Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 11:04
EAnna napisał/a:
Należy uświadomić sobie, że uczulajace w mlecznych białko to kazeina/parakazeina. Z mleka przechodzi w całości do twarogu i serów podpuszczkowych. Niezależnie od formy obróbki termicznej białko to uczula (jeżeli kogoś uczula).
Ale nie bierzesz pod uwagę tego, że obróbka term. skutkuje w zmianie budowy białek, które są tak "delikatne" w mlecznych. Poza tym anihiluje wszelakie enzymy, w tym laktazę.
Co nie zmienia oczywiście tego, że nawet surowe są dla wielu osób nie najlepiej strawne.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Sty 11, 2010 11:04, w całości zmieniany 1 raz
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 11:25
Hannibal napisał/a:
anihiluje wszelakie enzymy, w tym laktazę.
Hannii, widzę, że jesteś bardzo oddany idei żywienia produktami surowymi.
Wiadomo, że enzymy kończą żywot w 50st.C. Laktoza jednak, to cukier mleczny (dwucukier) a nie enzym. Możesz zagotować mleko a laktoza (ta z mleka) ma się dobrze. W jelicie człowieka bytuje enzym laktoza, ale to on właśnie rozkłada dwucukier laktozę na cukry proste. Trudno zatem zgodzić się, że podgrzewanie mleka ma jakikolwiek wpływ na ten enzym. Pasteryzację mleka (w razie konieczności) przeprowadza się w temp. 68 st.C. Giną wszystkie bakterie, przetrwalniki - nie.
Eksperymentuję trochę z produkcją domową serów podpuszczkowych w tym pleśniowych. Robię wszystko z surowego mleka. Jednak, gdy chcę rozmnożyć konkretną kulturę bakterii stosuję jako pożywkę mleko pasteryzowane.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 12:30
Właśnie, chodziło o enzym o nazwie laktaza.
Wiele osób nie jest w stanie trawić mlecznych (szczególnie mleka) ze względu niemożność produkcji tego enzymu, który trawi laktozę. W surowym masz ten enzym za friko
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Sty 11, 2010 12:31, w całości zmieniany 1 raz
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 12:50
Hannibal napisał/a:
chodziło o enzym o nazwie laktaza
Przepraszam za błąd w nazwie. Czytam bardzo szybko, całymi słowami, co nieraz procentuje błędnym przyswojeniam nazwy.
Hanni,
Twoja uwaga o enzymach zmotywowała mnie do poszukania info na ten temat.
http://pl.wikipedia.org/w...y_rodzime_mleka
Okazuje się, że większość enzymów mleka wytrzymuje krótkotrwałą, tzw, niską pasteryzację.
Skąd zaczerpnąłeś informacje o zawartości laktazy w mleku?
Gdyby tak było w mleku nie mielibyśmy laktozy tylko cukry proste.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 13:01
cytat:
Cytat:
One reason raw milk is so much easier to digest compared to pasteurized milk is due to the presence of lactase, the enzyme that breaks down milk sugar and which many humans are unable to produce. The experts I have spoken with deny the presence of lactase in raw milk; however, it is the friendly bacteria in raw milk that facilitate the creation of lactase in the intestine where it is needed. That is why lactose-intolerant people can drink raw milk without a problem. Pasteurization kills these friendly bacteria.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 13:46
Tak więc laktaza powstaje później, tam gdzie jest potrzebna do strawienie laktozy, czyli w jelicie cienkim. Ale to nie my musimy ją wytwarzać - pożyteczne bakterie się tym zajmują.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 19:16
M i T napisał/a:
...Przyjąłem do wiadomości jego przewagę nad termizowanym z godnością, a inna sprawa, że zapewne nigdy nie dam rady tak jeść, choć...
Tomek...
Wlasnie! 8-) Jesc "na surowo" nie oznacza
z "automatu", delektowania sie "trychinami i tasiemcami"! 8-)
Pamietajmy, ze szlachetnym "High-meat"-em
jest Szynka Parmenska czy suszone nad "dymkiem" miesko ekologiczne! 8-)
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 19:22
grizzly napisał/a:
Pamietajmy, ze szlachetnym "High-meat"-em
jest Szynka Parmenska czy suszone nad "dymkiem" miesko ekologiczne!
Dla amatorów nie jest to złe, choć pozytywów nie uświadczysz takich, jak po naturalnej rasowej padlinie.
Nie będę tutaj mówił, że ta różnica jest kolosalna, bo co poniektórzy już się ucieszyli, że też je jedzą
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Sty 11, 2010 19:24, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 19:37
grizzly napisał/a:
Na tym polu moim zdaniem mozna sobie zrobic "dobrze"
ale efekty prowadzace do "zatrzasniecia wieka trumny"
jak najbardziej sa rowniez mozliwe!
Jak najbardziej można sobie zaszkodzić, jak kto nie potrafi tego robić.
Ale, żeby wyhodować dobrą padlinę naprawdę nie potrzeba wiele.
Jednym słowem - ona sama się robi, jeno trzeba jej umożliwić naturalny ROZWÓJ.
grizzly napisał/a:
Po prostu to nie "czary" tylko konkretna "NAUKA" jest!
.
Ja nic nie czarują, misiek, ja po prostu zwyczajnie korzystam z tej NAUKI, jeno jako praktyk, a nie wykwalifikowany teoretyk. Można nazywać to MAGIĄ, ale dobrze wiemy, że to zwykłe "siermiężne" procesy mikrobiologicznej, które przebiegają w taki sam sposób w 2010 roku jak 10.000 tysięcy lat temu.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Sty 11, 2010 19:41, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 19:41
M i T napisał/a:
Wiele sie tu nauczylem, duzo o surowym. Przyjalem do wiadomosci jego przewage nad termizowanym z godnoscia, a inna sprawa, ze zapewne nigdy nie dam rady tak jesc, choc - znowu zapewne - "wszystko jest w mej glowie"
Jak bym mial teraz zaczynac przygode z surowym, to mysle, ze zaczalbym od miesa suszonego/podsuszanego.
Ostatnio duzo tego wpylam.
W zasadzie wystarczy pokroic jagniecine w bardzo drobne plastry, rozlozyc na desce i zostawic na 1-2 dobry w temp pokojowej.
U mnie jest dosc suche powietrze, wiec tyle wystarczy.
W ciagu doby ubywa ok 1/4 wagi, czyli ok 1/3 wody.
Takie mieso jest:
1/ smaczne
2/ surowe
3/ nie wzbudza sensacji, wyglada estetycznie
4/ miekkie i nie smierdzi
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 19:46
No wlasnie, mialam Ci pisac Tomek, ze ja sie zastanawialam nad zweryfikowana przez weterynarza mielona watrobka, ale jednak mnie to przerasta.
Suszone miecho jest spoko (mino ze elyta surojadow zaprezentowala "diss" )
Tylko nie da sie tego zjesc za duzo. Ja jem pol na pol z serem jesli chodzi o dzienna porcje bialka.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 19:47
zenon napisał/a:
W zasadzie wystarczy pokroic jagniecine w bardzo drobne plastry, rozlozyc na desce i zostawic na 1-2 dobry w temp pokojowej.
U mnie jest dosc suche powietrze, wiec tyle wystarczy.
Otóż takie procedery można robić w porze zimowej. Natomiast jak robi się cieplej i muszyska się budzą to nie ma bata, ale jak zostawisz takie odkryte mięso to przylecą te zielone ino myk i zostawią kupę malutkich białych larw.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 19:47
Hannibal napisał/a:
...Ja nic nie czarują, misiek, ja po prostu zwyczajnie korzystam z tej NAUKI...
Wlasnie to mialem na mysli! 8-) Odpowiednie "manipulowanie bakteriami"
decyduje o "jakosci" tych specjalow! 8-)
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 19:57
_flo napisał/a:
hani, zapraszasz mnie?
ale mam branie, tylko wspomnialam o "surowce"
no jak najbardziej
może do domu to jeszcze za wcześnie, bo nie mieszkam jeszcze sam (choć już niedługo)
natomiast na podwarszawskie włości to jak najbardziej
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 20:00
_flo napisał/a:
...ale mam branie, tylko wspomnialam o "surowce" :hihi:...
Jeszcze musisz na "Skypie" posciemniac "jakom zewnom chisto-podryjke" :hah: :hihi:
.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 20:05
_flo napisał/a:
Wiec o co chodzi z manipulowaniem tymi bakteriami? W jakich okolicznosciach rozwijaja sie te nieporzadane?
Primo, nie możesz hajować badziewnego mięsa - ja już świeże rozpoznaję po zapachu, że to syf (np. przy stoiskach z przemysłową wieprzowiną czy drobiem)
Secundo, nie możesz włożyć do słoika, zakręcić i wyjąć po miesiącu, bo wyjdzie z tego jakaś lipa. Dbałość o regularne wietrzenie jest niezmiernie ważna.
To taki elementarz.
Szczegóły trzeba byłoby wyjaśnić w realu.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Suszona sarnina (venison) jest pyszna, swego czasu miałam okazje trochę posmakować takiej od myśliwego-farmera (krówki i... emu) z zachodniej części stanu Wisconsin Dużo tego się nie dało zjeść, było mocno sycące. Najbardziej mi się kojarzyło z suszonymi śliwkami, taki posmak miało.
A w dzieciństwie uwielbiałam suszoną rybę. Bo była mocno słona
No ale suszona surowizna a taki mokry haj, to moim zdaniem dwie zupełnie inne bajki
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 20:24
M i T napisał/a:
No ale suszona surowizna a taki mokry haj, to moim zdaniem dwie zupełnie inne bajki
świeże mięso bez dodatków a to samo mięso z solą i przyprawami to już jest epokowa różnica, której pokonanie zajęło mi ponad pół roku
gdzie dopiero haje...
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 20:24
Hannibal napisał/a:
zenon napisał/a:
W zasadzie wystarczy pokroic jagniecine w bardzo drobne plastry, rozlozyc na desce i zostawic na 1-2 dobry w temp pokojowej.
U mnie jest dosc suche powietrze, wiec tyle wystarczy.
Otoz takie procedery mozna robic w porze zimowej. Natomiast jak robi sie cieplej i muszyska sie budza to nie ma bata, ale jak zostawisz takie odkryte mieso to przyleca te zielone ino myk i zostawia kupe malutkich bialych larw.
To spryskam mieso muchozolem i po problemie
W lato planuje uzyc suszarki.
Choc zastanawiam sie tez czy nie porobic teraz suszonego miesa teraz, tak z 30 porcji - wlasnie na lato.
Chodzi o to by na jakis wyjazd np bylo ...
To w sumie 2 porcje na 2 dni i w miesiac bede mial zapasik
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 20:27
zenon napisał/a:
W lato planuje uzyc suszarki.
Choc zastanawiam sie tez czy nie porobic teraz suszonego miesa teraz, tak z 30 porcji - wlasnie na lato.
Chodzi o to by na jakis wyjazd np bylo ...
To w sumie 2 porcje na 2 dni i w miesiac bede mial zapasik
Tyle, że takie suszenie, o którym mówiłeś nie doprowadzi Ci mięsa do takiej postaci, która przetrwa bez hajowania tak długi okres.
Zawartość wody musi być już naprawdę bardzo niska.
Bez suszarki się nie obędzie.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 20:31
_flo napisał/a:
zenon napisał/a:
;)
No to jestesmy umowieni
PS.
Mieszkam sam, wiec nie bedzie problemu. Podwarszawskich wlosci nie mam, mam podsiedleckie..
Wprawdzie nie ma tam lasu do karczowania.. Ale jest staw i kawalek rzeki nalezacy do mojej familii
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 20:32
Hannibal napisał/a:
zenon napisał/a:
W lato planuje uzyc suszarki.
Choc zastanawiam sie tez czy nie porobic teraz suszonego miesa teraz, tak z 30 porcji - wlasnie na lato.
Chodzi o to by na jakis wyjazd np bylo ...
To w sumie 2 porcje na 2 dni i w miesiac bede mial zapasik
Tyle, ze takie suszenie, o ktorym mowiles nie doprowadzi Ci miesa do takiej postaci, ktora przetrwa bez hajowania tak dlugi okres.
Zawartosc wody musi byc juz naprawde bardzo niska.
Bez suszarki sie nie obedzie.
hmm ...
przemysle to jeszcze..
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 20:40
zenon napisał/a:
Mieszkam sam, wiec nie bedzie problemu. Podwarszawskich wlosci nie mam, mam podsiedleckie..
Wprawdzie nie ma tam lasu do karczowania.. Ale jest staw i kawalek rzeki nalezacy do mojej familii
Cudownie Zeniu, ale czy to aby nie mezalians, suszone mieso nie stawia mnie zbyt wysoko w hierarchii, jak juz zostalo wczesniej wypunktowane. Na zachete dodam, ze tez bedzie we wianie kawalek wlosci.
Molka napisał/a:
flo no chłopaki bija sie o Ciebie, powinnas to docenic ...
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 21:23
alejasienieznam napisał/a:
od paru dni wcinam na surowo i właśnie to zauważyłem/to do mnie doszło, że surowe mięso wygląda świetnie. Obrobione już nie.
Ale jesz sarninę surową niemrożoną? Gdzie zdobyłeś?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
alejasienieznam
Wiek: 35 Dołączył: 13 Maj 2009 Posty: 340 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 21:28
nie, nie. Po prostu chodzi mi o surowe mięso. Każde obrobione wygląda tak samo, a jak się patrzy na surowe to jednak przychodzi na myśl, że ten kawał mięsa wygląda super.
Może to subiektywne? Jak wy to widzicie?
Ostatnio zmieniony przez alejasienieznam Pon Sty 11, 2010 21:29, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 22:07
alejasienieznam napisał/a:
btw, ile tego jest? zjadłeś to na raz?
nie wiem, ale pewno jakieś pół kilo
wyłożyłem na talerz, żeby zrobić fotkę
to jest haj zeszłoroczny - był jedzony jakoś w kwietniu, tak 100 g na raz maksymalnie, bo mocne było
A to jest 2-miesięczna konina (ok. 1 kg); fotka przed chwilą zrobiona -
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 22:12
alejasienieznam napisał/a:
ja do tego etapu raczej nigdy nie dojde
dla mnie to już żaden wyczyn zjedzenie haja, nawet półrocznego
natomiast w te lato całkiem niemałym wyzwaniem było jedzenie hajów (sporo tak do miesiąca, ale za to temp. 20-30 stopni) z larwami!
nadal wolę jeść bez larw, ale jak już się pojawią to i je zjem
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 22:17
zenon napisał/a:
Poza tym: niepasteryzowany nabial, odpowiednia proporcja, poczucie humoru..
ciekawy uklad priorytetow
zenon napisał/a:
Ja akurat hajow nie wpylam, w sumeryjskim raju tego nie jedli..
a no wlasnie, bossskie geny, hmmm...
alejasienieznam
Wiek: 35 Dołączył: 13 Maj 2009 Posty: 340 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 22:20
no ja do tego etapu nie dojdę, bo nie wierzę w high meaty...
Twoje "mocne w smaku" odbieram jako obrzydliwe w smaku(i zapachu) i dla mnie to wystarczający argument przeciw
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 22:35
alejasienieznam napisał/a:
no ja do tego etapu nie dojdę, bo nie wierzę w high meaty...
tu nie ma co wierzyć - trzeba spróbować i samemu wyrobić sobie na ten temat zdanie
poza tym nie trzeba od razu robić podziału na świeże mięso i na paromiesięczne haje
moje menu składa się zazwyczaj z młodszych sztuk
na początek wystarczy jak zjesz takie tygodniowe mięso i porównasz jego trawienie z takim świeżutkim
poza tym różne mięsa różnie dojrzewają - np. taka konina ma bardzo delikatny zapach nawet po miesiącu i jak zjem ją w domu to rodzice raczej nic nie powiedzą
natomiast 5 dniowe serduszko już może mocniej "emanować" swoim zapaszkiem
albo takie jądra baranie - kiedyś zjadałem je tak do 3 dni, bo później już mi organoleptycznie nie odpowiadały; teraz wolę takie po 5 dniach, natomiast ta skórka potrafi już tak dawać (szczególnie jak pobędą sobie z pół dnia w temp. pokojowej), że w domu nie idzie tego jeść, bo pozostali domownicy będą mieli pretensje
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 22:40
Co do tej koniny na fotce to ona naprawdę mało "daje", znacznie mniej niż o ponad połowę młodszy udziec z dzika, którego zapach jest już naprawdę "intimidating" (tzn. dla mnie jest spoko )
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Co do ostrego smaku hajów to mozna to porównac do fermentowanego Blue Ice.
Ostry , piekący w przełyku. Ale dochodzi jeszcze do tego kwestia z czego robimy .Moje 3 miesięczne z wątroby smakują i pachną słodko kwaśno a z nerek i serduch już walą nieziemsko urynką - wsio ze świezej dziczyny.Mięśnie tez inna bajka te powiedziałbym że są najbardziej zjadliwe na poczatek np. takie 2 miesięczne - mmm palce lizac
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 23:54
alejasienieznam napisał/a:
no ja do tego etapu nie dojde, bo nie wierze w high meaty...
Twoje "mocne w smaku" odbieram jako obrzydliwe w smaku(i zapachu) i dla mnie to wystarczajacy argument przeciw
I ja podobnie to widze.
To znaczy: takie tygodniowe, dwu tygodniowe - trzymanie w lodowce - to jeszcze nie jest haj, zjem ze smakiem.
Takie, przy ktorym juz trzeba zatykac nos - nie jem, bo nie zauwazam dodatkowych korzysci, a IMO poswiecenie spore.
Jadam miecho kilkudniowe, skruszale w lodowce, ewentualnie potem lekko podsuszone..
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 01:08
zenon napisał/a:
takie tygodniowe, dwu tygodniowe - trzymanie w lodowce - to jeszcze nie jest haj, zjem ze smakiem.
Jeżeli liczysz od uboju i dotyczy to mięsa długodojrzewającego (np. wołowina, zwierzyna), to po tym czasie może osiągnąć szczyt swoich walorów kulinarnych.
Najlepsze są mięsa surowe po kilkutygodniowym bejcowaniu/peklowaniu.
Przed świętami peklowałam sarni udziec w soli, winie i wywarze z różnych korzeni. Ponieważ peklowanie wymagało codziennego odwracania mięsa, w trakcie tej czynności upalałam sobie spory kawałek. Te kawałki były codziennie większe w miarę jak mięsko dojrzewało. Nie mogłam się powstrzymać mimo, że widziałam jak mięsko topnieje w oczach. Wstyd się przyznać, ale po czterech tygodniach peklowania zostało go 1/3. Żal mi było nawet tego ostatniego kawałka, który ze smutkiem przeznaczyłam na pieczeń dla rodziny.
Ostatnio zmieniony przez EAnna Wto Sty 12, 2010 08:39, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 07:39
zenon napisał/a:
Takie, przy ktorym juz trzeba zatykac nos - nie jem, bo nie zauwazam dodatkowych korzysci, a IMO poswiecenie spore.
Ja też nie jadam takiego, przy którym muszę zatykać nos - normalnie wącham, gryzę
Najchętniej zatkałbym nos, jak czuję różne gotowane rzeczy - np. ziemniaki, mięso, kapusta, etc.; no i fast-foodowe w podziemiach
Co do korzyści to podstawowa jest taka, że bardzo szybko się to trawi, no i daje ogrom pożytecznych bakterii. Ale takie stare to traktuję nadal jako suplement.
Np. wczoraj zjadałem prawie tygodniową makrelę, świeżą 1-dniową nerkę jagnięcą i jakieś 15 dag miesięcznej koniny.
Poza tym czasem zjem sobie też paromiesięczne jajka - jak miesiąc temu zjadłem raz kawałek tego sera blue z orzechami i gruszką to mnie jakoś brzuch rozbolał, więc wziąłem szybko te stare jajka, zjadłem kilka żółtek i lekkość na żołądku przyszła ino myk
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Sty 12, 2010 07:49, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 15:34
aukuba napisał/a:
W jakich warunkach trzymać takie jajka, żeby wyschło białko a nie popsuły się? Czym się różni ich wartość od wartości odżywczych świeżych żółtek?
Normalnie, w temp. pokojowej. Ja trzymam w pokoju, pod oknem to tam trochę jest chłodniej.
Nie wiem, jaka jest wartość odżywcza, ale wiem jaka jest terapeutyczna - świetna.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 15:38
Hannibal napisał/a:
Nie wiem, jaka jest wartość odżywcza, ale wiem jaka jest terapeutyczna
Rozumiem Hanni, że Ty jesteś przewlekle chory ???
Dodatkowo nie wyczuwasz zapachu siarkowodoru???
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 17:26
dario_ronin napisał/a:
MiT obejrzyjcie do końca
jest 7 części , 8 nie znalazłem
8- ma nie jest tlumaczona na jezyk polski....
no facet jest nieźle zakrecony, jednoczesnie podsumowujac to o czym gada mozna wylonic kilka uniwersalnych prawd :
1 pozytywne nastawienie
2 odpowiednie odzywianie; facet wyraznie podkresla iz przejadanie sie jest mega szkodliwe, surowe produkty, no przeciez tutaj walkuje sie o tym na okraglo
3jadanie pokarmow jednorodnych , mieszanie nie jest najlepszym rozwiazaniem, lekarka nie raz o tym wspominala
4 plyny; nie za duzo nie za malo, wypicie szklanki wody na czczo dla mnie swietna sprawa, znam to z utopsji
5facet jada owoce do poludnia; hani tez wspominal ze bardzo mu to sluzy
6 12 godzinna przerwa miedzy posilkami
7 ruch, masaze; na swierzym powietrzu; nie podlegaja dyskusji
8 sen , facet dba o to by spac 8 godzin na dobe
pomijam fakt w jaki sposob facet sie żywi, nie sprecyzowal co konkretnego spożywa jesli chodzi o produkty gotowane, zreszta to nie jest najistotniejsze, dla mnie wazniejsze jest to, iz potrafil odnaleźć drogę ktora wyraźnie mu sluzy, jest pelen energii, zycia i mlodo wyglada.... czuje sie swietnie, ma kondycje nastolatka, czegoz chciec wiecej.... ja osobiscie mu gratuluje... facet stal nad przepascia, nie zalamal sie tylko "wziął zycie we własne ręce", zaczal myslec, analizowac, czytac i co najwazniejsze wyciagac wnioski, ilu ludzi stac na cos takiego w obliczu "opadającego wieka trumny"? facet nie ma wyksztalcenia medycznego wiec opis co niektorych zjawisk czasem brzmial komicznie, ale tutaj nie o to chodzi, facet swietnie zdaje sobie sprawe z jednej rzeczy, brak ruchu to kumulacja toksyn ktore generuja najgorsze choroby tej ziemi.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 17:31
Molka napisał/a:
3jadanie pokarmow jednorodnych , mieszanie nie jest najlepszym rozwiazaniem, lekarka nie raz o tym wspominala
Dr. Stanley Bass o tym nieustannie mówi
Molka napisał/a:
4 plyny; nie za duzo nie za malo, wypicie szklanki wody na czczo dla mnie swietna sprawa, znam to z utopsji
no ja pijam zdecydowaną większość wody na czczo - 1-1,5 l przed popołudniowym biesiadnym posiłku; później albo w ogóle nie pijam albo jakieś małe ilości
Molka napisał/a:
5facet jada owoce do poludnia; hani tez wspominal ze bardzo mu to sluzy
Chyba tak dosadnie tego nie podkreślałem.
W ostatnie lato owoce jadałem z rana. Teraz już od dawna tak nie robię i jem je albo jakąś godzinę po mięsie albo godzinę przed
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Sty 15, 2010 17:32, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 21:41
Molka napisał/a:
pomijam fakt w jaki sposob facet sie żywi, nie sprecyzowal co konkretnego spożywa jesli
Sprecyzował. Jedzenie jaj to aborcja. Nie pije prawie wcale wody, jest surowialnym frutrianinem i uważa, że człowiek został zaprojektowany do jedzenia owoców. I warzyw. Oczywiście zmiksowanych, bo wszystkie zieleniny są trudne do strawienia.
Nie wygląda aż tak młodo. Ani zdrowo. Ma krzywy kręgosłup. Z twarzy to mocno zdegenerowany typ dysharmonijny.
Aby być obiektywnym powiem, że dobrze przyuważył jak działa korytko i post 12 godzinny.
Co mnie zaciekawiło, przez 10 minut obwinia zboża i skrobię o choroby cywilizacyjne po czym... zjada banana. Znowu nawijka o szkodliwej skrobi, która "działa jak klej i ludzie nie potrafią myśleć po niej trzezwo". I następny banan. 10 dziennie. Samo zdrowie.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 22:00
Waldek B napisał/a:
Nie pije prawie wcale wody
to tak jak Aajonus
Waldek B napisał/a:
jest surowialnym frutrianinem i uważa, że człowiek został zaprojektowany do jedzenia owoców. I warzyw. Oczywiście zmiksowanych, bo wszystkie zieleniny są trudne do strawienia.
Baas też jest za zmiksowanymi warzywami, bo mówi, że znacznie szybciej i lepiej się trawią, a gryźć takie w całości po tysiąc razy wzorem chińskim czy japońskim to raczej robota głupiego
Waldek B napisał/a:
Nie wygląda aż tak młodo. Ani zdrowo. Ma krzywy kręgosłup. Z twarzy to mocno zdegenerowany typ dysharmonijny.
Bo zajął się żywieniem i zdrowiem jak było już trochę "po jabłkach", o których sam wielokrotnie wspominałeś.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 09:41
Po ptakach.
Przyuważcie jak dużo się naczytał czy nasłuchał i jak słabiutką ma pamięć. Zaczyna mówić coś z sensem o potrójnym ogrzewaczu, czy diagnozowaniu organów wewnętrznych na podstawie twarzy, że komuś tam coś błyskawicznie rozpoznał "rajt ałaj, naj it o tu po nosie stan livera. A może po nosie diagnozuje się hert or kidnejs? Nieważne, nie poprawiajcie mi... Albo poprawcie."
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 11:27
dario_ronin napisał/a:
Hani , kupilem we wtorek czy srode poledwice wolowa . Jak dlugo moge ja trzymac w lodowce i w jakiej temperaturze coby skruszala ?
Mysle o tatarze oczywiscie , nie jakims haju
Darek, duzo zalezy od tego jaka masz lodwke.
W mojej moznaby trzymac tydzien i pod warunkiem, ze talerz na ktorym by lezala osuszlbym regularnie - nie cuchnelaby.
U moich rodzicow w lodowce po 2 dniach bylby zapaszek.
Poledwica zasadniczo po 2 dniach jest gitesowa.
Mozesz tez ukroic kilka cienkich plasterkow, polozyc na suchej, czystej desce bambusowe - nieopodal kaloryfera i zostawic na noc.
Z rana przekladasz na druga strone i wieczorem masz podsuszone miecho - bardzo smaczne toto.
Tylko musi byc przewiew.
u mnie jest super, bo mam nieszczelne okno, wiec zawsze jest ruch powietrza.
Jezeli sie nie ma kota czy jakichs karaluchow - to polecam taki sposob.
Ogolnie wazne by poledwica w lodowce nie byla wilgotna z wierzchu i by nie lezala w folii. Najlepiej przelozyc ja do jakiejs miski, przykryc talerzem i osuszac.
Ewentualnie jak sie ma lodowke z antyszronem to mozna bez przykrycia na talerzu - to sie podsuszy z wierzchu leko.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 12:02
dario_ronin napisał/a:
Dzieki Zenon , o to mi chodzilo
a co z zamrozona ?
Nie wiem, bo nie mrozilem.
Nie wiem tez jakbys potem chcial ta mrozona zjesc - na surowo, czy jakos inaczej.
Generalnie proces mrozenia i rozmrazania sam w sobie powoduje, ze mieso kruszeje.. To jest troche inne kruszenie, ale prowadzi do podovbnego efektu.
Przeciez woda rozszerza sie gdy zamarza..
Wiem, ze niektore przeppisy na rosol sugeruja by mieso zamrozic na jakis czas.. Szczegolnie jesli to jest jakis dziki, lykowaty ptak w stylu bazanta tuszki..
Nie znam sie na zamrazaniu
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 12:07
jasne
ja dopiero zaczynam eksperymentować
2 kg polędwicy szkoda zjeść na raz , a zostawić w lodówce trochę strach , więc podzieliłem .
Część uduszona w winie , część na surowo , część zamrożona .
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 13:12
Mieso w marynacie odpowiednio przygotowanej moze dojrzewac i kruszec nawet miesiac czy kilka..
Ja sie na tym nie znam.. wiec nie doradze.
EAnna cos pisala, mozesz jej spytac..
Na pewno zalanie miesa oliwa, winem, octem, ziolami - w taki sposob by odciac dostep tlenu i by chamowac rozwoj bakterii sprawia, ze mieso bardzo bardzo wolno dojrzewa. Nie ma ryzyka by zasmiardlo, enzymy spokojnie rozwalaja strokture tkanek..
Tyle, ze trza sie na tym znac.
Wiem, ze w ekskluzywnych restauracjach w usa podaja steki, ktore dorjzewaly po miesiac czasu.
Sa ponoc ekstra miekkie.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 15:04
dario_ronin napisał/a:
Hani , kupiłem we wtorek czy środę polędwicę wołową . Jak długo mogę ją trzymać w lodówce i w jakiej temperaturze coby skruszała ?
Myślę o tatarze oczywiście , nie jakimś haju
Dario, to zależy od Twojej tolerancji na dojrzałe mięsko.
Jako, że zaczynasz dopiero tą pasjonującą przygodę to z własnego doświadczenia wiem, że tak max. 3-4 dni.
Konina znacznie łagodniej dojrzewa i po tygodniu jest prawie jak świeża.
Ale taki móżdżek to na 3 dzień już daje, przy czym jest to zapach, którego niezbyt lubię, więc zjadam go max. w 2 dni.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Sty 16, 2010 15:09, w całości zmieniany 1 raz
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 15:16
tatara już jadam jest spoko , surowe żółtka też często jadam bez problemów .
Dziś na kolację zjem 3 dniową polędwicę wołową przyprawioną zmieloną - zobaczymy ...
mam dostęp do dobrej wołowiny , czasami cielęciny , ale np. polędwicę muszę całą kupić , dlatego rozmyślam jak ją przechowywać .
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 15:21
Ja przez pierwsze parę miesięcy bycia na surowym robiłem różne cuda - soliłem, nasączałem cytryną, przekładałem plastrami cebuli, etc. Później śmiałem się z tego do rozpuku, bo mięso bez żadnych dodatków i żadnego konserwowania jest wybitnie najlepsze.
Ale psychologicznie miało to pewnie jakieś swoje uzasadnienie.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Sty 16, 2010 15:42, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 15:41
Hannibal napisał/a:
Ja przez pierwsze pare miesiecy bycia na surowym robilem rozne cuda - solilem, nasaczalem cytryna, przekladalem plastrami cebuli, etc.
Ja tak samo
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
bejrutek Pomógł: 3 razy Dołączył: 23 Paź 2009 Posty: 208
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 17:37
zenon napisał/a:
Hannibal napisał/a:
Ja przez pierwsze pare miesiecy bycia na surowym robilem rozne cuda - solilem, nasaczalem cytryna, przekladalem plastrami cebuli, etc.
Ja tak samo
surowe ryby zacząłem jeśc wcześniej i dalej jem je z sosem sojowym... chociaż spokojnie mógłbym je jeść już bez tego, bo smak mają fajny delikatny... natomiast od paru dni zacząłem jeść mięso i podroby z wołowiny i drobiu... nie wiem czemu, ale muszę sobie dokroić choćby kawałek chleba, choćby po to żeby sobie ugryżć malutkiego kęska, samego mięsa tak nie zjem... podejrzewam, że mieszanie mięsa z chlebem nie jest dobrym pomysłem... no i oczywiście do tego gorąca herbata... jeszcze muszę się przyzwyczaić
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 17:49
bejrutek napisał/a:
surowe ryby zacząłem jeśc wcześniej i dalej jem je z sosem sojowym... chociaż spokojnie mógłbym je jeść już bez tego, bo smak mają fajny delikatny...
Rok temu jak jadłem takie z rybnego to soliłem i polewałem oliwą.
Teraz mam dostęp do tych lepszych i oczywiście jem je bez dodatków, z kręgosłupem, mniejszymi ośćmi, organkami, oczami, skórą.
bejrutek napisał/a:
natomiast od paru dni zacząłem jeść mięso i podroby z wołowiny i drobiu... nie wiem czemu, ale muszę sobie dokroić choćby kawałek chleba, choćby po to żeby sobie ugryżć malutkiego kęska, samego mięsa tak nie zjem... podejrzewam, że mieszanie mięsa z chlebem nie jest dobrym pomysłem... no i oczywiście do tego gorąca herbata... jeszcze muszę się przyzwyczaić
O nie, pić do posiłku to ja już od kilkunastu lat nie pijam. Ew. wino, jak sobie kupię.
Natomiast kawałek chleba z masłem o grubości większej niż chleb to z początku do tatara jadłem, ale to czasami.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Sty 18, 2010 18:10
way to go
Cytat:
World's 'most expensive' ham leg on sale in London
The Iberico ham comes with its own DNA certificate
"The world's most expensive ham" has gone on sale in London, according to retailer Selfridges.
The leg of Iberico ham, which costs £1,800, went on sale at the food hall in the retailer's flagship store in Oxford Street, central London.
The 7kg (15lb) ham leg comes with its own DNA certificate as proof of authenticity.
Pig farmer and ham expert Manuel Maldonado selected 50 pigs that were reared in Extremadura in western Spain.
The pigs were fed on a diet of acorns and roots to give the ham a distinctive flavour.
'Gourmet luxury'
After being slaughtered their ham was salted and cured for three years, before going on sale in a hand-made wooden box wrapped in an apron made by a Spanish tailor.
"Connoisseurs will appreciate the melt-in-the-mouth texture of this truly amazing Spanish ham," said Selfridges fresh food Buyer Andrew Cavanna.
"The leg may seem to have a large price tag but when you think about the amount of care taken from breeding right through to the curing, it is actually amazing value.
"Every single gram will be savoured as one of life's incredible gourmet luxuries."
10:02, 18.01.2010 /BBC News Szynka za 8 tys. zł
JEST NAJDROŻSZA NA ŚWIECIE
To prawdziwy raj dla smakoszy. W londyńskim sklepie Selfridges na sprzedaż została wystawiona najdroższa szynka świata - informuje BBC. Jednak, by zaznać odrobinę luksusu, trzeba mieć sporo pieniędzy. Siedmiokilowe udo kosztuje 1,8 tys. funtów, czyli ponad 8 tys. złotych.
Hodowca trzody i znawca mięsa Manuel Maldonando wyselekcjonował 50 świń, które hodowane były w Extremadurze, zachodniej części Hiszpanii.
Zwierzęta karmione były żołędziami i korzeniami - a wszystko po to, by nadać szynce charakterystycznego smaku. Po uboju, mięso było solone i wędzone przez trzy lata. Następnie zapakowano je w ręcznie robione drewniane pudełko.
Luksusowy przysmak
Wyjątkowy przysmak można kupić w sklepie przy handlowej ulicy Londynu Oxford Street w centrum miasta. W portfelu trzeba jednak mieć prawie dwa tysiące funtów. Na dowód autentyczności zakupu otrzymamy specjalny certyfikat DNA.
- Smakosze docenią tę niesamowitą hiszpańską szynkę. Ona rozpływa się w ustach - zapewnia sprzedawca Andrew Cavanna. - Udo wydaje się mieć wysoką cenę. Ale kiedy weźmie się pod uwagę staranność, z jaką ją wyprodukowano, doceni się jej wartość - dodał.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Sty 18, 2010 19:34
Stac to pewnie wiele osob, tylko potem poscik przez miesiac
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pon Sty 18, 2010 19:43
Molka napisał/a:
coś dla "ELYTY" czy jest tutaj ktoś kogo stac na ten produkt? przyznac sie... ja chyba wiem kogo byloby stac...
A jaki "mundry" by byl po spozyciu takiego rarytasu.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Sty 18, 2010 20:06
Kangur napisał/a:
Molka napisał/a:
coś dla "ELYTY" czy jest tutaj ktoś kogo stac na ten produkt? przyznac sie... ja chyba wiem kogo byloby stac...
A jaki "mundry" by byl po spozyciu takiego rarytasu.
kangurku no nie badz zlosliwy, ja mysle ze "manna nikomu z nieba nie leci" zeby miec duzo szmalu trzeba nie raz na prawde harowac, albo "glowa" albo "rekami" w zaleznosci od profesji... taka jest prawda....
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lut 19, 2010 16:17
alejasienieznam napisał/a:
no to akurat wygląda jakbyś zwymiotował
dałem tę fotkę również na forum rawpaleo
jak się okazuje stała się tak "popularna", że trafiła oto na stronkę "Something awful" -
http://www.somethingawful...paleo-forum.php
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lut 19, 2010 17:43
Podobno kreca teraz nowe odcinki "Rozmow w TOKu" i szukaja atrakcyjnych tematow.
MYsle, ze Hanni bys sie nadawal. Jeszcze kasy dostaniesz tyl, ze bedziesz sobie mogl kupic calego dzika i s-hajowac do w calosci razem ze skora i futrem
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Pią Lut 19, 2010 17:44, w całości zmieniany 1 raz
Zenon dobrze gada. Bierz Hannibal pierwszego z brzegu "roczniaka" w słoju i wal do Drzyzgi.
Zrobisz pokaz, dasz powąchać haja batom na widowni i wygłosisz prelekcję o jedzeniu.
Chyba, że nie chcesz się wychylać... ?
I jakby jeszcze zarząd sanepid-u zaprosili, to by im szczeny na parkiet pospadały.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lut 19, 2010 18:08
Hannibal napisał/a:
M i T napisał/a:
Chyba, ze nie chcesz sie wychylac... ?
No raczej nie chce
pekasz?
Tam jest opcja, ze zalozysz peruke + dokleja ci wasy i niekt Cie nie pozna
albo zmoduluja Ci glos komputerowo.
Ja jakby co pojde z Toba, tyle, ze bede bardziej lajtowa wersja surojada, bo nie jadam hajow.
No ale zjedzenie surowego jajka czy tygodniowego, skruszalego miecha, to dla niektorych szokujaca rzecz...
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lut 19, 2010 20:00
Kosmal napisał/a:
Z tymi hajami to tak jak z winem? Im starsze, tym lepsze?
"when it gets older it becomes more of the delicacy", jak to jedna Innuitka ujęła
oczywiście to taka metafora, bo na poważnie to dla różnych organów, mięs mam różne okresy dojrzewania i różne momenty, kiedy osiągają swoje smakowe apogea
to też zależy od tego, co mi danego dnia bardziej podejdzie - czasem smak mi się zmienia i lubię coś innego; więc nie ma pod tym względem jakiejś stałości
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Śro Mar 10, 2010 09:59 weterynarze / ubój gospodarski
cytat:
"Lekarze weterynarii domagają się zlikwidowania przepisu umożliwiającego rolnikom dokonywanie tzw. uboju gospodarskiego. Ich zdaniem zwierzęta powinny być zabijane jedynie w profesjonalnych ubojniach i dopiero potem przetwarzane w gospodarstwie rolnika - czytamy na stronie Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy."
Wczoraj zjadłam surowego woła. No, nie całego, tylko kawałek .
I wiecie co? Smakował mi .
Normalnie szok. Dotąd jadłam tylko tatary i myślałam, że bez przypraw i zmielenia się nie da. Ale kroiłam wczoraj taki większy kawałek na porcje i mój kot nie dałby mi życia jakbym mu nie rzuciła paru kawałków. I jakoś tak mnie tknęło patrząc na niego jak wcinał ze smakiem prosząc o jeszcze, że... odkroiłam sobie też kawałeczek. Zjadłam i ze zdziwieniem stwierdziłam, że primo: nie jest twarde, secundo: ma przyjemny smak. Odkroiłam sobie jeszcze dwa większe kawałki i wraz z kotem delektowaliśmy się cudownym smakiem czystego surowego mięska .
Hannibal, nie myśl czasem że ja zaraz zacznę haje wcinać, ale chyba wczoraj przeszłam jakąś "przemianę" duchową i przestałam myśleć, że się nie da. To chyba dobrze na początek, co?
.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 14:23
dagnes napisał/a:
To chyba dobrze na początek, co? .
Pięknie, moja droga, pięknie
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ansie
Dołączyła: 13 Mar 2010 Posty: 103 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 00:23
Poniższa dyskusja przeniesiona z tematu o chorej trzustce, wątrobie /Hannibal
Hannibal napisał/a:
Japończycy jedzą jednak sporo surowych ryb, owoców morza
To nie gdzie indziej, ale w Korei Południowej szama się różniaste surowe owoce morza, niektóre jeszcze żywe jak np. ośmiornice
Z tym, że Japończycy jedzą je z dodatkiem ostrych przypraw np. wasabi i fermentowanym imbirem, natomiast Koreańczycy z fermentowaną i baaaardzo ostrą od papryki, że pysk wypala kapustą pekińską. Te ostre przyprawy dodają prawdopodobnie w celu zabicia pasożytów oraz innych drobnoustrojów, no i żeby lepiej smakowało oczywiscie.
Zauważyłam też, że w Japonii wcale nie mało jedzą obrobionego termicznie mięsa, ryb, owoców morza, warzyw itd. Suszi i saszimi to nie jedyne potrawy Japończyków.
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Lis 27, 2010 14:59, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 01:35
ansie napisał/a:
Z tym, że Japończycy jedzą je z dodatkiem ostrych przypraw np. wasabi i fermentowanym imbirem, natomiast Koreańczycy z fermentowaną i baaaardzo ostrą od papryki, że pysk wypala kapustą pekińską. Te ostre przyprawy dodają prawdopodobnie w celu zabicia pasożytów oraz innych drobnoustrojów, no i żeby lepiej smakowało oczywiscie.
A nie przeczę, że dodają do nich przyprawy.
Ale niekoniecznie te przyprawy wybiją en bloc pasożyty
ansie napisał/a:
Zauważyłam też, że w Japonii wcale nie mało jedzą obrobionego termicznie mięsa, ryb, owoców morza, warzyw itd. Suszi i saszimi to nie jedyne potrawy Japończyków.
Pewnie teraz jest inaczej niż było np. 50, czy 100 lat temu.
No i od regionu to zależy.
Ale obrobione też jedzą, to pewne.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ansie
Dołączyła: 13 Mar 2010 Posty: 103 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 09:03
Hannibal napisał/a:
ansie napisał/a:
Z tym, że Japończycy jedzą je z dodatkiem ostrych przypraw np. wasabi i fermentowanym imbirem, natomiast Koreańczycy z fermentowaną i baaaardzo ostrą od papryki, że pysk wypala kapustą pekińską. Te ostre przyprawy dodają prawdopodobnie w celu zabicia pasożytów oraz innych drobnoustrojów, no i żeby lepiej smakowało oczywiscie.
A nie przeczę, że dodają do nich przyprawy.
Ale niekoniecznie te przyprawy wybiją en bloc pasożyty
Kiedyś przy okazji oglądania jakiegoś filmu podróżniczego usłyszałam, żeby podczas próbowania lokalnych dań jeść je tak jak tubylcy, ze wszystkimi tradycyjnie dodawanymi przyprawami zwłaszcza w egzotycznych i ciepłych krajach. Własnie po to by uniknąć różnych niebezpiecznych chorób, nie tylko pasozytów.
Nawet jak wrócimy do własnego domu i chcemy samodzielnie przyrządzić takie samo jedzenie to oczywiście powinno się trzymać oryginalnego przepisu i składu. Myślę, że podobne zasady powinny obowiązywać w przypadku przerzucania się na dietę jakichś ludów z odległego zakątka świata. Wybieranie sobie tylko tego co nam pasuje i odrzucanie reszty może się skończyć źle. Coś w tym musi być.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 09:34
Oczywiście Ansie, dobrze gadasz
Wiem, że Japończycy chociażby jedzą śliwki Ume, które są robakobójcze i antybakteryjne. Badania wykazały że śliwka ta pomaga przyhamować przerost H. pylori.
Ponadto mają silne działanie antyoksydacyjne.
Nie wiem, czy w Polsce pokazują taki reality show - Survivor. Uczestnicy tej "zabawy" wymagają często miesięcy terapii po powrocie do cywilizacji, kończą wychudzeni nie tylko ze względu na deficyt kaloryczny, ale przede wszystkim przez przerost pasożytów i dysbiozę kiszki.
_________________ Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Sob Lis 27, 2010 09:37, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 09:55
ansie napisał/a:
Kiedyś przy okazji oglądania jakiegoś filmu podróżniczego usłyszałam, żeby podczas próbowania lokalnych dań jeść je tak jak tubylcy, ze wszystkimi tradycyjnie dodawanymi przyprawami zwłaszcza w egzotycznych i ciepłych krajach. Własnie po to by uniknąć różnych niebezpiecznych chorób, nie tylko pasozytów.
Ale wiesz, ci tubylcy też nie są wolni od pasożytów. Część z nich je ma.
ansie napisał/a:
Myślę, że podobne zasady powinny obowiązywać w przypadku przerzucania się na dietę jakichś ludów z odległego zakątka świata. Wybieranie sobie tylko tego co nam pasuje i odrzucanie reszty może się skończyć źle. Coś w tym musi być.
No wiesz, przerzucenie się na dietę np. takich Innuitów jest awykonalne, bo oni mają zupełnie inne zwierzaki niż u nas - ssaki morskie, carribou.
U nas można jadać nasze ssaki lądowe, co też ja czynię.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Lis 27, 2010 10:03, w całości zmieniany 1 raz
ansie
Dołączyła: 13 Mar 2010 Posty: 103 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 13:09
Hannibal napisał/a:
Ale wiesz, ci tubylcy też nie są wolni od pasożytów. Część z nich je ma.
W Polsce też jakaś część społ. je ma.
Po coś jednak te przyprawy jedzą. Dzisiaj myślimy, że są dodawane aby lepiej się trawiło lub dla walorów smakowych. Myslę, że praszczurowie (jak to mówił mój nauczyciel od PO) jednak szukali co by tu zjeść razem z mięsem, rybą aby się odtruć lub nie zatruć, pozbyć pasożytów. W końcu one (pasożyty) i drobnoustroje dawały jakieś męczące i nieznośne dla ciała objawy.
Hanibalu z tego co pamietam to w Twoim menu jest glinka bentonitowa. Po co?
ansie
Dołączyła: 13 Mar 2010 Posty: 103 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 13:36
Hannibal napisał/a:
No wiesz, przerzucenie się na dietę np. takich Innuitów jest awykonalne, bo oni mają zupełnie inne zwierzaki niż u nas - ssaki morskie, carribou.
U nas można jadać nasze ssaki lądowe, co też ja czynię.
OK. Jesteś na diecie rawpaleo. Ale czy na jakiejś konkretnej tzn. czy wzorujesz się na diecie praludów z danego zakątka Ziemi? Czy raczej Twoja dieta to zlepek wielu diet surojadów z róznych stron swiata? mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi?
I jeszcze coś. Chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że w Polsce są ludzie którzy hodują sarny, dziki (pewnie nielegalnie) karmią je wszystkim jak leci tak jak np. świnki, krówki, a później sprzedają jako dziczyznę. Widziałam taką mini hodowlę sarenek. Jaką masz pewność, że mięso które kupujesz to od zwierząt naprawdę dzikich?
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 14:27
ansie napisał/a:
I jeszcze coś. Chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że w Polsce są ludzie którzy hodują sarny, dziki (pewnie nielegalnie) karmią je wszystkim jak leci tak jak np. świnki, krówki, a później sprzedają jako dziczyznę. Widziałam taką mini hodowlę sarenek. Jaką masz pewność, że mięso które kupujesz to od zwierząt naprawdę dzikich?
w tym momencie to gruchnełam smiechem ,stwierdzam ze najprawdopodobniej jedyna opcja aby byc czegokolwiek pewnym, jest wyhodowac sobie samemu zwierzaka lub ew. nadzorowac hodowle ..skąd mam wiedziec kupujac z natury, co to za zwierzaki? a drogie to jak ....
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 14:37
ansie napisał/a:
W Polsce też jakaś część społ. je ma.
no większość je ma
a surowe mięso jada tylko garstka
ansie napisał/a:
Po coś jednak te przyprawy jedzą. Dzisiaj myślimy, że są dodawane aby lepiej się trawiło lub dla walorów smakowych. Myslę, że praszczurowie (jak to mówił mój nauczyciel od PO) jednak szukali co by tu zjeść razem z mięsem, rybą aby się odtruć lub nie zatruć, pozbyć pasożytów.
Ja nie szukam żadnych przypraw. Jadam surowe zwierzęce bez żadnych dodatków.
Ewentualnie jakieś zioła mogą być dobre, ale ja ich nie zażywam.
ansie napisał/a:
W końcu one (pasożyty) i drobnoustroje dawały jakieś męczące i nieznośne dla ciała objawy.
To temat rzeka. W dziale surowym jest o tym sporo.
ansie napisał/a:
Hanibalu z tego co pamietam to w Twoim menu jest glinka bentonitowa. Po co?
W menu? Hehe, no tak bym tego nie nazwał.
Zresztą już dawno jej nie miałem.
A piłem ją z wodą z rana, po przebudzeniu, nie w żadnych posiłkach.
Po co? No bo świetnie wiąże toksyny i inne syfy, które nieświadomie się wchłania.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 14:48
ansie napisał/a:
OK. Jesteś na diecie rawpaleo. Ale czy na jakiejś konkretnej tzn. czy wzorujesz się na diecie praludów z danego zakątka Ziemi? Czy raczej Twoja dieta to zlepek wielu diet surojadów z róznych stron swiata? mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi?
Na żadnej konkretnej diecie praludów z jakiegoś zakątka Ziemi się nie wzoruję.
Jadam w większości to, co jest lokalne, to co jest w moim rejonie - zwierzaki, ptactwo, jajka, owoce, miód, jakieś warzywka czasem
ansie napisał/a:
I jeszcze coś. Chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że w Polsce są ludzie którzy hodują sarny, dziki (pewnie nielegalnie) karmią je wszystkim jak leci tak jak np. świnki, krówki, a później sprzedają jako dziczyznę. Widziałam taką mini hodowlę sarenek. Jaką masz pewność, że mięso które kupujesz to od zwierząt naprawdę dzikich?
Kupuję w większości mięso hodowlane, a jak dziczyzna to nie od jakichś nieznanych gości, co prowadzą własne hodowle, lecz od zaufanych dostawców.
Mięso od zwierzaków marnie żywionych od razu rozpoznaję - już po zapachu, a po smaku to w ogóle.
Mięso dzika z lasu pachnie orzechami. Sarny - leśne aromaty.
Owca, baran "grass-fed" - trawą, łąką
Grain-fed ma znacznie gorszy smak. A jak jeszcze gorsze pożywienie to w ogóle od takiego mięcha odrzuca.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ansie
Dołączyła: 13 Mar 2010 Posty: 103 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 18:48
Molka napisał/a:
w tym momencie to gruchnełam smiechem
Dlaczego gruchnęłaś smiechem? Dla mnie to raczej wkurzające jest.
Molka napisał/a:
stwierdzam ze najprawdopodobniej jedyna opcja aby byc czegokolwiek pewnym, jest wyhodowac sobie samemu zwierzaka lub ew. nadzorowac hodowle ..skąd mam wiedziec kupujac z natury, co to za zwierzaki? a drogie to jak ....
No fakt. Ale nie każdy może sobie coś wyhodować i musi wierzyć na słowo pośrednikom, zwłaszcza jak się nie jest wytrawnym smakoszem i znawcą dziczyzny.
Nie wiem na ile to jest prawda ale myśliwi też chyba dokarmiają zwierzynę aby sztuki do odstrzału były dorodniejsze. Jeżeli tak jest to ciekawe czym je karmią i jak często?
Coby nie mówić mięso nawet z takiego dokarmianego dzika jest lepsze niż ze świnki od rolnika
Ostatnio zmieniony przez ansie Sob Lis 27, 2010 18:51, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 18:57
ansie napisał/a:
No fakt. Ale nie każdy może sobie coś wyhodować i musi wierzyć na słowo pośrednikom, zwłaszcza jak się nie jest wytrawnym smakoszem i znawcą dziczyzny.
Można mieć zaufanego hodowcę, tak jak ja mam, i wiedzieć co dostają, co jedzą.
Mam na myśli barany, owce, kozy, jałówki, kaczki.
Jeśli chodzi o dziczyznę, w którą ja się zaopatruję, to jej aromat i smak mówi wszystko za siebie - "GAMEY"
ansie napisał/a:
Nie wiem na ile to jest prawda ale myśliwi też chyba dokarmiają zwierzynę aby sztuki do odstrzału były dorodniejsze. Jeżeli tak jest to ciekawe czym je karmią i jak często?
Coby nie mówić mięso nawet z takiego dokarmianego dzika jest lepsze niż ze świnki od rolnika
No lepiej żeby była dokarmiona i przeżyła. Zimą to jest ok.
Lepsze to będzie mięso niż takiego wychudzonego wynędzniałego zwierzaka, które przez miesiąc niewiele co jadło.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ansie
Dołączyła: 13 Mar 2010 Posty: 103 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 19:02
Cytat:
ansie napisał/a:
Hanibalu z tego co pamietam to w Twoim menu jest glinka bentonitowa. Po co?
W menu? Hehe, no tak bym tego nie nazwał.
Zresztą już dawno jej nie miałem.
A piłem ją z wodą z rana, po przebudzeniu, nie w żadnych posiłkach.
Po co? No bo świetnie wiąże toksyny i inne syfy, które nieświadomie się wchłania.
_________________
A jednak. Dlaczego już jej nie stosujesz? czy teraz już nie czujesz potrzeby aby oczyszczać organizm z toksyn? czy jedząc jedynie surowe dobrej jakosci mięso nie dostarcza się nic co mogłoby być toksyczne jak nie dziś to kiedyś w przyszłości?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 19:08
ansie napisał/a:
A jednak. Dlaczego już jej nie stosujesz? czy teraz już nie czujesz potrzeby aby oczyszczać organizm z toksyn? czy jedząc jedynie surowe dobrej jakosci mięso nie dostarcza się nic co mogłoby być toksyczne jak nie dziś to kiedyś w przyszłości?
Oczyszczam na różnorakie sposoby.
Glinka bentonite to jeden z nich, ale nie jedyny.
Używałem w ostatnim pół roku węgiel aktywny raz na jakiś czas - wewn. i zewn. Skuteczny.
http://www.dobradieta.pl/...pic.php?t=17021
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 10:26
ansie napisał/a:
Super sprawa. No wiem, że są świnki hodowane zgodnie z naturą. Nie przeczę. szkoda tylko, że to wyjątek od reguły.
Tak, to na pewno rzadkie ptaki.
Ja świnek w ogóle nie jadam. Nie mam u siebie w okolicy takich czarnych, co naturalnie się żywią.
Ze świniowatych tylko te dziki - z Borów Niemodlińskich.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ansie
Dołączyła: 13 Mar 2010 Posty: 103 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 11:45
jakiś czas temu w TV leciał angielski serial dokumentalny "Jimi's farm" czy coś takiego o gosciu, który rzucił zycie w mieście i zajął się prowadzeniem dużej farmy. hodował tam zwierzaki zgodnie z naturą. Jego świnie biegały sobie całe dnie po polach, po lesie. Czasami jenak je dokarmiał jaką karmą bo widać było, że coś im wysypywał do korytka z worka. Generalnie miały one tam zycie jak w madrycie. mieli na farmie masarnię i sklepik. Mięso i wędliny dobrze mu schodziły choć droższe, ale i tak Jimi ledwie wiązał koniec z końcem. Koszty takiej eko farmy były olbrzymie. nie wiem jak ta historia się skończyła.
Teraz oglądam "River gottage". Też podobny temat tylko skala mniejsza. Fajnie to wszystko wygląda w telewizorni. fajne życie prowadzą ci ludzie. jedzą głownie to co sobie wyhodują, upolują lub znajdą w lesie. na dodatek wytwarzają ze swoich roślin i zwierząt produkty na sprzedaż. Też bym tak mogła.
ansie
Dołączyła: 13 Mar 2010 Posty: 103 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 11:53
Molka napisał/a:
ansie napisał/a:
Molka napisał/a:
w tym momencie to gruchnełam smiechem
Dlaczego gruchnęłaś smiechem? Dla mnie to raczej wkurzające jest.
taki smiech bezradnosci..
Uff, myślałam, że to ze mnie .
BTW jak długo podjadasz surowe mięso i tłuszcz? Cięzko było sie przekonać. Odczułaś juz jakieś poważne zmiany w samopoczuciu, na ciele id.
Jakiś czas temu zrobiłam sobie w parowarze wątróbkę. Była w środku surowa (z krwią) i po drugim kęsie zemdliło mnie. od tego czas straciłam apetyt na watróbkę nawet porządnie upieczoną. Kiedyś próbowałam tatara i nie był zły. Ale organy i surowy tłuszcz nie przeszedłby.
Od dziecka automatycznie odrzucało mnie od tłustego mięsa i wedlin. odkraiwałam każdy najmniejszy kawałeczek tłuszczu i inne błonki. Do dzisiaj smak i konsystencja tłuszczu zwierzęcego mierzi mnie. Czy surowy jakoś inaczej smakuje niz pieczony lub gotowany? Jaką ma konsystencję. Równie obślizgłą?
Można mieć zaufanego hodowcę, tak jak ja mam, i wiedzieć co dostają, co jedzą.
Mam na myśli barany, owce, kozy, jałówki, kaczki.
tylko czasem się niechcący wygada, że musi się swojego, wolno latającego po podwórku ptactwa pobyć, bo kupowanie dla nich worków ziarna nie opłaca się finansowo
wiem, wiem, i tak jego kaczki są o niebo lepsze od tych marketowych ...
... nawet jak się pasą obok wychodka, bo przecież teren jest nieskanalizowany, a żyje tam całkiem pokaźna rodzina
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 20:16
Maad napisał/a:
tylko czasem się niechcący wygada, że musi się swojego, wolno latającego po podwórku ptactwa pobyć, bo kupowanie dla nich worków ziarna nie opłaca się finansowo
no to właśnie plus
nie opłaca się mu kupować takiego dodatkowego żarcia
kaczki jedzą latem sporo much, larwy, mięso dostają
zresztą przyszłościowe będzie jego własne pole, gdzie zwierzaki będą miały full wypas
Maad napisał/a:
... nawet jak się pasą obok wychodka, bo przecież teren jest nieskanalizowany, a żyje tam całkiem pokaźna rodzina
masz na myśli to duże podwórko z drzewami na Ogórkowej, gdzie kaczki, gęsi i kury sobie chodzą? czy tą małą zagrodę u jego siostry?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 20:19
Molka napisał/a:
czułam ze tak to moze wygladac... cudów nie ma...
no właśnie to jest cud, że tak je tam jeszcze naturalnie trzyma
nie opyla mu się to finansowo, bo na budowie zarobi 100-razy więcej
robi to w sporej części hobbistycznie
jestem tam regularnie to wiem
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 10:16
Tutaj jest przykładowo Rancho Noteckie, gdzie prowadzona jest naturalna hodowla danieli, na 53 ha
http://www.hodowladanieli.com/zywienie_pl.php
Zimą, kiedy to jest bardzo śnieżnie i zimno dają im do 50% zbóż.
A tak poza tym to jedzą to, co znajdą, wyskubią; do tego jakieś warzywa dostaną.
IMO taka hodowla jest bardzo ok.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Lis 29, 2010 10:17, w całości zmieniany 1 raz
ansie
Dołączyła: 13 Mar 2010 Posty: 103 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 10:53
Ale czy ziarno to rzeczywiście taki nienaturalny pokarm dla np. saren, koni, dzików i ptactwa? Czy w naturze nie jedzą zbóż?
Przecież leśne zwierzęta, no i ptaki mają dostęp do pól uprawnych sąsiadujących z lasem i jedzą to co tam rośnie. Pewnie większość z Was widziała chociaż raz w życiu sarny lub ptaki buszujące w zbożu.
Czy milion lat temu te zwierzęta nie raczyły się dziko rosnącymi zbożami? Fakt, że nie jadły zbóż GMO. Ale jeszcze nie wiadomo na 100%, czy rośliny GMO to takie zło ostateczne.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 11:02
ansie napisał/a:
Ale czy ziarno to rzeczywiście taki nienaturalny pokarm dla np. saren, koni, dzików i ptactwa? Czy w naturze nie jedzą zbóż?
Jasne, ale wszystko rozchodzi się o ilości.
Pola uprawne to okres neolityczny.
Wcześniej tego nie było.
Było za to dużo dzikich owoców, ziół, bulw, etc. w lasach, łąkach.
Sarny za zbożami bardzo nie są; to dziki bardziej, czy ptaki.
Konie świetnie sobie radzą na trawie i uwielbiają słodkie jabłka, np. kosztele.
Dzikie caribou na północy Kanady spokojnie sobie radzą zimą bez zbóż, jedząc mchy i porosty.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 11:51
ansie napisał/a:
Pewnie większość z Was widziała chociaż raz w życiu sarny lub ptaki buszujące w zbożu.
Cholerne papugi wyzarly mi na grzadce slonecznik zanim zdazylem przykryc siatka. Po przykryciu i tak jedna wlazla pod siatke. Pewnie slonecznik "dobrze im na mozg robi".
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
ansie
Dołączyła: 13 Mar 2010 Posty: 103 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 19:08
Hannibal napisał/a:
Jasne, ale wszystko rozchodzi się o ilości.
Pola uprawne to okres neolityczny.
Wcześniej tego nie było.
Fakt takiej podaży zbóż zwierzęta w okresie paleo nie miały. Ale mięsa świeżego czy padliny, jajek i tłuszczu w każdej postaci w takich ilościach jak tutejsi forumowicze jadają na co dzień chyba nasi przodkowie nie mieli? czy aby nie przesadzamy z tą iloscią zjadanego codziennie mięsa, tłuszczu itd?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 19:23
ansie napisał/a:
Ale mięsa świeżego czy padliny, jajek i tłuszczu w każdej postaci w takich ilościach jak tutejsi forumowicze jadają na co dzień chyba nasi przodkowie nie mieli? czy aby nie przesadzamy z tą iloscią zjadanego codziennie mięsa, tłuszczu itd?
Kto przesadza te przesadza.
No jada się tyle, żeby nie być głodnym, żeby mieć siły do robienie różnych rzeczy, na myślenie, na ćwiczenia fizyczne.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 15:07
Hannibal napisał/a:
No to patrz na te czarne świnki (Black Iberian Pigs)
żywią się tylko trawą, korzonkami, ziołami i żołędziami
W Polsce też są hodowle ekologiczne trzody chlewnej.
Jednak świnki (również te ze zdjęcia) nie żywią się wyłącznie trawą...
Tzw. ruń jest częścią objętościową menu; budowa układu pokarmowego świń wskazuje wyraźnie na przystosowanie genetyczne do pasz treściwych. Dla dzików są to głównie żołędzie i zboża pozyskane w "szkodach". Świnki hodowlane dostają dodatkowo zboża, kukurydzę. Jednak w hodowlach ekologicznych najczęściej stosuje się system dawkowania pasz "do woli". Wtedy zwierzę wybiera to, na co ma ochotę i jest to dla niego optymalne (dla hodowcy niekoniecznie, bo część pasz się marnuje).
Aby taka ekologiczna hodowla była ekologicznie skuteczna zwierzęta muszą mieć na tyle dużą przestrzeń, aby ich rycie nie zniszczyło skutecznie runi. W praktyce polega to na przepędzaniu na kolejne pastwiska i przestawianiu tzw. budek, które są domami letnimi trzody i gniazdami dla przychówku.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 15:17
EAnna napisał/a:
Jednak świnki (również te ze zdjęcia) nie żywią się wyłącznie trawą...
No ja napisałem, że między innymi trawą
EAnna napisał/a:
Świnki hodowlane dostają dodatkowo zboża, kukurydzę.
Te czarne hiszpańskie też?
Pewnie trochę tak, ale to też zależy od okresu
Cytat:
Immediately after weaning, the piglets are fattened on barley and maize for several weeks. The pigs are then allowed to roam in pasture and oak groves to feed naturally on grass, herbs, acorns, and roots, until the slaughtering time approaches. At that point the diet may be strictly limited to acorns for the best quality jamón ibérico, or may be a mix of acorns and commercial feed for lesser qualities.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 17:25
EAnna napisał/a:
...W Polsce też są hodowle ekologiczne trzody chlewnej...
To zdanie KONIECZNIE w ramki i powiesic na scianie!!! :viva:
Nalezy dodac, ze przykladowo kielbaska z takiej ekologicznej swinki
to MINIMUM 500 pln za 1 kg! 8-)
BTW
Pamietam jak na "zamiedzowym forum" pojawil sie pomysl
"zlecenia" wyhodowania ekologicznego rarytasu!
I jak myslicie co "siem" stalo? :hihi:
Znalazl sie "rolnik" ktory byl chetny za 2 000 pln
produkowac takie "podroby", ale UWAGA!!! :viva:
"planktonistom", ktorych jest wiekszosc(90%) na tamtym forum
ta propozycja nie pasowala! :viva: :hah: :hihi:
"loni" po prostu wola brac "rakotworcza popeline"
z "przymarkietowych magazynow" po 8 pln za kilogram. :hihi:
.
Ostatnio zmieniony przez grizzly Wto Lis 30, 2010 17:26, w całości zmieniany 1 raz
...W Polsce też są hodowle ekologiczne trzody chlewnej...
To zdanie KONIECZNIE w ramki i powiesic na scianie!!!
Jezeli ktos ogladal serie filmow na TVN Uwaga (linki sa nizej w dziale) to pewnie zaobserwowal fakt, ze jedyna hurtownia paszy ekologicznej zwinela interes, bo nie byla w stanie utrzymac czystosci od GMO dostarczaneej paszy.
masz na myśli to duże podwórko z drzewami na Ogórkowej, gdzie kaczki, gęsi i kury sobie chodzą? czy tą małą zagrodę u jego siostry?
O stałym, regularnym kupowaniu karmy dla ptactwa wspominał mi na Ogórkowej, a wylewająca się zawartość wychodka zwróciła moją uwagę u jego siostry, lub poprawnie - u szwagra.
Hannibal napisał/a:
no właśnie to jest cud, że tak je tam jeszcze naturalnie trzyma
nie opyla mu się to finansowo, bo na budowie zarobi 100-razy więcej
robi to w sporej części hobbistycznie
jestem tam regularnie to wiem
Hobbistycznie to nie jest dobre słowo. Ten facet ma naprawdę pasję! Ma wielkie serce do zwierząt, dużą wiedzę i doświadczenie.
A na budowie to chyba nie za bardzo mu idzie, bo i robota ciężka, i broda przeszkadza .... oczywiście bardziej zleceniodawcom niż jemu wiecie, al-kaida, bomby, te sprawy ...
Jednocześnie jest całkiem dobrym jak na swoje warunki marketingowcem. Świetnie mówi, gładko i sugestywnie ... Jak się go słucha to aż głupio mieć jakiekolwiek złe myśli.
No ale ja czasem takie mam, szczególnie jak mi ktoś trefny towar wciśnie.
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Gru 01, 2010 14:05
Maad napisał/a:
O stałym, regularnym kupowaniu karmy dla ptactwa wspominał mi na Ogórkowej
No jasne, ale oglądałeś w różnych okresach co tam np. kaczki skubały?
Mówię o proporcjach.
Maad napisał/a:
Hobbistycznie to nie jest dobre słowo. Ten facet ma naprawdę pasję! Ma wielkie serce do zwierząt, dużą wiedzę i doświadczenie.
No właśnie.
Maad napisał/a:
A na budowie to chyba nie za bardzo mu idzie, bo i robota ciężka, i broda przeszkadza .... oczywiście bardziej zleceniodawcom niż jemu wiecie, al-kaida, bomby, te sprawy ...
A bardzo dobrze mu idzie. Robił ostatnio różne dachy w okolicy, brał ludzi do roboty.
Przez jedną dobę potrafi czasem wyciągnąć tysiąc zeta.
Maad napisał/a:
No ale ja czasem takie mam, szczególnie jak mi ktoś trefny towar wciśnie.
Bo zapomniałeś o starej żydowskiej zasadzie - UFAĆ TO SPRAWDZAĆ
Tak jak z żydami trzeba umieć robić interesy, tak i z muzułmanami.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Gru 01, 2010 14:29
Nie wiem, ja tu akurat żadnych sztuczek nie stosuję.
Normalnie kupowałem i byłem zadowolony.
Ostatnio 2 pyszne tłuściutkie kaczki i 100 smacznych jajek.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Gru 01, 2010 14:30, w całości zmieniany 1 raz
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Czw Gru 02, 2010 20:43
Hannibal napisał/a:
No jasne, ale oglądałeś w różnych okresach co tam np. kaczki skubały?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Gru 02, 2010 20:57
EAnna napisał/a:
Ile ten hodowca ma hektarów?
Na własność? Nie wiem dokładnie, bo jakiś czas temu coś kupił.
Np. owce, kozy, jałówki chodzą sobie po pastwisku, które użycza od kogoś innego
poza tym one chodzą nierzadko daleko dalej, nad Wisłę, więc tutaj prawa własności ich nie ograniczają
Kaczki, kury, gęsi są u niego przed domem na działce; działka ma jakieś 0,4 ha.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.