Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Dlaczego osoby inteligentne nie mogą znaleźć pracy?
Autor Wiadomość
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 02, 2010 13:21   Dlaczego osoby inteligentne nie mogą znaleźć pracy?

Dlaczego osoby inteligentne nie mogą znaleźć pracy?


Doskonały uczeń w szkole, potem najlepszy student na swoim roku. Inteligentny, obowiązkowy i zdyscyplinowany. Dlaczego tak wielu prymusów, osób z ponadprzeciętną inteligencją nie może znaleźć pracy?

- Prowadziłam szkolenia w jednym z urzędów pracy i któregoś dnia pojawił się na nich 28-letni mężczyzna. Okazało się, że ukończył matematykę na Politechnice Gdańskiej. Był najlepszy na roku, przygotowywał nawet własne publikacje, wygrywał w konkursach, po prostu geniusz. Otrzymał propozycję pracy na uczelni, ale z jakichś osobistych przyczyn nie przyjął tej pracy. Myślał, że jako najlepszy student nie będzie miał problemów ze znalezieniem pracy. Stało się inaczej. Chociaż przygotował system informatyczny dla jednego z banków, po roku go zwolniono. Nie znaleziono dla niego innego zajęcia, po tym jak wykonał konkretne zadanie. Nie zagrzał też miejsca w firmie doradczej, był zbyt zamknięty w sobie. Brakowało mu przebojowości w rozmowach z biznesmenami. W firmie statystycznej pracował pół roku. Szef podziękował mu. Uznał, że jest zbyt inteligentny do tego, żeby powielać ciągle te same schematy – twierdzi Joanna Pogórska, doradca personalny, psycholog biznesu.

Ostatecznie chłopak dawał korepetycje w niewielkiej mieścinie, w której był zameldowany. Bo nie miał szans nawet na pracę w szkole, w której dyrektorka zatrudniała swoich krewnych i znajomych. I tak geniusz matematyki zarejestrował się w urzędzie pracy. Odbyliśmy kilka rozmów. Otrzymał pracę u jednego z moich klientów – firmy informatycznej, która ma siedzibę w Londynie. Pracuje w swoim domu, wykonuje konkretne zlecenia – szuka błędów w systemie, projektuje kolejne rozwiązania. Robi to co lubi i bardzo dobrze zarabia. Jego problemem była nieśmiałość i trudności w komunikowaniu się z otoczeniem. Mimo ponadprzeciętnej inteligencji, był postrzegany jako odludek czy wręcz dziwak. Gardził autopromocją, blichtrem kojarzonym z finansjerą – dodaje Joanna Pogórska.

Nieoszlifowane diamenty

Takich przypadków jest całe mnóstwo. Okazuje się, że prymus na studiach, w pracy jest niedoceniany. Szefowie wolą zwolnić kogoś takiego, niż go odpowiednio przygotować do pracy.

- Oprócz wiedzy, istotne są takie cechy jak umiejętność: komunikowania się, pracy w zespole, forsowania własnych idei, zarządzania innymi. Wiedza to element układanki pod nazwą idealny pracownik, ale też jej podstawa. Bez tej podstawy mamy „pustego” pracownika. Brakuje mu wiedzy, ale umie się zaprezentować. Taki pracownik jest „idealny” na krótką metę. Dlatego przekreślanie lub niezauważanie inteligentnych, utalentowanych pracowników jest wielkim grzechem szefów. Czasem wystarczy, że wyślą pracownika z ponadprzeciętną inteligencją na szkolenie, by uzyskać wręcz wymarzonego pracownika. Jeśli jednak szef jest ślepy i nie widzi kogo ma w zespole, to może rzeczywiście lepiej u niego nie pracować – mówi Tomasz Grzechniak, psycholog, trener i head hunter.

Mój szef ma niższe IQ

Często jest też tak, że osoby z bardzo wysokim IQ pracują poniżej swoich możliwości. Kieruje nimi dużo „słabszy intelektualnie” szef. Aż 73 proc. menedżerów uważa, że mogłoby przejąć stanowisko swojego szefa i lepiej od niego wykonywać obowiązki. Tak przynajmniej wynika z badania Executive Quiz, które firma head-hunterska Korn/Ferry International przeprowadziła w 70 krajach świata.

Dlaczego więc nie sygnalizujemy otoczeniu, że stać nas na więcej? Nie trzeba być psychologiem, aby wiedzieć, że to przez nieśmiałość i kompleksy wykorzystujemy tylko część własnego potencjału. Pracowitość i sumienność zawsze będą w cenie. Jednak aby piąć się na szczyt, potrzeba odwagi, przebojowości i odrobiny brawury.

Grzegorz, który jest menedżerem w jednej z wiodących firm branży IT marzy o tym, by zostać kierownikiem ważnego działu. Twierdzi, że osoba, która kieruje nim od lat, nawet do pięt mu nie dorasta. Być może tak jest naprawdę, lecz cóż z tego? Grzegorz niewiele robi, by dać się poznać z jak najlepszej strony. Hołduje zasadzie usiądź w kącie, a na pewno ktoś cię zobaczy. Gdy ostatnio na spotkaniu menedżerskim miał przeprowadzić prezentację, powiedział, że się do tego nie nadaje. Trudno mu zrozumieć, że być super specjalistą w swojej wąskiej dziedzinie to stanowczo za mało. Dziś trzeba jeszcze umieć się sprzedać.

Sami sobie tworzymy bariery

Nasze bariery i granice to przede wszystkim sądy o nas samych. Z reguły wynosimy je z dzieciństwa. Ileż to razy rodzice czy nauczyciele mówili nam, że nic z nas nie będzie. Kamila, ceniona reportażystka, wspomina, jak w liceum zgłosiła się do konkursu recytatorskiego. Dostała się nawet do etapu wojewódzkiego. Niestety, zjadła ją trema i „położyła” wiersz. Pocieszenia szukała u swojego ojca, a ten potraktował ją ostro. Jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz! – uciął rozmowę.

- Później przez wiele lat nie potrafiłam się wychylić, zaryzykować. Marnowałam kolejne okazje. Dopiero dzięki znajomej psycholożce wyszłam na ludzi – opowiada dziennikarka.

Z innym problemem borykała się Anna, dziś dyrektor HR w sieci ekskluzywnych hoteli. Miała tendencję do rozpamiętywania własnych niepowodzeń. Wyolbrzymiała je, pomniejszając przy okazji swoje osiągnięcia i zasługi. Mimo ukończenia dobrych studiów z zarządzania myślała, że już zawsze będzie tylko sekretarką.

- Zbudowałam skrajnie pesymistyczny obraz świata i własnej osoby. A z kiepskim mniemaniem o sobie, jakże ubiegać się o nowy projekt, awans albo podwyżkę? – pyta specjalistka personalna.

Kilka lat temu – na szkoleniu z asertywności – nastąpiła zmiana o 180 stopni. - Od tamtej pory nie mam ochoty ustępować tym, którzy brak zdolności i wiedzy nadrabiają tupetem – mówi Anna.

Wiara go niosła

Zwycięzców łączy zdumiewająca, wręcz irracjonalna pewność siebie – twierdzi socjolog, prof. John Eliot, który badał życiorysy największych amerykańskich biznesmenów. Kto by swego czasu przypuszczał, że niczym niewyróżniający się student o nazwisku Bill Gates stanie się najbogatszym człowiekiem świata? Stworzył on swoje „komputerowe” imperium, ponieważ całkowicie uwierzył we własny potencjał i pozwolił, by ta wiara go niosła.

Mirosław Sikorski
Na podstawie książki „Prymusom dziękujemy” Jacka Santorskiego, Mirosława Konkela i Bertranda Le Guerna (wydawnictwo Santorski & CO)


http://praca.wp.pl/kat,18...l?P%5Bpage%5D=4
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Nie Maj 02, 2010 19:27   Dlaczego osoby inteligentne nie mogą znaleźć pracy?

WITAM :hug:

" Bezrobotni deluxe "
http://wyborcza.pl/1,7548...?as=1&startsz=x

Cytat:
Zawsze, kiedy kogoś spotykam, pyta mnie: - Co ty właściwie robisz? Odpowiadam, że ratuję świat lub cieszę się życiem
Wykształceni, skończyli renomowane uczelnie, znają biegle dwa albo trzy języki, pracowali za granicą i co miesiąc stoją w kolejce po zasiłek.

Od stereotypowego bezrobotnego różnią się prawie wszystkim. Są modnie ubrani, chodzą na jogę, przeglądy filmowe, kupują gazety, uczęszczają na terapię i kursy przedsiębiorczości.

Pieniądze dają im rodzice.

Hania (27 lat) ma wyższe wykształcenie i poczucie, że jej życie będzie niezwykłe, że jej los nie będzie losem przeciętnego obywatela tego kraju. Hania nie chce gnieść się w M-2 do końca życia, nie chce wyjeżdżać na wakacje do Kotliny Kłodzkiej. Zarejestrowała się w urzędzie pracy dziewięć miesięcy temu. Kiedy ktoś pyta ją, co teraz robi, odpowiada: Ratuję świat lub cieszę się życiem.

Marta (30 lat), doktor religiologii, trzy miesiące temu rzuciła pracę w portalu plotkarskim, gdzie komentowała cellulitis gwiazd i nieudane operacje. Miała takie wyrzuty sumienia, że celebryci zaczęli przychodzić do niej we śnie robić awantury.

Alicja (25 lat) skończyła kulturoznawstwo w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie i cztery miesiące temu została zwolniona z agencji reklamowej, gdzie była junior copywriterem. Dyrektor kreatywny powiedział jej, żeby nie brała tego do siebie, bo on i tak nie zna jej umiejętności, powody zwolnienia są poza nią.

Marcin (28 lat) studiował resocjalizację, ale nie chce pracować ani z trudną młodzieżą, ani w więzieniu, bo to praca wymagająca zaangażowania, a on go nie ma. Bezrobotny od roku. Pragnie znaleźć taką pracę, żeby jeść coś innego niż pyzy ziemniaczane.

Magda (26 lat) bezrobotna, odkąd się obroniła na wydziale geologii w Warszawie, czyli od trzech miesięcy. Szuka pracy tylko i wyłącznie w firmach francuskich. Po co ma pracować za połowę pieniędzy w firmie polskiej?

Michał (25 lat) obronił się na politologii cztery miesiące temu i od tamtej pory nie może znaleźć pracy. Od dziecka ma smykałkę do samochodów. Tata, zawodowy kierowca, namawiał go, żeby poszedł do samochodówki. Od razu miałby robotę jako lakiernik, ale Michał nie chciał spędzić połowy życia w warsztacie samochodowym.

Jeżeli chcemy zdenerwować bezrobotnego

absolwenta szkoły wyższej, zapytajmy go: Czy już znalazł pracę? Ile wysłał w tym tygodniu CV? I czy próbował znaleźć coś przez GoldenLine?

Młodzi bezrobotni nie lubią odczuwać presji. I nie uważają, że najważniejsza w życiu jest praca. Chętniej porozmawiają o przeczytanych książkach, przepisie na kurczaka w sosie Earl Grey albo o tym, co jest w życiu naprawdę ważne. Owszem, nie mają pracy, ale to nie znaczy, że ich życie się skończyło.

- Znajomi ciągle mnie pytają: - I co, znalazłaś już coś? Masz już nową pracę? A szukałaś w tym portalu? I co, nic naprawdę nie ma? Nie wierzę. Z czego ty właściwie żyjesz? A masz jeszcze pieniądze? Rodzice ci dają? - mówi Marta. - Tak jakby nie wyobrażali sobie, że można żyć inaczej, bez pracy. Większość osób, zanim rzuci robotę, znajduje inną, tak strasznie boi się zostać na lodzie. Ja zrobiłam inaczej.

Hanka też czuje się często jak na spowiedzi. - Zawsze, kiedy kogoś spotykam, pyta mnie: - Co ty właściwie robisz? Odpowiadam, że ratuję świat lub cieszę się życiem. Na twarzy pytającego widzę wtedy zdziwienie. Nie może uwierzyć, że nie szukam stałej pracy. Pewnie myśli, że ta postawa jest wykreowana, żeby ukryć swoje porażki. Ale ja nie uważam, że bezrobocie to moja porażka. Wolę tak żyć, niż robić świństwa.

Dziewczyna Michała mobilizuje go do pracy, jak tylko może: "Idź do pracy, weź się za siebie, zrób coś. Nie pracujesz, jak ja mam z tobą żyć? Ja cię nie będę w przyszłości utrzymywać!". - Wiem, że powinienem pracować, ale w mojej sytuacji byłoby to trudne. Remontuję teraz swoje mieszkanie i opiekuję się chorym ojcem, który dochodzi do siebie po wycięciu tętniaka mózgu. Podejmowanie pracy jest bez sensu. Przecież z głodu nie umrę.

Marta odeszła z pracy, bo wiedziała, że stać ją na coś lepszego. - Najpierw w portalu obcięli mi pensję o cztery procent, potem połowa ludzi wyleciała, bo kryzys, więc trzeba było robić tę samą robotę w połowę mniejszym składzie. Mimo to współpracownicy mówili, żebym nie robiła głupot, bo jest kryzys i nic sobie nie znajdę. Lepiej zacisnąć zęby i wytrzymać. Tak samo powiedział mój tata, kiedy rzucałam pracę w wydawnictwie katolickim za marne 700 zł miesięcznie. "Odejdziesz z tej pracy i nic nie będziesz miała - krzyczał przez telefon. Ani pracy, ani żadnych pieniędzy. Tak przynajmniej masz etat. 700 zł to 700 zł, ale pieniądze stałe są i siedź".

Prawie wszyscy otrzymują pieniądze od rodziców.

Marcin dostaje od nich miesięcznie 1,2-1,3 tys. zł, starcza mu na mieszkanie, opłaty i piwo. Na obiady chodzi do rodziców, bo niedaleko mieszkają. To jego jedyny dochód, zasiłek mu nie przysługuje. - Utrzymuję się z rodziców i nie mam z tym problemu - mówi. - Nie wyczuwam pretensji z ich strony. Czasem oczywiście pytają, kiedy znajdę pracę. Ale to kurtuazyjna rozmowa, tak jakby pytali, czy mam coś do jedzenia w lodówce. Po prostu się martwią.

Michał dostaje od rodziców pieniądze na czynsz i na nieprzewidziane wydatki. Oprócz tego ma swoje oszczędności na czarną godzinę z wyjazdu do Anglii. - Najczęściej biorę od mamy parę groszy na samochód, rachunki. Ojciec nie ma nawet renty, bo przez chorobę nie jest zdolny do pracy. W efekcie zarabia tylko mama. Chciałbym ją jak najszybciej odciążyć - dodaje. Ale dzięki temu, że Michał opiekuje się ojcem, mama może pracować.

Hania raz w miesiącu dostaje 200 zł od taty, a mama daje jej tyle, ile potrzebuje. Dodatkowo dorabia do 900 zł miesięcznie w klubie malucha. Dwa razy w roku mama zabiera ją na duże zakupy ubraniowe. - Jest w stanie na mnie wydać np. 1000 zł, ale to się zdarza rzadko - opowiada. - Tak ogólnie nie mogę żyć bez dobrego jedzenia i książek. Na książki mogę wydać każde pieniądze. W gorszych miesiącach kupuję jedną, a normalnie około czterech. Nie potrzebuję za to markowych ciuchów, dobrych kosmetyków czy gadżetów.
Marta wydaje miesięcznie ok. 1,6 tys. zł. Nie bierze pieniędzy od rodziców. Radzi sobie dzięki oszczędnościom z byłej pracy. Jest zarejestrowana w urzędzie pracy, ale nie dostaje żadnego zasiłku, bo przez ostatni rok nie była zatrudniona na umowę o pracę. Na szczęście co miesiąc dostaje od rodziców 1,5 tys. zł za pomaganie w rodzinnym interesie. Za mieszkanie płaci narzeczony.

Alicja do tej pory utrzymywała się z ostatniej pensji, którą zarobiła jako copywriter. Niestety, ta szybko rozpłynęła się na psychologa, psychiatrę, studia i kino. Od lutego co miesiąc dostaje z urzędu pracy 20 proc. zasiłku, czyli 140 zł stypendium (ponieważ się dokształca). Oprócz tego dostała z powiatowego urzędu pracy dofinansowanie na trzy semestry studiów podyplomowych, czyli około 6 tys. zł. Wystarczyło złożyć podanie. Gdy przestanie być bezrobotną, nie będzie musiała zwracać tej kwoty.

Na garnuszku u rodziców jest dopiero od tygodnia. Pierwszy raz po studiach nie miała pieniędzy na bilet miesięczny.

W pośredniaku nie szukają pracy,

choć większość młodych bezrobotnych prędzej czy później tam trafia. W urzędzie pracy składają podania o dofinansowanie działalności gospodarczej albo załatwiają sobie płatny staż w firmie. Nie mają złudzeń, że znajdą w pośredniaku zatrudnienie.

Hanka poszła się zarejestrować, żeby dostać ubezpieczenie i zasiłek. - W środku było mało przyjemnie, tłok ludzi z marginesu. A ty jesteś traktowana przez urzędników z automatu. Podeszłam do okienka, gdzie siedziała młoda dziewczyna z długimi tipsami. Powiedziała mi, żebym wyszła na chwilę z pokoju, bo ona musi coś załatwić. Ja na to, że wolałabym zostać w środku. Wtedy ona wyjechała z tekstem, że jestem bezrobotna, więc chyba mam dużo czasu. Zdenerwowała mnie i zwróciłam jej uwagę, że jest bezczelna i nie powinna tu pracować. Zadziałało, nagle stała się uprzejma. Zrobiłam to dla tych bezrobotnych, którzy nie potrafią się bronić.

Marcin chodzi do urzędu pracy bez kompleksów i poczucia winy. - To dla mnie żaden problem przejechać się do pośredniaka raz na trzy miesiące po pieczątkę. Fajnie by było, gdyby było ciepło, to mógłbym jechać na rowerze. Nie stoję w kolejce, tylko biorę numerek i wracam za godzinę. To wszystko.

Alicji, która dostaje od urzędu stypendium, rejestracja kojarzy się z wizytą u psychiatry. Ludzie myślą: Idziesz do psychiatry? O nie, to straszne, to tragedia musi być - śmieje się. - Dla mnie ta wizyta oznacza coś dobrego, chęć zmiany. Uświadomienie sobie problemu i aktywne podejście do niego. To znaczy, że mocno stoję na ziemi. Są tam ludzie, którzy mają mi pomóc. Jeśli się nie uda, spróbuję gdzie indziej.

Kiedy Magda pojechała się zarejestrować, była zaskoczona. Z jednej strony urzędniczki młodsze od niej: - Pewnie nie znały tylu języków, co ja. Traktowały mnie jako osobę, która nigdy nic nie robiła. Z drugiej strony mnóstwo możliwości, około 20 różnych darmowych szkoleń. Wybrałam kurs angielskiego, który miał się zakończyć certyfikatem. Poszłam na egzamin kwalifikacyjny. Okazało się, że z całej grupy znam angielski najlepiej, a tylko dla mnie nie stworzą oddzielnej klasy.

Bezrobotni deluxe to głównie humaniści,

którzy nie zdawali na studia po to, żeby znaleźć dobrze płatną i stałą posadkę. Chcieli się rozwijać, poszerzać horyzonty i mieć skończone wyższe studia.

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej w 2010 roku uruchomi 300 mln zł na program aktywizacji zawodowej osób do 30. roku życia. Bo ta grupa najboleśniej odczuwa skutki kryzysu gospodarczego i nie może znaleźć pracy. Według firmy Sedlak & Sedlak, która monitoruje rynek pracy, przez ostatnie dziesięć lat ponadczterokrotnie wzrosła liczba absolwentów szkół wyższych. W raporcie "Młodzi Polacy na rynku pracy" czytamy, że nasz rodzimy rynek nasycony jest magistrami z wielu "miękkich" dziedzin, a brakuje absolwentów szkół technicznych i zawodowych. Polskie uczelnie opuszcza rocznie 400 tys. magistrów, a wśród nich niecałe 10 proc. specjalizuje się w kierunkach ścisłych, inżynieryjnych czy technicznych.

W Polsce 70 proc. uczniów kierowanych jest do liceów ogólnokształcących (w domyśle na studia wyższe), a tylko 30 proc. do szkół zawodowych. W Unii Europejskiej tendencja jest odwrotna, średnio 60 proc. młodzieży zdobywa konkretny fach w zawodówkach, a 40 proc. idzie do ogólniaków.

- Na pierwszym roku kulturoznawstwa jeden z profesorów powiedział nam, że będziemy zawodowymi bezrobotnymi i mamy ostatni moment, żeby z tych studiów zrezygnować. Ale mi te studia sprawiały przyjemność - mówi Alicja.

Marta najpierw studiowała dziennikarstwo, a potem religiologię (połączenie religioznawstwa i teologii) i tam napisała doktorat o mniszkach buddyjskich. Do tej pory zastanawia się, na co jej ten doktorat? - Ani razu mi to w szukaniu pracy nie pomogło, tylko sprawiało problemy, bo moi szefowie mieli kompleksy na punkcie skrótu "dr". Nie wiem, może sami nie skończyli studiów? Raz na rozmowie kwalifikacyjnej Marta usłyszała: - To pani ma doktorat? I pani chce u nas pracować? Co pani? Z doktoratem? Innym razem, kiedy próbowała dostać się do agencji reklamowej: - Ale my tu mądralińskich nie potrzebujemy. - Jak wysłałam kiedyś swoją ofertę pracy do jednego z pism ezoterycznych ("Wróżka"), to kobieta specjalnie do mnie zadzwoniła, żeby mi nawymyślać, że po tych doktoratach to my w ogóle pisać nie umiemy! I że paru takich przeintelektualizowanych jak ja to ona poznała i ma ich dość. Po co właściwie dzwoniła, nie wiem do dziś. Kiedy wylała z siebie tę "antydoktorską" żółć, rozłączyła się.

Magda studiowała geologię i mówi, że to naprawdę fantastyczny okres w jej życiu. - Dopiero na trzecim roku studiów przyszło mi do głowy pytanie, gdzie ja znajdę pracę? Na studiach brakowało mi osoby, która mnie jakoś pokieruje. Nie poznałam żadnego człowieka, który by się mną zainteresował i podpowiedział, czy te studia są dla mnie. W Polsce studenci muszą sami się organizować, nikt im nie pomoże. We Francji każdy student dostaje przewodnika. Twój promotor oprócz tego, że pilotuje twoją pracę magisterską, podpowiada ci, że w tej firmie są jakieś staże, wyszukuje ciekawe praktyki. I student najczęściej ten staż dostanie, jeśli nie we Francji, to za granicą. W Polsce możemy tylko o tym pomarzyć.

Wbrew pozorom nie szukają ofert od rana do wieczora,

bo mają też inne sprawy na głowie: czytają książki, chodzą do kina, na jogę, remontują mieszkanie, studiują podyplomowo, spotykają się ze znajomymi, imprezują. Skarżą się, że brakuje im czasu.

- Denerwuje mnie to, że moi znajomi myślą, że skoro nie mam pracy, to mam mnóstwo czasu, i można na mnie przerzucać swoje obowiązki i problemy, że czekam w domu samotnie tylko na ich zlecenia, opłaty czy przysługi. Wydaje im się, że mogę siedzieć w knajpie do rana i trzeźwieć pół następnego dnia - denerwuje się Marta.

Michał wstaje o 9 rano, ale zdarzyło mu się leżeć w łóżku do 16. Po przebudzeniu włącza komputer i sprawdza pocztę, czy jakiś pracodawca mu odpowiedział. - Czuję wtedy lekkie napięcie, ręce mi się trzęsą. Z reguły nic nie znajduję. Potem włączam TVN 24, patrzę, kogo zabili, kto w kogo wjechał i co powiedział Tusk, no i porządkuję mieszkanie, gotuję. Moje popisowe danie to naleśniki.

Alicja codziennie chodzi na jogę, przez 1,5 godz. nie myśli o niczym, resetuje się. - Dzięki pozycji rozciągniętej, wyprostowanej otwieram się na świat. Jak mi smutno, skaczę, robię pajacyki, oszukuję swój mózg, że wcale nie jest tak źle.

Alicja po zwolnieniu z pracy miała nawrót depresji. Nie była w stanie zmobilizować się rano, żeby zejść do kuchni. Nie mogła nic czytać ani pisać. Chodziła do księgarni, ale w książkach przeglądała tylko ilustracje.
Hania też miała parę tygodni kompletnego załamania. - Jak siedziałam w domu, to mnie po prostu roznosiło. Zaczynałam analizować każdy dzień, każdy gest, moje życie i życie moich bliskich. Czepiałam się o głupoty mojego chłopaka, wszędzie widziałam jego złe intencje. Kończyłam dzień z wrażeniem, że nie zrobiłam właściwie nic.

Po trzech tygodniach stanu ameby Alicja zadzwoniła do psychiatry. - Przepisał mi tabletki i zalecił terapię - opowiada. - Psycholog zaczął od ograniczenia snu. Przez tydzień mogłam spać tylko od północy do 5 rano, następny tydzień godzinę dłużej. Teraz rozumiem, że potrzebuję ram. Lars von Trier mówił w manifeście Dogmy: "Im masz więcej ograniczeń, tym więcej wolności".

Deluxe nie szukają pracy, gdzie popadnie,

więc odpowiadają tylko na wyselekcjonowane ogłoszenia, które trafiają w ich zainteresowania, a nie na każde, byle tylko coś znaleźć. Marta wysyła oferty do wydawców tylko po dwie tygodniowo. - Pracy szukam w zasadzie przez internet, w gazetach raczej nie. Może znajdzie tam pracę szwaczka czy mechanik, ale nie ja.

Hania nauczyła się rozpoznawać prawdziwy sens ogłoszeń internetowych. - Jak piszą "koordynator ds. utrzymania czystości", to chodzi o sprzątaczkę, jak czytasz "regionalny kierownik sprzedaży", "doradca ubezpieczeniowy" czy "przedstawiciel handlowy", to chodzi tak naprawdę o sprzedawcę. Jeśli piszą, że "stażystka w dziale sprzedaży", to będziesz pracować za darmo albo za kasę z urzędu pracy.

Kiedyś Marta też złapała się na takie kodowane ogłoszenie. - Znalazłam propozycję "stanowiska przy promocji teatru". Siedziałam na rozmowie kwalifikacyjnej, wydawało mi się, że staram się o pracę w wielkiej agencji reklamowej, że będę tworzyć profesjonalną kampanię reklamową. Naprawdę, opowiadali mi takie bzdury. A potem wiozą mnie na główny plac miejski i mówią, że to ostatnia szansa, zostanie wybrana jedna z trzech dziewczyn, dwie wrócą do domu z niczym. Czuję ducha rywalizacji. No to teraz do teatru, tak? - pytam. A oni mnie pytają: - A gdzie ty idziesz? - No, mieliśmy robić kampanię teatru? A oni każą nam sprzedawać na ulicy, pod teatrem, karty wstępu. I to była moja wielka kampania reklamowa.

Niektóre ogłoszenia, choć wydają się ciekawe, w rzeczywistości okazują się totalną porażką. - Ludziom się wydaje, że jak ktoś kończy polonistykę, to zawsze może pracować w szkole. Ale tak nie jest. Miałam rozmowę o pracę polonistki w szkole publicznej, chodziło o umowę na 1,5 etatu - opowiada Hania. - Dyrektorka była miła, ale powiedziała, że jedna polonistka zaszła jej w ciążę i poszła na L4, potem przyszła kolejna, która znowu zaszła, więc zapytała mnie wprost, jaki jest mój stan cywilny. Zrozumiałam, że to stanowisko dla kobiet po menopauzie. Poczułam się jak klacz rozpłodowa, która nie myśli o niczym innym, tylko o tym, żeby ją ktoś pokrył. Dyrektorka miała się odezwać, ale nie zrobiła tego.

Luksusowy bezrobotny nie ma noża na gardle

i nie musi godzić się na każde stanowisko. Czuje, że zasługuje na ciekawą, satysfakcjonującą i dobrze płatną pracę. Wynagrodzenie powinno starczyć na mieszkanie, opłaty, ale również na pewne przyjemności. Alicja może na początku zarabiać mało, ale Michał chciałby na rękę 4 tys. zł.

Hania opowiada, że poszła na rozmowę kwalifikacyjną do prestiżowej, prywatnej szkoły. Wolny był etat dla nauczyciela klas 1-3. W szkole stare meble, może nawet antyki, wspólna kuchnia ze stołówką, urocze dzieciaki. Dyrektor chciał ją od razu przyjąć, ale postawił warunek. - Przez trzy lata nie mogłabym odejść z pracy. Jak ognia unikał tematu przyszłych zarobków. W końcu przez telefon powiedział mi, że to byłoby jakieś 900 zł miesięcznie (jeszcze przed podwyżką dla nauczycieli). Byłam na granicy przyjęcia tej pracy, bo tak bardzo mi na tym zależało, ale wyobraziłam sobie pytanie pani w banku, jaka jest moja zdolność kredytowa. 900 zł na kredyt mieszkaniowy? No, sorry, to nierealne. To jest poniżej mojej godności.

Innym razem na rozmowę kwalifikacyjną Hania ubrała się w skromną sukienkę z magisterki w zielono-granatową kratę. Spięła włosy jak guwernantka i opowiadała dyrektorce o zorganizowaniu kółka polonistycznego na terenie szkoły. Dyrektorka była oczarowana. - W pewnym momencie zapytała mnie, czy coś mi przeszkadza w pracy nauczycielki. Ja odpowiedziałam, że, owszem, niskie zarobki. Dyrektorka zjeżyła się i odrzekła, że bardzo nie odpowiada jej moje stanowisko i że ona nie ma pewności, że jak dostanę lepszą propozycję, to tej szkoły nie rzucę. Przepraszam, ale ja mam 27 lat i muszę sobie zacząć budować życie. Ja nie mogę sobie na to pozwolić - zarabiam 1,1 tys. zł miesięcznie i jestem przeszczęśliwa, że starcza mi na opłaty.

- Nie chcę tylko zarabiać pieniędzy

- mówi Alicja po doświadczeniach w agencji reklamowej: - Zrozumiałam, że dla mnie praca powinna przede wszystkim mieć sens, wytwarzać dobro.

Marcin chce działać w reklamie i branży ITI. Najważniejsze dla niego to nie czuć przymusu i pracować z ludźmi, których się zna i lubi.

Michał chciałby w pracy podróżować, przemieszczać się. Nie znosi pracy za biurkiem.

Marta bardzo cieszy się, że odeszła z pracy. Już wie, że chce zamieszkać na pustkowiu, pisać bajki dla dzieci. - Wierzę, że efekt przynosi tylko to, co jest robione z pasją. Z jednej strony boję się, że nie znajdę pracy, a z drugiej, że znajdę i znów oddalę się od tego, co chcę robić w życiu, i będę sobie wmawiać, że wcale nie jest tak nieciekawie, jak mi się na początku wydawało.

*Autorka jest studentką Polskiej Szkoły Reportażu



POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Nie Maj 02, 2010 20:01   

Cytat:
Za sprawą upowszechniania się szkolnictwa średniego, a ostatnio również wyższego, powstała spora grupa ludzi, czasem nawet wyrobionych literacko i o pewnej wiedzy naukowej, których formalne wykształcenie zdecydowanie wykracza poza zdolności do analitycznego myślenia.
Medawar
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 02, 2010 20:35   

Kangur napisał/a:
Cytat:
Za sprawą upowszechniania się szkolnictwa średniego, a ostatnio również wyższego, powstała spora grupa ludzi, czasem nawet wyrobionych literacko i o pewnej wiedzy naukowej, których formalne wykształcenie zdecydowanie wykracza poza zdolności do analitycznego myślenia.
Medawar


na bezproduktywną "prace" brak frajerów

globalistom nie chodzi o to by kszałcić fachowców
ale o to by produkować pożytecznych wykształciuchów
a przy okazji trzepać kase na frajerach
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Pon Maj 03, 2010 00:38   

"dlaczego osoby inteligentne nie mogą znaleźć pracy?"

nie mogą czy nie chcą?
moim zdaniem osoba inteligentna widzi więcej absurdów otaczającego świata od innych. zapieprzanie 8-10 godzin dziennie raczej nie wiele ma wspólnego ze szczęściem i spełnieniem a osoba, która osiągnęła wyższy poziom duchowy rozumie jak bezsensowne jest pięcie się po "szczeblach kariery". po co narażać się na niepotrzebny stres w pracy goniąc za nie wiadomo czym, skoro można przejść przez życie spokojnie i szczęśliwie. człowiek inteligentny wie, że praca daje złudne poczucie wolności i dlatego szuka zajęcia mało wymagającego. dzięki temu będzie miał więcej sił i czasu na samokształcenie, szukanie sensu itp.

nie rozumiem jednego. dlaczego kogoś kto skończył studia uważa się za inteligencję? czy papierek mówi tyle o człowieku? czy inteligencja to tylko przesiedziane lata w szkolnej ławce? zawsze wydawało mi się to czymś więcej. na własnym przykładzie: nie ukończyłem żadnych studiów i jakoś nie narzekam ale wiele osób, z którymi się uczyłem w szkole średniej pokończyło już studia. pytanie: czy nazwałbym ich ludźmi inteligentnymi? raczej nie, są to te same ćwoki, pewnie trochę poważniejsze, tylko, że z papierkiem. kiedyś może i miałoby to rację bytu, 20-30 lat temu ale dzisiaj? obecnie istnieje swego rodzaju nagonka na kończenie studiów i kazdy głupi może je skończyć (jeśli ma pieniądze nie musi się nawet uczyć). nasi rodzice, dla których studia były często marzeniem, dzisiaj uważają za punkt honoru posłać dziecko na uczelnię mimo iż czasami nie ma to większego sensu. ale za to sąsiedzi pękną z zazdrości.

tyle:)
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Pon Maj 03, 2010 04:12   

gravs napisał/a:
"dlaczego osoby inteligentne nie mogą znaleźć pracy?"
nie rozumiem jednego. dlaczego kogoś kto skończył studia uważa się za inteligencję? czy papierek mówi tyle o człowieku? czy inteligencja to tylko przesiedziane lata w szkolnej ławce? zawsze wydawało mi się to czymś więcej. na własnym przykładzie: nie ukończyłem żadnych studiów i jakoś nie narzekam ale wiele osób, z którymi się uczyłem w szkole średniej pokończyło już studia. pytanie: czy nazwałbym ich ludźmi inteligentnymi? raczej nie, są to te same ćwoki, pewnie trochę poważniejsze, tylko, że z papierkiem. kiedyś może i miałoby to rację bytu, 20-30 lat temu ale dzisiaj? obecnie istnieje swego rodzaju nagonka na kończenie studiów i kazdy głupi może je skończyć (jeśli ma pieniądze nie musi się nawet uczyć). nasi rodzice, dla których studia były często marzeniem, dzisiaj uważają za punkt honoru posłać dziecko na uczelnię mimo iż czasami nie ma to większego sensu. ale za to sąsiedzi pękną z zazdrości.

tyle:)

Niby wyksztalcony ............ a gamon.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Pon Maj 03, 2010 16:08   

fink napisał/a:
gravs napisał/a:
moim zdaniem osoba inteligentna widzi więcej absurdów otaczającego świata od innych..

Taaaaa...

Abstrahując od wykształcenia... gravs fajnie sobie pobujać w obłokach, no nie ? Może mi powiesz za co będę płacił rachunki i skąd znajdę pieniądze na jedzenie i ubranie, jak nie będę pracował te 8-10 godzin dziennie ? No niestety rodzice mi nie zostawili spadku kilku-milionowego jak co poniektórym, ani żadnego innego, bo nie mieli. Rozwój duchowy (czyli psychiczny tłumacząc na nasze) ok, tylko jak go osiągnąć jak nie będę miał co jeść ? Powiesz gravs ?


ale ja nie pisałem o pracy jakiejkolwiek. praca jest niestety obowiązkowa w dzisiejszym świecie (systemie), chyba że jak napisałeś ktoś odziedziczył miliony.
chodziło w mojej wypowiedzi głownie o to, że inteligentna osoba nie będzie uczestniczyła w tzw. wyścigu szczurów, bo dostrzeże jego absurdy. bo czy pięcie się po szczeblach kariery z wiszącym językiem na brodzie i uważanie tego za główny cel w życiu jest mądre?

ja pracy nie demonizuję, aczkolwiek uważam, że można by było się bez niej obyć a przynajmniej zredukować do minimum. pracować tyle ile trzeba. nie harować. nie robić z siebie za wszelką cenę przodownika pracy.

PS: ubranie się dużo nie kosztuje. zapewne rzeczy, które mamy na sobie spokojnie wystarczyłyby nam na kilka kolejnych lat ale my musisz kupować nowe bo tak nam powiedziano w domu, że trzeba ładnie wyglądać, w telewizji promuje się konsumpcjonizm a znajomi patrzą nieprzychylnym okiem jeśli ciągle nosisz ciuch modny w tamtym sezonie.

pozdrawiam :)
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 03, 2010 20:05   

gravsa bardziej odebrałem w guście że możesz być bogaty na dwa sposoby: albo redukując swoje wydatki, albo podnosząc swoje zarobki. Oczywiście najlepszą opcją jest używanie z obu naraz. Co do rozwoju duchowego to zapewne jest spora różnica, rozwój psychiczny jest bardziej związany z emocjami i ich uzewnętrznianiem, a duchowy w odnajdywaniu siebie, taka rozrywka na którą nawet ubogich stać
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pon Maj 03, 2010 21:58   

Kasiora nie sluzy tylko do kupowania "stuff'u". Daje kontrole nad wlasnym zyciem (czy to sie komus podoba czy nie), i to jest najwazniejsze.
A praca, o ile przyjemna i polaczona z nauka, moze spokojnie trwac 8h dziennie, albo i dluzej.
IMO.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Wto Maj 04, 2010 14:00   

Kasiora daje kontrolę, nad własnym życiem? Wybacz flo, ale jeszcze niewiele rozumiesz. Kasiora daje przeważnie kontrolę ale nad drugim. Sensowniej brzmi kasiora daje niezależność. Takie słowa są już bliższe prawdy. Jednak prawda jest taka że ta kasiora która dzisiaj daje ci tą niezależność tak naprawdę w coraz większym stopniu ją odbiera. Odbiera bowiem wolność.

Taki poziom rozumienia świata jak tu przedstawiasz jest kaleki po prostu.


Co zaś tyczy się szukania pracy i związków z inteligencją to jest to symptomatyczne. Ludzie cały czas nie pojmują co jest grane, myślą że jak skończą jakąś śmieszną szkołe, przyswoją pewną wiedzą to już są inteligentni.

Cóż, trzeba by wrócić do grecji, założe się jednak że ci inteligenci mało wiedzą o grecji, a jak wiedzą to ta wiedza jest typowo szkolna, czyli właśnie taka że nie znają życia.

Dobrze powiedział Lepper, że inteligencja to rzecz wrodzona. Natomiast nauka, wiedza to co innego. Gdyby tak wszyscy co kończą studia byli wybitni i wielcy to dawno już byśmy wszyscy latali Enterprisami, nie znalibyśmy chorób itp. tymczasem poziom edukacji rzekomo wzrasta, ilość geniuszów i inteligentów niezmiennie rośnie, a problemów, cierpienia coraz więcej.

Śmiech na sali i gazeta wybroczna. Toście sobie sami zrobili. Tam będzie skarb wasz gdzie serce wasze.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Wto Maj 04, 2010 14:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Wto Maj 04, 2010 19:08   

rakash napisał/a:
Wybacz flo, ale jeszcze niewiele rozumiesz.

Chciales pewnie powiedziec, ze rozumiem inaczej niz Ty
rakash napisał/a:
Sensowniej brzmi kasiora daje niezależność.

Niezaleznosc, kontrola nad swoim zyciem, autonomia, jeden pies.
rakash napisał/a:
Jednak prawda jest taka że ta kasiora która dzisiaj daje ci tą niezależność tak naprawdę w coraz większym stopniu ją odbiera. Odbiera bowiem wolność.

Komu odbiera, temu odbiera.
Tym osobom wspoczujemy z calego serca.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Maj 04, 2010 20:32   

Cytat:
Takie słowa są już bliższe prawdy. Jednak prawda jest taka że ta kasiora która dzisiaj daje ci tą niezależność tak naprawdę w coraz większym stopniu ją odbiera. Odbiera bowiem wolność.


Lepiej medytować w Roys Roysie niż na przyczepie od traktoru
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Maj 04, 2010 21:33   

iliq napisał/a:
Lepiej medytować w Roys Roysie niż na przyczepie od traktoru

Ja wolę medytować na hektarach mojej posiadłości, z dala od planktonu, który "stinks of the lamp" 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Maj 05, 2010 10:41   

dlatego luksusem jest moc nie pracowac :viva: nas na razie stac nas, zeby tylko jedna osoba nie pracowala, potem wracam, zobaczymy jak dlugo sytuacja pozwoli.

Gravs, ja sie zgadzam, praca nie jest sensem jako takim, wiem po sobie, ze nawet najbardziej fascynujaca praca po jakims czasie powszednieje i meczy, pewnie w kazdym zawodzie tak jest. Ale z drugiej strony nie mozna jesc tynku ze scian, nie placic rachunkow i tylko sie ogladac na wsyztskie rzeczy w sklepach.
Jak nie mialam dzieci i bylam sama, czy nawet potem jak bylismy z mezem jeszcze sami mielismy b okrojone codzienne potrzeby, nigdy nie bylismy skredytowani. Gdyby nie to, ze uwielbiamy podrozowac to uskladalibysmy kasy jak lodu, ale wiekszosc pieniedzy szla na narty zima i wyprawy latem.
Mysle, ze troche zmienisz zdanie jak urodza Ci sie dzieci :-)
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Maj 05, 2010 17:11   

_flo napisał/a:
rakash napisał/a:
Wybacz flo, ale jeszcze niewiele rozumiesz.

Chciales pewnie powiedziec, ze rozumiem inaczej niz Ty
rakash napisał/a:
Sensowniej brzmi kasiora daje niezależność.

Niezaleznosc, kontrola nad swoim zyciem, autonomia, jeden pies.
rakash napisał/a:
Jednak prawda jest taka że ta kasiora która dzisiaj daje ci tą niezależność tak naprawdę w coraz większym stopniu ją odbiera. Odbiera bowiem wolność.

Komu odbiera, temu odbiera.
Tym osobom wspoczujemy z calego serca.


Pies to pies, ale psy rózne są. Można to oczywiście ignorować, tylko skąd ta ignorancja, czyżby ciebie to w jakiś sposób antagonizowało?

Napisałem PROSTO, nie znam cie, oceniłem to co napisałaś w temacie, który u podstaw jest psu na budę, zakłamany.

Ostatnio w tym temacie słyszałem ciekawą historię jak to szewc przez 10 lat budował drogi, mosty, domy, nawet komisriat Policji. No cóż, studiów nie skończył, miał podstawówke tylko, prymusem nawet nie mógł myśleć aby być a na brak pracy i z pewnością KASIORY nie narzekał.
_________________

 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 05, 2010 19:00   

fink napisał/a:
Hannibal napisał/a:
"stinks of the lamp"

I know the meaning of the words, but I don't understand the sense. Could you translate into Polish or even into English ?

"If something smelled of the lamp it meant that the person had worked too hard on it, staying up late into the night, overdoing it, and hence ruining the work by too much effort. It's kind of like the Roman equivalent of pulling an all-nighter!"
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved