Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Hannibal
Sob Gru 22, 2012 16:07
Sporty zimowe
Autor Wiadomość
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 17:29   Sporty zimowe

Jak tam u Was ze sportami zimowymi, takimi jak narty czy łyżwy?
No u mnie było z 10 lat przerwy od nart i jeszcze więcej od łyżew. :D
W weekend byłem na górce szczęśliwickiej - dawniej jeździłem na takich prościutkich nartach, a teraz są carvingi, więc trochę inaczej, ale coś tam mi zostało w głowie i bez problemu dało radę jeździć ;)
Na łyżwach byłem już kilka razy, ostatnio dzisiaj przed południem - 2 godziny, sporo intensywnej jazdy - super sprawa :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 17:50   Re: Sporty zimowe

Hannibal napisał/a:
Jak tam u Was ze sportami zimowymi


Wciąż rower :-D

Usiłuję właśnie pozbyć się moich nieużywanych elanów pro-x. Na nartach nigdy więcej nie będę jeździł, bo boję się o nogi - mają być do chodzenia i na rower zachowane w dobrym stanie.
Uczyłem się jeździć w Austrii swego czasu i zabrało mi to jeden dzień. Na drugi, już wylądowałem na trudnej trasie i gdyby nie bardzo mocne, wytrenowane na rowerze nogi, to położyłbym się tam w połowie stoku - co jednak wymagało by wbicia się tam jakimś czekanem żeby się nie sturlać - i czekał na helikopter. Zjazd musiałem zaliczyć gęstym slalomem. Gdyby nie nogi, wolę nie myśleć...

Także mimo tego, że mam talent do nart, to :papa:

Tomek
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 17:57   Re: Sporty zimowe

M i T napisał/a:
Na nartach nigdy więcej nie będę jeździł, bo boję się o nogi - mają być do chodzenia i na rower zachowane w dobrym stanie.

Narty pięknie cisną nogi i kolana, nie ma to tamto. :D
Ja mam mocne kolana, ale po niedzielnych 20 zjazdach prawe kolano mocno mnie bolało, jednak potem przeszło. Zresztą po pierwszych dwóch razach na łyżwach było to samo też odczuwałem lekko to kolano, no i ogólnie kostki.
Dzisiaj dałem czadu przez 2 godziny i nic nie bolało, choć oczywiście nogi troszkę zmęczone. Ale zrobiłem sobie od poprzedniego razu 4 dni przerwy, kiedy to narobiłem sobie różnych odcisków, czerwonych dolnych części łydek i wszystko ładnie się zregenerowało. :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 18:04   



:-P

Ja nie uprawiam zimowych sportów poniewaz nienawidzę zimna.....
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 18:05   

Molka napisał/a:
Ja nie uprawiam zimowych sportów poniewaz nienawidzę zimna.....

E tam, na łyżwach dzisiaj jeździłem w samym T-shircie :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 18:07   

Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
Ja nie uprawiam zimowych sportów poniewaz nienawidzę zimna.....

E tam, na łyżwach dzisiaj jeździłem w samym T-shircie :)

hani no chybas oszalal :viva: u mnie dzisiaj bylo tak zimno i wsternie ze slow brak, wiatr taki jakis zakrecony, zamiatal sniegiem we wszystkie strony.... brrr :shock:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 18:12   

Molka napisał/a:
hani no chybas oszalal :viva: u mnie dzisiaj bylo tak zimno i wsternie ze slow brak, wiatr taki jakis zakrecony, zamiatal sniegiem we wszystkie strony.... brrr :shock:

Lodowisko na Torwarze jest kryte, więc jest tam cieplej niż na zewnątrz.
Zresztą wielu chłopaków też jeździło w samych koszulkach.
Przy intensywnej jeździe naprawdę robi się gorąco.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 18:17   

Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
hani no chybas oszalal :viva: u mnie dzisiaj bylo tak zimno i wsternie ze slow brak, wiatr taki jakis zakrecony, zamiatal sniegiem we wszystkie strony.... brrr :shock:

Lodowisko na Torwarze jest kryte, więc jest tam cieplej niż na zewnątrz.
Zresztą wielu chłopaków też jeździło w samych koszulkach.
Przy intensywnej jeździe naprawdę robi się gorąco.

no chyba ze kryte, bo dla mnie najgorszy jest zimowy wiatr.... :-)
 
     
tomthemaster

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 164
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 19:29   

Ja właśnie wróciłem z nart. Miałem 25 lat przerwy. Ale to jak jazda na rowerze, nie zapomina się. Dla mnie to jeden z najlepszych sportów. Duży i długi wysiłek, dający duży wzrost kondycji, a do tego nie nudny. Kondycja sama się robi bez przymusu a z uśmiechem:-)
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 19:32   

tomthemaster napisał/a:
Ja właśnie wróciłem z nart.

Znając Twoje możliwości pewnie byłeś w Szwajcarii albo na Alasce, nie? 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 20:06   

Hannibal napisał/a:

Narty pięknie cisną nogi i kolana, nie ma to tamto.

Bo jestescie za duuuuzi. Bylo rosnac takim wysokim? :) Jak ktos nalezy do "narodu wybranego 163", to i moment sily (mechanika budowli) bedzie odpowiedni, a kolana bez szwanku. :P
Notabene, mialam jechac 2 razy w tym roku, pojade 0. :/ Z jednej strony zmiana konfiguracji, z drugiej towarzystwo poniekad mi nie odpowiadalo 8)
Ale lodowisko to jest dobry pomysl.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 20:09   

_flo napisał/a:

Bo jestescie za duuuuzi. Bylo rosnac takim wysokim? :)


ale za to przy hanim wysokie szpile kobietka moze zapasowac.... :viva:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 20:15   

_flo napisał/a:
Bo jestescie za duuuuzi. Bylo rosnac takim wysokim? :) Jak ktos nalezy do "narodu wybranego 163", to i moment sily (mechanika budowli) bedzie odpowiedni, a kolana bez szwanku. :P

Ale ja na kolana nie narzekam.
Odczuwałem je przy łyżwach i nartach dlatego, że nie jeździłem na nich dawno toteż były atakowane z inną siłą i pod innym kątem. Sytuacja książkowa, że się tak wyrażę ;)
Jak dałem sobie wycisk marszobiegiem w lesie Kabackim miesiąc temu to ogólnie byłem padnięty, ale żaden staw mnie nie bolał - po prostu do takich wysiłków jestem przyzwyczajony.
"Better nutrition has given me lenghty bones" 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Lut 03, 2010 20:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 20:45   

moderatorze Hani w Twoim wieku nie mozna miec "dziurawych" kosci.... :hihi: no bylaby to porazka... :viva: :hug:
Ostatnio zmieniony przez Molka Pią Wrz 21, 2012 15:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 20:58   

ale ja mówiłem o żywieniu moich wstępnych :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 21:08   

Molka napisał/a:
Ja nie uprawiam zimowych sportów poniewaz nienawidzę zimna.....


ja tak samo
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 21:13   

Waldek B napisał/a:
Molka napisał/a:
Ja nie uprawiam zimowych sportów poniewaz nienawidzę zimna.....

ja tak samo

a co ma piernik do wiatraka? :-?
rozumiem, że przez całą zimę siedzicie w domu, w ciepełku, tak?
Tomku, te opowieści o jeździe na rowerze w każdych warunkach można zatem włożyć między bajki, tak?
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 23:14   

Hannibal, nie pomyliłeś czasem rozmówców?

Na rowerze jeżdżę niemal codziennie przez ostatnie 10 lat. I nienawidzę jak cholera zimna!
Jak Waldek.

Coś se zamotałeś...

Tomek
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lut 04, 2010 06:27   

Heniek szamaj więcej luteiny z surowych oczu
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lut 04, 2010 07:40   

M i T napisał/a:
Na rowerze jeżdżę niemal codziennie przez ostatnie 10 lat. I nienawidzę jak cholera zimna!

Nadal nie rozumiem. To po co na tym rowerze jeździsz w zimę, jak tak nienawidzisz tego zimna? Czy jak jeździsz to nie jest Ci zimno? Dlaczego jeździłeś przy tych -26 stopniach?
No i nie rozumiem, co ma nielubienie zimna wspólnego z nieuprawianiem sportów zimowych?
Po pierwsze można się cieplej ubrać.
A po drugie właśnie przy intensywnym wysiłku jest nam ciepło, a nawet gorąco, o wiele bardziej niż przy zwykłym spacerze.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Lut 04, 2010 07:54, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
tomthemaster

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 164
Wysłany: Czw Lut 04, 2010 11:28   

Hannibal napisał/a:
Znając Twoje możliwości pewnie byłeś w Szwajcarii albo na Alasce, nie? 8-)


Niestety nie :sad: Ponieważ to był pierwszy w życiu sezon moich dzieci to nie było sensu ich zabierać w najlepsze góry. Polska na początek wystarczy. To jest tak jak z wakacjami w lato najpierw pojedź do Bułgarii, Turcji, Egiptu(doświadcz syfu) a potem na kanary. Jeśli zrobisz odwrotnie to przeżyjesz za duży szok :-D

Najlepsze narty to zjazdy nie wyznaczonymi szlakami dla wszystkich. W lesie między drzewami, dzikie polany, stoki bez ludzi. Raz doświadczyłem tego jak miałem 13 lat. Niezapomniane wrażenia. Poczucie wolności ...
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 04, 2010 13:28   

Hannibal, zatrzymaj się...

Jeżdżę z konieczności - już mówiłem. Wolę rower od samochodu, poza tym nie mam prawa jazdy, nie mam auta i nie po to się kiedyś katowałem na szosówce, żeby teraz nie wykorzystać tej kondycji.

Poza tym, nie znoszę zimna i dlatego wolę rower od spaceru. Na rowerze nigdy nie jest mi zimno, wtedy w 2006 roku też nie było. Jedyna niedogodność: klejące się dziurki od nosa i mniej sprawnie działający napęd.

Tomek
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lut 04, 2010 16:49   

Jeśli na rowerze nie jest Ci zimno to na łyżwach, czy nartach też nie będzie - gwarantuję Ci to. Tak więc bycie zmarźluchem absolutnie nie wyklucza uprawianie sportów zimowych.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 04, 2010 16:58   

Hannibal, czytasz po łebkach czy jak? :roll:

Pisałem: nie jeżdże na nartach z obawy przed kontuzją nogi (wiem, że jest zajebiście gorąco na nartach, pełen komfort cieplny, jeździłem na Kitschteinhornie), a nogi są mi potrzebne w celach pragmatycznych. To odpowiedzialność. Jesteśmy tylko ja i Marishka - żadnych bliskich, żadnej rodziny, kabza zarabiana samodzielnie. Zdani tylko i wyłącznie na siebie. Żadnych dotacji od rodziców, żadnych pleców.
Poza tym, wyjazd na dechy wolałby spieniężyć na inne rzeczy.

Tomek
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lut 04, 2010 17:41   

M i T napisał/a:
Hannibal, czytasz po łebkach czy jak? :roll:

Po prostu nie jestem taki inteligentny jak Wy. Potrzebuję więcej czasu, żeby pewne rzeczy zrozumieć. That's it :)
M i T napisał/a:
To odpowiedzialność.

No tak, ale z jazdą na rowerze też nie jest tak wszystko cacy bezpiecznie.
No i kwestia kolan - spotkałem parę osób, które właśnie na rowerze nabawiły się poważnych kontuzji tychże.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Lut 04, 2010 17:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
carbon

Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 175
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 18:47   

Hej

Rower super sprawa w kazdych warunkach , sam lubie jezdzic zwlaszcza lesne drogi .


Natomiast co do nart Tomek masz nieuzasadnione obawy , ja jezdze na nartach juz sporo i teraz w zime w miare mozliwosci glownie finansowych poswiecam narta kazda wolna chwile .
Wrocimy do obaw , w dawniejszych czasach gdy jeszcze wiazania nart nie byly dopracowane , a narty klasyczne olowki i do tego niezadko ponad 2 metry , czesto dochodzilo przy wywrotkach do urazow nog czyli zlaman a najczesciej grozniejszych w skutkach zkrecen a to dlatego ze poprostu buty nie wypinaly sie z niedopracowanych wiazan i narciarz toczyl sie z z gory z nartami na nogach i to konczylo sie urazem .

Dzisiejsze narciarstwo to juz inna sprawa , buty sa sztywne dobrze trzymaja noge i zabezpieczaja kostke , i przedewszystkim wiazania sa dopracowane ktore ustawia sie do wagi i umiejetnosci narciarza , takze sytuacja w ktorej narty po upadku sie nie wypna jest prawie niemozliwa . Dlatego twierdze ze o wiele predzej mozna zlamac czy zwichnac noge chodzac po nieodsniezonych i nieposypanych sola chodnikach niz jezdzac na nartach .

W narciarstwie dzisiaj glownie zwraca sie uwage na zabezpieczenie glowy i tu wprowadzono obowiazek kaskow dla malolatow i goraca zacheta do uzywania go przez doroslych dlatego ze urazy glowy sa dzis najczestrzymi jesli chodzi o urazowosc na stoku (glownie zderzenia z innymi narciarzami , lub uderzenie glowa po upadku z mocno zmrozony snieg )
ale i tak procent urazow na nartach jest stosunkowo niski i mysle ze podobny jak np w jezdzie na rowerze

Takze jedynie co powiem to narty sa swietna zabawa , ciwiczeniem i bardzo wciagaja .
Ostatnio zmieniony przez carbon Nie Lut 07, 2010 18:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 19:08   

Hmmm z tym bezpieczeństwem narciarstwa to bym jednak nieprzesadzał :)Jazda carvingowa jest bardzo kontuzjogenna!(wiązadła w kolanach).

Ja przez zimę narty, skitouring (chodzenie na nartach w górach), a rower zostawiam na lato!

No i tenis ziemny na hali też niezła sprawa, i ścianka wspinaczkowa też ok... :)

Pozdro
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 19:28   

Nowy24 napisał/a:
Hmmm z tym bezpieczeństwem narciarstwa to bym jednak nieprzesadzał :)Jazda carvingowa jest bardzo kontuzjogenna!(wiązadła w kolanach).

No ale aktywność najbardziej kontuzjogenna najwięcej daje.
To tak jak z martwym ciągiem - jeśli robi się go poprawnie to można dzięki niemu genialnie wzmocnić sobie plecy; jeśli niepoprawnie to można zrobić sobie kuku
na nartach jest oczywiście większe ryzyko niż przy martwym ciągu, gdzie możemy na spokojnie wszystko sobie zaplanować
ale ludzie potrzebują czegoś takiego, czegoś gdzie nie ma gwarantowanego bezpieczeństwa, gdzieś gdzie można jeździć na granicy, kiedy to endorfiny wydzielane są strumieniami 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 19:38   

Hannibal napisał/a:
ale ludzie potrzebują czegoś takiego, czegoś gdzie nie ma gwarantowanego bezpieczeństwa, gdzieś gdzie można jeździć na granicy, kiedy to endorfiny wydzielane są strumieniami 8-)


No to ja do nich nie należę z pewnością. Nie potrzebuję ryzykować, by POCZUĆ jakieś emocje. W życiu nie skoczę na bungee, nie będę się wdrapywał na skałki. Wyniki, osiągi, rywalizacja - te zupełnie mnie nie interesują. Jeżdżę na rowerze, bo lubię. Nie uprawiam ponadto żadnych dyscyplin. Gdybym pograł teraz w piłkę kopaną, to przez tydzień leżałbym złożony zakwasami. Na siłownię nie chodzę, od dawna nic nie ćwiczę poza harataniem ręcznym Stanleyem drewnianych bali na opał. O seksie nie piszę, bo to nie jest sport. Przynajmniej ja go tak nie traktuję :viva:

Tomek
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 19:57   

M i T napisał/a:
No to ja do nich nie należę z pewnością. Nie potrzebuję ryzykować, by POCZUĆ jakieś emocje.

Ja też raczej przesadnie nie ryzykuję.
Ale chodzenie po górach w pojedynkę daje czasem dreszczyk emocji; jak przyjdzie burza i przy piorunie łeb odskakuje? albo gdy słyszysz ryki dzikich zwierząt i zastanawiasz się czy to nie miś? albo gdy złapie Cię niewinna kontuzja jakiegoś mięśnia i musisz się doczołgać to jeszcze 10 km po górzystym terenie? ja tego wszystkiego doświadczyłem i a posteriori uwielbiam wspominać gdy czułem się liliputem przy ogromie przyrody :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lut 12, 2010 18:44   

Oto konsekwencje jednej z najbardziej lubianych w Katolandzie dyscyplin sportowych.
Podkreślam przy okazji, że nienawidzę sportu wyczynowego i uważam, że tak jak każdy żołnierz służy za niewolniczce mięcho armatnie, tak każdy wyczynowiec robi za niewolnika własnej głupoty. Skutkiem jednego i drugiego jest dość często bezsensowna śmierć lub kalectwo.

http://sport.onet.pl/impr...,wiadomosc.html

Cytat:
Publiczność kocha ich i podziwia ich odwagę oraz sztukę szybowania w powietrzu. Narciarscy skoczkowie żyją w świecie, który rządzi się własnymi prawami. Ci ludzie pracują ponad siły, ostro trenują i niewiele jedzą, bo w tej dyscyplinie trzeba być lekkim jak piórko. Wielu z nich sport ten zrujnował zdrowie.

Za niemieckich skoczków odpowiada psycholog sportowy z Heidelbergu Jan Mayer. Trenuje on także narodową reprezentację w piłce nożnej. Mayer pokazuje sportowcom, którzy zbliżyli się już do granicy własnych możliwości, jak dać z siebie jeszcze więcej, przygotowuje ich do ekstremalnych wysiłków. Tak zdobywa się dziś złote medale. – Nie oszukujmy się, życie w sporcie wyczynowym toczy się poza wszelką normalnością – mówi Mayer.

I dodaje, że nie jest psychoterapeutą. Jego zadanie to trening mentalny, a nie diagnozowanie czy terapia psychicznych przypadłości. Naturalnie stara się zaobserwować, w którym momencie zawodnik zaczyna odczuwać wyczerpanie, ale dostrzeżenie tego jest trudne. Sportowcy, jak twierdzi, potrafią ukrywać swoje problemy.

Martin Schmitt siedzi w skórzanym fotelu, który zdaje się przytłaczać jego drobne ciało. Mężczyzna ma wychudzoną twarz, trzeba wręcz powstrzymywać się od gapienia się na nią z niedowierzaniem. Ale on zna te ukradkowe spojrzenia i uśmiecha się wyrozumiale.

Schmitt był twarzą niemieckiego boomu skoków narciarskich. Zawsze otoczony wianuszkiem dziewcząt, gwarantował najwyższą oglądalność stacji RTL, która za pomocą hasła "Zimowa Formuła 1" zrobiła ze skoków narciarskich spektakl dla mas. (…) Był to czas kompletnego szaleństwa. Stacja płaciła 48,5 miliona marek za prawa do transmisji telewizyjnej, widzowie byli jak odurzeni. – Przed rozpoczęciem skoków ludzie stali po osiem godzin z pieluchami w spodniach, żeby tylko nie stracić swoich miejsc – wspomina ówczesny prowadzący z RTL Günter Jauch.

Kiedy boom się skończył, wszyscy myśleli, że Schmitt przestanie skakać. Ale on robił to nadal, nawet wtedy, gdy nie był już w światowej czołówce. Miesiąc temu, gdy lekarze zdiagnozowali u niego postępujący syndrom wyczerpania, postanowił zrobić sobie przerwę. – Zbyt rzadko to dotychczas robiłem – opowiada. – Po styczniowym Turnieju Czterech Skoczni po prostu nie dałem już rady. Tak naprawdę już podczas pierwszego skoku zauważyłem, że moje ciało jest za słabe na takie obciążenie.

Schmitt wie, skąd wzięło się jego zmęczenie. Mówi, że się przeliczył i przetrenował. Z obawy, że straci dobrą formę z ubiegłego sezonu, wiosną zeszłego roku trenował dalej, zamiast regenerować siły. Skutkiem tego energię potrzebną do długotrwałego wysiłku jego organizm czerpał z białka, z którego zbudowane są mięśnie. Przez trening tracił więc masę mięśniową, zamiast spalać rezerwy tłuszczu – tłumaczy. W którymś momencie zabrakło mu więc sił.

Te wyjaśnienia brzmią dość logicznie. Schmitt opowiada kolejną historię. – Trudno było mi zbić wagę, której nabierałem w okresach odpoczynku.

Wcześniej radził sobie z tym problemem, nie jedząc praktycznie nic. Zeszłej wiosny zrobił inaczej, trenował nadal, po to, by nie przytyć. Chciał oszczędzić sobie radykalnych diet. Mówi, że stale myślał o jedzeniu, zwłaszcza o tym, że mógłby zjeść za dużo. To doprowadzało go niekiedy do obłędu. – Jeśli mam być szczery, takie myśli prześladują mnie każdego dnia – przyznaje. Od lat nieustannie walczy z własnym ciałem. Uważa, że to właśnie jest przyczyną, iż nie może osiągnąć lepszych wyników. – Ale tak to właśnie wygląda w tym systemie – dodaje.

Sven Hannawald opuścił system, gdy zachorował tak poważnie, że był już w stanie w nim zostać. Schmitt wciąż skacze, niedawno zdobył trzynaste miejsce na zawodach w Klingenthal, pierwszych po swojej przerwie. W piątek rozpoczną się zimowe igrzyska w Vancouver. Schmitt, który ma 1,82 wzrostu, waży już 63 kilogramy – musi zejść do 62 i pół. Dlaczego nadal startuje? Wzrusza ramionami. – Zna pani to uczucie, gdy w samolocie podczas startu człowieka wbija w fotel? Tak samo odczuwa się każdy kolejny skok. Kocham ten sport, skoki to moje życie.

Gregora Schlierenzauera spotykamy w gospodzie w Innsbrucku. Mógłby wyciągnąć na własny użytek wnioski z historii Hannawalda i Schmitta. Ale on jest jeszcze bardzo młody, wkrótce zostanie być może mistrzem olimpijskim, i uważa się za niezniszczalnego.

Dotyka piersi, by sprawdzić, czy trzy nalepki reklamowe, które przykleił pośpiesznie przed naszą rozmową, trzymają się dobrze. To wzorowy uczeń. – Pod względem mentalnym nie muszę niczego poprawiać – oznajmia. – Mam super-formę, jestem z tego dobrze znany.

Wygląda bardzo dobrze i zdrowo. Pomału zaczyna uczyć się cieszyć życiem. Tylko czasami, jak opowiada, jego dziewczyna mówi: "Sven, możesz spokojnie śmiać się równie wesoło jak inni. Pozwól sobie na to".

Hannawald uważa, że jego upadek można było przewidzieć dużo wcześniej. – Dzisiaj już wiem, że ten system jest chory i zaraził również mnie – stwierdza.

Ta dyscyplina sportowa jest bowiem fascynująca. Tu szybuje się w chmurach, a do tego trzeba odwagi. Aby skoczyć naprawdę daleko, muszą spleść się w całość wszystkie parametry: materiał, technika, budowa ciała, waga. Skoczkowie wiodą więc życie poza wszelkimi obowiązującymi gdzie indziej normami. Ich ciało musi byś lekkie jak piórko, ale na tyle silne, by znieść trudy treningu. Zawodnicy stale balansują na granicy własnych możliwości. Ich waga podzielona przez wzrost do kwadratu może wynieść – tak brzmi reguła tej dyscypliny – maksymalnie 18,5. Body Mass Index poniżej tej wartości oznacza już niedowagę.

Aby zostać gwiazdą wśród skoczków, trzeba się do tego urodzić. Jeśli ma się szczęście i mieszka w dzieciństwie niedaleko jakiejś skoczni, potrzebna jest nie tylko umiejętność jeżdżenia na nartach, ale również doskonała przemiana materii. Już w wieku dziewięciu lat bada się nie tylko technicznie zdolności narciarskiego młodego narybku, sprawdza się też, jak ich organizmy radzą sobie ze spalaniem tłuszczu. Dzieci o pokaźnej tkance tłuszczowej nie mają w tej dyscyplinie żadnych szans.

W narciarskich internatach, na przykład w Oberstdorfie czy w austriackim ośrodku Stamm, z utalentowanych dzieciaków robi się papierowych ludzi, którzy podczas Pucharu Świata będą mogli poszybować w powietrze. Te chuderlaki są nauczone uważać na to, co jedzą, ich życie jest uzależnione od osiągnięć na skoczni i cyferek, jakie pokazuje waga.

Niektórzy skoczkowie radzą sobie z takim życiem. Przyzwyczajają się do tego, że często ssie ich głód. Nieustanne kontrole wagi w powiązaniu z ostrymi dietami niektórym odbierają jednak umiejętność odczuwania przyjemności. Inni zaś tracą zdolność umiaru.

Tak było ze Svenem Hannawaldem. Chciał ważyć coraz mniej, by móc skakać coraz dalej. Nie wykształcił w sobie, jak mówi dzisiaj, "systemu wczesnego ostrzegania", który mógłby mu powiedzieć: stop. Zabrakło też trenera, który potrafiłby go powstrzymać.

– Skoczek przez cały rok przygotowuje się do szczytowego punktu sezonu, trenuje do Turnieju Czterech Skoczni jak koń wyścigowy przed startem – opowiada Hannawald. – Jeśli uda mu się osiągnąć minimalną wagę i maksymalna koncentrację, po zakończonych zawodach z wysiłku i przeciążenia wpada psychicznie i fizycznie w czarną dziurę. Jeżeli nie zdobył dobrego wyniku, dziura zmienia się w krater.

Specjaliści mówią, że każda dyscyplina wymaga zawodników o określonej odporności. W przypadku skoczków narciarskich chodzi o swego rodzaju karkołomny szpagat między siłą a wagą. Jeśli wszystko odbywa się pod kontrolą, nie ma żadnego ryzyka. Ale czy to rzeczywiście normalne – być sportowcem wyczynowym i głodować? Czy normalne jest, że zawodnik niczym modelka ma w głowie jedynie kolejną dietę? Czy to rozsądne – nie móc w nocy zasnąć przez dojmujący głód, a w ciągu dnia z powodu zmęczenia nie mieć w ogóle sił?

Janne Ahonen, jeden z czołowych skoczków ostatniego dziesięciolecia, w swojej biografii zatytułowanej "Królewski orzeł" opisuje, jak to czasami przez długie tygodnie musiał zadowolić się 200 kilokaloriami dziennie. Średnie zapotrzebowanie energetyczne mężczyzny, który nie podejmuje wysiłku fizycznego, to co najmniej 1500 kilokalorii. Ahonen jadł na śniadanie jogurt z chudym twarogiem, na obiad nic, a wieczorem maleńką porcje müsli. Pił jedynie kawę i napoje energetyczne. W ten sposób przed sezonem zdążył na czas zbić wagę z 72 do 65 kilogramów. Ahonen ma 184 centymetry wzrostu. – Wyglądałem jak zombie – wspomina dzisiaj.

Od trzech lat cały świat podziwia Austrię, kraj mistrzów w skokach narciarskich. Sposób trenowania młodych talentów stał się wzorem dla wszystkich – tak samo było niegdyś w Niemczech. Austriaccy zawodnicy słyną z dobrego przygotowania i perfekcyjnej techniki. Toni Innauer jest dyrektorem w Austriackim Związku Narciarskim. W 1980 roku był mistrzem olimpijskim, po zakończeniu kariery studiował filozofię, psychologię i naukę o sporcie. (…) Zamyśla się, gdy mówi o genialnych skoczkach ze swego kraju, o młodych bohaterach, takich jak Schlierenzauer. Dobrze zna te niebezpieczeństwa.

– Niektórzy myślą, że są najlepsi na świecie. Kiedy chłopaki zyskają taki status, nie daje się już ich ściągnąć na ziemię – zauważa. Zadaniem trenera i działaczy sportowych powinno być powstrzymanie ich od podejmowania działań ponad siły. Ale każdy związek pragnie medali, zaczyna się więc balansowanie na krawędzi. – Nie można przecież utalentowanemu zawodnikowi nakazać zakończenia rozpoczętej właśnie kariery, bo jego osobowość uniemożliwia mu rzekomo uprawianie sportu wyczynowego – dodaje Innauer.

Od lat standardem jest, że skoczkami opiekują się również psycholodzy i trenerzy osobowości. Ich zadaniem nie jest jednak powstrzymywanie zawodnika od nadmiernych wyczynów, lecz poprawianie jego wyników.

Za niemieckich skoczków odpowiada psycholog sportowy z Heidelbergu Jan Mayer. Trenuje on także narodową reprezentację w piłce nożnej. Mayer pokazuje sportowcom, którzy zbliżyli się już do granicy własnych możliwości, jak dać z siebie jeszcze więcej, przygotowuje ich do ekstremalnych wysiłków. Tak zdobywa się dziś złote medale. – Nie oszukujmy się, życie w sporcie wyczynowym toczy się poza wszelką normalnością – mówi Mayer.

I dodaje, że nie jest psychoterapeutą. Jego zadanie to trening mentalny, a nie diagnozowanie czy terapia psychicznych przypadłości. Naturalnie stara się zaobserwować, w którym momencie zawodnik zaczyna odczuwać wyczerpanie, ale dostrzeżenie tego jest trudne. Sportowcy, jak twierdzi, potrafią ukrywać swoje problemy.

Martin Schmitt siedzi w skórzanym fotelu, który zdaje się przytłaczać jego drobne ciało. Mężczyzna ma wychudzoną twarz, trzeba wręcz powstrzymywać się od gapienia się na nią z niedowierzaniem. Ale on zna te ukradkowe spojrzenia i uśmiecha się wyrozumiale.

Schmitt był twarzą niemieckiego boomu skoków narciarskich. Zawsze otoczony wianuszkiem dziewcząt, gwarantował najwyższą oglądalność stacji RTL, która za pomocą hasła "Zimowa Formuła 1" zrobiła ze skoków narciarskich spektakl dla mas. (…) Był to czas kompletnego szaleństwa. Stacja płaciła 48,5 miliona marek za prawa do transmisji telewizyjnej, widzowie byli jak odurzeni. – Przed rozpoczęciem skoków ludzie stali po osiem godzin z pieluchami w spodniach, żeby tylko nie stracić swoich miejsc – wspomina ówczesny prowadzący z RTL Günter Jauch.

Kiedy boom się skończył, wszyscy myśleli, że Schmitt przestanie skakać. Ale on robił to nadal, nawet wtedy, gdy nie był już w światowej czołówce. Miesiąc temu, gdy lekarze zdiagnozowali u niego postępujący syndrom wyczerpania, postanowił zrobić sobie przerwę. – Zbyt rzadko to dotychczas robiłem – opowiada. – Po styczniowym Turnieju Czterech Skoczni po prostu nie dałem już rady. Tak naprawdę już podczas pierwszego skoku zauważyłem, że moje ciało jest za słabe na takie obciążenie.

Schmitt wie, skąd wzięło się jego zmęczenie. Mówi, że się przeliczył i przetrenował. Z obawy, że straci dobrą formę z ubiegłego sezonu, wiosną zeszłego roku trenował dalej, zamiast regenerować siły. Skutkiem tego energię potrzebną do długotrwałego wysiłku jego organizm czerpał z białka, z którego zbudowane są mięśnie. Przez trening tracił więc masę mięśniową, zamiast spalać rezerwy tłuszczu – tłumaczy. W którymś momencie zabrakło mu więc sił.

Te wyjaśnienia brzmią dość logicznie. Schmitt opowiada kolejną historię. – Trudno było mi zbić wagę, której nabierałem w okresach odpoczynku.

Wcześniej radził sobie z tym problemem, nie jedząc praktycznie nic. Zeszłej wiosny zrobił inaczej, trenował nadal, po to, by nie przytyć. Chciał oszczędzić sobie radykalnych diet. Mówi, że stale myślał o jedzeniu, zwłaszcza o tym, że mógłby zjeść za dużo. To doprowadzało go niekiedy do obłędu. – Jeśli mam być szczery, takie myśli prześladują mnie każdego dnia – przyznaje. Od lat nieustannie walczy z własnym ciałem. Uważa, że to właśnie jest przyczyną, iż nie może osiągnąć lepszych wyników. – Ale tak to właśnie wygląda w tym systemie – dodaje.

Sven Hannawald opuścił system, gdy zachorował tak poważnie, że był już w stanie w nim zostać. Schmitt wciąż skacze, niedawno zdobył trzynaste miejsce na zawodach w Klingenthal, pierwszych po swojej przerwie. W piątek rozpoczną się zimowe igrzyska w Vancouver. Schmitt, który ma 1,82 wzrostu, waży już 63 kilogramy – musi zejść do 62 i pół. Dlaczego nadal startuje? Wzrusza ramionami. – Zna pani to uczucie, gdy w samolocie podczas startu człowieka wbija w fotel? Tak samo odczuwa się każdy kolejny skok. Kocham ten sport, skoki to moje życie.

Gregora Schlierenzauera spotykamy w gospodzie w Innsbrucku. Mógłby wyciągnąć na własny użytek wnioski z historii Hannawalda i Schmitta. Ale on jest jeszcze bardzo młody, wkrótce zostanie być może mistrzem olimpijskim, i uważa się za niezniszczalnego.

Dotyka piersi, by sprawdzić, czy trzy nalepki reklamowe, które przykleił pośpiesznie przed naszą rozmową, trzymają się dobrze. To wzorowy uczeń. – Pod względem mentalnym nie muszę niczego poprawiać – oznajmia. – Mam super-formę, jestem z tego dobrze znany.
Źródła: Der Spiegel


Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Lut 12, 2010 18:47, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
carbon

Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 175
Wysłany: Pią Lut 12, 2010 19:05   

Tomek a co bys wolal uprawiac sport od 4 roku zycia w wieku 19-30 odnosc sukcesy na olimpiadach , mistrzostwach swiata , wystapic pare razy w reklamach , podpisac kontrakt z coca-cola i w wieku 30 lat byc ustawionym na cale zycie , miec 3 domy w roznych czesciach swiata 50 rowerow najwyzszej klasy i tych zabytkowych (skoro aut nie lubisz ) zrobic piekne dzieciaczki pieknej zonie i miec swiadomosc ze im tez do konca zycia starczy i ze pokoncza najlepsze szkoly

Czy moze wolalbys w wieku 19 lat isc do fabryki na spawacza mieszkac w bloku m2 , kombinowac jakby tu dzieci mialy co zjesc i w wieku 65lat przejsc na emeryture z niewydolnoscia pluc od wdychania oparow

Nie wiem czy byles w usa , ale widzisz np tu i w wielu innych krajach dzieci z biednych i srednich rodzin maja jedyna szanse osiagnac cos wlasnie przez sport bo jesli jestes dobry nikt nie patrzy skad pochodzisz , bija sie o ciebie najlepsze i najdrozsze uczelnie ktore ci sponsoruja nauke po to bys reprezentowal ich uczelnie , a tak to co myslisz ze mieszkajac w zlej dzielnicy ktos cie przyjmnie do drogiej szkoly , otoz zapomnij kolego tu jest rejonizacja albo mieszkasz w bogatych dzielnicach i tam idzie twoje dziecko albo w biednych i tam idzie twoje dziecko razem z kolorowymi i emigrantami z meksyku czy gwatemali chyba sie domyslasz jaki tam jest poziom nauki , no mozesz wyslac dziecko do prywatnej szkoly ale za co ?

A jak dziecko skonczy srednia szkole i na studia chce isc to jak myslisz dobre studia sa za darmo (no chyba ze 200tys$) to jest nic , i jak myslisz kogo biora na te najlepsze uczelnie dzieci spawaczy co pokonczyly szkoly w miejscach w ktore zaden rozsadny czlek sie nie zapuszcza z obawy ze mu cos zrobia lub auto zwina czy porysuja , czy dzieci tych z bogatych dzielnic ktore pokonczyly tamtejsze drogie katolickie szkoly .
Marny pilkarz w polskiej reprezentacji ktora jest z mozambikiem w klasyfikacji zarabia wiecej w miesiac niz ty w rok , i do tego klub ooplaca mu mieszkanie , wiec to chyba nie jego a ciebie w tym wypadku traktuja jako wyrobnika by nie ujac miecho .
To jak dalej uwazasz ze sport to takie wykorzystywanie sie lub kogos?

ps sory ale masz blade pojecie o sporcie a zywic sie wyrywkami kazdy potrafi , co oznacza Katoland - czy tak przesmiewczo nazywasz kraj katolicki , przenies sie do chin tam nie ma katolandu i jest sporo rowerow , a jak sie parti zasluzysz to moze pozwola urodzic 2 dziecko twojej zonie bo zazwyczaj 2 musi zostac zabite .
Ostatnio zmieniony przez carbon Pią Lut 12, 2010 19:18, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lut 12, 2010 19:27   

Napisałeś takiego neurotycznego kloca. Myślałem, że odniesiesz się do problemów zdrowotnych skoczków. Nihil novi.

Te pytania, co wolałbym... :faint:

Tomek
 
     
carbon

Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 175
Wysłany: Pią Lut 12, 2010 19:54   

Ja sie tylko odnioslem do twojego mylnego pojecia sportu , co mam sie odniesc do tego ze ten skoczek w wieku 19 lat ma tyle juz kasy ze ty do konca zycia tego nie zarobisz , on kontuzje wyleczy szybko bo jest mlody i ma silny organizm i szybko o niej zapomni a kasa mu zostanie i zamiast pisac postow przy zgaszonej lampce (bo prad drogi ) o tym jakie to miecho armatnie ci sportowcy to bedzie sie bawil na karaibach w otoczeniu pieknych modelek .

Jakie urazy ty przy braku ruchu i od siedzenia na kompie mozesz miec sto razy mocniej znieksztalcone stawy niz ten wychudzony skoczek , tez mi problem jedni sie zmuszaja do jedenia samego tluszczu przez cale zycie wyznajac jakas ideologie a kilkunastoletni chlopak co kilka lat bedzie jadl mniej by utrzymac wage odrazu schorowany i biedny .



Nie chodzi mi o wyrywek ktory wyciales z netu tylko o te banialuki ktore przed nim napisales i do nich sie wlasnie odnioslem
Ostatnio zmieniony przez carbon Pią Lut 12, 2010 20:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Sob Lut 13, 2010 01:58   

carbon napisał/a:
przenies sie do chin tam nie ma katolandu i jest sporo rowerow , a jak sie parti zasluzysz to moze pozwola urodzic 2 dziecko twojej zonie bo zazwyczaj 2 musi zostac zabite .

Zazwyczaj dobrze poinformowani, którzy nie mieszkali w Chinach przez dłuższy czas nie mają pojęcia jak wygląda tam obecnie życie.

Jako ciekawostkę dodam, że sam byłem ciężko zaskoczony bo na kilkudziesięciu bliżej mi znanych młodych Chińczyków tylko 20% nie miało rodzeństwa, A gdzie jak gdzie ale w Chinach, jako jedynak, oczekiwałem poparcia idei rodziny 3 osobowej.

Można uważać, że w Polsce żyją białe niedźwiedzie, że cukier jest na kartki, a kto nie należy do partii jest zamykany w Polskich obozach pracy – o ile tak jest wygodniej.
:-)
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 14, 2010 19:47   

nowy ruski sport zimowy

http://www.youtube.com/wa...player_embedded
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
mag
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lut 27, 2011 23:42   

Waldek B napisał/a:
nowy ruski sport zimowy

http://www.youtube.com/wa...player_embedded


link nie działa

ale z "ruskich zimowych" to wciąż mnie wzrusza śmierć Aleksieja Czerepanowa



http://www.sport.pl/hokej...zerepanowa.html

http://www.youtube.com/wa...feature=related
Ostatnio zmieniony przez mag Pią Mar 11, 2011 01:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:53   

Ostatnio zmieniony przez Nowy24 Pon Lut 28, 2011 21:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 21:12   

http://www.artofflightmov...TVBskp9uSJBHEyN
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved