Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Dzien "MAMCI" !!! :-)
Autor Wiadomość
grizzly
[Usunięty]

  Wysłany: Czw Maj 26, 2011 16:11   Dzien "MAMCI" !!! :-)

W ten dzien warto podziekowac i usciskac nasze UKOCHANE "MAMCIE"

Okazac swa RADOSC i WDZIECZNOSC
za to, ze nie wpadly na pomysl "aborcji"
w koncu to tylko 300 do 1000 $. :-)

Tyle jest warte ZYCIE LUDZKIE dla "niedoszlych solenizantek". :-)

Tak, tak drodzy "parafianie" MAMCIE to powinny "robic"
za BOGINIE, a nie wymyslac jakies "komiksowe" czakry-szmakry! :-)
.
 
     
Are.is.back.4ev 
Are is back forever

Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 278
Wysłany: Czw Maj 26, 2011 16:56   Re: Dzien "MAMCI" !!! :-)

Sorry, Grizzly, ale czy Ty w ogole sam rozumiesz, co chciałeś napisać? Bo zkładam, ze
to miało mieć jakiś sens :)
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Maj 26, 2011 17:23   Re: Dzien "MAMCI" !!! :-)

[quote="Are.is.back.4ev"]Sorry, Grizzly, ale czy Ty w ogole sam rozumiesz, co chciałeś napisać? Bo zkładam, ze
to miało mieć jakiś sens :)[/quote]
---------------------------------------------------------------------------------------------------


Arek a jaki dzisiaj mamy dzien? :-)

Zapomniales?

BTW
No i zyjesz CHLOPIE "przeca"!
I to jest najwazniejsze, ze ZYJESZ! :-)

Gdyby twoja Mama "swego czasu" postanowila sobie "uproscic zycie"
to dzisiaj nie byloby Twojej tak INTRYGUJACEJ pracy na forum. :-)

To nie "buk" sprawil jeno
DECYZJA/BRAK DECYZJI Twojej KOCHANEJ MAMCI!!! :-)
.
 
     
Mariusz_ 
[Usunięty]

Pomógł: 12 razy
Wiek: 24
Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 2808
Wysłany: Czw Maj 26, 2011 18:23   

Cytat:
Chociazbym chodzil ciemna dolina
"herezji" sie nie ulekne

he he
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Maj 26, 2011 20:17   

grizzly napisał/a:
w koncu to tylko 300 do 1000 $. :-)


jaki obcykany :hihi:
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 26, 2011 21:42   

Cytat:
Uleganie temu wszystkiemu dobrowolnie, to kolejna oznaka powszechnego szaleństwa.


Fink ale to że dla Ciebie nie mają żadnego znaczenia to nie znaczy że wszyscy tak je traktują. Dla mnie mogło by nie być świąt, obchodzenia moich urodzin, rocznic, etc. Mi to serio nie sprawia żadnej radości bo każdego dnia robię to co chcę a nie tylko w swoje urodziny. Święta są po to żeby ludzie się opieprzali a nie oszukujmy się Polski nie stać na taką ilość świąt. Co nie zmienia faktu, że osoby które przywiązują uwagę do takich rzeczy będą się czuły dotknięte jeżeli Ty nie wyrazisz żadnych przejawów zachowania "świątecznego".
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 26, 2011 22:22   

fink napisał/a:
He he, dokładnie. Ciekawi mnie, z czego wynika taka mentalność pensjonarki ? Chyba z tej całej demagogicznej propagandy tego świata, jaką człowiek jest atakowany od urodzenia. Niektórzy są za słabi (bo wcześniej zastasowano wobec nich podstępną przemoc, prowadzącą do utraty zdrowia), aby się obronić.

Wiesz co, często ludzie nie uświadamiają sobie że można żyć inaczej. Masz jak w banku że ludzie będą na Cb wkurzeni przy próbach nawrócenia na twój światopogląd.. Według mnie nie należy zmieniać ludzi ich akceptować. Z prób zmieniania ludzi nigdy nic dobrego nie wychodzi. Warto czasami zrobić jakiś miły gest dlatego mimo iż nie rozumiem potrzeby świętowania dnia matki, złoże życzenia i dam prezent.
 
     
manager10
[Usunięty]

Wysłany: Czw Maj 26, 2011 22:27   Re: Dzien "MAMCI" !!! :-)

Are.is.back.4ev napisał/a:
Bo zkładam, ze
to miało mieć jakiś sens :)

Jak najbardziej to ma sens.Po prostu pan grizzly jest ciężko chorym człowiekiem i w swym przerażeniu szuka wyjścia z tej matni.Zazdrości wyabortowanym płodom kierując do nas "parafian" ofertę .Nawet tysiąc "baksów" za "złoty strzał".
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Maj 27, 2011 15:34   

fink napisał/a:

Zawsze czyta tylko trzy pierwsze wyrazy ?


:what: zazwyczaj.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pią Maj 27, 2011 16:44   

[quote="Mariusz_"][quote]Chociazbym chodzil ciemna dolina
"herezji" sie nie ulekne[/quote]
he he[/quote]
---------------------------------------------------------------------------------



Mariusz, rozumiem ze jestes zwolennikiem "aborcji"
i kazda "mamuska" powinna miec
prawo na bezkarne(w sensie prawnym i moralnym)
oraz SWOBODNE wydawanie "zlecenia" na SMIERC swojego plodu.

Skoro tak, to co znaczy tzw. "swinto 1 maja" czy np. "wielkanoc"
przy DNIU MATKI. To wlasnie Jej powinnismy byc wdzieczni
szczegolnie za to, ze nie podzililismy losow MILIONOW ISTNIEN LUDZKICH. :-)

Prosze napisz gdzie ja "siem" myle
lub nie mam racji? :-)
.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pią Maj 27, 2011 16:56   

[quote="zenon"][quote="grizzly"] w koncu to tylko 300 do 1000 $. :-) [/quote]

jaki obcykany :hihi:[/quote]
-----------------------------------------------------------------------------------------


Zenon nie bede zaprzeczal,
bo DOSKONALE orientuje sie
w tym zagadnieniu.

Wspaniala wiekszosc "parafian"
nie ma nawet "mglistego" wyobrazenia o SKALI
zjawiska przypomnianego przy okazji tego "sztucznego" swieta. :-)

MILIONY bezbronnych "zygotek" jest BEZLITOSNIE
skazywanych na SMIERC!

Wlasnie dlatego warto umiescic nasze "MAMCIE"
na PIEDESTALE moze tylko symbolicznie
i przynajmniej choc "raz w roku"! :-)

Naprawde zawdzieczamy im zycie
czyli cos NAJCENNIEJSZEGO na SWIECIE. :-)
.
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 27, 2011 22:13   

fink napisał/a:
Bez przesady iliq z tą akceptacją. Chyba Ci troszkę umknęło znaczenie tego słowa. Ja mam bydłu robić dobrze, a oni będą na mnie wymiotować i przepychać się po bydlęcemu ? Jakieś nieporozumienie tu jest. Ja nie obchodzę "dni specjalnych" i nie wymagam tego od innych. Ja nie zabraniam innym "obchodzenia" i niech nikt mi nie nakazuje w żaden sposób "obchodzić". Proste jak drut i jasne jak słońce.


Jeżeli swoją matkę uważasz za osobę z którą nie warto utrzymywać kontaktu, to się do niej nie odzywaj, nawet w święta. Ja do dziadków nie dzwonię bo by mnie za to że nie dzwonię częściej i się nimi nie interesuje. Po co mi coś takiego. Moja matka jest osobą która wkłada dużo energii żeby wychować mnie na ludzia. Ludziem nie chcę się stać bo chcę być sobą ale mimo wszystko cenię ją za to i w dzień matki złożę jej życzenia. Nie wiem czy Ty mnie dobrze rozumiesz, nie mam na myśli odzywania się do osób które mamy w , mam na myśli odezwanie się do osób które cenimy. A jeżeli kogoś cenimy to możemy pójść mu na rękę i zrobić coś co dla nas nie ma żadnego znaczenia.


Cytat:
Ja mam siedzieć cichutko i pokornie, a "ludzie" to sobie mogą wciskać innym swoje szaleństwa i urojenia ? Skoro nie chcą być nawracani, to niech sami się od innych. Tolerancja dla odmienności działa w obie strony. I niech się bezmyślne barany nauczą wreszcie znaczenia tego słowa.

Żyj i daj żyć innym, jeśli ktoś będzie próbował naruszyć Tobie te prawo niech popamięta że nie warto. Ja na ogół nie mam ochoty wtrącać się do czyjegoś pieprzenia do póki ktoś mi nie wyjedzie z tym że to on ma rację i jego poglądy są lepsze od moich. Wtedy dość brutalnie takiemu osobnikowi wytykam jego wady i nie ubieram tego w ładne słowa.
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Sob Maj 28, 2011 00:07   

fink,
co ciebie tak wkurzyło?
są ludzie którzy nad byle g.. lubią celebrować nie mając lepszych potrzeb lub możliwości
W naszej kulturze i cywilizacji rozwinął się kult matki, i dobrze,
sprawiło to że kobiety traktowane były z należnym dla nich szacunkiem.
nie masz na co psioczyć
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 28, 2011 08:29   

ali napisał/a:
W naszej kulturze i cywilizacji rozwinął się kult matki, i dobrze,
sprawiło to że kobiety traktowane były z należnym dla nich szacunkiem.
nie masz na co psioczyć


Mężczyznom należy się taki sam szacunek jak kobietom, wszyscy przecież jesteśmy przede wszystkim ludźmi więc nie wiem co jest dobrego w kulcie kobiet.
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 28, 2011 08:44   

iliq napisał/a:
wszyscy przecież jesteśmy przede wszystkim ludźmi więc nie wiem co jest dobrego w kulcie kobiet.


Kult kobiet to fikcja. W porządku patriarchalnym to takie uprzejme pirdnięcie wobec słabszych społecznie.Tulipan na dzień kobiet ale ogólnie to wiadomo ,że jak się kobiety nie bije to jej wątroba gnije (taka mądrość ludowa)
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
Ostatnio zmieniony przez Bruford Sob Maj 28, 2011 08:46, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Sob Maj 28, 2011 13:02   

Bruford napisał/a:

Kult kobiet to fikcja. W porządku patriarchalnym to takie uprzejme pirdnięcie wobec słabszych społecznie.Tulipan na dzień kobiet ale ogólnie to wiadomo ,że jak się kobiety nie bije to jej wątroba gnije (taka mądrość ludowa)


he he

po szacunku dla kobiet widać kto z jakiego "planktonu" , chamstwa, pochodzi
ps.
wolni ludzie w Polszcze od zawsze traktowali kobiety równoprawnie z należnym szacunkiem
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Sob Maj 28, 2011 18:15   

[quote="iliq"]...Mężczyznom należy się taki sam szacunek jak kobietom...[/quote]
----------------------------------------------------------------------------------------------



Zostawmy "staromodne konwenanse" i zastosujmy
PRAKTYCZNE PODEJSCIE!

Panowie "zamoczyc napletek" to kazdy bezdomny pies
czy knur potrafi! :-)

Ale to kobieta FAKTYCZNIE DECYDUJE, ze przykladowo
z plemnika "BEZ STUDIOW WYZSZYCH STACJONARNYCH"
w koncu rodzi "siem" taki "intelektualista z pegieeru"!!! :-)

Co by zrobila "BIDA-runka" gdyby takiego zabraklo, w III rp, he, he, he.... :-)

BTW
Wlasnie OSTATECZNIE mozliwosc DOKONANIA ABORCJI
decyduje a nie "kopulacja".

Nie kazdy uswiadamia sobie jaka jest WIELKA SKALA
tego FENOMENU. Dlatego o tym wspominam.

Zgoda czesto matka jest "glupsza" od swojej
WYPASIONEJ doroslej "zygotki" ale czy to ma oznaczac,
ze nie powinna doswiadczac
DOZGONNEJ i BEZWARUNKOWEJ WDZIECZNOSCI od "ulaskawionego"? :-)

Moim zdaniem jak najbardziej
zasluzyla sobie na BEZWARUNKOWY szacunek i wdziecznosc. :-)
.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Maj 28, 2011 20:53   

No właśnie, bycie matką zwłaszcza w dzisiejszych czasach nie jest łatwym zadaniem, ( wiele pokus; internet, narkotyki, dopalacze, sexizm) macierzyństwo to piekielnie trudne zadanie, porównałabym go do jazdy samochodem wąska drogą nad przepaścią, gdzie chwila nieuwagi może słono kosztować. Matka musi mieć „szeroko otwarte oczy”, cały czas czuwać i zapobiegać co niejednokrotnie musi wiązać się z zdecydowanym artykułowaniem oczekiwań, musi umieć wyznaczać granice jasno i konsekwentnie po to tylko by uczyć i zarazem chronić. Dzieci często tego nie rozumieją zwłaszcza nastolatki i to jest normalne, ponieważ nie będąc rodzicem nie są w stanie wczuć się w ich role. Zwłaszcza nastoletnie dzieci często reagują zbyt emocjonalnie, wynika to między innymi z „burzy” hormonów, dlatego ich ocena rodziców bywa niejednokrotnie nieracjonalna, madra matka o tym wie, a mądre dziecko zrozumie to w życiu dorosłym, że to była najzwyczajniej matczyna miłość.
Odnoszę wrażenie że w dzisiejszym świecie mamy do czynienia z tendencja do umniejszania roli rodzica, modne pojęcie „toksyczna matka”.'toksyczni rodzice” wprowadzone przez znaną nam doskonale Susan Forwards jest wg mnie nadużywane i zbyt uogólniane co prowadzi do zmiany mentalności i hołdowaniu ideom zaprzeczającym wartości macierzyństwa.
Są to o tyle niebezpieczne hasła, że otwierają „furkę” dla znajdywania usprawiedliwienia dla własnych niedoskonałości i porażek życiowych bo jakże łatwo obarczać za własne niepowodzenia innych, w tym wypadku „toksycznych”. Potem może to się pięknie przekładac na życie zawodowe czy inne płaszczyzny życia, gdzie „wyprany mózg” będzie próbował zawsze i wszędzie szukać „kozła ofiarnego” byle tylko wybielić siebie. Jakie to praktyczne i wygodne.
Oczywiście nie mówie że patologia nie ma miejsca, zawsze była i będzie, jednak twierdze że pani Forwards zbyt uogólnia deprecjonując instytucji rodziny. :]
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 28, 2011 21:47   

Molka napisał/a:
jednak twierdze że pani Forwards zbyt uogólnia deprecjonując instytucji rodziny. :]

A w którym miejscu deprecjonuje ona ową instytucję?
Czy czytałaś w ogóle jej książki?
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Maj 28, 2011 21:49   

Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
jednak twierdze że pani Forwards zbyt uogólnia deprecjonując instytucji rodziny. :]

A w którym miejscu deprecjonuje ona ową instytucję?
Czy czytałaś w ogóle jej książki?

We wszystkich swoich książkach czyni to zdecydowanie i konsekwentnie.
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 29, 2011 09:44   

Molka napisał/a:
Są to o tyle niebezpieczne hasła, że otwierają „furkę” dla znajdywania usprawiedliwienia dla własnych niedoskonałości i porażek życiowych bo jakże łatwo obarczać za własne niepowodzenia innych, w tym wypadku „toksycznych”.

Swojego czasu zastanawiałem się czy nie napisać czegoś na temat w wątku o rodzicach ale uznałem, że nie ma po co. Traumatyczne wydarzenia z przeszłości nie decydują o jego przyszłości. Jeżeli ktoś do katowania przez ojca będzie podchodził w sposób: "co mnie nie zabije to wzmocni" jakże on inny będzie od osoby "tatuś mnie bił i teraz moje życie musi skonczyc sie w tesco"


grizzly napisał/a:
Moim zdaniem jak najbardziej
zasluzyla sobie na BEZWARUNKOWY szacunek i wdziecznosc. :-)

Czym? Mi to było bez różnicy czy to czy inne ciało. Jak śpisz to nie marzysz o tym żeby ktoś Cię obudził. Jak Cię nie ma to nie marzysz o tym żeby się urodzić bo Cię nie ma.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 29, 2011 10:59   

Molka napisał/a:
We wszystkich swoich książkach czyni to zdecydowanie i konsekwentnie.

No to zarzuć jakimś konkretnym cytatem
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Maj 29, 2011 16:05   

Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
We wszystkich swoich książkach czyni to zdecydowanie i konsekwentnie.

No to zarzuć jakimś konkretnym cytatem

Susan Forword's nie przemyślała do końca swoich tez, bo co innego głosić swoje teorie za ścianą gabinetu terapeutycznego a co innego wypuścić ksiażkę w eter. A mianowicie jej książki adresowane są tak na prawdę do dzieci rodziców. I to jest ogromny błąd, ponieważ podsyca konflikty w rodzinach... nie można tego robić, nie można w celach zarobkowych patologizować więzi rodzinnych , psychologiem nie jestem ale tu nie trzeba byc psychologiem żeby to zobaczyć. Osiągnęła by 100 kroć lepsze efekty kierując swoje książki do rodziców. Co to znaczy? W sposób delikatny, subtelny bez używania toksycznych terminów "toksyczni rodzice" skierować "ukłon" w kierunku rodziców, (bo to rodzic ma przeczytac ponieważ on wychowuje) , nie wzbudzając w nich poczucia winy. Rodzic żyjący w poczuciu winy na pewno nie będzie lepszym rodzicem a przecież chodzi o to by właśnie w nim wzbudzić refleksje, pomóc naprostować zawirowania, pokazać jak zrozumieć pewne mechanizmy, to rodzice powinni rozczytywać się w tych książkach, chwalić je , traktować niczym modlitewnik ale taki efekt nie osiągniemy szczując i podjudzając. Chodzi o to by pokazać jak wspaniałym można byc rodzicem, równocześnie pokazując kim jest dziecko, jakie ma potrzeby i jak ważny dla niego jest adresat książki w taki sposób, by "wilk był syty i owca cała" nie raniąc równocześnie żadnej ze stron. Ale w takich kwestiach potrzebna jest mądrość a tej pani najwyraźniej tego zabrakło. 8)
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 29, 2011 16:35   

[quote="Molka"]...bycie matką zwłaszcza w dzisiejszych czasach
nie jest łatwym zadaniem...[/quote]
------------------------------------------------------------------------------------


Wychowac DOBRZE to wielka sztuka!

Mozna smialo to porownac do zbudowania WIELKIEGO INTERESU! :-)

No po prostu ZROBIENIA WIELKICH PIENIEDZY!
(to ostatnie zdanie z dedykacja jest :-) )

Wlasnie dlatego tak wielu "kobietom" to po prostu
sie nieudaje. :-) Czesto "egalitarystyczna" filozofia podpowiada,
ze "samo siem" wychowa bo "ksciol" czy "szkola" itp....... :-)

Czy nawet "somsiatki z blokowiska" podpierane "wrotkami z Wiednia". :-)

Ale jak widac i slychac w TVN jest "po polskiemu" - lumpenproletariackiemu! :-)
.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Maj 29, 2011 17:08   

grizzly napisał/a:


No po prostu ZROBIENIA WIELKICH PIENIEDZY!
(to ostatnie zdanie z dedykacja jest :-) )


.


:hihi: :hihi: ;)
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Maj 30, 2011 19:16   

Molka napisał/a:
Susan Forword's


Wiolu,
Nie czytałaś, to widać, słychać i czuć.
Masz jakieś błędne wyobrażenie.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Maj 30, 2011 19:41   

zenon napisał/a:
Molka napisał/a:
Susan Forword's


Wiolu,
Nie czytałaś, to widać, słychać i czuć.
Masz jakieś błędne wyobrażenie.

Zeniu, uwierz mi nie mam, tykko trzeba troche postarac się zrozumiec co chciałam powiedzic, oczywiscie zrobiłam to dosc dosadnie z premedytacją. Jeszcze pewnie podyskutujemy o tym, dzis nie jestem czasowa. Wiem ze ciezko mi bedzie dyskutowac z takim gigantem jak Ty. :P
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pon Maj 30, 2011 21:48   

[quote="Molka"]...Wiem ze ciezko mi bedzie
dyskutowac z takim gigantem jak Ty. :P...[/quote]
---------------------------------------------------------------------



No wlasnie tak to jest na lini Admin-Moderator! :-)
.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Maj 31, 2011 09:53   

Molka napisał/a:
Zeniu, uwierz mi nie mam, tykko trzeba troche postarac się zrozumiec co chciałam powiedzic


Moim zdaniem masz błędne wyobrażenie. Uważam tak dlatego, że przeczytałem od deski do deski 4 książki Forward, jedną dwukrotnie, ponadto wracałem do wielu fragmentów z pozostałych i kompleeeetnie nie zgadzam się z tym co napisałaś (pal sześć, że przekręcasz nazwisko).

Pamiętam rozmowę z jedną koleżanką. w trakcie rozmowy z jej strony padł termin "toksyczni rodzice". Zapytałem czy czytała książkę, ona na to, że tak, ale że nie ma się czym chwalić, dlatego, że to czytadło dla nastolatek. Zdziwiony zacząłem dopytywać, i okazało się, że o Forward w ogóle nie słyszała, a ze zwrotem "TR" spotkała się w jakiejś współczesnej książce obyczajowej adresowanej do dziewcząt.
Termin kojarzył jej się z młodzieńczym buntem i z marudzeniem, gdy rodzic nie pozwoli nastoletniemu dziecku na coś błachego.
Oczywiście nie wiem jak to było przedstawione w tamtej książce, nie pamiętam nawet jaka to polska autorka była..
Ale być może rzeczywiście tak jak piszesz:
Molka napisał/a:
modne pojęcie „toksyczna matka”.'toksyczni rodzice” wprowadzone przez znaną nam doskonale Susan Forwards jest wg mnie nadużywane i zbyt uogólniane


Ale to jest jedyna rzecz, z którą potencjalnie mógłbym się zgodzić.

Molka napisał/a:
Matka musi mieć „szeroko otwarte oczy”, cały czas czuwać i zapobiegać co niejednokrotnie musi wiązać się z zdecydowanym artykułowaniem oczekiwań, musi umieć wyznaczać granice jasno i konsekwentnie po to tylko by uczyć i zarazem chronić.


Toksyczność może mieć wielorakie oblicze. Bezstresowe wychowanie, brak granic jest jednym z nich, i Forward o tym również pisze.

Zauważ, że twierdzisz, że w dzisiejszych czasach uogólnia się pewne idee, a tymczasem zapytana o konkret nie odnosisz się do książki tylko wrzucasz swój strumień świadomości.
W ogóle mam wrażenie, że pomieszane tu zostały dwie sprawy: Twoje luźne przemyślenia związane z macierzyństwem i relacjami rodzic - dziecko, jak również opinia na temat poglądów Forward, lub może wyobrażeniem na ich temat (przykro mi, nadal przy tym obstaję).

Molka napisał/a:
jej książki adresowane są tak na prawdę do dzieci rodziców. I to jest ogromny błąd, ponieważ podsyca konflikty w rodzinach...


Susan Forward >>Toksyczni rodzice<< napisał/a:

Od autorki

Jestem wdzięczna mojemu ojczymowi, Kenowi Petersonowi, za jego wsparcie i dobroć dla mnie.
Wreszcie chcę podziękować mojej matce, Harriet Peterson, za jej miłość,
wsparcie oraz gotowość do zmiany

Czy tak pisze ktoś, kto ma intencję podsycać konflikty w rodzinach?

Molka napisał/a:
Są to o tyle niebezpieczne hasła, że otwierają „furkę” dla znajdywania usprawiedliwienia dla własnych niedoskonałości i porażek życiowych bo jakże łatwo obarczać za własne niepowodzenia innych, w tym wypadku „toksycznych”. Potem może to się pięknie przekładac na życie zawodowe czy inne płaszczyzny życia, gdzie „wyprany mózg” będzie próbował zawsze i wszędzie szukać „kozła ofiarnego” byle tylko wybielić siebie. Jakie to praktyczne i wygodne.


Susan Forward >>Toksyczni rodzice<< napisał/a:

Czyż to nie ja sam odpowiadam za to, jaki jestem?
Być może myślisz teraz: „Chwileczkę, Susan, prawie wszystkie książki i eksperci twierdzą że nie mogę obwiniać za swoje problemy nikogo poza mną”.
Niemądre gadanie. I twoi rodzice odpowiadają za to, co zrobili. Oczywiście, że ty jesteś odpowiedzialny za swoje dorosłe życie, ale to życie jest w głównej mierze kształtowane przez doświadczenia, nad którymi ty nie miałeś żadnej kontroli. Faktem jest, że:


Nie jesteś odpowiedzialny za to, co zrobiono tobie jako bezbronnemu dziecku!


Co do reszty nie będę się odnosił.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Wto Maj 31, 2011 10:00, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Maj 31, 2011 10:37   

Cytat:
Nie jesteś odpowiedzialny za to, co zrobiono tobie jako bezbronnemu dziecku!

Ale jesteś odpowiedzialny za to że powiesz: miałem złe dzieciństwo i przez to nic nie osiągnę albo powiesz miałem złe dzieciństwo i nie pozwolę żeby to samo spotkało moje dzieci. Zenonie sam wybierasz wartość jaką nadajesz swojej przeszłości.
Ostatnio zmieniony przez iliq Wto Maj 31, 2011 10:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Maj 31, 2011 11:52   

iliq napisał/a:
Cytat:
Nie jesteś odpowiedzialny za to, co zrobiono tobie jako bezbronnemu dziecku!

Ale jesteś odpowiedzialny za to że powiesz: miałem złe dzieciństwo i przez to nic nie osiągnę albo powiesz miałem złe dzieciństwo i nie pozwolę żeby to samo spotkało moje dzieci. Zenonie sam wybierasz wartość jaką nadajesz swojej przeszłości.


Nie wydaje mi się, by to była uniwersalna zasada.

Co innego ocenić przeszłość, skategoryzować, "nadać znaczenie", a co innego teraźniejsza motywacja do działania. To są dwie różne rzeczy, których moim zdaniem nie powinno się mieszać.

No bo jeśli pójdziemy krok dalej możemy zabrnąć w dobryzm i uświęcanie.
Na przykład "miałem złe dzieciństwo, ale dzięki temu jestem taki twardy i zahartowany, i nic mi w życiu nie straszne". Coś podobnego usłyszałem kiedyś od pewnej osoby. I dalej: "jestem wdzięczny swoim rodzicom, bo dziękki nim jestem tym kim jestem".

Odpowiedziałem wtedy: "czyli co, jeśli kiedyś będziesz miał syna/córkę, totak profilaktycznie, dla zdrowotności pomaltretujesz go, by ukształtować, "ociosać" jego osobowość?"


Trzymając się tego przykładu, bardzo upraszczającego: "miałem złe dzieciństwo" i koniec, kropka.
Jeśli na bazie mojego cierpienia, dyskomfortu, wyrośnie motywacja i działanie, które doprowadzi do zmiany, którą uznam za pożyteczną, dobrą dla mnie - moje dzieciństwo nie stanie się nagle "dobre" zamiast "złe".
Dzieciństwo będzie niezmiennie takie samo, a sukcesu nie będę zawdzięczał temu "złemu dzieciństwu" tylko samemu sobie.
Ja przynajmniej wolę w ten sposób postrzegać.

Uważam, że "nadawanie nowego znaczenia" przeszłości to robienie siebie w bambuko i kojarzy mi się to z kombinowaniem na siłę.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Wto Maj 31, 2011 16:00   

@zenek
Mam angielski za chwile, stopniowo bede sie ustosunkowywac, wieczorkiem cos skrobne.
 
     
m
Site Admin


Pomógł: 9 razy
Dołączył: 16 Sie 2007
Posty: 835
Wysłany: Wto Maj 31, 2011 19:48   

Molka napisał/a:
Susan Forword's nie przemyślała do końca swoich tez, bo co innego głosić swoje teorie za ścianą gabinetu terapeutycznego a co innego wypuścić ksiażkę w eter. A mianowicie jej książki adresowane są tak na prawdę do dzieci rodziców. I to jest ogromny błąd, ponieważ podsyca konflikty w rodzinach... nie można tego robić, nie można w celach zarobkowych patologizować więzi rodzinnych , psychologiem nie jestem ale tu nie trzeba byc psychologiem żeby to zobaczyć. Osiągnęła by 100 kroć lepsze efekty kierując swoje książki do rodziców.

Nie zgodzę się zupełnie. W książce podpiera się przykładami z własnej praktyki, więc dla mnie wynika z tego, że i w książce i w gabinecie prezentuje te same poglądy. Zatem nie można powiedzieć, że to "coś innego". A książkę kieruje do dzieci, ponieważ ma ona pomóc przede wszystkim dzieciom, a rodzicom ew. w dalszej kolejności.

Molka napisał/a:
bo to rodzic ma przeczytac ponieważ on wychowuje

Ja bym powiedział, że książka jest skierowana raczej do osób dorosłych, które najważniejszą fazę swojego wychowania mają już dawno za sobą.

Przy czym to co napisałem opieram na podstawie jednej książki, którą przeczytałem, mianowicie "Toksyczni rodzice" autorstwa Susan Forward.

Zupełnie inną sprawą jest próba rozwiązania dowolnego problemu za pomocą jej pomysłów. Na szczęście autorka jest raczej daleka od takiego poglądu.
_________________
Please do not feed trolls. It is unkind and unnecessary.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Maj 31, 2011 20:43   

Molar, polecam "szantaż emocjonalny" i "toksyczne namiętności".
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Maj 31, 2011 21:00   

Zenon napisał/a:
No bo jeśli pójdziemy krok dalej możemy zabrnąć w dobryzm i uświęcanie.
Na przykład "miałem złe dzieciństwo, ale dzięki temu jestem taki twardy i zahartowany, i nic mi w życiu nie straszne". Coś podobnego usłyszałem kiedyś od pewnej osoby. I dalej: "jestem wdzięczny swoim rodzicom, bo dziękki nim jestem tym kim jestem".


Miałem zjebane dzieciństwo co mnie zrobiło twardszym i bardziej zahartowanym od większości rówieśników. Widzę, że to było ojca zamysłem ale robi to nieudolnie więc nie jestem mu za to wdzięczny. U mnie to zadziałało w ten sposób że jest bardzo prawdopodobne, że w wieku 20 lat wyprowadzę się od rodziców będąc od nich niezależnym finansowo zarabiając ponad 3 tysiące miesięcznie. Jest to dość prawdopodobna opcja, która na przestrzeni 2-3 szalenie ważnych tygodni spełni się bądź będę musiał szukać innej drogi.

Jako dziecko musiałem zamknąć się na swoje emocje a teraz pracuję nad sobą żeby się na nie otwierać. Coraz częściej o nich myślę, nie zawsze je czuje ale częściej dostrzegam ich oznaki, etc. Dzieciństwo narobiło mi dodatkowej roboty ale nie pozostawiło piętna które będzie mnie prześladować przez całe życie. Jeśli będę miał to szczęście i będę miał syna też będę się starał doprowadzić do tego żeby życie wystarczająco szybko mogło zacząć mu dawać kopy w dupę aby się wzmocnił. Oczywiście u mnie będzie takowa różnica, że synowi będę pomagał inspirował i motywował zamiast tak go do siebie zrażać żeby spieprzył ode mnie. Będę go wspierał i zachęcał do brania swoich przeciwności na siebie zamiast do uciekanie po pomoc do innych.

Zenon napisał/a:
Trzymając się tego przykładu, bardzo upraszczającego: "miałem złe dzieciństwo" i koniec, kropka.

I co z tego. Zauważ, że to sam fakt z którego nic nie wynika. Właśnie Twoja odpowiedź na pytanie i co z tego wynika determinuje to co to dla Ciebie to oznacza. Determinuje to gdzie Cię prowadzi i czy Cię wspiera czy hamuje. Twoje przekonania mając moc ale tylko od Ciebie zależy jakie przekonanie wytworzysz ze swojej przeszłości.

Zenon napisał/a:
Dzieciństwo będzie niezmiennie takie samo, a sukcesu nie będę zawdzięczał temu "złemu dzieciństwu" tylko samemu sobie.
Ja przynajmniej wolę w ten sposób postrzegać.

Ależ jasne że tylko dzięki sobie samemu. Wielu ludzi uzna złe dzieciństwo za wymówkę i będzie wiodło ciche życie desperatów. Nie mówię o tym że jest się kimś dzięki czynnikom które "atakują" takową osobę ale dzięki temu że ta osoba przejmuje kontrolę nad tym jak te czynniki odbiera.

Zenon napisał/a:
Uważam, że "nadawanie nowego znaczenia" przeszłości to robienie siebie w bambuko i kojarzy mi się to z kombinowaniem na siłę.

Nadając inne znaczenie przeszłości zmieniasz się w przyszłości. Chyba że jesteś zwolennikiem powiedzenia "Jakim mnie Boże stworzyłeś takim mnie masz" jeżeli nie to musisz coś zmienić żeby się zmienić.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Maj 31, 2011 22:32   

iliq napisał/a:
Miałem zjebane dzieciństwo co mnie zrobiło twardszym i bardziej zahartowanym od większości rówieśników.


skojarzyło mi się to z tym wywiadem.
Na jesieni zeszłego roku gdy moje mieszkanie było remontowane mieszkałem z rodzicami, i miałem TV. Zapamiętałem ten odcinek, niestety najciekawsze zaczyna się po 10 mitntach które są za free...

http://tiny.pl/hfcz5
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Czw Cze 02, 2011 00:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Wto Maj 31, 2011 22:35   

Drodzy forumowicze, zenek, molar !:-)
Ja nie twierdze że to o czym pisze Susan Forward jest nieprawdą, chodzi mi tylko o to, że forma przekazu tego o czym pisze z góry przekreśla rodziców, dlaczego? Ponieważ nie zwraca się do rodziców tylko do osób pokrzywdzonych przez tychże rodziców czyli dzieci, powiedzmy otwarcie już osób dorosłych które to osoby, w jakiś sposób dźwigają ciężar tych wszystkich negatywnych przeżyć z dzieciństwa, czyli mamy „posprzątane”, czyli za późno.

Psychologia stoi na stanowisku, iż umniejszanie jest niedopuszczalne a tymczasem pani psycholog wydaje pozycje z umniejszaczem w tytule. Dlatego rodzic z pozycji rodzica nie sięgnie po jej książkę ponieważ tak jak pisałam wcześniej sam tytuł „toksyczni rodzice” już sam w sobie jest toksyczny, umniejszający a tego dobremu psychologowi robić nie wolno.

Przytoczony w jej książce Gorgon jest już osobą dorosłą, udaje się do niej na terapie ponieważ ma problemy z żoną jak się okazuje wynikłe z jego wcześniejszych negatywnych relacji z ojcem. Nie twierdze ze Susan nie jest w stanie mu pomóc, owszem, tylko ze pani psycholog będzie w swoim gabinecie gościć tylko i wyłącznie „Gordonów” czyli pokrzywdzone dzieci i pewnie o to jej chodzi, w końcu to nie zły biznes jest.

Mi w przeciwieństwie do pani Susan Forward chodzi o coś zupełnie innego, a mianowicie o to, że najbardziej zasadną formą przekazu byłoby zwrócenie się w stronę rodziców by „Gordonowie” nie musieli znęcać się nad swoimi żonami i by mogli wieść udane i szczęśliwe życie.
Dlatego książka nie powinna być zatytułowana „toksyczni rodzice” tylko np. „rodzicielska mądrość wspaniałą przyszłością dla twojego potomstwa” czy coś w tym rodzaju bo przecież chodzi o to by zwalczać „źródło” tych wszystkich dramatów a nie „płakać nad rozlanym mlekiem”.
Czyli dialog z rodzicami, pokazanie rodzicowi jak piękne "owoce" może zbierać w poprawnych relacjach z dzieckiem, w jaki sposób to robić, dla dobra przede wszystkim dziecka.
Pan Gordon może i zmieni stosunek do żony ( co wcale nie jest pewnikiem) ale relacje z ojcem zostaną "pogrzebane żywcem" na zawsze. Pewnie co niektórzy powiedzą, odciąc się raz a dobrze od "swych korzeni", nigdy się z tym nie zgodzę.Dlatego twardo stoje na stanowisku by edukowac rodziców, im pokazywac droge, bo tylko wówczas sięgamy do "źródła" patologii.

Forma przekazu jaką stosuje pani Susan;
"Wszyscy rodzice .."
"To są właśnie rodzice, ...."
"Nie zawsze łatwo wywnioskować czy twoi rodzice są,....."

Rodzice występuja w 3 osobie, czyli "oni, to oni" itd... czyli brak dialogu z nimi, tylko ocena ich zachowań, więc trudno oczekiwac iż rodzic stanie się czynnym otwartym na sugestie odbiorcą.

Jeszcze jedno, co z małymi dziećmi? Będą musiały dorosnąć by sięgnąć po pozycje pani Susan okaleczone i sfrustrowane? nie za późno? a moze o to chodzi.
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Maj 31, 2011 22:52   

zenon napisał/a:

http://chomikuj.pl
/Corneya/*e2*99
*a3+TV+SHOWS/
*e2*96*ba+Kuba
+Wojew*c3*b3dz
ki/S.+12/*5b12x1
0*5d+Tomasz+Go
llob+i+Tomasz+Ka
rolak,385026441.rm
vb


Wpisujesz sobie www.tiny.pl

i dostajesz:

http://tiny.pl/hfcz5

a nie taką kilometrową kaszanę,
a i to też jest za free.
:-)
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Maj 31, 2011 23:32   

Zenon tak szczerze to nie wiem co się z Ci z tym skojarzyło, trochę to chałowate jest, pewnie dlatego że odzwyczajony jestem od takich rzeczy skoro od 4 lat nie oglądam TV.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Cze 01, 2011 00:24   

iliq napisał/a:
Zenon tak szczerze to nie wiem co się z Ci z tym skojarzyło, trochę to chałowate jest, pewnie dlatego że odzwyczajony jestem od takich rzeczy skoro od 4 lat nie oglądam TV.


Jest tam fragment rozmowy na temat dzieciństwa Golloba i relacji z ojcem.
luźne skojarzenie, link adresowany w eter, nie do Ciebie.
mniejsza.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Cze 01, 2011 01:48   

Molka napisał/a:
Ja nie twierdze że to o czym pisze Susan Forward jest nieprawdą, chodzi mi tylko o to, że forma przekazu tego o czym pisze z góry przekreśla rodziców...

Ja nie odniosłem takiego wrażenia.
Dedykacja dla mamy autorki, podziękowania dla ojczyma. Czy to jest fundament pod klimat deprecjonowania rodziców?

Molka napisał/a:
nie zwraca się do rodziców tylko do osób pokrzywdzonych przez tychże rodziców czyli dzieci, powiedzmy otwarcie już osób dorosłych które to osoby, w jakiś sposób dźwigają ciężar tych wszystkich negatywnych przeżyć z dzieciństwa, czyli mamy „posprzątane”, czyli za późno.

Wcześniej zarzucałaś bodajże Forward, że uogólnia, tymczasem mam wrażenie, że to Ty uogólniasz.

Forward w rzeczy samej zwraca się do dorosłych dzieci toksycznych rodziców.
Nie do wszystkich dorosłych, tylko do tej konkretnej grupy.

Molka napisał/a:
Psychologia stoi na stanowisku, iż umniejszanie jest niedopuszczalne a tymczasem pani psycholog wydaje pozycje z umniejszaczem w tytule.

Co innego umniejszanie, a co innego nazywanie rzeczy po imieniu.
Moim zdaniem mylisz pojęcia.
Tak samo jak są dobzi hydraulicy i źli hydraulicy, kompetentni lekarze i konowały, wartościowi forumowicze i trolle, tak samo są rodzice porządni i kiepscy.
I nie ma co się bulwersować, jeśli pewne patologie zostaną opisane i nazwane po imieniu.

Oczywiście ja w akapicie powyżej upraszczam, bo rzadko co jest czarno białe, dwubiegunowe.
jest mnóstwo stanów pośrednich.
A ludzie popełniają błędy i to jest nieuniknione. Samo popełnienie błędu nie musi przekreślać danej osoby - oczywiście to zależy od tego jaki jest kaliber, niestety nie wszystko da się zawsze odbudować. Ale bardzo wiele drobnych niepowodzeń można można naprawić.
Pisała o tym i Forward.
Jeżeli podczas uniesienia emocjonalnego dasz klapsa swojemu dziecku, nie oznacza to, że z automatu jestś toksycznym rodzicem po wsze czasy. Jeśli wyciągniesz z tego naukę, szczerze przeprosisz dziecko, powiesz, że to było złe, i że jak się kocha to się nie bije, jeśli już nigdy więcej nie podniesiesz ręki na swą latorośl - to wręcz nauczysz je czegoś pożytecznego. A mianowicie, że: dorośli także są omylni, że nie wolno bić, że je szanujesz plus to wszystko co zostało wyżej wypisane jako potencjalna treść przeprosin.

Jeśli ktoś natomiast uderzy dziecko, powie, że to z miłości, obeca, że już nie będzie tego nigdy robił, ale będą to słowa rzucone na wiatr - to będzie toksycznym człowiekiem na wielu płaszczyznach.

OK, koniec dygresji, wracamy do tematu...
Nazwanie rzeczy po imieniu nie jest umniejszaniem.
Umniejszaniem jest natomiast - wybacz za bezpośredniość:
Cytat:
owszem, tylko ze pani psycholog będzie w swoim gabinecie gościć tylko i wyłącznie „Gordonów” czyli pokrzywdzone dzieci i pewnie o to jej chodzi, w końcu to nie zły biznes jest.

Cytat:
Jeszcze jedno, co z małymi dziećmi? Będą musiały dorosnąć by sięgnąć po pozycje pani Susan okaleczone i sfrustrowane? nie za późno? a moze o to chodzi.

Cytat:
a tego dobremu psychologowi robić nie wolno.

.....................

Molka napisał/a:
Dlatego rodzic z pozycji rodzica nie sięgnie po jej książkę ponieważ tak jak pisałam wcześniej sam tytuł „toksyczni rodzice” już sam w sobie jest toksyczny, umniejszający

Moja mama na ten przykład przeczytała tę książkę, i jakoś tytuł jej nie odstraszył, nie traktowała go osobiście.

Molka napisał/a:
Przytoczony w jej książce Gorgon jest już osobą dorosłą, udaje się do niej na terapie ponieważ ma problemy z żoną jak się okazuje wynikłe z jego wcześniejszych negatywnych relacji z ojcem. Nie twierdze ze Susan nie jest w stanie mu pomóc, owszem, tylko ze pani psycholog będzie w swoim gabinecie gościć tylko i wyłącznie „Gordonów”

Skąd ta pewność?

Akurat często gęsto na pewnym etapie terapii o ile tylko jest dobra wola rodziców klienta są oni zapraszani na terapię.
Tyle, że nie zawsze jest to możliwe.
Bo nie zawsze jest ta dobra wola po drugiej stronie.

Molka napisał/a:
Mi w przeciwieństwie do pani Susan Forward chodzi o coś zupełnie innego, a mianowicie o to, że najbardziej zasadną formą przekazu byłoby zwrócenie się w stronę rodziców by „Gordonowie” nie musieli znęcać się nad swoimi żonami i by mogli wieść udane i szczęśliwe życie.

Tyle, że nie cofniemy czasu i Gordon nie będzie mógł przeżyć swojego dzieciństwa drugi raz.
Poradnik dla rodziców na temat tego jak prawidłowo wychowywać dzieci adresowany do jest zupełni innej grupy docelowej, niż książka dla dorosłych ludzi poranionych w dzieciństwie.e
To po pierwsze.
A po drugie: toksyczni rodzice najczęściej sami mieli toksycznych rodziców.
Jeżeli czytelnik książki Forward przepracuje swoje własne traumy i zrozumie pewne zjawiska na swoim przykładzie będzie mógł dzięki temu wielu błędów uniknąć, gdy sam zostanie rodzicem.

Molka napisał/a:
Pan Gordon może i zmieni stosunek do żony ( co wcale nie jest pewnikiem) ale relacje z ojcem zostaną "pogrzebane żywcem" na zawsze.

A to zależy.
Zależy mianowicie od obu stron, zależy także od tego, co złego zrobił ojciec Gordona. Tak jak pisałem powyżej nie wszystko da się naprawić, naprostować, wybaczyć.

Molka napisał/a:
Pewnie co niektórzy powiedzą, odciąc się raz a dobrze od "swych korzeni"

Nikt tu nie mówi o odcinaniu się od korzeni.
No chyba, że rozumiemy przez to coś innego, na przykład jakieś miśkowe mnożenie kapitału gromadzonego przez rodzinę.

Molka napisał/a:
Pewnie co niektórzy powiedzą, odciąc się raz a dobrze od "swych korzeni", nigdy się z tym nie zgodzę.Dlatego twardo stoje na stanowisku by edukowac rodziców, im pokazywac droge, bo tylko wówczas sięgamy do "źródła" patologii.

Tak jak pisałem wyżej. Większość toksycznych rodziców sama miała toksycznych rodziców.
Przepracowanie swojego własnego dzieciństwa i relacji z rodzicami to właśnie sięganie do źródeł patologii, prewencja na wczesnym etapie, uniknięcie powielania toksycznych wzorców i tak jak to ja postrzegam - coś zupełnie przeciwnego do "odcięcia się od korzeni" - mianowicie spójność.

Nie chcę tu powoływać się na wyższy autorytet, ale myślisz, że tak bez powodu:
Cytat:

Książka uznana przez Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej
jako szczególnie pomocna w profilaktyce uzależnień.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Cze 01, 2011 08:35   

No tak myślałem że głownie o to chodzi, była krótka wzmianka na temat tego że trudno było mu przetrwać tą drogę (dzieciństwo) ale cieszy się że ją przebył. Czuję niedosyt bo tylko ten temat mnie zaciekawił podczas całej 45 minutowej rozmowy.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Śro Cze 01, 2011 12:48   

[quote="zenon"]...
Nikt tu nie mówi o odcinaniu się od korzeni.
No chyba, że rozumiemy przez to coś innego,
na przykład jakieś miśkowe mnożenie kapitału gromadzonego przez rodzinę...,[/quote]
----------------------------------------------------------------------------------------------------



Zenek podchodzisz do calego "zagadnienia"
jak "aleksander sribielnikow"!

http://www.tvp.pl/seriale...urawski/2388609
(pewnie nie ogladales 1920. Wojna i milosc)

"jakieś miśkowe mnożenie kapitału gromadzonego przez rodzinę"
musze napietnowac twoje "egalitarne uformowanie". :-)

Teraz mozna zastanowic sie ile "winy" ponosi "genetyka"
a ile "wychowanie"? :-)

Wiem ze ta Twoja "toksycznosc" ujawnia sie rowniez u "innych"
i widoczna jest WYRAZNIE na tym forum. :-)

Niestety "obcy" ktory siedzi w Twojej "swiadomosci"
skutecznie uniemozliwia "zrozumienie" Wioli,
oraz determinuje "zboczone" wnioski,
ktore generujesz podczas rozpatrywania relacji Rodzic-Dziecko.

To samo odnosi sie np. do "efektow" oceny kazdej "ksionski",
gdzie wszystko jest zdeterminowane przez "bolszewicki egalitaryzm". :-)

Niestety, TO "bolszewickie" zboczenie trawiace dusze
"parafian" stanowi WIELKA SILE spychajaca
ZIEMIE ku ZAGLADZIE.
(moim zdaniem koncowy efekt bolszewickiego egalitaryzmu,
bedzie tym czynnikiem, ktory zadecyduje o ZAGLADZIE ZIEMI)
.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Śro Cze 01, 2011 13:21   

[quote="zenon"]...
Trzymając się tego przykładu, bardzo upraszczającego: "miałem złe dzieciństwo" i koniec, kropka.
Jeśli na bazie mojego cierpienia, dyskomfortu, wyrośnie motywacja i działanie, które doprowadzi do zmiany, którą uznam za pożyteczną, dobrą dla mnie - moje dzieciństwo nie stanie się nagle "dobre" zamiast "złe"...[/quote]
---------------------------------------------------------------------------------------------------



Ocena "dziecinstwa" zawsze musi byc SUBIEKTYWNA!

Co to wlasciwie oznacza "dobre" i "zle" dziecinstwo? :-)
"egalitarysta" bedzie twierdzil, ze bylo zle,
choc POWINIEN DZIEKOWAC, ze nie zostal WYSKROBANY
i tak naprawde, KAZDE dziecinstwo w tym kontekscie jest "dobre". :-)

Kazdy rodzic po prostu jest SKAZANY na BLEDY!

NIKT i NIGDY od tego nie "ucieknie". :-)

Jedni tych bledow popelnia mniej a inni wiecej
i kazda "zygotka" musi to "przyjac na klate" albo "poplynie" w plankton. :-)

Taka prawda drodzy "parafianie" he, he, he ....... :-)
.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Cze 01, 2011 13:40   

iliq napisał/a:
No tak myślałem że głownie o to chodzi, była krótka wzmianka na temat tego że trudno było mu przetrwać tą drogę (dzieciństwo) ale cieszy się że ją przebył. Czuję niedosyt bo tylko ten temat mnie zaciekawił podczas całej 45 minutowej rozmowy.


no, jeszcze to było w miare fajne:
http://kuba.plejada.pl/1,...olak,wideo.html

swoją drogą plejada.pl to pewnie od plejadianskiego grzyba pewnie.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Cze 01, 2011 13:55   

grizzly napisał/a:

Niestety "obcy" ktory siedzi w Twojej "swiadomosci"
skutecznie uniemozliwia "zrozumienie" Wioli,


ta, jasne.

grizzly napisał/a:
Wiem ze ta Twoja "toksycznosc" ujawnia sie rowniez u "innych"


Na szczęście to tylko twoja opinia. Ja mam inne zdanie.

grizzly napisał/a:
musze napietnowac twoje "egalitarne uformowanie". :-)


ho ho ho
Autorytarny misiek znajdujący idoli wśród jednostek psychopatycznych będzie mnie uczył moralności.
dobre, dobre

chyba tylko "najbardziej przepracowana osoba na tym forum" przebije ten żart 8) :viva: :hihi:
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Śro Cze 01, 2011 14:32   

[quote="zenon"]...ho ho ho
Autorytarny misiek znajdujący idoli wśród jednostek psychopatycznych
będzie mnie uczył moralności.
dobre, dobr...[/quote]
--------------------------------------------------------------------------------------------------------



Zeniu to jakies "chore" i "bolszewickie" podejscie.

Czy jesli dobry informatyk ale "egalitarysta"
mialby "prowadzic i czuwac" przykladowo nad "maszyneria" mojej strony WWW,
to fakt jego "smierdzacego bolszewizmu" mialby zmusic mnie do rezygnacji
ze wspolpracy czy np. ignorowania jego slusznych merytorycznie uwag ? :-)

Albo inaczej czy "bolszewicki egalitaryzm" u wyjatkowo POCIAGAJACEJ SAMICY
mialby zaprzepascic RADOSC BZYKANIA? :-)

Zeniu Ty mnie nie rozsmieszaj! :-)
.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Cze 01, 2011 19:39   

zenon napisał/a:

Ja nie odniosłem takiego wrażenia.
Dedykacja dla mamy autorki, podziękowania dla ojczyma. Czy to jest fundament pod klimat deprecjonowania rodziców?

zeniu nie rozumiem tego przykładu, przeciez Susan jest autorką książki....
zenon napisał/a:

Forward w rzeczy samej zwraca się do dorosłych dzieci toksycznych rodziców.
Nie do wszystkich dorosłych, tylko do tej konkretnej grupy

A czy twierdze gdziekolwiek ze jest inaczej?Może nie wyraziłam się precyzyjnie, ale wiadomo że tutaj bierzemy tylko pod uwagę dorosłe dzieci po przejsciach...
zenon napisał/a:

Nazwanie rzeczy po imieniu nie jest umniejszaniem.
Umniejszaniem jest natomiast - wybacz za bezpośredniość:
Cytat:
owszem, tylko ze pani psycholog będzie w swoim gabinecie gościć tylko i wyłącznie „Gordonów” czyli pokrzywdzone dzieci i pewnie o to jej chodzi, w końcu to nie zły biznes jest.

Cytat:
Jeszcze jedno, co z małymi dziećmi? Będą musiały dorosnąć by sięgnąć po pozycje pani Susan okaleczone i sfrustrowane? nie za późno? a moze o to chodzi.

Cytat:
a tego dobremu psychologowi robić nie wolno.

Tez mogłabym powiedziec że nazywam rzeczy po imieniu....
zenon napisał/a:

Tyle, że nie cofniemy czasu i Gordon nie będzie mógł przeżyć swojego dzieciństwa drugi raz.
Poradnik dla rodziców na temat tego jak prawidłowo wychowywać dzieci adresowany do jest zupełni innej grupy docelowej, niż książka dla dorosłych ludzi poranionych w dzieciństwie.e
To po pierwsze.
A po drugie: toksyczni rodzice najczęściej sami mieli toksycznych rodziców.
Jeżeli czytelnik książki Forward przepracuje swoje własne traumy i zrozumie pewne zjawiska na swoim przykładzie będzie mógł dzięki temu wielu błędów uniknąć, gdy sam zostanie rodzicem.

Z tym sie zgadzam jak najbardziej.
zenon napisał/a:

Molka napisał/a:
Pewnie co niektórzy powiedzą, odciąc się raz a dobrze od "swych korzeni", nigdy się z tym nie zgodzę.Dlatego twardo stoje na stanowisku by edukowac rodziców, im pokazywac droge, bo tylko wówczas sięgamy do "źródła" patologii.

Tak jak pisałem wyżej. Większość toksycznych rodziców sama miała toksycznych rodziców.
Przepracowanie swojego własnego dzieciństwa i relacji z rodzicami to właśnie sięganie do źródeł patologii, prewencja na wczesnym etapie, uniknięcie powielania toksycznych wzorców i tak jak to ja postrzegam - coś zupełnie przeciwnego do "odcięcia się od korzeni" - mianowicie spójność.

Jeszcze raz powtarzam, to co twierdzi Susan na temat skutków znęcania się nad dziećmi czy to fizycznego czy psychicznego jest prawdą, tylko takie przypadki powinny być rozpatrywane po pierwsze indywidualnie ( bo każdy przypadek jest inny), po drugie za zamkniętymi drzwiami gabinetu terapeutycznego, a nie w formie książki , gdzie nie wiesz co ludzie z tym zrobią, (bardzo ważne! - brak nadzoru specjalisty), bo niekoniecznie każdy kto przeczyta taka książke uda sie do specjalisty, może być tak że stanie sie świetnym pretekstem do załatwiania własnych rodzinnych porachunków niekoniecznie skutkujących porozumieniem , to tak jakby w "markjetach" można nabyć bez recepty glikozydy nasercowe z naparstnicy purpurowej, o skutkach tego typu procederu nawet myśleć "siem bojem" a co dopiero pisac tutaj.... taki preparat musi być podawany pod okiem specjalisty, tak samo tutaj, co z tego, że taki jeden z drugim przeczyta taką książkę jak nie będzie miał "bladego pojecia" co znaczy" przepracować dzieciństwo",to są trudne tematy i ktos kto nie ma wiedzy fachowej na ten temat sam nie da sobie rady, istnieje duże prawdopodobieństwo że laik zakoduje w głowie jeden schemat, wiedziałem, to wszystko przez tych moich pieprz... rodziców i na tym edukacja i cała terapia może się skończyć...
Piszesz że Twoja mama czytała książkę, marny przykład z tego względu, że Ty siedzisz w psychologii więc naturalnym jest że książka miała szanse wpaść w jej ręce, po drugie zawsze możesz pogadać fachowo z mama na ten temat....

Każdy ma prawo do swoich przemyśleń, tak wyglądają moje na dzień dzisiejszy, byc może kiedyś je zweryfikuje, zmienie zdanie, kto wie! Jestem otwarta na argumenty innych, nie chowam je gdzieś głęboko lecz trzymam na podorędziu :P

Jestem idolką miśka ale nie czuje sie psychopatką, ;)
Ostatnio zmieniony przez Molka Śro Cze 01, 2011 19:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Cze 01, 2011 21:02   

grizzly napisał/a:
Zeniu to jakies "chore" ....


Litości....
Gość, który ma urojenia, że ja jestem "molarem" :hah: :hihi:
będzie mnie pouczał co jest chore a co zdrowe.

Oszczędzaj moją przeponę, proszę..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Śro Cze 01, 2011 21:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Cze 01, 2011 21:26   

Molka napisał/a:
zeniu nie rozumiem tego przykładu, przeciez Susan jest autorką książki....

no i w podziękowaniach dziękuje swojej mamie, swojemu ojczymowi jak też i wielu innym.

Molka napisał/a:
Tez mogłabym powiedziec że nazywam rzeczy po imieniu....


No, ja widzę różnicę, pomiędzy wyrażeniem swojej opinii typu "ktoś jest moim zdaniem taki a taki, ponieważ...."
a (perdon) insynuacjami:
Molka napisał/a:
owszem, tylko ze pani psycholog będzie w swoim gabinecie gościć tylko i wyłącznie „Gordonów” czyli pokrzywdzone dzieci i pewnie o to jej chodzi, w końcu to nie zły biznes jest.

Cytat:

Jeszcze jedno, co z małymi dziećmi? Będą musiały dorosnąć by sięgnąć po pozycje pani Susan okaleczone i sfrustrowane? nie za późno? a moze o to chodzi.


Molka napisał/a:

Każdy ma prawo do swoich przemyśleń, tak wyglądają moje na dzień dzisiejszy

I to jest OK, ja to szanuję. Ja mam inne zdanie, ale uznaję Twoje prawo do odmiennej opinii.

Odnoszę wrażenie, że sięgając po książkę miałaś z góry negatywny do niej stosunek, być może ze względu na MiTów, być może dlatego, że odebrałaś je tytuł osobiście (nie wiem, czy jesteś rodzicem, nie ma to jednak większego znaczenia dla naszej dyskusji).
Odnoszę także wrażenie, że jej nie doczytałaś i że średnio orientujesz się w innych pozycjach Forward.
Ale podkreślam, że są to tylko i wyłącznie moje odczucia i prywatne hipotezy. Jeśli się mylę, nie udowadniaj, że nie jesteś wielbłądem, bo to bez sensu.

Molka napisał/a:
Jestem idolką miśka ale nie czuje sie psychopatką, ;)

nie nie
Napisałem, że to misiek znajduje idoli wśród jednostek psychopatycznych i/lub autorytarnych:
- Putin
- Berluskoni
- Kadafi (czy jak się go pisze)
- Kaczyński
- JKM
i inni.

i on mnie będzie uczył moralności :hihi:
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Cze 02, 2011 13:58   

[quote="zenon"]
nie nie
Napisałem, że to misiek znajduje idoli wśród jednostek psychopatycznych i/lub autorytarnych:
- Putin
- Berluskoni
- Kadafi (czy jak się go pisze)
- Kaczyński
- JKM
i inni.

i on mnie będzie uczył moralności :hihi:...[/quote]
---------------------------------------------------------------------------------------------------------



Zeniu to bardzo "mocne" okreslenia dla tych Ludzi! :-)
Ale i tak musze Ciebie pochwalic, za to, ze nie "ujawniles"
calej "listy", bo to by dopiero bylo!!! :-)

BTW
Moze to Ciebie pocieszy, ze ja rowniez mam cos z "bolszewika" :-)

Jak by nie bylo, jestem ZA przyznaniem swobodnego prawa
do zlecania ZABIJANIA BEZBRONNYCH plodow,
przez "mamuski" PRAGMATYCZNIE stosujace EUGENIKE. :-)
.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Cze 02, 2011 14:14   

[quote="zenon"]... urojenia, że ja jestem "molarem" :hah: :hihi:...[/quote]
----------------------------------------------------------------------------------------



Zeniu "fizycznie" to pewnie nie, skoro juz jestes taki "dyskretny".
Twoja "dyskrecja" to zaiste "cnota" wielka w tzw. "zyciu parafialnym". :-)

Kilka postow wczesniej pisalem o "egalitarno-bolszewickich" zboczeniach,
stanowiacych WYRAZNE "rysy" na twym nieskazitelnym i szlachetnym wizerunku. :-)

Tego niestety NIE ZMYJESZ obywatelu Zenonie,
jestes tym nasaczony do szpiku "kregoslupa" moralnego. :-)

Niema powodu aby zaprzeczac i zloscic "siem".
Siedzi w Tobie czesc duszy ""aleksandra sribielnikowa"! :-)

Czy zaprzeczysz jak "pierwszy lepszy" hipokryta? :-)
.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Cze 02, 2011 19:58   

grizzly napisał/a:
Czy zaprzeczysz jak "pierwszy lepszy" hipokryta? :-)


Przede wszystkim nie odniosę się do tak sformuowanego pytania.

BTW

W ciągu ostatnich 48 godzin skompromitowałeś się w moich oczach conajmniej kilkukrotnie,
Napisałeś w mojej ocenie kilka przetoksycznych postów,
Mój szacunek do twojej osoby maleje w tempie exponencjalnym.

Może już czas powiedzieć sobie "kończ waść wstydu oszczędź"?
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Cze 02, 2011 21:23   

[quote="zenon"][quote="grizzly"] Czy zaprzeczysz jak "pierwszy lepszy" hipokryta? :-) [/quote]

...Przede wszystkim nie odniosę się do tak sformuowanego pytania...
[/quote]
------------------------------------------------------------------------------------------



:-) Zenek a co to jest i o co chodzi Tobie w tym zdaniu?

"...Nikt tu nie mówi o odcinaniu się od korzeni.
No chyba, że rozumiemy przez to coś innego,
na przykład jakieś miśkowe mnożenie kapitału gromadzonego przez rodzinę..."

Moze ja Ciebie .......... zle zrozumialem? :-)

Rozumiem to tak:

a.) rodzina np. od kilku pokolen gromadzi i powieksza kapital-
aby zdobyc i utrzymac LEPSZA POZYCJE w "morzu planktonu"

b.) pewnego dnia LASKAWA MAMCIA "POZWALA"
aby na swiat przyszla "zygotka"(placac cene swojego zycia)
i tera "lona" dorastajac nabiera mentalnosci "aleksandra sribielnikowa",
w rezultacie postanawia zatem "odcinac sie od korzeni"

c.) to "odcinanie od korzeni" pokazane jest wlasnie w
"trzech niepancernych i bolszewickim psie" czyli wspomnianym serialu! :-)

Zenon jesli ja zle odczytalem Twoje intencje,
i "sklonnosci" to odwoluje wszystko co opisalem
na ten temat w ciagu ostatnich 48 godzin! :-)
.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Cze 02, 2011 21:31   

[quote="zenon"]...
Napisałeś w mojej ocenie kilka przetoksycznych postów...[/quote]
--------------------------------------------------------------------------------


Odnioslem sie do:
"...Nikt tu nie mówi o odcinaniu się od korzeni.
No chyba, że rozumiemy przez to coś innego,
na przykład jakieś miśkowe mnożenie kapitału gromadzonego przez rodzinę..."

Niby niewinna "blachostka" ale dotyka
do "JADRA" priorytetow "napedzajacych"
ten "wspanialy" ludzki "real"! :-)
.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Cze 02, 2011 23:59   

Misiek,

Pomijając epizody trollingu, staram się pisać tak by mnie zrozumiano.
Jeśli zaś chodzi o ciebie, to odnoszę wrażenie, że z zasady piszesz "asekuracyjnie", tak by w razie co móc się w łatwy sposób "wycofać rakiem" ze swoich wpisów.
Wiele osób już ci zarzucało, że wielokrotnie nie kumają co chcesz nam przekazać.

W związku z powyższym trochę nie wypada byś mówił,
że ktoś pisze niejasno lub, że go nie rozumiesz.


To jest moim zdaniem ociekający toksycznością post:

grizzly napisał/a:
zenon napisał/a:
...
Trzymając się tego przykładu, bardzo upraszczającego: "miałem złe dzieciństwo" i koniec, kropka.
Jeśli na bazie mojego cierpienia, dyskomfortu, wyrośnie motywacja i działanie, które doprowadzi do zmiany, którą uznam za pożyteczną, dobrą dla mnie - moje dzieciństwo nie stanie się nagle "dobre" zamiast "złe"...



Ocena "dziecinstwa" zawsze musi byc SUBIEKTYWNA!

Co to wlasciwie oznacza "dobre" i "zle" dziecinstwo? :-)
"egalitarysta" bedzie twierdzil, ze bylo zle,
choc POWINIEN DZIEKOWAC, ze nie zostal WYSKROBANY
i tak naprawde, KAZDE dziecinstwo w tym kontekscie jest "dobre". :-)

Kazdy rodzic po prostu jest SKAZANY na BLEDY!

NIKT i NIGDY od tego nie "ucieknie". :-)

Jedni tych bledow popelnia mniej a inni wiecej
i kazda "zygotka" musi to "przyjac na klate" albo "poplynie" w plankton. :-)

Taka prawda drodzy "parafianie" he, he, he ....... :-)
.


grizzly napisał/a:

:-) Zenek a co to jest i o co chodzi Tobie w tym zdaniu?

zenon napisał/a:
...Nikt tu nie mówi o odcinaniu się od korzeni.
No chyba, że rozumiemy przez to coś innego,
na przykład jakieś miśkowe mnożenie kapitału gromadzonego przez rodzinę..."


Moze ja Ciebie .......... zle zrozumialem? :-)

Rozumiem to tak:

a.) rodzina np. od kilku pokolen gromadzi i powieksza kapital-
aby zdobyc i utrzymac LEPSZA POZYCJE w "morzu planktonu"

b.) pewnego dnia LASKAWA MAMCIA "POZWALA"
aby na swiat przyszla "zygotka"(placac cene swojego zycia)
i tera "lona" dorastajac nabiera mentalnosci "aleksandra sribielnikowa",
w rezultacie postanawia zatem "odcinac sie od korzeni"

c.) to "odcinanie od korzeni" pokazane jest wlasnie w
"trzech niepancernych i bolszewickim psie" czyli wspomnianym serialu! :-)

Zenon jesli ja zle odczytalem Twoje intencje,
i "sklonnosci" to odwoluje wszystko co opisalem
na ten temat w ciagu ostatnich 48 godzin! :-)
.


Wyjaśniam:

"odcinanie się od korzeni" można rozumieć conajmniej na dwa sposoby.
- w sensie metaforycznym jest to próba zignorowania, zapomnienia, wyparcia jakiejś części swojego życia. Podejście typu: "najlepsze w przeszłości jest to, że już minęła", do przykrych zdarzeń nie wracamy, próbujemy żyć w oderwaniu od tego, próbujemy nie wracać myślami do tego co było niefajne.

- w bardziej dosłownym sensie - odcięcie się od przodków, nie kontynuowanie dorobku wcześniejszych pokoleń.


W niektórych skrajnych sytuacjach, gdy rodzic wyrządził dziecku wielką krzywdę, nie ma szans na dialog, mediację, by żyć w zgodzie z samym sobą, by nie odciąć się od korzeni w pierwszym znaczeniu tej frazy, niekiedy trzeba odciąć się od korzeni w tym drugim sensie.

Rzadko kiedy mamy taką sytuację, że należy dokonywać wyboru między jednym i drugim.
Ale generalnie stoję na stanowisku, że jeżeli jest tego rodzaju dylemat, to wolałbym wybrać siebie, i życie w zgodzie ze swoimi emocjami, niż sztuczny, obłudny układ, wyzwalający masę negatywnych emocji, ale za to łatwa kasa i odziedziczony majątek.

Bo ostatecznie w życiu chodzi o to by być szczęśliwym, a nie by się nachapać kasiory.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Sie 11, 2011 19:28   

Chciałam nawiązac do wałkowanego na tym forum we wszystkie możliwe strony tematu miłości rodzicielskiej, zrywania więzi z rodzicami, odcinania się, przepracowywania i inne tego typu "cudowania".
Tak się zastanawiam po co to wszystko ? Mam tutaj na myśli relacje dorosłych dzieci z rodzicami. Ja rozumuje w następujący sposób, jestem dorosła, "wyleciałam z gniazda" :what: zapolowałam lub zapolowano na mnie (żyje w związku) więc o co to całe halo! a precyzując chodzi mi o to, dlaczego dorosłe dzieci robią problem jeśli chodzi o rodziców?! Mam swoje życie i nawet jeśli rodzicom nie podoba sie to czy tamto mam to w głębokim poważaniu, nie reaguje, nie dyskutuje, nie awanturuje sie i sprawa załatwiona. Rodzice widząc moją obojetnosc z czasem spasują ponieważ do ostrych dyskusji niezbędna jest obecnosc dwóch stron. Są ludzie którzy do życia potrzebują takiego poczucia, że są kochani przez swoich rodziców i to jest ich podstawowy błąd dlatego że sprzeciwy rodziców , ingerencje nie są równoznaczne z niekochaniem swoich dzieci. Te dwie kwestie trzeba umiec rozdzielic i wówczas będziemy potrafili przyjąc postawe bardziej zdystansowaną która obu stronom wyjdzie na dobre bez potrzeby zrywania więzi, odcinania się, niepotrzebnych konfliktów. Ale niestety gro ludzi musi wykrzyczec swoje racje , wręcz wywrzeszczec dlatego jest tak jak jest.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved