Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Po prostu Koci Świat :D
Autor Wiadomość
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 02, 2010 21:08   Po prostu Koci Świat :D

http://www.rp.pl/artykul/...ty_pasazer.html
Cytat:
Obcy, czwarty pasażer
W trosce o poziom kociego życia zamontowałam w drzwiach wejściowych drzwiczki. Mój poziom życia faktycznie radykalnie się zmienił.
"Zaciekawiła Cię ta informacja? Dołącz do nas! "Polub" serwis Zwierzęta i Ludzie na Facebooku :) "

Przez dwa tygodnie od zainstalowania "kocich drzwiczek", moje zwierzęta prezentowały opór bierny. Wyszły ze słusznego skądinąd założenia, że do tej pory do otwierania wszelkich otworów służył człowiek. Skoro tak dobrze służył, to po co to zmieniać. Zdecydowanie lepiej "nie zauważać", że Dwunożny poświecił drzwi wejściowe dla wątpliwej urody drzwiczek. Drzwi wejściowe w obarczonej kredytem posesji oczywiście.

Kolejne dwa tygodnie to czas oporu czynnego. Koty zetknęły się z twardą rzeczywistością i ludzkim uporem. Mimo usilnych starań i działań odwetowych (czytaj: pazury w akcji), musiały się poddać.

Najcięższe były noce. Dotychczas trzeba było wstać tylko 7-8 razy, żeby kota wypuścić, wpuścić, drugiego wpuścić, oba wypuścić, wpuścić i złapać podarowaną mysz, wypuścić, wpuścić, nakarmić... - trzeba pomnożyć przez zmienna charakterną.

Koty są trzy, więc pobudek wychodzi sporo, ale po co zniechęcać potencjalnych właścicieli kotów. Teraz doszła dodatkowa atrakcja. Trzeba chętnego do wyjścia delikwenta przemocą przecisnąć przez drzwiczki, a tego który chce wejść skusić parówką lub świeżą wołowinką, żeby wszedł. Trochę rozumiem koty, że wolały być normalnie wypuszczone, bo teraz muszą się kocią twarzą przeciskać przez plastikową klapkę. Perfidia ludzka jednak nie zna granic i koty musiały wiedzę przyswoić i zastosować w praktyce.

O ile moim kotom ta nauka zajęła blisko miesiąc, to akurat dokarmiany Obcy zmianę przyswoił jeszcze zanim wewnętrzna część drzwiczek została zamontowana. Istota wyższa za jaką uważa się człowiek, nie skojarzyła w porę tego faktu. Skąd to nasze przekonanie o wyższości?

Koty już się nauczyły, co nie oznacza, że nie patrzą błagalnie (jak Kot w Butach ze Shreka), kiedy jest szansa wykorzystać człowieka w roli odźwiernego.

Przyszła pora na krótki wyjazd. Miski zaopatrzone w stosowną porcję karmy, umówiony człowiek do codziennego dostarczania świeżego mięska i trzy dni kociej samotności. Po powrocie okazuje się, że koty są na miejscu, tylko lekko obrażone. Niestety już nie trzy, tylko cztery.

Czwartym jest kocurek, który dostrzegł zaopatrzoną spiżarnię w pustostanie i się wprowadził. Obrażone miny moich kotów nie wynikały z chwilowego porzucenia tylko z terytorialnych zapędów Nowego. I nie miało dla niego znaczenia, że teren już do kogoś należał. Zresztą, do kogo niby należał, kastraty w kocim świecie specjalnego poważania nie mają.

Od powrotu z trzydniowej wycieczki upłynęło już kilka miesięcy, ale Obcy się nie zraża. Stołuje się w miarę możliwości, nocuje. W swój napięty grafik, pomiędzy spanie na komórce i polowanie na ptaszki, wcisnął obsikiwanie nowego mieszkania.

Koty domowe nie chcą mu "popędzić kota". Może za mało się liczą w kocim świecie, a może dobrobyt rozleniwi, trudno powiedzieć. Człowiek za to dochodzi do kresu wytrzymałości. W głowie lęgną mu się myśli o stanie wojny. Jedyna wojna, która przychodzi mu do głowy, to nowy członek ludzko-kociego stada: pies.

Pies, tylko jaki? Najlepiej mały, żeby mieścił się w kocich drzwiczkach (mam nadzieję, że nie będzie dla niego ujmą na honorze korzystanie z nich). Szkoda, bo domownicy wolą psy większe. Tym bardziej, że mały zwykle znaczy głośny, a tego nikt nie chce. Koty nie lubią psów. Niestety.

Od której strony na to nie patrzeć, od decyzji o ułatwieniu życia swojego i kociego, dochodzimy do rewolucji. Czas pokaże jak to wszystko się skończy.
.

Mój kot natomiast,kiedy chce wyjść podchodzi do drzwi,staje na tylnych łapkach,przednie opiera o drzwi i "miauuuuu" :D
Pewnego dnia męża nie było z 10 godz. w domu.Kiedy przyszedł kotka leżała na sofie i przebudziła się.Kiedy mąż koło niej przechodził zaczepiła go łapką ,ale poszedł dalej.Wrócił się,a kiedy staną koło niej,ta stanęła na tylnych łapkach,a przednie uniosła do góry.Zupełnie jak dziecko,które chce aby rodzic wziął je na ręce.Wziął ją na ręce i kotka zaczęła go lizać po szyi :hah:
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 12:39   

To od tego gotowanego żarcia ;)

Gdzieś w sieci krązył filmik jak jeden psiak ściąga z ulicy innego potrąconego, a przy tym zdaje się samochody cały czas jeździły.
_________________

 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Wto Sie 03, 2010 20:05   

Moje dzieci przyprowadziły w dzień takiego kociaka przemokniętego,wychudzonego jak diabli,potem wzięły go do koleżanki i teraz znów jest u nas.Masakra jednym słowem.Biedak nie chce ani jeść ani pić,trzeba dawać strzykawką picie.Jutro chyba powędruje do schroniska.
A nasz kot jest obrażony,nie da się dotknąć.
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 20:10   

Do nas kiedyś wprowadziła się kotka. Znalazłem ją z pięcioma kociakami, jeszcze padał śnieg. Pamiętam jaka frajda była z tych maluchów. Ale niestety wyjechałem a jak wróciłem to wszystkie były już w schronisku.
_________________

 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Wto Sie 03, 2010 20:22   

rakash napisał/a:
Ale niestety wyjechałem a jak wróciłem to wszystkie były już w schronisku.

Myślisz,że schronisko to zły pomysł? Kurcze,nie chce,aby kociakowi było źle.
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 20:34   

Nie wiem. Różne rzeczy się dzieją w schroniskach.

Ja uważam że koty powinny być kotami i żyć w naturze. Łapać myszy, gonić szczury i sroki. Od kiedy w mojej okolicy ludzie zaczęli dopieszczać dachowce to srok się namnożyło.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Wto Sie 03, 2010 20:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Wto Sie 03, 2010 20:37   

rakash napisał/a:

Ja uważam że koty powinny być kotami i żyć w naturze. Łapać myszy, gonić szczury i sroki. Od kiedy w mojej okolicy ludzie zaczęli dopieszczać dachowce to srok się namnożyło.

No,ja też tak uważam,tylko nie bardzo mogę przygarnąć drugiego kotka .
Jutro popytam jeszcze znajomych,czy przygarnęliby .
Mój kot obecnie jest wściekły na mnie jak cholera.
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 21:43   

rakash napisał/a:
Ja uważam że koty powinny być kotami i żyć w naturze. Łapać myszy, gonić szczury i sroki.

Mój kot debiutował w roli drapieżnika zjadając kanarka szwagrowi :razz:
kanarek był zamknięty w klatce, ale to kociakowi (bo to młody kot był) nie przeszkodziło, zwalił na ziemię, jakoś otworzył i ptaszynę zeżarł
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 23:37   

Akurat mój pies nie czytał Sekretu, ale od urodzenia ma pozytywne nastawienie do świata.
Uwielbia swoich i obcych, co się przejawia wyrazistym i jednoznacznym machaniem ogona. Chyba, że obcy samiec go atakuje, wtenczas nie da sobie w kaszę dmuchać i rzuca się z warczeniem na agresywnego wilczura, chociaż jest tylko dużym jamnikiem.
JW
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Śro Sie 04, 2010 08:30   

Koteczek malutki jest bardziej ożywiony,dałam mu mleczka strzykawką i zakropiłam oczka,bo ma totalnie zaropiałe ,nawet nosek.I trzeba chyba wybrać się z nim do lekarza.
Teraz wiem,że schronisko odpada.
A chudy jest okrutnie,wszystkie kosteczki sterczą,nawet nie wiadomo jak go chwycić,bo ma się uczucie,że może go to boleć. Ale mimo osłabienia,wychudzenia,to i tak sobie mruczy jak się go pogłaszcze,czy weźmie na ręce.
Ostatnio zmieniony przez IgaM Śro Sie 04, 2010 08:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Sie 04, 2010 12:51   

Maad napisał/a:
rakash napisał/a:
Ja uważam że koty powinny być kotami i żyć w naturze. Łapać myszy, gonić szczury i sroki.

Mój kot debiutował w roli drapieżnika zjadając kanarka szwagrowi :razz:
kanarek był zamknięty w klatce, ale to kociakowi (bo to młody kot był) nie przeszkodziło, zwalił na ziemię, jakoś otworzył i ptaszynę zeżarł


A kanarek nie powinien siedzieć w klatce. To jest dowód oczywiście za tym że kot powinien być kotem.

Wie pan, kotka która się u mnie zameldowała i okociła, któregoś dnia przywlokła wpół żywą srokę. Zrobiła to aby nauczyć kociaki życia. Nie dziwię się że ten kot zajął się kanarkiem, dziwię się że kanarkowi ktoś nie dał szans.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Akurat mój pies nie czytał Sekretu, ale od urodzenia ma pozytywne nastawienie do świata.
Uwielbia swoich i obcych, co się przejawia wyrazistym i jednoznacznym machaniem ogona. Chyba, że obcy samiec go atakuje, wtenczas nie da sobie w kaszę dmuchać i rzuca się z warczeniem na agresywnego wilczura, chociaż jest tylko dużym jamnikiem.
JW


Fajnie. Jamniki to jedne z fajniejszych psów, małe z wielką duszą. Ale pana wycieczka w stronę pozytywnego podejścia wydaje się dowodzić że pan nie rozumie w czym rzecz.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Śro Sie 04, 2010 12:55, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Śro Sie 04, 2010 14:09   

IgaM napisał/a:
dałam mu mleczka strzykawką i zakropiłam oczka,bo ma totalnie zaropiałe ,nawet nosek.I trzeba chyba wybrać się z nim do lekarza.

Spróbuj mu dać łyżeczkę drobno mielonej wołowiny: tak, do wylizania.
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Śro Sie 04, 2010 14:35   

rakash napisał/a:
Nie dziwię się że ten kot zajął się kanarkiem, dziwię się że kanarkowi ktoś nie dał szans.

jakoś nikt nie pomyślał, że malutki, bezbronny, kilkumiesięczny kociaczek jest w stanie zrobić coś takiego
ale potem to było już tylko lepiej: przynosił myszy, jaszczurki, a nawet wrony :razz:
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Śro Sie 04, 2010 14:42   

EAnna napisał/a:
IgaM napisał/a:
dałam mu mleczka strzykawką i zakropiłam oczka,bo ma totalnie zaropiałe ,nawet nosek.I trzeba chyba wybrać się z nim do lekarza.

Spróbuj mu dać łyżeczkę drobno mielonej wołowiny: tak, do wylizania.

Dzięki :) Kotek jest już u znajomych,ale powiedziałam,że jakby co,to mogą przynieść do mnie.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Sie 04, 2010 14:56   

Maad napisał/a:
przynosił myszy, jaszczurki, a nawet wrony :razz:

Na pewno to była wrona? A nie kawka? Kocie polowanie na wrony chyba nie jest dla tych zwierząt opłacalne. Zbyt duże ryzyko.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Sie 04, 2010 14:56, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Śro Sie 04, 2010 15:23   

może i kawka, nie znam się, ale to był naprawdę kawał ptaszyska
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
dagnes 

Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2009
Posty: 93
Skąd: Schwabenland
Wysłany: Czw Sie 05, 2010 09:07   

IgaM napisał/a:
zakropiłam oczka,bo ma totalnie zaropiałe ,nawet nosek.I trzeba chyba wybrać się z nim do lekarza.
A chudy jest okrutnie,wszystkie kosteczki sterczą

To koci katar - bardzo poważna choroba dla małych kociaków, nawet śmiertelna, w najlepszym razie, nieleczona, kończy się ślepotą. Koniecznie trzeba iść z małym do weterynarza, bo to nie jest to samo co ludzki katar. Kociak jest słaby i wychudzony, nie ma szans aby bez pomocy to zwalczył.

IgaM napisał/a:
Teraz wiem,że schronisko odpada

Mam nadzieję. W polskich schroniskach takie chore maluchy najczęściej się usypia. Schroniska są przepełnione tysiącami zdrowych kotów, a na leczenie nie ma pieniędzy. Brutalna rzeczywistość.

IgaM napisał/a:
dałam mu mleczka strzykawką

Iga, powiedz koleżance u której teraz jest kociak, że jeśli nie chce sam jeść, to lepiej do tej strzykawki wciągnąć surowe żółtko niż mleko. Pomysł z drobno siekaną lub mieloną surową tłustą wołowiną też jest bardzo dobry (na początek).
Zajrzyjcie mu też do pyszczka - on może mieć nadżerki w pyszczku: na języku, dziąsłach, podniebieniu i stąd niechęć do jedzenia. Te nadżerki to także typowy objaw przy kocim katarze, oprócz ropy z nosa i oczu.
.
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Czw Sie 05, 2010 09:45   

dagnes napisał/a:

To koci katar - bardzo poważna choroba dla małych kociaków, nawet śmiertelna, w najlepszym razie, nieleczona, kończy się ślepotą. Koniecznie trzeba iść z małym do weterynarza, bo to nie jest to samo co ludzki katar. Kociak jest słaby i wychudzony, nie ma szans aby bez pomocy to zwalczył.

Dagnes cieszę się,że napisałaś w temacie.Właśnie już kiedyś słyszałam o tym kocim katarze. Kotek nie jest teraz u mnie,jest u takiej znajomej.Dziś się dowiem co z nim.Mówię własnie,że kotek potrzebuje opieki lekarskiej,bo jest wychudzony,pewnie odwodniony,nawet sam nie chce jeść.No i ma ten katar. Dziś się dowiem,to zobaczę co dalej robić.

Dagnes napisał/a:
IgaM napisał/a:
Teraz wiem,że schronisko odpada

Mam nadzieję. W polskich schroniskach takie chore maluchy najczęściej się usypia. Schroniska są przepełnione tysiącami zdrowych kotów, a na leczenie nie ma pieniędzy. Brutalna rzeczywistość.

Chyba miałam zupełnie inne zdanie na temat schronisk.Wyobrażałam sobie,że wezmą kociaka,dadzą mu kroplówkę,by go nawodnić,albo solidnie się nim zaopiekują,ale chyba się myliłam.

Dagnes napisał/a:
IgaM napisał/a:
dałam mu mleczka strzykawką

Iga, powiedz koleżance u której teraz jest kociak, że jeśli nie chce sam jeść, to lepiej do tej strzykawki wciągnąć surowe żółtko niż mleko. Pomysł z drobno siekaną lub mieloną surową tłustą wołowiną też jest bardzo dobry (na początek).
Zajrzyjcie mu też do pyszczka - on może mieć nadżerki w pyszczku: na języku, dziąsłach, podniebieniu i stąd niechęć do jedzenia. Te nadżerki to także typowy objaw przy kocim katarze, oprócz ropy z nosa i oczu.
.

To nawet nie jest koleżanka,tylko mama koleżanki mojej córki i nie mam takiego bliskiego kontaktu z nią,ale dziś się dowiem,co z kotkiem.
Coś faktycznie może mieć w tym pyszczku,może go boleć,tak więc chyba konieczna jest wizyta u weterynarza.
Acha,no i ten kotek chyba zbytnio nie trawi tego mleka,bo ma rozwolnioną kupkę .Wczoraj zrobił trzy-nie wiem czy tak powinno być,czy to norma,bo nie skupiałam się nigdy na małych kociętach.Te które miałam były zdrowe,same sobie radziły.
Dzięki za głos Dagnes.Będę działać.
Ostatnio zmieniony przez IgaM Czw Sie 05, 2010 09:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dagnes 

Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2009
Posty: 93
Skąd: Schwabenland
Wysłany: Czw Sie 05, 2010 10:28   

IgaM napisał/a:
Acha,no i ten kotek chyba zbytnio nie trawi tego mleka,bo ma rozwolnioną kupkę .Wczoraj zrobił trzy-nie wiem czy tak powinno być,czy to norma,bo nie skupiałam się nigdy na małych kociętach.Te które miałam były zdrowe,same sobie radziły.

Rozwolnienie i trzy kupki dzienie to nie norma. Takie zwykłe krowie mleko, do tego pasteryzowane, nie nadaje się dla kociaka, tak samo jak dla człowieka, a dla chorego kociaka to jeszcze gorzej. Dlatego pisałam o tym żółtku, najlepiej zmieszanym z przetartą surową wołowiną.
U każdego weterynarza można kupić RC Convalescence Diet instatant (proszek do rozrabiania w wodzie) - to taka odżywka dla niejedzących i wymagających karmienia strzykawką lub sondą chorych kotów. W przypadku waszego malucha na pewno warto. To takie coś:
http://www.krakvet.pl/roy...ort-p-2000.html
Ja do tego zawsze polecam dodawać też surowe żółtko oraz trochę drobno zmielonej wołowiny lub cielęciny, aby dać kociakowi coś naturalnego, co szybciej postawi go na nogi.

Jeśli, do kompletu z kocim katarem, mały ma biegunkę, to z każdym dniem bez pomocy weterynarza jego szanse na przeżycie maleją. Wierzę, że uda wam się go uratować i postawić na nogi, bo wiele takich kocich bidulek widziałam i wiem, że dobra opieka czyni cuda. Powodzenia!
.
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Czw Sie 05, 2010 10:34   

Dzięki Dagnes .Ogromnie mi żal tego kotka.Moja kotka z kolei nie odzywa się do mnie.Obraziła się,wczoraj mnie ugryzła,warczy,prycha,wczoraj wyszła,już bałam się,że nie wróci,ale wróciła na szczęście ,bo bym sobie nie darowała.No,jest porządnie wkurzona.
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Czw Sie 05, 2010 10:58   

dagnes napisał/a:

Ja do tego zawsze polecam dodawać też surowe żółtko oraz trochę drobno zmielonej wołowiny lub cielęciny, aby dać kociakowi coś naturalnego, co szybciej postawi go na nogi.

A czlowiekowi kaza glodowac jak jest chory i zamiast postawic go na nogi, to klada do lozka.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Czw Sie 05, 2010 12:56   

Kangur napisał/a:

A czlowiekowi kaza glodowac jak jest chory i zamiast postawic go na nogi, to klada do lozka.


No właśnie, chory potrzebuje tego co najlepsze, odbudowy organizmu, to chyba oczywiste jest.
_________________

 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Czw Sie 05, 2010 15:15   

dagnes napisał/a:
pisałam o tym żółtku, najlepiej zmieszanym z przetartą surową wołowiną.

To na pewno bardzo dobra mieszanka dla małego kotka. Jednak ze względu na biegunkę na początku podawalabym samo mięso, drobno zmielone.
U moich kotów zdarzały się biegunki, ale bardzo rzadko. Zawsze wyprowadzałam je z tego świeżą, surowa wołowiną. Starsza kotka przeżyła 19 lat i odeszła jakiś czas temu ze starości. Młodsza, 18 letnia jest nadal w dobrej kondycji. Codziennie podaję kotom surowe mięso. Na karmę nawet nie spojrzą. W tej chwili oprócz kotki domowej dokarmiamy dziką kotkę "uliczną".
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
dagnes 

Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2009
Posty: 93
Skąd: Schwabenland
Wysłany: Czw Sie 05, 2010 17:00   

EAnno, żołtko znalazło się tam celowo.
Pierwsza przyczyna jest taka, że kociak sam nie chce jeść, co może być spowodowane nadżerkami, o których pisałam (i co w tym stanie jest normalne i może się szybko nie zmienić). Wówczas nie ma możliwości aby podać mu na siłę samo mięso, które będzie wypluwał, a jedynie pokarm w postaci półpłynnej strzykawką. Dlatego też uzupełniająco proponowałam Convalescence instant (choć nie jest to nic rewelacyjnego i normalnie jedzącemu kotu nigdy bym tego nie dała).
Prawdopodobnie biegunka jest spowodowana krowim mlekiem, którym kociaczek był karmiony i jest duża szansa, że już samo jego odstawienie zlikwiduje biegunkę, choć pewności nie ma. Ale przecież pierwsze zalecenie, to natychmiastowa wizyta u weta i postawienie diagnozy, bo przez internet się tego nie robi. Ostatecznie, gdy już będzie wiadomo, co kotkowi dolega, można tutaj proponować jakieś szczegółowe rozwiązania dotyczące dalszej diety.
Weterynarz powinien sprawdzić i wykluczyć inne przyczyny, przede wszystkim zarobaczenie lub coś znacznie gorszego (panleukopenia, FIP).

Ponadto, w przypadku dorosłego kota, który wcześniej był dobrze żywiony, taka kilkudniowa dieta złożona z samej wołowiny, którą kot samodzielnie je, nie będzie miała żadnych negatywnych skutków, a tylko pozytywy, sama też ją zalecam po sensacjach żołądkowo-jelitowych, ale zawsze w przypadku zwykłej biegunki na tle pokarmowym, poprzedzoną 1-dniową głodówką z podawaniem naparu z siemienia lnianego.
Tu jednak mamy niezwykle niedożywione kociątko, szkielecik (z opisu "chudy jest okrutnie, wszystkie kosteczki sterczą"), które na odrobince wołowinki niestety długo nie przeżyje (bo ileż jej można by mu wcisnąć na siłę do pyszczka? o ile w ogóle). Żółtko ma tą przewagę, że nie tylko da się je wlać mu strzykawką, ale zawiera praktycznie wszystkie potrzebne kotu składniki odżywcze, jeśli da radę do tego dołożyć ciut mielonej wołowiny to już prawie ideał.

Taki maleńki, chory, wychudzony kociak musi jeść, nie można ryzykować dalszej głodówki, bo sytuacja może się stać nieodwracalna. Wierz mi, osobiście widziałam i własnoręcznie odkarmiałam w ten sposób ciężko chore koty - jeśli kot nie chce jeść, to zagłodzi się na śmierć i nie wciśniesz mu na siłę do pyszczka nawet kawałka mięsa.

EAnna, cieszę się, że nie żywisz kotów gotowymi karmami, bo to syf nad syfy. Witaj w klubie :-D .
Ja, jako "propagatorka" kociego BARFa, oczywiście barfuję i mój kot zjada wyłącznie surowe mięso z kośćmi, organami i innymi dodatkami. A od kilku tygodni zaczął ćwiczyć polowanie na myszy :-) .

Iga, przy okazji zauważyłam, że nie napisałam Ci nic o naparze z siemienia. Wiesz jak go się robi, prawda? Dobrze będzie dać kociakowi strzykawką trochę tego "kisielku" na chore jelita.
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Czw Sie 05, 2010 17:02   

dagnes napisał/a:

Iga, przy okazji zauważyłam, że nie napisałam Ci nic o naparze z siemienia. Wiesz jak go się robi, prawda? Dobrze będzie dać kociakowi strzykawką trochę tego "kisielku" na chore jelita.

Wiem jak się go robi i wiem,że ma doskonałe działanie z autopsji :) Dzięki :hug:
Kici nie ma u mnie,ale jest w dobrych rękach :)
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Czw Sie 05, 2010 17:05   

dagnes, mam dwa pytania dot. barf-u, jakie kości dajesz kotom? co sądzisz o surowych rybach?
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Czw Sie 05, 2010 17:14   

Zastanawiam się nad kocią naturą.Zobaczcie,przyniosły dzieci kociaka,a naszej kotce coś się zrobiło.Podeszła ,powąchała i zaczęła prychać .Poszła wkurzona do drugiego pokoju i stamtąd obserwowała co się dzieje.Po czym kotka zabrano i od tamtej pory nie da się dotknąć,chodzi obrażona,śpi nie z nami tylko na parapecie .Jak ją wczoraj wzięłam na ręce,to zesztywniała ze złości i mnie ugryzła.Dzieciom nie da się dotknąć.Dziś chciała wyjść,to ją puściłam.Długo jej nie było,więc wyszłam ją poszukać.Wołałam,ale jej nie było.Pani sąsiadka ,która ma dziewięćdziesiąt parę lat coś mówiła z okna ,że widziała mojego kota,jak uciekła do klatki w bloku na przeciwko.Ja to słyszałam i wysłałam tam dzieci,a ona myślała,że ja nie słyszę i wyobraźcie sobie ,że ONA z powodu mojego kota zeszła na dół z drugiego piętra,aby mi pokazać,gdzie mój kot uciekł.Niesamowita jest.Ale nie było tam kota.Wołam,wołam,a ona wyszła z innej klatki i zamiauczała :D Zawołałam ją i przybiegła szybciutko.Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do mieszkania.Po czym znów okazała złość i poszła spać -koty są niesamowite :)
 
     
dagnes 

Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2009
Posty: 93
Skąd: Schwabenland
Wysłany: Czw Sie 05, 2010 18:19   

Maad napisał/a:
dagnes, mam dwa pytania dot. barf-u, jakie kości dajesz kotom? co sądzisz o surowych rybach?

Są dwie metody podawania kotom kości: drobno zmielone lub w całości.
Podstawowa zasada, bez względu jaką metodę wybierzesz - kości muszą być surowe. Nie tylko ze względu na zalety, jakie opisywane są na DD w "surowym dziale", ale także ze względów bezpieczeństwa. Surowe kości są miękkie i giętkie, natomiast już lekko podgotowane stają się twarde i kruszą się na kawałki z ostro zakończonymi końcówkami, które wbijają się w śluzówkę kociego przewodu pokarmowego (ta sama zasada dotyczy psów).
Kot może zjadać w całości (znaczy po pogryzieniu przez siebie) wszystkie kości, które da radę :-) . Spokojnie rozprawia się z kurzymi skrzydłami i szyjkami, indycze szyjki zwykle dobrze obgryza, z mniejszymi kośćmi takich zwierząt jak królik, przepiórka, bażant, kuropatwa, zje też same końcówki skrzydeł kaczki, gęsi i indyka. Uprzedzam od razu - żadne tam kurczaki fermowe ;-) . Koty gryzą te kostki bardzo dokładnie i nie ma ryzyka, że delikwent połknie za duży kawałek.
Jeśli chodzi o kości mielone, to każde które tylko dasz radę zmielić (ale bez wieprzowych). O ile z wołowymi to raczej nikt nie poradzi, to mając dobrą maszynkę do mielenia mięsa spokojnie da radę zmielić całego kurczaka, całego królika, zająca, przepiórkę, dowolne dzikie ptactwo, części indyka. Ja mielę te kości bez większych problemów, mając elektryczną maszynkę (w miarę dobrą, ale bez przesady - żaden profesjonalizm), po uprzednim potraktowaniu ich tasakiem (rozbiciu na mniejsze kawałki). Przepuszczam je przez maszynkę dwukrotnie. Mielę oczywiście nie same kości, tylko takie obłożone mięsem, wychodzi pyszna mielonka - kot zachwycony 8-) .

W kwestii ryb - pomimo, że koty w większości lubią ryby i najczęściej ludzie podają im jakieś tuńczyki z puszki czy inne świństwa, to uważam że nie powinny one stanowić znaczącego udziału w kociej diecie. Przede wszystkim nie są ich naturalnym pokarmem (koty z rodziny felis ewolucyjnie pochodzą z obszarów pustynnych). Jeśli dawać, to wyłącznie dzikie świeże ryby, wyłącznie na surowo (jako uzupełnienie diety w kwasy DHA i EPA oraz czasem witaminę D) i wyłącznie te ryby, które nie zawierają tiaminazy (enzym niszczący wit. B1). Ryby, które na pewno nie zawierają tiaminazy: łosoś, pstrąg, węgorz, halibut, dorsz, szczupak, okoń, łupacz, morszczuk, sola, flądra, szprot, co do reszty to nie mam pewności. Za to na pewno zawierają tiaminazę: śledź, karp, makrela, sardela, sum, płotka, lin, rekin.
Osobiście preferuję podawanie kotom zimnotłoczonego oleju z łososia, bo z tymi rybami to różnie bywa, choć jeśli się ma dobre, to nie widzę przeciwwskazań (w rozsądnych ilościach). Łosoś czy pstrąg mogą stanowić dobre źródło witaminy D, choć zwykle kotom powinna wystarczyć ta dostarczana w surowych organach (o ile dostają odpowiednie ich ilości) oraz syntetyzowana na ich sierści podczas pobytu na słońcu. Koty przebywające w domu potrzebują jednak dodatkowych źródeł tej witaminy i tu pomocne są właśnie te ryby. Ale ja w tym wypadku wolę dobry tran.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved