Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Filmowe Opinie
Autor Wiadomość
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 21, 2010 17:13   

Jestem po "Up in the Air".

Film perfekcyjny. Jest lekką opowieścią zawierającą jednak wyraźnie otwarte kanały, gotowe, by zapuścić w nie refleksyjnego żurawia.
Rzetelną, finezyjną całość wieńczy finał, który ma znamiona największej zajebistości!
Fenomenalny montaż (zwróćcie uwagę na sceny wesela, są kręcone zupełnie inaczej niż reszta filmu - prawdziwy majstersztyk, świetnie podkreślający emocjonalne rozchwianie i niepewność) określa zorganizowany pośpiech, w jakim żyje Ryan (Clooney).

Ryan lata po całym kraju, jest szanowanym klientem linii lotniczych, a pracuje jako spec od przekazywania ludziom, że są wylani z pracy. Niewdzięczny, paskudny job. Ryan jest w nim bardzo dobry, jednak jego prywatne życie praktycznie nie istnieje, bo prawie przez cały rok musi przemieszczać się pomiędzy lotniskiem, bieżącym miejscem pracy, a kolejnym hotelem. Brak żony, tylko zaopuszczone mieszkanie i akcydentalne, mało zobowiązujące, przepełnione głównie seksem randki z Alex (Farmiga), kobietą pracującą w sposób bardzo podobny. Tak wygląda mniej więcej zarys wstępny, resztę sami zobaczcie.

W pamięci pozostały mi: finał filmu, scena wesela siostry Ryana, jego rozmowa z przyszłym szwagrem, krótkie ujęcie z załamaną Natalie zjeżdżającą ruchomymi schodami, montaż, znakomita muzyka, epizod, kiedy w trakcie pocałunku Ryana i Alex, nagle szlag trafia prąd i wszędzie gasną światła (odczytałem to najpierw jako żart komediowy, ale potem dotarło, że raczej chodziło o coś więcej. Ciekawe, jakie będą Wasze opinie).


Lekkość opowieści może być jednak zwodnicza, bo Reitman przemyca sprytnie emocjonalne ciężary, a one ostatecznie nie pozwalają nadać "Up in the Air" rangi typowej komedii. Na marginesie: przyznam - bałem się, że będzie to coś w rodzaju komedii romantycznej, a tego gatunku nienawidzę szczerze i do końca życia (no może poza nielicznymi wyjątkami, jak choćby przeuroczy "Ile waży koń trojański?" Machulskiego).

Dobra rekomendacja Dario Ronina!

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lut 21, 2010 17:42, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 20:34   

Nowicki ma u mnie plusa, nie tylko jako aktor - bo w tej roli dawno się spełnił - ale jako ostry krytyk, zwłaszcza że dostało się symbolom lecącego na pysk poziomu przeciętnego polskiego widza, czyli Mroczkom. Bracia Pomroczni spać chyba nie mogą przez tego starego satyra :)

W czacie z Nowickim można przeczytać m.in.:

Cytat:
Jeden z Internautów odniósł się do słynnej wypowiedzi Nowickiego na temat braci Mroczek. Na pytanie, czy dyskredytowanie aktorów serialowych jest w porządku, gwiazdor odpowiedział: - W przypadku seriali w ogóle nie można mówić o aktorstwie. Każdy może być aktorem serialowym... A Mroczki? Co mnie Mroczki obchodzą? Takich Mroczków to jest 100. Triumfy święci głupota i brak talentu. Nie rezultat, a brak rezultatu święci triumfy.


Nie zgadzam się jedynie z generalizacją seriali w ogóle, ale Nowickiemu chyba raczej chodziło o tasiemcowe szmiry typu "Moda na sukces", "Klan", "M jak miłość" czy inne tego typu opowieści dla - jakby to ujął Grizzly - parafian lub Kononowiczów.

Albo chodziło o jakąś Jolę Rutowicz. Też nie znam.

Cytat:
Wczoraj w taksówce wziąłem gazetę do ręki i okazało się że ona jest symbolem seksu... Jak to? Jak można z Nią baraszkować? To można się nadziać na jakiś paznokieć czy coś - kończył ten wątek aktor.



To nie jest jedyny raz, kiedy Nowicki - aktor którego nie darzę wcale sympatią, ale to przynajmniej AKTOR - wziął się i uwziął na warszawkową swołocz beztalenci demokratycznie wybranych przez demokratycznie ogłupiały naród. Tzw. celebryci, produkt wylansowany w naszym kraju przez media i pisma typu "gosposia samosia" gdzie można poczytać, że ciocia Klocia radzi, jak dyskretnie w fotel przy gościach i jak pozbyć się rybiego zapachu w kuchni - to zjawisko dla kina szkodliwe niczym szczury w zagrodzie z ziarnem.
Ponadto, celebryci polscy tym się różnią od tych zza oceanu, że w większości przypadków są to aktorskie miernoty lub miernotki - ludzie, którzy NIGDY nie powinni trafić w rejon pracy obiektywu kamery.

Tomek

ps: Bardzo smutne jest, że miernym, nędznym mediom udaje się ustalać stajenny poziom jako coś powszechnego w Katolandzie (i nie tylko).

źródło" omlet.pl


P.S. Noooo, "dziad" ma 100% rację co do niejakiej (albo raczej "nijakiej!) Joli:



Totalna anty-kobiecość, anty-seksowność i w ogóle :razz: . To już nawet Doda przy niej jest uosobieniem piękna :x No i ze szponami "dziad" miał rację też, co wyraźnie widać na załączonym obrazku :)

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Mar 04, 2011 23:48, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 23:14   

Nowicki zrobił się starym zrzędą .
Nie wszyscy kochają ambitne filmy pt.co "autor miał na myśli"
ładniutkie i niekoniecznie inteligentne dupencje miło się kojarzą
i pozwalają się widzowi dowartościować i odpręzyć.
nie widze w tym nic złego . jakie zapotrzebowanie taka sztuka .
Martwi mnie tylko ten totalny zalew głupotami , świętościami,badziewiami
i gadajacymi głowami .
brak ambitnych programów popularnonaukowych w publicznej TV
no cóż jest "Dyskowery ,Planet czy Geografik i pilot.
No i moje szlachetne pudełeczko na świat .Szkoda ,ze czasu mało .
_________________
pozdrawiam
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 23:28   

przypomnial mi sie film z Janem Nowickim, Anną Polony i Jerzym Binczyckim pt. Z biegiem lat z biegiem dni czesc 2, rewelacyjnie zagrany przez co tu duzo mowic, wybitnych aktorow, ja czasem wracam do tego filmu poniewaz teknie za rodzimymi prawdziwymi kreacjami aktorskimi ..... :-)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 24, 2010 01:47   

Viola, a widziałaś "Motyle"? Przepiękny film o przyjaźni dziecięcej.

http://www.filmweb.pl/f7871/Motyle,1972

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Lut 24, 2010 01:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Lut 24, 2010 17:50   

M i T napisał/a:
Viola, a widziałaś "Motyle"? Przepiękny film o przyjaźni dziecięcej.

http://www.filmweb.pl/f7871/Motyle,1972

Tomek

nie widzialam, w takim razie musze zobaczyc... :-)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 25, 2010 22:33   

"Insider", directed by Michael Mann; sceny między 02:03:47s a 02:11:20s !!!!!!!!!!!!!!

To jest czyste jak alpejski kryształ mistrzostwo filmowego świata !!!!!

Michael, Al, Russell, Christopher, Dante, Lisa i Pieter ... :pada:

Tomek
 
     
chill 


Pomógł: 14 razy
Wiek: 42
Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 818
Skąd: W-W
Wysłany: Pią Lut 26, 2010 23:54   

Ktoś widział tę radośc dla oczu ( ...ehh te zdjęcia ) najnowsze dziecko Jima Jarmusha "The limits of control " ?

http://www.filmweb.pl/f46...rol%2C+The,2009
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 27, 2010 19:15   

Chill, no ja na przykład nie. Mógłbyś coś naklikać o swoich wrażeniach, bo te na filmwebie wołają poziomem o pomstę.

Do każdego z filmów Jarmusha, muszę się powoli przekonywać. Zwykle nie jestem jakoś szczególnie zachwycony lub szczególnie rozczarowany.
Chyba tylko wobec Almodovara mam jakiś hamulec, a to może być paskudny błąd z mojej strony - choćby dlatego, że gość ponoć nieustannie babrze się w relacjach rodzic-dziecko i robi to chyba dobrze.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Lut 27, 2010 19:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Arro

Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 9
Wysłany: Sob Lut 27, 2010 23:31   

Nie wiem, czy było, ale Shutter Island. Ciekawie sie ogląda, tylke moge powiedziec, szczegolnie jak sprawy zaczynaja sie wyjasniac. Rewelacyjne zakonczenie.

Jak zwykle DiCaprio super gra, a rola świetnie do niego dopasowana. Trochę przytył koleś ;)

Ostatnio zmieniony przez Arro Nie Lut 28, 2010 15:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Arro

Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 9
Wysłany: Nie Lut 28, 2010 15:29   

Armored 2009

Ochroniarze postanawiaja skorzystac z okazji, ale jeden sie wyłamuje. Warto zobaczyć na pewno, opowieść o zaufaniu itd. ;) Ciekawy pomysł na film, w zasadzie cały czas rozgrywa sie w jednym małym miejscu, ale nie jest nudno. Gwiazdorska obsada. Ale ważniejsze Shutter Island :)

 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 28, 2010 16:06   

autoedycja
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Mar 04, 2011 23:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Arro

Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 9
Wysłany: Nie Lut 28, 2010 17:01   

M i T napisał/a:
To taka tonizująca przeciwwaga dla trollingu, jaki zdarza Ci się uprawiać.


Nieźle sobie radzisz z krytyka. Najpierw milczec a pozniej załatwić wszystko słowem trollujsz.
Ostatnio zmieniony przez Arro Nie Lut 28, 2010 17:01, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Nie Lut 28, 2010 20:10   


:hah:
rockenrollll....
Ostatnio zmieniony przez _flo Nie Lut 28, 2010 20:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 03, 2010 18:23   



Ethan i Joel Coen-owie.
Tych dwóch amerykańskich Żydów od lat robi kino zajebiste do sześcianu. Pomijając niezrozumiały, bełkotliwy i kompletnie nie trafiający w mój gust "Barton Fink", reszcie twórczości braci mógłbym wykuć pomniki i oglądać ich filmy niemal codziennie.

Mija rok za rokiem, kolesie nakręcili dość dużo filmów - prawie same bardzo dobre - a wciąż nie siada im forma. Mało tego!! Prężą coraz to większe muskuły, a przy okazji "To nie jest kraj dla starych ludzi", mało im twórcze jaja nie popękały od nadmiaru testosteronu - taki to był rasowy brainfucker :-D
Niespełna rok temu zachwyciłem się "Burn After Reading". Zachwyt pozostał świeży jak paryska bagietka o poranku, a ostatnio oszalałem na punkcie "Serious Man"! Coenowie są mistrzami świata w ukazywaniu ludzkiej bezradności wobec nie przemyślanych decyzji, świata, otoczenia, czy po po prostu wobec przypadku.
Bezradność, niemoc, ślepe poszukiwanie, wolicjonalny uwiąd i wewnętrzna rozpacz egzystencjalna. Wszystko to na przykładzie współczesnego Hioba, przeciętnego mieszkańca amerykańskiego przedmieścia. "Serious Man" miesza w sobie gorycz i czarny humor w proporcjach odmiennych od np. "Fargo", jest też od niego dużo lżejszy gatunkowo, ale kto powiedział, że nie można opowiadać lekko o ciężkim?!
Nie jest to w żadnym razie komedia. U Coenów humor - zawsze czarny jak wnętrze psiej budy - jest czymś naturalnym, wynikłym właśnie z ludzkich prób radzenia sobie z paskudną sytuacją i nie decyduje, że konkretny film to komedia, za to współgra z tragedią. Tak jest u braci bardzo często, tak jest i w "Serious Man".



Gość, który ma totalnie przesrane!! A jak Wy nie zobaczycie "Serious Man", to też macie przesrane ;)

ps: Misiek, w filmie jest coś specjalnie dla Ciebie :) Daj znać, jak skumasz o co biega.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Mar 04, 2011 23:51, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Mar 05, 2010 20:03   

kto bedzie dzis ogladal "kinga konga" na tvn? :hihi:
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pią Mar 05, 2010 21:22   

A propos Coenow - zupelnie niechcacy zaliczylam sobie "Trees Lounge" powtornie w tym tygodniu. Nic sie nie zmienilo, nadal dobry i na poziomie.
Zobaczylam na sieci te fote i chcialam odswiezyc "Kids'ow", ale nie mieli, potem stwierdzilam, ze jakikolwiek film z Chloe Sevigny dalby rade, i koniec koncow stanelo na Trees Lounge. W sumie.. widzialam jak dotad chyba tylko 2 filmy w rezyserii Buscemi, ten drugi to "Interview" ze Sienna Miller - kiepscizna. Wiec cieszy, ze SB ma jednak na swoim koncie naprawde kawalek porzadnego kina.
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pią Mar 05, 2010 21:46   

@Wiola
Ja bym z checia obejrzala, klasyka
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Mar 05, 2010 22:15   

ogladam king konga, troche inaczej zrobiony niz pierwsza wersja, king kong wredna malpa nie jest tak kochliwy jak jego poprzednik..... :viva: fajne efekty, no zobaczymy co bedzie dalej.... :hihi:
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Mar 05, 2010 22:31   

swietna akcja byla przed chwila, king mi zaimponowal :hihi:
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Mar 06, 2010 02:23   

Znaczy sie ze nowego King Konga Wam zapodali? A ja myslalam, ze oryginal...
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Mar 06, 2010 12:23   

_flo napisał/a:
Znaczy sie ze nowego King Konga Wam zapodali? A ja myslalam, ze oryginal...

flo,nowa wersja calkiem calkiem , bajeczka na sobotni wieczor, 4 bite godziny z reklamami wlacznie, ale akcja wartka wiec dobrze sie patrzylo.... :-D
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Mar 06, 2010 21:45   

@Wiola
ach, ok, moze, kiedys...

Z innej beczki. Jestem dzis po seansie "Alice" Burtona. No coz, rozczarowalam sie. Niby wszystko ladnie pieknie, zrobiony jest doskonale, wszystko dopiete na ostatni guzik, ale to jednak bajka dla zupelnie niedoroslych dieci, 10-12 lat. Nie wiem do jakiego stopnia byla to swiadoma decyzja, do jakiego stopnia miala na to wplyw wytwornia (Disney) - ale zabraklo jajcow. Zbyt sztywno trzymali sie ksiazki moze.
Jedyne co mnię chwycilo za serce to "mad hatter's tea party" :D Mad is kexy.
Wlasnie sobie obejrzalam wywiad z Johnnym Deppem, i chyba wlasnie chodzi dokladnie o to, co powiedzial: "his emotions are very very close to the surface"
Ostatnio zmieniony przez _flo Nie Mar 07, 2010 01:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Mar 08, 2010 20:36   

_flo napisał/a:
Nie wiem do jakiego stopnia byla to swiadoma decyzja, do jakiego stopnia miala na to wplyw wytwornia (Disney) - ale zabraklo jajcow.


To pewnie Disneya "zasługa". Obawiam się, że wkrótce obniży loty także Pixar, bo został wchłonięty przez Disneya. No sam muszę "Alicję" zobaczyć, ale trochę zapał mi usiadł.

Rozdano Oskary. Choć wiem, że to poprawna politycznie impreza, że każda taka nagroda jest bardzo poprawna i grzeczna, że członkowie Akademii uprawiają politykierstwo i kierują się koniunkturą i trendami, ale zwykle nagradzane tytuły prezentują dość wysoki poziom.

Bardzo ważne i pocieszające jest, że:

- przegrał "Avatar". Gdyby jego producent odebrał statuetkę, znaczyłoby to, że kino światowe poniosło porażkę wybierając świetnie opakowaną wydmuszkę bez jakiejkolwiek zasługującej na uwagę treści. A swoją drogą, w kategorii efektów specjalnych, Cameron też powinien przegrać - i to w cuglach z "Dystryktem", bo ten zaprezentował takie CGI, że mózg się gotuje z zachwytu. Generalnie, w porównaniu z "Avatarem", łzawy i tandetny "Titanic" był arcydziełem :x

- że zmienił się system głosowania i ilość filmów nominowanych do nagrody.

- NAJWAŻNIEJSZE :) Za rolę drugoplanową, statuetkę odebrał aktor, który wykreował jedną z najlepszych postaci widzianego przeze mnie skrawka historii kina:




Christopher "por. Hans Landa" Waltz. !!!!!!!!! :viva: :viva: :viva: :viva:
Gdyby go nie nagrodzono, byłby to drugi tak hardkorowy przypadek ignorancji członków Akademii, bo pierwszym jaki pamiętam był event, gdy zamiast DiCaprio ("What's Eating the G.Grape?") Oskara otrzymał Tommy Lee Jones za "Fugitive". Co z tego, że Tommy był sehr gut, kiedy pomyliłem DiCaprio - nie znając go jeszcze - z umysłowo chorym dzieckiem zatrudnionym przez Lasse do filmu :shock: Na miejscu Tommy'ego, zlazłbym ze sceny i oddał nagrodę Leonardo, ale fuck it !! To zamierzchła już przeszłość, a Oskary przyznają członkowie Akademii, nie zaś widzowie. Stało się, trudno.

Wracając do Waltza. Zasłużona nagroda - jak najbardziej perfekcyjna, barwna, ekspresyjna, niezapomniana, pomnikowa rola w najlepszym jak dotąd filmie Tarantino.
Wszyscy myśleli, że po "Pulp Fiction" już nie da rady. Byłem wśród tych malkontentów.

Reasumując: przegrana "Avatara" i wygrana Waltza oraz "Up", w pełni mnie satysfakcjonują. Gdyby jeszcze Bękarty zatriumfowali, byłoby cacy do sześcianu.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Mar 04, 2011 23:53, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pon Mar 08, 2010 23:30   

A propos i nota bene :)
http://www.upperplaygroun...of_the_film_217
Cytat:

?This creative team has assembled the following select group of accomplished artists, David Choe, Sam Flores, Estevan Oriol, Grotesk, Jeremy Fish, Patrick Martinez, Alex Pardee, Dora Drimalas, Munk One, N8 Van Dyke, Rene Alamanza, Morning Breath and Skinner Davis, to create their own poster art based off their interpretation of the Oscar Nominated film, “Inglourious Basterds” artwork.
..

Zacznijmy od tego a la Miller - z dedykacja dla Marishki

Te 2 tez sa imo, niezle:

 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 20:36   

Flo, wszystkie postery mogą być, ale środkowy wdechowy!! Stara szkoła :)

Wczoraj zapodaliśmy sobie wielkoekranowy debiut Michaela Manna - jednego z największych mistrzów AUTORSKIEGO dramatu sensacyjnego ever - czyli "Thief" (1981 r.) z życiową rola Jamesa Caana.
Ostatni raz widziałem chyba jak miałem 14 lat, dlatego kilkanaście godzin temu w trakcie seansu stopniowo, ale nieubłaganie, opadała mi szczena. Zaaaaachwyttt Panie i Panowie!! Zachwyt.

Normalnie, gdyby mi ktoś nawsadzał, że spoko stary, opowieść o naiwności fachury-włamywacza uwikłanego w bezwzględny system, jaki sam poniekąd tworzy - na pewno ci się spodoba, nie uwierzyłbym. Dlatego mając lat naście, zapamiętałem "Złodzieja" jako film dobry, z fajną, ale nieco zbyt pachnącą latami 80-tymi el-muzyką Tangerine Dream. Teraz, po latach, gdy poznałem prawie wszystkie filmy Michaela, łącznie z "Public Enemies" (słabszym niż "Thief") i naczytałem się Manniaków - zakochałem się w nim na maxa.
Znalazłem na YT sam finał, jakże typowy dla Manna - okraszony cudowną muzyką, nakręcony w sposób poetycki (nawet krew bryzga na ścianę lirycznie ;) ), podrasowujący emocje widza do końca pokrętła. Bardzo analogicznie jak w końcówce "Manhunter", kiedy zdeterminowany łaps wpada przez szybę do chaty psychopaty, a w tle "In a Gadda da Vida".
Nagranie, jakie na potrzeby "Thief" stworzyło trio Tangerine Dream, a które można usłyszeć we fragmencie z linka, bardzo przypomina znany utwór grupy Pink Floyd. Jakby ktoś się chciał pobawić w zgadywankę który - to zapraszam :)

Otwarcie linka dla tych, co filmu nie znają, równa się karze zmiażdżenia radochy seansu przez potężny spoiler, tak więc warto przemyśleć kliknięcie ;)

http://www.youtube.com/watch?v=0sJv1CWxAME

Ale jakby co, to jeszcze jeden link, tym razem ze sceną na plaży (cudny motyw muzyczny). Nie ma wielkiego zagrożenia spoilerami.

http://www.youtube.com/watch?v=uS2ZoQihPLs


ps: Na marginesie dodam, że olałem jego seriale: "Crime Story", kompletnie dziwaczne i nie w moim typie "Miami Vice" , długometrażowego "Ostatniego Mohikanina" traktuję czysto rozrywkowo, fatalny "The Keep" pominę milczeniem, a biografii walimordy Alego jakoś nie chce mi się oglądać, więc pozostają "Manhunter", "Heat", "Insider", "Thief", "Collateral" i "Public Enemies". To już KLASYKA i jazda obowiązkowa. Tego powinni uczyć na filmówkach, a nie wbiegania w slipach pod stoły i darcia ryła przed komisją wespół z mantrowaniem zachwytów na kinem snobistycznym i niezrozumiałym.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Mar 11, 2010 20:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 13:24   

M i T napisał/a:
Flo, wszystkie postery mogą być, ale środkowy wdechowy!! Stara szkoła

Nom, plakat musi miec 'pomysla', to podstawa, a ten srodkowy jest najmocniejszy pod tym wzgledem.
Dzieki temu wlasnie szkola "polish poster" cieszy sie taka renoma. Nie omieszkam wkleic kilka przykladow przy okazji, czyli wieczorem :D

Jesli zas chodzi o Manna, to na pewno sobie cos oblukam w ten weekend z Waszych rekomendow.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 17:16   

Flo, wklejaj tych plakatów ile wlezie.

Podaję mój ranking filmów Manna - wg kolejności w zajebistości :)

1. "Insider" - zdecydowane pierwsze miejsce.
2. "Manhunter" - dzisiaj może, lecz nie musi się to zmienić po 3 seansie "Heat"
3. "Heat"

..mała przerwa i ...

4. "Thief"
5. "Collateral" - mógłby być znacznie lepszy, niewykorzystana szansa i zrąbana końcówka
6. "Public Enemies" - prędzej czy później wskoczy pewnie na miejsce "Zakładnika"
7. "The Last of the Mohicans"

Reszta filmów nie wchodzi w grę.

Co prawda, nie jest to forum filmowe, ale jakby ktoś z Was miał chętkę na dramatyczne kino Manna w przerwie między posiłkami, nigdy w trakcie - zachęcam do spisania swojej listy.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Mar 12, 2010 17:17, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 20:56   

...a gdy będziecie podróżować liniami PKP, to miejcie baczenie, bo w przedziale można nadziać się na dialogi jakby żywcem wyjęte z ... pewnego POP-ularnego wątku-tasiemca :evil:

http://www.youtube.com/watch?v=ReHn5eNJx_g

Tomek
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 21:04   

Mowie PKP, mysle:
http://www.youtube.com/watch?v=6LEL97hUQ1Q :D
(Ale to sie bardziej nadaje do MOCS)
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 15, 2010 16:13   

Całkiem niedawno pisałem, że było by fajnie zobaczyć ekranizację EMPIRE V Pielewina... I stał się cud, nie będzie wampirów, ale za to Generation Pizdut. :viva:




http://www.filmweb.pl/f24...eration+P),2010


Nigdy nie czekałem na żaden film, a teraz czekam jak dziecko.

Książka jest tak dobra, iż nie potrafię sobie wyobrazić, że można to spartaczyć czymkolwiek. Nawet jeśli zamiast Garego Oldmana będą nieznani aktorzy i nieznany początkujący reżyser, to sama historia się obroni. A jak dobrze zrobią i zagrają, zapowiada się miazga na skalę światową.

trailer http://www.youtube.com/watch?v=aV_7D4D7A_I

kręcą kacapy, nic nie rozumiem co gadają ale wydaje się, że dadzą radę :evil: http://www.youtube.com/watch?v=tsU4h3kxdR4

http://www.youtube.com/watch?v=Rz7cchZGoZI

http://www.youtube.com/wa...feature=related

i sam Pielewin neandertal ektomorfik zawodowo szpanujący metroduchowością i glamurem :hah:



http://www.myspace.com/victor_pelevin
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Pon Mar 15, 2010 19:30, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Wto Mar 16, 2010 01:08   

obejrzalam zajawke, zapowiada sie pysznie
a ten Pielewin to jakis Twoj alter-ego...
Ostatnio zmieniony przez _flo Wto Mar 16, 2010 01:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 16, 2010 16:54   

Waldek, przez chwilę miałem stracha, że to coś polecił, zajeżdżać będzie Boratem, ale pewnie mylę się ogromnie.

Skoro jesteśmy przy wschodniej granicy, od razu przypomniałem sobie o tym filmie:



Jest bezbłędny i przepiękny. Od pierwszego do ostatniego ujęcia siedziałem jak w transie.
No dobra, nie będę się cyrtolił: arcydzieło!! Zobaczcie sami, Ty Waldek - w szczególności :-D

Tomek
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 16, 2010 17:39   

mylisz się ogromnie :)

i podaj polski lub angielski tytuł tego co powyżej polecasz 8/
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 16, 2010 17:42   

Kukułka
Kukushka (lub Cuckoo, The)


Tomek
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 16, 2010 18:53   

dzięki :)
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Mar 20, 2010 02:20   

Obejrzalam dzis sobie "A serious man" - braci Coen.
Jak zwykle na piec. I teraz mam motywacje, zeby rozpakowac moja antologie Coenow, wydanie pudelkowe :P
Film fajnie fajnie intelektualny, malo gry na emocjach, duzo prowokacji, rebusow, odniesien do biblii i do fizyki. Wlasciwie naszpikowany jest tymi motywami, bez nich nie ma o czym mowic: ksiega Hioba, kot Schroedingera, dybbuk...
Poza tym coz, jak przystalo na Coenow, wszystko dopiete na ostatni guzik, elegancko, bez partactwa, bohaterowie przerysowani, komiczni, komiskowi. No i jak zwykle atomsfera rodem z Kafki: "the uncertainty principle - it proves we can never know what's going on" :D


No klasyk.
Ostatnio zmieniony przez _flo Sob Mar 20, 2010 02:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Mar 20, 2010 15:57   

M i T napisał/a:
ps: Misiek, w filmie jest coś specjalnie dla Ciebie Daj znać, jak skumasz o co biega.

PS
Hej MiTy, napisze tajnym kodem tak zeby nie wszyscy zrozumieli. *winkwink*
inspecting body cavities for messages from god? Ło to chodzilo?
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Mar 20, 2010 15:59   

Nieeeeeee... słowo-klucz COFFIN :)

Marishka
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Mar 20, 2010 16:03   

Poddaje siem. Nie wiem.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Mar 21, 2010 21:23   

Chodzi o sugestywne ujęcie domykającego się wieka trumny :)

Tomek

ps: Ostatnio dwa wielkie rozczarowania i zarazem dwie "dwójki": "REC2" i "The Descent 2".
Przy swoich poprzednikach wyglądają jak robota kretynów. Teraz widzę jeszcze bardziej wyraźnie, jak WYBITNYM HORROREM jest "The Descent" Neila Marshalla i jak WYBITNYM HORROREM jest "REC" Jaume Balaquero.
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Nie Mar 21, 2010 21:29   

To nie pamietam tego ujecia...

Skoro juz tu jestem, to napisze, ze zaliczylam "Intolerable Cruelty" (Joel Coen).
Co sie bede rozpisywac, lekki latwy i przyjemny. Na poziomie przy tym. I oczywiscie punkty nabija zarowno George Clooney, jak i Cathrine Zeta Jones.
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pon Mar 22, 2010 01:23   

No troche sie jaram szczerze mowiac i troche siem martwie - jak ja to obejrze teraz :(
http://www.youtube.com/watch?v=lOzQTQyoh4Q
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Mar 25, 2010 23:01   

Co za przeklęty bastard - Cameron otumanił mnie i zmanipulował!! Kuglarz i czarownik, kasiasty kapłan 3D, chwalipięta i megaloman, elitarny sztukmistrz. W życiu nie widziałem tak kunsztownie, misternie i pięknie opakowanej tandety!! "Avatar". Nic to, jakoś się wyliżę... :roll:

Tomek

:faint:
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Mar 25, 2010 23:01, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
carbon

Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 175
Wysłany: Czw Mar 25, 2010 23:39   

Jesli o avatra chodzi to ogladanie go w domu na 21 cali crt otake ,czy pansonicu mija sie zupelnie z celem Choc ogladalem go w kinie w okulagrach to kupie jak wyjdzie na bluray pod warunkiem ze beda do plyty dolaczone okulary 3d wtedy moze cos odda ten film na domowym lcd .
Natomiast jak najbardziej kino odda atmosfere tego filmu i jego efekty oczywiscie w 3d , wiec z gory ostrzegam , nie kopjujcie tego filmu z netu , czy nie biezcie od znajomkow na divix czy avi , bo mija sie to z celem (chyba ze macie spory tv hd i odtwarzacz bluray to wtedy jak wyzej napisalem moze cosik bedzie , ale napewno i tak nie to co kino ) , poprostu odzalujcie te 20zl (nieznam cen wiec strzelam ) i idzicie do kina na wersje 3 d a napewno nie pozalujecie .
Ostatnio zmieniony przez carbon Czw Mar 25, 2010 23:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Pią Mar 26, 2010 21:55   

właśnie obejrzałem "rok diabła" petra zelenki.

przepiękna, magiczna, nakręcona w formie dokumentu opowieść o alkoholiźmie, przyjaźni i niecodziennych zbiegach okoliczności okraszona świetną muzyką.

w czechach ten film został uznany za kultowy, w polsce przeszedł bez echa.

polecam.

tutaj link do całego filmu jakby ktoś chciał obejrzeć:
http://www.iplex.pl/vod/p14-rok_diabla.html
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
Ostatnio zmieniony przez gravs Pią Mar 26, 2010 22:01, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 26, 2010 22:16   

gravs napisał/a:
w polsce przeszedł bez echa.


W żadnym razie! Ja go nie zapomnę do końca życia :viva: Faktycznie, przepiękny i urzekający - zresztą jak większość czeskich propozycji filmowych.

Ale na serio - w Katolandzie mają inne priorytety, a z polskim kinem to już gorzej być nie może. Ciągle ta sama choroba, polegająca na koszmarnie żałosnym i nieudolnym kopiowaniu zaoceanicznych pomysłów. Czesi z reguły nie kopiują, ich kino ma swój charakter, kręgosłup, a gdy zdarzy się wyjątek, jak "Mężczyzna idealny" - naprawdę fajna komedia romantyczna w amerykańskim stylu, to od razu widać, że to Czesi ;) Jak oni to robią??

Tomek
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 27, 2010 09:04   

Faktycznie przepiękny film ta "Kukułka"!

Hannibal jest tam też coś dla ciebie. Raz, że nie ma przeludnienia na ekranie i do tego ciekawe rady prozdrowotne dzikiego luda. :-)
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
carbon

Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 175
Wysłany: Sob Mar 27, 2010 14:41   

no i troche zabobonow, no ale kobieta ofiarna jeden i drugi uzywal - piekne wartosci nie ma co

ps tak fajny film , wiec ktory z was obracal by dziewczyne na spolke z innym?
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Mar 27, 2010 18:15   

fink napisał/a:
"Evil dead" - wg Stevena Kinga najstraszniejszy horror jaki kiedykolwiek powstał


W żadnym razie wg. Kinga. Chyba, że chodzi Ci o coś, co nie jest trylogią Sama Raimi, ale nie znajduję w pamięci.
Nawiasem mówiąc, pierwszy film z cyklu może jeszcze postraszyć, natomiast kolejne dwa, to małe perełki swawolnej, krwawej biesiady z przepotężnym przymróżeniem oka. Tim Burton musiał być zazdrosny 8-)

Co do "Texas Massacre.." (ufam, że masz na myśli film Hoopera z lat 70-tych) - oparty luźno o perypetie Eda Geina. No, przywalił tym filmem w ryj Amerykanom Tobe Hooper (nie pamiętam, by zrobił drugi tak dobry film). Robi wrażenie do dzisiaj i jest bardzo niegrzeczny 8-)

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Mar 27, 2010 18:57   

Remake, o którym piszesz, ma to do siebie, że łapałem się na częstych uśmiechach politowania - nie wywołał żadnych emocji. Hałas, chaos i teenage horror.

Hooper był bezlitosny. Jego pierwowzór pozostawia oglądającego z poczuciem nie dość, że niesmaku, to jeszcze bezsensu. Nie do częstego oglądania, zdecydowanie. To nie arcydzieło jak "Ils" (zapamiętajcie, proszę, ten tytuł !!!!!!), ale dość szokujący slasher. Do dziś czuć zapach rozpaczy i krwi bijący z lat 70-tych. Remake to kastrat ;)

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Mar 27, 2010 20:49   

Dziękuję Fink.

Fatalnie nieuważnie przeczytałem to o Kingu. No jasne, on uwielbia "Evil Dead". Danke za korektę :)

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Mar 27, 2010 20:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Kwi 02, 2010 20:36   

dostalam nastepujace filmy, bede je ogladac,

U Pana Boga za miedza
Ile wazy kon trojanski
General Nil
Moltyl i skafander
Byla sobie dziewczyna
Dom zly
Atrakcyjny pozna pania
Rewers
:-P
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 02, 2010 21:27   

Koń trojański i Rewers dawały jakoś radę z tego co pamiętam. Natomiast Dom zły to inna liga, podobnie jak polecony przez Arego znakomity Shutter Island. :shock: Ten film to dopiero majstersztyk. Genialnie wypakowany subtelnymi detalami.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Kwi 02, 2010 21:29   

Waldek B napisał/a:
Koń trojański i Rewers dawały jakoś radę z tego co pamiętam. Natomiast Dom zły to inna liga, podobnie jak polecony przez Arego znakomity Shutter Island. :shock: Ten film to dopiero majstersztyk. Genialnie wypakowany subtelnymi detalami.


:-D no zobacze jak obejrze....
 
     
alejasienieznam 

Wiek: 35
Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 340
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 02, 2010 22:01   

Waldek napisz coś więcej o Shutter Island. Tomek też jeśli widział. Ja niestety kompletnym przypadkiem natknąłem się gdzieś na dosłownie jedno z pozoru niewinne zdanie(przyrównanie do innego filmu, ci co widzieli pewnie domyślają się jakiego) będące sporym spojlerem i trochę zepsuło mi chęć obejrzenia filmu :mad:
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Kwi 02, 2010 22:14   

"Shutter Island" jest świetny - i to nie tylko dla wielbicieli psychologii :) Trzyma w napięciu, jak cholera. Końcówka rozwala. I . Mnie na przykład - podobnie jak "Lot nad kukulczym gniazdem". Di Caprio gra jak z nut. Muzyka momentami jak z rasowego horroru (przypomina tę ze "Lśnienia").

Żal mi strasznie głównego bohatera, bo to oczywiste, że nikt zyczliwy (tiaaaaaa, można sobie wyobrazić "życzliwość" psychiatrów w tamtych czasach i w tamtych zakładach!) nie pomógł przepracować potworną tragedię, którą przeżył... Nie dziwię się, że skończyło się tak, jak się skończyło, bo ewidentnie całe "przepracowanie" polegało jedynie na intelektualnym uświadomieniu gł. bohaterowi, co jest "realne", a co nie. A to za mało. Więcej nie będę spoilerować :)

A Tomek zrecenzuje, jak obejrzymy po raz drugi, czyli już wkrótce :)

Marishka
 
     
alejasienieznam 

Wiek: 35
Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 340
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 02, 2010 22:20   

nie ma opcji spoilera na forum? Molar, nie dałoby rady łatwo zaimplementować? W tym wątku przydałoby się baaaaaaardzo.
Ostatnio zmieniony przez alejasienieznam Pią Kwi 02, 2010 22:23, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Kwi 02, 2010 22:41   

Najlepszą pod względem jakościowym formę ukrywania tekstu spoilerującego, znalazłem na KMF-e. Prawdziwy majstersztyk organizacji forum. Wcześniej are też miał dobry sposób - coś jak niewidoczny tekst, który po najechaniu stawał się czytelny. Chyba coś takiego :)
Przetrzepiesz ten wątek, to go odnajdziesz.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Kwi 02, 2010 22:44, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Kwi 03, 2010 21:33   

Fink, całkowicie się zgadzam z oceną fabuły i zupełnie się nie zgadzam z opiniami o avatarach i efektach.

To jak się linkowali w avatary od strony technicznej mało mnie obchodziło, bo wiedziałem, że mam do czynienia z bajeczką fantasy, gdzie jedyną żywą postacią był - jak to się często zdarza - tzw. czarny charakter: tu psychopatyczny trep Colonel Miles Quaritch, grany rewelacyjnie przez Langa!!:)
Analiza połączenia z avatarem mija się z celem (choć i tak jest spoko), bo to tak jakby próbować zgłębić problem, czemu te pseudokobyły miały kilka par girów, na jakiej zasadzie większość organizmów nocnych miała cechy neonek lub świetlików albo dociekać, co jest grane z tą energetyczną więzią kojarzącą się ewidentnie z ideologią ruchu Gaia (zieloni socjaliści musieli mieć wielokrotne orgazmy w trakcie seansów). Zresztą, przedstawienie pandorskiej dżungli zasługuje na miano majstersztyku. Dżungla (pomijając latające skały), Quaritch, pandorska flora i efekty były znakomitymi elementami, które rozjaśniały badziewny charakter całości.

Gdybym miał ocenić "Avatara" w skali od 1 do 10 - daję z kopyta 3 (to za wymienione zalety).

Co w temacie 3D? Jestem przeciwnikiem tej technologii z kilku powodów:

- nie wiemy, czy karmienie się efektem działania przystawki 3D może zadziałać destrukcyjnie na nasz mózg, czy nie może.

- podejrzewam, że i tak już zidiociała widownia, może zgłupieć jeszcze bardziej. Wystarczy ryknąć "3D", a motłoch kieruje wzrok w miejsce skąd dochodzi ryk, śliniąc się przy tym niezależnie od jakości samej fabuły, aktorstwa i innych elementów tworzących zajebiste dzieło filmowe. Koniec końców, może się okazać, że wystarczy wypchnąć na rynek cokolwiek w 3D, a owieczki wywindują szmirę na szczyt box-office'u.

- nakładam kolejną parę okularów. Dodam, że słyszałem ochy i achy n/t tzw. 5D. To znaczy, że jako widz będę zmuszony wykasować do zera wyobraźnię i czuć przez cały seans wszelakie zapachy - nawet trupiego rozkładu czy smrodu zaniedbanej staruchy - bo fabuła filmu tego wymaga? Że niby fotel ma mi się trząść pod tyłkiem? Dziękuje, nie skorzystam. W przyszłości być może widz będzie podłączony różnymi kablami do siedzenia, jak bohater "Mechanicznej pomarańczy". Zajdzie do kina, by spuścić się mentalnie, by być mentalnie wydojonym i wyżętym? Za to też dziękuję.

Reasumując, system kamer stworzony przez Pace'a i Camerona zadziałał kapitalnie. To nie było 3D oczojebne, raczej próba stworzenia efektu doskonałego zdjęcia, wytworu lustrzanki. Tak to odebrałem. Cameron wiedział, kiedy pogłębić scenę, a kiedy działać na pograniczu 2D. Nie zauważyłem też tego niesamowicie wkurzającego efektu wyalienowania trójwymiarowanych postaci czy elementów scenografii. Piszę to jako widz mający przed sobą obraz z projektora NEC 1600, lampy 4000W, o rozdzielczości 2K - rzucony na uniwersalny ekran: biały, perforowany. Po wyjściu z kina nie czułem rewolucyjnej euforii, po prostu dotarło do mnie, że Cameronowe 3D faktycznie jest rzetelne. Jednak co z tego, kiedy film nie wzbudzał żadnych emocji?! Może gdybym miał 18 lat i socjalistyczno-zielonego śpika pod nosem... Może, gdybym nie wiedział, na jakim świecie żyję...
Nieważne, Cameron ukrył pustkę za pomocą pięknego opakowania. Wyjątkowo pięknego.

Postacie: porażka, pomijając sadystę Quaritcha. Lang bronił tego filmu, był kimś w rodzaju postaci Duvalla z "Czasu Apokalipsy", wyszło mu jak na tak durną fabułę i czas ekspozycji postaci, SUPER!! Zerknijcie sobie na sceny, gdy owładnięty furią, robi wypad na zewnątrz bazy bez maski ochronnej, z gnatem i wali seriami z automatu w uciekinierów - wstrzymując cały czas oddech 8-) Po chwili ktoś wybiega z laboratorium, wręcza mu maskę...
To tyle. Ach...Sigourney? Nein. Od razu miałem chcicę na rozwałkę a la Ellen Ripley. Tu niby też mocna babka, tyle że rola płaska jak LCD. Nie dał Cameron pograć ludziom, a Lang to chyba siłą się wykreował. A może to prawda, że czarne charaktery są bardziej wyraziste w filmie, a nie karłowate wymoczki niosące swe ciężkie brzemię aż na drugi koniec świata, do Mordoru ;)

Muzyka Tym razem James Horner próbował totalnie i ostatecznie rozprawić się z moimi narządami słuchu i CUN. Nie tym razem, bo jak wykazało badanie, słuch mam ponadprzeciętny, a przepracowałem :viva: Tego mogłem się spodziewać. Hałas, tumult, choć był motyw przewodni - tylko co z tego, jak badziewny do granic wytrzymałości. Infantylna muzyka do infantylnego filmu?

Będą kolejne epizody, to pewne, tyle że Cameron każe na nie czekać długo. Na razie chce przerobić na 3D "Titanica". I znowu będzie królem świata - ale nie dla mnie. Mógłby pretendować, gdyby udało mu się zrobić coś, co choćby dorównuje "Aliens".
"Avatar" pobił rekordy kasowe, to mu trzeba przyznać. Kura zniosła złote jajka, a ja jestem niezadowolony.

Tomek

ps: Na marginesie: film potęguję new-ageowe trendy, jest zajebiście poprawny politycznie, grzeczny do granic percepcji, nijaki, bezpłciowy, eunuchowaty i bardzo, ale to bardzo zielony.

I tu jeszcze mała uwaga: w komuchowatej hołocie zielonych najbardziej wkurza mnie to, że posługują się wieloma przydatnymi hasłami o ochronie przyrody na tej samej zasadzie, jak Watykan szasta tekstami o miłości. Kropka. Chyba nie ma sensu wcinać się w szczegóły.
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Kwi 03, 2010 21:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Kwi 03, 2010 23:06   

Dobrystka viola chciała powiedzic, iz ogladnela dzis 3 filmy, General Nil, Dom zly, Rewers i wszystkie mnie sie podobały. :hihi:
Ostatnio zmieniony przez Molka Sob Kwi 03, 2010 23:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Sob Kwi 03, 2010 23:46   

Molka napisał/a:
Dobrystka viola
I jeszcze oglada?
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Kwi 04, 2010 15:07   

Viola, a jak tam wrażenia z "Rewersu"? Podobno to jedyny film, w którym Dorociński jest aktorem, a nie skończonym pajacem 8-)
Zweryfikujesz?

Tomek

PS: http://www.filmweb.pl/f468255/Rozbitkowie,2007
Widziałaś? Ostatnio leciał w dwóch odcinkach w publicznej shitty tv. Niestety, mogłem zobaczyć tylko drugi, a warto. Goście po tylu latach przyjeżdżają w miejsce swojej kaźni razem z dziećmi ... mocne.
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Kwi 04, 2010 15:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Kwi 04, 2010 19:09   

M i T napisał/a:
Viola, a jak tam wrażenia z "Rewersu"? Podobno to jedyny film, w którym Dorociński jest aktorem, a nie skończonym pajacem 8-)
Zweryfikujesz?

Tomek


Rewers!
Tomek jeśli nie oglądałeś tego filmu, to koniecznie musisz to zrobić. Po obejrzeniu tego filmu nie mam złudzeń, Buzkówna pokazała na co ją stać, dla mnie to najlepsza polska aktorka młodego pokolenia. To właśnie na jej osobie widz skupia całą uwagę. "Wulkan" tłumionych emocji podyktowany kompleksami, niepewnością, strachem, ciągłym napięciem, bagażem doświadczeń czasów wojny, apodyktycznym wpływem najbliżej rodziny wybucha w sposób niekontrolowany!
Wręcz perfekcyjnie w tym filmie pokazane było to, iż człowiek w sytuacji realnego zagrożenia (bo zagrożenie było realne), może być zdolny do zabicia z zimną krwią, przy czym czyni to instynktownie, jakby w letargu (wymowna scena z poduszką).

Rola Dorocińskiego (Bronisław) sprowadzała się w zasadzie do „odpalenia ” w Sabinie tego, co przez lata było jej ciemną stroną , chorej, okaleczonej „duszy”. To całe mroczne zdarzenie jakby dokonało oczyszczenia jej z ogromnego bagażu negatywnych emocji kumulowanych okresem okupacji, powstania, wcześniej czy później musiałaby odreagować w taki czy inny sposób, ponieważ to wszystko było dla niej zbyt trudne..... a to, że odreagowała na „bezdusznej szumowinie”, tym mniejsza strata, tym mniejszy ból..... ja tak to widziałam amen.
Kto nie widzial, polecam! 8-)

M i T napisał/a:

PS: http://www.filmweb.pl/f468255/Rozbitkowie,2007
Widziałaś? Ostatnio leciał w dwóch odcinkach w publicznej shitty tv. Niestety, mogłem zobaczyć tylko drugi, a warto. Goście po tylu latach przyjeżdżają w miejsce swojej kaźni razem z dziećmi ... mocne.

ja oglądałam chyba ten dokument kiedyś na national geographic :-) chyba ze to jest cos innego ale zdaje mi sie ze to to.... :-)
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Kwi 05, 2010 14:15   

http://www.iplex.pl/vod/p1289-film.html
znalazlam link do 'Rozbitkowie" 8-) dzięki Tomek za podpowiedź.
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pon Kwi 05, 2010 18:24   

No taka ladna recenzje Wiola napisalas, ze poczulam sie zmuszona obejrzec. Dobry film. I straszny terror. W zasadzie powinni wiecej takich filmow robic na dzien dzisiejszy - o tej tematyce. Buzkowa ladnie zagrala, choc moze troche zbyt teatralnie. Podobala mnie sie Janda bardzo w roli mamuski z corka na wydaniu: "niech pan sie rzuca, niech pan sie rzuca". Albo o synku: "zawsze tak jest jak za duzo wypije, nie ma zdrowia, od dziecka tak jest"
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pon Kwi 05, 2010 19:10   

W ogole Janda w roli Irenki w sumie przykula moja uwage najbardziej, bo przypomina mi bardzo pewna pania z blizszej rodziny, ktora de facto ma wszystko pod kontrola, realizuje sie w najgorszych scenariuszach zyciowych, i bez problemu byla by w stanie rozpuscic jakiegos drania w wannie :hihi:
 
     
Fezie

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 54
Wysłany: Wto Kwi 06, 2010 18:59   

Shutter Island - wczoraj oglądałem i muszę powiedzieć, że nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem tak dobry film. Rewelacyjny klimat, trzyma w napięciu jak nie wiem co (szczególnie scena w bloku C), a przez ostatnie 20 minut miałem taką siekę z mózgu, że już sam nie wiedziałem co jest prawdą.

SPOJLER!!!



Przypomniałem sobie, że na samym początku filmu detektyw ma kłopoty z wyjęciem pistoletu z kabury i ta scena staje się zrozumiała dopiero po zakończeniu. Pewnie w filmie jest więcej takich 'bajerów', dlatego chętnie obejrzę go drugi raz.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 00:01   

Coraz nam bliżej do ponownego seansu "JFK" Stone'a, ale zanim jakieś świeże wrażenia, to wygrzebałem z mojego archiwum sensacyjne zdjęcie (pierwsze u dołu), które przeczy oficjalnym doniesieniom, jakby Oswald działał w pojedynkę :viva: , co jednak wciąż nie wyjaśnia, jak działał magiczny pocisk:





;)

Tomek
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 12:21   

Raportuje, ze zaliczylam "A single man" Toma Forda - nooooo coz, no taki film hmm estetyczny bardzo, szał ciał, ał (meskich, wiadomo). Oglada/przeglada sie toto jak Vogue albo Esquire, czyli seria poprawnych zdjec (doskonale perfekcyjne wnetrza, design, zwlaszcza drewniany dom fajowy) i muzyki, ale jak popukac, to ze srodka gluchy dzwiek. A szkoda, bo historia miala potencjal. Winie rezysera i Colin'a Firth'a, ktory raz zrobil dobra robote w "Pride and Prejudice", bo zagral chyba po prostu siebie, i na tym jego kariera mogla by sie zakonczyc.


.. i i jeszcze widzialam ostatnio "Dom zly" z waldkowego polecenia kilka stron wczesniej. Moooocny mocny filmior. Kto nie widzial, musi zobaczyc.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Kwi 09, 2010 20:20   

Para z Holandii w podróży. Wygląda, że bardzo się kochają...choć w tunelu zabrakło benzyny i doszło do dziwnego spięcia. Po chwili tunel jest prawie metafizycznym symbolem. Potem stacja benzynowa. Para się przytula, całuje, śmieją się. Ona się śmieje i kocha. On się z nią umawia i czeka. Zwykłe rozstanie w trakcie podróży na sikukawęherbatę, a przedtem jeszcze chwila pod drzewem w parku. Warto pamiętać. On się niepokoi. Czeka wciąż. Potem pisze kartkę i nie wytrzymuje. Za długo, o wiele za długo. Odchodzi od auta - tak jak ona. Prawie jak na kawęsiku, tylko bez uśmiechu. Nerwowo, szybko. Pyta, poszukuje. Jeszcze chwila i pyta już desperacko. Otoczenie pod słońcem ma swoje sprawy. On jest wyrwanym z kontekstu pośpiesznym, chaotycznym człowiekiem. Kubki na ulicy. Rozlane napoje. On nic nie wie, kopie te kubki. Gdy jedziesz na wczasy i widzisz po drodze pośpiesznego człowieka, to co pomyślisz? Że może żegna się raz na zawsze z dotąd znanym obrazem życia? Czy bojąc się być tak pośpiesznym w letnim spokoju, odczuwasz emocjonalny dysonans siedząc w aucie, pijąc wodę i czekając na kolejne minięte krajobrazy? Ilu ludzi codziennie zamienia się w roztargnionych wakacjuszy, tarmoszących swe fryzury w geście PrawieŻeJeszczeChwila I Rozpaczy? A może ich niewielu? Może to tylko ten skrobiący nerwy do granic wytrzymałości przypadek? Brak farta, pech, potwornie złe umiejscowienie w czasie i przestrzeni?
On już od tej pory nic nie wie, bardzo chce wiedzieć. Wiedzieć czy wciąż kochać?
Opuścić nowe i znaleźć stare, czy zostać złamanym codziennymi pytaniami co, jak, gdzie, kiedy, z kim, czy już czy jeszcze może nie. Tyle lat, a rozum dopomina się o poznanie.
Straszne dylematy.

"Spoorloos" film francusko-holenderski z 1988 roku. Wczoraj, nasza z Marishką premiera domowa. Wygrzebałem ten wybitny kawałek kina z sieci i sru go na hardego. Kupno oryginału w tekturze mus-obowiązkowe :)
W powyższym akapicie starałem się zaciemnić treść poprzez chaotyczny styl, użycie pourywanych zdań, niedopowiedzeń. Chciałem coś rzec, ale bez spoilerowni.

Jestem przeciwnikiem filmów grzecznych, poprawnych, mizdrzących się do wypolerowanego mózgowia damulki z francuskim pieskiem w torebce. Takich, gdzie krew i cierpienie zamiatane są pod dywan bez względu na miejsce akcji, bohaterów i gatunek. Gdzie zamiast "kuurwa" z ust draba - słyszymy boże "kurka wodna" lub "cholera". Cenię sobie u twórców odwagę, ale taką autentycznie namaszczoną osobistym lub jakimikolwiek innymi emocjami lub analizami, a nie chęcią prowokacji, żeby się obruszył stan kleszy lub inne tzw. środowiska. Film, muzyka, wiersz, opowiadania mają - jeśli nie są czystą rozrywką lub nie opisują wysublimowanego piękna - uderzyć w widza jak Zeus gromem w śmiertelnego podglądającego go jak dupczy Afrodytę.
Nie ma zmiłuj się. Jak opowiadamy o przemocy, to opowiadajmy o przemocy, a nie o mizdrzeniu się kanarków zespolonych smutkiem, że siedzą w klatce u właściciela któremu wali z ust, a który lubuje się w gadaniu do ptaków z nosem prawie między kratami.
Itd, itd...

Tyle, że w "Spoorloos" nie ma ani kropli krwi!!!
Zupełnie zdumiewające, ale w tym filmie większe wrażenie od wypływających z rozciętego brzucha trzewi, robi widok rozlanej na ulicy kawy i kopanych potem kubków, oczywiście przy znajomości kontekstu, a ten jest bombowo w mordę super-zajebisty. Gdy zapuszczaliśmy cacko, miałem na uwadze, że jest z 88 roku i pochodzi z Europy. Bałem się porażki wynikłej z manieryzmu europejskiego, jakiegoś charakterystycznego dla tego kina nieznośnego snobowania się na niezrozumiałość i wydmuchany intelektualizm.
Jakże miło się rozczarować. Powstał film, który można umieścić między daleko późniejszym, arcygenialnym "Seven", a chyba wcześniejszym "Autostopowiczem". Jednak nie jest to film wskazujący na te dwa tytułu, a zawiera jedynie podobne drobne składowe.

"Spoorloos" ocieka minimalizmem w każdej swej składowej na hektary. Muzyka złożona z elektroniki i linii basu, jest bardzo przyzwoita i nie przeszkadza. Nastrój wchodzi wręcz w mózg jak w masło, podobnie sama struktura. Bo warto dodać, że sklecono ten film wyśmienicie, więc siedziałem wgapiony w ekran jak sroka w gnat. I czekałem na finał, a ten to absolutna miazga - kwintesencja wyborna. Kapitalne rozwiązanie sytuacji, które w zasadzie każe odwlec sen o kilka godzin. Tego typu filmy trzeba, jak to mawia Hannibal, z godnością odchorować ;)
Te, po których muszę się "leczyć", kocham tak samo jak te, które leczą :-D

Znakomity film. Prawdziwe kino konesera, tyle że takie, które niczego nie stara się nauczyć czy narzucić. Po prostu reżyser wziął i opowiedział historyjkę, po której nie ma sensu pisać tomów. Wszystko rozgrywa się w sferze emocji widza, a dzieje się to z niewiarygodną łatwością. "Spoorloos" to mało skomplikowane twór, który niezwykle komplikuje emocjonalnie. W dechę!!!!

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Kwi 09, 2010 20:25, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Wto Kwi 13, 2010 13:33   

W UK za miesiac wybory, a za 3 dni wychodzi "The Ghost Writer" Polanskiego.
Moze byc dobry, zwlaszcza ze Ewan McGregor w roli tytulowej :D
 
     
Fezie

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 54
Wysłany: Pią Kwi 16, 2010 10:53   

Wczoraj leciał w TV "Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna" - piękny, metafizyczny, refleksyjny film przedstawiający przemijanie pór roku jako metaforę ludzkiego życia. Największym atutem tego filmu są obrazy przyrody. Polecam.
 
     
Fezie

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 54
Wysłany: Pią Kwi 16, 2010 11:18   

"Don't look now" z 1973r - dobry, klimatyczny, psychologiczny horror. Finałowa scena czyni ten film niezapomnianym, według mnie jedna z najstraszniejszych scen w historii filmów grozy.
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Pią Kwi 16, 2010 13:49   

Cytat:
"Don't look now" z 1973r - dobry, klimatyczny, psychologiczny horror


potwierdzam. świetny klimat.

od siebie dodam, że obejrzałem "shutter island" i się nie zawiodłem, choć końcówka ssie.

PS: bardzo dobra muzyka.
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
Ostatnio zmieniony przez gravs Sob Kwi 17, 2010 12:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Kwi 21, 2010 20:13   

No, no, jakie tu tytuły powyżej padają. "Don't Look Now" - maestria w opowieści o fatum ciążącym nad ateuszem, a z drugiej strony subtelności relacji międzyludzkich. Tak to pięknie między słowami się rozgrywa, finał także. Po tym filmie Wenecja już nigdy nie była taka sama, na szczęście zawitałem tam wcześniej, w piękne lato roku 1991 8-)
Nicholas Roeg i jego najwspanialszy film!!

Hannibal, no czemu Ty jesteś na tej surowicy ;)
Zerknij, co tracisz.

http://www.youtube.com/wa...JFI3bPdgR8&NR=1

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Kwi 25, 2010 17:02   

_flo napisał/a:
W UK za miesiac wybory, a za 3 dni wychodzi "The Ghost Writer" Polanskiego.
Moze byc dobry, zwlaszcza ze Ewan McGregor w roli tytulowej :D


Polański NIC się nie zmienił jako reżyser. W zasadzie jest to najwybitniejszy mistrz czarnego oldskulowego kryminałodreszczowca na świecie. Wydaje mi się, że potwierdził to kręcąc "Ghostwritera". W Katolandii nie miałby szans się rozwinąć. Już prawie go zasiekli po "Nożu w wodzie".
Po pobieżnym zerknięciu na na najnowszy film, na razie tylko tyle.

ps: Tak wspaniałego Brosnana nigdy nie widziałem. Zawsze grał palantów, ale teraz zagrał palanta doskonałego !!! Wielka rola.

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Kwi 30, 2010 20:20   

Znacie hiszpańskiego reżysera Nacho Cerdę?
Nie? Ale fajne filmy robi...
Np. krótkometrażowy "Aftermath". Odradzam zapoznanie się z nim krytykującym rekomendację Finka, bo możecie mieć problem z humorem przez całą Majówkę.

http://www.youtube.com/watch?v=nF7hgntvpqM

Mimo, że zdaję sobie sprawę, że Cerda nie zyska sobie tym filmem większej sympatii a wywoła głównie skrajne reakcje obrzydzenia i egzystencjalnego cykora, to zapraszam na seans jego najwybitniejszego filmu - "Abandoned". Senny, prawie surrealistyczny, klimatyczny i przepełniony potężną dawką grozy. Nie do częstego oglądania ze względu na skłonność do wywoływania niemiłego nastroju. Zawsze pod ręką po takich filmach trzeba mieć "Gang Olsena" ;) Jest jeszcze jedno wyjście. W ogóle je olewać.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Kwi 30, 2010 20:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Maj 02, 2010 00:11   

oglądałam teraz Body Heat na ZoneEuropa , bardzo dobry kryminalik .
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Maj 02, 2010 13:30   

Masz na myśli ten z Hurtem i Turner?
Faktycznie, znakomity był. Pamiętam scenę, jak dzieli ich szyba, a oni tak stoją wpatrzeni w siebie, po czym...

Czy jest tu ktoś, kto nie widział "Body Heat"??

ps: "Basic Instinct" leciał ostatnio w TV. Fajnie, bo czytał Andrzej Matul, no i sam film wciąż się broni dość skutecznie. Michael Douglas to jednak etatowy filmowy dupcyngiel-oferma, wystarczy sobie przypomnieć choćby "Fatal Attraction" :-D

Tomek
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Maj 02, 2010 13:48   

M i T napisał/a:
Masz na myśli ten z Hurtem i Turner?
Faktycznie, znakomity był. Pamiętam scenę, jak dzieli ich szyba, a oni tak stoją wpatrzeni w siebie, po czym...

Czy jest tu ktoś, kto nie widział "Body Heat"??
Tomek

yes,yes,yes :viva: z Hurtem i Turner, byla szyba, była.... :viva: scena niesamowita.... mega spontan! :hihi:

jesli ktos nie ogladal tego filmu, koniecznie musi zobaczyc, warto! :viva:
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Nie Maj 02, 2010 18:14   

a czy ktoś widział jak zmieniła się turner od tamtego czasu?
poza zdjęciami z googla polecam jej świetną rolę w serialu "californication" :viva:
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Maj 02, 2010 18:19   

Z Turner chyba zrobił się kobieton? Czy tak?

Czemu ludzie utalentowani, rzadko kiedy odnoszą sukces w Katolandii?
Przyznam, nie wiedziałem, że Sekuła też miał problemy w Polsce.



Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Maj 02, 2010 18:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Nie Maj 02, 2010 19:05   

M i T napisał/a:
Z Turner chyba zrobił się kobieton? Czy tak?
Tomek


yep



trochę meat loaf'a mi przypomina :-D
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Maj 04, 2010 20:09   

Przypomina go bardzo. I to jest smutne.
Staram się omijać prywatne życie aktorów, ponieważ gdy tylko czegoś się dowiaduję, natychmiast czuję niesmak. Ci ludzie dla mnie (raczej) istnieją TYLKO i WYŁĄCZNIE na planie - tam, gdzie uprawiają sztukę. Często się zdarza, że ich życie codzienne, to obraz nędzy i rozpaczy namalowany osobistymi tragediami. A może po zejściu z planu zdjęciowego, odczuwają pustkę bardziej, niż może się wydawać?
Może guzik wiem o tym, jak bardzo obraz tzw. gwiazdy jest kreowany bardziej przez media niż przez nią samą?? W końcu nie piszę o jakiejś Dodzie czy telenowelówce, ale o prawdziwych artystach - a oni, chcąc nie chcąc - padają ofiarą planktońskiej ciekawości, więc gdzie jest ten prawdziwy wizerunek?

Kathleen Turner, aktorka dobra, mająca na swoim koncie kilka pamiętnych ról, niegdyś tryskająca dojrzałym sexapilem, a teraz karykatura samej siebie. Zdecydowanie - tarapaty psychiczne

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Maj 04, 2010 20:33   

Dżizas, mówimy o kobiecie zaledwie 55-letniej! Podobno od lat choruje na RZS, które obecnie utrzymuje w ryzach dzięki dużej ilości leków, które z kolei powodują tycie :razz: Do niedawna ataki RZSu zalewała alkoholem.

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Maj 16, 2010 13:56   

Zawsze na to czekałem :evil:



Tomek
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 16, 2010 15:33   

M i T napisał/a:
...Zdecydowanie - tarapaty psychiczne...
Tomek...
Jesli to nie SCHIZOFRENIA to raczej wszystko jest do naprawienia ;-)
.
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Nie Maj 16, 2010 20:08   

Jaka schizofrenia -to tylko apetyt na zdrową ,ekologiczną świerzonke.
_________________
pozdrawiam
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Maj 17, 2010 00:19   




Jak będą dalej do filmów o wąpierzach zatrudniać Pattinsonów, to ja grzecznie poproszę pana Bartoszewskiego o przywołanie dawnych klimatów ;)

Tomek
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pon Maj 17, 2010 00:26   

M i T napisał/a:
Obrazek
Obrazek

Jak będą dalej do filmów o wąpierzach zatrudniać Pattinsonów, to ja grzecznie poproszę pana Bartoszewskiego o przywołanie dawnych klimatów ;)

Tomek


:viva: :hah: :hihi:
To było BOSKIE, co najmniej tak dobre jak
"SATYRA na CIPCIORE" :viva:
.
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Maj 18, 2010 04:32   

Czy ta pani aby nie przesadziła z makijażem,
no ja poznałem dopiero po wolno przesuwających się napisach końcowych.
:-)

 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 01:43   

"Zodiac" Davida Finchera.

Krytycy, czyli zazwyczaj ludzie piszący na zamówienie, sztampowo, drętwo, bezjajecznie i poprawnie, zamiast przyznać Fincherowi kapitał zaufania za arcymistrzowski trzeci epizod "Obcych", woleli udawać, że nie dostrzegają rodzącej się wielkości. Dopiero, gdy reżyser nakręcił najlepszy w historii kina dramat kryminalny "Seven", łapczywie zabrali się za lizanie mu utalentowanego tyłka. Gdy zaś Fincher zapoznał maniaków filmowych z kolejnym wielkim dziełem, a mam na myśli "Fight Club" - większość załapała ...

- że gość ma swój styl, natychmiast rozpoznawalny
- że babrze się w ludzkim brudzie obecnym w wielkich miastach, których fasady wciąż kuszą pozorem normalności i ... moralności.
- że jak każdy z naprawdę wielkich reżyserów, wyciska wszystko co najlepsze ze swoich aktorów. W jego filmach, tych najlepszych, nigdy aktor nie dominuje ekranu, a współtworzy całość.
- że od Finchera trzeba oczekiwać barrdzo wysokiego poziomu i ostro krytykować potknięcia, żeby sobie na laurach nie usiadł.
- że nie nadaje się do ciepłokluchowatych opowiastek dla oazowców. Niestety, jak pokazał czas, zdarzało się, że Fincher gdy wychodził z chałupy na plan, zapominał zabierać ze sobą jajec. I wskutek tego powstał efektowny, lecz nie efektywny gniot - "Azyl" i arcygniot - "Ciekawy przypadek B.Buttona".
- że David jest wybitnym specem od filmowego portretowania dochodzeniówek.
- że nie jest reżyserem jednego filmu

Po wyjątkowej wpadce, która mogłaby mnie bawić gdzieś na wysokości liceum, czyli "Benjaminie Buttonie", nagle pojawił się - u mnie na ekranie, nie w sensie chronologii reżyserskiej - "Zodiac" i zamknął osobisty krytyczny zawór spustowy, bo nie mam się do czego przypieprzyć.
No dobra, co opowiada nam film, którego czas trwania - dwie i pół godziny - należy do moich ulubionych? Opowiada o starej historii, w której człek człeka zabija, a potem staje się obiektem gorliwego śledztwa, ponieważ nie poprzestaje na jednej ofierze. Nie poprzestaje nawet na kilku. Seryjniak.
Zodiaka nigdy nie ujęto, śledztwo trwało dekady, a cała sprawa owiana mroczną tajemnicą niczym harce Kuby Rozpruwacza, stała się kapitalnym pretekstem do filmowej obróbki.
Fincher nakręcił arcydzieło poziomem dorównujące "Seven". Tam wciąż padał deszcz, lał z zachmurzonego nieba nieustannie, skapywał ze starych kamienic, dudnił o rynny, dachy, ludzi, spływał po przerażonej twarzy Millsa i jego broni. Był wszędzie i wbrew marzeniom Travisa z "Taxi Driver", nie zmył ludzkiego syfu z bruku.

W "Zodiaku" wciąż dzwonią telefony, te stare, o znanym wszystkim dźwięku.
Wypełniają przestrzeń budynków prasowych. Dzwonią u bohaterów, na komisariatach policji, zakłócają postrzępiony sen łapsom, przerywają im zwykłe czynności, jak choćby kuchenną krzątaninę. Są wszędzie, bohaterowie nieustannie zresztą ich oczekują, bo a nuż odezwie się obiekt dochodzenia: "Tu mówi Zodiak...".
Telefony są pełnoprawnym bohaterem, tak samo jak deszcze w "Seven".
Na marginesie, Fincher nie byłby sobą, gdyby nie zastosował charakterystycznej kolorystyki wnętrz, gdzie dominują wszelakie odcienie brązu, w tym sepii.

Fenomenem jest m.in. "wyczarowanie" klimatu lat 70-tych. Czasem trudno się połapać, że film powstał w 2007 roku !!!! Wielka, perfekcyjna robota :shock:

Wdawać się w akcję i różne smaczki nie zamierzam, a powyższe napisałem tytułem wstępu. Być może kogoś zachęcę do sięgnięcia po filmy Finchera.
Jednak nie wspomniałem o aktorstwie. Poza fajnymi, bardzo rzetelnymi rolami Gyllenhala i Roberta Downeya jr., mam swojego faworyta - postać zajebistą, wspaniale zagraną. Mark Ruffalo - tu jako inspektor Dave Toschi z wydziału zabójstw, głosem przypominający z deka Don Vito Corleone i w nieodłącznym płaszczu. Cały czas gdzieś na pozór w cieniu, a jednak nie dający się pominąć.



A tu główni bohaterowie, czyli słuchawka telefonu i rysownik pracujący dla gazety, który z roku na rok marnuje swoje życie gnając za nie dającym się zagnać i rozkminić:



Od premiery "Zodiaka" minęło już chyba 3 lata, a teraz oszalałem z radości, bo David chce zabrać się za remake pierwszej odsłony skandynawskiej trylogii "Millenium" S. Larssona. Oczywiście, nie można olać znakomitej szwedzkiej adaptacji opowieści o dziewczynie z tatuażem smoka na plerach, ale Fincher ma u mnie spory kapitał zaufania i mimo łzawego kloca o Buttonie - czekam z wypiekami na jego wersję szwedzkiej prozy.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Cze 12, 2010 01:36, w całości zmieniany 7 razy  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pon Cze 07, 2010 02:13   

M i T napisał/a:
...Od premiery "Zodiaka" minęło już chyba 3 lata, a teraz ...Tomek

Bardzo "smakowita recka" ! 8-)

I jak tu nie "skonsumowac" tego filmu? :hihi:
.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Cze 08, 2010 01:21   

wskoczylam, bo jestem po obejrzeniu "33 scen z zycia" Szumowskiej



co za , co to mialo byc, chyba jakas groteska nt. smierci na raka. Nie wiem czy ogladaliscie? Jak doszlam do momentu, w ktorym umarl tez ojciec Julii to juz plakalam ze smiechu 8-)

Jutro czas na prawdziwe kino, zapuszczamy z mezem Wiarolomnych Liv Ullman . Widzialam dawno, prawie 10 lat temu i chce sobie powtorzyc
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 08, 2010 06:07   

Ciekawi mnie film "Poza zasięgiem" w reż. Jakuba Stożka, który dostał Złotego Smoka 50. edycji Krakowskiego Festiwalu Filmowego.
http://film.onet.pl/0,0,2180705,wiadomosci.html
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Cze 24, 2010 21:53   

Ja tu widzę niezłe podobieństwo 8-)

Szyc


Gosiewski



Z biegiem lat Szyc ma szanse stać się kopią, o ile przytyje. Różnice są lekkie, niezauważalne przy pobieżnej obserwacji.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Cze 30, 2010 02:07, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Lip 20, 2010 16:39   

"Życie jak dom" / Life as a House ( 2001 )

o relacjach ojciec - syn , o tym co w życiu ważne , ...

kto nie widział , gorąco polecam

Tomek , jestem ciekaw twojej recenzji :-)

Darek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lip 20, 2010 16:41   

Serdeczne dzięki Dario za rekomendację. Odezwę się z wrażeniami :)

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lip 22, 2010 21:29   

Dario, film już jest, lecz wciąż czeka. Łyknąłbym go z miejsca, ale powstrzymuje mnie:



Ale dam radę, serio :hihi:

Tomek

ps: Z drugiej strony jednak: K.Kline, K.S.Thomas i ofkors za kamerami Mistrz Zsigmond. Będzie dobrze.
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Lip 22, 2010 21:32, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lip 22, 2010 22:19   

M i T napisał/a:
Będzie dobrze.


Tak myślę :-)

czekam cierpliwie na komentarz

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lip 23, 2010 02:32   

Póki co, powrócę chwilowo do "Ghost Writera" Polańskiego wg. powieści "Duch" R.Harrisa.
Zanim wnioski czysto filmowe, jedna krótka uwaga. Wydaje mi się, reżyser nie jest tak naprawdę ścigany za gwałt na nieletniej (sama zresztą dała sobie z tym spokój będąc w pełni dojrzałą osobą), ale za TEN właśnie film. Wkrótce spiszę, o co mi biega szczegółowo.

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lip 28, 2010 15:06   

jeszcze nie obejrzałem , ale zapowiada się ciekawie

Incepcja / Inception (2010)

„Incepcja”, czyli najnowszy film Christophera Nolana, to jedno z największych rozczarowań tego roku. A zarazem „Incepcja” to jeden z najlepszych współczesnych filmów kryminalnych. Paradoks i rzecz niemożliwa? Nic z tego: w „Incepcji” wszystko jest możliwe.

„Mroczny rycerz”, ostatnia jak do tej pory, odsłona przygód Batmana zarobiła na świecie ponad miliard dolarów, stając się szóstym najlepiej zarabiającym filmem w historii kina. Nic więc dziwnego, że jej reżyser Christopher Nolan dostał od producentów absolutnie wolną rękę i mógł nakręcić taki film, na jaki przyjdzie mu ochota. A ochota przyszła mu na „Incepcję” – mroczny futurystyczny kryminał, reklamowany jako najoryginalniejszy film tego roku.

Faktem jest, że „Incepcja” to jeden z nielicznych wysokobudżetowych filmów (kosztowała ok. 200 milionów), wyprodukowanych w tym roku i opartych na autorskim pomyśle. To, że w zalewie kosztownych nowych wersji starych filmów („Karate Kid”), kontynuacji hitów („Shrek 4”) tudzież adaptacji bestsellerów („Zaćmienie) Nolanowi udało się zrealizować tak drogi film, oparty na oryginalnym pomyśle, świadczy tylko o tym, iż dziś w Hollywood jest to reżyser o statusie nie mniejszym niż Martin Scorsese►.

Bohaterem „Incepcji” jest Cobb (Leonardo DiCaprio), światowej sławy spec od włamań. Tyle że Cobb nie jest zwykłym złodziejem. Akcja „Incepcji” toczy się w bliżej nieokreślonej przyszłości, w której zaawansowana technologia pozwala zakradać się do podświadomości śpiących ludzi. Buszując w cudzych snach Cobb na zlecenia wielkich korporacji wykrada super tajne projekty. Pewnego dnia tajemniczy pan Saito zmusi Cobba do wykonania trudnej i niezwykle skomplikowanej akcji. Jeśli zakończy się ona sukcesem, bohater nie tylko będzie mógł się wycofać z kradzieży i wrócić do rodziny, ale przede wszystkim zostanie oczyszczony z zarzutu o zamordowanie żony, (za co jest ścigany w Stanach Zjednoczonych listem gończym).

I tu pojawia się rysa na reklamowanej najoryginalniejszej fabule tego roku. Jeśli bowiem pozbawić „Incepcję” całej otoczki snów, nawiązań do Frueda i akcji w podświadomości, okazuje się ona być absolutnie klasycznym czarnym kryminałem, opowiadającym o ostatnim skoku. Tak jak w „The Killing” Kubricka, „Asfaltowej dżungli” Hustona czy „Rififi” Dassina, mamy tu gang przestępców przygotowujących się do skoku.

Jest i werbowanie nowych członków, i trening, a na końcu długa i mozolna akcja, której komplikacje łatwo przewidzieć. Bowiem nie trudno domyślić się, iż tak samo jak w klasycznych czarnych filmach zawiedzie tu nie technologia a element ludzki, w tym wypadku słabość bohatera do jego ukochanej.

Kiedy w połowie filmu odkrywamy, z jakich klocków ułożył swoją „Incepcję” Nolan, każdy, kto choć raz oglądał opowieści o ostatnich skokach, jest w stanie opowiedzieć sobie puentę. A więc czy „Incepcja” jest pierwszą od czasów nieudanej (czy raczej niepotrzebnej) „Bezsenności” artystyczną porażką Christophera Nolana? Nic z tych rzeczy. Rządzący się schematami czarnokryminalnymi film to techniczny majstersztyk, który dorównuje poziomem realizacji najlepszym filmom Michaela Manna (Nolan nawet kadruje sekwencje strzelanin tak samo jak Mann).

I to jest w „Incepcji” najważniejsze. Nolan wykorzystując ograne do cna schematy stworzył niezwykle intensywny, pasjonujący i świetnie skonstruowany kryminał, który zadowoli zarówno wielbicieli Raymonda Chandlera jak Williama Gibsona.

Darek
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lip 28, 2010 16:33   

Cytat:
zaawansowana technologia pozwala zakradać się do podświadomości śpiących ludzi.


Ciekawe, bo na czasie jakby dla mnie. Paradoksalnie, żadna zaawansowana technologia nie jest do tego potrzebna, a raczej zaawansowana świadomość "tu i teraz".

Ale i tak z przyjemnością nastawiam się, zwłaszcza, że nigdy nie oglądałem "klasycznych czarnych kryminałów o ostatnim skoku".
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 02, 2010 18:58   

Zapowiada się ciekawy film ;INCEPTION ;
http://www.youtube.com/watch?v=66TuSJo4dZM
Zamierzam pójść na niego do kina.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Sie 08, 2010 15:55   

This guy is pretty good :)

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Facet jest lepszy niż myślałem pół posta temu :) :shock:

http://www.youtube.com/wa...feature=channel

A niech mnie, jest ich więcej - równie dobrych, a nawet jeszcze lepszych. Jakby to powiedzieć polskim aktorom podkładającym głosy do filmów animowanych, by nie roztrzaskać regulaminu?? :evil:

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Sie 08, 2010 16:36, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Sie 12, 2010 15:01   

Swego czasu skandal wywołał film "Kaligula", w którym zagrał znany z "Clockwork Orange" Malcolm McDowell.
Zwróćcie uwagę na podobieństwo fizyczne do pewnego polityka, o którym mawia się ostatnio z przekąsem Tuskin :evil:





Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Sie 12, 2010 15:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Czw Sie 12, 2010 23:28   

Bardzo dawno temu już to podobieństwo zobaczyłam ,
nawet chciałam jeszcze raz sobie ten film obejrzeć
_________________
pozdrawiam
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Wto Sie 17, 2010 21:39   

http://www.youtube.com/wa...lHaHr6yh_s&NR=1
_________________

 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Wrz 06, 2010 02:42   

Miaaazga!!! Zdecydowany faworyt do plakatu roku, ale jaki będzie sam film??



Tomek
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 18:04   

http://www.filmweb.pl/Niewierna
Niewierna.
bede ogladac dzisiaj :viva:
 
     
chill 


Pomógł: 14 razy
Wiek: 42
Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 818
Skąd: W-W
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 19:54   

Super :viva: oglądaj , jeden z moich ulubionych filmów ;) . Kiedyś widziałem na Polsacie , nawet z reklamami po 10 h wciągnął do końca . Ostatnio kupiłem w końcu na dvd .
Dla mnie jedna z lepszych ról Richarda Gere , chociaz za nim nie przepadam , jakis taki ciapowaty budyń. Tutaj zagrał bardzo dobrze. Napisał bym więcej , ale nie chce psuc "klimy" ;)
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 20:03   

chill napisał/a:
Super :viva: oglądaj , jeden z moich ulubionych filmów ;) . Kiedyś widziałem na Polsacie , nawet z reklamami po 10 h wciągnął do końca . Ostatnio kupiłem w końcu na dvd .
Dla mnie jedna z lepszych ról Richarda Gere , chociaz za nim nie przepadam , jakis taki ciapowaty budyń. Tutaj zagrał bardzo dobrze. Napisał bym więcej , ale nie chce psuc "klimy" ;)


tak za godzinke zacznę oglądac, no ponoc rewelacyjny... :viva: lubię filmy gdzie namiętnosc miesza się z dramatem... dlatego tez np. "angielski pacjent" na zawsze będzie moim ulubionym dziełem.... :hug:
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 21:00   

Tak, oglądaliśmy z Tomkiem wszystkie prócz tego pierwszego. Trzeba by sprawdzić, bo Kingsley to przecież świetny aktor, a tego tytułu z nim nie znam.

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 21:59   

Fink, zabrakło na tej liście kilku naprawdę zacnych świrów, jak chociażby redneck z "Wolf Creek". Jest tam scena przy ognisku, kiedy rozmawiając z wycieczkowiczami, facet nagle się zawiesza jak stary komp. Wyrazu tej twarzy nie zapomnę do końca życia, ale o tym filmie wkrótce i szczegółowo :)

Polecam zdecydowanie:
1. "Blue Velvet" - wiadomo, Hooper jako zwyrol w masce na ryju i zdygany koleś w szafie plus zestaw seksualnych zboczeń i dewiacji a la David Lynch.

2. "Fatal Attraction" - toż klasyka, gdzie Douglas myśląc fiutem doprowadza siebie i najbliższych do sytuacji prawie że graniczącej z horrorem. Za ostatnią scenę, Adrian Lyne powinien spędzić dzień w celi 2x2 (KMWTW). Lepszy jednak od "Basic Instinct". Modliszka, która na focie wije się z bólu, to oczywiście brzydka jak noc w ruskim więzieniu i genialna aktorka - Glenn Close. W tym filmie rola kapitalna.

3. "The Shinning" - no co Ty Fink! Nie znasz wyczynów hotelowych Jacka Torrance'a, kiedy to pod wpływem świata duchów, próbował uporządkować hierarchię w swojej familii? ;)

4. "Apocalypse Now" - Pułkownik Kurtz. Marlon Brando i jego słynne "widziałem ślimaka pełzającego po ostrzu brzytwy". Mocne...

5. Tego filmu jakoś nie polecam, bo źle się ogląda takie, gdzie rola lepsza jest od filmu.

6. "Taxi Driver" i Travis. Każdy normalny człowiek chciał być przez pewien czas Travisem i czekać na wielki deszcz, który "zmyje to ludzkie goowno z ulic". Jak dla mnie, najlepszy film Scorsese.

7. "Good Fellas" - znowu Scorsese. Tego skuurvisyna powinni zastrzelić na samym początku, takim był dobrym w roli karłowatego bandyty z piskliwym głoskiem 8-)

8. "Leon" - Besson i jego opus magnum. W tym filmie wystąpił Gary Oldman prezentując mistrzostwo świata w byciu skończonym i bezlitosnym gadem. Spotkać takiego gościa, to jak ujrzeć zmaterializowane szaleństwo.

9. "American Psycho" - mistrzowska konwencja. Wszystko tu jest doskonałe.

10. "Cape Fear" - znowu wybrali z katalogu świrów Scorsese. Ten cover lepszy od pierwowzoru. DeNiro szalony jak natchniony. Świetne kino.

11. "Upadek" - lubię to tłumaczenie. Jest git. Przez PRAWIE cały film trzymałem swego czasu sztamę z tym sfrustrowanym, niezrównoważonym gościem, który poprzez swą desperacką wędrówkę przez zatłoczone, skąpane upałem i zgnilizną cywilizacyjną miasto, mówi nam: może, kórva, jestem chorym draniem, ale popatrzcie na tych ludzi, których napotkałem - na żółtego chuujka, który zawyża cenę, na bandytów w parku, żebraka, roboli kłamiących w żywe oczy, kretynów w barze fast-food z uśmiechem idioty przypiętym do twarzy, faszystę w sklepie militarnym i w ogóle na cały ten system, w którym ja - świr przecież - nie daję rady nawet postarać się o normalność. Film wcale nie jest AŻ tak dobry, ale widziałem go wiele razy.

12. "No Country For..." - nie ma to jak szaleńcy filmowego świata Braci Coen. Chigurh jednak bije wszystkich. Lodowaty, pozbawiony jakichkolwiek uczuć psychol. Morderca doskonały, żadnych skrupułów, zero empatii, wydaje się, że ludzi postrzega jak denerwujące poruszające się lalki, które wykonał jakiś popaprany stary pryk w zdezelowanym warsztacie.

Tomek

Ps: Ej Cenzorzy, co jest grane? To wobec współforumowiczów można personalnie, a nie daje się wpisać słowa u-p-i-e-r-d-l-i-w-y w opisie filmu???
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Wrz 11, 2010 22:08, w całości zmieniany 6 razy  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 23:16   

chill napisał/a:
Super :viva: oglądaj , jeden z moich ulubionych filmów ;)

Na mnie też zrobił spore wrażenie jak obejrzałem go pierwszy raz będąc jeszcze w liceum. Oczywiście powtórek było potem wiele. Na początku było z lektorem, a potem już w oryginale, który jak wiadomo wymiata 8-)
chill napisał/a:
Dla mnie jedna z lepszych ról Richarda Gere

No być może.
Ale w tym filmie bardziej podobał się, jeśli tak mogę się wyrazić ;) , Olivier Martinez i jego fajny akcent. Tajemniczość i gorąca konstytucja - to przypomina mi... 8-)
Be happy for this moment. This moment is your life
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Wrz 11, 2010 23:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Nie Wrz 12, 2010 00:08   

Tu był post do którego odpowiedź jest poniżej.
M i T napisał/a:
(wywaliłeś posta, na którego odpowiedź brzmi: Nie.)


Mam 2012 Doomsday 2008, oglądać, czy nie?
Ostatnio zmieniony przez Adam319 Nie Wrz 12, 2010 00:23, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Wrz 12, 2010 00:14   

(wywaliłeś posta, na którego odpowiedź brzmi: Nie.)
Spróbuję za to napisać recenzję "Frozen". Ten film nieźle mi wtłukł. Chyba bardziej niż "Open Water". Ale czy na pewno bardziej? Ech...

Tomek

ps: "Doomsday"? Nie znam. Zobacz i napisz, co zobaczyłeś. Ujmij mnie swoimi wrażeniami, to się może zmobilizuję.

Ponadto, obiecałem Dario, że zapoznam się z jego rekomendacją, ale po ostatnich postach żywię obawę, że z ekranu wyleci na mniej jakaś parka w średnim wieku ze "Strażnicą" w łapskach ;)
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Wrz 12, 2010 00:18, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Nie Wrz 12, 2010 01:54   

M i T napisał/a:
po ostatnich postach żywię obawę, że z ekranu wyleci na mniej jakaś parka w średnim wieku ze "Strażnicą" w łapskach
Raczej nie bezpodstawną.

Zdzierżyłem 40minut, nie mój poziom percepcji, możesz spróbować obejrzeć ten film, ale nie w celach rozrywkowych, ale naukowych z punktu widzenia psychologii [słowo ze słownika Grizzliego]. Jak przetrzymasz Ranczo_Wilkowyje to ten film też przetrzymasz.

Niewykluczone, że teraz oglądnę do końca, ale już bez nadziei na rozrywkę.
:-)

EDIT:
Zdecydowanie bardziej atrakcyjne jest krytykowanie tego filmu niż jego oglądanie. I tylko chęć napisania rzetelnej krytycznej recenzji uzasadnia oglądanie tego filmu do końca.
:-/

http://www.lovefilm.com/f.../review/867219/
Cytat:

2012 – Doomsday
Director Nick Everhart

It seems i'm not alone in my error. About 15 mins into this inexcuseable waste of my life we realised that this was not the 2012 we thought we had ordered. Like everyone else we decided to give it a chance, but what a mistake ! I've never seen such a badly shot, poorly put together, amateurishly acted, inconsistant piece of rubbish in my entire life

Spend your 82 minutes in a more constructive way..........like counting grains of rice or watching a broken clock !!!
Ostatnio zmieniony przez Adam319 Nie Wrz 12, 2010 03:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Wrz 12, 2010 07:29   

M i T napisał/a:
Ponadto, obiecałem Dario, że zapoznam się z jego rekomendacją, ale po ostatnich postach żywię obawę, że z ekranu wyleci na mniej jakaś parka w średnim wieku ze "Strażnicą" w łapskach ;)



:hihi:

Tomek , bez obaw , żadnych Strażnic nie będzie

:-)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Wrz 13, 2010 01:57   

"Frozen" (2010) dir. Adam Green (uwaga: leciutko spoileruję)

Polowanie na ten tytuł zajęło mi sporo czasu, ale co się odwlecze, to nie uciecze, tym bardziej, że apetyt rośnie w miarę...czekania. Tak jest w przypadku dobrze zapowiadających się filmów i wielu innych rzeczy - choć nie wszystkich.
Zaczęło się od wzmianki prasowej, że "Frozen" otworzył Sundance Film Festival, a że nikt znany nie był zaangażowany w produkcję, to wiadomo było z góry: raczej na rozpowszechnianie w polskich kinach zdecydują się mali dystrybutorzy jak Best Film, Kino Świat lub nawet Gutek, albo nie zdecyduje się nikt, czyli "Frozen" wyląduje na DVD i torrentach. Czekać na DVD nie mam cierpliwości, więc żeby nasycić głód, zapoznałem się najpierw...uwaga: z wersją zawierającą naprawdę zgrabnie wykonany rosyjski dubbing. Ekhhmm...
Został na pamiątkę.

Najpierw plakat. Dlatego, że jest naprawdę dobry. Tzn. nie spodziewamy się starej szkoły, ale mimo wszystko robi wrażenie.

Na marginesie: problem współczesnych posterów polega na ich topornej oczywistości. Wiadomo od razu - bohaterowie "Frozen" będą mieć zdrowo przejebane. Czy tak jest w istocie? Jak cholera! Podczas seansu od razu nasuwają się skojarzenia z kapitalnym, przesiąkniętym realizmem "Open Water", gdzie natura postawiła tylko kropkę nad i, bo w reszcie udział miały głupota, rutyna i brak odpowiedzialności. Wiadomo, wszyscy znamy ten film, a jak nie znamy, to szyybciutko nadrabiamy zaległość, by łacno opuścić letnią, morską scenerię i przenieść się na typową trasę narciarską, gdzie szusuje beblająca o duupie maryny młodzież:)

Mamy trójkę bohaterów wymuszających na operatorze wyciągu ostatni wjazd/zjazd przed zamknięciem. Potem pojawia się zmiennik pracownika, zostaje powiadomiony, żeby nie zamykać, bo wraca jeszcze trio narciarzy. No i wracają, ale z poprzedniego jeszcze wciągu...
Motyw matematyczny jak w "Open Water", a potem nieszczęśliwy zbieg okoliczności, nadchodzi późna noc, zapasy dobryzmu, humoru i racjonalizacji, szybko się wyczerpują, a młodzieży wkrótce będzie chodzić już tylko o przetrwanie. Nic szczególnie nowego, ale film chwyta jak szponami, nie puszcza do samego końca i za to głównie należą się słowa uznania.
Groza wyłania się na poważnie z chwilą, gdy za unieruchomionymi na ławeczce nieszczęśnikami, etapowo gaśnie oświetlenie trasy. Ta scena pozostanie na długo w pamięci jako niewiarygodnie sugestywna.

Potem jak na drożdżach rośnie napięcie, podlewane błędnymi decyzjami uczestników dramatu, aby osiągnąć jedną z kulminacji w diabelnie nieprzemyślanym, desperackim posunięciu.

Każdy pomyśli siedząc wygodnie w chacie, że można było inaczej, wcześniej, lepiej, bardziej rozsądnie, odpowiedzialnie i zgodnie z logiką. Problem współczesnego człowieka polega jednak na złudnym poczuciu bezpieczeństwa, które gwarantuje codzienność w otoczeniu rekwizytów cywilizacji. Potem, w chwili, gdy nagle znajduje się nieco na uboczu świateł wielkiego miasta, wypranej kołdry, lodówki i telefonu komórkowego, zdaje się całkowicie na instytucje niosące pomoc. Jak wiadomo, nie zawsze ratunek nadejdzie na czas lub nie nadejdzie w ogóle.

"Frozen" jako thriller odrabia zadanie idealnie. Gdy czytałem o nim kilka miesięcy temu, odniosłem - jak się okazało - błędne wrażenie. Nie chcę o nim pisać, by za bardzo nie spoilerować, ale byłem mile zaskoczony, bo motorem tragedii nie jest tylko fakt technicznych pułapek i pogody, ale też jak najbardziej "ruchoma" część natury - filmowana dodatkowo w sposób mistrzowski.



A powyżej ekipa wraz z reżyserem, Adamem Greenem, który poczynił chyba niezły krok do przodu. Od kogoś kto nakręcił "Hatchet", nie oczekiwałem zbyt wiele ;)

I tyle. Trudno brnąć dalej bez nadmiernego rozbierania fabuły. Komu przypasował "Open Water", powinien "Frozen" być zachwycony.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Wrz 13, 2010 02:04, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Śro Wrz 15, 2010 15:45   

Podobno do sieci wyciekl jakis niesamowity film o "bolku".
Film wyprodukowala TVN, ale z tajemniczych powodow
postanowili jednak film zablokowac.

Czy ktos moze ogladal ten film?
Jakos go nie widac w sieci.
.
 
     
Mariusz_ 
[Usunięty]

Pomógł: 12 razy
Wiek: 24
Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 2808
Wysłany: Śro Wrz 15, 2010 15:48   

Bolek obalił komunizm i chwała mu za to :)
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Śro Wrz 15, 2010 16:06   

Mariusz_ napisał/a:
Bolek obalił komunizm i chwała mu za to :)

Mariusz ale ta ciekawosc jest!
Kim wlasciwie byl "bolek"? 8-)

Jest film zrobiony przez wiarygodna stacje,
bo przecie to nie "Tv Trwam" i nagle blokada? :shock:

Czy to nie jest prawdziwa historia z "dreszczykiem"? 8-)
.
 
     
Mariusz_ 
[Usunięty]

Pomógł: 12 razy
Wiek: 24
Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 2808
Wysłany: Śro Wrz 15, 2010 17:04   

Ja stawiam na Jaruzelskiego ;) lub tych z "drugiego szeregu"
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 15, 2010 20:55   

grizzly napisał/a:
Podobno do sieci wyciekl jakis niesamowity film o "bolku".
Film wyprodukowala TVN, ale z tajemniczych powodow
postanowili jednak film zablokowac.

Czy ktos moze ogladal ten film?
Jakos go nie widac w sieci.
.

Jak nie widac, trzeba po prostu patrzec :-)

calosc do sciagniecia
http://www.sendspace.com/file/5l5oyd

albo do obejrzenia

Cześć 1.
vimeo.com/14987931
Cześć 2.
vimeo.com/14988015
Cześć 3.
vimeo.com/14988064
Cześć 4.
vimeo.com/14988162
Cześć 5.
vimeo.com/14988230
Ostatnio zmieniony przez zyon Śro Wrz 15, 2010 20:57, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Mariusz_ 
[Usunięty]

Pomógł: 12 razy
Wiek: 24
Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 2808
Wysłany: Czw Wrz 16, 2010 12:23   

link nie chodzi
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Wrz 16, 2010 16:19   

Cytat:
The file has been deleted. It did not comply with our terms of service.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Wrz 16, 2010 16:43   

Waldek B napisał/a:
Cytat:
The file has been deleted. It did not comply with our terms of service.

No trzeba przyznac, ze dzialaja BLYSKAWICZNIE. 8-)

Film po prostu jest nieudany! 8-)

Co to za film "rozmiekczajacy" skoro po obejrzeniu,
ktos moze sie zaczac zastanawiac,
dlaczego po prostu nie zastosowano metody "na ksiedza"? :hihi:
.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Wrz 17, 2010 21:47   

"The Black Death" - POWALAJĄCE KINO!!!

Brakuje mi ostatnio czasu na skupienie się nad opisami do filmów, ale ludzie, to jest lepsze niż "W imię róży" !!

Grupa chrześcijańskich siepaczy wszelakiej maści robi wypad w celu odnalezienia jedynej wiochy nie dotkniętej zarazą dżumy. Tam spodziewają się ująć sprawcę trzymającego z, jak twierdzą - piekielnymi mocami. Wystarczy...
... a resztę polecam jak najszybciej zobaczyć, bo film jest oryginalny, ma klimat ciężki i gęsty jak smoła, nie kłania się nastoletniej widowni i jak słowo daję, musicie zobaczyć rolę Carice Van Houten i dialog, którym m.in. znęcił mnie jeden z recenzentów:

Cytat:
Wieśniaczka do łysego na zakrapianym podwieczorku: Jesteś nieśmiały?
Łysy: Jestem brzydki, do tego jestem chrześcijaninem. Kiepskie połączenie. Spier...aj.
;)

Tomek

No to zerknijcie na ekipę chociaż:
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Wrz 17, 2010 21:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 17, 2010 22:22   

Polecam Valhalla Rising. Dosc dziwny, momentami ciezki i trudny film ale zahaczajacy momentami o tematyke tego powyzej. Symbolika, mistycyzm, chrystianizacja Normanow, wyprawa wikingow do Ziemi Swietej.
 
     
Fezie

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 54
Wysłany: Sob Wrz 18, 2010 18:22   

M i T napisał/a:
5. Tego filmu jakoś nie polecam, bo źle się ogląda takie, gdzie rola lepsza jest od filmu.


A ja uważam, że mimo wszystko warto zobaczyć ten film dla charyzmatycznej kreacji Heatha Ledgera. Poza tym, nowy Batman nie jest słabym filmem, ma niezłe zdjęcia, scenografię, dźwięk i bardzo dobrze sprawdza się jako rozrywkowe kino akcji.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Wrz 18, 2010 21:33   

Jestem mniej więcej w połowie (nie znoszę oglądania na raty) "Cure" sensei Kurosawy i jedno Wam powiem. Po kilkunastu minutach ten film zdążył zdetronizować "Silence Of The Lambs", potem nagle osiągnął poziom "Seven" oraz "Manhunter" i ja pindolę, jeśli Kurosawa nie spapra reszty, będzie zadYYYMAAA!!!! :viva:

Co do powyższego postu. Ledger znakomity, ale spodziewałem się więcej, tak na poziomie mocnej i zasadnej kategorii R, a tu jednak wciąż kino familijne, choć rozrywka przednia.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Wrz 19, 2010 15:46, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 18:10   

"An American Crime" Amerykańska zbrodnia

http://www.filmweb.pl/fil...nia-2007-334477

Dobry film oparty na faktach autentycznych( tym bardziej przerażający), "w głowie się nie mieści" że coś takiego mogło miec miejsce....

Dla mnie reakcja reakcja dzieci z sąsiadzwtwa na tyranie jaką stosowała kobieta "opiekująca" się siostrami była zaskoczeniem, dzieci nie były świadome swoich reakcji, były przekonane o słuszności własnych reakcji ponieważ "świat dorosłych" ocenił , zadecydował, więc na pewno miał racje :shock: , dziecko samo z siebie nie jest w stanie ocenic racjonalnie sytuacji nawet jesli dotyczy agresji, przemocy.... totalny brak empatii... :shock: , wniosek nasuwa sie jeden, właściwy przykład rodzica jaki daje dziecku jest bardzo ważny, decyduje o jego sposobie postrzegania świata, decyduje o możliwości odróżnienia dobra od zła... :shoot:
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 18:20   

"The Girl Next Door"
http://www.filmweb.pl/fil...twa-2007-374034

Pod linkiem wersja, jaką dużo wcześniej opisywałem. Będąc pod jej miażdżącym wpływem, nie mogłem zdecydować się na "An American Crime" przekonany o słabszym materiale. Ale film wciąż czeka swój czas.

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 18:22   

Molka napisał/a:
"An American Crime" Amerykańska zbrodnia


Tu jest recenzja podobnego filmu opartego na tej samej historii:

http://www.dobradieta.pl/...ghlight=#117631

Blanche Baker w roli psychopatycznej mamuśki miażdży!



Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Paź 03, 2010 18:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 18:25   

M i T napisał/a:
"The Girl Next Door"
http://www.filmweb.pl/fil...twa-2007-374034

Pod linkiem wersja, jaką dużo wcześniej opisywałem. Będąc pod jej miażdżącym wpływem, nie mogłem zdecydować się na "An American Crime" przekonany o słabszym materiale. Ale film wciąż czeka swój czas.

Tomek

nie pozostaje nic innego, tylko go obejrzec... 8-)
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 18:38   

M i T napisał/a:
Molka napisał/a:
"An American Crime" Amerykańska zbrodnia


Tu jest recenzja podobnego filmu opartego na tej samej historii:

http://www.dobradieta.pl/...ghlight=#117631
Blanche Baker w roli psychopatycznej mamuśki miażdży!
Obrazek
Marishka


aha, chcę zobaczyc "The Girl Next Door" dla porównania z "An american crime"

american crime warto zobaczyc, polecam, psychopatyczna mamuśka wg. mnie zagrała dobrze, kobieta dostała dożywocie, ale na wolnosc wyszła po 20 latach... losy dzieci w przyszłosci które uczesniczyły w tym koszmarze były nieciekawe, większośc z nich stoczyła się, jeden z nich stał się okrutnym bandziorem.... :-(
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 22:54   

Tomek MiT jak się dokleja zdjęcia jak Ty to zrobiłeś w powyższym poście a nie ma żadnego linku?
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 23:30   

sylwiazłodzi napisał/a:
Tomek MiT jak się dokleja zdjęcia jak Ty to zrobiłeś w powyższym poście a nie ma żadnego linku?


Powyższy post to mój był, nie Tomka :)

Jak piszesz posta, to u góry masz rząd dużych emotikonek, a pod nimi przyciski B, i, u, Quote, etc. Maz tam też przycisk Img. Jak go klikniesz to wyskoczy małe okienko z "adresem" do wpisania (http://). W to pole wpisujesz adres obrazka który chcesz wkleić, klikasz OK i voila! Oczywiście, http:// ma tam być jeden raz :)

Jeśli wstawiasz własny obrazek (nie z netu), to najpierw go wrzucasz w ImageShack albo w inny programik do umieszczania zdjęć w sieci. Adresy obrazków na www znajdujesz klikając na nie by się otworzyły np. w nowej karcie, albo "pokaż obrazek", czy jakoś tak. Kopiujesz i wklejasz tu.

Mam nadzieje, ze w miarę zrozumiale to przedstawiłam :)

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Paź 03, 2010 23:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 23:37   

też bym musiałą cytować Tomka a nie chciałam zasmiecać wątku, chodziło o Tomka zdjęcie z rycerzami bo Ty Marishka wkleiłaś linka i myślałam,że to jakoś z linkiem ściaga się zdjęcie. :)

Cytowanie wskazane następnym razem u mnie też, żeby wiedzieć do kogo co się odpowiada. :)

dzięki Mariskha spróbuję jutro jak to działa i coś wkleję jak mi się uda wrzucić do netu.
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

Ostatnio zmieniony przez sylwiazłodzi Nie Paź 03, 2010 23:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 18, 2010 12:45   

"Social Network" - film o Facebooku i o świecie w którym mógł się narodzić
reżyser: David Fincher 8-)
http://www.newsweek.pl/ar...ekranie,66303,1
Kto to widział?
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Paź 18, 2010 12:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pon Paź 18, 2010 13:15   

fink napisał/a:
http://film.wp.pl/idGallery,7425,idPhoto,250083,galeria.html

20 niedocenionych filmów ostatnich 20 lat

Oglądaliście któryś z tych filmów ? Bo ja przyznaję się bez bicia, że tylko "Upadek", i to tylko częściowo, nie w całości. Czy rzeczywiście warto poświęcić czas na ich obejrzenie ? Czy rzeczywiście są to filmy niedocenione ?

Upadek z pewnoscia niedoceniany, genialny film, genialna rola Douglasa. Equilibrium tez fajne, duzo lepsze niz pozniejsze wariacje na ten temat. No i pozytywna rola Beana, fajny klimat. Ze spora czescia sie nie zgodze zupelnie , czesci nie widzialem.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pon Paź 18, 2010 14:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Paź 18, 2010 14:12   

Oglądałam "Wszystko za życie" Into the wild
piękny film polecam.
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Pon Paź 18, 2010 18:42   

fink napisał/a:
http://film.wp.pl/idGallery,7425,idPhoto,250083,galeria.html

20 niedocenionych filmów ostatnich 20 lat

Oglądaliście któryś z tych filmów ? Bo ja przyznaję się bez bicia, że tylko "Upadek", i to tylko częściowo, nie w całości. Czy rzeczywiście warto poświęcić czas na ich obejrzenie ? Czy rzeczywiście są to filmy niedocenione ?


Tak parę widziałem.

'25 godzina' - film trzeba zobaczyć więcej niż 1 raz :) Ja go doceniłem po czasie. Za 1 razem mi się nie podobał.
'Cienka czerwona linia' - świetny film wojenny
'Jackie Brown' - lubisz Tarantino, to będzie ci się podobał
'Equilibrium' - fajnie się ogląda :)
'Zodiak' - fajna historia, ciekawie opowiedziana, trzyma w napięciu :)
'Niebezpieczny umysł' - j.w

Te filmy widziałem i mogę z czystym sumieniem polecić, warto poświęcić swój czas :) . Ogólnie nie rozumie tego rankingu 'niedocenionych' filmów. Ponieważ wszystkie te filmy są bardzo znane, ogólnie szanowane :) więc ... hmmm
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Paź 18, 2010 19:10   

Nowy24 napisał/a:
Ponieważ wszystkie te filmy są bardzo znane, ogólnie szanowane :) więc ... hmmm

No nie wiem. Trudno uznać "Equilibrium" za film doceniony i ogólnie znany. To samo tyczy się "Jackie Brown" (chyba najbardziej nie tarantinowski z jego dorobku), który przeszedł bez echa. "Upadek"? Nie przypominam sobie jakiegokolwiek krytyka onanizującego się nad nim.
Albo "Nadzy". Dowartościowany przez wąskie środowiska, kompletnie ignorowany przez ogół. Ilu z Was go widziało? Pozostałe tytuły?
"Wielkie otwarcie" - kapitalny,ciepły i lekki. Niedoceniony.
Wreszcie "Zodiak" Finchera. Bito słodką pianę nad żenującym "B.Buttonem" tego reżysera, a "Zodiak" - nie boje się napisać - film wybitny, nie zyskał adekwatnej uwagi.
Wśród pozostałej reszty jest sporo tytułów, na które nie zwracałem uwagi i trzy docenione i zauważone: "Wszystko za życie", "Zostawić Las Vegas" (mnie nie ruszył nawet o milimetr) i genialny film Coenów (pamiętna scena w lesie uwieczniona na focie).

Niedocenionych filmów jest od groma, więc mamy wszyscy okazje wygrzebywać je, poznawać, oceniać i pisać o nich. Czekanie na opinie krytyków, jest kompletnie pozbawione sensu. Czy ktokolwiek z tych burków napisał, że Fellini to kabotyn, nudziarz i snob? Nie. Ocena, koniecznie emocjonalna i jak najbardziej subiektywna, należy do każdego z nas. Nigdy nie zwracam szczególnej uwagi na oceny widniejące na portalach, choć w sieci pisze kilka osób, których rekomendacje łykam nawet, gdy śpię 8-)

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Paź 18, 2010 19:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Paź 19, 2010 09:49   

M i T napisał/a:
"Upadek"? Nie przypominam sobie jakiegokolwiek krytyka onanizującego się nad nim.

Beksinski, no ale on nie byl krytykiem filmowym a raczej koneserem
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Wto Paź 19, 2010 10:37   

Sweetgrass film dokumentalny o ostatnim pędzeniu owiec przez Montanę. Fajny, pokazuje obcowanie człowieka z surową i w miarę dziką przyrodą.
http://usroute89.com/2010...ive-in-montana/
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 19, 2010 10:46   

takie owce muszą być niesamowicie smaczne i odżywcze :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Wto Paź 19, 2010 11:15   

Cytat:
takie owce muszą być niesamowicie smaczne i odżywcze :)

Oh yeah! :viva:
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Lis 17, 2010 13:49   

widzielisci e moze film "Hej, Skarbie". Podobno jak na oscarowca calkiem calkiem.
http://www.filmweb.pl/fil...bie-2009-503736

wczoraj go obejrzalam, rzeczywiscie mocny, jak na taka produkcje.polecam.
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Pią Lis 19, 2010 11:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pią Lis 19, 2010 15:19   

Nie wiem czemu ale az mnie twarz bolala jak patrzylam na monstrualnie otyla buzie bohaterki. I wiecie co, jakos nie wierze, ze taka osoba jest sie w stanie podniesc z takiego zycia przy pomocy tak dennej psychoterapeutki (jakos mi przypominala Marie Carrah przynjamniej jej dykcja), film z happy endem ale polecam.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lis 19, 2010 16:25   

Czuję się zachęcony i sprowokowany do seansu. A wisi u mnie ten film już nie wiem, który miesiąc. Jakoś tak nie ufam:
RamolskiejKomisjiPolityczniePoprawnejDoSprawFilmówNajlepsiejszych. Z kilku powodów:
- forsują nierzadko politycznie poprawne popłuczyny
- trzepie nimi lobby żydowskie, więc podwójna polityczna poprawność
- nie nagradzają wybitnych filmów grozy, a jeśli, robią to rzadko
- nie lubią filmów z kategorią R, więc pies ich trącał generalnie. Inaczej: traktują widza jak dziecko
- piosenki do filmów, które dostają oskara, wyjąwszy Gabriela do "WALL-E" i Springsteena do "S.o.F." (więcej nie pamiętam), to żenujący lukier i kicz pełną mordą.
- nie nagrodzili Leo za rolę w "What's Eating The Gilbert Grape". Woleli przyznać ją Lee Jonesowi.
- nie nagrodzili Michaela Manna za całokształt i WYBITNE osiągnięcia w dziedzinie dramatu sensacyjnego
- za to, że cała impreza rozdania nagród filmowych, opiera się o taki scenariusz: dwóch lub jeden debilnie zachowujący się aktor/aktorka prowadzą skrajnie debilistyczną ceremonię, gdzie nagrodzone postacie (w końcu zwykle są to naprawdę wybitni aktorzy) dziękują chomikowi, tate i mame, psu, sąsiadce i wszystkim wujkom, dziadkom, teściowym i świętym. Oczywiście, śledzenie tej szopki to przednia wyśmiewka i beka :)
- kierują się głównie aktualnym układem, koniunkturą, zapotrzebowaniem na temat (niekoniecznie ważny) i kalkulacjami, których tematem nie musi być sam film. I pewnie najczęściej nie jest.
- nie lubią Mela Gibsona. A ja lubię tego katola. Nie, uwielbiam tego katola :)

Oczywiście o plusach nie będę się rozpisywał, bo wiadomo, ze w Stanach powstają najlepsze na świecie filmy i nikt ani nic tego nie zmieni. Potem jest kino czeskie i cała reszta 8-)

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lis 19, 2010 17:30   

I tak zobaczymy pewnie, lecz zajrzałem, co piszą o "Precious" ludzie nie przebierający w słowach i zaangażowani emocjonalnie w działkę filmową. I znalazłem takie oto jajeczne podsumowanie:
Cytat:
Prawdopodobnie najgorszy film jaki kiedykolwiek nominowano do oscara, nieporozumienie którego nie potrafię porównać z niczym innym w historii nagród Akademii Filmowej.

Totalnie oderwany od rzeczywistości, karykaturalny, przerysowany, bezdennie głupi film. Z jednej strony totalne dno i patologia, kazirodztwo, molestowanie, HIV, a z drugiej jakieś niezamierzenie śmieszne sceny (nasza grubaska ma refleks niczym Neo - najpierw uchyla się przed patelnią a potem unika spadającego telewizora :lol: ), lajtowy klimacik, radosna muzyczka w tle i wizje głównej bohaterki marzącej o sławie (w trakcie gdy ją ojciec rżnie, spoko). Stężenie stereotypów przekracza wszelkie granice, a Mo'Nique najwyraźniej tworząc swoją postać inspirowała się debilkami drącymi ryja u Jerry'ego Springera.

Koszmar, który najlepiej podsumowują nazwiska producentów: Oprah Winfrey i Tyler Perry.

Autor: Mierzwiak
Ekhmm... ale i tak zobaczę.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Lis 19, 2010 17:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pią Lis 19, 2010 17:48   

M i T napisał/a:
I tak zobaczymy pewnie, lecz zajrzałem, co piszą o "Precious" ludzie nie przebierający w słowach i zaangażowani emocjonalnie w działkę filmową. I znalazłem takie oto jajeczne podsumowanie:
Cytat:
Prawdopodobnie najgorszy film jaki kiedykolwiek nominowano do oscara, nieporozumienie którego nie potrafię porównać z niczym innym w historii nagród Akademii Filmowej.

Totalnie oderwany od rzeczywistości, karykaturalny, przerysowany, bezdennie głupi film. Z jednej strony totalne dno i patologia, kazirodztwo, molestowanie, HIV, a z drugiej jakieś niezamierzenie śmieszne sceny (nasza grubaska ma refleks niczym Neo - najpierw uchyla się przed patelnią a potem unika spadającego telewizora :lol: ), lajtowy klimacik, radosna muzyczka w tle i wizje głównej bohaterki marzącej o sławie (w trakcie gdy ją ojciec rżnie, spoko). Stężenie stereotypów przekracza wszelkie granice, a Mo'Nique najwyraźniej tworząc swoją postać inspirowała się debilkami drącymi ryja u Jerry'ego Springera.

Koszmar, który najlepiej podsumowują nazwiska producentów: Oprah Winfrey i Tyler Perry.

Autor: Mierzwiak
Ekhmm... ale i tak zobaczę.

Tomek


Tomek wiem, wiem, wlasnie o to mi chodzilo, tez tak patrzylam na te produkcje - raz ze nazwisko producentki, cala ta fabula itp ale wlasnie to trzeba odcedzic i nie jest tak zle wg mnie. Aczkolwiek jak mowie, dla mnie jest nierealne, zeby tak sie podniesc z tego bagna, chodzi mi o cos innego, jak juz sie odcedzi te otoczke, ten happy end to sie zobaczy, ze takich sytuacji jest pelno wokol, nie na swieczniku, ale wlasnie dziejacych sie w zamknietych czterech scianach, spraw schowanych w rodzinie, gdzie matka kryje ojca, gdzie to matka ma gl. problem i i niszczy dziecko, caly dzien lezy na kanapie i oglada tv, pije, je i gra w lotto, zyjac z zasilkow. To niewiarygodne, zeby dziewczyna z takiego domu, majac jedynie kogos takiego jako wzorzec byla w stanie sie tak zachowywac i sie wyrwac, i tu zgoda, nie przystaje do rzeczywistosci, bo jedna rozumiejaca nauczycielka-lesbijka, garstka koelzanek i terapeutka z opieki socjalnej, ktora pomaganie tej malej przerasta to za malo, zdecydowanie za malo, zeby sie wydobyc. I te wstawki hollywodzkie...ale oglada sie dobrze, choc mnie jak mowilam bolala buzia od patrzenia na nia ;-)
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lis 19, 2010 21:30   

Albo można i tak powiedzieć: jest tyle wspaniałych dzieł filmowych, w których nie trzeba nic - albo mało, odcedzać, a mamy świetnie nakreślone problemy, o których traktuje się w "Precious". No dobra, nie widziałem, więc paszcza w kubeł ;)

Z innej beki: gdybyście chcieli zapoznać się z przejawem recenzenckiego mistrzostwa świata - nie żadnym tam snobistycznym, profesjonalnym bełkotaniem na zamówienie i pod konkretne gusta, ale silnie zindywidualizowanym stylem, pełnym WŁASNYCH emocji i WŁASNYCH przemyśleń, zapraszam, zerknijcie pod linkę. Tam pod klawiaturę trafił jeden z najwspanialszych filmów, jakie kiedykolwiek powstały.
http://www.film.org.pl/pr...ch_ludzi_3.html

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Lis 19, 2010 21:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lis 20, 2010 10:23   

Hugh Laurie - biografia

wszechstronny , inteligentny , zabawny - perfekcjonista z depresją ( surowa mamusia ? )

sportowiec , aktor , muzyk , symbol seksu ... człowiek nieszczęśliwy 8-)

polecam

http://vod.onet.pl/biogra...51,odcinek.html

Dar
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 20:05   

Polecam film "V jak Vendetta"
http://www.filmweb.pl/V.Jak.Vendetta
Całkiem niedawno całkiem przypadkiem go odkryłam, aż dziwne.

Oraz jak dla mnie jeden z lepszych polskich filmów "Baśń o ludziach stąd"
http://www.filmweb.pl/fil...85d-2003-104655
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 20:19   

I jakie wrażenia? Z "V jak Vendetta".

Tomek
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 20:34   

M i T napisał/a:
I jakie wrażenia? Z "V jak Vendetta".

Tomek


Jak dla mnie, film piękny i naprawdę warto obejrzeć.
Poza tym gra Natalie Portman, którą bardzo lubię.
Scenariusz - bracia Wachowscy, zastanawiające dla mnie było to, że nic o tym filmie nie słyszałam.

Film dobrze przedstawia wizję świata, który coraz częściej przejawia się w otaczającej rzeczywistości, tj. świat zmanipulowanego społeczeństwa.

Fajna opinia http://www.filmweb.pl/fil...%B3w%22,1475610
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 20:52   

sinsemilla napisał/a:
Poza tym gra Natalie Portman, którą bardzo lubię.

I nie jest sztywna jak rusztowanie? Bo ostatnia doskonała rola, jaką zagrała, to u Bessona w "Leonie", a najbliższa, która może być doskonała, w "Czarnym Łabędziu".

Psiakrew, no nie ma kiedy oglądać tych filmów, jak słowo daję. Ostatnim ARCYDZIEŁEM, jakie odkryłem, jest jedno z najbardziej antysocjalistycznych i antykomuchowskich show, czyli "Kuchenne Rewolucje" :viva:
One wybitnie ukazują pewne schematy ciążące nad Polakami, będące jak sterowiec napełniony shitem, gotów w każdej chwili rozpuknąć się i rozlać zawartość na niczego nie podejrzewających ludzi , którym na CZYMŚ ZALEŻY.
No to oglądamy sobie razem odcinek za odcinkiem... wciągające i inspirujące. Naprawdę :hihi:

No i ukłony dla Pani Magdy Gessler, przy okazji. Nadwaga, ale i tak elita, jeśli chodzi o podejście do obsługi klienta i własności prywatnej.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lis 21, 2010 21:00, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 21:17   

M i T napisał/a:

I nie jest sztywna jak rusztowanie? Bo ostatnia doskonała rola, jaką zagrała, to u Bessona w "Leonie", a najbliższa, która może być doskonała, w "Czarnym Łabędziu".


A widziałeś "Powrót do Garden State"? No ja ją znam tylko z tego filmu i z "Leona" ,więc może dlatego nie zwróciłam uwagi na jej "sztywność" :-)

W kreacji Evey była całkiem całkiem, ale wg mnie w tym filmie gra aktorska schodzi na drugi plan..
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 21:27   

Dobra, trochę przesadzam. Była sztywna, bo grała role w filmach familijnych. Nie mówię, że we wszystkich nałykała się długich listewek, ale warsztat w czymś jak "Pana Magorium cudowne emporium", wymagał jedynie kilku mniej lub bardziej sztucznych uśmiechów, podskoków, machnięć rękami, nieco łezki, odrobinę dąsów - generalnie infantylizowanie dosłownie wszystkiego.
Na marginesie i bez związku z Portman - ciekawe, że w trylogii Bessona o Minimkach i Arturze, jakoś nic mnie nie drażniło - przeciwnie, było to pierwszorzędne niedzielne kino familijne z najwyższej póły :)

Istna rewelacja, zarówno w treści, jak i grafice. Widziałaś?

ps: Już wiem. To Lucas ją zepsuł ;) Amidala, nie, to nie może się dziać. Strrrraszne zaprzeczenie wspaniałości Gwiezdnych wojen z Fordem i Fisher.

ps2: Będę pamiętał o Twojej rekomendacji. Z opisu wynika, że może być ciekawie.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lis 21, 2010 21:32, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 21:45   

M i T napisał/a:

Na marginesie i bez związku z Portman - ciekawe, że w trylogii Bessona o Minimkach i Arturze, jakoś nic mnie nie drażniło - przeciwnie, było to pierwszorzędne niedzielne kino familijne z najwyższej póły :)

Istna rewelacja, zarówno w treści, jak i grafice. Widziałaś?


Jeszcze nie.

Ja najbardziej lubuję się w filmach reż. Terry`ego Gilliama. Jego "Kraina traw", "Brazil", "Las Vegas Parano" czy nawet ostatni "Parnassus" to dla mnie majstersztyk. Nie wspomnę o filmach z czasów Monty Python`a :)

Podsunę jeszcze jeden filmik - trwa 8 minut. Pierwszy polski film, który zdobył Oskara.
http://w700.wrzuta.pl/fil...tango_se-ma-for
Miłego oglądania.
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 21:54   

A świadomie pominęłaś, moim zdaniem najlepsze dokonanie Gilliama - "12 Monkeys", czy nie wisi u Ciebie tak wysoko?

No, Pytoni podstawowo i dozgonnie :)

Tomek
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 21:58   

M i T napisał/a:
A świadomie pominęłaś, moim zdaniem najlepsze dokonanie Gilliama - "12 Monkeys", czy nie wisi u Ciebie tak wysoko?

No, Pytoni podstawowo i dozgonnie :)

Tomek


Film bardzo dobry, ale dobrze to ująłeś właśnie.
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 22:14   

M i T napisał/a:
I tak zobaczymy pewnie, lecz zajrzałem, co piszą o "Precious" ludzie nie przebierający w słowach i zaangażowani emocjonalnie w działkę filmową. I znalazłem takie oto jajeczne podsumowanie:
Cytat:
Prawdopodobnie najgorszy film jaki kiedykolwiek nominowano do oscara, nieporozumienie którego nie potrafię porównać z niczym innym w historii nagród Akademii Filmowej.

Totalnie oderwany od rzeczywistości, karykaturalny, przerysowany, bezdennie głupi film. Z jednej strony totalne dno i patologia, kazirodztwo, molestowanie, HIV, a z drugiej jakieś niezamierzenie śmieszne sceny (nasza grubaska ma refleks niczym Neo - najpierw uchyla się przed patelnią a potem unika spadającego telewizora :lol: ), lajtowy klimacik, radosna muzyczka w tle i wizje głównej bohaterki marzącej o sławie (w trakcie gdy ją ojciec rżnie, spoko). Stężenie stereotypów przekracza wszelkie granice, a Mo'Nique najwyraźniej tworząc swoją postać inspirowała się debilkami drącymi ryja u Jerry'ego Springera.

Koszmar, który najlepiej podsumowują nazwiska producentów: Oprah Winfrey i Tyler Perry.

Autor: Mierzwiak
Ekhmm... ale i tak zobaczę.

Tomek



Hey. Więc wybrałem się na ten film i muszę stwierdzić że całkiem dobry. Ogólnie film pokazuje okrutną historię życia młodej (OLBRZYMIEJ-co najmniej 140kg wagi) dziewczyny. Co mi się podobało w tym filmie że nie jest to film z cyklu 'całe kino płacze'. Nie wymusza na widzu wzruszania się itd itp(podobne odczucia miałem na "Matka Teresa od kotów)...Jest trochę za długi jak na mój gust, poza tym jest parę scen które nie pasują ogólnie do filmu.Jak na mój gust warto zobaczyć...

'Jestem twój' - ogólnie po czasie myślę sobie że super film. Ale w trakcie oglądania denerwowała mnie gra aktorów!! Chyba będę musiał jeszcze raz zobaczyć.

'Wszyscy jesteśmy Chrystusami' - odniosłem wrażenie że to bardzo osobisty film, bardzo dobrze mi się go oglądało, świetna gra Andrzeja Chyry i Marka Konrada. Młody Koterski zagrał ... czy to jest film o ich życiu(tz. Ojca Marka Koterskiego i Michała Koterskiego) ??
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 22:24   

Nowy24 napisał/a:
'Jestem twój' - ogólnie po czasie myślę sobie że super film. Ale w trakcie oglądania denerwowała mnie gra aktorów!!


Eeee nooo... Przecież tym filmem Pattinsion rehabilitował się po wampirzej porażce :)
Zagrał całkiem przyzwoicie, bo już myślałam, że chłopak jest beznadziejny...

Marishka
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 22:30   

Nie idzcie na 'Jedz, kochaj i modl sie' boze, nudziarstwo i kleska zywiolowa :hihi:
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 22:33   

M i T napisał/a:
Nowy24 napisał/a:
'Jestem twój' - ogólnie po czasie myślę sobie że super film. Ale w trakcie oglądania denerwowała mnie gra aktorów!!


Eeee nooo... Przecież tym filmem Pattinsion rehabilitował się po wampirzej porażce :)
Zagrał całkiem przyzwoicie, bo już myślałam, że chłopak jest beznadziejny...

Marishka


Sorry nie sprecyzowałem ... mi chodzi o Polski film 'Jestem twój'
http://www.filmweb.pl/fil...B3j-2009-489501
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lis 21, 2010 22:35   

Nowy24 napisał/a:
M i T napisał/a:
Nowy24 napisał/a:
'Jestem twój' - ogólnie po czasie myślę sobie że super film. Ale w trakcie oglądania denerwowała mnie gra aktorów!!


Eeee nooo... Przecież tym filmem Pattinsion rehabilitował się po wampirzej porażce :)
Zagrał całkiem przyzwoicie, bo już myślałam, że chłopak jest beznadziejny...

Marishka


Sorry nie sprecyzowałem ... mi chodzi o Polski film 'Jestem twój'
http://www.filmweb.pl/fil...B3j-2009-489501


Ooops, pomyliło mi się z "Remember Me" :) :faint:

Marishka

P.S. JasniePani, słuchałam kiedyś audycji z udziałem autorki książki. Roztaczała tak niebotyczny dobryzm, że szkoda słów...
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Lis 22, 2010 02:06   

Marishkafilm tak schematyczny, meczacy no i nudny niestety. W tym filmie najbardziej mi sie podobalo to, ze wyszlam z domu na 3 godziny , napilam sie w spokoju Neski i pogadalam z kumpelami :hihi:
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Śro Lis 24, 2010 20:12   

Cytacik z Housa S07E08 :viva:
Cytat:
Determinizm przyczynowy. Potrzebujemy wyjaśnień, taka natura.
Jaskiniowiec, który sprawdzał, co szeleści w pobliskich krzakach,
żył dłużej niż ten, który założył, że to wiaterek.
Ale gdy brakuje logicznego wyjaśnienia, zadowalamy się głupim.
Z braku racjonalności powstaje rytuał
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Śro Lis 24, 2010 20:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Kevo


Pomógł: 5 razy
Wiek: 50
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 390
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 15:05   

Wczoraj byłem na Buried (Pogrzebany). Brrrr, jazda na maxa.
Po tym filmie nic już nie będzie takie jak poprzednio ;-(
_________________
diabeł tkwi w szczegółach.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 15:13   

Kevo napisał/a:
Po tym filmie nic już nie będzie takie jak poprzednio ;-(

No nie, po takim "wyznaniu" musisz zdradzić, o so chodzi... co takiego się diametralnie zmieniło? :D
no chyba, że to wymaga zrobienia spoileru; wtedy nie mów ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Kevo


Pomógł: 5 razy
Wiek: 50
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 390
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 15:18   

oczywiście trochę żartu z tą zmianą, aczkolwiek człowiek wczuwając się w położenie gościa zakopanego w trumnie pod ziemią z zapalniczką i komórką zaczyna cieszyć się drobiazgami i patrzeć na swoje problemy trochę bardziej łaskawym okiem :-)
_________________
diabeł tkwi w szczegółach.
 
     
chill 


Pomógł: 14 razy
Wiek: 42
Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 818
Skąd: W-W
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 21:08   

Mam nadzieję że uda mi się jeszcze zobaczyć w kinie film króla post graffiti Banksy'ego :"Wyjście przez sklep z pamiątkami ".

http://www.filmweb.pl/fil...ami-2010-559694

http://www.banksy.co.uk/

Praca z reklamówką TESCO chyba najabrdziej podpasuje do DD ;) :

 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 21:43   

Polecam "Dune" Davida Lyncha z 1984. Jest to klimatyczny i mroczny film sf o perypetiach księcia Paula Atrydy (Kyle McLachlan) na tajemniczej planecie Arrakis. Jest tu trochę polityki, intryg, przygód, szamanizmu w bardzo ciekawym świecie. Oczywiście seria powieści Herberta jest dużo bardziej pogmatwana i lepsza. Nie polecam tego filmu maniakom super nowoczesnych efektów specjalnych.
Ostatnio zmieniony przez Magdalinha Nie Lis 28, 2010 21:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 21:17   

Z pewnością można jeszcze znaleźć plakat do filmu, który duupę urywa w 3 sekundy :)
Oto jeden z nich, do wielce obiecującego tytułu "Buried":

Miaaazga! Jest perfekcyjny i jeszcze lepszy niż ostatnich kilka, jakie wklejałem w tym wątku ("The Last Exorcism", "Rec2" i "Let Me In" (US version).

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Gru 07, 2010 17:09   

Tomek

co wiesz o filmie " W." o ... wiadomo kim , warto obejrzeć ?

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Gru 07, 2010 17:15   

dario_ronin napisał/a:
co wiesz o filmie " W."

BEZNADZIEJA :razz: ! Nie daliśmy rady do końca dociągnąć. Szkoda czasu i słów. I pomyśleć, że ten sam reżyser zrobił kiedyś znakomity "JFK"...

Marishka
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Gru 07, 2010 17:24   

Hm , zachęciłaś mnie , chyba obejrzę z przekory ;-)

Josh Brolin w głównej roli też słaby ?
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Gru 07, 2010 17:28   

Tak. Na dodatek zero podobieństwa. Zbyt ładny w porównaniu do "oryginału".

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Gru 07, 2010 17:38   

Powiem tak: mimo, że nie dało się go skończyć, był znacznie lepszy od "WTC" - filmu podwójnie nieuczciwego - po pierwsze pokazującego poprawną politycznie pieeerdooołę, po drugie poziom kina familijnego i natężenie lukru w żaden sposób nie korespondowały z wcześniejszymi filmami Stone'a. Po czymś takim, śmiało mógł nakręcić remake "Przeminęło z wiatrem".

"W" miał być ostrą satyrą, w rzeczywistości stał się komedią na poziomie rodziny Bundych. Nie wystarczy umieścić Busha w roli żenującego imbecyla i skarykaturować pobieżnie jego gabinet. No nic, Stone zrobił dobrze demokratom, a z Busha jr śmieją się prawie wszyscy i każdemu wolno, więc gdzie był reżyser, gdy kręcił swój film?

Tomek

PS: A odkuł się chociaż w kolejnej opowieści o Gordonie Gekko? Bo nie widziałem.
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Gru 07, 2010 17:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Gru 07, 2010 17:46   

Cytat:
PS: A odkuł się chociaż w kolejnej opowieści o Gordonie Gekko? Bo nie widziałem.


kurde , od tygodnia czeka w kolejce , obejrzę wkrótce , może dziś :-)

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Gru 07, 2010 20:25   

No właśnie. Kolejka, kolejka... na mnie czeka jakieś 50 filmów. Pytanie tylko, od czego zacząć i jeszcze ważniejsze - kiedy? Ostatnio wąsko z pasją oglądactwa - brak czasu, bo na karku przeprowadzka i to w środku zimowego piekła. Na szefie ekipy, która wije nam gniazdko, już co najmniej kilkanaście razy wykonałem wirtualną karę śmierci - i to nie za partactwo, bo dobry bat jest, ale za ślamazarstwo. Tak więc, pierwsze filmy w nowym domu, z pewnością będą mocno "gore". Muszę to jakoś odreagować, bo cholery nie zamuruję w piwnicy przecież ;)
Kwiatuszek, może polecimy mu wakacje w kurorcie Szarm el Sheik, a raczej w Shark el-Sheik. Tam chyba mamy naturalny remake "Jaws" :)

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Gru 07, 2010 20:27, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Gru 07, 2010 21:27   

M i T napisał/a:
A odkuł się chociaż w kolejnej opowieści o Gordonie Gekko? Bo nie widziałem.


zachęcony obejrzałem - cieniutko

dla mnie strata czasu niestety

szkoda , mogło być ciekawie

Dar
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Gru 16, 2010 19:22   

The bridges of madison county.
http://www.filmweb.pl/fil...County-1995-641

Czy ktos widział ten film? mam zamiar go oglądnąc. ;-) obsada chyba mówi sama za siebie.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Gru 16, 2010 20:09   

"Madison County Bridges" - kolejny film, tym razem naprawdę znakomity, gdzie mamy sytuację typu: nudne, wypalone, stagnacyjne małżeństwo, w którym już nikt nie podsyca jakiegokolwiek żaru i przypadkowy nieznajomy (tym razem, bo może być nieznajoma).
Zawsze się zastanawiam, jak to jest z widzami tego rodzaju filmów, którzy tkwią po uszy w nieudanych związkach, z osobami nawet bardzo fajnymi, ale z którymi nic już nie iskrzy, albo nigdy tak naprawdę nie iskrzyło. Myślę, że albo uciekają w film przeżywając ekranowe chlipotanie z kleenexem w rękach lub pluszakiem na boku (z pokoju dobiega niesmaczne chrapanie otłuszczonego męża lub męża otłuszczonego i całkiem nieobecnego), albo za każdym razem są wściekłe, oglądając, jak to bohaterowi nie udaje się zerwać i odejść do TEJ właśnie osoby (bo same nie są w stanie tego realnie dokonać).

Poza tym, choćby nie wiadomo co, w filmie gra Clint Eastwood, więc fakt ten, sam w sobie, tworzy dla mnie aurę WIELKIEGO, ZAJEBISTEGO KINA i bardzo rzadko czuję się zawiedziony.
W przypadku historii zmęczonej monotonią kobiety i faceta, który reanimował jej życie, nie byłem w żaden sposób rozczarowany.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Gru 16, 2010 20:30, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Gru 16, 2010 20:18   

No to nie pozostaje mi nic innego tylko "zanurzyc sie" w te wielka aure zajebistego kina.. :viva:
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Gru 16, 2010 20:20   

Nie ukrywam, iz zapodajac film czekam na opinie Twoja Tomku, po to zreszta to robie... mam pytanie, czy istnieje jakis film którego nie widziales? :hihi:
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Gru 16, 2010 20:29   

Molka, cała masa ich jest. I w tym urok, że albo odrabiam jakąś zaległość z klasyki, albo czekam na wspaniałą nowość. Gdybym miał 9 żyć jak kot, jedno z nich spędziłbym zaliczając film za filmem. Od momentu poznania Żony, wspólne przeżywanie kina jest podwójną radochą i naprawdę rzadko robię to sam.

Teraz czekam na "Hereafter" - film egzystencjalny o śmierci, w reżyserii Clinta.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Gru 16, 2010 20:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Gru 16, 2010 20:40   

Cytat:
albo za każdym razem są wściekłe, oglądając, jak to bohaterowi nie udaje się zerwać i odejść do TEJ właśnie osoby (bo same nie są w stanie tego realnie dokonać).

Noooo mnie tego rodzaju scenariusze (albo raczej pasywne bohaterki, takie cierpiętnice, zdolne jedynie do wzdychania/romansowania i "poświęcania się") wkurzają niemożebnie. A to dlatego, że WIEM z doświadczenia, jak pięknie można ułożyć sobie życie z tą właściwą, Ukochana Osobą i jak zdrowe jest wyjście ze związku, który nie daje spełnienia i/lub jest toksyczny.

Bohaterki filmów typu "Bridges of Madison County", "Lektor", "Horse Whisperer", "Falling in Love" (znów z Meryl Streep) i innych podobnych, dostają niesamowitą szansę by wreszcie poczuć się naprawdę kochanymi i tę szansę na własne życzenie marnują. Zamiast zadbać o siebie, wolą chore "poświęcenie się" dla jakichś wydumanych zasad. Spotkałam takie osoby w realu, więc wiem, że takie sytuacje są prawdziwe. Ale ten lęk przed zmianą i byciem szczęśliwą i spełniona kobietą jest wkurzający. Tyle kobiet marnuje sobie (i innym też) życie przez taką właśnie cierpiętniczą mentalność.

Ciekawe, że od kiedy pamiętam, to wkurzały mnie takie "bohaterki" (w literaturze też). Pamiętam jak jeszcze na studiach czytałam i oglądałam takie filmy z przyjaciółką, która ryczała jak bóbr ze współczucia dla takich "bohaterek", a ja się oburzałam i wyzywałam je (bohaterki) od "idiotek". Ciekawe, bo ta przyjaciółka później utkwiła w toksycznym związku z facetem, który jej nie szanował (i którego ona też nie mogła znieść), dokładnie jak bohaterki jej ulubionych melodramatów. A ja - wybrałam Miłość i Spełnienie :viva:

Dla mnie to oczywiste, że nasze reakcje na pewne filmy dużo o nas mówią :)

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Gru 16, 2010 20:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Gru 16, 2010 20:48   

M i T napisał/a:
Molka, cała masa ich jest. I w tym urok, że albo odrabiam jakąś zaległość z klasyki, albo czekam na wspaniałą nowość. Gdybym miał 9 żyć jak kot, jedno z nich spędziłbym zaliczając film za filmem. Od momentu poznania Żony, wspólne przeżywanie kina jest podwójną radochą i naprawdę rzadko robię to sam.

Teraz czekam na "Hereafter" - film egzystencjalny o śmierci, w reżyserii Clinta.

Tomek

Wspólne oglądanie na pewno ma swój niepowtarzalny urok, mozna sie wtulic w partnera zamiast chowac głowe w poduszke gdy sceny na filmie sa drastyczne, albo przezywac wspólnie dzieląc się wrażeniami i przeżyciami przy scenach bardziej wzruszających, "łapiących za serce"...
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Gru 16, 2010 20:56   

Dla mnie najwspanialszą częścią wspólnego oglądania jest dzielenie się wrażeniami na bieżąco. Zdarzało się nieraz, że wciskaliśmy nawet pauzę po to by pokomentować sobie pewne słowa lub fragmenty :)

Marishka
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Gru 16, 2010 21:27   

M i T napisał/a:
Dla mnie najwspanialszą częścią wspólnego oglądania jest dzielenie się wrażeniami na bieżąco. Zdarzało się nieraz, że wciskaliśmy nawet pauzę po to by pokomentować sobie pewne słowa lub fragmenty :)

Marishka

wczuwanie sie w role bohaterów , wspólne analizowanie potrafi byc bardzo ekscytujace fakt.. :-)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Gru 16, 2010 21:43   

... byłbym zapomniał o pewnym zdjęciu, które mówi dosłownie WSZYSTKO, a nawet więcej o Dzikim Zachodzie. Ciężko mi sobie wyobrazić, że mógłbym w ogóle spróbować westernu na poważnie, gdyby nie Clint. I nie chodzi nawet o widoki prerii, piękne zachody słońca, tylko o skłębione, stęchłe, nabrzmiałe ledwo wstrzymywaną chęcią zemsty, wnętrza knajp i zatrutych dymem i pieniądzem umysłów. Jednak choćby nie wiem, jak wielu prawdziwych skuurwyyysynów posłał do ziemi Clint jako np. Manco, Blondas, W.Munny, Josey Wales czy bezimienny jeździec zza światów, jego bohater miał w twarzy czyste piękno, spozierające sobie bezkarnie spomiędzy zmarszczek wyrytych piachem i wściekłych spojrzeń. Ba, nie udawało mu się ukryć wrażliwości odróżniającej go od typków w meksykańskich sombrero czy moczymord o czarnej jak sadza przeszłości. Zawsze prawie sam, zawsze zgodnie z własnym interesem, czasem "przypadkowo" ratując czyjeś niewinne życie.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Gru 16, 2010 21:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Gru 16, 2010 22:38   

Molka napisał/a:
...Wspólne oglądanie na pewno ma swój niepowtarzalny urok...

Wspaniale by bylo zaprosic Marishke i Tomka do wlasnego
"Theater Room" i ogladac a nastepnie dyskutowac o filmach! 8-)

Kto wie, moze zorganizujemy takie spotkanie/maraton? 8-)

BTW
Ogladanie filmow w "kinie" w towarzystwie "planktonicznej tluszczy"
to PROFANACJA SZTUKI FILMOWEJ! :hihi:
.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Gru 16, 2010 22:44   

M i T napisał/a:
Obrazek

Clint rzadzi i dzieli w starych westernach 8-)

Na mnie robi wrazenie inne zdjecie, faceta, za ktorym potem srednio przepadalem ale to jest mistrzowskie.


Scena z Peterem Fonda.....no tego nie da sie opisac.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Gru 16, 2010 22:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Gru 16, 2010 23:10   

M i T napisał/a:
...Zdarzało się nieraz, że wciskaliśmy nawet pauzę po to by pokomentować sobie pewne słowa lub fragmenty :)...
Marishka
Wracajac do "wciskania", ciekawi mnie w jakiej "postaci"
ogladamy fimy?

Czy jest to jakosc "divix", "DVD", czy moze juz 720p lub 1080p? 8-)

Czy dzwiek to "" z telewizora, czy moze
niezbedne MINIMUM w postaci Logitech Z-5500 THX? 8-)

Napiszcie prosze bez "falszywego" wstydu! :hihi:
.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Gru 17, 2010 13:23   

grizzly napisał/a:
Napiszcie prosze bez "falszywego" wstydu! :hihi: .

Zwykła 17' LSD Samsunga + zwykłe głośniki Creative
Jakość oczywiście nie wymiata, no ale daje jakoś radę ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Gru 17, 2010 13:47   

2 piękne filmy podróżnicze Georga Caseya:
"Alaska: duch dzikiej przyrody" (nominacja do Oskara w kategorii dokumentów krótkometrażowych) oraz
"Afryka: Serengeti"
na pozór oba regiony wydają się skrajnie różne, ale w rzeczywistości mają jednak ze sobą wiele wspólnego
podobnie opowiadają o sztuce przetrwania w pięknych, ale surowych warunkach przyrody
muzyka: Hans Zimmer
Obejrzałem i polecam :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Pią Gru 17, 2010 16:04   

Fink :viva:

.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Gru 17, 2010 16:53   

fink napisał/a:
A tak w ogóle, to czy prawo pozwala na posiadanie kopii filmu, jeśli nie posiadamy zakupionego oryginału ?

Tak
Nie można tylko rozpowszechniać tej kopii innym.
Dlatego P2P jest nie teges.
A ściąganie z chomika - tak.
AFAIK, IMO, oczywiście
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Gru 17, 2010 16:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Gru 17, 2010 17:26   

Kolejność powinna być taka: widz mniej więcej kuma, czego oczekuje od danego filmu, ale nie pędzi od razu do sklepu, tylko najpierw przegląda prasę, net itd. Potem kierując się wieloma czynnikami, albo udaje się do kina - koniecznie tam, gdzie nie sprzedają popcornu lub cierpliwie czeka na dobre ssanie. Gdy film spełni swoje oczekiwania, a to oznacza wg mnie, że nadaje się do wielokrotnego oglądania, wtedy wiadomo, że trzeba go nabyć w porządnym sklepie, najlepiej w eleganckim wydaniu. Są oczywiście takie filmy, których różnorakie wydania warto kolekcjonować.

Są wyjątki, jak np. "Katyń" tow. Wajdy. Ten film chciałbym mieć w oryginale, by zamiast komukolwiek odpowiadać, jak to jest dokumentnie zjebać doskonały temat, mieć możliwość odtworzenia go u siebie w domu (NIE Z KOMPA), patrząc na reakcje oglądającego. Nawet byłbym skłonny podstawić miskę na ewentualnego pawia, lub z drugiej strony - cierpliwie wysłuchać zachwytów, zaciskając zęby :evil:

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Gru 17, 2010 17:28, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Gru 17, 2010 18:47   

zyon napisał/a:
Na mnie robi wrazenie inne zdjecie, faceta

Od razu przypomniałeś mi o istnieniu filmu, którego nie odświeżałem od pierwszej połowy lat 90-tych, ale wtedy puszczałem go sobie codziennie przed pójściem do szkoły, specjalnie budząc się przed 6:00 :shock: Bez tego rozruchu, ciężko mi było zamknąć za sobą drzwi od mieszkania :)
Main title z pamiętnym motywem i super-kaczuchą pod koniec:
http://www.youtube.com/watch?v=VxMVc_oGx_k
Kurcze, prosta historia, wspaniale prosta z GENIALNĄ oprawą muzyczną. Vince i jego "po prostu chciałem tylko zebrać te cholerne melony" :hihi:
No i dałbym dużo za plakat, taki już pożółkły.
he didn't want to be a hero, ... until the day they pushed him too far 8-)

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Gru 17, 2010 18:48, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Gru 17, 2010 19:07   

edit
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Gru 17, 2010 19:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Gru 17, 2010 22:03   

na iplay nie raz kupowałam utwory muzyczne które mi pasowały...
http://iplay.pl/
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Sty 08, 2011 00:00   

czy ktos moze polecic lub nie polecic film Mr Nobody? warto isc?
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 08, 2011 06:08   

Warto, aczkolwiek nie jest to jakiś mega majstersztyk.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Sty 08, 2011 14:30   

no, tak sie czulam zachecona opisem, ale chcialam zapytac. Lubie taka konwencje - cos jak Przypadek Kieslowskiego, nieskonczone wybory, lek przed decyzja, od ktorej zalezy nasze zycie itp

niestety, moje kolezanki chca isc na Tamare i myzczyzn :-/ jakas komedia i zostalam przeglosowana , wiec na Pana Nikt pojde sobie sama niebawem.
Co gorsze po filmie sa plany biegania po ciuchach :roll:
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 08, 2011 14:34   

Neska napisał/a:
Co gorsze po filmie sa plany biegania po ciuchach :roll:

Super :viva:
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Sty 08, 2011 14:41   

nie znasz mozliwosci moich kumpel, one to traktuja jak polowanie. ja trzymam sie klasyki i w zasadzie kupuje rzeczy w jednym stylu, bardziej szaleje z kolorami latem, jesienia i zima trzymam sie bezow, grafitu, gorzkiej czekolady, kremu, wiec one maja wrazenie, ze kupuje wszystko takie samo 8-) poza tym ja kupuje i wychodze a one siedza tam dalej i rozmyslaja z ciuchem w garsci, potrafia siedziec godzine w jednym sklepie. Jedyne co to wzbudzaja zainteresowanie ochrony :-D na Boga!
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Sty 13, 2011 00:26   

Jako, że niebawem - niegdyś autor "Seven", a niedawno twórca fajansu o B.Buttonie - David "CoSięZTobąChłopieStało" Fincher, wypuści własną wersję historii Lisbeth Salander, warto ocenić przedwcześnie szanse na Davidowe odkucie się za choćby Buttona.
Baaardzo mi się podobał szwedzki "Mężczyźni nienawidzą kobiet", bo był odważny, jajeczny i w ogóle super klimat. Pozostałe dwie, z tą samą obsadą aktorską, straciły do tego stopnia na poziomie, że cały czas nie mogłem pozbyć się wrażenia, że mam do czynienia z filmem telewizyjnym - wiecie, takim kanadyjskim o żonie uciekającej z dzieckiem od wąsatego pedała, co ją leje i znajduje cichego, dobrego kolejnego męża, który nie bije, lecz któremu nie staje.

Odbiegłem od tematu. Fincher ujawnił fotę, na której dziewczyna z tatuażem smoka na plerach (tu go nie widać, mam nadzieję, że będzie), pręży się i wdzięczy, pokazując potencjalnej widowni, że nie ma z nią, kuurwaaa, żartów. Na razie w to wątpię. Szwedzka Salander to był prawdziwy wulkan nienawiści zamknięty w drobnym ciele. Na jej twarzy widać, było, że ciągle jest na krawędzi eksplozji. Fincher skonstruował, tak mi się wydaje, jakieś emo-podobne dziewczę, co bez zmiany mejkapu mogłoby w dwie seki znaleźć się roboczo na planie kolejnego Zmierzchu dla żelo-wąpierzy a la lider FEEL.
By nie wieszać przedwcześnie kołów na jednym z najlepszych reżyserów świata, ciągle w kieszeni chowam nadzieję, że to tylko foty, że to tylko niesmak po Buttonie, że David powróci do bezkompromisowego kina. Może..

A teraz fota, badajcie i kto zna pierwowzór made in sweden, niech się wypowie.
Amerykańska Lisbeth

Szwedzka Lisbeth


Tomek
ps: I tak powinienem się cieszyć, że nie zatrudnił Łajnony Rajder albo Portman.
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Sty 13, 2011 00:28, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Czw Sty 13, 2011 18:32   

Black swan ? Widział może ktoś ten film ? Ciekawy reżyser Darren Aronofsky i właśnie szukam opinii na temat tego filmu.

Pozdro
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Sty 13, 2011 18:50   

Cytat:
Black swan ? Widział może ktoś ten film ?


Tak , głównie dla Natalie Portman i Vincent Cassel'a

opinie - proszę ;-)

http://www.stopklatka.pl/...1&sekcja=opinie


dla mnie strata czasu

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Sty 15, 2011 02:05   

Dario, co nie teges w "Czarnym łabędziu"? Pytam, bo oczekuję seansu i mam o nim zdanie przedwczesne, że Portman może się odkuje wreszcie aktorsko, a Aronofsky powróci do kalibru z "Pi" i "Requiem For A Dream".

Ciągle pokutuje u mnie przeświadczenie, że istnieją dwie te same, a jednak całkiem inne Natalie Portman. Pierwsza z nich, to wspaniała, nieletnia aktorka, którą pamiętam dyndającą nogami, z lizakiem w ustach i w kolorowej czapeczce, a Natalie nr2, to jakaś Amidala - kukła emocjonalna z badziewiem na głowie (wiadomo, o co biega, a swoją drogą, ciekawe, że Lucas sam sobie nie wymierzył chłosty za sfilmowanie kolejnych GW - nudnych jak flaki z olejem opowieści bez wyrazistych bohaterów, z koszmarnie nieudanym Annakinem i przekoloryzowaną do bólu scenografią).

Tomek
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 15, 2011 08:00   

M i T napisał/a:
kolejnych GW - nudnych jak flaki z olejem opowieści bez wyrazistych bohaterów, z koszmarnie nieudanym Annakinem i przekoloryzowaną do bólu scenografią

No dlatego tylko epizody 4-6 się liczą. Mam do nich sentyment.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Sty 15, 2011 17:58   

M i T napisał/a:
Dario, co nie teges w "Czarnym łabędziu"?


Tomek , ja prosty chłopak jestem :-) , nie napiszę tak barwnie jak Ty

widziałem setki filmów , lepszych gorszych ,

ten dla mnie nic nie wnosi - po prostu , ale jestem ciekaw Twojej opinii

jak obejrzysz podziel się wrażeniami

:-)

Dar
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Nie Sty 16, 2011 09:39   

MiT: ''Aronofsky powróci do kalibru z "Pi" i "Requiem For A Dream". ''

'Pi' nie widziałem, poszukam gdzieś tego filmu. Za to widziałem 'źródło', 'zapaśnika'. Źródło- dla mnie zbyt ciężki. To znaczy pełno jakiś symboli, jakieś wizje, inne światy, muzyka, statyczna kamera- usnąłem na tym filmie;P;P. Zapaśnik bardzo mi się podobał, fajnie pokazany klimat Usa, świetna rola Mickey Rourke i doskonałe zakończenie:)

Co do GW, zgodzę się że części 4-6 są przełomowe, ale dla mnie ogólnie ten film tworzy fajną całość. Ostatnio oglądałem wszystkie części i stwierdzam, że to jest po prostu fajne :) (najgorsza część to 'atak klonów I'). Co do gry aktorskiej, przecież w tym filmie nikt nie miał wielkiej roli więc nie ma co się specjalnie czepiać Natalii Portman...
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Sty 16, 2011 21:55   

Znakomity demot, choć kryzys plakatu filmowego ma rangę globalną 8-)

Poza "Testosteronem", który miał potencjał, reszta tytułów równym szeregiem wędruje w zapomnienie i do szuflady z napisem "polskie kino albo zdrowie, wybór należy do Ciebie" :)

Dario Ronin, widziałem "The Black Swan" :shock:
No i będę pisał, bo film zaskoczył mnie co najmniej na 2 poziomach.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Sty 16, 2011 21:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Sty 16, 2011 22:08   

czekam cierpliwie :-)

Dar
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 17, 2011 15:14   

Jakieś przemyślenia po rozdaniu Złotych Globów?
http://film.onet.pl/wiado...,wiadomosc.html
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Sty 21, 2011 22:42   

http://tv.onet.pl/39864,film.html
Co prawda, premiera rimejku jeszcze się nie odbyła, ale co tam, będzie zaraz po północy w publicznej TV :what:
Omlet po prostu.

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pią Sty 21, 2011 22:50   

Tomek i co z Labedziem? bo jutro ide.

A widziales Portman w Jagodowej milosci? Mi ten film umknal.


Czy Marishka wyjechala? dawno nie widzialam Jej postow, albo nie wylapalam, bo ostatnio wskakuje z doskoku.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Sty 21, 2011 23:16   

Neska napisał/a:
Czy Marishka wyjechala?

Nieeeee noooo... Od kiedy jesteśmy z Tomkiem razem, to żadne z nas nigdzie samo nie wyjechało i nie wyobrażam sobie, by to się kiedykolwiek zmieniło :) Czas samotnych urlopów-ucieczek (z nieszczęśliwego małżeństwa) mam na szczęście od dawna już za sobą.

Po prostu mam trochę spraw (i pomysłów) na głowie, no i wciąż zadomawiamy się w naszym domku :)

Marishka

P.S. Tomek o "Łabedziu" za chwile zasiądzie do pisania...
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Sty 21, 2011 23:19   

Neska, biorę się za jakieś podsumowanie. Jak nie umieszczę, to znaczy, że nie zdążyłem przed kolejnym, chyba setnym oglądaniem "The Thing" Carpentera, który za niecałą godzinę w reżimowej 8-)

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Sty 21, 2011 23:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pią Sty 21, 2011 23:35   

Marishka to fajnie, ze nigdzie nie umknelas :-) , ja mam to samo, ostatnie dni sa bardzo ostre i zapracowane. Milego urzadzania :-)

Tomek spoko :-) i tak pojde i tak tylko chcialam sie juz wczesniej odpowiednio zafiksowac ;-)

a pojutrze idziemy z bobinkami na balet dla dzieci Krolewna Sniezka...nie macie recenzji? 8-) dobre? :-D
a tak serio maluchy juz przezywaja to wyjscie, naszykowaly juz eleganckie ubranka i wieeelkie poduchy pod tylki :-D
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Sty 21, 2011 23:55   

dario_ronin napisał/a:
Cytat:
Black swan ? Widział może ktoś ten film ?

dla mnie strata czasu

Dar


Dla mnie kompletnie niezrozumiala opinia. Owszem, jak na Aronofskiego to akurat nie jest jego szczyt mozliwosci ale zeby o tak? Millosnicy rambo czy mission impossible sie zawioda ale oni chyba nie miaja zamiaru swiadomie ogladac tego filmu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 02:50   

Neska, pędem do kina. To tytułem wstępu 8-)

Będzie krótko, bo nie chcę zbytnio spoilerować. W każdym razie, Dario dziękuję za pewnego rodzaju zachętę, choć film i tak miałem od dawna w planach, natomiast co do Twojej oceny: „niczego nie wnosi” – pełna zgoda. Problem w tym, że jest to jeden z najlepszych filmów ostatnich lat.
Byłem świadkiem zjawiska, którego nie zauważyłem u znakomitych reżyserów robiących w kinie autorskim, a do takich Aronofsky należy. Zjawisko przeciwstawia się zdaniu: facet ma na koncie kapitalne filmy (w przypadku Darrena: „Requiem for a dream” i „Pi”), zyskuje uznanie i pieniądze, po czym kręci słabsze rzeczy i nigdy nie wraca do pierwotnego poziomu. Aronofsky strzaskał regułę wróciwszy w glorii i chwale, otulony cudowną muzyką Czajkowskiego, wspaniałą (serioooo) Portman i rewelacyjnym ujęciem tematu krojonego ostrym narzędziem dualizmu, gdzie pomiędzy czernią a bielą zieje próżnia.
„The Black Swan” potrafi napędzić porządnego strachu i jednocześnie napoić widza niewiarygodnym pięknem. Weźmy sam początek, gdzie mamy wirującą baletnicę. Gdy tańczy, ma się wrażenie, że jest na wyciągnięcie ręki, a to przecież nie przeklęte 3D. Operatorskie mistrzostwo świata! W pewnym momencie jej postać dynamicznie obrasta piórami. To senny majak, przesycony wyrafinowanym splendorem i wyrazistą grozą.

Piękno w „Czarnym łabędziu” jest niestety okupione diabolicznym perfekcjonizmem i jako zjawisko kruche, o marnych podstawach, podatne na najmniejsze skaleczenie. Środowisko baletu skoncentrowane na bezpardonowej rywalizacji i patologicznym dążeniu do ideału, stało się wyśmienitym pretekstem do wsączenia tej atmosfery w widza za pomocą środków wykraczających poza przeciętny dramat psychologiczny. Jest tak namacalnie i sugestywnie, że nie daje się gał oderwać od ekranu. Choć pojawiają się skojarzenia z „Pianistką” Haneke, czy z kinem grozy, „Czarny łabędź” nie jest ani jednym ani drugim, choć mamy zarówno tłumioną seksualność, toksyczną matkę, jak i zagrania rodem z horrorów (pojawiają się w chwilach, gdy bohaterka Portman traci kontakt z rzeczywistością).
Czekałem oczywiście na dojrzałą, nie dającą się zapomnieć, kreację Portman. Nie dość, że aktorka powróciła na górną półkę, to styl, w jakim to zrobiła, osłupia. Rola Niny była dla niej wymarzona. Oto mamy wycofaną, ugrzecznioną na śmierć, utalentowaną baletnicę, nie będącą w stanie złapać „luzu”, poddać się namiętności i ujawnić w pełni pasji. Odpowiedź, czemu tak się dzieje, mamy w scenach z matką. W pewnych chwilach, Nina pozbywa się mentalnego gorsetu, ale wszystko co wtedy robi, jest tak nieświadome, tak oderwane i wszechwładne, jakby nie mało z nią żadnego związku.
Dramat nabiera rozpędu po reprymendach prowadzącego tancerki, skierowanych w Ninę. Wysłuchuje uwag o swojej sztywności i zaklinowanym talencie, któremu nie daje w pełni się rozwinąć, więc w domowym zaciszu, próbuje walczyć z samą sobą. Ma być przecież Czarnym łabędziem, swego rodzaju Panem Hyde, kimś bezlitośnie wykorzystującym innych, podstępnym, a przy tym namiętnym, na wskroś rozerotyzowanym i swobodnym. To zadanie powoli i nieubłaganie zżera Ninę, połyka powoli – jak wąż szczura. W końcu rzeczywistość miesza się z halucynacjami, koszmar zdobywa dzienne godziny i przenika Ninę. Choć wcześniej buntuje się przeciwko matce, pozbywa się pluszaków ze swojego pokoju, próbuje zdefiniować swoją seksualność, wciąż mamy zagubioną dziewczynkę, której kazano za wszelką cenę stać się kimś, kim nigdy nie będzie w stanie być.

Atmosfera panująca w filmie idealnie wpisuje się w mój gust. Aronofsky nie tylko wskrzesił Portman, ale przede wszystkim samego siebie. Na dodatek, by dopełnić radości, pojawia się postać, w której nie rozpoznałem bardzo znanej aktorki – tutaj w drugoplanowej roli. Chodzi o wieloletnią baletnicę, odstawioną na boczny tor. W scenie, gdy demoluje garderobę, potem zbiera się i wychodząc klnie jak szewc, nigdy bym się nie dopatrzył Winony Ryder!! Kolejne zaskoczenie, kolejny zachwyt, a przecież Ryder to też taka grzeczniutka dziewuszka, która nawet będąc kochanicą Drakuli, nie była w stanie pozbyć się infantylności i wiktoriańskiej aureoli. A tu proszę: wściekła, odrzucona, drapieżna i bezceremonialna kobieta. Autentycznie, nie poznałem. Dopiero, gdy przeglądałem końcową listę płac, okazało się, że McIntyre to właśnie ona. Ekhmm… idzie ku lepszym czasom?
Dobra, koniec, jest późno. Już brak czasu na poszukanie odpowiednio walących po gałach fot. Może jeszcze o muzyce: Czajkowski miodzio, to wiadomo. Clint Mansell? Wysoka forma. Czy są wady? Zapewne, ale jest zbyt późno na znajdywanie igieł w stogu siana.

Tomek

ps: Oczywiście "The Thing" niezmiennie wybitny 8-) Ten zainfekowany Husky wciąż straszy - wpatrzony w jeden punkt nieobecnym, martwym wzrokiem, no i scena przeprowadzania testu krwi. A oni chcą rimejka? :razz:
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Sty 22, 2011 02:54, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Sty 22, 2011 08:17   

Tomek , czekałem cierpliwie i nie zawiodłem się - świetna recenzja
gdybym nie widział filmu chciałbym obejrzeć , jednak dla mnie Twój opis wniósł więcej niż sam film .
W kinie , muzyce szukam specyficznych emocji , tu nie znalazłem .

M i T napisał/a:
Problem w tym, że jest to jeden z najlepszych filmów ostatnich lat.


Gustu staram się nie oceniać :-)
Może mój prosty umysł "nie ogarnia" ? ;-)

czekam niecierpliwie na Twoją ocenę " Życie jak dom " , choć zakładam , że nie będzie pochlebna , ale na pewno ciekawa

:-)

Dar
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 09:05   

dario_ronin napisał/a:
jednak dla mnie Twój opis wniósł więcej niż sam film

Dlatego ja mam dobrze - przeczytam recenzję Tomka i już filmu nie muszę oglądać. Jaka oszczędność czasu 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Sob Sty 22, 2011 13:05   

Hannibal napisał/a:
...Jaka oszczędność czasu 8-)...

:hihi: Czas na zdobycie dobrej kopii w jakosci HD! :hihi:

Wiadomo, ze "oglondanie" z DivX na monitorze 15 calowego lapka
to TOTALNA PROFANACJA dla "planktonu" jest! :viva: :hihi:
.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 19:00   

grizzly napisał/a:
Wiadomo, ze "oglondanie" z DivX na monitorze 15 calowego lapka
to TOTALNA PROFANACJA dla "planktonu" jest! :viva: :hihi:
.

I tak i nie. Gdyby film był tylko pustą formą wizualną, polegającą na epatowaniu perfekcyjną pracą operatorską, można byłoby mieć szczególne pretensje do jakości obrazu, ale przypomnij sobie Grizzly czasy video kaset, gdy z wypiekami na twarzy człek poznawał np. wszystkie części "Death Wish", "MrMajestyk", "Rambo", "Commando" czy arcymistrzowską "Kobrę", gdzie Sylwuś łazi z zapałką w ustach.
Jakość 5 czy 6 kopii i to jeszcze z niemieckim dubbingiem, a mimo to, radocha była niebiańska. Toż wtedy był czas, gdy Sam Raimi wypuszczał w złakniony progresu rynek pierwszą odsłonę "Evil Dead", a niedługo potem, prawie awangardową, drugą. Nie było mowy o DVD w 1984 roku, gdy Cameron - zanim zdziadział, czego dowodem jest "Avatar" - objawił "Terminatora". Potem, w mojej klasie każdy chciał być Arnoldem, a dziewczyny były zadurzone po uszy w Michaelu Biehn 8-)
Ważne było, jakie wrażenie zdolne są wywołać pełnokrwiste postacie i sam scenariusz. Teraz scenariusz często schodzi na dalszy plan kosztem fajerwerków.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Sty 22, 2011 19:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Sty 22, 2011 19:23   

Misiek

15" ?

to rozpusta jest

mnie wystarcza 10" aby klimat poczuć

za bardzo wierzysz w rozmiar :hihi:


dar
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 21:09   

Hannibal napisał/a:
dario_ronin napisał/a:
jednak dla mnie Twój opis wniósł więcej niż sam film

Dlatego ja mam dobrze - przeczytam recenzję Tomka i już filmu nie muszę oglądać. Jaka oszczędność czasu 8-)


To tak jak gimnazjalisci czytaja streszczenie "Mistrza i Malgorzaty" i tez mysla, ze oszczedzili czas. Smutne ale prawdziwe a spustoszenie w glowie ogromne.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 21:28   

zyon napisał/a:
To tak jak gimnazjalisci czytaja streszczenie "Mistrza i Malgorzaty" i tez mysla, ze oszczedzili czas. Smutne ale prawdziwe a spustoszenie w glowie ogromne.

Analogia zupełnie chybiona; co oczywiście nie oznacza, że nie masz racji z tymi gimnazjalistami.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 22:05   

Hannibal, nie odwalaj chały, bo ominie Cię scena masturbacji Niny. Myślałem, że szalejesz za Portmanową :hihi:

Tomek
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 22:16   

M i T napisał/a:
Hannibal, nie odwalaj chały, bo ominie Cię scena masturbacji Niny. Myślałem, że szalejesz za Portmanową :hihi:

No to będę musiał obejrzeć. 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 22:32   

Portmanowa jest tak aseksualna, ze scena jej mastrurbacji jak i scena patalachy robionej przez jej kolezanke sa tak drewniane, ze jestem w stanie uwierzyc, ze jej po prostu nikt nigdy konkretnie nie bolcowal wiec improwizowala.
Ostatnio zmieniony przez zyon Sob Sty 22, 2011 22:40, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 22:33   

Hannibal napisał/a:
zyon napisał/a:
To tak jak gimnazjalisci czytaja streszczenie "Mistrza i Malgorzaty" i tez mysla, ze oszczedzili czas. Smutne ale prawdziwe a spustoszenie w glowie ogromne.

Analogia zupełnie chybiona; co oczywiście nie oznacza, że nie masz racji z tymi gimnazjalistami.


E tam, jak zwykle trafiona hehe
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 22:34   

zyon napisał/a:
Portmanowa jest tak aseksualna

Ale w ogóle, czy tylko w tym filmie?
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 22:38   

Hannibal napisał/a:
zyon napisał/a:
Portmanowa jest tak aseksualna

Ale w ogóle, czy tylko w tym filmie?

imho ogolnie a w tym filmie szczegolnie. nie przypominam sobie jej zadnej roli gdzie by epatowala kobiecoscia
Ostatnio zmieniony przez zyon Sob Sty 22, 2011 22:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 22:39   

zyon napisał/a:
nie przypominam sobie jej zadnej roli gdzie by epatowala kobiecoscia

Chyba to prawda, niestety :-(
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Sty 22, 2011 22:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 22:46   

Zyon, przesadziłeś. W najbliższych postach podam dokładnie przedział czasowy, gdzie ta kobiecość jest. Poza tym, bronić jej specjalnie nie zamierzam, ale nie zgadzam się z drewniactwem Portmanowej w opisywanych przez Ciebie scenach.

Tomek
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 22:50   

Eee tam, jakbym chcial przesadzac to bym ogrodnikiem zostal :hihi: Oczywiscie mozna sie doszukiwac w niej kobiecosci w jakichs fragmentach czy urywkach ale to tak samo jak sie doszukiwac meskosci w jakims tam silikonowym ze Zmierzchu. Gdzies tam z profilu moze i gdzies mezczyzna wychynal.
Ostatnio zmieniony przez zyon Sob Sty 22, 2011 22:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Sty 22, 2011 23:29   

Ale właśnie Portman miała być w Łabędziu aseksualna, ze stłamszoną, niezrealizowaną kobiecością. No sam wiesz, pokój pełen pluszaków, różowy płaszczyk i ciężka praca baletnicy pod okiem sfrustrowanej mamusi (swoją drogą, kto nie widział Basi Hershey w "Entity", ten duupa ;) )Dlatego chwilami bylem zaskoczony podrygami namiętności nieśmiało wyzierającej, a Hannibal będzie zaskoczony po stokroć bardziej ;)
I nie chodzi o lesbijską minetę lub podobne sprawy, ale o pewną aureolę dojrzałości, która chwilami ma możliwość oblec Ninę na bardzo krótki czas. "The Black Swan" nie jest filmem polegającym na tym, że widz sobie siedzi z notesem i długopisem w łapie i zaciekle próbuje wyłowić, czy Natalie Portman jeszcze kwalifikuje się do kolejnej wersji "Lolity". Nina jest ofiarą ograniczeń, jakie jej zostały narzucone przez sztywny gorset wychowania. Stara się nieporadnie, właściwie wbrew sobie, być Czarnym Łabędziem takim, jakiego od niej żąda Cassell. Nie umie temu zadaniu sprostać, więc wikła się w koszmar walki z kajdankami tkwiącymi w jej głowie. Zresztą, balet jest taki, kuurwa, tip top perfekcyjny, więc to środowisko z pewnością kipi od patologii i staje się w większości więzieniem dla swobody.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Sty 22, 2011 23:31, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Sty 23, 2011 01:15   

rzeczywiscie, warto bylo isc do kina :-) !!!

Portman rewelka, urzekajaca w roli delikatnej i perfekcyjnej baletnicy. Bylam glodna kazdego jej gestu.

Jej matka - tak sie zastanawialam na poczatku gdzie ta jej toksycznosc - mila, wspierajaca, dbajaca o corke mama :-D do momentu sceny z tortem - corka nie ma prawa odmowic, bo mamuska tort wyp.ieprzy do kosza. W sumie to podczas wszystkich scen w domu oczekiwalam czegos strasznego, napiecie wisialo i az bilo od tej przerazajacej matki, jednak tylko raz sie porzadnie wystraszylam - gdy Nina zobaczyla postac Beth w rogu kuchni, kurcze, to ograny chyba we wszystkich horrorach schemat ale zawsze dziala na mnie jak diabli 8-) poza tym sie nie balam :-> sceny z paznokciami, krwia spoko, w koncu to krwawe, okalczajace prawa baletu, bardziej juz wzdragalam sie na cieciu pipki zyletka w Pianistce.
Caly film mroczny, moze nie brudny, ale jakis taki zakurzony ta ciemnoscia i napiety, przerazliwie napiety, ani jednego momentu luzu, kontrastem byl tylko pokoj Niny z maskotkami, jak wychodzila z pokoju to jakby sie znajdowala w nieustajacym napieciu, w paszczy lwa, tym lwem byla dla niej cala rzeczywistosc, ciezar spektaklu, choreograf, matka, kolezanki, nawet relaks z kolesiami przy drinku i wrzucaniu dropsow. w sumie widz przejmuje jakby to napiecie od Niny i siedzi taki skleszczony caly seans, tzn ja tak mialam.
Nina w charakteryzacji czarnego labedzia porazajaca (i ludzaco podobna do naszej Kory :-) )

Dla mnie Portman z tym chudym cialkiem, w tych opinajacych kosci i wystajace lopatki kusych topikach, w tych dziewczecych majtkach byla delikatnie seksowna.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Sty 23, 2011 01:26   

Dla mnie ten film to m.in. znakomite (i w dużej mierze symboliczne) przedstawienie niszczącej siły PERFEKCJONIZMU, wszczepionego dziecku przez rodziców. Matka nigdy nie miała głównej roli w "Jeziorze Łabędzim", a więc córka musi udowodnić, że jest lepsza, taka odwieczna rywalizacja z doskonałym rodzicem i walka z sama sobą. Osiąga wymarzoną doskonałość kosztem własnego życia. Tak jak w życiu - często perfekcjonizm jest okupiony chorobą, nieudanymi związkami, etc. Ech...

Film dla każdego, kto dąży do tzw. "doskonałości" i pragnie być "jeszcze lepszym". Swoja drogą, to też opowiedziana innymi słowami historia z "Jeziora Łabędziego".

Marishka
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Sty 23, 2011 02:01   

M i T napisał/a:
... a więc córka musi udowodnić, że jest lepsza, taka odwieczna rywalizacja z doskonałym rodzicem i walka z sama sobą. Osiąga wymarzoną doskonałość kosztem własnego życia. Tak jak w życiu - często perfekcjonizm jest okupiony chorobą, nieudanymi związkami, etc. Ech...


Marishka


o wlasnie, tak.

Widac tez bylo, ze matka nie potrafi ukryc, zabic zazdrosci, ktora momentami nia zawladala. Corce sie wiedzie, a ona, prosze, cale zycie poswiecila, cala kariere dla corki, zeby ja urodzic i wychowac.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Sty 23, 2011 20:04   

Kilka plakatów do "The Black Swan". Nie jestem pewien, ale chyba równolegle do współcześnie (najczęściej badziewnych) plakatów, powstają te klasyczne. Oby.
Poniższe są najwyższej próby.



Mocny! Czarny wżera się mentalnie w białego, że aż pióra lecą :)

A ten kojarzy się z kanciastym perfekcjonizmem, lodowatymi bryłami itp.
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Sty 23, 2011 20:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Sty 25, 2011 18:30   

Portman bardzo dobrze wpasowała się w tę rolę. Ciekawe, na ile dostrzegła w niej siebie-perfekcjonistkę. W końcu nie musiała aż tak długo przygotowywać się do scen baletowych, bo od czego są dublerzy i kaskaderzy? :hihi:
I cały ten chwyt z symboliką (czasem może zbyt) dosłownie wyrastającą nagle ze świata rzeczywistego... :pada:
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Sty 26, 2011 16:38   

Portman jest nominowana do nagrody Oscara, co i tak nie zmienia faktu, że jej czarno-biała rola była wyśmienita. ;)
Za to zupełnie powszechny proceder oscarowy trwa w najlepsze. Mianowicie proceder obsypywania nominacjami filmów zapowiadających się nijako. W tym roku na tapecie dziwo pod tytułem "Jak zostać królem". Filmik niby o tym, że pretendujący czy sam następca (nie wiem i nic mnie to nie obchodzi) się jąka. Pyszne, cholera.

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Sty 26, 2011 17:15   

Neska, wspomniałaś o połamanych paznokciach w Łabędziu :hihi:
No miodzio! Wszystkie te sceny (zdejmowanie obuwia, potem prawie zdejmowanie kontuzjowanego paznokcia, co rusz jakieś elementy wywołujące efektu ucisku na karku) były dawkowane dość regularnie, no i rewelacyjna zupełnie - jakby z czegoś w rodzaju "Egzorcysty" - gdy Nina gruchocze sobie kości piszczelowe, jak cukrowa lalka. Oczywiście majak, ale w tym filmie, pomiędzy urojeniem a rzeczywistością, ciężko jest dostrzec jakąś szczególną różnicę. Mistrzostwo.

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Sty 26, 2011 20:32   

przeczytalam w jakims szmatlawcu, ze Portman poznala na planie jakiegos choreografa, nie pamietam nazwiska, ale moze to jeden z jej planowych partnerow, sa zareczeni a Nathalie spodziewa sie bobinka z nim.

ps. jestem chora :-? zmykam
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 15:19   

http://film.wp.pl/idGalle...45,galeria.html
A mogl byc taki swietny film...nasi sojusznicy znowu nam pokazali gdzie nas maja
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 15:45   

zyon napisał/a:
A mogl byc taki swietny film...nasi sojusznicy znowu nam pokazali gdzie nas maja

Zamiast jojczyć można zrobić własny film, gdzie Lechu będzie postacią pierwszoplanową. :-D
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 17:48   

To juz chyba jest - Mgla :hihi:
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pią Sty 28, 2011 23:25   

MiT a pamietacie scene ze Swna Lake z Billy'ego Elliota?

http://www.youtube.com/watch?v=C5BSyJ_vlHo

tez mi sie b podobal ten film

http://www.youtube.com/watch?v=LUdryqgHIpA
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Pią Sty 28, 2011 23:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Sty 28, 2011 23:39   

Balet nigdy nie wszedł w zakres moich zainteresowań, głównie ze względu na swoją formę i dziwaczny taniec na koniuszkach palców. Ani opera, tym bardziej operetka. Wyjątkiem jest właśnie muzyka do "Swan Lake". To skończone arcydzieło pod każdym względem, tak jak początek opery "Złoto Renu" Wagnera.
Dopóki nie zaczynają wyć, jest smacznie. Być może wyjątkiem mogłyby się stać opery współczesne, bo są mocno nietypowe, jak np. "Nixon w Chinach" - o którą się trochę otarłem. I robiła wrażenie scenografią, muzyką, a nawet wycie było fajne, bo nie związane z klasycznym podejściem do melodii. Brzmiało bardziej jak zawodzenie osamotnionego wampira, który zdecydował się ostatecznie wyleźć na światło dzienne umęczony trwaniem.

Ale wracając do baletu i filmu. Neska, o co chodzi z tym Elliotem? Kompletnie go nie znam.

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 00:01   

to b polecam, jak bedziecie mieli chwilke wolna. Pierwszy raz widzialam ten film 10 lat temu jeszcze na studiach na DKF-ie, w sumie prosta schematyczna historia, fabula: chlopiec marzy by tanczyc w balecie, ale przeciwko sobie ma wszystkich w rodzinie - tata, prosty robotnik (rzecz dzieje sie w Anglii w czasach kryzysu - wymiatania gornikow przez Tatcher) chce zrobic z niego boksera, wspiera go tylko nauczycielka tanca. Maly robi wszystko, zeby postawic na swoim wbrew rodzinie (choc potem tata mieknie) wbrew stereotypom itp Niby nic takiego, kurcze, ale ten maly koles w roli glownej jest genialny :viva: :pada: choc dziecinstwo mial prze.s.rane. Caly film wypelnia siwtna muzyka.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 00:45   

Ale w sumie ciekawe, co ciągnie chłopaka do baletu, no nie? W każdym razie, lubię niezmiernie, może nawet najbardziej, właśnie proste historie, które wcale nie muszą być schematyczne. Ta, o której napisałaś, brzmi zachęcająco, choć faktycznie temat wyeksploatowany totalnie. Tylko pytanie, co z tego, skoro za każdym razem liczy się jedno: jakie wrażenie emocjonalno-intelektualne wywrze ostatecznie film?

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 02:22   

za pozno na gleboka odpowiedz :-) karmie i przez pol godz. scibolilam skladanke dla Zenka na Bezludna - az mi sie lza zakrecila w oku, ze mialabym tam byc bez mojej rodziny

Film prosty jak Straight Story Lyncha 8-) - toksyczne dziecinstwo, marzenia a wszystko podrasowane dobrym klimatem muzycznym, swietne zdjecia...
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 22:23   

Dnia 26 stycznia 2008 roku, odbyła się światowa premiera jednego z najważniejszych filmów grozy ostatnich lat. Tomas Alfredson, szwedzki reżyser, dał miłośnikom horroru powód do radości w postaci wampirycznego dramatu psychologicznego o wspaniałym, dwuznacznym tytule „Pozwól mi wejść”.
Niedługo potem jankesi zafundowali remake, co od długiego już czasu stało się czynnością niemal graniczącą z natręctwem. Gdy tylko na filmowym horyzoncie pojawia się genialny film, oparty o fenomenalny scenariusz, kwestią czasu pozostaje produkcja klona.

Made In Sweden

Jakieś przykłady? Proszę bardzo: tajski „Shutter” – prosty jak cep, pomysłowy i wyjątkowo przerażający, zdobył sobie uznanie za oceanem, czego owocem była fatalna USA-wersja, mająca się do oryginału jak skisły ogór do pieczeni rzymskiej. Jeszcze wcześniej mieliśmy już bardziej udaną próbę sklonowania japońskiego „Dark Water” i „The Ring” (choć i jedna i druga dostają kopa po góra 2 seansach, oryginały natomiast zostają na lata). Wyjątkiem był powtórzony niemal kropka w kropkę „Funny Games” (ten sam wybitny reżyser, więc tu tkwi sukces) i „REC” – zarówno hiszpański, jak i amerykański chwytają za serce ( w sensie, że serce to próbują rozerwać na strzępy). Można tak długo wymieniać, niemal w nieskończoność, ale wracam do Szwecji i „Lat Den Ratte Komma In”.

Odejście od klasycznego ujęcia wampiryzmu w kinie, niejedno ma oblicze. Już dawno zerwano z wszelkimi stereotypami typu sypianie w trumnie, posiadanie wampirskiego uzębienia, obojnactwo, staromodna pomada we włosach, krzyżofobia, a w wielu przypadkach, współczesne wampiry nie boją się nawet dziennej pory, swawolnie hasając w słonecznym świetle.
„Pozwól mi wejść” aspiruje do bycia wielopoziomowym dramatem psychologicznym zanurzonym w kinie grozy, podobnie jak osławiony obraz Tony Scotta „The Hunger” (w Katolandzie znany pod durnym tytułem „Zagadka nieśmiertelności”), z tym, że Szwedom udała się ta sztuka w 100%, a „The Hunger” pozostał po prostu arcydziełem horroru, zaś pretensje do czegoś więcej można zupełnie pominąć, bo są w zasadzie iluzoryczne (takie wrażenie można odnieść po wielokrotnym dopiero seansie).
Zarys szwedzkiej opowieści o miłość wrażliwego chłopca do dzikiej, egzotycznej i zamkniętej w sobie wampirzycy, naprawdę jest nie lada pretekstem, by w nietypowej aurze podnieść problemy totalnego poczucia osamotnienia, braku pewności siebie, wyalienowania ze społeczności, ułomnych relacji z odległą mentalnie rodziną, walki o godność i zachowanie twarzy.
Oskar jest supersonicznym dzieckiem, bardzo inteligentnym, z wyodrębnionym rysem osobowości, a tacy ludzie zwykle cierpią katusze interakcji z otoczeniem, dlatego w klasie dostaje wycisk. Szykanowany dzień za dniem, hoduje w sobie potężną chęć zemsty, choć jedyne, co może zrobić, to podczas wieczornego wypadu na podwórze, wbijać scyzoryk w pień drzewa - wyobrażając sobie ciemiężycieli.
W mieszkaniu nic się nie zmienia. Oskar ma zaburzone kontakty z rodzicami żyjącymi w separacji, a matka, z którą zamieszkuje, jest chłodna jak zamrażarka. Raz na czas chłopak dzwoni do ojca, raz na jakiś czas spotyka się z nim, ale codzienność wypełniają mu podobne czynności – dużo czyta, dużo myśli, dużo czuje i ma przesrane.
Sytuacja się zmienia, gdy do jego bloku wprowadza się dziewczynka wraz z jakimś starszym facetem. To Eli – nie wiadomo, skąd się wzięła. Pojawiła się nagle w środku szwedzkiej zimy, by zamieszkać lokum sąsiadujące ścianą z Oskarem.

W końcu dochodzi do spotkania.


Sceny dyskusji pomiędzy Oskarem a Eli, te po zmroku, na ośnieżonym placu zabaw, pod oknami uśpionych ludzi - należą do najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek mogło zaserwować kino z udziałem dziecięcych aktorów. Mogę je powtarzać w kółko, są tak doskonale zagrane i rozpisane. Kilka słów, milion gestów, każde spojrzenie, zerknięcie, sposób prowadzenia rozmowy, idealnie wpisują się pod szyld „aktorstwo doskonałe”. Szkoda, że śmietanę spiją ostatecznie Amerykanie (remake nienajgorszy, bądź co bądź), a skandynawska rjebiata, może już nigdy nie otrzymać żadnej propozycji na miarę swojego talentu.


Filmowa Eli staje się dla Oskara wszystkim – wybawieniem, ochroną, doradcą, dziewczyną „do chodzenia” i najlepszą na świecie kumpelą. Chłopak oczywiście zadaje pytania, Eli odpowiada zdawkowo, ale to wystarczy. Oskar odżył, więc niespecjalnie przejmuje się pochodzeniem dziewczynki, jej dziwnymi obyczajami (przecież on sam jest odludkiem, odrzuconym, szlaja się wieczorami po zamarzniętym i nieczułym osiedlu) i wiekiem (skoro wygląda na 12-latkę, jest 12 latką).
Czasem słyszy przez ścianę kłótnie z jej „ojcem”, czasem Eli dziwnie pachnie i burczy jej w brzuchu.
Czasem dochodzą do niego informacje o kolejnym morderstwie w okolicy. To nie ma jednak większego znaczenia wobec ogromu szczęścia, ciepła i zrozumienia, jakie otrzymał od dziewczynki o dzikich, czujnych oczach i kruczoczarnych włosach.
Wiadomo, że prawda o Eli musi w końcu dotrzeć do chłopca. Gdy tak się staje, Oskar niewiele sobie z tego robi, bo Eli jest przy nim noc w noc - jak anioł stróż, a więź, jaka ich łączy, jest z rodzaju tych, co mają gdzieś okoliczności. Np. takie, że twoja dziewczyna żywi się krwią, a gdy głoduje, brzydko pachnie i zachowuje się jak po prochach.

Zresztą, Eli pielęgnuje ten dziwaczny związek, jak potrafi najlepiej. Wstydzi się stanu, gdy jest głodna, boleje nad swoją istotą, stara się przed chłopakiem prezentować z jak najlepszej strony, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Powoduje, że szkolne życie Oskara, nie jest tak uciążliwe, choć kumple dają mu po jajach, aż do momentu, gdy ośmielony przez Eli, daje w pysk prowodyrowi dziobania. Wtedy więź między nim a dziewczynką, staje się silniejsza o istotny, choć pozornie wspólny punkt – i jedno i drugie przelało krew.
Relacje między Eli i Oskarem, jakie piórem umaczanym w krwi kreśli szwedzki reżyser, zawierają w sobie więcej ciepła, dobra i empatii, niż powszechnie znane związki międzyludzkie, co nie dziwi zważywszy na swoistą elitarność tej diady. Relacja oparta na mocnym, wspólnym utożsamieniu w tajemnicy i odpowiedzialności za ten sekret, musi być silniejsza niż każda inna. Eli cierpi na samotność i odrzucenie może nawet bardziej niż chłopak, bo nigdy nie dojrzewa, nie może się ujawnić, będzie uchodzić za potwora, a w najlepszym przypadku, za dziwoląga. Oskar jest nią zafascynowany w pełni. Nie przejmuje się jej dietą, nie patrzy też w przyszłość, co prawdopodobnie kiedyś będzie miało tragiczny finał (patrz: starszy towarzysz Eli), idzie w nieznane bez względu na finalne konsekwencje, ponieważ powiew szczęścia, staje się silniejszy niż cokolwiek. Jest taki moment w „Pozwól mi wejść”, kiedy Oskar odrywa się na maxa od dotychczasowego życia (gdy chroniąc śpiącą Eli, staje się świadkiem przypadkowego morderstwa, do jakiego po prostu musiało dojść). Od tego momentu, odwrót staje się coraz bardziej mglistym pojęciem.

Teraz, na małą chwilę, zatrzymam się nad tytułem filmu. Z treści dowiadujemy się, że stereotyp zaproszenia dla wampira, świetnie wpisał się w scenariusz, a efektem tego jest scena-majstersztyk, kiedy nieświadomy skutków, Oskar nakazuje Eli wejść poza próg swego mieszkania bez słownego zaproszenia. Jakkolwiek absurdalnie nie brzmiałyby opowieści o wampirzych zwyczajach, Alfredson posłużywszy się jednym z najbardziej charakterystycznych, upichcił scenę, która powinna zapisać się w kanonie sztuki filmowej.
Widzimy, jak Eli nieśmiało, z wielkim strachem, przekracza próg, robi kilka kroków i przystaje. Ma spuszczoną głowę, wzrok utkwiony w parkiet. Widać, że bardzo cierpi. Oskar nie kuma, do czego wszystko zmierza. Wampir wszedł BEZ zaproszenia, bo tak bardzo pokochał małego, wrażliwego człowieka, że bez względu na konsekwencje, podejmuje ryzyko – przy okazji udowadniając ogrom poświęcenia i desperacji, jakie jest zdolny ponieść. Po krótkiej chwili Eli zaczyna dygotać, a spod jej włosów zaczynają wypływać strumyki krwi, co nagle zauważa chłopiec. Natychmiast rzuca „możesz wejść!!”, podbiega do Eli i przytula ją bardzo, bardzo mocno. Miaaaazga!!


Eli zdaje sobie sprawę, że nie mają przyszłości. Ostatecznie wyjeżdża, by powrócić w decydującym dla siebie i Oskara momencie, a moment ten, bez względu na to, jak odbiorą go wizualni puryści i chorujący na dobryzm, jest po prostu nieskończenie piękny i poetycki. Mnie, jako widzowi, przyniósł większą ulgę niż końcowe sceny w pociągu. Ale czy taka historia mogła zakończyć się inaczej??? Nein.


A czy taka historia mogła zakończyć się w Szwecji?? Też nie.
Amerykanie zrealizowali swoją wersję w ubiegłym roku, udowadniając po raz kolejny, że lepiej im wychodzi realizacja własnych pomysłów. W końcu robią najlepsze kino świata, więc czemu imają się powieleń? Pytanie naiwnego. By zarobić. Kropka.
Spróbuję dokonać porównania, a zacznę od iluzorycznych wad oryginału. Są dwie i nie wiążące dla końcowej oceny. Pierwsza: scena z płonąca w łóżku szpitalnym zarażoną przez Eli kobietą. Druga: komputerowe koty. Zupełnie nie pojmuję, po kiego chuuja Alfredson zwiększył budżet stosując badziewnie wykonane efekty, by nakręcić maleńki, nieistotny epizodzik!
Kotów nie było w hamerykańskiej wersji, ale płonąca babka owszem. I jedno Wam powiem. Była to JEDNA JEDYNA scena, która w porównaniu z pierwowzorem, była zdecydowanie lepsza!
Na plus można dodać także brak cyfrowych mruczków.
Amerykański „Let Me In” różni się umiejscowieniem akcji, gdyż osadzono ją w Stanach. Być może Matt Reeves starał się unikać realiów szwedzkich, bo pewnie ich nie czuł jak Alfredson. Ten zaś skroił taki obraz swego kraju lat 80-tych, że głowa mała. Przerażające zimno, budynki jak w Bloku Wschodnim, marazm, apatia, ciemne zaułki, zadymione puby; brzydcy, brudni, zwyczajni ludzie i ich zwyczajne problemy. Jak szukacie naprawdę odpychającego obrazu Szwecji, znajdziecie go u Alfredsona z całą pewnością. Jeszcze brakowało mi tam słynnego szkockiego sracza z „Trainspotting” i walających się brudnych strzykawek po działce.
U Reevesa mamy zwykłe amerykańskie przedmieście, natomiast kolorystyka kojarzy się z Fincherem (sepia). Normalka, przecież ma być mrocznie. Problem w tym, że Amerykanom najzwyczajniej nie wyszło. Polegli na własne życzenie, obniżając poziom filmu pod plankton i tradycyjną konwencję (jump-scenes, maskarada). W efekcie tych łatwych zabiegów, dostaliśmy przeciętniaka z wzorową rolą znanego z „The Road” Kodi Smit- MacPhee (tutaj zamiast Oskara jest Owen) i zupełnie przeciętną Chloe Moretz (amerykańska Eli). Podczas, gdy na tle zimowej Szwecji i tamtejszych blondasów, Eli była idealnie dzika i odmienna, u Reevesa to zwykła dziołszka wyglądająca jak dziecko z dobrego domu, codziennie wracająca punktualnie przed dobranocką i modlitwą do kolacji. Do duupy, mimo poprawnego warsztatu.
Niestety arcyciekawy Kodi – wyraźnie zainspirowany szwedzkim Oscarem, dwoił się i troił bezskutecznie, bo filmu w pojedynkę nie miał szans uratować. Skucha leżała po stronie wprowadzenia scenariusza w rejony stricte horroru, zaś cała sfera najbardziej istotna w szwedzkiej wersji, została tutaj nielicho zapuszczona. Nie, nie olano jej zupełnie, ale głupio wygląda film, w którym tak naprawdę mamy dwie historie, które ni w ząb do siebie nie pasują.
U Alfredsona Eli nie ujawniała jakiejś maski demona, bo nie było takiej potrzeby. Wystarczyła jej dzikość, oryginalna uroda, świdrujące spojrzenie, czujny i myślący wzrok, sama mimika, czasem twarz umazana krwią. Widać, że panowie mieli dwa skrajne podejścia do tej samej historii. Amerykańska pogardziła eksploracją relacji między bohaterami, choć próbowano stworzyć pozory. Nawet muzyka była zbyt bombastyczna, właściwie obecna przez cały czas, nachalna, zbyt głośna, rozpisana na zbyt wiele instrumentów, boleśnie dokuczliwa, obniżająca suspens. Dałoby się z niej wykroić może minutę miodności, ale ogólnie kupa.
Skandynawska wersja, to już samograj. Jest do tego stopnia wspaniała, że funkcjonuje z równym powodzeniem poza filmem. Tu nie ma czego do czego porównywać.

Kadrowanie u Amerykanów ciekawe, ale to stały wysoki poziom. Alfredson miał inny zamiar. To się daje wyczuć, jak bardzo mu zależało na zdjęciach równie dobrze mogących pełnić role obrazów o najwyższych walorach artystycznych. Robota operatorska, jaką wykonano w Szwecji, jest klasą samą w sobie. Trudno opisywać zdjęcia, zwłaszcza zdjęcia mistrzowskie.


Pisząc o tych wrażeniach muszę dodać, że jestem mile zaskoczony, bo z dumą mogę napisać, że w europie powstają czasem filmy lepsze niż za oceanem. Tak dobre, że Amerykanie po prostu zabierają je do siebie, ale to często kończy się podobnie jak z piękną dziewczyną, pojmaną przez oprychów, by zostać sprzedaną jako ciało mające zarabiać kasę. Takie wrażenie odniosłem po wielu rimejkach. Zgwałcony scenariusz ląduje kilka półek niżej, by zostać dostrzeżonym przez większą liczbę klientów. Nie jestem miłośnikiem kina snobującego się na głębokie, wydumane, nieskoordynowane przekazy lunatyka, kierowane raczej do jakiejś bohemy, co to recytuje wiersze na wieczorkach dla wymizerowanej młodzieży, ale żądam od twórców kilku rzeczy, m.in. klarowności tego, co film przekazuje i odwagi. Alfredson stworzył nową jakość, Reeves nawet nie potrafił jej odtworzyć. Ciekawe, bo zarzekał się, że żywi głęboki szacunek dla „Lat Den Ratte Komma In”. Kłamał? Chyba tak, bo chwycił za kamerę.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Sty 29, 2011 23:51, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Fezie

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 54
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 16:00   

Tomek --> dario_ronin wspomniał o "Życie jak dom", ja również chętnie poznałbym Twoją ocenę tego filmu.

Polecam jeszcze recenzje prequeli Star Warsów na Youtube

http://www.youtube.com/watch?v=FxKtZmQgxrI
Ostatnio zmieniony przez Fezie Nie Sty 30, 2011 16:18, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 18:40   

Fezie napisał/a:
ja również chętnie poznałbym Twoją ocenę tego filmu.

Z chęcią też bym ją poznał :) Sęk w tym, że ilekroć jest okazja, przypominam sobie, kto gra w głównej roli i przestawiam do następnego razu. Ale, jak pisałem, dam radę ostatecznie.

Wczoraj jednak coś mnie naszło i sięgnąłem po romansidło w tle kataklizmu, czyli "On the Beach" z 2000 roku. 195 minut, Armand Assante, Rachel Ward i Bryan Brown. Wciągnąłem w seans Marishkę i w rezultacie zasnęliśmy dopiero ok. 5 nad ranem. Opisywać wrażeń nie zamierzam, poza jedną uwagą: jak na film telewizyjny, jak na kino katastroficzne z mocno zaznaczonym rysem melodramatycznym, udało się zatrzymać nas do ostatniego kadru.
Wszystko tu było nie tak jak trzeba, łącznie z zachowaniem bohaterów (byli jak lemingi walące w przepaść), ale ten dziwaczny film kończący się przerażającym cytatem z Whitmana, nie pozwolił się wyłączyć. Tyle. Jak ktoś ma zatkane kanaliki łzowe i sporą tolerancję na filmową glukozę i atmosferę braku nadziei, serdecznie zapraszam, zaznaczając przy tym, że łatwo nie będzie. Będzie o tyle trudniej, o ile bardziej zaangażujemy się emocjonalnie w historię. Puknąć się w czoło będzie można dopiero po ochłonięciu :hihi:

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Sty 30, 2011 19:02   

[quote="M i T"]jak pisałem, dam radę ostatecznie.

:hihi: to będzie niezłe , nie mogę się doczekać

"On the Beach" już zasysam , na pewno dam radę

:-)
 
     
Fezie

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 54
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 21:17   

Tomek napisał/a:
Sęk w tym, że ilekroć jest okazja, przypominam sobie, kto gra w głównej roli i przestawiam do następnego razu. Ale, jak pisałem, dam radę ostatecznie.


Chodzi o Haydena Christensena? Dlaczego aż tak cię odrzuca?
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 21:31   

Bo jego aktorstwo jest drewniane jak Pinokio. Ogranicza się do jednostajnej, sztywnej maski z tendencją do teatralnych, nagłych wybuchów, a te są mniej więcej tak naturalne, jak biust Pameli Anderson :hihi:
Co nie znaczy, że się chop nie wyrobił. W każdym razie, Keanu Reeves się nie wyrobił, a cierpi na to samo.

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 23:25   

Najbardziej drewniany jest chyba Max von Sydow, ten to w ogole nie rusza buzia 8-)

Tomek kapitalne Ci te recenzje wychodza
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 23:43   

Neska napisał/a:
Najbardziej drewniany jest chyba Max von Sydow, ten to w ogole nie rusza buzia 8-)

Ale chyba nie zawsze. Poza tym, w jego "martwocie" nie dostrzegam sztuczności. Ot, totalny filmowy autyk :) Ledwo łypał okiem, gdy go obrzygał Pazuzu w ciele Regan i jakby wielkim wysiłkiem woli uniósł rękę, by otrzeć twarz. Krótko mówiąc, jest wiele racji przemawiającej za tym, że Max von Sydow może zamienić się w kamień, zanim odejdzie z tego świata :)

Ponadto, dziękuję za opinię. Noszę się z zamiarem utworzenia bloga muzyczno-filmowego, w którym przyłożę się na serio, nie na pół gwizdka jak na forum. :-]

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Sty 31, 2011 03:07, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Lut 01, 2011 01:29   

no, jesli tu sa na pol gwizdka to ... 8-) nie smiem sobie wyobrazac jak dasz pelna para.

i z pewnoscia po krotkim czasie blogowania wyjmie Cie jakis lowca glow i zaistniejesz medialnie.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lut 01, 2011 06:32   

Neska napisał/a:
i z pewnoscia po krotkim czasie blogowania wyjmie Cie jakis lowca glow i zaistniejesz medialnie.

to nieuniknione 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lut 01, 2011 21:42   

No to żeśmy oglądnęli wczoraj to nieszczęsne filmidło polecane przez Darka ("Life as a House") i :razz:

W j. angielskim funkcjonuje takie zajebiste określenie - CHEESY i żadne inne do tego filmu nie pasuje. Ten "ser" się ciągnął i ciągnął i spływał i kapał, aż mnie na wymioty brało. Nie można tak, naprawdę nie można tak traktować tematów poważnych (jakimi niewątpliwie są relacje rodzinne oraz śmierć). No chyba że się pisuje psychopapkowe teksty dla "Pani Domu" czy Drzyzgi. I jeszcze te nieustanne zachody i wschody słońca... :faint:

Już na samym początku filmu powiedziałam Tomkowi, że mi tu tylko baranka z lwem brakuje. No i co? I był baranek z lwem na końcu! W przenośni, rzecz jasna, ale sens właśnie taki był - natychmiastowa cudowna przemiana absolutnie wszystkich bohaterów, chałupa postawiona "na skale", etc. He, he, to się nazywa, jak zrobić filmidło z przesłaniem religijnym nie odwołując się ani razu do boga/pisma.

Christensen jak to Christensen - dno kompletne. Co do tego nie miałam wątpliwości, więc nie byłam zaskoczona. Nawet taki Pattinson jako tako się zrehabilitował i w "Remember Me" był całkiem "poprawny" aktorsko, a nawet całkiem przekonujący. A propos - POLECAM ten film!

Klein w porządku. Bardzo RobinWilliamsowaty. Ale nic nadzwyczajnego. Scenariusz po prostu miażdży kiczem, komunałami i tandetą. A przecież można było to samo opowiedzieć zgrabnie i realistycznie. Wystarczyłoby zmniejszyć ilość (i tempo) "cudownych przemian", obrazków ze słońcem we tle i już byłoby mniej "sera". A tak - nietolerancja laktozy murowana. Przynajmniej w moim przypadku.

Tomek od siebie zapewne też coś skrobnie. Ja się wkurzam na zmarnowany czas.

Marishka

P.S. Ale oglądnęliśmy też "Paranormal Activity 2" i było git :)
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Lut 01, 2011 21:45, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lut 01, 2011 21:53   

Było git, bo "PA2" spełnił podstawowe wymogi kina grozy plus WYBORNA gra aktorska :viva:

"Life as a House" nie spełnił podstawowych wymogów wysokojakościowego dramatu psychologicznego, którym chyba miał być. Pozostał kolorowym moralitetem z plejadą czarno-białych postaci, zupełnie jak "Domek na prerii".
Na samiutkim początku odniosłem dobre wrażenie, potem stopniowo wszystko grzęzło w lukrze. Wypowiem się, ale pewnie dopiero jutro.

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Lut 01, 2011 21:54   

M i T napisał/a:
nieszczęsne filmidło polecane przez Darka


aż czkawki dostałem :hihi:

ciekawe co Tomek napisze , ale chyba się "nie wyłamie"

:-)
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 01:35   

Ciagna mnie na .Jak zostac krolem", co myslicie?
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 09:31   

Ja mysle, ze warto isc na kazdy film, ktorego sie nie widzialo.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 14:03   

zyon napisał/a:
Ja mysle, ze warto isc na kazdy film, ktorego sie nie widzialo.

Nie zgadzam się.
Jeśli z różnych kompetentnych źródeł wiadomo, że to nic nadzwyczajnego to lepiej w tym czasie wyjść na rower, pobiegać, czy nawet się przejść po parku, popatrzyć na ptaki, stawik, etc.
Hehe, to mówię ja, osoba która nie była w kinie od jakichś... 8 lat :-D
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 14:40   

fink napisał/a:

Też ostatnio w kinie byłem dawno temu - ostatni raz w grudniu 2003 na "The Matrix Revolutions". 8-)

Ja byłam dwa tygodnie temu na ... "Bolku i Lolku", z muzyką na żywo :-) Mi się bardzo podobało, bardziej niż mojemu dziecku :-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 14:40   

fink napisał/a:
Też ostatnio w kinie byłem dawno temu - ostatni raz w grudniu 2003 na "The Matrix Revolutions". 8-)

Hehe, no to też nieźle.
Tylko po co myśmy kiedyś gapili się na serial "Bold and the Beautiful"? 8/
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 15:07   

Hannibal napisał/a:
Nie zgadzam się.
Jeśli z różnych kompetentnych źródeł wiadomo, że to nic nadzwyczajnego to lepiej w tym czasie wyjść na rower, pobiegać, czy nawet się przejść po parku, popatrzyć na ptaki, stawik, etc.

A co to sa te kompetentne zrodla i na jakiej podstawie ocenisz ich komeptencje? Jezeli dario_ronin powiedzial, ze Black Swan to strata czasu a Tomek napisal, ze znakomity film to kto jest tym kompetentnym zrodlem?

Hannibal napisał/a:

Hehe, to mówię ja, osoba która nie była w kinie od jakichś... 8 lat :-D

Wszystko jasne, nie warto ogladac filmow, czytac ksiazek, sluchac muzyki, lepiej lazic po drzewach na przyklad :roll:
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lut 02, 2011 15:08   

Hannibal napisał/a:
gapili się na serial "Bold and the Beautiful"?


a co to za serial , nie widziałem ani jednego odcinka . Ciekawy ?

:-D
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lut 02, 2011 15:16   

zyon napisał/a:
Jezeli dario_ronin powiedzial, ze Black Swan to strata czasu a Tomek napisal, ze znakomity film to kto jest tym kompetentnym zrodlem?


osobiście stawiałbym na Tomka :-)
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 15:27   

Najbardziej kompetentnie jest obejrzeć osobiście :-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 15:27   

zyon napisał/a:
A co to sa te kompetentne zrodla i na jakiej podstawie ocenisz ich komeptencje?

To nie jest zabawa w jakieś algorytmy matematyczne, zyonie. :D
Przeczytam kilka recenzji, które wydadzą mi się rzetelne i tyle.
zyon napisał/a:
Wszystko jasne, nie warto ogladac filmow, czytac ksiazek, sluchac muzyki, lepiej lazic po drzewach na przyklad :roll:

Jasne jest to, że nic zupełnie nie zrozumiałeś.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 15:28   

dario_ronin napisał/a:
a co to za serial , nie widziałem ani jednego odcinka . Ciekawy ?

Pasjonujący :what:
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 15:55   

Hannibal napisał/a:
To nie jest zabawa w jakieś algorytmy matematyczne, zyonie. :D
Przeczytam kilka recenzji, które wydadzą mi się rzetelne i tyle.

"Ktore ci sie wydadza rzetelne"? A od czego zalezy to, ze takie ci sie wydadza?
Jak dla mnie strata czasu na czytanie roznych subiektywnych zdan jest porownywalna ze strata czasu na ogladanie filmu, z tym, ze film moze mi sie podobac niezaleznie od recenzji i nie bedzie to strata czasu.
Poza tym recenzje pisza dzisiaj rozni ludzie, jedne pisza pasjonaci i ci zawsze ocenia lepiej inne pisza tacy, ktorzy musza, bo ktos w redakcji musi to opisac a wiec obejrzec, i tutaj juz bedzie inaczej, panszczyzna to panszczyzna. Wystarczy popatrzec na kontrowersje jakie wzbudzil District9, wg mnie jeden z najlepszych filmow SF ostatniej 10-latki (conajmniej). Polowa go zjebala za kamere z reki i niechlujnosc, inni za to, ze za malo bajerow, laserow i strormtrooperow. Ci co go ocenili 1/10 na filmwebie mieli w ulubionych takie "cuda" jak saga Twilight ocenione 10/10 albo inne Underworldy.
Reasumujac; albo ktos lubi ogladac i samemu wyciagac wnioski, ma glod ogladania filmow (o czyms takim niedawno opowiadal Mann w wywiadzie, tyle, ze on mowil o glodzie muzyki) a inny woli dostac gotowa, przerzuta przez kogos papke, miec wyciagniete wnioski i opinie, do ktorej sobie dopasuje wlasne zdanie, zeby np zrekompensowac stracony czas albo nie wyjsc na glupka.

Hannibal napisał/a:
Jasne jest to, że nic zupełnie nie zrozumiałeś.

A co tu rozumiec.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 15:58   

Gdy mieszkałem z rodzicami, mieliśmy mały telewizorek w kuchni. Matka często oglądała "B&B" i zdarzało się, że akurat wtedy przychodziłem sobie robić jakieś jedzenie.

Razu jednego pytam ją:
- "po co oglądasz to góówno?
- "a tak se leci, nie oglądam"
- "jak nie oglądasz? Kiedy tylko przychodzę, zawsze to widzę."
- "Tomek, daj mi spokój"

Zdarzało się, że moja matka - pytała - odwiedzając swoją matkę"

- "po co ty to ciągle oglądasz?"
- "...no ciekawe jest, jak on itd."
- "ja nie oglądam, mam swoje problemy, przyjeżdżam do ciebie, a ty siedzisz przy tv, to nieładnie"
- "Baśka, dajże spokój, zaraz się będzie kończyć..."
- "ale oglądasz to 2 razy dziennie, z powtórkami"

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Lut 02, 2011 16:04, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 16:01   

zyon napisał/a:
A od czego zalezy to, ze takie ci sie wydadza?

Od tego jakich argumentów użyje, na co zwróci uwagę.
Jak się spytasz jak zmierzę siłę tych argumentów to Ci odpowiem, że siłomierzem mojego cerebrum. Ukontentowany? :D
zyon napisał/a:
A co tu rozumiec.

Jak to co rozumieć? No moją wypowiedź, która nie oznaczała potępiania oglądania filmów, czytania książek i słuchania muzyki.
Ja po prostu odniosłem się do Twojego postu, w którym napisałeś, iż warto iść na KAŻDY film, którego się nie widziało, co jest równoznaczne z tym, że należy zamieszkać w kinie i oglądać w 95% gnioty.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Lut 02, 2011 16:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 16:18   

zyon napisał/a:
Wszystko jasne, nie warto ogladac filmow, czytac ksiazek, sluchac muzyki

Tak, bo oglądanie/czytanie/słuchanie wymaga wypracowania umiejętności samodzielnego (krytycznego) myślenia i wartościowania. No i tez odpowiedzialności. O wiele łatwiej jest odwołać się do opinii jakiegoś "krytyka", niż poświęcić czas i energię na wypracowanie własnej opinii (a tym bardziej na jej uzasadnienie - chociażby dla samego siebie).

Oglądając/czytając/słuchając w pewnym sensie kształtuję siebie (gust), ponieważ wybieram to, co mi pasuje i odrzucam to, co kłóci się z moim systemem wartości. Albo też zmieniam poglądy. Ważne, by to co się ogląda/czyta/słucha "przepuszczać" przez siebie, a nie połykać bezrefleksyjnie. Zresztą tak jest z każdą dziedziną życia - cały czas dokonujemy wyborów, oceniamy, segregujemy, odrzucamy. Poleganie jedynie na opinii innych to pozbycie się odpowiedzialności za siebie i (nieświadoma) chęć tkwienia w pozycji zależnego dziecka - niech mądrzejszy ode mnie "rodzic" zadecyduje czy coś jest wartościowe czy nie, a ja się dostosuję. Tak jest wygodniej, łatwiej i "bezpieczniej".

Chyba najsmutniejszą ilustracją takiego podejścia jest moja 58-letnia teściowa, która powiedziała wprost, że nie potrzebuje już czytać żadnych książek, ponieważ "wszystko już w swoim życiu przeczytała". Skupia się więc na "Świecie seriali" i "Pani domu". Albo moja 63-letnia matka, która uważa, że wystarczy czytać w kółko (co roku na nowo) tylko i wyłącznie Biblię, ponieważ zawiera absolutnie wszystko, każdy gatunek literatury. Dlatego żadna inna lektura nie tylko jest zbędna ale wręcz szkodliwa.

Marishka
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lut 02, 2011 16:25   

M i T napisał/a:
moja 63-letnia matka, która uważa, że wystarczy czytać w kółko (co roku na nowo) tylko i wyłącznie Biblię, ponieważ zawiera absolutnie wszystko, każdy gatunek literatury. Dlatego żadna inna lektura nie tylko jest zbędna ale wręcz szkodliwa


wiedziałem , kurde , wiedziałem , czułem to przez koszulę ...

wybacz , ale musiałem :-)

Darek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 16:29   

dario_ronin napisał/a:
wiedziałem , kurde , wiedziałem , czułem to przez koszulę ...

Ale ja tego nigdy nie ukrywałam i wielokrotnie podawałam przykłady. Jak również pisałam o swoim własnym doświadczeniu religijnym.

Tyle, że nie róbmy kolejnego offtopa.

Marishka
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 16:32   

fink napisał/a:
Hannibal, w moim przypadku sprawa jest prosta. Bo mnie prawdziwie wciągnął i prawdziwie mnie ciekawił. Serio.

No wiem. U mnie podobnie. ;)
Ja jednak oglądałem już tylko w wersji oryginalnej, ściągając codziennie najnowsze odcinki, więc przynajmniej miałem do czynienia z angielskim.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 16:33   

Z relacji starego oglądacza filmów . Brazylijska Niewolnica . Po latach Jej
zniewalania . Duża uroczystość religijna . Polska . W bezpiecznej odległości od
świątyni , nobliwie wyglądające postacie , zbierają pieniądze na uwolnienie dziewczyny .
Wiele świątyń , wiele kasy . Jak znam opowiadającego , coś w tym było .
:->




.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lut 02, 2011 16:37   

M i T napisał/a:
nie róbmy kolejnego offtopa.



jasne

zauważę tylko nieśmiało , że nasze przeżycia z młodości kładą się cieniem na resztę życia , nie zawsze dając nam swobodę decyzji

i nieuświadomione błędy ...

Dar
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 16:42   

M i T napisał/a:
"wszystko już w swoim życiu przeczytała".

No ciekawe jak to jest tak czuć, wiedzieć :-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 16:46   

M i T napisał/a:
Albo moja 63-letnia matka, która uważa, że wystarczy czytać w kółko (co roku na nowo) tylko i wyłącznie Biblię, ponieważ zawiera absolutnie wszystko, każdy gatunek literatury. Dlatego żadna inna lektura nie tylko jest zbędna ale wręcz szkodliwa.

Marishka


tak wiele moglibyśmy nauczyć się od starszych...
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 19:25   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Czw Paź 27, 2011 21:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 20:55   

Krótko o „Life as a House” ;)

Prolog: „Co to, kuurwa, jest???”

Na początek, próbka intelektualnego kalectwa, które nigdy nie powinno się znaleźć w opisach słanych przez dystrybutorów, na cokolwiek zacnym serwisie „Stop Klatka” lub gdziekolwiek.

Cytat:
Ci, którzy wcześniej nic dla niego nie znaczyli: ex-żona i sprawiający problemy nastoletni syn, znowu są najważniejsi.

http://www.stopklatka.pl/film/film.asp?fi=5341

Logika, no nie? Załóżmy, że jestem szefem autora, który to pisał. Zapytałbym najpierw, czy w ogóle widział film. Jeśli tak, wyleciałby z roboty, bo to znaczy, że jest głupi i będzie psuł prestiż. Jeśli nie widział, upomnienie, by nie robił z czytelników, z siebie i ze mnie wała. W razie poprawy, zostaje i dostaje pieniądze za pracę. Drugiego upomnienia nie przewidywałbym.

Rozdział pierwszy: „Z dużej chmury nie spadła ani kropla deszczu”

Film zaczyna się obiecująco. George (Kline) budzi się, po czym wychodzi w samych majtasach na zewnątrz. Wygląda na to, że jest w dobrym humorze. Zbliża się do krawędzi klifu, wyciąga fujarę i najzwyczajniej w świecie, siura w przepaść. Potem dostaje opieprz za nieobyczajne zachowanie od Coleen (M.Steenburgen), więc pyta, bo lał tyłem do jej okna: „…a swoją drogą, to jak bardzo musiałaś się wychylić, by zobaczyć mojego fiuta?” :)
W tym momencie pomyślałem: będzie git.
Potem było równie dobrze: facet przychodzi do roboty i dowiaduje się, że jest wylany. Od lat robił makiety domków, leżą one porozkładane po wszystkich biurach, był w tym dobry, ale teraz pracujemy na komputerach, więc dla takiego staromodnego fajfusa, nie ma już miejsca.
Grzecznie wysłuchuje masłowatego szefiny i pyta, czy może zabrać ulubione makiety. Słyszy jednak, że nie – może wybrać jedną. Kilka chwil później wpada w szał i rozwala kijem wszystkie. Oczywiście, świadkowie mają rybie usta i oczy. Po incydencie wychodzi, robi kilka kroków i pada na beton bez przytomności.

I w tym miejscu skończył się film. Potem już tylko Hayden, wata cukrowa i kino familijne. Choć nie do końca familijne, bo Hayden w scenie pod prysznicem miał wytrysk przedwczesny, ale purysta może zawsze szybko wskazać łapą do tyłu i ryknąć do córki: „eeeej, patrz, co wylazło z kuchni” (jeśli oglądają w domu) lub wysypać w tym momencie popcorn na jej/lub jego kolana. Na bank każdy spojrzy w dół, a tymczasem Hayden zdąży się opróżnić ;) (to, gdy familia jest w kinie).
Dobra, koniec głupich żartów.

Rozdział drugi: „O co im wszystkim chodzi?”

A dokładniej, o co chodziło Irwinowi Winklerowi - producentowi m.in. doskonałego „The Shipping News”? Nie wiem. Ciął jak toporem, rozbebeszając historię rodziny chorego faceta na dwa zupełnie do siebie nie przystające i z siebie nie wynikające kawałki. Nie wiadomo, jakim prawem doszło do biegunowej transformacji osobowości głównych postaci filmu!
Oto George: pod wpływem choroby, całkowicie zmienia swój stosunek do syna – prawie w mgnieniu oka. Czy to możliwe? Nie sądzę. Co prawda, przyznaje się do schedy po swoim ojcu, ale pewne procesy nie dzieją się ot tak sobie, bezboleśnie, pod wpływem wspólnie spędzonych kilkunastu/kilku dni. Jak jeszcze Kline daje się obronić przy odrobinie dobrej woli, to postać Christensena jest absolutną i krańcową porażką. Tak źle grającego, pozbawionego pasji aktora, daaawno nie widziałem w amerykańskim kinie. No może Reeves, ale on jest troszeczkę bardziej naturalny – mimo praktycznie nic nie mówiącej twarzy – jakby zrobionej z lateksu. Zwykle w USA nie rozdaje się scenariuszy byle komu i tacy ludzie jak Hayden, muszą funkcjonować w jakiś zupełnie inny sposób. Może na polską modłę? Czyli kompletnie bez talentu, ale z koneksjami.
Układy oczywiście są wszędzie, zwłaszcza w Hollywood, ale tam najważniejszą sprawą, mimo wszystko, pozostają zdolności. Zwróćcie uwagę – nawet w najgorszych filmidłach, aktorstwo z reguły jest poprawne.
W „Life as a House”, wyjąwszy Christensena, nikt nie schodzi do poziomu krytycznego, ale postacie są sztuczne, waciane, stereotypowe, bajkowe, na wskroś melodramatyczne.
George zmienia się o 180 stopni, jego syn to samo, Robin (Kristen Scott Thomas) znowu się zakochuje w George'u i nawet jej obecny mąż – ot tak, z kopyta – przestaje być skończonym dupkiem.
To jest kino ze źle nakreślonymi postaciami. Wyraźnie wszystko siada po scenie utraty przytomności. Wkrótce potem pojawia się emo-Hayden, wyglądający jak woskowa kukła umaziana makijażem. Chodzi naburmuszony ze wzrokiem spuszczonym, widać że chop ma problem z rodziną. Całymi dniami słucha Mansona i odpyskowuje starym. Ok, gdyby to jeszcze nie było sztuczne, pretensjonalnie sfilmowane i naiwne! Zbuntowana młodzież, to wdzięczny temat filmowy, szkoda go marnować.
O co chodziło Winklerowi? Duchowa turbo-przemiana, jaką zafundował swoim aktorom, nie „zagrała”. Ja mu po prostu nie wierzę, nie kupuję tej transformacji, bo jest śmiesznie syntetyczna, szyta grubymi nićmi i rozpisana kulfonem. Tematyka, jaką usiłował eksplorować, jest zbyt subtelna, skomplikowana i zróżnicowana, by robić sobie wielkie skróty. Mógł od razu nakręcić komedię lub czarną komedię, a tymczasem mamy pokraczne skrzyżowanie świetnie zapowiadającego się początku z czymś zupełnie od niego oderwanym, pretendującym raczej do ckliwego melodramatu. Scenom otwierającym , towarzyszył zapach rozgrzewającego się silnika, a pozostałym smród Pani Walewskiej.

Rozdział 3: „Uszczypnijcie mnie, bo chyba to nie był Vilmos Zsigmond?!”

Ale był.
Te wszystkie kiczowate zdjęcia – np. Hayden siedzący idealnie na linii blasku zachodzącego nad morzem słońca – są autorstwa jednego z najwybitniejszych operatorów świata. Nie do wiary, a jednak.

Rozdział 4: „Jaka jest różnica między wyciskaczem łez, a porządnym dramatem?”

Taka, że wyciskacz łez zmusza do płaczu i kupna chusteczek higienicznych, natomiast porządny dramat za jednym zamachem:
- zmusza do myślenia o nim i o tym, co przekazał, przez długi czas.
- każe się oglądać wiele razy.
- wywołuje bardzo zróżnicowane emocje.

Epilog: „Wnioski”

Trzeba, ekhmm, "zdrowo odchorować" ten film.
Zalecany medykament: np. „Ice Storm” A.Lee. Na upartego - "Playing by Hearts" (niby podobny, a dużo lepszy).

ps: Zapomniałbym. Nie mogło już być bardziej stereotypowo i gorzej. Che Poczwara na t-shircie :hah:


Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Lut 02, 2011 21:18, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 21:32   

M i T napisał/a:
zyon napisał/a:
Wszystko jasne, nie warto ogladac filmow, czytac ksiazek, sluchac muzyki

Tak, bo oglądanie/czytanie/słuchanie wymaga wypracowania umiejętności samodzielnego (krytycznego) myślenia i wartościowania. No i tez odpowiedzialności. O wiele łatwiej jest odwołać się do opinii jakiegoś "krytyka", niż poświęcić czas i energię na wypracowanie własnej opinii (a tym bardziej na jej uzasadnienie - chociażby dla samego siebie).

Takie niestety teraz mamy czasy i zaczynam rozumiec dlaczego Beksinski postanowil to skonczyc 10 lat temu. On juz wtedy pisal "publicznosc durna i nienazarta", wypisz-wymaluj dzisiejsi ogladacze, bo to raczej nie kinomani. Kazdemu teraz najlepiej podac gotowa juz wczesniej przerzuta papke, ktora on sobie ewentualnie przezuje jeszcze raz z czyims smakiem i angazujac mozliwie jak najmniej szarych komorek uzna , ze bylo fajnie tylko dlatego, ze ktos tam powiedzial, ze fajne. Juz widze jak ktos sie zabiera z zapalem do takiego np Hours na podstawie entuzjastycznego opisu, a innego raczej nie spotka, bo to nie jest film dla idiotow a dla koneserow.

M i T napisał/a:
Oglądając/czytając/słuchając w pewnym sensie kształtuję siebie (gust), ponieważ wybieram to, co mi pasuje i odrzucam to, co kłóci się z moim systemem wartości. Albo też zmieniam poglądy. Ważne, by to co się ogląda/czyta/słucha "przepuszczać" przez siebie, a nie połykać bezrefleksyjnie. Zresztą tak jest z każdą dziedziną życia - cały czas dokonujemy wyborów, oceniamy, segregujemy, odrzucamy. Poleganie jedynie na opinii innych to pozbycie się odpowiedzialności za siebie i (nieświadoma) chęć tkwienia w pozycji zależnego dziecka - niech mądrzejszy ode mnie "rodzic" zadecyduje czy coś jest wartościowe czy nie, a ja się dostosuję. Tak jest wygodniej, łatwiej i "bezpieczniej".
a

Nawet ogladajac gniot jest z tego jakas korzysc i nauka, w koncu kazdy sie uczy na bledach a w w wypadku kina raczej nie da sie uczyc na czyichs.
Ostatnio zmieniony przez zyon Śro Lut 02, 2011 21:36, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 21:46   

zyon napisał/a:
Nawet ogladajac gniot jest z tego jakas korzysc i nauka, w koncu kazdy sie uczy na bledach a w w wypadku kina raczej nie da sie uczyc na czyichs.

Też tak sądzę. Jak mi się trafia takowy, to staram się wyciągnąć wnioski, a przynajmniej wiem, dlaczego uznaję go za gniot.

Jak np. oglądany wczoraj remake "Psycho" :razz: Słyszałam, że gniot ale lubię sprawdzać. Tym bardziej, że bardzo lubię Julianne Moore, której rzadko zdarza się zagrać w gniotach. Tym razem, niestety, zdarzyło się... Szkoda słów, zresztą nie mogę w tej chwili się rozpisywać. Tym bardziej, że usnęłam wczoraj, co prawie nigdy mi się nie zdarza przy oglądaniu filmów.

Marishka
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lut 02, 2011 21:57   

Tomek

świetna recenzja , uśmiałem się do łez , prawie :-)

żeby nie było , że się podlizuję :-D

Czy nie za bardzo skupiasz się na FORMIE ?

gra aktorów , zdjęcia , scenariusz , reżyseria ...

co z PRZESŁANIEM ? 8-)

Darek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 22:33   

kurde, Tomek, gdybys publikowal ludzie by biegli na kazdy film, ktory zrecenzujesz :-D
Ty bezbledny mistrzu piora.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 22:39   

Zyon Hours dla koneserow?

ja musze obecnie polegac na recenzji innych, nie mam czasu prawie na nic (oprocz tego co najwazniejsze :-) )
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 11:21   

Neska napisał/a:
Zyon Hours dla koneserow?

Na pewno nie dla popkornowo-piwnego, weekendowego ogladacza, raczej wymaga skupienia i myslenia, jest trudny, ciezki i do wielokrotnego ogladania. Nie ma wybuchow, poscigow, scen lozkowych, matrixow ani zadnego mordobicia. Swietna rola Kidman, za ktora mowiac oglednie nigdy nie przepadalem a tutaj jej poczatkowo nawet nie poznalem. No i sklonil mnie do zapoznania sie z tworczoscia Virginii Woolf.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Lut 03, 2011 11:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 13:23   

no nie wiem, jak dla mnie to film o znajdowaniu problemow tam, gdzie ich nie ma.
Zachwycila mnie tylko gra Meryl Streep, Eda Harrisa, Toni Colette i Claire Danes, ich gra nie film.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 13:35   

Neska napisał/a:
no nie wiem, jak dla mnie to film o znajdowaniu problemow tam, gdzie ich nie ma.

Czy ja wiem? Bardziej o tym jak sobie z nimi radzic (albo i nie) i ze przewaznie jest jednak jakies wyjscie z sytuacji. To, ze komus sie takie akurat rozterki nie przydarzyly to nie znaczy, ze nie istnieja. Wiem, ze dla wielu takie wybory jakich dokonywaly bohaterki czy wrecz nawet uczucie zmeczenia wiedzionym "zyciem" to sa obce sprawy, ale one jednak istnieja.

Neska napisał/a:
Zachwycila mnie tylko gra Meryl Streep, Eda Harrisa, Toni Colette i Claire Danes, ich gra nie film.

Ed Harris akurat moim zdaniem wypadl bardzo sztampowo, Nicole Kidman wedlug mnie zagrala znacznie lepiej, Streep zagrala wg mnie zupelnie zwyczajnie jak na nia.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 13:40   

wszystkie sytuacje byly b proste do rozwiazania. To nie byl film o problemach tylko zrobil sie o niczym wlasnie.
Akurat Ed i Meryl w ogole nie musza grac - sa tacy swietni - wystarczy, ze sie na nich patrzy, natomiast Kidman musaila sie niezle napracowac i to widac, a ma byc nie widac.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 13:42   

Neska napisał/a:
wszystkie sytuacje byly b proste do rozwiazania. To nie byl film o problemach tylko zrobil sie o niczym wlasnie.

Nie przesadzaj. Znudzenie zyciem i "zlota klatka" to jest prosty do rozwiazania problem? Miala skonczyc w tym hotelu i zostawic dziecko na przyklad?
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 14:33   

wiesz, na znudzenie zyciem nie pomoze zabicie sie, nie pomoze tez zmiana partnera - bedzie sie z nowym nudzic sie tak samo tylko z innego powodu, bedzie sie z nim klocic tak samo tylko o inne rzeczy, niewielka to zmiana :roll: po prostu takie kobiety zanim nie dojrzeja nie powinny zakladac rodziny, pytanie dlaczego dala sie podpuscic do takiej zlotej klatki?... to jest pytanie na film a nie niekonstruktywne rozwiazania nad musztarda po obiedzie. Jak wchodzi w gre ratowanie zycia to trzeba brac sie ostro do roboty a nie plakac w hotelu.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 17:42   

Neska napisał/a:
no nie wiem, jak dla mnie to film o znajdowaniu problemow tam, gdzie ich nie ma.
Zachwycila mnie tylko gra Meryl Streep, Eda Harrisa, Toni Colette i Claire Danes, ich gra nie film.

1) Neska, to wręcz niesamowite, że pominęłaś w tej wyliczance znakomitą Julianne Moore - jedną z trzech głównych bohaterek w tym filmie! Później jednak to właśnie tę bohaterkę "zjechałaś" najbardziej. Myślę, że własnie jej historia z jakiegoś powodu musiała Cię poruszyć najmocniej...

2) Co do "znajdowania problemów tam, gdzie ich nie ma", to jest to moim zdaniem okrutne i pozbawione empatii stwierdzenie. Uderzyło mnie, ponieważ z wielu Twoich postów wynika, że z doświadczenia wiesz, czym jest krzywda i cierpienie. Stąd moje zdziwienie taką reakcją na "The Hours".

Neska napisał/a:
wszystkie sytuacje byly b proste do rozwiazania.

:shock: Kolejne stwierdzenie w którym zabrakło próby wczucia się w stan emocjonalny bohaterek. Kiedy jest się w głębokiej depresji i ma się myśli samobójcze, NIC nie jest proste do rozwiązania. Sytuacja Tomka Beksińskiego dla wielu osób też mogła się wydawać "prosta do rozwiązania". Jak to się mówi "syty głodnego nie zrozumie"?

Można się wkuurwiać na takie lub inne rozwiązania podjęte przez bohaterów filmu, ale nie powiedziałabym, że przedstawione problemy były błahe, wydumane czy proste do rozwiązania. To tak, jak osobie w głębokiej depresji powiedzieć "weź się w garść i idź się rozerwać albo pobiegać". Nie tędy droga.

Neska, miałaś kiedykolwiek myśli samobójcze? Depresję?


P.S. Dla mnie "The Hours" wyraźnie obrazuje depresję. I to wedle definicji, pod którą osobiście podpisuje się wszystkimi kończynami. Tak ten film odbieram:
Cytat:
To, co określamy jako depresję, bądź pustkę, bezsens istnienia, lęk przed biedą i samotnością, wciąż na nowo ukazuje mi się jako tragedia utraty siebie lub rezygnacji z siebie, których początki tkwią w dzieciństwie.
[...]
Depresję możemy więc rozumieć jako bezpośredni sygnał utraty siebie, polegający na wyparciu własnych reakcji emocjonalnych i odczuć.

Alice Miller, Dramat udanego dziecka

Depresja często dotyka osoby, które są "rozdarte" pomiędzy tym kim czują, że są a tym kim "powinny" być. To taka niemożność pogodzenia sprzecznych wymagań. Takie poszukiwanie siebie. W tym filmie jest dużo właśnie takiego "rozdarcia". I każda z bohaterek znajduje swój sposób na "scalenie się". A widz może się wkuurwiać i te sposoby odrzucać lub akceptować. Ale problemy tych bohaterek są problemami głębokimi i bardzo realnymi.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Lut 03, 2011 18:58, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 18:35   

Neska napisał/a:
wiesz, na znudzenie zyciem nie pomoze zabicie sie, nie pomoze tez zmiana partnera - bedzie sie z nowym nudzic sie tak samo tylko z innego powodu, bedzie sie z nim klocic tak samo tylko o inne rzeczy, niewielka to zmiana :roll: po prostu takie kobiety zanim nie dojrzeja nie powinny zakladac rodziny, pytanie dlaczego dala sie podpuscic do takiej zlotej klatki?... to jest pytanie na film a nie niekonstruktywne rozwiazania nad musztarda po obiedzie. Jak wchodzi w gre ratowanie zycia to trzeba brac sie ostro do roboty a nie plakac w hotelu.


Wiesz, mialem wlasnie wybaluszyc oczy na takie bagatelizowanie czyichs (nawet wymaginowanych) problemow i napisac, ze kazdy ma inna konstrukcje psychiczna ale Tomek to doskonale rozwinal. Masz depresje? - idz pobiegaj albo pograj w pilke. Szok 8/
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 18:36   

Nie Tomek, tylko Marishka. Ja słabo pamiętam "Godziny".

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Lut 03, 2011 18:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 18:39   

Aj sorry :hah:
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 19:41   

A dziś w TVN (21:30) świetny thriller polityczny:

http://www.filmweb.pl/Kandydat

Marishka
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 20:03   

M i T napisał/a:
A dziś w TVN (21:30) świetny thriller polityczny:

http://www.filmweb.pl/Kandydat

Marishka

Dlaczego - świetny?
:-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 20:08   

Bo jest zajebiście, cholernie, kurewsko, mega w mordę och jak dobry i wspaniały. Kumasz????
Bo otwiera go miażdżąca, zadupiasta, w ryło zajebiaszcza i monstrualnie w mózg jebiąca wersja "Fortunate Son"!!

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 20:15   

juz mowie: po pierwsze dla mnie nie byl to film wart jakiejs wielkiej uwagi, wlokl sie, jakos go dobrze nie wspominam. Fakt, J. Moore byla tu swietna, ale chodzilo mi o to, ze sposob, w jaki zapragnela 'naprawic siebie' b okaleczyl jej syna - dlatego tak zalowalam Harrisa. I stad ta moja konkluzja, ze niezlym materialem wyjsciowym bylaby sytuacja 'przed' a nie 'po'. Rozumiem ja doskonale, bo gdybym wyszla za maz za pierwszym razem bylabym na bank po rozwodzie.
cdn
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 20:16   

Kumam.
Ale i tak nie obejrzę,bo nie mam telewizora ;-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 20:26   

Wiem, jest taka moda/trend, że telewizor to złoooo i trzeba go albo wyciepać, jak Geldof przez okno, albo nie mieć, bo jeszcze znieczuli mózg, wciągnie bez reszty, ogłupi i zamrozi CUN. Znaczy się, w dobrym tonie u ludzi na wyższym poziomie duchowości, jest jednak nie mieć tego przeklętego pudła.

Tomek
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 20:32   

M i T napisał/a:
Wiem, jest taka moda/trend, że telewizor to złoooo i trzeba go albo wyciepać, jak Geldof przez okno, albo nie mieć, bo jeszcze znieczuli mózg, wciągnie bez reszty, ogłupi i zamrozi CUN. Znaczy się, w dobrym tonie u ludzi na wyższym poziomie duchowości, jest jednak nie mieć tego przeklętego pudła.

Tomek

Nie wiem Tomek. Jak kto woli..
Dla mnie nie było w nim nic takiego, żebym musiała (a raczej chciała) go posiadać. I tyle.
:-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Czw Lut 03, 2011 20:40, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lut 03, 2011 20:42   

właśnie skończyłem seans Ostatni brzeg / On the Beach

8/ ... umęczyłem się

Tomku , zwróciłeś uwagę na sceny w szpitalu , kiedy kapitan uśmierca drugiego oficera ( dokonuje eutanazji ) i przed śmiertelnym zastrzykiem ... odkaża wacikiem kończynę

szacunek dla inteligencji widza ?

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 20:49   

dario_ronin napisał/a:
szacunek dla inteligencji widza ? Dar

Cholera, nie zauważyłem :) Beka.
Ale mimo to dobrnąłem do końca ze świadomością, że to jednak telewizyjny film jest.

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 20:49   

Tę Waldkową krypto-rekomendację
http://www.dobradieta.pl/...p=163420#163420
należałoby umieścić w tym wątku :)

Zobaczymy, co to będzie za miniaturka (25 min.), bo to taki "prawdziwkowy" film na podstawie opowiadania Vonneguta. No i Kronos Quartet - brzmi obiecująco.

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 20:54   

Zapomniana przez filmowy światek, zelżona przez obrońców moralności za "The Last Tango in Paris", świetna w "The Passenger" Antonioniego, Maria Schneider nie żyję. Zmarła w wieku 58 lat na raka.

Tomek

P.S. A 3 lata temu wyglądała tak:

i ciekawy wywiad:
http://www.dailymail.co.u...ped-Brando.html
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Lut 03, 2011 21:10, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 22:12   

ad Godzin jeszcze sekundke - nie twierdze, ze temat blahy tylko proporcje trzeba by inaczej rozlozyc, tzn film bylby ciekawszy, gdyby dociekal dlaczego 2 bohaterki daly sie wpedzic w proznie zyciowa i nie moga zyc tak, jak czuja, tak, jakby chcialy, przeciez nie byly w klinczowej sytuacji. A skupil sie na drewnianej Kidman i lzach Moore.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 02:05   

Słyszę: dramat... i już przed oczami mam tego pana:



Michael Shannon stole the show, mimo świetnej roboty pary z „Titanca”.

Mowa o "Revolitionary Road" Sama Mendesa. Można by po raz kolejny kpić z nietrafionego polskiego tłumaczenia tytułu ("Droga do szczęścia"), tyle że tytuł jest również nazwą ulicy, na której mieszkają państwo Wheeler.

Zabieg osadzenia w dramacie DiCaprio i Winslet wygląda na grubszy koncept reżyserski. Ach, i te sielskie plakaty do filmu - miały zapewne zwabić publiczność głodną płytkich wzruszeń (ależ musieli być zniesmaczeni). I rzeczywiście mamy obraz szczęśliwej, wspaniale rozumiejącej się pary, jednak tylko do czasu, kiedy to nieuchronnie musieli popaść w rutynę. Wiadomo, dom na przedmieścich, ona w domu, on w biurze, dzieci. A aspiracje wielkie. Postanowili więc zmienić wszystko – spełnić marzenia i wyjechać do Europy. Atmosfera radości, podniosłej niecierpliwości, jakież to wspaniałe życie czeka ich w Paryżu, jest tak sugestywna i dobrze rokująca, że można pomyśleć: o, tym razem im się udało z tym polskim tytułem.

Nagle wszystko zaczyna się walić. Wyjazd odwołany. Szykuje się awans męża. Kolejna ciąża. Rosnące napięcie. Totalny brak porozumienia. Stracone marzenia. Nie będzie ckliwego happy endu. Tylko kłótnie i to tak donośne, że trzeba będzie regulować głośność, jak się przypadkiem ma kino domowe w zestawie z troskliwym sąsiedztwem, żeby policja nie przerywała seansu. Będzie ciężko, boleśnie i w końcu tragicznie. Słowa śmigają niczym noże.
A pod koniec błysk kontrastu - wzruszający, błogi powrót dawnej miłości tuż przed bolesnym epilogiem.

Wyjątkowo urzekający jest trik z postacią mocno zaburzonego matematyka (Michael Shannon), goszczącego czasem w domu Wheelerów. Ten gość recytuje im chłodnym tonem, bez ogródek, co z nimi jest nie tak. Cała prawda, której oni sami nie są w stanie wyartykuować bez wrzasku i szamotaniny emocjonalnej. Schizofrenik (chyba tak?) wypada w tej całej napiętej atmosferze naprawdę niesamowicie (choć jego powierzchowna, bezrefleksyjna matka to również wyrazista rola zagrana przez Kathy Bates). Świetny chwyt. Mocny dramat.


EDIT: O czymś zapomniałam :)
Mimo, że amerykańskie realia lat 50-tych pokazane w filmie są odległe od współczesnych, nic się nie zmieniło w kwestii często spotykanej przepastnej "bezsiły" wobec twardej rzeczywistości. Jak gdyby to ktoś inny zarządzał naszym życiem, często nam na przekór. Nawet przy najszczerszych chęciach - marzenia pozostają do końca tylko w sferze marzeń.
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
Ostatnio zmieniony przez Sana Pią Lut 04, 2011 09:58, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 19:52   

Ładnie , a jak określić filmowe dzieła ? Tak Pancernik Potiomkin . I .... Nóż w wodzie ?
:-)




.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lut 05, 2011 11:37   

Yes-Meni naprawiają świat / Yes Men Fix The World (2009)

przed chwilą w Ale Kino !

świetny film !!!

"Yes Meni, jak siebie nazywają Andy Bichlbaum i Mike Bonanno, postanowili naprawić świat. Konkretnie, zależy im na tym, by otworzyć ludziom oczy na matactwa i nadużycia największych firm, które są potęgą przede wszystkim dzięki pieniądzom nieświadomego i ogłupionego społeczeństwa. Panowie nie zgadzają się na wyzyskiwanie najbiedniejszych. Ich ideologia jest prosta jak chłopski rozum - chcą, by źli zostali ukarania, a dobrzy otrzymali za swoje krzywdy wynagrodzenie, a gdy dojdzie już do pojednania, by wszyscy byli uczciwi i żyli w harmonii. " ...

Dar
Ostatnio zmieniony przez dario_ronin Sob Lut 05, 2011 11:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lut 05, 2011 14:19   

"Dwóch twardych facetów i jedna jeszcze twardsza dziewczynka "...

Prawdziwe męstwo / True Grit reż. bracia Coen

8/10 8-)

polecam

:-)

Darek
Ostatnio zmieniony przez dario_ronin Sob Lut 05, 2011 14:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 14:38   

Dario, jeśli "True Grit" będzie choćby w jednej trzeciej tak super-doskonały jak "To nie jest kraj..." i "Fargo", będę parskał zachwytem :)
A coś mi mówi, że będzie.
Wskazówką czasem bywają reakcje buraków:
Cytat:
4/10 Wieje nudą, i to jak !! Nie jest to pierwszy film braci, który zwyczajnie się dłuży i nie przedstawia niczego interesującego, ciekawego, ani pouczającego dla widza

Cytat:
Cześć. Nie mam co zrobić z kasą, dlatego pytam, czy warto jest pójść na ten film do kina.

Cytat:
dobry ,jedyne czego nie akceptuje w ich filmach to muzyka, bardzo depresyjna monotonna , mogliby zmienić kompozytora

To komentarze z filmłebu.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Lut 05, 2011 14:39, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lut 05, 2011 14:47   

jestem w trakcie , więc jeszcze nie pieję , ale zapowiada się nieźle

:-)

Dar
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 15:12   

Właśnie miałam pytać, palec do budki, kto nie może się doczekać :D
Ja nie moge. Bracie Coen to bezsprzecznie moi faworyci, numero uno, mają świetną umiejętność tworzenia niepowtarzalnego klimatu, subtelnego humoru, genialnych dialogów, niesztampowych motywów, ogólnie po mistrzowsku omijają schemat, pierwsza liga. No i zawsze "kumająca" obsada.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 15:37   

_flo napisał/a:
Ja nie moge.

Zwykle nie mogę doczekać się wszystkiego, co obiecuje przyjemność lub jakikolwiek inny profit 8-)
_flo napisał/a:
Bracie Coen to bezsprzecznie moi faworyci,

Zdecydowanie w pierwszej dziesiątce. Ale nie za kino typu "Barton Fink". Za wszystko inne, tylko nie za Bartona. Zupełnie do mnie nie dociera ten dkf-owski gniot :hihi:
_flo napisał/a:
mają świetną umiejętność tworzenia niepowtarzalnego klimatu, subtelnego humoru, genialnych dialogów, niesztampowych motywów, ogólnie po mistrzowsku omijają schemat, pierwsza liga. No i zawsze "kumająca" obsada.

I w rezultacie nie traktują widza jak niedorozwiniętego wała, co musi przymykać oczy na widok krwi, uszy gdy słyszy bluzgi itd. A najważniejsze, że ich filmy nie podobają się większości. To jeden z wyznaczników hasła: robimy swoje filmy według swoich recept i jeśli się spodobają - fajnie, jeśli nie - trudno. Oczywiście, istnieje spora grupa osób programowo i salonowo sympatyzujących z takim kinem, ale od razu - gdy tylko coś napiszą lub powiedzą - widać, jak daleko funkcjonują od słowa "prawdziwe zaangażowanie".

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lut 05, 2011 17:29   

skończyłem :-)

więc tak ... film dobry , ale ...

są takie , które oglądam wiele razy i takie , które tylko raz i wystarczy .

Do tego raczej nie wrócę , choć czasu nie żałuję

mała jest niezła i mam nadzieję , że jeszcze o niej usłyszymy ...

Dar
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 18:31   

M i T napisał/a:

Zdecydowanie w pierwszej dziesiątce. Ale nie za kino typu "Barton Fink". Za wszystko inne, tylko nie za Bartona. Zupełnie do mnie nie dociera ten dkf-owski gniot

A tak, Barton Fink obejrzałam dosłownie z 2 tygodnie temu, żeby zresetować musk, i chyba nawet przy nim zasnęłam, i gdybyś mi nie przypomniał, to czarna plama - kompletnie. Dodatkowo do ich śreniackich filmów mogłabym zaliczyć "The Hudsucker Proxy", dobry, oglądalny, poprawny, ale to wszystko.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 18:57   

_flo napisał/a:
Właśnie miałam pytać, palec do budki, kto nie może się doczekać :D
Ja nie moge.

O, to ja też zaczynam czekac od teraz :D "Burn after reading" mogłabym oglądać na okrągło i za każdym razem ćwiczyć przeponę do upadłego. "No country for old men" - najwyżej co parę lat, żeby z grubsza zapomnieć co i jak - i znów przeżywać napięcie na nowo. I to jest niezwykłe: tak różne od siebie klimatem filmy spod rąk tych samych reżyserów.

Z innych zapowiedzi: Roman Polański też nie próżnuje i szykuje się „Bóg zemsty”, już przebieram z niecierpliwością nogami :hihi: Wszystko odbędzie się w czterech ścianach, tak że atmosfera może być naprawdę duszna.
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 19:04   

Też tak mam, zwłaszcza, jeśli chodzi o Polańskiego. Im mniej osób, bardziej kameralnie, duszno jak napisałaś, klaustrofobicznie i gęsto, tym lepiej 8-) Trudno dobrze rozpisać scenariusz na bardzo wiele postaci, któraś zawsze będzie "niedorobiona".
Dzięki, że przypomniałaś o nowym Polańskim. Muszę to gdzieś zapisać, choć wszystkie portale zapewne będą trąbić jak wściekłe słonie.
Większość najlepszych filmów Romka, opiera ciężar na kilku osobach i cieszę się, że wraca do tego, w czym jest najlepszy: psychodramy ze statycznymi, długimi ujęciami.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Lut 05, 2011 19:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 19:19   

Ależ proszę :D
Zdjęcia Pawła Edelmana <od „Pianisty”>
Roman wie też zapewne, kogo i po co obsadza.
To musi się udać 8-)
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
Ostatnio zmieniony przez Sana Sob Lut 05, 2011 19:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 19:21   

A mi akurat "Pianista" nie podlazł. Może dlatego, że Adrien Brody? O zdjęcia się czepiać nie będę.

Tomek
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 19:49   

No tak, nie dość, że Brody, to jeszcze wychudzony ;)

W sumie, te wstępne wyobrażenia różnie się mają do tego, co potem pojawia sie w filmie.
Ja, na przykład, liczyłam na dużo więcej zwiewnego tańca i w ogóle detalu co do zdjęć w "Black Swan" i się przeliczyłam.
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 19:57   

W sumie do Szpilmanna pasował (choć zdecydowanie nie przepadam za Brodym). Chyba jednak tematyka mi nie leży. Losy żydowskiego pianisty, który uszedł z życiem dzięki kilku fartom i własnej woli przeżycia - chyba tu nie zagrało. Chociaż i tak dobrze, bo widziałem dwa razy, natomiast Twaina w ogóle - kompletnie nie mam ochoty i wieszczę jej dożywotni brak:)

Z baletu jestem dyletantem, ale nie mogę dopatrzyć się w nim zwiewności. Ciągle mi się wydaje, że pląsając w ten okrutny dla stóp sposób, tancerze muszą odczuwać gdzieś w środku głowy jakiś przerażający dyskomfort. Pewnie przesadzam, ale nie mogę spokojnie patrzyć, jak dreptają po scenie ;)

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Lut 05, 2011 21:17, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 21:29   

Czekam wyjątkowo niecierpliwie na "Hereafter" w reżyserii Clinta:
http://www.youtube.com/wa...N4&feature=fvst
ALE mam obawy, że:
- usłyszę KARYGODNIE BADZIEWNĄ muzykę, jak w trailerze
...no i:
- nie za bardzo podoba mi się ujęcie świata nadprzyrodzonego po tym, jak Damon (medium) kładzie ręce na czyichś dłoniach. Od razu potem pojawia się rozjaśniona wstawka, chyba z duchami trzymającymi się za ręce. Strasznie to wyruchane ujęcie, już to tyle razy widziałem, a najgorsze, że w melodramacisku "Ghost"!!!
- nie za szybko uderza fala tsunami? Eastwood zarzekał się, że co jak co, ale tsunami miało być w mordę realistyczne.
- no i PG-13 zamiast R-rated.

ZO-BA-CZY-MY. W każdym razie, Eastwood będzie opowiadał o śmierci i o tym, jak ludzie na nią reagują. Może być wspaniale, jak się okaże, ze trailer w zasadzie niczego nie ujawnił.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Lut 05, 2011 21:46, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 06, 2011 00:55   

Tego się najbardziej obawiałem: łomot, jakby olbrzym napieeerdzieeelał wielką pałą w wielką puchę. Trailer nie kłamał 8/
http://www.youtube.com/wa...feature=related

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lut 06, 2011 00:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Nie Lut 06, 2011 01:28   

Music by Clint Eastwood? :-/ Czy wikipedia kłamie?
Wydawało mi się, że podkład "melodyczny" do bitu jest jakby z Jean Michel Jarre'a :hihi:
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 06, 2011 01:41   

Wygląda na zbiór różnych kompozycji, jak np. w "Trainspotting". IMDB podaje, że będzie np. G.Puccini. Ufam, że fragment, jaki zapodałem, w wersji fortissimo pojawi się TYLKO raz!
Clint na potrzeby filmu, też coś skomponował.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lut 06, 2011 01:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 06, 2011 16:50   

Wczoraj miałem się zabrać za "The Kids Are All Right", ale na przeszkodzie stanął "Skyline" (nigdy więcej!!!). Dziś losy filmu znów stoją pod znakiem zapytania, a to przez poniższy wpis, jaki znalazłem w necie, uznając go za wiarygodny. Wiadomo, muszę zobaczyć na własne oczy kolejny manifest tęczowego szczęścia, ale fakt ten odwlecze się z całą pewnością w czasie.

Autor: Azgaroth
Cytat:
To co przedstawiono w filmie to krótki epilog z życia małżeńskiego Jules i Nic. Dzieci naszych bohaterek zaczynają spędzać z Paulem coraz więcej czasu. Rodzą się drobne konflikty, a Jules w końcu zaczyna romansować z Paulem. W tym momencie myślałem, że film może być bardzo ciekawy, pokazujący, że dzieci jednak potrzebują również ojca tego prawdziwego, a nie drugiej matki. Moje nadzieje jednak zostały szybko rozwiane, bo reżyserka postanowiła związkom homoseksualnym wystawić ładną laurkę. I może nie byłoby w tym nic złego gdyby nie sposób w jaki to robi. Rodzina głównych bohaterek jest wyidealizowana. Wszyscy się kochają, rozumieją i są otwarci oraz tolerancyjni. Nawet jak pojawi się jakiś konflikt to szybko sobie przebaczają. Za to hetero są przedstawieni od zupełnie innej strony. Koleżanka Joni to puszczalska zdzira, a kolega Lasera to kmiot. Również Paul jest przedstawiony od gorszej strony. Oszust, kłamca i idiota zachowujący się jak nastolatek. Sprowadzony do "dawcy spermy", słowo biologiczny ojciec pada raz. Paul jest w zasadzie tylko testem na wierność Jules, która kiedy Paul wyznaje jej miłość bohatersko rzuca "jestem lesbijką". Tłumy świętują, tęczowa flaga powiewa. Również dzieci na końcu olewają Paula, pomimo, że wyglądało jakby się z nim zżyli. Dzięki temu mamy piękny happy end, gdzie rodzinka jest na powrót zjednoczona i wszyscy się cieszą. Na dobicie bohaterowie tego filmu są super trendy, mówią ciągle cool, uprawiają organiczną żywność i co tam jeszcze jest w tym momencie na czasie. Doprawdy jeśli wyląduje w piekle to moje będzie wyglądać jak z tego filmu.

Nawiasem mówiąc, szkoda że nie było o WWF, Greenpeace, szkodliwości kominków, oddychania i pieerdzeenia.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lut 06, 2011 16:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 06, 2011 17:01   

Brzmi jak różowo-tęczowa propaganda :razz:

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 06, 2011 19:20   

fink napisał/a:
M i T napisał/a:
"Skyline"

No ja, jak już przeczytałem opis, to mnie odrzuciło. Mimo, że leciał w TV, to darowałem sobie.

:shock: dooooobreeeee! przecież to filmidło miało kinową premierę dopiero 2 dni temu! Musiało Ci się coś nieźle pokićkać. Może pomyliłeś z "Wojną światów" z Cruisem? A to całkiem nie najgorsza ekranizacja Wellsa.

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 06, 2011 19:38   

Fink, treść nie wystarczy, zwłaszcza źle podana. Załóżmy, że nie znasz i czytasz:
- małżeństwo w kryzysie i dziecko zamknięci w wielkim hotelu, bo tata znalazł tam pracę stróża.
- 12 ludzi debatuje przez cały film nad losem człowieka oskarżonego o morderstwo.
- stary ramol kończy pracę, idzie na emeryturę, niedługo potem umiera mu żona, on najpierw płacze, lecz porządkując klamoty, znajduje dowód, że był przez nią zdradzany z kumplem z roboty. Ładuje zatem co niezbędne, rzeczy żony fryg na śmietnik i wyrusza w podróż.

Brzmi zachęcająco? Raczej nie. Starałem się napisać najgorzej jak mogę o trzech arcydziełach:
- "The Shinning"
- "12 gniewnych ludzi"
- "About Schmidt"

Tomek

P.S. I mój ulubiony hit nad hitami: "film dotyczący problemów związanych z pożyczką na 20 lat wziętą przez młode małżeństwo na mieszkanie". Wiecie, jaki to film?

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lut 06, 2011 19:48, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lut 06, 2011 20:12   

fink napisał/a:
więc po co tracić czas filmy gorsze, skoro można obejrzeć lepsze.



" Gump jesteście kurna genialni " :-D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 06, 2011 20:27   

Tam były jeszcze lepsze kwiatki :hah:
Np. jak Gump, świeżo po rekrutacji, ładuje się do busa pełnego rekrutów i na dzień dobry, po tym jak się przedstawia, słyszy:
Nobody gives a hunk of shit who you are, fuzzball!
You're not even a lowlife scum sucking maggot!
Get your faggoty ass on the bus (możecie wierzyć lub nie, przetłumaczyli tą linijkę w Katolandzie nie oglądając się na poprawność).
You're in the Army now!


Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lut 06, 2011 20:28, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 06, 2011 20:35   

Kwintesencja umniejszania :D
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Lut 06, 2011 22:00   

Przymierzalam sie na 'Wszystko w porzadku" i ide. Na Jerzego krola jakalow tez ide, zobaczymy.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Lut 07, 2011 14:16   

Fink, bez wycieczek wobec współforumowiczów w moim wątku, please.

Tomek
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Pon Lut 07, 2011 14:38   

Mój wątek ? śnisz fatamorgano . Ile tworzy dwutlenku węgla ? Opłaty od prawa autorskiego :-> A to humor . Bareja z Chaplinem .






.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Lut 07, 2011 18:21   

Bracia/Brothers (2009) dramat

Jake Gyllenhaal (Książę Persji )
Tobey Maguire (Spiderman )
Natalie Portman - wiadomo

Kapitan marines (Maguire) jedzie na misję do Afganistanu .Ginie . Po pogrzebie brat kapitana (Gyllenhaal ) opiekuje się wdową i córkami . Rodzi się uczucie , ale ... kapitan wraca , odmieniony . Co "musiał" zrobić , aby wrócić ?

" tylko martwi widzą koniec wojny , ja widziałem ; czy będę umiał wrócić do życia? "

kulawo piszę , ale może zachęciłem :-)

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Lut 07, 2011 21:58   

Dario, już ponad miesiąc temu miałem się zabrać :hihi:
Mimo, że:
- nic go blokuje, nawet Gyllenhaal (patrz: "Zodiak" Finchera: dał w nim radę)
- rokowania co do "miodności" są spore,
- temat interesujący

...to jeszcze nie widziałem.

Za to wczoraj uporaliśmy się z "127 Hours". Niby poprawny, dał się swobodnie obejrzeć, ale po dawnym Dannym pozostało jedynie wspomnienie w postaci mantry: "Trainspotting", "Shallow Grave", "28 Days Later", "Trainspotting", "Shallow Grave", "28 Days Later", "Trainspotting", "Shallow Grave", "28 Days Later"....
W każdym razie, "127 godzin" (generalnie mocno poprawny, wstrętnie teledyskowy, z muzyką psującą niemal wszystko) jest filmem nieporównywalnie lepszym od największej porażki, jaką ten znakomity reżyser popełnił: od "Slumdoga".

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Mar 05, 2011 18:16, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Wto Lut 08, 2011 17:44   

Właśnie obejrzałem Niepokonani (2010) The Way Back (original title) . Polecam tym co lubią zmagania człowieka z dziką przyrodą i własnymi słabościami
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lut 08, 2011 18:30   

Noooo, to powinien być w pytę film!!
Przeleciałem ostatnio na IMDB wszystkie trailery z nowościami i "The Way Back" zdecydowanie się wyróżniał. Mam nadzieję, że NIKT i NIC go nie popsuje, nawet Farrell 8-)
Peter Weir konsekwentnie, skubaniec, ustawia swoich bohaterów naprzeciw naturze (lub odmiennej kulturze, jak w ostatnio przypomnianym przez tv "Świadku"), często tworząc przy tym niemal mistyczny klimat.

Jednak kategoria PG-13 powinna być ostrzeżeniem, że film może przejawiać tendencję do "piłowania kolców", CHOCIAŻ R-kę dostał "Jak zostać królem" - o jedno wypowiedziane "fuck" za dużo :faint: Różnie z tym bywa. W każdym razie niepodobna, by "The Way Back" miał być jakimś niedzielnym kinem.

Tomek
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Wto Lut 08, 2011 20:30   

Farrell genialnie zagrał sowieckiego kryminalistę.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Lut 08, 2011 20:59   

Widzieliście film "Kwiat Pustyni" / Desert flower ( 2009 ) 125 min.

Powstały w oparciu o bestsellerową powieść "Kwiat pustyni", film jest autobiografią Waris Dirie. Urodzona w Somalii, w jednej z koczowniczych osad, w wieku 3 lat zostaje poddana rytualnemu obrzezaniu, w wieku 13 lat sprzedana mężczyźnie za żonę, ucieka przez pustynię , by w końcu zostać amerykańską supermodelką. Obecnie ma 44 lata i pracując jako rzeczniczka Organizacji Narodów Zjednoczonych, przeciwdziała praktykom obrzezania na całym świecie.

" Trzyletnia dziewczynka zostaje wyprowadzona przez matkę na pustynię, gdzie stara znachorka za pomocą zardzewiałej żyletki wycina jej łechtaczkę wraz z częścią warg sromowych. "

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lut 08, 2011 21:14   

dario_ronin napisał/a:
Widzieliście film "Kwiat Pustyni" / Desert flower ( 2009 ) 125 min.

Oj tak. Straszna chała.
Problem kaleczenia dziewczynek w Afryce jest zbyt poważny, by snuć na tej podstawie filmy poziomem tylko trochę odbiegające od przeciętnego melodramatu.
Ciekawe, że nikt nie nakręcił czegoś traktującego o kaleczeniu bobasków przez ludy semickie (chodzi ofkors o obrzezanie) Czemu tego procederu TEŻ się nie potępia i nie tępi? Bo robi się to w higienicznych warunkach?
Głupie pytanie. Wiadomo czemu. Oni są tacy fajni, mądrzy i możni.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Lut 08, 2011 21:42, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Lut 09, 2011 11:29   

tez widzialam i sie zgadzam z Tomkiem.

A ja nadal nie wiem czy isc na tego Krola JAkalow? Nie mam przekonania, ide w sumie tak przy okazji wobec tego.


MOge Wam polecic film Bella http://ekai.pl/wydarzenia...rzeba-zobaczyc/ w sumie na poczatku i po recenzjach myslalam, ze to bedzie taki slodki lukier kosciolkowy, ale jednak film mnie zachwycil, jest naprawde dobry.


OT dziewczyna, ktora znam przelotnie - ponalysmy sie jak na studiach pomagalam jako wolontariuszka w domu samotnej matki, niedawno ja spotkalam - adoptowala dwie dziewczynki, sliczne maluszki :-)
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 09, 2011 20:47   

Ostatnio dwa znakomite seanse:
- "The Kids Are All Right" (głównie z powodu niebywale zajebistego aktorstwa)
- "Brothers" (z wszystkich powodów, prócz sceny finałowej)
Być może znajdzie się chwila, by opisać szerzej.

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 10, 2011 16:10   

No nie, szykuje się kolejny niepotrzebny remake, tym razem pewnego "klasyka" :faint: :

http://www.filmweb.pl/new...erzchu%22-70178

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Lut 10, 2011 16:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Lut 10, 2011 17:21   

Robia tez remake Total Recall, co najsmieszniejsze(a moze najsmutniejsze?) to Szwarcego ma zastapic ten wymoczek Farrell ;-( :faint:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 16, 2011 10:45   

Byłam czarnym łabędziem
Cytat:
Aby być lekkie i doskonałe na scenie, baletnice toczą ze sobą codzienne boje. Czasem krwawe i śmiertelnie niebezpieczne. Angielka Ali Townsend rozpoznała się w bohaterce "Czarnego łabędzia". Nie wiadomo, jak wiele innych tancerek utożsamia z tragiczną postacią filmu Darrena Aronofsky’ego.

http://zdrowie.onet.pl/zy...96,artykul.html
to tak w nawiązaniu do filmu
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Lut 17, 2011 12:49   

Tomek pytales o The Social Network , nie wiem, bo zmeczylam pol godziny i mialam dosc, za to mojemu mezowi sie podobal. Wylaczylismy i zaczelismy ogladac 'Stosunki miedzymiastowe', po 15 minutach tez wylaczylam i zapodalismy najnowszego Woody Allena 'Poznasz przystojnego bruneta' - takiej kiszki dawno nie ogladalam, chyba najslabszy jego film, belkot totalny, najprawdopodobniej sparodiowal samego siebie na starosc, nie wiadomo o co chodzi i jaki jest sens :-D jednym slowem dno i nikomu nie polecam, strata czasu.
Do Social Network zapewne wrocimy, damy mu szanse za tydzien, wiec zobaczymy.
Dzis ogladamy 'Frozen River' - ktos widzial? a w najblizszy week 'Mr Nobody' 'Jak zostac krolem' i 'Czarnego labedzia', bo maz nie widzial a ja z checia zobacze raz jeszcze. O ile bedzie nam dane, bo wczoraj noja mala drobinka udawala baletniczke i skoczyla mi na laptopa, chyba twardy dysk poszedl, bo go nie widac, musze sprawdzic, a synek o malo co nie rozwalil nam samochodzikiem do odpychania sie nogami dysku wymiennego z filmami :shock: gapy z nas, ze tak to zostawiamy :roll:
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 17, 2011 20:19   

Ponieważ Michael Mann należy do super-ścisłego grona moich ulubionych reżyserów-geniuszy-wizjonerów, z chęcią przyłączam się do zalinkowanego tribjuta 8-)
http://www.youtube.com/wa...QM&feature=fvst

Neska, myśmy chyba ostatni raz dali sobie siana nie kończąc filmu przy okazji czegoś, co się nazywało "Kostnica". Zdarza się, że ze zmęczenie zwycięży (jak wczoraj, przy okazji "Amerykanina"). Planujemy rzucić się w najbliższy weekend (ja po raz nie pamiętam który) na trylogię "Godfather". Jak już zaczniemy, żadne czynniki hamujące, nie będą w stanie się ujawnić ;) Ten film zwykle bywa propozycją nie do odrzucenia KMWTW.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Mar 06, 2011 13:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lut 17, 2011 20:26   

M i T napisał/a:
(jak wczoraj, przy okazji "Amerykanina")


tak słabego filmu dawno nie widziałem , nie rozumiem dlaczego Clooney w nim zagrał
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 00:51   

Jak znajdziesz czas, uzasadnij tak surową ocenę.
Clooney nie tylko zagrał, ale był także współproducentem "Amerykanina". Wiem na razie jedno: nie jest to film ani słaby ani wybitny. Jest rzetelny, z mocnym początkiem i mocnym finałem. Podobają mi się wycofani, małomówni bohaterowie przemawiający raczej końcówką lufy broni, którzy mimo tego, gdzieś w środku chowają skrzętnie pilnowany płomyk nikłej, ale jednak, nadziei. Sam film jest - jak i plakat

- mocno oldskulowy, stylizowany na kino sensacyjne lat 70-tych - statyczne ujęcia, bez chaosu wizualnego, histerycznego montażu i wszelakich bajerów.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Lut 18, 2011 00:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Dietetyk_333v 


Pomógł: 2 razy
Wiek: 47
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 89
Skąd: Opolszczyzna
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 20:32   

Ja uwielbiam filmy w których gra Bruce Willis. Rewelacyjnie zagrał w Szklanej pułapce i w 16 przecznic, klasyka ;)
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lut 18, 2011 20:37   

Cytat:
Jak znajdziesz czas, uzasadnij


spróbuję :-)

zacznę od tego , ze lubię Clooney'a za specyficzne poczucie humoru z odrobiną autoironii oraz zaangażowanie polityczne , ale jego aktorstwo od czasów ER / Ostrego dyżuru ... smętne . gdyby nie uroda przystojniaka , wiecznego chłopca , niepoprawnego podrywacza kariery by chyba nie zrobił .
Zawsze ten sam styl , lekko przekrzywiona głowa , spojrzenie spod brwi , udawana nieśmiałość , uśmiech niby to zawstydzonego swoim powodzeniem u kobiet ... Taki styl - chyba wymyślony .
teraz film - Americano :-)
oglądałem w zeszłym roku , więc nie jestem na świeżo , ale wiem jedno - film nie wzbudził we mnie żadnych emocji , ani wzruszenia , ani współczucia , jedynie rozczarowanie . Fabuła średnia , naciągana , nudna , dużo lepszy klimat miał "Szakal" w wersji francuskiej oczywiście .
Watek miłosny śmieszny - płatny zabójca i prostytutka ... nuda
No i to zakończenie , aż nie wiem co napisać , jedzie ranny na spotkanie z ukochaną i ... więcej nie piszę , bo może ktoś zechce obejrzeć film i odbiorę mu cała radość niespodzianki :-D
dla mnie 3/10 ,nie więcej chociaż , za jedno można Clooney'a pochwalić - udało mu się zagrać/pokazać człowieka zmęczonego życiem , może sam trochę taki jest mimo sławy i pieniędzy , samotny choć nie sam gdzieś nad jeziorem Como .
Jak większość aktorów "gra" zawsze tak samo , bardziej siebie niż rolę , gdzie rolę dopasowuje się do możliwości , aparycji aktora ,
Nawet uważany za wybitnego Al Pacino " gra " zawsze jednakowo - nuda .
Podobnie Twój ulubiony ( mój też ) C. Eastwood - twardziel , cyniczny wesołek , ale człowiek o dobrym sercu :-) .
Przy okazji - Gran Torino - film wybitny , wzruszający , prawdziwy , z jajem , dialogi rewelacyjne , 10/10 IMO

Myślę , że Clooney jest lepszym reżyserem , niż aktorem przykładem Good Night and Good Luck .

Tyle

Ps. dziś Syriana - dobry film , gdzie jako aktor wypadł całkiem nieźle , ale to raczej zasługa obfitego zarostu :x

jak na mnie to się rozpisałem nawet
Darek
Ostatnio zmieniony przez dario_ronin Pią Lut 18, 2011 20:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 20:52   

W życiu nie zgodzę się z kilkoma uwagami z Twojego powyższego posta, ale naprawdę miło jest patrzeć, gdy ktoś się wysili, a nie tylko jebnie linkiem jak czapką po przyjściu do domu.
Oczywiście, skomentuję niebawem powyższe ;)

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lut 18, 2011 20:55   

Cytat:
Oczywiście, skomentuję niebawem powyższe



czekam , czekam :-)

lubię Twoje barwne opisy

D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 21:42   

Póki co, mały i świetnie skompilowany przerywnik muzyczno-filmowy.
David Bowie paszczą, a na fortepianie Brian Eno - do jednego z najwybitniejszych filmów wszech czasów - "Seven" Davida Finchera.
http://www.youtube.com/watch?v=dyWBmiluLgw :pada:
"Ernest Hemingway powiedział kiedyś: Świat to piękne miejsce i warto o niego walczyć. Zgadzam się z drugą częścią zdania".
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Lut 18, 2011 21:44, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lut 19, 2011 10:17   

Tomku

"Siedem" dla mnie film genialny - inteligentny , mroczny , ale ... przygnębiający jednak

w zasadzie wolę klimat "K-Pax" lub przesłanie "American beauty" :-)


Czy widziałeś film z 1992 "Jennifer 8" ? 8-)
Andy Garcia
John Malkovich
Uma Thurman

niezły mroczny kryminał

Dar
Ostatnio zmieniony przez dario_ronin Sob Lut 19, 2011 11:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 19, 2011 20:19   

Widziałem "Jennifer 8" - pamiętam, że średnio mnie uwiódł. Muszę jednak obejrzeć po raz kolejny, dlatego, że ten film

również wywołał początkowo mieszane uczucia, a dziś obudzony w środku nocy i zapytany, co sądzę o "Alien3" Finchera, odpowiem, że jest to jeden z najznakomitszych, najbardziej wizjonerskich, odważnych, nieskrępowanych i cudownych filmów, jakie miałem zaszczyt podziwiać. Jego reżyserska wersja jest wprost obłędnie doskonała. Zamknięcie trylogii kapitalne, a Jeuneta za 4 cześć powinni wyeksmitować na bezludną wraz z ekranem i systemem audio/wideo, by skumał, że jak wcześniej za temat brali się: Ridley Scott, potem James Cameron i David Fincher, to sto tysięcy razy trzeba się zastanowić, czy dasz chłopie radę. Jeunet popełnił jeden podstawowy błąd: chciał dodać do "obcych" elementy czarnej komedii i przekombinował formę (chcąc być oryginalnym) do tego stopnia, że nie można jego filmu traktować inaczej jak profanacji.

Nie wiem, czemu akurat podałem "Alien3" jako element porównania z "Jennifer8", bo przecież wiadomo, że za wysokie progi dla Jennifer nogi ;)

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Lut 22, 2011 17:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lut 19, 2011 20:56   

co tam Jennifer

Andy Garcia młody i zabójczo przystojny

:-)

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 19, 2011 20:59   

dario_ronin napisał/a:
Andy Garcia młody i zabójczo przystojny


He, he, ale nie w "naszym" typie :)

Marishka
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Sob Lut 19, 2011 21:43   

Cytata z serialu Mentalista:
Cytat:
Oddech jest zwrotnicą między świadomością i podświadomością
Tak jedno kontroluje drugie
:viva:
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Sob Lut 19, 2011 21:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lut 19, 2011 21:45   

M i T napisał/a:
ale nie w "naszym" typie


ja się domyślam , że nie w Waszym skoro gustujecie w Obcym :-D

Darek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 19, 2011 21:55   

Eeee..to nie ma nic wspólnego z Andym. Fajny był w "Godfather III".
Niby się podporządkowywał, a i tak swoje robił - ciekawa strategia.

Wracając do Obcych - właściwie z nimi jest tak, że aktualizować wrażenia mogę raz na tydzień - najlepiej trzy na raz z przerwami, by zrobić kolejną herbatę. Problem w tym, że czasu brak, a będzie go jeszcze mniej w lecie - trza zająć się sprawami domowymi i nasłonecznić na maksa. Tak więc, raczej poznawanie nowego, jeśli już, a powtórki to bardziej okres grzewczy, kiedy i tak nie ma sensu nigdzie wychodzić, bo zimno jest i słońca brak.

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lut 19, 2011 22:03   

ja właśnie puściłem Jennifer 8 , ale chyba dziś nie dam rady

gra też gościu , który grał cyborga w Obcym 1 cz nie pamiętam nazwiska
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 19, 2011 22:07   

dario_ronin napisał/a:
ja się domyślam , że nie w Waszym skoro gustujecie w Obcym :-D
Darek

Czyż nie jest piękny? :-D

Podejrzewam, że nikomu nie uda się - poza Gigerem oczywizda - stworzyć bardziej nieziemskiego i przerażającego wizerunku kosmicznego drapieżcy.
Już widzę rozdziawione japy widzów na premierze w 79 roku, gdy z wrzeszczącego i bulgoczącego Kane'a, wyłazi mały skubaniec :)

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 19, 2011 22:09   

dario_ronin napisał/a:
gra też gościu , który grał cyborga w Obcym 1 cz nie pamiętam nazwiska

Ian Holm (Ash). Był androidem odpowiedzialnym za prace naukowe.

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lut 19, 2011 22:12   

Cytat:
Ian Holm (Ash). Był androidem


dzięki Tomku :-)

mogłem odszukać , ale ... dialog jest ciekawszy

D
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lut 20, 2011 12:01   

ha , trochę pomieszało misie ;-)

w Jennifer 8 gra Lance Henriksen - Bishop z Obcego II i III

ale klimat dobrze pamiętałem - jest nieźle , a John Malkovich - genialny

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 20, 2011 14:33   

No widzisz, jednak muszę wrócić do Jennifer.
Bishop, albo raczej to, co zostało z niego po ataku wściekłej mamuśki, w III Alienie miał ciekawą rolę. Podłączono, wysłuchano, odłączono :) Ciągłość opowieści została jednak kapitalnie rozwiązana przez Finchera. Ciekawe, ilu z Was śledziło "Aliens" Camerona do ostatniego napisu, bo tam kryje się odpowiedź na pytanie, czemu hibernatory Ripley i Newt, miały wyżarte kwasem szyby. Fincher oglądał na pewno :)

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lut 20, 2011 15:46, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Śro Lut 23, 2011 10:32   

Witam,

Widziałem nowy film Braci Coen 'True grit'. Muszę przyznać, że zawiodłem się na tym filmie. Fargo, No country for old man są filmami mrocznymi, przewrotnymi, długo zapadającymi w pamięci. 'True grit' odnoszę wrażenie że jest nijaki. Historia jak na Braci Coen jest przewrotna ponieważ jak inaczej nazwać 15 letnią dziewczynkę która mści się za zabicie jej Ojca(mi osobiście dużo bardziej podobał się film 'kickass' gdzie także taki motyw się pojawia ale jego realizacja jest dużo bardziej efektowna). Tylko odbiór filmu jako całości na mnie wrażenia nie zrobił !!

PS.
Aha oglądałem film w języku angielskim i nie będę ukrywał, że język jakim posługuje się Jeff Bridges jest ciężki do zrozumienia

Plusy:
Zdjęcia,
Gra aktorska (Jeff Brigdes,Hailee Steinfeld)

Minusy:
Wychodzi się z filmu i w ogóle się o nim nie rozmawia !!

Pozdro.
Właśnie, widziałem także ''here after'' i jakoś taki naiwny, z totalnym happy endem i te przebłyski ''videokonferencje'' ze zmarłymi :P Więc także realizacja filmu nie w moim stylu !!

Pozdro!
Ostatnio zmieniony przez Nowy24 Śro Lut 23, 2011 10:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 23, 2011 17:34   

Nowy24 napisał/a:
Historia jak na Braci Coen jest przewrotna ponieważ jak inaczej nazwać 15 letnią dziewczynkę która mści się za zabicie jej Ojca

Nie rozumiem zdania.
Nowy24 napisał/a:
Aha oglądałem film w języku angielskim i nie będę ukrywał, że język jakim posługuje się Jeff Bridges jest ciężki do zrozumienia

W takim razie, Twoja opinia nie jest miarodajna również dla Ciebie.
Nowy24 napisał/a:
Minusy:Wychodzi się z filmu i w ogóle się o nim nie rozmawia !!

Być może jednym z powodów są braki w zrozumieniu partii Bridgesa. Po wielu filmach nie idzie gadać, bo szczena leży na podłodze ;)
Nowy24 napisał/a:
Właśnie, widziałem także ''here after'' i jakoś taki naiwny, z totalnym happy endem i te przebłyski ''videokonferencje'' ze zmarłymi :P Więc także realizacja filmu nie w moim stylu !!Pozdro!

To dla mnie bolesne, bo spodziewałem się po Clintonie, że przypizdoli jeszcze lepiej niż Szjamjaljan ;) w "Szóstym zmyśle". Jednak, jeśli chodzi o sentymentalne/wzruszające opowieści o duchach, dzieło Hindusa nie ma sobie równych.
A jak sceny tsunami? I pytanie zasadnicze: czy muzyka w "Hereafter" była zmasowanym, sadystycznym atakiem na wytrzymałość widza, czy jest ściśle "skrojona" pod rozwój akcji?

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Lut 23, 2011 17:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 23, 2011 19:10   

Uwielbiam czytać tego kolesia :)
Cytat:
A ja ci powiem tak, Don Vito - według mnie zarówno komiks, jak i książka powinny stanowić punkt wyjścia, a nie dojścia ("Lśnienie" Kubricka). A jeśli jakiś fan będzie pikietował przed kinem, że tę scenę nakręcili, a tamtą wywalili, temu bohaterowie dorobili wąsa, a tamtemu nie - to trza mu dać po ryju kilka razy :)


Tomek
 
     
Dietetyk_333v 


Pomógł: 2 razy
Wiek: 47
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 89
Skąd: Opolszczyzna
Wysłany: Śro Lut 23, 2011 21:41   

Oglądał ktoś 127 hours?
http://www.filmweb.pl/film/127+godzin-2010-546975

Jakieś pozytywne opinie? Bo podobno ten film to strata czasu a mam na niego ochotę :P
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Czw Lut 24, 2011 20:27   

Widziałem. 127h stratą czasu nie jest ponieważ trwa 1:28h :)
Jeśli chodzi o sam film to, ciężko coś napisać od siebie. Końcowe sceny rodem z 'piły'. Można powiedzieć, że tym filmem, reżyser ameryki nie odkrył, było wiele podobnych wcześniej. Ale ogólnie można zobaczyć. Ten film przypominał mi trochę Into the wild.
Pozdro
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 24, 2011 22:34   

Tę całkiem sensowną recenzję "Kids Are All Right" przed chwileczka zjechał tandem Depko/Wanat (wiadomo!):

http://fronda.pl/news/czy...oseksualnego_l#

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Lut 24, 2011 22:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 22:50   

Ale parszywa była gala w tym roku. Nie ma o czym pisać. Nie ma o kim pisać. No może o tym, że Kirk Douglas dzielnie się trzyma i mało brakło, a przeżyłby swojego równie słynnego syna.
Wciąż nie widziałem "True Grit" ani "Social Network". Za pierwszy zabiorę się z wielką ochotą, za drugi ... może się okazać, że nigdy. Główna wygrana, czyli najlepszy film - położyła całkowicie wszystko. Ludzie, którzy na to głosowali, muszą być chorzy na Alzheimera albo otwierają nowy rozdział w historii Oskarów, pt: Od dziś nagradzamy filmy sprawne inaczej.
Gdy się go ogląda, od razu pojawia się wrażenie, że mamy niedzielę - porę przedobiadową.


Zgadzam się natomiast co do "Toy Story 3" - bo jest to fenomenalne zamknięcie trylogii i jednocześnie najlepsza jej część.

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Mar 02, 2011 07:31   

M i T napisał/a:
za drugi ... może się okazać, że nigdy


ale dlaczego ? warto

sam film taki sobie , ale dla samej wiedzy jak powstał "fenomen" facebook , kto zyskał kto stracił
dla mnie warto było :-)

Dar
 
     
Dietetyk_333v 


Pomógł: 2 razy
Wiek: 47
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 89
Skąd: Opolszczyzna
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 08:03   

Co powiecie o filmie pt "Czarny czwartek" ? Wybieram się na niego na dniach, recenzje przeczytałem, filmik obejrzałem - zapowiedź. A był ktoś może na nim?
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 17:27   

dario_ronin napisał/a:
ale dlaczego ? warto

Zobaczę ze względu na reżysera. Jeśli ktoś w swej karierze filmowej był autorem więcej niż jednego arcydzieła - Fincher ma dwa na koncie ("Seven", "Alien3") plus jeden wybitny ("Zodiak"), dwa bardzo dobre ("Gra" i "Fight Club") i jeden ewidentny gniot (wyjątkowo durna opowieść o B.Buttonie) - to zdecydowanie warto. Ociągam się, bo wolę jak Fincher penetruje najgłębsze zakamarki ludzkiego szaleństwa, a nie opowiada o żydowskich pryszczersach- cwaniakach i portalu facebook, który tak naprawdę jest wygodną bazą danych dla CIA. Idę o zakład, że Fincher tego nie próbował w jakikolwiek sposób zaznaczyć?

dario_ronin napisał/a:
sam film taki sobie

Nie wierzę :) To niemożliwe. Na pewno jest do bólu perrrrfekcyjnie zrealizowany i nieźle zagrany. Pytanie tylko, czy tego rodzaju opowieść poruszy we mnie choćby dwudźwięk.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 02, 2011 17:28, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Dietetyk_333v 


Pomógł: 2 razy
Wiek: 47
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 89
Skąd: Opolszczyzna
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 18:52   

Dobra, nie potrzebuje już opinii :P Byłem dziś na nim, i powiem że film nawet nawet był, na początku nudny, potem się rozkręcił, jedno co mnie zszokowało to płacz na sali, gł. dziewczęta popłakały się ... film momentami wzruszał, a momentami śmieszył, odzwierciedla dawne realia polski i nawet mnie ruszył choć na takie sceny i wydarzenia jestem twardy, aż ciarki po skórze przechodziły (chociaż być może to od nagłośnienia).
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Mar 06, 2011 23:27   

Czy ktos oglądał teraz na jedynce "WESELE" Wojciecha Smarzowskiego?
http://www.filmweb.pl/Wesele
budżet z filmu ponoc zwrócił sie po tygodniu emisji.
Film pokazuje "polskie szambo" w przenosni i dosłownie. Rewelacyjny film.
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Nie Mar 06, 2011 23:56   

Molka napisał/a:
Czy ktos oglądał teraz na jedynce "WESELE" Wojciecha Smarzowskiego?

Widziałem, w pewnych sytuacjach przerysowany. Polskie problemy są bardziej szare i mniej dynamiczne niż w filmie. Ale właśnie żeby:
Molka napisał/a:
budżet z filmu ponoc zwrócił sie po tygodniu emisji

trzeba było przypieprzyć warsiawskim cwaniactwem :hah:
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Pon Mar 07, 2011 08:21   

Mi 'wesele' bardzo się podobało. Aczkolwiek przerażający film...zwłaszcza końcówka. Ale zrealizowany świetnie !

Pozdro
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Mar 07, 2011 16:21   

Powiedzmy, że krążymy wokół filmu Finchera, zataczając bardzo szerokie kręgi.

Wzięcie gazety do ręki i jej lektura, nie zostawia śladów w postaci Twoich danych. Nikt przy zakupie kilku kartek papieru, póki co nie podaje danych osobowych i nie zostawia w empiku lub w kiosku swojego zdjęcia.
Facebook jest czymś zgoła odmiennym.
http://www.internetstanda....regulamin.html
Fragment arciku:
Cytat:
Użytkownik pragnący korzystać z serwisu Facebook musi wyrazić zgodę na warunki licencyjne - czyniąc to, przyznaje serwisowi prawo do wykorzystywania na różne sposoby publikowanych przez siebie materiałów. Kontrowersyjne zmiany, jakie zaszły w regulaminie serwisu, dotyczyły materiałów usuniętych przez użytkowników - z chwilą ich wykasowania Facebook miałby zachować prawo do odzyskania ich kopii (we wcześniejszej wersji regulaminu takiego zapisu nie było). Wywołało to wśród użytkowników niepokój co do sposobu, w jaki serwis miałby z takich treści korzystać - pojawiły się obawy, że przeznaczone byłyby one do celów marketingowo-promocyjnych.


Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Mar 09, 2011 01:39   

nie wiem czemu mi sie przypomnial ten film, moze na fali watku ohomo. albo Kids are all right .
CHodzi mi o szwedzki film 'Fucking Amal' Lukasa Moodyssona, puszczany byl tez pod tyt. Show me love :-D http://www.youtube.com/watch?v=zlkhZwZ0c8g, pewnie, pelno fimow o zapyzialych, powincjonalnych dziurach, pierwszych milosciach, wyborach, okreslaniu tozsamosci itp, film widzialam 10 lat temu i uwazam, ze byl bezpretensjonalny, bez zadecia, troche mi sie kojarzy z nasza "Czesc Tereska", pamietacie
cdn
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Mar 09, 2011 16:37   

Na Europe Zone Europa leci "The Bridges of Madison County"
:-)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 09, 2011 17:05   

Neska, "Fucking Amal" widziałem dokładnie trzy razy i zawsze uderzało jedno: przedstawienie Szwecji bez upiększeń i stereotypów. Zupełnie jak w "Pozwól mi wejść" - ten sam syf. "Fucking Amal" jest dobrym, europejskim filmem. Widać, że odmienność dziewczyn, była wynikiem poszukiwania delikatności i zmysłowości. Przynajmniej ja to tak widzę.
Oczywiście, nie będę hipokrytą i od razu dodam, że gdyby historia dotyczyła związku młodocianych homosiów, "Fucking Amal" nie byłby tak ujmujący :hihi:

Tomek
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Mar 10, 2011 16:01   

http://www.filmweb.pl/fil...B3w-2011-539509
"Sala samobójców " czy ktos to widział?
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Mar 10, 2011 16:11   

Molka napisał/a:
http://www.filmweb.pl/film/Sala+samob%C3%B3jc%C3%B3w-2011-539509
"Sala samobójców " czy ktos to widział?



na pewno :-D


Dar
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Czw Mar 10, 2011 18:45   

Satin 2011 awesome comedy :viva:
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Czw Mar 10, 2011 18:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Mar 10, 2011 20:14   

fink napisał/a:
pozdrowienia dla dario



:-) :papa:
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Mar 11, 2011 22:08   

"Śniło mi się że jestem na bezalkoholowym weselu" :hah: :hah:
http://www.youtube.com/watch?v=dtLiFeJLK1Y#t=4m20s
Ostatnio zmieniony przez Molka Pią Mar 11, 2011 22:28, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 16, 2011 22:12   

Hannibal napisał/a:
M i T napisał/a:
Hannibal, nie odwalaj chały, bo ominie Cię scena masturbacji Niny. Myślałem, że szalejesz za Portmanową :hihi:

No to będę musiał obejrzeć. 8-)

Obejrzałem.
Po 8 latach byłem dzisiaj pierwszy raz w kinie. 8-)
Masturbacja niezła, ale za Portmanową już dawno nie szaleję. Aktorsko wypadła oczywiście fajnie, było co obejrzeć.
M i T napisał/a:
Czekałem oczywiście na dojrzałą, nie dającą się zapomnieć, kreację Portman. Nie dość, że aktorka powróciła na górną półkę, to styl, w jakim to zrobiła, osłupia. Rola Niny była dla niej wymarzona. Oto mamy wycofaną, ugrzecznioną na śmierć, utalentowaną baletnicę, nie będącą w stanie złapać „luzu”, poddać się namiętności i ujawnić w pełni pasji.

To prawda. Ta rola była dla Natalie jak znalazł.
M i T napisał/a:
pojawia się postać, w której nie rozpoznałem bardzo znanej aktorki – tutaj w drugoplanowej roli. Chodzi o wieloletnią baletnicę, odstawioną na boczny tor. W scenie, gdy demoluje garderobę, potem zbiera się i wychodząc klnie jak szewc, nigdy bym się nie dopatrzył Winony Ryder!!

Z początku miałem wątpliwości właśnie, ale później stwierdziłem, że to musi być Winona. Mroczna Winona wypadła znakomicie.
M i T napisał/a:
Może jeszcze o muzyce: Czajkowski miodzio, to wiadomo.

Wiadoma sprawa. W tym filmie to aż dreszcze potrafiły przejść po ciele jak się jej słuchało.
M i T napisał/a:
Wszystkie te sceny (zdejmowanie obuwia, potem prawie zdejmowanie kontuzjowanego paznokcia, co rusz jakieś elementy wywołujące efektu ucisku na karku)

Robiły wrażenie
Aż wzdrygnąłem się kilka razy.
Zresztą nie tylko ja ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 17, 2011 08:51   

Przypomniała mi się ta scena jak Beth (grana przez Winonę) dźgała się w twarz pilnikiem do paznokci, który przyniosła jej Nina. Ostre :D
A teraz słucham OST Clinta Mansella - przedostatni "Perfection" sobie upodobałem :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Mar 17, 2011 08:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 17, 2011 12:01   

Neska napisał/a:
Jej matka - tak sie zastanawialam na poczatku gdzie ta jej toksycznosc - mila, wspierajaca, dbajaca o corke mama :-D do momentu sceny z tortem - corka nie ma prawa odmowic, bo mamuska tort wyp.ieprzy do kosza.

Moje odczucia wyglądały identycznie.
Taka niby przyjazna, wspierająca, choć jej "dziwne" oczy coś już skrywały.
Scena z tortem - zdemaskowała ją po całości :-D
Rychło przypomniały mi się sytuacje z realu, gdy grzecznie odmawiając konsumpcji jakiejś potrawy widziałem w oczach gospodarza "fałszywie ugrzecznioną wściekłość" :roll:
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Mar 17, 2011 19:14   

http://www.telemagazyn.pl/program/3538443220.html
http://www.filmweb.pl/film/%C5%9Awiadek-1985-1284
"Witness"
dzis na tvn7 moze warto zobaczyc.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 17, 2011 19:18   

Molka napisał/a:
moze warto zobaczyc.

kiedyś oglądałem
chyba mi się podobał
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Mar 17, 2011 19:28   

Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
moze warto zobaczyc.

kiedyś oglądałem
chyba mi się podobał


o, to sobie obejrzę
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Czw Mar 17, 2011 22:54   

Dzis przechodząc kolo słupa reklamowego, zobaczyłam, że niedługo w kinach będzie taki film:
Inwazja: Bitwa o Los Angeles
Cytat:
Od lat na całym świecie - Buenos Aires, Seul, Francja, Niemcy czy Chiny - dokumentowane są przypadki pojawienia się UFO. Ale w roku 2011 to, co kiedyś było tylko znakiem na niebie, stanie się przerażającą rzeczywistością. Ziemia zostanie zaatakowana przez nieznane siły. Podczas gdy ludzie będą świadkami upadku największych miast świata, Los Angeles stanie się ostatnim bastionem ludzkości w bitwie, której nikt się nie spodziewał. I to przed sierżantem marines (Aaron Eckhart) i jego nowym plutonem będzie postawione zadanie starcia z wrogiem, z jakim nigdy do tej pory nie mieli do czynienia.


Fakty czy mity? O so chodzi? :what:
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Sob Mar 19, 2011 09:22   

Hannibal napisał/a:
Przypomniała mi się ta scena jak Beth (grana przez Winonę) dźgała się w twarz pilnikiem do paznokci, który przyniosła jej Nina. Ostre :D
A teraz słucham OST Clinta Mansella - przedostatni "Perfection" sobie upodobałem :)


clint jest spoko. uwielbiam jego soundtrack do the fountain, jest genialny idealny do psychodelicznych podróży :oops:
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Mar 19, 2011 23:12   

Przeniosłem stąd - http://www.dobradieta.pl/...p=169446#169446

pewnie Molka jedzie na narty :-) bedzie jezdzic i sie opalac na stoku :-)

o, a dzisiaj jest ta wspomniana przez Tomka Teksanska masakra pila o 0.45, moze zerkne bo nigdy nie widzialam
A cala reszta moich filmow do obejrzenia lezy odlogiem i czeka, nie mam kiedy tak usiac na 2 godziny i obejrzec w calosci.
Tylko zeby mi nikt nie szedl na najnowszego Woody'iego Allena, zabraniam :hihi:
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Nie Mar 20, 2011 05:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Mar 19, 2011 23:32   

Neska napisał/a:
o, a dzisiaj jest ta wspomniana przez Tomka Teksanska masakra pila o 0.45,

Nie, to nie ta, tylko góówniany remake dla przygłupów. Tomek polecał oryginał, który ponoć MIAŻDŻY (psychicznie) i jest nie do zniesienia mocny. Osobiście na razie nie czuję się w nastroju by po ten film sięgać.

Marishka
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Mar 19, 2011 23:38   

no patrz, nie wiedzialam. Ja i tak nie moge ogladac takich filmow, ale cos mnie ciagnie.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Mar 19, 2011 23:42   

Zgadza się Neska. Pierwowzór to istny brainfucker i dobrze go oglądać, jak się ma udany dzień. Gdy samopoczucie psie, nie sięgać. Zresztą, polecam poniższą mistrzowską i baaardzo subiektywną (czyli spełniającą podstawy idealnej) recenzję:
http://www.film.org.pl/prace/tcm_hooper.html
Lepszej nie napiszę, więc zaoszczędzę czas :hihi:

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Mar 19, 2011 23:51   

no to wczoraj ogladalam odcinki oryginalu na YT polecone przez Tomka, rzeczywiscie tak mnie wciagnelo ze obejrzalam 3 czesci na malutkim laptopiku i sie ucieszylam ze dzis bedzie w tv.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Mar 19, 2011 23:54   

Chyba off-topa budujemy. Hannibal, ratuj, zaraz zjedzą nas wilki (KMWTW) :hihi:

Tomek
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 20, 2011 05:02   

Neska napisał/a:
Tylko zeby mi nikt nie szedl na najnowszego Woody'iego Allena, zabraniam :hihi:

Masz na myśli tę komedię "Poznasz przystojnego bruneta"? Podobno to nic nadzwyczajnego :-/
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Nie Mar 20, 2011 05:08, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Mar 20, 2011 13:06   

dokladnie, tak jak "Co nas kreci, co nas podnieca" bylo ok, film, w ktorym zanegowal w zasadzie wszystko co spotyka czlowieka, tak w "poznasz przystojnego...' maksymalna siara, takiej sieczki i dna dawno nie widzialam, odradzam.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 20, 2011 13:10   

Acha, to spoko.
Teraz jak patrzę to nie ma na co iść. W kinach same bzdety.
No chyba, że "Gli Italiani" czy "Kolorowe wzgórza". ?
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Nie Mar 20, 2011 13:15, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Mar 20, 2011 13:36   

nie, ja ten Allena mialam sciagnietego. Zassij sobie 'Social network' i nam opowiesz czy warto, bo ja sie zawiesilam. Kina nie sledze, czasem znajomi mnie wyciagaja ale ide bardziej, zeby pozniej z nimi pgadac niz na film, ostatnio bylam na 'Milosc i inne uzywki' :-P psss
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 20, 2011 13:56   

Ok.
Te dwa, które wymieniłem lecą obecnie w Kino Kultura. Raczej spoza mainstreamu, ciekawa tematyka. Ale czy dobre? Trzeba będzie pójść i zobaczyć. Może jutro jeden po drugim. No i bilety jutro po 12 zeta, więc wypas. :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 21, 2011 22:31   

"Gli Italiani" dzisiaj poszedł.
Dość ciężki do strawienia. Tyle różnych elementów do analizy, różne metafory.
Zabójstwo ojca, "ześwirowanie" syna, dziwne zachowanie matki. Dużo emocji, przeżyć ukazanych w specyficznej formie.
Film trwa tylko godzinę, ale jest dość wyczerpujący intelektualnie. ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 00:52   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Czw Paź 27, 2011 21:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 02:21   

Neska napisał/a:
a ja nie pamietam czy juz polecalam "Dotkniecie pustki" - nie wiem co za duren przetlumaczyl to na 'Czekajac na Joe" no, ale dobra.

Właśnie. Przecież nikt tak naprawdę nie czekał na Joe Simpsona. Obozowisko daleko od lodowca, szykowano już do zwinięcia, natomiast Joe - zgodnie z etyką górską - został sporo dni wcześniej odcięty i runął w przepaść, bo złamał paskudnie girę na Siula Grande. Nie był w stanie się poruszyć, jego partner nie był w stanie go transportować, więc kaplica.
Tytuł "Czekając na Joe" to jakaś ordynarna kpina.

Mam książkę, której tytuł przetłumaczono dokładnie tak głupio jak tytuł filmu. Czytałem ją kilka razy i uwielbiam, zaś film katastrofalnie mnie rozczarował. Widziany raz, przepadł w mentalnym śmietniku. Nic nie czułem podczas seansu. Czytając knigę dosłownie wrzało we mnie, jak w tyglu. Jakby ktoś nawrzucał mi do głowy koksu prosto z pieca. Kilka nocy zerwałem na czytanie, bo w nocy czyta się najlepiej :)
Długo czekałem na ekranizację, a tu skucha jak cholera. Jak słowo daję, wolę niezbyt zajmujący "Krzyk kamienia" Herzoga.
Wciąż nie wiem, ja się spisali twórcy "Nordwand". Ktoś już widział?

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Mar 22, 2011 02:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 10:52   

M i T napisał/a:
Neska napisał/a:
o, a dzisiaj jest ta wspomniana przez Tomka Teksanska masakra pila o 0.45,

Nie, to nie ta, tylko góówniany remake dla przygłupów. Tomek polecał oryginał, który ponoć MIAŻDŻY (psychicznie) i jest nie do zniesienia mocny. Osobiście na razie nie czuję się w nastroju by po ten film sięgać.

Marishka

Masakra piekna sprawa, te stare horrory byly cudne. Rob Zombie w swoim Domu 1000 trupow i Bekartach Diabla troche nawiazuje do tamtego klimatu.

Ja wczoraj obejrzalem w koncu Control, wczesniej sie nie moglem przelamac i chcialem zostawic Curtisa takiego jak go sobie wyobrazalem - herosa. Mimo wszystko jednak te testy bardziej sa znaczace w kontekscie filmu; Isolatjon, Dead Souls, Love Will Tear Us Apart....
A teraz chyba przeczytam sobie te ksiazke jego zony, na podstawie ktorej napisano scenariusz.

Czarno biale, troche wyludnili miasto, zero ludzi , moze to celowy zabieg. Kolejny heros okazuje sie slabym czlowiekiem i w dodatku nomen-omen - guwniarzem (masakra, musialem zrobic orta bo jakas chora cenzura tnie nawet takie wyrazy 8/ )
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Wto Mar 22, 2011 10:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 16:31   

Jutro - "Wszystko w porządku". Fabuła wygląda na interesującą - współczesne problemy rodzinne ;)
http://pl.wikipedia.org/w...%28film_2010%29
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Mar 23, 2011 09:30   

Hannibal napisał/a:
"Wszystko w porządku".

O!
Nawet miałam na to pójść, ale piwko przez seansem rozciągnęło sie także na czas seansu :) Czekam na krótką relację ;)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 23, 2011 14:58   

Hannibal napisał/a:
Jutro - "Wszystko w porządku". Fabuła wygląda na interesującą - współczesne problemy rodzinne

Raczej międzyludzkie. Bo (pomijając homoseksualizm) stosunki pomiędzy głównymi bohaterkami są znakomitą ilustracją problemu typowego dla bardzo wielu toksycznych relacji (damsko-męskich, rodzic-dziecko, przyjacielskich, etc.), gdzie jedna osoba dominuje i nieustannie umniejsza drugą (podatną, z niskim poczuciem własnej wartości). Perfekcjonizm, "matkowanie", kontrola vs. uzależnienie, "mała dziewczynka", etc. Znakomite role Moore i Bening. Ta ostatnia po prostu miażdży i wzbudza moje maksymalne obrzydzenie, tak jest realistyczna. Znakomita aktorka!

Fatalne potraktowanie "misiaczka" Ruffalo, który jako jedyny w tym filmie wyglądał na zdrowego emocjonalnie gościa - szczerego, żyjącego w zgodzie z samym sobą (i swoimi uczuciami). Reżyserka zwyczajnie go "wykastrowała" z filmu na samym końcu. Bez sensu. Ale wiadomo, musiała wcisnąć swoją propagandę.

Pomijając realistyczne i znakomicie przedstawione kreacje Moore, Bening i Ruffalo, film jest potwornie przesłodzony homopoprawnością i tak obrzydliwie propagandowy, że :razz:

Zgadzam się z tą recenzją (w poście):

http://www.dobradieta.pl/...ghlight=#166266

A w PSie tego posta też wspomniałam pokrótce o filmie:

http://www.dobradieta.pl/...ghlight=#164089

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 23, 2011 15:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Mar 23, 2011 15:34   

http://film.onet.pl/wiado...,wiadomosc.html
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Śro Mar 23, 2011 15:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 23, 2011 15:37   

M i T napisał/a:
Raczej międzyludzkie.

Zapewne tak.
Obejrzę to się wypowiem.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 23, 2011 22:22   

M i T napisał/a:
Bo (pomijając homoseksualizm) stosunki pomiędzy głównymi bohaterkami są znakomitą ilustracją problemu typowego dla bardzo wielu toksycznych relacji (damsko-męskich, rodzic-dziecko, przyjacielskich, etc.), gdzie jedna osoba dominuje i nieustannie umniejsza drugą (podatną, z niskim poczuciem własnej wartości).

To prawda.
Jedna to taka "mała dziewczynka", a druga to BOSS rozdający karty.
Wszystko niby takie przepracowane, omówione, wyjaśnione, totalna otwartość, a w rzeczywistości nie jest tak różowo.
M i T napisał/a:
Znakomite role Moore i Bening. Ta ostatnia po prostu miażdży i wzbudza moje maksymalne obrzydzenie, tak jest realistyczna. Znakomita aktorka!

Zgadzam się.
IMO lepsza od Moore.
M i T napisał/a:
Fatalne potraktowanie "misiaczka" Ruffalo, który jako jedyny w tym filmie wyglądał na zdrowego emocjonalnie gościa - szczerego, żyjącego w zgodzie z samym sobą (i swoimi uczuciami).

No też wydał mi się taki normalny, "ludzki", nie kryjący swoich uczuć.
W końcu to nie on się prosił - został wywołany przez dzieciaki.
Zwalanie teraz na niego winy jest obłudą.
M i T napisał/a:
Reżyserka zwyczajnie go "wykastrowała" z filmu na samym końcu. Bez sensu. Ale wiadomo, musiała wcisnąć swoją propagandę.

Tak. Końcówka sielankowa, lesbijki odjeżdżają z "synkiem", żeby żyć "happily ever after" :hihi:
M i T napisał/a:
Pomijając realistyczne i znakomicie przedstawione kreacje Moore, Bening i Ruffalo, film jest potwornie przesłodzony homopoprawnością i tak obrzydliwie propagandowy, że :razz:

No tak to niestety wygląda.
Para lesbijek wychowujących dzieci, na dodatek jedna z nich widząca syna w objęciach swojego kumpla. I przesłaniem ma być, że to NORMA :D
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Mar 23, 2011 22:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Czw Mar 24, 2011 16:31   

Limitless sobie o 3.00 dzisiaj obejrzałem :viva: . Plot: wymyślony nowy dopalacz otwiera niesamowite zdolności poznawcze mózgu. Polecam, szczególnie ze względu na pomysł scenariusza :viva:
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 25, 2011 17:17   

Ponieważ wśród reklam - a te jak wiadomo są krótkimi formami filmowymi - roi się od arcydziełek, to wklejam jedno z nich. Flo, obadaj, tam jest Król Złysta :hihi:
http://www.youtube.com/watch?v=JahdnOQ9XCA
Tomek
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Mar 25, 2011 17:55   

Krótki metraż, wysokie napięcie:
MadameTutli-Putli Chris Lavis i Maciek Szczerbowski
http://video.google.com/v...97149002641601#
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 25, 2011 23:32   


Tomek
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Sob Mar 26, 2011 15:42   

wczoraj leciał na polsacie "night watch". zaczął się dokładnie o 22:02 mimo, iż programowo powinien pójść o 21:45. :faint:
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Mar 26, 2011 16:27   

czuje sie zachecona opisem Marishki, zarowno tym i poprzednim, do obejrzenia wieczorem Wszystko w porzadku. O ile nie zasne, bo ostatnio zawsze cos z rana mam do zalatwienia i przez to w zasadzie o 22 juz spie.

ps MiT fajny avek :-) a mojemu synkowi spodobal sie poprzedni, wczoraj zobaczyl i mowi 'mamo, ale smieszny ludek' :-D
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Mar 26, 2011 17:44   

Król Złysta jest kapitalny! Zupełnie się dziecince nie dziwię. Mam zamiar zrobić sobie farbami do t-shirtów jego wierną kopię. Będę tak na narady chodził do pracy ;)

Tomek

ps: Dziś planujemy tematyczny mini maratonik: "The Other Man" i "Next Three Days".
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Mar 29, 2011 00:27, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Nie Mar 27, 2011 01:23   

M i T napisał/a:
Flo, obadaj, tam jest Król Złysta
http://www.youtube.com/watch?v=JahdnOQ9XCA

:D Przeczułam w połowie jego dramatyczny koniec 8)
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Mar 27, 2011 13:33   

Z planu na sobotni późny wieczór wypalił jedynie "The Other Man" - gorzka opowieść o małżeńskich tajemnicach. Na jeden raz może być, tym bardziej, że tylko 90 minut. Narracja zwięzła, poprawne "cofki" czasowe, brak chaosu, dobre kreacje, a tematyka w historii filmu spotykana często: małżeństwo szczęśliwe, a jednak żona ma kochanka - chyba w myśl zasady, że daje się kochać naraz dwie osoby. Liam Neeson zagrał podobną rolę co w o wiele ciekawszym "Chloe", Antonio Banderas w roli ujmującego spontanicznością idealisty-dobrysty, a Laura Linney jako oś dramatu. Gdyby taki film powstał w Polsce, szalałbym z radości i zaskoczenia, bo polskie współczesne kino to koszmarna bida nie do wytrzymania, ale znając filmy amerykańskie, można było oczekiwać duużo więcej.

Przy okazji: to dla tych, co stworzyli system zmiany czasu na letni i zimowy:

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Mar 27, 2011 13:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Mar 27, 2011 23:07   

M i T napisał/a:
...Złysta ....


Mam propozycję nowego avatara dla Was. Może też być do podpisu.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 29, 2011 15:34   

Pisaliśmy o zaskakującej roli Winony w Łabędziu.
Czy to przebudzenie?
http://film.onet.pl/wiado...,wiadomosc.html
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Kwi 08, 2011 21:01   

Clint poniósł klęskę. Jego "Hereafter" rozczarowuje, mimo, że kopara mi opadała regularnie do momentu, kiedy fala tsunami zakończyła swą aktywność (nie widziałem w żadnym filmie tak nakręconego tsunami). Potem uratowana z kipieli bohaterka ma wizje, potem jest coraz gorzej - MIMO, że zaciekle oglądałem do końca. To mógł byś świetny film, ale:

- całość została kompletnie zrujnowana przez sztampowe i infantylne sceny wizji spirytystycznych. Clint, myślałem, że ruszysz stare dupsko i wymyślisz coś na miarę swoich monstrualnych możliwości. Zresztą, można było to rozegrać na twarzach i gestami aktorów. Matt Damon był naprawdę wspaniały!!

- ckliwe i zbyt absurdalne zakończenie. Widać, że zabrakło pomysłu na miażdżący finał. Nie daje się tego filmu postawić obok "Mystic River" np., bo nie wytrzymałby porównania.


Walt Kovalsky stracił jaja????

:( Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Kwi 08, 2011 21:03, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Kwi 10, 2011 00:19   

Umarł Reżyser.

Nowotwór pokonał 86 letniego Sidneya Lumeta, mistrza dramatu społecznego, reżysera kilku moich absolutnie ukochanych filmów, jak np. "Serpico".
I jeszcze fota z lat świetności.


Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Kwi 10, 2011 00:21, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Kwi 10, 2011 12:54   

[quote="M i T"]Umarł[size=18] [b]R[/b][/size]eżyser.
[url=http://m.onet.pl/_m/948d8cbeee98fa194e0d7dc76cd44c6c,14,1.jpg]Obrazek[/url]
Nowotwór pokonał 86 letniego [b]Sidneya Lumeta[/b], mistrza dramatu społecznego, reżysera kilku moich [b]absolutnie ukochanych filmów[/b], jak np. "Serpico".
I jeszcze fota z lat świetności.
[url=http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQIVqyo2ZN_skJnAhN--2BJQfVOdD8idj8VVy76AohzZ4A1IzAJ]Obrazek[/url]

Tomek[/quote]
'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''

he, he fajnie to wyglada. 8)
.
Ostatnio zmieniony przez Molka Śro Maj 18, 2011 17:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Kwi 11, 2011 02:39   

Hiszpańskie kino grozy kilka dobrych lat temu nadało gatunkowi świeżość, głównie za sprawą Guillermo Del Toro (nie chodzi akurat o jego "L.Fauna" - wcale nie był taki dobry, jak go malują, raczej oryginalny), ale też kilku innych odważnych reżyserów, z których jeden nie szczędząc onanizujących się moralnością widzów, podał na talerzu surowiznę w postaci rasowego brainfuckera o minimalistycznym tytule"REC" (nigdy nie zapomnę dźwięku ciała roztrzaskującego się o kafelki kamienicy i anorektycznej zmory w finale) wywołując biegunowe opinie, które odczytałem jako wyrazy skrajnego zachwytu lub skrajnego udawania, że to zły i ohydny film :hihi: Ohydny tak, ale zły? Słaby? Never!!
Amerykanie spłodzili dobry remake tylko dlatego, że powtórzyli każdą ze scen niemal z zegarmistrzowską precyzją kopisty zapatrzonego w oryginał. Wszyscy się zaangażowali, ale mimo to, hiszpańska torpeda wycelowana była lepiej o jeden decydujący milimetr. A milimetr, Panie i Panowie, zdolny jest zaważyć na wszystkim. Za kilkadziesiąt lat, przy okazji podsumowań czy antologii, pismacy będą pamiętać o filmie z Płw. Iberyjskiego, a o replice nie wspomną.
Pojawiły się też wysmakowane i wystylizowane na kameralną grozę z lat 70-tych filmy, jak pamiętny już "El Orfanato". I tu kropka. Dlaczego? Bo po "Sierocińcu" opadła poprzeczka. Kilka słabych pozycji bazujących na sprawdzonych szablonach, nieco ostudziło mój zapał. Np. wiele spodziewałem się po "No-Do" czy "Wyspie zaginionych", a nadeszło rozczarowanie, gdyż Hiszpanie nagle ubabrali się w konwencję "jump scenes", stosowanie marnych efektów (jak nie masz pomysłu lub pieniędzy na dobre special effects, grozę kreuj skąpą muzyką, ciszą, odpowiednią pracą kamery, czasem jednym kluczowym zdaniem lub każ widzowi nie wiedzieć, co się czai w głowie jego żony, w jego własnej, w kącie, szafie, na strychu czy w zapuszczonym ogrodzie z zachwaszczoną studnią) i sztampowe rozwiązania zawarte w oklepanym scenariuszu. To się chyba nazywa zżeranie własnego ogona.

Piszę powyższe prosto z dynki, bez gmerania po nazwiskach i tytułach. Ogólnie idzie mi o fakt, że od "Sierocińca" było gorzej, a wybawienie przyszło wraz z TYM FILMEM:

Los Ojos de Julia
Po godzinie seansu nabrałem przekonania, że jak coś nie tąpnie, to dostanę jedynie bardzo rzetelny kawał hiszpańskiej grozy. Myliłem się. Trzęsienie ziemi miało miejsce kilka razy, ale za pierwszym zgłupiałem z oszołomienia genialnością pewnej sekwencji (takiego "ujawnienia się postaci" nie widuje się w kinie nawet raz na kilka lat!).
Potem nastąpiły wstrząsy wtórne, a po napisach końcowych zrozumiałem, że Hiszpanie wciąż mają naprawdę spory potencjał. Nie był to jednak film mający wytrącić mnie ze snu lub nie na żarty wystraszyć. W zasadzie nie był też klasycznym horrorem, a sprytnie zawoalowanym thrillerem i kryminałem w jednym.
Trudno też o nadanie mu tytułu "wybitny", ale na pewno "bardzo dobry z wybitnymi elementami". W zupełności styknie, by czekać z ozorem na wierzchu na kolejny raz.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Kwi 11, 2011 02:41, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Kwi 12, 2011 16:52   

Ciekawostka tycząca się dwóch filmów. Jeden, wyłącznie produkcji polskiej - "Czarny czwartek", sygnowany jest mniej więcej tak: film objęty honorowym patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Drugi dziwny przypadek tyczy się "The Way Back", wobec którego mam spore oczekiwania. Na folderze edukacyjno-promocyjnym wisi podobny tekst: film objęty honorowym patronatem przez Ministra Spraw Zagranicznych Pana Radosława Sikorskiego.

Spotkaliście się z podobnymi przypadkami?

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Kwi 12, 2011 17:08   

M i T napisał/a:
"The Way Back", wobec którego mam spore oczekiwania.


wczoraj z żonką obejrzeliśmy :-)

ciekawym czy się nie rozczarujesz 8)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Kwi 12, 2011 17:22   

Sądzę, że nie powinienem, bo bardzo lubię filmy, w których człowiek staje w obliczu wymuszonej konfrontacji z naturą rozumianą jako deficyt zdobyczy cywilizacyjnych.
Postaram się jednak zachować zmysł krytyczny, by ustrzec się przed pochopną oceną.

Bardzo długo czekałem z opinią na temat "Hereafter", bo liczyłem, że może uda mi się znaleźć jakieś większe plusy, ale bezskutecznie.
Myślę, że wiele spośród świeżych wrażeń ulega naturalnemu procesowi dojrzewania i ostatecznie czas weryfikuje wartość filmu, oczywiście jak najbardziej SUBIEKTYWNĄ. Mnie nie interesują "obiektywne" osądy w sprawach sztuki lub vox populi. Wielokrotnie zdarzyło się, że opinia powszechna była dla mnie kompletnie "oderwana".

ps: Ostatnio korzystając z TVP, obejrzałem "Frenzy" Hitchcocka i subiektywne wrażenie z datą 12.04.2011 roku brzmi co następuje: najlepszy film Alfreda i jedna z najlepszych czarnych komedii. Każdy, kto pamięta sekwencję z ciężarówką i workami ziemniaków, doskonale wie, o co może mi chodzić :hihi:

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Kwi 12, 2011 17:33   

M i T napisał/a:
Sądzę, że nie powinienem


ciekawa rola Colina "przystojniaka" Farrella 8)

złodziejaszek , zabójca - tatuaże :hihi: , złote zęby - nawet był przekonujący

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Kwi 12, 2011 17:47   

A film próbował zrobić z widza idiotę? Znaczy, czy unikano realiów, by mamusia mogła zabrać synka z pierwszej klasy gimnazjum do kina?
W końcu, czy zauważyłeś jakieś oznaki wajdyzmu, co rozumiem jak sztywniacką manierę popularyzatora manekinowatego patriotyzmu i nieskazitelności wszelakiej wszechpolskości?
Znaczy się, nie wierzę, że Weir stworzył gniota - nie ten gość, nie ta liga co Wajda, bo Wajda robi kino dla szkół i za nic w świecie nie potrafi wykreować wiarygodnych postaci. Wstawia ludzkie manekiny wygłaszające idealistyczną propagandówkę, a szkoły organizują wypady do kin wszelakich.
Powiem coś, co zabrzmi dziwnie, ale korzystam z możliwie każdej okazji by przywalić Wajdzie. Otóż, nawet "The Green Card" Weira - cokolwiek kom. romantyczna - jest po stokroć lepszym dziełem filmowym, niż wszystko razem, co Wajda tworzył od momentu, gdy stał się tubą propagandową skierowaną w ministerstwo edukacji.

Ufam gorąco, że obejrzę Petera Weira opowiadającego nie o Polakach, ale o ludziach z krwi i kości, o ich walce o wolność - jakkolwiek jej nie pojmować.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Kwi 12, 2011 17:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Kwi 12, 2011 18:01   

Cytat:

A film próbował zrobić z widza idiotę?


tak źle nie jest :D , chociaż pochować zmarłego zamiast ... :-x

obejrzysz - ocenisz :-)

film niezły , ale nie rewelacyjny , jak dla mnie

bardziej zrelaksował mnie Sanctum - były emocje , które lubię :-)

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Kwi 13, 2011 00:12   

Dario, czyżby zainteresowała Cię w "Sanctum" relacja ojciec-syn? 8)
Całkiem przyzwoita historia swoją drogą.

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Kwi 13, 2011 08:54   

M i T napisał/a:
Dario, czyżby zainteresowała Cię w "Sanctum" relacja ojciec-syn?


He , He , czujny jesteś :-) , ale nie o to mi chodziło ,
nie jestem aż tak napalony na rozsiewanie "dobryzmu"

w Sanctum : piękno natury , podróż w nieznane , przygoda
relacje międzyludzkie - co z nas wyłazi w trudnych sytuacjach ...
"miłość , przyjaźń , braterstwo " i takie tam :D

Dar
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Kwi 13, 2011 09:42   

M i T napisał/a:
A film próbował zrobić z widza idiotę? Tomek

A oglądaliście film Larsa von Triera "Idioci" ?

Zaciekawił mnie i pewnie sobie obejrzę :)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Kwi 13, 2011 12:50   

dario_ronin napisał/a:
w Sanctum : piękno natury , podróż w nieznane , przygoda
relacje międzyludzkie - co z nas wyłazi w trudnych sytuacjach ...
"miłość , przyjaźń , braterstwo " i takie tam :D Dar

Wiem, wiem - właśnie z powyższych powodów warto gmerać w tego typu filmach. Nawet 3D mu nie zaszkodziło, a wręcz przeciwnie: przestrzeń i głębia jaką ukazano w "real 3D" paradoksalnie spotęgowały odczucia klaustrofobii i osaczenia przez podwodne skały i wodę.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Kwi 13, 2011 12:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Kwi 15, 2011 18:30   

Norweski dreszcz.

Pisałem dużo wcześniej o znakomitym "Dead Snow" - opowieści o zombi-hitlerowcach zamieszkujących norweskie góry i zajmujących się - ogólnie: trwaniem w letargu, szczególnie zaś: patroszeniem podgłupiastych nastolatków. Wyszła zgrywa i komedia na cztery fajerki że aż miło :hihi: Norweska makabreska była fajna, śmieszna, nieszkodliwa dla CUN, kompletnie rozrywkowa i niewiarygodnie oglądalna. Słowem: slasher dla miłośników krwawej jatki na wesoło oraz z biglem.

Ale ostatnio sięgnąłem po kilka norweskich zaległości i powiem Wam jedno. W materii slasherów poważnych i sensownych, trzymających w ścisku niewiarygodnego suspensu i umiejętnie dawkujących sekwencje gore, Norwedzy wyrośli na mistrzów. Jeśli lubujesz się w patroszeniu niewinnych ofiar przez 90 minut z okładem - jak w idiotycznym "Frontieres" - to nie są pozycje dla ciebie, ale gdy cenisz kapitalną pracę kamery, mistrzowskie - wręcz artystyczne ujęcia, sporą dawkę zimnego i elektryzującego napięcia, świetne aktorstwo i niedopowiedzenia, musisz zapoznać się z:
- "Cold Prey"
- "Villmark" (spoza gat. "slasher")

Pierwszy z nich, snujący prostą i krwawą opowieść o konfrontacji z morderczą osobowością odtrąconego przez starych człowieka, nosi w sobie echa amerykańskich filmów z tego gatunku, lecz norweski reżyser uniknął bezmyślnego kalkowania i sporządził historię, której naprawdę nie da się zapomnieć. "Cold Prey" osadzony jest w zimowej scenerii, co ma niebagatelne znaczenie dla nastroju, jak i jest dobrym pretekstem, by co nieco poukrywać, np. facjatę zabójcy.

Oto grupa młodzieży wybiera się w góry pojeździć "na dziko" na deskach. Jedna z osób łamie fatalnie girę, co powoduje zmianę planów. Do samochodu za daleko, więc szukamy wyjścia, którym okazuje się napotkany w śnieżnej pustce drewniany hotel - nawet całkiem spory. Oczywiście wszyscy się doń ładują, lecz nie wiedzą, że skrywa on w swych zaniedbanych wnętrzach zapomnianą przez świat istotę. Mamy walkę o przetrwanie w znakomitym stylu, przy pełnym zaangażowaniu aktorów i niestety - fatalnej, przeszkadzającej muzyce. Zdarza jej się psuć klimat i tępić ostrze strachu, bo strach w tym filmie, wbrew temu co się powiada o gatunku "slasher", rządzi niepodzielnie i przykuwa. Na zakończenie mamy niesamowity, ledwo zasugerowany twist i pytamy: dlaczego? jak to? naprawdę? a może to tylko żart? A potem szperamy po opracowaniach, czy inni też tak mają. Następnie zaś odnajdujemy info, że film nakręcono w kolejnych odsłonach - ponoć absolutnie beznadziejnych.

Kolejny, "Villmark" jest już typowo niszowym, niezależnym kinem w pełni wykorzystującym osobisty charakter kina grozy z Norwegii. To w zasadzie nie jest w ogóle slasher, a mocno psychologiczny dreszczowiec, gdzie atmosfera kłębiącej się grozy i las nocą, tworzą parę głównych bohaterów. Roi się od wybitnych ujęć przyrody, tyle że jest to znów piękno złowrogie, obdarte z sielanki. Mamy dzicz leśną z wbitą w nią jak odrobina piasku chatką, w której grupa ludzi ma zamiar pomieszkać kilka dni w otoczeniu zieleni, kleszczy, zwierząt - bez komórek, samochodu, lodówki z jedzeniem i innych ułatwień. I podobnie jak w "Cold Prey", z tą różnicą, że "Villmark" straszy bezkrwawo, a ilustruje go minimalistyczna, świetnie wkomponowana muzyka, nie odbierająca niczego klimatowi filmu.

Następna zaległość nazywa się "Rovdyr", a zanim oglądnę całość, to po fragmentach już jeden plus: za idealne oddanie atmosfery lat 70-tych w filmie nakręconym po roku 2000.
To będzie, jak sądzę, kolejny slasher, który wejdzie na króciutką listę tych, do których będzie chciało się wracać.

Tomek
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Kwi 17, 2011 22:16   



Dobrze zrobiony, ale oglądanie tego filmu boli. Generalnie nie polecam.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Kwi 17, 2011 22:37   

Waldek B napisał/a:
Generalnie nie polecam.

No i właśnie dlatego po niego sięgnę. Co prawda Gaspar Noe to głównie prowokator i formalista, ale raz na jakiś czas pozwalam sobie na dobrowolny mentalny w.p.i.e.r.d.o.l
Widziałem "Irreversible" - cóż więcej Noe może zdziałać? Przecież nie przebije japońskiego nurtu eksploracji ani Nacho Cerdy.
CUN się wzdrygnie, może nawet wstrząśnie, lecz kino nie jest tylko od myziania rozrywką.
W każdym razie, roboczo zakładam, że Noe będzie chciał rypnąć mną o dechy. Problem w tym, że film został nagrodzony przez jakichś snobów, którzy na czole mają napisane "fuck Hollywood", więc mogę sobie wyobrazić pewną pretensjonalność, przekombinowanie czy niechlujstwo realizacyjne.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Kwi 17, 2011 22:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Kwi 17, 2011 22:41   




Czy można zrobić doskonały film science fiction bez wielkich pieniędzy, efektów specjalnych, znanych gwiazd ekranu i kołowrotu strzelaninobijatyk? To się stało się. Tu i teraz.

Jedna z recenzji mówi, że jeśli całkowicie ogarnąłeś ten film po jednokrotnym seansie to jesteś albo savantem albo kłamiesz.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Kwi 17, 2011 22:47   

M i T napisał/a:
Waldek B napisał/a:
Generalnie nie polecam.

No i właśnie dlatego po niego sięgnę.


Czekam w takim razie na recenzję. Mnie najbardziej zawiodło zakończenie. Więcej spojlerować nie będę.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Pon Kwi 18, 2011 22:31   

Waldek B napisał/a:
[url=http://img696.images...idg.jpg]Obrazek[/URL]

Dobrze zrobiony, ale oglądanie tego filmu boli. Generalnie nie polecam.

film świetny wizualnie ale za długi, po dwóch godzinach już męczy. poza tym, moim zdaniem bardzo dobrze pokazana fraktalowa podróż :D
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Kwi 19, 2011 06:04   

Cytat:
Jedna z recenzji mówi, że jeśli całkowicie ogarnąłeś ten film po jednokrotnym seansie to jesteś albo savantem albo kłamiesz.


nie jestem sawantem :(


Kim Peek (zm. grudzień 2009) – mimo ogólnych zaburzeń rozwoju znał na pamięć 12 000 książek. Potrafił wymienić nazwy wszystkich miast, autostrad przechodzących przez każde amerykańskie miasto, miasteczko i okręg – a także wszystkie numery kierunkowe, kody pocztowe oraz przypisane do nich sieci telekomunikacyjne i telewizyjne. Znał historię każdego kraju, każdego władcy, jego daty panowania, małżonka i historię. Na podstawie podanej daty urodzenia, w ciągu kilku sekund obliczał dzień tygodnia, w którym dana osoba skończy 65 lat. Rozpoznawał ze słuchu większość utworów muzycznych, podając jednocześnie datę i miejsce ich powstania oraz datę urodzenia i śmierci kompozytora. Postać Kima Peeka posłużyła w 1988 twórcom filmu Rain Man jako pierwowzór postaci Raymonda Babbita, którą odgrywał Dustin Hoffman.

nie zaśmiecam wątku ? :)
Ostatnio zmieniony przez dario_ronin Wto Kwi 19, 2011 06:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Kwi 19, 2011 06:58   

Producent David Heyman uspokaja – zdjęcia ruszają w maju. Co więcej, zapowiada szalenie wciągające i przełomowe kino.

Thriller science-fiction "Gravity" miał opowiedzieć o parze astronautów przebywających w przestrzeni kosmicznej. Bohaterowie, w których wcielają się George Clooney oraz Sandra Bullock, szczęśliwie ocaleli z katastrofy i muszą znaleźć sposób, by bezpiecznie powrócić na Ziemię, miała w ogóle nie powstać. Tak prezentowała się fabuła kilka miesięcy temu. Nie wiadomo jednak, czy ostatecznie nie dokonano zmian w scenariuszu filmu.

– To naprawdę rewelacyjna rzecz. Zupełnie inna od tego, co do tej pory widzieliście w kosmosie. To jest po prostu świetne (…) Jeszcze żaden film pozwolił widzom w takim stopniu zanurzyć się w przestrzeń kosmiczną. Poczujecie się tak, jakbyście tam byli – zapowiada producent David Heyman, komplementując przy okazji Alfonsa Cuaróna. – To zaszczyt pracować z nim – jest prawdziwym wizjonerem. "

poczekamy ...

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Kwi 19, 2011 15:46   

Norwedzy rządzą ostatnio w moim repertuarze domowym niepodzielnie.
Jak nie trolle to psychopatyczni rzeźnicy - i to wszystko w otoczeniu taaaakiej przyrody!
By napisać o "Rovdyr", muszę się wyjątkowo spiąć i zmobilizować, zaś "The Troll Hunter" wymaga ponownego seansu, by postawić ostatecznie kropkę nad "i".

Jestem też świeżo po krótkim wypadzie filmowym w rejony Hiszpanii na wysokości lat 70-tych. Wycieczka nazywała się "Who Can Kill A Child?", a film był czymś w rodzaju mocno podrasowanego "Władcy Much". Można nawet napisać, że "Lord Of The Flies" byłby dobrym prologiem przed "Who Can Kill A Child?", żeby widz nie utopił się skacząc nieprzygotowany na głęboką wodę. Po seansie zrozumiałem, że nikt nie nakręci remake'u, mimo jakichś tam przymiarek, z których żadna nie znalazła zwieńczenia. Dlaczego? Wystarczy zapodać oryginał z 1976, by pokusić się o odpowiedź.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Kwi 19, 2011 16:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Kwi 19, 2011 22:53   

O kurva...
Cytat:
Kiedy oglądam ostatnie dziesięć minut nie mogę uwierzyć, że nakręcił to Peter Weir. Ten od "Pikniku pod wiszącą skałą", "Stowarzyszenia Umarłych Poetów" i "Truman Show".

http://www.film.org.pl/prace/niepokonani.html

O k.....
Cytat:
Kroplą przelewającą czarę rozpaczy jest Rosjanin Walka, który nieśmiało proponuje swojej kompanii odrobinę wódki "bo mam urodziny, a u nas jest taki zwyczaj, że wznosi się toasty. Drużyna Janusza patrzy nań z potępieniem i nie wznosi toastu. Litości!!


Tomek

ps: O kurva... To już wiem, czemu patronat Na Dwie Strony Lepionego, kategoria PG-13 w USraelu i wiem, czemu Monolith postawił na mat. edukacyjne dla szkół. Ech... Weir jak Wajda? M jak Miłość? Koniec świata? A przecież jeszcze nie oglądałem... 8/
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Kwi 19, 2011 23:06, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Kwi 20, 2011 07:07   

M i T napisał/a:
A przecież jeszcze nie oglądałem...


to sprężaj się :)
i pisz ,

Dar
Ostatnio zmieniony przez dario_ronin Pią Kwi 22, 2011 07:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 22, 2011 06:41   

plakaty i screeny















_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Kwi 23, 2011 01:14   

Czy ma ktoś z Was namiary na jakiś sklep netowy, gdzie można kupić "Kaprysy Łazarza"?
Polski kapitalny film z Hańczą m.in. Poziomem dorównuje np. "Konopielce". Reżimowa zakpiła ostatnio z abonentów, umieszczając "Kaprysy.." w porze między 4 a 6 rano. Gmerałem w sieci, może zbyt pobieżnie, ale nie mogłem namierzyć ani dvd ani chociaż video-cd.

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Kwi 23, 2011 05:48   

.avi nie wystarczy ?

http://peb.pl/pozostale-g...llection-4.html

http://chomikuj.pl/PPABLO...Kaprysy+Lazarza

DVD nie znaleziono

Dar
Ostatnio zmieniony przez dario_ronin Sob Kwi 23, 2011 06:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Kwi 23, 2011 07:20   

materiał na dobry film

Tragiczny symbol wojny. "Mój brat, k…, nie żyje"

Był bohaterem milionów ludzi, zarabiał miliony dolarów. Porzucił jednak to wszystko i zaciągnął się do wojska. Stał się symbolem prawdziwego patrioty. Kilka miesięcy później poniósł śmierć z rąk swoich kolegów. Do tej tragedii doszło 7 lat temu. Podczas jego pogrzebu doszło do ogromnego skandalu.

http://wiadomosci.onet.pl...-wiadomosc.html


Dar
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Kwi 23, 2011 16:09   

M i T napisał/a:
jeszcze nie oglądałem...


Colin Farrell
Prawdziwe wyzwanie

Do tej pory kojarzył się z mało ambitnymi, produkcjami. Dziennikarze nie skupiali się na jego zawodowych osiągnięciach, tylko na kolejnych romansach. Teraz to się może zmienić. Colin Farrell zbiera pochwały za rolę Walki w dramacie „Niepokonani” – ekranizacji książki Sławomira Rawicza „Długi marsz”.

http://gala.onet.pl/0,164...ell,tematy.html

?
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Kwi 23, 2011 23:01   

Dzięki Dario, już przeglądałem wskazane miejsca. Na chomika nie mam zamiaru się rejestrować, jednak chyba poszperam w empikach przy okazji. A te rapidshare jak zassać?

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Kwi 23, 2011 23:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Kwi 24, 2011 08:32   

M i T napisał/a:
jak zassać?


JDownloader np

kopiujesz linki i czekasz :-)
 
     
arturtsk

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 189
Wysłany: Nie Kwi 24, 2011 10:07   

Ja znalazłem fajną stronkę z filmami online.

Ostatnio oglądałem Limitless, mi się spodobał.

http://www.movie2k.to/Lim...vie-603840.html

Po lewej stronie jest lista z linkami z różnych źródeł do tego samego filmu.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Kwi 24, 2011 12:40   

M i T napisał/a:
A te rapidshare


sprawdziłem , poszło , jakość przyzwoita

:-)

Dar
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Kwi 27, 2011 18:50   

Gupie pytania.
_________________

 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Kwi 29, 2011 20:01   

Odpaliłem "The Way Back". Logo PISF-u, National Geographic, potem najazd na zagramanicznych aktorów, którym nałożono polski dubbing. Po chwili ktoś gada w jęz. rosyjskim (chyba amerykańscy aktorzy), klimat jak u Wajdy zupełnie. Nagle wnętrze baraku i Farrell - dialogi po angielsku na szczęście.

W dniu dzisiejszym, tj. 29.04.2011, nie mam najmniejszej ochoty oglądać "Niepokonanych".
Mam nadzieję, że Weir również 8)

Wczoraj zaczęliśmy "Co się stało z Baby Jane" (1962). Rokowania są niezwykle pomyślne.

Tomek
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Kwi 30, 2011 15:09   

http://www.imdb.com/title/tt0892767/

Ciekawy motyw choć wykonanie słabe, a film ogólnie mocno przeciętny.
_________________

 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Maj 02, 2011 01:40   

Spoiler, jakby co:

Podejrzałem fragment "Niepokonanych", w którym uparty jak osioł - chyba Harris - mimo wycelowanych sowieckich luf, odwraca się do strażników plecami i wędruje do lasu. Chodzi o to, że jest zamieć syberyjska, piździ jak w piekle eskimoskim i nie daje się wytrzymać, więc więźniowie pracujący na otwartym terenie patrzą z tęsknotą w gęstwinę leśną. W momencie, gdy nasz bohater oddala się niezłomny w swej postawie (Wajda nazwałby to bohaterstwem, a gość po prostu już nie może fizycznie wytrzymać zimna), sowieci nagle się łamią, przestają celować i pada rozkaz: niech się chowają. No super - oprawcy bez mrugnięcia okiem strzelający w łeb zesłanym, nagle doznają ataku empatii. To jednak nie wszystko: odchodzącemu w knieje desperatowi towarzyszą mruknięcia współwięźniów. Uwaga cytuję: "odważny człowiek". Pełen realizm i samo życie, no nie? Towarzysz Wajda będzie zadowolony, a Weir niech lepiej szybko kręci kolejny film - nie propagandowy, nie na zamówienie, nie za pieniądze PISF-u, bez patronatu prezia Katolandii i patosu. Po swojemu.

Ach, no i jeszcze nie oglądałem filmu. Strzelam pół-ślepakami. Hannibal jednak powinien być zadowolony - szczególnie z jednej sceny. Będzie wiedział jakiej :)

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Maj 02, 2011 01:46, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
chill 


Pomógł: 14 razy
Wiek: 42
Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 818
Skąd: W-W
Wysłany: Wto Maj 03, 2011 13:49   

"The next three days" z Russellem Crowe rozwalił mnie , prawdziwy prawie w 100 % ;) . Trzyma cholerstwo w napięciu na maxa do ostatniej minuty . Polecam . Dobry obraz "Kowalskiego" grany prze Crowe . Trochę przominał mi Gere w " Niewiernej" .
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Maj 03, 2011 20:16   

Fajnie Chill, że wspomniałeś. Mam słabość do Crowe, głównie za sprawą mistrzowskiego "Insider" Manna i "Romper Stomper".
"The Next Three Days" oglądalny jest wprost niewiarygodnie! Do tego stopnia, że przymrużyłem oczy bez najmniejszego trudu na wiele "nagięć", których się dopuszczono. Zresztą, jak się nie identyfikować z TAKĄ postacią, no nie? 8)

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Maj 03, 2011 20:17, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Maj 05, 2011 20:34   

Ciekawy film się zapowiada:

http://www.polskieradio.p...ciowa-ukladanka

Wysłuchałam właśnie dyskusji w "Klubie trójki" (w pliku) i już chcę go zobaczyć i z góry wiem, o co się będę wściekać :D Osłabiła mnie ta coachowska dobrystyczna psychopapka :faint:

I jeszcze jedna mocna zapowiedź, która mnie zmiażdżyła (i z jaką obsadą!):

http://www.youtube.com/wa...player_embedded

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Maj 05, 2011 20:40, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Maj 05, 2011 22:29   

oglądałem wczoraj film dokumentalny " Newton - mroczny heretyk "

bardzo ciekawy - polecam

np. http://chomikuj.pl/SIJA/F...Mroczny+Heretyk

" poza studiowaniem nauk ścisłych, dużą część swojego życia poświęcił na zgłębianie tajemnic alchemii i teologiczne rozważania."

i do jakich wniosków doszedł 8)

obliczył nawet datę " końca świata " ( ? )

warto zobaczyć

Dar
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Czw Maj 05, 2011 22:36   

Cena prawdy / Nothing But the Truth (2008)

Tomek chyba widział, bo i aktorka i temat,
ja się przymierzam,
warto ?
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Maj 05, 2011 22:54   

Nie, nie widział.
A Kate Beckinsale na dole klasyfikacji, jak i Dillon, więc jakoś nie prędko pewnie.
No ale Vera Farmiga - aktorka dużo powyżej przeciętnej - więc jest jakiś powód.

Tomek

P.S. ...ale i tak mamy dużo ciekawszych tematycznie filmów w kolejce :)

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Maj 05, 2011 22:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Maj 05, 2011 22:59   

a ja obejrzę i sam ocenię czy warto było :D
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Czw Maj 05, 2011 23:00   

A filmy tworzą się i tworzą...i to coraz lepsze :)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved