Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Rocznik Statystyczny
Autor Wiadomość
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8789
Wysłany: Nie Lip 02, 2017 11:59   Rocznik Statystyczny

Tutaj można pobrać najnowszy Rocznik Statystyczny
Rocznik Statystyczny

Na stronach 68-69 jest podana konsumpcja per capita (na łeb każdego, od noworodka do emeryta)
Pozycja 16, spożycie mięsa i podrobów było największe w 1980 roku i wynosiło 74 kg. (sic!) Wcześniej i później spożycie oscylowało poniżej 70 kg. Dopiero w 2015 r. ten poziom został przekroczony i wzrósł do 75 kg.
O co chodzi?
Młodziakom trzeba wyjaśnić, że było to na rok przed wprowadzeniem stanu wojennego. W sklepach na półkach stał tylko ocet i perfumowana herbata turecka. (Dokładnie, jak w anegdocie: no coś ty Tata, w całym Carrefourze tylko ocet?) Kiedy przyszła jesień zniknął ocet wykorzystany do marynat. Nawet za chlebem trzeba było stać w kolejce. Tzn. stać kilka godzin wcześniej, zanim chleb przywieźli i pilnować porządku kolejki. Pilnować w sposób tajny, bo komuna ustawowo zabroniła tworzenia komitetów kolejkowych i groziło za taką inicjatywę obywatelską kolegium. (Cholera, to też trzeba wyjaśnić: kolegium, to był taki niby sąd, gdzie trafiały pomniejsze sprawy a zasiadali amatorzy bez prawniczego wykształcenia)
Znękany i ogłupiony naród zażądał kartek na mięso, co komuniści skwapliwie podchwycili.
Umysłowi dostawali przydział 2,5 kg mięsa z kością na miesiąc, fizyczni więcej, 3-3,5 kg, najwięcej górnicy - 7 kg. Dzieci i emeryci coś koło 2kg.
Średnio niech będzie nawet 3kg na miesiąc, co daje 36 kg na rok. A reszta gdzie?
Gdzie te pozostałe 38 kg mięsa wcinało w 1980 roku, na rok przed stanem wojennym? To nie w kij dmuchał, wcinało nie trochę, ale ponad połowę mięsa!!!
Spieszę wyjaśnić młodym, że kurczaków też było jak na lekarstwo i śmierdziały rybą.
JW
PS. Umysłowi dostawali 100 gramów mydła na dwa miesiące. Tzn. nie dostawali, ale tyle mogli kupić na kartki.
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Pią Lip 28, 2017 23:31   

Partyjniacy wraz z rodzinami pewnie nie uwzględnieni? Wojsko raczej nie jadło lepiej niż przed 39 więc hmm... Propaganda?
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8789
Wysłany: Pon Lip 31, 2017 12:02   

gudrii napisał/a:
Partyjniacy wraz z rodzinami pewnie nie uwzględnieni? Wojsko raczej nie jadło lepiej niż przed 39 więc hmm... Propaganda?
Trudno powiedzieć, bo, po pierwsze, nie wiadomo, jak komunistyczny GUS to liczył, czy rzeczywiste spożycie, czy produkcję.
Temat jest wielowątkowy i dotyczy lat 1980-1989
1. Tamten GUS raczej nie badał indywidualnego spożycia i nie potrafił określić nawet inflacji. Z inicjatywy Stefana Bratkowskiego w dodatku do Życia Warszawy co tydzień liczono wzrost cen koszyka 100 produktów codziennego użytku i to na tyle dokładnie odzwierciedlało inflację, że nawet sądy posługiwały się tym wskaźnikiem, nie mając innych danych.

2. Początkowo kombinatorzy dodrukowywali lewe kartki na mięso. Tamten "rząd", bo trudno go nazwać rządem, wprowadził więc kartki na kartki, czyli kartonik, w którym zapisywano każdego miesiąca, że obywatel pobrał kartki. Machlojki były nadal, więc następnie te kartoniki rejestrowano w dowodzie każdego obywatela, żeby czasem ktoś nie pobrał dwóch kartoników z dwóch miejsc.

3. Ponieważ mięsa w państwowej sprzedaży nadal brakowało, więc wprowadzono zasadę, że mięso na kartki można było kupić tylko dwa razy w miesiącu w określone dni w jedynym sklepie, w którym się zarejestrowaliśmy.

4. Na koniec miesiąca w każdym sklepie, gdzie kartki obowiązywały, sprzedawczynie naklejały zebrane kartki na arkusze papieru i robiły zestawienie dla władz. Kartki miały wydrukowaną datę, więc obowiązywały tylko w danym miesiącu. No i obowiązywały nie tylko na mięso, ale także w niektórych okresach na mydło, wódkę, papierosy, cukier, buty. Pieluchy tetrowe były w ograniczonej ilości, po wpisie do książeczki zdrowia dziecka.

I tak to lepiej funkcjonowało, niż w Wenezueli, gdzie dziś doszli do tego, że sprzedawców żywności musi ochraniać wojsko. U nas co najwyżej pojawiały się stalowe rury fi 100 chroniące lady przed wywróceniem. Rury solidnie zaparte o ściany.

Jak przy tak szczegółowej kontroli władza nie panowała nad zaopatrzeniem populacji w mięso, to prawdziwa zagadka
Tym bardziej, że na rok przed wprowadzeniem kartek władza zarządziła sprzedaż szynek na Wielkanoc i w każdym sklepie mięsnym bez problemu można było sobie tę przydziałową szynkę kupić, bo sprzedawczynie miały listy okolicznych mieszkańców, na których odhaczały kupujących. I wtenczas się udało.
Wyjaśnienie dla młodziaków: poza wielkimi metropoliami typu Warszawa, na początku Gierka (1970) wcięło szynki ze sklepów i w wolnej sprzedaży pojawiły się dopiero w wolnej Polsce. Szynka była przedmiotem pożądania milionów Polaków i budziła ogromne emocje, gdy jakiś reżyser przechytrzył cenzurę i pokazał szynkę na ekranie filmowym. Później cenzura tak się nasiliła, że kabareciarze nie mogli użyć słowa nie tylko mięso, ale nawet maszynka do mięsa.

5. Istniał czarny rynek produkcji i sprzedaży mięsa, poza wszelką kontrolą, więc spożycie powinno być jeszcze większe, niż te gusowskie 74 kg. A empiria szarej codzienności pokazywała, że wcale tak nie było. Spożycie oscylowało wokół tego kartkowego i nawet funkcjonariusze też korzystali z dobrodziejstwa babek roznoszących mięso po domach.
Ponieważ istniał ten czarny rynek, więc władza zakazała przewozu mięsa samochodami i milicjanci podczas kontroli drogowych sprawdzali, co obywatel wiezie w bagażniku. Bo mięso, to była wtenczas sprawa wybuchowa. Dynamit mogący kolejną ekipę komunistów odesłać w niebyt polityczny.

Więc gdzie znikało to mięsko?
Po lasach stały garnizony czerwonoarmiejców, ale nie było ich przecież 30 milionów.
Istniał eksport mięsa do ZSRR, czasem dla niepoznaki w puszkach do farby. To właśnie w 1980 na Lubelszczyźnie wkurzeni kolejarze przyspawali taki pociąg do szyn, żeby uwidocznić ten proceder. Ponadto eksportowano też na Zachód. Wszakże, czy był to eksport na tak ogromną skalę, trudno powiedzieć.
Były też niedostępne dla obywatela, ukryte sklepy zwane "za żółtymi firankami", gdzie prominenci mogli kupować pożądane dobra bez kartek i bez problemów.
Niewątpliwie GUS i przedsiębiorstwa dostarczające do GUS-u dane o produkcji także były ogniwem komunistycznej propagandy i coś tam naciągały.

Zapewne więc te cztery elementy razem były odpowiedzialne za różnicę między statystyką a empirią.
JW
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Pon Lip 31, 2017 19:34   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Ponieważ mięsa w państwowej sprzedaży nadal brakowało, więc wprowadzono zasadę, że mięso na kartki można było kupić tylko dwa razy w miesiącu w określone dni w jedynym sklepie, w którym się zarejestrowaliśmy.

To chyba jakieś lokalne rozwiązanie. Nie spotkałam sie z nim w praktyce. Wg mnie kartki nie miały pokrycia w mięsie. Jako tako to funkcjonowało przez pierwszy kwartał po wprowadzeniu kartek; potem były kolejki i łokcie.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
wcięło szynki ze sklepów i w wolnej sprzedaży pojawiły się dopiero w wolnej Polsce.

Mięśnie z szynek w znaczeniu elementu rozbiorowego, przeznaczone były do produkcji konserwowych "Krakusów", sprzedawanych po konkurencyjnych cenach na zachodzie Europy i USA. Popyt był w tamtych latach ogromny i ograniczony wyłacznie naszymi możliwościami surowcowo/produkcyjnymi.
Opracowano na te potrzeby bardzo szczegółowe, wyśrubowane normy, więc te konserwy były najwyższej jakości.
Na rynek wewnętrzny trafiały elementy nie spełniające kryteriów a "szynki" przedświąteczne najczęściej robione były z łopatek wp.
Ten "wewnetrzny rynek" ograbiany był dodatkowo przez spec-sklepy oraz sklepy górnicze.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Spożycie oscylowało wokół tego kartkowego

Również tak to oceniam. Zważywszy, że w sprzedaży było mięso, tzw. rąbanka, kupowało się mieso z zawartością 30% kości i skóry.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Ponieważ istniał ten czarny rynek, więc władza zakazała przewozu mięsa samochodami i milicjanci podczas kontroli drogowych sprawdzali, co obywatel wiezie w bagażniku.

Przeżyłam taką kontrolę wioząc w bagażniku "malucha" świeżo ubite cielę.
Na szczęście miałam też trochę swojskiej kiełbasy, którą się wykupiłam.
Jak była to stresująca podróż, z Rzeszowszczyzny na Śląsk, do dzisiaj pamiętam.
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8789
Wysłany: Pon Lip 31, 2017 20:22   

EAnna napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Ponieważ mięsa w państwowej sprzedaży nadal brakowało, więc wprowadzono zasadę, że mięso na kartki można było kupić tylko dwa razy w miesiącu w określone dni w jedynym sklepie, w którym się zarejestrowaliśmy.

To chyba jakieś lokalne rozwiązanie. Nie spotkałam się z nim w praktyce.
Warszawa i właśnie górniczy Śląsk miały relatywnie lepsze zaopatrzenie, stąd powstało zjawisko wypraw do tych sklepów na zakupy z gorzej zaopatrzonej prowincji, gdzie funkcjonowała ściślejsza reglamentacja.
JW
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Wto Sie 01, 2017 12:20   

Fajny temat. Przypomniał mi o tym jak bliska rodzina z USA przysyłała nam paczki (jakoś między 86 a 89) i niejednokrotnie były tam własnie konserwy Krakus. Nawet przypomniało mi się jak kiedyś ojciec robił jakąś imprezę i punktem kulminacyjnym była właśnie ta konserwa. Myślę że było to raczej w formie żartu bo pamiętam też że było sporo śmiechu przy tym a stół był zawsze dobrze zastawiony wyrobami ze wsi. Ale widać że coś było na rzeczy.

Po przeczytaniu wpisu Pana Witolda skłaniam się ku tezie że mięso "znikało" bo było przedmiotem nielegalnego handlu na zachód. Nasz mały rodzinny "czarny rynek" też miał na pewno swój udział w tym, ale prawdziwy biznes robili na tym urzędnicy państwowi. Biorąc pod uwagę rozmach dzisiejszych machlojek, dawny system był wręcz wymarzonym środowiskiem do nielegalnego handlu na dużą skalę, ale tylko dla grup "uprzywilejowanych".

Tzw. Afera Mięsna miała miejsce znacznie wcześniej, kiedy pokazowo zmarnowali życie kilku ludziom za "nielegalny" handel mięsem, w sumie tylko lokalny. Być może ktoś zaczerpnął pomysł i poczekał na sprzyjające warunki, ale działał na większą skalę? To by mnie nie zdziwiło.

Po zapoznaniu się ze szczegółami afery "Żelazo" w sumie to nic nie powinno dziwić.
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved