Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Witold Jarmolowicz
Wto Sty 01, 2013 11:07
Przełamaywnie stereotypów żywieniowych
Autor Wiadomość
the meat eater

Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 119
Wysłany: Sob Mar 13, 2010 13:40   Przełamaywnie stereotypów żywieniowych

witam

chciałbym poruszyć temat przełamania stereotypów żywieniowych.

W moim domu wyłącznie ja żywię się nisko węglowodanowo i tłusto. Pozostali domownicy są tak mocno zakorzenieni w węglowodanach że nie mieści im się w głowach jak można nie jeść chleba produktów mącznych czy chociażby ziemniaków....ich ulubiony obiad to np kluski ziemniaczane z dodatkiem mąki lane na wodę....nie będę tego komentował bo w zasadzie nie ma czego....

uważam że ten model wyrasta z tradycji i przyzwyczajenia. jak ktoś ma 50 lat to ciężko mu zrozumieć nowa koncepcje dietetyki....dla nich ja jestem dziwakiem i stosuje najgorsza dieta na świecie.....

czy mieliście ten sam problem ze swoimi domownikami? czy próbowaliście jakoś ich sprowadzić na dobra drogę?(wiem że raczej nie powinno się próbować) a jak tak to jakich argumentów używaliście?
Ostatnio zmieniony przez Molka Sob Wrz 24, 2011 13:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zeto555 

Pomógł: 3 razy
Wiek: 56
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 1035
Skąd: podlasie
Wysłany: Sob Mar 13, 2010 17:00   

ja mam caly czas problemy z dieta,od kilkunastu lat i nawet moje wyjscie z choroby nikogo nie przekonalo. Nawet efekty wizualne w postaci zbicia wagi z ponad 130 na 70+kilka nie dziala. Zawsze to samo gadanie,ze odbije sie to na starosc
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 13, 2010 17:09   

w domu mojej mamy na wsi na Podlasiu jej tata (mój dziadek) zawsze jadał bardzo tłusto - podgardle, boczek pływały na patelni; pił zupy na krwi
jadał też sporo pieczywa, ale niezbyt lubił słodkie rzeczy, ciasta, etc.
miał też sporawą nadwagę, ale zdrowie wyjątkowo dobre, tylko raz był na zwolnieniu lekarskim przez całą swoją karierę zawodową (zbyt dużo %)
alkoholu tez nie wylewał za kołnierza, ale tego wymagały interesy; jednak raczej nie upijał się, pił zawsze pod porządny podkład
parę lat temu miał operację by-passów i teraz znów dobrze się czuje
na twarzy wygląda gładziutko, praktycznie bez zmarszczek
wiek - 85 lat 8-)
babcia jadła zawsze jednak dość chudo, lubi słodkie
zdrowie ma w normie (wiek 81 lat), szczupła, krząta się po domu
BTW - cholesterol babci jest wyższy niż dziadka ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Mar 13, 2010 17:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 13, 2010 17:15   

Hannibal napisał/a:
...teraz znów dobrze się czuje
na twarzy wygląda gładziutko, praktycznie bez zmarszczek
wiek - 85 lat 8-)
babcia jadła zawsze jednak dość chudo, lubi słodkie
zdrowie ma w normie (wiek 81 lat), szczupła, krząta się po domu
BTW - cholesterol babci jest wyższy niż dziadka ;)...

Tacy wlasnie ludzie maja szanse na 120 lat zycia,
pod warunkiem "pomocy". 8-)

Samo niestety nie przyjdzie! 8-)
.
 
     
Kosmal


Pomógł: 2 razy
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 107
Skąd: Grodzisk Mazowiecki
Wysłany: Sob Mar 13, 2010 17:24   

U mnie jest dokładnie to samo. Na obiedzie widzę wymowną wymianę spojrzeń między domownikami. Do dyskusji na temat tego, że przedwcześnie zejdę z tego świata już nie dochodzi, bo wiele razy im wytłumaczyłem, że nie zamierzam z niczego rezygnować. A kiedy chciałem ich do tego przekonać, podtykając im książke Lutza, nawet nie chcą spojrzeć, bo nawet gdyby mi mieli uznać rację, i tak nie przestaną jeść "normalnie" a ja pozostanę dziwakiem, który nie znajdzie sobie żony :-D Ale na szczęście moja dziewczyna nie jest taka uprzedzona i ją może uda mi się przekonać.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 13, 2010 17:27   

Kosmal napisał/a:
A kiedy chciałem ich do tego przekonać, podtykając im książke Lutza, nawet nie chcą spojrzeć

jak ponad 3 lata temu ją kupiłem i przeczytałem to też zachęciłem rodziców do lektury, ale nie byli zainteresowani
od jakiegoś czasu moja mama zaczęła się tym interesować i książkę Lutza z przyjemnością czyta; ograniczyła węgle, coraz mniej słodzi herbatę i czuje się bardzo dobrze, zupełnie ją nie ciągnie do słodkości
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
the meat eater

Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 119
Wysłany: Nie Mar 14, 2010 16:50   

niestety rodzice próbują siłowo wymusić na mnie jedzenie chleba i ziemniaków......nie kupują po prostu tego co powinienem jeść oraz to ciągłe gadanie wręcz presja......jestem blisko załamania się na tej diecie......nie chcę tego tracić bo jak sobie przypominam z jakich problemów zdrowotnych wyszedłem za pomocą low carbo to mnie strach ogarnia jak pomyślę że miałbym wrócić do węglowodanów.....rodziców nic nie przekonuje oni mają wiedze z TV gdzie tłuszcz jest winny wszystkiemu .....nie wiem co mam robić
Ostatnio zmieniony przez the meat eater Nie Mar 14, 2010 16:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 14, 2010 17:06   

the meat eater napisał/a:
nie wiem co mam robić

w tym przypadku cel uświęca środki
ja postawiłem w domu poprzeczkę tak wysoko, że naprawdę trudno się dziwić, że moi rodzice nie są w stanie przez nią przeskoczyć
to jak jem było od czasu do czasu tematem rozmów w domu, ale raczej na spokojnie
gorzej jak przesadziłem z "zapachem" ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Mar 14, 2010 17:50   

Meat eater, rodzice czynnie nie akceptują Twojego wyboru, czyli w gruncie rzeczy - także Ciebie jako odrębnej jednostki. Póki jesteś na ich utrzymaniu, sytuacja nie wygląda ciekawie. Kwestie żywienia, jak podejrzewam, nie są jedynym obszarem, nad którym chcą rozciągać nad Tobą kontrolę.
O ile nie uda Ci się z nimi konstruktywnie problemu rozwiązać, musisz jakoś z tym żyć - jak większość, chyba że zdołasz się szybko usamodzielnić.
Ciężka sprawa i bardzo powszechna. Kiedy jeszcze utrzymywałem kontakty ze swoimi, ci nieustannie komentowali, były pobłażliwe uśmieszki i docinki - byłem wtedy na ŻO, ale w gruncie rzeczy, aktywnie nie ingerowali. Zresztą, miałem wtedy jakieś 27 lat i pracowałem.
Rodzice - o ile są trujący - wykorzystują bezlitośnie sytuacje, kiedy dziecko jest od nich zależne materialnie. Tak m.in. realizują swoje deficyty władzy.

Pogadaj z nimi. Nie wiem, jak u Ciebie jest, ale w przypadku tak zachowujacych się rodzicieli, jestem w prognozowaniu rozwoju wypadków, raczej skrajnie pesymistyczny.
Ale zawsze można się podporządkować.

ps: Jeśli jesteś w wieku szkolnym, to z braku wyjścia przyjmujesz warunki silniejszego. Samodzielność finansowa, to drugi bardzo ważny czynnik. A na samodzielność emocjonalną (najważniejszy czynnik) trzeba sobie spoooooro zapracować i na dodatek to boli.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Mar 14, 2010 17:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 14, 2010 18:56   

the meat eater napisał/a:
niestety rodzice próbują siłowo wymusić na mnie jedzenie chleba i ziemniaków.

za to grozi kryminał
"know your rights" 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
the meat eater

Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 119
Wysłany: Nie Mar 14, 2010 18:56   

porozumienie nie wchodzi w grę...moi rodzice to totalny beton w sprawach żywieniowych....do tego nigdy nie miałem z nimi dobrego kontaktu (mówię to dosłownie.......jak założę rodzinę to będę dbał o silne więzi rodzinne oparte na zrozumieniu i dobrych relacjach ...w mojej rodzinie porozumienia i kulturalnej rozmowy nie ma i nie będzie bo ludzi w ich wieku nie można już zmienić a ja nie mam ochoty walić głową w mur).

tak jak wcześniej napisałem wiedza z TV, 50 letnia tradycja diety kartoflowo chlebowej, do tego kilka osób odjechało w rodzinie na zawał wiec są święcie przekonani że to wina tłuszczu a nie przemawia do nich fakt że nałogowo palili papierosy i chlali wódę litrami....nic ich nie przekona do póki w TV jasno ludziom nie naświetlą że są w totalnym błędzie żywieniowym

dla nich tłuszcz= cholesterol= miażdżyca i ich głowy innych argumentów nie przyjmują

ps
mój problem polega na tym że już do diety węglowodanowej nie mogę wrócić bo po prostu mi nie smakuje......do tego byłem w stanie przedcukrzycowym i boje się powrotu objawów i szeregu innych problemów towarzyszących a które obecnie ustapiły
Ostatnio zmieniony przez the meat eater Nie Mar 14, 2010 19:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Mar 14, 2010 21:34   

Spokojnie, nie ma się co tak mocno denerwować. jeżeli rodzice nie obarczają cię w fałszywą odpowiedzialność to czym się martwisz? Masz lat 20 i rób wszystko aby odżywiać sie tak abyś miał zdrowie i siłę. Tak jak napisał Tomek, uniezależnisz się i będziesz miał spokój. A póki co lepiej z rodzicami nie dyskutuj skoro są tak nastawieni tylko staraj się odżywiać sensowniej.

Widzisz kiedyś ludzi uczono tak i oni w coś tam wierzą a dzisiaj uczy się inaczej, problem w tym że teraz wcale nie jest lepiej i wiele osób nie tylko twoi rodzice wierzą w to że cholesterol powoduje miażdżycę, co zresztą poniekąd jest prawdą. Ludzie wierzą też w inne półprawdy i bajki.

A co do deficytów władzy to też nie jest tylko problem rodziców i rodzin tak jak to chcą przedstawiać MiTy.
_________________

 
     
r.ewelka 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 05 Lut 2010
Posty: 104
Skąd: Pruszków
Wysłany: Pon Mar 15, 2010 21:10   

Przykro mi tego słuchać Meat Eaterze, ktoś kto cię na serio kocha, nigdy nie będzie wnikał w twoje decyzje, tym bardziej, że jak piszesz one ci służą i wychodzą ci na dobre. Słów mi po prostu brak. Ale w sumie typowy toxic. Ja się wyprowadziłam z domu mając 19 lat. Pod względem finansowym była kiszka, ale jak mówią najważniejsze rzeczy na świecie są za darmo, za wszystkie inne zapłacisz kartą.

Mąż sam nie przeszedł na tę dietę, ale słowem się nie zająknął, czy wiem co robię. Ufa mi i wierzy, że jak coś robię to jest to przemyślane. Jesteśmy razem, ale nie ma mowy o ingerowaniu w decyzje. Tu serio nie chodzi o cholesterol, tylko o ciebie.
_________________
Tłuszcz, jak wiadomo, jest szkodliwy.
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 13:59   

the meat eater napisał/a:
niestety rodzice próbują siłowo wymusić na mnie jedzenie chleba i ziemniaków......nie kupują po prostu tego co powinienem jeść oraz to ciągłe gadanie wręcz presja......jestem blisko załamania się na tej diecie......nie chcę tego tracić bo jak sobie przypominam z jakich problemów zdrowotnych wyszedłem za pomocą low carbo to mnie strach ogarnia jak pomyślę że miałbym wrócić do węglowodanów.....rodziców nic nie przekonuje oni mają wiedze z TV gdzie tłuszcz jest winny wszystkiemu .....nie wiem co mam robić


Sytuacja z pozoru wydaje się bardzo ciężka, ale być może większość problemów jest w twojej głowie. Nie jesteś też żadnym wyjątkiem, 85% rodzin jest dysfunkcyjnych.

"Przełamać" znacznie łatwiej swoje nawyki i programy. A przełamując się zainspirujesz wszystkich wokoło. Skuteczniej niż gdybyś z nimi dumnie wojował, obrażał i pouczał. Zresztą pewnie próbowałeś naprawiania innych wbrew ich woli i już to wiesz. Czas na coś nowego.

Spróbuj dojrzeć w działaniach "pazdierzowatych" rodziców nieliczne rzeczy godne uznania i skoncentruj się na nich. Przez miesiąc powiedz im codziennie jakiś komplement. Może być mały, np iż dobrze dbają o roślinki w domu albo coś w tym stylu. Dziękuję mamo, tato za to i za to. Banał? Nie dla każdego.

Dajecie sobie prezenty na urodziny, imieniny, święta, dzień ojca? Sprezentuj mamie lub ojcu książkę Lutza za którymś razem. Może być z czymś innym w pakiecie. Nie pożyczaj dumnie ale sprezentuj. Najlepiej nową, ładnie zapakowaną ze szczerymi życzeniami pomyślności, bez ironii, żarcików.

I patrz jak powoli gaśnie ich ciągłe gadanie oraz presja.

Ps. Jeśli takie coś nie pomoże, to faktycznie znak, że wokoło same wilki, toksyczne wampiry, krokodyle i pora się ewakuować za wszelką cenę. 8/

Ale nie zdziw się, jak tam dokąd uciekniesz zastaniesz podobną sytuację i przyciągniesz podobny typ ludzi. Wtedy będziesz miał już pewność, że problem jest też w tobie, tzn że masz program ofiary lub bohatera-męczennika.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Śro Mar 17, 2010 15:06, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Mar 17, 2010 14:48   

Waldek

pięknie napisane , wzruszyłem się

taki sposób rozumowania jest mi bliski , kojarzy mi się z Kazaniem na Górze

gratuluje

Darek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 15:17   

Waldek B napisał/a:
I patrz jak powoli gaśnie ich ciągłe gadanie oraz presja.


Tiaaaa, i patrz i czekaj na to przez następne 20-40 lat, najlepiej aż do śmierci rodziców... :faint:

Waldek, niby całkiem sensownie gadasz, ale jednak mam wrażenie, że kładziesz nacisk na utrzymanie za wszelką cenę nadziei, która może się okazać fałszywą. Obarczasz TheMeatEatera 100% odpowiedzialnością za tworzenie zdrowych relacji w rodzinie, a na dodatek na końcu dobitnie sugerujesz, że jeśli mu się nie uda i jeśli w przyszłości "przyciągnie" do siebie inne toksyczne osoby, to znaczy, że to wszystko w 100% jest jego wina. I to Ty w innych swoich postach gadasz coś o empatii i inteligencji emocjonalnej?

Pisałam o tym wielokrotnie, ale napiszę raz jeszcze. W zdrowych, dojrzałych relacjach (czyli również relacjach dorosłe dziecko - rodzice) odpowiedzialność za sukces/porażkę relacji leży po obydwu stronach 50/50. Nie może być tak, że dorosłemu dziecku zalezy na dobrych stosunkach ze starymi, więc dwoi się ono i troi przez wiele lat, a tamci jak mieli go gdzieś tak nadal mają w tym samym miejscu. To chory układ, który można tak ciągnąć w nieskończoność, ciągle żywiąc się fałszywą nadzieją, że jak jeszcze bardziej się postaram, to może wreszcie się uda i rodzice się zmienią. To sposób myślenia szczególnie typowy dla DDA oraz dzieci wychowanych w innych dysfunkcyjnych rodzinach. To myślenie obarczające dziecko 100% odpowiedzialnością za budowanie relacji z rodzicami.

Tu chodzi o wyrobienie u siebie zdrowego rozeznania w sytuacji, bez hura-optymizmu czy totalnego pesymizmu. Fałszywa nadzieja, tak często zalecana przez wyznawców różowych okularów, jest niczym innym jak cementowaniem uzależnienia od rodziców i gloryfikacją ich "świętości". Fałszywa nadzieja, to taka nadzieja, która wbrew intuicji i oczywistym faktom, nakazuje uzależnionemu emocjonalnie dorosłemu dziecku ślepo wierzyć, że to od niego w 100% zależy budowanie relacji ze starzejącymi się rodzicami. To nadzieja, która każe ciągle dawać jeszcze więcej, starać się jeszcze bardziej - w nieskończoność.

A zdrowa nadzieja nie ma z tym nic wspólnego. Zdrowa nadzieja jest poparta rzeczywistością, a nie idealistycznymi wyobrażeniami o niej. Chodzi o szczerość wobec siebie, o odwagę przyznania tego, co być może od dawna odczuwało się "w ciele", intuicyjnie. Świadomość tego, że nie każdy rodzic jest kochający, nie każdy pragnie szczęścia swojego dziecka, nie każdy jest zdolny do zmiany i przyznania się do błędów, nie każdy chce odbudowania zdrowych relacji ze swoim dorosłym dzieckiem, taka świadomość jest piekielnie bolesna i przerażająca dla większości osób. Dlatego wolą próbować i próbować w nieskończoność, aż do śmierci rodziców, zaniedbując swoje własne potrzeby.

TheMeatEater napisał jedną ważną obserwację:

Cytat:
w mojej rodzinie porozumienia i kulturalnej rozmowy nie ma i nie będzie bo ludzi w ich wieku nie można już zmienić a ja nie mam ochoty walić głową w mur


Nie znamy szczegółów jego relacji z rodzicami, ale to zdanie bardzo dużo mówi i widać w nim zdrowe podejście do sprawy. Być może nic w doświadczeniu TheMeatEatera nie wskazuje na to, że z jego rodzcami będzie się dało prowadzić konstruktywny dialog. Być może to wszystko sięga o wiele głębiej niż tylko tematy żywieniowe. Być może intuicja TheMeatEatera podpowiada mu, że nie warto próbowac w nieskończoność. Trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć dość i skupić się na własnym życiu.

W przypadku TheMeatEatera uważam, że niezależność finansowa która pozwoli mu samodzielnie kupować i przygotowywać posiłki jest bardzo ważnym czynnikiem. Póki jest się "na garnuszku" u (szczególnie autorytarnych) rodziców, bardzo ciężko jest należnie zadbać o swoje odmienne preferencje. Można podsuwac książki i próbować prowadzić konstruktywne rozmowy, ale jeśli rodzice to "totalny beton", jak to ujął TheMeatEater, to prędzej zrujnuje się sobie nerwy, niż przekona się ich do zmiany. I po co? Można próbować manipulować (np. "słodząc" rodzicom) i szantażować, ale według mnie to chore, szczególnie jeśli kłóci się z poglądami i całą sytuacją.

W ogóle nie zaprzątałabym sobie głowy próbami przekonania (zmiany) rodziców, a skupiłabym się na tym, co mogę realnie zrobić dla siebie (np. co konkretnie mogę zrobić, by móc samodzielnie kupować i przygotowywać interesujące mnie dania).

Marishka

P.S. Waldek, jeszcze trochę i przebijesz mistrzyni dobryzmu - pani Dobroniową albo jakąś inną Foleyową :faint:

P.P.S. Biorąc pod uwagę, że wedle niektórych badaczy aż 25% populacji stanowią wszelkiej maści psychopaci (czyli aż co czwarty!), wcale nie jest tak trudno o "przyciągnięcie" takiego osobnika. I nie będzie w tym "winy" TheMeatEatera, po prostu taka jest na razie otaczająca nas rzeczywistość. Waldku, chyba że schronisz się w pustelni, w "normalnym" zyciu będziesz spotykał zarówno osoby zdrowe, jak i te z zaburzeniami. I to Ty zadecydujesz, które osoby będą stanowić dla Ciebie wartość, z którymi będziesz chciał utrzymywać kontakty, a z którymi je ograniczysz/utniesz. Nie ma w tym żadnej "magii", żadnego "przyciągania". Bajeczka o "przyciąganiu" to dobry chwyt dla osób nieświadomych, bo osoba świadoma swojej historii, uczuć i potrzeb, będzie sama decydowała o swoich relacjach, a nie powoływała się na jakąś "siłę przyciągania".
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 17, 2010 15:25, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Piotr86 

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 12 Mar 2010
Posty: 40
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 16:25   

Moim zdaniem stanowczo przesadzacie z oceną rodziców the meat eatera.
Żeby wam to uświadomić, podam taki przykład: jesteście na diecie "low carbo" i wyobraźcie sobie, że Wasze dziecko (jeśli nie macie to przyszłe) postanowiło przejść na dietę ściśle wegańską po przeczytaniu jakiejś książki. Co wtedy robicie? No pewnie, próbujecie zrozumieć, przekonać itd. Ale mogę się założyć że nie będziecie tego akceptować. A Wasze dziecko odebrałoby to pewnie jako presję i "próbę wmuszania" jajek i mięsa :)
Jeśli ktoś głęboko wierzy, że całe zło tego świata to tłuszcz, bo takie informacje czerpał od swoich autorytetów przez całe życie, to wcale nie jest łatwo mu zmienić poglądy.
Rodzice pewnie chcą jak najlepiej, nie odnajduję tu zachowań psychopatycznych ani nadużywania władzy. Druga sprawa jest taka, że w rodzinie zwykle gotuje się posiłek wspólny i chyba rodzice mają prawo zdecydować, jaki jest ich obiad. Jeśli ktoś chce jeść coś innego, to niestety musi przyrządzać sobie jedzenie sam, wliczając w to kupowanie produktów.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 16:41   

Piotr86 napisał/a:
Moim zdaniem stanowczo przesadzacie z oceną rodziców the meat eatera.


Piotr, a w którym miejscu znalazłeś ową "przesadę", bo wydawało mi się, że wyraźnie napisałam "nie znamy szczegółów jego relacji z rodzicami" i odwołałam się jedynie do słów samego TheMeatEatera. Czy napisałam gdzieś, że konkretnie jego rodzice "zachowują się psychopatycznie" lub "nadużywają władzy"? Proszę czytać uważnie.

Piotr86 napisał/a:
Co wtedy robicie?

Jeśli to "dziecko" nie jest małym dzieckiem, a osobą dorosła i samodzielnie myślącą, to zakładam, że bierze odpowiedzialność za swoje decyzje. Mogę pogadać i wysłuchać, ale ostatecznie moje żywienie, to moja sprawa, jego żywienie to jego sprawa. Podkreślam, że mówimy tu o dorosłym "dziecku"! Jeśli takie "dziecko" dotychczas żywiło się tym, co ja gotowałam, to teraz zaproponowałabym mu samodzielne przygotowywanie posiłków. Prawdopodobnie skusiłabym się i spróbowała, gdyby mnie poczęstował własnoręcznie przygotowanym wegańskim daniem. Tyle na temat.

Piotr86 napisał/a:
Druga sprawa jest taka, że w rodzinie zwykle gotuje się posiłek wspólny i chyba rodzice mają prawo zdecydować, jaki jest ich obiad. Jeśli ktoś chce jeść coś innego, to niestety musi przyrządzać sobie jedzenie sam, wliczając w to kupowanie produktów.


Powtórzyłeś dokładnie to, co napisałam 8-)

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 16:46   

Piotr86 napisał/a:
Rodzice pewnie chcą jak najlepiej.


To jeden z najbardziej wyświechtanych, oklepanych, wytartych, wyleniałych i nie mających niczego wspólnego z rzeczywistością, frazesów.
Co innego nie zgadzać się z weganizmem dziecka, co innego zaś CZYNNIE mu tego zabraniać.
Jeśli trudno Ci zrozumieć fakt, że ktoś mógłby darować sobie zmianę nawyków żywieniowych u dziecka w sposób inwazyjny, znaczy, że może nie pojmujesz słowa świadomość, jednocześnie się nim posługując. Jak świadoma osoba może używać haseł o chcących jak najlepiej dla swych dzieci rodzicach, w odniesieniu do rodziców OGÓLNIE, lub w odniesieniu do przypadku Meat Eatera, który wyraźnie sam wie najlepiej, jakich ma rodziców. Wiesz to lepiej od niego, gdy ten czuje z ich strony chora presję?
Ponadto, czy jesteś przekonany w 100%, że weganizm nie jest równoprawny wobec low-carbu???
Poczytaj Krzysztofa2, zwłaszcza zobacz ostatni filmik o 72 letnim weganinie.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 17, 2010 16:48, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Piotr86 

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 12 Mar 2010
Posty: 40
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 17:08   

Piszecie ogólnie, ale jednak te wypowiedzi o toksycznych rodzicach i psychopatach kierujecie do the meat eatera i w związku z jego wypowiedziami, co jest bardzo sugestywne. Stąd mój post.
Ja po prostu próbuję się wczuć też w sytuację tych rodziców. Jesteś przekonany, że Twoje dziecko robi sobie krzywdę ( przykład weganizmu widocznie nie był najlepszy, skoro dopuszczasz możliwość, że jest równoprawny z low- carbem) to nigdy nie będziesz tego do końca akceptował. Dopiero, gdy się przekonasz, że nie miałeś racji, możesz to zmienić.
Że rodzice chcą jak najlepiej to wyświechtany frazes? w 99% przypadków nie.
Poza tym apeluję o jakąś proporcję. Próba zachęcenia dorosłego dziecka do jedzenia warzyw zamiast mięsa to nie zbrodnia, patologia, toksyczność, psychopatyzm czy deficyt władzy.
A propos weganizmu - ja osobiście uważam że na takiej diecie człowiek nie jest w stanie zapewnić sobie wszystkich aminokwasów egzogennych we właściwych ilościach i w odpowiednim czasie, tak żeby zostały wykorzystane, co może w dłuższym okresie czasu prowadzić do ciężkich chorób -lub gorszego rozwoju osobniczego, gdy taka dieta jest stosowana w ciąży lub u małego dziecka. Można na taiej diecie żyć, 72 latek o ile jest zdrowy może dalej być zdrowy przechodząc na tę dietę. Nie ma to jednak związku z tematem :)
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 17:12   

Cytat:
dobitnie sugerujesz, że jeśli mu się nie uda i jeśli w przyszłości "przyciągnie" do siebie inne toksyczne osoby, to znaczy, że to wszystko w 100% jest jego wina.


To "wszystko w 100%" mi "dopisałaś". Dziękuję za "uzupełnienie", ale w moim poście nic takiego nie stało. Może to twoja projekcja?

Cytat:
I to Ty w innych swoich postach gadasz coś o empatii i inteligencji emocjonalnej?


Może empatii i IE mam na razie tyle co kot napłakał, ale pamiętajcie, że pracuję nad tym od bardzo niedawna.

Nie miałem intencji aby ten nieobiektywny oczywiście post brzmiał jako jakieś jedyne słuszne wyjście z sytuacji. Faktycznie macie rację gdyż powinienem był raczej napisać "możesz spróbować" a nie "spróbuj".

Wspominam jakie metody mi się w życiu ostatnio sprawdzają i potwierdzają. Jak najbardziej zgadzam się, że relacja rodzic dziecko to 50/50, ale czasem wystarczy kilka gestów z jednej TYLKO strony, by zatrzymać toksyczne błędne koło kręcące się przez całe pokolenia z dziada pradziada. I druga strona pięknie odpowiada, przyłącza się.

Nie wykluczam, że na niektórych "betonowych krokodziców" nie ma rady i trzeba się zwyczajnie ewakuować. Ale czasem ten krokodzic okazuje się zagubioną pozującą przestraszoną "ludzką jaszczurką"... Tylko mu wybudowano w wyobrazni pomnik wielkiego nieludzkiego potwora.

Ot moje dwa magiczne gramy bałaganów w temacie, żadne tam kazanie, a na pewno nie na górze. :)
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Śro Mar 17, 2010 17:19, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 17:21   

Waldek B napisał/a:
To "wszystko w 100%" mi "dopisałaś". Dziękuję za "uzupełnienie", ale w moim poście nic takiego nie stało. Może to twoja projekcja?


Waldek, w takim razie, jak należy właściwie interpretować te słowa:

Waldek B napisał/a:
Ale nie zdziw się, jak tam dokąd uciekniesz zastaniesz podobną sytuację i przyciągniesz podobny typ ludzi. Wtedy będziesz miał już pewność, że problem jest też w tobie, tzn że masz program ofiary lub bohatera-męczennika.


Dużo w tym takiego "rodzicielskiego" zastraszania, szczególnie ten charakterystyczny początek zdania...

Marishka
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 17:30   

Cholera, faktycznie nie wygląda to idealnie...

Dzięki za wytłuszczenie, zastanowię się nad tym jak ująć ową myśl lepiej.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
the meat eater

Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 119
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 17:48   

dziękuje Wam za odpowiedzi.

wiem dobrze że na polu relacji międzyludzkich nie ma jasnego i klarownego wyjaśnienia, trudno równiez szukać winnych bo zazwyczaj wina leży po obu stronach.

nie mniej jednak stosunki z rodzicami nigdy nie układały się dobrze a sprawa z LC to tylko kulminacja tego złego stanu.

wiem że mógłbym zrobić wiele rzeczy inaczej jednak gdzieś podświadomie już od młodzieńczych lat zakodowałem sobie że ja i rodzice nie gramy w jednej drużynie. były sytuacje gdy wystawiali mi żółtą kartkę, sytuacje w których potrzebowałem wsparcia i pomocy w ciężkich chwilach a otrzymywałem większy stres. te sytuacje mocno na mnie wpłynęły bo działy się w momencie mojej młodości. bywały sytuacje kiedy czułem że rodzina to nie rodzina. to powoduje że obecnie nie jestem wstanie przełamać pewnej ściany wobec ludzi którzy źle mnie kiedyś potraktowali.

ciągłe czuję ze rodzice nie prowadza wobec mnie czystej gry. ciągle mam wrażenie że gdzieś między znajomymi ciągle jestem tępiony obgadywany itd. to się czuje jak się później z tymi znajomymi człowiek spotyka gdyż nie trudno zauważyć zmianę zachowania wobec mnie.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 18:04   

TheMeatEater, nie wiem, w jakim jesteś wieku i czym się zajmujesz. Czy dobrzę wnioskuję, że mieszkasz z rodzicami i to oni zajmują się zakupem i przygotowywaniem jedzenia? Czy masz jakiekolwiek własne finanse, które pozwoliłyby Tobie samodzielnie kupować i przygotowywać dla siebie jedzenie?

Marishka
 
     
the meat eater

Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 119
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 18:13   

tak mieszkam z rodzicami, zarabiam tez na siebie jednak większość pieniędzy odkładam bo mam finansowe pewne plany..większość rzeczy kupują rodzice ja tylko to co potrzebuje ekstra....kupowanie sobie jedzenia w całości nie rozwiąże problemu w niczym gdyż ciągle oni by to widzieli...wyprowadzka owszem jednak to są olbrzymie koszty które uniemożliwiły by mi osiągnięcie celu finansowego na długie lata....na razie sytuacje jest patowa...czekam na rozwój wydarzeń a możliwe są dwie ścieżki albo ja zrezygnuje z LC dla świętego spokoju albo przeczekam i oni sie przyzwyczają
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 18:19   

the meat eater napisał/a:

wiem że mógłbym zrobić wiele rzeczy inaczej jednak gdzieś podświadomie już od młodzieńczych lat zakodowałem sobie że ja i rodzice nie gramy w jednej drużynie. były sytuacje gdy wystawiali mi żółtą kartkę, sytuacje w których potrzebowałem wsparcia i pomocy w ciężkich chwilach a otrzymywałem większy stres. te sytuacje mocno na mnie wpłynęły bo działy się w momencie mojej młodości. bywały sytuacje kiedy czułem że rodzina to nie rodzina. to powoduje że obecnie nie jestem wstanie przełamać pewnej ściany wobec ludzi którzy źle mnie kiedyś potraktowali.

ciągłe czuję ze rodzice nie prowadza wobec mnie czystej gry. ciągle mam wrażenie że gdzieś między znajomymi ciągle jestem tępiony obgadywany itd. to się czuje jak się później z tymi znajomymi człowiek spotyka gdyż nie trudno zauważyć zmianę zachowania wobec mnie.

Z ciekawoscia bym poczytal od twoich rodzicow za co dostales zoltka kartke. Sprobuj zaprosic ich na to forum. Niech sie wypowiedza na temat twojego grania w druzynie. Czy przypadkiem ty nie grales w druzynie, aby druzyna przegrala mecz? Czy ty sie nie czules, ze jestes trenerem tej druzyny i druzyna ma grac pod twoje dyktando? Nie obrazaj sie. Zrozumiesz to, jak twoj syn bedzie postepowal tak jak ty teraz. Podejrzewam ze MiT-y z tego powodu nie chca miec potomstwa. Boja sie konfrontacji swojej "wiedzy" z rzeczywistoscia.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
r.ewelka 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 05 Lut 2010
Posty: 104
Skąd: Pruszków
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 18:36   

Piotr86 napisał/a:
wyobraźcie sobie, że Wasze dziecko (jeśli nie macie to przyszłe) postanowiło przejść na dietę ściśle


...głodówkową. Moje dziecko od 8 lat stosuję tę dietę. Zostawia 1/2 z większości potraw jakie podaje. No i nie robię NIC. Bo nie potrzebuję nikogo kontrolować przez jedzenie.

the meat eater napisał/a:
albo ja zrezygnuje z LC dla świętego spokoju albo przeczekam


jeszcze jest jedna możliwość: aktywnie broń swego zdania, postaw na swoim, nie tłumacz, nie kłóć się, po prostu zakomunikuj, że to twoja sprawa jak jesz. Będzie to dla ciebie olbrzymi koszt psychiczny, pewnie dlatego wolisz postawę bierna: zrezygnować albo przeczekać. Złudnie te postawy są łatwiejsze, chyba tylko dla twoich rodziców. No cóż, wyobraź sobie że z twoich postów wiem co nie co o tej relacji - bardzo autorytarna, możliwe, że nie jesteś psychicznie gotowy ani zdolny na razie do konfrontacji. Ale nie wiem co powinieneś zrobić. Wiem tylko co ja zrobiłam i co błogosławię do dziś. Ale musiało minąć kolejnych 10 lat, żebym przestała się obwiniać tak jak ty:
the meat eater napisał/a:
bo zazwyczaj wina leży po obu stronach
_________________
Tłuszcz, jak wiadomo, jest szkodliwy.
 
     
r.ewelka 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 05 Lut 2010
Posty: 104
Skąd: Pruszków
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 18:47   

Kangur napisał/a:
Czy przypadkiem ty nie grales w druzynie, aby druzyna przegrala mecz? Czy ty sie nie czules, ze jestes trenerem tej druzyny i druzyna ma grac pod twoje dyktando?


no dobra, zastanówmy się, co to mogło być:
kradł samochody, ćpał, dilował, kradł batony z supermarketu, wynosił rzeczy z domu, żeby mieć na ćpanie i rodzice podali go na policję, zeznawali przeciw niemu, a może miał problem alkoholowy lub był uzależniony od gier i dali go na odwyk? Jakie jeszcze mogą być "mecze" między dorastającym synem a rodzicami? Jeśli przegrali mecz, to na pewno przez niego.
_________________
Tłuszcz, jak wiadomo, jest szkodliwy.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 18:49   

TheMeatEater, skoro zarabiasz i jesteś w stanie żywić się we własnym zakresie, to wara rodzicom od Twoich garów.

Rozumiem, że się wtrącają i nieustannie komentują to, co jesz? Próbowałeś może spokojnie powiedzieć coś w rodzaju: "Mamo, rozumiem i doceniam, że się o mnie martwisz, ale w chwili obecnej taki sposób żywienia odpowiada mi najbardziej i służy mojemu zdrowiu. Nie musisz się z tym zgadzać, dobrze wiem, że jesteś przyzwyczajona do jedzenia innych rzeczy i to jest w porządku. Ja jednak chciałbym ten sposób żywienia wypróbować, tym bardziej, że w żadnym stopniu nie będzie to ciebie obciążać, ponieważ sam będę dla siebie gotować."

Chodzi o to, by nie przyjmowac postawy defensywnej, nie tłumaczyć się zbytnio, nie bronić się. Po prostu dawać do zrozumienia, że rodzice mają prawo do swojego zdania, ale Ty też masz prawo do swpjego, a więc będziesz postępował zgodnie ze swoją decyzją. I robić to konsekwentnie i spokojnie. To trudne, ale myślę, że możliwe do zrealizowania. Jak sądzisz?

W tym temacie pomocną może się okazać książka "Toksyczni rodzice" Susan Forward. Szczególnie cenna jest druga część, w której są podane praktyczne i wypróbowane wskazówki jak wypracować w sobie postawę niedefensywną i jak reagować na umniejszające zaczepki (nie tylko rodziców). Jeśli wiesz, jaka jest sytuacja z rodzicami i widzisz, że merytoryczna dyskusja nie jest możliwa, to nie ma sensu uprawiac przepychanki, czy awanturować się. Jeśli widzisz gdzie to zmierza, wówczas ucinasz dyskusję mówiąc coś w stylu "rozumiem, że masz takie poglądy, w porządku, ale ja myślę inaczej." I olewać ich zaczepki, wyszydzania, czy cokolwiek stosują wobec Ciebie. Wiem, że bardzo trudno jest coś takiego puścić mimo uszu (tym bardziej, że wypowiadają takie słowa osoby teoretycznie najbliższe, więc to boli podwójnie), ale jeśli masz pewność tego, co robisz i jeśli widzisz pozytywne efekty (poprawa zdrowia, kondycji), to warto się tego trzymać.

Możesz też powiedzieć, szczególnie jeśli słyszysz coś bardzo przykrego pod swoim adresem, że jest Ci przykro, że tak mówią. Warto mówić o swoich uczuciach i je nazywać. Ważne, jak się to robi. Dlatego polecam tę książkę Forward, bo jest kopalnią wiedzy na temat radzenia sobie z takimi sytuacjami, jakie Ty opisujesz.

Powodzenia i odwagi!

Marishka
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 18:57   

MeatEater ja na Twoim miejscu poczekalabym do momentu usamodzielnienia sie poniewaz jesli mialabym jadac w stresie to jakies pozytywne akcenty tej diety i tak pujda na marne, a poniewaz jestes mlody i cale zycie przed Toba zdążysz jeszcze najeść sie "smalcu" do tego stopnia ze "uszami Ci wyjdzie" :what: :x
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 19:00   

I jeszcze jedno. R.ewelka słusznie pisze o takim zjawisku jak kontrolowanie przez jedzenie. Dla wielu matek jedzenie jest oznaką troski i miłości (bo same w podobny sposób były wychowywane), więc odmowa jedzenia tego, co przygotowały może być (nieświadomie) odbierana jako odrzucanie "miłości", odrzucanie ich jako matek. Wiem, to chore, ale dość często spotykane zjawisko.

Marishka
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 20:06   

M i T napisał/a:
I jeszcze jedno. R.ewelka słusznie pisze o takim zjawisku jak kontrolowanie przez jedzenie.

U mnie na szczęście nie było takiej kontroli. Rodzice nie kucharzyli tak dużo, szczególnie jak byłem już starszy. Jak zjadłem to ok, jak nie to też nie było sprawy. Jednak jak mama już coś zrobiła to zrobiła to porządnie, na bazie jakościowych produktów, bez popeliny.
Źle natomiast wspominam stołówkę w podstawówce, kiedy to jak nie chciałem czegoś zjeść to Panie stały do momentu aż zjadłem. Nie chciałem więcej kartofli to nie było zmiłuj, trzeba było zjeść, choćby mi się rzygać chciało. Najchętniej znalazłbym teraz te Panie i zrobił konfrontację :shoot:
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Kosmal


Pomógł: 2 razy
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 107
Skąd: Grodzisk Mazowiecki
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 20:38   

Haha, ja jak nie chciałem jeść to rodzice mi kazali zjeść tylko mięso :viva:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 17, 2010 20:40   

Kosmal napisał/a:
Haha, ja jak nie chciałem jeść to rodzice mi kazali zjeść tylko mięso :viva:

no u mnie też raczej za mięsem byli i nie raz zostawiałem ziemniaki, ale mięcho było zjedzone 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Czw Mar 18, 2010 19:42   

może to jest sposób. jak podadzą ci obiad i każą jeść ziemniaki to powiedz, że zjesz tylko mięso z surówką albo nie zjesz w ogóle. jak nie ustąpią, nie jedz. zrób sobie głodówkę jedno, dwu-dniową. dla Ciebie zysk, dla nich szok. matka w końcu pęknie. jak nie, oznaczać to będzie, że to nie matka, to larwa;P

z niektórymi ludźmi po prostu nie da się rozmawiać.
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Mar 18, 2010 19:50   

gravs napisał/a:
jak podadzą ci obiad i każą jeść ziemniaki to powiedz, że zjesz tylko mięso z surówką albo nie zjesz w ogóle. jak nie ustąpią, nie jedz.


Gravs, to się nazywa szantaż. Po co go stosować, kiedy można normalnie robić swoje, bez stawiania niepotrzebnych warunków. Dlatego pierwsza część Twojego zdania jest absolutnie w porządku, ale ta druga, to już pachnie toksycznością.

Marishka
 
     
the meat eater

Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 119
Wysłany: Czw Mar 18, 2010 20:16   

gravs napisał/a:
może to jest sposób. jak podadzą ci obiad i każą jeść ziemniaki to powiedz, że zjesz tylko mięso z surówką albo nie zjesz w ogóle. jak nie ustąpią, nie jedz. zrób sobie głodówkę jedno, dwu-dniową. dla Ciebie zysk, dla nich szok. matka w końcu pęknie. jak nie, oznaczać to będzie, że to nie matka, to larwa;P

z niektórymi ludźmi po prostu nie da się rozmawiać.


hehe tak ostatnio robię....matka jednak nie jest larwą
 
     
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Pią Mar 19, 2010 20:59   

ja bym na Twoim Meat eater miejscu wyjaśnił z rodzicami 2 wątki:
1. zdrowie - tutaj argumentem może być to, że goście którzy odpowiednio wcześnie zaczęli low-carb, dożywają całkiem zacnego wieku - jako przykład możesz podać Lutza (chyba 95 lat) czy zmarłego niedawno w wieku 98 lat Camerona (The Drinking Man's Diet).

2. może być problem ekonomiczny, jeżeli uważają, że za drogo wychodzi to codzienne mięcho zamiast napchać się pyzami. Może nawet są wkurzeni na spodziewane wydatki, ale sprzedają to jako troskę o zdrowie.
I tu masz mniej do powiedzenia jeżeli to oni kupują żarcie, ale możesz wykazać troskę o ich budżet kupując organy (wątroby, serca i te inne flaki są zwykle dużo tańsze niż mięśnie z tyłka), w sezonie są bardzo tanie jajka
_________________
I never forget a face, but in your case I'll be glad to make an exception.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved