Wysłany: Pon Lis 12, 2007 12:12 Nutrigenomika. O czym Darwin i neodarwiniści nie wiedzieli
Na naszych oczach rozwija się dynamicznie nowa dziedzina wiedzy zwana nutrigenomiką.
Według najnowszych badań na nasze geny, ich ekspresję, wpływa bezpośrednio środowisko, a szczególnie to, co jedzą kobiety w ciąży a potem ich dzieci.
Tak więc wbrew ortodoksji neodarwinistów, nie tylko przypadkowe mutacje i selekcja, ale również środowisko, w którym żyjemy, wpływa bezpośrednio na nasz genom, conajmniej w zakresie ekspresji genów.
Pisze o tym dr Riedel-Baima w grudniowym Optymalniku, który się ukaże za dwa tygodnie.
Rozszerzając temat, nie tylko pożywienie, ale stan psychiczny kobiety, stres, nierównowaga układu wegetatywnego powodujące, co oczywiste, zmiany metabolizmu, również muszą wpływać na zdrowie poczętych dzieci na poziomie organicznym.
Dotychczas przyjmowano, że traumatyczne przeżycia kobiet w ciąży wpływają na psychikę dzieci , powstała nawet psychologia prenatalna.
Obecnie nie da się ukryć, że stan zdrowia i odżywienia kobiety bezpośrednio wpływa na genom dziecka.
"Zacofane" poglądy prababek zyskały teraz naukowe potwierdzenie.
Żarty się skończyły. Przypadek tak, ale nie wyłącznie.
Jak zawsze w nauce, ortodoksja neodarwinistów skierowała ich w ślepą uliczkę.
Wysłany: Pon Lis 12, 2007 18:23 Re: Nutrigenomika. O czym Darwin i neodarwiniści nie wiedzie
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Obecnie nie da się ukryć, że stan zdrowia i odżywienia kobiety bezpośrednio wpływa na genom dziecka.
a to jakas nowosc?
przeciez to juz nawet od lat dr Kwasniewski trabi - moze w nieco "rasistowski" odzywczo sposob, tzn te zwroty typu dieta niewolnikow, korytko itd itp
do tego eksperyment Pottengera na kotach - przez 10 lat
fragment po pl:
"W latach 1932-1942 przebadał on ponad 900 kotów, a dokładnie, ich cztery generacje. Podzielił je na cztery grupy: pierwsza była karmiona tylko surowym, nie pasteryzowanym mlekiem i wyłącznie gotowanym mięsem, druga wyłącznie surowym mięsem i pasteryzowanym mlekiem, podczas gdy trzecia otrzymywała zarówno gotowane mięso, jak i pasteryzowane mleko. Czwarta (kontrolna) grupa była żywiona wyłącznie surowym mięsem i nie pasteryzowanym, surowym mlekiem. Wyniki, opublikowane przez dr Pottenger'a obaliły nasze przekonania dotyczące diety. Dr Pottenger udokumentował wszystko dzięki precyzyjnym notatkom, pomiarom, jak również zdjęciom. W rezultacie, w pierwszej grupie (pierwsza generacja kotów) rozwinęły się przewlekłe choroby degeneracyjne(rozmaite alergie, astma, zapalenie stawów, rak, choroby serca, nerek, wątroby, trzustki, problemy zarówno z zębami, jak i osteoporozą). W drugim pokoleniu wystąpiły te same problemy, tylko w bardziej zaawansowanym stadium. W trzecim pokoleniu lęgły się kotki z pewnymi rodzajami zniekształceń i umierały w ciągu 6 miesięcy. W czwartym pokoleniu eksperyment nie mógł być kontynuowany, ponieważ wszystkie pozostałe koty nie mogły się dłużej rozmnażać. W przeciwieństwie, w czwartej grupie żywionej nie pasteryzowanym, surowym mlekiem i mięsem, nie pojawiły się żadne choroby degeneracyjne, koty żyły długo i w dobrej kondycji. Wszystkie zdechły ze starości, w stanie naturalnie wynikającym z ich wieku."
http://www.biosila.pl/ind...=121&Itemid=254
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 12, 2007 19:05
No dobra, czyli jeśli nasi rodzice prowadzili niezdrowy tryb życia, źle się odżywiali to my już nie możemy tego odwrócić? Wg mnie genetyka jest ważna, ale w przeważającej większości wypadków własna praca, zdrowy tryb życia i właściwe odżywianie mogą zdziałać przeogromnie dużo. Zresztą wiele przypadków to potwierdza.
Oczywiście, że przy założeniu że 2 osoby będą prowadziły identyczny tryb życia, z tym że jedna ma lepszą genetykę a druga gorszą, to ta pierwsza będzie raczej na pewno miała mniej różnego rodzaju problemów niż ta druga.
Ale jeśli ta druga będzie prowadziła lepszy tryb życia to nic nie stoi na przeszkodzi, "ażeby wyprzedziła" tą pierwszą.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Lis 12, 2007 22:31
Calkowicie na pewno sie nie da.
Niestety, czlowiek rozwija sie etapami. Jezeli w okresie gdy jestesmy calkowicie zalezni od rodzicow mamy znaczace niedobory niezbednych skladnikow - moze sie okazac, ze pewnych rzeczycofnac sie nie da.
Wszystko zalezy jaki jest problem. Niektore sprawy sa calkowicie do wyprostowania, inne w wiekszej lub mniejszej czesci. Czesc defektow jest nieodwracalna.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Lis 13, 2007 15:52
Tak tak Matti, mhm, a wyrany zab odrasta :lol:
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
jurek 1946
Dołączył: 31 Sie 2007 Posty: 1062 Skąd: LUBUSKIE
Wysłany: Pią Lut 22, 2008 11:51
Najlepiej wszystko złożyc na karb naszych rodziców że za wzystko oni są winni ,ale wobec tego ,jeżeli tak rozumujecie to w/g tego należy nic nie robic i spokojnie czekac na śmierc,obojętnie kiedy by ona nie przyszła zawsze będzie ok. Ja pozwolę jednak sobie miec inne zdanie.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lut 22, 2008 12:10
jurek 1946 napisał/a:
Najlepiej wszystko złożyc na karb naszych rodziców że za wzystko oni są winni ,ale wobec tego ,jeżeli tak rozumujecie to w/g tego należy nic nie robic i spokojnie czekac na śmierc,obojętnie kiedy by ona nie przyszła zawsze będzie ok. Ja pozwolę jednak sobie miec inne zdanie.
ja tam nie obwiniam moich rodziców, że od małego nie żywili mnie niskowęglowodanowo
zawsze mogłem jeść produkty gatunkowo dobre, nawet bardzo dobre, nie żadne fast-foodowe, a to też ma spore znaczenie
Normalni rodzice chcą jak najlepiej dla swoich dzieci, więc niby dlaczego mielibyśmy ich obwiniać.
Przecież to nie oni, ale niedouczeni specjaliści z bożej łaski wymyślili sztuczne żywienie niemowląt od trzeciego miesiąca.
To specjaliści wydumali podawanie oksytocyny w celu przyspieszenia porodu, a potem wyprodukowali pomysł, ze trzeba nacinać krocze, bo i tak często pęka. Jak mialo nie pękać, jeżeli przyspieszano poród oksytocyną?
Po trzydziestu latach mówią, sorry, nie wiedzieliśmy, że to szkodzi. Przepraszamy za epidemię endomytriozy, którą spowodowaliśmy.
W latach 60-tych modne było usuwanie migdałków u zasmarkanych, przeziębionych dzieci. Wcale nie poprawiało to zdrowia i dzisiaj zaniechano takich praktyk. Itd.
Na naszych oczach następują zmiany, ludzie są coraz wyżsi, dłużej żyją,
zanikło wiele powszechnych dawniej chorób. Oczywiście pojawiły się nowe.
Wszakże to właśnie pokazuje, że dostępność wartościowego pożywienia w dzieciństwie wpływa znacząco na kondycję ludzi. Pokazuje również, że pewne zmiany są odwracalne, przynajmniej w zakresie wzrostu.
JW
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lip 28, 2008 13:38
Cytat:
a to jakas nowosc?
przeciez to juz nawet od lat dr Kwasniewski trabi - moze w nieco "rasistowski" odzywczo sposob, tzn te zwroty typu dieta niewolnikow, korytko itd itp
do tego eksperyment Pottengera na kotach - przez 10 lat
fragment po pl:
"W latach 1932-1942 przebadał on ponad 900 kotów, a dokładnie, ich cztery generacje. Podzielił je na cztery grupy: pierwsza była karmiona tylko surowym, nie pasteryzowanym mlekiem i wyłącznie gotowanym mięsem, druga wyłącznie surowym mięsem i pasteryzowanym mlekiem, podczas gdy trzecia otrzymywała zarówno gotowane mięso, jak i pasteryzowane mleko. Czwarta (kontrolna) grupa była żywiona wyłącznie surowym mięsem i nie pasteryzowanym, surowym mlekiem. Wyniki, opublikowane przez dr Pottenger'a obaliły nasze przekonania dotyczące diety. Dr Pottenger udokumentował wszystko dzięki precyzyjnym notatkom, pomiarom, jak również zdjęciom. W rezultacie, w pierwszej grupie (pierwsza generacja kotów) rozwinęły się przewlekłe choroby degeneracyjne(rozmaite alergie, astma, zapalenie stawów, rak, choroby serca, nerek, wątroby, trzustki, problemy zarówno z zębami, jak i osteoporozą). W drugim pokoleniu wystąpiły te same problemy, tylko w bardziej zaawansowanym stadium. W trzecim pokoleniu lęgły się kotki z pewnymi rodzajami zniekształceń i umierały w ciągu 6 miesięcy. W czwartym pokoleniu eksperyment nie mógł być kontynuowany, ponieważ wszystkie pozostałe koty nie mogły się dłużej rozmnażać. W przeciwieństwie, w czwartej grupie żywionej nie pasteryzowanym, surowym mlekiem i mięsem, nie pojawiły się żadne choroby degeneracyjne, koty żyły długo i w dobrej kondycji. Wszystkie zdechły ze starości, w stanie naturalnie wynikającym z ich wieku."
http://www.biosila.pl/ind...=121&Itemid=254
Ale dobrze by było mieć taki długi eksperyment na ludziach. Bo człowiek nie jest zwierzęciem i sugerowanie się np wynikami tego badania może prowadzić do wyciągania wniosków przedwczesnych i mijających się z faktycznym stanem rzeczy. Tak jak z tymi roślinożernymi królikami, które karmiono żołtkami i wywnioskowano, że... cholesterol jest dla ludzi niezdrowy...
Przypomnę, że nawet najdziksze plemię w najbardziej odizolowanej dżungli nigdy od urodzenia do śmierci nie jadło wszystkiego wyłącznie na surowo (a im byli starsi tym więcej jedli pieczonego). Mimo to na choroby "cywilizacyjne" nie chorowali.
Druga sprawa człowiek jak na "surowego wszystkożercę" ma żołądek... mniejszy niż drapieżniki. Czy to nie dziwne?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lip 28, 2008 14:19
Waldek B napisał/a:
Przypomnę, że nawet najdziksze plemię w najbardziej odizolowanej dżungli nigdy od urodzenia do śmierci nie jadło wszystkiego wyłącznie na surowo (a im byli starsi tym więcej jedli pieczonego). Mimo to na choroby "cywilizacyjne" nie chorowali. Druga sprawa człowiek jak na "surowego wszystkożercę" ma żołądek... mniejszy niż drapieżniki. Czy to nie dziwne?
Bo bardzo trudno było mieć na codzień surowe mięso i to w zjadliwym stanie.
U Cejrowskiego w Amazonii w ogóle nie ma jakieś szczególnego sposobu odżywiania - je się to, co jest
teraz możemy sobie pozwolić na to, żeby mieć codziennie to, co najlepsze czyli surowe mięso, podroby, ryby, tłuszcze.
Pemmican u Innuitów był świetnym rozwiązaniem, żeby przetrwać; natomiast nie był świetny jeśli chodzi o optimum zdrowotne - Innuici nie żyli zbyt długo (Stephansson pisze, że 10 lat krócej niż jego rodacy)
dlatego jeśli można sobie pozwolić na najlepszą wersję to uważam, że warto - w dzisiejszych czasach mamy świetną na to okazję
moim zdaniem jakies zle zmiany sa odwracalne,jesli moi rodzice i ich rodzice prowadzili niezdrowy tryb zycia to moze mi sie nie uda wyprostowac pewnych bledow ale przynajmniej zatrzymac i przekazac lepszy gen moim dzieciom ktore beda kontynuowac zdrowy tryb zycia i beda przekazywac dobry gen wsoijemu potomstwu,dopiero od okolo 500 generacji jak pisze Loren Cordain rozpoczelismy dewastowac nasze organizmy wiec w porownaniu do reszty czasu jest to kropla w mozu,zreszta wiadomo do Prica ze zmiany sa odwracalne i to bardzo szybko.
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.