Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Śmierć
Autor Wiadomość
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 14:10   

Neska napisał/a:
Rawo ostatnia rzecza jaka bym o sobie powiedziala to to, ze jstem doskaonala.

Myślę, że jest to jakiś dobry początek, ale im dalej w las... Ale masz na to całe życie i nie lękaj się Bóg jest Miłością :papa:
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 14:19   

Neska napisał/a:
Tomek nie wkurzaj sie,



A jest przecież wątek o śmierci.
No dobra, Hannibal pewnie wytnie. Wczoraj widziałem materiał z wypadku i oszczędzę wam tych wszystkich rodzajów egzekucji, jakie chciałbym wykonać na kierowcy dwupaka.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Mar 22, 2011 14:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 14:35   

Tak, Heniek przenies to tam.

Tomek a skad wiedziales? jestes z tych okolic?

mi kuzynka zadzwonila, bo bym nic nie wiedziala i dalej beztrosko zyla i pisala o filmach,gotowala obiad i przewijala, a tymczasem smierc byla tak blisko 8/

ten kierowca podobno mial cos z hamulcami, ale akurat na rondzie?

mozna sobie jechac superostroznie a i tak ktos moze wjechac w ciebie. Kiedys jechalam noca poza miastem i wyskoczyl mi idiota z podporzadkowanej, ominelam go skrecajac na drugi pas, gdyby cos jechalao to po mnie, na szczescie pas byl pusty, ale taka byla pierwsza reakcja, moglam skrecic w row w prawo, akurat drzew nie bylo. Normalnie musialam wysiasc z auta i pooddychac gleboko, gdybym miala fajki wtedy przy sobie to bym na pewno zapalila. Dyszalam tak dobr 20 minu zanim wsiadlam spowrotem. To wszystko nie jest na moje nerwy.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 14:38   

Neska napisał/a:
ja nie moge ze wlasnie ktoregos dnia bede jeschac z moja trojka i ktos mi wjedzie w tyl i zmiazdzy dzieci i mnie

Głębiej wejdź w ten strach. DLACZEGO on jest? Miałaś wypadek kiedyś, byłaś świadkiem?
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 22, 2011 14:39   

Neska napisał/a:
...
Po prostu jak pomysle, ze ktos moglby skrzywdzic moje dzieci, ze moglyby zginac to serce mi zastyga z przerazenie, to jest chyba koszmar kazdej matki. Jednak mowie o wypadku i naglej smierci :sad: ...
Powolne UMIERANIE np. na "zoltkach i podgardlach"
jest jeszcze gorsze i PRZERAZAJACE. 8-)
.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 22, 2011 14:44   

RAW0+ napisał/a:
...Ale masz na to całe życie
i nie lękaj się Bóg jest Miłością :papa: ...
:hihi:

Tak, tak a swistak siedzi i .......... :viva: :hihi:
.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 14:56   

Dzisiaj to pokazywali rano w tvn24. Jak uslyszalem o tym malutkim dziecku to mi sie zimno zrobilo.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 15:01   

Ten wypadek to jakis horror... uswiadamia jak kruche jest zycie... dzis jestes, jutro cie nie ma i tyle.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 15:06   

Niektore komentarze sa dosc celne.

http://forum.gazeta.pl/fo...obwodnice_.html
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 22, 2011 15:09   

Molka napisał/a:
Ten wypadek to jakis horror... uswiadamia jak kruche jest zycie... dzis jestes, jutro cie nie ma i tyle.

Dlatego ROZUM, ROZUM i jeszcze raz ROZUM,
pomoze w OMIJANIU SMIERCI. 8-)

Niestety samo pozeranie "zoltkow i podgardlow"
to za malo! :viva:
.
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 15:22   

grizzly napisał/a:
Dlatego ROZUM, ROZUM i jeszcze raz ROZUM,
pomoze w OMIJANIU SMIERCI

:hah: A jak się ktoś na ciebie zasadzi za rogiem? Masz misiu słabą bazę :hihi:
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Wto Mar 22, 2011 15:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 15:32   

Ja zdaje sobie sprawę z tego ze kumaty rozum pomaga w zyciu, ale jednak czasem jest tak, ze pewnych spraw nie da sie przeskoczyc, pamiętacie film Kieślowskiego DEKALOG? Nie wiem który to był z kolei odcinek, gdzie tatuś stawiał w życiu tylko i wyłącznie na rozum, przeliczał, obliczał,(naukowcem w tej materii był) wyliczył pewnego dnia grubosc kry lodowej, ze niby przy takiej a takiej temperaturze, wilgotności i bóg wie czym jeszcze lód nie ma prawa sie załamac, a jednak stało sie i stracił swoje dziecko... bardzo wymowny film, o braku pokory.
Ostatnio zmieniony przez Molka Wto Mar 22, 2011 15:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 22, 2011 15:43   

Molka napisał/a:
...Ja zdaje sobie sprawę z tego ze kumaty rozum pomaga w zyciu,..
Wiolus ale ile tych "parafian" to sobie uswiadamia? :viva: :hihi:

BTW
Ta SWIADOMOSC to juz jest WIELE
z "parafialnego" punktu widzenia. 8-)
.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 15:44   

Molka napisał/a:
Ja zdaje sobie sprawę z tego ze kumaty rozum pomaga w zyciu

Bo trzeba mieć jeszcze SZCZĘŚCIE.
Ale jemu też można na wiele sposobów sprzyjać. 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 15:49   

Każdy z nas mógł stac przed tym TIR em, nie jesteśmy w stanie nic w takiej sytuacji zrobic, nadchodzi kres naszego żywota , możemy sobie zadawac pytanie dlaczego? dlaczego właśnie teraz? i nie jesteśmy w stanie odpowiedziec sobie na to pytanie. To pytanie pozostaje bez odpowiedzi i tyle. Śmierc nagła, przez zaskoczenie spowodowana nieprzewidzianymi zdarzeniami (takie jak chocby wypadki drogowe) rządzi się swoimi prawami, status społeczny, pieniądze, rozum, uroda, wiek nie mają w takich sytuacjach żadnego znaczenia."Kostucha" jest nieubłagana.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 15:58   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Czw Paź 27, 2011 20:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 22, 2011 16:05   

Molka napisał/a:
...Każdy z nas mógł stac przed tym TIR em,
nie jesteśmy w stanie nic w takiej sytuacji zrobic,...

Jak nie, jak TAK. 8-)

Wiele razy na drodze unikalem "masakry"
dzieki PRZEWIDYWANIU
czyli zdolnosci do abstrakcyjnego myslenia. :hihi:

Ale ryzyko zawsze jest, tylko jego POZIOM
u "uposledzonych" jest WYSOKI. 8-)

Reflex i szybka reakcja rowniez naleza
do pozytywnych i PRZYRODZONYCH cech! :viva:

Zadne tam "planktoniczne egzorcyzmy". 8-)
.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 22, 2011 16:07   

Neska napisał/a:
Misiek co mi da rozum
.... a ktos mi wjedzie tragicznie w tylek...

:hihi: :hihi: :hihi:
.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 16:15   

grizzly napisał/a:
Molka napisał/a:
...Każdy z nas mógł stac przed tym TIR em,
nie jesteśmy w stanie nic w takiej sytuacji zrobic,...

Jak nie, jak TAK. 8-)

Wiele razy na drodze unikalem "masakry"
dzieki PRZEWIDYWANIU
czyli zdolnosci do abstrakcyjnego myslenia. :hihi:

Ale ryzyko zawsze jest, tylko jego POZIOM
u "uposledzonych" jest WYSOKI. 8-)

Reflex i szybka reakcja rowniez naleza
do pozytywnych i PRZYRODZONYCH cech! :viva:

Zadne tam "planktoniczne egzorcyzmy". 8-)
.

mis widziales ten filmik? to były sekundy, nie zdazyłbys nic zrobic, czasem widze w tylnej szybie jak z dosc duza predkoscią pędzi ktos na mnie podczas gdy ja stoje na swiatłach, różne mysli przelatują mi przez zwoje ale mysle, bez jaj, na pewno wyhamuje... :hihi:

ta sytuacja z TIREM była nie do opanowania, misiek jedyne wyjscie to zjezdzac z pasa którym podąża TIR niezaleznie od tego w którym Ty kierunku jedziesz, puścic "dziada", niech jedzie w cholere , innego wyjscia nie ma. :razz:
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 17:34   

Molka napisał/a:
czasem widze w tylnej szybie jak z dosc duza predkoscią pędzi ktos na mnie podczas gdy ja stoje na swiatłach, różne mysli przelatują mi przez zwoje ale mysle, bez jaj, na pewno wyhamuje...

Nie chcę komentować tego wypadku, bo zwyczajnie mi słów brakuje ....

Ja zawsze jak dojeżdżałem pod światła, starałem się zachować odstęp 10 metrów przed poprzedzającym mnie samochodem i dopiero jak następny się zbliżył, i widziałem w lusterku, że hamuje bezpiecznie, to podjeżdżałem te parę metrów do przodu. Do dzisiaj byłem pewny, że to wystarczające zabezpieczenie przed idiotami za kółkiem. Jak widać myliłem się.
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 17:39   

ja w ogole do swiatel dojezdzam na luzie w nadzieji, ze jakby jakis maly strzal to sie potocze. No ale tu to trzeba chyba ciagle patzrec w lusterko i w razie czego szybko uciekac gdzie sie da.
Ja mam alergie na tiry to bezkarne dziady jada jak tarany.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 22:29   

Neska napisał/a:
trzeba chyba ciagle patzrec w lusterko

Dokładnie!
Zawodowi kierowcy radzą to robić.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 22:32   

Hannibal napisał/a:
Neska napisał/a:
trzeba chyba ciagle patzrec w lusterko

Dokładnie!
Zawodowi kierowcy radzą to robić.

A najlepiej samochodu w ogóle nie mieć, bo wtedy nie trzeba patrzeć w lusterka, w dodatku ciągle :viva:
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 22:35   

sinsemilla napisał/a:
A najlepiej samochodu w ogóle nie mieć, bo wtedy nie trzeba patrzeć w lusterka, w dodatku ciągle :viva:

Kiepska rada.
Będąc rowerzystą czy pieszym też trzeba być czujnym.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 22:38   

Cytat:
Będąc rowerzystą czy pieszym też trzeba być czujnym.

Czujnym i Świadomym :)
Ja nie czekam na Śmierć, Ona jest ciągle ze mną.
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 22, 2011 23:33   

Hannibal napisał/a:
sinsemilla napisał/a:
A najlepiej samochodu w ogóle nie mieć, bo wtedy nie trzeba patrzeć w lusterka, w dodatku ciągle :viva:

Kiepska rada.
Będąc rowerzystą czy pieszym też trzeba być czujnym.

Nawet gdy "ociera siem" GENITALIA! :viva: :hihi:
.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Mar 23, 2011 16:14   

Co robi mózg, kiedy umiera
Światło w tunelu, życie migające przed oczami niczym film, a nawet wyjście poza ciało – o takich doznaniach często opowiadają ludzie, którzy otarli się o śmierć. Amerykański neurolog postanowił zbadać, jak powstają takie wrażenia.

http://portalwiedzy.onet....czasopisma.html

pozdrawiam Dar
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pią Mar 25, 2011 19:21   

Neska napisał/a:

Tomek a skad wiedziales? jestes z tych okolic?



musialam zacytowac sama siebie, zle ze mna :-? jak ja moglam spytac Tomka czy jest z okolic Bydgoszczy skoro wiem, ze jest spod Krakowa? :-/
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Mar 25, 2011 19:22   

Neska napisał/a:
Neska napisał/a:

Tomek a skad wiedziales? jestes z tych okolic?



musialam zacytowac sama siebie, zle ze mna :-? jak ja moglam spytac Tomka czy jest z okolic Bydgoszczy skoro wiem, ze jest spod Krakowa? :-/

:hihi: przesilenie wiosenne :viva:
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pią Mar 25, 2011 19:27   

deficyt snu, skleroza... :hihi:
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Piotrx 

Pomógł: 8 razy
Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 1453
Wysłany: Sob Mar 26, 2011 08:12   

Molka napisał/a:
Każdy z nas mógł stac przed tym TIR em, nie jesteśmy w stanie nic w takiej sytuacji zrobic, nadchodzi kres naszego żywota , możemy sobie zadawac pytanie dlaczego?

Dlatego:
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny"
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Mar 28, 2011 22:47   

juz wiadomo, ze kierowca tira nie mial waznych badan technicznych, czyli idzie do <brzydkie słowo>
Brak slow, czlowiek sie boi jechac z byle blahostka a ten wsiada do tira.
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Wto Mar 29, 2011 00:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Pon Mar 28, 2011 23:41   

Cytat:

Dlatego:
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny"

e tam
myjcie się dziewczyny
bo nie znacie ............................
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Wto Mar 29, 2011 20:44   

Neska napisał/a:
juz wiadomo, ze kierowca tira nie mial waznych badan technicznych, czyli idzie do <brzydkie słowo>
Brak slow, czlowiek sie boi jechac z byle blahostka a ten wsiada do tira.


wina nie kierowcy tira lecz jego pracodawcy.
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Mar 29, 2011 21:56   

Kierowca przeciez widzi czy ma pieczatke w dowodzie rejestracyjnym.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Śro Mar 30, 2011 10:49   Re: Śmierć

WITAM :hug:

sinsemilla napisał/a:

A Wy myślicie czasem o Śmierci?

Elżbieta Jodłowska - "W prosektorium najprzyjemniej jest nad ranem"
http://www.youtube.com/wa...player_embedded

Cytat:

W prosektorium
aut.Maciej Zembaty

W prosektorium najprzyjemniej jest nad ranem
Gdy szarzeje za oknami pierwszy świt
W oświetleniu tym korzystnie
Wyglądają starsze panie
A i panom nie brakuje wtedy nic
Oczywiście kiedy całkiem się rozjaśni
Pewne braki wyjdą na jaw tu i tam
Lecz na razie póki wszystko
Widać jeszcze niewyraźnie
Triumfuje dumne piękno ludzkich ciał

W prosektorium najweselej jest nad ranem
Później także tam wesoło , ale mniej
Świeży uśmiech opromienia
Tak poważne kiedyś twarze
A niektórzy szczerze szczerzą ząbki swe
Tylko jeden - ten co leży pierwszy z brzegu
Nie uśmiecha się bo głowy nie ma już
Lecz udziela mu się nastrój
Wytwarzany przez kolegów
W martwym ciele nadal mieszka zdrowy duch

W prosektorium najzabawniej jest nad ranem
Czasem spadnie coś ze stołu - czasem ktoś
Po czymś takim następuje
Ożywienie zrozumiałe
Krótkotrwałe bo dzień wstaje jak na złość
Jasny dzień ma swoje różne jasne strony
Lecz ja jednak mimo wszystko twierdzę, że
W prosektorium najprzyjemniej
Moim zdaniem jest nad ranem
Zresztą sami przekonacie o tym się

http://www.poezja-spiewan...str=lf&no=10297


POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Śro Mar 30, 2011 19:15   

Neska napisał/a:

Kierowca przeciez widzi czy ma pieczatke w dowodzie rejestracyjnym.


dziecko nie wiesz w jakim kraju żyjesz?
nie pojedziesz nie będą dzieci miały papu
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Mar 31, 2011 21:55   

widze i placze.
Co nie zmienia faktu, ze sa tacy, ktorzy by nie wsiedli.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Czw Kwi 07, 2011 13:06   

Dziś czytając moją lekturę wpadłam na taki ciekawy cytacik:

Śmierć to jedyny mądry doradca, jakiego posiadamy. Kiedykolwiek poczujesz, a ty czujesz to zawsze, że wszystko idzie źle i się rozpada, zwróć się do swojej śmierci i zapytaj, czy to prawda. Odpowie ci, że nie masz racji, że naprawdę nic się nie liczy poza jej dotknięciem. Twoja śmierć powie ci: "Jeszcze cię nie dotknęłam".

"Podróż do Ixtlan" C. Castaneda

8-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Wto Kwi 12, 2011 12:34   

http://pytamy.pl/title,ja...ot,pytanie.html
:)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Sie 22, 2011 15:13   

W jaki sposób tłumaczyć 2,5-letniej, bystrej dziewczynce, że jej zmarły tragicznie tata już nigdy nie wróci? Psycholog zaproponował jedynie posłać tatusia do nieba. Coś czuję, że to nie jest wyczerpująca odpowiedź. Co dalej?
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 22, 2011 16:50   

Cytat:
już nigdy nie wróci?


zaraz zostanę "zmieszany z błotem" ale napiszę tak :

omów z dzieckiem biblijną naukę o zmartwychwstaniu np. przy pomocy bogato ilustrowanej książki dla najmłodszych " Mój zbiór opowieści biblijnych " bezpłatnie od ŚJ lub np. na allegro :shoot:
http://allegro.pl/moj-zbi...1772720273.html

tata na pewno obudzi się na Ziemi , dziewczynka ma taką szansę 8)


wybacz , nie żeruję na nieszczęściu , wierzę mocno , że to jest możliwe

Darek
Ostatnio zmieniony przez dario_ronin Pon Sie 22, 2011 16:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Sie 22, 2011 18:18   

dario, obudzi się z ciałem? czy jako kto?
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 22, 2011 18:50   

Molka napisał/a:
obudzi się z ciałem


otrzyma nowe ciało - takie samo ( nie to samo ) z całą pamięcią , świadomością , osobowością , ale ... bez skazy - dziedzictwa grzechu

tak to wygląda ;)
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Pon Sie 22, 2011 19:28   

Sana napisał/a:
W jaki sposób tłumaczyć 2,5-letniej, bystrej dziewczynce, że jej zmarły tragicznie tata już nigdy nie wróci? Psycholog zaproponował jedynie posłać tatusia do nieba. Coś czuję, że to nie jest wyczerpująca odpowiedź. Co dalej?


Najpierw ten dorosły to musi porozmawiać sam ze sobą i przekonać się do wersji która jest fair, bystra dziewczynka z pewnością nie tylko słyszy słowa, ale bardziej wyczuwa emocje i wiarę w głosie.

"nigdy nie wróci" bym zamienił na "nie wiem kiedy znowu się spotkamy"

Psycholog generalnie dobrze kombinuje, jest w podróży, teraz nie może być z nami.

Nie to nie jest wyczerpująca odpowiedź,
zwłaszcza, że jest wiele wersji wskazujących, że żyjemy w czasach przełomu, kiedy to wszystkie dusze będą miały okazje się fizycznie spotkać, a następnie gdy już wszyscy wymienią uprzejmości, uzyskają odpowiedzi na wszystkie swoje pytania zdecydują jak, gdzie i z kim chcą być.

Co dalej?,
jest wiele wersji wskazujących, że kłamstwo, niezrozumienie, cierpienie wyczerpało swój potencjał edukacyjny i bardzo wkrótce nastąpią nieuniknione zmiany. Nadzieja to nie jest wyłączenie myślenia, nadzieja to jest myślenie, że życie jest doświadczeniem, które ma głęboki sens, który będzie nam dane poznać w szczegółach.

Są cierpienia niezmierne, niewyobrażalne, jest wiele wersji wskazujących, że przed pobytem na Ziemi, każdy określił czego nie może sobie wyobrazić, że chce tu być by zrozumieć i że zgadza się by czasowo zapomniał kim jest i po co tu przybył by zmierzyć się ze swoimi słabościami.

Psycholog ma doświadczenie i wie, że ludzie dobrze przyjmują "posłać tatusia do nieba",
pytanie i odpowiedź w sprawie szczegółów to już delikatna sprawa, chciałbym by mnie odczytać jako "compassion", a nie jako "sympathy", gdzie oba terminy tłumaczą się na "współczucie" z tym, że pierwszy jest świadomością uczuć z pragnieniem niesienia wsparcia, a drugi oznacza raczej dzielenie smutku.


Pozdrawiam serdecznie,
Adam


Nie zamierzam pisać więcej postów w temacie, więc poniżej uwagi do postu Dario.

dario_ronin napisał/a:
otrzyma nowe ciało - takie samo ( nie to samo ) z całą pamięcią , świadomością , osobowością , ale ... bez skazy(niedoskonałości)

No pięknie, ale "tradycja" robi swoje więc dodałeś "grzech".
:-/

Lepiej Ci z tym, że cierpisz "za grzech".
Jakoś to budująco na Ciebie działa.
Taka kara chłosty, czy odsiadka,
za co, coś złego zrobiłeś,
czy to jakaś odpowiedzialność zbiorowa.
Jak można nawet zakładać, że Świat istnieje
po to by karać, a nie uczyć.

Doświadczenie uczy, że kara tresuje.

Uznasz za karę, staniesz się karny,
uznasz za doświadczenie, staniesz się doświadczony.
Ostatnio zmieniony przez Adam319 Pon Sie 22, 2011 20:16, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Sie 22, 2011 19:58   

dario_ronin napisał/a:
Molka napisał/a:
obudzi się z ciałem


otrzyma nowe ciało - takie samo ( nie to samo ) z całą pamięcią , świadomością , osobowością , ale ... bez skazy - dziedzictwa grzechu

tak to wygląda ;)

jak może otrzymac nowe ciało, materialne ciało? takie na dotyk? ;D
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 22, 2011 20:17   

Cytat:
jak może otrzymac nowe ciało, materialne ciało?


może , nie ma w tym nic nadzwyczajnego
dla Stwórcy

żyjesz w czasach hologramów , dziwi Cię to ? szokuje ?

a sto lat temu , co byś pomyślała ?

co jest niemożliwe ?

dla wielu za trudne - najprostsze "rozwiązanie" - człowiek żył , żyje i będzie żył na Ziemi - zawsze :-)

Dar
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 22, 2011 20:19   

Adam319 napisał/a:
Nie zamierzam pisać więcej postów w temacie


mógłbym odpowiedzieć , że źle mnie rozumiesz , wyjaśniać - ale po co ?

Ty wiesz lepiej

:-)
 
     
Are.is.back.4ev 
Are is back forever

Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 278
Wysłany: Pon Sie 22, 2011 20:20   

Molka napisał/a:
jak może otrzymac nowe ciało, materialne ciało? takie na dotyk?


Molka, nie daj sie na to nabrać. Jehowi nie zalecaja swoim dzieciom robienia
kariery, kształcenia sie i pełno innych rzeczy. Chcesz, zeby to dziecko
pracowało na mopie w zamian za kompletnie bzdurne idee?

O SJ-ach Dario truje tutaj, jakos sobie nie radzi:
http://www.dobradieta.pl/...r=asc&start=255
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 22, 2011 20:27   

Adam319 napisał/a:
na Ziemi takiej samej nie tej samej


mogłoby tak być , tylko z jakiego powodu ?

uzasadnij ze zrozumieniem jak świadczyłoby to o Stwórcy ?
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 22, 2011 20:33   

Adam319 napisał/a:
skoro źródełko nie wyschło


ciągle mnie zaskakujesz :D

nie można Cię nie lubić

D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Sie 23, 2011 15:33   

Sana napisał/a:
W jaki sposób tłumaczyć 2,5-letniej, bystrej dziewczynce, że jej zmarły tragicznie tata już nigdy nie wróci? Psycholog zaproponował jedynie posłać tatusia do nieba. Coś czuję, że to nie jest wyczerpująca odpowiedź. Co dalej?

Ciężka sprawa. Widzę dwie drogi:
- pierwsza, powiązana z indoktrynacją religijną, czyli wmawianie (oszukiwanie dziecka), że ojciec wystrzeliwszy w niebo, dostąpił wiecznej radości. To w pewnym sensie zadziała, bo dziecko przejawia myślenie magiczne, więc odpowiednie podejście plus metafizyczny kit, na pewno pomogą mu ogarnąć na swój sposób stratę. Ale to półśrodek i na dodatek kłamstwo.
Wady tego rozwiązania:
- oszukiwanie dziecka
- częściowa blokada emocjonalna
- pozostawienie mu złudnej nadziei
- brak finału - bo skoro nie ma taty, a jest w niebie, to czemu nie może tu do nas zajrzeć? Jeśli dziecko jest bystre, będzie zadawało coraz więcej pytań, a rodzic w końcu stanie pod ścianą, jaką sam wybudował. Dzieci potrafią zadawać pytania, wobec których rodzice rozkładają ręce w bezradności.

Można również powiedzieć jak jest i pozwolić dziecku na żal, rozpacz, próby ogarnięcia czegoś co przerasta. Tata umarł, zatrzymało mu się serce, już nie daje rady mówić i się śmiać, ale będziemy o nim pamiętać, wspominać. To są nieprawdopodobnie trudne i ciężkie sprawy i chcąc nie chcąc wywołają traumę niezależnie od wyjaśnień.

Gdy zmarła w młodym wieku moja ciotka, bardzo serdeczna osoba, z którą spędzałem mnóstwo czasu jako małe dziecko, ustalono w rodzinie, że prawda będzie taka dla mnie: ciocia pojechała daleko, daleko.
Nie pamiętam, co było dalej, na pogrzebie nie byłem na bank, ale kilka lat później coś się złamało i co wieczór pytałem matki, czy nie umrę. Do tej pory, nikt w rodzinie nie chciał mi powiedzieć, już jako dorosłemu, co mi wmawiano w związku z ciotką poza tym kitem o wyjeździe. Toż w końcu musiałem drążyć w stylu: kiedy ciocia przyjedzie?.

Dziewczynka 2,5 letnia plus śmierć ojca = koszmarny dramat. Chyba żaden sposób nie pomoże tak jakbyśmy chcieli, choć myślę, że warto pozwolić dziecku poczuć to, co może poczuć odpowiednio do swego wieku. Myślę, że rodzice nie mówią dzieciom wielu rzeczy, bo projektują na nie swoje własne lęki i obawy. Nie nazywałbym tego empatią, to raczej lęk przed potężnymi emocjami. Roztaczanie bajkowych wizji, nie wydaje mi się czymś zasadnym. Oczywiście nie sugeruję, by bobasa informować, że auto przejechało tatę i został placek czy też, że tata umarł, bo maszyna odcięła mu głowę. Nie o to chodzi, tak jak nie chodzi o to, by rodzic tłumaczył 5 latkowi, że powstał, bo tata włożył mamie sikawkę do dziurki, ale by nie pieprzył, że przyniósł go bocian, czy że został znaleziony w kapuście. To brak szacunku dla istoty ludzkiej, jej zdolności pojmowania. Jest wiele szczebli subtelności w wyrażeniu tego, co zdarzyło się faktycznie. Nie sądzę, by niebo, kapusta, bocian czy zabierający tatę z miłości do niego bóg, były właściwymi synonimami określającymi zaistniałe zdarzenia.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Sie 23, 2011 15:47, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Sie 23, 2011 15:54   

M i T napisał/a:
Można również powiedzieć jak jest


Czyli jak ?

"Problemem świata jest to, że głupcy mają niewzruszoną pewność, a ludzie inteligentni są pełni wątpliwości" Bertrand Russell

myślę , że nie jesteś głupcem

więc , jak jest ?

Darek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Sie 23, 2011 16:06   

Tak jest Dario, że Sana pyta o 2,5 letnią dziewuszkę w/s delikatnej natury.
Nie widzę potrzeby na wikłanie się w dialogi o naturze jestestwa w kontekście wszechświata, ponownego przyjścia czy boskiego coming outu.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Sie 23, 2011 16:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Are.is.back.4ev 
Are is back forever

Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 278
Wysłany: Wto Sie 23, 2011 16:17   

dario_ronin napisał/a:
"Problemem świata jest to, że głupcy mają niewzruszoną pewność, a ludzie inteligentni są pełni wątpliwości" Bertrand Russell


Ale Ty masz niewzruszoną pewność, że SJy maja racje... Doprawdy Dario, poziom
Twoich postow jest dołujący. Jeszcze bardziej jest, ze inni SJ terkoczą to samo.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Sie 23, 2011 16:25   

M i T napisał/a:
Nie widzę potrzeby na wikłanie się w dialogi


i słusznie

temat jest delikatny , a niepewność uzasadniona

Dar
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Sie 23, 2011 16:46   

A mała wciąż nie usłyszała odpowiedzi, kiedy wreszcie tatuś wróci. Dziecko liczy na konkretną odpowiedź na miarę jego możliwości pojmowania. Tata dotąd nie był dla niej postacią bajkową, dlaczego więc nagle miałby fruwać gdzieś w przestworzach? Wie, że miał "ziazi" i leżał w szpitalu, ale dlaczego tak długo nie wraca?
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Sie 23, 2011 17:07   

" Niektórzy specjaliści radzą, by w rozmowie z dzieckiem o zmarłym uważać na określenia w rodzaju „śpi”, „odszedł” czy „opuścił nas”. Bez dodatkowych wyjaśnień mogłyby one wywołać mętlik w głowie małego dziecka. Na przykład mówienie małemu dziecku, iż zmarły po prostu śpi, może wzbudzić w nim obawy, że gdy samo zaśnie, to także się nie obudzi. A słysząc, że zmarły „odszedł”, może się poczuć odrzucone albo opuszczone.
Wielu rodziców zauważyło, że dzieci łatwiej pojmują proste, bezpośrednie słowa opisujące śmierć niż pojęcia abstrakcyjne czy eufemizmy .
Znawcy tematu radzą, by zachęcać najmłodszych do zadawania pytań i mówienia o dręczących ich obawach. Częste rozmowy pomogą ci skorygować błędne wyobrażenia dziecka i wskażą jeszcze inne sposoby ukojenia jego smutku."

Darek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Sie 23, 2011 17:09   

Dario, KAPITALNY post!!
Kto jest autorem? Oczywiście podejrzewam, ale cytat wyjęty z kontekstu, brzmi wręcz wzorowo.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Sie 23, 2011 17:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Sie 23, 2011 17:12   

Jak rozumiem, bobinka nie była obecna na pogrzebie, bo "dla jej dobra" chcieli ją chronić przed cierpieniem albo założyli z góry, ze "za mała jest i tak nie zrozumie"? Myślę, że gdyby mogła należycie się z tatą pożegnać, to by było lepsze. Pewnie nie zrozumiała by wszystkiego, ale przy odpowiednim wsparciu mamy mogłaby sobie z tym poradzić. Byłoby dobrze gdyby razem sobie popłakały, wtedy dziecko by wiedziało, że tak właśnie przezywamy żałobę i że smutek jest ok. A tak pewnie matka udaje, że nic się nie stało, czym totalnie dezorientuje bobinkę.

Pewnie nie była też jeszcze na cmentarzu...

Znalazłam właśnie taki sensowny artykuł na temat:
http://wiadomosci.gazeta....08,3033435.html
Cytat:

Z dzieckiem o śmierci
Magda Strzałkowska
2005-11-25, ostatnia aktualizacja 2005-11-25 12:25


Chowanie pod kloszem nic nie da. Prędzej czy później nasze dziecko zobaczy przejechanego psa. Z podsłuchanych rozmów dorosłych dowie się, że dziadek odszedł na zawsze. Dozna wtedy bólu, którego nie zrozumie. To zrani je o wiele bardziej

"Kanarek odleciał" - kłamiemy, licząc, że dziecko szybko zapomni

Nie bez powodu bohaterami bajek bywają sierotki, a większość ludowych opowieści kończy się słowami "żyli długo i szczęśliwie". Długo - ale nie wiecznie. To dla dziecka sygnał, że śmierci nie da się oszukać. Dlatego nie warto uciekać od smutnych opowieści, takich jak "Kajtuś Czarodziej", gdzie żadne czary nie są w stanie przywrócić do życia ukochanej babci, "Lassie wróć", gdzie ginie pies-wędrowiec, czy - dla starszych dzieci - "Harry Potter i zakon Feniksa", książka naznaczona śmiercią ojca chrzestnego bohatera. Dziecko będzie smutne, ale dzięki temu w bezpiecznych warunkach fikcji zetknie się z uczuciem, którego w życiu nie da się uniknąć.

Pierwszym bolesnym doświadczeniem jest zwykle śmierć ukochanego zwierzątka. Odejście kanarka, chomika czy psa niesie dla dziecka realne cierpienie. Trzeba pomóc mu nazwać to, co czuje i umożliwić przeżycie żałoby. Najgorsze, co można zrobić, to pocieszanie: "nie płacz", "nie przejmuj się, to tylko pies", "kupię ci nowego". W ten sposób uczymy dziecko traktować ból po stracie jako coś niepożądanego. Zamiast tego lepiej powiedzieć: "wiem, cierpisz, tęsknisz za Misiem, żal mi cię", przytulić je i pozwolić mu płakać.

Nawet jeśli babcia czy dziadek długo choruje, lepiej nie uprzedzać dziecka, że umrze. Zamiast tego warto zabrać je na rodzinne groby i opowiadać o tych, którzy w nich spoczywają. Malec widzi wtedy, że mówimy o zmarłych ze spokojem, nawet pogodą. Wierzący mogą opowiadać o życiu wiecznym i nadziei na przyszłe spotkanie. Niewierzący - o pamięci. Jak najprościej: "widzisz, to pradziadek Stefan, pamiętam jego dom z ogrodem, a to babcia Jasia, do dziś mam w ustach smak jej ciasta drożdżowego. Kiedy ich wspominam, czuję się tak, jakby żyli".

Jeśli już odejdzie ktoś przez dziecko kochany, nie ma sensu tego ukrywać ani zwlekać z ogłoszeniem wiadomości. Dziecko i tak wyczuje rozpacz rodziców, i zostanie samo ze swoim lękiem. Nazywajmy własne uczucia: "czuję ból, żal, tęsknotę, nie wiem, jak dalej żyć". W ten sposób pomagamy maluchowi uświadomić sobie, co czuje on sam. Jednocześnie tłumaczmy, że ludzie odchodzą, ale po okresie żałoby człowiek umie żyć dalej. Warto też podkreślać wartość tego, że ktoś, kto odszedł, w ogóle był. "Dziadek tak bardzo cię kochał, ciągle o tobie mówił", "miałaś babcię przez całe pięć lat i byłaś dla niej kimś najważniejszym na świecie", "zdążył cię nauczyć wbijania gwoździ", "zdążyła ci opowiedzieć tyle bajek".

Zabierz dziecko na pogrzeb - to okazja, by pożegnać zmarłego i popłakać sobie do woli. Poza tym dziecko jest najzwyczajniej w świecie ciekawe, co dzieje się z ciałem zmarłego. Wyjaśnienia "zamieni się w ziemię", "zamieni się w popiół" być może wydają ci się okrutne, ale są prawdziwe i dziecko przy twojej pomocy jest w stanie je znieść. O wiele gorzej będzie, jeśli przekonane, że babcia wybrała się z walizką w podróż do nieba, usłyszy na podwórku "twoją babcię zamknęli w skrzynce i zakopali". Temat zmarłego będzie wracał w rozmowach z dzieckiem jeszcze długo, czasem w najbardziej niespodziewanych chwilach. Słowa "nie mówmy już o tym", "nie myśl o śmierci" każą maluchowi stłumić ból. Ale on przecież nie zniknie, pojawi się prędzej czy później w postaci agresji, nerwowości, złego zachowania czy niewyjaśnionych lęków.

Agnieszka Carrasco-Żylicz - psycholog dziecięcy

Nie trzeba specjalnie wybierać momentu, kiedy zaczniemy rozmawiać z dzieckiem o śmierci. Dzieci same takie rozmowy prowokują. Trzeba mówić prawdę, ale dostosowaną do wieku dziecka. Najważniejsze, to nie okazywać lęku. Dużą rolę, zwłaszcza w kontaktach z małym dzieckiem, odgrywa przekaz niewerbalny. Ono wyczuwa, jakim głosem mówimy. Jeśli unikamy tematu, to budzi w nim niepokój. Lepiej przyznać: "ja się też trochę tego boję", "nie wiem dokładnie, jak to jest". Dajmy mu do zrozumienia, że jesteśmy ze śmiercią pogodzeni. Bardzo też zachęcam do posiłkowania się bajkami. Polecam Andersena, choć jest trudny, bajki terapeutyczne i na pewno "Oskara i panią Różę" Erika Emmanuela Schmitta.

Po śmierci papieża, dzieci w przedszkolu, w którym pracuję sprowokowały rozmowy na ten temat. I co się okazało? Dzięki temu, że jego odchodzeniu towarzyszyliśmy krok po kroku, nie było takie straszne. Były łzy, ale i radość. Dzieci pamiętały moment, kiedy jeden z kardynałów wyszedł i powiedział, że ojciec święty jest już w niebie. To dla nich znaczyło, że jest szczęśliwy. Kiedy poprosiłyśmy, by narysowały to, co się wydarzyło, ich rysunki były kolorowe i radosne. To jest podejście do śmierci, które warto osiągnąć

Źródło: Nowy Dzień


i jeszcze taki:
http://www.edziecko.pl/pr...45,1334941.html
Cytat:

Jak rozmawiać o śmierci
Justyna Dąbrowska, psycholog
2004-05-01, ostatnia aktualizacja 2007-10-30 15:56


Nie umiemy o niej mówić. Unikamy tego tematu nawet w myślach, w rozmowach z innymi dorosłymi, a zwłaszcza z naszymi dziećmi.

Stosujemy naiwną taktykę, która zakłada, że jeżeli się o czymś nie mówi, to tego nie ma. W języku codziennym używamy eufemizmów: "ptaszek zasnął", "babcia odeszła", "pieska już z nami nie ma".

Kultura, w której żyjemy i która kształtuje nasze postawy, afirmuje młodość, a zaprzecza starości. Telewizja, reklamy, kolorowe czasopisma ukazują nam świat bez chorób, starzenia się i śmierci. Nie ma w nim też cierpienia, które wiąże się z przemijaniem, ze stratą kogoś najbliższego. Jest walka ze zmarszczkami, ze smutkami i wszystkim, co może przypominać o upływającym czasie.

Śmierć, jeżeli się pojawia, to w odrealnionej, komiksowej formie - kreskówkach, grach komputerowych, filmach akcji. To często śmierć na niby: wielokrotna, odwracalna, nieprawdziwa. Skoro nie godzimy się na przemijanie, tym bardziej nie możemy pogodzić się z istnieniem śmierci. Kiedyś ludzie rodzili się w domach i tam też umierali. Narodziny i śmierć były w naturalny sposób obecne w życiu codziennym, można się było z nimi spokojnie i powoli oswajać, co nie oznacza, że nie towarzyszyły im burzliwe, czasem wstrząsające przeżycia. Świadkami tych przeżyć były również dzieci. To brzmi drastycznie, ale uczyły się w ten sposób, czym jest śmierć.

Lęk jest w nas

Dzisiaj prawie wszyscy rodzą się w szpitalnej instytucji i tam też umierają. Mało komu przy śmierci towarzyszą bliscy. Umiera się najczęściej w samotności, w poczuciu opuszczenia. Jeśli nasi rodzice chronili nas przed smutkiem, nie mieliśmy w dzieciństwie (a często i w młodości) okazji, by towarzyszyć bliskim w zmaganiu się z żałobą, a w dorosłym życiu panicznie unikamy stykania się z umieraniem i robimy wszystko, żeby tylko nie musieć mówić ani myśleć o śmierci.

Kultura wzmacnia to, co w nas i tak tkwi. Lęk przed śmiercią jest przecież zrozumiały. To jedyna rzecz, o której wiemy, że na pewno nam się przydarzy i że nie da się jej uniknąć. Nikt nie wie, co dzieje się potem. Nawet ci, których wiara jest mocna i głęboka, przeżywają niepewność przed przeprowadzką do wieczności.

Wielu z nas przeraża wizja nieodwołalnego końca, pustki, niebytu. Ten lęk odciska piętno na naszym zachowaniu. Płyniemy w nurcie życia jak w wartkiej rzece, a jednocześnie próbujemy się kurczowo przytrzymywać brzegu. Chwytamy się przedmiotów materialnych, otaczamy się nimi w nadziei, że dadzą nam poczucie bezpieczeństwa. Choć jak mówi chińskie przysłowie, "nie zabierzemy złota ze sobą do grobu", gromadzenie dóbr pozwala nam wierzyć, że nie przeminiemy. To powszechne złudzenie.

Pies, ptak, jaszczurka

Dzieci nie są głupie. Na drodze w lesie leży mała sójka. Nie rusza się. Dziecko pyta: "Mamo, kiedy ona wstanie?". Możemy od tego momentu zacząć grę w udawanie, że śmierci nie ma. Ale możemy też powoli zacząć wprowadzać nasze dziecko w tę najtrudniejszą z prawd. Przecież konfrontacja z nieżywymi stworzeniami będzie nieunikniona. Na bazarze, w przydrożnym rowie czy w sklepie mięsnym - wszędzie dziecko może natknąć się na śmierć zwierząt.

Jeżeli zdecydujemy się na kupno psa, kota, chomika czy świnki morskiej, musimy liczyć się z tym, że zwierzęta żyją krócej od nas i prędzej czy później (im mniejsze zwierzątko, tym prędzej) dziecko będzie musiało przeżyć ich śmierć. Dla niektórych rodziców to jeden z argumentów przeciwko trzymaniu zwierząt w domu. Ale zastanówmy się, czy nie jest to dobra okazja, zwłaszcza dla miejskich dzieci, do oswajania się z przemijaniem? Z nieuchronnością rozstań...

A ja?

Gdy tylko do świadomości dziecka zaczyna docierać fakt, że ze śmierci nie da się wyzdrowieć, pojawia się pytanie - co będzie ze mną? Czy ja też kiedyś umrę? Kiedy dziecko zadaje takie pytanie, nie można go zbywać, ani tym bardziej ośmieszać czy pozostawiać bez odpowiedzi. To ważne pytanie. Warto je potraktować serio: "Ty będziesz żył jeszcze bardzo długo, dożyjesz starości i będziesz miał wnuki, a może nawet prawnuki".

Jeśli pierwszego listopada dziecko zapyta cię na cmentarzu o malutkie groby, w pierwszej chwili zapewne będziesz chciała odpowiedzieć wymijająco. Fakt, że i dzieci czasem umierają, bardzo trudno zaakceptować. Każdemu. To przecież tak bardzo wbrew naturze. Mimo wszystko warto pamiętać, że za tym pytaniem stoi lęk o siebie - dziecko boi się, że i jemu mogłoby się coś stać. Potrzebuje łagodnego, troskliwego uspokojenia. Jednemu dziecku wystarczy w takiej chwili, jeśli się je przytuli i pocałuje, a z innym trzeba odbyć długą i konkretną rozmowę o rzadkich chorobach i nieszczęśliwych wypadkach, które przecież się zdarzają.

A wy?

W wielu bajkach czytamy o dzieciach, które są sierotami. Nie bójmy się tych bajek. Są bardzo potrzebne. Nazywają lęk, który towarzyszy wszystkim dzieciom. To lęk przed utratą rodziców. Dziecko myśli logicznie. Skoro jest śmierć, są wypadki, choroby i wojny, to coś złego może się też stać moim rodzicom. Czasem dziecko jest tą myślą tak bardzo przerażone, że boi się ją wypowiedzieć na głos. Może domagać się czytania na okrągło bajki o Kopciuszku albo nagle zacząć wypytywać o różne choroby. Może pytać o nasze zdrowie albo o to, ile lat miał pradziadek, kiedy umarł. Takich pytań także nie wolno lekceważyć. Warto spokojnie powtarzać, choćby wielokrotnie, że jesteśmy zdrowi, że mamy zamiar dożyć późnej starości i cieszyć się wnukami.

Nie ma nic dziwnego w tym, że dziecko boi się, że zostanie samo na świecie - my w dzieciństwie też się tego baliśmy, nie zostawiajmy więc dziecka sam na sam z jego strachami.

Gdzie jesteś, babciu?

Co robić, jeżeli rzeczywiście umiera ktoś bliski? Jak dalece pozwalać dziecku na towarzyszenie nam w żałobie? Czy dzieci mogą być na pogrzebie? Czy powinny widzieć nas, gdy płaczemy? Jak pomóc dziecku uporać się z tym, co przeżywa?

Myślę, że na te pytania nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Warto jedynie pamiętać, że na ogół lepiej jest mówić dzieciom prawdę niż oszukiwać. To ważne, by pokazać dziecku, że dorośli także przeżywają trudne i bolesne chwile. Nic złego się nie stanie, jeżeli dziecko zobaczy, że tata płacze po stracie babci. Przeciwnie, staje się wtedy bardziej ludzki, niż gdyby próbował za wszelką cenę zachować kamienną twarz. To dobrze dla dziecka, jeżeli widzi, że mama płacze, ale potem jakoś daje sobie radę. Nawet jeżeli nic nie mówimy, dzieci wyczuwają nasze nastroje. Lepiej, jeżeli wiedzą, co się dzieje, jeżeli nie muszą się domyślać. Domysły są na ogół straszniejsze od prawdy.

Pozwól mi płakać

Śmierć jest obecna w życiu. A my przecież uczymy dzieci, jak mają żyć. Odwracanie się od rzeczywistości, uciekanie od niej, rzadko na dłuższą metę się opłaca. Kiedy umiera nam ktoś bliski, czujemy ból, rozpacz, czasem gniew. Twoje dziecko przeżywa podobne emocje. Pozwólmy mu się od nich uwolnić. Niewyrażone uczucia zalegają w nas i odbierają radość życia. Są jak toksyczne osady na dnie zbiornika z krystaliczną wodą. Pewnego dnia miara się przepełnia i zalewa nas trucizna. Płacz oczyszcza. Dzieci wiedzą co robią, że tak dużo i często płaczą. Nie zabraniajmy im tego. Wręcz przeciwnie. Płakania warto się od dzieci uczyć. Zwłaszcza wtedy, kiedy przydarza się nam coś, wobec czego tak naprawdę wszyscy jesteśmy bezradni.

Co pomaga?

Możesz pomóc dziecku jedynie wtedy, kiedy sama jesteś w nie najgorszej formie. Jeśli więc przeżywacie żałobę po kimś bardzo ci bliskim i nie czujesz się na siłach, by dodawać swojemu dziecku otuchy, lepiej poproś o to kogoś z dalszej rodziny, kto będzie w stanie to zrobić.

Płacz - jest najlepszym lekarstwem. Oczywiście nie w samotności, tylko w ramionach kogoś bliskiego, kochającego, kto nie będzie wzywał do powstrzymywania łez i będzie naprawdę towarzyszył w smutku. Rysowanie - to znakomity środek ekspresji. Można zachęcać dziecko, by spróbowało narysować, jak się czuje, albo zrobiło portret tego, kto umarł i za kim tak bardzo tęskni.

List - starsze dziecko może napisać lub podyktować ci list do tego, kogo opłakuje. W liście może znaleźć się miejsce na wszystkie dobre wspomnienia, mogą też być podziękowania za to, co dobrego się wydarzyło dzięki temu komuś.

Bajki - czasem pomaga czytanie jednej i tej samej opowieści, z której bohaterami dziecko może się zidentyfikować (np. "Bracia Lwie Serce" Astrid Lindgren, "Kopciuszek", "Śnieżka", "Król Maciuś I", "Tajemniczy ogród", "Mała księżniczka", "Dziewczynka z zapałkami"). Rozmowa - niektóre dzieci, zwłaszcza w wieku przedszkolnym, mają skłonność do przypisywania sobie winy za czyjąś śmierć. Nie należy zostawiać tych myśli bez wyjaśnienia.


Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Sie 23, 2011 17:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Sie 23, 2011 19:15   

M i T napisał/a:
cytat wyjęty z kontekstu


z zasady kontekst jest najważniejszy

i niestety w tym temacie "wzorowe brzmienie" to za mało

chciałbym dać więcej

Dar
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Sie 24, 2011 22:57   

Sana napisał/a:
W jaki sposób tłumaczyć 2,5-letniej, bystrej dziewczynce, że jej zmarły tragicznie tata już nigdy nie wróci? Psycholog zaproponował jedynie posłać tatusia do nieba. Coś czuję, że to nie jest wyczerpująca odpowiedź. Co dalej?

Polecam film "Marzyciel".

Wg mnie odpowiedź jest wyczerpująca. To jednak tylko 2,5 letnie dziecko.

Wydaje mi się tylko,że trzeba powiązać fakty. Np. że w szpitalu nie znaleziono lekarstwa na "ziazi" i tatuś poleciał po lekarstwo do nieba. Uprzedzić,że być może tatuś będzie musiał długo czekać i szukać lekarstwa i być może zobaczy się z córeczką, jak ona już będzie duża i wtedy ona też poleci do nieba..
Ubrać w piękne bajkowe słowa..
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Śro Sie 24, 2011 23:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Sie 24, 2011 23:05   

Sana napisał/a:
Tata dotąd nie był dla niej postacią bajkową, dlaczego więc nagle miałby fruwać gdzieś w przestworzach?

Skąd wiedza,co ma w głowie dziecko?
Wyobraźnia dziecka jest niezbadana.

Mój ponad 3-letni synek często stwierdza w trakcie spaceru, że my nie idziemy, a lecimy na chmurkach.
:-)

Dziecko z pewnością odczuje smutek, lecz emocje mamy będą miały tu kluczowe znaczenie.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Śro Sie 24, 2011 23:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Piotrx 

Pomógł: 8 razy
Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 1453
Wysłany: Czw Sie 25, 2011 10:19   

M i T napisał/a:
Sana napisał/a:
W jaki sposób tłumaczyć 2,5-letniej, bystrej dziewczynce, że jej zmarły tragicznie tata już nigdy nie wróci? Psycholog zaproponował jedynie posłać tatusia do nieba. Coś czuję, że to nie jest wyczerpująca odpowiedź. Co dalej?

Ciężka sprawa. Widzę dwie drogi:
- pierwsza, powiązana z indoktrynacją religijną, czyli wmawianie (oszukiwanie dziecka), że ojciec wystrzeliwszy w niebo, dostąpił wiecznej radości. To w pewnym sensie zadziała, bo dziecko przejawia myślenie magiczne, więc odpowiednie podejście plus metafizyczny kit, na pewno pomogą mu ogarnąć na swój sposób stratę. Ale to półśrodek i na dodatek kłamstwo.

Tomek


a skąd wiesz, że kłamstwo? bo tak myślisz?
 
     
Are.is.back.4ev 
Are is back forever

Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 278
Wysłany: Czw Sie 25, 2011 10:56   

Piotrx napisał/a:
a skąd wiesz, że kłamstwo? bo tak myślisz?


Babcia do dziecka:
- Nie ma świętego mikołaja...
Dziecko:
- Błeeeeeeeee...

Dziecko do Babci:
- Nie ma Boga...
Babcia:
- Błeeeeeee.....
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Czw Sie 25, 2011 12:33   

sinsemilla napisał/a:
Wg mnie odpowiedź jest wyczerpująca. To jednak tylko 2,5 letnie dziecko.
Czy to znaczy, że ma się samo domyślać reszty? Wie, że stało się coś złego. A do tego:
sinsemilla napisał/a:
Wyobraźnia dziecka jest niezbadana.

Otóż to, dlatego chyba nie wystarczą opowieści o niebie. Co, jeżeli dziecko zacznie obwiniać siebie, zwyczajnie z braku wyjaśnień, dlaczego tata sobie odszedł i to tam, gdzie mu lepiej? Wyobraźnia dziecka jest niezbadana. Nic to, że mama dobrze radzi sobie z własnymi uczuciami. Facet - nie po raz pierwszy – zachowywał się nieodpowiedzialnie w stanie lekko wskazującym. Nie ma rozterek: jest na niego wściekła, że je zostawił, ginąc przez swoją głupotę. A co przeżywa w całej tej sytuacji dziecko wobec - kochanego przecież – taty?

Pewnie tylko cierpliwość w wyjaśnianiu, skąd ten smutek, złość i wszystkie inne, często sprzeczne ze sobą uczucia, pozwoli zachować jako taką integrację. Niby oczywiste, a ja nie bardzo wiedziałam, co odpowiedzieć koleżance. Jest silna, nie udaje przed sobą i dzieckiem, więc wyjdą z tego cało.
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Czw Sie 25, 2011 13:42   

Sana napisał/a:
sinsemilla napisał/a:
Wg mnie odpowiedź jest wyczerpująca. To jednak tylko 2,5 letnie dziecko.
Czy to znaczy, że ma się samo domyślać reszty?


W sumie dorosły też ma tylko domysły co jest po śmierci.
Jak dziecko samo będzie chciało o tym porozmawiać (jak przemyśli,troszę dorośnie), to zapyta..
Nie warto robić ze śmierci tematu tabu skoro to naturalne..(cała natura w końcu umiera), lecz "na siłę" rozmawiać z 2,5 letnim dzieckiem na temat śmierci (w czasie głębokiej żałoby), też do końca nie ma sensu.

Cytat:
Co, jeżeli dziecko zacznie obwiniać siebie, zwyczajnie z braku wyjaśnień, dlaczego tata sobie odszedł i to tam, gdzie mu lepiej? Wyobraźnia dziecka jest niezbadana. Nic to, że mama dobrze radzi sobie z własnymi uczuciami. Facet - nie po raz pierwszy – zachowywał się nieodpowiedzialnie w stanie lekko wskazującym. Nie ma rozterek: jest na niego wściekła, że je zostawił, ginąc przez swoją głupotę. A co przeżywa w całej tej sytuacji dziecko wobec - kochanego przecież – taty?


Nie wiadomo, czy w "niebie" jest lepiej, dobrze jest tu i teraz ...
Myślę, że dziecko czując akceptację, w swoim czasie samo poprosi o wyjaśnienia.
Dziecko, które czuje się stale chciane, potrzebne a przede wszystkim kochane, przez osoby, które żyją, nie będzie się obwiniać, że kogoś przy nim nie ma.
A przy pytaniach dziecka o tatę, można dodatkowo zapewniać, że tata ciągle kocha..tęskni..za mamą i dzieckiem.
Dzieci są bardzo mądre, na pewno poukłada to sobie w małej głowce.


Nie ukrywam, że bardzo współczuję rodzinie..

Cytat:
Pewnie tylko cierpliwość w wyjaśnianiu, skąd ten smutek, złość i wszystkie inne, często sprzeczne ze sobą uczucia, pozwoli zachować jako taką integrację. Niby oczywiste, a ja nie bardzo wiedziałam, co odpowiedzieć koleżance. Jest silna, nie udaje przed sobą i dzieckiem, więc wyjdą z tego cało.

Z pewnością.

Mówią, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i co nas nie zabije,to wzmocni-jest w tym jakiś sens.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Czw Sie 25, 2011 13:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Paź 02, 2011 23:45   

prawie bysmy mieli wypadek dzisiaj, prowadzilam, dzieci z tylu i jakis wariat z przeciwka zjechal na nasz pas potem zawinal na swoj i wjechal w mlody zagajnik. od tragediidoslownie uratowalo nas pare sekund - gdybym ruszyla z postoju 10sek wczesniej to znalezlibysmy sie dokladnie w punkcie zderzenia :( Ja jechalam 90 on tez pewnie 90 lub szybciej, nie wiem czy przy sile 200km sie wychodzi calo?
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pon Paź 03, 2011 11:50   

No i ...wniosek z tego taki, że 10 sekund to jednak znaczący czas i czasem może (można) wiele zmienić :)

Cytat:
Ja jechalam 90 on tez pewnie 90 lub szybciej, nie wiem czy przy sile 200km sie wychodzi calo?

Tak, bywa.

:)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Pon Paź 03, 2011 11:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Paź 21, 2011 20:57   

Wzruszający szczegół:

http://www.msnbc.msn.com/...s/#.TqHM23LefZU

Cytat:
"It was really strange, they were holding hands, and dad stopped breathing but I couldn't figure out what was going on because the heart monitor was still going," said Dennis Yeager. "But we were like, he isn't breathing. How does he still have a heart beat? The nurse checked and said that's because they were holding hands and it's going through them. Her heart was beating through him and picking it up."


W skrócie i po polsku:

http://wiadomosci.onet.pl...,wiadomosc.html

http://www.tvn24.pl/12691...,wiadomosc.html

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Paź 22, 2011 15:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pon Paź 31, 2011 17:32   

Śmierć i symbolika
...
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Pon Paź 31, 2011 19:18   

Neska napisał/a:
...nie wiem czy przy sile 200km sie wychodzi calo?


Nie wychodzi się w ogóle. Przy tej prędkości siła rozrywa wnętrzności pomijając już sam fakt uszkodzeń odniesionych w wyniku kontaktu ciała z metalem itp.
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
thumbelina

Dołączył: 24 Sty 2013
Posty: 1
Wysłany: Pią Sty 25, 2013 00:03   

Czy ma ktoś może jakąś wiedzę na temat gigantyzmu Tortuliego? (Także proces związany z rozpadem).
 
     
kolezanka00 

Wiek: 42
Dołączyła: 25 Sty 2013
Posty: 3
Skąd: z Górnego Śląska
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pią Sty 25, 2013 18:59   

Pierwsze słyszę niestety.... ja się boję śmierci najbliższych nawet nie umie sobie tego wyobrazić, dlatego wolę teraz o tym nie myśleć wiem ,że to nieuniknione, ale jeszcze nie teraz...
_________________
Wypowiem rzeczy ukryte od założenie świata...
 
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Wrz 01, 2013 12:43   

Bardzo podoba mi sie ta mysl Epikura

'Póki żyjemy śmierci nie ma. Gdyśmy umarli nas nie ma’ – śmierć jest więc iluzją, naszym wyobrażeniem.
 
     
gea

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 1354
Wysłany: Czw Wrz 11, 2014 22:54   

Tym razem to już naprawdę moja podopieczna odchodzi. Po wczorajszym zasłabnięciu jeszcze na chwilę doszła do siebie. Zauważyłam, że oprócz utraty przytomności i nagłej bladości miała zimne ręce. Natychmiast przyłożyłam woreczek z zamrożonymi jagodami na głowę. Potem miała silne drżenie obydwu nóg, co najmniej godzinę, z niewielkimi przerwami. Ręce znów stały się ciepłe. Udało mi się napoić i nakarmić- miała apetyt. Rzucała przytomne spojrzenie obydwojgiem oczu. Czyli znów w fazie wago. Ale te drgawki musiały ją mocno wyczerpać, bo oddech b. płytki i szybki całą noc. Myślałam, że do rana nie dotrwa. Ale dziś ani jedzenia ani picia, za każdą odrobiną płynu krztusi się. Jest b. blada i leży z otwartymi ustami, oddech płytki i czasem ziewa. Ręce ma ciepłe. Ale jest symptom biologiczny, który świadczy o bliskim pożegnaniu. Nagle w pokoju na firankach zauważyłam niezwykłą ilość much gromadnic. Mimo, że wytłukłam stworzenia, jest chłodno i deszczowo - przybywają nowe. One chyba coś już wiedzą.
Na każdym kroku podziwiam perfekcję w stworzeniu świata. Ludzie uważający, że życie nie jest zorganizowane, a świat jest chaosem bez reguł, są w błędzie. Jak dotąd tylko klęski żywiołowe wydają się powstawać bez żadnych reguł. Ale być może i to podlega jakimś prawom. Dlatego tak mnie powaliło na kolana zrozumienie biologicznych praw, wg. których funkcjonują organizmy żywe. Bowiem świadczą one, że "choroba" jest powrotem do zdrowia a ból ma sens w nie tylko znaczeniu ewangelicznym. Jest elementem towarzyszącym zdrowieniu. Zaś poważne choroby wynikają z "ładowania się" negatywnymi emocjami. Które można zidentyfikować jako ... grzech (złości, wściekłości, przywiązania do rzeczy materialnych) Czyli, krótko mówiąc, z nierespektowania zasad Dekalogu.
Kiedy przeczytałam pierwszy raz 5 zasad NGM, stwierdziłam, że coś jest na tzw. rzeczy. Podstawy biologiczne, którymi Hamer tłumaczył reakcje organizmów, również wydawały się logiczne. Jednak wywrócenie „do góry nogami” całego procesu, nazwanie zdrowieniem chorobę, było nie do zaakceptowania. Twierdzenie, że katar powstaje z powodu „zwęszenia niebezpieczeństwa” uznałam za zabawną fikcję. Do czasu weryfikacji tego zjawiska. Pierwszy raz po nocnym nordic walking, gdy przestraszyłam się odgłosu z zarośli i rano miałam zatkaną prawa dziurkę od nosa.
Od kilku dni wieczorem i w nocy wielokrotnie nasłuchuję, czy moja podopieczna oddycha – to jest „wietrzę niebezpieczeństwo”. Rano mam regularnie zatkaną prawą dziurkę od nosa. (prawa strona ucho, nos, oko jest receptorem informacji „wchodzącej”). Dlatego nigdy obydwoje uszu nie pada, tylko jedno. Jeśli chodzi o ucho, to najczęściej lewe- niechciana informacja.
Wszystkie poważne problemy zdrowotne w rodzinie, przyjaciół, znajomych sprawdzałam pod kątem NGM i zweryfikowałam je jako zgodne z tymi regułami.
Gdy obejrzałam sobie "ściągę" otrzymaną na wykładzie, zwróciłam uwagę na rodzaje konfliktów, które tam były wymienione. Mniej więcej 70 % to były konflikty typu: złość, wściekłość, strach i obrzydzenie. Reszta to - utraty- własnej wartości, dziecka, ukochanej osoby, pracy, "rewiru" (rewirem może być wszystko) i osamotnienie.
Tak więc NATYCHMIAST uruchomiłam wyobraźnię, jak zapobiec "ładowaniu" się tymi konfliktami. I wykoncypowałam mędytację, jogę i ogólne oderwanie i "strzepanie się" z problemów. Niestety, zauważyłam, że w przypadku utraty-śmierci, zdrady itp takie "środki" raczej nie zadziałają.
A szczęka mi opadła, gdy usłyszałam, że matka po śmierci najstarszego z 4 synów- lekarza (nowotwór płuc weksterminowany chemią razem z pacjentem) Ta matka, głęboko wierząca powiedziała : "Bóg tak chciał".
Oczywiście, Bóg tak nie chciał, jak wynika z 5 praw, tylko jakiś Szatan wymyślił chemię dla niszczenia rodzaju ludzkiego. I oczywiście Bóg wcale nie uwziął się na mordowanie niewinnych dzieci, czy ich gienetyczne uszkadzanie. Te sprawki ma na sumieniu bezpośrednio lub pośrednio człowiek. A najczęściej bezrozumni rodzice.
Postawa pogodzenia się z "boskim wyrokiem" dała tej kobiecie siłę i możliwość ukojenia. Nie mam takiej wiary, mogę tylko podziwiać. A jej syn "załatwił się" konfliktem związanym z rozwodem. A do rozwodu doszło, bo żonę zdradził. Gdy wybudował dom dla nowej żony, konflikt mu się rozwiązał, zgodnie z NGM. Nadprogramowe komórki wytworzone w czasie trwania konfliktu zaczęły się NAGLE rozkładać, co zdiagnozowano jako nowotwór.Wszystko zgodnie z zaprogramowanym przez Naturę procesem. A jeszcze niedawno diagnozowano gruźlicę ale teraz się to nie opłaca. Lepiej diagnozować raka i dać chemię.
Hamer nigdzie nie użył sformułowania "Bóg". Rządzi prawami Natura. Na temat jego światopoglądu była na wykładach dyskusja z której raczej wynikał ateizm. Trudno dociec. Zwłaszcza, że tytułu dr nauk teologicznych używa.

Mam nadzieję, że następny paradygmat będzie opierał się na fizyce kwantowej.
Gdyż nasze CAŁE ciało reaguje na informacje. ( Nowa Biologia Bruca Liptona, który w ostatnich swoich wypowiedziach na YT blubrał w niuejdżowym stylu, że każdy człowiek jest komórką ludzkości. A tak ładnie zaczynał. Ale co ten chłopina może wiedzieć o historiozofii i cybernetyce. Mniej niż ja. Choć ja też tylko opisowo cybernetykę kumam i to z trudem. Mam inne receptory do łapania innych rzeczy. Tu by się nadał do rozkminiania wzorów cybernetycznych -matematycznych vvv. Ale on się woli uwodzić nawijką szarlatana z kryształowymi kulami.)

A tu wygrzebałam informacje na temat informacji. CZYM JEST INFORMACJA:

http://www.goldenline.pl/...rmacja,2881036/

1. Czy informacja (rozumiana jako ujemna entropia - negentropia) ma masę?
2. Czy informacja może istnieć bez nośnika materialnego i/lub energetycznego?
3. Czy informacja ma charakter czasowy czy bezczasowy?

To zależy od fizycznej definicji informacji. A nie mamy tu do końca jednoznaczności z tą definicją. Jeśli uważa Pan że taka możliwość nie istnieje proszę to spróbować uzasadnić. Owszem na razie jej nie wykryto - informacja zawsze jest związana z nośnikiem materialnym (magazynowanie to np. mózg, twardy dysk) lub energetycznym (przesył - fala elektromagnetyczna), lecz z tego faktu że jej nie w czystej formie nie odkryto nie można wnioskować że potencjalnie nie istnieje. To tak jak z komputerami w średniowieczu - nie istniały realnie ale potencjalnie.
W wyniku swoich badań, coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu, że, podobnie, jak w świecie cząstek elementarnych istnieje dualizm falowo-korpuskularny, tak istnieje zjawisko, które roboczo nazwałem sobie dualizmem info-energetycznym (z uwzględnieniem einsteinowskiej równoważności masy i energii). Mnie wynika, że informacja (treść) i energia (nośnik) zawsze są ze sobą związane, choć w różnych proporcjach. Nie dość na tym: najpewniej energia i informacja oddziałują na siebie wzajemnie i mają pewien zakres równowagi stabilnej. Jeśli równowaga ta zostanie naruszona, informacja szuka nowego nośnika, zaś energia - nowej informacji. Część informacji jest przy tym zniekształcana, zaś część energii rozprasza się.
Ciekawych danych dostarcza tu nie fizyka, ale językoznawstwo: robiono otóż testy zrozumiałości tekstu w miarę usuwania coraz większych jego fragmentów: Okazuje się, że można usunąć nawet 70% informacji a przekaz tekstu będzie zrozumiały. Co ciekawe, dotyczyło to nawet tekstu napisanego w języku niezbyt dobrze znanym czytającemu. Takie i podobne eksperymenty pomogą oszacować zakres stabilnej równowagi energii i informacji.
Temat: Czym jest informacja?
Estoński fizyk Elmot Liiv, z kolei uważa że informacja ma masę i w swojej książce "Infodynamika" z 1998r, przedstawia propozycję uogólnionego wzoru Einsteina wrza z negetropią (infirmacją) i wylicza że:

1[g] = 10^14[J] = 10^37[b]

Czyli 1 bit informacji odpowiadałby masie 10^-37 grama. To 2 rzędy mniej niż masa spoczynkowa fotonu. Uznając informację w sensie fizycznym za następujące po sobie zmiany (niekoniecznie niosące ze sobą konkretny komunikat) mam pewien pomysł na doświadczenie energetyczno-informacyjne na układzie femtosekundowym.

Ważna jest również zasada Landauera, mówiąca o tym że wymazanie jednego bitu informacji w otoczeniu o temperaturze T wymaga straty (dysypacji) energii (lub wydzielenia ciepła) o wartości co najmniej kT ln 2, gdzie k – stała Boltzmanna równa 1.38 × 10-23 J/K.

-----------------------------------------

http://iasphere.blogspot....mental-conce...
http://lubczasopismo.salo...st/293206,in...
A gdyby pójść jeszcze dalej i założyć, że - podobnie jak masa jest równoważna energii - informacja jest równoważna masie-energii? I że istnieją przejścia między informacją a energią? Mnie taka hipoteza przyszła do głowy przy próbach wyjaśnienia zjawisk parapsychicznych, które od lat badam: gdyby ta hipoteza byłaby trafna, mielibyśmy wcale sensowne wyjaśnienie tajemniczych do tej pory znikań przedmiotów i pojawiań się ich w innych miejscach; ta sama teoria tłumaczyłaby mechanizm działania bioenergoterapii (nie ma tam przekazu energetycznego a tylko informacyjny), etc.
BTW: mam nieodparte wrażenie, ze nauka nieodległej już przyszłości musi, ale to absolutnie MUSI zająć się problemem informacji. O dotychczasowej fizyce zaprzyjaźniony fizyk z Politechniki Warszawskiej mawia "fizyka zajmuje się nośnikami informacji a nie informacją, którą miałyby nieść. Dlatego potrzebna jest jakaś dziedzina nauki, która zajmie się nie nośnikami, ale przenoszoną przez nie (...)
Tak, w wyżej cytowanej książce takie założenie jest oczywiste.

Znane Zagadnienia:
1 MATERIA - ENERGIA - redukcja masy na rzecz energii wiązań /np dla cząsteczki H2/
2 ENERGIA - MATERIA - generacja (indukcja) masy w fizyce wysokich energii. Jeżeli w krótko
żyjący Kaon (cząstkę elementarną o czasie życia 10^-15[s]) złożoną z pary kwark - antykwark
uderzymy kwantem promieniowania o energii E = hv, to pochłonie ona ten kwant i wydłuży się
tak, że wewnątrz niej, przy "starym" kwarku wygeneruje się "nowy" antykwark, a przy
"starym" antykwarku "nowy" kwark" i cząstka o masie m rozpadnie się na 2 cząstki o masach
2m.

3. INFORMACJA - ENERGIA - Zasada Landauera - wykasowaniu informacji musi towarzyszyć
wygenerowanie pewnej ilości ciepła
4. ENERGIA - INFORMACJA - przez analogię - zapis informacji na materialnym nośniku

Oczywiście może to mieć również przełożenie na Pańskie badania, bo my wykorzystujemy metodę systemową (układ nie jest redukowalny do części składowych). Na wyższych poziomach zorganizowania układu pojawiają się jakości nie wynikające wprost z własności części składowych układu.

Taką metodę uważał również za słuszną fizjolog, prof. Andrzej Trzebski, który napisał książkę "Wstęp do Fizjologii", gdzie dużo poświęcił teorii informacji. Podzielał on całkowicie moje poglądy, gdy go zapytałem czy nie można by było wprowadzić informacyjno-entropicznej definicji choroby.
Pytanie brzmi:
Czy mamy pewność, a jeśli tak to na jakiej podstawie, że informacja może istnieć wyłącznie w stanie związanym z materią lub energią?
Po prostu nie mam takiej pewności.


Panie doktorze, ja też nie mam takiej pewności.

Jak wynika z zaawansowanych rozważań metafizycznych
i teologicznych, informacja może, a nawet musi, istnieć w stanie
nie związanym z materią lub energią. Jej źródłem jest Bóg Stworzyciel.
On to jest SŁOWEM, informacją, nie związaną z materią lub energią.
Dopiero potem ta czysta informacja, za sprawą sił nieczystych,
UPADA i zostaje związana z materią i energią.
Tak przynajmniej twierdzi wielki polski naukowiec Michał Heller,
laureat Nagrody Templetona http://www.templetonprize.org/
Włodzimierz Zylbertal:


Proponuję inaczej: nie jest nam znany przypadek informacji "czystej", wolnej od nośnika. A zupełnie prywatnie podejrzewam, że wynika to z naszych zmysłowych ograniczeń. Nasze organy poznawcze reagują na energie a dopiero ich zróżnicowanie w czasie i przestrzeni ma wartość informacyjną. Gdy tego zróżnicowania brak, bodziec jest lekceważony. W biologii jest to znane jako efekt habituacji, ale dotyczy (chyba) nie tylko fizycznych zmysłów, ale i software'u który w mózgu dokonuje obróbki sygnałów."


Znamienne, że wszyscy fizycy kwantowi zostali mistykami.
I może już to jest koniec...
_________________
gea
 
     
gea

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 1354
Wysłany: Czw Wrz 11, 2014 23:05   

Ładnie to autor napisał. Identyfikuję się z treścią :

"Umrzeć w czułości

Drogi Czytelniku,

idealna śmierć byłaby wtedy, gdyby była szybka, bezbolesna, a nawet gdyby wcześniej wcale się nie zorientować, że nadchodzi.

W ten sposób można by uniknąć zbędnych cierpień przed śmiercią.

Łagodna i spokojna śmierć – takie podejście, dla nas ewidentne, wcale takim nie było dla naszych przodków.

Łaska dobrej śmierci

Odkryłem niedawno słynny „Taniec śmierci” Hansa Holbeina, renesansowego niemieckiego malarza.

To seria drzeworytów, tak małych, że potrzeba wielkiej lupy, aby zobaczyć wszystkie szczegóły. Ryciny te przedstawiają postacie reprezentujące różne klasy społeczne. Od najskromniejszej żebraczki poprzez cesarza i cesarzową, królów i królowe, damy i rycerzy, mieszczan i rzemieślników, służące, młodzież, wieśniaków i wieśniaczki, niemowlęta i starców, aż po papieża. Każda z tych postaci daje się pochwycić przez odrażającego, powykrzywianego i uzbrojonego w kosę kościotrupa, reprezentującego śmierć. Nikt nie był pewny, kiedy nadejdzie...

Dla naszych przodków był to najbardziej przerażający aspekt śmierci – że może przyjść do człowieka z zaskoczenia, w każdej chwili, nie dając czasu na przygotowanie się.

Dlatego istniały modlitwy, dziś zapomniane już nawet przez wielu praktykujących chrześcijan, o otrzymanie łaski dobrej śmierci, czyli śmierci, do której będzie czas się przygotować: duchowo i fizycznie.

W tamtych czasach nie dało się nie wiedzieć, że śmierć istnieje i czeka każdego. Często w rodzinach umierały małe dzieci. Wypadki, choroby, epidemie i wojny sprawiały, że śmierć była wszechobecna. Gdy człowiek zmarł, odbywały się czuwania, obrzędy, procesje – to wszystko czyniło śmierć jeszcze bardziej widoczną.

Kto zaś żył na wsi, nieustannie stykał się ze śmiercią, choćby w związku z zabijaniem zwierząt. A dziś? Kto spośród nas zabił świnię lub poderżnął gardło jagnięciu własnymi rękami? Czy choćby ubił kurczaka lub królika? Kiedyś takie zwyczaje znały dzieci od najmłodszych lat. To mocno oswajało ze śmiercią.

Dlatego ludzi średniowiecza przerażeniem wypełniała nie śmierć sama w sobie, ale to, że można było umrzeć bez przygotowania.

Po co przygotowywać się do śmierci?

Kiedyś ludzie chcieli przede wszystkim umrzeć ze spokojnym, czystym sumieniem. Dlatego ważne było dla nich to, aby mieć czas na uzyskanie przebaczenia za wszystkie popełnione grzechy. Również za te winy, które nie mogły być przebaczone przez bliźniego lub nie dało się ich naprawić za życia, a które mógł odpuścić tylko Bóg. Stąd potrzebny był czas na modlitwy o przebaczenie.

Celem było oczywiście przygotowanie się do raju – wejścia w zaświaty. Jednak istniało przekonanie, że przed śmiercią swoje sprawy należy pozostawić uporządkowane. W przeciwnym wypadku mogłoby to spowodować tragiczne konsekwencje dla osób, które pozostawały na ziemi. Dlatego mężczyzna kończył dach swojego domu, kopanie studni czy zasiewy nawet w ostatnich dniach życia. Bał się zostawić bez dokończenia takie sprawy, które były niezbędne do przeżycia jego rodziny. Z kolei artysta czy uczony, który całe swe życie poświęcił na gromadzenie wiedzy, obawiał się pozostawić nieukończone dzieła, gdyż wtedy byłyby bezpowrotnie utracone, nieprzekazane przyszłym pokoleniom.

Chodziło o odpowiedzialność wobec świata, który się opuszczało. Postawa typu: „po mnie choćby potop”, czyli umrzeć, nie martwiąc się o to, co potem nastąpi, była oceniania bardzo negatywnie. Przecież w ciągu swego życia bierzemy na siebie odpowiedzialność, dając życie swoim dzieciom, angażując się w różne projekty, współpracując z różnymi ludzi. Ci ludzie, te dzieci będą nadal istnieć po naszej śmierci, dlatego nie można ich wystawiać na zagrożenie.

Dawniej niewiele ludzi chciało, tak jak obecnie, wydać wszystkie swoje pieniądze przed śmiercią i użyć życia. Przeciwnie, pracowano i oszczędzano przez całe życie, aby zostawić po sobie lepszy świat. Dlatego starcy zostawiali swoje gospodarstwo w spadku następcom, aby młodzi kontynuowali jego rozwój i potem przekazali swoim dzieciom. Dlatego, jeśli nie było spadkobierców, ludzie przekazywali swój dorobek na zbożny cel, aby zbudować hospicjum, dom dziecka, szkołę, klasztor czy choćby stworzyć piękny witraż w kościele. To był wzór do naśladowania dla przyszłych pokoleń.

Takie działania wymagały czasu i refleksji. Lepiej więc było, aby śmierć nie zaskakiwała bez ostrzeżenia.

W ten sposób patrząc, kwestia cierpienia przed śmiercią wydawała się poboczna. Przeciwnie, jeśli zdążyło się wszystko zrobić: przeprosić, podziękować i pożegnać z ukochanymi osobami, człowiek był zadowolony, jeśli zyskał jeszcze chwile dodatkowego życia mimo cierpienia.

Jak bardzo my dziś różnimy się od tych, co żyli kiedyś?

Czy naprawdę chcesz umrzeć nagle?

Ten, kto stracił nagle bliską osobę, nie mając czasu, aby ją przeprosić, podziękować i pożegnać, dobrze wie, że żałoba jest trudniejsza, dłuższa i bardziej bolesna. Wciąż powracają wyrzuty sumienia, że nie było czasu powiedzieć ważnych słów.

Aktualny sukces ubezpieczeń na życie pokazuje, że większość ludzi z rodziną na utrzymaniu obawia się, że w razie nagłej śmierci, ich dzieci, małżonkowie czy rodzice pozostaną bez środków do życia.

Wiele młodych rodzin, w których oboje rodzice pracują, absolutnie potrzebują obecności co najmniej jednego z dziadków. Dlatego nagła śmierć babci lub dziadka mogłaby mieć poważne skutki dla wychowania ich dzieci.

Rzadko mówi się o tym w wiadomościach, ale dla wielu pracowników dramatem byłoby, gdyby z dnia na dzień odszedł szef firmy, w której pracują. Niewiele firm utrzymuje się po śmierci właściciela, zwłaszcza małych i średnich przedsiębiorstw, sklepów, firm rzemieślniczych. Ich klienci zostają pozbawieni świadczeń, na które liczyli, a pracownicy stają się bezrobotni.

Patrząc z dzisiejszej perspektywy, tragedią dla pracodawcy może być stracenie z dnia na dzień pracownika posiadającego kluczową wiedzę, której nie zdążył nikomu przekazać.

Jeśli zastanowimy się chwilę, dostrzeżemy więc, że, mówiąc, aby śmierć zastała nas pewnego dnia we własnym łóżku, zapominamy doprecyzować, że oczywiście chodzi nam o śmierć dopiero wtedy, gdy już dokończymy wszystkie zadania. A także, aby w miarę możliwości, poprzedził ją ostatni wieczór wśród ukochanych osób, w czułości, by nie zostawić za sobą nierozwiązanych poważnych sporów czy nieporozumień.

Medycyna skuteczna na cierpienie fizyczne

Jeśli zostały Ci ważne rzeczy do zrobienia lub do powiedzenia przed śmiercią, wolisz zapewne, aby Twoje życie jeszcze trochę trwało. Tym bardziej, że współczesna medycyna daje obecnie bardzo skuteczne środki, które uśmierzają ból, a jednocześnie nie zabijają.

W najgorszych przypadkach, na przykład przy fatalnych poparzeniach, pacjenta wprowadza się w śpiączkę farmakologiczną z nadzieją, że uda się wybudzić przed śmiercią, aby mógł pożegnać bliskich. W mniej tragicznych przypadkach, np. w czasie bolesnego i wywołującego strach leczenia chemioterapią, stosuje się morfinę, a w niektórych najnowocześniejszych szpitalach (jak John Hopkins Hospital) nawet psylocybinę z grzybów halucynogennych, wprowadzającą w stan spokoju i pogodności, z jednoczesnym zachowaniem świadomości i bez uzależnienia.

Jesteśmy o krok od wygrania walki z bólem. A skoro mimo to prośby o eutanazję są coraz częstsze, ewidentnie chodzi o inny problem, dużo głębszy i dużo poważniejszy niż ból.

Tym problemem jest prowadzenie życia, które przestało mieć sens.

Życie bez sensu

Współczesne życie sprawia, że coraz częściej człowiek dociera do kresu życia, utraciwszy wcześniej jakikolwiek powód do życia.

Nie ma już pragnień, nadziei, przekonań ani wiary. Nikomu już na Tobie nie zależy, nikt Cię nie potrzebuje. Nie masz już nic ważnego do zakończenia, żadnej wiadomości do przekazania, już nic do zrobienia. Czyli tak naprawdę – żadnego powodu, aby dalej żyć.

Życie samo w sobie wydaje się bez sensu, jakkolwiek by było wygodne i bez bólu. A jeśli jesteś ciężarem dla innych i cierpisz od lat, bez nadziei na poprawę, po co żyć kolejną chwilę dłużej?

Jeśli chodzi o życie po śmierci, to albo nie ma nic, czyli nie ma się czego bać, albo coś jest, a wtedy tym bardziej chce się tam dostać jak najszybciej. Tam przecież będzie lepiej niż tutaj...

Biorąc to wszystko pod uwagę, nie dziwi, że wszędzie się mówi o eutanazji. Skoro nie warto już żyć, to poprośmy lekarzy, aby pozwolili nam umrzeć natychmiastowo i bezboleśnie.

Zwiększają Ci wtedy dawki morfiny, już nie po to, aby uśmierzyć ból, ale po to, by spowodować śmierć... Skoro według Ciebie lub Twoich bliskich nie warto już żyć....

Jak najszybciej odnaleźć sens życia?

To ten problem trzeba jak najszybciej rozwiązać. Co powinienem zrobić już dziś, nie po to, aby uniknąć fizycznego bólu, skoro wiadomo, że można go uśmierzyć, ale, aby uniknąć strasznego cierpienia psychicznego, gdy ma się wrażenie, że życie jest przegrane i że się umiera w poczuciu braku sensu, braku ciepła i czułości?

Prawdę mówiąc jest na to tylko jeden sposób. Trzeba skoncentrować się na zadaniu, które naprawdę warto osiągnąć. Trzeba odkryć i wykorzystać wszystkie swoje talenty i umiejętności, które masz po to, aby dołożyć cegiełkę do ulepszania świata. Każdy, stosownie do swojej sytuacji, może znaleźć sposoby, aby uczynić świat piękniejszym.

Gdy na Twojej twarzy pojawia się uśmiech, świat staje się piękniejszy. Gdy gotujesz potrawę, która pięknie pachnie i cieszy osoby wokół Ciebie, świat staje się piękniejszy. Gdy wyrywasz chwast, gdy przycinasz krzew, świat staje się piękniejszy. Jeśli uda Ci się wyhodować rząd zielonej sałaty, wspaniałych marchewek i pięknych apetycznych porów, świat staje się jeszcze piękniejszy. Cóż powiedzieć, jeśli dzięki pracy Twoich rąk zakwitają drzewa owocowe, wspaniałe róże i całe rzędy azalii?

A jak skomentować, gdy dajesz radość dziecku, opowiadając mu piękne historie, śpiewając piosenki czy ucząc je cudownego wiersza? Co powiedzieć, gdy, czyniąc dom schludnym i gościnnym, staje się on ostoją radości i przyjaźni wypełnioną ciepłymi emocjami między Tobą a Twoimi bliskich?

W ten sposób być może zapragniesz któregoś dnia, aby Twoja śmierć wcale nie była nagła, bez spostrzeżenia, ale wręcz przeciwnie. Aby umrzeć wolno, spokojnie, w morzu ciepła i czułości...

Zdrowia życzę!
Jean-Marc Dupuis "
_________________
gea
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Pią Wrz 12, 2014 02:00   

gea napisał/a:
(...)Tu by się nadał do rozkminiania wzorów cybernetycznych -matematycznych vvv. Ale on się woli uwodzić nawijką szarlatana z kryształowymi kulami.)


Po co piętnować negatywnością zależności, których nie rozumiemy,
nazywając je sprzecznościami. Wszystko jest matematyką i wszystko nią nie jest, zależnie od postrzegania. NASSIM pogodny bardzo jest, myślisz, że tłumi jakieś konflikty.

NASSIM HARAMEIN
https://www.youtube.com/watch?v=xw9r0o-12gA
Cytat:

,,W POSZUKIWANIU PIERWOTNEGO WZORCA,,
"Przekroczyć Horyzont Zdarzeń" to seria wykładów Nassima Harameina składająca się z czterech głównych części wraz z dodatkami. W części pierwszej Nassim przedstawia swój sposób rozumienia fraktalnej przestrzeni, który łączy ze sobą skończone granice jak i nieskończoność. Z naukowych wyliczeń wyłania się w w tej części obraz człowieka, który w sensie biologicznym plasuje się w centrum - pomiędzy wszechświatem w skali mikro i wszechświatem w skali makro.


Podopieczna pozostaje z Tobą tak długo bo zgodziła się wspierać Twój rozwój świadomości. To się w zasadzie tyczy każdej interakcji pomiędzy świadomościami. Zawsze gdzieś zawsze najpierw na jakimś poziomie jest zgoda by się spotkać.
 
     
seanor

Dołączył: 19 Sty 2009
Posty: 249
Wysłany: Śro Paź 15, 2014 14:39   

Wyjęte z Epitafium Śp. Krystyny Dec

...POZNAJ PRAWDĘ
Żal , tęsknota i płacz wyraża szacunek dla naszej miłości , dla ukochanej osoby. Ale nawet taka żałoba trwałaby krótko , gdybyś wiedział jakie wspaniałości czekają dusze po opuszczeniu ciała. Faktem jest , że nigdy nie ujrzymy tej osoby , nie obejmiemy czy przytulimy. Prawdą jest też i to , że żałoba po nich to ostatnia rzecz , jakiej by sobie życzyli. Gdybyś wiedział , gdzie teraz przebywają , świętowałbyś ich odejście. Gdybyś choć na chwilę doświadczył przyszłego życia , wnosząc do niego swą najszczytniejszą myśl o sobie i Bogu , roześmiałbyś się na pogrzebie i przepełnił swoje serce radością , tak jak czynią to niektóre narody świata... Prawdą jest też to , że umrzeć nie możesz , ponieważ Jesteś samym życiem. Życie nie może być "nieżyciem". Zatem w chwili śmierci...żyjesz dalej. Stąd właśnie ci , którzy "umarli" nie wierzą w to - ponieważ nie doświadczają tego , że są martwi. Wręcz przeciwnie , czują się(bo są) nadal nad wyraz żywi. I ogarnia ich zamęt.Jest to niespotykanie miły "szok". Gdy dusza zapragnie jakiegoś określonego punktu widzenia , zaraz jego doświadcza. Przekonuje się ,że nie tylko potrafi docierać gdzie tylko zapragnie z prędkością myśli , ale może być w dwóch miejscach jednocześnie. Albo w trzech , lub pięciu. Może istnieć , prowadzić ogląd , oraz działania we wszystkich tych miejscach jednocześnie - bez trudu i zamętu. I przez zwykłą zmianę swojego ;ogniska może znów połączyć się w jedno. Gdyby dusze wcielone uczyły się kontrolować swe myśli tak sprawnie i szybko jak odcieleśnione , ich całe życie wyglądałoby zupełnie inaczej. W tworzeniu indywidualnej rzeczywistości o wszystkim decyduje kontrolowanie Myśli , innymi słowy Modlitwa , która stanowi Najwyższą Jej formę. Jesteś więc bytem troistym- złożonym z ciała , umysłu i ducha. I będziesz takim zawsze , nie tylko podczas pobytu tu na Ziemi. Panuje pogląd , że w chwili śmierci ciało i umysł są odrzucane. Tak nie jest. Ciało zmienia postać , pozostawia za sobą składnik o najwyższej gęstości , ale zachowuje zewnętrzną powłokę. Umysł(nie mylić z mózgiem) też zabiera się z tobą , dołączając do ducha i ciała , jako jednego kłębu energii , o trzech wymiarach , lub aspektach. Gdybyś postanowił znów skorzystać z tej sposobności doświadczania , którą nazywasz życiem ziemskim , Jaźń(dusza) po raz kolejny rozdzieli swą rzeczywistą postać na ciało , umysł i ducha. Właściwie cały stanowisz jedną energię , lecz i trzech odrębnych właściwościach. Kiedy decydujesz się(od ciebie to zależy) wstąpić w nowe ciało fizyczne tu na Ziemi , twoje ciało eteryczne spowalnia swe wibracje , wyhamowuje ich prędkość i staje się materią i masą. Twój ponowny(któryś z kolei) żywot zmaterializował się. Ponadto , nad wyraz krzepiące jest to , że ci , których kochasz , nigdy nie oddalają się od ciebie. Zawsze będą przy tobie , gdy ich potrzebujesz , gotowi służyć radą czy pociechą. Nie musisz nawet ich wzywać , ponieważ dusze , które kochały cię w tym życiu , lgną do ciebie , mkną ku tobie z prędkością myśli , gdy wyczuwają najlżejsze zaburzenia w twojej aurze. Szybko poznają nowe możliwości służenia pomocą i podnoszenia na duchu tych których kochają. A wyczujesz ich pokrzepiającą obecność , jeśli jesteś naprawdę na nich otwarty....
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Śro Paź 15, 2014 15:09   

3 minuty https://www.youtube.com/watch?v=G0SLd9Kuv4c
Ostatnio zmieniony przez vvv Śro Paź 15, 2014 15:10, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
seanor

Dołączył: 19 Sty 2009
Posty: 249
Wysłany: Czw Paź 16, 2014 06:13   

To http://nt.interia.pl/rapo...iwa_block=tiles tylko potwierdza tekst z Epitafium.
 
     
gea

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 1354
Wysłany: Pon Paź 27, 2014 22:41   

Dojrzałam, aby napisać parę słów.
Nasz sąsiad z działki na wsi opowiedział mi pewną historię ze swojego życia. Czuwał z bratem przy umierającym ojcu. Na chwilę wyszli do ogrodu. Gdy wrócili, ojciec nie żył. Razem z bratem chciał przygotować ojca do pogrzebu- umyć, ubrać. Ojciec jednak był tak sztywny, że nie byli w stanie nic zrobić. Wtedy zaczęli do niego mówić i prosić, żeby pozwolił przygotować się do pogrzebu. I wtedy… jego ciało zwiotczało. Natychmiast wpisałam do wyszukiwarki: stężenie pośmiertne i… (Wiki) : „Stężenie pośmiertne powstaje zwykle około 2–4 godz. po śmierci, ale może powstać zaraz po śmierci, gdy osobnik wykonywał wcześniej intensywny wysiłek fizyczny, miał drgawki lub gorączkę. Zaczyna się od górnej połowy ciała, powoli obejmuje dolną, jest tym bardziej nasilone, im potężniejsze są mięśnie.
USTĘPUJE PO 3-4 DNIACH od śmierci …. Czyli stężenie nie miało prawa jeszcze ustąpić.
Rozmawiałam o „przemawianiu do nieboszczyka” z wieloletnim pracownikiem domu starców. Potwierdziła.
A więc człowiek nawet po śmierci nie jest tylko formą białka. Z jego ciała oddziela się świadomość – kwanty informacji– dusza. A informacja nigdy nie ginie.
http://www.youtube.com/watch?v=DdqmYTRFOcI

Po latach mieliśmy okazję spotkać się z koleżeństwem ze studiów. Siostra koleżanki (kardiolog) powiedziała, że parę razy była świadkiem, gdy osoba uznana za nieżywą- wróciła do świata żywych. Pewien staruszek po godzinie leżenia jako nieboszczyk w szpitalu, nagle się obudził, ubrał i sobie poszedł. Tak więc teraz rozumiem te 2 godziny zostawiane dla upewnienia, że człowiek naprawdę umarł. Tak nam powiedziano w zakładzie pogrzebowym. Po stwierdzeniu zgonu czeka się jeszcze 2 godziny.
Niespodzianki z ożywianiem nieboszczyków są wytłumaczalne wg. nowego paradygmatu.
Zdecydowałam się napisać w tym temacie po usłyszeniu fragmentu reportażu. Kobieta napisała o swoich doświadczeniach w pracy „funeralnej”. O pracownikach tej branży. Która to branża się bardzo zmieniła. Podpitego grabarza w waciaku i zabłoconych walonkach zastąpił profesjonalnie wyglądający i zachowujący się parownik w garniturze i rękawiczkach. Kobieta rejestrowała- opisywała zwyczaje, zachowanie tych ludzi w stosunku do rodziny i „potem” w pracy z nieboszczykiem. Przy dorosłych nieboszczykach zachowanie było „na luzie”. Żarty typu „czym się różni długopis od trumny- wkładem”.
Jednak w obliczu śmierci dzieci zachowanie jest poważne. Tę śmierć pracownicy pogrzebowi „oswajają” rozmawiając…
A w radiu audycja o hospicjum. Jakie to dla mnie rozpaczliwie smutne. Ludzie umierają z powodu gromadzenia przez lata negatywnych uczuć: złości, strachu, obrzydzenia, rozłąki, utraty i …osamotnienia. W momencie, gdy się te sprawy od nich oddalą, przestaną ich męczyć. Pomaga im w tych bolesnych przenosinach na tamten świat farmacja.
Byłam w momencie śmierci mojego dziadka. Zmarł na udar, gdy córki się w końcu wyprowadziły razem ze swoimi problemami i wreszcie miał święty spokój.
Znalazłam odpowiedź na jeszcze jedno pytanie „dlaczego”. Dlaczego nikt nie zastanawia się nad swoim zachowaniem, swoimi problemami. Dlaczego idzie koleiną i myśli jednokierunkowo. Zupełnie jak w złośliwej definicji demokracji : Żryjmy g ówno. Miliony much nie mogą się mylić”. Wszyscy tak samo. Jak mówi to Józef Kossecki (cybernetyk)- myślenie prętowe. A ja określam „tunelowe”. Bo z tego tunelu wyjść nie można. Z tego co zauważyłam, to jest często efekt który ja nazywam : „kochany synuś swojej mamusi” oraz „kochana córeczka swojego tatusia” „Beserwyserstwo” na skutek wpierania w dziecię, że jest mądre. Całe szczęście, że nigdy nie usłyszałam od ojca, że jestem mądra. Jeszcze bym w to uwierzyła. A tak -to wiedziałam, że muszę walczyć o wydobycie się z problemów, o wiedzę, żeby nie zginąć, żeby dać sobie radę. Szkoda, że wiedza jest tak bolesna i zostałam z nią sama. Okazuje się, że wiedza jest tylko skarbem dla mnie. Szkoda.
_________________
gea
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Pon Paź 27, 2014 23:04   

Czytajmy internet, setki milionów piszących nie mogą się mylić.

Jak można się mylić, to tak jakby powiedzieć,
że kropla deszczu spadła w niewłaściwym miejscu,
miejsce było właściwe, skoro zostało zauważone.
:medit:
 
     
seanor

Dołączył: 19 Sty 2009
Posty: 249
Wysłany: Sob Lis 01, 2014 03:38   

Zdjete z facebooka:
TAM http://www.interia.tv/wid...tronie-w… JEST MÓJ DOM...jak w Epitafium Krysi(Poznaj Prawdę... http://www.jedzoptymalnie.pl/epitafium.html

http://www.interia.tv/wid...prz,vId,1587508

Zatem...nie tylko w pamieci...
 
     
gea

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 1354
Wysłany: Sob Lis 01, 2014 21:52   

"Świadomość nie funkcjonuje w świecie materialnym"

Nie ma znaczenia, czy ktoś jest ateistą, czy jest wierzący. U istotnej grupy pacjentów występują pewne doświadczenia, których nie można mylić z halucynacjami, bo halucynacje występują wtedy, kiedy mózg funkcjonuje - mówi dr Pim val Lommel (Dzień Dobry TVN/x-news).
http://www.interia.tv/wid...nteriatv_wiecej
_________________
gea
 
     
dominika11111

Dołączył: 05 Wrz 2014
Posty: 6
Wysłany: Czw Lis 06, 2014 20:45   

ja nie myśle o śmierci, chyba na to nie mam czasu


-------------------
cena kursu na operatora żurawia wieżowego
 
     
RyszardA 

Wiek: 54
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 125
Wysłany: Czw Lis 06, 2014 22:44   

dominika11111 napisał/a:
ja nie myśle o śmierci, chyba na to nie mam czasu


-------------------
cena kursu na operatora żurawia wieżowego

A szkoda bo siedząc w kabinie żurawia wieżowego jesteś bliżej Boga.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved