Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
O niebezpieczeństwach Wschodu
Autor Wiadomość
Użytkownik

Pomógł: 4 razy
Dołączył: 31 Lip 2012
Posty: 529
Wysłany: Czw Wrz 13, 2012 20:32   



:-)
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Pią Wrz 14, 2012 19:12   

nie ma takiej opcji :?
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
 
     
Użytkownik

Pomógł: 4 razy
Dołączył: 31 Lip 2012
Posty: 529
Wysłany: Sob Wrz 15, 2012 01:15   

Magdalinha napisał/a:
co powoduje totalne otwarcie się na "siłę kosmiczną", w której są różne istoty.
Można by się pokusić,
by samodzielnie wyrobić sobie opinię.

Dario może doceni początek,
gdzie występuje opis modelu relacji pomiędzy istotami oparty na nieagresji,
dosyć ujmujący i wyczerpujący.

Wymagany angielski do słuchania
Nawet gdyby było tłumaczenie na Polski, to nie brzmi dobrze i traci wiele.

24minuty 12sekund
dobra jakość dźwięku przy wyborze jakości 720p HD
nie ma ruchu w obrazie, więc nie musi być szybkiego łącza internetowego.
http://www.youtube.com/watch?v=Hgpy_jiG4DU

:-)
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Wrz 15, 2012 09:54   

Użytkownik napisał/a:
Dario może doceni
Dario docenia

Dario nie jest przestraszony
Dario jest ... hm ... roztropny
jakby to ? może ... "ludowe" przysłowie :
" Niedoświadczony daje wiarę każdemu słowu, lecz roztropny rozważa swe kroki. "
Dario wie / widział co potrafią te istoty - ulubiona rozrywka niegodziwych duchów to wprowadzanie w błąd , często pod postacią "anioła światłości" 8)
Dario uznaje , że "ujmujące i nieagresywne" istoty nie wychodzą "przed szereg" i nie
wysyłają wiadomości , ponieważ ...

Dario żywi nadzieję , że jeśli jesteś szczerym poszukiwaczem , znajdziesz Prawdę :)

ja nie przestaje :P

Dar
 
     
Użytkownik

Pomógł: 4 razy
Dołączył: 31 Lip 2012
Posty: 529
Wysłany: Sob Wrz 15, 2012 15:20   

dario_ronin napisał/a:
Dario wie / widział co potrafią te istoty - ulubiona rozrywka niegodziwych duchów to wprowadzanie w błąd , często pod postacią "anioła światłości"


A wiesz co potrafią "Ci ludzie" o ile tak chcesz nazywać tamte istoty noszące skórę człowieka, wiesz co potrafią, czy chcesz parę linków do wiadomości z "tego świata". Stad idea jest by "nie czynić bliźniemu co tobie nie miłe", i wtedy gdy jesteś testowany "ubij rytualnie swojego syna to mi się spodobasz" odpowiedź może być "nie skrzywdzę innej istoty", e tam syna, a rytualne ubicie zwierzęcia by się przypodobać to chyba wywodzi się z interakcji ze złymi duchami wymagającymi ofiary.

"Po owocach ich poznacie", wprowadzanie w błąd pod postacią "anioła światłości", na to jest lekarstwo, nie patrzymy kto się za kogo podaje tylko wczytujemy się w wiadomość "bez nagłówków"(nakryciagłowyzwyklesymbolizująstatushierarchii) i porównujemy z "nie czyń bliźniemu co tobie nie miłe" i swoim wyobrażeniem możliwego kierunku zmian na lepsze. Czynienie dobrych rzeczy bo ktoś tak napisał jest tak samo pochrzanione jak czynienie złych rzeczy na rozkaz, brak w tym wolnej woli, można by powiedzieć niewolnik.

A zadałem Ci pytanie jak sobie wyobrażasz manifestation of revelation bo to ciekawe zagadnienie jest, oczekujesz zobaczyć w wiadomościach telewizyjnych na środku stadionu narodowego przemawiający gromkim głosem płonący krzak, który płonie ale się nie pali i ludzi podzielonych na tych co padli na kolana i na tych co uciekają w panice, czy masz jakąś ciekawszą wizję, jeszcze raz podkreślam w opisie możesz pominąć kataklizmy.

Jak "szczery poszukiwacz" powinien traktować informacje "niewiadomego pochodzenia", skoro uznaje jedynie Biblię za źródło informacji "wiadomego pochodzenia", potem to już jest warstwa interpretacji "wiadomego pochodzenia" i "niewiadomego pochodzenia", z tym że interpretacje "wiadomego pochodzenia" są jedynie zapisane w Biblii, pozostałe są niewiadomego pochodzenia, no chyba, że uzna się jakiegoś człowieka za źródło informacji prawdziwych nie na podstawie tego co głosi tylko na podstawie tego za kogo się przedstawia. Bo jeśli nie oceniamy informacji na podstawie oceny źródła pochodzenia, a na podstawie informacji jako takiej, to mamy z głowy ból głowy o to skąd informacja pochodzi.

Albo Ci informacja pasuje do obrazu Twojego Świata, albo nie.

Profesor doktor habilitowany twierdzi, że 13 + 8 = 21 . Pani magister poleciła Goździkowej. Trzeba ich pozabijać w imię pokoju na świecie twierdzi premier małego państwa. Może w "słuchajcie ich ale nie naśladujcie" "słuchajcie" bardziej oznacza proces odbierania informacji niż ślepego wykonywania poleceń.

:-)
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Wrz 15, 2012 15:43   

Użytkownik napisał/a:
"nie czyń bliźniemu co tobie nie miłe"
słabe :D

wolę tak :
„Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie”
jakby więcej inicjatywy , świadomego działania - dobroć :P


Użytkownik napisał/a:
można by powiedzieć niewolnik
się ekscytujesz

Użytkownik napisał/a:
manifestation of revelation

Użytkownik napisał/a:
czy masz jakąś ciekawszą wizję
mam :-)
Użytkownik napisał/a:
możesz pominąć kataklizmy
pomijam

D
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Wrz 15, 2012 17:29   

zgubi Cię ;) umiłowanie wolności absolutnej , a raczej niezrozumienie czym jest prawdziwa wolność :P

Tylko Stwórca dysponuje absolutną, nieograniczoną wolnością .
Wszystkie inne istoty muszą działać w obrębie określonych granic i podporządkować się Jego powszechnym prawom . Można do nich zaliczyć grawitację, prawa rządzące reakcjami chemicznymi, oddziaływanie Słońca, wzrost, prawa moralne, a także prawa i czyny innych, które mają wpływ na naszą wolność.
A zatem wolność wszystkich stworzeń Bożych jest względna.
Istnieje jednak różnica między ograniczoną wolnością a niewolą.
Wolność w granicach wyznaczonych przez Boga daje szczęście; tkwienie w niewoli stworzeń, niedoskonałości, słabości lub błędnych ideologii przynosi ucisk i zgryzotę.
Wolności nie należy też mylić z samowolą, czyli lekceważeniem praw Bożych i samodzielnym decydowaniem o tym, co dobre, a co złe.
Prowadzi to do naruszania cudzych praw i wywołuje kłopoty.

Prawdziwa wolność jest ograniczona prawem — prawem Bożym, które pozwala człowiekowi w pełni cieszyć się życiem w sposób stosowny, budujący i pożyteczny, uwzględnia też prawa innych i tym samym przyczynia się do ich szczęścia .

:)
 
     
Użytkownik

Pomógł: 4 razy
Dołączył: 31 Lip 2012
Posty: 529
Wysłany: Sob Wrz 15, 2012 19:29   

dario_ronin napisał/a:
zgubi Cię

O mnie się nie martw,
nie będę się sprzeczał bo szkoda kotków.


:-)
 
     
xvk 

Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 31 Sie 2009
Posty: 715
Skąd: Poznań
Wysłany: Nie Wrz 23, 2012 15:48   

Cytat:
Stosowanie praktyk wschodnich otwiera bądź ułatwia dostęp do siebie innym istotom duchowym

Tekst w temacie, napisany przez osobę z 10-cio letnim doświadczeniem w medytowaniu:

http://www.ezoteria.pl/ro...go-matrixa-cz-5
 
     
Użytkownik

Pomógł: 4 razy
Dołączył: 31 Lip 2012
Posty: 529
Wysłany: Nie Wrz 23, 2012 16:22   

Z tego samego artykułu, też medytacja ale taka cacy nie be:

Cytat:
Jeśli chcecie medytować i nie martwić się czy jakieś niepożądane energie podłączą się do Was, mogę zaproponować Wam technikę, którą sama stosuje kiedy czuje taką potrzebę. Oparta jest na tym co proponuje Kavassilas. Pozwala na doenergetyzowanie wszystkich komórek ciała oraz pobudzenie własnej wewnętrznej mocy wypływającej z serca (nie mylić z czakramem serca). Podczas tej techniki nie wchłania się obcego zewnętrznego światła ale świeci się swoim własnym światłem z serca na zewnątrz.

Przybieramy dla siebie dogodną pozycję, szczególnie polecam wykonywać tą medytację w jakimś naturalnym miejscu typu łąka, las, ale nie jest to konieczne. Kładziemy się albo siadamy, możemy również stać jeśli nam to odpowiada, w tym przypadku nie ma żadnych ograniczeń. Relaksujemy się oddychając miarowo i spokojnie, staramy się jak najbardziej wyciszyć i uspokoić. Następnie koncentrujemy się na swoim wnętrzu, na centrum swojego serca, ukrytym głęboko (głębiej niż czakra serca), staramy się je poczuć. Możemy tez zacząć rozmowę z naszym Wyższym Ja jak i naszym sercem.
Pamiętajmy, że cały wszechświat, wszystko jest w nas. W naszym wnętrzu zgromadzona jest cała miłość oraz wiedza wszystkich naszych wcieleń oraz tego wszechświata. Nie potrzebujecie poszukiwać na zewnątrz. Kiedy już poczujecie, że połączyliście się z własnym sercem, wyobraźcie sobie wypływające z niego światło, piękne i jasne. Poczujcie się bezpieczni i pełni własnej mocy.
To światło zaczyna jaśnieć coraz mocniej, zaczyna święcić poza obręb Waszego ciała. To jak daleko będą sięgać jego promienie zależy już od Waszej indywidualnej potrzeby i chęci. Możecie tym światłem zalać także wszystkie komórki Waszego ciała, każdy jego milimetr, albo np. cześć ciała, która potrzebuje leczenia. Można także przesłać trochę światła w stronę Matki Ziemi, która również potrzebuje naszego wsparcia, szczególnie w obecnym czasie.
Trwajcie w tym stanie tyle czasu ile tylko się Wam podoba. Można medytować godzinami, kilka minut, minutę, albo dosłownie chwilę wszystko zależy tylko od Was. To Wy jesteście kreatorami własnej rzeczywistości więc nikt nie może zmuszać Was do czegokolwiek czego nie czujecie.


Proste przesłanie, bójcie się tego co na zewnątrz, na zewnątrz czai się zło, inni są źli, bawcie się komputerem, ale nie próbujcie się łączyć z internetem bo tam czają się wirusy i trojany i nic dobrego. Nie potrzebujecie łączyć się z internetem!

:?
Ostatnio zmieniony przez Użytkownik Nie Wrz 23, 2012 16:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
gea

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 1354
Wysłany: Śro Lis 12, 2014 19:41   różnica między chrześcijaństwem a buddyzmem

Ponieważ wiele osób ulega urokowi egzotycznych „religii wschodu” z ich atrakcyjnym „oprogramowaniem”. I wpatrują się hipnotycznie w buddyjskiego guru lewitującego wiedzą snującą się z kryształowych kul. A nawet niektórym osobom się wydaje, że idee chrześcijaństwa i buddyzmu są b. podobne a nawet identyczne w niektórych zakresach. I osoby te żywią przy tym przekonanie o wyższości buddyzmu nad chrześcijaństwem (do tych niezorientowanych w tym temacie zaliczałam się także do niedawna ja). Zdecydowałam się umieścić znalezione informacje, analizujące zagadnienia.
Gdy w końcu zajęłam się zdobywaniem informacji jak się ma jedno do drugiego- tj buddyzm do chrześcijaństwa, wiele mi się wyjaśniło i zmieniło postrzeganie buddyzmu jako pozytywnego zjawiska. I mam nadzieję, że po przemyśleniu wartości niesionych przez te idee, humanistyczne, piękne w przesłaniu idee chrześcijaństwa zwyciężą. Tego życzę wszystkim.
Szczególnie odstręczające są dla mnie cztery „prawdy”. I zaczynając od pierwszej- „życie jest cierpieniem”, totalnie nie zgadzam się. To jest zaprzeczenie wartości życia, a nawet deprecjonowanie sensu egzystencji. Taką prawdę mógł odkryć tylko człowiek porażony głęboką depresją. Jak to się ma do : „Obowiązkiem chrześcijanina jest radość” – św. Franciszek. Co do drugiej ”prawdy”: przyczyną cierpienia jest żądza. Jak najbardziej, zgadzam się. Obsesje bywają różne. Najbardziej męczące są chyba seksualne, ale to zależy od indywidualnej pożądliwości dóbr materialnych i niematerialnych. Z takimi problemami można sobie poradzić, nie jest to wyrok skazujący na unieszczęśliwienie. Prawdziwym cierpieniem jest bowiem pragnienie miłości spowodowane jej brakiem, samotność, potrzeba zrozumienia, bliskości. Remedium na pozbycie się cierpienia w wersji buddystycznej jest porażająco dołujące- wypranie z wszelkich uczuć, pragnień. Właśnie taka postawa pozwala kaleczyć dzieci w Indiach wyznaczając je do roli żebrzących na utrzymanie rodziny. Przerażające barbarzyństwo.
„ Popatrzmy więc na kilka idei, takich jak „prawda”, „zbawienie”, czy „miłość bliźniego”, „dobre uczynki”. Jak je widzą buddyści w porównaniu do chrześcijan? Siddhārtha Gautama, Budda, gdy medytując doznał „oświecenia”, odkrył cztery „prawdy”: Po pierwsze, że życie jest cierpieniem. Drugą prawdą jest to, że przyczyną cierpienia jest żądza, chęć posiadania. Trzecią prawdą jest to, że pozbyć się cierpienia można przez pozbycie się pożądania i czwartą to, że drogą do osiągnięcia tego celu jest nauka buddyzmu”
Jakkolwiek KK jest poddawany ostrej krytyce, a właściwie jego hierarchia. Jednak nie sposób nie zauważyć, że jest on w chwili obecnej jedyną realną siłą marnie opierającą się zmasowanemu atakowi moralnie nagannych idei niesionych przez „cywilizację śmierci”.
Tak więc celem EDUKACJI w temacie „różnice między chrześcijaństwem a buddyzmem” załączam informacje z sieci :

W związku z pewną popularnością wśród niektórych katolików religii wschodu, postanowiłem napisać trochę o buddyzmie. Tym bardziej, że słyszy się czasami o praktykowaniu nawet wśród katolickich zakonników i wśród sióstr zakonnych wschodnich med ytacji. Wiele osób uważa, że Budda i Jezus byli bardzo podobni w swym nauczaniu i że te nauki można ze sobą pogodzić. Ja mam ambicję wykazać, że nie tylko jest to niemożliwe, ale są one diametralnie różne. Fakty, jakie znajdziecie poniżej są podane za Antonim Clarkiem, profesorem historii Chińskiej na University of Alabama i nauczycielem języka chińskiego. Profesor Clark żył wiele lat w Chinach studiując tam sytuację Kościoła i oczywiście miał i ma nadal wielu przyjaciół-buddystów, z którymi nie raz dyskutował na tematy wiary. Korzystałem także trochę z artykułów znalezionych w Internecie.

Oczywiście mówienie o buddyzmie to trochę tak, jak mówienie o chrześcijaństwie. Nie da się powiedzieć jednoznacznie, że „wszyscy chrześcijanie wierzą w to samo”. Katolicy mają jedno autorytatywne i nieomylne nauczanie od dwóch tysięcy lat. Jak ktoś chce naprawdę wiedzieć, czego naucza katolicyzm, wystarczy, że sięgnie po Katechizm Kościoła Katolickiego. Ale chrześcijaństwo to także kilkaset innych denominacji i kilkadziesiąt tysięcy sekt, zborów i zgromadzeń, z których każde naucza czegoś innego. Nie da się więc wszystkich chrześcijan wrzucić do jednego worka. Dlatego zdaję sobie sprawę, że nie każdy buddysta zgodzi się z tym, co tutaj napiszę. Tak, jak nie każdy chrześcijanin zgadza się z tym, czego naucza Kościół Katolicki. Także z powodu ograniczeń formy (niektórzy mi zarzucają, że moje teksty są zbyt długie) mogę tylko z grubsza naszkicować czym jest buddyzm.

Kościół Katolicki ma autorytet, obietnicę daną przez samego Jezusa, że nie będzie błądził i głosił błędnej nauki w sprawach wiary i moralności. W buddyzmie nikt nie zgłasza takiego stanowiska. Każde indywidualne podejście do tej drogi, każda „szkoła” jest, wydaje się, równie dobra. Co więcej, nawet sama osoba Buddy jest historycznie niepewna. Nie jest do końca wiadome, czy nauka Buddy nie powstawała na przestrzeni wieków, od więcej, niż jednej osoby. Samo słowo „budda” znaczy po prostu „oświecony”, czy też „przebudzony”. Tytuł taki miał przybrać Siddhārtha Gautama, książę jednego z państw-miast w północnych Indiach, na granicy z Nepalem. Budda więc to nie jest imię własne, ale tytuł i każdy wyznawca tej „religii” może zostać buddą przez małe „b”. Napisałem „religii” w cudzysłowie, bo też nie wiadomo, czy można nazwać religią system wierzeń mówiący, że nie ma Boga. Budda nigdy nie twierdził, że nim jest i buddyzm wyklucza istnienie Boga, czy bożków.

Wszyscy chrześcijanie wierzą, że Jezus jest Bogiem, że Bóg jest Trójcą Świętą, że Jezus zmartwychwstał. Wszyscy buddyści też mają pewne wspólne wierzenia. Mam nadzieję, że to, co podam, będzie oddawało dobrze istotę ich wiary. Z tego jednak, czego nauczyłem się od profesora Clarka wiem, że czasem ludzie zachodu w ogóle nie są w stanie wyobrazić sobie tak naprawdę tego, w co wierzą buddyści. Te same słowa bowiem mogą oznaczać dla różnych narodów i kultur różne wartości. Dlatego czasem jest wręcz niemożliwe przekazanie niuansów i subtelności rozumienia pewnych spraw przez inne narody. Nie każde słowo da się przetłumaczyć tak, żeby oddać jego „smak, zapach i koloryt”.

Popatrzmy więc na kilka idei, takich jak „prawda”, „zbawienie”, czy „miłość bliźniego”, „dobre uczynki”. Jak je widzą buddyści w porównaniu do chrześcijan? Siddhārtha Gautama, Budda, gdy medytując doznał „oświecenia”, odkrył cztery „prawdy”: Po pierwsze, że życie jest cierpieniem. Drugą prawdą jest to, że przyczyną cierpienia jest żądza, chęć posiadania. Trzecią prawdą jest to, że pozbyć się cierpienia można przez pozbycie się pożądania i czwartą to, że drogą do osiągnięcia tego celu jest nauka buddyzmu. Szczególnie podążanie „Szlachetną Ośmiostopniową Ścieżką”. Budda nauczał także, że my nie mamy swojego „ego”, swojego „ja”. Jedną z przyczyn naszego cierpienia jest chęć posiadania własnego „ja”. Samo nasze dążenie do posiadania własnego „ja” daje cierpienie. Należy więc dążyć do tego, żeby zrozumieć, że tak naprawdę nie istniejemy i nasze istnienie jest iluzją.

Co więcej każde stwierdzenie, że w ogóle istnieje jakaś prawda powoduje przywiązanie się do niej, a więc zwiększenie naszego cierpienia. Relatywizm, tak popularny w dzisiejszym świecie, ma korzenie właśnie w buddyzmie.Dla buddyzmu bowiem wszystko jest relatywistyczne. I nie chodzi tu o „relatywne odczucia”, jak na przykład nasze odczucie, czy woda w basenie jest ciepła, czy zimna. Woda ma obiektywnie 20 stopni, ale dla jednego będzie ona ciepła, dla drugiego zimna. Nie ma w tym nic nienormalnego. Każdy inaczej odczuwa temperaturę. Obiektywnie jednak woda ta ma 20 stopni. Dla buddysty nie ma czegoś takiego jak obiektywna temperatura wody. Temperatura i sama woda to tylko iluzja, złudzenie.

Powiecie „bez sensu” i zgodzę się z wami. Ale nie jest to bezsensowne dla buddysty. A to, że nie każdy z nich jest jeszcze w stanie zrozumieć, że woda, w której siedzi całe popołudnie jest tylko złudzeniem wynika z tego, że on jeszcze nie jest oświecony i za mało medytuje. Będzie musiał jeszcze wiele razy powrócić na ziemię w innych wcieleniach, zanim osiągnie nirwanę, stan wiecznego szczęścia, w którym przestanie po prostu istnieć.

Oczywiście dla mnie, człowieka który bardzo lubi logicznie myśleć, od razu jest widoczna sprzeczność. Jeżeli nie istnieje żadna obiektywna prawda i wszystko jest iluzją, to iluzją jest także i nauka Buddy i Ośmiostopniowa Ścieżka. Ale Buddyści nigdy się nie przejmowali specjalnie logiką, więc dla nich nie ma tu żadnej sprzeczności.

Czy więc dla buddysty samo ich istnienie jest także iluzją? Dla jednych tak, dla innych nie. Buddyści nauczają, że celem człowieka jest osiągnięcie nirwany, czyli przestanie istnienia. Rozpłynięcie się w jakimś nieokreślonym bycie, w którym nie posiadamy własnej świadomości, własnego poczucia istnienia. Taki byt jest szczęściem, bo nie mając świadomości, nie mamy pragnień, które powodują cierpienie. Jednak sam Budda nauczał, że my w ogóle nigdy nie istnieliśmy. Med ytacja ma nam na celu tylko uświadomienie tego faktu. Niezależnie więc, czy wierzymy, że istniejemy teraz, czy że tylko nam się to wydaje, medytacja ma nas doprowadzić do takiego stanu, gdy osiągniemy nirwanę. Czyli dla jednych przestaniemy istnieć, dla innych, bardzie „fundamentalnych” buddystów stan, gdzie uświadomimy sobie, że tak naprawdę nigdy nie istnieliśmy.

Tak więc w chrześcijaństwie wierzymy, wiemy, że istnieje obiektywna prawda i że możemy ją poznać używając naszego rozumu. Jezus sam o sobie powiedział: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.” (J 14,6) Kościół naucza, i jest to dogmat wiary, coś, w co każdy katolik musi wierzyć, że do tego, że Bóg istnieje, możemy dojść samym naszym rozumem. Tymczasem Buddyści będą zaprzeczać takiemu podejściu, uważając, że wszystko jest iluzją i nic nie można zbadać i poznać. Tak więc zupełnie nie da się pogodzić naszych wierzeń w tej dziedzinie. Są one diametralnie różne, wręcz przeciwstawne.

Zobaczmy teraz na koncept zbawienia. Dla nas zbawienie to osiągnięcie Nieba. Przebywanie w wieczności w jedności z naszym Bogiem. Ale my nie „rozpływamy się w Bogu”. Nie zatracamy pojęcia naszego „ja” po śmierci. Jak Biblia wyraźnie nas uczy, jesteśmy zupełnie świadomi kim jesteśmy. Na przykład widzimy to w przypowieści o bogaczu i Łazarzu, gdzie bogacz prosi Boga o wysłanie Łazarza do swoich braci. Widzimy to przy spotkaniu na Górze Przemienienia, gdzie Jezus rozmawia z Mojżeszem i Eliaszem, widzimy w różnych wersetach Apokalipsy. Tymczasem dla buddysty „zbawienie” to osiągnięcie stanu nirwany, stanu, w którym nie będzie się odczuwać żadnych potrzeb, nawet potrzeby posiadania własnej osobowości. Nie będzie się nic odczuwać, bo to stan w którym przestaje się istnieć.

Dla chrześcijanina zbawienie jest darem. Otrzymujemy je od Jezusa, przez Jego śmierć. Nie możemy sobie na nie zapracować, nie możemy „doskoczyć” do nieba o własnych siłach. Buddyści sami muszą dojść do nirwany. Mogą pomagać innym osobom ten stan osiągnąć, tak, jak im może pomóc inna osoba, ale sam proces polega tylko na ludzkim wysiłku. Nie ma koncepcji zbawiciela, bo buddyści w ogóle nie wierzą w żadnego Boga.

Chrześcijanie wierzą więc, że mamy jedno życie na ziemi i wieczną duszę, która żyje wiecznie. Dla buddysty jest to niemal zupełne przeciwieństwo: Wierzą, że na ziemi żyje się bardzo wiele, nieskończenie wiele razy (wierzą, że świat nie miał początku i od niepamiętnych czasów ludzie powracają na ziemię w celu znalezienia szczęścia, osiągnięcia stanu „oświecenia”.) Natomiast gdy wreszcie im się uda ten stan osiągnąć, przestają istnieć. Albo inaczej, gdy przestaną istnieć, to znaczy, że osiągnęli stan nirwany. Zbawienie więc jest i dla nas i dla nich osiągnięciem stanu wiecznego szczęścia, ale dla nas jest to życie w pełni, życie jakiego nigdy nie będziemy mogli sobie nawet wyobrazić tu, na ziemi, dla nich jest to osiągnięcie stanu, w którym istnieć się przestaje.

Zajmijmy się teraz miłością bliźniego, dobrymi uczynkami. Zarówno chrześcijanie, zwłaszcza katolicy, jak i buddyści uważają, że należy je czynić, ale motywy takiego postępowania są trochę inne. Dla chrześcijan dobre uczynki są dowodem, że mamy wiarę. My w każdym człowieku widzimy Jezusa i dla Niego, z miłości do Boga i do bliźniego robimy dobre uczynki. Słynny opis Sądu Ostatecznego, rozdział 25. Ewangelii Mateusza, (Byłem głodny, a nie daliście mi jeść…) wyraźnie nas uczy, że ten, kto nie robi dobrych uczynków, nie osiągnie zbawienia. Oczywiście to nie przez same uczynki osiągamy zbawienie, zbawienie jest darem. Zapłacił za nie Jezus na Krzyżu. Ale dobrymi uczynkami, gdy są robione w imię Jezusa i w Jezusie udowadniamy, że nasza wiara jest żywa. Jak to powiedział święty Jakub w swoim liście:

Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków. (Jk 2,26)

Dla buddysty dobre uczynki wynikają z nauki o karmie. Karma to coś takiego, co powoduje, że każdy nasz dobry czyn powraca do nas jako coś dobrego, czyn zły także nas dosięgnie powodując cierpienie. Nie ma więc sensu robić nic złego, a opłaca się być dobrym. Dobre uczynki zbliżają nas do osiągnięcia stanu nirwany, bo zmniejszają nasze cierpienie. Złe zwiększają ból, więc oddalają nas od nirwany, stanu szczęścia. Co więcej, gdy na przykład nakarmimy głodnego, zmniejszamy jego ból, a więc i jemu przybliżamy stan nirwany. Najedzony cierpi mniej, a więc jest bliżej stanu szczęścia. Dobre uczynki są więc bardzo ważnym instrumentem na drodze do „zbawienia” buddysty. Oni wierzą, że dobrymi uczynkami można sobie „zapracować na zbawienie”, albo przynajmniej znacznie przybliżyć stan, gdy nie będziemy powracać na ziemię w kolejnym wcieleniu, ale rozpłyniemy się w niebycie nirwany.

Jak już wspominałem buddyzm jest bardzo rozbity. Najstarsza jego odmiana, ta „hinduska”, Theravāda jest liczebnie niewielka. Ona jednak bardzo rygorystycznie pochodzi do postępowania „Szlachetną Ośmiostopniową Ścieżką”. Znacznie liczniejsza jest odmiana buddyzmu znana jako Mahāyāna. Jest to najpopularniejsza dzisiaj odmiana buddyzmu i w przeciwieństwie do Theravādy, która uczy, że musimy osiągnąć dopiero „oświecenie”, Mahāyāna mówi, że już jesteśmy oświeceni. Czyli, że już nie istniejemy. Med ytacja musi nam to tylko uświadomić. Oczywiście nie są to wszystkie odmiany buddyzmu. Jest jeszcze Vajrayāna i Zen, buddyzm wschodnioazjatycki, tybetański i wiele innych. Prawdę mówiąc w zależności od źródła, jakie znajdziemy, odnajdujemy inny podział współczesnego buddyzmu. Część badaczy na przykład uznaje, że buddyzm wschodnioazjatycki i tybetański są częścią Mahayany. Zen to także „szkoła” w „mahayańskiej” odmianie buddyzmu. Jak buddyzm rzeczywiście sklasyfikujemy nie jest to wcale dla nas istotne. Piszę o tym tylko po to, żeby ukazać, że ten system wierzeń nie jest spójny. Jest rozbity jak niemal każda współczesna religia.

Ja na koniec tego krótkiego i bardzo ułomnego przedstawienia buddyzmu chciałem tylko dodać parę praktycznych spostrzeżeń dotyczących reinkarnacji i nirwany. Obie te idee są dla mnie zupełnie bezsensowne i niezrozumiałe. ( Pewnie za mało med ytuję. ;) ) Ale dla mnie nie ma różnicy między reinkarnacją, a „wiarą” racjonalistów i materialistów, że po śmierci nie ma po prostu nic. Koniec. Życie jest formą istnienia białka, a śmierć to „zatarcie się maszyny” i złom. To znaczy rozumiem koncepcję reinkarnacji, ale rozumiem ją jako obserwator z zewnątrz. Natomiast gdyby człowiek rzeczywiście odradzał się ponownie na ziemi, ale nie mając pamięci o swym poprzednim życiu, to czy byłby to ten sam człowiek? Nasza pamięć to my, to nasze ego. Jak po mojej śmierci nic już nie będę pamiętał i czuł, bo człowiek, który powstanie będzie tylko w jakiś abstrakcyjny sposób „mną”. Z praktycznego punktu widzenia, z punktu widzenia osoby umierającej, każda śmierć już jest „nirwaną”, czyli końcem mojego istnienia. Po co więc się bawić w teorie o reinkarnacji? Nirwanę osiąga każdy, dobry, czy zły, w momencie swej śmierci. Głoszenie innych teorii na ten temat nie ma praktycznie żadnego znaczenia. Z tego jak ja to widzę, to ateista, czy racjonalista i buddysta w momencie śmierci muszą po prostu myśleć, że to ostatnia chwila ich świadomości. Buddyzm co najwyżej daje poczucie sensu śmierci, ale jest to tylko abstrakcyjny koncept bez praktycznego znaczenia.

Jak więc widać, chrześcijaństwo i buddyzm to zupełnie, diametralnie różne systemy wierzeń. Różnią się w podstawach, w samych założeniach. Nie da się więc ich pogodzić. Nie da się być „buddyjskim chrześcijaninem”, ani „chrześcijańskim buddystą”. Celem buddyzmu jest osiągnięcie nicości, celem chrześcijaństwa jest osiągnięcie Wszystkiego. Samego Boga. Dla nich wieczne szczęście to tylko brak cierpienia wynikający z tego, że uświadamiają sobie, że tak naprawdę wcale nie istnieją. Dla nas szczęściem jest prawdziwe życie, pełne życie w Bogu, w błogosławionej jedności z Tym, który jest Miłością.

Wiem, że ten szkic jest bardzo kaleki i ubogi. Nie napisałem nic o „Szlachetnej Ośmiostopniowej Ścieżce”, nie napisałem o wielu sprawach, ale o buddyzmie jest dostępnych wiele książek i artykułów na Necie. Nie było moim celem podanie tutaj wszystkich zagadnień tej religii, ale uświadomienie nam pewnych zasadniczych różnic między chrześcijaństwem a buddyzmem. Chciałem tym tekstem sprowokować do myślenia i ostrzec przed bezkrytyczną fascynacją czymś, co może być nam podane w bardzo atrakcyjnej formie, z zaznaczeniem, że pomoże nam to w naszej, chrześcijańskiej drodze do Boga. Tymczasem buddyzm może nas co najwyżej od Boga oddalić, choć prawdą jest, że wielu przez fascynację tą religią odnalazło Prawdziwego Boga. Ale to się może stać tylko wtedy, gdy zaczniemy logicznie myśleć. Bo logika jest największym wrogiem buddyzmu. Nic dziwnego, według nich jest ona tylko iluzją…
Wątek z frondy:
Duchowość Wschodu, którą propaguje się obecnie w Polsce to jest już tak zwany zeuropeizowany neohinduizm, który został opracowany w obecnym stuleciu przez wolnomyślicieli i jest przesiąknięty elementami chrześcijańskiej kultury. Dlatego przemilczane są w nim zabobonne poglądy z różnymi skandalicznymi dla europejczyka nieetycznymi postawami. Idealizowanie duchowości wschodniej sprawia, że wielu młodych ulega jej złudnemu urokowi i bezkrytycznie przyjmuje informacje dotyczące Wschodu i ślepo naśladuje tamtejsze praktyki. Nie zdają sobie sprawy z tego, że na przykład w świętych księgach hinduskich bóg Kryszna manifestował swoją boską wolność przez zabójstwa, kradzieże, uwodzenie dziewcząt i cudzych żon, urządzanie nieprzyzwoitych zabaw. We wszystkich dziełach poświęconych Krysznie nie było kobiety zdolnej oprzeć się jego urokowi, dlatego został nazwany Wszechmocnym Uwodzicielem. Kryszna według hinduskich wierzeń miał być ucieleśnieniem witalnej mocy Wisznu, bo posiadał 16000 żon i 180000 synów, a chociaż wszystkie jego żony mieszkały w osobnych pałacach, Kryszna u każdej z nich był o tej samej porze. Do dnia dzisiejszego Kryszna jest w Indiach czczony przez praktykę nierządu świątynnego jako władca seksu i płodności zwany "Radżagopalausami".

W Polsce nie mówi się jakie jest prawdziwe znaczenie Kryszny. Poleca się tylko wielogodzinne powtarzanie jego imienia jako sposób osiągnięcia czystości duszy. W taki oto podstępny sposób wprowadza się satanistyczną "świadomość Kryszyny" w środowisko chrześcijańskie. Niestety niektórzy młodzi ludzie w swojej niewiedzy i naiwności nie są często świadomi, że odmawiając mantrę przez powtarzanie imienia Kryszny oddają cześć bożkowi rozpusty i skrajnego egoizmu. S. Michaela podkreśla, że "wszystkie organizacje, sekty i ruchy antykatolickie pod pięknymi hasłami braterstwa, ekumenii, międzywyznaniowego dialogu itp., zachęcają do korzystania z kultury Wschodu jako drogi do duchowego rozwoju, stosując akomodację wschodnich poglądów i praktyk do mentalności słuchaczy.

Mógłbyś coś więcej dodać na ten temat? Mój znajomy, kręci się wokół tego ruchu i trochę się o niego niepokoję. A wiem, że masz wiedzę w sprawach duchowości wschodu.

Doskonałe wykłady dominikanki, siostry Michaeli Pawlik,która wyjechała do Indii jako świecka pielęgniarka nie znając ani angielskiego ani tamtejszego języka. W ten sposób bez tłumaczy, sama nauczyła się języka i rozmawiała z tamtejszymi ludźmi. Po "zderzeniu się " z hinduskim okrutnym światem, którym rządzi reinkarnacja, prawo karmy postanowiła studiować eksternistycznie na Uniwersytecie w Indiach. Miała dostęp do oryginalnych Ksiąg, które tłumacze na angielski tendencyjnie zmieniają lub pomijają pewne fakty. Ponadto s.Michaela wykryła jeszcze wiele innych ciekawych tematów, które zagrażają chrześcijaństwu.
Tego było za wiele. Wstapiła do zakonu, postanowiła uczyć katechezy i przeciwstawiać się neopogaństwu. Jest autorką kilku książek n/t magii,sekt, fałszywych kultów itd. Polecam doskonałe wykłady. Wystarczy wpisać na You Tube siostra Michaela Pawlik : Inwazja Neopogaństwa i wyskoczą filmiki.
Polecam także film pt. "bogowie New Age", tez krąży w necie.
http://korwin-mikke.pl/forum/read.php?31,13948
_________________
gea
Ostatnio zmieniony przez gea Śro Lis 12, 2014 19:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Śro Lis 12, 2014 22:45   

Kościół Katolicki tak rozwija idee Jezusa jak odkrowie UHT mleko czekoladowe w kartoniku rozwija idee mleka jako pierwszego pożywienia ssaków.

Na drodze rozwoju świadomości Karma to wybory jakich dokonujemy
w odpowiedzi na określone zaobserwowane sytuacje, jeśli dorośliśmy do sytuacji i ją ogarniemy, lekcja odrobiona, nie ma potrzeby jej powtarzania, jeśli nie, to powtórka do skutku, nie może być znaczących braków w etapie x by przejść do etapu x+1.

Rze kłem?
IMHO?
;)

Jeśli chodzi o buddyzm, choć pojęcie karmy jest znane nie tylko tam:
/wiki/Karma napisał/a:
Karma jest podstawowym i bardzo ważnym pojęciem we wszystkich szkołach buddyzmu i oznacza tu jedynie "zamierzone działanie". Nie oznacza więc rezultatu (określanego jako owoc), efektu czy przeznaczenia.
Ostatnio zmieniony przez vvv Śro Lis 12, 2014 22:54, w całości zmieniany 10 razy  
 
     
gea

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 1354
Wysłany: Czw Lis 13, 2014 15:52   

vvv napisał/a:
wybory jakich dokonujemy

Dedukcja, rozumowanie dedukcyjne, sposób wnioskowania, rozumowania, w którym musi występować związek wynikania logicznego, tzn. dedukcja polega na tym, że gdy dana jest racja (przesłanka) jako zdanie prawdziwe, to na jej podstawie uznaje się następstwo.
Używanie przenośni czy porównań ma służyć do lepszego wyjaśnienia tego, co chce się przekazać.
A więc rozwijam dedukcję tego, co napisał vvv (IMO oczywiście):
a/ idee Jezusa KK źle rozwija (jakie by one nie były)
b/ idee Jezusa są złe
c/ a+b
A poza tym odnoszę wrażenie, że wystąpiła tu krytyka a/ mleka
b/ UHT- owości mleka- procesu
c/ czekoladowości w mleku
d/ opakowania- kartonika (bo np. ma aluminuim w środku)
A może jest to krytyka wszystkiego razem (a+b+c+d)
Zostawiam rozbiór logiczny zdania napisanego w oryginalnym stylu szamaństwa językowego. Nie krytykuję, bo sama je uprawiam ;)
Po 3 godzinach od zetknięcia z treścią postu vvv wstawił swoje przekonanie. Honestly żywione. Wprawdzie 10 razy je szlifował, co też zajęło jakiś czas, zatem MUSIAŁ mieć przekonanie, dogmat i w umyśle GOTOWĄ odpowiedź. Tylko trzeba ją było opakować w słowa i wystukać.
Nie mogę się NIKOMU dziwić, że okopał się w poglądach na temat: zdrowia, diet, religii, osób, polityki itp. Koncentracja umysłowa na temacie „okołomiskowym” i obwinianie a priori pożywienia oraz KK o zło całego świata, jest widzeniem które cybernetyk Józef Kossecki nazywa widzeniem prętowym zjawisk. A ja używam określenia „tunelowym”. Bo trudniej z tego się mentalnie wydostać. Oczywiście, że KK jest zbiurokratyzowaną instytucją. W której część hierarchów zapomniała do czego jest powołana. Ponieważ jego szeregi zostały zinfiltrowane. Można, (gdyby się naprawdę chciało) to prześledzić. Choćby czytając Michalkiewicza. Ale Kościół to też np. obecnie, ja. I mój cichutki głosik, od niedawna moherowy, coś znaczy. To niesiona przez wierzących piękna idea – miłości bezinteresownej. Choć ludzie nie wiedzą o co chodzi i mają ogromne problemy ze zdrowiem.
Dość długo wstawiałam swoje „odkrycia” podczas poszukiwania odpowiedzi na pytanie „dlaczego”. W postaci postów. Niestety, moje zdolności do tego aby „powiedzieć wszystko, co pomyśli głowa” są nikłe. Może też ponoszę porażkę z powodu nadymania pychą. Tak więc było sporo o cywilizacjach. O tym, że w Polsce jest chaos z powodu ścierania się różnych wartości tych cywilizacji. Nie można mieć pretensji do wilka, że pożera owce. Że redaktorzy gazetoidów w rodzaju Michnik , Urban oraz genderystki - Środa, Bratkowska, Szczuka szerzą swoje przekonania rodem z cywilizacji hebrajskiej. Np. przekonanie o prawie do wolności. A właściwie do ustanowienia prawa UWALNIAJĄCEGO od odpowiedzialności. Taką wolność - do mordowania nienarodzonych „dawały” zawsze systemy totalitarne. A stojący na czele wyznaczali, komu i kogo WOLNO mordować: (cytat)
Jak wiadomo, Adolf Hitler uważał, że ograniczone prawo do życia mają m.in. Żydzi i osoby nieuleczalnie chore. Jeśli chodzi o Żydów, to dzisiaj wysunęli się oni do pierwszego szeregu nadczłowieków, a osoby nieuleczalnie chore nadal, a właściwie nie tyle „nadal”, co znowu utraciły prawo do życia. Nasilająca się w państwach UE propaganda eutanazji, której próbuje się jeszcze opierać Kościół katolicki, jest niepodważalnym tego dowodem.
Przyczyną jest jedna z tzw. socjalistycznych zdobyczy w postaci przymusowych ubezpieczeń społecznych. „Póki gonił zające”, tzn, póki ubezpieczenia te nie przyniosły rezultatu w postaci postarzenia społeczeństw – nadczłowieki mogły jeszcze ciągnąć z nich zyski. Kiedy jednak – zgodnie z teorią noblisty Gary`ego Stanleya Beckera – pojawiła się nadreprezentacja starców-wampirów, a do interesu trzeba by dokładać, nadczłowieki odkryły jedno z najważniejszych „praw człowieka” – „prawo do dobrej śmierci”, czyli eutanazję.
Przemawiają za nią – jakże by inaczej – „względy społeczne”, bo kto to widział, żeby nadczłowieki nie mogły z podczłowieków wycisnąć wszystkiego, łącznie z mydłem, jakie można zrobić ze zjełczałego ludzkiego tłuszczu?
Nadczłowieki dziś się oczywiście wycwaniły i same wysuwają się na plan pierwszy tylko w wyjątkowych przypadkach, do działań rutynowych wypychając grupy kuszone przywilejem; np. „kobiety” i pederastów. „Kobiety” nadczłowieki kuszą przyznaniem władzy samodzielnego decydowania o życiu lub śmierci własnych dzieci, a pederastów – możliwością narzucenia wszystkim swoich preferencji, co stwarza szansę obfitości partnerów i braku ryzyka.
Uzasadnieniem obydwu przywilejów jest szamaństwo, którego istota polega na przekonaniu, iż rzeczywistość zmienia się pod wpływem zaklęć. Jeśli, dajmy na to, nazwę dziecko „płodem” lub „zygotą”, to przestaje ono być istotą ludzką, przekształcając się w rodzaj rzeczy. Jeśli przegłosuję, że pederastia nie jest zboczeniem – to nie jest. Jest to oczywiście absurd, ale co z tego jeśli w jego propagowanie kierujący Unią Europejską faszyści przeznaczają na propagandę szamaństwa ogromne sumy?”

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1140
Nie ukrywam, że po odkryciu przyczyny zniekształcania mózgu ludziom. Co powoduje ich zmianę w nieszczęsne pieczarki siedzące w ciemnocie. Albo krasnoludki funkcjonujące w bajkowym świecie dla dorosłych dzieci, gdzie zdrowie i szczęście się kupuje w aptece, sklepie czy na Allegro. I wypasa immuniuniu zapobiegając zachorowaniu.
Więc po zorientowaniu, że te wszystkie przekonania są błędne, fałszywe - przeżyłam wstrząs. Oraz zmianę poglądów łącznie ze światopoglądem.
W chwili obecnej jestem pod wrażeniem skuteczności prania mózgu ludziom. Choć, jak zauważyłam, nawet ludzie bez wykształcenia ale myślący, potrafią nie dać się wkręcać w serwowaną medialnie g ównoprawdę. Czyżby edukacja niszczyła zdolność samodzielnego myślenia ?
Tak więc nawet tacy a może szczególnie tacy- święcie przekonani, że nie dają sobą manipulować, nosząc w kieszeni Art. of War, nie zauważyli, że są ofiarami. I to w pierwszym punkcie, który jest najważniejszy: „ Wojna to sztuka wprowadzania w błąd.”.
Tak więc siejąc kłamstwa na temat zdrowia, historii, religii, medycyny, szczepień a nawet takiej nauki jak biologia, uzyskuje się jakieś cele.Kto ma te cele i dlaczego.
Nie będę już dalej snuć, bo przecież, jak uspokajała mnie moja przyszła bratowa (nomen omen korzeniami hebrajskimi) nie ma spiskowej teorii dziejów. Oraz, jako specjalista od pedagogiki (doktorat) tłumaczyła mi, że w „naukach” gender jest dążenie to tego, aby dziewczynkom nie nakazywano bawić się lalkami a chłopcom autkami. Tak odkrywczo i radośnie ten problem wygląda w mniemaniu wysokokształconych na uniwersytetach warszawskich.
Niestety, jeszcze ostatni raz, jako człowiek ogarnięty brzydkim nałogiem, czyli nawiedzeniem, pozwolę sobie na wybryk ekshibicjonizmu umysłowego. Ponieważ uważam, że sprawdziłam PRAKTYCZNIE, zweryfikowałam prawdziwość praw biologicznych ( dzięki mojej śp. teściowej) i wyciągnęłam wnioski z przeczytanych źródeł.
Do zobrazowania tego, z czym zwykły człowiek musi się spotkać i co przebrnąć , żeby zdobyć samemu perełkę wiedzy. -Taki niemajętny emeryt, co się dorwał do komputera i coś próbuje wykoncypować, czegoś się dowiedzieć. - Posiadając, na szczęście, jakieś doświadczenia praktyczne związane z biologią. - Aby się dorwać do jakiejś PRAWDY. Prawda może nawet leżeć blisko. Jak liść w lesie.
I tu przypowiastka. Jak ukryć liść (prawdę)? Najlepiej w lesie. A jak nie ma lasu? To trzeba zasadzić las. Tak więc znalezienie jakiegoś pewnika w rodzaju prawa jest niemożliwością. Ponieważ bezustannie jest sadzony las. Każdy sadzi coś w tym lesie Internetowym i gdzie bądź, informacja krąży jak pieniądz, też wirtualnie. Multiplikuje się. Liści a liści. Aliści mnie się udało. Przypomniałam sobie, że raz zgubiłam w zbożu metr do obliczania ilości kłosów zboża- spodziewanego plonu ( gdy byłam „kwalifikatorem”) i …znalazłam go po godzinie, gdy już nie szukałam. Las sadzą wszyscy. Ci co chcą naszego dobra w obydwu znaczeniach. ( wszyscy chcą mojego dobra- nie dam go sobie odebrać )
I ci, co chcą zaistnieć, też piszą, bo nikt nie zauważył jacy są mądrzy, dowcipni i w ogóle. Oraz nawiedzeni. Tacy, jak nie przymierzając – ja. Najgorszy gatunek. Uparty, złośliwy, nadęty, wszechwiedzący. Wszyscy sadzą swoje lasy informacji- powstaje dżungla.

Wracając do przekonań obiegu materii w buddyzmie. Zasadniczo nie zgadzam się, że wydzielane przeze mnie cząstki energii pochodzące z mózgu (elektroencefalogram) mają stać się w procesie recyklingu kwantami, cząstkami Higsa ( ponoć najmniejsze- boskie cząstki) NIE MOIMI ale konia, słonia czy dajmy na to - biedronia. Czy to jest logiczne? Cząstka energii- mojej myśli- nie może być myślą inną. Moja to moja. Nie kamienia np. I ten pogląd mój nie jest buddy – styczny. Żadnej styczności mieć nie może. W buddyzmie żadnego humanizmu nie ma, kreatywnej postawy miłości, zaangażowania. Ja widzę oczekiwanie na recykling. A przecież człowieka motywują do działań , poświęceń idee a nie wyłączanie się od emocji, uczuć. To jest niewłaściwe spojrzenie na świat. Gdyby ten system dawał jakieś oparcie, pierwsza buddystka naszego kraju- Małgorzata Braunek, nie dokończyłaby przedwcześnie swego życia, zmumifikowana chemią. Jeśli nie mówi się o rodzaju raka, to najprawdopodobniej jest to rak narządów rodnych lub piersi. Tak przypuszczam. Smętny pogrzeb z żegnającym ją „partnerem” .

Buddyzm- smutne wierzenie, bo nawet z definicji nie można nazwać religią. Wiem, że trudno uwierzyć w Zmartwychwstanie, cuda czynione przez Jezusa. Jeśli kobieta lat 92 wstała z grobu w kostnicy (mąż mi podał dzisiejszy news), to dlaczego nie mógłby powstać z martwych Jezus. To jest przekaz ludzi z tamtych czasów, JAKOŚ się to musiało stać. Jeśli była to zbiorowa halucynacja, to też można spojrzeć jak na zjawisko nadprzyrodzonych, niezwykłych właściwości tego człowieka. To jest okropna herezja, ale kto może sprawdzić w jaki sposób Chrystus zniknął z grobu? Był istotą niezwykłą, miał nadprzyrodzone właściwości. Nikt temu nie zaprzeczy. A jednak wzbudzał już za swoich czasów szaleńczą nienawiść. („krew na nas i na dzieci nasze”) . Do dziś wyznawcy idei chrześcijaństwa są mordowani. A tylko w Dekalogu jest zakaz mordowania. Nie w innych religiach. Jednak –odwaga i prawdziwość tego przesłania, które Jezus głosił. Od tylu lat uparcie niesiona z poświęceniem życia wyznawców chrześcijaństwa, jest piękna i prawdziwie budująca. Bezinteresownej miłości.
Wypełnienie tego przesłania skutkowałoby rajem na ziemi. Nikomu nie szkodziłoby mleko (nawet czekoladowe UHT w kartonie) ani gluten. Ani żadne produkty jadalne. Ludzie nie mieliby traumatycznych przeżyć z dzieciństwa a nawet z życia prenatalnego. Bo ludzie nie awanturowaliby się, tylko kochali. Kobiety rodziłyby tylko zdrowe i chciane dzieci. (Bo niechęć do rodzenia dzieci bierze się ze strachu, z braku oparcia). Nie byłoby problemu DDA, ADHD, ADD. Nie byłoby epidemii, bo nie byłoby wojen. Nie byłoby jazdy po narkotykach i alkoholu, nie byłoby zabitych. Nikt nikogo by nie gnębił i nie robił mobbingu. I nie kłamał. I Kuglarz nie skupiałby całej energii życiowej na gnębieniu mistrza Słoneckiego i odbieraniu przeświadczenia wierzącym w uzdrawiającą moc jego mikstur. Bo Kuglarz by nie zachorował i nie musiałby się leczyć. Bo nie wściekałby się, bowiem byłby kochany i sam wybaczał innym błędy. Przecież jak ktoś w coś wierzy i mu to pomaga, to niech wierzy. Wierzy w buddyzm, że pomaga- niech wierzy. Choć to brzydkie jest. W funkcjonowanie na diecie światłem (breatharianizm)- czemu nie, niech wierzy. Choć dieta jest mało praktyczna, nie wszędzie do stosowania (trzeba unikać nocy polarnej). Wierzy, że surowe mięso nieco skolonizowane przez bakterie mu pomaga, choć zalatuje- dobrze. Albo naleśniki. Czy posiłek zmiksowany i wstępnie nadtrawiony śliną. To pomaga akurat tej osobie i trzeba to uszanować. Wytrącenie z tego przekonania może mieć traumatyczne skutki.

Mnie służyło pisanie felietonów. Ale to już ostatni. Jestem wdzięczna za możliwość wypowiadania na stronie DD i cierpliwość pana Witolda.
_________________
gea
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Czw Lis 13, 2014 23:51   

gea napisał/a:
(...) tylko w Dekalogu jest zakaz mordowania. Nie w innych religiach. (...)
tunelowe to "tylko" jakieś takieś.

wiki/Buddyzm napisał/a:
Ludzie świeccy starają się zwykle przestrzegać pięciu wskazań, które są wspólne dla wszystkich buddyjskich szkół.

Pięć podstawowych wskazań to:

1. Powstrzymywać się od odbierania życia.
2. Powstrzymywać się od brania tego co nie jest dane.
3. Powstrzymywać się od złego seksualnego prowadzenia się.
4. Powstrzymywać się od fałszywej mowy.
5. Powstrzymywać się od zażywania intoksyków, które prowadzą do nieuwagi
.


Jakby pierwsze, a nie piąte.

Pomijając oczywiście ten drobiazg, że Chrystus sprowadził wszystkie wcześniejsze przykazania do jednego, wskazania miłości z empatii jako najbardziej owocnej drogi życia człowieka.
:shock:
Ostatnio zmieniony przez vvv Pią Lis 14, 2014 00:00, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Grzegorz R 

Dołączył: 29 Paź 2014
Posty: 725
Ostrzeżeń:
 4/2/3
Wysłany: Pią Lis 14, 2014 09:45   

vvv napisał/a:


wiki/Buddyzm napisał/a:
Ludzie świeccy starają się zwykle przestrzegać pięciu wskazań, które są wspólne dla wszystkich buddyjskich szkół.

Pięć podstawowych wskazań to:

1. Powstrzymywać się od odbierania życia.
2. Powstrzymywać się od brania tego co nie jest dane.
3. Powstrzymywać się od złego seksualnego prowadzenia się.
4. Powstrzymywać się od fałszywej mowy.
5. Powstrzymywać się od zażywania intoksyków, które prowadzą do nieuwagi
.


Na razie spełniasz w stu procentach warunki punktu trzeciego. Nie mając żadnych doświadczeń w sferze seksu nie można tego warunku nie spełniać. Nad resztą musisz jeszcze popracować.
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Nie Lis 16, 2014 00:03   

Najtotalniejsza powtórka z rozrywki:

https://www.google.ie/#q=...of%20nirvana%22 napisał/a:
(...) basest layer of Nirvana, where they feel the very same emotional and physical pain they caused to all others after the “cut-off” time.

All residents of that layer fear the light, so only a pinpoint is constantly available in that dark world where they live with all the horrors they caused during their Earth lifetime. When they overcome their fear of the light, they move into a level that has a bit more light, and so on and so forth until they have absorbed enough to incarnate in some third density world at the consciousness level of slugs or short-lived insects, for instance. Starting at that point is an act of divine grace; it erases all cellular patterning that otherwise could influence other personages to take the same course as the one whose lifetime consigned him or her to that basest area. It also is divine grace that each sets its own growth pace, each accepts the light when it is ready, so reaching the “beginning anew” stage of incarnation and evolving to human status in a third density civilization may come relatively fast, say a thousand of your years, or extend into the millions. (...)
:shock:
Ostatnio zmieniony przez vvv Nie Lis 16, 2014 00:05, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Wto Lis 18, 2014 19:54   

vvv napisał/a:
Kościół Katolicki tak rozwija idee Jezusa jak odkrowie UHT mleko czekoladowe w kartoniku rozwija idee mleka jako pierwszego pożywienia ssaków.

Na drodze rozwoju świadomości Karma to wybory jakich dokonujemy
w odpowiedzi na określone zaobserwowane sytuacje, jeśli dorośliśmy do sytuacji i ją ogarniemy, lekcja odrobiona, nie ma potrzeby jej powtarzania, jeśli nie, to powtórka do skutku, nie może być znaczących braków w etapie x by przejść do etapu x+1.

Rze kłem?
IMHO?
;)

Jeśli chodzi o buddyzm, choć pojęcie karmy jest znane nie tylko tam:
/wiki/Karma napisał/a:
Karma jest podstawowym i bardzo ważnym pojęciem we wszystkich szkołach buddyzmu i oznacza tu jedynie "zamierzone działanie". Nie oznacza więc rezultatu (określanego jako owoc), efektu czy przeznaczenia.


trzeba by się jeszcze odnieść chyba do karmy i krążącej w tym kwesti koła ale żądam wyprowadzenia mnie z błędu. Napiszę tak: uważam,że trzeba być idiotą do kwadratu żeby robić taki sam identyczny błąd. Ale jesli popełnia błąd którego konsekwencje są podobne a błąd miał inny tok wydarzeń to tylko kwestia nauki jaką sobie fundujemy żyjąc. Na koniec przypomnę, bo czytam teraz fajną książkę Bennewicza, że jak dobrze zrozumiałam chyba tylko własnie Ci co mówią o karmie mówią,że można wyjść z koła i zmienić swoje życie, byt, duszę etc. A w religi chrześcijańskiej jakoś mi podobne twierdzenie umyka bo wciąż są przykazania, co robić, czego nie robić, ta wolna wola w wydaniu KK jest zupełnie inna niż gdyby tak zostawić treści chcrześcijańskiej ale bez przykazań, zakazów itp. Ale to takie moje widzenie tego o czym napisałam powyżej.
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Wto Lis 18, 2014 19:57   

a propo tego co gea zacytowała

wg MNIE:

"sztuka wprowadzania w błąd to możliwość wywoływania wojen"
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Śro Lis 19, 2014 01:23   

sylwiazłodzi napisał/a:
trzeba być idiotą do kwadratu żeby robić taki sam identyczny błąd.
Osobiście nie znam nikogo, kto by w jakiejś kwestii, na przekór zdrowemu rozsądkowi, dla pewności drugi raz nie próbował. Pytanie powstaje czy to błąd no i zależy od powagi sprawy i czy podpada to pod opaczność i/lub opatrzność czy nie.
:hug:
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Pią Kwi 03, 2015 19:37   

Znam faceta, który dla eksperymentu założył sobie kajdanki na jedną rękę.
Klucza nie miał i nie dało się zdjąć, więc dla pewności zapiął sobie te kajdanki
na drugą rękę, żeby sprawdzić, co się będzie działo.
JW
 
     
gea

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 1354
Wysłany: Pon Kwi 20, 2015 09:38   

vvv napisał/a:
wiki/Buddyzm napisał/a:
Ludzie świeccy starają się zwykle przestrzegać pięciu wskazań, które są wspólne dla wszystkich buddyjskich szkół.

Pięć podstawowych wskazań to:

1. Powstrzymywać się od odbierania życia.
2. Powstrzymywać się od brania tego co nie jest dane.
3. Powstrzymywać się od złego seksualnego prowadzenia się.
4. Powstrzymywać się od fałszywej mowy.
5. Powstrzymywać się od zażywania intoksyków, które prowadzą do nieuwagi.


Zatem należy się powstrzymywać. Ale co, jeśli trudno się powstrzymać. Nie można wytrzymać, po prostu. Na takie dictum się mówi czasem " nie możesz wytrzymać, to ... puść !

Ja nie powstrzymałam się od wklejenia tego linka o zderzeniu cywilizacji. Po 30 minucie bardzo ciekawe zestawienie argumentów z najstarszej cywilizacji na świecie - bramińskiej z łacińską. ( Cywilizacja żydowska skopiowała pewne elementy z Ksiąg Wedy)

Cywilizacja decyduje o tym kim jesteśmy. Chodzi o zrozumienie zasad.

Zderzenie cywilizacji.
https://www.youtube.com/watch?v=YJevRnvIfb8
_________________
gea
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Pon Kwi 20, 2015 12:13   

gea napisał/a:
Cywilizacja decyduje o tym kim jesteśmy. Chodzi o zrozumienie zasad.


My (wszyscy razem i każdy z nas osobno razem) w każdym słowie -> uczynku -> nawyku -> charakterze -> przeznaczeniu, decydujemy o tym czym jest i jak może być postrzegana nasza cywilizacja,

chodzi o de facto tu i teraz,
a
nie o usprawiedliwiania.

http://s7.postimg.org/5gxurw9gr/tes.jpg


Rozważnie z tym co myślisz;
Staje się tym co mówisz.
Rozważnie z tym co mówisz;
Staje się tym co robisz.
Rozważnie z tym co robisz;
Staje się tym co jest nawykiem.
Rozważnie z tym co jest nawykiem;
Staje się tym co jest charakterem.
Rozważnie z tym co jest charakterem;
Staje się tym co jest przeznaczeniem.

8)
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Czw Kwi 30, 2015 13:33   

o! i to bardzo ładnie podsumowuje cały temat. Diabły, szatany i inne takie są dobre ale do straszenia dzieci i/lub tłumów...
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
gea

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 1354
Wysłany: Sob Maj 02, 2015 23:38   

Cywilizacja decyduje o tym kim jesteśmy. Chodzi o zrozumienie zasad. Przy uważnej analizie idei buddy- stycznych ich "atrakcyjność" okazuje się złudna. Jeśli ta religia pozwala na takie upokarzanie ludzi, jest okrutna i barbarzyńska.

https://www.youtube.com/watch?v=pxHF2d25iZw

I zdecydowanie wolę cywilizację łacińską. Nawet z ortodoksyjnym katolicyzmem.
Quod quod agis prudenter agas et respice finem.
_________________
gea
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved