Powiedzialem o tym lekarzowi ze mam podobne objawy
Stany zapalne z nietolerancji pokarmowych dają podobne objawy i łatwo temu zaradzić stosując DDP, pozytywne nastawienie do świata i zupy mlecznej z makaronem może nie wystarczyć gdy zmiany zapalne już są w jelitach i dodatkowo rozłażą się po całym organizmie.
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 20 Mar 2007 Posty: 1774
Wysłany: Czw Lut 27, 2014 19:52
prościej nietolerancja glutenu może się zaognić i przejść w początki podobne do celiaki czyli rozwala ci kosmki jelitowe itd., błonę żołądka, wrzody itp
psyche to uaktywnia przeżyciami każdego człowieka od dzieciństwa lub dokopuje w dorosłości : stres, pracoholizm itd. ale to działa w dwie strony: lepsza dieta, lepsza psychika, lub odstresowanie plus lepsza dieta = wyleczenie
nietolerancja na drożdze to efekt kuli sniegowej po używaniu i jedzeniu w ilościach za duzych dla twego organizmu produktów zbożowych...
proste jak alergia na pieczarki i rumianek i wygasnięcie ich po odstawieniu glutenu
Kris, bardzo się cieszę, że nie jesteś złożony niemocą w "nemocnice", jak po czesku nazywa się szpital. I że zechciałeś się odezwać, aby powiedzieć, że " nie było Ci źle".
Byłabym musiała "odpuścić" i zaniechać indagowania w kwestii dyskomfortów. Gdybyś napisał : "w Polsce było wspaniale, we Włoszech jeszcze lepiej. Ale znudził mi się makaron, po którym miałem dyzgastrię."
I nie szukaj w Wiki tego słowa, bo go tam nie ma. Ponoć wyszło z użycia, a ja je reanimowałam na swój egoistyczny użytek.
Nie jest łatwo wyłowić z biegu zdarzeń dnia codziennego w którym, jak uważasz, nie było Ci i nie jest źle. Moment zaistnienia dyskomfortu, osoby czy zdarzenia w rodzaju drzazgi, zawsze trafiającej w to samo miejsce. Nie dosłownie, tylko w przenośni. Znaczy się -psychicznie. Choć pozostałe okoliczności - dajmy na to spaceru po lesie majową porą - są b. przyjemne. Myślę, że w chwili skupienia się na momentach odczuwania dyskomfortu psychicznego, znalazłbyś coś w rodzaju "drzazgi". Bo nie uwierzę, że interpersonalne układy w Twoim życiu są przepełnione pełną akceptacją. Takich osób i układów po prostu nie ma.
Czy jest prawdą, że Twoi rodzice się rozeszli, mieszkasz z matką i jesteś singlem ?
Oczywiście, nie musisz odpowiadać. I nie na wszystkie pytania. Ale może warto. Ostatecznie masz problemy bólowe i się niepokoisz. Być może niepotrzebnie.
Moi rodzice sa razem i nie jestem singlem. Byc moze masz racje skoro nic nie moga znalezc lekarze to problem jest w psychice.
Ostatnio znowu bolal mnie brzuch ale tylko dwa dni i lagodniej jak dotychczas. Kupilem ksiazke DDP i wszystko robilem zle. Jadłem jedno białko ale prawie caly czas to samo przez kilka dni. Raz w tygodniu zamienialem na rybe. Ale jedno pytanie pisze tam ze trzeba obserwowac organizm jak sie zachowuje po spozywanych produktach. A co jak mnie boli brzuch prawie caly czas nawet jak nie jem. Teraz głoduje od poniedzialku i czasami i tez boli. Moze nie tak jak jadlem ale boli.
Spisujesz jadłospisy dokładnie,
więc wiesz co jesz.
Dokładnie napiszesz co jesz,
możesz liczyć na spostrzeżenia.
Skoro piszesz, że głodujesz,
to znaczy, że nie notujesz,
a notowanie picia i jedzenia
i najdrobniejszych przekąsek i dodatków
cenne jest by zobaczyć co jest grane.
Życzę spokojnej wnikliwej wytrwałości.
p.s.
nie ma szczegółowego jadłospisu,
nie ma autorefleksji,
nie ma nad czym debatować,
nie ma postępu.
kristohuliciu napisał/a:
Jadłem jedno białko ale prawie caly czas to samo przez kilka dni
Oby to nie były jaja, kurczak też jest trudny, wieprzowina bez chemii (kupiona surowa, duszona bez "jarzynki") zwykle uchodzi na sucho dni kilka. Codziennie powietrze i czysta woda bez notowania, resztę notować.
Ostatnio zmieniony przez vvv Czw Mar 06, 2014 16:22, w całości zmieniany 3 razy
Ostatnio znowu bolal mnie brzuch ale tylko dwa dni i lagodniej jak dotychczas. Kupilem ksiazke DDP i wszystko robilem zle. Jadłem jedno białko ale prawie caly czas to samo przez kilka dni. Raz w tygodniu zamienialem na rybe. Ale jedno pytanie pisze tam ze trzeba obserwowac organizm jak sie zachowuje po spozywanych produktach. A co jak mnie boli brzuch prawie caly czas nawet jak nie jem. Teraz głoduje od poniedzialku i czasami i tez boli. Moze nie tak jak jadlem ale boli.
Kris to już nie zabawa. Utrata apetytu, coraz częstszy ból. Nie wiem jakie możliwości diagnostyczne ma Witold Jarmołowicz ale wygląda to na niedobory witamin z grupy B i żelaza. Trzeba by to sprawdzić bo widać że już dochodzisz do ściany. Warto to zrobić zanim padnie coś w układzie nerwowym bo w takiej sytuacji on pierwszy ucierpi.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Czw Mar 06, 2014 16:58, w całości zmieniany 2 razy
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Czw Mar 06, 2014 19:22
Kris, bardzo się cieszę, że Twoi rodzice są razem : "Moi rodzice sa razem i nie jestem singlem. Być może masz racje skoro nic nie moga znalezc lekarze to problem jest w psychice."
Mam nadzieję, że między Twoimi rodzicami dobrze się układa. Z moich, od pewnego czasu bardzo uważnych obserwacji wynika, że nawet podświadomie rejestrujemy niepokojące sytuacje w sposób biologiczny.
Tydzień temu zmarł mąż znajomej pani. Walczył 2 lata z "nieoperacyjnym" nowotworem jelita grubego. Rozmawiałam z nią 2 tyg. temu i pytałam o sytuacje rodzinne z jego życia. Wydawało się, że nic traumatycznego nie zdarzyło się w jego 50 letnim życiu. W końcu padło zdanie, że gdy miał 10 lat jego rodzice się rozwiedli a matka "wieszała psy" na ojcu. Konflikt mu się rozwiązał, gdy urodziła mu się - dziś 6 letnia- córeczka. Niestety, organizm chemii nie przetrzymał.
Spróbuj się zastanowić - co mogło i może stanowić powtarzający się konflikt w sensie biologicznym. Nikt przecież nie zna Ciebie lepiej niż Ty sam. Może coś nieprzyjemnego w pracy czy szkole. "Moment zaistnienia dyskomfortu, osoby czy zdarzenia w rodzaju drzazgi, zawsze trafiającej w to samo miejsce. Nie dosłownie, tylko w przenośni."
Niestety, to jest jedyny sposób. Sam musisz się zastanowić. Jeśli jesteś wierzący - możesz
liczyć na pomoc. Jeśli nie - spróbuj metody "starych Indian". Potrafią się wyłączyć i skupić na rozwiązywaniu problemu.
Kris, bardzo się cieszę, że Twoi rodzice są razem : "Moi rodzice sa razem i nie jestem singlem. Być może masz racje skoro nic nie moga znalezc lekarze to problem jest w psychice."
Mam nadzieję, że między Twoimi rodzicami dobrze się układa. Z moich, od pewnego czasu bardzo uważnych obserwacji wynika, że nawet podświadomie rejestrujemy niepokojące sytuacje w sposób biologiczny.
Tydzień temu zmarł mąż znajomej pani. Walczył 2 lata z "nieoperacyjnym" nowotworem jelita grubego. Rozmawiałam z nią 2 tyg. temu i pytałam o sytuacje rodzinne z jego życia. Wydawało się, że nic traumatycznego nie zdarzyło się w jego 50 letnim życiu. W końcu padło zdanie, że gdy miał 10 lat jego rodzice się rozwiedli a matka "wieszała psy" na ojcu. Konflikt mu się rozwiązał, gdy urodziła mu się - dziś 6 letnia- córeczka. Niestety, organizm chemii nie przetrzymał.
Spróbuj się zastanowić - co mogło i może stanowić powtarzający się konflikt w sensie biologicznym. Nikt przecież nie zna Ciebie lepiej niż Ty sam. Może coś nieprzyjemnego w pracy czy szkole. "Moment zaistnienia dyskomfortu, osoby czy zdarzenia w rodzaju drzazgi, zawsze trafiającej w to samo miejsce. Nie dosłownie, tylko w przenośni."
Niestety, to jest jedyny sposób. Sam musisz się zastanowić. Jeśli jesteś wierzący - możesz
liczyć na pomoc. Jeśli nie - spróbuj metody "starych Indian". Potrafią się wyłączyć i skupić na rozwiązywaniu problemu.
Zaczalem troche czytac o podswiadomosci i o tym skad sie biora choroby. Zastanowilem sie i bylo kilka rzeczy ktore ktore mogly spowodowac ze teraz jestem chory i nie moge sie wyleczyc. Co z tym teraz zrobic do kogo sie zwrocic o pomoc?
Mi do bólu brzucha jeszcze dochodzą wzdęcia i częste biegunki. Nie wiem co się ze mną dzieje, mam tak od kilku miesięcy. Byłem u lekarza na badaniach, to powiedział że (zespół jelita wrażliwego) i tylko przepisał probiotyki. Problem nadal nie przechodzi, może ktoś mi pomoże?
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Pią Mar 14, 2014 00:00
kristohuliciu napisał/a:
Zastanowilem sie i bylo kilka rzeczy ktore ktore mogly spowodowac ze teraz jestem chory i nie moge sie wyleczyc. Co z tym teraz zrobic do kogo sie zwrocic o pomoc?
kristohuliciu napisał/a:
Chyba bylo cos takiego , przypomnialem sobie
Kris, najważniejsze, że jest jakiś "punkt zaczepienia". Jeśli będziesz w stanie wyeliminować sytuacje, które w sposób biologiczny odreagowujesz, to byłoby najlepsze. Niestety, są w życiu układy na które nie mamy wpływu. Np. złośliwa osoba, która potrafi zatruć życie. To może być sąsiad, kolega ( koleżanka) w pracy, szef a nawet często rodzice wiercący w brzuchu przysłowiową dziurę.
Musisz wiedzieć, że te nieprzyjemne objawy "chorobowe" to są wg NGM reakcje organizmu fazy wagotonicznej, która jest fazą zdrowienia. Dlatego ten paradygmat jest tak "paradoksalnym" odwróceniem pojęć dotychczas stosowanych w medycynie i jest nieprawdopodobnie trudny do zaakceptowania.
Z własnego doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że ból fizyczny jest do wytrzymania. Trzeba go "przyjąć na klatę" i przecierpieć. Jeśli bardzo boli, można wziąć jakieś środki, najlepiej ziołowe, rozkurczowe.
Największym dobrodziejstwem, w sytuacji gdy jest się chorym, to świadomość co to za choroba i dlaczego chorujemy. Bo nic bardziej nas nie unicestwia fizycznie i psychicznie niż strach przed nieznanym.
Nie licz na lekarzy w tej sytuacji. Sam musisz poradzić sobie z problemem, bo tylko TY wiesz, co Ci może szkodzić. Nie bój się, to jest połowa sukcesu. Poczytaj NGM.
Pirat też niech się zastanowi, bo wyraźnie w otoczeniu coś toksycznego na niego działa.
Ale chyba jest poprawa na DDP. Kupilem ksiazke zaczalem czytac i notowac. Odrzucilem produkty po ktorych czulem sie najgorzej bo dodam ze po wszystkich produktam mnie cos boli. Tylko mam ogromny ochote na slodkie a wczesniej nie mialem
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Pon Kwi 07, 2014 00:07
Kris, nie jest to łatwe aby przeorientować swoją dotychczasową bazę mentalną na podstawie której całe życie się podejmowało działania prozdrowotne ( przez życie Twoich rodziców, dziadków i Twoje).
Poruszanie się w zagadnieniach związanych ze zdrowiem wg. nowego paradygmatu medycznego ( Nowa Germańska Medycyna - Germanische Heilkunde) wymaga odwagi i elastyczności umysłu. Musisz wiedzieć, że medycyna współczesna jest oparta na fałszywych teoriach, których podstawy dał oszust L. Pasteur w wieku XIX. Pasuje ta teoria bardzo lobby farmaceutycznemu, które posługuje się sponsorowanymi i szkolonymi przez siebie przedstawicielami nauk medycznych.
Nowy paradygmat nie opiera się na teoriach a na prawach biologicznych.
Skrótowo ujmując - prawa te są wywiedzione m. in. z embriologii i rozwoju tkanek z trzech listków zarodkowych (endodermy, mezodermy i ektodermy) Zmiany w narządzie, w przypadku konfliktów biologicznych, zależą od tego z jakiego listka zarodkowego dany narząd powstał. Najstarsze ewolucyjnie narządy są związane z podstawowymi funkcjami życiowymi tj. z oddychaniem, odżywianiem i rozmnażaniem. W aktywnej fazie konfliktów dotyczących tych sfer aktywności następuje namnażanie tkanek w narządzie. W fazie po rozwiązaniu konfliktu następuje likwidacja niepotrzebnych komórek. W tym stadium występują objawy określane jako choroba, bo jest to związane z bólem, złym samopoczuciem, gorączką. Prawa NGM należy samemu przemyśleć. Nikt na siłę nie wstawi tego nikomu do głowy. Prawdziwość i zasadność NGM trzeba i można samemu sprawdzić na sobie, swojej rodzinie i dobrze znanych osobach ( z problemami nowotworowymi ).
I dobrze jest zweryfikować reguły NGM, zanim człowiek stanie przed lekarzem, który zakomunikuje, że zaleca operację z powodu diagnozy - nowotwór. Bo wtedy nie ma możliwości aby spokojnie i racjonalnie myśleć. I nastąpi współczesne medyczne woodoo.
Chwilowo, Kris, pragnę Cię uspokoić, że Twoje dolegliwości są objawem rozwiązania konfliktu. Musisz przetrwać ten stan i nie wpadać w panikę. Jeśli sytuacja konfliktowa nie będzie się powtarzać, nie będzie musiała się "rozwiązywać". Musisz unikać takich sytuacji, które w sposób biologiczny zakłócają Twoje funkcjonowanie. Z pewnością wiesz, co tak Ci "staje na żołądku" i może opracujesz metodę uwalniania się od tego.
Ale chyba jest poprawa na DDP. Kupilem ksiazke zaczalem czytac i notowac. Odrzucilem produkty po ktorych czulem sie najgorzej bo dodam ze po wszystkich produktam mnie cos boli. Tylko mam ogromny ochote na slodkie a wczesniej nie mialem
Witam. Zwracam sie do was ponownie, po dluzszej przeprwie. A mianowicie po stosowaniu diety DDP nastapila poprawa tzn nie mialem napadow bolu przez 7 miesiecy ale trzy tygodnie temu znowu zaczelo bolec. Postanowilem ze tak dalej nie moze byc skoro jem zdrowo i dalej choruje to przyczyna lezy gdzies indziej. Zaczalem grzebac w necie i znalazlem Ewa Filipowska z strony portala serca. Postanowilem sie do niej udac na mazury na tzw hipnoze.
Znaleźliśmy dwa zdarzenia w dziecinstwie ktore spowodowaly ze teraz jestem chory i zadna dieta mi nie pomaga. Przystapilismy do hipnozy aby wymazac je z podswiadomosci. Niestety moim zdaniem nie udalo sie jej wprowadzic mnie w stan hipnozy. Moim zdaniem byla to wizualizacja. Wiem bo byl ze mna kolega i mowil ze on podczas hipnozy przeniósł sie w inne miejsce i czul zimno i co sie z nim dzieje. Ja wiedzialem ze jestem tam tylko moim zdaniem wizualizowalem. Byc moze nie jestem poddatny na hipznoze. Zdaniem Pani hipnotyzer bylo dobrze ale musial bym to powtarzac kilka razy. Niestety jest to 600 km i dosc wysoki koszt takiej podrozy wraz z sesja. Moja prosba do was czy moze znacie kogos na slasku badz w malopolsce kto pozwoli zmienic mi bledne zapisy podswiadomosci. Moze to byc hipnoza badz cos innego
Oczywiście jeśli jesteś przekonany, że napady bólowe nie zależą od tego co jesz to nie.
kristohuliciu napisał/a:
Znaleźliśmy dwa zdarzenia w dziecinstwie ktore spowodowaly ze teraz jestem chory i zadna dieta mi nie pomaga. (...)Byc moze nie jestem poddatny na hipznoze.
Niewątpliwie jesteś za to podatny na sugestie.
Ostatnio zmieniony przez vvv Pon Paź 27, 2014 11:20, w całości zmieniany 2 razy
Poniedziałek
dwie nogi z kurczaka smażone na obiad
kolacja sałatka pomidor z papryką
Tłuszcz czyli oliwa pita sama przed jedzeniem bo tak wole około 80g
Wtorek
łopatka wieprzowa z przyprawami smażoną na smalcu z gęsi
sałatka z kapusty z marchewką i zozodkiewka
Tłuszcz olej z pestek winogron pity jak wyzej
środa
łosoś smażony na maśle klarowanym
sałatka z białej kapusty i marchewka
oliwa jak wyżej
Jem jeden produkt nie dłużej jak trzy dni potem przerwa kilka
produkty które mi szkodzą najbardziej ziemniaki chleb jem rzadko czasami raz w tygodniu
Próbowałem wyeliminować wszystkie które mi szkodzą ale mnie po wszystkim coś dolega albo wątroba albo brzuch więc wyeliminowalem te po których boli szybko i najgorzej się czuje
Olej z pestek winogron jest pozyskiwany przy pomocy procesu ekstrakcji, czyli wypłukiwania rozpuszczalnikiem, benzyną ekstrakcyjną lub heksanem, które to potem są oddestylowane, może pisać, że nie, ale
ja bym nie zaufał dla dobra wątroby.
Grape seed oil is extracted from grape seeds, a by-product of wine making. This process usually involves various chemicals, including the toxic solvent hexane.(...) If good health is what you are after, then avoid grape seed oil like the plague.
Bardzo podobny skład ma olej słonecznikowy, a jest to roślina bardziej polska i bardziej jadalna na surowo niż pestki winogron, a olej uzyskuje się z łatwością przez wytłaczanie.
Smażenie to proces termicznej degeneracji jedzenia w atmosferze tlenu, duszenie pod przykryciem to proces denaturacji białek w ochronnej atmosferze pary wodnej.
Surówki są tylko dla zdrowych, a już zwłaszcza papryka czy surowa kapusta, musi bulgotać. Dla chorego na surowo to ostrożnie, może, jedynie soczek.
Ostatnio zmieniony przez vvv Pon Paź 27, 2014 16:11, w całości zmieniany 5 razy
Ja tu wojny o pietruszkę nie widzę, rafinowany słonecznikowy podchodzi mi bardziej niż nierafinowany, a że słonecznik jako taki jadalny jest to można się wedle potrzeby odrafinować. Za to oliwę z oliwek wolę z pierwszego tłoczenia im bardziej surowa tym lepsza. Słonecznik to jednak pasza w porównaniu z oliwkami, ale czysty tłuszcz słonecznika warto samodzielnie ocenić, długo miałem opory przed olejem słonecznikowym bo właśnie kupowałem nierafinowany. No ludzie, weźcie posmakujcie i oceńcie samodzielnie. Piwo też takie jak goździkowa poleca?
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Paź 27, 2014 17:06
vvv napisał/a:
No ludzie, weźcie posmakujcie i oceńcie samodzielnie
" rafinowany olej produkuje się tak:
Technologia tłoczenia olejów na skale przemysłową.
Produkcję zaczyna się od wstępnego tłoczenia nasion na gorąco w temperaturach ok. 85 st. C.
Wytłoki powstałe z takiego tłoczenia płatkuje się a następnie poddaje procesowi ekstrakcji przy użyciu benzyny ekstrakcyjnej lub heksanu. Następnie oddestylowuje się rozpuszczalnik.
Pozostałe w oleju resztki rozpuszczalnika usuwa się przez przepuszczenie przez olej przegrzanej pary wodnej co ze względu na wysoką temperaturę powoduje obniżenie finalnej wartości produktu.
Myliłby się ktoś, kto myślałby, że to już koniec. Zabawa się dopiero rozpoczyna.
Tak otrzymany olej jest koloru brunatno - zielonego i zawiera szereg substancji obcych. W celu ich eliminacji olej poddany zostaje procesowi rafinacji.
Parą wodną usuwa się z oleju tzw. "śluzy", na które składają się fosfolipidy (np. lecytyna), stanowiące obok WNKT najcenniejsze dla zdrowia ludzkiego składniki olejów roślinnych. Składniki te są bezpowrotnie tracone.
Po odśluzowaniu następnym etapem rafinacji jest "odkwaszanie".
W tym etapie olej jest na krótko przemywany roztworami ługu sodowego dla usunięcia wolnych kwasów tłuszczowych.
Kolejny etap to "bielenie". Olej poddawany jest w temperaturze 90 stopni C oddziaływaniu silnych absorbentów typu ziemi okrzemkowej by poprawić kolor produktu poprzez usunięcie barwników zielonych (chlorofilu) i szarych ( feofityn), które pochodzą z rozkładu chlorofili zachodzących w procesach ekstrakcji i rafinacji. Proces bielenia jest bardzo szkodliwy dla składników produktu, bowiem tutaj zachodzą niepożądane przemiany NNKT: utlenianie i izomeryzacja (powstają tłuszcze trans tak szkodliwe dla zdrowia). W tym procesie przemianie ulegają też naturalne sterole.
Kolejny etap to odwadnianie, przeprowadzane w temperaturze 240 st. C. !!!, w warunkach obniżonego ciśnienia przy stałym przepływie przegrzanej pary wodnej. W tym procesie usuwa są z oleju wszelkie obecne w nim naturalne substancje lotne, normalnie nadające mu smak i zapach. Tak drastyczne traktowanie oleju nie pozostaje bez negatywnego wpływu na jego jakość. Argumentem na zakłamanie tej gałęzi przemysłu jest fakt, iż używając podczas produkcji tak wysokich temperatur, producent zaleca nam jego stosowanie do smażenia w temperaturach 170-180 st. C.
Powstały produkt nie ma więc nic wspólnego z olejem, który znajdował się w nasionach rośliny z której był pozyskiwany."
Wodę też po prostu smakiem nie potrafisz ocenić, że pijesz z fluorem?
A bo padło pytanie, zawartość witaminy E jest mierzona już w gotowym oleju, takim co stoi na półce w sklepie, więc dywagacje, że nie ma bo nie może są nie na miejscu.
Tak się składa, że co nieco się orientuję w Niemieckiej kontroli jakości,
oczy w iść e nie w branży spożywczej, ale nazwa firmy jakby się zgadza.
Ostatnio zmieniony przez vvv Pon Paź 27, 2014 17:33, w całości zmieniany 2 razy
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Pon Paź 27, 2014 19:00
dario_ronin napisał/a:
Kolejny etap to odwadnianie, przeprowadzane w temperaturze
240 st. C. !!!, w warunkach obniżonego ciśnienia przy stałym przepływie przegrzanej pary wodnej.
Chyba miałeś na myśli ododornianie, czyli neutralizację zapachu (odoru)
Warto też postrzegać różnice technologiczne pomiędzy "uzdatnianiem" oleju z niejadalnego rzepaku, a klarowaniem oleju z jadalnego słonecznika.
I jeszcze takie coś, nikt tego chyba rozpuszczalnikiem nie traktował?
Cytat:
Do sprzedania wytłoki słonecznikowe w cenie 510 złotych netto tona LOCO Kraków, o następujących parametrach: białko 22%, tłuszcz 14%, włóknina 27%. Ilości TIR'owe.
IMHO
Ostatnio zmieniony przez vvv Pon Paź 27, 2014 19:43, w całości zmieniany 3 razy
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Pon Paź 27, 2014 20:30
kristohuliciu napisał/a:
bledne zapisy podswiadomosci.
Zapisy w komputerze głównym są takie jak "podświadomość" człowieka je odbierze. Dla kogoś zapach może być kojarzony jako ohydny, dla innego - nie. Nie można o nich powiedzieć, że są błędne. Tak Twoja świadomość je zapisała. I -myślę, nie jest to do wymazania. Bowiem informacja nigdy nie ... ginie.
Kris, przeczytaj o NGM http://germanskawroclaw.wordpress.com/
i postaraj się zrozumieć. Wg. nowego paradygmatu ból i nieprzyjemne objawy "chorobowe" informują o powracaniu do normy PO KONFLIKCIE. Zatem musi się je przejść- zmiany się bowiem redukują (narosłe podczas trwania sytuacji konfliktowej) przy pomocy drobnoustrojów. I to jest bolesne. To jest sytuacja przejściowa. Ciepłe okłady powinny działać rozkurczowo. Mleko i jego przetwory będą nasilały Twoje dolegliwości ale też przyspieszą zdrowienie. Dobry jest kefir naturalny. I wszystkie składniki pokarmowe po których się źle czujesz, paradoksalnie przyspieszą stan normalny. Jeśli w nocy miałbyś jakiekolwiek nieprzyjemne objawy- przyłóż na głowę woreczek z lodem (może być mrożonka).
Jeśli wyjedziesz, zmienisz otoczenie, prawdopodobnie znów będą Cię męczyć takie same objawy. Chyba stale wpadasz w "szynę" konfliktu biologicznego (nie mylić ze stresem)i dlatego powtarza Ci się scenariusz chorobowy.
Więcej na ten temat już nie napiszę, musisz sam...
_________________ gea
Ostatnio zmieniony przez gea Pon Paź 27, 2014 20:33, w całości zmieniany 1 raz
Sam juz nie wiem w co mam wierzyc. Kazdy mowi co innego. Jeden dieta drugi psychika albo jeszcze cos innego. Mam tak zasmiecony umysl tymi wszystkimi informacjami ze mam dosc. Nie wiem na czym sie skoncentrowac zeby byc zdrowym. Dawno nie bylo tego wszystkiego i nie chorowali tak jak teraz. Chce byc tylko zdrowy i jak do tej pory nie poddawalem sie ale nie wiem co dalej.
TY nadajesz tej sytuacji moc oddziaływania na siebie, możesz się miotać, możesz obserwować, możesz przeczekać, możesz potraktować jako wyzwanie, zawsze pomyśl, że co najmniej miliard ludzi ma gorzej.
Traktuj przeszłość informacyjnie, nie definiująco, przyszłość jako wachlarz możliwości, teraźniejszość jako możliwość namysłu, wyboru, zaczerpnięcia spokojnie oddechu.
Miej pewność, że żadna sytuacja nie trwa wiecznie, spotykaj życzliwych ludzi, odwiedzaj miejsca które lubisz, oglądaj filmy jakie lubisz, spaceruj, muzyka, słuchawki, może słuchawki z czytaną książką, czy nauką języków, zwykle dźwięki nie pozwalają się skupić, stąd duże słuchawki z jakimś sensownym pretekstem, jak siedzę w bloku to słucham i szumu oceanu, nagrania kapiącego deszczu, czy szumu wodospadu, a co najmniej wentylator musi być włączony (mam za cichy komputer), radio może być, ale takie bez panicznych wiadomości, może RMF tematyczne z muzyką jaką lubisz, co mnie obchodzi kto kaszle w sąsiedztwie, "nakręcanie się" nic nie daje, to jak próbować biec jednocześnie we wszystkich kierunkach, a w istocie nie ruszyć się z miejsca, o ile to nie jest światełko w tunelu nadjeżdżającej lokomotywy, to może wcale nie trzeba wykonywać nagłych ruchów, wystarczy spokojnie pomyśleć, co by w takiej sytuacji zrobił Sherlock Holmes czy Dalajlama czy jakiś znajomy, którego znasz z niezwykłego spokoju wewnętrznego.
Nie jesteś niewolnikiem sytuacji, jesteś panem sytuacji, jej obserwatorem, z możliwością, ale nie obowiązkiem zabrania głosu, sytuacja jest jaka jest, potraktuj jak grę w szachy, masz nieograniczony czas do namysłu, śmierć z głodu i wyziębienia jest obecnie w Europie mało prawdopodobna, z powodu zagonienia się na śmierć zdecydowanie bardziej, nie rób niczego "co musisz", a co w Twojej wyobraźni i przekonaniu nie zmieni sytuacji na lepszą.
Możesz zapytać mailowo EBW czy nie zna jakiegoś patentowanego słuchacza w okolicy, który zainspiruje Cię do spokoju wewnętrznego.
Ostatnio zmieniony przez vvv Śro Paź 29, 2014 10:25, w całości zmieniany 11 razy
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Śro Paź 29, 2014 21:43
[quote="kristohuliciu"
Gea a co jak zyje w ciaglym konflikcie, to juz tra chyba 5 albo szesc lat. Jak mam sobie pomoc?[/quote]
Kris, to nie jest łatwa sprawa. Ale jest do rozwiązania. "Dum spiro spero". Wg. cybernetycznie widzianej sytuacji zmiana „układu” może odbyć się tylko jeśli zmieni się jeden z czynników oddziaływujących na układ. Tymi czynnikami są osoby (osoba) które wywołują Twój konflikt biologiczny- one powinny się zmienić. Z tego co widać, na to raczej nie można liczyć, pewnie próby w tym kierunku wykonywałeś. To znaczy, że pozostało Tobie samemu się zmienić. Już raz to miało miejsce- wyjechałeś. Gdybyś dłużej pobył, sytuacja z Twoim zdrowiem powoli doszłaby do normy. Może zdecydujesz zmienić otoczenie ze świadomością że to odchorujesz . To jest lepsze niż „ładowanie” organizmu negatywnymi impulsami. Niestety, wychodzenie z konfliktu może być coraz bardziej bolesne.
Lekarze chętnie stawiają diagnozy nowotworowe i straszą chorych, że muszą poddać się leczeniu chemią. Bowiem w przeciwnym wypadku zejdą śmiertelnie . Aktualnie jest na tapecie pomysł „szybkiej ścieżki” leczenia onkologicznego. Gdy „profilaktycznie” zmiany w narządzie zostaną zakwalifikowane jako zmiana nowotworowa, nieszczęśnik już z tej ścieżki będzie mógł tylko zejść. Śmiertelnie. Bardzo Cię uwrażliwiam, żebyś nie dał się wkręcić. Samo wypowiedzenie slów: rak, działa porażająco. Coś na ten temat wiem. Widziałam osobę, która to usłyszała- cała się trzęsła, dygotała z przerażenia. Tę reakcję opisuje dr Hamer. Epilogiem jest nowotwór płuc, bo tak reaguje organizm na zagrożenie śmiercią (po rozwiązaniu tego konfliktu). Mechanizm jest opisany, trzeba przeczytać.
Są sytuacje życiowe w których człowiek tkwi całymi latami i konflikty biologiczne- złość, niesprawiedliwość, odtrącenie, samotność nawarstwiają mu się całymi latami. Tak bywa w toksycznych związkach małżeńskich, rodzinnych. To jest bardzo częsty układ. Osobiście nie znam żadnego układu bezkonfliktowego.I często z tego układu wyjść nie można, bo jest rodzina- dzieci. Psychologowie często radzą zerwanie tych więzów. Niestety, to nie zawsze przynosi ulgę, bo wtedy nadal pozostaje się samotnym. Czasem trzeba wziąć na siebie tzw. krzyż, poświecić się w imię wyższych celów- wychowania dzieci, opieki nad chorym małżonkiem, matką, ojcem itp.
Jeśli chodzi o przyjęcie postawy filozoficznej, to można sobie pomóc na dwa sposoby: filozofią z kręgu cywilizacji bramińskiej czyli med ytacją i jogą. Z grubsza rzecz biorąc jest to dystansowanie się od problemów. To może „działać” ale nie do końca. Niesie też za sobą pewne zagrożenia, których osobiście bym się obawiała. Ten światopogląd jest pewnego rodzaju wycofaniem, unikiem przed rozwiązaniem problemu.
Drugim wyjściem jest zrozumienie motywów postępowania ludzi, których zachowanie rujnuje nam zdrowie. To zachowanie bowiem wynika z zaszłości w ich życiu, wychowaniu, też toksycznym. Te osoby są ofiarami, często nie zdając sobie z tego sprawy. I wtedy trzeba ich traktować jako osoby chore i nie walczyć z nimi. Zrozumienie i wybaczenie- chrześcijańskie zasady postępowania daleko lepiej pozwalają funkcjonować w toksycznym układzie. Jesteś młodym człowiekiem, myślę że możesz radykalnie zmienić układ wyjeżdżając. Chyba tym krokiem nikogo nie skrzywdzisz. Powinieneś jakąś decyzję podjąć. Najważniejsze, abyś nie bał się. Ból i chorobliwe objawy to jest normalne, to mija. Jeśli masz apetyt, jedz to co Ci smakuje. Wg zaleceń pana Witolda. I koniecznie przeczytaj reguły NGM, szczególnie forum.
Mam znajomą, kobietę 74 letnią. Niezwykle zorganizowaną, zawsze doskonale ubraną, uczesaną i przygotowaną do realizacji zaplanowanych zadań. Twierdzi, że miała traumatyczne dzieciństwo, wieczne awantury w domu (ojciec pił). Kobieta ta rozwiodła się i sama wychowywała syna. Ten syn wybrał sobie za żonę osobę zachowującą się despotycznie i wręcz szaleńczo (dzikie awantury, gdy coś nie jest po jej myśli). Synowa ta upatrzyła sobie w teściowej wroga i w związku z tym syn nie utrzymuje z matką kontaktów. Kobieta jest tym szalenie rozgoryczona. Podkreśla, że sama wychowywała syna, poświęcała się. To właśnie zniszczyło jej syna, brak wzorca ojca. On po prostu zmienił mamusię, teraz nowa mamusia nim komenderuje.
Ostatnio usłyszałam od świeżo upieczonej teściowej wiele mówiące słowa (do synowej): „ty ze mną nie walcz, bo nie wygrasz”. Byłam zaskoczona bezmyślnością tej „mamuśki”- nieszczęsnej idiotki. Co ona sobie wyobraża, że syn wróci do mamusi? Chyba, że się rozwiedzie i zostawi żonę i dziecko. I tak ludzie się niszczą bezmyślnie. Ta kobieta od synowej nie dostanie szklanki wody. Zapewne syn wybrał żonę na podobieństwo matki- taką samą zołzę.
_________________ gea
Ostatnio zmieniony przez gea Śro Paź 29, 2014 21:54, w całości zmieniany 1 raz
[(...) Jeśli chodzi o przyjęcie postawy filozoficznej, to można sobie pomóc na dwa sposoby: filozofią z kręgu cywilizacji bramińskiej czyli med ytacją i jogą. Z grubsza rzecz biorąc jest to dystansowanie się od problemów. To może „działać” ale nie do końca. Niesie też za sobą pewne zagrożenia, których osobiście bym się obawiała. Ten światopogląd jest pewnego rodzaju wycofaniem, unikiem przed rozwiązaniem problemu.
Drugim wyjściem jest zrozumienie motywów postępowania ludzi, których zachowanie rujnuje nam zdrowie. To zachowanie bowiem wynika z zaszłości w ich życiu, wychowaniu, też toksycznym. Te osoby są ofiarami, często nie zdając sobie z tego sprawy. I wtedy trzeba ich traktować jako osoby chore i nie walczyć z nimi. Zrozumienie i wybaczenie- chrześcijańskie zasady postępowania daleko lepiej pozwalają funkcjonować w toksycznym układzie.(...)
Nie ma w tym sprzeczności raczej pewien niuans.
"Wampiry energetyczne" oczekują współcierpienia, które jest na siłę zawierane w terminie "współczucie", gdy tymczasem przez współczucie, może chodzić o empatię, czyli zrozumienie motywów bez przejmowania balastu negatywnego. Etykietowanie osoby jako chorej ofiary ma sporą nutkę osądzania, a zrozumienie motywów działania wcale nie oznacza osądzania, tylko zrozumienie, stąd "wybaczenie" lepiej byłoby pchnąć w kierunku nieosądzania, wtedy nie ma co wybaczać, można zrozumieć i starać się inspirować bez ściągania na siebie negatywnego balastu płynącego z wywyższania się jako sędzia i współczucia czyli współcierpienia również z tej wyższej pozycji co dobija i tak trudnej już relacje, powodując synergię negatywności u obu zainteresowanych stron.
Stąd to sławne "tu i teraz" czyli skupienie się na chwili obecnej, gdzie mamy szansę, bez "wypruwania z siebie żył" dokonać takich wyborów, tak zainspirować swoją postawą by sytuacja "tu i teraz", a także w najbliższej przyszłości mogła się zmienić na odrobinę lepszą, by obie strony do dostrzegły, ucieszyły się i zainspirowały się do pielęgnowania ocieplenia relacji. Jakże sprzeczne jest w tym kontekście typowo polskie rozdrapywanie ran, "ja ci MUSZĘ <jeszcze raz> to powiedzieć <wygarnąć>, bo taka jest prawda <czyli moja percepcja i osąd>, wedle której będziemy brnąć, w koło Macieju, do upadłego. Kluczem jest tu "ja muszę" - nie ma czegoś takiego, komunikując stanowisko dokonujesz wyboru obserwacji reakcji na to właśnie zajęte przez Ciebie stanowisko, tylko tyle i aż tyle.
Dobrze, że jest to forum, z łatwością policzę niepojedynczość osób, które zrozumieją co napisałem, a pozostałe będą miały ziarenko potencjalnie do wykiełkowania. Zauważmy, że to nie ja oceniam, kto zrozumie w lot, a kto ma ziarenko, każdy niech się przymierzy do tej inspiracji sam.
Wytłuściłem właśnie niuans, dystansowanie się i zrozumienie.
Obrazowo, aby postrzec i następnie zrozumieć, czy w gniazdku elektrycznym jest prąd, czy nie i dlaczego, nie używamy języka, ani palca tylko dystansujemy się miernikiem elektrycznym, podobnie nie ma się co bezpośrednio wczuwać w niekonstruktywną i niosącą ból sytuację, można ją postrzegać z pozycji obserwatora, pomimo, a może przede wszystkim, dlatego, że możemy coś to tej sytuacji wnieść, a swój zakres w niej uczestnictwa określić tym w jakim kierunku chcemy popchnąć nasz punkt dalszych obserwacji, a nie tym "co MUSIMY" powiedzieć lub zrobić.
Nie majstruję przy przecinkach, to nie są zdania formalne, to jest przekaz myśli, interpunkcyjne majstrowanie tego przekazu nie rozjaśni.
IMHO
p.s.
No sorry, ale "muszę", ten zwierzak mnie inspiruje,
więc "muszę" się nim jeszcze raz podzielić:
http://www.xdpedia.com/upload/images/spokojnie_juz_ogarniam_2013-11-17_23-12-25_middle.jpg
Ostatnio zmieniony przez vvv Czw Paź 30, 2014 00:19, w całości zmieniany 13 razy
side Pomógł: 7 razy Dołączył: 24 Lis 2011 Posty: 687
Wysłany: Czw Paź 30, 2014 18:17
vvv napisał/a:
Tak się składa, że co nieco się orientuję w Niemieckiej kontroli jakości,
oczy w iść e nie w branży spożywczej, ale nazwa firmy jakby się zgadza.
Poddajesz się? To normalne. Psychika zawsze siada wcześniej niż ciało. Twój problem jest bardzo skomplikowany ale nie wziął się z niczego. Przyznaję że próbowałem dopasować do twoich objawów wiele potencjalnych schorzeń. Ostatnio wydawało mi się że mógłby to być zespół Cushinga ale też pasuje tylko częściowo. Jakbyś się nie obrócił to ..a z tyłu. Wszystko wskazuje na to że to ma podłoże nerwicowe.
Witam po dłuższej przerwie. Pisze poniewaz moje dolegliwości zwiazane z brzuchem powoli ustepuja, czuje sie coraz lepiej nie mam juz goraczek i nie musze jezdzic do szpitala. Po napisaniu przez kogos z forum poczytalem o nowej germanskiej medycynie kupilem ksiazke beaty pawlikowskiej "ksiega kodow podswiadomosci" zaczalem czytac i stosowac cwiczenia z ksiazki i jak narazie pomaga, przestalem tez obgryzac paznokcie co robilem odkad pamietam. Zrozumialem dlaczego choruje i teraz jest coraz lepiej pogodzilem sie z tym i teraz sie juz nie boje moich dolegliwosci.
Zaszlo wiele zmian z ktorych bardzo sie ciesze ale martwi mnie jedno ze boli mnie kregoslup od jakiegos czasu i zastanawiam sie dlaczego. Kiedys mialem dyskopatie ktora podleczyłem i przez kilka lat nie bolal a teraz gdy brzuch juz nie bolli to zaczal kregoslup i czy to moze byc efekt tego ze sie naprawia.
Zaszlo wiele zmian z ktorych bardzo sie ciesze ale martwi mnie jedno ze boli mnie kregoslup od jakiegos czasu i zastanawiam sie dlaczego. Kiedys mialem dyskopatie ktora podleczyłem i przez kilka lat nie bolal a teraz gdy brzuch juz nie bolli to zaczal kregoslup i czy to moze byc efekt tego ze sie naprawia.
Musisz poczekać aż dyżurny wróż zaintaluje oprogramowanie szklanej kuli.
Chłopie! Przecież na takie pytania powinien odpowiadać ktoś kto zna historię twoich chorób i ma przed sobą twoją dokumentację medyczną.
Hmm dowaliles mi kolego nie wiem co napisac. Moze jestem zdrowy tylko bolal mnie brzuch ale to nic mozna wytrzymac trzy dni w lozku bo po co isc do szpitala jak chca sobie otworzyc brzuszek zeby zobaczyc co tam jest w srodku. Skad to sie wzielo, czemu to wlasnie ja jestem chory przeciez zawsze bylem dobry. Tak mi sie wydawalo bo sie balem
Obstawałbym za tym żeby obie te rzeczy połączyć. Z samego pomagania nie ma zabawy.
Ale ja pomagam. Należę do grupy wsparcia polskich gorzelni i browarów. Wiesz jak wysoka akcyza jest na alkohol? Pomyśl ile posiłków dla dzieci w szkołach można za to opłacić kiedy czterech gości z w miarę mocną głową spotyka się kilka razy w miesiącu.
Każdy kto tak robi jest darczyńcą. My jesteśmy jak niewidzialna ręka. Skromni anonimowi bohaterzy wspierający budżet państwa.
Pomysł o tym następnym razem zanim napiszesz że nie pomagam.
Ostatnio zmieniony przez Titelitury Sob Sie 15, 2015 22:07, w całości zmieniany 1 raz
Należę do grupy wsparcia polskich gorzelni i browarów. Wiesz jak wysoka akcyza jest na alkohol? Pomyśl ile posiłków dla dzieci w szkołach można za to opłacić kiedy czterech gości z w miarę mocną głową spotyka się kilka razy w miesiącu.
Najtańsza flaszka wódki przynosi około 14 zł "dochodu" rządowi, na co składa się akcyza i VAT.
Facet, który pije flaszkę co tydzień, wspiera "zrujnowane" państwo polskie kwotą 56 zł każdego miesiąca. Trochę mało.
Powiedzmy, flaszka dziennie dałaby już bardziej znaczące wsparcie, 410 zł
JW
Należę do grupy wsparcia polskich gorzelni i browarów. Wiesz jak wysoka akcyza jest na alkohol? Pomyśl ile posiłków dla dzieci w szkołach można za to opłacić kiedy czterech gości z w miarę mocną głową spotyka się kilka razy w miesiącu.
Najtańsza flaszka wódki przynosi około 14 zł "dochodu" rządowi, na co składa się akcyza i VAT.
Facet, który pije flaszkę co tydzień, wspiera "zrujnowane" państwo polskie kwotą 56 zł każdego miesiąca. Trochę mało.
Powiedzmy, flaszka dziennie dałaby już bardziej znaczące wsparcie, 410 zł
JW
Flaszka dziennie nie przejdzie. Być może mógłbym tyle codziennie wypić nie wylogowując się z rzeczywistości, bo zdarzało mi się wypić i 0.7 litra na spotkaniach grupy wsparcia polskich gorzelni i browarów, ale to już się wtedy wraca do domu na autopilocie. W końcu nawet autopilot może zawieść a w zimie to bywa niebezpieczne bo można zamarznąć.
Oprócz akcyzy z alkoholu płacę wszystkie podatki, składki i wszelkie inne daniny od zawsze.
W czasach kiedy byłem piękny i młody wiele lat poświęciłem na wolontariat. Nie wiem czy ktoś wie że w tych czasach wolontariusz musiał jeszcze do tego dopłacać bo żeby wykonywać określoną pracę trzeba było kupić sobie wszystko to co trzeba w tymże miejscu pracy mieć, czyli ubranie wymagane przepisami, badania potrzebne do tej pracy robiło się na własny koszt. Nikt za dojazdy nie zwracał, innych kosztów też nie pokrywał.
Ostatnio zmieniony przez Titelitury Wto Sie 18, 2015 08:44, w całości zmieniany 1 raz
Jest to bardo dotkliwy i ostry ból. Który nie mija do zasu aż nie usunie się złogu z dróg moczowych w organizmie.
Na tej stronie jest to opisane:
http://kolka-nerkowa.pl/c...kolki-nerkowej/
Jak widzisz są tutaj wypisae objawy kolki nerkowej . Często wiele osób wlaśnie z ataku kolki nerkowej dowiaduje się o chorobie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.