Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 15:51
zenon napisał/a:
A teraz na przyklad sie zakochalem i bywa, ze jem 1 porzadny posilek dziennie.
No proszę... czemu tak jest, że gdy człowiek się zakocha to traci apetyt? może ten stan błogostanu , szczęścia porządkuje "bałagan" w naszym organizmie i tak naprawdę jest normą najbardziej korzystną dla nas, być może potrzebujemy niewiele pokarmu by funkcjonować w sposób optymalny pod warunkiem że jesteśmy szczęśliwi........pewnie każdy z nas zauważył u siebie prosta zależność, stan zakochania odwzajemniony powoduje, iż dolegliwości które często nękały nas wcześniej nagle znikają, mamy więcej energii, chce się żyć, widzimy świat w innych kolorach...istnieje duża mobilizacja organizmu....być może związane jest to z prokreacją? a może z tym, iż przestajemy koncentrować się na sobie, przestajemy myśleć o tym że coś doskwiera? spotkałam się z opinią iż najlepszym lekarstwem na wszelkie dolegliwości jest skierowanie myśli na coś co daje odprężenie, na coś przyjemnego, jakaś pasja, praca która nie pozwala rozpamiętywać i koncentrować się na chorobie...myślę że w takim stanie psycho-fizycznym dajemy szanse naszemu organizmowi na konstruktywną walkę z dana przypadłością...
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 16:04
Molka napisał/a:
zenon napisał/a:
A teraz na przyklad sie zakochalem i bywa, ze jem 1 porzadny posilek dziennie.
No proszę... czemu tak jest, że gdy człowiek się zakocha to traci apetyt? może ten stan błogostanu , szczęścia porządkuje "bałagan" w naszym organizmie i tak naprawdę jest normą najbardziej korzystną dla nas, być może potrzebujemy niewiele pokarmu by funkcjonować w sposób optymalny pod warunkiem że jesteśmy szczęśliwi........pewnie każdy z nas zauważył u siebie prosta zależność, stan zakochania odwzajemniony powoduje, iż dolegliwości które często nękały nas wcześniej nagle znikają, mamy więcej energii, chce się żyć, widzimy świat w innych kolorach...istnieje duża mobilizacja organizmu....być może związane jest to z prokreacją? a może z tym, iż przestajemy koncentrować się na sobie, przestajemy myśleć o tym że coś doskwiera? spotkałam się z opinią iż najlepszym lekarstwem na wszelkie dolegliwości jest skierowanie myśli na coś co daje odprężenie, na coś przyjemnego, jakaś pasja, praca która nie pozwala rozpamiętywać i koncentrować się na chorobie...myślę że w takim stanie psycho-fizycznym dajemy szanse naszemu organizmowi na konstruktywną walkę z dana przypadłością...
Właśnie często się nad tym zastanawiam-dlaczego tak się dzieje ?
Dlaczego niektóre dolegliwości często znikają "jak ręką odjął",kiedy jesteśmy w jakimś wyjątkowym towarzystwie?To co napisałaś Molka,to najprawdziwsza prawda-miałam tak "setki" razy-pytanie tylko dlaczego???
Chyba się sprawdza "It's all in your head" .
Jak wiele zalezy od towarzystwa,od tego kim się otaczamy,prawda?
Z drugiej strony;
Molka napisał/a:
spotkałam się z opinią iż najlepszym lekarstwem na wszelkie dolegliwości jest skierowanie myśli na coś co daje odprężenie, na coś przyjemnego, jakaś pasja, praca która nie pozwala rozpamiętywać i koncentrować się na chorobie...
To jest sprzeczne z założeniem ,które mówi,że najlepiej unikać ucieczek od problemów.
Ehhh,pokręcone to wszystko .
Ostatnio zmieniony przez Iga Wto Wrz 01, 2009 16:09, w całości zmieniany 1 raz
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 16:26
Kiedy człowiek się zakochuje,to oprócz tego że traci apetyt,to jeszcze jest "zakręcony jak termos" -gubi klucze,przypala obiad,zamiast soli wsypuje cukier,zapomina reszty ze sklepu,nie chce się spać-w ogóle człowiek jakby zył w innym świecie -to uczucie jest cudowne,ale na dłuższą metę można się wykończyć ,szczególnie fizycznie
Potem potrzeba trochę czasu,żeby dojść do siebie,dlatego raz na rok zakochać się można,ale nie częsciej
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 16:55
Iga napisał/a:
Właśnie często się nad tym zastanawiam-dlaczego tak się dzieje ?
Dlaczego niektóre dolegliwości często znikają "jak ręką odjął",kiedy jesteśmy w jakimś wyjątkowym towarzystwie?To co napisałaś Molka,to najprawdziwsza prawda-miałam tak "setki" razy-pytanie tylko dlaczego???
Chyba się sprawdza "It's all in your head" .
Jak wiele zalezy od towarzystwa,od tego kim się otaczamy,prawda?
Wniosek nasuwa się jeden, stan psychiczny modeluje, porządkuje stan biochemiczny, metaboliczny naszego organizmu na tyle skutecznie, iż efekty mogą być wręcz zadziwiające.....sytuacja odwrotna, dołek psychiczny może poprzestawiać nasze "biochemiczne puzzle" tak dalece, iż często ciężko o powrót do stanu wyjściowego...
Iga napisał/a:
To jest sprzeczne z założeniem ,które mówi,że najlepiej unikać ucieczek od problemów.
Na pewno dużo w tym racji jest, rozwiązany problem niweluje skutki z nim związane, tylko pisząc iż nie jest dobrze koncentrować się na sobie bardziej miałam na myśli to, iż takie postępowanie problemu nie rozwiąże a tylko nasili i do czasu uporania się z nim dobrze jest nie koncentrować się na nim, nie rozpamiętywać ponieważ to tylko nasila traumę....może dobrym przykładem na działanie tego mechanizmu jest ogólnie złe samopoczucie, dla mnie najlepszym lekarstwem jest wówczas bardzo prozaiczna czynność jakim jest sprzątanie, rzucając się w "wir krzątaniny" zapominam o "podłym stanie", nabieram sił, energii i czuje się wówczas o "niebo" lepiej nie mówiąc o doznaniu estetycznym związanym z porządkami...natomiast bezruch, sprawia iż moje złe samopoczucie nasila sie z minuty na minutę...
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 17:10
Molka napisał/a:
... nie jest dobrze koncentrować się na sobie ...
Ja dodam,że na innych również.
Kiedyś miałam takie zdarzenie.Nasłuchałam się od koleżanki jak to boli ją kręgosłup i ...mnie zaczął boleć Nie myslałam o swoim kręgosłupie i po rozmowie z koleżanką zaczęłam myśleć o kręgosłupie kolezanki i swoim,a potem ;
Molka napisał/a:
dołek psychiczny może poprzestawiać nasze "biochemiczne puzzle" tak dalece, iż często ciężko o powrót do stanu wyjściowego...
Może zamiast "dołek psychiczny" użyję w tym przypadku "koncentracja" na sobie i na innych.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 17:14
Iga napisał/a:
Kiedy człowiek się zakochuje,to oprócz tego że traci apetyt,to jeszcze jest "zakręcony jak termos" -gubi klucze,przypala obiad,zamiast soli wsypuje cukier,zapomina reszty ze sklepu,nie chce się spać-w ogóle człowiek jakby zył w innym świecie -to uczucie jest cudowne,ale na dłuższą metę można się wykończyć ,szczególnie fizycznie
Potem potrzeba trochę czasu,żeby dojść do siebie,dlatego raz na rok zakochać się można,ale nie częsciej
Jedno jest pewne, stan taki działa bardzo korzystnie na zdrowie, zresztą martwić się tym iż "odlatujem" w inny irracjonalny świat nie ma co, ponieważ niestety mega euforia ta z czasem sama się wypala i wszystko wraca do normy przechodząc w fazę trzeźwego myślenia i realnej oceny rzeczywistości. Ponieważ stan taki trwa tyle ile trwać powinien , (o to dba natura), więc problem jakby rozwiązuje się sam. Gdyby euforyczny stan zakochania trwał cały czas, mielibyśmy istny ogólnoświatowy "zawrót głowy" , no nie mam pojęcia jak wyglądał by nasz ziemski świat...może wbrew pozorom lepiej? bez wojen i agresji? z drugiej strony takie "rozprzężenie trzeźwego myślenia" mogłoby odbić się na efektach pracy a tym samym jakości życia....
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 17:19
Jeszcze wróce do tego mojego bólu kręgosłupa po rozmowie z koleżanką,na temat tego bólu.
Czy taki ból był realny? Czy tylko ja sobie go ubzdurałam?Pytam bo nie miałam żadnych dolegliwości ze strony kregosłupa,aż to nagle "ciach" i ból gotowy.Potem minął jak ręką odjął ,kiedy wyjechałam na wakacje -inne towarzystwo ,inne problemy-generalnie przestałam mysleć o kręgosłupie .
Ostatnio zmieniony przez Iga Wto Wrz 01, 2009 17:20, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 17:20
Iga napisał/a:
Ja dodam,że na innych również.
Kiedyś miałam takie zdarzenie.Nasłuchałam się od koleżanki jak to boli ją kręgosłup i ...mnie zaczął boleć
Klasyczny przykład podatności na sugestię, mam taka koleżankę która reaguje podobnie, dlatego najlepiej w takim przypadku unikać malkontentów, hipochondryków bo można się na poważnie wykończyć....i ktoś powie że psychika to marginalna sprawa...myślę że równorzędnie istotna jak odżywianie, ruch, itd itd jak nie najważniejsza....
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 17:32
Pamiętam ,jak chodziłam na praktyki do szpitali i jedna moja koleżanka ,jak się napatrzyła na niektóre przypadki,to sama chorowała.
Ja pamietam,jak nie mogłam sobie poradzić na psychiatrii -wyłam po nocach ,bo zal było mi pacjentów-szczególnie jednego,który był nota bene lekarzem-nie mogłabym chyba pracować tam,chyba że wpadłabym w koncu w rutynę,zanim sama wpierw bym się nie wykończyła.
Ostatnio zmieniony przez Iga Wto Wrz 01, 2009 17:52, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 17:36
Iga napisał/a:
Jeszcze wroce do tego mojego bolu kregoslupa po rozmowie z kolezanka,na temat tego bolu.
Czy taki bol byl realny? Czy tylko ja sobie go ubzduralam?Pytam bo nie mialam zadnych dolegliwosci ze strony kregoslupa,az to nagle "ciach" i bol gotowy.Potem minal jak reka odjal ,kiedy wyjechalam na wakacje....
Pisalas, ze w czasie wakacji jadlas 3 posilki.
Pewnie na sniadanie jajecznica, na kolacje jajecznica.
Wiecej zoltek = mniej problemow ze zdrowiem.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 17:42
Zenonie,to nie było w te wakacje,to kilka lat temu
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 18:02
Taki mały cytacik z netu ;
Cytat:
Jeżeli jakis określony bodziec sugestywny będzie szczególnie często powtarzany, zazwyczaj reakcje na te bodźce będą z czasem słabsze. Zjawisko to określa się adaptacją. Reklama obawia się bardzo tego zjawiska.
Wiem dlaczego byłam tak wrażliwa, kiedy chodziłam na te praktyki.Pierwszy raz zetknęłam się z chorobami.Nikt w domu,kiedy byłam dzieckiem i nastolatką nie chorował,nikt nie narzekał na bóle,nikt chory nigdy nie leżał,pewnie przezycia z dzieciństwa swoje też zrobiły
Te praktyki ,ten kontakt z chorymi,to był mój pierwszy kontakt z takimi osobami.
Pamiętam,jak opiekowałam się z moją koleżanką osobą chorą na SM-przez 3 tyg.-24godz./dobę.Potem tak okropnie się bałam SM,do tego stopnia,że sama zaczęłam czuć pierwsze objawy,bo nasłuchałam się ich od tej chorej Pani Krysi.
Przyznam,że teraz już tak nie mam,a dawniej miałam tak często.W ogóle ostatnimi laty,dużo się zmieniło.
Pomogła: 23 razy Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sie 2009 Posty: 1331
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 22:04
Iga dokladnie, z tym przejmowaniem chorob jest u mnie!!!
Mnie jeszcze zawsze fascynowalo zjawisko tzw wampirow energetycznych, pewnie tez tak macie? - ze w towarzystwie niektorych osob nic sie nie chce, jest sie wyssanym z energii ale to totalnie, bez reszty, wszystko wydaje sie bez sensu, zle i nie do udzwigniecia. Podobno takie osoby maja czarny punkt w splocie slonecznym.
Podobno takie osoby maja czarny punkt w splocie slonecznym.
A co to za dziwo?
Już "lekarka" podobnej nomenklatury użyła swego czasu. Sugerowała fenomenalną aurę indygo wokół czerepu Berta Hellingera. Ponoć nieliczni tak mają, a skoro Bert, logicznie myśląc, oznacza to, że zdarza się to raczej u psychopatów
Oczywiście popadła też w dziwaczną sprzeczność. Bo przeczytałem, że ludzie siwi nie mają aury, a okazuje się, że siwy całkowicie Hellinger ma topową aurę
Tak więc, trzeba uważać, by stosowanie bełkotu nie przesłoniło zasług.
ps: Jak miałby wyglądać ten czarny punkt? Czy to coś pokroju czarnej krzywej przecinającej wizerunki bohaterów "The Omen"? Czy jest to skoncentrowana ZŁŁŁA energia, czy też diaboł jakowyś brzucha dopadł?
Tomek
ps: Jaśnie Pani, tylko proszę nie odczytuj mojego postu jako naśmiewania się z Twoich słów.
Po prostu nadarzyła się okazja, by wetknąć wzmiankę o aurach i czakrach-woodooszmudu - szmakrach
Ostatnio zmieniony przez Neska Śro Paź 26, 2011 22:01, w całości zmieniany 1 raz
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Wrz 02, 2009 10:59
JaśniePani napisał/a:
... w towarzystwie niektorych osob nic sie nie chce...
Mam takie sprawdzone osoby, przy których spada mi ciśnienie i chce mi się
Nie wiem...może są dla mnie nudne. Są osoby z którymi człowiek łatwo się dogaduje,rozumie się nawet "bez słów",a najwazniejsze to to,że można sobie przy nich pomilczeć i to milczenie wcale nie jest uciążliwe .
Unikam takich osób ,przy których chce mi się spać.
Ostatnio zmieniony przez Iga Śro Wrz 02, 2009 12:34, w całości zmieniany 1 raz
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Śro Wrz 02, 2009 12:26
Kilka razy przeżyłam to samo co opisuje Iga, np. po rozmowie ze starszą osobą (siedziałam w bliskiej odległości) poczułam się nagle bardzo senna. Byłam z wizytą, przeszłam do innego pokoju i po prostu musiałam się przespać. Za pół roku u tej osoby stwierdzono białaczkę i po miesiącu byłam już na pogrzebie. To był nieświadomy wampiryzm energetyczny osoby słabej fizycznie.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Wrz 02, 2009 12:43
Co ciekawe,to te osoby przy których czuje się tę ogromną senność,bo powieki same opadają,są rozgadane,mogłyby zagadać człowieka,pełne energii,a mimo to ,iż trajkotają czlowiekowi chce się
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Śro Wrz 02, 2009 12:48
To chyba jednak zanudzają
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Wrz 02, 2009 12:50
xvk napisał/a:
Za pół roku u tej osoby stwierdzono białaczkę i po miesiącu byłam już na pogrzebie. To był nieświadomy wampiryzm energetyczny osoby słabej fizycznie.
Przypomniało mi się coś.Znałam kiedyś takiego masażystę,który był chory na raka płuc,ale pracował-chodziły do niego kobitki na masaz (sama byłam kilka razy ) -może on właśnie masował te kręgosłupy kobiet,w tym mój,bo chciał w jakiś sposób czerpać energię ,aby wyzdrowieć ??? Jak tak chciał,to i tak nic to nie dało,bo zmarł .
Ostatnio zmieniony przez Iga Śro Wrz 02, 2009 12:52, w całości zmieniany 2 razy
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Wrz 02, 2009 12:52
xvk napisał/a:
To chyba jednak zanudzają
Albo wysysają z nas energię ,nam chce się spać,a oni tętnią życiem
Jak najdalej od takich
Stan zakochania jest przyjemny . Czytałem kilka publikacji na ten temat. Największe nasilenie działania hormonów , które wpływają na nasze samopoczucie trwa do 1 roku , później stopniowo ich poziom spada by po 2 latach wrócić do normy . Jest to podobno uzasadnione, gdyż organizm człowieka nie byłby w stanie tego znieść w dłuższym okresie czasu niż 2 lata. Niestety . Według mnie stan zakochania to rodzaj choroby bez której nasz gatunek by dawno wyginął. Pozdrawiam wszystkich.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Wrz 02, 2009 17:07
zenon napisał/a:
A teraz na przyklad sie zakochalem.
Moderatorze Zenonie ,zanim wybierzesz tę Jedyną,to może sprawdź ,czy Twój związek z Nią będzie udany,coby później nie było nieporozumień
http://www.gry.pl/gra/Love-Tester-Deluxe.html
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Wrz 03, 2009 09:02
Iga a w jakich to sytuacjach Ci się chce i spadac ci ciśnienie ?
też bym chciał żeby mi się chciało i spadło mi ciśnienie
_________________ gg 14 987 97
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Wrz 03, 2009 09:13
Cordoba.Moje ciśnienie zwykle wynosi 100-105/60-65 .Kiedy spotykam się z pewnymi osobami-idę do nich do domu,albo one przychodzą do mnie ,to zaczynam ziewać,powieki same mi opadają,jednym slowem chce mi się ogromnie spać.Kiedyś znajoma miała ciśnieniomierz i postanowiłam zmierzyć sobie ciśnienie tuż po przyjściu do niej i później co jakiś czas.Okazało się ,że im bardziej chciało mi się spać,tym wartości ciśnienia spadały.Miałam nawet (pamiętam) 85/48 ! ,a później ciśnieniomierz nie mógł zmierzyć.
Ciekawe jest to,że idąc do tej osoby czuję się dobrze,nic a nic nie czuję senności,a kiedy siadam u niej w mieszkaniu, to dzieją się takie rzeczy-wypróbowałam to kilka razy i nie chce tam chodzić.
Jesli chcesz obnizyć sobie ciśnienie,to znajdź do tego odpowiednie osoby
Widać,że niektóre osoby podwyższają ciśnienie,a inne obniżają
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Wrz 03, 2009 13:25
Iga napisał/a:
Cordoba_2004 napisał/a:
też bym chciał żeby mi się chciało i spadło mi ciśnienie
Ale co ma Ci się chcieć? Nie napisałeś ,a nie wiem,czy chodziło Ci o spanie
w sumie to bym chciał żeby mi się chciało wszystkiego a mi się nie chce
Generalnie chodzi o motywację chęć do życia
_________________ gg 14 987 97
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Wrz 03, 2009 13:39
Cordoba_2004 napisał/a:
w sumie to bym chciał żeby mi się chciało wszystkiego a mi się nie chce
Generalnie chodzi o motywację chęć do życia
Motywacja,to myślę że istnieje,tylko my jej czasem nie dostrzegamy.
Znam ten ból Cordoba .Całkiem niedawno to przechodziłam,po przyjeździe z wakacji-tak było fajnie,że kiedy się skończyło,to nic mi się nie chciało robić,ale powoli odzyskuję te chęci
Dopada Cię jesienne znużenie ?
Pomogła: 23 razy Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sie 2009 Posty: 1331
Wysłany: Sob Wrz 05, 2009 01:42
Iga ja zawsze tak mam po przyjezdzie skadkolwiek
Cordoba w bolu sie czlowiek rodzi i raczej w bolu umiera, a potem jest tylko skandal jego nieistnienia. Kiedy moja dieta skladala sie gl. z czekoady i lodow myslalam, ze fora podobne temu ucza 'jak zdrowo umrzec' pewnie upraszczam , ale dieta ma wplyw na takie myslenie.
a teraz mi sie trafila b bezsenna noc dobranockowa sentencja 'czlowiek glupi sie rodzi i glupi umiera'
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Sob Wrz 05, 2009 12:06
mhm bezsenne noce są wskazane może i nawet bardzo
wtedy można wiele przemyśleć poukładać jak w piosence
"poukładam sobie sobie świat i nie zostawię tego już" znasz ?
Zdzisława Sosnicka "Przyżyłam z tobą tyle lat"
Tak bez wątpienia masz rację jasniepani w tym co piszesz
Pomogła: 23 razy Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sie 2009 Posty: 1331
Wysłany: Sob Wrz 05, 2009 22:42
Iga napisał/a:
Cordoba_2004 napisał/a:
JaśniePani, JaśniePani,
Dodaj jescze tę ikonkę - -to pasuje do JaśniePani
Cordobao tak, chetnie wezme Cie na moje uslugi. Uwielbiam rzadzic!
wiesz, Zdzislawa Sosnicka to troche nie moj repertuar, ale te iosenke znam, bo moja babcia ja lubila, mam nadzieje, ze nie masz 80 lat? masz byc mlody i przystojny poza tym czy to nie jest czasem Gizyckiej?
Pomogła: 23 razy Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sie 2009 Posty: 1331
Wysłany: Sob Wrz 05, 2009 23:46
Znalazlam, i nie mialam totalnie zadnych watpliwosci, i na starcie powiedzialam sobie, ze na pewno spotkam jeszcze w zyciu lepszych i fajniejszych facetow niz moj maz, bo tacy sa, ale to z nim chce byc, to jego kocham. I zaden 'fajniejszy' nie zawroci mi w glowie. Milosc zasadza sie na woli bycia z kims, odpowiedzialnosci.
psa bym nie zmiescila w grafiku przy dwojce malych dzieci. Juz spacer jest problemem, w dodatku zepsul mi sie podwojny wozek, teraz jedno dziecko pcham w zwyklym wozku a drugie na plecach w chuscie.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Nie Wrz 06, 2009 00:08
JaśniePani napisał/a:
psa bym nie zmiescila w grafiku przy dwojce malych dzieci. Juz spacer jest problemem, w dodatku zepsul mi sie podwojny wozek, teraz jedno dziecko pcham w zwyklym wozku a drugie na plecach w chuscie.
Dobry pies wyszkolony owczarek niemiecki potrafi bardzo bardzo pomagać w wychowaniu dzieci wiem co mówie
a bardzo dobrze wychowany potrafi nawet teściową pogryźć
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.