Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 12, 2008 23:16
Dobrze by było gdybyś, Robercie, częściej tutaj wpadał i dalej pisał o swojej wiedzy i praktyce na temat surowego jedzenia. Dział zyska wtedy bardzo dużo
Ja mysle, ze wrecz odwrotnie, on ma teraz wakacje, wiec mogl wyjechaz z Australii..
uczy Aborygenow poprawnie sie odzywiac
ma u nich ksywe Dditesywaop" czyli "Bialas Ktory Naczytal Sie Aajonusa I Uczy Nas Zeby Jesc Na Surowo A Nie W Mc-u"
pozd
WiRAHA
jurek 1946
Dołączył: 31 Sie 2007 Posty: 1062 Skąd: LUBUSKIE
Wysłany: Nie Sty 13, 2008 19:01
wiraha napisał/a:
zenon napisał/a:
Ja mysle, ze wrecz odwrotnie, on ma teraz wakacje, wiec mogl wyjechaz z Australii..
uczy Aborygenow poprawnie sie odzywiac
ma u nich ksywe Dditesywaop" czyli "Bialas Ktory Naczytal Sie Aajonusa I Uczy Nas Zeby Jesc Na Surowo A Nie W Mc-u"
pozd
WiRAHA
Myślę Wiraha że się pomyliłeś jeżeli pojechał na urlop do Aborygenów to chce się od nich czegoś nauczyc ,a jak powróci to dopiero nas oświeci Może jeszcze poda jakiś przepis na misia Koalę,albo Kangura z rusztu,albo na surowo.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Sty 13, 2008 19:28
Robert juz od dawna jada kangury
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
jurek 1946
Dołączył: 31 Sie 2007 Posty: 1062 Skąd: LUBUSKIE
Wysłany: Śro Sty 16, 2008 01:40 Re: A wszystko zaczeło sie od Roberta :).
Matti napisał/a:
I pomyśleć że pewnego zimowego czy jesiennego dnia pewien Robert zabłądził w internecie zapewne pod wewnetrznym impulsem jak to zazwyczaj bywa by obwieścić nauke tym którzy poszukiwali by zgodnie ze słowami Jezusa znaleźli poprzez wysyłanie paru postów o jedzeniu na surowo .
I tak to sie tama przelała.Od jednego człowieka i jednego słowa .
I dziś po wielu miesiacach mamy z tego grubaśny cały dział i porządna liczbe myslacych ludzi którzy wcinaja na surowo .Mam na mysli tez ludzi co to robią z 10tek tysięcy co czytają a nie tylko ci co piszą .Więc całkiem całkiem to wysz
Marcin
Matti cofnij się do Twoich postów z 2006r co pisaleś Robertowi o tym sposobie żywienia.Ale widzę że przeszła TOBIE awersja do surowych potraw.I to wygląda mi na to że poznałeś zasady i teraz stosujesz i już nie krytykujesz.Myślę że na tym sposobie zatrzymasz sie dłużej.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 29, 2009 11:31
no właśnie, zaczęło się od Roberta a skończyło się na całkiem niemałej liczbie surojadów
Wymienię może wszystkich, którzy tak się żywią (przynajmniej częściowo)
jeśli kogoś pominąłem to niech da znać
na wstępie Panie - bacia, monika.s, Abhilasha, Magdalinha, kiwi4, licho
Panowie: Robert, zenon, gudrii, Waldek, wiraha, chill, plej_tssz, tomthemaster, siniak, octustrugi, tadwoj, requiem, Libert, kriss, no i ja
wychodzi jak nic 20 osób
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
u mnie w domu jednym z najwiekszych przysmakow byl zawsze i jest do dzis tatar - i jadalo sie go wspolnie w sobote czy niedziele - lub inne wolne od pracy swieto - kiedy rodzina mogla siedziec razem przy stole
wiec jakies tam elementy surowego zwierzecego pokarmu mialem odkad skonczylem chyba z 5 lat - wtedy to mama przymusila mnie do zjedzenia tatara. byl to chyba 1 z 2 przypadkow kiedy zostalem zmuszony do jedzenia czegos konkretnego. za co akurat jestem wdzieczny
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 29, 2009 12:28
Jako dziecko nigdy nie jadłem surowego czy tatara ale przez ponad 5 lat "siłowniowej" diety miałem surowego tuńczyka. To samo high meaty, masakrycznie śmierdzący ser pleśniowy stał u nas w lodówce od lat, choć jadła go jedynie siostra - najzdrowsza osoba w rodzinie. Coś tu więc czekało i "było na rzeczy".
Co ciekawe kiedy pierwszy raz dorwałem się do zimnego zmielonego tatara z baraniny to jadłem prawie jak te wilki . Pierwszy highmeat to było wręcz pozytywne rozczarowanie bo czytałem, że ludzie do tego "podchodzili mięsiącami", zatykali nos, wyrzucali, a ja bez problemu wącham i łykam.
Btw teraz parotygodniowe highmeaty smakują mi o wiele bardziej niż świeże mięcho. Nerki, poledwice, krzyżową lubię od razu ale np serce czy ozór są o niebo lepsze dojrzałe.
W takim razie mam dla Ciebie złą wiadomość, tuńczyki w puszkach zdecydowanie nie podchodzą pod surowiznę, z tego co pamiętam już wcześniej ktoś w tym dziale doszedł do takiego błędnego wniosku, dlatego zwróciłem uwagę na ten fragment...
Nie jestem w tym zakresie specjalistą, ale z tego co czytałem świeże tuńczyki najczęściej zanim trafią w puszkach na pułki w sklepach są wstępnie gotowane przez 45-180 minut, następnie już w puszkach gotowane są ponownie przez 2-4 godziny pod wysokim ciśnieniem, co ma na celu zapobiec botulizmowi i zniszczyć inne patogeny. Przy okazji w wyniku tych procesów dochodzi do znacznej utraty witamin wrażliwych na temp. i istotnego wzrostu zawartości utlenionego cholesterolu.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 29, 2009 15:22
wiraha napisał/a:
u mnie w domu jednym z najwiekszych przysmakow byl zawsze i jest do dzis tatar - i jadalo sie go wspolnie w sobote czy niedziele - lub inne wolne od pracy swieto - kiedy rodzina mogla siedziec razem przy stole
surowe mięso po raz pierwszy zjadłem wtedy, jak się pochorowałem 2 lata temu w sierpniu; wcześniej nigdy takich rzeczy nie jadłem
surowe to były tylko surówki i owoce no i jeszcze trochę zsiadłego mleka (takiego prosto od krowy) u babci na wsi
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Mar 29, 2009 15:58
Waldek B napisał/a:
ja po tym mliku omal nie rzygalem
Ja swiezego mleka nie lubilem, ale zsiadle bylo na prawde spoko.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Nie Mar 29, 2009 16:02
u mnie w domu mleko było czymś podstawowym
poza tym zawsze jadało się głównie produkty ziemniaczano-mączne, z surowych jedynie: kwaśne lub świeże surowe mleko (musiało być jednak zimne z lodówki, ciepłe śmierdziało moczem + pianka nie wzbudzała zbytniego entuzjazmu, ew. przegotowane - od sąsiadki), ser twarogowy, masło domowego wyrobu, owoce i warzywa z ogrodu (ja uwielbiałam jeść głównie orzechy włoskie, jabłka).
Mięsa prawie wogóle się nie jadało (tylko w niedzielę każdy dostawał mały kawałek domowej kuryz rosołu lub kawałek chodowanych królików - duża rodzina więc i małe kawałki, starsze rodzeństwo zawsze jadło najwięcej, ja zresztą wcale nie chciałam się bić o mięso, szkoda mi było tych zabijanych kurek poza tym ten smród polanej wrzątkiem kury, krew po odcięciu głowy... ) a co dopiero żeby jeść surowe!!!
Po ponad 10 l. wegetarianizmu zaczełam inaczej postrzegać mieso, ponad rok temu obrzydzenie całkowicie mineło, teraz uważam że jest smaczne, chociaż w smaku są lepsze i gorsze gatunki- oczywiście zjadane na surowo
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.