RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Nie Kwi 01, 2012 11:06
Hannibal napisał/a:
Hehe, to są bajkowe opowieści.
Pokaż mi twoje bajki, ja ci pokaże moje. Typowa dialektyka Paleoarcheologia nie może nic konkretnego powiedzieć o roślinach bo po prostu one nie przetrwały do dzisiejszych czasów Jedynie co to budowa kości i ich skład chemiczny. Np. guzek Carrabelliego, który występuje głównie u Zbieraczy, którzy zaczęli żuć roślinne, ale dlatego, że był to czas głodu. U Łowców to nie występuje. Już nie wspomnę o neandertalczykach, którzy wg dużej części naukowców też przynależą do homo sapiens (malowidła, rytualne pochówki), tam w kościach nie znajdziesz nic z roślinności. Ja rozumiem, że ty przemawiasz jednak już z pozycji genotypu neolitycznego. Są jednak echa tamtych czasów pewniejsze niż wszystkie badania archeologiczne .
Hannibal napisał/a:
Większa była tez wówczas różnorodność - wysoki poziom heterozygotyczności gatunków, który btw maskuje obecność niekorzystnych alleli o charakterze recesywnym.
Niekorzystne zmiany genetyczne rozpoczęły się w momencie skupiania się grup ludzi w dużych skupiskach, hodowli zwierząt i roślin z konieczności.
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Nie Kwi 01, 2012 11:15, w całości zmieniany 1 raz
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Nie Kwi 01, 2012 11:13
Hannibal napisał/a:
Im lepiej wytrenowana osoba tym tętno niższe, a "lactate threshold" wyższy przy danej prędkości biegu. Dlatego też niektórzy mają tętno spoczynkowe 40 lub nawet mniej
Ale on się pyta po co współczesnemu człowiekowi forma długodystansowca, więc właśnie odpowiedziałem;) On chyba myśli że dziś nadal mamy paleolit i on chce w oparciu o dawną erę wprowadzić taki tryb życia jaki mieli praludzie:) Dziś mamy inne warunki niż dawniej, więc nie musimy się zachowywać i jeść jak w paleo.
Dziś mamy inne warunki niż dawniej, więc nie musimy się zachowywać i jeść jak w paleo.
Jasne, nie musimy, dzisiaj mozemy zyc jak insekty, np muchy czy pajaki, czyli pluc do wlasnego jedzenia
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Nie Kwi 01, 2012 12:58, w całości zmieniany 1 raz
w tym się z tobą zgodzę:) Myślę jednak że gdy nabiorę masy, to nie pogorszy to moich biegów pod górę, moje kardio będzie ok.
Cytat:
Ludzie nieobrośnięci zbytnio mięśniami są w stanie przemierzać naprawdę spore dystanse i jest to dla nich jak najbardziej naturalna aktywność.
Na YT jest filmik gdzie wielki paker pozuje na żołnierza:) Ale na prawdziwej wojnie jak trzeba będzie uciekać albo gonić, to taki Hardkorowy Koksu spuchnie już po 2 km I to jest teraz kwestia tego, że jest po prostu ciężki, czy podczas biegania cała masa mięśni musi być bardziej dotleniana i dokrwiona, co powoduje szybsze zmęczenie niż u ludzi z małą masą mięśniową. Skłaniam się ku pierwszemu, bo przecież są też ludzie bez dużej masy mięśniowej, ale którzy są wielkimi grubasami, a tacy raczej też padają jak muchy po dłuższym biegu. Jeśli jest to kwestia tylko ciężaru ciała - to w wodzie podczas pływania mogłoby nie być różnic między neandertalem a cromagnonem.
Hannibal napisał/a:
Hehe, to są bajkowe opowieści.
Przecież paleoarcheologia wyraźnie wskazuje, że wykorzystywano spore ilości produktów roślinnych jako pożywienie.
Jestem zdumiony. Nie sądziłem, że ty jako fan i zjadacz surowego mięsa będziesz bronił roślin:) Ale już co do moich kochanych zbóż, to chyba nikt nie będzie ich tu bronił..
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Nie Kwi 01, 2012 12:59, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Kwi 01, 2012 13:15
yarosh1980 napisał/a:
Jestem zdumiony. Nie sądziłem, że ty jako fan i zjadacz surowego mięsa będziesz bronił roślin:)
Jestem zjadaczem zarówno surowego mięsa, podrobów, tłuszczu czy żółtek jak i surowych owoców, warzyw. Wielokrotnie przecież to pisałem. Nie jestem zwolennikiem zero-carbu.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Taak Hannibal, pisałeś o jabłkach, jeżynkach, miodzie itp. Ale to chyba tylko jako dodatek do twojego menu, a nie jako podstawa, jak u mnie. Czy jest tu jakiś temat gdzie podajesz konkretnie czym się odżywiasz? Chciałbym to dokładnie poznać. Widziałem raz nawet fotki tego co jesz ale zapomniałem nazwy.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Nie Kwi 01, 2012 13:37, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Kwi 01, 2012 14:11
W różnych okresach moje menu różnie wyglądało.
Nie trzymam się jakichś sztywnych ram jeśli chodzi o proporcje.
Rośliny nie są dodatkiem - są ważnym elementem w moim jadłospisie. Kalorycznie stanowią oczywiście mniejszość, ale ilościowo trochę tego jednak wychodzi.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
No tak, w końcu praczłowiek z paleolitu nie miał tego komfortu co my i nie mógł jeść regularnie, lecz spontanicznie. Nie mógł upolować tyle mięsa, żeby móc je potem przechowywać i mieć codziennie pod dostatkiem. Jak nie było mięsa, to musiał się posilić płodami ziemi. Bywały też dni że nic nie jadł. Ja jednak staram się dostarczać konkretny pokarm o stałych porach, żeby nastroić organizm do optymalnego wykorzystywania pokarmu.
Zielone ok, wazne, ze nie zielone fluorescencyjne i ze nie kilka kolorow naraz. Ale wiadomo, ze czarne najlepsze by byly
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Baldhead Pomógł: 6 razy Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 475 Skąd: Warszawa
Tylko gdzie dzisiaj biegac boso. Ja jade na wies to laze na bosaka caly czas ale i na wsi mozna wejsc na rozne dziwne rzeczy.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Maj 29, 2012 12:11
Jak po domu chodzi się boso to już jest pozytyw.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Wto Maj 29, 2012 12:16
Magdalinha napisał/a:
Jak po domu chodzi się boso to już jest pozytyw.
Pewnie,skarpet nie zuzywasz
Piach i trawa dużo lepsze energetycznie.
A najlepszy śnieg!
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Maj 29, 2012 12:23
Tylko jak wygonić mieszczucha na trawkę albo śnieg?
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Wto Maj 29, 2012 12:30
Magdalinha napisał/a:
Tylko jak wygonić mieszczucha na trawkę albo śnieg?
Często widuje ludzi z podwinietymi nogawkami,co łażą po plytkiej wodzie,piachu i trawie.
Tylko,ze to starszaki są i p...lą konwenanse
Aż sie chce kupy po psach zbierać.
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Czw Maj 31, 2012 09:21
Zapomnijcie o bieganiu boso w tfu UE
Cytat:
Cejrowski: po UE nie można chodzić boso
INFO: W Sewilli (Hiszpania) dostałem mandat za chodzenie boso po mieście - ujawnił p. Wojciech Cejrowski, znany podróżnik i publicysta.
P. Cejrowski podkreślił, że dostał mandat pomimo tego, że miał przy sobie papiery potwierdzające, że realizuje program telewizyjny "Boso przez świat". Podróżnik musiał założyć buty.
- Nie chcą bezdomnych, nie chcą bezbutych, nie chcą żebraków. To wszystko jeśli nawet istnieje, ma zniknąć z przestrzeni publicznej - wyjaśniał p. Cejrowski w Radiu Wnet.
Podoba mi się ustawiona progresja.
Łagodnie i miło.
Ale nie znam sie na tyle na bieganiu,by stwierdzić czy to nie przekombinowane.
Tak wygląda trochę.
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Śro Cze 27, 2012 17:40
A ja biegam tak : biegnę spokojnie , aż tętno dojdzie do 140 , zwalniam - idę , aż wróci do 100 , biegnę , idę , 25 - 30 min na razie , 3-4 km + wejście na IV p.
z każdym wyjściem bieg trwa dłużej , marsz krócej - progresja jest
bez zakwaszania i bez rozpiski
D
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Śro Cze 27, 2012 17:50
dario_ronin napisał/a:
A ja biegam tak : biegnę spokojnie , aż tętno dojdzie do 140 , zwalniam - idę , aż wróci do 100 , biegnę , idę , 25 - 30 min na razie , 3-4 km + wejście na IV p.
z każdym wyjściem bieg trwa dłużej , marsz krócej - progresja jest
bez zakwaszania i bez rozpiski
D
Ładnie.
Popieram.
Ale do tego potrzeba pulsometru.
A jak ktoś nie chce inwestować?
Oceniać po oddechu?
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Śro Cze 27, 2012 18:19
Gavroche napisał/a:
A jak ktoś nie chce inwestować?
Oceniać po oddechu?
można mierzyć puls na tętnicy szyjnej na przykład , z sekundnikiem
ale pulsometr w zegarku kosztuje 40 zł na allegro
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Śro Cze 27, 2012 18:22
Cytat:
ale pulsometr w zegarku kosztuje 40 zł na allegro
Serio?
Nie wiedziałem.
Ja to tylko tętno w spoczynku mierzę.
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Śro Cze 27, 2012 18:24
Gavroche napisał/a:
Ja to tylko tętno w spoczynku mierzę.
eee , tak to każdy umie
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Śro Cze 27, 2012 18:55
dario_ronin napisał/a:
Gavroche napisał/a:
Ja to tylko tętno w spoczynku mierzę.
eee , tak to każdy umie
Ale nie każdy ma 45 uderzeń.
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Śro Cze 27, 2012 19:01
Gavroche napisał/a:
Ale nie każdy ma 45 uderzeń
u mnie często ok. 50
jak wyciszony jestem
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Śro Cze 27, 2012 19:12
dario_ronin napisał/a:
Gavroche napisał/a:
Ale nie każdy ma 45 uderzeń
u mnie często ok. 50
jak wyciszony jestem
Bardzo dobre.
Jak pierwszy raz zmierzyłem to się przestraszyłem
Piszą , że 70.
Ale poczytałem i się uspokoiłem.
A jak się uspokoiłem to jeszcze spadło.
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Śro Cze 27, 2012 19:23
Gavroche napisał/a:
A jak się uspokoiłem to jeszcze spadło
dobre
idę pobiegać , naturalnie , czyli "potruchtać" , między 100 a 140
D
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Śro Cze 27, 2012 20:19
dario_ronin napisał/a:
Gavroche napisał/a:
A jak się uspokoiłem to jeszcze spadło
dobre
idę pobiegać , naturalnie , czyli "potruchtać" , między 100 a 140
D
Nie wiem czego się życzy biegaczom.
Dobrego tętna?
Moze troche nie w temacie ale na allegro jest tanio do wyrwania opowiesc o Emilu Zatopku pt Dlugodystansowiec. Swietna lektura jak ktos lubi czytac
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lip 23, 2012 23:45
Dobry sposób na przestawienie techniki biegania na śródstopie to ... bieganie do tyłu.
Cytat:
Bieganie do tyłu jest zdrowsze
To nie dowcip. Jak ustalili amerykańscy naukowcy, bieganie w kierunku przeciwnym naturze pozwala spalić więcej kalorii i jest mniej obciążające dla stawów.
Badania przeprowadzone na amerykańskim University of Oregon wskazują, że biegający tyłem, w przeciwieństwie do tradycyjnych biegaczy, potrzebują zaledwie 80 proc. szybkości, aby osiągnąć takie same korzyści z treningu. Skuteczność tego nietypowego eksperymentu potwierdziły również eksperymenty przeprowadzone na akademii South Africa's Stellenbosch University.
- Ponieważ od podłoża odbijamy się przednią częścią stopy, czyli zachowujemy prawidłową technikę jej stawiania: palce-pięta, a nie na odwrót, unikamy garbienia się i jesteśmy zmuszeni zachować właściwą postawę - wyjaśnia James Bamber, organizator wyścigów do tyłu w Wielkiej Brytanii. - Jednocześnie udowodniono, że taki trening poprawia koordynację, a także szybkość reakcji - dodaje.
>>>Jak zacząć bieganie - radzi Dorota Malesa
Według jego zapewnień 100 kroków do tyłu daje takie same korzyści jak tysiąc kroków do przodu. Zanim zaczniemy biegać do tyłu warto nauczyć się chodzić do tyłu, a następnie systematycznie zwiększać prędkość, z jaką się poruszamy.
Zwolennicy biegania do tyłu przekonują, że taki trening chroni przed uszkodzeniami wywołanymi regularnym joggingiem, co przyczynia się do ochrony stawów. Dodatkowo taki trening pomaga w osiągnięciu równowagi i podniesieniu koncentracji, o czym kilka tysięcy lat przekonywali Chińczycy, którzy zapoczątkowali ten sposób trenowania.
Moda na bieganie do tyłu zyskała na popularności w latach 70., kiedy to lekarze sportowi zalecali tę aktywność kontuzjowanym atletom. Od tamtej pory bieganie do tyłu stało się elementem treningu w takich dyscyplinach sportowych jak boks, czy hokej. Fizykoterapeuci zaakceptowali tę formę ćwiczeń, gdyż redukuje ona obciążenie stawów. Jest szczególnie zalecana w rehabilitacji stawu kolanowego i pleców.
Jeśli już mowa o naturalnym bieganiu, to bliższe naturze będzie bieganie na czworaka - tak jak biegali nasi dawniejsi przodkowie - małpy - a nie istoty już człekokształtne dwunożne, które wykształciły się później. Oczywiste jest, że pewne zwierzęta przeszły na tryb dwunożny - dla oszczędzenia energii.
Jeśli chce się zużyć dużo energii i spalić jak najwięcej kalorii, to przydatne będzie poruszanie się na rękach i nogach jednocześnie:) Sam to sprawdziłem - gdy przebiegłem truchtem 30 metrów, to najwyżej tętno mi się lekko zwiększyło. Gdy tę samą odległość pokonałem na czworaka z tą samą prędkością, to byłem jakieś 4 razy bardziej zmęczony i zgrzany niż po zwykłym bieganiu (na samych nogach). Bieganie na czterech kończynach daje jednak kopa. Wzrasta nie tylko kondycja, ale rozwijają się wszystkie mięśnie - na pewno angażowany jest brzuch, klata, nadgarstki (jeśli chodzimy na piąstkach), triceps i jeszcze jakieś inne. Po jednym dniu takiego małpiego chodzenia miałem zakwasy w nietypowych miejscach tułowia. Ciekawe czy ktoś by wytrzymał chodzić na 4 łapach tyle ile normalnie chodzi w dzień na dwóch nogach. Ja na pierwszy raz dałem radę przez parę godzin. Takim czymś naprawdę można sobie wyrobić siłę szympansa. Oczywiście trzeba by też dodać chodzenie po drzewach:)
Michał Tombak napisał/a:
Kiedyś człowiek opierał się na czterech kończynach i jego kręgosłup tak jak u zwierząt był ułożony w poziomie, a wszystkie części jego ciała były zrównoważone tak, że położenie kręgosłupa było idealne i dzięki temu wytrzymywało wiele obciążeń. Kiedy jednak człowiek zaczął chodzić na dwóch nogach , kręgosłup stał się tą częścią ciała, którą łatwo było uszkodzić.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Pon Lip 30, 2012 20:59, w całości zmieniany 1 raz
Ktos odchodzi, ktos przychodzi, mi sie tam ta transakcja podoba
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Pon Lip 30, 2012 21:09
zyon napisał/a:
Ktos odchodzi, ktos przychodzi, mi sie tam ta transakcja podoba
Jarosz!
Dobrze,że jesteś.
Zyon tu nam głowę suszył,że Cię nie ma.
pączkowy dzień i bicie czyjegoś rekordu 22 pączków zrobię za 4 dni, bo jeszcze zostały mi 4 duże pizze do wsunięcia.
Myślę też o obuwiu na przednie łapy do naturalnego biegania. Czyli będę używał jakieś specjalne rękawice do biegania na 4 kończynach w taki sposób jak biegają goryle.
Dobry dzien dzisiaj, jedengo mniej jednego wiecej, powinno byc na zero a jest na plus 1
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Pon Lip 30, 2012 22:51
zyon napisał/a:
Dobry dzien dzisiaj, jedengo mniej jednego wiecej, powinno byc na zero a jest na plus 1
Jakoś taki ruch dziś na forku.
side Pomógł: 7 razy Dołączył: 24 Lis 2011 Posty: 687
Hehehe , rekawice i bieganie na czworaka, no no, znakomity pomysl
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 09:02
zyon napisał/a:
Hehehe , rekawice i bieganie na czworaka, no no, znakomity pomysl
W ogóle bieganie na czworakach,meganindżowskie
A może zbieganie na czworaka,tylem ze wzniesienia?
I wbieganie na czworaka,tyłem,na drzewo,jako progres?
Mysle, ze Hannibal pozytywnie sie zapatruje na te kwestie, true raw paleo-paleo
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 09:31
zyon napisał/a:
Mysle, ze Hannibal pozytywnie sie zapatruje na te kwestie, true raw paleo-paleo
Taki regres może szybko doprowadzić do jedzenia liści,owoców,wydłubywania termitów i okazjonalnych polowań na gerezy
Pomógł: 10 razy Wiek: 39 Dołączył: 13 Gru 2009 Posty: 483 Skąd: ze wsi
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 14:34
a ja na poważnie:
było o bieganiu a czy jest jakiś sposób naturalnego chodzenia?
biegać na śródstopiu a chodzić? wiadomo, że pierwsza z podłożem styka się pięta ale czy nie powinno się jak najszybciej przenosić ciężaru ciała na śródstopie i palce?
pytam na serio.
_________________ każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 14:42
gravs napisał/a:
a ja na poważnie:
było o bieganiu a czy jest jakiś sposób naturalnego chodzenia?
biegać na śródstopiu a chodzić? wiadomo, że pierwsza z podłożem styka się pięta ale czy nie powinno się jak najszybciej przenosić ciężaru ciała na śródstopie i palce?
pytam na serio.
Każdy ma inna mechanikę chodu.
Najlepszy to taki,który "sam" się ustali po półgodzinie szybkiego marszu.
Najlepiej o tym nie myśleć.
Ostatnio zmieniony przez Gavroche Wto Lip 31, 2012 14:42, w całości zmieniany 1 raz
A może zbieganie na czworaka,tylem ze wzniesienia?
To zły pomysł, bo wtedy nie ma prawie żadnego wysiłku dla rąk i tułowia - większość ciężaru przechodzi na nogi. Jeśli zbiegamy przodem, to ok.
Gavroche napisał/a:
Każdy ma inna mechanikę chodu.
Dokładnie. Zawsze zauważam różne ułożenie stóp u różnych mężczyzn i kobiet. Niektórzy stawiają stopy równolegle do siebie, a inni mniej lub bardziej rozwarte.
gravs napisał/a:
ja bym optował za czymś przedłużającym ręce
zgodzę się że to wyższe położenie tyłu względem przodu w chodzeniu na 4 łapach jest irytujące. Kark trzeba ciągle odchylać.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Wto Lip 31, 2012 22:40, w całości zmieniany 1 raz
Gdzies tu byl link do wywiadu z kolesiem, ktory biega maratony przez puszcze, wie ktos gdzie to? Ten co rozpuszczal smalec w bidonie
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Jakos nie moge namierzyc tego wywiadu. Mniejsza z tym, jak ktos znajdzie niech zalinuje.
Namierzylem cos ciekawego, oto zachecajacy opis
Cytat:
Aby lepiej zrozumieć, jak pozbyć się tkanki tłuszczowej, najpierw przypatrzmy się temu, jak ona powstaje i jakie potężne biologiczne instynkty próbują utrzymać ją w naszych organizmach.
Swieza ksiazka, tylko zastanawiam sie kto (jakie ma kompetencje) ja napisal i dlaczego nie wydal jako rolki papieru toaletowego
Kiedy jesz masło, mógłbyś równie dobrze wstrzyknąć je w swoje udo albo brzuch - tłuszcz spożywany jest odkładany bezpośrednio w ciele. Białko i węglowodany (nawet cukier) zostaną zamienione w tłuszcz tylko wtedy, gdy przyjąłeś zbyt dużo kalorii z tych źródeł w ciągu dnia
Idioci mnoza sie caly czas i zarazaja innych.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pon Sie 06, 2012 15:11, w całości zmieniany 2 razy
side Pomógł: 7 razy Dołączył: 24 Lis 2011 Posty: 687
Wysłany: Pon Sie 06, 2012 15:45
yarosh1980 napisał/a:
zgodzę się że to wyższe położenie tyłu względem przodu w chodzeniu na 4 łapach jest irytujące. Kark trzeba ciągle odchylać.
Nie po to zeszlismy z drzewa zeby z powrotem na nie wchodzic.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Pon Sie 06, 2012 15:51
side napisał/a:
yarosh1980 napisał/a:
zgodzę się że to wyższe położenie tyłu względem przodu w chodzeniu na 4 łapach jest irytujące. Kark trzeba ciągle odchylać.
Nie po to zeszlismy z drzewa zeby z powrotem na nie wchodzic.
No,ale siła szympansa jest celem,hi,hi,hi.
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 07, 2012 16:26
gravs napisał/a:
a ja na poważnie:
było o bieganiu a czy jest jakiś sposób naturalnego chodzenia?
biegać na śródstopiu a chodzić? wiadomo, że pierwsza z podłożem styka się pięta ale czy nie powinno się jak najszybciej przenosić ciężaru ciała na śródstopie i palce?
pytam na serio.
Chodzisz naturalnie gdy jesteś boso np na chacie.
Można się przekonać, że poprawia się koordynacja, lepiej pracują mięśnie stopy itp
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Wto Sie 07, 2012 16:41
Magdalinha napisał/a:
gravs napisał/a:
a ja na poważnie:
było o bieganiu a czy jest jakiś sposób naturalnego chodzenia?
biegać na śródstopiu a chodzić? wiadomo, że pierwsza z podłożem styka się pięta ale czy nie powinno się jak najszybciej przenosić ciężaru ciała na śródstopie i palce?
pytam na serio.
Chodzisz naturalnie gdy jesteś boso np na chacie.
Można się przekonać, że poprawia się koordynacja, lepiej pracują mięśnie stopy itp
Nie da się zaprzeczyć,że stopy są szalenie ważne przy chodzeniu.
Ale ramiona,głowa i oś ciała również.
Mamy wzorzec motoryczny czworonoga,jak chodzimy,machamy rękami naprzemianlegle.
Temperatura,głód,stres i światło na chód wpływają,żeby nie wspomnieć o rodzaju podłoża,dlatego nie ma jednego właściwego.
ZuluGula Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Lut 2012 Posty: 47 Skąd: Chicago
Wysłany: Czw Sie 16, 2012 02:28
Nie wiem czy tu pasuje ale moze kogos zainteresuje.
Biegacz zasilany tluszczem wygrywa 100 milowy wyscig.
Ciekawe. Phinney, Volek i Westman w ogole od dawna sie zajmuja dieta lc-tluszczowa i ketogeniczna.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
100-milowy to może i wygra, bo tłuszcze to potężne źródło, które wolno dostarcza energii i starcza na długo. Ale czy wygra bieg 200-metrowy? Tu raczej wygra biegacz na diecie węglowodanowej. Węgle przecież intensywniej dają energii, choć szybciej się wytracają.
Ja po owsiance z daktylami mogłem intensywnie pływać non-stop przez 3 godziny (dłużej nie próbowałem, choć miałem jeszcze power). Ja nie używam tłuszczu w celach energetycznych / wysiłkowych, choć troszkę go jest w moim owsie.
ZuluGula Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Lut 2012 Posty: 47 Skąd: Chicago
Wysłany: Czw Sie 16, 2012 20:27
Gdyby trenowal sprinty na 200 metrow to tez moglby je wygrywac, dieta tluszczowa oszczedza glikogen miesniowy.
3 godziny to jest chyba akurat próg na jaki starczaja weglowodany. Ja osobiscie jak bylem na srednich weglach to wyjezdzalem rano na rower bez sniadania i jedzenia i akurat starczalo mi paliwa na 3 godziny, pozniej bylo juz gorzej. Teraz probuje zaadoptowac swoj organizm na spalanie tluszczu, tak abym mogl przejechac 200km bez kryzysu.
Co najbardziej mnie zaskoczylo w tej wiadomosci, to jak wyglada ten facet na filmie w momencie przekroczenia mety. Jesz pelny energii i wyglada jak by mogl biec dalej. Czesto maratonczycy jadacy na weglach padaja na ziemie po przekroczeniu mety.
side Pomógł: 7 razy Dołączył: 24 Lis 2011 Posty: 687
100-milowy to może i wygra, bo tłuszcze to potężne źródło, które wolno dostarcza energii i starcza na długo. Ale czy wygra bieg 200-metrowy? Tu raczej wygra biegacz na diecie węglowodanowej.
Nie bylbym taki pewien.
Ulubiona potrawa Usaina Bolta 6 krotnego mistrza olimpijskiego z Pekinu i Londynu na 100 i 200 m oraz w sztafecie 4 × 100 m jest tlusciutka wieprzowina
Ostatnio zmieniony przez side Czw Sie 16, 2012 20:54, w całości zmieniany 1 raz
Ulubiona potrawa Usaina Bolta 6 krotnego mistrza olimpijskiego z Pekinu i Londynu jest tlusciutka wieprzowina
i żadnym chlebkiem ani ziemniakiem nie przegryza tej wieprzowiny? I czy to mięcho zjada dokładnie przed zawodami? W sumie to sprawa akomodacji, bo ja sam to przechodziłem, więc ciekawe jakie byłyby jego wyniki gdyby jadł po mojemu
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Czw Sie 16, 2012 21:02, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Czw Sie 16, 2012 21:54
Gavroche napisał/a:
Wątpię.
Ale jak chcesz,kciuka mogę potrzymać czasem
trzymaj
Gavroche napisał/a:
Hańbiące ćwiczenie jak aerobic
hanbiace... , biegi to taki sport dla elit, tak mi sie one kojarzą.. jak widze biegającego faceta to wiem że jest inteligentny pieknie wyrzezbione cialo, piekne łydki... lubie patrzyc na łydki u facetów, to moj fetysz.. biegajacy faceci sa swiadomi samych siebie, sa swiadomi ze zdrowie wazne jest..
kiedys, bardzo dawno temu rozmawialam w pracyz takim facetem (badalam mu paznokcia u nogi ) ktory biegał, bardzo namawial mnie bym z nim spróbowala biegac, a ja glupia odmówilam... nieraz zastanawialam sie co by bylo gdybym sie wtedy zgodziła, moze na dzien dzisiejszy bylabym wprawiona biegaczka...
jesli chodzi o aerobik to raczej nie wchodzilam w to, bardziej statyczny aerobik to tak...
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Czw Sie 16, 2012 22:01
Cytat:
biegajacy faceci sa swiadomi samych siebie, sa swiadomi ze zdrowie wazne jest..
A ja może jednego ładnie biegnącego widziałem.
Reszta jest milczeniem
ZuluGula Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Lut 2012 Posty: 47 Skąd: Chicago
Wysłany: Czw Sie 16, 2012 22:03
W kilku miejscach czytalem ze za duzo biegania jest niezdrowe dla czlowieka.
jak widze biegającego faceta to wiem że jest inteligentny pieknie wyrzezbione cialo, piekne łydki... lubie patrzyc na łydki u facetów, to moj fetysz.. biegajacy faceci sa swiadomi samych siebie, sa swiadomi ze zdrowie wazne jest..
A Foresta Gumpa znasz?
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
ktory biegał, bardzo namawial mnie bym z nim spróbowala biegac, a ja glupia odmówilam... nieraz zastanawialam sie co by bylo gdybym sie wtedy zgodziła
Molu ja wiem co by było
najpierw romantyczne truchciki wzdłuż rzeki, szał uniesień itd, a potem poprawił by trampki i sprintem w długą ;O
ps. dla mnie bieganie nie jest hańbiące, szczególnie sprinty powinny być częścią programu dla każdego (ja niestety jestem zbyt leniwy żeby biegać, ale dojeżdżam rowerem 2x1 km prawie codziennie, i staram się robić z tego taką tabatę
_________________ I never forget a face, but in your case I'll be glad to make an exception.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pią Sie 17, 2012 19:28
zbiggy napisał/a:
Molka napisał/a:
ktory biegał, bardzo namawial mnie bym z nim spróbowala biegac, a ja glupia odmówilam... nieraz zastanawialam sie co by bylo gdybym sie wtedy zgodziła
Molu ja wiem co by było
najpierw romantyczne truchciki wzdłuż rzeki, szał uniesień itd, a potem poprawił by trampki i sprintem w długą ;O
no własnie, tez to rozwazalam, przeciez facet wprawiony w biegach, ja przebiegłabym z 200 metrów i co? musialby sie poswiecic i dreptac ze mna coraz dalej, nie widzialam tego zbyt rózowo...
zbiggy napisał/a:
ps. dla mnie bieganie nie jest hańbiące, szczególnie sprinty powinny być częścią programu dla każdego (ja niestety jestem zbyt leniwy żeby biegać, ale dojeżdżam rowerem 2x1 km prawie codziennie, i staram się robić z tego taką tabatę
rowerek tez jest fajny, przyznaje sie ze nie mam roweru, mialam ale podarowalam...
no własnie, tez to rozwazalam, przeciez facet wprawiony w biegach, ja przebiegłabym z 200 metrów i co? musialby sie poswiecic i dreptac ze mna coraz dalej, nie widzialam tego zbyt rózowo...
i jeszcze jakby zostawił "pamiątkę" - znam ja takich lekkoatletów lekkoduchów
_________________ I never forget a face, but in your case I'll be glad to make an exception.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pią Sie 17, 2012 20:59
zbiggy napisał/a:
Molka napisał/a:
no własnie, tez to rozwazalam, przeciez facet wprawiony w biegach, ja przebiegłabym z 200 metrów i co? musialby sie poswiecic i dreptac ze mna coraz dalej, nie widzialam tego zbyt rózowo...
i jeszcze jakby zostawił "pamiątkę" - znam ja takich lekkoatletów lekkoduchów
myslisz ? no róznie mogłoby to wygladac, fakt.. chyba intuicja podpowiedziala mi zebym dala sobie spokój... a to byl kawal chlopa, z 190 wzrostu..
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
side Pomógł: 7 razy Dołączył: 24 Lis 2011 Posty: 687
Pomógł: 8 razy Wiek: 51 Dołączył: 19 Sty 2012 Posty: 502 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Pią Sie 31, 2012 09:37
dzięki uprzejmości mediamarkietu, który nawet wystawił przepiękną i wygodną kanapę poczytałem wczoraj książkę o metodzie POSE. Główne założenia: pochylenie sylwetki ciała do przodu, co najmniej 90 kroków jedną nogą na minutę, im mniejsze kroczki tym lepiej, niewielkie ruchy rękoma, lądowanie na przodzie stopy, niecałkowite wyprostowanie nogi przy lądowaniu. trzeba będzie przetestować
_________________ "i owoc zwycięstwa zjem, i sławę wytarmoszę tak jak psa"
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sie 31, 2012 17:41
POSE to marketingowy chłyt. Wystarczy pobiegać boso, żeby załapać prawidłową pozę do biegania naturalnego.
Dario wpadles w koncu na to "bieganie w tempie betaoksydacji"? Tzn ustaliles to tempo a jezeli tak to jak?
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Wto Wrz 04, 2012 17:58
Cytat:
Dario wpadles w koncu na to "bieganie w tempie betaoksydacji"? Tzn ustaliles to tempo a jezeli tak to jak?
dla mnie od 100 do 130 - tak myślę
pomiędzy 50 , a 65 % HR max - sądzę , że bliżej 50 (gdzieś czytałem ), ale to może być kwestia wytrenowania
liczę 220 minus wiek = HRmax
po biegu w takim tempie nie mam zakwasów , wilczego apetytu ... i w pasie coraz mniej
D
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Wto Wrz 04, 2012 18:08
dario_ronin napisał/a:
Cytat:
Dario wpadles w koncu na to "bieganie w tempie betaoksydacji"? Tzn ustaliles to tempo a jezeli tak to jak?
dla mnie od 100 do 130 - tak myślę
pomiędzy 50 , a 65 % HR max - sądzę , że bliżej 50 (gdzieś czytałem ), ale to może być kwestia wytrenowania
liczę 220 minus wiek = HRmax
po biegu w takim tempie nie mam zakwasów , wilczego apetytu ... i w pasie coraz mniej
Tempo dostosowane do betaoksytdacji, wtedy sie "wypala" najwiecej "smieci" czy jakos tak to szlo Dario wie
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Wto Wrz 04, 2012 18:35
zyon napisał/a:
Dario wie
coś mi się wydaje , że o tlen dla komórek chodzi
przy dostatku tlenu betaoksydacja
przy niedostatku ( większy wysiłek - wyższe tętno ) fermentacja beztlenowa ( spalanie glukozy ) kwas mlekowy ...
czy jakoś tak
To wiem Wiem, ze pytales o konkretne tempo ale nie ma konkretnego, kazdy ma inne.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Pomógł: 8 razy Wiek: 51 Dołączył: 19 Sty 2012 Posty: 502 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Śro Wrz 05, 2012 09:48
zyon napisał/a:
To wiem Wiem, ze pytales o konkretne tempo ale nie ma konkretnego, kazdy ma inne.
siłą rzeczy. dlatego zawsze przyda się chociażby najprostszy pulsometr.
Ja mam garmina 305 połączonego z gpsem - i n bieg, i na rower fajny. I zgrać dane do kompa można, i na mapę wrzucić i obejrzeć, jak puls się zmienia.
_________________ "i owoc zwycięstwa zjem, i sławę wytarmoszę tak jak psa"
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Wrz 08, 2012 19:54
W podtytule tematu napisałam, że naturalne bieganie jest najmniej kontuzjogenną techniką, jednak życie jest bardziej skomplikowane ...
Cytat:
Epidemia kontuzji wywołanych bieganiem boso
31-05-2010 Tłum. Adam Klein drukuj
Tekst oryginalny znajduje się tutaj, poniżej znajdziecie tłumaczenie jego większej części.
Epidemia kontuzji wywołanych bieganiem boso
Biznes rozkwita w amerykańskich przychodniach dla biegaczy.
Matt Fitzgerald. 27 maja 2010
Darwin Fogt, właściciel Evolution Phisical Therapy w Californii zaobserwował w swojej przychodni nowy trend: pojawili się biegacze z kontuzjami wywołanymi bieganiem boso lub „jak boso”. Mówi, że ma w tym momencie czterech lub pięciu pacjentów z kontuzjami pięty wyraźnie wynikającymi z przejścia do biegania boso a niedawno leczył kolejnych 12 do 15 innych pacjentów. "W zeszłym roku było zero”, mówi Fogt.
Inni fizjoterapeuci i lekarze sportowi w całym kraju obserwują ten sam nagły wzrost obrażeń wywołanych bieganiem boso.
"Mamy sporo kontuzji wywołanych bieganiem boso lub bieganiem w VFF (Vibram Five Fingers) - mówi Nathan Koch, dyrektor „Rehabilitation and Endurance Rehab w Phoenix”, Arizona. VFF są to jak gdyby rękawice na stopy, które stały się popularne wśród biegaczy boso.
Steve Pribut, podiatra z Waszyngtonu, jeden z najbardziej szanowanych amerykańskich specjalistów, potwierdza nagły wzrost kontuzjowanych biegaczy boso w swojej klinice, a Lewis Maharam, znany jako „Running Doc” zapytany czy mógłby potwierdzić zwyżkującą tendencję kontuzji u biegaczy biegających boso odpowiedział dwoma słowami: " Oh, yeah! "
Rzeczy, które się robi
Rozwijająca się epidemia kontuzji wywołanych bieganiem boso jest efektem ubocznym wzrostu popularności biegania boso. „Każdy czyta książkę Urodzeni biegacze i chce biegać boso” - mówi Pribut, odnosząc się do bestsellerowej książki Christophera McDougalla, który jest powszechnie uznawany za odpowiedzialnego za rozpoczęciem trendu biegania boso.
Pozostaje niewiadomą, czy kontuzjowani bosi biegacze są teraz nienaturalnie nad reprezentowani placówkach medycznych, czy może bieganie boso stwarza większe narażenie na urazy niż w butach? Koch i Pribut nie są w stanie na to teraz odpowiedzieć. "Im więcej biegających boso, tym więcej kontuzjowanych biegaczy", mówi Pribut, który przypisuje ten nagły wzrost przede wszystkim rosnącej liczbę biegających boso.
Ale Maharam i Fogt widzą dowody na to, że przejście do biegania boso powoduje urazy, które w przeciwnym wypadku by nie nastąpiły.
"Widzę jedną kontuzję, która u biegających boso pojawia się w kółko i w kółko” - mówi Fogt: "zapalenie rozcięgna podeszwowego, bolesna i trudna do wyleczenia kontuzja w miejscu przyczepu rozcięgna podeszwowego do piety”. Normalnie kontuzja ta stanowi mniej niż 15 % wszystkich kontuzji występujących u biegaczy, fakt, że u kontuzjowanych biegaczy biegających boso stanowi więcej niż 90 procent wskazuje wg Fogta na to, że jest szczególnie przypisana do biegania boso.
Tak więc, ponieważ bieganie boso znacznie zmniejsza ryzyko wystąpienia kontuzji kolana lub innych kontuzji to generalny wpływ na sumarycznie zwiększoną liczbę pojawiania się kontuzji.
Jeśli tak jest w rzeczywistości, to epidemia kontuzji spowodowanych bieganiem boso jest ironią życia, bieganie boso było powszechnie promowane, jako sposób na zmniejszanie ryzyka kontuzji.
Koch wskazuje, że istnieje duże prawdopodobieństwo że kontuzjogenność biegania boso może być nawet zaniżona: "Istnieje sporo ludzi, którzy próbowali tego ale szybko przestali, bo zdali sobie sprawę, że to nie jest dla nich" mówi.
Ja jestem jednym z takich przypadków (tak pisze o sobie Matt Fitzgerald – co ciekawe Matt jeszcze w 2006 roku był propagatorem biegania boso, jako remedium na wszystkie kontuzje).
Zacząłem biegać w Vibramach w 2006 roku. Pomimo, rozpoczęcia procesu biegania „jak boso” bardzo powoli, zaraz złapałem kontuzję łydki, prostowników kostki i przyczepów ścięgna achillesa i nie mogłem szybko sobie z tym poradzić, więc wróciłem do biegania w klasycznych butach do biegania.
Obrońcy biegania boso twierdzą, że kontuzji można łatwo uniknąć poprzez stopniowe adaptowanie się do nowego sposobu biegania, ale tak nie było w moim przypadku, mój pierwszy bieg "boso" trwał może jedną minutę. Co więcej myślę, że to twierdzenie, że każda kolejna kontuzja wywołana bieganiem boso jest tylko wyjątkiem od reguły jest klasycznym przykładem pokrętnego rozumowania opartego na wierze wobec rozumowania opartego na dowodach.
Kock ujął to tak: ”Twierdzenie, że jeśli doznajesz kontuzji biegając w butach to jest wina buta a biegając boso to wina biegacza jest zupełnie nie uprawnione, bez sensu. Zawsze będą kontuzje, to jest bieganie”.
Jedną z rzeczy, z którą zgadzają się wszyscy z którymi rozmawiałem na potrzeby tego artykułu wszystkich jest to, że wiele osób nie powinno nawet próbować biegania boso: „Biegacze, którzy mają jak to nazywam niekorzystną sytuację biomechaniczną nogi muszą nosić buty a często nawet wkładki” - mówi Maharam.
Co to jest stopa z niekorzystną sytuacją biomechaniczną? "Ludzie ze słabą stabilnością przodostopia, nadmierni pronatorzy a nawet supinatorzy proszę się o kłopoty, jeśli wyrzucają swoje buty lub noszą złe buty" - mówi Fogt.
To nie zatrzymuje się na stopach. Według ekspertów, są inne czynniki biostrukturalnie predysponujące biegaczy do kontuzji a biegając boso można tylko wywołać przerodzenie się tych predyspozycji w kontuzję: "Kiedy patrzymy na biegacza i zastanawiamy się, czy bieganie jest dla niego właściwe oglądamy go od kręgosłupa do stóp", mówi Koch.
Nie urodzeni aby biegać.
Zaraz: Czy Koch powiedział: "czy bieganie jest dla człowieka właściwe"? Czy on sugeruje, że nie wszyscy ludzie są faktycznie urodzeni, aby biegać?
Tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Ostatnie fascynujące badania przeprowadzone przez Daniela Liebermana i innych biologów ewolucji spopularyzowały pogląd, że nasz gatunek jest specjalnie zaprojektowany do biegania długich dystansów. Podczas kiedy fakt, że ludzie są lepiej dostosowani do długich dystansów niż różne gatunki człekokształtne poprzedzające nas w ewolucji jest trudne do obalenia, to nie jest oczywistym fakt, że każda jednostka ludzka jest predysponowana do biegania.
Rozważmy to: Każdy gepard to światowej klasy sprinter. Nie ma wyjątków. Natomiast stopień różnorodności osobniczej w umiejętnościach długodystansowego biegania w populacji ludzkiej jest bardzo szeroki. Nie ma Jimów Hogarty w świecie gepardów. Jim Hogarty (prawdziwe nazwisko ukryte w celu ochrony jego prywatności) był dzieckiem z którym chodziłem do szkoły, który praktycznie nie mógł biegać ani kroku. Naprawdę, nie było w nim nic złego. Był po prostu olbrzymi, miał koślawe kolana i platfusa i bieganie było dla niego strasznie niekomfortowe.
Są na świecie miliony na Jimów Hogarty tam, i miliony innych, którzy mają takie lub inne problemy z bieganiem w mniejszym stopniu.
To dlatego, że ludzie tak naprawdę nie rodzą się aby biegać podczas kiedy gepardy rodzą się do sprintu. Biolodzy ewolucyjni inni niż Daniel Lieberman, powiedzą, że ludzie rodzą się do wielu celów, nie specjalnie dla jednego. Naturalną konsekwencją zaprojektowania człowieka pod katem "znania się na wszystkim ale w niczym nie być mistrzem" jest to, że istnieją różne rodzaje indywidualnych specjalistów w ludzkiej populacji. Niektórzy z nas są mocni, inni słabi. Niektórzy z nas mają świetną koordynację ręka-oko, inni nie. Niektórzy z nas mogą być wielkimi maratończykami, inni nie mogą pobiec kroku.
Romantyczna wizja prymitywnego człowieka Edenu, w którym każdy biegał by jak Kenenisa Bekele jest kompletnym nonsensem. Bieganie długodystansowe miało być bardzo prawdopodobnie, zawsze specjalizacją dla niewielu, dokładnie tak, jak jest dzisiaj.
Mówi Dr. Pribut "Jest więcej osób, które mogą biegać dzięki butom niże nie może biegać przez buty".
Innymi słowy, właściwy but może pomóc tym, którzy nie urodzili się aby biegać jednak biegać, a tym którzy urodzili się aby biegać – biegać trochę więcej.
Powód i ironia
Żaden z wymienionych w tym artykule specjalistów medycyny nie jest nastawiony anty wobec biegania boso. Wszyscy przyznają, że złe buty mogą prowadzić do uszkodzeń i są gotowi pomóc pacjentom, których budowę uznają za właściwą pokierować ku bieganiu boso, aby robili to skutecznie: "Jeśli pacjent mówi, że chce biegać boso, jeśli ma stopę neutralną lub z wysokim łukiem podłużnym, mówię „Spróbuj”. Ale jeśli mocno pronuje i jeśli uważam, że i to może prowadzić do kontuzji to będę radził mu raczej buty bardziej odpowiednie dla niego"
Kiedy Pribut wypowiedział do mnie te słowa zapytałem się, czy Ci, którzy będą mieli najmniej urazów wynikających z biegania boso to nie są Ci sami, którzy będą mieli najmniej urazów biegając w butach odparł: „To prawdopodobnie jest prawda”.
Tak więc, jeśli nie doznajesz kontuzji biegając w butach, nie ma potrzeby, aby przestawiać się na bieganie boso ale prawdopodobnie możesz sobie z tym poradzić. Jeśli jednak doznajesz kontuzji biegając w butach dostaniesz przejście na bieganie boso może być kuszące, ale to może tylko pogorszyć sytuację
Tak czy inaczej, epidemia kontuzji wywołanych bieganiem boso jest naprawdę ironiczną historią.
U mnie jedyna kontuzja jaką miałam po przestawieniu się na ten styl były mikrourazy nieprzystosowanych mięśni łydek, czyli tzw "zakwasy". Potem już nie było problemów ale to wynika zapewne z tego, że w dzieciństwie dużo biegałam, skakałam na gumie itp, co dobrze ukształtowało biomechanikę stóp. No i oczywiście cudowna dieta LC ...
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Gru 08, 2012 03:40
Mój kuzyn uprawiał na treningach kyokushin extremalną wersję biegania naturalnego - na bosaka po śniegu. Ciekawe połączenie biegania naturalnego i CT
Jako że jeden z niewielu a może jedyny temat o bieganiu wrzucam tutaj .
Książka ukazała się chyba we wrześniu . Jedna z największych postaci ultramaratonu , jeden z bohaterów "Urodzonych biegaczy" , wegetarianin (sic!) Scott Jurek :
_________________ "he , to zabawne .. Że po za SYSTEMEM działa wszystko sprawnie" - Bolec , Tewu "Wyrwani ze snu"
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 12:17
Ktoś używa tych Vibramów?
Czytałem, że te rozdzielenie palców nie jest zbyt dobre - powstają wówczas jakieś napięcia mięśniowe. Jak jesteśmy boso to palce są raczej złączone i tak jest naturalnie.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 13:04
Hannibal napisał/a:
Ktoś używa tych Vibramów?
Czytałem, że te rozdzielenie palców nie jest zbyt dobre - powstają wówczas jakieś napięcia mięśniowe. Jak jesteśmy boso to palce są raczej złączone i tak jest naturalnie.
Nie wiem jak działają te buty, ani na bieganiu się specjalnie nie znam.
Natomiast nasz móżdżek i pień działają jak u czworonoga, dlatego naprzemiennie machamy rękami podczas biegu i uruchamiają nam się mięśnie grzbietu.
Podobny odruch dotyczy "chwytania" podłoża palcami stóp i zmniejszania długości kroku na niestabilnej powierzchni.
Wymyślne buty w tym przeszkadzają.
Szczerze mowiac to dzisiejsze czasy sa coraz dziwniejsze. Kiedys wystarczyly buty i ochota. Zatopek w kaloszach biegal i byl fenomenem, ktorego do dzisiaj nikt nie pobil a dzisiaj nie ma sie co ruszac bez "niezbednego" zestawu do biegania. Specjalne buty, pare zegarkow do roznych pomiarow, specjalna odziez i pewnie cos jeszcze. Tak samo jest ze sprotami silowymi.
Kupuje sie mnostwo niepotrzebnych rzeczy, bo reklama i marketing pracuja pelna para zeby wmowic ludiom, zeby kupili za pieniadze, ktorych nie posiadaja towary, ktorych nie potrzebuja
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 14:28
Kiedyś to, mój drogi, biegano sporo boso. W kaloszach to mi się średnio uśmiecha bieganie .
Mi chodzi o buty minimalistyczne, w których możliwie największy ma się kontakt z podłożem, bez obawy o skaleczenia.
Jest trochę butów na rynku, które spełniają te kryteria.
Jednym z nich są fivefingersy. Jest promocja tych butów w Wa-wie i może skorzystam, wpierw muszę tylko porządnie je przymierzyć i sprawdzić. Myślę o modelu Sprint i KSO.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Sty 31, 2013 14:37, w całości zmieniany 2 razy
Kiedyś to, mój drogi, biegano sporo boso. W kaloszach to mi się średnio uśmiecha bieganie .
A Zatopek biegal i do dzisiaj nie pobili jego wyczynu z Helsinek bodajze
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 14:51
zyon napisał/a:
Hannibal napisał/a:
Kiedyś to, mój drogi, biegano sporo boso. W kaloszach to mi się średnio uśmiecha bieganie .
A Zatopek biegal i do dzisiaj nie pobili jego wyczynu z Helsinek bodajze
Właśnie dlatego, bo jak trenował to miał trudniej, a na zawodach to go samo niosło.
Ale tera ludziska leniwe so, panie, i lękliwe, boją się przetrenowania, kontuzji, katabolizmu i innych głupot, na których się tak skupiajo, że o sporcie zapominajo.
O wyniku nie mówiąc
Wszystko wiedzo o wszystkim z danej dyscypliny, tylko zawsze coś przeszkadza, by nawet mierny poziom osiągnąć...
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Nie mam pojecia, z pewnoscia nie sa tak wyjatkowi jak Zatopek, bo jego wyczynu z olimpiady w Helsinkach do dzisiaj nie pobili.
Ale to byl tylko przyklad obrazujacy sytuacje a ty jak zwykle czepiasz sie nieistotnych sczegolow
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 15:18
On był tylko jeden, a Kenijczyków masz sporo co świetnie biegają. Nawet taki, co nie jest specjalnie szkolony jest lepszy od naszych "sportowców-piecuchów"
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 15:20
Hannibal napisał/a:
zyon napisał/a:
A Zatopek biegal i do dzisiaj nie pobili jego wyczynu z Helsinek bodajze
A Kenijczycy też biegają w kaloszach, że są tak wyjątkowi?
Kenijczycy mają najlepsze buty biegowe na świecie, robią je ze starych opon samochodowych.
On był tylko jeden, a Kenijczyków masz sporo co świetnie biegają. Nawet taki, co nie jest specjalnie szkolony jest lepszy od naszych "sportowców-piecuchów"
Hannibal, no zgadza sie, ale przeciez to nie bylo sensem moiej wypowiedzi.
Chodzilo mi o to, ze keidys wystarczala chec i pasja a dzisiaj zaczyna sie od pupy strony - fasada, sprzet, otoczka, obudowa, ideologia etc , zreszta to co powiedziales pasuje idealnie do tego. Wiekszosc naszych sportowcow sprzet ma wypasiony ale wyniki marne. A dlaczego marne zapytaj takiego - bo sprzet za slaby pewnie.
Luknij na to jak w ogole biegal Zatopek - wykrzywiona twarz, rece jak skrzydla pisklaka, kaczy chod, w ogole zero estetyki i elegancji. Ale byl skuteczny.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Sty 31, 2013 15:22, w całości zmieniany 1 raz
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 15:28
zyon napisał/a:
Hannibal napisał/a:
On był tylko jeden, a Kenijczyków masz sporo co świetnie biegają. Nawet taki, co nie jest specjalnie szkolony jest lepszy od naszych "sportowców-piecuchów"
Hannibal, no zgadza sie, ale przeciez to nie bylo sensem moiej wypowiedzi.
Chodzilo mi o to, ze keidys wystarczala chec i pasja a dzisiaj zaczyna sie od pupy strony - fasada, sprzet, otoczka, obudowa, ideologia etc , zreszta to co powiedziales pasuje idealnie do tego. Wiekszosc naszych sportowcow sprzet ma wypasiony ale wyniki marne. A dlaczego marne zapytaj takiego - bo sprzet za slaby pewnie.
Luknij na to jak w ogole biegal Zatopek - wykrzywiona twarz, rece jak skrzydla pisklaka, kaczy chod, w ogole zero estetyki i elegancji. Ale byl skuteczny.
Media nam wmawiają, że do uprawiania sportu potrzeba wyjątkowego talentu, który jest potem horrendalnie opłacany, ale wiąże się z cierpieniem i chorobami zawodowymi.
Jednocześnie krytykują nasz nieruchliwy tryb życia, który powoduje tycie, brak szczęścia w życiu i interesach i oczywiście choroby cywilizacyjne.
Jak żyć?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 15:29
Dobre geny miał; podobnie jak Kenijczycy, czy Jamajczycy.
Ale Kenijczycy naturalne bieganie wyssali z mlekiem matki, od dzieciaków przemieszczają się na spore odległości bez obuwia, czy w jakimś prostym minimalistycznym.
No i mi chodzi o te minimalistyczne, które jednak nie są kawałkiem gumy od opony, czy kawałkiem deski .
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Sty 31, 2013 15:29, w całości zmieniany 1 raz
Ach no tak , zapomnialem o tej awaryjnej i zawsze aktualnej mozliwosci PAS Chociaz ojciec i matka....
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Sty 31, 2013 15:39, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 15:45
zyon napisał/a:
Chociaz ojciec i matka....
Mogą być kompletnie na bakier z ruchem.
Znajomy mojego ojca ze studiów fizyki też miał prostych rodziców, a sam był geniuszem, który ogarniał o wiele więcej niż nawet piątkowi studenci po międzynarodowych olimpiadach.
W przypadku Zatopka były to odpowiednie predyspozycje + oczywiście ciężka praca.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Mogą być kompletnie na bakier z ruchem.
Znajomy mojego ojca ze studiów fizyki też miał prostych rodziców, a sam był geniuszem, który ogarniał o wiele więcej niż nawet piątkowi studenci po międzynarodowych olimpiadach.
Czyli doskonaly dowod, ze jednak nie mial tych dobrych genow, bo skad mialyby sie wziac? Z kosmosu?
Hannibal napisał/a:
W przypadku Zatopka były to odpowiednie predyspozycje
He? Widziales jak on biegal? No walnij w Tube "Zatiopek". Dzisiaj zaden trener by go nie przyjal na szkolke po 100 metrach.
Hannibal napisał/a:
+ oczywiście ciężka praca.
Tylko i wylacznie. I osli upor.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Czyli doskonaly dowod, ze jednak nie mial tych dobrych genow, bo skad mialyby sie wziac? Z kosmosu?
Zyon, dokształć się w genetyce, bo widzę, że nie masz o niej zbytniego pojęcia.
Na początek przestudiuj sobie solidnie mejozę i taki crossing-over.
A ty masz pojecie?
Czytam wlasnie ksiazke o genetyce i autor, dosc uznana postac w tym swiecie twierdzi, ze determinizm genetyczny to jest najwieksza zmora i przesad z czasow medycyny opartej na fizyce Newtonowskiej a teraz niestety mamy fizyke kwantowa.
Slowem holdujesz tej samej wiedzy, z ktorej czesto sie przewaznie wysmiewasz, to jest wiedza typu "mutacje genetyczne sa przypadkowe" a "etiologia nadcisnienia, cukrzycy i miazdzycy nie jest znana"
Slowem mial racje ten, ktory stwierdzil, ze "na geny mozesz wplywac bla bla bla bla" ....
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 16:14
zyon napisał/a:
Hannibal napisał/a:
zyon napisał/a:
Czyli doskonaly dowod, ze jednak nie mial tych dobrych genow, bo skad mialyby sie wziac? Z kosmosu?
Zyon, dokształć się w genetyce, bo widzę, że nie masz o niej zbytniego pojęcia.
Na początek przestudiuj sobie solidnie mejozę i taki crossing-over.
A ty masz pojecie?
Czytam wlasnie ksiazke o genetyce i autor, dosc uznana postac w tym swiecie twierdzi, ze determinizm genetyczny to jest najwieksza zmora i przesad z czasow medycyny opartej na fizyce Newtonowskiej a teraz niestety mamy fizyke kwantowa.
Slowem holdujesz tej samej wiedzy, z ktorej czesto sie przewaznie wysmiewasz, to jest wiedza typu "mutacje genetyczne sa przypadkowe" a "etiologia nadcisnienia, cukrzycy i miazdzycy nie jest znana"
Slowem mial racje ten, ktory stwierdzil, ze "na geny mozesz wplywac bla bla bla bla" ....
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 16:14
zyon napisał/a:
A ty masz pojecie?
Elementarz znam i oczywistym jest dla mnie, że dziecko nie jest kopią rodziców i może mieć zdolności, predyspozycje od nich odmienne.
Nawet coś takie banalnego jak grupa krwi - moi rodzice mają Rh+, a ja mam Rh- (po dziadkach). I nie potrzeba tu nawet crossing-over
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Elementarz znam i oczywistym jest dla mnie, że dziecko nie jest kopią rodziców i może mieć zdolności, predyspozycje od nich odmienne.
Nawet coś takie banalnego jak grupa krwi - moi rodzice mają Rh+, a ja mam Rh- (po dziadkach). I nie potrzeba tu nawet crossing-over
Elementarz to chyba za malo, zeby wyglaszac tak eutorytarne sady, nie? Wiekszosc elementarzy ciagle tkwi w "mrokach sredniowiecza" i dlatego niektore dziedziny stoja w miejscu, zwlaszcza medycyna. Medycyna ciagle holduje newtonowskiej fizyce, jest na niej oparta, ale teraz mamy inna, kwantowa, tam sie pojawia energia. Jedno zdanie bardzo znanego epigenetyka, ktory genom poswiecil pol zycia:
Cytat:
To dlaczego moj lekarz medycyny nie mowi o energii"? I odpowiadam "poniewaz ja jako jego profesor medycyny nigdy go tego nie nauczylem w pierwszej kolejnosci" I dalej "Dlaczego? Poniewaz kiedy uczylem lekarzy medycyny, to nie bylo czescia naszego pojmowania".
O doswiadczeniu Johna Carinsa z 1988 slyszales? Caly swiat medyczny go odrzucil, bo?
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 17:29
To tak jak z tym swingiem.
Teraz mamy inną, więc stara jest be?
Niedługo powiesz, że dziedziczenia nie ma, że Mendel to archaizm...
Niekoniecznie tak jak ze swingiem. Stan wiedzy to jednak cos innego niz tradycja. Wiedza sie rozwija , tradycja z definicji powinna byc niezmienna. Jaka fizyka obowiazywala przed 192x a jaka po? Wiec po co ta kwantowa jezeli sie udaje, ze jej nie ma?
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 17:55
zyon napisał/a:
Niekoniecznie tak jak ze swingiem. Stan wiedzy to jednak cos innego niz tradycja. Wiedza sie rozwija , tradycja z definicji powinna byc niezmienna. Jaka fizyka obowiazywala przed 192x a jaka po? Wiec po co ta kwantowa jezeli sie udaje, ze jej nie ma?
Ja myślałem, że to wiedza jest skończona i pełna jeśli jest wiedzą.
Mechanika kwantowa to teoria i próba ogarnięcia otaczającego świata.
Dziedziczenie jest faktem i nie ma się o co spierać.
Zestaw genów otrzymany w spadku po przodkach, nie tylko rodzicach, może dawać przewagę nad innymi.
Nikt tu nie dyskutuje, że ekspresja genów zależy od podaży substratów.
Bo zależy, ale jednocześnie mając plan chlewu nie zbudujesz pałacu, choćbyś miał najlepszy materiał.
Pomógł: 12 razy Wiek: 24 Dołączył: 16 Sie 2010 Posty: 2808
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 18:12
Tu jakie ciekawe teorie na temat DNA
Cytat:
Z tego co wynika z opisu doświadczenia w linku ( po angielsku ) to DNA w czystej wodzie odpowiada w 98% oryginałowi, a dodatkowo w probówce w której było oryginalne DNA po doświadczeniu go nie stwierdzono już.. "zniknęło" jakby..
Eksperyment wykazał bezingerencyjny transfer DNA z jednego miejsca w drugie - teleportację - poprzez Pole.
Jeśli uda się to powtórzyć wielokrotnie przez niezależne zespoły to będzie nie lada orzech do zgryzienia dla klasycznej nauki.
Mniemam, że albo tego nie skomentują jakby nic się nie stało, albo ukryją wyniki powtórzeń, a sam noblista , który to odkrył pod wpływem presji ( może nawet skreślenia w świecie nauki ) stwierdzi, że się pomylił .. już tak nie raz bywało w historii.
Na szczęście informacja o tym poszła w świat, a sam przebieg doświadczenia został opisany i zamieszczony w w/w linku więc kto chce i ma takie możliwości może sobie to powtórzyć.
Niekoniecznie tak jak ze swingiem. Stan wiedzy to jednak cos innego niz tradycja. Wiedza sie rozwija , tradycja z definicji powinna byc niezmienna. Jaka fizyka obowiazywala przed 192x a jaka po? Wiec po co ta kwantowa jezeli sie udaje, ze jej nie ma?
Ja myślałem, że to wiedza jest skończona i pełna jeśli jest wiedzą.
Mechanika kwantowa to teoria i próba ogarnięcia otaczającego świata.
Dziedziczenie jest faktem i nie ma się o co spierać.
Zestaw genów otrzymany w spadku po przodkach, nie tylko rodzicach, może dawać przewagę nad innymi.
Nikt tu nie dyskutuje, że ekspresja genów zależy od podaży substratów.
Bo zależy, ale jednocześnie mając plan chlewu nie zbudujesz pałacu, choćbyś miał najlepszy materiał.
No ok, ale jezeli nie masz tych planow to mozesz cos zbudowac czy nie?? Cairns w doswiadczeniu uzyl komorek genetycznie niezdolnych do metabolizmu laktozy i co zaobserwowal? Po paru dniach komorki dokonaly takich mutacji genetycznych, ktore im to umozliwily. To w koncu mialy one ten geny/predyspozycje czy nie?
Wiec przekladajac to na nasze: chociaz otyli rodzice siedzieli przed tv cale zycie to jednak mogli przekazac geny (plany budowy zamku) szybkobiegacza swojemu dziecku. Tylko skad oni je mogli wziac tak po naszemu? Dostali w spadku po dziadkach, ktorzy robili w oborze i na polu? Nie lapie tego jakos na logike, moze logika w genetyce nie dziala? Czy moze kazdy ma taki sam plan budowy?
Co do dziedzicznosci chorob to juz ktorys raz sie spotkalem, ze genetycznie dziedziczy sie max 3% chorob i to jest skrajna liczba. Tez watpliwosci mnostwo.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 18:41
Widocznie te komórki były " niezdolne " czasowo lub odwracalnie.
Zyon, tu już się zapuszczam na grząski grunt, ale większość naszego genomu to śmieci, które wg współczesnej nauki niewiadomo do czego służą.
Więc tak naprawdę może Ci się trafić zestaw genów którego nie było cholernie dawno lub nigdy w Twojej linii rozwojowej.
Poczytaj o atawizmach.
Psy domowe mają dodatkowy palec na tylnych łapach, którego żaden dziki psowaty żyjący obecnie nie ma.
Skąd się wziął?
Na chłopski rozum: zawsze się kij znajdzie jak chce się go użyć
Widocznie te komórki były " niezdolne " czasowo lub odwracalnie.
Widocznie? Ten szczep w ogole nie mogl metabolizowac laktozy czyli nie posiadal enzymu laktazy, "genetycznie" byl do tego"niezdolny" Ale pare dni i nagle sie "zmutowal" czyli nagle "znalazl plany" ktorych nie bylo i ich "uzyl". Co zmusilo go do tego? Srodowisko, otoczenie, energia, ergo: odpowiednie substraty?
Gavroche napisał/a:
Zyon, tu już się zapuszczam na grząski grunt, ale większość naszego genomu to śmieci, które wg współczesnej nauki niewiadomo do czego służą.
No przynajmniej na razie. Juz jest gen od otylosci, jest od cukrzycy, od raka i od lysienia. Teraz tylko to poskladac ale tak naukowo, zeby sie opatentowac dalo, nie ?
Gavroche napisał/a:
Więc tak naprawdę może Ci się trafić zestaw genów którego nie było cholernie dawno lub nigdy w Twojej linii rozwojowej.
Tak ale skad mialby sie on wziac? Wiadomo, przeciez, ze natura dziala wg prawa minimum, po kiego ma utrzymywac zestaw genow, z ktorego nikt nie korzystal? Przeciez to nielogiczne, ot tak zapobiegawczo? W takim razie dlaczego te a nie inne? A nie lepiej wszystkie od razu? Miejsca nie zajmuje, jesc nie wola?
Gavroche napisał/a:
Poczytaj o atawizmach.
Psy domowe mają dodatkowy palec na tylnych łapach, którego żaden dziki psowaty żyjący obecnie nie ma.
Skąd się wziął?
Na chłopski rozum: zawsze się kij znajdzie jak chce się go użyć
Nie mam pojecia, to juz chyba inne rejony, na co nam slepa kiszka i tekie tam?
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Sty 31, 2013 19:51, w całości zmieniany 1 raz
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 19:53
Hannibal napisał/a:
Gavroche napisał/a:
większość naszego genomu to śmieci, które wg współczesnej nauki nie wiadomo do czego służą.
Introny pełnią funkcje stabilizujące.
Tak, bez wątpienia, ale to po prostu wygodne stwierdzenie, niewiele lepsze od mojego
Czy, kiedy, w jaki sposób i dlaczego tak nieprzewidywalny, u różnych osobników, ta stabilizacja przebiega.
Na chwilę obecną genom przypomina kloszarda, który nagromadził dużo śmieci, szkoda mu ich wyrzucić, może i ich kiedy użyje, ale to zależy od jego pijackiego widzimisię.
większość naszego genomu to śmieci, które wg współczesnej nauki nie wiadomo do czego służą.
Introny pełnią funkcje stabilizujące.
Tak, bez wątpienia, ale to po prostu wygodne stwierdzenie, niewiele lepsze od mojego
No wlasnie, tez moge wyciagnac "Genomy" Browna i przepisac jakies niewiele mowiace zdanie, tylko co z tego?
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 20:10
zyon napisał/a:
Gavroche napisał/a:
Widocznie te komórki były " niezdolne " czasowo lub odwracalnie.
Widocznie? Ten szczep w ogole nie mogl metabolizowac laktozy czyli nie posiadal enzymu laktazy, "genetycznie" byl do tego"niezdolny" Ale pare dni i nagle sie "zmutowal" czyli nagle "znalazl plany" ktorych nie bylo i ich "uzyl". Co zmusilo go do tego? Srodowisko, otoczenie, energia, ergo: odpowiednie substraty?
Gavroche napisał/a:
Zyon, tu już się zapuszczam na grząski grunt, ale większość naszego genomu to śmieci, które wg współczesnej nauki niewiadomo do czego służą.
No przynajmniej na razie. Juz jest gen od otylosci, jest od cukrzycy, od raka i od lysienia. Teraz tylko to poskladac ale tak naukowo, zeby sie opatentowac dalo, nie ?
Gavroche napisał/a:
Więc tak naprawdę może Ci się trafić zestaw genów którego nie było cholernie dawno lub nigdy w Twojej linii rozwojowej.
Tak ale skad mialby sie on wziac? Wiadomo, przeciez, ze natura dziala wg prawa minimum, po kiego ma utrzymywac zestaw genow, z ktorego nikt nie korzystal? Przeciez to nielogiczne, ot tak zapobiegawczo? W takim razie dlaczego te a nie inne? A nie lepiej wszystkie od razu? Miejsca nie zajmuje, jesc nie wola?
Gavroche napisał/a:
Poczytaj o atawizmach.
Psy domowe mają dodatkowy palec na tylnych łapach, którego żaden dziki psowaty żyjący obecnie nie ma.
Skąd się wziął?
Na chłopski rozum: zawsze się kij znajdzie jak chce się go użyć
Nie mam pojecia, to juz chyba inne rejony, na co nam slepa kiszka i tekie tam?
Sam jesteś nielogiczny, 20 % naszego genomu nie różni się od bakteryjnego, kilkanaście od pierwotniaczego, kilka od gadziego, a w życiu płodowym mamy skrzela i ogon.
To jest właśnie prawo minimum, te wszystkie geny odpalają w odpowiednim czasie budując nasz organizm.
Jak zbudujesz samolot bez znajomości skrzydła, koła, turbiny, silnika, szyby, żyroskopu, kompasu
i miliona rzeczy, bez których samolot nie będzie samolotem, pomiń choć jedna z nich a wyjdzie Ci taczka.
Genom jest jednocześnie naszym skrótem filogenetycznym i zabezpieczeniem w razie strasznej modyfikacji środowiska.
Natura nie może użyć czegoś czego nie było, ani nie może zrobić coś z niczego, dlatego gromadzi wszystkie info, które się do tej pory sprawdziły, czyli przekazały potomstwu i je trzyma, w razie czego.
I ma w nosie pojedyńcze osobniki, w razie W zginą wszyscy co mieli pecha...
Ostatnio zmieniony przez Czw Sty 31, 2013 20:16, w całości zmieniany 1 raz
No dobra, ale w takim razie wytlumacz dlaczego tak a nie inaczej, bo ja wcale nie twierdze, ze tak jest tylko zadaje pytania?
No i wracajac do poczatku - skad wiesz, ze (hipotetycznie) Zatopek mial dobre geny i dostal je w spadku? Skad, za co i od dlaczego akurat te dotal od rodzicow, ktorzy nic z bieganiem nie mieli wspolnego A moze to jego ciezka praca, upor, pasja, upor, treningi, upor, talent, upor etc? Przeciez jemu to latwo nie przychodzilo, wprost przeciwnie, biegnac wygladal jakby mial wlasnie umrzec.
Pije do tego, ze strasznie mnie wnerwia to stwierdzenie "dostal dobre geny". Geny i po sprawie, fukslo sie w genetycznym totolotku. Jest bardzo podobne do tego jak lekarze podchodza do pacjenta, kiedy jakis marker z badania wychodzi tak a nie inaczej ale nie pasuje do normy. "Widac taka pana/pani uroda", "widac ten typ tak ma", widzialem to kilkanascie razy w tym kilka z moim udzialem. "Ale panie doktorze czy dieta moze ma jakis wplyw"? - "Panie, cos pan, zdurnial, ten typ tak juz ma, prosze tu jest recepta na leki, ktore moze cos pomoga ale na pewno nie zaszkodza"
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 20:51
zyon napisał/a:
No dobra, ale w takim razie wytlumacz dlaczego tak a nie inaczej, bo ja wcale nie twierdze, ze tak jest tylko zadaje pytania?
No i wracajac do poczatku - skad wiesz, ze (hipotetycznie) Zatopek mial dobre geny i dostal je w spadku? Skad, za co i od dlaczego akurat te dotal od rodzicow, ktorzy nic z bieganiem nie mieli wspolnego A moze to jego ciezka praca, upor, pasja, upor, treningi, upor, talent, upor etc? Przeciez jemu to latwo nie przychodzilo, wprost przeciwnie, biegnac wygladal jakby mial wlasnie umrzec.
Pije do tego, ze strasznie mnie wnerwia to stwierdzenie "dostal dobre geny". Geny i po sprawie, fukslo sie w genetycznym totolotku. Jest bardzo podobne do tego jak lekarze podchodza do pacjenta, kiedy jakis marker z badania wychodzi tak a nie inaczej ale nie pasuje do normy. "Widac taka pana/pani uroda", "widac ten typ tak ma", widzialem to kilkanascie razy w tym kilka z moim udzialem. "Ale panie doktorze czy dieta moze ma jakis wplyw"? - "Panie, cos pan, zdurnial, ten typ tak juz ma, prosze tu jest recepta na leki, ktore moze cos pomoga ale na pewno nie zaszkodza"
Odpowiem pytaniem na pytanie.
A dlaczego jest tylu kulturystów na świecie, a w czołówce tylko garstka?
Wszyscy mają podobną dietę, podobne treningi, podobne walą prochy...
Elita genetyczna.
I choćbyś się zasmarkał z żalu żadną ilością uporu nie zmienisz kształtu mięśni piersiowych, proporcji nóg do tułowia, ilości włókien w mięśniach czy zdolności do hiperplazji.
I nie czepiaj się, kulturyści to tylko przykład.
A dlaczego on dostał, a ja nie ?
Zamiast płakać poszukaj co Ty dostałeś
Bo geny po prostu są, czy dobre czy złe, weryfikuje środowisko.
Gdyby Zatopek połamał paskudnie nogi w dzieciństwie, jego talent nigdy by nie wypłnął, ale może jego daleki krewny by go odziedziczył, mimo, że ona sam byłby grubasem na wózku.
Ostatnio zmieniony przez Czw Sty 31, 2013 20:56, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 31, 2013 21:00
zyon napisał/a:
No i wracajac do poczatku - skad wiesz, ze (hipotetycznie) Zatopek mial dobre geny i dostal je w spadku? Skad, za co i od dlaczego akurat te dotal od rodzicow, ktorzy nic z bieganiem nie mieli wspolnego A moze to jego ciezka praca, upor, pasja, upor, treningi, upor, talent, upor etc? Przeciez jemu to latwo nie przychodzilo, wprost przeciwnie, biegnac wygladal jakby mial wlasnie umrzec.
Ja tam nie mam stuprocentowej pewności, bo Zatopkiem zbytnio się nie interesowałem.
Mówiłem bardziej ogólnie - np. o Kenijczykach, co są genetycznie predestynowani do biegania długich dystansów, czy Jamajczyków co są świetni w sprintach. Na pewno nie wszyscy, ale spora ich część. Jeśli to tego dołożymy środowisko, czyli to, że obficie korzystają z tej bazy to otrzymujemy sporo mistrzów.
Ten geniusz o którym Ci wspomniałem to akurat zupełnie inny przypadek. Tutaj raczej crossing-over odpowiednio zadziałał, czyli czysty przypadek. Nie miał żadnych wzorców, nikt nim nie kierował, nie poświęcał też jakoś szczególnie dużo czasu na naukę w porównaniu do innych. Ponadto był bardzo sprawny fizycznie - wchodził na rękach po schodach i podciągał się na jednym ręku. Potem oczywiście jedno napędzało drugie, czyli zobaczył, że ma możliwości odkrywania pewnych rzeczy i sporo poświęcał na naukę.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Zyon, sczytaj ebooka z pierwszego postu.
Jakoś tak wychodzi, że prawie w każdej dziedzinie trzeba postępować odwrotnie niż mainstreem
Lukne, choc chyba juz wiem o co chodzi
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
No jak juz reklamy producenta lykasz bez popity to ja nie mam wiecej pytan
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Lut 01, 2013 13:07, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lut 01, 2013 13:11
zyon napisał/a:
No jak juz reklamy producenta lykasz bez popity to ja nie mam wiecej pytan
To chyba Ty łykasz, jeno coś gorszego
Podałem Ci przykłady, że żadne gadżeciarstwo się z tym nie łączy - dość minimalistyczne podejście i można robić to czego dusza zapragnie.
Ale jak Ty wolisz w kaloszach to spoko, nie wtrącam się
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
No problem, hardcorowo i co wazne potem lepsze osiagi Dzisiaj takie czasy, ze "prawdziwy" mezczyzna goli sobie klate a do rabania drzewa zaklada miekkie rekawiczki coby sobie odciskach na wypielegnowanych dlonach nie porobic
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lut 01, 2013 13:57
O bosze. Dobra, ja już więcej na ten temat z Tobą nie dyskutuję, bo Twoje analogie są po prostu powalające.
Btw, dość powszechne jest zjawisko, że Ci co najbardziej krzyczą sami najwięcej grzeszą . Tak więc nie zdziwiłbym się jakbyś sam jeździł wypasioną bryką z miękkimi skórzanymi fotelami, trzymał kierownicę w mięciutkich rękawiczkach i miał specjalnie amortyzujące obuwie
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Pią Lut 01, 2013 14:00
Hannibal napisał/a:
O bosze. Dobra, ja już więcej na ten temat z Tobą nie dyskutuję, bo Twoje analogie są po prostu powalające.
Btw, dość powszechne jest zjawisko, że Ci co najbardziej krzyczą sami najwięcej grzeszą . Tak więc nie zdziwiłbym się jakbyś sam jeździł wypasioną bryką z miękkimi skórzanymi fotelami, trzymał kierownicę w mięciutkich rękawiczkach i miał specjalnie amortyzujące obuwie
Ja zupełnie inaczej odbieram Zyona, ale mogę się mylić
O bosze. Dobra, ja już więcej na ten temat z Tobą nie dyskutuję, bo Twoje analogie są po prostu powalające.
hehe no polemizowalbym czyje hehe polemizowalbym po ostatnich rozmowach
Hannibal napisał/a:
Btw, dość powszechne jest zjawisko, że Ci co najbardziej krzyczą sami najwięcej grzeszą . Tak więc nie zdziwiłbym się jakbyś sam jeździł wypasioną bryką z miękkimi skórzanymi fotelami, trzymał kierownicę w mięciutkich rękawiczkach i miał specjalnie amortyzujące obuwie
hehe pudlo, lubie oldskul w wielu dziedzinach, nowoczesnosc mnie zbytnio nie pociaga, zelazo do jezdzenia tez mam oldskulowe
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
O bosze. Dobra, ja już więcej na ten temat z Tobą nie dyskutuję, bo Twoje analogie są po prostu powalające.
Btw, dość powszechne jest zjawisko, że Ci co najbardziej krzyczą sami najwięcej grzeszą . Tak więc nie zdziwiłbym się jakbyś sam jeździł wypasioną bryką z miękkimi skórzanymi fotelami, trzymał kierownicę w mięciutkich rękawiczkach i miał specjalnie amortyzujące obuwie
Ja zupełnie inaczej odbieram Zyona, ale mogę się mylić
jakas okazja sie trafi kiedys mysle na kawelke z maselke to zweryfikujesz
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Pią Lut 01, 2013 14:06
zyon napisał/a:
Gavroche napisał/a:
Hannibal napisał/a:
O bosze. Dobra, ja już więcej na ten temat z Tobą nie dyskutuję, bo Twoje analogie są po prostu powalające.
Btw, dość powszechne jest zjawisko, że Ci co najbardziej krzyczą sami najwięcej grzeszą . Tak więc nie zdziwiłbym się jakbyś sam jeździł wypasioną bryką z miękkimi skórzanymi fotelami, trzymał kierownicę w mięciutkich rękawiczkach i miał specjalnie amortyzujące obuwie
Ja zupełnie inaczej odbieram Zyona, ale mogę się mylić
jakas okazja sie trafi kiedys mysle na kawelke z maselke to zweryfikujesz
Nie zależy mi zbytnio, na ogół mam dobrą czutkę do ludzi
Ale z aeropresa bym żłopnął, bo ta gotowana kawa mi już zbrzydła...
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lut 01, 2013 14:12
Gavroche napisał/a:
Ale z aeropresa bym żłopnął, bo ta gotowana kawa mi już zbrzydła...
Też właśnie o nim myślałem. Pisze wiele osób, że taki niby przekombinowany, że tylko ekspresem można. Dla mnie takie podejście jest do bani. Aeropress jest o wiele prostszym urządzeniem aniżeli elektryczny ekspres.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Zrobienie kawy w aeropressie zajmuje mi gora 1-3 minuty z czego 1-2 minuty do okres czekania z minutnikiem na dolanie do pelna.
Wtedy co robilem hype na aeropressa to byly w swietnej cenie 115 zl, teraz od 140 chyba conajmniej.
Gavroche napisał/a:
Ale z aeropresa bym żłopnął, bo ta gotowana kawa mi już zbrzydła...
Tak czy srak okazja sie kiedys trafi
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Lut 01, 2013 14:19, w całości zmieniany 1 raz
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Pią Lut 01, 2013 14:23
Cytat:
Tak czy srak okazja sie kiedys trafi
Często zalatuję w Twoje strony, mam tam mamę.
Ale to raczej lotna inspekcja i trzeba spełnić obowiązki rodzinne
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lut 01, 2013 14:38
zyon napisał/a:
hehe pudlo, lubie oldskul w wielu dziedzinach, nowoczesnosc mnie zbytnio nie pociaga, zelazo do jezdzenia tez mam oldskulowe
No wiem, że pudło, ale sam mnie zmuszasz do kreacji takich analogii.
Ta krytyka nowoczesności jest chyba czasem na pokaz, sam przyznaj. No bo dzięki czemu teraz możemy się komunikować? Toż to kwintesencja owej nowoczesności.
A co do kaloszy to jakoś nie traktuję ich jako tradycyjne obuwie. Co innego drewniaki, jezuski tudzież jakieś szmaciane buciory
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Lut 01, 2013 14:39, w całości zmieniany 1 raz
hehe pudlo, lubie oldskul w wielu dziedzinach, nowoczesnosc mnie zbytnio nie pociaga, zelazo do jezdzenia tez mam oldskulowe
No wiem, że pudło, ale sam mnie zmuszasz do kreacji takich analogii.
ale ta jest slaba hehe no ale trening czyni mistrza, jescze troche i w koncu zaczna ci calkiem dobre wychodzic
Hannibal napisał/a:
Ta krytyka nowoczesności jest chyba czasem na pokaz, sam przyznaj. No bo dzięki czemu teraz możemy się komunikować? Toż to kwintesencja owej nowoczesności.
A co do kaloszy to jakoś nie traktuję ich jako tradycyjne obuwie. Co innego drewniaki, jezuski tudzież jakieś szmaciane buciory
Komunikowanie przez internet to nowozytny wynalazek, bieganie ma tyle lat co ludzkosc. W czasach kiedy biegal Zatopek, nie bylo takiego obuwia, dostawal przydzialowe chodaki i zasuwal. Nie bylo tez takiej specjalistycznej wiedzy o technikach biegania, zreszta on trenowal bez trenera. Wyglada na to, ze on byl swietny "mimo wszystko" a dzisiaj przy takim wsparciu technologicznym by byl mega i hiper. Ale mozliwe tez ze usmiechnalby sie z politowaniem na te propozycje nowoczesne i poszedl pobiegac
Takie moje podejscie po prostu.
Troche to trwalo zanim sie oduczylem tego nadazania za pedzacym swiatem. Kiedys np kompa modernizowalem na biezaco a potem si puknalem w glowe "po co"? Teraz mam to gdzies, tak samo uwazam o takich dziedzinach jak bieganie. Jak obwiescilem, ze mam zamiar biegac znajomym to pierwsze slowa byly zebym gdzies sie zglosil czy zbadal zeby mi sprawdzili jak biegam (jaka technika) czy cos w ten desen a potem dobral wg tego obuwie. Paranoja, kiedys wystarczylo po prostu wstac i biec.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Lut 01, 2013 15:15, w całości zmieniany 1 raz
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Pią Lut 01, 2013 15:22
Cytat:
Paranoja, kiedys wystarczylo po prostu wstac i biec.
Pewno.
Ale nie wszystkie "kiedyś", są takie dobre.
Ja nie chciałbym żyć w świecie bez antybiotyków, sterydów, morfiny, chirurgii urazowej, bez zwierząt hodowlanych, samolotów, powszechnego dostępu do wiedzy i ciepłej wody
Są też plusy.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lut 01, 2013 15:25
Nie no, jasne. Kiedyś wystarczyło, bo ludzie nie byli aż tak zdegenerowani ruchowo.
Kiedyś od malutkiego sporo się chodziło i biegało boso, więc wszystkie ścięgna, rozcięgna, powięzie, trzeszczki, stawy chodziły jak należy, przynajmniej za młodu.
Teraz wiele osób ażeby biegać naturalnie musi się powoli do tego adaptować, bo jeśli nie to potem pojawiają się różne kontuzje achillesa czy rozcięgna podeszwowego.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Pią Lut 01, 2013 15:29
Hannibal napisał/a:
Nie no, jasne. Kiedyś wystarczyło, bo ludzie nie byli aż tak zdegenerowani ruchowo.
Kiedyś od malutkiego sporo się chodziło i biegało boso, więc wszystkie ścięgna, rozcięgna, powięzie, trzeszczki, stawy chodziły jak należy, przynajmniej za młodu.
Teraz wiele osób ażeby biegać naturalnie musi się powoli do tego adaptować, bo jeśli nie to potem pojawiają się różne kontuzje achillesa czy rozcięgna podeszwowego.
Zgoda.
Widziałem w zeszłym roku różnicę na przykładzie mojej córki, gdzie przez dwa miesiące na Mazurach zrobiła większe postępy ruchowo-koordynacyjne, niż przez resztę roku.
Ale tam po każdej grudzie i nierówności na własnych stópkach...
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 13:38
chill napisał/a:
Jako że jeden z niewielu a może jedyny temat o bieganiu wrzucam tutaj .
Książka ukazała się chyba we wrześniu . Jedna z największych postaci ultramaratonu , jeden z bohaterów "Urodzonych biegaczy" , wegetarianin (sic!) Scott Jurek :
Chill czytałeś już tę książkę? Jest tam może info jak długo Scott jest wegetarianinem?
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 13:39
Hannibal napisał/a:
Ktoś używa tych Vibramów?
Czytałem, że te rozdzielenie palców nie jest zbyt dobre - powstają wówczas jakieś napięcia mięśniowe. Jak jesteśmy boso to palce są raczej złączone i tak jest naturalnie.
Teraz wiem co mi w nich nie pasowało od pierwszej foty
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 17:06
Kupione - KSO, czyli klasyczne minimalistyczne, tyle że okrywające górę śródstopia, a nie gołe tak jak w modelu Sprint czy Classic.
Co do tego rozczapierzenia palców - nic w tym imo złego, bo takie one powinny być w swym naturalnym stanie. To chodzenie w ścisłym obuwiu powoduje, że palce są zbyt bardzo przyległe do siebie. Jogini mają np. bardziej porozsuwane.
Kupiłem je w promocji za 307 zeta, czyli ok. 130 mniej niż normalnie. Dotychczasowe wrażenia pozytywne - dość szybko moje stopy się do nich zaadaptowały.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 12 razy Wiek: 24 Dołączył: 16 Sie 2010 Posty: 2808
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 17:18
Hannibal napisał/a:
Mówiłem bardziej ogólnie - np. o Kenijczykach, co są genetycznie predestynowani do biegania długich dystansów, czy Jamajczyków co są świetni w sprintach.
Kupione - KSO, czyli klasyczne minimalistyczne, tyle że okrywające górę śródstopia, a nie gołe tak jak w modelu Sprint czy Classic.
Co do tego rozczapierzenia palców - nic w tym imo złego, bo takie one powinny być w swym naturalnym stanie. To chodzenie w ścisłym obuwiu powoduje, że palce są zbyt bardzo przyległe do siebie. Jogini mają np. bardziej porozsuwane.
Kupiłem je w promocji za 307 zeta, czyli ok. 130 mniej niż normalnie. Dotychczasowe wrażenia pozytywne - dość szybko moje stopy się do nich zaadaptowały.
Jak opiszesz różnicę względem "normalnych" butów używanych do biegania?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 18:58
Gavroche napisał/a:
Jak opiszesz różnicę względem "normalnych" butów używanych do biegania?
"Normalne" buty do biegania są do kitu, psują całą motorykę biegu i potem trzeba dość sporo czasu ażeby to naprawić. Z butów tych zrezygnowałem już kilka lat temu i przerzuciłem się wówczas na tenisówki ecco (zakupione jakieś 8 lat temu); wymieniłem tylko podeszwę na zwykłą płaską z węglem aktywnym (góra 10 zeta). No i w porównaniu do tych "zwykłych" biegowych to był to dość spory skok, jednak czułem, że to nie jest zupełnie to, czego oczekiwałbym od naprawdę minimalistycznych butów.
Są jeszcze jakieś specjalne bezszwowe, częściowo wełniane, skarpetki fivefingersów, ale to już sobie darowałem - trza być twardym i jak minimalizm to minimalizm
Jeszcze jedna sprawa - nie są to buty dla wszystkich. Tutaj ciekawe spojrzenie na tę kwestię - http://technicallyrunning...tion-chapter-7/ (chodzi o proporcje między palcami - egipskie, rzymskie i greckie)
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Lut 02, 2013 18:59, w całości zmieniany 1 raz
Ano,
Gordon Pirie też zwracał uwagę, że naturalni afrykańscy biegacze po przeszczepieniu na grunt amerykański lub angielski często tracili właściwości...
Edit: znowu mi strona tekstu uciekła
To było do genetyki i wyników.
Ostatnio zmieniony przez krobert Sob Lut 02, 2013 20:03, w całości zmieniany 1 raz
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 20:27
krobert napisał/a:
Ano,
Gordon Pirie też zwracał uwagę, że naturalni afrykańscy biegacze po przeszczepieniu na grunt amerykański lub angielski często tracili właściwości...
Edit: znowu mi strona tekstu uciekła
To było do genetyki i wyników.
Jasne, sama zmiana diety i nasłonecznienia mogła im popierniczyć.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 20:32
Gavroche napisał/a:
Jasne, sama zmiana diety i nasłonecznienia mogła im popierniczyć.
Kenijczycy - chyba sporo "low-carbuje"
Jamajczycy - "high-carbuje" batatami
gorsze nasłonecznienie - niedobory wit. D, dość powszechne wśród czarnoskórych po ich przeprowadzce na północ
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Kupione - KSO, czyli klasyczne minimalistyczne, tyle że okrywające górę śródstopia, a nie gołe tak jak w modelu Sprint czy Classic.
Poka no jak te cuda wygladaja
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Chill czytałeś już tę książkę? Jest tam może info jak długo Scott jest wegetarianinem?
Nie niestety jeszcze jej nie posiadam ani nie przegladałem nigdzie . Wkleiłem tylko info że coś takiego się ukazało . Niebawem będę w sklepie typu eMpIK to może uda się rzucić okiem , a może i nabędę to napiszę szerzej co nie co.
Skończyłem Taubes'a i moze wezmę sie za to teraz ..
_________________ "he , to zabawne .. Że po za SYSTEMEM działa wszystko sprawnie" - Bolec , Tewu "Wyrwani ze snu"
A skad mi wiedziec cozes kupil i jak to sie zwie? W kazdym razie dziex, niezle stopki hehe, takie "natural". Ale czy w takim razie zwykle trampki tego nie dadza?
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 04, 2013 22:15
zyon napisał/a:
A skad mi wiedziec cozes kupil i jak to sie zwie?
napisałem przecież co kupiłem - model KSO
zyon napisał/a:
Ale czy w takim razie zwykle trampki tego nie dadza?
trampki to podobnie jak tenisówki - daleko im do fivefingersów, choć wiadomo że lepsze od "wypasionych" zamortyzowanych butów
jeśli ma się gdzieś stacjonarne sklepy z tymi vibramami to samemu można przymierzyć, pobiegać sobie wokół, poskakać i mieć namacalne porównanie
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
trampki to podobnie jak tenisówki - daleko im do fivefingersów, choć wiadomo że lepsze od "wypasionych" zamortyzowanych butów
jeśli ma się gdzieś stacjonarne sklepy z tymi vibramami to samemu można przymierzyć, pobiegać sobie wokół, poskakać i mieć namacalne porównanie
ja nie mam nawet w dalszym poblizu hehe
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 04, 2013 22:25
zyon napisał/a:
ja nie mam nawet w dalszym poblizu hehe
ano
ja w ostatnich latach czekałem właśnie aż będą u mnie sklepy, bo jednak przymierzanie na miejscu imo bezcenne
choć odzieży całkiem sporo kupowałem via net i byłem zadowolony
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
odziesz i obuwie i w ogole wiekszosc produktow oprocz jedzenia i paliwa to ja chyba wylacznie przez net nienawidze lazic po sklepach
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Hello:)
Ja ostatnio biegałem boso po śniegu i powiem szczerze, że super sprawa. Najlepiej jak pochwaliłem się przed babcią. Myślałem, że się oburzy a ona na to: Jak byliśmy mali to rodzice kazali biegać po śniegu przez 10 min, zaraz po tym pod pierzynę wygrzać się
Co do butów to właśnie jestem przed zakupem . . . Powiem, że te amortyzowane jak są źle dobrane mogą narobić dużo szkód !
Pzdr
Mam nadzieję że to nie rozdziewiczenie części rdzennej spuścizny afrykańskiej przez neo ludzi w okularach z McDonaldem w ręku i torbą pełną zaproszeń do sportu wyczynowego z darmowa próbka sterydów .....
_________________ "he , to zabawne .. Że po za SYSTEMEM działa wszystko sprawnie" - Bolec , Tewu "Wyrwani ze snu"
Ostatnio zmieniony przez chill Nie Lut 24, 2013 22:45, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 25, 2013 14:09
chill napisał/a:
@Hanni gdzie kupiłes te KSO w stacjonarce gdzieś w WAWie ? Czy przez neta?
Tak jak pisałem - na miejscu
Są dwa sklepy stacjonarne w Wa-wie, tej samej firmy - http://www.bosastopa.pl/
Poszedłem, przymierzyłem, potruchtałem, poskakałem sobie w okolicy stoiska i kupiłem; promocja mnie zachęciła.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Z tego co pamietam to masz wersje KSO? Ona ma nieco grubsza podeszwe niz inne wersje?
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 06, 2013 10:28
zyon napisał/a:
Z tego co pamietam to masz wersje KSO? Ona ma nieco grubsza podeszwe niz inne wersje?
Tak, KSO. Nie ma grubszej, ale cieńszą niż wiele tych nowych bardziej "obudowanych" modeli. To jest najbardziej minimalistyczny model, poza Classic i Sprint, a jest bardziej praktyczny od nich bo "keeps the stuff out", na co sama nazwa wskazuje
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Powoli sie wlasnie przymierzam, tylko jeszcze zastanawiam jaki model. Bo troche chce sobie pobiegac "tak jak na bosaka" i tak mi wychodzi, ze spora czesc moich tras to stare, rzadko uzywane, a co za tym idzie zniszczone i polatane szosy. Po jakich nawierzchniach w nich biegasz? Za te kase to chyba mocne sa i nie pekna na kamyczkach?
W ogole to uzywasz tych ich specjalnych skarpetek? Czytalem, ze jak sie chce skarpetki to trzeba wziac nieco wieksze o rozmiar a jak bez, to mozna wziac mniejsze o pol rozmiaru i sie dopasuja. Nie mam mozliwosci zmierzenia wiec bede celowal troche w ciemno.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 06, 2013 13:15
zyon napisał/a:
Powoli sie wlasnie przymierzam, tylko jeszcze zastanawiam jaki model.
Jeżeli zależy Ci na minimalizmie i praktycznych butach to imo tylko KSO.
Jak nie przeszkadza Ci, że może Ci coś od góry wlecieć to są Sprinty, różniące się od KSO tylko tym, że nie są od góry zabudowane materiałem. Classsic to bardziej kapciowate są i do biegów chyba średnio się nadają. Wszystkie inne modele są już trochę mniej minimalistyczne i bardziej "zaawansowane", no i też droższe.
zyon napisał/a:
Po jakich nawierzchniach w nich biegasz? Za te kase to chyba mocne sa i nie pekna na kamyczkach?
Głównie asfalt, trochę twardego ziemistego podłoża jak się znajdzie w parku, no i bieżnia. Tak jest teraz jak biegam w mieście. Latem będę więcej poza miastem - w lasach.
zyon napisał/a:
W ogole to uzywasz tych ich specjalnych skarpetek?
Nie no, co Ty. To już imo bezsensowne wydanie kasy. Ja biegałem w swoich kso przy lekkim mrozie i było spoko, nie odczuwałem, żeby mi stopy marzły.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 06, 2013 14:00
Tak btw to kupiłem jeszcze minimusy New Balance mt10br - była spora promocja tego modelu, więc się skusiłem. Pomyślałem głównie o normalnym chodzeniu czy jakimś outdorze.
Też są dość nieźle minimalistyczne i dobrze mi się sprawdzają.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Maj 06, 2013 14:00, w całości zmieniany 1 raz
side Pomógł: 7 razy Dołączył: 24 Lis 2011 Posty: 687
Wysłany: Pon Maj 06, 2013 15:14
zyon napisał/a:
Nie mam mozliwosci zmierzenia wiec bede celowal troche w ciemno.
Mozesz warto wziasc od razu 2-3pary ?
Porzadnie zmierzysz i wybierzesz odpowiedni rozmiar, a niewymiarowe odeslesz.
Przy takich zakupach czesto daja wysylke gratis, wiec w takim wypadku moze sie uda, ze za wysylke tylko w jedna strone zaplacisz
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Nie biegam zbyt często, ale teraz - przed sezonem chciałabym zacząć ćwiczyć regularnie. Zaczęłam od skakanki. Półgodzinny trening codziennie. Niedługo też chcę wprowadzić bieganie w cykl. Czy do tego typu sportu mogę używać tych samych butów co do skakanki?
Wysłany: Wczoraj 20:33
Uwielbiam spać na brzuchu, to dla mnie najwygodniejsza pozycja. Ale ponieważ jestem w 8 miesiącu ciąży, nie mogę korzystać z tego dobrodziejstwa. ;P
tantro2013 napisał/a:
Wysłany: Wczoraj 20:47
Nie biegam zbyt często, ale teraz - przed sezonem chciałabym zacząć ćwiczyć regularnie. Zaczęłam od skakanki. Półgodzinny trening codziennie. Niedługo też chcę wprowadzić bieganie w cykl. Czy do tego typu sportu mogę używać tych samych butów co do skakanki?
To fenomen godny księgi Guinnessa. W ósmym miesiącu ciąży biegać i skakać na skakance. No, no! Tego chyba nawet Murzynki w buszu nie zrobią. A Polka potrafi!
Niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polki nie gęsi i skakanki mają.
JW
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Maj 08, 2013 09:52
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polki nie gęsi i skakanki mają.
JW
To chyba jakas sciema jest, kobieta w 8 miesiacy ciaze skakajaca na skakance przez pół godziny , zdrowemu na umysle go głowy by cos takiego nie przyszło... chyba ze ma dosc ciazy i marzy sie jej przedwczesny poród..
Ale jak skakać w 8 miesiącu ciąży? Toć to... (z wrażenia brakuje mi słów) I to przez pół godziny. Organizm nie jest przystosowany do takiej aktywności...
Oczywiście, że te wygibasy wymusza brutalny system rynkowy. Tam był link reklamowy:
torebki tommy hilfigerBidulka pogubiła się w meandrach swoich kryptoreklamowych postów.
JW
Technika biegania i obuwie są bardzo ważne. Także dostosowanie dystansu do naszych możliwości. Istotny jest też ubiór. Powinien być wygodny, nie krępować naszych ruchów, a dodatkowo "oddychający". Ja zaopatrzyłam się w kilka rzeczy z tej firmy http://www.nessi-sport.pl . Jestem zadowolona.
Zgadzam się,w sumie to powinniśmy zacząć od doboru odpowiedniego obuwia oraz odzieży do biegania,dopiero potem pomyśleć nad techniką. Mi zawsze najlepiej biega sie późnym popołudniem.
Technika może być dowolna,w szczególności jeżeli ktoś jest początkujący i dopiero rozpoczyna swoja przygodę z bieganiem. U nas znajdziecie szeroki wybór obuwia jak i odzieży sportowej,termoaktywnej do biegania,warto sprawdzić.
Niedawno odkryłem fajny sposób chodzenia. Jeśli ktoś chciałby dać wycisk nogom w inny sposób niż przysiady, a nie ma sprzętu jak w siłowni, to polecam chodzenie ze zniżoną pozycją ciała. Chodzi o to, aby robić kroki przy zmniejszonej wysokości własnego ciała, czyli ugiąć nogi tak, aby być niższym o jakieś 30 cm. Tułów ma być pionowo, a częstość kroków taka sama jak przy naszym standardowym chodzeniu. Co więcej, zwiększa się wtedy możliwość wydłużenia kroku, prawie dwukrotnie. Należy z tego skorzystać, robiąc kroki możliwie najdłuższe, tak daleko jak nogi wprzód do gruntu sięgają. Kolana są cały czas w ugięciu, raz o kącie ostrym, raz rozwartym. I co fajne, chodzi się wtedy prawie dwa razy szybciej niż przy zwykłym sposobie chodzenia. Może nawet i szybciej niż tzw. chodziarze, których często widuję zapieprzających na mojej trasie podróży przez las i Dolinę 3 Stawów. Nie ścigałem się jeszcze z nimi.
Tak więc spróbujcie sobie tego; ja ostatnio gdy sobie tak pochodziłem w sumie z 10 minut, to nazajutrz przez kilka dni miałem zakwasy w całej tylnej części ud, łącznie z okolicą ścięgien łączących mięśnie ud z podudziem. Czyli w takim marszu pracują mocno mięśnie odpowiedzialne za zginanie nóg. I chyba będę tak regularnie trenował nogi. A potem jeszcze obciąży się ciało jakimś dodatkowym ciężarem..
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Pią Sty 09, 2015 23:21, w całości zmieniany 3 razy
Niedawno odkryłem fajny sposób chodzenia. Jeśli ktoś chciałby dać wycisk nogom w inny sposób niż przysiady, a nie ma sprzętu jak w siłowni, to polecam chodzenie ze zniżoną pozycją ciała. Chodzi o to, aby robić kroki przy zmniejszonej wysokości własnego ciała, czyli ugiąć nogi tak, aby być niższym o jakieś 30 cm. Tułów ma być pionowo, a częstość kroków taka sama jak przy naszym standardowym chodzeniu. Co więcej, zwiększa się wtedy możliwość wydłużenia kroku, prawie dwukrotnie. Należy z tego skorzystać, robiąc kroki możliwie najdłuższe, tak daleko jak nogi wprzód do gruntu sięgają. Kolana są cały czas w ugięciu, raz o kącie ostrym, raz rozwartym. I co fajne, chodzi się wtedy prawie dwa razy szybciej niż przy zwykłym sposobie chodzenia. Może nawet i szybciej niż tzw. chodziarze, których często widuję zapieprzających na mojej trasie podróży przez las i Dolinę 3 Stawów. Nie ścigałem się jeszcze z nimi.
Tak więc spróbujcie sobie tego; ja ostatnio gdy sobie tak pochodziłem w sumie z 10 minut, to nazajutrz przez kilka dni miałem zakwasy w całej tylnej części ud, łącznie z okolicą ścięgien łączących mięśnie ud z podudziem. Czyli w takim marszu pracują mocno mięśnie odpowiedzialne za zginanie nóg. I chyba będę tak regularnie trenował nogi. A potem jeszcze obciąży się ciało jakimś dodatkowym ciężarem..
nie wiedziałem że aż tak śmiesznie wyglądam gdy tak idę Nie zobaczyłem dotąd siebie z boku. Ja to pewnie jeszcze śmieszniej wyglądam, bo ja bardziej zniżam ciało niż on na tym filmiku. O kurde, dzięki stary, uratowałeś mnie niezłym obciachem.
No to teraz chyba będę musiał TAJNIE tak sobie maszerować, a nie oficjalnie - żeby nie robić Monty Pythona. Albo Jasia Fasoli. Aczkolwiek u mnie jest jakiś porządek, a ten gościu cały czas zmienia krok, więc chaotycznie to wygląda.
Jednak co do mojego ćwiczebnego chodu, to solidnie wymęcza on mięśnie nóg. Już po minucie takiego chodu można się zmachać, a to daje do myślenia, że może być niezłym treningiem, szczególnie dla nietypowych mięśni. Mnie do dziś bolą uda z tyłu. Ciekawe czy ktoś niewyćwiczony byłby w stanie iść tak dużej niż minutę. To ukazuje jak naprawdę wytrzymałe są nasze nogi.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Sob Sty 10, 2015 19:12, w całości zmieniany 4 razy
nie wiedziałem że aż tak śmiesznie wyglądam gdy tak idę Nie zobaczyłem dotąd siebie z boku. Ja to pewnie jeszcze śmieszniej wyglądam, bo ja bardziej zniżam ciało niż on na tym filmiku. O kurde, dzięki stary, uratowałeś mnie niezłym obciachem.
No to teraz chyba będę musiał TAJNIE tak sobie maszerować, a nie oficjalnie - żeby nie robić Monty Pythona. Albo Jasia Fasoli. Aczkolwiek u mnie jest jakiś porządek, a ten gościu cały czas zmienia krok, więc chaotycznie to wygląda.
Jednak co do mojego ćwiczebnego chodu, to solidnie wymęcza on mięśnie nóg. Już po minucie takiego chodu można się zmachać, a to daje do myślenia, że może być niezłym treningiem, szczególnie dla nietypowych mięśni. Mnie do dziś bolą uda z tyłu. Ciekawe czy ktoś niewyćwiczony byłby w stanie iść tak dużej niż minutę. To ukazuje jak naprawdę wytrzymałe są nasze nogi.
Taki chód z obniżonym tułowiem to dobre ćwiczenie. Ważne jest to żeby zmieniać ćwiczenia. Jeśli przyzwyczaisz mięśnie do jednego ruchu na przykład pod tym samym kątem, to przestaną się rozwijać. Nic wtedy nie pomoże zwiekszanie obciążenia. Mięśnie reagują na zmiany kąta, zmiany dynamiki ćwiczeń.
Można wziąć przykład Bruce Lee. Ważąc 70 kg , uderzał z siłą mężczyzny o wadze 130 kg. Osiągał taki efekt wykonując dynamiczne ruchy z obciążeniem pół kg trzymanym w każdej ręce.
Dobre ćwiczenia, które możesz robić to wykroki w przód i w bok. Są niestety dość trudne jedna noga musi podnieść do góry ciężar całego ciała.
Monty python to klasyka. Uwielbiam ten rodzaj humoru. Oglądając "Żywot Briana" w czasach magnetowidów vhs, zatrzymywałem wiele razy film bo nie wyrabiałem ze śmiechu. Polecam
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz R Sob Sty 10, 2015 21:05, w całości zmieniany 4 razy
Jeśli przyzwyczaisz mięśnie do jednego ruchu na przykład pod tym samym kątem, to przestaną się rozwijać. Nic wtedy nie pomoże zwiekszanie obciążenia.
Idąc tym tropem każdy człowiek nie byłby w stanie podnieść w martwym ciągu więcej niż 150 kg, bo gdy mięśnie się przyzwyczają, to na nic się zda zwiększanie obciążenia. A martwego ciągu chyba nie da się wykonywać pod różnym kątem. Więc ciekawe jak ludzie doszli do +400 kg w martwym ciągu, a ćwiczyli go martwym ciągiem.
Co do nóg - co rozumiesz "pod różnym kątem? O ile wiem, to zginacze nóg pracują w jednej płaszczyźnie. Tak samo prostowniki nóg. Najwyżej klata i barki mogą pracować w różnych płaszczyznach, więc mogą być różne kąty ruchu rąk. Chodzi ci może o zakres ruchu - pełny niepełny - oraz zmiana momentu o największym obciążeniu?
A co do bicepsa i tricepsa - to kąt chyba też jest zawsze taki sam. Można tylko pod różnym kątem trzymać przedramię i wpływać tak na różne głowy bicepsa. Nie zamierzam nic zmieniać w treningu np. na najszerszy grzbietu.
Grzegorz R napisał/a:
Można wziąć przykład Bruce Lee. Ważąc 70 kg , uderzał z siłą mężczyzny o wadze 130 kg.
Można wziąć przykład Bruce Lee. Ważąc 70 kg , uderzał z siłą mężczyzny o wadze 130 kg.
Ciekawe czy by znokautował boksera wagi ciężkiej.
A czym jest bokser wagi ciężkiej wobec byka? Masatatsu Oyama, twórca Kyokushin Karate, walczył z bykami na arenie. Nie używał żadnej broni. Walczył gołymi pięściami i stopami. Pokonał 53 byki. Przez trzy dni bez przerwy walczył ze stoma karatekami. Wygrał z wszystkimi.
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz R Nie Sty 11, 2015 11:44, w całości zmieniany 3 razy
To jest możliwe dla każdej silnej osoby, która umie dobrze chwycić byka i zadawać mu ciosy aż do wykończenia go.
Zresztą ja bym chciał zobaczyć tego gościa przy rozwścieczonym byku, takim jakie żyją na sawannie i wojują z lwami. Mało prawdopodobne jest, żeby jeden lew pokonał byka (dlatego atakują go w kilku).
Grzegorz R napisał/a:
Jeśli przyzwyczaisz mięśnie do jednego ruchu na przykład pod tym samym kątem, to przestaną się rozwijać.
No ja nie wiem czy da się zginać nogę pod innym kątem Goleń względem uda oraz przedramię względem ramienia zgina się raczej zawsze w tej samej płaszczyźnie Prawie każdy mięsień odpowiada za ruch w konkretnym kierunku. Można jedynie angażować jednocześnie różne mięśnie - jednego mniej, drugiego bardziej; zależy to od kąta ruchu nóg i ramion.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Nie Sty 11, 2015 14:56, w całości zmieniany 3 razy
To jest możliwe dla każdej silnej osoby, która umie dobrze chwycić byka i zadawać mu ciosy aż do wykończenia go.
Zresztą ja bym chciał zobaczyć tego gościa przy rozwścieczonym byku, takim jakie żyją na sawannie i wojują z lwami. Mało prawdopodobne jest, żeby jeden lew pokonał byka (dlatego atakują go w kilku).
Grzegorz R napisał/a:
Jeśli przyzwyczaisz mięśnie do jednego ruchu na przykład pod tym samym kątem, to przestaną się rozwijać.
No ja nie wiem czy da się zginać nogę pod innym kątem Goleń względem uda oraz przedramię względem ramienia zgina się raczej zawsze w tej samej płaszczyźnie Prawie każdy mięsień odpowiada za ruch w konkretnym kierunku. Można jedynie angażować jednocześnie różne mięśnie - jednego mniej, drugiego bardziej; zależy to od kąta ruchu nóg i ramion.
Mam przerwę w dostawie prądu. Jadę na końcówce baterii ale kiedy włączą zasilanie opiszę ci na czym polega różnica w poszczególnych ćwiczeniach.
To fakt że Oyama nie miałby szans z bawołem ale to zupełnie inne zwierzę niż byk krowy domowej, choć wydają się podobne.
Mimo wszystko nie chciałbyś wyjść naprzeciw byka z gołymi pięściami. Zdarzyło mi się uciekać przed bykiem. Mój organizm chyba pobił wtedy rekord w szybkości resyntezy ATP. Byki są groźniejsze od bokserów wagi ciężkiej. Mają wyższy iloraz inteligencji.
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz R Nie Sty 11, 2015 16:30, w całości zmieniany 1 raz
Jeśli przyzwyczaisz mięśnie do jednego ruchu na przykład pod tym samym kątem, to przestaną się rozwijać.
No ja nie wiem czy da się zginać nogę pod innym kątem Goleń względem uda oraz przedramię względem ramienia zgina się raczej zawsze w tej samej płaszczyźnie Prawie każdy mięsień odpowiada za ruch w konkretnym kierunku. Można jedynie angażować jednocześnie różne mięśnie - jednego mniej, drugiego bardziej; zależy to od kąta ruchu nóg i ramion.
Ćwicząc mięśnie dwugłowe ramienia masz do wyboru obrót przedramienia, możesz więc robić uginanie przedramion z supinacją, pronacją, chwytem neutralnym, zmianę kąta rozstawu przedramion. Za każdym razem jest inaczej.
Przysiad z wąsko rozstawionymi kolanami aktywizuje wewnętrzną część mięśnia czworogłowego, szeroko rozstawione kolana zewnętrzną.
Waldemar Baszanowski zawdzięczał swoje sukcesy różnorodnemu treningowi. Wiele razy to podkreślał.
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz R Pon Sty 12, 2015 15:22, w całości zmieniany 2 razy
Co do bicepsa, to owszem - w zależności od ustawienia dłoni ćwiczy nam się konkretna głowa bicepsa - zewnętrzna lub wewnętrzna (tak nam kiedyś tłumaczył nauczyciel WFu).
Grzegorz R napisał/a:
Przysiad z wąsko rozstawionymi kolanami aktywizuje wewnętrzną część mięśnia czworogłowego, szeroko rozstawione kolana zewnętrzną.
Ale to się odnosi do mięśnia który jest prostownikiem nóg. A ja po moim chodzie przez kilka dni czułem ból w zginaczach nóg. To jest przeciwstawny mięsień. I to o tym mięśniu mówiłem. Oczywiście nie tylko mój ostatni wynalazek może być treningiem dla tego mięśnia, bo np. treningowe bieganie po schodach też powoduje u mnie zakwasy w tylnym udzie, czyli mięśniach zginających nogę. No i rzecz jasna sławne wykroki (ja sobie je odpuszczę). Wątpię czy jest różny kąt dla tego mięśnia w tych różnych ćwiczeniach. Raczej nie będę robił żadnych wariacji w moim chodzie Monty Pythona i bieganiu po schodach.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Pon Sty 12, 2015 19:44, w całości zmieniany 3 razy
bieganie po schodach też powoduje u mnie zakwasy w tylnym udzie.
to ja jednak słaby z anatomii jestem
Raczej z rozkminki potoczności
Użyłem hasełka "tylne udo" bo nie chciało mi się ciągle pisać tego samego określenia "tylna część uda". Ale powinieneś był się domyśleć o czym mówię. Tak samo jak mówi się nieraz w kontekście treningu: przedni bark, tylny bark, boczny bark na jedną i tę samą część ciała czyli bark.
bieganie po schodach też powoduje u mnie zakwasy w tylnym udzie.
to ja jednak słaby z anatomii jestem
Raczej z rozkminki potoczności
Użyłem hasełka "tylne udo" bo nie chciało mi się ciągle pisać tego samego określenia "tylna część uda". Ale powinieneś był się domyśleć o czym mówię. Tak samo jak mówi się nieraz w kontekście treningu: przedni bark, tylny bark, boczny bark na jedną i tę samą część ciała czyli bark.
Coś tam o cerntaurach czytałem, ale bezpośredniego kontaktu z nimi nie miałem.
bieganie po schodach też powoduje u mnie zakwasy w tylnym udzie.
to ja jednak słaby z anatomii jestem
No powaga, przecież nie kłamię. Gdy zrobiłem kiedyś 40 wbiegnięć na 5 piętro w 3 godziny, to potem miałem zakwasy w tylnym mięśniu uda. Czyli to ćwiczenie działa na nogi inaczej niż przysiady czy martwy ciąg, po których można mieć zakwasy w przednim mięśniu nogi. To są dwa przeciwstawne mięśnie, tak jak biceps i triceps. Jeden prostuje, drugi zgina.
bieganie po schodach też powoduje u mnie zakwasy w tylnym udzie.
to ja jednak słaby z anatomii jestem
No powaga, przecież nie kłamię. Gdy zrobiłem kiedyś 40 wbiegnięć na 5 piętro w 3 godziny, to potem miałem zakwasy w tylnym mięśniu uda. Czyli to ćwiczenie działa na nogi inaczej niż przysiady czy martwy ciąg, po których można mieć zakwasy w przednim mięśniu nogi. To są dwa przeciwstawne mięśnie, tak jak biceps i triceps. Jeden prostuje, drugi zgina.
Ale nawet do głowy mi nie przyszło że nie mówisz prawdy.
Twoje objawy są jak najbardziej prawidłowe. Podczas wchodzenia na schody mięsień czworogłowy pokonuje siłę grawitacji w pionie i częściowo pomaga piąć się w górę w jednej z faz ruchu. Jednak taką samą ciężką pracę wykonuje dwugłowy uda i pośladkowy. Im dłuższy krok i większy kąt pochyłu toru (w tym przypadku schodów) tym mocniej angażowany jest dwugłowy i pośladkowy.
Yarosh, jeśli chcesz się zająć sportem na poważnie to dobrze by było poznać choć zarys anatomii. Zobaczysz wtedy że czworogłowy uda to nie tylko prostownik bo głowa długa ma przyczepy umożliwiające bardziej skomplikowane ruchy niż pozostałe trzy.
Warto chociaż co jakiś czas zerknąć na tablice z układem mięśniowym.
Przyda ci się to i to bardzo. Będziesz mógł układać sobie plan treningu samodzielnie bez korzystania z gotowych schematów, bo gotowe schematy są gó... warte.
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz R Wto Sty 13, 2015 14:01, w całości zmieniany 3 razy
Warto chociaż co jakiś czas zerknąć na tablice z układem mięśniowym.
A tam, na ch*j mi to. Nie jestem kulturystą, nie dbam o rzeźbę i definicję mięśni. Ani też o proporcje. Jedynie o masę i najwyżej o symetrię tych mięśni które ćwiczę.
Chcę tylko aby moje nogi stały się masywniejsze. I do tego celu chcę sobie ustalić jakieś dwa proste ćwiczenia, aby nie komplikować sobie życia stosowaniem przeróżnych kombinacji. No i te dwa już sobie obmyśliłem:
- chodzenie Monty Pythona - będzie mi budowało masę z tyłu nóg. Będę przy tym miał hantle w rękach jako obciążenie.
- wbieganie po schodach. Będzie mi rozwijało nogi ogólnie - częściowo tył i przód. Obciążniki założone nad stopami oraz hantle w rękach jako obciążenie. Wprawdzie wbieganie po schodach też działa na tylne mięśnie, ale tylko na część, gdzie stykają się one z pośladkami, czyli tam wyżej. A chód Monty'ego działa centralnie oraz w miejscu gdzie stykają się one z kolanem, czyli tam niżej. Tak przynajmniej wydedukowałem z ulokowania bólu w czasie zakwasów po konkretnym treningu. Czyli 24 wbiegnięcia na 5 piętro będą mi zastępować przysiady i wykroki;) Będzie się też kształtować mięsień wyciągający nogę do przodu po następny krok (nie wiem gdzie on jest zawarty, ale napina się coś z przodu biodra) no i szlifować kondycja.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Wto Sty 13, 2015 14:46, w całości zmieniany 2 razy
Jeżeli tylko masa jest ważna to po co kombinować, przysiady i wykroki z obciążeniem najlepiej rozwijają masę. Raczej bym się nie spodziewał, żeby po bieganiu, chodzeniu nagle nogi urosły.
Jeżeli tylko masa jest ważna to po co kombinować, przysiady i wykroki z obciążeniem najlepiej rozwijają masę. Raczej bym się nie spodziewał, żeby po bieganiu, chodzeniu nagle nogi urosły.
Lepsze wchodzenie po schodach lub pod górkę z obciążeniem niż przysiady czy wykroki. To pierwsze lepiej kształtuje cechy motoryczne i koordynację ruchową.
Wykroków unikał nawet Arnold, bo przyznawał że to dla niego trudne ćwiczenie. Dlatego jego muskulatura nóg przez dłuższy czas odstawała od tego co przedstawiali czołowi zawodnicy w tamtych czasach. Potem jak sam przyznał , zmusił się do wykroków i dało to dobre efekty. Jednak każdy lubi coś innego. Miałem kolegę który nie mógł zarzucić sobie worka o wadze 40 kg na plecy. Uwziął się i stopniowo dokładał do worka coraz większy ciężar. Po kilku miesiącach zarzucał na barki worek o wadze blisko stu kilogramów. Ścisk miał taki że ściskasjąc komuś dłoń mógłby połamać mu kości.
Starzy mistrzowie sportów różnych doceniali skuteczność ćwiczeń złożonych, angażujących jak największą ilość mięśni. Od tego trzeba zaczynać. Na ćwiczenia izolowane jest czas póżniej.
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz R Śro Sty 14, 2015 13:47, w całości zmieniany 7 razy
To pierwsze lepiej kształtuje cechy motoryczne i koordynację ruchową.
Szczególnie, że to nie jest wchodzenie o którym mówiłeś, a bieganie Wymaga ono więcej sprawności niż wchodzenie. Kiedy wbiegam po schodach obciążony ciężarami, to biorę po 3 schodki na krok I co chwila skręt o 180 stopni po następną partię schodów Niezła akcja w porównaniu do jednostajnych przysiadów czy wykroków, nie? A chód Monty Pythona też byłby wskazany, bo jest skomplikowanym ruchem, i to szybszym niż wykroki. Bardzo dużo mięśni wtedy uczestniczy w takim ugiętym, długo-krokowym chodzeniu. Sprawdź się Gregor, czy dałbyś radę tak zasuwać przez minutę Czas ruszyć się z kanapy, jak to kiedyś powiedział George Bush do leniwych Amerykanów.
Grzegorz R napisał/a:
Miałem kolegę który nie mógł zarzucić sobie worka o wadze 40 kg na plecy.
Jak miałem 14 lat i w ogóle nie trenowałem wcześniej, to ledwo przeniosłem 50 kg worek cementu ze stodoły pod betoniarkę. Ale źle go trzymałem i było ciężko, o mało się nie poderwałem. Kilka lat później już leciutko brałem i nosiłem takie worki. I to od samych ćwiczeń izolowanych, jak hantle, pompki itp.
Grzegorz R napisał/a:
Ścisk miał taki
teraz uwaga na dario z ronina, który zaraz wyjedzie z tramwajem
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Śro Sty 14, 2015 20:07, w całości zmieniany 2 razy
Ale nawet do głowy mi nie przyszło że nie mówisz prawdy.
ale zdało się że mi nie wierzysz, a no bo wtedy nadal mówiłeś o Centaurach, mimo że wcześniej wytłumaczyłem ci, że nie mówię o "wielu udach", tylko o tyle uda;)
opiotr napisał/a:
Raczej bym się nie spodziewał, żeby po bieganiu, chodzeniu nagle nogi urosły.
zależy jaki typ biegania. Jeżeli sprinterski (na bardzo krótki dystans, z całych sił), to masa musi się rozwinąć, siła też. A jeśli to taki długi bieg, wytrzymałościowy, to masy nie będzie, nogi będą smukłe.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Pią Sty 16, 2015 13:10, w całości zmieniany 1 raz
Ale nawet do głowy mi nie przyszło że nie mówisz prawdy.
ale zdało się że mi nie wierzysz, a no bo wtedy nadal mówiłeś o Centaurach, mimo że wcześniej wytłumaczyłem ci, że nie mówię o "wielu udach", tylko o tyle uda;)
Yarosh, to nie była nawet ironia, a obrócenie sytuacji w żart. Nabierz większego dystansu do takich rzeczy
Zgadza się,wszystko zależy o jakim typie biegu mówimy bo inny trening oraz technika będzie w przypadku tych długodystansowych,natomiast inna sprinterskich. Ja zazwyczaj wybieram te dłuższe kilku kilometrowe dystanse.
Czyli w takim marszu pracują mocno mięśnie odpowiedzialne za zginanie nóg.
yarosh1980 napisał/a:
po moim chodzie przez kilka dni czułem ból w zginaczach nóg.
yarosh1980 napisał/a:
- chodzenie Monty Pythona - będzie mi budowało masę z tyłu nóg.
Muszę sprostować to, co mówiłem o wpływie mojego chodu na mięśnie (chodzenie z obniżoną postawą ciała i ugiętymi nogami). Otóż niedawno kolejny raz wykonałem sobie takie chodzenie "Monty Pythona" i to z większą intensywnością niż poprzednio. Tym razem miałem zakwasy w przedniej części ud oraz w mięśniach pośrodku, w okolicy ścięgien tuż przy kroczu. I to takie porządne zakwasy kilkudniowe, że ledwo mogłem nogami ruszać. Czyli mój wynalazek (chód z ciałem obniżonym o 30 cm) rozwija jednak mięśnie związane z prostowaniem nóg, a nie zginacze.
Wcześniej, gdy po takim chodzie miałem zakwasy w tylnej części ud oraz przy ścięgnach za kolanami, to nie było to spowodowane tym chodem, lecz wymachami wyprostowanych nóg przed siebie na wysokość głowy, które sobie urządziłem jednocześnie z chodem Monty Pythona. Po prostu nogi mi się podczas takich wymachów rozciągały i wpłynęło to na zginacze nóg i ich ścięgna.
Tak więc chód Monty'ego będzie mi budował nogi z przodu i w środku (przy kroczu), a wbieganie po schodach będzie mi budowało to, co rozwijają wykroki.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Śro Lut 04, 2015 09:44, w całości zmieniany 1 raz
Czyli w takim marszu pracują mocno mięśnie odpowiedzialne za zginanie nóg.
yarosh1980 napisał/a:
po moim chodzie przez kilka dni czułem ból w zginaczach nóg.
yarosh1980 napisał/a:
- chodzenie Monty Pythona - będzie mi budowało masę z tyłu nóg.
Muszę sprostować to, co mówiłem o wpływie mojego chodu na mięśnie (chodzenie z obniżoną postawą ciała i ugiętymi nogami). Otóż niedawno kolejny raz wykonałem sobie takie chodzenie "Monty Pythona" i to z większą intensywnością niż poprzednio. Tym razem miałem zakwasy w przedniej części ud oraz w mięśniach pośrodku, w okolicy ścięgien tuż przy kroczu. I to takie porządne zakwasy kilkudniowe, że ledwo mogłem nogami ruszać. Czyli mój wynalazek (chód z ciałem obniżonym o 30 cm) rozwija jednak mięśnie związane z prostowaniem nóg, a nie zginacze.
Wcześniej, gdy po takim chodzie miałem zakwasy w tylnej części ud oraz przy ścięgnach za kolanami, to nie było to spowodowane tym chodem, lecz wymachami wyprostowanych nóg przed siebie na wysokość głowy, które sobie urządziłem jednocześnie z chodem Monty Pythona. Po prostu nogi mi się podczas takich wymachów rozciągały i wpłynęło to na zginacze nóg i ich ścięgna.
Tak więc chód Monty'ego będzie mi budował nogi z przodu i w środku (przy kroczu), a wbieganie po schodach będzie mi budowało to, co rozwijają wykroki.
Nie ma to nic wspólnego z rozciąganiem. Im dłużej chodzisz w ten sposób, tym bardziej męczysz te mięśnie które wykonują najcięższą pracę. Wtedy ciężej zaczynają pracować mięśnie które wspomagały tego typu chód.
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz R Śro Lut 04, 2015 09:55, w całości zmieniany 1 raz
Im dłużej chodzisz w ten sposób, tym bardziej męczysz te mięśnie które wykonują najcięższą pracę. Wtedy ciężej zaczynają pracować mięśnie które wspomagały tego typu chód.
to w końcu które mięśnie zaczynają zwiększać swój udział w ruchu? Te które wykonują najcięższą pracę (przednie - prostowniki), czy te które tylko wspomagają ruch (z tyłu ud - zginacze)? Jeśli te drugie, to dlaczego nie miałem zakwasów? Skoro nie miałem zakwasów w tyle uda, to by raczej znaczyło, że mięśnie wspomagające zaczynają lżej pracować, a nie ciężej.
No zgadza się. Jeśli za pierwszym razem miałem zakwasy, to po drugim treningu już nie powinno być zakwasów, gdyż mięśnie się przystosowały.
Ale czemu tylko jedne mięśnie się przystosowały, a drugie nie?
Być może chodzi ci o to, że przystosowały się tylko tylne mięśnie (wspomagające ruch), gdyż tylko one wpadły w zakwasy po pierwszym treningu. A przednie się nie przystosowały, gdyż nie wpadły w zakwasy. A nie wpadły w zakwasy, bo są używane na co dzień, częściej niż tylne, więc są zbyt wytrzymałe, żeby wpaść w zakwasy po malutkim treningu. Wpadły więc w zakwasy dopiero po drugim, dużo cięższym treningu. A tylne mięśnie były już przystosowane, więc nie było w nich zakwasów po drugim chodzie Monty'ego.
Dobrze logicznie rozkminiłem twoją hipotezę?
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Śro Lut 04, 2015 11:52, w całości zmieniany 1 raz
No zgadza się. Jeśli za pierwszym razem miałem zakwasy, to po drugim treningu już nie powinno być zakwasów, gdyż mięśnie się przystosowały.
Ale czemu tylko jedne mięśnie się przystosowały, a drugie nie?
Być może chodzi ci o to, że przystosowały się tylko tylne mięśnie (wspomagające ruch), gdyż tylko one wpadły w zakwasy po pierwszym treningu. A przednie się nie przystosowały, gdyż nie wpadły w zakwasy. A nie wpadły w zakwasy, bo są używane na co dzień, częściej niż tylne, więc są zbyt wytrzymałe, żeby wpaść w zakwasy po malutkim treningu. Wpadły więc w zakwasy dopiero po drugim, dużo cięższym treningu. A tylne mięśnie były już przystosowane, więc nie było w nich zakwasów po drugim chodzie Monty'ego.
Nie ma szans rozstrzygnąć tej kwestii na forum. Do tego potrzebne by było zdjęcie twoich mięśni po wysiłku, zrobione kamerą termowizyjną.
Na zakwasy najlepszy jest zimny prysznic. Może być naprzemian z ciepłym. Szybciej pozbędziesz się kwasu mlekowego i uwolnisz większą ilość endorfin, przez co ból będzie prawie nieodczuwalny.
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz R Śro Lut 04, 2015 12:49, w całości zmieniany 2 razy
Już sam nie wiesz czy dobrze wytłumaczyłem twój poprzedni wywód? Czyli jakoby odcinasz się teraz od tego, co powiedziałeś wcześniej. Teraz na dodatek mówisz, że potrzebujesz zdjęć mięśni ze stopniem nagrzania, żeby móc stwierdzić.
Grzegorz R napisał/a:
Im dłużej chodzisz w ten sposób, tym bardziej męczysz te mięśnie które wykonują najcięższą pracę.
Grzegorz R napisał/a:
Wtedy ciężej zaczynają pracować mięśnie które wspomagały tego typu chód
Jaki to ma związek z tym, że po pierwszym chodzeniu miałem zakwasy tylko w zginaczach, a po drugim tylko w prostownikach? (zakładając po twojemu, że to nie od rozciągania)
Już sam nie wiesz czy dobrze wytłumaczyłem twój poprzedni wywód? Czyli jakoby odcinasz się teraz od tego, co powiedziałeś wcześniej. Teraz na dodatek mówisz, że potrzebujesz zdjęć mięśni ze stopniem nagrzania, żeby móc stwierdzić.
Grzegorz R napisał/a:
Im dłużej chodzisz w ten sposób, tym bardziej męczysz te mięśnie które wykonują najcięższą pracę.
Grzegorz R napisał/a:
Wtedy ciężej zaczynają pracować mięśnie które wspomagały tego typu chód
Jaki to ma związek z tym, że po pierwszym chodzeniu miałem zakwasy tylko w zginaczach, a po drugim tylko w prostownikach? (zakładając po twojemu, że to nie od rozciągania)
Im dłużej chodzisz w ten sposób, tym bardziej męczysz te mięśnie które wykonują najcięższą pracę. Wtedy ciężej zaczynają pracować mięśnie które wspomagały tego typu chód.
...z faktem, że po pierwszym treningu miałem zakwasy w jakichś mięśniach, a dwa tygodnie później, po drugim, takim samym treningu miałem zakwasy w zupełnie innych mięśniach, przeciwstawnych.
--------
PS. właśnie wróciłem z kolejnej sesji Monty Pythona:) Tym razem było 6 minut chodu Monty'ego. Czyli zrobiłem 6 serii, każda po jedną minutę chodu, oddzielone dłuższymi przerwami. Ajjjjj odczułem zakwasy już podczas tego treningu, już teraz mi nogi bolą. A po 40 sekundzie każdej serii miałem porządną zadyszkę. Pewien gostek biegł truchtem, robiąc prawie dwa razy więcej kroków niż ja w tym samym czasie, a ja i tak go prześcignąłem moim chodem:) Mocne dla nóg jest to ćwiczenie, oj mocne! Mam nadzieję że przez kilka dni będę miał solidne zakwasy w nogach.
Grzegorz R napisał/a:
Na zakwasy najlepszy jest zimny prysznic.
ale mi nie chodzi o to żeby uniknąć zakwasów. Ja mówiłem o lokacji zakwasów, żeby ci wskazać konkretne mięśnie, które zareagowały na dany trening.
Zakwasy to najlepsza rzecz jaka może mnie spotkać. Zakwasy świadczą, że dane ćwiczenie skutecznie działa na muskuły. Poza tym gdybym nie miał nigdy zakwasów, to nie przekonałbym się jaki konkretnie mięsień dostaje wycisk podczas danego ruchu, a to bardzo ważne w ustalaniu sobie planu.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Śro Lut 04, 2015 17:59, w całości zmieniany 5 razy
jak zwał tak zwał, no może źle nazwałem wymachy nóg do góry rozciąganiem, aczkolwiek ścięgna się wtedy rozciągają. Ale mnie bardziej interesuje to, czy ty uważasz, że najpierw jedne mięśnie, a potem drugie mięśnie dostały wycisk od tego samego ćwiczenia, czyli w wyniku pierwszego chodu Monty'ego rozbolały przednie mięśnie, a w wyniku drugiego chodu rozbolały tylne? Ja uważam że tylne mięśnie dostały zakwasów od wymachów nogami do góry, a przednie dostały zakwasów od chodu Monty'ego. Jeśli sądzisz, że oba, przeciwstawne mięśnie zareagowały zakwasami od JEDNEGO ćwiczenia, to będę musiał zrobić eksperyment potwierdzający że się mylisz.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Pią Lut 06, 2015 09:02, w całości zmieniany 3 razy
jak zwał tak zwał, no może źle nazwałem wymachy nóg do góry rozciąganiem, aczkolwiek ścięgna się wtedy rozciągają. Ale mnie bardziej interesuje to, czy ty uważasz, że najpierw jedne mięśnie, a potem drugie mięśnie dostały wycisk od tego samego ćwiczenia, czyli w wyniku pierwszego chodu Monty'ego rozbolały przednie mięśnie, a w wyniku drugiego chodu rozbolały tylne? Ja uważam że tylne mięśnie dostały zakwasów od wymachów nogami do góry, a przednie dostały zakwasów od chodu Monty'ego. Jeśli sądzisz, że oba, przeciwstawne mięśnie zareagowały zakwasami od JEDNEGO ćwiczenia, to będę musiał zrobić eksperyment potwierdzający że się mylisz.
Może zajmijmy się czymś ciekawszym? Ruszaj się angażując jak najwięcej mięśni, wykonuj ruchy naprzemienne.
Kinezjologia edukacyjna Dennnisona. Mówi ci to coś? Jeśli już ćwiczysz to niech to będzie z pożytkiem dla ciała i umysłu.
Jak to działa. Ano tak że idąc, wysuwasz prawą nogę do przodu a za nią idzie w ślad lewa ręka. Ruch prawej nogi wysyła impuls do lewej półkuli mózgu i lewej ręki do prawej półkuli mózgu. Taki ruch tworzy nowe połączenia między półkulami a wraz z tym zwiększają się możliwości intelektualne, polepsza się orientacja przestrzenna, równowaga itd
Jest to udowodnione, przebadane i stosowane. Głównie w przypadku ADHD ale nie wykluczam go u Ciebie
Polecam tę metodę wszystkim, którzy chcieliby się rozwijać.
Lepsze jest więc wspinanie po skałach lub linie, niż podciąganie na drążku, lepszy bieg czy pływanie niż jazda na rowerze, lepsze brzuszki z przyciąganiem lewego łokcia do prawego kolana i na odwrót, niż zwykłe brzuszki.
Ruch złożony. Mówiłem Ci to wiele razy. Z czasem można robić bardziej skomplikowane czynności i ćwiczenia, wymagające koordynacji półkul mózgowych.
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz R Pią Lut 06, 2015 10:05, w całości zmieniany 7 razy
no przecież mój chód to nie są jakieś banalne przysiady czy wykroki. Tu jest dużo płaszczyzn ruchu, w których mięśnie pracują, nie uważasz?
Grzegorz R napisał/a:
idąc, wysuwasz prawą nogę do przodu a za nią idzie w ślad lewa ręka
tak właśnie robię No chyba nie będę trzymał rąk pionowo przy tułowiu:) Próbowałem tak trzymać podczas chodu i było to bardzo niewygodne. Gdy tak sobie maszeruję Monty Pythonem, to aż się prosi, żeby wysunąć ręce do przodu i na dodatek nimi wysuwać na przemian. Oczywiście lewa ręka z prawą nogą, co wydaje się naturalne, bo kiedyś sprawdzałem lewą rękę z lewą nogą i wtedy jakoś dziwnie się moje ciało zachowywało.
Grzegorz R napisał/a:
Taki ruch tworzy nowe połączenia między półkulami a wraz z tym zwiększają się możliwości intelektualne, polepsza się orientacja przestrzenna, równowaga itd
kiedyś próbowałem się doskonalić w tym względzie słuchaniem specjalnych dźwięków z płyt CD stworzonych w tym celu, ale nudziłem się tylko.
Grzegorz R napisał/a:
Głównie w przypadku ADHD ale nie wykluczam go u Ciebie
'ADHD' = przypadłość przypisana komuś, kto na temat pewnych rzeczy ma zdanie, którego nie lubi inna osoba, więc go z owym przymiotem powiązała.
Grzegorz R napisał/a:
Lepsze jest więc wspinanie po skałach lub linie, niż podciąganie na drążku
Otóż to. Mam w parku takie złączone drewniane poręcze do przemieszczania się wisząc na rękach (Monkey bar). To angażuje więcej mięśni niż prostoliniowe podciąganie, bo ramię pracuje tam pod różnymi kątami. Najpierw jednak chcę dojść do 120 podciągnięć, potem będę się już tylko wspinał. Szkoda że te poręcze do wieszania się są dla dzieci:( Niskie to trochę dla mnie, muszę nogi podwyższać.
Grzegorz R napisał/a:
lepszy bieg czy pływanie niż jazda na rowerze
a jeszcze lepszy bieg po górach, nierównościach lub po schodach (mięśnie są atakowane w wielu płaszczyznach) niż twój zwykły prostoliniowy bieg po płaskim
Grzegorz R napisał/a:
lepsze brzuszki z przyciąganiem lewego łokcia do prawego kolana i na odwrót, niż zwykłe brzuszki.
I tu również mam coś lepszego niż ty polecasz, skoro już tak dążymy do jak największych kombinacji kątów, pod którymi pracują mięśnie. Mam na myśli chodzenie na 4 łapach:) Jest tu wiele kombinacji ułożeń ciała, a więc i kątów w jakich pracuje brzuch. Bo raz większy ciężar ciała spoczywa na lewej nodze i prawej ręce, a raz na prawej nodze i prawej ręce, raz na przemian, a raz na wszystkich jednakowo. Można też chodzić na rękach po mojemu (znowu mój wynalazek) w ten sposób, że jesteśmy w pozycji jak do robienia pompek, ręce ugięte, nogi proste, stopy w jednym miejscu. No i idziemy na rękach w bok, zataczając okrąg. Oś tego okręgu jest w punkcie, gdzie leżą stopy. Po prostu zachowujemy się jak wskazówka zegara. To ćwiczenie tworzy bardzo wiele płaszczyzn dla napięć brzucha. Bo gdy jesteśmy oparci na lewej ręce, to inaczej się brzuch napina niż gdy na prawej albo na obu. To jest dodatkowo komplikowane poprzez kierunek w którym się obracamy - w lewą czy w prawą stronę. Dodatkowo można to urozmaicić poprzez zginanie ciała między nogami a tułowiem (unosimy tyłek), żeby brzuch mocniej pracował. A jeszcze ciężej brzuch pracuje, gdy założymy sobie kamizelkę obciążeniową. Tak więc widzisz, brzuch ma tu szersze pole do popisu niż jakieś tam zwykłe powtórzenia, choćby nawet krzyżujące (lewy łokieć z prawym kolanem).
Nie mówiąc o wytrenowaniu obręczy barkowej w chodzeniu na czterech łapach, czy nawet na dwóch. Kiedyś miałem po nim zakwasy w bardzo nietypowych miejscach, w których nigdy ich nie uświadczyłem po żadnym standardowym ćwiczeniu.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Pią Lut 06, 2015 14:02, w całości zmieniany 2 razy
no przecież mój chód to nie są jakieś banalne przysiady czy wykroki. Tu jest dużo płaszczyzn ruchu, w których mięśnie pracują, nie uważasz?
Grzegorz R napisał/a:
idąc, wysuwasz prawą nogę do przodu a za nią idzie w ślad lewa ręka
tak właśnie robię No chyba nie będę trzymał rąk pionowo przy tułowiu:) Próbowałem tak trzymać podczas chodu i było to bardzo niewygodne. Gdy tak sobie maszeruję Monty Pythonem, to aż się prosi, żeby wysunąć ręce do przodu i na dodatek nimi wysuwać na przemian. Oczywiście lewa ręka z prawą nogą, co wydaje się naturalne, bo kiedyś sprawdzałem lewą rękę z lewą nogą i wtedy jakoś dziwnie się moje ciało zachowywało.
Grzegorz R napisał/a:
Taki ruch tworzy nowe połączenia między półkulami a wraz z tym zwiększają się możliwości intelektualne, polepsza się orientacja przestrzenna, równowaga itd
kiedyś próbowałem się doskonalić w tym względzie słuchaniem specjalnych dźwięków z płyt CD stworzonych w tym celu, ale nudziłem się tylko.
Grzegorz R napisał/a:
Głównie w przypadku ADHD ale nie wykluczam go u Ciebie
'ADHD' = przypadłość przypisana komuś, kto na temat pewnych rzeczy ma zdanie, którego nie lubi inna osoba, więc go z owym przymiotem powiązała.
Grzegorz R napisał/a:
Lepsze jest więc wspinanie po skałach lub linie, niż podciąganie na drążku
Otóż to. Mam w parku takie złączone drewniane poręcze do przemieszczania się wisząc na rękach (Monkey bar). To angażuje więcej mięśni niż prostoliniowe podciąganie, bo ramię pracuje tam pod różnymi kątami. Najpierw jednak chcę dojść do 120 podciągnięć, potem będę się już tylko wspinał. Szkoda że te poręcze do wieszania się są dla dzieci:( Niskie to trochę dla mnie, muszę nogi podwyższać.
Grzegorz R napisał/a:
lepszy bieg czy pływanie niż jazda na rowerze
a jeszcze lepszy bieg po górach, nierównościach lub po schodach (mięśnie są atakowane w wielu płaszczyznach) niż twój zwykły prostoliniowy bieg po płaskim
Grzegorz R napisał/a:
lepsze brzuszki z przyciąganiem lewego łokcia do prawego kolana i na odwrót, niż zwykłe brzuszki.
I tu również mam coś lepszego niż ty polecasz, skoro już tak dążymy do jak największych kombinacji kątów, pod którymi pracują mięśnie. Mam na myśli chodzenie na 4 łapach:) Jest tu wiele kombinacji ułożeń ciała, a więc i kątów w jakich pracuje brzuch. Bo raz większy ciężar ciała spoczywa na lewej nodze i prawej ręce, a raz na prawej nodze i prawej ręce, raz na przemian, a raz na wszystkich jednakowo. Można też chodzić na rękach po mojemu (znowu mój wynalazek) w ten sposób, że jesteśmy w pozycji jak do robienia pompek, ręce ugięte, nogi proste, stopy w jednym miejscu. No i idziemy na rękach w bok, zataczając okrąg. Oś tego okręgu jest w punkcie, gdzie leżą stopy. Po prostu zachowujemy się jak wskazówka zegara. To ćwiczenie tworzy bardzo wiele płaszczyzn dla napięć brzucha. Bo gdy jesteśmy oparci na lewej ręce, to inaczej się brzuch napina niż gdy na prawej albo na obu. To jest dodatkowo komplikowane poprzez kierunek w którym się obracamy - w lewą czy w prawą stronę. Dodatkowo można to urozmaicić poprzez zginanie ciała między nogami a tułowiem (unosimy tyłek), żeby brzuch mocniej pracował. A jeszcze ciężej brzuch pracuje, gdy założymy sobie kamizelkę obciążeniową. Tak więc widzisz, brzuch ma tu szersze pole do popisu niż jakieś tam zwykłe powtórzenia, choćby nawet krzyżujące (lewy łokieć z prawym kolanem).
Nie mówiąc o wytrenowaniu obręczy barkowej w chodzeniu na czterech łapach, czy nawet na dwóch. Kiedyś miałem po nim zakwasy w bardzo nietypowych miejscach, w których nigdy ich nie uświadczyłem po żadnym standardowym ćwiczeniu.
No brwao! Nie doceniałem Cię.
A co ma wspólnego ADHD z obrażaniem? Powiedzenie komuś że ma ADHD jest żartobliwym wyrażeniem tego że kogoś rozpiera energia. Dawniej mówiło się o kimś takim że jest jak żywe srebro. Tak kiedyś nazywano rtęć która rozlana, rozbiega się na wszystkie strony.
Być może w tamtych czasach mówiono tak o ludziach z ADHD o którym nic wtedy nie wiedziano.
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz R Pią Lut 06, 2015 14:40, w całości zmieniany 1 raz
Tutaj bardzo ważnym czynnikiem będzie dobór odpowiedniego obuwia oraz odzieży do biegania wiec jeżeli ktoś szuka niższej ceny i wysokiej jakości to możemy doradzić gdyż właśnie tym zajmujemy się na co dzień.
Zgodnie z moimi przewidywaniami okazało się że myliłeś się mówiąc, że to nie od rozciągania bolały mi tylne mięśnie ud. Dwa dni temu robiłem tylko wymachy nóg do góry, najwyżej jak mogłem, w ciężkich butach żeby lepiej niosło do góry, jakieś 100 wymachów na każdą nogę, na przemian. No i dziś czuję wyśmienity ból w mięśniach tylnej części ud. A są to właśnie zginacze ud i bolą pomimo tego, że w ogóle nie poddałem ich wysiłkowi Bo przecież na pewno nie mogły pracować zginacze podczas czynności, w której wymachuję nogami maksymalnie do góry, starając się trzymać nogi wyprostowane (pracują wtedy prostowniki).
Tak więc jestem zaskoczony tym, że samo rozciąganie może powodować zakwasy w mięśniach. Chociaż nie wiem czy są to prawdziwe zakwasy, aczkolwiek ból taki jak w zakwasach, ale jednak inne reakcje mogą zachodzić.
PS mam nadzieję, że Grzegorz Rec patrzy na nas z zaświatów i czyta nas. Oby znowu tu wrócił - wtedy forum się ożywi i nabierze znowu rumieńców. Tylko niech lepiej już tak nie wojuje z tą dietą Kwaśniewskiego, bo niestety znowu może być siłą wypchany przez admina JW, a wtedy znowu stracimy fajnego forumowicza. Lepiej gadać na neutralne tematy.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Pon Mar 30, 2015 19:03, w całości zmieniany 4 razy
Tym razem miałem zakwasy w przedniej części ud oraz w mięśniach pośrodku, w okolicy ścięgien tuż przy kroczu. I to takie porządne zakwasy kilkudniowe, że ledwo mogłem nogami ruszać. Czyli mój wynalazek (chód z ciałem obniżonym o 30 cm) rozwija jednak mięśnie związane z prostowaniem nóg, a nie zginacze.
Ja na zakwasy masuję się tymi wałkami z Blackroll. Trochę się na nich poturlam po treningu (bezpośrednio), a gdy już mam zakwasy to wtedy turlam się w miejscu bólu i bardzo fajnie "rozbijają" ten ból. Ja je lubię i polecam na takie bóle.
Zgodnie z moimi przewidywaniami okazało się że myliłeś się mówiąc, że to nie od rozciągania bolały mi tylne mięśnie ud. Dwa dni temu robiłem tylko wymachy nóg do góry, najwyżej jak mogłem, w ciężkich butach żeby lepiej niosło do góry, jakieś 100 wymachów na każdą nogę, na przemian. No i dziś czuję wyśmienity ból w mięśniach tylnej części ud. A są to właśnie zginacze ud i bolą pomimo tego, że w ogóle nie poddałem ich wysiłkowi Bo przecież na pewno nie mogły pracować zginacze podczas czynności, w której wymachuję nogami maksymalnie do góry, starając się trzymać nogi wyprostowane (pracują wtedy prostowniki).
Tak więc jestem zaskoczony tym, że samo rozciąganie może powodować zakwasy w mięśniach. Chociaż nie wiem czy są to prawdziwe zakwasy, aczkolwiek ból taki jak w zakwasach, ale jednak inne reakcje mogą zachodzić.
PS mam nadzieję, że Grzegorz Rec patrzy na nas z zaświatów i czyta nas. Oby znowu tu wrócił - wtedy forum się ożywi i nabierze znowu rumieńców. Tylko niech lepiej już tak nie wojuje z tą dietą Kwaśniewskiego, bo niestety znowu może być siłą wypchany przez admina JW, a wtedy znowu stracimy fajnego forumowicza. Lepiej gadać na neutralne tematy.
Yarosh, czy Ty startujesz w wyborach na prezydenta P.i.e.r.d.o.ł.o.l.a.n.d.i.i?
Ostatnio zmieniony przez Titelitury Śro Lip 29, 2015 13:56, w całości zmieniany 1 raz
Tak więc jestem zaskoczony tym, że samo rozciąganie może powodować zakwasy w mięśniach. Chociaż nie wiem czy są to prawdziwe zakwasy, aczkolwiek ból taki jak w zakwasach, ale jednak inne reakcje mogą zachodzić.
Yarosh, to jest mitologia. Po godzinie nie ma śladu kwasu mlekowego w mięśniach. Intensywne rozciąganie powoduje takie same mikrouszkodzenia jak intensywny trening siłowy. Stąd ból.
Baldhead Pomógł: 6 razy Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 475 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 03, 2015 16:19
vv - na forum Dr. Kwaśniewskiego napisałeś:
Cytat:
Masło jest nienaturalne, jak bieganie. Bieganie też stanowi duże obciążenie dla organizmu i nie jest obojętne dla naszego zdrowia.
Czy mógłbyś rozwinąć myśl - mam na myśli negatywny wpływ biegania na organizm.
Duże obciążenie dla organizmu nie jest obojętne dla naszego zdrowia,
co nie zawsze oznacza, że
duże obciążenie = zły wpływ
czasami dobry i za przykład podałem bieganie.
Kontekst był taki, że tłuszcze trans zawarte w maśle stanowią duże obciążenie dla organizmu, co nie jest obojętne dla zdrowia, ale może mieć, jak każde (w pewnych granicach) duże obciążenie pozytywny wpływ.
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Pon Sie 03, 2015 19:08
vvv napisał/a:
tłuszcze trans zawarte w maśle
A skąd tego typu tłuszcze w maśle?
Czyli również w mleku/śmietanie są?
W naturalnych tłuszczach zwierzęcych pochodzących od przeżuwaczy, takich jak bydło domowe i owce izomery trans stanowią ok. 3-5% objętości tłuszczów. Występują one w mleku i produktach powstających z przetwarzania mleka, w wołowinie i baraninie.
Yarosh, czy Ty startujesz w wyborach na prezydenta P.i.e.r.d.o.ł.o.l.a.n.d.i.i?
Co złego w tym, że ci udowadniam błąd? To nie takie wcale pier'doły wykazywanie od jakiej czynności jest potem ból w danym mięśniu.
Titelitury napisał/a:
Po godzinie nie ma śladu kwasu mlekowego w mięśniach.
Używając pojęcia "zakwasy" odnosiłem się tylko do bólu w mięśniach który powstaje na drugi dzień po treningu. Nie ma fachowej nazwy na to, więc pozostają "zakwasy".
Titelitury napisał/a:
Intensywne rozciąganie powoduje takie same mikrouszkodzenia jak intensywny trening siłowy. Stąd ból.
No i tego chciałem się dowiedzieć.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Pon Sty 18, 2016 18:32, w całości zmieniany 2 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.