Poczytam
Tylko nie wiem,czemu uwazasz,ze w tej ksiązce ,która czytałam w podstawówce piszą kłamstwa Ja nie chodziłam do podstawówki 50lat temu,a i książka pewnie nie ma tylu lat
Cytat:
część zeżrą Ci muszyska a resztę ptaki Lol
No nie pomyslałam o tym ...ale jakby to czyms przysłonić ,to kto wie,czy takie miesko nie byłoby smaczne
a co do suszenia miesa - nalezaloby suszyc bardzo dlugo w niskiej temp - np 40C - w sumie czasochlonna i bardzo droga zabawa, bo z tego miesa (a musi byc chude) zostaje tylko 20-30 %
powoli pojawia sie w PL mozliwosc kupienia suszonej wysokiej jakosci wolowiny - szukajcie na allegro pod - suszona wolowina lub beef jerky
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 11:46
Iga napisał/a:
Tylko nie wiem,czemu uwazasz,ze w tej ksiązce ,która czytałam w podstawówce piszą kłamstwa Ja nie chodziłam do podstawówki 50lat temu,a i książka pewnie nie ma tylu lat
po pierwsze, nie napisałem, że piszą tam kłamstwa
piszą tam na pewno w prosty sposób przedstawiając rzeczywistość w sposób prosty, tak żeby dla dzieci był zrozumiały
też chodziłem do podstawówki, choć może trudno Ci w to uwierzyć i pamiętam to, czego uczyli
Iga napisał/a:
No nie pomyslałam o tym ...ale jakby to czyms przysłonić ,to kto wie,czy takie miesko nie byłoby smaczne
ja suszyłem mięso w suszarce do grzybów i wyszła nawet fajne
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 11:52
wiraha napisał/a:
dobra, krotko i na temat
Moim skromnym :-) zdaniem, to jest istotna roznica
czy bedzie np przy "hajowaniu" dostep swiatla, czy tlenu.
Jest to tak niezmiernie istotne, ze przy zlym zastosowaniu tych
jedynie dwoch parametrow zamiast "hajowania"
mozemy uskuteczniac jedynie ".owanie" :roll: 8) :what: :hah:
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 11:59
na pewno mięso musimy wietrzyć, coby dostarczyć nowego tlenu, jako że stary zostaje wykorzystany przez bakterie
można robić to w słoikach i systematycznie wietrzyć, a można tak jak islandzki hakarl robić przy stałym dostępie do powietrza
gdy będzie stały dostęp do powietrza i do tego promienie słoneczne to zamiast high meatu wyjdzie nam po prostu suszone mięso
gdy mięso będzie w słoiku, a promienie będą do niego wpadać to proces "hajowania" będzie postępował w szybszym tempie, ale... latem tego nie można robić, bo mięso nagrzeje się tak bardzo, że przestanie być surowe
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 12:02
Iga napisał/a:
Właśnie o to mi chodzi.Chodzi mi o to,zeby takie mieso było przysmakiem-bo jedzenie ma być smaczne,a nie że zjadam je z zatkanym nosem itd.
mówisz, że ma być przysmakiem? to jestem ciekaw, jak Ty masz zamiar to robić, żeby Ci od razu smakowało
popatrz na hakarla - dla większości zjedzenie go jest nie do przejścia; dla prawdziwych Islandczyków-Wikingów jest to przysmak
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 12:16
Hannibal napisał/a:
mówisz, że ma być przysmakiem? to jestem ciekaw, jak Ty masz zamiar to robić, żeby Ci od razu smakowało....
No właśnie nie wiem...
Trzebaby znaleźć na to sposób.
Przechowywać w taki sposób mieso,aby ono potem smakowało.
Wyobrazam sobie,ze mieso przechowywane trzy tygodnie w słoiku ,w promieniach słonecznych, pewnie by mi nie smakowało,a najpewniej sam widok by mnie odrzucił znając swoją wrazliwość na zapachy
Kiedys trzymałam w lodówce 3 dni mieso - miałam je smazyc,ale ...cos mi zawsze wypadało.
Po trzech dnich biore je i o mało nie zwymiotowałam
Zachodze w głowe...w jaki sposób miałabym sie przyzwyczaic do tego zapachu,własnie dlatego spozywanie takiego mieska jest dla mnie fenomenem
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 12:31
a niektórzy na widok smażonej wątróbki zwymiotują, a inni na widok i zapach smalcu puszczą pawia
ludzie mają różne fobie
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 12:48
Hannibal napisał/a:
a niektórzy na widok smażonej wątróbki zwymiotują, a inni na widok i zapach smalcu puszczą pawia
ludzie mają różne fobie
Zgadza sie
Mam takiego osobnika w domu,którego widok miesa w ogóle,czy to surowego,czy smazonego odrzuca
Natomiast uwielbia wszelakie sery,śmietane itp.-i co zrobić? Nic nie zrobisz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 13:18
Iga napisał/a:
i co zrobić? Nic nie zrobisz
zrobisz
tylko trzeba chcieć zmienić swoje przyzwyczajenia, wyeliminować fobie i wrócić się do naturalnego stanu - to jest wszystko możliwe
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 13:26
Hannibal.
Zaraz,zaraz....Ty nazywasz fobią niecheć do trzytygodniowego miesa przechowywanego w słoiku w promieniach słonecznych?
Toż to nie fobia,a normalne ludzkie zachowanie
Przeciez ja nie jestem przyzwyczajona do spozywania takiego miesa
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 13:34
tak, to nazywam fobią
gdybyś była od małego karmiona takim mięsem to teraz byś zupełnie inaczej na to patrzyła
teraz wydaje Ci się to niemożliwe; mnie też się tak kiedyś wydawało
najpierw, moja droga, pobądź co najmniej rok na surowym low-carbie opartym o świeże produkty, a później porozmawiamy o high meatach
chciałabyś wszystko od razu zrozumieć i zastosować - nie da rady
na to trzeba czasu i cierpliwości
all the good things for those who wait
Hannibal.
Zaraz,zaraz....Ty nazywasz fobią niecheć do trzytygodniowego miesa przechowywanego w słoiku w promieniach słonecznych?
Toż to nie fobia,a normalne ludzkie zachowanie
Przeciez ja nie jestem przyzwyczajona do spozywania takiego miesa Niecheć nie równa sie fobia
Rzeczywiście fobia to trochę coś innego.
Nasze nawyki żywieniowe zostały wpojone i bezpowrotnie utrwalone we wczesnym dzieciństwie, dlatego gnijące mięso budzi odrazę. Podobnie odrazę budzi świeżutki kotlecik schabowy w wielu kulturach.
Więc jest to kwestia wpajania w dzieciństwie.
Eskimosi i inne ludy celowo przechowują upolowane zwierzątka, żeby trochę podgniły i dopiero takie uważają za właściwe do jedzenia.
Opisywał to całkiem niedawno Adam Wajrak w Wyborczej.
Więc może jednak powinniśmy zmienić swoje nawyki. Zważywszy, że niektóre gatunki sera capią niemożliwie a są najbardziej cenione przez francuskich smakoszy.
JW
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 14:45
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Opisywał to całkiem niedawno Adam Wajrak w Wyborczej.
ma Pan do tego jakiegoś linka?
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Zważywszy, że niektóre gatunki sera capią niemożliwie a są najbardziej cenione przez francuskich smakoszy.
o high meat'ie mieszkanka Alaski powiedziała - "it's like aged cheese"
a takie sery maja nie tylko Francuzi, ale również Włosi, w tym Sardyńczycy (słynne Casu Marzu)
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 14:49
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Nasze nawyki żywieniowe zostały wpojone i bezpowrotnie utrwalone we wczesnym dzieciństwie
O właśnie.Pisałam juz tutaj,ze jako dziecko podjadałam zmielone ,przyprawione ,surowe mieso i bardzo mi smakowało
Potem wraz z upływem czasu "zbierałam" informacje z książek,z czasopism,ze szkoły, że mieso powinno sie dobrze ugotować,czy usmazyć,aby wszelkie bakterie ,czy pasozyty zostały zabite.
Te informacje zostały mocno wpojone,dlatego tak trudno sie przełamać.
Moje dziecię też sobie podjadało surowe mieso-własnie mi sie przyznało
Cytat:
Zważywszy, że niektóre gatunki sera capią niemożliwie a są najbardziej cenione przez francuskich smakoszy.
JW
Z tymi serami to tragedia .Mój mąż je kupuje,a ja potem omijam go szerokim łukiem,bo capi od tego sera niemozliwie
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 15:01
Iga napisał/a:
Mój mąż je kupuje,a ja potem omijam go szerokim łukiem,bo capi od tego sera niemozliwie
ja od zawsze lubiłem ten zapach
choć wiem, że te sprzedawane w Polsce to jest zwykła amatorszczyzna
prawdziwe paroletnie francuskie, sardyńskie to podobno zupełnie inna liga
Z tymi serami to tragedia .Mój mąż je kupuje,a ja potem omijam go szerokim łukiem,bo capi od tego sera niemozliwie
No i jak tu w Sejmie osiągnąć konsensus, skoro w zaciszu ogniska domowego takie różnice?
Któryś z prezydentów Francji stwierdził "Jak można rządzić narodem, który ma kilkaset gatunków sera?"
Pozdrawiam
JW
pisanie o demokracji w watku dot rozkladu gnilnego miesa jest pewnego rodzaju perwersyjna metafora
Właśnie
Starsi forumowicze zapewne pamiętają, że za komuny do słowa kapitalizm dodawano obowiązkowo epitet: gnijący.
A to już zupełny chichot historii na tym forum.
JW
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Sty 21, 2009 17:07
wiraha napisał/a:
Hannibal napisał/a:
dlatego tez demokracja jest z natury zla
pisanie o demokracji w watku dot rozkladu gnilnego miesa jest pewnego rodzaju perwersyjna metafora
pozd
WiRAHA
W sumie to haje sa dosc perwersyjne.
To jest taki dietetyczny fetysz..
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Nie Sty 25, 2009 11:14
czy pojawiająca sie na miesie pleśń (fioletowy meszek po ok. tygodniu leżakowania w lodówce z dosc malym chlodzeniem) jest normalna oznaką dojrzewania, jakims etapem do HM czy raczej...
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 25, 2009 21:09
monika s. napisał/a:
czy pojawiająca sie na miesie pleśń (fioletowy meszek po ok. tygodniu leżakowania w lodówce z dosc malym chlodzeniem) jest normalna oznaką dojrzewania, jakims etapem do HM czy raczej...
pleśń kiedyś tam się może pojawić, ale u mnie jeszcze nigdy to się nie zdarzyło, nawet przy 4 miesięcznych high meat'ie
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 26, 2009 08:18
zenon napisał/a:
Ja bym zrobil test, jesli oczywiscie pies jest zywiony w miare naturalnie. Jezeli moj pies by tego nie zjadl to ja tez bym nie tknal
naprawdę?
ja jem takie high meaty, że u mnie psy na działce (żyjące w naturalnych warunkach) nie tknęłyby ich
bardziej bym polegał na tym, czy dziki wilk, które nie jadł od tygodnia by tego nie ruszył
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Pon Sty 26, 2009 09:19
dla mnie to też nowość nieststy nie zrobiłam fotki, miesko nie wygladalo zbyt apetycznie wiec je wyrzucilam, moze to wina pojemnika- garczek ceramiczny z pokrywka, temp w lod ustawiona na 1, przez 3 dni nie zagladałam do miesa (nie bylo mnie w domu),czwartego chcialam zjesc ale...
to było takie dziwne rosnace do góry coś o kolorze jakby fioletu, wczesniej jadlam 1-1,5 tyg mieso i było ok,
wyglada na to że nie byl to etap HM,
zaczne kupowac mniejsze porcje a czesciej co by nie miec w przyszlosci takich niespodzianek
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 26, 2009 09:37
monika s. napisał/a:
a skąd ja takowe wytrzasnę ?
nie wiem, Moniko
dobrze poszukaj w okolicy
zawsze możesz raz w tygodniu przejechać się gdzieś dalej i odebrać wcześniej zarezerwowane mięso - tak wiele osób robi, np. Joseph Mercola
a po mrożoną dziczyznę to spokojnie i raz na miesiąc lub jeszcze rzadziej, o ile masz pojemną zamrażarkę
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Pon Sty 26, 2009 12:15
Hannibal napisał/a:
monika s. napisał/a:
a skąd ja takowe wytrzasnę ?
zawsze możesz raz w tygodniu przejechać się gdzieś dalej i odebrać wcześniej zarezerwowane mięso
no dobra, bede teraz jezdzic raz na m-c do W-wy po mieso bedziecie mieli konkurencje
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 26, 2009 12:31
monika s. napisał/a:
no dobra, bede teraz jezdzic raz na m-c do W-wy po mieso bedziecie mieli konkurencje
hehe
miałem na myśli coś w promieniu 100 km - mieszkasz na Podhalu, więc na pewno można gdzieś znaleźć chociażby barany, a i mrożona dziczyzna też gdzieś musi się kryć
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Sty 26, 2009 13:33 Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
Hannibal napisał/a:
zenon napisał/a:
Ja bym zrobil test, jesli oczywiscie pies jest zywiony w miare naturalnie. Jezeli moj pies by tego nie zjadl to ja tez bym nie tknal
naprawde?
ja jem takie high meaty, ze u mnie psy na dzialce (zyjace w naturalnych warunkach) nie tknelyby ich
bardziej bym polegal na tym, czy dziki wilk, ktore nie jadl od tygodnia by tego nie ruszyl
No dobra, ale ty jestes radykal / ortodoks / hardcorowiec.
A my mowimy o Monice, ktora je surowke od niedawna. RPG sugeruje jesc haje dopiero po roku. U Moniki chyba jeszcze pierwszy kwartal sie nie skonczyl.
Wiec test z psem uwazam za niezly pomysl w tym wypadku.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 26, 2009 13:39 Re: Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego te
spoko
Tyle, że test z psem jest o tyle zły, że w dzisiejszych czasach większość psów nie ma nic wspólnego z prawdziwymi zwierzętami
więc takie pies może nie tknąć w ogóle żadnego surowego mięsa, bo zajada się ciastkami
jeśli chce się polegać na tego typu teście to trzeba dać taki high meat prawdziwemu dzikiemu mięsożernego zwierzęciu
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Sty 26, 2009 14:58 Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
Ja tam swojemu psu ufam jak bratu.
Mimo, ze ma smak nieco wypaczony przez cywilizacje ma resztki instynktu i bardzo czesto czuje co jest wartosciowe a co nie.
Na przyklad podbory jagniece i cielece dzialaja na niego jak waleriana na kota. Oczy w slup, uszy do gory i zrobi dla ciebie wszystko by dostac serce nerke, kawalek watrobki czy - jego ulubiony - mozdzek.
haje do pewnego etapu tez akceptuje.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 26, 2009 15:21
molar napisał/a:
Tylko skąd tu na szybko wygłodzonego wilka wytrzasnąć w dzisiajszych czasach
może być też lis
ale wilka to też nie trudno znaleźć - Shaun Ellis, ten gościu co żyje wśród wilków, przyjechał do Polski, żeby uratować stada owiec przed wilkami
na noc wszedł na ambonę i na własne oczy obserwował, jak zachowują się te wilki
to było chyba gdzieś koło Białowieży
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Sty 26, 2009 15:27 Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
Hannibal napisał/a:
molar napisał/a:
Tylko skad tu na szybko wyglodzonego wilka wytrzasnac w dzisiajszych czasach
moze byc tez lis
ale wilka to tez nie trudno znalezc - Shaun Ellis, ten gosciu co zyje wsrod wilkow, przyjechal do Polski, zeby uratowac stada owiec przed wilkami
na noc wszedl na ambone i na wlasne oczy obserwowal, jak zachowuja sie te wilki
to bylo chyba gdzies kolo Bialowiezy
no i jak uratowal te owce?
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 26, 2009 15:45 Re: Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego te
zenon napisał/a:
no i jak uratowal te owce?
odpowiednim wilczym wyciem - nagrał to na płytkę i ten polski farmer puszczał to z dobrej wieży
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Pon Sty 26, 2009 16:04
Hannibal napisał/a:
hehe
miałem na myśli coś w promieniu 100 km - mieszkasz na Podhalu, więc na pewno można gdzieś znaleźć chociażby barany, a i mrożona dziczyzna też gdzieś musi się kryć
w calosci moze i tak ale w mniejszym kawalku nie, a co ja bym zrobila z calym baranem ?
chociaz u mnie i tak żadko kto chowa jakies jadalne zwierzeta poza kurami, krowami,swiniami, krolikami,
poszukam moze w wiekszym miesie do 100 km tylko nie wiem kiedy (brak czasu w dzien)
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 26, 2009 16:32
monika s. napisał/a:
w calosci moze i tak ale w mniejszym kawalku nie, a co ja bym zrobila z calym baranem ?
zamroź, tak jak to robi Mercola
kupuje za jednym zamachem kupę porządnego mięcha "grass-fed" i zamraża to
monika s. napisał/a:
chociaz u mnie i tak żadko kto chowa jakies jadalne zwierzeta poza kurami, krowami,swiniami, krolikami,
a krowy pasą się na pastwisku? króliki powinny być spoko
monika s. napisał/a:
poszukam moze w wiekszym miesie do 100 km tylko nie wiem kiedy (brak czasu w dzien)
100 km to tak przykładowo; może być oczywiście więcej
musisz sobie wziąć urlop, a wcześniej wszystko sobie przygotować - gdzie pojechać, o co się pytać, itd.
no chyba, że Ci nie zależy...
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Wto Sty 27, 2009 16:33
Hannibal napisał/a:
a krowy pasą się na pastwisku? króliki powinny być spoko
wlasnie kupilam kawalek krowy, krowe jem najczesciej lub ciele jak sie trafi,
kroliki by byly tylko ze one sa bardzo kosciste, malo miesa i tluszczu i ciezko by to sie je jadło na surowo, jak mysle,
kure pewnie podobnie ciezko by zjesc na surowo chociaz te sa bardziej tluste i chyba maja wiecej miesa, czasem moglyby byc tez indyki
kury i kroliki sa od ludzi ze wsi, jedza trawe i ? co do krow i cielat to tez ze wsi ale nie wiem co jedza gdyz kupuje przez sklep nie bezposrednio (nie chce calej krowy, nie zmiesilaby sie w zamrazalce a rodzina jesli juz to kupuje czasami cielaka, np1x w roku)
czy jecie kroliki i kury? i czy łatwo to jesc ? mam ochote sprobowac, w sumie
Ja jem ostatnimi czasy indyki, gesi i tluszcz gesi...jakos tam idzie...ja troszke pomemlam, pogryze i polykam.
a wlasnie mam pytanie odnosnie tluszczu z gesi.pytalam w sklepie i powiedzieli ze surowy i go trzeba przetopic (tiaaa jasne ). no wiec mam watpliwosci.gosciarka miala taki wielki kloc-bryla tego tluszczu...jak maslo tylko ze pewnie tak z kilo tego bylo i w ksztalcie szczescianu...tak wiec nie wiem jak oni to zbili w kupe bo ges napewno takiego pokladu tluszczu nie ma..taka wielka nie jest ;/ .wiec mam obawy czy aby to surowe bez jakiejkolwiek obrobki termicznej. a jak mialam ten łój barani to taki zwoj byl a tu ten tluszcz taki ladny estetyczny jednolitej struktury...
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Sty 28, 2009 14:11
Nie wiem jaka to ma konsystencje.
Ja widzialem tluszcz z gesi w formie skrawkow zgniatanych razem, tak ze trzymaly sie kupy, ale widac bylo ze czesci skladowe to male skrawki..
Od gesiego lepszy jest tluszcz cielecy. Ja ostatnio taki wlasnie jem..
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 05, 2009 19:16
Waldek B napisał/a:
już zaczyna capić trzeci tydzień na balkonie stoi
a nie podmarza Ci? w nocy bywały przecież przymrozki
Waldek B napisał/a:
tak myślę czy nie lepiej kupic jakiś pojemnik hermetyczny i tam wstawiać ten słoik niż zawijać to w torby...
też nad tym myślałem, ale jakoś nie mogłem trafić na coś bardzo hermetycznego
wydaje mi się, że takie słoiki na miód z gumą wokół na górze + takim mocnym zaciskiem byłyby dobre
jak masz jakieś dobre propozycje to chętnie je poznam
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 05, 2009 20:15
Cytat:
a nie podmarza Ci? w nocy bywały przecież przymrozki
może dlatego tak wolno się hajuje jak w lodówce
widziałem kiedyś w sezamie takie pojemniki hermetyczne muszę wstąpić i zobaczyć, w temp pokojowej by się chyba szybciej "naprawiło" tyle, że trzeba własnie taki hermetyczny co by nie jechało
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 05, 2009 20:20
w temp. pokojowej to idzie wszystko bardzo szybko
ja swoje "skarby" trzymam w piwnicy i tam temp. jest jakieś 15 stopni
najlepiej to musi być latem, gdy na dworzu gorąco, a na słoiczki jeszcze słońce nawala
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 05, 2009 20:24
co myślisz o takim? akurat na taką większą porcję
jest jeszcze dwulitrowy, ale wg mnie za wąski
nie wiem jak z tą silikonową uszczelką - czy to lepszy niż guma?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 05, 2009 21:13
Waldek B napisał/a:
ja widziałem kiedyś takie plastikowe próżniowe z pompką
ale próżniowe to się zupełnie do tego nie nadają, bo kluczem do hajowania się mięsa jest obecność tlenu, dlatego tak bardzo podkreśla się częste wietrzenie
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 05, 2009 21:30
mnie chodziło żeby w ten próżniowy pojemnik mający być zamiennikiem iluś tam toreb wstawić zwykły mocno zakręcony słoik, w którym by powietrze zostało a odpompować tylko trochę tlenu aby zassało i nie jechało
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 05, 2009 21:38
a no tak, tobie o to chodziło
ja to się zastanawiałem nad najbardziej szczelnym słoikiem, w którym od razu umieszczałoby się mięso
takie zwykłe zakręcane słoiki to już po tygodniu w temp. pokojowej zaczynają ci capić
a gdyby te z uszczelkami wytrzymywały tak z miesiąc to byłby już sukces i zwykła szafka w domu starczyłaby jako miejsce przechowywania - szczególnie w okresie zimowym, gdy na balkonie jest za zimno lub mróz
natomiast latem, jak by zostawiać na balkonie to mogą być nawet mało szczelne te słoiki
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 09:49
byłem wczoraj w Ikei kupiłem sobie cztery 1,8-litrowe słoje z tą solidną pokrywką; zobaczymy, jak przez nie czuć, jak mięsko sobie trochę poleży
przy okazji kupiłem szklane litrowe butelki z zamknięciem kabłąkowym, bo z plastiku już nie mogę pić
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 09:55
A ja wrzuciłem wczoraj 100 g polędwicy jagnięcej w słoik a ten słoik w hermetyczny pojemnik i wstawiłem do szafki w pokoju. Pytanie do weterana ile toto ma tam stać?
Kawałki w słoju na balkonie po 3 tyg obeszły już śluzem i śmierdzą srogo po otwarciu. Czyli chyba stałosie mimo zimna... Może dzisiaj spróbuję kawałek...
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 10:10
Waldek B napisał/a:
A ja wrzuciłem wczoraj 100 g polędwicy jagnięcej w słoik a ten słoik w hermetyczny pojemnik i wstawiłem do szafki w pokoju. Pytanie do weterana ile toto ma tam stać?
to zależy od Ciebie
pamiętaj, żeby często wietrzyć, nawet 2 razy dziennie
wtedy po 2 tygodniach będziesz miał już piękną padlinkę
Waldek B napisał/a:
a cóż to się stało, że ów niedawny wielki zwolennik funkcjonalnych plastików już nie może pić z tych cudownych wytworów nauki ?
zwolennikiem to ja nie byłem
plastików używam czasem z wygody, choć staram się je ograniczyć do minimum
dotykanie ustami do plastiku już przestało mi się podobać - do szkła jest przyjemniejsze
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 10:39
Podziwiam Was - zjedzenie kilkutygodniowego mięsa (w sumie to już padlina) musi wymagać nie lada wysiłku - sorry ,ale aż mi ciarki po ciele przechodzą na mysl,ze mialabym to zjeść
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 10:58
Iga napisał/a:
Podziwiam Was - zjedzenie kilkutygodniowego mięsa (w sumie to już padlina) musi wymagać nie lada wysiłku - sorry ,ale aż mi ciarki po ciele przechodzą na mysl,ze mialabym to zjeść
też tak miałem, Igo
ale to wszystko jest w naszej głowie, to nasze przyzwyczajenia, wpajane nam od dzieciństwa, zarówno przez rodziców, w szkole, przez media
wierz mi, smak się może naprawdę mocno zmienić, jeśli tego chcemy
ja zacząłem "padlinożerstwo" jak byłem w górach; jadłem to bardziej z wygody
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 11:23
U mnie zastosowanie high meatów to nie będzie jakiś szokujący proces psychologiczny. Moja siostra od zawsze jadła potwornie śmierdzące sery pleśniowe, które stały w lodówce więc mam zakodowane, że ludzie jedzą coś takiego i żyją. Btw ona instynktownie wolała zawsze masło od margaryny i była w miarę najzdrowsza z rodziny. Więc coś w tym dostarczeniu do organizmu bakterii musi być.
Teraz to mnie mi ciarki po ciele przechodzą na mysl, ze mialbym wsuwać coś super sterylnego np chleb czy ziemniaki.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 20:41
Magdalinha napisał/a:
a jak reszta radzi sobie z prawdziwymi highami? odczuwacie duże korzyści po nich?
super lekkość na żołądku - szczególnie się do odczuwa jak zje się je przed posiłkiem
jak miałem przez tydzień katar to jadłem sobie haje i mimo lekkiego osłabienia bez problemu jeździłem rowerem jakieś kilkanaście km po sklepach
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
are Pomógł: 1 raz Dołączył: 06 Mar 2005 Posty: 744
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 22:19 Re: rozklad gnilny miesa
OT
Nie wiem czy wiecei, ale dla osob zdrowo sie odzywiajacych mieso i te wszystkie staropolskie tradycyjne potrawy, keczupy itp. --- to wszsytko smierdzi strasznie. Dosłownie
Ja musze powiedziec ze juz wietrze to miesko jakis czas choc jezcze nie smakowalem ale co raz bardziej mam na nie ochote,własciwie nie mogę sie już doczekac wszamac .Im dłużej wietrze tym bardziej podoba mi się ten zapach.Ostatnio to wącham ten słoik przy wietrzeniu na koniec bo mi się ten zapaszek podoba
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 18:09
i i całe świeże mięso poszło do słoi na zhajowanie (świeże jakoś mi nie szło)
świeże jem sobie tylko rozmrożoną dziczyznę (dzisiaj łopatka z sarny), choć wcześniejszy boczek z dzika też w części poszedł do słoi
do jednego zmieściło się ok. 1,5 kg i jeszcze miejsce na powietrze starczyło
do drugiego trochę ponad kilo
mam też jeszcze ponad 0,5 kg tygodniowej wołowiny, którą dzisiaj miałem okazję jeść
chyba bardziej mi pasuje jedzenie większych ilości takiej lekkiej padliny, trochę świeżych nerek, jąder, wątroby i dziczyzny i co jakiś czas paromiesięcznych hajów
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 08:55
z tego co pisał w tym artykule, co gudrii wkleił na początku tematu wynika, że najszybciej rozkłada się krew
ciekawe, jak by szło hajowanie, jakby zalać mięso krwią
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 19:32
dzisiaj rano wietrzyłem moje łagodne haje w parku
mam już swoją miejscówkę na ławce, gdzie ludzie raczej nie przechodzą
zainteresowanie było spore - szczególnie takiego małego pieska, który przechodził koło mnie, ale poszedł grzecznie z panią w kierunku domu
ja patrzę, a on wraca z powrotem do mnie, a właścicielka za nim woła i leci słyszałem, że mu się oberwało, że niegrzecznym jest psem
jeśli chodzi o moje tygodniowe haje z wołowiny - niezłe są, ale trochę za łagodne jak dla mnie; baranina lepsiejsza jednak
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ciekawe, ja robie na razie właśnie tylko z baraniny-mięśni, bo dziczyzne mam mrożoną a do tej mojej cielęciny jakos nie za bardzo jestem przekonany .Czekam an razie na cennik ze skupu dziczyzny bo dorwałem kontakt na świeżą.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 19:43
chill napisał/a:
Ciekawe, ja robie na razie właśnie tylko z baraniny-mięśni, bo dziczyzne mam mrożoną a do tej mojej cielęciny jakos nie za bardzo jestem przekonany .Czekam an razie na cennik ze skupu dziczyzny bo dorwałem kontakt na świeżą.
ja hajuję również tą mrożoną razem ze świeżą baraniną i cielęciną - brakujące enzymy jakoś się uzupełnią
świeżej na razie nie dorwałem, ale się nie poddaję; muszę pochodzić po wszystkich restauracjach, gdzie serwowana jest dziczyzna - może któraś ma świeże i coś mi odsprzeda
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 23, 2009 10:18
właśnie wietrzyłem moje właściwe haje - zjadłem trochę 4-miesięcznej wątroby baraniej, a także półroczną wołowinę
mocne to coraz bardziej, ale jeszcze spokojnie da radę jeść
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Dzisiaj zakupiłem taki słój zamykany na HM.Widziałem też w tesco cos podobnego to sie nazywało pojemnik hermetyczny.Ze stali nierdzewnej ze szklaną klapką i podobnym systemem zamykającym co te słoje.Myślicie że to by sie nadawało bardziej?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 27, 2009 08:53
moja dwutygodniowa wołowina już do końca wczoraj poszła
co ciekawe shajowała się inaczej i była fragmentami trochę spleśniała
w smaku mocno goryczkowate, ale czułem się po tym bardzo dobrze
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 28, 2009 17:13
chill napisał/a:
Hmm, to taka opcja też jest ok?
no każda jest ok pod warunkiem, że było to na początku świeże mięso, nie mrożone, nie obrabiane term. (pragnę przypomnieć, że zhajowane mięso, które było obrabiane term. to syf syfów); no i poza tym wietrzone regularnie
nie słyszałem jeszcze, żeby komuś prawidłowy high meat zaszkodził - mi w każdym bądź razie nie zaszkodził, choć jadłem najróżniejsze, nawet półroczne; natomiast nie raz zaszkodziły mi "standardowe" produkty żywnościowe
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Mam prośbę. Jak komuś poważnie zaszkodzi zajadanie zgniłego mięsa, to prosiłbym o napisanie tego na tym forum - choćby i ostatnimi siłami. To będzie uczciwe.
I wciąż z niecierpliwością i jednoczesną skromnością, czekam na odpowiedź na dość proste pytanie: czy ludzie zjadający haje roztaczają również taki zapach? Czy jest podobnie jak u sępów ? Słyszałem, że jak sęp zamacha skrzydłami, to ucieczka z przytkanym nochalem zapewniona w postaci sprintu.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Mar 30, 2009 22:13
spoko, umowa stoi.
Ale jezeli tobie zaszkodzi smazony banan to tez o tym napisz
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pon Mar 30, 2009 23:07
zenon napisał/a:
spoko, umowa stoi.
Trzymamy Cie za "wonglika" :hah:
.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Kwi 01, 2009 14:02
Weźmy pod uwagę jakiś kataklizm(niech sobie kazdy wyobrazi co chce).
Kto będzie wówczas bardziej przystosowany do warunków panujących?
Ci ,którzy żywią się surowym,czy Ci,którzy jedzą mieso po obróbce termicznej?
Ja myślę,że jednak Ci,którzy odzywiają się surowym ,a zwłaszcza "highmeatowcy".
Myślę też ,ze np.Hannibal,Waldek,Zenon są nosicielami zupełnie innych bakterii niż pozostali i być może ,ze kiedyś te bakterie mogą uratować im zycie No chyba,ze się mylę ,że nie wiem o czym piszę-co byloby zupełnie normale na obecną chwilę
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Kwi 01, 2009 14:55
Iga napisał/a:
No chyba,ze się mylę ,że nie wiem o czym piszę-co byloby zupełnie normale na obecną chwilę
myślę, że się nie mylisz - intuicja dobrze Ci podpowiada
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Kwi 01, 2009 16:21
Hannibal napisał/a:
myślę, że się nie mylisz - intuicja dobrze Ci podpowiada
Ty na pewno wiesz najlepiej
Dlatego pisałam o różnorodności.Dla gatunku ona jest dobra.
To bardzo dobrze,że jedni żywią się surowym,drudzy podgardlem,następni omletami,bananami itd.
Źle byłoby natomiast,gdyby wszyscy żywili się jednakowo.
Wrazie jakichś katastroficznych sytuacji,jeśli będzie zachowana różnorodność, ktoś zawsze przeżyje,przeżyją ci,którym będzie najłatwiej przystosować się do nowego środowiska,w przeciwnym wypadku wszyscy by wymarli.
Wrazie jakichś katastroficznych sytuacji,jeśli będzie zachowana różnorodność, ktoś zawsze przeżyje,przeżyją ci,którym będzie najłatwiej przystosować się do nowego środowiska,w przeciwnym wypadku wszyscy by wymarli.
a czemu i do jakiej katastrofy mialoby dojsc
pozd
WiRAHA
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Kwi 01, 2009 16:59
wiraha napisał/a:
...a czemu i do jakiej katastrofy mialoby dojsc
pozd
WiRAHA
Proszę nie oczekiwać ode mnie przepowiadania przyszłości,bo się tym nie zajmuję -nie wiem czemu i do jakiej katastrofy miałoby dojść,ale dinozaury z jakichś przyczyn wymarły-najpewniej tak się zmieniły warunki środowiskowe w wyniku jakichś zdarzeń,że wymarły,bo nie mogły przystosowac się do nowego środowiska.
Najpewniej na naszej Ziemi mieszkały różne organizmy,które albo wyginęły,albo ewoluowały itd....
Tak przyjamniej ja to widzę A czy widzę dobrze,czy źle,to czas pewnie rozwiąże tę zagadkę
Katastrofalne w skutkach byłoby np. "zniknięcie" elektryczności spowodowane burzą słoneczną. Skutecznie zredukowałoby (w pierwszej kolejności chorą) populację już w ciągu kilku dni. "Surowiacy" faktycznie mieliby większe szanse na przetrwanie w świecie pozbawionym prądu.
Katastrofalne w skutkach byłoby np. "zniknięcie" elektryczności spowodowane burzą słoneczną. Skutecznie zredukowałoby (w pierwszej kolejności chorą) populację już w ciągu kilku dni. "Surowiacy" faktycznie mieliby większe szanse na przetrwanie w świecie pozbawionym prądu.Marishka
no tak bo obrobka termiczna zaczela sie w chwili gdy pojawila sie energia elektryczna
no tak bo obrobka termiczna zaczela sie w chwili gdy pojawila sie energia elektryczna
Nie, ale zapewnić sobie obróbkę termiczną będzie o wiele trudniej, niż wszamać zgnitą surowiznę. Wyobraź sobie np. rozpalenie ogniska (bez zapałek, rzecz jasna) w deszczu, albo po tym, jak już wytniesz wszystkie drzewa w okolicy, etc.
Dziś wciągnąłem pierwszego haja.Miesięczny z baraniny.Poczułem lekkie ciepełko w środku.W smaku nic nadzwyczajnego.Bardziej chodzi o tą woń.Ale jak ktos raz dwa razy dziennie wietrzy haje to jest przyzwyczajony, a smak no cóż jak płykałem lekko piekący.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Kwi 14, 2009 19:52
no wiesz, jak to dopiero pierwszy haj to przed Tobą jeszcze sporo czasu organoleptycznej adaptacji
im częściej się wietrzy tym mniejsza woń "trupiarni"
acha, i jeszcze jedno, na co również zwracał uwagę Geoff - trzeba wybrać sobie parę gatunków mięsa, podrobów, które najbardziej nam podchodzą, gdy się zhajują
mi np. zhajowane jądra zupełnie nie podchodzą, więc jadam je świeże
ale np. taki comber jagnięcy jest o wiele lepszy gdy poleży sobie co najmniej 4-5 dni; to samo ozory jagnięce
wątroba barania, gdy się hajuje wydziela bardzo miły zapach owoców leśnych; nawet po miesiącu ładnie pachnie; w smaku jest już gorsza, choć spokojnie da radę ją jeść
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Stestowałem już te hermetyczne pojemniki ze stali nierdzewnej.Są ok.Daje podobnie jak z tych szklanych które kupiłes w Ikei.Zaopatrzyłem się w dwa hermetyczne ze stali i jeden szklany.Istotną różnicą jest waga tych stalowych.Są bardzo lekkie.To moze byc przydatne w czasie dłuższego transportowania hajów---> jakieś wycieczki itp.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Kwi 14, 2009 20:23
chill napisał/a:
Istotną różnicą jest waga tych stalowych.Są bardzo lekkie.To moze byc przydatne w czasie dłuższego transportowania hajów---> jakieś wycieczki itp.
właśnie - szczególnie na rower, czy górach na szlaku kiedy to szkło raczej kiepską opcją jest
ale w warunkach domowych lepsze jest jednak szkło (poza tym bardziej neutralne)
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Cześć wszystkim surojadakom!
Dla tych którzy chcieliby spróbować high meat`a mam inny sposób na jego przyrządzenie!
Oczywiście pierw mięso musi odleżeć nieco podpsuć się , ja osobiście nie staram się o to by jeść high meat`y poprostu przypadkiem ugotowałem nieco nieświeżego mięska i odziwo smakowało inaczej można powiedzieć nawet że było smaczniejsze .
To tyle!
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez plej_tssz Pon Kwi 27, 2009 14:54, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Kwi 27, 2009 20:28
kurcze ciepło się teraz zrobiło i te muszyska przylatują do dojrzałego mięsiwa jak ćmy do światła; w sumie jak usiądą to nic się nie stanie - natura - ale jednak odganiam je, bo nie chcę się dzielić moimi skarbami
5 dużych słoi stoi sobie na balkonie i wietrzę je parę razy dziennie, bo tam w środku aż się kotłuje
no i zjadam sobie dziennie po ok. kilogramie różności, a każdy z nich już "daje"
świeżyzny w ogóle się nie tykam, nawet nerki, które wcześniej jadłem świeże już teraz wolę "przeleżałe" (ale odkrajam od razu część mięsną, a środeczek wyrzucam)
najlepiej jak kości sobie trochę poleżą - poezja zapachowa
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Paul Singelton - Bakterie w biologii, biotechnologii i medycynie
Czytał ktoś?Pytam bo nie mam antywira a sciągam bit torrentem i niechcę zarazić na ten czas kompa bo świetnie pracuje!
W książce zawarta jest cała najnowsza wiedza o bakteriach. Autor podaje podstawowe informacje o budowie komórki bakteryjnej, jej wzroście i metabolizmie. Bardzo dużo miejsca poświęca genetyce i biologii molekularnej bakterii: są to nowe informacje, dotąd niespotykane w innych publikacjach na świecie. Obszernie omawia bakteriofagi. W części dotyczącej roli bakterii w otaczającym świecie przedstawia oddziaływanie bakterii ze środowiskiem; ich udział w cyklach przemian związków istotnych dla organizmów żywych; rolę bakterii w wywoływaniu schorzeń, a także metody detekcji i identyfikacji patogenów; problemy związane z zakażeniem bakteryjnym pożywienia (sterylizacja produktów żywnościowych i podstawowe testy wykrywające bakterie w pożywieniu); dużo miejsca poświęcono zastosowaniu bakterii w wielu praktycznych dziedzinach , m.in. w oczyszczaniu środowiska, ścieków, w odzyskiwaniu minerałów. Książka niezwykle ważna, nowoczesna; w j. ang. ukazało się 10 wydań, była tłumaczona na języki: francuski, niemiecki i japoński
Spis treści:
* 1. Bakterie - wprowadzenie
* 2. Komórka bakteryjna
* 3. Wzrost i rozmnażanie
* 4. Różnicowanie
* 5. Metabolizm I - energia
* 6. Metabolizm II - węgiel
* 7. Biologia molekularna I - geny i ich ekspresja
* 8. Biologia molekularna II - Zmienianie informacji genetycznej
* 9. Bakteriofagi
* 10. Bakterie w świecie ożywionym
* 11. Bakterie w medycynie
* 12. Bakteriologia stosowana I - żywność
* 13. Bakteriologia stosowana II - różnorodne aspekty
* 14. Nieco praktycznej bakteriologii
* 15. Człowiek przeciwko bakteriom
* 16. Identyfikacja i klasyfikacja bakterii
* Krótkie opisy niektórych rodzajów, rodzin, rzędów i innych kategorii bakterii
podstawą w mikrobiologii są dwie płytki - krwawa i tzw. czekolada ( w pierwszym przypadku dodawana jest krew barania, w drugim końska) , tam można wyhodować wszystko (poza nielicznymi wyjtkąmi np. gardnerella vaginalis do wzrostu potrzebuje krew ludzką).
poza tym istnieją podłoża wybiórcze gdzie rosną tylko określone mikroby , ułatwia to identyfikacje szczepów , przyspiesza prace.... oprócz krwi dodaje się przeróżne dodatki począwszy od wyciągów z bulionów mięsnych a kończąc na stężonym roztworze soli fizjologicznej( tylko gronkowce dają jej rade i potrafią przeżyć, inne padają stąd podłoże wybiórcze dla gronkowców).
na dzień dzisiejszy wszystkie te podłoża można zamówić w odpowiedniej firmie, przywożą na miejsce i jest ok, ale dawniej dawniej było tak że trzeba było jechać do baranów, koni po krew ( weterynarz pobierał ) i na miejscu w laboratorium robiło się takie pożywki...to były czasy....
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Cze 06, 2009 10:23
Maad napisał/a:
Molka, czy pożywki (podłoża) dla bakterii są zawsze z węgli? Można wyhodować bakterie na czystym tłuszczu i białku?
na samym tłuszczu napewno nie wyhodujesz, białka i węgle to podstawa , w kazdym podlozu te własnie dodatki są niezbedne
pamiętam jak robiłyśmy podłoże dla prątka gruzlicy, podstawą była maczka ziemniaczana i jaja, więc myślę ze weglę są niezbędne, musiałabym poszperać troche w ksiązkach....
w końcu mogę zaszczepić jakąś kolonie bakteryjną do żółtka jaja i obserwować co się będzie działo....zrobię tak z czystej ciekawości...
Iga [Usunięty]
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 13:16
Molka ciekawość mnie zżera ...co tam wyhodowałaś ?
Tylko mów prawdę,nie ukrywaj FAKTÓW
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 13:48
na tłuszczu jeśli ma coś powstać to pleśń
łój po jakimś czasie leżenia w lodówce zaczyna być pokryty ową pleśnią
ale to musi zależeć od łoju i chyba stopnia w jakim zawiera jeszcze wodę
miałem 3 tygodniowe kawałki dość suchawego łoju i były praktycznie takie jak świeże
a są takie, które zmieniają zapach już po 5 dniach
ogólnie jadam dość świeże łoje, ale zdarzało się nie raz, że jadłem z pleśnią i wszystko było ok; to jednak musi być inna pleśń, bo pamiętam jak kiedyś jadłem taką w czymś przetworzonym ze sklepu to czułem po tym żołądek i ogólnie było nie teges
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 14:03
Hannibal napisał/a:
... ale zdarzało się nie raz, że jadłem z pleśnią i wszystko było ok...
Cóż mogę rzec...GRATULUJĘ .
BTW.Myślisz,że taki grzybek "rozłoży Cię na łopatki" od razu? Czasem potrzeba wielu lat,aby były jakieś efekty.
Z tego co wiem na mięsie również rozwijają się kropidlaki ,a to chyba nie są zbyt bezbieczne grzybki...
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 14:06
sama pewno jadłaś nie raz jakieś owoce z pleśnią (mogłaś nawet jej nie zauważyć)
to jest naturalne, że się jada takie rzeczy - nienaturalne są zniszczone różnoraką obróbką, chemikaliami, produkty z markietów, które nigdy nie pleśnieją
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 14:16
Iga napisał/a:
Molka ciekawość mnie zżera ...co tam wyhodowałaś ?
Tylko mów prawdę,nie ukrywaj FAKTÓW
tak posiałam "wontrupkę", i co się okazało, wyhodowaną florę stanowiły tylko bakterie gram ujemne a ściślej mówiąc pałeczki, brak było flory gram dodatniej typu gronkowce czy paciorkowce. flora gram ujemna typowa dla jelit , nawet zanotowałam gdzieś nazwy gatunków ale nie mam tej karteczki przy sobie, pamiętam tylko rodzaje była to Klebsiella sp.,Yersinia sp.ale nie enterocolitica, Acinetobakter sp., Pseudomonas sp. ale nie aeruginosa, w zasadzie wszystkie moga stanowić tlenową florę jelitową człowieka aczkolwiek w praktyce dominuje Escherichia coli...
Iga [Usunięty]
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 15:28
Hannibal napisał/a:
sama pewno jadłaś nie raz jakieś owoce z pleśnią (mogłaś nawet jej nie zauważyć)
Mogłam jej nie zauwazyć,ale czuję w smaku i takich owoców nie jadam.
Cytat:
... produkty z markietów, które nigdy nie pleśnieją
A właśnie ,że pleśnieją(zwłaszcza te w tych koszyczkach plastikowych); brzoskwinie i inne pestkowe,a ludziska to kupują nie wiedzieć czemu.
Ponadto kupiłam lata temu w markecie daktyle i nabawiłam się grzybka w jamie ustnej-od tamtej pory nikt mnie nie namówi na daktyle ,więc nie mów ,że te z markietów nigdy nie pleśnieją,albo te suszone owoce w woreczkach foliowych-przecież to kompletny shit.
Cytat:
... produkty z markietów, które nigdy nie pleśnieją
Teoria tyleż interesująca,co niesłuszna .
Iga [Usunięty]
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 15:36
Molka dzięki za wyczerpującą odpowiedź .
Ciekawa jestem ,jakby zrobić badania na kilku próbkach.
Mogłoby się okazać,że np. na jednej z 10 próbek coś wyrośnie zjadliwego dla człowieka.
Gdybym miała labolatorium mogłabym sobie eksperymentować
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 16:07
Igo -
ok, to robię poprawkę - mogą pleśnieć, ale jest pleśnienie ze wszechmiar szkodliwe
tak samo jak "hajowanie" mięsa obrobionego term. - jedyne co z tego wyjdzie to syf
to tak jak z tym eksperymentem porównawczym między surowym mlekiem a pasteryzowanym - w tym pierwszym jest ładna równowaga, a w tym drugim jedyne co może się rozwinąć to właśnie szkodniki
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 19:05
Maad napisał/a:
[..mocno smierdziala?
To bardzo wzgledna kwestia, szczegolnie ze Molka nie ma raczej punktu odniesienia, bo watpie by uswiadczyla kiedys kilkumiesiecznego haja
Swoja droga: moznaby ci wyslac Molka probki do zbadania takich dlugoterminowych hajow z jagnieciny?
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 20, 2009 09:49
Otóż to.Na takim kilkumiesięcznym haju na pewno więcej "żyjątek" wyrośnie,niż na takim kilkudniowym mięsku.
Zenon,nie musisz Molce wysyłać.Zanieś do labolatorium próbkę i zbadają co tam "w trawie piszczy",a potem napiszesz nam ,nie ukrywając oczywiście FAKTÓW
Nie zanosisz mięsa ,tylko robisz wymaz z niego (tak jak robi się wymaz z gardła) -przyjamniej tak mi się wydaje.Może Molka potwierdzi bądź zaprzeczy...
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Cze 20, 2009 10:31
Iga napisał/a:
Otóż to.Na takim kilkumiesięcznym haju na pewno więcej "żyjątek" wyrośnie,niż na takim kilkudniowym mięsku.
Zenon,nie musisz Molce wysyłać.Zanieś do labolatorium próbkę i zbadają co tam "w trawie piszczy",a potem napiszesz nam ,nie ukrywając oczywiście FAKTÓW
Nie zanosisz mięsa ,tylko robisz wymaz z niego (tak jak robi się wymaz z gardła) -przyjamniej tak mi się wydaje.Może Molka potwierdzi bądź zaprzeczy...
tak należy zrobić wymaz na wymazówkę zwilżoną solą fizjologiczną lub wodą jałową, rano przed udaniem się do laboratorium.....moge tylko uprzedzić iż może to troszke kosztować....z drugiej strony nie sądzę aby wyhodowali zdecydowanie coś innego, to też zależy gdzie będziesz trzymał to miecho...ja trzymałam w woreczku foiliowym 3 dni w lodówce a potem dwa dni w laboratorium, cuchło niebotycznie...więc po miesiącu to nie mam pojęcia co by z tego mogło być...
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Cze 20, 2009 11:06
Molka napisał/a:
ja trzymałam w woreczku foiliowym 3 dni w lodówce a potem dwa dni w laboratorium, cuchło niebotycznie...
a to ciekawe, bo mój ojciec, który nie lubi zapachów "dojrzałego" mięsa, tygodniową wątróbkę jagnięcą leżącą w lodówce ocenił jako jeszcze ok (jeśli chodzi o zapach)
zenon podobnie mówił o opinii swoich rodziców
tak więc albo kupiłaś wątróbkę jakiegoś słabego sortu albo jesteś strasznie przewrażliwiona na te zapachy
to ja bym Ci już zrobił "aromatoterapię" naprawdę mocnych hajów - byś po niej była innym człowiekiem
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Cze 20, 2009 11:13
hani to była "wontrupka z supermarkjetu" taką miałam wysiać, ja jej nie jadłam. kupiłam po to żeby z haić , mówisz że jestem przewrażliwiona, przyniosłam ją do pracy i w pokoju socjalnym ją usadowiłam i potem o tym zapomniałam, za dwa dni dziewczyny mówią, matko co tu tak capi okrutnie....i wówczas sobie przypomniałam o tym...
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Cze 20, 2009 11:25
Iga napisał/a:
Kurcze,gdzie Ty zbierasz te owoce?
Jakby owoce lesne miały taki zapach jak parotygodniowa jagnięca "vontrupka",to w lesie by capiło jak jasna cholera
a czy Ty miałaś kiedykolwiek okazję z taką wątróbką się zapoznać?
mówię Ci - zapach jest leśny i jest zupełnie inny niż typowy haj z mięsa mięśniowego
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 20, 2009 11:28
Nie miałam,ale mogę sobie wyobrazić jak pachnie kilkutygodniowy organ.
Hannibal,przypominam,że dla Ciebie takie "rzeczy" pachną cudnie,ale nie dla każdego.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Cze 20, 2009 11:35
Iga napisał/a:
Nie miałam,ale mogę sobie wyobrazić jak pachnie kilkutygodniowy organ.
Hannibal,przypominam,że dla Ciebie takie "rzeczy" pachną cudnie,ale nie dla każdego.
to ja Ci mówię, że ten zapach jest zupełnie inny
taki comber jak dłużej poleży (szczególnie w temp. pokojowej) to dla mnie też nieźle daje
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lip 27, 2009 21:08
ciekawa sprawa z hajowaniem mięsa, gdy doda się do niego miodu
otóż owy miód wyciągnie sporą część wody z mięsa i powstanie coś ala jerky, podobno bardzo fajny w smaku
jeszcze tego nie praktykowałem, ale jeden z gości z forum rawpaleo coś takie robił i zachwalał
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 30, 2009 08:28
W Książce "Odżywianie Enzymowe" E. Howell tak pisze o pozytywach jedzenie dojrzałego mięsa przez Eskimosów
Cytat:
Co mówią pierwsi badacze polarni o diecie Eskimosów?
MacMillan (1918, 1925), badacz i podróżnik polarny, który przebywał 6 lat z pierwotnymi Eskimosami na Grenlandii napisał: „Trzymając kawałek surowej, zamarzniętej wątroby w jednej ręce i kawał sadła z foki w drugiej, po prostu siedząc jedli jak chleb z masłem. Po udanym polowaniu na narwala zrobili sobie obiad, jedząc świeże małże wyjęte bezpośrednio z żołądka upolowanego zwierzęcia.”
Birket-Smith (1959) w swej książce zatytułowanej The Eskimos (Eskimosi) pisał o mięsie przetrzymywanym dla autolizy, w ten sposób otrzymywano nowy jego smak, „mięso narwala smakuje jak stary, pikatny i tłusty ser”.
Douglas (1964): „Eskimosi z Wyspy Banksa twierdzą, że zamarznięte ryby i ciało karibu dostarczają więcej mocy niż gotowane mięso.”
W książce Bartlett (1916) zatytułowanej : „The Last Voyage of the Karluk” (Ostatnia wojaż/podróż Karluka), autor opisuje posiłek Eskimosów Syberyjskich jedzących surowe, zamrożone mięso reniferów, ich przysmak.
Garber (1938) Eating with the Eskimos, Hygeia, 16, str 242. (Jedząc z Eskimosami) napisał: „Eskimosi z Alaski zajadają się chudym mięsem oraz dużą ilością słoniny. Tylko w kilku przypadkach gotowali jedzenie. Ale tradycyjny posiłek to posilanie się surowym mięsem.” Według autora: Eskimoską podstawą odżywiania się jest titmuck (titmuk), zamarznięte, surowe ryby, przetrawione do półpłynnej konsystencji.”
Biskup Yukonu Coudert (1944-1965) podróżował psimi zaprzęgami po indiańskich osadach przez 20 lat, żyjąc wśród nich na diecie z mięsa łosia i ryb, zamarzniętego lub jedzonego na surowo. W swych dziennikach zapisał: „Czułem się z każdym rokiem lepiej”.
Thomas (1927) lekarz biorący udział w ekspedycji arktycznej, w dziennikach zapisał: „Dieta Eskimosów z Grenlandii składa się z mięsa wielorybów, narwala, foki, karibu, wołu piżmowego, arktycznego zająca, niedźwiedzia polarnego, lisa, pardwy górskiej, innych gatunków ptaków, ryby, to wszystko preferencyjnie jedzone zazwyczaj na surowo”.
Rabinowitch i inni (1936) członek ekspedycji kanadyjskiej badającej życie, zwyczaje i zdrowie Eskimosów Kanadyjskiej Arktyki. Z raportu wynika że mięso było jedzone na surowo, surowe wątroby wszystkich zwierząt za wyjątkiem wątroby niedźwiedzia polarnego (wierzenia). Jedzenie surowego, poćwiartowanego, w połowie przetrawionego mięsa, zawartości żołądka narwala i karibu były rówież konsumowane.
Antropolog Stefansson (1909) żyjący wśród Eskimosów północnej Kanady przez 7 lat stał się autorytetem w dziedzinie obyczajów pierwotnych Eskimosów. Jego raporty pojawiały się w wielu magazynach w których podkreślał doskonałe zdrowie i brak chorób zwyrodnieniowych. Chociaż powszechną praktyką wędrowców dalekiej północy było zabieranie solonej wieprzowiny i sucharów, ale Stefansson przejął dietę Eskimosów. Zabrało to jemu trochę czasu aby przejść na jedzenie surowego mięsa lub w połowie ugotowanego, przezwyciężył nałóg do soli, a jeszcze dłużej zajęło przywyknięcie do kosztowania smaku, surowych nadtrawionych ryb tzw. mocne ryby (high-fish) po których odczuwa się dobre samopoczucie. Stefansson zaobserwował, że te mocne ryby były podbierane z kopca przykrytego kamieniami i śniegiem, to pewnego rodzaju lodówka Eskimosów, następnie mocne ryby rozmrażano. Konsystencją i wyglądem przypominały lody śmietankowe. Natomiast częściowo strawiony pokarm z żołądka karibu okraszony olejem był pewnego rodzaju sałatką. Po powrocie z Arktyki, Stefansson udał się na badania lekarskie w szpitalu Bellevue (Lieb, 1929), nie znaleziono śladów niedoborów ani chorób.
Urquhart (1935) robi parę błyskotliwych uwag widząc jedzących mocne mięso (mięso natrawione autolizą) tradycyjnych Eskimosów, jego oserwacje powinny rozwiać lęki i obawy o zatruciach ptomainowych (nazwa amin występujących w rozkładającym się ciele). Dr Urquhart napisał: „Oni (Eskimosi) po zabiciu karibu zostawiają całe, niepoćwiartowane ciało na kilka dni leżakowania. Interesujące jest powiązanie między mocnym mięsem a wytrzymałością fizyczną psów zaprzęgowych. Gdy grupa psów zaprzęgowych pracująca przez dwa tygodnie karmiona świeżymi rybami łapanymi w przeręblach, rybami bez leżakowania psy szybko chudły i traciły kondycję. Natomiast te same psy karmione mocnymi rybami zachowają pełną kondycję, mogą nawet lekko przybrać na wadze, bez widocznych objawów przemęczenia. Można to wyjaśnić następująco: w czasie leżakowania (w warunkach arktycznych) zachodzi w znaczącym stopniu proces autolizy a nie rozkład bakteryjny lub skrótowo – zachodzi wstępne autotrawienie.
Pozwólmy wypowiedzieć się jeszcze raz Dr. Rabinowitchowi (1936) o mocnym mięsie i mocnych rybac’. „U ludzi, a również u zaprzęgowych psów konsumujących ten przysmak, wydawać by się mogło nadpsute mięso, nie zaobserwowano żadnych objawów chorobowych. Średnie zawartości związków azotowych, nieproteinowych we krwi były wyższe u 46 letnich Eskimosów w porównaniu z resztą populacji ludzkiej, jest to naturalne po tak wysoko białkowej diecie. Mięso jest spożywane w stanie nadtrawionym. To wyjaśnia wysoką zawartość we krwi aminokwasów, zjawisko normalne po proteolizie.”
Nie tracąc z pola widzenia katepsym-enzymów proteolitycznych, których obfitym rezerwuarem jest mięso, one jako jedne z pierwszych rozkładają ciało po śmierci, oczywiście w odpowiednich warunkach (temperatura, wilgotność). Wspomniany pokarm zawiera również enzymy trawiące tłuszcze t.j. lipazy. Praca jaką wykonują we wspomaganiu trawienia może nawet znacznie przyczyniać się do występowania we krwi dużych ilości niebiałkowych związków azotowych i aminokwasów zgodnie z raportem badawczym autorstwa Dr Rabinowitcha. Ich odziaływanie może być nawet bardziej znaczące od proteaz. Zgodnie z prawem Adaptacyjnego Wydzielania Enzymów, organizmy pobierające częściowo nadtrawione t.j. mocne pokarmy będą wydzielać znacznie mniej własnych enzymów trawiennych. W ten sposób organizm zaoszczędza energię, i to właśnie wyjaśnia dobre samopoczucie i fizyczną kondycję tradycyjnych Eskimosów i innych ludzi na tego rodzaju mocnej diecie.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
W kilku miejscach tego tekstu pojawia się pojęcie zamarznięte mięso. Zamarznięte, czyli schłodzone do temperatury poniżej 0. Jak ma się do tego trzymanie hajów w lodówce lub wręcz w temperaturze pokojowej, przez współczesnych raw-paleo-dietetyków?
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 30, 2009 09:24
przechowywali w tzw. lodówce lub zakopywali - ono nie było zamrożone, tylko mocno schłodzone
ew. mogło być lekko zmrożone tak do paru stopni poniżej zera
wiadomym jest, że jak się porządnie zamrozi mięso to ono może leżeć latami i po rozmrożeniu jest jak świeże; raz rozmroziłem 3-letni kawałek sarny i żądnych oznak hajowania nie było
dalej Howell pisze tak -
Cytat:
Poprzednio opisałem praktykę spożywania nadtrawionego, czerwonego mięsa i ryb opierając się na badaczach studiujących różnorodne grupy etniczne rejonów polarnych t.j. Eskimosów. Oni nie zwracają uwagi na przenikliwy zapach, wielowiekowe doświadczenie nauczyło ich tego że mięso z zapaszkiem, nadtrawione daje siłę i wytrzymałość. U innych grup etnicznych zamieszkujących bardziej cieplejsze strefy na całym świecie również można znaleźć unikatowe rodzaje nadtrawionych pokarmów białkowych np. sery (niepasteryzowane mleko), wieszanie surowego mięsa aby dojrzało. Innymi słowy żywność autolizowana w której białka przekształcone są do polipeptydów i oligopeptydów przez co wymagają znacznie mniej akcji naszych enzymów trawiennych. To jest właśnie to co przynosi dobre samopoczucie i energię.
Naszym Epikurejczykom możemy wybaczyć silny zapach niektórych serów lub mocnego mięsa, otrzymywanie tak silnego posmaku, ponad to poznanie tej magicznej sztuki enzymów proteolitycznych. Instynkt oszczędzania własnych enzymów rozciąga się od zimnych biegunów do parującej dżungli równika. Obserwacje Afrykańskich Pigmejów spożywających kilkudniowe ciało słonia, a zapytani dlaczego jedzą nadpsute mięso odpowiadają: jemy mięso a nie smród.
tak więc nie ma tu znaczenia szerokość geograficzna - w Afryce też to robili
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 30, 2009 09:59
Stephansson tak pisze -
Cytat:
I saw a typical instance of one method during my first
year in the North. Fish, ranging from one to three or four
pounds in weight, were caught in great numbers. They were
immediately slit and the entrails removed, and were then
piled in long windrows just back from the sea beach, and
covered with piles of driftwood for protection from dogs and
wolves. If there had been June fishing at this place, the fish
would have been nearly liquid by fall. Late July catches grew
so rotten that a fish might fall to pieces if you tried to handle
it. The August catch was pretty high; but toward the end
of September there was so much frost at night and so little
thaw during the day that putrefaction ceased.
Decayed fish were not eaten during the warm weather;
they were not considered good until frozen. As soon as the
freeze-up came, they began to be used as delicacies, sometimes
as whole meals. The only way of serving decayed fish
was to allow them to thaw in the house until they were as
soft as hard ice cream, when they were eaten somewhat as a
child would consume an ice cream cone. The taste is similar
to that of our strong cheeses. The attitude of the Mackenzie
Eskimos toward decayed fish was about that of our fashionable
diners toward Camembert or Limburger.
Czyli wychodzi na to, że rozkład mięsa postępował w okresie lata, a później na jesieni zatrzymywał się na skutek ujemnych temperatur. Preferowali takie zmrożone mięso, ale jedli je rozmrożone i konsystencję miało takie jak lody
Ale Innuici mają wiele patentów jeśli chodzi o te specjały - np. na Alasce fermentuje się przez parę tygodni muktuk, ale w domu w temperaturze pokojowej!
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 30, 2009 13:16
Stephansson odnosi się też do tego, co jest praktykowane u niego w kraju i w ogóle krajach Zachodu -
Cytat:
About midwinter it occurred to me to philosophize that
in our own and foreign lands a taste for mild cheese is considered
somewhat plebeian; it is at least a semi-truth that
connoisseurs rise in station as gourmets when the cheeses
they prefer grow progressively stronger. This grading can
apply to meats, as in England where it is common among
nobility and gentry to relish game so high that the average
Midwestern American, or even an Englishman
natomiast ryba musiała być świeża
Zupełnie na odwrót było wśród Indian opisanych przez Johna R. Jewitta na początku XIX wieku -
Cytat:
". . . it is not a little singular, that these people will eat
no kind of meat that is in the least tainted, or not perfectly
fresh, while, on the contrary, it is hardly possible for fish to
be in too putrid a state for them."
i dalej pisze -
Cytat:
"I have frequently known them when a whale has been
driven ashore, bring pieces of it home with them in a state
of offensiveness insupportable to anything but a crow, and
devour it with high relish, considering it as preferable to
that which is fresh."
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Wypowiedż TD z RPD na temat hajów jadanych po obrobionym mięsie:
"Well, I started the "high-meat" consumption because another rawpalaeodieter from the rawpaleodiet yahoo group swore by it, claiming that the enzymes in the "high-meat" compensated for the lack of enzymes in cooked foods, so that digestion of cooked foods at around the same time would be harmless. It worked so well, I've used that method often since that discovery. Also, cooked foods seem to give a sort of hangover, depressive effect, IMO, re bloating etc. and the bacteria in "high-meat" appear to negate this effect by boosting mod, apparently by boosting serotonin levels by stimulating the immune system:-
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Cze 16, 2010 19:21
EAnna napisał/a:
Skąd Ty Hannibal masz takie wiadomości?
w wielu źródłach o tym jest, że wraz do dojrzewaniem mięsa, jego autolizą, ph mięsa wzrasta prawie do obojętnego. Teraz już nie pamiętam wszystkich stron, gdzie o tym czytałem.
Tutaj masz o tym wzmiankę - http://www.apis-dodatki.p...echnologia&id=7
"kiedy pH mięsa zbliża się do zasadowej części skali, tzn. około 7, jest to dowód, że mięso zaczyna ulegać gniciu ( najczęściej z powodu infekcji mikrobiologicznej ). "
Gdzie indziej można przeczytać - "Mięso po uboju ma pH zbliżone do 7,0, które po 24-48 h maleje do ok. 5,3 i następnie ponownie wzrasta." - http://www.klimatyzacja.p...cms=273&cms=235
z tego, co pamiętam to tak po ok. 3 dniach mięso osiąga ph ok. 6,5
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Śro Cze 16, 2010 21:14
Hannibal napisał/a:
w wielu źródłach o tym jest, że wraz do dojrzewaniem mięsa, jego autolizą, ph mięsa wzrasta prawie do obojętnego. Teraz już nie pamiętam wszystkich stron, gdzie o tym czytałem.
Tutaj masz o tym wzmiankę - http://www.apis-dodatki.p...echnologia&id=7
Ta informacja jest odwrotna: obojętne ph jest zaraz po uboju a następnie maleje w procesie dojrzewania mięsa (czyli mięso stopniowo się zakwasza). Taki proces, w warunkach chłodniczych, może trwać wiele dni. Powtórny wzrost ph związany jest z gniciem mięsa.
Wzrost ph w kiełbasie może być spowodowany zakażeniem tzw. jadem kiełbasianym. Taka kiełbasa i mięso dla przeciętnych ludzi są trujące.
Do sprzedaży daje się mięsa już wychłodzone, stężałe. Na ladzie sklepowej znajdujemy więc wieprzowinę, cielecinę, baraninę bitą 2-3 doby wcześniej a wołowinę 5-7dni. Transport i nieprawidłowe studzenie ciepłego mięsa może doprowadzić do jego zaparzenia. Studzi się półtusze w odpowiednich warunkach, na wisząco.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Cze 16, 2010 21:17
EAnna napisał/a:
Ta informacja jest odwrotna: obojętne ph jest zaraz po uboju a następnie maleje w procesie dojrzewania mięsa (czyli mięso stopniowo się zakwasza). Taki proces, w warunkach chłodniczych, może trwać wiele dni. Powtórny wzrost ph związany jest z gniciem mięsa.
no jest obojętne zaraz po uboju, później maleje tak przez 1,5-2 dni, a potem znów rośnie
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Cze 16, 2010 21:17, w całości zmieniany 1 raz
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Czw Cze 17, 2010 20:40
Hannibal napisał/a:
obojętne zaraz po uboju, później maleje tak przez 1,5-2 dni, a potem znów rośnie
Chyba, że je trzymasz na słońcu, w upalne dni a i w to wątpię . To "potem" w warunkach lodówkowych może wynosić kilka tygodni jeżeli mięsa nie poddamy jakimkolwiek zabiegom..
Przed chwilą zmierzyłam ph polędwicy wieprzowej najpierw peklowanej 5 tygodni, potem wędzonej na zimno przez kilka dni i 8 tygodni przetrzymanej w lodówce. Aktualnie minęły 3,5 miesiąca od uboju. Otórz ph wynosi 5,1.
To, o czym piszę, to cywilizowany "high meat"; mogę potrzymać tę polędwicę przez następne kilka miesięcy i tylko trochę obeschnie. Z pewnością ma zachowane wszystkie witminy, enzymy swoiste dla mięsa oraz wytworzone w procesie dojrzewania przez bakterie. Smak i aromat są wyborne, na obecnym etapie wysoka soczystość, delikatność i miękkość wynikająca z dojrzałości. Mogę ze spokojem dać do zjedzenia małym dzieciom tym bardziej, że eksperymentuję z niskim poziomem zasolenia.
Pozdrawiam
EAnna
Ostatnio zmieniony przez EAnna Czw Cze 17, 2010 20:40, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Cze 17, 2010 20:54
EAnna napisał/a:
Chyba, że je trzymasz na słońcu, w upalne dni a i w to wątpię . To "potem" w warunkach lodówkowych może wynosić kilka tygodni jeżeli mięsa nie poddamy jakimkolwiek zabiegom..
a gdzie masz o tym, że kilka tygodni to trwa?
jeśli mięso zaczynać "gnić" wg tamtej terminologii to znaczy, że ph zbliża się do obojętnego
a to może mieć miejsce już po kilku dniach
EAnna napisał/a:
Przed chwilą zmierzyłam ph polędwicy wieprzowej najpierw peklowanej 5 tygodni, potem wędzonej na zimno przez kilka dni i 8 tygodni przetrzymanej w lodówce. Aktualnie minęły 3,5 miesiąca od uboju. Otórz ph wynosi 5,1.
To, o czym piszę, to cywilizowany "high meat"
no tak, ale to zupełnie co innego, jako że to trochę sztuczny twór, nie mający wiele wspólnego z prawdziwym dojrzałem mięsem
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Cze 17, 2010 20:55, w całości zmieniany 1 raz
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Czw Cze 17, 2010 21:26
Hannibal napisał/a:
a gdzie masz o tym, że kilka tygodni to trwa?
W głowie. Domowym przetwórstwem mięsa jak i wyrobem serów zajmuję się od kilku lat.
Ponieważ powonienie i wyczulenie na odory mam dobre, potrafię ocenić na jakim etapie dojrzewania jest kawałek mięsa. W dodatku te mięsa próbuję na surowo (nie mogę się oprzeć ). Najszybciej dojrzewa drób, cielęcina, młoda wieprzowina; wołowina bardzo długo, również dość długo dojrzała wieprzowina tradycyjnie żywiona, ze starych ras polskich.
Hannibal napisał/a:
to zupełnie co innego, jako że to trochę sztuczny twór, nie mający wiele wspólnego z prawdziwym dojrzałem mięsem
Należałoby powiedzieć: "niewiele wspólnego z na dziko dojrzałym mięsem (czytaj: padliną)".
Jednak jest to w pełni dojrzale, surowe mięso, dojrzewające w kontrolowany sposób, wzbogacone o cechy z tego dojrzewania wynikające.
W Biblii jest przypowieść o talentach. Wydaje się mieć zastosowanie również w tym trywialnym aspekcie
Pozdrawiam
EAnna
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Cze 17, 2010 21:37
EAnna napisał/a:
W głowie. Domowym przetwórstwem mięsa jak i wyrobem serów zajmuję się od kilku lat.
Ale to jakoś się kłóci z teorią , którą zacytowałem w poprzednich postach. Notabene nie jest to moja teoria, ale teoria naukowców.
EAnna napisał/a:
Ponieważ powonienie i wyczulenie na odory mam dobre, potrafię ocenić na jakim etapie dojrzewania jest kawałek mięsa.
Masz dobre, ale subiektywne.
Jakoś jest tak, że im ludzie dłużej są na surowym tym bardziej im pasują starsze kawałki, a te młode wydają się jakieś takie nijakie.
EAnna napisał/a:
Należałoby powiedzieć: "niewiele wspólnego z na dziko dojrzałym mięsem (czytaj: padliną)".
Jednak jest to w pełni dojrzale, surowe mięso, dojrzewające w kontrolowany sposób, wzbogacone o cechy z tego dojrzewania wynikające.
W Biblii jest przypowieść o talentach. Wydaje się mieć zastosowanie również w tym trywialnym aspekcie
Jasne, że dziko. Jego historia mierzona w dziesiątkach milionów lat - koło zamachowe ewolucji.
Porównaj efekt takiego dobrego dzikusa z takim jaki Ty robisz
Oczywiście ja Twoje dzieło bym zjadł gdybyś mnie poczęstowała. Jednak wzajemności z Twojej strony raczej nie mógłbym oczekiwać (nie mówię tu oczywiście o tych bardzo starych hajach, ale np. o smakowitej kilkutygodniowej koninie, czy wspaniałych kilkumiesięcznych jajkach). Mylę się?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Cze 17, 2010 21:42, w całości zmieniany 1 raz
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Czw Cze 17, 2010 22:00
Hannibal napisał/a:
Ale to jakoś się kłóci z teorią , którą zacytowałem w poprzednich postach
Przeczytaj proszę jeszcze raz i to ze zrozumieniem. Przeczytaj artykuły, do któych podałam linki. Jest tam wykres pokazujacy zmiany ph mięsa po uboju.
Ty piszesz na podstawie teorii (być może kontekstowej) ja na podstawie praktyki podbudowanej dobrą teorią.
Tak przy okazji: nie zabieram głosu w tematach biochemicznych, bo się na nich nie znam. Również nie jestem w stanie ocenić żadnych wypowiedzi w tych tematach chociaż zauważam, że czasami są sprzeczne.
Byłabym jednak ostrożna z lansowaniem wzorców żywienia, mogących wywołać groźne dla zdrowia skutki. Dorosły człowiek robi to na własną odpowiedzialność. Ale na forum zaglądają napalone małolaty. Poglądy głoszone z pozycji moderatora - moim zdaniem - powinny być szczególnie przemyślane.
Pozdrawiam
EAnna
Ostatnio zmieniony przez EAnna Czw Cze 17, 2010 22:00, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Cze 17, 2010 22:12
EAnna napisał/a:
Przeczytaj proszę jeszcze raz i to ze zrozumieniem. Przeczytaj artykuły, do któych podałam linki. Jest tam wykres pokazujacy zmiany ph mięsa po uboju.
Tak, przeczytałem - rozumiem to i się zgadzam z tym w 100%.
Ale tam nie ma info o tym, co się dzieje z ph później, gdy mięso sobie naturalnie dojrzewa, bez żadnego peklowania. A w moim źródle jest o tym wzmianka.
EAnna napisał/a:
Byłabym jednak ostrożna z lansowaniem wzorców żywienia, mogących wywołać groźne dla zdrowia skutki. Dorosły człowiek robi to na własną odpowiedzialność. Ale na forum zaglądają napalone małolaty. Poglądy głoszone z pozycji moderatora - moim zdaniem - powinny być szczególnie przemyślane.
Multum postów napisałem tutaj gdy nie byłem jeszcze moderatorem.
To, że nim jestem nie zmienia mojego punktu patrzenia na sprawy zdrowotno-żywieniowe.
Ale jak zauważysz to ja nikomu nie zalecam, że musi koniecznie jeść roczne haje. Illiq sam wyszedł z propozycją, dostał parę kawałków na spróbowanie i tyle.
Poza tym przez te 3,5 roku, od kiedy jestem na forum moje podejście do wielu spraw ulegało pewnym zmianom i pewnie jeszcze będą ulegać. Nie pisałem postów jako profesor Harwardu, jeno jako poszukiwacz "skarbu", tak jak Christopher McDougall poszukiwał ludzi z plemienia Tarahumara
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Czw Cze 17, 2010 22:20
Hannibal napisał/a:
Poza tym przez te 3,5 roku, od kiedy jestem na forum moje podejście do wielu spraw ulegało pewnym zmianom i pewnie jeszcze będą ulegać. Nie pisałem postów jako profesor Harwardu, jeno jako poszukiwacz "skarbu", tak jak Christopher McDougall poszukiwał ludzi z plemienia Tarahumara
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Cze 17, 2010 22:23
EAnna napisał/a:
I za to Cię lubię.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
iliq Pomógł: 26 razy Dołączył: 18 Wrz 2009 Posty: 1238 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Cze 17, 2010 23:23
poniższy post przeniesiony do właściwego tematu /H.
Paweł napisał/a:
Jeśli chcesz mieć łatwostrawne mięso to zrób tak jak Hannibal Haje tam masz i wszystko co trzeba żeby to strawić i już w odpowiedni czyli naturalny sposób strawione, nie zniszczone
Otóż Pawle nie do końca. Teoria sobie praktyka sobie. Haje nie są lekkostrawne, toto odbijało mi się jeszcze następnego ranka "ucztę" mieliśmy koło godziny 21. Szczerze po zjedzeniu haja nie czułem jakoś jego mocy, a po surowych produktach faktycznie czuje się lepiej, jednak jakoś bardziej wole jadać na paroważe z dużą ilością przypraw które jak wyczytałem działają jak afrodyzjak =)
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Cze 18, 2010 06:07, w całości zmieniany 1 raz
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 03:36
Hannibal napisał/a:
EAnna napisał/a:
I za to Cię lubię. :-)
:hug:
Jak ja uwielbiam jak sie mlodzi "kochajom" ! :viva: :what:
.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 06:11
iliq napisał/a:
Haje nie są lekkostrawne, toto odbijało mi się jeszcze następnego ranka
No bo chyba niepotrzebnie na początku swojej surowej drogi do nich podszedłeś; no i jeden kawałek na początku by starczył
Powinienem dać Ci na spróbowanie takie do tygodnia.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 07:48
Co do tzw. nieprzyjemnego zapachu i odoru to z nim mamy jak najbardziej do czynienia w przypadku dojrzewających w kontrolowany sposób serów.
Dla jednych jest to odór nie do wytrzymania, a dla takich Francuzów, Sardyńczyków poezja.
Tak więc znów - "that's all in your head"
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Czw Wrz 16, 2010 18:39
Maad napisał/a:
brajan30 napisał/a:
W mocno zasolonym środowisku żołądka mięso nie ma prawa gnić, a po strawieniu i wchłonięciu także bakterie jelitowe nie otrzymają pożywki, więc w zdrowym przewodzie pokarmowym gnicie mięsa jest po prostu niemożliwe.
jeśli zostanie strawione i wchłonięte to spoko, gorzej jak pepsyna w żołądku z jakiegoś powodu nie spełni swojego zadania, wtedy pozostałe enzymy trawiące białko w jelicie (trypsyna i peptydazy) nie są w stanie takiego białka rozłożyć
następuje to, co musi stać się z kawałkiem mięcha trzymanego kilka-kilkanaście godzin w temperaturze 36,6 - gnicie
Takie zgnile mieso wg Hanniego to latwostrawny rarytas. Wiec o co chodzi w tej calej dyskusji. Hani "uzdatnia" mieso przed spozyciem, a ty twierdzisz, ze to jest szkodliwe. Zapedziliscie sie z Hanim swoimi surowymi teoriami w kozi rog.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Takie zgnile mieso wg Hanniego to latwostrawny rarytas. Wiec o co chodzi w tej calej dyskusji. Hani "uzdatnia" mieso przed spozyciem, a ty twierdzisz, ze to jest szkodliwe. Zapedziliscie sie z Hanim swoimi surowymi teoriami w kozi rog.
Moje poglądy na temat surowego są inne niż te, które prezentuje Hani. Ja nie jestem zwolennikiem teorii o samotrawieniu się mięsa. Dopuszczam pozytywny wpływ zjadania małych ilości hajów na zasadzie szczepionki czy wywołania jakiegoś oczyszczenia. Ale zjadanie dużych ilości nadpsutego mięsa uważam za błąd.
Hani nigdy nie wyjaśnił, co się dzieje z toksynami powstałymi podczas takiego "uzdatniania".
Ale na pewno Hani robi swoje specjały w niskich temperaturach i stosuje wietrzenie. Flora bakteryjna jaka się wtedy wytwarza, jest inna (przypuszczam, że mniej toksyczna) niż powstała w temperaturze 36,6 bez dostępu tlenu.
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Wrz 17, 2010 07:42
Maad napisał/a:
Ja nie jestem zwolennikiem teorii o samotrawieniu się mięsa.
Ale proces rozkładu mięsa jest akurat nieźle wyjaśniony przez naukę.
Maad napisał/a:
Dopuszczam pozytywny wpływ zjadania małych ilości hajów na zasadzie szczepionki czy wywołania jakiegoś oczyszczenia. Ale zjadanie dużych ilości nadpsutego mięsa uważam za błąd.
Poczekaj, poczekaj...
Mówisz o hajach paromiesięcznych, czy o kilkutygodniowych?
O ile te pierwsze rzeczywiście można traktować jako suplement to te drugie mogą być bazą.
Czy widziałeś jak wygląda 2-tygodniowa konina? Gdybym Ci nie powiedział, a byś spróbował to byś stwierdził, że pychota
Maad napisał/a:
Hani nigdy nie wyjaśnił, co się dzieje z toksynami powstałymi podczas takiego "uzdatniania".
To powiedz o jakie dokładnie toksyny i w jakim "uzdatnianiu" Ci chodzi?
Np. Botulinum neurotoxin powstałaby w środowisku beztlenowym. A dojrzewanie mięsa, które ja popieram odbywa się w środowisku ściśle TLENOWYM
Maad napisał/a:
Flora bakteryjna jaka się wtedy wytwarza, jest inna (przypuszczam, że mniej toksyczna) niż powstała w temperaturze 36,6 bez dostępu tlenu.
No na pewno inna. Jeśli np. botuliny nie ma to nie jest w tym segmencie w ogóle toksyczna.
BTW, niektóre toksyny bakteryjne atakują nowotwory.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ale proces rozkładu mięsa jest akurat nieźle wyjaśniony przez naukę.
rozkład, ale gnilny
btw, znasz inny sposób na uzyskanie z białka prostych aminokwasów, niż wieloetapowe trawienie-cięcie długich łańcuchów przy pomocy kilku wyspecjalizowanych enzymów?
Hannibal napisał/a:
Czy widziałeś jak wygląda 2-tygodniowa konina? Gdybym Ci nie powiedział, a byś spróbował to byś stwierdził, że pychota
trzymana w lodówce? pewnie byłaby niezła, tak samo jak wołowina - dojrzewanie tego typu mięs w warunkach chłodniczych to podstawa,
ale taka koninka trzymana w 36,6? nawet Chuck Norris by się nie odważył
Hannibal napisał/a:
To powiedz o jakie dokładnie toksyny i w jakim "uzdatnianiu" Ci chodzi?
zakładam, że w hajowaniu mięsa zawsze musi zajść, przynajmniej częściowy, rozkład gnilny i wytworzenie obfitej flory bakteryjnej, która ma przecież jakiś metabolizm i to co wyprodukuje, zostaje w mięsie
nie wiem jak z grzybami i pleśniami, pewnie też się rozwijają, bo mięso jest wilgotne, więc bogactwo toksyn musi być porażające
cały czas nie rozumiem po co robić taki cyrk, jestem natomiast pewien, że lepiej zapewnić naszym własnym enzymom, szczególnie pepsynie, prawidłowe warunki do działania, czyli:
- odpowiednio kwaśny odczyn w żołądku, nie obniżony obecnością napojów, warzyw, czy dużych objętościowo pokarmów typu ziemniory, kasze, kluchy
- taką strukturę pokarmu, żeby pepsyna miała łatwy kontakt z całą objętością tego pokarmu - dokładne gryzienie, łagodna obróbka termiczna (a jeżeli to możliwe to jej brak)
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Wrz 17, 2010 09:04
Maad napisał/a:
rozkład, ale gnilny
no tak się to nazywa
Maad napisał/a:
btw, znasz inny sposób na uzyskanie z białka prostych aminokwasów, niż wieloetapowe trawienie-cięcie długich łańcuchów przy pomocy kilku wyspecjalizowanych enzymów?
znam proces rozkładu mięsa do owych aminokwasów
ochoczo z niego korzystam
Hannibal napisał/a:
Czy widziałeś jak wygląda 2-tygodniowa konina? Gdybym Ci nie powiedział, a byś spróbował to byś stwierdził, że pychota
Hannibal napisał/a:
ale taka koninka trzymana w 36,6?
Nie wiem, nie próbowałem. To gdzieś w ciepłych krajach trzeba byłoby wypróbować.
Hannibal napisał/a:
zakładam, że w hajowaniu mięsa zawsze musi zajść, przynajmniej częściowy, rozkład gnilny i wytworzenie obfitej flory bakteryjnej, która ma przecież jakiś metabolizm i to co wyprodukuje, zostaje w mięsie
nie wiem jak z grzybami i pleśniami, pewnie też się rozwijają, bo mięso jest wilgotne, więc bogactwo toksyn musi być porażające
To teraz proszę o ich ponazywanie
Hannibal napisał/a:
cały czas nie rozumiem po co robić taki cyrk
cyrku żadnego nie uświadczam
poza wątrobą, nerkami, śledzioną, czy mózgiem, które lubię dość świeże resztę lubię mniej lub bardziej starsze - zarówno ze względów organoleptycznych jak i trawiennych
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pią Wrz 17, 2010 09:05
Maad napisał/a:
cały czas nie rozumiem po co robić taki cyrk, jestem natomiast pewien, że lepiej zapewnić naszym własnym enzymom, szczególnie pepsynie, prawidłowe warunki do działania, czyli:
- odpowiednio kwaśny odczyn w żołądku, nie obniżony obecnością napojów, warzyw, czy dużych objętościowo pokarmów typu ziemniory, kasze, kluchy
- taką strukturę pokarmu, żeby pepsyna miała łatwy kontakt z całą objętością tego pokarmu - dokładne gryzienie, łagodna obróbka termiczna (a jeżeli to możliwe to jej brak)
Cyrk sie robi pod publike.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
co do toksyn to wlasciwie dlaczego mamy nazywac jedne zwiazki toksynami a inne nie?
co decyduje o tym czy dane odchody bakterii beda toksyczne dla naszego organizmu czy moze beda zabojcze dla ewentualnych nowotworow czy patogenow? (lub jedno i drugie).
Nie sadze aby toksyny pochodzenia organicznego to byl wiekszy problem dla zdrowego ludzkiego organizmu. Problem sie zaczyna tam gdzie sie pojawia czlowiek i jego "zabawki"
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Nie wiem, nie próbowałem. To gdzieś w ciepłych krajach trzeba byłoby wypróbować.
Afryka jest takim ciepłym krajem, może 2 mln lat temu nie była aż tak gorąca jak dzisiaj, ale warunków chłodniczych to nasi przodkowie raczej nie mieli.
Dlatego uważam, że jedzenie hajów, i w ogóle mięsa poddanego rozkładowi gnilnemu, jest nienaturalne i obce metabolizmowi naszych organizmów. Jeśli przynosi jakieś korzyści, to musi to być wyjaśnione logicznie i jasno.
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Wrz 17, 2010 11:35
Maad napisał/a:
Afryka jest takim ciepłym krajem, może 2 mln lat temu nie była aż tak gorąca jak dzisiaj, ale warunków chłodniczych to nasi przodkowie raczej nie mieli.
Podobno było tam jakieś 10 stopni chłodniej niż dzisiaj.
A wiesz ile nocą temp. może spaść na Saharze? Blisko zera.
Warunki chłodnicze możesz mieć w w piwnicy jak sobie wykopiesz na 4-5 metrów.
Maad napisał/a:
Dlatego uważam, że jedzenie hajów, i w ogóle mięsa poddanego rozkładowi gnilnemu, jest nienaturalne i obce metabolizmowi naszych organizmów.
Jakoś nie załapałem tutaj iunctim.
To, że jest naturalne jest tak oczywiste jak 2+2=4.
Jeśli wierzysz, że ludzie od 2 milionów lat zajadali tylko świeżusieńkie zwierzaki, które przed chwilą ubili to gratuluję
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Wrz 17, 2010 17:39
Maad napisał/a:
gdyby jedli tylko rozłożone gnilnie do stanu półpłynnego, to nie mielibyśmy w żołądku pepsyny, bo przecież enzymy są tak bardzo cenne
Ale przecież nikt nie twierdzi, że jedli tylko takie półpłynne. No bez przesady
Jedli świeże jednodniowe, dwudniowe, trzydniowe, itd.
Jak upolowano dziką kaczkę to pewno została zjedzona ino myk. Ale jeśli jakiegoś mamuta to już starczyło na dłuższy czas.
Nawet najbardziej padlinożerne sępy, dla których botulina czy wąglik to pestka, jedzą świeże mięcho; i pepsynę mają jak najbardziej.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Zdecyduj się, czy pepsyna jest podstawą procesu trawienia czy jedynie dodatkiem do samotrawienia. Ja nie mam nic do mięsa skruszałego. Ale szczerze wątpię w jakiekolwiek korzyści zdrowotne z jedzenia zgniłego.
Co do diety sprzed 2 mln lat to raczej musieli jeść świeże, chyba że udało im się wciągnąć na drzewo to czego nie zjedli. Niezjedzonymi resztkami nocą zajmowały się wyspecjalizowane, mniejsze i większe zwierzęta.
Hannibal napisał/a:
A wiesz ile nocą temp. może spaść na Saharze? Blisko zera.
Warunki chłodnicze możesz mieć w w piwnicy jak sobie wykopiesz na 4-5 metrów.
Nocne przymrozki nie zatrzymają rozkładu jaki musiał mieć miejsce w ciągu gorącego dnia, a wykopanie ziemianki to chyba z Twojej strony jakiś żarcik, czy coś. Mówimy przecież o naprawdę wczesnym okresie rozwoju homo, gdy kształtowały się funkcje układu pokarmowego.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Wrz 17, 2010 18:02
Maad napisał/a:
Zdecyduj się, czy pepsyna jest podstawą procesu trawienia czy jedynie dodatkiem do samotrawienia. J
Zależy od stopnia rozłożenia mięsa.
Jak jest świeże to udział pepsyny w trawieniu - większy; jak starsze - mniejszy
Maad napisał/a:
Ale szczerze wątpię w jakiekolwiek korzyści zdrowotne z jedzenia zgniłego
Wątpić to rzecz ludzka.
Ale przydałoby się wpierw, żebyś miał w tej materii jakąś praktykę w jedzeniu takiego starszego mięsa.
Jeśli Ci na niej nie zależy to ok, przymusu przecież nie ma.
Maad napisał/a:
Co do diety sprzed 2 mln lat to raczej musieli jeść świeże, chyba że udało im się wciągnąć na drzewo to czego nie zjedli. Niezjedzonymi resztkami nocą zajmowały się wyspecjalizowane, mniejsze i większe zwierzęta.
2 mln lat temu byliśmy już bardzo zgrani i potrafiliśmy w kupie chronić swoją zdobycz.
Maad napisał/a:
Nocne przymrozki nie zatrzymają rozkładu jaki musiał mieć miejsce w ciągu gorącego dnia, a wykopanie ziemianki to chyba z Twojej strony jakiś żarcik, czy coś. Mówimy przecież o naprawdę wczesnym okresie rozwoju homo, gdy kształtowały się funkcje układu pokarmowego.
Ale ja nie suponuje, że proces rozkładu musiał być zahamowany. W ogóle do tego się tu nie odnosiłem.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 04, 2010 21:34
Garum
rzymski keczup
posolone surowe jelita, głowy i krew ryb pozostawione na 2 miesiące na słońcu, żeby porządnie przefermentowały
porządnie zrobiony nie miał sobie równych - raczyła się nim wówczas tylko elita
to był jak kawior połączony z białymi truflami
robiono go na obrzeżach miast, gdyż zapach był mocno "powalający"
dodawany do wielu dań
stosowany jakoś środek medyczny np. w przypadku ugryzień przez psy, czerwonki czy wrzodów
oraz
jako środek kosmetyczny
http://www.pompeii-food-and-drink.org/garum.htm http://en.wikipedia.org/wiki/Garum
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Sty 30, 2013 16:23, w całości zmieniany 1 raz
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Śro Sty 30, 2013 19:48
Hannibal napisał/a:
zenon napisał/a:
High meat jest jak wino.
Im starszy tym lepszy
będę musiał porobić sobie na starość sporo high meatów - takie 50-letnie to będzie coś
zrobię sobie taką piwniczkę i na półkach będę miał różne roczniki
A teraz jak się na to zapatrujesz?
I weź mi wytłumacz po cholerę komu te całe dobrotliwe bakterie, jak w soku żołądkowym i tak wszystkie zginą.
To co, pomiziać po przełyku mają ?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 30, 2013 20:02
No uważam, że od czasu do czasu takie "szoty" są całkiem ok. Niektórym pomagają, dla innych są raczej obojętne.
A regularnie takie lekko nadtrawione uważam za naturalną fajną opcję.
Obecnie konina tak do 1-1,5 tygodnia, część suszona. Podroby typu serca i ozorki nadal lubię tak po kilku dniach bardziej niż super świeże. Wątroba idzie raczej zawsze świeża.
Gavroche napisał/a:
I weź mi wytłumacz po cholerę komu te całe dobrotliwe bakterie, jak w soku żołądkowym i tak wszystkie zginą.
No nie wszystkie przecież giną.
Poza tym chodzi też o dobrą robotę owych bakterii przed spożyciem.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Sty 30, 2013 20:04, w całości zmieniany 2 razy
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Śro Sty 30, 2013 20:15
Hannibal napisał/a:
No uważam, że od czasu do czasu takie "szoty" są całkiem ok. Niektórym pomagają, dla innych są raczej obojętne.
A regularnie takie lekko nadtrawione uważam za naturalną fajną opcję.
Obecnie konina tak do 1-1,5 tygodnia, część suszona. Podroby typu serca i ozorki nadal lubię tak po kilku dniach bardziej niż super świeże. Wątroba idzie raczej zawsze świeża.
Gavroche napisał/a:
I weź mi wytłumacz po cholerę komu te całe dobrotliwe bakterie, jak w soku żołądkowym i tak wszystkie zginą.
No nie wszystkie przecież giną.
Poza tym chodzi też o dobrą robotę owych bakterii przed spożyciem.
Czyli złagodniałeś, to dobrze
Nasza "cywilizowana" praktyka kulinarna też sezonuje mięso, nie?
Taka tygodniowa w lodówce to jeszcze znośna pewno.
Ja pamiętam jak w takiej małej, zimnej izdebce u dziadków wisiały surowe boczki i połcie słoniny bardzo długo, może całą zimę nawet ?
Ja pamiętam jak w takiej małej, zimnej izdebce u dziadków wisiały surowe boczki i połcie słoniny bardzo długo, może całą zimę nawet ?
A jaki tam piekny zapach byl. Uwielbialem go.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Śro Sty 30, 2013 20:24
zyon napisał/a:
Gavroche napisał/a:
Ja pamiętam jak w takiej małej, zimnej izdebce u dziadków wisiały surowe boczki i połcie słoniny bardzo długo, może całą zimę nawet ?
A jaki tam piekny zapach byl. Uwielbialem go.
Bo tam jeszcze kiełbasy i szynki wędzone wisiały...
Hannibal: A jak się ma kwestia zakażenia takim hajem poprzez mikro ranki np. na ustach, palcach?
Albo czy wewnątrz organizmu nie ma możliwości zakażenia krwi?
To zależy co się w takim haju wyhoduje. Jeśli nie będzie tam bakterii patologicznych to nie ma ryzyka, ale tego nigdy się nie wie. Zależy też co się rozumie przez haj. Dla mnie 1-1,5 tygodniowe mięso to nie haj. Natomiast 2 miesięczne trzymane w temperaturze pokojowej to jest.
Ja mam poważne problemy z przewodem pokarmowym i haj generalnie mi nie szkodził, nawet taki dwumiesięczny gdy mój stan zdrowia był naprawdę kiepski. Z drugiej strony raz zatrułem się mięsem tygodniowym, które gdy było pięciodniowe to jeszcze nie truło. Było to w momencie, gdy mój organizm był w bardzo dobrej formie.
Osobiście bawiłem się z hajami przez rok. Przestałem (z tymi dwumiesięcznymi), bo nie widziałem zalet, a hodowanie takiego mięsa wymaga wysiłku.
Wydaje mi się, że o wiele skuteczniejsze jest zdobywanie mięsa z różnych źródeł, które zawiera w sobie różne bakterie. Np. jak przeniosłem się do innego kraju to przez pierwsze tygodnie po posiłkach z mięs z nowych miejsc czułem się chory. Potem mój organizm się przyzwyczaił. Salmonella też jest fajna. Pięć razy po surowych jajach byłem chory, aż w końcu organizm się wytrenował.
Jak już mówiłem wydaje mi się że zatruć nie należy się obawiać. Dla mnie to główna korzyść surowej diety. Jeśli chcesz minimalizować ryzyko w tym obszarze, to surowa dieta nie jest dla Ciebie, ale jej główne korzyści też nie.
Ostatnio zmieniony przez RawOmnivore Wto Mar 05, 2013 07:14, w całości zmieniany 2 razy
Myślę, że jestem po prostu na skrzyżowaniu dróg obecnie i nie wiem którą podążyć.
Każdy musi podjąć tę decyzję indywidualnie i zdecydować czy ryzyko jest warte potencjalnych korzyści. Ja mam poglądy dość radykalne, bo gdy zaczynałem dietę byłem bardzo chory. Teraz po trzech latach stwierdzam, że już wygrałem. Gdybym nawet się dowiedział jutro że mam jakiegoś pasożyta który zagraża mojemu życiu to i tak bym stwierdził że warto było dla trzech lat w miarę normalnego funkcjonowania. Rozumiem jednak, że jeśli ktoś jest w miarę zdrowy to ma dużo więcej do stracenia, a i motywacja jest mniejsza.
Co do włośnicy to też się jej boję. Jem regularnie surowe mięso wieprzowe, ale nie mieszkam w Polsce. Jak przyjeżdżam do Polski to raczej tylko wołowinę jem. Z drugiej strony nie wiem czy ten strach jest uzasadniony. W Internecie można znaleźć historie osób na surowej diecie które miały włośnicę i poradziły sobie z nią.
Dla przykładu kiedyś złapałem anisakiasis, którą straszą że może być nawet śmiertelna. Gdy stało się to po raz pierwszy czułem się chory i miałem rozwolnienie każdego dnia przez 2 tygodnie. Później już żadnych problemów zdrowotnych związanych z tymi pasożytami nie miałem, tylko czasami widziałem je w kale dwa-trzy tygodnie po zjedzeniu surowej ryby. Teraz nie jadam świeżych ryb atlantyckich, więc nie wiem czy taką odporność się zachowuje na zawsze czy na jakiś czas. Podsumowując jednak, to co się czyta o pasożytach jest wyolbrzymione, chociaż prawdziwe w pewnych okolicznościach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.