Pomogła: 23 razy Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sie 2009 Posty: 1331
Wysłany: Sob Lis 13, 2010 10:36
w maju poznalam bloga tej dziewczyny, Ewci, jak pisze o sobie co przyjezdzajac do Nowego Jorku znala tylko dwa slowka 'yes' i 'coca-cola'. Potem chyba byla b chora, miala straszne problemy z jelitami i zoladkiem i pojechala na jakis turnus uzdrawiajacy surowym jedzeniem, cos w stylu zapodawango tu"Leczenie cukrzycy surowym w 30dni". Potem chyba sama ronila sobie glodowki i kuracje sokami. Jechala wtedy na sokach rowno, robila glodowki sokowe na samych sokach owocowych.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Sob Lis 13, 2010 14:10
"Miała" anoreksję, a potem bulimię, i stąd "straszne problemy z jelitami i z żołądkiem", a teraz już jest wyleczona i taka świadoma, bo wysłuchała swojego wewnętrznego dziecka, i właśnie zakończyła 42 dni na samych sokach. Na sokach i trawie pszenicznej z Texasu, musi być żywa trawa pszeniczna, bo niektóre są nieżywe i to się sprawdza specjalnym płynem, ale ta z Texasu jest żywa, więc ona ją pije, tę trawę i soki, karmi siebie i innych kapustą.
_________________ Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Sob Lis 13, 2010 14:14, w całości zmieniany 2 razy
Xvk, mój wniosek z pierwszego fragmentu, jaki zacytowałaś: wystąpiło kolejne, supermasywne odseparowanie się od samej siebie, w zasadzie prawie na granicy sukcesu. A potem to już dobryzm, bezwarunkowa miłość do wszystkich i "śmiech bez powodu". To tak, jakby czuć złość bez powodu. Tego nie ma. Zawsze jest jakiś powód.
Dobre, drugi fragment: wyparcie pociągnęło za sobą destrukcję psychosomatyczną. W jej zakresie swobodnie mogą mieścić się zarówno bulimia, jak i anoreksja. Takiego dramatu, jaki przeżyła ta kobieta, bezkarnie nie da się maskować mechanizmami obronnymi i uśmiechami do wszystkich i do wszystkiego. Wyobrażam sobie ogrom świadomej, właściwie kierunkowanej nienawiści, jaka musiałaby popłynąć i wybrzmieć wobec OBOJGA rodziców Ewy - ojca jako sprawcy i matki - osoby nie potrafiącej wyrwać się z piekła i obronić dziecka. Tutaj macie ewidentny przykład chorego odwrócenia ról: mała córeczka chroniąca matkę.
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Lis 15, 2010 03:24, w całości zmieniany 1 raz
to smutne i wkurzające za razem, ale ta dziewczyna nadal ma problem z głową, i niczego nie wyleczyła, niczego nie rozwiązała. Gorzej, że jest w tym co pisze już nutka arogancji.
edit:
no - tygrys mnie ubiegł
Z tego co napisała to wszystko jest ekstrasuper, czego się więc nad tym rozwodzić publicznie?
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 18:46
JaśniePani napisał/a:
Flo - a gdzie jest o tej bulimii i anoreksji?
Ewa napisał/a:
kolejny rok minal a ja chudlam i tylam na zmiane 20 kilo, mdlalam na ulicy, wymiotowalam krwia, zwijalam sie z bolu po nocach lezac w toalecie na podlodze i modlac sie bym mogla sie wyproznic. w glebi czulam ze powoli wariuje, na zewnatrz wstydzilam sie do tego przyznac samej sobie i calej reszcie tez ...ja zawsze bylam ewcia...ta usmiechnieta silna i szczesliwa. moje wewnetrzne dzicko plakalo o pomoc, ja jak zwykle postanowilam nie sluchac. Jedzenie stalo sie moja obsesja, albo nie jadlam dniami by uniknac niesamowitego bolu , albo jadlam na potege wszystko co tylko znalazlam pod reka. Przebrnelam przez wszystkie mozliwe diety; Atkins, 13 dniowa , kapusciana itp doprowadzajac moje cialo do kompletnej destrukcji...
Słuchając jej - straszny plastyk, 100% polyester, Tomek ma rację, jest zupełnie oderwana od siebie, od swojego ciała też, na ironię dużo o tym mówi o słuchaniu swojego ciała, po czym pokazuje na youtubie połamane ręce i nogi. Że siebie na to nabiera, to rozumiem, ale że inni łykają jej mantrę, ...
_________________ Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Śro Lis 17, 2010 22:49
Mam nadzieję, że ona tu nie trafi. A jak trafi, to że nie będzie jej przykro, i nie będzie musiała redukować dysonansu poznawczego, i zacznie jeść mięsko, najlepiej na surowo
Btw, przeglądając filmiki Ewy, dowiedziałam się, że Gerson został otruty.
KMWTW, pewne mechanizmy obronne są niezwykle sztampowe.
_________________ Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Śro Lis 17, 2010 22:50, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 12 razy Wiek: 43 Dołączyła: 18 Sty 2009 Posty: 243 Skąd: Kraków
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 01:18
_flo napisał/a:
Mam nadzieję, że ona tu nie trafi. A jak trafi, to że nie będzie jej przykro, i nie będzie musiała redukować dysonansu poznawczego, i zacznie jeść mięsko, najlepiej na surowo
Cholerka, a ja [raczej złystka niz dobrystka] życzę Ewie, żeby tu trafiła Nie mam śmiałości zaprosić
Ale! Plotki się rozchodzą.
Nie pamiętam już, który z psychiatrów stwierdził, że polska młodzież ma głębszy wgląd w siebie i w swoje emocje, niż młodzież zachodnia, powierzchowna w swoich reakcjach. Coś w tym jest. Oni tam, szczególnie w USA, są polukrowani po wierzchu, bo dla odniesienia sukcesu trzeba być miłym, a potem ten lukier internalizuje się we wnętrzu i dziwaczeją infantylnie. Tracą dystans pomiędzy zewnętrzną skorupą a rzeczywistym sobą i lądują w dziwacznych quasi sekciarskich systemach wegetariańskich. Ewcia miała szansę, bo otarła się o Atkinsa, niestety zbyt powierzchownie, żeby się wyleczyć i ostatecznie wpadła z deszczu pod rynnę wegetarianizmu. Szkoda, miała szansę.
Gdybym nie miał doświadczeń, to bym nie pisał, ale właśnie i bulimia i anoreksja wymagają przede wszystkim żywienia niskowęglowodanowego i takim żywieniem można osiągnąć znaczną poprawę, bowiem to właśnie brak wartościowego zwierzęcego białka zaburza pracę umysłu na różne sposoby.
JW
Nie pamiętam już, który z psychiatrów stwierdził, że polska młodzież ma głębszy wgląd w siebie i w swoje emocje, niż młodzież zachodnia, powierzchowna w swoich reakcjach. Coś w tym jest. Oni tam, szczególnie w USA, są polukrowani po wierzchu, bo dla odniesienia sukcesu trzeba być miłym, a potem ten lukier internalizuje się we wnętrzu i dziwaczeją infantylnie.
JW
Pan chyba nie widzi co się dzieje. Polska młodzież robi się dokładnie taka jak ta amerykańska. I dla równowagi nalezy powiedzieć że w USA też nie wszyscy są tacy sztampowi.
Mam nadzieję, że ona tu nie trafi. A jak trafi, to że nie będzie jej przykro, i nie będzie musiała redukować dysonansu poznawczego, i zacznie jeść mięsko, najlepiej na surowo
Btw, przeglądając filmiki Ewy, dowiedziałam się, że Gerson został otruty.
KMWTW, pewne mechanizmy obronne są niezwykle sztampowe.
Z jednej strony tak, a z drugiej rzeczywiscie mógł zostać otruty.
Inna sprawa że na dłuższą metę ta terapia Gersona jest bardzo nierozsądna.
Znaczy stawia Pan białko zwierzęce na pierwszym miejscu, przed tłuszczami zwierzęcymi ? No bo Jan Kwaśniewski pisał, że najlepiej na czynność mózgu wpływają tłuszcze, a dopiero później białka. Jak to jest naprawdę ?
Kurczę, już tyle razy ten temat był wałkowany. Pisałem o tym dokładnie 5 lat temu w Poradniku.
Podstawą zdrowia jest dostateczna ilość wartościowego, czyli zwierzęcego białka. Produkty o takich cechach zawierają ponadto niezbędne składniki rozpuszczalne w wodzie, witaminy i sole mineralne, które występują także w pożywieniu wegetariańskim, natomiast nie ma ich KOMPLETNIE w tłuszczach.
Ponadto witaminy towarzyszące słoninie występują również w mięsie i jajkach. Są tam też i tłuszcze.
W tłuszczach nie ma nic innego oprócz składników hydrofobowych, kompletnie brakuje soli mineralnych i połowy witamin. Dr Kwaśniewski grubo przesadził mówiąc, że w tłuszczach jest wszystko. Tam nie ma prawie nic poza czystą, łatwo przyswajalną energią i witaminami rozpuszczalnymi w tłuszczach, które wszelako w mięsie też występują.
JW
PS. Na prawidłową czynność mózgu korzystnie wpływa przede wszystkim wartościowe białko w ilości przekraczającej 1g/kg. Tłuszcze o tyle są dobre, że eliminują nadmiar węglowodanów z pożywienia i stabilizują poziom glukozy we krwi, dzięki czemu ustępuje blues cukrowy, bardzo destrukcyjny dla mózgu.
Przy niedoborach białka zarówno na DO jak i u wegetarian występują podobne zaburzenia pracy umysłu.
Czyli co, uważa pan że należy jeść dużo białka, mało tłuszczu i średnio węgli?
To też już było wielokrotnie młócone.
100-120g białka dla przeciętnego faceta, to jest nadal wyraźnie poniżej średniej europejskiej. W szczególnych chorobach należy białko ograniczać, ale tylko wyjątkowo.
I nie przekraczać proporcji w gramach B:T=1:2, a jeszcze lepiej mniej tłuszczu.
NA PEWNO ketogenna proporcja 1:3:0,5 wymaga już suplementacji witaminami i minerałami. No i po latach z powodu niedoboru białka wyniszcza tkanki mięśniowe.
JW
Zupełnie mi się to kupy nie trzyma. Już to od strony formalnej, a z własnego doświadczenia tym bardziej.
_________________
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Śro Gru 01, 2010 11:48
Witold Jarmolowicz napisał/a:
rakash napisał/a:
Czyli co, uważa pan że należy jeść dużo białka, mało tłuszczu i średnio węgli?
To też już było wielokrotnie młócone.
100-120g białka dla przeciętnego faceta, to jest nadal wyraźnie poniżej średniej europejskiej. W szczególnych chorobach należy białko ograniczać, ale tylko wyjątkowo.
I nie przekraczać proporcji w gramach B:T=1:2, a jeszcze lepiej mniej tłuszczu.
NA PEWNO ketogenna proporcja 1:3:0,5 wymaga już suplementacji witaminami i minerałami. No i po latach z powodu niedoboru białka wyniszcza tkanki mięśniowe.
JW
Dlaczego WHO oficjalnie zaleca okolo 90g bialka dla przecietnego faceta?
Podobno z ich utajnionych badan wynika, ze wystarcza 45g.
Pod naciskiem farmerow wpisali 90g.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Czy naprawdę nie możecie Panowie wziąć kalkulator, tablice wartości odżywczych i sobie policzyć, zamiast ogłaszać swoje mniemania?
WHO niczego nie ukrywa, wystarczy zajrzeć na ich strony. W ramach walki z głodem nieustannie próbują wykazać, że człowiekowi wystarcza mało białka. To oni, a nie optymalni, wyliczyli, że wystarcza 0,8g białka o średniej wartości biologicznej 0,9, czyli na diecie typowo węglowodanowej składającej się np. głównie z ryżu, jakichś warzyw, odrobiny mięsa z ryb i ptactwa. Wg badań wartość biologiczna białek ze zbóż waha się pomiędzy 0,8-0,9, czyli jest równoważne, a nawet lepsze, niż zwierzęce.
Więc hodowcy wołowiny nie mieli na nich wpływu, a raczej firma Monsanto monopolizująca uprawy zbożowe.
Do niedawna przeciętny facet ważył 70kg i miał 170 cm wzrostu. Teraz należałoby przyjąć, że przecietny facet ma 80kg i 180cm. Jak taki facet wytrzyma na 64 g białka, co insynuują optymalni ręka w rękę z WHO, ta ja zjem własny krawat. Tyle białka to zjada 60kg kobieta.
JW
PS. Tak w ogóle, to poszukajcie Panowie tych informacji tu, na tym forum. Jest kilkaset postów na ten temat.
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Czw Gru 02, 2010 01:02
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Wg badań wartość biologiczna białek ze zbóż waha się pomiędzy 0,8-0,9, czyli jest równoważne, a nawet lepsze, niż zwierzęce.
Więc hodowcy wołowiny nie mieli na nich wpływu, a raczej firma Monsanto monopolizująca uprawy zbożowe.
.
Czy Pan zacznie propagowac to lepsze bialko?
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Czw Gru 02, 2010 01:16
Kangur napisał/a:
...lepsze bialko...
Oczywiscie "najlepsze" to takie,
ktore organizm a wlasciwie jego komorka "pragnie" TERAZ.
Co ciekawe komorka jest "wybredna" i nie kazdy aminokwas jej "pasi". 8-)
Jak zalosna jest sytuacja, gdy "peruczkowa propaganda"
doprowadza do codziennego "kompulsywnego" wykluczania,
TEGO na co komorka ma "chcice". :hihi:
W koncu "niezaspokojona" komorka zamiast zyc i rozmnazac "siem" po "bozemu"
np. "idzie w raka"! :viva:
.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 09, 2011 21:54
Jedzenie, jak narkotyk
Cytat:
Kiedy jest im smutno, mają problemy w pracy, czy w związku sięgają po jedzenie, zdarza się, że po niewiarygodnie duże ilości jedzenia. Potem przychodzą wyrzuty sumienia i obietnica poprawy. Ale najczęściej poprawa nie nadchodzi, aż do następnego ataku obżarstwa. Bo posiłek dla nich jest tym, czym narkotyki dla narkomana. Jedzenioholicy sami nie są w stanie poradzić sobie z nałogiem.
Co do anoreksji - był u mnie w rodzinie przypadek kilkanaście lat temu, dokładnie nie pamiętam który to członek rodziny był. Głodziła się przez koleżanki oraz przez modelki. Miała obsesję na swoim punkcie, na tym jak wyglądała, jaką inni mieli figurę, z chorobą zmagała się 2 tyg. Teraz też można zauważyć jak młode dziewczyny są bliskie anoreksji, idzie taka szczupła laska, ledwo co się na nogach trzyma, jadę tirem to czasem zwalniam, żeby mi jej pod naczepę nie wciągnęło - tak jest, naprawdę Mnie martwi co będzie w najbliższych latach, mam córkę i boję się o nią, aby ona nie popadła w taką skrajność.
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 19:24
Dietetyk_333v napisał/a:
z chorobą zmagała się 2 tyg.
Sorry, ale w to nie uwierzę
Ostatnio zmieniony przez Feniks Pią Lut 18, 2011 19:24, w całości zmieniany 1 raz
Damian, słuchaj, nie musisz bo ja Ci nic nie narzucam. Tyle to trwało, ile żeś myślał? Jej ostatnie chwile to zapadnięta twarz, brak włosów na głowie, same kości i przebarwiona skóra, ciekawe czy byś chciał ostatni raz kogoś takiego widzieć i się z nim żegnać. Zemdlałbyś na taki widok za pewne.
rakash, dokładnie, wystarczy nie jeść, nic trudnego jeśli się nie myśli o skutkach, choć nie wiem jak to jest naprawdę, w końcu to psychika robi swoje.
Dobra ^^ nie podtrzymuję dyskusji, swoje napisałem Miłego wieczorku.
Najlepsza jest oczywiście matka, która bladego pojęcia nie ma dlaczego dziecko nie chce jeść, pomimo tego, że chłopczyk wyraźnie mówi DLACZEGO Normalnie miażdżąca tępota i brak współczucia dla dziecka. Jak widać, mamuśka szybko się otrząsnęła po śmierci męża i nie jest w stanie zrozumieć dlaczego dziecko wciąż cierpi z tego powodu
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 16, 2011 21:38, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 23 razy Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sie 2009 Posty: 1331
Wysłany: Czw Mar 17, 2011 00:23
chlopczyk jest chyba najwrazliwszy z calego rodzenstwa, taki delikatny i kruchy, boze, jak opowiadal o tacie to widac, ze byli b zwiazani. Marishka a czego sie spodziewac po kobiecie bez zeba i z taka gadka, co ona po lekarzach lata? po mediach? potrezba szybko dobrego terapeuty i to szybko, bo dziecko gasnie.
Ta psycholozka tez tylko takie truizmy mowila, ze smierc taty, finanse,choc co wspolnego z atmosfera w domu maja finanse? Ja bym zbadala glebokosc zwiazku jaki ma dziecko z matka i jak wyglada dzien chlopca, czy mama z nim przebywa, co robia, jak rozmawiaja, czy sie nim zajmuje czy tez maly jest pozostawiony sam sobie a zycie toczy sie po wierzchu bez rozmow, tlumaczenia, wsparcia i przytulania.
Kiedy jest im smutno, mają problemy w pracy, czy w związku sięgają po jedzenie, zdarza się, że po niewiarygodnie duże ilości jedzenia. Potem przychodzą wyrzuty sumienia i obietnica poprawy. Ale najczęściej poprawa nie nadchodzi, aż do następnego ataku obżarstwa. Bo posiłek dla nich jest tym, czym narkotyki dla narkomana. Jedzenioholicy sami nie są w stanie poradzić sobie z nałogiem.
Panie Hannibalu, te cytowane psychologiczne diagnozy ślizgają się po powierzchni. Myślę, że obaj wiemy, iż podstawową przyczyną bulimii jest rozchwianie metabolizmu spowodowane spożywaniem dużej ilości węglowodanów i małej ilości białek zwierzęcych, co zaburza pracę mózgu. No, ale trudno od psychologów wymagać, żeby mieli pojęcie o szlakach metabolicznych.
JW
No, ale trudno od psychologów wymagać, żeby mieli pojęcie o szlakach metabolicznych.
JW
Jeśli ktokolwiek zaprzecza, że bulimia i anoreksja nie ma bazy przyczynowej w postaci problemów psychologicznych, no to wykracza poza obręb jakiejkolwiek wiarygodności i rzetelności naukowej. Howgh, psiakrew!
Ponadto, całe gremium psychologów Pan miotłą zamiótł do kosza? Straszna arogancja, no nie Zenek? Cenię genetyków, biochemików, lekarzy akademickich itd. No, ale mógłbym napisać: co może o miłości wiedzieć informatyk-twórca baz danych np. Strasznie Pan ukręca łeb rzeczywistości, byle rzecz podpiąć pod ekstremalny redukcjonizm żywieniowy.
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Mar 26, 2011 00:08, w całości zmieniany 4 razy
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Mar 26, 2011 00:25
M i T napisał/a:
Straszna arogancja, no nie Zenek?
Teraz to "Zenek", a w temacie muztcznym: "Koledzy Gravs i Zyon....".
Nie gadam z Tobą
Nie wiem jak można pominąć czynniki psycho-społeczne w odniesieniu do zaburzeń odżywiania.
Nie przeczę przy tym czynnikom biologicznym, bo one też są w tym splocie różnych oddziaływań. Tyle, że rozpatrywanie jednej zmiennej bez kontekstu, pomijając liczne sprzężenia zwrotne jest bez sensu.
To prawda, że wielu psychologów zawęża problem, tyle, że inaczej, i uprawia odmienny redukcjonizm. Na szczęście nie musimy wybierać między jedną a drugą skrajnością...
Progresywny umysł rozumuje w kategoriach holistycznych, bio-psycho-społecznych.
Nie musimy powielać błędu Kartezjusza
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
No, ale trudno od psychologów wymagać, żeby mieli pojęcie o szlakach metabolicznych.
JW
Tomek
Napisałem to i im częściej kontaktuję się z przedstawicielami działającymi w zakresie leczenia lub wspomagania leczenia, tym bardziej upewniam się, że przerażająco duży odsetek specjalistów nie tylko pomija, ale nie ma w ogóle pojęcia o wpływie żywienia na zdrowie.
Modne ostatnio jest ordynowanie diuretyków na nadciśnienie. Ale już nikt nie zniży się do przepisania suplementacji potasem. Nikt nie przeczyta w ulotce, że diuretyk podnosi poziom kwasu moczowego, tylko od razu przepisuje się toksyczny milurit.
Specjalistów od naprawy duszy są tysiące, w tym setki sław międzynarodowych.
Proszę wymienić tylko pięciu spoza tego forum, którzy dają konkretne zalecenia żywieniowe w przypadku depresji i stosują je skutecznie w terapii.
JW
Pomogła: 23 razy Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sie 2009 Posty: 1331
Wysłany: Wto Kwi 12, 2011 00:52
jutro leci o 22 na TVN Style program o zaburzeniach jedzenia "Co mnie zzera", widzialam kilka odcinkow i do tej pory wszystkie sciezki tych pacjentow zmagajacyh sie z bulimia, anoreksja czy kompulsywnym jedzeniem bardzo ladnie prowadzily do rodzicow. Program co prawda naskorkowo obrazuje caly problem, terapie i pomoc dietetyka, ale wnioski nasuwaja sie same http://youtu.be/Tra7VxYQYuk
Jest taka anegdota:
Przychodzi pacjent do psychiatry. Psychiatra stosuje test skojarzeniowy i rysuje różne rzeczy na kartce. Wszystko, co by nie narysował, pacjentowi kojarzy się z narządami płciowymi. Psychiatra konkluduje więc: cierpi Pan na manię seksualną.
Pacjent zdziwiony: Ja? A kto mi to wszystko rysował?
Coś mi się wydaje, że to jest zaraźliwe i psychiatrom też wszystko się kojarzy z jednym.
JW
Chorobliwy brak łaknienia u małych dzieci jest często wstępem do klasycznej anoreksji. W Polsce zarówno lekarze, jak i rodzice nie dostrzegają tego problemu, traktując go jako dziecięcą fanaberię.
Marcin Wyrwał: Czy dwu- lub trzyletnie dziecko może chorować na anoreksję?
Iwona Wiśniewska (pedagog, psycholog, dyrektor Ośrodka dla Osób Dotkniętych Przemocą w Krakowie): W takich przypadkach nie mówimy jeszcze o anoreksji nervosie, ale o tak zwanym chorobliwym braku łaknienia. W Polsce anoreksję utożsamia się jedynie z anoreksją nervosą, która dotyczy starszej grupy osób. Nie znam nawet jednego artykułu w Polsce, który by mówił o dziecięcej anoreksji. A szkoda, bo warto szkolić w tym kierunku pediatrów.
Czy rodzice są świadomi istnienia takiego problemu?
A skądże! U nas dziecięcej anoreksji nie uważa się za chorobę, ale za fanaberię. Wobec dzieci z takimi „fanaberiami” matki powszechnie stosują przymus jedzenia. Szantażują je mówiąc: - Będziesz tak długo siedział przy stole, aż to zjesz; lub przekupują: - Jak zjesz, to obejrzysz bajkę; lub: - Jak zjesz to dostaniesz colę.
Skąd bierze się anoreksja u takich maluchów?
Ma to związek z otoczeniem, w jakim przebywa dziecko. Ten brak łaknienia jest często reakcją na stres, jaki otacza je w domu: na konflikty w rodzinie, ale także na brak zainteresowania. Poprzez odrzucenie pokarmu dziecko zwraca na siebie uwagę wszystkich: babci, sąsiadki, lekarza, rodzica. Dzięki temu znajduje się w centrum uwagi, a o to właśnie mu chodzi.
A więc klasyczny przypadek zaniedbanych dzieci zapracowanych rodziców.
We wczesnym wieku kontakt z drugim człowiekiem jest szczególnie ważny dla dziecka. Dawniej jeśli matka nie miała czasu, to wynajmowała tak zwaną mamkę, która w jakiś sposób zapewniała dziecku poczucie bezpieczeństwa i bliskości drugiej osoby. Dziś tak nie jest. A trzeba pamiętać, że nie zapewnienie maluchowi podstawowej potrzeby poczucia bezpieczeństwa jest niczym innym jak formą przemocy, która ma daleko idące konsekwencje w dalszym jego życiu. Dziecko dorastające w atmosferze braku bliskość i miłości często zaczyna od niejedzenia, a w skrajnych przypadkach kończy nawet na prostytucji i przestępczości.
Czy chorobliwy brak łaknienia to jedynie problem zaniedbanych dzieci?
Jest jeszcze inna grupa rodziców, które wywołują u dzieci ten stan. To tak zwani rodzice-perfekcjoniści.
Chodzi o rodziców, którzy posyłają swoje trzylatki na lekcje pianina, karate i 50 innych zajęć?
Tak. Takich rodziców z chęcią wysłałabym ponownie do szkoły. To ludzie, którzy własne deficyty rekompensują poprzez dziecko, stawiając mu poprzeczkę zbyt wysoko. Ostatnio spotkałam się z matką, która zapisała swojego malca na japoński, bo jest obecnie modny. Na ile dziecko jest dla rodzica dzieckiem, a na ile osobą, która spełniać jego oczekiwania? Rodzice-perfekcjoniści często zapychają swoją pociechę jedzeniem w myśl stereotypu, że dziecko napchane jest dzieckiem zaspokojonym. A ono odmawiając jedzenia, chce im powiedzieć: „Zauważcie też inne moje potrzeby”, „Nie jestem śmietnikiem, oprócz tego, że chłonę, że spełniam czyjeś oczekiwania, potrzebuje jeszcze czegoś innego”.
Czego?
Głaskania, przytulania, miłości. Często jednak zamiast uczuć otrzymują słodycze i tu dochodzimy do kolejnego problemu, czyli traktowania słodyczy jako nagrody. Takie dzieci w nagrodę nie otrzymują buziaka, ale coś słodkiego. Rodzic mówi: - Jak będziesz grzeczny, to kupię ci lizaka, czekoladę, chipsa. W późniejszym wieku takim osobom poczucie bezpieczeństwa nie kojarzy się z bliskością innego człowieka, ale właśnie z jedzeniem słodkości. Wiele z nastoletnich anorektyczek, z którymi rozmawiam, przyznaje, że nie może przestać jeść słodyczy. Kiedy taka dziewczyna płakała w dzieciństwie, nikt jej się nie pytał, dlaczego płacze, ale od razu znajdował rozwiązanie: „Jak przestaniesz płakać, to dostaniesz cukierka.”. A dziecko nie potrzebuje jedzenia tylko bliskości. Natomiast jeśli jej nie otrzymuje to odmawia przyjmowania pokarmu wtedy jest w centrum uwagi. Wszyscy się o niego troszczą, czyli osiąga swój cel.
Wczoraj była u mnie perfekcyjna dwudziestolatka, która od wczesnego dzieciństwa była nagradzana jedzeniem. Dziś ta dziewczyna cierpi na bulimię. Kiedy ją pytam, gdzie w twoim domu jest stół, to ona odpowiada: - Gdzieś jest, ale my nie mamy czasu na wspólne rozmowy, bo rodzice ciężko pracują na to, żebym miała mieszkanie w Krakowie, więc nie mamy czasu na wspólne celebrowanie posiłków. A gdzie w tym wszystkim miejsce na człowieka, na bliskie relacje?
Te zaburzone relacje to znak naszych czasów?
Tak, to są czasy, w których rodzice są zapracowani, a dzieci wychowują się same przy pomocy mediów. W ramach moich badań rozmawiałam niedawno z kilkunastoma dziewczynkami w wieku jedenastu lat i na pytanie, jaka kobieta jest dla nich ideałem, ani razu nie padła odpowiedź, że mama, nauczycielka czy siostra. Ich ideałami były wyłącznie aktorki i piosenkarki, które mają niewiele wspólnego z kobiecością, nawet w sensie fizycznym. Kiedy otworzy pan jakąkolwiek dziewczęcą gazetę, wszędzie znajdzie pan nienaturalne dziewczęta, kobiety. Wychudzone, przesadnie doskonałe. Podobnie anorektyczny wygląd mają wszystkie księżniczki z disnejowskich bajek. Proszę zobaczyć, jak wygląda Barbie. Na moje pytanie „Jak chciałabyś wyglądać?”, te dziewczynki odpowiadały, że jak atomówka, jak lalka Barbie i cała grupa aktorek, których często nawet nie znam. Ale jeżeli taka 10-letnia dziewczynka ogląda film, w którym występuje wychudzona aktorka i wszyscy się nią zachwycają, łącznie z jej mamą, to jaki ona czerpie wzór?
Także wzorem mamy przechodzi na dietę?
Diety to prawdziwy problem naszych czasów. Kiedy prowadziłam badania w jednym z przedszkoli, podeszła do mnie dziewczynka i mówi: - Niech pani zobaczy, spódniczka na mnie wisi. Odpowiadam jej, że to naturalne, bo jej ciało dorasta. A ona: - Nie, wisi bo przeszłam na dietę plaż południowych [dieta South Beach – przyp. Onet.pl]. A mój tata jest na Ducanie, ale ja nie, bo ja nie lubię jeść mięsa. Cała rodzina tego dziecka ma obsesję na punkcie diet i kultu ciała.
Żyjemy w kulcie diet?
Tak i to już od najmłodszych lat. A czym starsze dzieci, tym jest gorzej. Wiele nastolatek rywalizuje ze sobą: kupują sukienkę w rozmiarze 34 i ścigają się, która pierwsza schudnie do tego rozmiaru, a cała klasa im kibicuje. Diety i kult wychudzonego ciała stał się obsesją, która często zabiera nam najlepsze lata życia. Anoreksja może nas zabić! Dziewczęta często mówią: - Anoreksja to moja przyjaciółka! Musimy dzieciom uświadomić jedno: anoreksja to nie przyjaciółka, to wróg, który może cię zabić.
W „Diecie (nie)życia” Karoliny Otwinowskiej, która sama przeszła anoreksję, znajduje się drastyczny opis wywoływania wymiotów przez anorektyczki: one połykają trzymaną za końcówkę foliową torebkę, a następnie wyciągając ją szybkim ruchem z przełyku.
Aby nie odczuwać łaknienia połykają też watę, która wypełnia im żołądek. A słyszał pan o diecie tasiemcowej?
Nie.
To jest olbrzymie zagrożenie. Zakupione w internecie tabletki z główką tasiemca są połykane. Tasiemiec rozwija się w środku i w ten sposób można jeść wszystko, a tasiemiec pochłania pokarm. Tę dietę stosuje wiele znanych osób, także w Polsce. Nikt tylko nie mówi o tym, że tasiemiec może spowodować śmierć.
Rodzice tego nie dostrzegają?
Rodzice często w ogóle nie znają własnych dzieci, nie wiedzą jakie mają zainteresowania, o czym marzą, czego się obawiają. Często muszą one zmagać się same ze swoimi problemami. Nawet jeżeli sygnalizują problem, to słyszą: - Teraz nie mam czasu, daj mi spokój. Była u mnie niedawno matka z córką, która cierpi na anoreksję. Kiedy zapytałam ją o zainteresowania córki, ta płynnie wymieniła mi całą ich litanię. A wtedy córka powiedziała: - Ja to lubiłam, ale pięć lat temu.
Rodzice nie spotykają się z dziećmi, choćby przy stole?
W Polsce nie ma kultury wspólnego jedzenia. W centralnym miejscu jest włączony telewizor i rodzina zamiast delektować się jedzeniem, rozmawiać, zapycha się nim, kontaktując się jedynie z odbiornikiem plazmowy. Zaleca się rodzinom, aby jadły wspólnie przynajmniej jeden posiłek celebrując go.
Na co powinni zwrócić uwagę rodzice, którzy chcą ustrzec dzieci przed anoreksją?
Uczmy już małe dziewczynki i chłopców, że wychudzone ciało wcale nie oznacza, że ono jest piękne. Mniej krytykujmy, a więcej chwalmy. Rodzice, którzy wolą krytykować niż chwalić, którzy nie potrafią nawiązać kontaktu z własnymi dziećmi, ani dać im wsparcia, przyczyniają się do jego późniejszych problemów. Spędzajmy z pociechami więcej czasu i spędzajmy go w wartościowy sposób. Rodzina ma być wsparciem, azylem dla dziecka. Bardzo rzadko to, które jest szczęśliwe i posiada wsparcie w rodzinie, wpada w anoreksję. A nawet jeżeli wpadnie w pułapkę anoreksji, o wiele łatwiejszy jest proces leczenia.
W jakim wieku przestajemy mówić o chorobliwym braku łaknienia u dziecka, a zaczynamy mówić o klasycznej anoreksji nervosie?
Trudno mówić o konkretnym wieku, choć ta granica się obniża. Jeżeli dziecko obsesyjnie mówi o diecie, odchudzaniu i odmawia jedzenia, zaczyna kontrolować to, co kupujemy, zna na pamięć tabele kaloryczne, przestaje uczestniczyć we wspólnych posiłkach, jest rozdrażnione, chowa jedzenie, ubiera się w obszerne ubrania, jest mu ciągle zimno zawsze – to wszystko są bardzo poważne sygnały przemawiające za ryzykiem anoreksji.
Jak rodzic powinien reagować na te sygnały.
Przede wszystkim, nie powinien bagatelizować, krytykować czy ośmieszać. Należy obserwować dziecko. Jeżeli dziecko chce się odchudzać, warto dowiedzieć się, w jaki sposób chce to robić. Można wtedy zaproponować wspólne odchudzanie. Jeśli widzimy, że dziecko zaczyna się odchudzać warto usiąść z nim przy stole i napisać wspólnie plan: co ograniczamy, czego nie chcemy jeść. Tak samo, jeżeli zauważymy, że dziecko obsesyjnie ćwiczy, robimy listę wspólnych ćwiczeń i ćwiczmy razem. Jednym słowem, szukamy z dzieckiem wspólnych rozwiązań, pokazując mu w ten sposób, że ma wpływ na to, co się z nim dzieje. Pamiętajmy, aby stawiać dziecko w centrum uwagi, traktować go poważnie i towarzyszyć mu w drodze ku dorosłości.
Witam,
chciałam napisać kilka słów o anoreksji. Kilka lat temu mieszkałam z koleżanką w jednym pokoju w akademiku. Cierpiała na anoreksję. Zanim zachorowała, sama wyciągała z anoreksji swoje 2 przyjaciółki. Jednej z nich niestety nie udało się uratować. Po roku choroby zmarła w szpitalu. Ta druga żyła (nie wiem jak jest teraz), ale chorowała cały czas. Nie jadła prawie nic, miesiączki nie miała od 2 lat, była potwornie chuda, blada, zapadnięta, ledwo chodziła, miała rany, które się już nie goiły...Jej rodzice to lekarze (matka sama miała anoreksję)- nic nie zrobili z chorą córką.... Ta moja współlokatorka wyszła z choroby dzięki chłopakowi, miłości i jego akceptacji, jego walce... Ona również cierpiała długo na zaburzenia hormonalne. Długo nie można było przywrócić jej miesiączki.
Chciałam tym postem pokazać, że problem anoreksji nie jest błahy, nie jest to choroba z której wychodzi się na dobre....Anorektykiem pozostaje się całe życie- tak jak alkoholikiem. Choroba ta ma podłoże przede wszystkim psychologiczne....
znam dziewczyne, ktora jak byla nastolatka byla zamknieta w szpitalu dla anorektyczek. dzisiaj, chociaz minelo juz ponad 10 lat od tamtych czasow - nie widzialam, zeby jadla cos poza salatka, grejfrutem, czy jogurtem naturalnym. podobno jest zdrowa...
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Czw Lis 01, 2012 21:34
serenity napisał/a:
znam dziewczyne, ktora jak byla nastolatka byla zamknieta w szpitalu dla anorektyczek. dzisiaj, chociaz minelo juz ponad 10 lat od tamtych czasow - nie widzialam, zeby jadla cos poza salatka, grejfrutem, czy jogurtem naturalnym. podobno jest zdrowa...
podobno Ty jestes spamerką, prawda to? co chcesz udowodnic takimi wpisami?
Ze sklepik jogastyl ma remedium na wszystko, pewnie to...
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.