Wysłany: Sob Lis 13, 2010 01:18 Co jest najważniejsze w życiu?
Profesor filozofii stanął przed swymi studentami i położył przed sobą kilka przedmiotów. Kiedy zaczęły się zajęcia, wziął spory słoik po majonezie i wypełnił go po brzegi dużymi kamieniami. Potem zapytał studentów, czy ich zdaniem słój jest pełny, oni zaś potwierdzili.Wtedy profesor wziął pudełko żwiru, wsypał do słoika i lekko potrząsnął. Żwir oczywiście stoczył się w wolną przestrzeń między kamieniami. Profesor ponownie zapytał studentów, czy słoik jest pełny, a oni ze śmiechem przytaknęli. Profesor wziął pudełko piasku i wsypał go, potrząsając słojem. W ten sposób piasek wypełnił pozostałą jeszcze wolną przestrzeń.Profesor powiedział: "Chciałbym, byście wiedzieli, że ten słój jest jak Wasze życie. Kamienie - to ważne rzeczy w życiu: Wasza rodzina, Wasz partner, Wasze dzieci, Wasze zdrowie. Gdyby nie było wszystkiego innego, Wasze życie i tak byłoby wypełnione. Żwir - to inne, mniej ważne rzeczy: Wasze mieszkanie, Wasz dom albo Wasze auto. Piasek symbolizuje całkiem drobne rzeczy w życiu, w tym Waszą ciężką pracę. Jeżeli najpierw napełnicie słój piaskiem, nie będzie już miejsca na żwir, a tym bardziej na kamienie. Tak jest też w życiu. Jeśli poświęcicie całą Waszą energię na drobne rzeczy (pracę), nie będziecie jej mieli na rzeczy istotne. Dlatego dbajcie o rzeczy istotne - poświęcajcie czas Waszym dzieciom i Waszemu partnerowi, dbajcie o zdrowie. Zostanie Wam jeszcze dość czasu na pracę, dom, zabawę itd. Zważajcie przede wszystkim na duże kamienie - one są tym, co się naprawdę liczy.Reszta to piasek.
_________________ "Jeden człowiek nie zmieni świata, ale jeden człowiek może przekazać informację... która zmieni świat."
D. Icke http://davidicke.pl/forum/
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lis 13, 2010 20:22
zenon napisał/a:
NAjwazniejszy jest szacunek ludzi ulicy...
...i Polonia Warszawa
Pierwsze mam
Z drugim mam problem
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Sob Lis 13, 2010 21:40 Re: Co jest najważniejsze w życiu?
WITAM
gam napisał/a:
Profesor filozofii stanął przed swymi studentami i położył przed sobą kilka przedmiotów. Kiedy zaczęły się zajęcia, wziął spory słoik po majonezie i wypełnił go po brzegi dużymi kamieniami. Potem zapytał studentów, czy ich zdaniem słój jest pełny, oni zaś potwierdzili.Wtedy profesor wziął pudełko żwiru, wsypał do słoika i lekko potrząsnął. Żwir oczywiście stoczył się w wolną przestrzeń między kamieniami. Profesor ponownie zapytał studentów, czy słoik jest pełny, a oni ze śmiechem przytaknęli. Profesor wziął pudełko piasku i wsypał go, potrząsając słojem. W ten sposób piasek wypełnił pozostałą jeszcze wolną przestrzeń.Profesor powiedział: "Chciałbym, byście wiedzieli, że ten słój jest jak Wasze życie. Kamienie - to ważne rzeczy w życiu: Wasza rodzina, Wasz partner, Wasze dzieci, Wasze zdrowie. Gdyby nie było wszystkiego innego, Wasze życie i tak byłoby wypełnione. Żwir - to inne, mniej ważne rzeczy: Wasze mieszkanie, Wasz dom albo Wasze auto. Piasek symbolizuje całkiem drobne rzeczy w życiu, w tym Waszą ciężką pracę. Jeżeli najpierw napełnicie słój piaskiem, nie będzie już miejsca na żwir, a tym bardziej na kamienie. Tak jest też w życiu. Jeśli poświęcicie całą Waszą energię na drobne rzeczy (pracę), nie będziecie jej mieli na rzeczy istotne. Dlatego dbajcie o rzeczy istotne - poświęcajcie czas Waszym dzieciom i Waszemu partnerowi, dbajcie o zdrowie. Zostanie Wam jeszcze dość czasu na pracę, dom, zabawę itd. Zważajcie przede wszystkim na duże kamienie - one są tym, co się naprawdę liczy.Reszta to piasek.
To bardzo znana "powiastka filozoficzna". U mnie w pracy wisi w gablocie i działa demoralizująco, bo przecież w tej opowieści praca jest zaledwie piaskiem haha. W wersji angielskiej największe/ najważniejsze są piłki golfowe , kamienie na drugim miejscu. No i powiastka jest rozszerzona.
Bo oprócz słoju, kamyków, piasku, profesor przyniósł także dwie filiżanki za kawą. Po zakonczonym pokazie jeden ze studentów pyta się profesora, co oznaczają te filiżanki. Profesor się uśmiechnął, i wlał te kawy do słoja. Kawa oczywiście wsiąkła w piasek, więc też się zmieściła. "Bo widzicie, choćby nie życie wasze było wypełnione po brzegi, zawsze znajdzie się chwila czasu, aby napić się kawy z przyjacielem."
P.S. Polacy zmienili końcówkę, zamiast kawy pojawiło się piwo, a konkluzja brzmi: "choćby twoje życie było wypełnione po brzegi, zawsze znajdzie się czas na dwa browce!"
Pomógł: 8 razy Dołączył: 02 Kwi 2008 Posty: 823 Skąd: warszawa
Wysłany: Pią Gru 17, 2010 18:02
Tak, szacunek dla wszystkich jest ważny, czas jest cenny, ale powinniśmy znaleźć czas dla potrzebującym wsparcia, to i tak niewiele, ja go znajduję, chociaż doba jest za krótka.
Kiwi, załóżmy, że wikłasz się w paskudne małżeństwo, w którym średnio kilka razy na tydzień dostajesz potężne lanie po całym ciele od śmierdzącego alkoholem faceta (oczywiście, przed ślubem był inny). Wedle Twojej dewizy, szanujesz "wszystkich", czyli jego też.
Załóżmy, że na Twoich oczach rozgrywa się dramat. Kilku gości najpierw maltretuje fizycznie kobietę, potem wielokrotnie gwałci, na koniec wlecze w knieje i dobija zrzucając kamień na głowę. Wedle Twojej, w moim mniemaniu, wyjątkowo nieszczerej i zakłamanej dewizy, szanujesz tych oprawców.
Załóżmy też, że Twój sąsiad wpada w szał i wzorem starożytnych, rozbija dziecko o ścianę. Jak rozumiem, też go szanujesz?
Podstawowy błąd takiego dobrystycznego rozumowania polega na tym, że nie może ono odpowiadać rzeczywistości. Mało tego, kto twierdzi, że szanuje wszystkich, nie szanuje nikogo, przede wszystkim zaś siebie. Myślę Kiwi, że dokonujesz wielokrotnego, brutalnego gwałtu na pojęciu "SZACUNKU", chlastając nim na lewo i prawo. Zresztą nie Ty jedna. Nie muszę chyba dodawać, że absolutnie nie wierzę w to, że kochasz i szanujesz wszystkich. Te różowe deklaracje są jak wydmuszki.
Już po przeczytaniu mojego posta, zdenerwuję Cię wyraźnie, ale wyprzesz to w mgnieniu oka lub skłamiesz, używając jakiejś emotki podkreślającej różowe intencje.
Albo nie odpowiesz.
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Gru 17, 2010 18:24, w całości zmieniany 1 raz
Kiwi, załóżmy, że wikłasz się w paskudne małżeństwo, w którym średnio kilka razy na tydzień dostajesz potężne lanie po całym ciele od śmierdzącego alkoholem faceta (oczywiście, przed ślubem był inny). Wedle Twojej dewizy, szanujesz "wszystkich", czyli jego też.
Załóżmy, że na Twoich oczach rozgrywa się dramat. Kilku gości najpierw maltretuje fizycznie kobietę, potem wielokrotnie gwałci, na koniec wlecze w knieje i dobija zrzucając kamień na głowę. Wedle Twojej, w moim mniemaniu, wyjątkowo nieszczerej i zakłamanej dewizy, szanujesz tych oprawców.
Tomek
MASAKRA, co to za scenariusze rodem z jakiegoś horroro-dramatu.
Jak dla mnie to stanowczo za dużo w tym fikcji...telewizji
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Jak rozumiem, zabrzmiało to dla Ciebie jak zajawka fantasy? To się po prostu nie zdarza i wywodzi z tv? Brawo!
A co jest tą masakrą? Co Cię tak zniesmaczyło?
Ponadto, Kiwi, dobrze być odpowiedzialnym za to, co się pisze. "Wszystkich kocham", "wszystkich szanuję", "wszystkich nienawidzę". Te zwroty brzmią kurewsko fałszywie, ktokolwiek i gdziekolwiek by ich nie użył.
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Gru 17, 2010 20:08, w całości zmieniany 1 raz
Dla mnie jest to niewyobrażalne po prostu. Tak - fantasy. Uwierzysz mi czy nie, dla mnie takie rzeczy nie istnieją, może dlatego, że nie oglądam/czytam/słucham mediów.
Nie zdarzyły i nie zdarzą takie akcje wokół mnie, w moim świecie. Może ograniczonym, kto wie...ale mi z tym dobrze.
Kiwi4 nie napisała, że szanuje wszystkich.
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Nie ma to, jak beznamiętnie unosić się nad tym wszystkim, w błogim wyparciu i nieświadomości... Nie ma to, jak ucieczka w ezoterykę czy inne new-age'owe czary-mary i kontemplację tzw. "wszechświata". Byle jak najdalej od brutalnej rzeczywistości, bo przecież w Twoim świecie takie rzeczy się nie dzieją, a więc pewnie w ogóle... nie istnieją. No bo po co się przejmować sprawami dotyczącymi jakichś nieznanych Ci osób? Po co współczuć, po co się wkurzać, skoro nie dotyczy to Twojego świata? Po co cały wachlarz emocji, kiedy wystarczy skupić się na permanentnej błogiej radości... Tiaaaaa...
Zapewne Twoja "filozofię" najlepiej ilustruje ten obrazek:
Nie ukrywam, że niezmiernie wkurzam się, kiedy spotykam reakcje pełne tumiwisizmu i obojętności na cierpienie czy niesprawiedliwość. Tym samym daje się przyzwolenie dla tzw. "zła" (jakkolwiek je definiujemy i pojmujemy). Jak ulał pasuje tu jeden z moich ulubionych cytatów (miałam na studiach manię wypisywania ich do zeszytu, a niektóre poruszają mnie do dziś):
"Nie bój się wrogów – w najgorszym razie mogą cię zabić. Nie bój się przyjaciół – w najgorszym razie mogą cię zdradzić. Strzeż się obojętnych – nie zabijają i nie zdradzają, ale za ich milczącą zgodą mord i zdrada istnieją na świecie." (Bruno Jasieński)
Jak rozumiem, zabrzmiało to dla Ciebie jak zajawka fantasy? To się po prostu nie zdarza i wywodzi z tv? Brawo!
Ponadto, dobrze być odpowiedzialnym za to, co się pisze. "Wszystkich kocham", "wszystkich szanuję", "wszystkich nienawidzę". Te zwroty brzmią kurewsko fałszywie, ktokolwiek i gdziekolwiek by ich nie użył.
A co jest tą masakrą? Co Cię tak zniesmaczyło?
Tomek
A jak byś żył za czasów wielkich krucjat kiedy to zabójstwo poganina było oznaką honoru i męstwa, kiedy waląc obuchem "zło" stajesz się dobry.
Powiedzmy że byś bezgranicznie wierzył w boga i w słowa księdza z ambony.
Zabił byś na chwałę królestwa niebieskiego, ku czci twoich przodków czy byś oszczędził niewinnego człowieka, skazując siebie na wieczną banicje, ogień piekielny?
Czy uważasz zło za pojęcie względne, czy raczej rozwinięcie owej filozofii jako klepanie bezmyślnych frazesów?
No bo po co się przejmować sprawami dotyczącymi jakichś nieznanych Ci osób? Po co współczuć, po co się wkurzać, skoro nie dotyczy to Twojego świata? Po co cały wachlarz emocji, kiedy wystarczy skupić się na permanentnej błogiej radości... Tiaaaaa...
Zapewne Cie zdziwię, ale mój własny świat to nie jest błoga radość..Chociaż chciałabym, a co.
A wachlarz emocji mam co dnia, swój, dziecka, ludzi wokół. Po kiego grzyba mi roztkliwiać się nad zmaltretowaną matką 10-iorga dzieci z Zadupia, którą pokazują na TVNie. Przecież to telewizja. Tam może grać ktokolwiek.
M i T napisał/a:
Nie ukrywam, że niezmiernie wkurzam się, kiedy spotykam reakcje pełne tumiwisizmu i obojętności na cierpienie czy niesprawiedliwość. Tym samym daje się przyzwolenie dla tzw. "zła" (jakkolwiek je definiujemy i pojmujemy).
Marishka
No i chwała za to. Też mnie to wkurza i działam, jak dzieje się to obok mnie. Chociaż ja takich rzeczy chyba nie przyciągam, nie wiem, nie jestem świadkiem takich wielkich niesprawiedliwości czy cierpień.
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Pomógł: 8 razy Dołączył: 02 Kwi 2008 Posty: 823 Skąd: warszawa
Wysłany: Sob Gru 18, 2010 19:23
M i T, tak naprawdę od zła uwolniłam się trzy lata temu, od alkoholika, ale nie mogę stwierdzić, że go nienawidzę , jest mi go żal. Chyba za dużo oglądasz złych filmów, ja nie oglądam żadnych filmów,no, może dwa razy w roku jakieś komedie, mnie interesują inne programy. Co do zła i tych złych ludzi, to jest mi ich żal, bo zło powraca ze zdwojoną siłą. Wiem o takich ludziach , którzy teraz bardzo żałują swoich czynów , ale ja osobiście nie odpycham ich jak Ty, nie jestem egoistką. Łatwo być gdzie jest dobrze, łatwo sie odwracać od zła , ja to wiem, ale ja patrzę na świat otwartymi oczami i widzę w tych złych dobro, bo oni tego potrzebują. Ci źli inaczej reagują jak wysyłasz im dobro, to są zupełnie inni ludzie.
M i T, tak naprawdę od zła uwolniłam się trzy lata temu, od alkoholika, ale nie mogę stwierdzić, że go nienawidzę , jest mi go żal. Chyba za dużo oglądasz złych filmów, ja nie oglądam żadnych filmów,no, może dwa razy w roku jakieś komedie, mnie interesują inne programy. Co do zła i tych złych ludzi, to jest mi ich żal, bo zło powraca ze zdwojoną siłą. Wiem o takich ludziach , którzy teraz bardzo żałują swoich czynów , ale ja osobiście nie odpycham ich jak Ty, nie jestem egoistką. Łatwo być gdzie jest dobrze, łatwo sie odwracać od zła , ja to wiem, ale ja patrzę na świat otwartymi oczami i widzę w tych złych dobro, bo oni tego potrzebują. Ci źli inaczej reagują jak wysyłasz im dobro, to są zupełnie inni ludzie.
ale ja patrzę na świat otwartymi oczami i widzę w tych złych dobro, bo oni tego potrzebują. Ci źli inaczej reagują jak wysyłasz im dobro, to są zupełnie inni ludzie.
Pięknie kiwi4.
Świat i ludzie są naszym lustrem.
Oceniając i wytykając wady innym, tak naprawdę, to wytykamy je sobie. Tak samo z zaletami. Dzięki temu, można się wiele dowiedzieć ...o sobie.
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
iliq Pomógł: 26 razy Dołączył: 18 Wrz 2009 Posty: 1238 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Gru 18, 2010 22:20
MiT napisał/a:
Nie ma to, jak beznamiętnie unosić się nad tym wszystkim, w błogim wyparciu i nieświadomości... Nie ma to, jak ucieczka w ezoterykę czy inne new-age'owe czary-mary i kontemplację tzw. "wszechświata". Byle jak najdalej od brutalnej rzeczywistości, bo przecież w Twoim świecie takie rzeczy się nie dzieją, a więc pewnie w ogóle... nie istnieją. No bo po co się przejmować sprawami dotyczącymi jakichś nieznanych Ci osób? Po co współczuć, po co się wkurzać, skoro nie dotyczy to Twojego świata? Po co cały wachlarz emocji, kiedy wystarczy skupić się na permanentnej błogiej radości... Tiaaaaa...
Miarisko jaka jest zaleta oglądania bądź czytania jakichś smętów na temat ile osób umarło, ile osób głoduje, ile osób czeka na coś tam? Nie widzę w tym żadnej korzyści dla siebie a z new-age'ami nie mam nic wspólnego. Fakt kiedyś uciekałem w ezoterykę, czakry, astrale, świadome sny jednak im bardziej wiem czego chcę tym coraz mniej mi potrzebna ezoteryka. Jak byłem zagubiony zastanawiałem się nad tym co będzie w niebie, śniłem o kobietach o podróżach i kasie. Teraz większy nacisk kładę na rzeczywistość ale mimo to nie mam ochoty wiedzieć co mówią w TV a co mi to dobrego da
kiwi napisał/a:
Co do zła i tych złych ludzi, to jest mi ich żal, bo zło powraca ze zdwojoną siłą. Wiem o takich ludziach , którzy teraz bardzo żałują swoich czynów , ale ja osobiście nie odpycham ich jak Ty, nie jestem egoistką.
A ja myślę że zło powraca z siłą 1.75 razy mocniejszą Nie jesteś egoistką bo pogadasz z kimś kogo nie lubisz? czy może zrobisz coś żeby poczuć się gorzej i potem móc stwierdzić że nie jesteś egoistką dzięki czemu poczujesz się lepiej? Kiwi wytłumacz mi jak ktokolwiek może nie być egoistą, nie mówić ale nie być egoistą.
Pomógł: 8 razy Dołączył: 02 Kwi 2008 Posty: 823 Skąd: warszawa
Wysłany: Nie Gru 19, 2010 15:16
iliq, czyny są odzwierciedleniem naszej duszy. To, że do kogoś nie czujesz sympatii, to nie znaczy, że masz go kopać, czasami ci sympatyczni ci dopieką, ale to nie znaczy, że masz ich kopać. Nie można nienawidzić , trzeba kochać, to dla wielu bardzo trudne. Wiesz, znam człowieka , który zazdrości, bo ktoś sobie coś kupił itd. jaki on jest biedny, żal mi jego, bo on tkwi w nicości, nie pomyśli, a może ktoś potrzebuje pomocy bezinteresownej , on jest nieszczęśliwy. Ktoś mi kiedyś powiedział, od Pani emanuje radość, miłość jak od Matki Terasy, odpowiedziałam, ja jej nie naśladuję, ja kocham dobroć i chcę czuć ją od innych , bo wtedy jestem szczęśliwa Zadowolona Marzenka. Są, którzy mówią, zazdroszczę Ci, Ty się niczym nie przejmujesz, ale ja odrzucam to co złe, odpycham to dobrem, dobrymi myślami, to działa. Kiedyś(około 10 lat temu) byłam zła na kolegę syna, myślałam intensywnie żeby coś mu się stało, żeby się odczepił. Miał wypadek samochodowy, jest na rencie. Czy to było dobre ?, to było bardzo złe, życie uczy nas pokory i miłości, jest mi smutno, że nie wszystkich
Kiwi, nie mogę już dłużej wytrzymać! Niniejszym gratuluję Ci zdobycia tytułu Największego Forumowego DOBRYSTY Wszechczasów! W tej zaciekłej "rywalizacji" pokonałaś nawet Waldka
"Dobrysta", to nie jest określenie mające na celu obrażenie Ciebie. Dlatego dostajesz taki, a nie inny prezent, ponieważ doskonale wyjaśnia on, co się za tym określeniem kryje (skąd się bierze i jakie ma skutki uboczne). Zresztą, jak już wiele razy pisałam, jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy twierdzą, że interesuje ich związek psyche i ciała.
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Gru 19, 2010 15:35, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 8 razy Dołączył: 02 Kwi 2008 Posty: 823 Skąd: warszawa
Wysłany: Nie Gru 19, 2010 15:41
M i T , nerwowość, to zły doradca. Ja nie potrzebuje tytułów , nie tędy droga, źle się czuję jak ktoś mnie faworyzuje, jestem zawsze sobą. Tego prezentu akurat nie potrzebuję , ale dziękuję, nie skorzystam, nie potrzebuję wsparcia. Uśmiechnij się, to tak niewiele
Pomógł: 8 razy Dołączył: 02 Kwi 2008 Posty: 823 Skąd: warszawa
Wysłany: Nie Gru 19, 2010 15:47
Zdrowie jest najważniejsze, bo wtedy niepotrzebny jest samochód. Samochód może być przydatny, bo sama kiedyś na wariata w piżamie wiozłam do Szpitala przedzawałowca , kobietę
W żadnym razie! Dziecko potrafi szczerze powiedzieć np. do nielubianej babci "nienawidzę cię!" Dopiero od rodziców i innych dowiaduje się, że nie wolno się złościć, że ma kochać babcię nawet jak ta daje mu klapsy (bo to z miłości), etc. Małe dziecko jest o wiele bardziej w zgodzie ze swoimi uczuciami, nie tłumi je, póki nie zaczyna się "odpowiednia" tresura lub bezstresowe wychowanie. Rodzice, którym nie wolno było odczuwać złości i/lub którzy za to byli karani, będą tak samo zakazywać swoim dzieciom odczuwania złości, a ci z kolei przeniosą te "tradycje" na własne dzieci, i tak w kółko, w nieskończoność...
Ale na temat złości i innych uczuć jest już na tym Forum multum wątków, nie mam czasu na powtórki...
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Gru 19, 2010 15:53, w całości zmieniany 2 razy
No dobra, to zamień samochód na długopis, ceteris paribus. Dalej to samo?
sinsemilla napisał/a:
Niech odpowie ktoś, kto ma samochód
Tak, znam takich ludzi osobiście.
Oczywiście odpowiedzą, że ZDROWIE.
Tak jak pisałam, dla mnie wszystko ma taką samą ważność. Zdrowie, czy kubek, z którego piję właśnie swoją Yerbę Dlaczego trzeba coś "faworyzować"? Skoro coś w moim życiu JEST, to znaczy, że jest ważne. Ludzie/rzeczy nie ważni/e, znikają, w mgnieniu oka.
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Pomógł: 8 razy Dołączył: 02 Kwi 2008 Posty: 823 Skąd: warszawa
Wysłany: Nie Gru 19, 2010 15:59
Sinsemilla , Twoje zdanie jest inne jak moje, ale każdy inaczej widzi, odczuwa. Ja jednak zostanę przy swoim, dla mnie zdrowie jest najważniejsze , bo bez dobrego zdrowia to do bani. Przecież każdy z nas myśli, na starość nie chciałbym chorować jak ta Pani czy Pan , czyż nie ?. Kubek sobie kupisz i inne materialne potrzeby zaspokoisz, czyż nie
Czyli nic nie ma żadnej wartości. To dokładnie tak, jak z miłością do wszystkich. Kocha się "wszystkich", czyli nikogo. To brak systemu wartości i odpowiedzialności za swoje życie i decyzje. Morderczy relatywizm. Tu nie trzeba wysilać się, oceniać, analizować, zastanawiać się, co jest dobre, złe, ważne, bezwartościowe. Wszystko jest dobre i potrzebne.
Żeby zrozumieć, co jest wartościowe, a co badziewiaste, nad czym warto się pochylić, a co wypieprzyć z życia, potrzeba ogromnego wysiłku i uwagi. Konkrety wymagają zrozumienia i odpowiedzialności, a bełkotać komunały każdy może.
Brak oceny = lęk przed odpowiedzialnością. A człowiek nieodpowiedzialny jest skrajnie niebezpieczny (jeśli nawet nie dla innych, to dla siebie).
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Gru 19, 2010 16:01, w całości zmieniany 1 raz
Sinsemilla , Twoje zdanie jest inne jak moje, ale każdy inaczej widzi, odczuwa. Ja jednak zostanę przy swoim, dla mnie zdrowie jest najważniejsze , bo bez dobrego zdrowia to do bani. Przecież każdy z nas myśli, na starość nie chciałbym chorować jak ta Pani czy Pan , czyż nie ?. Kubek sobie kupisz i inne materialne potrzeby zaspokoisz, czyż nie
Rozpatruję to w Tu i Teraz, a nie w przyszłości, czy z to z zakupem czegoś czy stratą.
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Pomógł: 8 razy Dołączył: 02 Kwi 2008 Posty: 823 Skąd: warszawa
Wysłany: Nie Gru 19, 2010 16:10
M i T, masz rację, trzeba, nawet każdy musi analizować co jest dobre, a co złe, ale powinniśmy również nie bać się, nauczyć się wypowiadać to co nam się nie podoba, ale bez złości, przynajmniej ja to stosuję. Z synem zawsze tak rozmawiam , z innymi też, nikt do mnie nie miał pretensji , jedynie ktoś nagle zaniemówił, czyli zaczął myśleć. Co do dzieci, to prawda , one mówią prawdę, ale czasami nieprawdę , my tak to odbieramy i mówimy, że kłamią, chcąc coś i koloryzują .
Patrz nawias - wszystko opisałam.
Patrz inne posty/wątki - wszystko wyjaśniłam.
Nie mam dziś już więcej czasu na powtórki ulubionych odcinków.
Odpowiedzialność wzywa do wartościowania rzeczy nieważnych i pakowania (się).
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Gru 19, 2010 16:23, w całości zmieniany 1 raz
Odpowiedzialność wzywa do wartościowania rzeczy nieważnych i pakowania (się).
Marishka
No ja właśnie jestem w trakcie, pakowania. Tak całkiem serio
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
iliq Pomógł: 26 razy Dołączył: 18 Wrz 2009 Posty: 1238 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Gru 19, 2010 17:24
kiwi napisał/a:
iliq, czyny są odzwierciedleniem naszej duszy. To, że do kogoś nie czujesz sympatii, to nie znaczy, że masz go kopać, czasami ci sympatyczni ci dopieką, ale to nie znaczy, że masz ich kopać. Nie można nienawidzić , trzeba kochać, to dla wielu bardzo trudne.
Jeśli kogoś nie lubię to odcinam z nim kontakty, jeśli jestem skazany na przebywanie w pobliżu takiej osoby to robię wszystko żeby jej tak dopieprzyć abym miał od niej spokój. Jeśli kochasz osoby które nie zasługują na miłość to krzywdzisz te które zasługują na tą miłość, pewnie też uważasz że każdy jest wyjątkowy ale jeśli każdy jest wyjątkowy co w każdym takiego wyjątkowego?
kiwi napisał/a:
Wiesz, znam człowieka , który zazdrości, bo ktoś sobie coś kupił itd. jaki on jest biedny, żal mi jego, bo on tkwi w nicości, nie pomyśli, a może ktoś potrzebuje pomocy bezinteresownej , on jest nieszczęśliwy.
Jak ktoś może dać coś czego nie ma? Po co ta osoba ma więcej myśleć o innych skoro nie potrafi zatroszczyć się o sobie samą?
kiwi napisał/a:
Ktoś mi kiedyś powiedział, od Pani emanuje radość, miłość jak od Matki Terasy, odpowiedziałam, ja jej nie naśladuję, ja kocham dobroć i chcę czuć ją od innych , bo wtedy jestem szczęśliwa Zadowolona Marzenka. Są, którzy mówią, zazdroszczę Ci, Ty się niczym nie przejmujesz, ale ja odrzucam to co złe, odpycham to dobrem, dobrymi myślami, to działa.
A mądrzejszy głupszemu ustępuje, błogosławieniu schorowani i ubodzy i inne takie wygłaszane przez ludzi którzy muszą coś zrobić żeby uspokoić sumienie Kiwi czy nie uważasz że gdybyś naprawdę uważała się za osobę dobrą nie musiałabyś na każdym kroku tego podkreślać?
kiwi napisał/a:
Kiedyś(około 10 lat temu) byłam zła na kolegę syna, myślałam intensywnie żeby coś mu się stało, żeby się odczepił. Miał wypadek samochodowy, jest na rencie. Czy to było dobre ?, to było bardzo złe, życie uczy nas pokory i miłości, jest mi smutno, że nie wszystkich
I to oczywiście Twoja zasługa. Nie wpadłaś na to że skoro masz taką moc i to wypłynęło z Cb możesz myśleć równie intensywnie o tym żebym dostał 100 tysięcy $? Skoro umiesz powodwać wypadki samochodowe siłą woli to stworzenie kasy nie będzie dla Ciebie większym problemem
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Pon Gru 20, 2010 09:24
M i T napisał/a:
Kiwi, nie mogę już dłużej wytrzymać! Niniejszym gratuluję Ci zdobycia tytułu Największego Forumowego DOBRYSTY Wszechczasów! W tej zaciekłej "rywalizacji" pokonałaś nawet Waldka
Kurczę, nie wiedziałem, że rozstrzygnięcie konkursu nastąpi tak niespodziewanie, bardziej bym się postarał, Kiwi oczywiście gratuluję.
W żadnym razie! Dziecko potrafi szczerze powiedzieć np. do nielubianej babci "nienawidzę cię!" Dopiero od rodziców i innych dowiaduje się, że nie wolno się złościć, że ma kochać babcię nawet jak ta daje mu klapsy (bo to z miłości), etc. Małe dziecko jest o wiele bardziej w zgodzie ze swoimi uczuciami, nie tłumi je, póki nie zaczyna się "odpowiednia" tresura lub bezstresowe wychowanie. Marishka
To jest taki sam idealizm, jak dobryzm. Prawidłowy rozwój dziecka wymaga przyswojenia norm społecznych i internalizacji ich. Bez tego pozostanie dziwolągiem, który ciągle będzie generował konflikty z otoczeniem i wcale nie osiągnie upragnionej harmonii ze sobą.
Z trochę innej beczki. Współczesna cywilizacja nakłada na każdego wiele nienaturalnych ograniczeń z czysto technicznych powodów. Nie jest np. dziś możliwa swobodna defekacja na trawniku podczas spaceru, pomimo, że odczuwamy silną potrzebę zrobienia tego. Musimy się powstrzymywać z wielką szkodą dla własnego zdrowia. W czasach Wersalu czy Wiktora Hugo było to kompletnie nie do przyjęcia. Dziś dziecko musi szybko nauczyć się sztuki panowania nad zwieraczami, powtórzmy ZE SZKODĄ DLA ZDROWIA.
A defekacja to tylko malutki fragment szkodliwej presji, jaką wywiera społeczeństwo na dziecko, czy nam się to podoba, czy nie.
JW
Bez tego pozostanie dziwolągiem, który ciągle będzie generował konflikty z otoczeniem i wcale nie osiągnie upragnionej harmonii ze sobą.
A mimo wszystko nasi forumowi psychologowie, próbują wszystko nagiąć pod racje zaciągnięte z ideologicznego podziału rzeczywistości na dobro i zło, na czarne i białe uwzględniając co najwyżej poszczególne barwy. Za oklepane frazesy uważając punkt widzenia danego zagadnienia, a tłumacząc to jako próbę nadania sensu swoim cierpieniom.
Począwszy od naszej natury po wyższe emocje kończąc, wszystko robimy z odrobiną egoizmu.
Dla korzyści czy to materialnej, duchowej czy choć by zwykłej satysfakcji, uczucia stabilizacji czy też odczucia z samego czynienia. Wszystko ponadto się komplikuje gdy weźmiemy pod uwagę niezliczone charaktery ludzkie, aspekty mające podłoże w naszym umyśle jak i te zewnętrzne, po fizjologicznych kończąc.
Nie ma zła niema dobra, jest człowiek ze swoim punktem widzenia powstałym poprzez wpajanie utartych szlaków jak i luźnych dywagacji tych wewnętrznych i zewnętrznych które również są odbiciem danego narzuconego wzorca i innych czynników.
Człowiek robi coś dla czegoś, dla człowieka ziarenko piasku może być ważniejsze niż cała rodzina.
Wszystko to filozofia mniejsza lub większa, poddawana wzorcom które są zlepkiem innych filozofii.
Zło może być dobre, bo czym rzesz ono jest?
Jest niczym.
Ale to wystarcza by było, by mówić o nim nagłos, by stawało się fundamentem naszej filozofii, płytkiej filozofii.
Matka zabijająca w męczarniach własne dziecko nie jest zła ani dobra, choć z pewnością znajdą się osoby które będą przytaczać różne argumenty.
Przekonywanie o lepszości własnej filozofii nad czyjąś wydającą się płytszą, czy też mniej prawdziwą jest zwyczajnym odwoływaniem się do wytycznych i zlepku ludzkiego ograniczenia, jest to oznaką braku zrozumienia nijakości odnoszenia się do niczego, do pojęcia względnego, do czegoś co nie jest wytworem ludzkiego płytkiego rozumowania wszechrzeczy.
Chcąc uniknąć hipokryzji powinienem przyznać, że to co napisałem również nie ma racji bytu. Jest to tylko wytwór mojego umysłu, nie mnie oceniać o jego słuszności. Mogę natomiast domyślać się że słuszne jest zaprzeczenie wszelkiej stronniczej filozofii ludzkiej, ukazania brak sensu wszelakiej próbie nadania go niczemu.
iliq, czyny są odzwierciedleniem naszej duszy. To, że do kogoś nie czujesz sympatii, to nie znaczy, że masz go kopać, czasami ci sympatyczni ci dopieką, ale to nie znaczy, że masz ich kopać. (
Ale jeżeli ktoś cię tym dopiekaniem męczy celowo to powinieneś mu zwrócić uwagę, jeżeli to nie poskutkuje to trzeba wziąć innego bliźniego i wspólnie zwrócić uwagę temu co dopieka. A jeżeli nie posłucha i dopuszcza się recydywy... masz też prawo się bronić, a wręcz obowiązek. Co wcale nie oznacza że trzeba kopać. Ale jeżeli ten który dopieka jest tak prymitywny że nic do niego nie dociera to coś lub ktoś powinien tutaj zrobić.
Wy tu mówicie o takich idealnych sytuacjach, ksiązkowych przykładach, a rzeczywistość skrzeczy. Co tam mówić o dopiekaniu, tu się dzieją rzeczy nieporównywalnie podlejsze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.