Wysłany: Pią Sty 11, 2013 05:49 czy ktoś kojarzy tą dietę?
Witam forumowiczów
Jako że zaczął się nowy rok, czas postanowień (lekko spóźnionych) zaczęłam szukać diety dla siebie na ten rok.
Od koleżanki z USA która schudła na prawdę pokaźną sumkę kilogramów dostałam taki oto przepis:
1. dzień owoce i warzywa ( do woli te mniej kaloryczne, z tym że między spożyciem owoca a warzywa musi być godzina różnicy)
2. dzień to samo + kawałek gotowanego kuraka
3. nabiał ( i tu musisz sprawdzić co dokładnie możesz jeść)
4.dzień owoce+warzywa
5.dzień owoce+warzywa
6.nabiał
7.głodówka(woda/herbata (zielona,czerwona)/kawa
Czy któraś z was słyszała o czymś takim? nie mam nazwy niestety a wypadałoby sprawdzić produkty z dnia nabiałowego.
pomóżcie proszę
tak przy okazji zdradzę wam, że 4 lata temu robiłam dukana, było cudownie 22 kilo w dół!! niestety szczęście nie potrwało długo, po jakimś czasie od zakończenia diety dostałam przebiałkowania organizmu oraz dieta zniszczyła mi tarczycę niedoczynność spowodowała powrót kilogramów i cały wysiłek na marne.
Dlatego szukam czegoś zdrowszego dla mnie, macie jakieś propozycje?
To co piszesz to bardzo mało białka, bardzo mało tłuszczu.
Monodieta może być ale tylko w takim sensie by zdecydować się na jakieś jedno, jedyne źródło białka przez dwa kolejne dni i obserwować i wagę i samopoczucie. "My" tutaj generalnie przy odchudzaniu widzimy dziennie jakieś 100g tłuszczu i nie więcej niż 70g węglowodanów, trochę dobrego białka, wedle apetytu, bez przesady, jeśli to jest jedno źródło białka w jednym posiłku (pozostałe posiłki bezbiałkowe) to łatwiej nie przesadzić z ilością i łatwiej obserwować skutki. Z tego co piszesz to masz już spore problemy zdrowotne, typowe dla wyniszczających diet i które sugerują raczej konieczność zasięgnięcia porady dobrego lekarza dietetyka.
To co piszesz to bardzo mało białka, bardzo mało tłuszczu.
Monodieta może być ale tylko w takim sensie by zdecydować się na jakieś jedno, jedyne źródło białka przez dwa kolejne dni i obserwować i wagę i samopoczucie. "My" tutaj generalnie przy odchudzaniu widzimy dziennie jakieś 100g tłuszczu i nie więcej niż 70g węglowodanów, trochę dobrego białka, wedle apetytu, bez przesady, jeśli to jest jedno źródło białka w jednym posiłku (pozostałe posiłki bezbiałkowe) to łatwiej nie przesadzić z ilością i łatwiej obserwować skutki. Z tego co piszesz to masz już spore problemy zdrowotne, typowe dla wyniszczających diet i które sugerują raczej konieczność zasięgnięcia porady dobrego lekarza dietetyka.
Reprezentuję te same przemyślenia co użytkownik "_____"
Nuda.
Zawsze proponujesz to samo.
I powiedz: nie wiesz, nie liczysz bo nie wiesz, nie liczysz bo nie istotne, nie istotne bo mało, te białka w fasolce, ziemniakach czy żurawinie?
Jeśli nieistotne, bo mało, to czemu łyżeczka śmietanki do kawy przeszkadza?
Zgrzyta trochę.
no właśnie dlatego zastanawiam się jaka dieta nie wyniszcza?
jaka dobra jest dla tarczycowców?
co do lekarza to rozmawiając z endokrynologiem ( a nawet z dwoma) dowiedzialam sie tylko ze moge stosowac sobie diete jaka chce, jak normalny czlowiek bo na te chwile mam odpowiedni poziom hormonow.
co do dietetyka to bylam u 2 i zaden nie podjal sie ulozenia dla mnie diety indywidualnej...
moze jest tu ktoś ze Szczecina i zna jakiegos dietetyka?
pomóżcie!!
póki co szukając odpowiedniej diety jem duzo ryb , jajka, chudy nabiał i jakąs zielenine.
czuję się lepiej, schudlam okolo 1kg
ale wolałabym zacząć coś konkretnego.
może jest ktoś na forum z podobnymi problemami?
brajan30 Pomógł: 2 razy Dołączył: 13 Lis 2005 Posty: 1020
Wysłany: Pią Sty 11, 2013 21:20
lawender89 napisał/a:
no właśnie dlatego zastanawiam się jaka dieta nie wyniszcza?
jaka dobra jest dla tarczycowców?
co do lekarza to rozmawiając z endokrynologiem ( a nawet z dwoma) dowiedzialam sie tylko ze moge stosowac sobie diete jaka chce, jak normalny czlowiek bo na te chwile mam odpowiedni poziom hormonow.
co do dietetyka to bylam u 2 i zaden nie podjal sie ulozenia dla mnie diety indywidualnej...
moze jest tu ktoś ze Szczecina i zna jakiegos dietetyka?
pomóżcie!!
póki co szukając odpowiedniej diety jem duzo ryb , jajka, chudy nabiał i jakąs zielenine.
czuję się lepiej, schudlam okolo 1kg
ale wolałabym zacząć coś konkretnego.
może jest ktoś na forum z podobnymi problemami?
Twój przykład pokazuje jakie podejście do problemu mają lekarze i dietetycy.
Nie ma sensu chodzić do jakiegoś dietetyka żeby cokolwiek układał, problemy z tarczycą trzeba rozpatrywać poprzez pryzmat całego organizmu, a nie tylko diety i samej tarczycy. Mało kto zdaje sobie sprawę, że wątroba jest miejscem, gdzie zachodzi większość procesów przekształcania hormonu T4 w formę aktywną, czyli T3. Na początek przeczytaj, książkę "Leczenie chorób tarczycy" dr Sandra Cabot.
póki co szukając odpowiedniej diety jem duzo ryb , jajka, chudy nabiał i jakąs zielenine. czuję się lepiej, schudlam okolo 1kg ale wolałabym zacząć coś konkretnego.
może jest ktoś na forum z podobnymi problemami?
Przecież to nie idzie wytrzymać na czymś takim chudym i jednocześnie niskowęglowodanowym. Jak mawiali Eskimosi: "Możesz mieć żołądek pełen ryb i umierać z głodu. Człowiekowi potrzebny jest tłuszcz." Dlatego oni ryzykowali życiem polując w kajakach na małe wieloryby. My nie musimy. Wystarczy sięgnąć na półkę sklepową po kostkę masła.
JW
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 11, 2013 22:37
Nawet jak ktoś jest mega gruby to dobrze jak je pewną ilość tłuszczy (czytaj: dobrych tłuszczy). Ich drastyczne ograniczenie to Dukan, imo kiepska opcja.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
z chęcią przeczytam tą książkę jak ją gdzieś dorwę. ogólnie u mnie występuje problem połączenia niedoczynności z AZS (atopowym zapaleniem skóry) i dlatego ciężko mi ustalić jakąkolwiek dietę na którą reaguje dobrze. Orientujesz się czy można gdzieś znaleźć odniesienie tych dwóch schorzeń do siebie wzajemnie?
Witold Jarmolowicz
z tego co się dowiedziałam i jak mi radzili to najlepiej przy tarczycy jest zamienić spożywanie mięsa z rybami i tak jak normalnie tradycyjnie w polskich domach je sie caly tydzien jakies mięso i w piątki rybę to jeść raz w tygodniu tylko coś tłustrzego/ mięsnego.
Hannibal
mówisz jak mój tatuś
a tak naprawde te DOBRE tłuszcze to w czym są? podaj jakiś przykład
Nie ma czegoś takiego w przewlekłych schorzeniach, jak izolowane jednostki chorobowe. Wszystkie dolegliwości nawzajem zazębiają się i są spowodowane przez niewłaściwe żywienie, środowisko i wrodzone predyspozycje.
W przypadku alergii trzeba wyeliminować z pożywienia alergeny, co wcale nie jest łatwe. Ale żywienie niskowęglowe już samo w sobie zmniejsza objawy, wszakże nie wystarcza do ich wyeliminowania. Ryby są obecnie lansowane, wszelako morskie zawierają dużo rtęci, więc trzeba jeść po bożemu, wszystko, żeby nie kumulować toksyn z monotonnego pożywienia.
W ogóle, pożywienie powinno być niskowęglowodanowe, maksymalnie naturalne, czyli bez margaryny, chrupkiego pieczywa, chudych serków, kruchych ciasteczek itd. Powinno zawierać masło, wieprzowinę, wołowinę, drób, ryby, jajka, nabiał i warzywa. I dopiero z tego trzeba eliminować produkty, które powodują alergie. Jeżeli uda się je zdefiniować.
Chude żywienie jest skazane na klęskę
JW
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 10:52
lawender89 napisał/a:
a tak naprawde te DOBRE tłuszcze to w czym są? podaj jakiś przykład
Tłuszcze od zwierzaków z naturalnych hodowli, grass-fed lub dziczyzna.
Węgorze, makrele, sardynki, sardele, czy sprawdzone łososie.
Masło krowie, a najlepiej kozie, niepasteryzowane, od zwierzaków pastwiskowych.
Olej kokosowy zimnotłoczony
Tran Blue Ice (w małych ilościach rzecz jasna)
Dobra oliwa z oliwek (jak ktoś lubi ten smak), awokado, orzechy kokosowe.
Jest wybór
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Sty 12, 2013 10:53, w całości zmieniany 1 raz
To prawda, z badań naukowych wynika, że żywienie samymi tłuszczami wielonienasyconymi, bez smalcu i masła, pogarsza, a nie polepsza wskaźniki cholesterolowe. Jeżeli już jeść monotonnie tłuszcze, to lepiej sam smalec niż sam tran.
JW
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 12:33
Witold Jarmolowicz napisał/a:
To prawda, z badań naukowych wynika, że żywienie samymi tłuszczami wielonienasyconymi, bez smalcu i masła, pogarsza, a nie polepsza wskaźniki cholesterolowe. Jeżeli już jeść monotonnie tłuszcze, to lepiej sam smalec niż sam tran.
JW
Podzieliłem kiedyś jeden miot kreteńskiej myszy kolczastej na trzy.
Jedna para dostawała skwarki i masło.
Druga para nasiona słonecznika i wiórki kokosowe.
Trzeci zestaw był karmiony pszenicą i kukurydzą.
Paszy zadawałem do woli.
Zgadnijcie, który zestaw zwierząt wycierpiał się najbardziej?
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 12:43
Gavroche napisał/a:
Podzieliłem kiedyś jeden miot kreteńskiej myszy kolczastej na trzy.
Jedna para dostawała skwarki i masło.
Druga para nasiona słonecznika i wiórki kokosowe.
Trzeci zestaw był karmiony pszenicą i kukurydzą.
Paszy zadawałem do woli.
Zgadnijcie, który zestaw zwierząt wycierpiał się najbardziej?
TYLKO skwarki i masło - najgorsze, myszy mizerne i nielogiczne
TYLKO pszenicą i kukurydzą - jak nie GMO to myszy normalne
TYLKO nasiona słonecznika i wiórki kokosowe - zdrowe sztuki, jeśli nie żarły za dużo wiórek
Pisałem już, że mi kiedyś myszy zakosiły w szopce 50kg orzechów włoskich, 3 dni nie zaglądałem i orzechy zniknęły (oprócz kilku pustych), orzechy umieszczone były w workach na taczce, dwa lata było słuchać skrobanie otwieranych orzechów. Potem pojawił się nornik, który w zasadzie mieszkał w szopce i niechętnie tolerował moje odwiedziny, ale strachliwy nie był, pewnie też zwabiły go orzechy, zresztą, jak nie zakoszą z worka to same sobie orzechy przyniosą, i mieszkają całą zimę za drewnem opałowym.
Sorry za wciągnięcie w off-top
☺
Ostatnio zmieniony przez vvv Sob Sty 12, 2013 13:03, w całości zmieniany 1 raz
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 13:25
Molka napisał/a:
Gavroche napisał/a:
Podzieliłem kiedyś jeden miot kreteńskiej myszy kolczastej na trzy.
Jedna para dostawała skwarki i masło.
Druga para nasiona słonecznika i wiórki kokosowe.
Trzeci zestaw był karmiony pszenicą i kukurydzą.
Paszy zadawałem do woli.
Zgadnijcie, który zestaw zwierząt wycierpiał się najbardziej?
Odpowiedz, bo jestem ciekawa..
Wybrałem myszy kolczaste, bo mają rodzaj grubych, pustych włosów, co utrudnia drapanie i można obserwować zmiany stosunkowo nienaruszonej okrywy.
Skóra zwierząt jedzących słonecznik i wiórki była zaczerwieniona i pokryta krostkami, tam gdzie nie była przykryta warstwą złuszczonego naskórka.
Młode myszki zabrałem od matki po dwóch tygodniach, czyli można przyjąć, że nie jadły w ogóle nic innego, niż to co zadawałem im po rozdzieleniu.
Para słonecznikowo-wiórkowa była też agresywna do człowieka i niezgodna.
Nie dochowały się potomstwa.
Po 4 miesiącach ubite zwierzęta skarmiłem wężami, ale przedtem obejrzałem ich tkankę podskórną i wątrobę i były pełne żółtego tłuszczu.
Pozostałe pary potrzymałem w niezmienionych warunkach jeszcze 5 miesięcy.
Para skwarkowo-maślana rosła stosunkowo wolno, ale po 9 miesiącach osiągnęła wagę 110 g przekraczając wagę swoich 2-letnich rodziców(gryzonie rosną całe życie).
W czasie doświadczenia dały dwa mioty, nieliczne, ale młode były duże.
Para zbożowa rosła szybciej, ale po 9 miesiącach ważyły tylko 85 i 90 gramów.
Rodzice ich karmieni standardową u mnie paszą dla myszy(kocia karma, słonecznik, skwarki, proso)ważyli w wieku 2 lat 95 i 100 gramów.
Zestaw zbożowy był bardzo łagodny w stosunku do człowieka i siebie na wzajem.
Przez 9 miesięcy dały 3 mioty, liczne, małe młode wcześnie zaczynające się interesować stałym pokarmem.
Po tym czasie zwierzęta zostały ubite i skarmione, ale nie znalazłem żadnych zmian wewnętrznych, poza może większym nieco żołądkiem u tych zbożowych.
Ale nie jestem patologiem
Całe badanie było "tak dla jaj" dla mojej wyłącznie wiedzy i można się oczywiście niemal do wszystkiego przyczepić.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 13:34
Szkoda ze nie napisalam która wersja wydała mi sie najbardziej niewłasciwa przed Twoja odpowiedzią, bo stawiałam własnie na druga opcje z tym słonecznkiem i kokosem, zabrakło mi odwagi czy jak?
Gratuluje eksperymentu!
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 13:41
Gavroche napisał/a:
Podzieliłem kiedyś jeden miot kreteńskiej myszy kolczastej na trzy.
Jedna para dostawała skwarki i masło.
Druga para nasiona słonecznika i wiórki kokosowe.
Trzeci zestaw był karmiony pszenicą i kukurydzą.
Paszy zadawałem do woli.
Zgadnijcie, który zestaw zwierząt wycierpiał się najbardziej?
Zgaduje: na skwrakach i masle. To nie jest naturalne pozywienie dla myszy.
Gdzies czytalem badania, ze myszy na takim pozywieniu zaczely chorowac na raka i "naukowcy" przelozyli te wyniki na ludzi aby unikac tluszczy zwierzecych.
Czytalem to, jak Edyta rzadzila na tym forum i nie bylo sensu podawac zadnego linku.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 13:48
Molka napisał/a:
Szkoda ze nie napisalam która wersja wydała mi sie najbardziej niewłasciwa przed Twoja odpowiedzią, bo stawiałam własnie na druga opcje z tym słonecznkiem i kokosem, zabrakło mi odwagi czy jak?
Gratuluje eksperymentu!
Robiłem takich wiele i czasem mnie czymś Mama Natura zaskakuje
Dodam jeszcze, że mysz kolczasta, gatunek kreteński (Acomys minous) jest endemitem, występującym tylko na tej wyspie na Morzu Śródziemnym.
Żyją na kamienistych, suchych terenach, mają bogate życie społeczne.
Jej pokarm w naturze składa się z dużej ilości owadów, ich larw i ślimaków, oraz nieco mniejszej (60:40) ilości roślin, często są to oliwki i arbuzy.
Myszy te w warunkach naturalnych prawdopodobnie nie piją nigdy wody, zaspokajając pragnienie wodą z owadów i roślin, ich nerki zagęszczają mocz do 11 %.
Miałem okazję szperać w ich koloniach na Krecie, wprost usiane są muszelkami ślimaków i pokrywami skrzydłowymi rozmaitych owadów.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 13:52
Kangur napisał/a:
Gavroche napisał/a:
Podzieliłem kiedyś jeden miot kreteńskiej myszy kolczastej na trzy.
Jedna para dostawała skwarki i masło.
Druga para nasiona słonecznika i wiórki kokosowe.
Trzeci zestaw był karmiony pszenicą i kukurydzą.
Paszy zadawałem do woli.
Zgadnijcie, który zestaw zwierząt wycierpiał się najbardziej?
Zgaduje: na skwrakach i masle. To nie jest naturalne pozywienie dla myszy.
Gdzies czytalem badania, ze myszy na takim pozywieniu zaczely chorowac na raka i "naukowcy" przelozyli te wyniki na ludzi aby unikac tluszczy zwierzecych.
Czytalem to, jak Edyta rzadzila na tym forum i nie bylo sensu podawac zadnego linku.
W hodowli rzadko karmi się cokolwiek, karmą naturalną.
Niczemu to nie przeszkadza, pod warunkiem zaopatrzenia w niezbędne składniki.
Nawet krowa pasąca się na łące, nie je tak jak jej przodek tur.
brajan30 Pomógł: 2 razy Dołączył: 13 Lis 2005 Posty: 1020
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 14:42
lawender89 napisał/a:
brajan 30
z chęcią przeczytam tą książkę jak ją gdzieś dorwę. ogólnie u mnie występuje problem połączenia niedoczynności z AZS (atopowym zapaleniem skóry) i dlatego ciężko mi ustalić jakąkolwiek dietę na którą reaguje dobrze. Orientujesz się czy można gdzieś znaleźć odniesienie tych dwóch schorzeń do siebie wzajemnie?
Oczywiście że można, pierwszym i fundamentalnym krokiem w żywieniu jest całkowity wyeliminowanie lektyny gluten, bez tego nic nie zdziałasz. Aż dziw bierze że lekarz i dietetyk u którego byłaś na to nie zwrócił uwagi. W chorobach autoagresyjnych układ odpornościowy nie odróżnia tkanek własnych organizmu od obcych i wytwarza przeciwciała aby atakowały i niszczyły nasze narządy. Gluten pobudza układ odpornościowy do produkcji autoprzeciwciał. Często jest tak że nawet jeśli są prawidłowe parametry tarczycowe zaczynają się problemy ze stawami, RZS, kościami osteporoza itp. Nawet zdrowy nie powinien jeść glutenu, nie mówiąc o chorym. W AZS także trzeba to zrobić, poczytaj o przenikaniu lektyn do organizmu, gdzie się to odbywa, przez co jest wchłaniane. Książkę możesz zamówić u pana Witolda.
Tu mnie zaprowadziły google gdy szukałem diety bezglutenowej prozdrowotnej - a podobno internet jest taki ogromny.
Cytat:
(...) Więźniowie, mając sporo czasu i niewiele materiału rzeźbiarskiego, żują więzienny czarny razowiec, by wypłukać zeń skrobię i błonnik, dzięki czemu uzyskują czysty gluten, z którego wykonują rozmaite figurki. Po wysuszeniu uzyskują one bardzo dobre właściwości mechaniczne – można nimi rzucać i nie odkształcają się, nie pękają, lecz odbijają się, jakby były z gumy. Taki jest gluten.
Ze zdrowotnego punktu widzenia, gluten nie przejawia żadnych pozytywnych cech, za to negatywnych ma sporo. Przede wszystkim skleja skrobię i błonnik w nierozpuszczalne, a zatem niestrawne grudki, które po dotarciu do jelita grubego zbijają się w duże, zwarte grudy powodujące zatwardzenie stolca. (...)
Ostatnio zmieniony przez vvv Sob Sty 12, 2013 14:57, w całości zmieniany 1 raz
Oczywiście że można, pierwszym i fundamentalnym krokiem w żywieniu jest całkowity wyeliminowanie lektyny gluten, bez tego nic nie zdziałasz.
A drugim podstawowym krokiem jest wyeliminowanie białka krowiego w każdej postaci.
Potem można szukać dalej.
Nawiasem mówiąc, pod pojęciem gluten rozumiany jest zespół różnych białek występujących nie tylko w pszenicy, ale w innych zbożach również, za wyjątkiem ryżu i kukurydzy.
JW
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 18:35
Witold Jarmolowicz napisał/a:
brajan30 napisał/a:
Oczywiście że można, pierwszym i fundamentalnym krokiem w żywieniu jest całkowity wyeliminowanie lektyny gluten, bez tego nic nie zdziałasz.
A drugim podstawowym krokiem jest wyeliminowanie białka krowiego w każdej postaci.
Potem można szukać dalej.
Nawiasem mówiąc, pod pojęciem gluten rozumiany jest zespół różnych białek występujących nie tylko w pszenicy, ale w innych zbożach również, za wyjątkiem ryżu i kukurydzy.
JW
Dobrze, chwyćmy od razu byka za rogi. Niezupełnie białko krowie i pszeniczne są alergenami same z siebie. Chodzi o to, że od ponad pół wieku prawie wszystkie niemowlęta białego człowieka były żywione sztucznymi odżywkami wytwarzanymi z serwatki i kasz pszenicznych. Dawniej to się nazywało mleko w proszku. Pod dyktando wielkiego przemysłu matki były nakłaniane do jak najwcześniejszego przestawiania dzieci na sztuczne żywienie. Odbywało się to w pierwszych miesiącach życia, kiedy układ pokarmowy dziecka był przepuszczalny dla białek, w założeniu białek mleka kobiecego, pełniących rozliczne role, nie tylko żywieniowe.
Podawanie w tym okresie białek obcych gatunkowo, przenikających do krwiobiegu, musiało prowadzić do nagminnego powstawania reakcji alergicznych.
Potwierdzenie tego znajdujemy w Japonii. Tam coraz częściej spotyka się nietolerancję nie pszenicy, ale ryżu. Odwrotnie, niż u nas.
Co do prosa i gryki, to trzeba po prostu sprawdzić. Gryka np. może powodować bardzo silną reakcję obrzęku krtani nawet po spożyciu kilku ziarenek, podobnie, jak orzeszki ziemne. Ale to są reakcje indywidualne.
Natomiast lektyny, to jest następny, osobny temat, niezupełnie dokładnie związany z nietolerancją glutenu.
JW
jeśli chodzi o gluten to ja od dawna nie jem chleba, makaronów itd ponieważ miałam po nich problemy z jelitami. W żadnych testach nie wychodziła mi nietolerancja glutenu nie mniej jednak źle się po nim czuje także go maksymalnie ograniczam. jeśli chodzi o chleb to w domu pieczemy go sami , nie kupujemy w ogolę sklepowego i czasem zdarza mi się zjeść świeżą kromkę z masłem.
Hannibal
w domu z reguły nie kupujemy wędlin w sklepie, co jakiś kwartał zamawiamy pół świniaka (od znajomego ze wsi) przerobionego na szynkę kiełbasy itp.
codziennie jem sałatki z łyżką oliwy z oliwek takiej prawdziwej
stosuje też olej sezamowy i z orzechów włoskich - te też są ok?
także ogólnie chyba nie odżywiam się źle?
co więc zrobić aby waga zaczęła lecieć w dół?
[oprócz ćwiczeń fizycznych, ćwicze na orbitreku i czasem biegam, od marca (po sesji)
zamierzam wrócić na siłownie]
wydaje mi się że potrzebuje konkretnej diety, dlatego jej poszukuje
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 19:24
lawender89 napisał/a:
jeśli chodzi o gluten to ja od dawna nie jem chleba, makaronów itd ponieważ miałam po nich problemy z jelitami. W żadnych testach nie wychodziła mi nietolerancja glutenu nie mniej jednak źle się po nim czuje także go maksymalnie ograniczam. jeśli chodzi o chleb to w domu pieczemy go sami , nie kupujemy w ogolę sklepowego i czasem zdarza mi się zjeść świeżą kromkę z masłem.
Hannibal
w domu z reguły nie kupujemy wędlin w sklepie, co jakiś kwartał zamawiamy pół świniaka (od znajomego ze wsi) przerobionego na szynkę kiełbasy itp.
codziennie jem sałatki z łyżką oliwy z oliwek takiej prawdziwej
stosuje też olej sezamowy i z orzechów włoskich - te też są ok?
także ogólnie chyba nie odżywiam się źle?
co więc zrobić aby waga zaczęła lecieć w dół?
[oprócz ćwiczeń fizycznych, ćwicze na orbitreku i czasem biegam, od marca (po sesji)
zamierzam wrócić na siłownie]
wydaje mi się że potrzebuje konkretnej diety, dlatego jej poszukuje
Moja połówka od kilku miesięcy jest na wysokowęglowodanówce opartej na chudym twarogu i ziemniakach.
BTW 1:0,5:3-7.
Oboje bardzo sobie chwalimy tę zmianę
Pomógł: 12 razy Wiek: 24 Dołączył: 16 Sie 2010 Posty: 2808
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 19:32
Gavroche napisał/a:
BTW 1:0,5:3-7.
Oboje bardzo sobie chwalimy tę zmianę
Wiwat król, wiwat wszystkie stany... Aż 7 wungla jada nic dziwnego,że chwalisz sobie he he
Ostatnio zmieniony przez Mariusz_ Sob Sty 12, 2013 19:34, w całości zmieniany 2 razy
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 19:38
Mariusz_ napisał/a:
Gavroche napisał/a:
BTW 1:0,5:3-7.
Oboje bardzo sobie chwalimy tę zmianę
Wiwat król, wiwat wszystkie stany... Aż 7 wungla jada nie chwalisz na próżno
Jak nie ma ochoty na białko, z tyle wyjdzie.
Pamiętaj, że to dziewczyna, u niej "porządna porcja białka" to dwie łyżki fasoli
brajan30 Pomógł: 2 razy Dołączył: 13 Lis 2005 Posty: 1020
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 19:46
lawender89 napisał/a:
jeśli chodzi o gluten to ja od dawna nie jem chleba, makaronów itd ponieważ miałam po nich problemy z jelitami. W żadnych testach nie wychodziła mi nietolerancja glutenu nie mniej jednak źle się po nim czuje także go maksymalnie ograniczam. jeśli chodzi o chleb to w domu pieczemy go sami , nie kupujemy w ogolę sklepowego i czasem zdarza mi się zjeść świeżą kromkę z masłem.
Ok., gluten odstawiłaś to dobrze, ale pamiętaj że w sporej ilości dzisiejszych produktów mamy napisane „zawiera śladowe ilości glutenu”, sporo ludzi „zdrowych” objada się glutenem a później płaczą „panie doktorze na nic nie chorowałemi dlaczego teraz zachorowałem,” a tak naprawdę całe życie glutenem dobijał sobie układ odpornościowy, ale to zupełnie inny temat. Sama widzisz po sobie ile te testy są warte i jaką głupotę rozsiewają wśród ludzi.
Kolejny produkt to soja, zawiera ponad 30 alergenów, produkty mleczne (trzeba sprawdzić na sobie jak działają), można czasowo wprowadzić dietę monotematyczną i tak naprawdę tutaj robotę trzeba samodzielnie wykonać, jak stosujesz pasty do mycia z fluorem, zastąpić je bez fluoru, dalej trzeba się zająć wątrobą i jelitami, szczegółowo opisuje to Cabot, na początek można zacząć od picia ostorpestu plamistego silnego antyoksydantu, najlepiej zaopatrzyć się z wiadomego źródła. Na problem trzeba spojrzeć całościowo, żarcie i sprawnie działające narządy, bez tego próżne wysiłki.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 19:50
brajan30 napisał/a:
lawender89 napisał/a:
jeśli chodzi o gluten to ja od dawna nie jem chleba, makaronów itd ponieważ miałam po nich problemy z jelitami. W żadnych testach nie wychodziła mi nietolerancja glutenu nie mniej jednak źle się po nim czuje także go maksymalnie ograniczam. jeśli chodzi o chleb to w domu pieczemy go sami , nie kupujemy w ogolę sklepowego i czasem zdarza mi się zjeść świeżą kromkę z masłem.
Ok., gluten odstawiłaś to dobrze, ale pamiętaj że w sporej ilości dzisiejszych produktów mamy napisane „zawiera śladowe ilości glutenu”, sporo ludzi „zdrowych” objada się glutenem a później płaczą „panie doktorze na nic nie chorowałemi dlaczego teraz zachorowałem,” a tak naprawdę całe życie glutenem dobijał sobie układ odpornościowy, ale to zupełnie inny temat. Sama widzisz po sobie ile te testy są warte i jaką głupotę rozsiewają wśród ludzi.
Kolejny produkt to soja, zawiera ponad 30 alergenów, produkty mleczne (trzeba sprawdzić na sobie jak działają), można czasowo wprowadzić dietę monotematyczną i tak naprawdę tutaj robotę trzeba samodzielnie wykonać, jak stosujesz pasty do mycia z fluorem, zastąpić je bez fluoru, dalej trzeba się zająć wątrobą i jelitami, szczegółowo opisuje to Cabot, na początek można zacząć od picia ostorpestu plamistego silnego antyoksydantu, najlepiej zaopatrzyć się z wiadomego źródła. Na problem trzeba spojrzeć całościowo, żarcie i sprawnie działające narządy, bez tego próżne wysiłki.
A co z ludźmi, którzy całe życie jedzą "kromka chleba, szklanka mleka" i mają się niezgorzej?
Szczęściarze?
Ostatnio zmieniony przez Sob Sty 12, 2013 19:50, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 21:39
Gavroche napisał/a:
A co z ludźmi, którzy całe życie jedzą "kromka chleba, szklanka mleka" i mają się niezgorzej?
Szczęściarze?
zdrowiej zjesc kromke chleba z mlekiem niz nawpychac się tłustego ze słodkim jak to ma miejsce w niejednym polskim domu.. a potem mierzą cisnienie i sie dziwią..
nigdy nie uwierzę, że od mleka i chleba można nabawic się np nadciśnienia...
Zgadnijcie, który zestaw zwierząt wycierpiał się najbardziej?
To zależy o jakie cierpienie Ci chodzi.
Jeżeli wziąć pod uwagę cierpienie życia w niewoli, to wg Twego eksperymentu najkrócej cierpiał zestaw, który jadł słonecznik i kokosy .
Gavroche napisał/a:
Nie dochowały się potomstwa.
Mądre. Na co komu potomstwo w niewoli szalonego eksperymenciarza
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Sob Sty 12, 2013 21:51, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 22:00
vvv napisał/a:
Molka napisał/a:
nigdy nie uwierzę, że od mleka i chleba można nabawic się np nadciśnienia...
Ja się nauczyłem unikać kategorycznych zaparć, które zwykle prowokują lekcje by unikać kategorycznych zaparć.
pewnie masz racje, powinnan napisac ze prawdopodobientwo nadcisnienia przy mleku i chlebie jest mniejsze niz "korycie"..
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 22:12
sinsemilla napisał/a:
Gavroche napisał/a:
Zgadnijcie, który zestaw zwierząt wycierpiał się najbardziej?
To zależy o jakie cierpienie Ci chodzi.
Jeżeli wziąć pod uwagę cierpienie życia w niewoli, to wg Twego eksperymentu najkrócej cierpiał zestaw, który jadł słonecznik i kokosy .
Gavroche napisał/a:
Nie dochowały się potomstwa.
Mądre. Na co komu potomstwo w niewoli szalonego eksperymenciarza
Cierpienie życia w niewoli, jest takie samo jak cierpienie życia na wolności.
książki Cabot zakupione:
na początek "leczeni chorób tarczycy" a na deser "Zdrowa wątroba, zdrowe jelita"
mam nadzieję że cos mi doradzą
szczerze mówiąc nauczyłam się nie ufać lekarzom, jak wylądowałam w szpitalu na ostre AZS po czym smarowali mnie maściami a raczej ich tanimi zamiennikami przez dwa tygodnie sterylnie trzymając i po wyjściu wróciłam po dwóch dniach i próbowałam zasugerować ze może to tarczyca to mnie wyśmiali i nie chcieli badan zrobić. wypisałam się zrobiłam na własna rękę i co ? i dramat! podleczyłam tarczyce to zelżało AZS A PONOĆ NIE MIAŁO NIC DO TEGO...
już nie mówiąc o tym że w wieku 13 lat mam wypis ze szpitala że symuluje bóle głowy i gorączkę a okazało się że mam bardzo zaawansowaną bolerioze aaah ta służba zdrowia!
w każdym razie póki co patrząc na porady i próbując wszytko ogarnąć staram się stosować do moich zasad z jednym dodatkowym warunkiem ŻPM i bezglutenowo (żryj połowę mniej) no i do tego dorzucam duża ilość wody a także tabletki Vianessa (pomagają mi na jelita) a po przeczytaniu lektur spróbuje dostosować życie i dietę do dobrych zasad aby wreszcie zrzucić ciężar. bo zazdrość mnie zżera patrząc na moje 4 koleżanki które zainspirowane moimi dokonaniami na dukanie również wychudły ślicznie i teraz jedzą normalnie ograniczając się do jednego dnia na proteinach i im nic nie przybyło nie mają powikłań itd.
biały człowiek nie mieć szczęścia!
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 22:38
sinsemilla napisał/a:
Gavroche napisał/a:
Cierpienie życia w niewoli, jest takie samo jak cierpienie życia na wolności.
Hmm.. rozwiniesz tą myśl ?
/sorky na oftop/
To inaczej.
Czemu uważasz, że w hodowli amatorskiej zwierzęta cierpią, a w naturze nie?
Czy tylko powtarzasz oklepane banały?
Gość męczy dietą zwierzęta w metalowych klatkach by je rozmnażać na pokarm dla zwierząt w szklanych klatkach, nie może widzieć zasadniczej różnicy pomiędzy niewolą i wolnością bo nie mógłby pracować w swojej branży. Taka obserwacja, kompletnie pozbawiona odcienia źle/dobrze, podpowiadam, że prawie wszyscy jemy mięso zwierząt hodowanych w klatkach i męczonych niezdrową dietą oraz, że nawet mrówki "hodują" mszyce.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 22:48
vvv napisał/a:
sinsemilla napisał/a:
rozwiniesz
Gość męczy dietą zwierzęta w metalowych klatkach by je rozmnażać na pokarm dla zwierząt w szklanych klatkach, nie może widzieć zasadniczej różnicy pomiędzy niewolą i wolnością bo nie mógłby pracować w swojej branży. Taka obserwacja, kompletnie pozbawiona odcienia źle/dobrze, podpowiadam, że prawie wszyscy jemy mięso zwierząt hodowanych w klatkach i męczonych niezdrową dietą oraz, że nawet mrówki "hodują" mszyce.
Przeoczyłeś niewidzialne (dla większości) "klatki" w wolnej przyrodzie.
Inteligentny facet, zdawałoby się.
Miesięczna kuracja: 4xopakowania "Proszku na koktajl", 1xopakowanie "Prebiotycznych tabletek" = 725 zł. Do miesięcznej kuracji dodajemy kubek do szejka gratis.
Szukałem długo w internecie i znalazłem proste rozwiązanie, kapsułki ze smakowitą pastą, którą łatwo dodać do potrawy, zawierają i !!!miedź!!! i cynk we właściwych proporcjach i wszystkie potrzebne witaminy są renomowanej firmy i kosztują 14 zł za 30szt czyli za miesiąc, w dodatku sprawdzają się rewelacyjnie, a jeśli chodzi o jelita, to czasami jadasz chleb z masłem jak piszesz, to niedobry pomysł, na jelita do wyjaśnienia żurawina codziennie, zero,zero ziaren traw, zero produktów mlecznych, po wyjaśnieniu nadal żurawina, o ziarnach traw zapomnieć na zawsze, śmietanę sprawdzać ostrożnie, osobno i rzadko.
☺
Ostatnio zmieniony przez vvv Sob Sty 12, 2013 23:15, w całości zmieniany 1 raz
Czemu uważasz, że w hodowli amatorskiej zwierzęta cierpią, a w naturze nie?
a czemu mówisz, że powiedziałam coś czego nie powiedziałam ?
Nie uważam tak. Zwierzę na wolności może się zranić na przykład i także cierpieć.
nawiązałam tylko do Twego eksperymentu , sam użyłeś słowa "cierpienie".
Uważasz, ze myszy są na tyle "głupie", że żyjąc z klatce, dostając jednostajne żarcie , nie widzą/czują, że żyją w niewoli - jakoś nie naturalnie tak ..
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Pomógł: 12 razy Wiek: 24 Dołączył: 16 Sie 2010 Posty: 2808
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 23:19
Proponuję w ramach eksperymentu spać pod gołym niebem, a nie w klapkach typu w domku,bloku,pokoju,ziemiance.
Jak nie, jak tak, chów klatkowy pełna parą.
Proponuję w ramach eksperymentu spać pod gołym niebem, a nie w klapkach typu w domku,bloku,pokoju,ziemiance.
Jak nie, jak tak, chów klatkowy pełna parą.
"choroba klatkowa"
Bogowie uczą nas strachu przed wolnością.
To choroba klatkowa.
Choroba klatkowa karmi się złudzeniem bezpieczeństwa. Dlatego nawet najbardziej bezczelne dyktatury są możliwe
W ziemiance to tak dla odmiany mogłabym pomieszkać, na stałe do mieszkania to chyba nie. A własnie odkryłam cordwood i sobie patrzę
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 23:39
sinsemilla napisał/a:
Gavroche napisał/a:
Czemu uważasz, że w hodowli amatorskiej zwierzęta cierpią, a w naturze nie?
a czemu mówisz, że powiedziałam coś czego nie powiedziałam ?
Nie uważam tak. Zwierzę na wolności może się zranić na przykład i także cierpieć.
nawiązałam tylko do Twego eksperymentu , sam użyłeś słowa "cierpienie".
Uważasz, ze myszy są na tyle "głupie", że żyjąc z klatce, dostając jednostajne żarcie , nie widzą/czują, że żyją w niewoli - jakoś nie naturalnie tak ..
A jakie mają porównanie?
A Ty też uważasz, że wracasz wieczorem do niewoli?
Czy wracasz do domu?
Nie zazrościsz kloszardowi tej wolności, prawda?
Ale nie w tym rzecz.
Większość takich wrażliwych, jak Ty widzi życie w naturze myszy, owada czy jaszczurki tak:
Wychodzę rano z czyściutkiego, suchego i dobrze wentylowanego gniazdka, pogwizdując wesołą melodię i machając czerwoną torebeczką i idę sobie zjeść coś pysznego, co na mnie na pewno czeka opodal.
Potem wędruję sobie po słoneczku, wymieniając uśmiechy z tymi wszystkimi miłymi istotami po drodze, beztrosko, dokąd oczy poniosą, bo to wolność jest.
Wieczorem wracam do domu niosąc coś pysznego na kolację, co podarował mi ten miły stworek z sąsiedztwa, zmęczony spacerem, piknikiem, kąpielą w jeziorze i niezobowiązującym seksem, robię sobie kolację i czytam przy lampce w miękkiej pościeli, myśląc i wpominając rozkoszny miniony dzień.
A tu rzeczywistość skrzeczy:
Budzę się w środku nocy, krzyk dzieci zdławiony, bo zalewająca zatęchłą norę woda deszczowa wdziera się do ich małych pyszczków, otumaniona snem, zaduchem, głodem i karmieniem mlekiem młodych, ledwie odnajduję drogę do jednego z dwóch wyjść z gniazda.
Dzieci już stracone, nie wyniosę wszystkich na czas.
Trudno będą następne.
Jezus! W wyjściu rozdwojony język tego cholernego węża z polany!
Depcząc po tonących młodych, lecę do drugiego wyjścia, co robić???
Gdybym ostatnimi dni coś jadła, myślałoby się lepiej.
Szybko!
Uff! Udało się nikogo przy drugim wyjściu!
Biegnę, ale tędy nie mogę, bo tu mieszka inna rodzina, to ich teren, tamtędy też nie, bo wezbrany strumień jest zbyt dużą przeszkodą, co k... robić???
Piii...tak kończy się krótkie jeszcze życie, w szponach sowy na nocnych łowach...
Kto z Was wiedział, że badylarka żyje na rewirze o promieniu półtora metra i musi się z tego wyżywić, zerkając baaardzo często w górę i na boki?
Zdobyte w takich warunkach pożywienie jest z pewnością pełnowartościowe i skonsumowane bez pośpiechu w miłej atmosferze...
Ostatnio zmieniony przez Sob Sty 12, 2013 23:40, w całości zmieniany 1 raz
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 23:49
vvv napisał/a:
Gavroche napisał/a:
Przeoczyłeś niewidzialne (dla większości) "klatki" w wolnej przyrodzie.
Grawitacja nas trzyma po właściwej stronie klatki z atmosfery chroniącej przed złym, zimnym i zabójczym kosmosem.
Nadal nie...
Chodzi o rewir, jeśli dotyczy tego samego gatunku i o unikanie zjedzenia jeśli tyczy drapieżnika.
Większość takich wrażliwych, jak Ty widzi życie w naturze
Z pewnością, widzę. Jak każdy ,lecz nie uogólniaj, i nie wrzucaj mnie do wora "wrażliwców", bo to etykietka, bo w tym momencie to już się spoufalasz, a nie znasz mnie zbytnio./
Gavroche napisał/a:
A Ty też uważasz, że wracasz wieczorem do niewoli?
Czy wracasz do domu?
Trochę się rozmijamy w temacie.
W porządku.
Jesteś bohaterem.
Dałeś myszom dom, żarcie. dzięki Ci
A historii, którą opisałeś nie zrozumiałam
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Sob Sty 12, 2013 23:59, w całości zmieniany 1 raz
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 23:58
sinsemilla napisał/a:
Gavroche napisał/a:
Większość takich wrażliwych, jak Ty widzi życie w naturze
Z pewnością, widzę. Jak każdy ,lecz nie uogólniaj, i nie wrzucaj mnie do wora "wrażliwców", bo to etykietka, bo w tym momencie to już się spoufalasz, a nie znasz mnie zbytnio./
Gavroche napisał/a:
A Ty też uważasz, że wracasz wieczorem do niewoli?
Czy wracasz do domu?
Trochę się rozmijamy w temacie.
W porządku.
Jesteś bohaterem.
Dałeś myszom dom, żarcie. dzięki Ci
A co z ludźmi, którzy całe życie jedzą "kromka chleba, szklanka mleka" i mają się niezgorzej?
Szczęściarze?
Jedni mają się niezgorzej, inni najgorzej. W dawnych czasach dosyć powszechny był widok, szczególnie na wsiach, babinki zgiętej w pałąk przez zwyrodnienie kręgosłupa, która wsparta na jakimś szczudle, w pocie czoła wędrowała drogą. Dziś takich osób praktycznie się nie spotyka.
JW
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.