Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Molka
Wto Sty 01, 2013 11:40
Przypadek Anneliese
Autor Wiadomość
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Wto Cze 21, 2011 18:21   

Co do metodologii nauk ścisłych. Jak mi Pan pokaże dziesięciu lekarzy, którzy posługują się logiką, a nie wbitymi do głowy schematami leczenia, to odwołam moją opinię.
Nawiasem mówiąc, kiedyś Pan napisał, że nie ma czegoś takiego, jak schematy leczenia.
Oznacza to, że uprawia Pan inteligentną mistyfikację i nie jest Pan lekarzem.
Pozdrawiam
JW
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Śro Cze 22, 2011 00:42   

Skoro już jesteśmy przy dygresjach to:

Gdyby medycyna posuwała się w tempie rozwoju elektroniki to wszyscy byliby wyleczeni zanim zdążyliby zachorować, a lekarzy byłoby 100 razy mniej i pracowaliby tylko z ofiarami wypadków, których byłoby także 10 razy mniej gdyż ludzie zostaliby już dawno wyleczeni z niebezpiecznej brawury i niebezpiecznej lekkomyślności.

Jak to robią elektronicy, że trzeba ich coraz więcej ...

A jak to robią lekarze ...

Nie ma nic nielogicznego w byciu lekarzem,
elektronikiem czy kibicem sportowym,
trzeba się tylko nie poddawać presji by działać tak jak się oczekuje,
a nie tak jak się samemu uważa za słuszne.

Nic nie jest „tylko” pracą,
a już na pewno nie bycie lekarzem.

Osoba zmarła, gdyż nie zadzwoniono po lekarza,
czy lekarz powinien przyklaskiwać wsadzeniu
zainteresowanych do pierdla, czy powinien udzielić
im wsparcia i wykorzystać okazję by szerzyć wiedzę
kiedy warto zadzwonić po lekarza.

Osobiście miałem przypadek kiedy musiałem zdecydować,
czy zadzwonić po pogotowie, poszkodowany niestety był
świadomy i odmawiał pomocy, ale wynegocjowałem,
15 minut mogę poczekać, ale potem dzwonię,
przyjechali panowie niezadowoleni z całego świata
i braku windy, spisali kilka ankiet rozmawiając z półprzytomnym,
na izbie przyjęć, nic nie zrobili, była sobota, postanowili
poczekać do poniedziałku, we wtorek podali krew,
w czwartek wypisali do domu,
diagnostyka nie wykazała niczego.

Z perspektywy (pacjent żyje),
działania należy ocenić bardzo wysoko,
(Primum_non_nocere).

Bruford – szacunek, gdyż zdaje mi się,
że masz radość w czynieniu rzeczy słusznych
umiejętnie waląc charyzmatycznie po głowie
przemądrzałych na skraju przepaści.
I nie liczysz na szybkie przyznanie racji.
:-)
Ostatnio zmieniony przez Adam319 Śro Cze 22, 2011 00:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Śro Cze 22, 2011 01:58   

No to i aj doloze zwoja cegielke.
Pokazywalem obraz swojej jamy ustnej pani doktor z trzydziestoletnia praktyka.
Stwierdzila, ze w jamie ustnej mam pozyteczne bakterie takie jak acydopulus, a inne chorobotworcze bakterie sa koloru czewonego.

Drugi o wiele mlodszy lekarz stwierdil, ze to jest grzybica i skierowal do specjalisty.

Pani specjalista nie chciala ogladac obrazu jamy ustnej na monitorze komputera, i powiedziala, ze to jest nieakceptowana metoda przez oficjalna medycene.
Wziela latarke do reki i drewniana lopatke, zajrzala w gardlo i stwierdzila ze nie widzic nic podejrzanego w gardle. Zasugerowala 24-godzinny monitoring cisnienia i nie chciala dac skierowania do laboratorium, bo kazde badanie ze skrobania jezyka wykazuje kandyde. Na koniec dodala, ze napisze do lekarza ze nie mam kandydy.

Wywalczylem badania krwi i USG jamy brzusznej.
Wszystkie wyniki w normie.

A ty Brufciu ze szesc lat temu na tym forum tez twierdziles, ze nie ma takiej choroby jak kandydoza.

Bez inzynierow, to ty zamiast stetoskopu jeszcze bys uzywal drewnianego klocka do obsluchiwania chorych.
Nowoczesne urzadziena diagnostyczne zawdzieczasz inzynierom Kowalskim, a obslugi tych urzadzen uczy lekarzy tez inzynier Kowalski. Rower czy samochod tez skonstruowal inzynier Kowalski, ale to juz zalezy od lekarza czy potrafi z tych wynalazkow korzystac.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Cze 22, 2011 09:54   

Kangur napisał/a:

Bez inzynierow, to ty zamiast stetoskopu jeszcze bys uzywal drewnianego klocka do obsluchiwania chorych.
Nowoczesne urzadziena diagnostyczne zawdzieczasz inzynierom Kowalskim, a obslugi tych urzadzen uczy lekarzy tez inzynier Kowalski. Rower czy samochod tez skonstruowal inzynier Kowalski, ale to juz zalezy od lekarza czy potrafi z tych wynalazkow korzystac.


Lubię takie posty jak wyżej. 8)
Dla porządku i wiedzy : stetoskop wynalazł lekarz -Renee Laennec :hihi:
Ponadto informuję ,że :
1.dzięki serowarom mam ser
2.dzięki rybakom mam rybę
3.dzięki artystom mam dzieła sztuki
4.dzięki muzykom mam muzykę
itd itd
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Cze 22, 2011 10:14   

Adam319 napisał/a:
Skoro już jesteśmy przy dygresjach to:

Gdyby medycyna posuwała się w tempie rozwoju elektroniki

Osoba zmarła, gdyż nie zadzwoniono po lekarza,
czy lekarz powinien przyklaskiwać wsadzeniu
zainteresowanych do pierdla, czy powinien udzielić
im wsparcia i wykorzystać okazję by szerzyć wiedzę
kiedy warto zadzwonić po lekarza.


Bruford – szacunek, g
I nie liczysz na szybkie przyznanie racji.
:-)


Dzięki ogólnie za to co napisałeś.Ale co do racji to , heh , wiesz , wśród altmedu raczej nie mogę się jej zbyt szybko spodziewać.
Drobne poprawki :
1.medycyna nie mogła się rozwijać w tempie elektroniki , z przyczyn oczywistych
2.nie idzie o przyklaskiwanie jakieś szczególne wyrokowi choć uważam ,że zasłużyli.Rzecz w tym , że oponent przedstawia wyrok jako rzeź niewiniątek co nie jest prawdą.
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Cze 22, 2011 10:30   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Co do metodologii nauk ścisłych. Jak mi Pan pokaże dziesięciu lekarzy, którzy posługują się logiką, a nie wbitymi do głowy schematami leczenia, to odwołam moją opinię.
Nawiasem mówiąc, kiedyś Pan napisał, że nie ma czegoś takiego, jak schematy leczenia.
Oznacza to, że uprawia Pan inteligentną mistyfikację i nie jest Pan lekarzem.
Pozdrawiam
JW


A jaką może Pan mieć opinię ,z całym szacunkiem? Czy mam Panu podać nazwiska inżynierów , niezłych ponoć w swoim zawodzie a w reszcie życia - kompletnych kretynów?Bo takich znam.
Widzi Pan , znam więcej mądrych lekarzy niż Pan tu proponuje tylko taka rozmowa nie ma sensu.Z 2 powodów.Pierwszy i fundamentalny to taki ,że w mojej ocenie nie ma Pan wystarczającego warsztatu do oceny pracy lekarskiej , przynajmniej od poziomu podstawowego szpitala w górę.Dlaczego? Przypomnę choćby dwa akcenty o tym bezpośrednio świadczące:
1.w jednej ze starych dyskusji utrzymywał Pan buńczucznie ,że nie uczy się studentów med.skąd są , pardon le mot, gazy w jelitach.Wystarczyła cytacja z bryku powtórkowego dla stud.i młodych lek.
2.W tym wątku zaserwował Pan twierdzenie jakoby anatomopatolodzy orzekli u A.wyniszczenie na podstawie tylko wagi.Pańskie twierdzenie świadczy tylko o tym, że nie ma Pan wyobrażenia o skali informacji z sekcji zwłok.
Prawda jest taka ,że pewnie wie Pan więcej niż przeciętny zjadacz chleba ale nadal zbyt mało nadto ,że żywi Pan szereg potocznych wyobrażeń ,wynosząc je jedynie do rangi "wiedzy"
Co zaś się tyczy "mistyfikacji" to zaiste dziękuję , rozpaczliwce jakich się Pan chwyta zaświadczają jedynie Pańską polemiczną bezradność.Proszę o odnośnik do mojej wypowiedzi to będą konkrety.
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Cze 22, 2011 12:07   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
[ NIEZNANA MEDYCYENIE CHOROBA


Rozumiem, że dla Pana kryterium normalności polega na tym, że epileptyk po ataku powinien wyznać: "tato , to mi się tylko wydawało, że mnie tak coś trzepie przymusowo"
Jeżeli tego nie wyzna, a będzie się upierał, że rzeczywiście miał jakieś przymusowe skurcze mięśni, znaczy czubek, nie ma kontaktu z rzeczywistością..


j. Przez OSIEM lat nie da się ukrywać epilepsji przed lekarzami, którzy takie leki przepisują.
PAN KWESTIONUJE KOMPETENCJE LEKARZY PO STUDIACH MEDYCZNYCH.
JW


Nie.Zasadniczo kwestionuję jedynie postępowanie Roth'a. Kwestionuję natomiast Pańską zdolność (lub chęć) prawidłowego rozpoznania tego przypadku.
Po kolei.
Ten wpis o "chorobie nieznanej" zostawiłem jedynie po to by stwierdzić ,że nie będę się odnosić do supozycji absurdalnych.
A propos "właściwego rozeznania swojej sytuacji".
Napisał Pan : " Doskonale wie, że mu się wijące robale wydają z powodu pijaństwa,..."Jakże skutecznie potwierdził Pan moje stanowisko zarazem samemu sobie udzielając odpowiedzi , której nie chce Pan jednocześnie przyjąć do wiadomości.
Ów pijak ma obiektywne dla niego objawy a potem krytycznie wartościuje je jako wynikające z uzależnienia czyli choroby.Jasne , prawidłowo rozeznaje swoją sytuację.A. po pierwsze nie jest krytyczna bo w okresach spokoju dalej interpretuje je ( i jej otoczenie także zresztą) jako wyraz rzeczywistego , obiektywnego opętania diabelskiego opętania tudzież własnej predestynacji---- nadto miewa dalej symptomatologię -"poczułam trwogę zbawiciela" ;
Inne , nie związane z żadnymi atakami :
"Zbawiciel musiał wstawiać się u niej, aby przebaczyła kapłanom, którzy ciągle wątpili, że jestprześladowana przez demony, o czym informują zapiski z jej dzienniczka: 29 październik 1975 roku"
"Wczoraj wieczorem Zbawiciel dał mi odczuć, że postąpili prawidłowo, "
"boskie istoty należące do katolickiej85 innej rzeczywistości zaczynają się osobiściekontaktować z Annelies"
" Większość czasu Anneliese spędzała w łóżku i tylko czasami jęczała. "
Ataki to sobie były , w latach 196872 , potem ,zwłaszcza przez ostatnie krytyczne 1,5 roku to było falujące ale continuum.Takich cytacji z Goodman znajdzie Pan sobie bez liku, odzwierciedlających brak krytycyzmu A. wobec własnego systemu urojeń i internalizację całego pakietu wyobrażeń , łącznie z urojeniem o predestynacji do nadzwyczajnych dokonań--- "uwieńczenie dzieła Barbary Weigand".Jeśli to jest wg Pana zachowana zdolność do rozpoznania swojej sytuacji to ma Pan problem.Więc gdzie tu ten pański pijaczek-deliryk ma jakiekolwiek odniesienie?

Panie Witoldzie, stawiam tezę ,że Pan co prawda przeczytał książkę ale jej Pan nie umiał przeczytać.Ja o tym uprzedzałem na samym początku.Goodman co prawda jest największym dostępnym żródłem chronologii zdarzeń ale w warstwie interpretacyjnej jej narracja z założenia ma zdeprecjonować racjonalizm i obronić "duchowość".Mam podać przykłady narracji? Już w pierwszych akapitach ,gdzie ta sielanka bożych rolników i ich dzieci z jagniątkami zakłócona bywa tajemnym złem co to ze złych spojrzeń złych ludzi wynika.Dla Goodman to sielanka maryjnego ludu Frankonii.Ale jako tako wyrobiony czytelnik pamięta ,że "złe spojrzenia złych kobiet" to ludowa reminiscencja jednej z największych i bezrozumnych masakr w historii i tam gdzie ludzie się dopatrują "złych spojrzeń złych kobiet" tam sielanka jest tylko na obrazkach.
Ta książka to test - taki mianowicie czy czytelnik da się autorce wodzić za nos.Na razie daje się Pan wodzić.Ta książka nie może być czytana jak instrukcja serwisowa luftklapy do wichajstra.
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Cze 22, 2011 12:34   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
znaczy czubek, nie ma kontaktu z rzeczywistością. Otoczenie powinno to rozpoznać i przymusowo, WBREW WOLI CHOREGO, PO ATAKU, do psychiatryka, do psychiatryka.

JW


A jeszcze z tą demagogią trzeba się rozprawić , bo mi Pan tutaj wciska to czego nie twierdziłem.
Jak Pan sobie sprawdzi akty prawne ewentualnie pogada z ludźmi znającymi się na rzeczy to się Pan dowie ,że zastosowanie przymusu leczenia wolno rozważać tylko wtedy gdy psychotyk zagraża bezpośrednio sobie lub otoczeniu.Nigdy inaczej.Gdyby A. sobie psychotyzowała bez stwarzania zagrożenia dla własnego życia to nie byłoby mowy o przymusie.Ograniczanie sobie stopniowo jedzenia i płynów zaczyna w pewnym momencie być zagrożeniem życia.Tak właśnie umarła Anneliese.Więc spokojniej z tym capslockiem p Witoldzie.
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Czw Cze 23, 2011 03:46   

Bruford napisał/a:

Lubię takie posty jak wyżej. 8)
Dla porządku i wiedzy : stetoskop wynalazł lekarz -Renee Laennec :hihi:

Polknales haczyk Brufciu.
Bruford napisał/a:

Ponadto informuję ,że :
1.dzięki serowarom mam ser
2.dzięki rybakom mam rybę
3.dzięki artystom mam dzieła sztuki
4.dzięki muzykom mam muzykę
itd itd

Zapomniales napisac, ze dzieki lekarzom mamy recepty. O ich "dobrodziejstwu" nie trzeba wspominac.
Chociaz nalezy przypmniec, ze dzieki tym receptom "leczy" sie nieistniejacego wirusa HIV.
Drugim takim elementem jest obliczanie cholesterolu, bo Lekarscy nie potrafia tego zmierzyc bezposrednio.

Paradoksalnie aktualny wysoki stan diagnostyczny chorob zawdzieczamy nieuctwu Lekarskich.
Inzynierowie Kowalscy przyszli z pomoca aby doksztalcac Lekarskich w dziedzinie diagnostyki.
Lekarscy teraz korzystaja z wynalazkow inzynierow Kowalskich nawet przy "wypisywaniu" recept.
Aptekarze juz nie musza sie meczyc, aby rozszyfrowac hieroglify dochtorkow.

Na szczescie inzynierowie Gieniowscy (ci od genow*) przejmuja w swoje rece badania nad przyczynami chorob. I ci inzynierowie Geniowscy spowoduja, ze establiszment Lekarskich wyparuje przez luftklape bez uzywania zadnego wichajstra inzynierow Kowalskich.
Sadowa makulatura produkowana przez Bruforda nie zatrzyma tego procesu.

Edyt:
* Ci od genow co poszukuja anagramow genowych jak kobyla ma maly bok albo może jutro ta dama sama da tortu jeżom.
Tych co szukaja genow odpowiedzialnych za cukrzyce i tluszczyce nie nalezy brac pod uwage.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Ostatnio zmieniony przez Kangur Czw Cze 23, 2011 10:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Czw Cze 23, 2011 06:18   

Kangur napisał/a:
(...)Na szczęście inżynierowie Gieniowscy (ci od genów) przejmują w swoje ręce badania nad przyczynami chorób. I ci inżynierowie Geniowscy (...)


No wiem, że to straszne co napiszę, ale zabawne chyba też i daje poczucie skali.

Otóż zauważyłem po jednoznacznych śladach, że codziennie rano jakiś pies bada oponę w moim aucie, zauważyłem, że potem przychodzi kolejny pies, uważnie bada wyniki badania poprzednika, następnie wykonuje własne badania i porównuje wyniki badań, po czym nerwowo powtarza badanie. Podobno zmielony pieprz albo skoncentrowany olejek zapachowy zniechęca do badań, muszę obadać.

Pytanie na lato, jak system samopotwierdzających się badań może expirować by wszyscy zainteresowani mogli z uśmiechem wspominać jak to było dziko, strasznie i ekstremalnie i jakie to pouczające.
:-)
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Czw Cze 23, 2011 08:11   

Kangur napisał/a:
I ci inzynierowie Geniowscy spowoduja, ze establiszment Lekarskich wyparuje przez luftklape bez uzywania zadnego wichajstra inzynierow Kowalskich.

Kangurku, ale się uśmiałam :D
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Pią Cze 24, 2011 00:24   

W temacie wątku, kto wie ...

http://www.youtube.com/watch?v=SKhmFSV-XB0
:-)
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 27, 2011 10:27   

Kangur napisał/a:

Polknales haczyk Brufciu.
dzieki tym receptom "leczy" sie nieistniejacego wirusa HIV.
.


Też się uśmiałem 8) :viva:
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Lip 12, 2011 23:26   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Czw Paź 27, 2011 20:54, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lip 12, 2011 23:36   

Neska, przyznaj, że wciągnęłaś jakąś kreskę z eleganckiego lusterka ;)
Na serio: porównywanie niesamowicie fascynującego zjawiska opowiadającego o przemożnym i katastrofalnym w skutkach oddziaływaniu fanatyzmu religijnego toksycznych starych na umysł pełnej wigoru dziewczyny, do torebki Dody jest, kurva, wysoce niestosowne, co najmniej!
Ja rozumiem, że masz jakiś niebywały przypływ religijności, ale naprawdę, analogia jakiej użyłaś, postawiła mnie na baczność. Nie kumam, co też logicznego jest w twierdzeniu, że ateizm to forma wiary.
Jak się to ma w końcu do Anneliese? Wiesz, należy jej się jakieś upamiętnienie, a najlepszą jego formą jest próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego religią legitymuje się podłość wyrządzaną swoim bliskim - tutaj dziecku.

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Lip 12, 2011 23:59   

poubelle ;)
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Sob Lip 16, 2011 00:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lip 13, 2011 00:30   

Neska, wiem, że nie bierzesz, żartowałem.
I nie napiszę nic o ateistycznym poglądzie z dwóch istotnych powodów:
- nie chcę zaśmiecać Brufordowi wątku
- nie jestem ateistą, ale kimś znacznie gorszym. Mnie w ogóle metafizyka nie interesuje, chyba że rozrywkowo. Dla mnie pytanie o Boga jest kompletnie oderwane od wszystkiego, kompletnie nieistotne, kompletnie w końcu pozbawione najmniejszego nawet sensu. Poza tym, zdaje się - jest o tym wątek. Możemy tam pogadać jak chcesz: http://www.dobradieta.pl/...p?p=95649#95649

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Lip 13, 2011 00:41, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lip 13, 2011 00:34   

Myślałem również, że kwestia opętania nie mieści się w ramach tego wątku, miałem taką nadzieję, żyjemy w roku 2011. Chcesz powiedzieć, że bierzesz pod uwagę opętanie przez..np. Pazuzu lub Beliala, czy innego łobuza? Ty? :shock:

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Lip 13, 2011 00:44   

poubelle
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Sob Lip 16, 2011 00:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lip 13, 2011 00:48   

Neska napisał/a:
ale powiedz szczerze co da analizowanie jej przypadku?

Nagłośnienie sprawy choćby. Pisanie o niej z innego punktu jak tylko religijny. Wystarczy.
Bruford, jak się zdaje, ma fioła na punkcie tego wydarzenia, co owocuje niezłym ładunkiem merytoryki. Uwielbiam czytać ludzi bardzo szczerze zaangażowanych, daje się to wyczuć nawet przez sieć :)

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Lip 13, 2011 01:27   

poubelle ;)
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Sob Lip 16, 2011 00:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lip 13, 2011 01:33   

Nie wiem, czy to fioł, ale pisze z dużym znawstwem, co więcej: z pasją. Pasja jest najważniejsza. Zapytaj Bruforda, sprytnie zaprzeczy, że to fioł :)

Tomek
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lip 13, 2011 09:57   

Neska napisał/a:
to o czym w koncu jest ten watek?

)


:viva: Jeśli człowiek metrykalnie dorosły , po przeczytaniu dwudziestu paru stron dyskusji , w której obok sporu faktograficznego , pojawiały się dygresje na temat praktyki prawa, psychologii i psychiatrii , socjologii i historii( a sens polemiki widać w większości postów) , zadaje takie pytanie , to stawiam tezę ,że udzielenie mu jakiejkolwiek pomocy jest już niemożliwe :viva: .
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
Ostatnio zmieniony przez Bruford Śro Lip 13, 2011 13:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lip 13, 2011 10:08   

M i T napisał/a:
Nie wiem, czy to fioł, ale pisze z dużym znawstwem, co więcej: z pasją. Pasja jest najważniejsza. Zapytaj Bruforda, sprytnie zaprzeczy, że to fioł :)

Tomek


Niekoniecznie.Nie wykluczam fiksacji tematycznej.Widzisz , znacznie więcej źródeł niż można by sądzić , sugeruje ,że to co nazywamy cywilizacją ew cywilizowanym społeczeństwem , jest w gruncie rzeczy czysto naskórkowe.I to mnie fascynuje.A historia Anneliese i jej późniejsze interpretacje -- po dziś dzień ze źródeł katolickich tylko mnie w tym utwierdzają.
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lip 13, 2011 11:36   

M i T napisał/a:
nie jestem ateistą, ale kimś znacznie gorszym


ciekawe jest dlaczego Tobie taka opcja odpowiada

" no i " dlaczego w przypadku Neski nie było ataku w stylu " masz wyprany mózg "

gdyby Bruford napisał "jestem wierzący ponieważ ..." też pisałbyś o "zmanipulowaniu" ?

krótko , aby nie zaśmiecać - ku samoAnalisie ;)

Dar
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lip 13, 2011 13:32   

Neska napisał/a:

co do ateizmu to powiedz sam - czlowiek wierzacy ma Boga lub przynajmniej jego wyobrazenie, ufa, wierzy, poklada nadzieje, cos tam sobie kmini w glowie, ateista nie ma nic, kompletnie nic - najczystsza forma :)



Ręce opadają 8)
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lip 13, 2011 13:34   

dario_ronin napisał/a:
gdyby Bruford napisał "jestem wierzący ponieważ ..." też pisałbyś o "zmanipulowaniu" ?


Bruford by tego nie napisał. Co to w ogóle znaczy "Tomkowi odpowiada opcja" ?
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lip 13, 2011 17:06   

Bruford napisał/a:
Co to w ogóle znaczy "Tomkowi odpowiada opcja" ?


opcja ?
a. jest
b. nie ma
c. "jestem gorszy"

wybieram :P

dlaczego ?

wyjaśnienie zostawiam specjalistom
ja jestem tylko obserwatorem z "planktonu" :D

mam swoją hipotezę , ale ...

niektórym udaje się uczciwa autodiagnoza

i radość większa
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Lip 14, 2011 23:46   

poubelle ;)
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Sob Lip 16, 2011 00:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lip 15, 2011 00:06   

Akurat w TYM przypadku, racja jest po stronie Bruforda. Wątek przestrzeliłaś jedynie wzrokiem, a diagnoza jakbyś go przeżarła analizą na wskroś tam i z powrotem.
Pewnie się czepiam, ale jestem mocno zaskoczony.

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pią Lip 15, 2011 00:26   

poubelle ;)
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Sob Lip 16, 2011 00:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lip 15, 2011 09:56   

Neska napisał/a:
wszystko mozna powiedziec i wszystko bedzie prawda


8/

mam nadzieję , że to wynik przemęczenia :-)

może jednak przemyślisz tą wypowiedź

wszystko nie będzie prawdą - brzmi rozsądniej
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lip 15, 2011 09:59   

M i T napisał/a:
racja jest po stronie Bruforda


jak Sędzia Sądu Najnajwyższego ;-)
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lip 15, 2011 10:11   

Neska napisał/a:

A o Bogu wszystko mozna powiedziec i wszystko bedzie prawda, chyba, ze Go widziales twarza w twarz i juz wszystko wiesz.


Nie zauważyłem żebym założył jakiś wątek celem dyskusji "o Bogu" -to by dopiero była strata czasu 8) Właściwie tego wątku też nie założyłem :D .
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
Ostatnio zmieniony przez Bruford Pią Lip 15, 2011 11:44, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pią Lip 15, 2011 23:18   

tak sie wszyscy zarzekacie, ze ateisci, zadnego Boga, metafizyki, transcendencji itp, ale temat potencjalnego opetania Was kreci. I bylam tylko zwyczajnie ciekawa dlaczego. Bruford, widziales w swojej praktyce jakiegos opetanego? Jak czesto o tym slychac? Bo ja jakos nigdy w swoim otoczeniu.
Juz kontekst podsuniety przez MiTow, o wplywie dewocyjnego, ortodoksyjnego i przedsoborowego wychowania na zycie dzieczyny jest ciekawszy i wiele wnoszacy.
Bruford i nie musiales sie tak autocenzurowac - rozumiem, ze ze mna moglbys ewentualnie o kosmetykach pogadac, tak? KREM DO PAZNOKCI
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Sob Lip 16, 2011 00:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lip 15, 2011 23:25   

Neska, mnie temat opętania kręci bardzo, np. w filmach. I tu stawiam kropkę. Mam 38 lat i wiarę w zjawiska nieudowodnione lub o nikłym prawdopodobieństwie, uważam za objaw magicznego myślenia. Można, jasne, tylko po co, jesteśmy dorośli, no nie?

Wiesz, żadna osoba autentycznie a-religijna, nie uległa opętaniu. Nie ma o kimś takim żadnej wzmianki. "Opętanie" dotyka jedynie ludzi o profilu religijnym, duchowym, przesiąkniętych magicznym myśleniem, zabobonnych, sterownych, nie związanych z własną psyche, o rozszczepionej odpowiedzialności, chorych umysłowo itd.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Lip 16, 2011 15:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Lip 16, 2011 00:12   

I tu sie zgadzam z Wami i Brufordem. Na bank kontekst sytuacyjny i choroba psychiczna. Czy cos jeszcze? nie wiem. Bo ja zakladam miejsce dla Boga. I to pewnie ma wplyw. Ale nie wiem, powtarzam.

mozna wyciac 3 ost. strony.

poubelle ;)
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Sob Lip 16, 2011 00:22, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Lip 16, 2011 11:56   

[quote="Neska"
Jesli Bog istnieje to sie dowiemy z pewnoscia jak to bylo z Anneliese.[/quote]

Jeśli?

Ok.

Z anneliese to było tak że ona była chora. A chorym się jest z powodu... odstepstwa. Przy czym odstepstwo nie musiało być zawinione. To znaczy że nie bylo w tym jej winy., Stąd jej podejście, zresztą całkowicie słuszne chciałoby się powiedzieć. Błąd jests konsekwencją grzechu, i w tym kontekście pisałem już że cierpienie za grzechy wszetecznej głupoty niemców wcale nie są oznaką choroby psychicznej jak to się przeważnie mądralom wydaje. To jest wbrew pozorom bardzo racjonalne, trzeba jedynie umieć operować na pojęciach abstrakcyjnych.

Tutaj raczej mówiłbym o tym że anneliese była święta czy też niewinna. Nie była psychicznie chora, ponieważ ni mniej ni więcej chora psychika to własnie opętanie. Psyche=duch=coś niewidzialnego=sprawy nie z "tego świata"....

problem w tym jak powiedział jeden kapłan że dzisiaj 3/4 ludzkości jest opętane. Z innego ujęcia jest bardziej oczywiste jeżeli rozumie się że opętanie jest wprostproporcjonalne do zezwierzęcenia...

Neska napisał/a:
heretycko to zabrzmi, ale dla mnie ateizm to chyba najczystsza forma wiary 8) :)


No z drobnymi poprawkami będzie pasować. Heretyckie nie jest to wiadomo. Ale żeby od razu najczystsza, też nie.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Sob Lip 16, 2011 12:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lip 16, 2011 13:35   

M i T napisał/a:
tylko po co, jesteśmy dorośli, no nie?


Tomek , co to ma niby znaczyć ?
"My" dorośli , mądrzejsi , ... - niewierzący
"oni" czyli reszta wierząca - niedorośli czyli , naiwniacy ?

przemyśl czy to uczciwe i "dorosłe" spojrzenie

moja diagnoza :
a. wyparcie :D - nie potrzebuję Ojca , nie potrzebuję Boga , sam o wszystkim decyduję - jestem dorosły !!!
b. ew. zwykła ludzka ignorancja 8)

prywatnie (życzliwie) - nie dorośniesz póki nie zostaniesz ojcem +- 20 letniego syna

:-)

Darek
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lip 17, 2011 18:34   

M i T napisał/a:
Wiesz, żadna osoba autentycznie a-religijna, nie uległa opętaniu. Nie ma o kimś takim żadnej wzmianki. "Opętanie" dotyka jedynie ludzi o profilu religijnym, duchowym, przesiąkniętych magicznym myśleniem, zabobonnych, sterownych, nie związanych z własną psyche, o rozszczepionej odpowiedzialności, chorych umysłowo itd.


Do tego należałoby dodać ciekawą rzecz. A mianowicie, że zjawisko opętania występuje w wielu kulturach, na różnych szerokościach geograficznych. I co ciekawe - różnie się objawia, jak również różnie wygląda rytuał egzorcyzmu.

Dlaczego u nas działa modlitwa kapłana egzorcysty, wśród niektórych plemion afrykańskich szaman "wsysa" demona w swoja ciało i wewnątrz niego stacza z nim walkę, tak, że jego ciało miotane jest po glebie, a np w azji wysstarczy miska ryżu, by demon się pożywił, i se poszedł?

Czemu demon i jego zachowanie nie jest uniwersalne, a koreluje raczej z kulturą, czyli czynnikiem ludzkim, religijno społecznym?

No i kolejna sprawa. W kontekście religii katolickiej. Pamiętam z podstawówki z rekolekcji takie stwierdzenie, że diabeł to co może zrobić najgorszego, to sprawić, że człowiek nie będzie wierzył w zło i w niego. Wtedy piekło nie byłoby czymś odstraszającym.
Dlaczego zatem diabeł miałby manifestować swoją obecność w tak bezpośredni i jawny sposób? To się kupy nie trzyma. Po co? w jakim celu? Przecież ludzie będący obserwatorami osoby opętanej zazwyczaj nawracają się i zmieniają w dewotów.
Takie opętanie to przysługa dla Boga, a nie działanie w interesie diabła.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lip 17, 2011 19:04   

zenon napisał/a:
To się kupy nie trzyma. Po co? w jakim celu? Przecież ludzie będący obserwatorami osoby opętanej zazwyczaj nawracają się i zmieniają w dewotów.
Takie opętanie to przysługa dla Boga, a nie działanie w interesie diabła.


To się kupy trzyma właśnie - to "przysługa" dla religii fałszywej , a nie Boga .
Jedni w niego nie wierzą i już wygrał , inni "dewocieją" i też wygrał , bo uwierzyli w moc kapłana / szamana .

Demony to stworzenia potężniejsze i sprytniejsze niż ... 8)

przykład : "rozmowy" ze zmarłymi - demony wiedzą wiele o każdej osobie , obserwują ludzi od wieków ( od początku ) mogą "wmówić" co chcą każdemu kto da im dostęp do siebie np. pójdzie do wróżki , szamana , kapłana lub samodzielnie bawi się okultyzmem , spirytyzmem ...
a na resztę i tak mają sposób :P
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lip 17, 2011 19:22   

Dylemat dla katolików
OSTATNIMI czasy Kościół katolicki boryka się z dwoma problemami, które mają związek z postacią Diabła. Po pierwsze, musi się przeciwstawiać zaznaczającej się wśród współczesnych katolików skłonności do powątpiewania w jego istnienie. Po drugie, ma do czynienia z rosnącą liczbą nieoficjalnych egzorcyzmów, czyli prób wypędzania złych duchów.
Papież Jan Paweł II przypomniał młodzieży katolickiej, że Diabła należy brać poważnie. W jednym ze swoich listów napisał: „Bez obawy nazywajcie po imieniu pierwszego sprawcę niegodziwości, którym jest Zły. Obrał on taktykę nieujawniania swego istnienia i dalej się jej trzyma”.
Podobnie wypowiedział się kardynał Joseph Ratzinger, prefekt Kongregacji do spraw Doktryny Wiary: „Bez względu na to, co o diable mówią mniej wnikliwi teolodzy, nie jest on dla wiary chrześcijańskiej symbolem, lecz osobą realną, choć zagadkową. Jest rzeczywistym, potężnym bytem”.
Kardynał Ratzinger wyraził też wielkie zaniepokojenie z powodu nieformalnych spotkań, jakie w wielu krajach urządzają katolicy obawiający się Szatana. W liście do wszystkich biskupów katolickich, opatrzonym datą 29 września 1985 roku, napisał: „Od kilku lat w pewnych kręgach kościelnych organizuje się coraz więcej zbiorowych modłów, mających na celu uwolnienie ludzi od wpływu demonów”. Przypomniał wyższemu duchowieństwu, że według prawa kanonicznego zebrania takie mogą się odbywać wyłącznie za zewoleniem miejscowego biskupa, który winien go udzielać jedynie duchownym. Żaden laik nie jest uprawniony do „egzorcyzmowania Szatana i upadłych aniołów”.
We francuskim dzienniku Le Figaro czytamy: „Gwałtowny wzrost popularności egzorcyzmów i innych sposobów zwalczania Szatana zaznaczył się w ostatnich miesiącach we Włoszech. Widoczne jest to zwłaszcza w Turynie, gdzie kardynał Anastasio Ballestrero zamianował niedawno sześciu nowych egzorcystów”. A paryska gazeta International Herald Tribune nadaje tej sprawie wymiar ogólnoświatowy, pisząc: „Zainteresowanie domniemaną obecnością Szatana w Turynie to zaledwie fragment długiej dyskusji w łonie Kościoła rzymskokatolickiego, dotyczącej uosobienia zła, któremu Pismo Święte i nauka kościoła nadają różne nazwy, takie jak ‛książę tego świata’, ‛moc ciemności’, ‛wąż starodawny’ i ‛oszczerca’”.
Jean Dutourd, członek Akademii Francuskiej, poczynił kilka ciekawych spostrzeżeń na temat wątpliwości co do istnienia Szatana, nurtujących dziś nawet dostojników kościelnych. Napisał na łamach francuskiego dziennika L’Est-Républicain: „Za naszych czasów wiara w Boga nie jest zbyt dobrze widziana, ale przynajmniej się ją toleruje. Natomiast kto wierzy w Diabła, naraża się na śmieszność. Już sama wzmianka o Szatanie (...) wywołuje rozbawienie pośród intelektualistów, ludzi interesu, polityków i niewątpliwie też sporej liczby biskupów. Ich wesołość tym bardziej mnie dziwi, że od roku 1914 Diabeł zdaje się poświęcać nam szczególną uwagę”.

Dar
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lip 18, 2011 12:33   

zenon napisał/a:
[
Do tego należałoby dodać ciekawą rzecz. A mianowicie, że zjawisko opętania występuje w wielu kulturach, na różnych szerokościach geograficznych. I co ciekawe - różnie się objawia, jak również różnie wygląda rytuał egzorcyzmu.

Czemu demon i jego zachowanie nie jest uniwersalne, a koreluje raczej z kulturą, czyli czynnikiem ludzkim, religijno społecznym?

.


Racja.Trans i opętanie są równie długie jak historia religii.W zależności od "profilu "religii różna też jest i była ich funkcja.W niektórych religiach czasowe opętanie traktowano jako coś jak najbardziej pozytywnego.
Ciekawe ,że np w chrześcijaństwie opętania ,zwłaszcza zbiorowe, często się odnosiły do sfery seksualnej.
Tak było nie tylko w słynnym Loudun ale i u Nazaretanek w Kolonii , w klasztorze w Auxonne , nawet we wsiach - Alia koło Palermo czy Verzegnis koło Friuli.
Św.Małgorzata-Maria Alacoque była regularnie nawiedzana przez diabła , seksualnego oprawcę.W jednej ze swoich książek współczesny włoski egzorcysta przytacza kilka takich "opętań" u kobiet.
Chrześcijaństwo niezależnie oo doktryny podstawowej zawsze poddawało opresji ludzką seksualność - wiadomo , to podstawa władzy.Ekspresja tłumionej seksualności musiała być diabelskim opętaniem
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lip 18, 2011 12:49   

dario_ronin napisał/a:
[
prywatnie (życzliwie) - nie dorośniesz póki nie zostaniesz ojcem +- 20 letniego syna


Ja nie wiem , skąd się bierze pomysł ,że to jakiś warunek konieczny dorosłości. Zapłodniłem a potem wykarmiłem , ubrałem i wychowałem i już mam argument na zaś.Czy to takie magiczne odzwierciedlanie boskiego porządku : Bog-Ojciec -ojciec zwykły - syn co to sam kiedyś chwalebnie zapłodni itd itp 8)
A przy okazji --córka może być czy nie bardzo?
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
Ostatnio zmieniony przez Bruford Pon Lip 18, 2011 12:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lip 18, 2011 12:51   

Neska napisał/a:
ta- rozumiem, ze ze mna moglbys ewentualnie o kosmetykach pogadac, tak? ]


Kosmetyki kupuję ale o nich nie gadam.Sugestia miała inny wymiar.
_________________
Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Lip 18, 2011 15:42   

Kultura a zaburzenia psychiczne
http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=98

czyli to jak reaguje chory psychicznie w dużej mierze zależy od zewnętrznych czynników kształtujących przez lata jego sferę psychiczną mózgu.

no różnie objawia się opętanie czy inne schizy z prostego powodu: choroba psychiczna jak dla mnie to pewien rodzaj reakcji organizmu objawiający sie podobnie jak inne jednostki chorobowe polegające na eliminacji z organizmu czegoś co "uwiera", np. skóra często jest miernikiem tego co dzieje sie w środku, wyrzuca reagując egzemami, trądzikiem, jelito reaguje biegunką, drogi oddechowe zaflegmieniem, drogi moczowe zmianami w moczu, tak psyche reaguje wyrzuceniem tego co siedzi w podświadomości po przekroczeniu granic wytrzymałości. No więc na zewnątrz widac wówczas to, co chłonęła psyche przez lata w określonym miejscu i czasie...
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Lip 19, 2011 07:20   

Bruford napisał/a:
A przy okazji --córka może być czy nie bardzo?


Niestety -- córka "odpada" :D ,

teraz poważnie : w tym przypadku syn ma znaczenie
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Lip 19, 2011 07:38   

Cytat:
Ja nie wiem ,


ja też nie wiem wszystkiego ;)

a od magicznego myślenia trzymam się z daleka

:-)
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Wto Lip 19, 2011 16:41   

http://www.nerwica.com/le...nie-t17742.html
Cytat:
Wreszcie, zbliżając się do tematu który chciałam poruszyć...
Podczas wczorajszej lekcji religii, mowa była o szatanie. O jego inteligentnej postaci, i próbie omamienia ludzi wykształconych dzięki przybieraniu dość groteskowej formy... Pani Katechetka, często wspomina o tym jak bardzo lubi zadawać dociekliwe pytania. W końcu na ich zadawanie, przyszła i moja kolej. Długo nie mogłam się zdobyć na odezwanie jednakowoż bardzo zależało mi na uzyskaniu odpowiedzi. Zapytałam o to, czy rozważanie trafności treści Biblii może być uważane za grzech? Kolejno nawiązałam do nerwicy... Nerwicy, natręctw religijnych. Zaznaczyłam na wstępie, że niekoniecznie mówię albo opisuje swój przypadek. Jedynie, podaję przykład... Jak łatwo się domyślić, było wręcz przeciwnie. Mówiłam również o lęku przed odwiedzaniem kościołów, czy bliskim towarzystwem Księdza. Chociażby przy spowiedzi... Rozwinęła się dyskusja. Stanęło na opętaniu. Bardzo mnie to zaniepokoiło... (Już podczas zadawania pierwszego pytania, zrobiło mi się gorąco. Duszno, wręcz. Stopniowo pojawiały się kolejne objawy... Im więcej starałam się przekazać, tym ciężej mi to przychodziło... W końcu, zadzwonił dzwonek. Długą piętnastominutową przerwę spędziłam tym razem siedząc pod ścianą. W miarę jak najdalej, o tłumów... Nie uniknęłam w ten sposób jednak, zainteresowania ze strony Pani od religii. Ona też... Jak większość... Zapytała, czy przypadkiem nie jest mi słabo. Zaskoczyła mnie lekko odpowiedź, jednej z moich szkolnych znajomych... "To nic. Ona tak zawsze." - Czy rzeczywiście w ten sposób odbierają moje zachowanie... Przecież zwykle... Zwykle staram się, nie zwracać na siebie ich uwagi...
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Wto Lip 19, 2011 17:20   

http://www.podrugiejstron...cznego,209.html

objawy analogiczne z A., tylko ze Renata leczyła sie w oddziale zamknietym.
Cytat:
Poniższy tekst pochodzi z książki: D. Janus, Psychopatologia a religia. Strukturalne zbieżności pomiędzy zaburzeniami psychicznymi a religią, ENETEIA, Warszawa 2004. Tekst stanowi podrozdział 6.3: Psychologia opętania demonicznego --> Opętanie (przypadek Renaty)

Nerwice, zaburzenia osobowości, psychozy, anoreksja, natręctwa, urojenia, narcyzm to częste patologie psychiczne. Ich związki z przeżyciami o treści religijnej i religią są dla psychologii interesującym polem badań.
Autor książki opisuje granice normalności przeżyć psychicznych i związki zjawisk psychopatologicznych z religią, opierając się głównie na własnym doświadczeniu terapeutycznym, neopsychoanalizie, podejściu egzystencjalnym. Proponuje własne ujęcie teoretyczne (koncepcja zwijania i partycypacji).

Renata trafiła do szpitala po tym jak wystąpił u niej napad szału, w trakcie którego niszczyła przedmioty w mieszkaniu i wygrażała obecnym w jej pobliżu osobom. Według świadków tego zajścia, wykrzykiwała zmienionym, niskim głosem przekleństwa jednocześnie grożąc, że ich zabije i że wyskoczy przez okno. Gdy spotkałem się z nią w oddziale psychiatrii miała 28 lat, i od ponad roku była uznana przez Kościół za opętaną. Pierwszy epizod chorobowy nastąpił półtora roku przed naszą rozmową. Miało to miejsce podczas specjalnej mszy w jednym z kościołów, gdzie modlono się o „oczyszczenie ciała i duszy". Renata dostała wtedy ataku drgawek. Zdarzenie to było pokryte niepamięcią, o wszystkim dowiedziała się z opowiadań świadków. Niedługo później rozpoczęły się regularne modlitwy o uwolnienie, a następnie egzorcyzmy. W trakcie tych czynności Renata wpadała w trans, szalała i z pianą na ustach niszczyła symbole religijne (jak twierdziła tylko te, które były poświęcone). Ponoć wykazywała wtedy tak wielką siłę fizyczną, że nawet kilku mężczyzn nie mogło jej powstrzymać. W trans miała wpadać również wtedy, gdy modlono się pod jej nieobecność, ale w jej intencji.

Duchowny, który egzorcyzmował Renatę opowiedział o sytuacji, w której miała ujawnić nadnormalną wiedzę, mówiąc o „grzechach" nieznanych jej osób (stwierdził, że odnośnie jego osoby jej twierdzenia były prawdziwe). Opowiedział też o reakcji Pacjentki na krzyż św. Benedykta, który nosił przy sobie. „Szatan" miał w czasie egzorcyzmu powiedzieć ustami Renaty: „Podałem mu truciznę". Zakonnik początkowo nie wiedział co te słowa mogą oznaczać, dopiero później przeczytał, że kiedy pewnego dnia św. Benedykt błogosławił żywność przed posiłkiem, jego kielich pękł. Jak się miało okazać była w nim trucizna. W czasie egzorcyzmowania Renata mówiła podobno po łacinie oraz w języku hebrajskim. Sama Pacjentka również opowiadała o swoich niezwykłych zdolnościach. Mówiła o tym, że potrafiła lewitować, chodzić po pionowej ścianie, miała fotograficzną pamięć oraz potrafiła zdalnie wpływać na ludzi. Rzeczywiście, jeden z lekarzy opowiedział, jak uśpiła pewną starszą, niespokojną pacjentkę. Zrobiła to w jednej chwili, zbliżając swoje ręce do jej głowy. Wykonując ruch ręką spowodowała też, że ta sama pacjentka — idąc korytarzem w odległości kilku metrów od niej — zawróciła i udała się na swoją salę.

Jeśli chodzi o występujące u Renaty ataki, to miałem sposobność obserwować jeden z nich. Było to wkrótce po tym jak jej salę opuściło dwóch księży, którzy przyszli do niej w odwiedziny. Renata siedziała na łóżku, oparta o ścianę, o którą uderzała rytmicznie potylicą. Drżała. Gdy wraz z pielęgniarką ułożyłem ją w pozycji leżącej, miała przymknięte oczy i wykręcała się na wszystkie strony, przyjmując również pozycje zbliżone do łuku histerycznego. Zaczynała coraz bardziej rzucać się i szamotać. Jej gałki oczne były wywrócone. W końcu, niskim głosem zaczęła coś niezrozumiale bełkotać, a na jej ustach pojawiło się nieco spienionej śliny. Pierwsza faza ataku ustała. Leżała teraz spokojnie, nie reagując jednak w żaden sposób na wypowiadane do niej słowa. Rozpoczęła się druga faza ataku. Renata, cała drżąc i z pianą na ustach, powiedziała niskim, „szatańskim" głosem: „Idź stąd, ta *** jest moja". Zapytałem: „Kto ma stąd iść?" "Ten klecha" — odpowiedziała. Gdy po chwili powiedziała zdanie w rodzaju pierwszego, wtedy spytałem ją: „'Moja', to znaczy czyja?". Po moim pytaniu Renata na moment zamarła w bezruchu, po czym powoli zaczęła, cała poskręcana, podnosić się na łóżku. Gdy doszła do półsiedzącej pozycji, jej głowa była nienaturalnie wykręcona. Spojrzała na mnie białkami swoich oczu, a wyraz jej twarzy mówił mi tylko jedno: „A co to, czyżbyś nie wiedział?". Było to tak, jakby demaskowała moją nieszczerość, to, że wcale nie chciałem wziąć poważnie możliwej odpowiedzi. Cały atak trwał około pięć minut. Przyszła do siebie bez aury ponapadowej, niczego nie pamiętając. W trakcie innego ataku, obserwowanego przez lekarza, gdy ten mówił do niej „pani Renato" odpowiedziała zmienionym głosem: „Jej tu nie ma".

Renata swoje dzieciństwo określiła jako „dobre". Była wychowywana głównie przez matkę i babkę, gdyż ojciec często był nieobecny, a później zamieszkał osobno. Niewiele była w stanie powiedzieć o swoich relacjach. O relacji z matką powiedziała tylko tyle, że była „dobra". Gdy niedawno ojciec starał się nawiązać z nią kontakt, powiedziała mu, że nie oczekuje tego, że jest jej „obojętny". Renata jako czternastolatka trafiła do pewnej lokalnej sekty, z którą była związana nieprzerwanie przez dziesięć lat. Na jej wstąpieniu do sekty zaważyło pragnienie głębszej relacji z ojcowskim mężczyzną, co sama wyznała. Guru zafascynował ją swoją osobowością i, jak to nazwała, swoimi „sztuczkami". Ona także uczyła się różnego rodzaju technik parapsychicznych, takich jak telepatia czy prekognicja. Jednak po pewnym czasie, jak mówiła, poczuła, że „to wszystko to jedynie sztuczki", że pragnie czegoś innego, kontaktu z „wyższą istotą". Wystąpiła z sekty i na jeden rok ukryła się w zakonie katolickim. Jednak religia katolicka nie odpowiadała jej „w pełni". Związała się więc z ruchem Hare Kriszna i przebywała w jego wspólnocie przez kilka lat. Będąc w tym ruchu religijnym poszła na studia, do wyższej szkoły prowadzonej przez jezuitów. Jak twierdziła, miała poznać „drogi dotarcia do chrześcijan". Pewnego dnia ktoś namówił ją do wzięcia udziału w pielgrzymce. Grupa pielgrzymów została poinformowana, że jest wśród nich osoba wahająca się w wierze. Modlono się, by Renata w pełni przyjęła wiarę katolicką. Gdy pielgrzymi zbliżali się do sanktuarium Renata miała poczuć, że naszyjnik, który ma na szyi (relikwia z Hare Kriszna) coraz bardziej się zaciska. Poprosiła jakieś osoby o jego odpięcie, ale ponieważ było to niemożliwe, musiano go przeciąć. Pamiętała, że rozpłakała się wtedy, lecz nie potrafiła mi nic powiedzieć o emocjach jakie jej towarzyszyły. Pielgrzymka miała miejsce dwa lata przed trafieniem Renaty do szpitala, pomiędzy tymi zdarzeniami miała okres, gdy pracowała w kancelarii jednej z parafii.

Na temat tego, co się z nią dzieje Renata nie zajmowała jasnego stanowiska. Jej zachowania i wypowiedzi wskazywały na niejednoznaczny stosunek do kwestii „opętania", wyrażała wątpliwości co do teorii demonologicznej, którą przedstawiał jej Kościół. Powiedziała na przykład odnośnie „opętania": „Jakoś trudno mi to przyjąć, to są rzeczy jak z horroru". Z drugiej jednak strony, jako terapeuta przyzwyczajony do obserwacji również tego, co stoi poza bezpośrednią i literalną treścią wypowiedzi, widziałem, że Renata w jakiś subtelny sposób upaja się swoim „opętaniem". Podobnie podwójny stosunek miała do Kościoła — pomimo negacji jego nauki, utrzymywała z nim stały kontakt. Gdy mówiła o hostii w jej głosie pobrzmiewał ton nonszalancji. Mówiła na przykład: „No ten opłatek, nie wiem jak to tam oni nazywają" (nie potrafiła wypowiedzieć słowa „hostia", jedynie — „opłatek"). Przy czym, jak twierdziła, pojawiało się w niej coś na podobieństwo ironicznego śmiechu. Poproszona, aby nazwała swoje emocje względem hostii, była w stanie powiedzieć jedynie „***", „coś obrzydliwego". Miało się wrażenie jakby istniał w niej zakaz myślenia o tym przedmiocie. Wszystko, co była wstanie wyrazić zawierało się w owym słowie „***". Twierdziła, że w jej myślach nie pojawia się nic innego. Z drugiej strony, ujawniała dogmatyczną wiarę w nadnaturalność hostii, gdy mówiła: „Substancjalnie to tylko mąka i woda, ale mi chodzi o to, co się za tym kryje". Jednak, gdy spytałem ją, co za tym się kryje, nie potrafiła nic odpowiedzieć. Nie potrafiła również wypowiedzieć słowa „Bóg" czy „Jezus", którego określała mianem „kukiełka na drzewie" (odnoszącym się do krucyfiksu). Gdy otwierała Biblię widziała jedynie białe, puste strony.

Jakaś zgeneralizowana „ambiwalencja" dostrzegalna była w całym jej sposobie bycia (była zauważalna w komunikowanych przez nią treściach, w ich emocjonalnym wyrazie, w funkcjonowaniu w relacji terapeutycznej). Uwidaczniała ona psychiczną dysocjację, której pewien stopień można było zauważyć nawet wtedy, gdy Renata zachowywała się „normalnie", to znaczy pomiędzy jej atakami. Na przykład, gdy na pierwszym spotkaniu opowiadała mi swoją historię, jej twarz przybrała charakterystyczny wyraz, który każdy uważny obserwator skojarzyłby z uczuciem żalu czy bólu. Jednak zapytana, co czuje, gdy mi o tym wszystkim mówi, odpowiedziała, że niczego nie czuje. Nie jest to oczywiście niczym niezwykłym, tego typu odcięcie od emocji obserwuje się bardzo często. Należy jednak zaznaczyć, że w przypadku Renaty „efekty" dysocjacyjne były stałymi elementami jej funkcjonowania. Pamiętała ona epizody, gdy po wystąpieniu z sekty „nogi same ją niosły" do świątyni Hare Kriszna, lub przeciwnie, nie potrafiła zrobić kroku, aby podejść do katolickiego konfesjonału. Co do pierwszego zdarzenia, to twierdziła, że starła się zmienić kierunek marszu lub zatrzymać się, lecz jej się to nie udało.

Pseudoparaliż Renaty przed spowiedzią to typowy przykład konwersyjnego zaburzenia ruchu. Z pewnością o wiele rzadsze jest drugie z opisywanych zjawisk, czyli automatyczny, niemożliwy do przerwania chód. Pierwszy objaw możemy rozbić na dwie sekwencje: podjęty świadomie zamiar spowiedzi (na który to zamiar niemały wpływ miało środowisko, w którym Renata zaczęła przebywać), oraz mimowolna reakcja grupy mięśni, którą to reakcję możemy traktować jako związaną z nieświadomym zamiarem przeciwnym (niechęcią, lękiem przed spowiedzią itp.). Reakcja ta jest raczej prosta i niespecyficzna, jednak gdy uwzględnimy fakt, że niewątpliwie stoi za nią utajony zamiar, możemy ją rozpatrywać jako przejaw dysocjacji.

W drugim z opisanych przez Renatę zjawisk obserwujemy bardziej specyficzną reakcję, polegającą na złożonej sekwencji behawioralno-poznawczej. W jej skład wchodzi — oprócz mimowolnej tendencji i świadomego sprzeciwu — złożone zachowanie motoryczne, oraz skomplikowana czynność poznawcza, polegająca na kontroli ruchów i kierunku marszu. W drugim przypadku mamy więc do czynienia z większą autonomią odszczepionej części osobowości, która dysponuje szerszym zasobem działań. Możemy więc uznać, że w tym drugim przypadku nastąpiło większe „upersonifikowanie" odszczepionego kompleksu psychicznego, który dysponuje teraz swego rodzaju wolą (zamiar pójścia do świątyni), aparatem poznawczym (percepcja drogi), oraz możliwościami wykonawczymi (kontrola ruchów nóg).

Po rozpoczęciu egzorcyzmów Renata początkowo dalej miewała różnego rodzaju reakcje konwersyjne (nie mogła chodzić, traciła głos), później te zjawiska ustąpiły, a na ich miejsce pojawiły się ataki opętania. Można to wytłumaczyć tym, że nieświadome tendencje zostały silniej odszczepione, i nie były już wyrażane poprzez izolowane objawy, lecz w formie upersonifikowanego kompleksu, w postaci „szatana". Widzimy więc kontinuum objawowe od uogólnionych drgawek (pierwszy atak) i konwersji, aż do pełnoobjawowego opętania. To, że opętanie było poprzedzone wymienionymi zjawiskami nie jest przypadkowe, lecz świadczy o genetycznym związku tych zjawisk, oraz o ich podobieństwach strukturalnych.

Podczas pobytu Renaty w oddziale miał miejsce jeszcze jeden atak. W trakcie jego trwania Renata rzuciła się na kapłana, który przyszedł udzielać sakramentu eucharystii. Obrzucała go przekleństwami i tarmosiła. Jednak nie wykazywała „nadludzkiej" siły. Atak ten był o tyle ciekawy, że po jego ustąpieniu zachowała ona częściowe wspomnienie całego zdarzenia (być może tę niebanalną zmianę wywołały leki przeciwdrgawkowe, możliwe też, że jakiś wpływ miała rozpoczęta psychoterapia i atmosfera oddziału). Renata chociaż nie pamiętała, co wtedy mówiła, zachowała wspomnienia wzrokowe tego zdarzenia. Pamiętała także swoją agresję. Uważam, że to, co działo się z nią w czasie tego ataku było przejawem mniejszego stopnia zdysocjowania jej psychiki. Kompleks „szatana" uległ częściowej depersonalizacji, co znaczy tyle, że Renata włączyła niektóre z tworzących go elementów psychicznych w obręb swojego podstawowego self. Jako „pełniejsza" osoba zachowała wspomnienie oraz skonfrontowała się ze swoją agresją.

Amorth rozróżnia „opętanie" od „dręczenia diabelskiego" w ten sposób, że do pierwszej grupy klasyfikuje osoby, które po dokonanym egzorcyzmie (a więc po ataku) nie pamiętają, co się z nimi działo, zaś do drugiej te, które mają mgliste wspomnienia tego stanu [_1_]. Gdybyśmy kierowali się powyższym rozróżnieniem w przypadku Renaty, musielibyśmy stwierdzić, że działanie środków farmakologicznych lub zmieniona sytuacja psychologiczna, wywołały zmianę demonicznego oddziaływania. Jest to oczywiście niezgodne z twierdzeniami teologicznymi.

Podczas pobytu w klasztorze, w sytuacji przygotowań do jakichś czynności sakralnych, Renata miewała odczucie, że atmosfera wokół niej staje się „gęsta" („jakbym miała przechodzić przez watę"). Przychodziła jej wtedy ochota, aby się śmiać. Charakterystyczne jest właśnie to uczucie jakie miała Renata, uczucie „gęstej atmosfery", „przechodzenia przez watę" oraz to, że w reakcji na nie chciało jej się śmiać. Kiedy miewamy odczucie takiej „gęstej" atmosfery? Zdaje się, że w sytuacjach, w których antycypujemy, że spontaniczne ujawnienie jakichś emocji lub postaw nie zostanie przyjęte, lecz spotka się z odrzuceniem i napiętnowaniem. Wtedy właśnie odczuwamy „ciężar" atmosfery, gdy nie może być ona medium komunikacji. Jak to się ma do przeżywania Renaty? Symbole religijne były dla niej znakiem represji, której poddana była „ciemna" część jej psychiki. Nie jesteśmy w stanie, na podstawie tak ubogiego materiału, dokładnie prześledzić losów tej represji. Dlatego ograniczam się do ogólnikowego pojęcia „ciemnej strony". Można jednak pokazać pewne jej aspekty.

Renata jak wiadomo trafiła do sekty w wieku lat czternastu, a więc w wieku dojrzewania, gdy siły popędowe nieodmiennie dają o sobie znać. Z jej relacji wynika, że zaczęła ona wtedy wyraźnie odczuwać potrzeby seksualne. Jednak nie tylko nie mogły być one zrealizowane, ale nawet nie miała tej możliwości, aby intelektualnie zapoznać się z zagadnieniami, które dotyczą sfery seksualnej (gdy z nią rozmawiałem twierdziła, że nadal jest dziewicą). Wręcz przeciwnie, otrzymała nakaz bezwzględnego tłumienia wszelkich seksualnych impulsów, a drogą do tego miała być medytacja i mantry. Potrzeby seksualne były tłumione, lecz nie mogły zaniknąć. Formowały się w ukryty prąd w jej psychice. W klasztorze Renata zetknęła się z podobną sytuacją. Tu również nie było miejsca na wyrażenie jej „drugiej strony". Wkrótce przybrała ona formę tak odszczepioną od pozostałej części psychiki, że mogła wyrażać się już tylko poprzez ataki opętania. Znakiem istnienia w niej sfery negacji dla represjonujących instytucji (rytuały, modlitwy, normy) był pojawiający się w niej śmiech.

Renata miewała też halucynacje. Kiedyś stwierdziła, że „głos" coś do niej powiedział, gdy patrzyła na wiszący w oddziałowej bibliotece krucyfiks. Spytałem, co. Zacytowała mi zdanie: „Ten *** *** nie był mężczyzną". Mamy tu ponownie do czynienia z przejawami represjonowanych impulsów seksualnych. „Głos" miał za złe Jezusowi, że „nie był mężczyzną", czyli nie reprezentował aspektu seksualnego. Można to rozumieć w ten sposób, że Renata atakowała religię między innymi za to, że nie dopuszcza do zrealizowania pragnień seksualnych.

O stłumionych potrzebach seksualnych Renaty może świadczyć również inne zdarzenie, o którym opowiedziała. Otóż kiedyś pewien kolega, podobno satanista, zaproponował jej rytualny stosunek płciowy w Wielki Piątek, po którym mieli wspólnie popełnić samobójstwo. Renata nie zgodziła się. Przyznała, że ten mężczyzna pociągał ją seksualnie. W Wielki Piątek dostała „wielki" atak, była wtedy na innym oddziale psychiatrycznym. Oczywiście trudno teraz rozsądzić, czy jej atak był spowodowany nawrotem stłumionego popędu, czy został wywołany przez symboliczny ciężar samego święta. Być może obydwa te czynniki zagrały tu rolę.

Przez wszystkie nasze spotkania Renata nie ujawniała jednoznacznych emocji. Można było zaobserwować jedynie przejawy stłumionej agresji, bądź agresji jawnej, ale tylko podczas ataku. Pierwszy raz ujawniła emocje w czasie wspólnej sesji z matką. Matka była prostą kobietą, katoliczką uznającą bez zastrzeżeń demonologiczną koncepcję opętania. Widać było, że bardzo cierpi z powodu tego, co dzieje się z jej córką. W czasie naszego spotkania wypytywała pełna niepokoju o to, czy Renata nadal przebywa w towarzystwie ludzi z sekty, prosiła, aby wyrzekła się szatana. Co zaobserwowałem podczas tej sesji? Przede wszystkim rzucało się w oczy to, że Renata straciła całą swoją „demoniczność", którą do tej pory emanowała, i którą po części świadomie, po części nawykowo starała się podtrzymywać. Siedziała jakby skulona w sobie, odizolowana od matki, nie odpowiadając na jej pytania i nie reagując na próby nawiązania rozmowy. Widać było wielki dystans jaki istniał pomiędzy matką a córką, również na poziomie intelektualnym. Dystans ten w sposób szczególny zdawało się nasilać jednoznaczne stanowisko matki w sprawie opętania przez diabła. Teoria, którą wcześniej Renata była skłonna uznać, teraz stawała na przeszkodzie w ich porozumieniu się. Miałem wrażenie wielkiego smutku i żalu, jaki przeżywała Renata, widząc, że również matka potrafi podejść do niej jedynie od strony „szatana". Widząc to, zainterweniowałem pytając Renatę, czy czuje potrzebę zrozumienia. „Chyba każdy to czuje", odpowiedziała i zaczęła płakać. Nigdy do tej pory nie wydawała się być tak naturalna w swoim zachowaniu się.

Renata wykazywała cechy osobowości histerycznej (ICD-10, s. 173), chociaż ich wyraz był w jej przypadku specyficzny. Ludzie z taką osobowością charakteryzują się skłonnością do dramatyzowania, płytkością i labilnością nastroju, sugestywnością, stałym poszukiwaniem nowych bodźców, skłonnością do fantazjowania i egocentryzmem. Podstawową jakością, którą można dostrzec w relacji z takimi pacjentkami (osobiście z tego typu strukturą osobowości i zachowań miałem do czynienia jedynie w przypadku kobiet) jest jakaś forma „dysocjacji" (dawniej histerię ściśle wiązano z zaburzeniami konwersyjnymi, i chociaż teraz już się obu tych stanów nie utożsamia, nie było to przypadkiem). Nierzadko ujawnia się jako swoiste seksualizowanie kontaktu, przy jednoczesnym unikaniu bezpośredniego poruszania tematów seksualnych. Wygląda to tak, że histrioniczka wprowadza niejawne, acz zupełnie łatwe do zidentyfikowania elementy seksualne (chodzi tu o całą grę mimiczną, wątki wypowiedzi, reakcje pantomimiczne itp.), a z drugiej strony „nie przyznaje" się do tego, i gdyby wskazać jej ten aspekt zachowania, odrzuciłaby taką interpretację z oburzeniem. Jest to jeden z przejawów owej immanentnej „skłonność do oszustwa" histerii, która wynika właśnie z jednoczesnego lub naprzemiennego realizowania sprzecznych motywów. Renata często powtarzała, że chce „pozbyć się tych rzeczy", czyli swoich paranormalnych zdolności, i że chce być „normalna". Z drugiej strony dało się wyczuć pierwiastek przechwalania się tymi możliwościami. Informowała o niesamowitych fenomenach, jakie się z nią działy (bez wątpienia zdając sobie sprawę, że robi wrażenie na słuchaczu), a jednocześnie wykazywała nieadekwatną nonszalancję i swego rodzaju „brak zainteresowania" opowiadanymi sprawami. Utrzymywała wokół siebie wrażenie jakby wszystkie te sprawy właściwie jej nie dotyczyły. Takie zachowanie było zbieżne z tym, jakie przejawiają kobiety histeryczne, z tą różnicą, że one zamiast tematu nadludzkich mocy, wprowadzają wątek seksualny. Renata, podobnie jak i tego typu pacjentki, stale przy pomocy swoich słów i zachowań nosiła element, od którego równie permanentnie odcinała się, udając „naiwną".

Opisane zachowania są przejawem podstawowego mechanizmu obronnego, jakim posługiwała się Renata, mianowicie identyfikacji projekcyjnej. Poprzez rzutowanie na innego elementów swojego życia emocjonalnego, pragnęła przejąć nad nim kontrolę. Tak więc wzbudzała w kimś zainteresowanie swoją „paranormalnością", a potem „wypierała" się tego, iż mówi o czymś niezwykłym. W ten sposób jej własne emocje, na przykład fascynacja, były przeżywane jedynie przez drugą osobę. W takiej sytuacji uzyskiwała kontrolę nad tą osobą, gdyż sterowała jej stanem psychicznym, oraz miała wrażenie lepszej kontroli nad własną psychiką. Podstawowe zjawisko, na jakim to wszystko się opiera jest dobrze znane: na przykład niejednokrotnie uspokajamy się, gdy ktoś inny wpadnie w złość. Renata miała tendencje do wyszukiwania w drugim cech własnych, a uzyskawszy w ten sposób wrażenie, iż „zna" tę osobę mniemała, że może nią manipulować. Pewną lekarkę spostrzegała, jako traktującą pacjentów „z góry" i „wewnętrznie nie poukładaną". Gdy dostrzegła w niej „antykościelność", doznała silnego pragnienia, aby „jakoś wejść w nią" i „wewnętrznie jej zaszkodzić". Oczywiście wszystkie te spostrzeżenia dotyczyły cech, które sama posiadała. Miały one stać się drogą do uzyskania wpływu na drugiego człowieka, oraz kontroli nad własnymi impulsami. Renata była owładnięta chęcią kontroli i dominacji. Próbowała uprawiać magię, pisała cyrografy, w których oddawała się władzy diabła, aby uzyskać jego moc. Opowiadała, iż zrobiła kiedyś woskową figurkę symbolizującą pewnego znajomego, a następnie nakłuwała ją i obcięła jej nogi. W dwa miesiące później miała spotkać tego człowieka — na wózku inwalidzkim, bez nóg. Jakiś czas po wyjściu Renaty ze szpitala dowiedziałem się, iż jestem znany z jej opowiadań — jako psycholog, który pod jej hipnotycznym wpływem chodził na rękach. Opowiadanie to (nie wiem na ile w nie wierzyła) pokazuje, jak silna była w niej potrzeba manipulowania.

Autor tekstu: Damian Janus

jeśli cos bardzo tlumimy, wypieramy moze dojsc do odszczepienia tych potrzeb od psychiki i przybrac formę opętania.
Cytat:
Opisane zachowania są przejawem podstawowego mechanizmu obronnego, jakim posługiwała się Renata, mianowicie identyfikacji projekcyjnej. Poprzez rzutowanie na innego elementów swojego życia emocjonalnego, pragnęła przejąć nad nim kontrolę. Tak więc wzbudzała w kimś zainteresowanie swoją „paranormalnością", a potem „wypierała" się tego, iż mówi o czymś niezwykłym. W ten sposób jej własne emocje, na przykład fascynacja, były przeżywane jedynie przez drugą osobę. W takiej sytuacji uzyskiwała kontrolę nad tą osobą, gdyż sterowała jej stanem psychicznym, oraz miała wrażenie lepszej kontroli nad własną psychiką. Podstawowe zjawisko, na jakim to wszystko się opiera jest dobrze znane: na przykład niejednokrotnie uspokajamy się, gdy ktoś inny wpadnie w złość. Renata miała tendencje do wyszukiwania w drugim cech własnych, a uzyskawszy w ten sposób wrażenie, iż „zna" tę osobę mniemała, że może nią manipulować. Pewną lekarkę spostrzegała, jako traktującą pacjentów „z góry" i „wewnętrznie nie poukładaną". Gdy dostrzegła w niej „antykościelność", doznała silnego pragnienia, aby „jakoś wejść w nią" i „wewnętrznie jej zaszkodzić". Oczywiście wszystkie te spostrzeżenia dotyczyły cech, które sama posiadała. Miały one stać się drogą do uzyskania wpływu na drugiego człowieka, oraz kontroli nad własnymi impulsami. Renata była owładnięta chęcią kontroli i dominacji. Próbowała uprawiać magię, pisała cyrografy, w których oddawała się władzy diabła, aby uzyskać jego moc. Opowiadała, iż zrobiła kiedyś woskową figurkę symbolizującą pewnego znajomego, a następnie nakłuwała ją i obcięła jej nogi. W dwa miesiące później miała spotkać tego człowieka — na wózku inwalidzkim, bez nóg. Jakiś czas po wyjściu Renaty ze szpitala dowiedziałem się, iż jestem znany z jej opowiadań — jako psycholog, który pod jej hipnotycznym wpływem chodził na rękach. Opowiadanie to (nie wiem na ile w nie wierzyła) pokazuje, jak silna była w niej potrzeba manipulowania.
Ostatnio zmieniony przez Molka Wto Lip 19, 2011 17:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Wto Lip 19, 2011 17:36   

Podobnie twierdził FREUD.
Cytat:
W 1923 roku Freud napisał, że opętanie jest formą nerwicy kreującej demony, które w rzeczywistości są projekcją represjonowanych pragnień na zewnętrzny świat.

Wiecej: http://www.eioba.pl/a/291...e#ixzz1SZ97K5LP
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lip 19, 2011 17:39   

Zenon masz może dane nt ilości i rodzai opętań w różnych religiach? Ciekawe jak to wygląda w buddyźmie lub taoizmie.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lip 24, 2011 00:50   

nie wiem. Sam jestem ciekaw.

Zjawisko opętania jest obecne w wielu kulturach. Analiza meta danych z 488 kultur wykazała, że w 74% z nich istniało coś takiego jak opętanie, a w 52% z nich istniał obrzęd egzorcyzmu.
Analizowano tylko źródła pisemne, tak więc statystyka może być zaniżona.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lis 12, 2011 17:07   

http://film.onet.pl/wideo...,klip.html#play

D
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Pią Mar 15, 2013 09:01   

A może po prostu nieszczęsna Annelise chorowała na coś pokrewnego do choroby Lecha-Nyhana? Tak najzwyczajniej w świecie? Bez zbędnego mistycyzmu, schizofrenii i freudowskich analiz?
JW
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Mar 15, 2013 17:07   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
A może po prostu nieszczęsna Annelise chorowała na coś pokrewnego do choroby Lecha-Nyhana? Tak najzwyczajniej w świecie? Bez zbędnego mistycyzmu, schizofrenii i freudowskich analiz?
JW

Prawdopodobieństwo, że zachoruje kobieta jest bardzo małe ponieważ mutacja genu dotyczy chromosomu X, więc musiałoby dojsc do recesji obu genów, zarówno na jednym jak i na drugim chromosomie. Dlatego jeśli zmutuje jeden gen, zdrowy gen na drugim chromosomie czyni kobietę nosicielką bezobjawową.
Ponieważ mężczyzna posiada jeden chromosom X, choroba ujawnia się fenotypowo w postaci objawów chorobowych.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Pią Mar 15, 2013 17:19   

Na chorobę stricte Lecha-Nyhana nie mogła zachorować, ale przecież to nie jedyna choroba metaboliczna.
JW
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Wrz 15, 2013 18:18   

Osobowosc mnoga

Cytat:

Zaburzenia dysocjacyjne są niezmiernie rzadkie. Mimo uwzględnienia ich w diagnostyce, nadal zdarzają się lekarze nie akceptujący takiej diagnozy. Wystąpienie dysocjacji osobowości związane jest z podatnością pacjenta na rozszczepienia osobowości (objawem może być np. łatwe wchodzenie w hipnozę) oraz silne, traumatyczne przeżycia w dzieciństwie.

Zaburzenia dysocjacyjne zwane są również osobowością wieloraką, lub – dawniej – podwójną osobowością. Rzadko jednak zdarza się, aby osobowość pacjenta rozszczepiała się jedynie na dwie osobowości (dr Jackyll i Mr. Hyde). Najczęściej, przecietna liczba osobowości waha się od 6 do 16, choć znane są psychiatrii przypadki, kiedy osobowość chorego podzielona była nawet na 34 osobowości. Każda z osobowości może dysponować własnym głosem, umiejętnościami, mimiką i zachowaniem oraz wiedzą. Może zdarzyć się tak, że wyodrębniona osobowość potrafi wykonywać czynności, których osobowość podstawowa nigdy się nie uczyła (np. malować lub grać na pianinie). Po integracji osobowości, dodatkowe umiejętności poszczególnych "osób" znikają.

Terapia osobowości wielorakiej jest bardzo trudna i niezmiernie rzadko skuteczna. Polega na powolnej integracji poszczególnych osobowości w jedną stabilną strukturę. Niestety, bardzo często zdarza się, że już zintegrowana osobowość ponownie rozpada się pod wpływem impulsu lub traumatycznego doświadczenia.

Najczęściej, podstawowa osobowość chorego nie ma pojęcia o współistnieniu innych osób, choć bywa że "dodatkowe" osobowości wiedzą o sobie nawzajem.

Osobowość wieloraka jest najbardziej tajemniczym zaburzeniem znanym w psychiatrii.


Cytat:
Niektóre osoby wchodzą w trans błędnie uznawany za opętanie przez szatana.


Cytat:
Neurony osobowości
Podczas skanowania mózgu ludzi z osobowością wieloraką zauważono, że w każdej nowej sytuacji neurony związane z jedną osobowością wyłączają się jak światło elektryczne, a włączają się inne – podobnie jak podczas hipnozy. U niektórych osób podczas hipnozy można wywołać objawy osobowości wielorakiej. Takie osoby dawniej uważano za opętane przez demony. Z powodu wcielania się w różne osobowości nawet aktorów grzebano poza murami chrześcijańskich cmentarzy


Nie wykluczone ze cierpiała na tzw mnogosc osobowosci, a przyczyna sa przezyte traumy. Mogło byc tak, ze ze strachu nigdy nie miała odwagi powiedzic co i kiedy przezyła.
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Pon Wrz 16, 2013 00:48   

Molka napisał/a:
Osobowosc mnoga
Nie wykluczone ze cierpiała na tzw mnogosc osobowosci, a przyczyna sa przezyte traumy. Mogło byc tak, ze ze strachu nigdy nie miała odwagi powiedzic co i kiedy przezyła.

Pewmie byla wychowywana kablem od pralki.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Sie 01, 2014 15:51   

Spotkałam sie z takim stwierdzeniem, ze demon to istota żywa tylko nieśmiertelna. Ma to sens? Dla mnie nie bardzo.
Dla mnie istota żywa żyje w sensie biologicznym. A demon jesli załozyc ze cos takiego istnieje, to zły duch, czyli coś co kiedyś żyło, zmarło i nie trafiło do królestwa bożego. :P tylko miota się w ciemnościach .

Zakładajac ze istnieje zycie po smierci, prosze mi odpowiedzic czy demon to istota żywa. :>
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Sie 01, 2014 16:41   

Molka napisał/a:
demon to istota żywa tylko nieśmiertelna

to wie tylko Stwórca i ... 'teraz' jego Syn oraz uznani za synów

Molka napisał/a:
istota żywa żyje w sensie biologicznym

materia to forma energii
więc
są istoty żywe materialne
i niematerialne - duchy
dobre i złe
złe to demony
istniały zanim powstało / zostało stworzone życie materialne

'coś'(raczej ktoś) co żyło i żyje, nie zmarło i nie trafi do Królestwa

Molka napisał/a:
Zakładajac ze istnieje zycie po smierci, prosze mi odpowiedzic czy demon to istota żywa.
a jakie źródło wiedzy uznasz za wiarygodne 8)

bo można spytać dzieci z przedszkola one ładnie fantazjują
albo filozofów - ci są jeszcze lepsi

D
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Sie 02, 2014 08:52   

dario_ronin napisał/a:

to wie tylko Stwórca i ... 'teraz' jego Syn oraz uznani za synów

moze i wie ale my tego nie wiemy, mozemy tylko wierzyc...ale nie o to mi chodzi..

dario napisał/a:

materia to forma energii
więc
są istoty żywe materialne
i niematerialne - duchy

w tym stwierdzeniu cos mi nie pasuje, energia charakteryzuje materie, wiec jak cos niematerialnego moze posiadac energie? z wikipedii
Cytat:
Energia i jej zmiany opisują stan i wzajemne oddziaływania obiektów fizycznych (ciał, pól, cząstek, układów fizycznych)[1][2], przemiany fizyczne i chemiczne oraz wszelkiego rodzaju procesy występujące w przyrodzie[4].

sa rózne rodzaje energii słoneczna, chemiczna, kinetyczna, jadrowa cieplna itd..Energie mozna zmierzyc. Energia moze przechodzic z jednej w drugą, jest mierzalna. Dlatego mozemy ja zmierzyc bo dotyczy materii. A skoro "duch" jest niematerialny to nie jestes w stanie go zmierzyc, wiec to jest cos co istnieje tylko w sferze wierzen. Jest to cos, co nie jest ani materią ani energią, czymś o czym nauka nie ma pojęcia, nie jest w stanie tego okreslic.
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Sob Sie 02, 2014 09:15   

Molka ja to odbieram trochę inaczej - że to jest forma energii której nie potrafimy (jeszcze?!?) zmierzyć.
Dla mnie energia może się zmieniać tak samo jak zmieniają się stany skupienia woda-łod-para wodna --> to analogicznie energia przyjmuje różne formy
może w młodości naoglądałem się za dużo s-f ;)
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Sie 02, 2014 22:03   

adiqq napisał/a:
Molka ja to odbieram trochę inaczej - że to jest forma energii której nie potrafimy (jeszcze?!?) zmierzyć.

byc moze, w ogóle fenomen wiary w zycie pozagrobowe jest bardzo ciekawy i powód dla którego taka potrzeba istnieje wsród tak wielu istnien ludzkich.
To zjawisko złozone i trudno jednoznacznie wyodrebnic kryteria które dokonają podziału ludzi na tych którzy łatwiej siegaja po wiare i tych którzy od niej stronią.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 04, 2014 20:24   

Molka napisał/a:
w tym stwierdzeniu cos mi nie pasuje
Molka
przyjmujemy pewne definicje choć nie zawsze rozumiemy do końca ... konsekwencje

nieśmiertelność, nieskończoność, wieczność

Czy Wszechświat ma granice czy jest nieskończony ?
Czy Przestrzeń może pęcznieć szybciej niż prędkość światła ?

Czym jest Grawitacja ?

"Grawitacja jest powszechnie występująca siłą przyciągania między dwiema dowolnymi masami, a jej wartość ..."

"Grawitacja, to aktywność dynamiczna wszechświata założona w nim od samego jego początku i wszystko co istnieje, jej zawdzięcza swoje bycie. Wszystkie inne poznane oddziaływania fundamentalne, są wtórne ,pochodne względem tej aktywności wszechświata."
patrz: efekt ugięcia promienia świetlnego w pobliżu Słońca
http://autodafe.salon24.p...jest-grawitacja

Którą definicję lepiej rozumiesz ?

Czy inteligentna energia może przyjmować postać inteligentnej materii ?
Twierdzę, że tak :D
;)

Ps. Duchy/ Demony to potężne, baaardzo inteligentne, niegodziwe istoty 8)

D
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Sie 04, 2014 20:33   

dario_ronin napisał/a:


Ps. Duchy/ Demony to potężne, baaardzo inteligentne, niegodziwe istoty 8)

D

A może siedzą bardziej w głowach ludzi niż w swiecie realnym. :P
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Sie 05, 2014 07:42   

Molka napisał/a:
w głowach ludzi

One chcą
żeby tak myśleć.
Trudniej się bronić 8)
 
     
janekwas 

Dołączył: 03 Sie 2014
Posty: 8
Skąd: Ciechocinek
Wysłany: Wto Sie 05, 2014 10:33   

dario_ronin, ale z Ciebie demoniczny przypadek...
 
     
Antonina

Dołączył: 18 Cze 2015
Posty: 3
Wysłany: Czw Cze 18, 2015 10:56   

Moim zdaniem, to jest historia wyssana z palca. Widziałam film, czytałam historię prawdziwą i stwierdzam, że może część z tego co zostało przedstawione w filmie jest prawdą. Osobiście myślę, że te wszystkie egzorcyzmy to choroba psychiczne osób dotkniętych "opętaniem". Lekarze nie są w stanie ustalić jaka dokładnie choroba ich dotknęła, bo przecież nie znają wszystkich chorób, jednak wszyscy zgodnie podkreślają, że są to osoby chore.

A Ci, którzy w to wierzą. No cóż, nie można im tego zabronić. Po za tym ile osób, tyle opinii. Moja jest taka jak przedstawiłam powyżej, że to jedna wielka ściema :pada:
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Czw Cze 18, 2015 12:45   

Antonina napisał/a:
Moim zdaniem, to jest historia wyssana z palca.
Zatem sąd na podstawie historii wyssanej z palca skazał osoby związane z Annelise.
JW
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved