Frenezja była szczególnie popularna we wczesnym romantyzmie.
Szkoła chyba z pół tora roku przeznacza na to
by
zmienić definicję romantyzmu
z
podążania za wspólną radością istnienia,
kosztem dóbr materialnych
na
taplające się w świadomości bólu nacjonalistyczne ka mi kadzę,
kosztem podążania za wspólną radością
Musi to więc dla TPTB ważne być.
gea napisał/a:
W życiu NIGDY nie straciłam przytomności.
Znaczy NIGDY nie spać i pamiętać każdą sekundę od momentu urodzenia, można by rzec, być przytomnym do bólu, bo ból to przytomność, kto nie cierpi ten nie jest przytomny, "romantyczne" to jak uczyli w szkole jest.
Ostatnio zmieniony przez vvv Czw Wrz 11, 2014 07:35, w całości zmieniany 7 razy
W wojnie informacyjnej zniewala się społeczeństwo stopniowo. Trwa to latami. Polem walki jest ludzka świadomość. W pierwszej fazie wyznaczona do podboju społeczność jest demoralizowana, żeby złamać jej moralny kręgosłup. W kolejnej fazie burzy się obowiązujący w niej od wieków porządek wartości, potem pozbawia się ją poczucia własnej godności, zakłamuje osiągnięcia przodków, wpaja poczucie ogólnej niemożności, by wreszcie zniechęcić do stawiania oporu tłumacząc, że wszelki sprzeciw jest bezsensowny, bo trzeba płynąć z prądem.
Słowo "społeczeństwo" mnie o tyle niepokoi, że mam na myśli, że może jednak masz na myśli "ogół poczciwych ludzi żyjących na Świecie", a nie "ludność danego Państwa", bo potem wychodzi paradoks, że ludzie nie chcą się tłuc między sobą, a TPTB robi wszystko by jednak się tłukli i już czytamy, że Ukrainie zagrażają epidemie bo brakuje szczepionek, jak się tak z rok ludzi przegłodzi to Ebola może się przyjąć jakąkolwiek konfiguracją elektromagnetyczną (informacyjną) by się ona nie przenosiła, ważne tylko by tumanic i przestraszać, by zyski płynące ze sprzedaży energii, broni i farmaceutyków nie były zagrożone.
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Wto Lis 04, 2014 13:51
coś w temacie (samo)świadomości
jak twierdzą służby wywiadu są wiadome wiadome i wiadome niewiadome
ale ...
są też
niewiadome wiadome oraz niewiadome niewiadome
jeśli 'czytać' w 1 os. :
wiem, że wiem
wiem, że nie wiem
nie wiem, że wiem
nie wiem, że nie wiem
przy takiej 'piramidzie (nie)świadomości'
"wiem,że nic nie wiem"
nabiera jeszcze głębszego sensu
Czy człowiek (samo)świadomy może być szczęśliwy? Może
Czy może być 'zadowolony z siebie' ?
D
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Pią Lis 07, 2014 23:57
Chwilami mam dziwne uczucie. Że istniejemy niczym w wielkim terrarium w którym dano nam określone warunki do funkcjonowania ( prawa chemiczne, fizyczne, biologiczne) I KTOŚ się nam przygląda.
Prawa są perfekcyjnie skonstruowane. Zwłaszcza biologiczne , ponieważ te same zasady dotyczą zwierząt, roślin i ludzi. Te prawa dają szanse zwierzętom na przeżycie, wspomagają ewolucję gatunków. Jednak zezwierzęcenie ludzi (tzn. podleganie takim jak one instynktom, odruchom) ma dla ludzi zgubne konsekwencje - powoduje choroby i śmierć, nawet w męczarniach.
Uważam, że wszelkie próby uzyskania nieśmiertelności są skazane na niepowodzenie (dla mnie są dowodem na głupotę) Świat i my zostaliśmy stworzeni aby wg. tych praw funkcjonować i się rozwijać ale jakiś element (elementy?)zakłócający przekazy informacyjne paskudzi ten przekaz. Efekty są destrukcyjne- zaburzają harmonię.
Może, gdybym się wspomogła jakim wspomagaczem, to bym skumała więcej. „Biez poł litra nie razbieriosz”. Z tego co poniżej przeczytałam. Ale nie mam predyspozycji do „podrasowywania” umysłu –jest mi pisane prozaicznie nudne stanie trzeźwo na ziemi, bez odlotów, usiłowanie "panowania"nad tym co się dzieje. Bo może trzeba będzie reagować. Dobrze, że mam chwile przerwy w tym trzeźwym oglądactwie, na sen. Raczej nic mi się nie śni. Choć ostatnio wkładałam pampersy … kotu.
Najgorsze jest to, że wiedza którą WYDAJE MI SIĘ, że posiadłam, w niczym mi nie pomaga. Wręcz przeciwnie. Jest źródłem męczarni. Bo jakże to- matka i babcia nagle zaczyna coś opowiadać innym kobitkom znajomym o specyfice świata kwantowego i specjalnym poziomie rzeczywistości, a one mają inny wspólny temat. Ponieważ Conchita (albo inna) z telenoweli „Upadły anioł” wyszła za mąż i nie wiadomo co będzie dalej. Diabeł mnie podkusił, aby grzebać się w Internecie i zastanawiać nad funkcjonowaniem świata. Będę się musiała dostosować i zacząć śledzić losy Conchity, bo uznanie za nawiedzoną skończy się alienacją. A z przekonaniami się ukrywać, bo odmieńce sieją grozę. Zwłaszcza okaz nawiedzonej, sfiksowanej babci.
Tfu, na psa urok. Owoce z drzewa wiadomości są gorzkie.
„Jak wiadomo specyfika świata kwantowego jest taka, że wskazuje na konieczność istnienia tak zwanego Obserwatora, dzięki któremu dochodzi do określenia stanu superpozycji cząstek elementarnych wchodzących w skład materii. Fizycy postulują, że istnieje specjalny poziom rzeczywistości, który jest niemierzalny z naszej przestrzeni. Uważają oni, że wpływ na niego ma nasza świadomość.
Podstawowe jednostki budulcowe otaczającego nas świata to atomy. Molekuły takie są już określone w świecie kwantowym, czyli można je mierzyć za pomocą tradycyjnych urządzeń. Jest tak dlatego, że posiadają one ładunek elektryczny.
Profesor William Tiller z Uniwersytetu Stanforda twierdzi, że istnieje specjalna pośrednia "substancja", która funkcjonuje w czymś w rodzaju fizycznej "próżni". Jest to SUBSTANCJA, KTÓRA MA WIELKĄ MOC KREACJI materii i wpływają na nią w jakiś sposób ludzkie myśli.
Tiller co prawda twierdzi, że nie był w stanie wykryć dotychczas śladów tej niewidzialnej nadsubstancji, ale jak twierdzi tylko dlatego, że jakikolwiek pomiar jest możliwy dopiero wtedy gdy cząstki elementarne mają już ładunki czyli wydostały się z tego poziomu pojawiając się i dzięki temu stają się mierzalne.
Hipoteza ta zakłada, że wszechświat jest właściwie płaski, ale Tiller zastrzega, że jego obliczenia mogą nie być 100 procentach dokładne, ale jak dodaje są na tyle precyzyjne, by dać nam wyobrażenie o ilości energii istniejącej w tym drugim rodzaju substancji rzeczywistości.
Ludzka świadomość zdaje się być w interakcji z tą warstwą istnienia. Wygląda na to, że ludzkie myśli zwiększają przewodność między poziomem atom / cząsteczka, a poziomem tej osobliwej próżni. Świadomość może, w taki sposób wchodzić w interakcję z siłą większą niż ta jaką są w stanie zmierzyć jakiekolwiek tradycyjne instrumenty fizyczne.”
Na mój mało podatny na abstrakcyjne myślenie mózg, to fragmenty z tekstu powyżej mają COŚ wspólnego z tekstem poniżej. Oraz z przekształceniami energia- informacja- materia. Tematami będącymi przedmiotem dociekań fizyków kwantowych. http://www.goldenline.pl/grupy/Zainteresowania/swiat-nauki/czym-jest-informacja,2881036/
Jak wynika z zaawansowanych rozważań metafizycznych
i teologicznych, informacja może, a nawet musi, istnieć w stanie
nie związanym z materią lub energią. Jej źródłem jest Bóg Stworzyciel.
On to jest SŁOWEM, informacją, nie związaną z materią lub energią.
Dopiero potem ta czysta informacja, za sprawą sił nieczystych,
UPADA i zostaje związana z materią i energią.
Tak przynajmniej twierdzi wielki polski naukowiec Michał Heller,
laureat Nagrody Templetona http://www.templetonprize.org/
Dopiero potem ta czysta informacja, za sprawą sił nieczystych,
UPADA i zostaje związana z materią i energią.
Można postrzegać zakładanie pampersów kotu za upadek, albo za budujące doświadczenie, albo i za to i za to.
Podziwiając kolory jesieni na wycieczce rowerowej niekoniecznie można całkować równoważnik własnej siły ciągu w niutonach.
Ostatnio zmieniony przez vvv Sob Lis 08, 2014 00:29, w całości zmieniany 3 razy
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Sob Lis 08, 2014 03:48
vvv napisał/a:
gea napisał/a:
Choć ostatnio wkładałam pampersy … kotu.
Dopiero potem ta czysta informacja, za sprawą sił nieczystych,
UPADA i zostaje związana z materią i energią.
Można postrzegać zakładanie pampersów kotu za upadek, albo za budujące doświadczenie, albo i za to i za to.
Podziwiając kolory jesieni na wycieczce rowerowej niekoniecznie można całkować równoważnik własnej siły ciągu w niutonach.
Kompilując losowo (bo chyba nie celem obśmiania) treści pospolite i zwyczajne z cytatami (było nie było) aspirującymi do naukowych, można uzyskać efekt groteski.
Czyli vvv zakrzątnął się koło tekstu aby wydobyć creme de la creme z postu, wg swojego uznania.
Co do snu - kot wymagał zaopatrzenia w pampersa i uznałam to za dziwne dopiero po przebudzeniu. Mój organizm widocznie tak długo operował w kieracie zakładania tych pampersów, że musiał odrobić ten brak zastępczo. Kot został użyty przez moją podświadomość jako ostatnie żywe stworzenie widziane przed zaśnięciem. Widzę, że tłumaczę się z tego, że miałam kota we śnie. I to w pampersie. Na to mi zeszło. Upadek umysłowy całkowity.
A wracając do zniekształcania przekazu czyli informacji. Czyli co vvv zrozumiał i ujął własnymi słowami jak wyżej. Uznałam to za znamienne i niepokojące.
Bo skoro on "streścił" przekaz, to co dopiero "reszta".
Zniekształcanie przekazów- informacji- jest nagminne i moim zdaniem stanowi główny problem ludzkości. Mimo moich najusilniejszych starań, nikt nie spróbował nawet ze zrozumieniem przeczytać NGM. A. przecież są tam formy opisowe. Nawet książeczki dla dzieci w Niemczech są wydawane.
Myślałam, że to jest takie proste. Że wstyd będzie się przyznać do niezrozumienia. Bo w sytuacji niezrozumienia tego co rozumieją wszyscy, będzie to "osobliwa postać głupoty".
No i co? NIC.
Ludzie nie rozumią.
_________________ gea
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Sob Lis 08, 2014 09:52
gea napisał/a:
Mimo moich najusilniejszych starań, nikt nie spróbował nawet ze zrozumieniem przeczytać NGM.
więcej
wiary
w ludzi
wiara bez wiedzy jest niebezpieczna
wiedza bez wiary ... nieskuteczna
'tak mi się nasunęło'
Dar
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Sob Lis 08, 2014 22:09
Jak na dłoni widać –tzn . na ekranie, że to co się uważa za prawdziwe- szkodliwe, czy nie, determinuje zachowanie. Korzystając ze stanu całkowitej wolności ( jestem sama w domu, stan od lat niebywały) , zaszalałam. W kawiarni z najlepszymi ciastkami z jakimi spotkała się kuzynka z Gdańska (to u Was takie dobre ciastka- nigdy takich nie jadłam!) . Ze żarłam 2 i napiłam się espresso porą tuż przedwieczorną. Zrobiło mi się ciut niedobrze (jednak przedobrzyłam z ilością) ale efekt wtórny picia kawy przeciągnął się do 4 rano. Poznaniacy chlejący kawę litrami by się z tego wyśmiali. Że taki naparstek mnie tak zarajcował. Ale oni nie wiedzą, że mój mózg odebrał kiedyś informację, że KAWA DZIAŁA POPBUDZAJĄCO. Ja w to kiedyś uwierzyłam. Że kawa wypita po południu tak NA MNIE DZIAŁA, że nie zasnę. No i RZECZYWIŚCIE. Poznaniacy śmiali by się i nie wierzyli.
Vvv otrzymał placet na objaśnianie forumowiczom spraw zawiłych i niezrozumiałych – „nie wiesz - spytaj Adama”. I to mnie martwi. Ponieważ on nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia swoich komentarzy. Ja zużyłam sporo energii na znalezienie i porównanie opinii o problemach filozoficznych rozpatrywanych na gruncie nauk fizycznych, oraz z gruntem odwrotnie. Z sygnalizowanych mi opinii wiem, że to co piszę jest niestrawne, niezrozumiałe i nieczytane. Tak więc streszczenie czy też odstręczenie przez vvv sensu mojego postu. Przez skrzyżowanie kota w pampersach z wypowiedziami naukowców wprawiło mnie w ponury nastrój.
Z jednej strony bowiem vvv asymiluje bez zastrzeżeń nauki przewielebnego guru obstawionego kryształowymi kulami o ksywie Bashar, a z drugiej ignoruje wypowiedzi, bądź co bądź fizyków kwantowych. I sobie „dworuje”.
Więcej wiary, Darciu, zalecasz. W ludzi. Czyli myślenie pozytywne. Ratuję się jak mogę przed całkowitym popadnięciem w depresję. Czytam Michalkiewicza, bo nie miałam okazji się zapoznać z dawniejszymi tekstami. I dowiaduję się oraz dokształcam. Odpada ze mnie ignorancja, dziecięca naiwność i wytwarza się wewnętrzny opór. Jak raz S.M. traktował w pewnym felietonie o pozytywnym myśleniu. Chciałabym też tak umieć mówić jak ten erudyta. I obfitość serca ma i w głowie i ustami się wypowiada.
Nie wypada mi zachowywać się tak, jak pewien zgorzknialec, narzekający, że „ludzie to straszni egoiści; każdy myśli tylko o sobie. O mnie myślę tylko ja jeden na całym świecie!”.
(cytuję przykład o zgorzknialcu też za Michalkiewiczem). Sama nic mądrego a dowcipnego natenczas nie wymyślę) Więc cytuję, bo bardzo mi się podoba:
„ Ostatnio jesteśmy zachęcani ze wszystkich stron, żeby myśleć pozytywnie. Podobno taka zmiana myślenia potrzebna jest zwłaszcza u nas, gdzie od rana do wieczora słychać tylko narzekanie, a od wieczora do rana – wołanie upiora i ujadanie strwożonych psów. Jak tylko wszyscy zaczniemy myśleć po nowemu, to narzekać będziemy tylko na to, na co wolno, a nawet trzeba, a z pozostałych rzeczy będziemy już tylko się radować według wskazówek Adama Michnika.
Tak w każdym razie mówią psychologowie, którzy z każdą kolejną ustawą respektującą unijne standardy, mają nam coraz więcej do powiedzenia i coraz bardziej władczym tonem. Skoro więc taki rozkaz, to trudno; próżno wierzgać przeciwko ościeniowi, więc w tej sytuacji warto się zorientować, na czym właściwie polega to pozytywne myślenie.
Najkrótsze objaśnienie znajdujemy w anegdotce o pesymiście i optymiście. Pesymista powiada: już gorzej być nie może! Na to optymista pogodnie: może, może! Jak widzimy, myślenie pozytywne nie jest specjalnie trudne, chociaż i ono obfituje w pułapki.
Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo człowiek znajdujący się w nieznośnym położeniu instynktownie szuka jakiegoś wyjścia. I pan red. Mazurek, odwołując się do myślenia pozytywnego, wyjście znajduje: „trzeba się myć i wietrzyć i w głowę stuknąć”. O, to to! Wietrz się pan i stukaj, panie redaktorze! Czekamy na rezultaty.” http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1306
Tak więc zabiorę się za mycie, wietrzenie. Bo stuknięta to już jestem.
Z której strony byśmy nie zaglądali do fenomenu świadomości, dochodzimy do podobnych wniosków: http://www.dobradieta.pl/...p?p=95764#95764 Od strony nauki jedynie kwanty stanowią jakiś punkt zaczepienia.
Natomiast ciekawe są dwa aspekty tegoż fenomenu.
1. Istnieje zaburzenie zwane dysocjacją osobowości, gdy mózg gości dwie lub więcej odrębnych świadomości, które o sobie nawet nie wiedzą. I są to osobowości zdolne do spójnego działania, zdrowe psychicznie. Co więcej, taki stan można wywołać sugestią hipnotyczną.
2. Zdrowy człowiek we śnie nadal odczuwa swoją świadomość jako jedyną i niepodzielną, pomimo, że świat zewnętrzny w którym się obraca podczas snu nie istnieje obiektywnie a jest tylko generowany przez ten sam mózg, w którym mieści się świadomość śniącego.
JW
Sentinel
Wiek: 50 Dołączył: 05 Sie 2017 Posty: 1021
Wysłany: Pon Wrz 11, 2017 07:12
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Z której strony byśmy nie zaglądali do fenomenu świadomości, dochodzimy do podobnych wniosków: http://www.dobradieta.pl/...p?p=95764#95764 Od strony nauki jedynie kwanty stanowią jakiś punkt zaczepienia.
Natomiast ciekawe są dwa aspekty tegoż fenomenu.
1. Istnieje zaburzenie zwane dysocjacją osobowości, gdy mózg gości dwie lub więcej odrębnych świadomości, które o sobie nawet nie wiedzą. I są to osobowości zdolne do spójnego działania, zdrowe psychicznie. Co więcej, taki stan można wywołać sugestią hipnotyczną.
2. Zdrowy człowiek we śnie nadal odczuwa swoją świadomość jako jedyną i niepodzielną, pomimo, że świat zewnętrzny w którym się obraca podczas snu nie istnieje obiektywnie a jest tylko generowany przez ten sam mózg, w którym mieści się świadomość śniącego.
JW
Schizofrenicy są świadomi tego, że żyją w dwóch światach: realnym i urojonym. Przyczyną tego, że najczęściej wybierają urojony, jest to że w iluzji czują się bezpieczniej.
Schizofrenicy są świadomi tego, że żyją w dwóch światach: realnym i urojonym. Przyczyną tego, że najczęściej wybierają urojony, jest to że w iluzji czują się bezpieczniej.
Tutaj rzekłbym, że raczej to neurotycy czują się bezpieczniej w iluzji.
Schizofrenicy, jak się wydaje, są raczej przerażeni światem alternatywnym, w który mają wgląd i który to świat ich czasem atakuje.
Pytanie, czy to iluzja, taka, jak po kwasku, czy może schizofrenicy rzeczywiście mają tragiczny przywilej oglądania tego świata, który przed nami jest litościwie ukryty.
JW
Nigdy nie miałem do czynienia ze schizofrenikiem, ale podejrzewam że musi być to straszna choroba. Według mnie utrata zdrowia psychicznego jest często gorsza niż niepełnosprawność fizyczna.
Sentinel
Wiek: 50 Dołączył: 05 Sie 2017 Posty: 1021
Wysłany: Pon Wrz 18, 2017 17:23
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Sentinel napisał/a:
Schizofrenicy są świadomi tego, że żyją w dwóch światach: realnym i urojonym. Przyczyną tego, że najczęściej wybierają urojony, jest to że w iluzji czują się bezpieczniej.
Tutaj rzekłbym, że raczej to neurotycy czują się bezpieczniej w iluzji.
Schizofrenicy, jak się wydaje, są raczej przerażeni światem alternatywnym, w który mają wgląd i który to świat ich czasem atakuje.
Pytanie, czy to iluzja, taka, jak po kwasku, czy może schizofrenicy rzeczywiście mają tragiczny przywilej oglądania tego świata, który przed nami jest litościwie ukryty.
JW
Nie jest to wykluczone, że widzą więcej, ponieważ mają "odbiornik" o "szerszym zakresie". Nauka niewiele wie o schizofrenii i jej przyczynach. Teoria z neuroprzekaźnikami wydaje się naciągana, bo wahania stężenia neuroprzekaźników zdarzają się u każdego. Wyjaśniona częściowo jest tylko sprawa dziedziczenia. Jest to zarówno kwestia naukowa, jak i filozoficzna, tak jak w przypadku hełmu Persingera, gdzie nikt nie jest w stanie orzec, czy mózg stwarza wizje Boga, czy pobudzenie odpowiednich obszarów czyni z niego odbiornik. Podobieństwo między schizofrenikem a amatorem kwasu kończy się na tym że obaj mają halucynacje. Po kwasie człowiek jest głupi: wzrasta ciepłota ciała, przyśpiesza metabolizm, tętno. Jest wtedy duże prawdopodobieństwo że w zimie taki człowiek zamarznie, bo rozbierze się na mrozie, kiedy będzie mu gorąco. Czasem skacze z okna, będąc przekonanm, że posiadł umiejętność latania, czasem gine pod kołami samochodu itd. U schizofrenika prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest mniejsze. U północno-amerykańskich Indian człowiek inteligentny mający wizje i rozmawiający z duchami przodków, zostawał szamanem. Z opisów historycznych wynika, że byli to schizofrenicy. Dożywali późnej starości, ponieważ pełnili określoną i ważną funkcję w wiosce. Współcześnie samobójstwa schizofreników to głównie wynik uwarunkowań kulturowych, rzadziej zmian w strukturach czy biochemii mózgu. Wmawia się im że powinni się leczyć, że ich stan czyni ich niezdatnymi do funkcjonowania w społeczeństwie. Jest to całkowite przeciwieństwo tego jak postępowali Arapaho czy Inuici. U nich stan w którym znajdowali się czasem szamani, uznawany był za wyższy stopień wtajemniczenia. Stąd chęć do wprowadzania się w podobny stan za pomocą nikotyny, grzybków, pejotlu i innych. Znów jest to sytuacja odmienna od tej uwarunkowanej naszą kulturą. Rada starszych chciała zjednoczyć się z duchami przodków, tak jak szaman, a nie leczyć szamana. Pełnił ważną funkcję, czuł się potrzebny, a jak pokazują niektóre badania, w czasach np powszechnej mobilizacji, kiedy ludzie czują że są potrzebni i mają do odegrania jakąś rolę w społeczeństwie, u wielu chorych psychicznie częściowo lub całkowicie zanikają objawy schizofrenii, nerwic. Prosty wniosek jest więc taki, że człowiek nie jest stworzony do bezproduktywnej egzystencji i że pomijanie przez medycynę aspektu filozoficznego i duchowego jest ogromnym błędem. Nauka: opium, które uśmierca siłę życiową". Aż się prosi, żeby przytoczyć tu ten cytat z "Fausta".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Pon Wrz 18, 2017 17:24, w całości zmieniany 1 raz
Sentinel
Wiek: 50 Dołączył: 05 Sie 2017 Posty: 1021
Wysłany: Pon Kwi 09, 2018 11:37
Witold Jarmolowicz napisał/a:
pomimo, że komputery wygrywają w szachy z mistrzami, rozmawiają z nami na dowolne tematy, nadal nie potrafią skutecznie zamodelować inteligencji. A już o świadomej inteligencji jak na razie mowy nie ma.
JW
Zakładając, że komputer kwantowy będzie miał świadomość, to jak go później utylizować, tłumacząc mu, że czas na eutanazję, bo się moralnie zużył, jak zwykły IBM?
JW
Sentinel
Wiek: 50 Dołączył: 05 Sie 2017 Posty: 1021
Wysłany: Czw Kwi 19, 2018 22:16
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Zakładając, że komputer kwantowy będzie miał świadomość, to jak go później utylizować, tłumacząc mu, że czas na eutanazję, bo się moralnie zużył, jak zwykły IBM?
JW
Kwantowy lub nie kwantowy, to tylko komputer.
Nie dajmy się zwariować.
_________________ "Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Sentinel
Wiek: 50 Dołączył: 05 Sie 2017 Posty: 1021
_________________ "Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Sentinel
Wiek: 50 Dołączył: 05 Sie 2017 Posty: 1021
Wysłany: Czw Sie 23, 2018 21:09
dario_ronin napisał/a:
https://www.youtube.com/watch?v=Poa59TbPleU
Świetny film.
Pamiętam czas, kiedy fascynowały mnie wierzenia Indian pólnocnoamerykańskich, które mówiły o tym, że wszystko ma swojego Manitou. Z tym że Indianie wierzyli, że narzędzia i inne przedmioty wytworzone przez człowieka także mają swojego Manitou.
Pamiętam swój pierwszy komputer (Commodore C-64). Grając z nim w szachy odnosiłem wrażenie, że gram z jakąś żywą, rozumną istotą.
Patrząc kiedyś na Świat czy Wszechświat miałem wrażenie, że wszystko to jest jednością, że to jakiś wielki żywy organizm... potem gdzieś to zagubiłem... albo się zagubiłem.
_________________ "Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.