Od tygodnia jadam na surowo. Na początku wydawało mi się, że jestem do tego wręcz stworzony - wołowinka wchodzi mi jak ogórki pod wódkę, surowe żółtka jaj - pychotka, miód to sama słodycz, warzywa i owoce zajęły stałe miejsce w moim jadłospisie. ALE...
Ową wołowinę pozyskiwałem z osiedlowego mięsnego, podejrzewam, że jak większość początkujących. Dziś wybrałem się na rynek aby kupić tak zachwalaną na forum baraninę (kupiłem część karkową), i wątrobę (cielęcą). No i tu był zonk
Myślałem, że wciągnę jedno z drugim ze smakiem, a tu . Baraninka jakaś taka... śluziasta strasznie, ledwo przeszła mi przez gardło, i jej zapach też wydał mi sie taki jakiś... 'niezdrowy'. Wątroba zaś była ogromnym rozczarowaniem - rozumiem, że zdrowa, ale odruch wymiotny chyba nie jest zbyt pożądany przy jedzeniu ostatecznie zjadłem odrobinę tego dania, resztę schowałem do lodówki i potem zastanowię się co z tym zrobić.
W związku z powyższym nasuwa mi się kilka pytań:
1.Czy kupiłem po prostu złą część baranka, czy cały baranek jest taki 'specyficzny'?
2.Czy mogę polegać na wołowinie, jako głównym daniu przez cały tydzień? (nigdy nie lubiłem zbyt wielkich urozmaiceń)
3.Czy mogę być oszustem i wątróbkę obrabiać termicznie, przynajmniej dopóki nie przekonam się do surowej? a może po prostu wątroba cielęca jest taka ble? (Wiem, że łączenie gotowanego z surowym jest nie zdrowe, zachowałbym odstęp czasu pomiędzy jednym i drugim)
4.Czy inne podroby są bardzo ważne ze względu na jakieś mikroelementy czy inne składniki odżywcze? Tzn. Czy TRZEBA jeść nerki i mózg bo jest w nich coś, czego nie ma nigdzie indziej, czy tylko MOŻNA ze względu na doznania smakowe?
Dodam, że w żadnym wypadku nie zamierzam wrócić do SAD, już po tygodniu widzę pozytywne efekty - głównie w energii. Zapychając się bułami, kluchami i kartoflami byłem strasznie ospały i nic mi się nie chciało, a teraz mogę góry przenosić
Mam jeszcze tylko jedno ostatnie malutkie pytanko... ostatnio zauważyłem, że mam strasznie wysokie ciśnienie. Nie muszę go nawet mierzyć, czuje w tętnicach jak ta krew zasuwa. Nie wiem czy mam takie od dłuższego czasu, czy od surowizny, bo przez ten tydzień po prostu zacząłem się baczniej przyglądać swojemu organizmowi - możliwe, że dopiero teraz je zauważyłem, a mam takie od dawna.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Molka Sob Wrz 24, 2011 22:07, w całości zmieniany 1 raz
Jeśli chodzi o baraninę to mogli Cię oszukać i dać Ci jakieś inne mięso (np. wieprzowe) lub ewentualnie mogła ona pochodzić od "przemysłowych" zwierzaków, marnie żywionych.
No ale nawet prawdziwy grass-fed baran ma swój specyficzny smak i zapach, który nie każdemu może pasować. Ja go uwielbiam, moi rodzice nie cierpią
Co do wątroby - ja jadam tylko jagnięcą; cielęca jest wyraźnie gorsza w smaku od niej
Ale tak ogólnie to surowa wątroba ma "acquired taste"; jak sobie poczytasz forum rawpaleo to zobaczysz, że wiele osób nie od razu w niej zasmakowało.
Ad. 2 Oczywiście, że możesz polegać na wołowinie, jeśli na obecnym etapie tylko ona Ci organoleptycznie odpowiada.
Ad. 3 No możesz ją lekko obrobić (udusić albo na parze) i z biegiem czasu skracać czas obróbki (ja tak robiłem na początku ze stekami wołowymi).
Ad. 4 Nie to, że trzeba - po prostu warto, bo w każdym organie są jakieś "cymesy".
Nerki - bardzo dużo selenu; mózg - dużo DHA; serca - dużo koenzymu Q10, itd.
Ale to z biegiem czasu możesz sobie je dodawać do swojego menu. Nie ma pośpiechu
BTW, a jakie surowe tłuszcze jadasz?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Kwi 15, 2011 08:06, w całości zmieniany 1 raz
jerzyk Pomógł: 4 razy Dołączył: 17 Kwi 2008 Posty: 476
Pomógł: 1 raz Dołączył: 30 Sty 2011 Posty: 29 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 15, 2011 13:18
W tej pracy napisano, że wszystkie pokarmy można gotować lub piec, ale nie smażyć, żeby nie powstały kwasy tłuszczowe trans (o ile dobrze rozwijam skrót KT trans, jestem zielony w temacie chemii).
A przy pieczeniu to one na pewno nie powstają?
Co jeśli smażę na nasyconym tłuszczu?
No to na razie baranka zostawię w spokoju, jak będę miał chęć na experymenty to po niego sięgnę
Czy serce też ma swój "acquired taste"? w końcu to mięsień, w smaku nie powinien się chyba dużo różnić od mięśni szkieletowych (tak na chłopski rozum), a nie chcę znowu niespodzianki
Z surowymi tłuszczami jestem nieco do tyłu - wypijam łychę stołową albo dwie oliwy z oliwek dziennie + to co w mięsie. Ostatnio zjadłem do tego trochę smalcu - z braku laku. W mięśniaku na osiedlu jest tylko słonina - nie wiem czy ją żreć, czy nie, po przeczytaniu tego forum nauczyłem się jednej rzeczy - nawet nie patrzeć w stronę świń chyba, że słoniny to nie dotyczy? Jutro znów wybieram się na rynek i mam nadzieję ustrzelić łój wołowy.
Jakieś rady odnośnie tłuszczu? coś odkroić trzeba, czy można żreć tak jak się kupi?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.