Lekarzy dzisiaj się edukuje po to aby sprzedawali i...primum non nocere - sobie
_________________ "Jeden człowiek nie zmieni świata, ale jeden człowiek może przekazać informację... która zmieni świat."
D. Icke http://davidicke.pl/forum/
Ostatnio zmieniony przez gam Pią Cze 13, 2014 10:09, w całości zmieniany 1 raz
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pią Cze 13, 2014 10:20
gam napisał/a:
Lekarzy dzisiaj się edukuje po to aby sprzedawali i...primum non nocere - sobie
to pisz wyraźnie o co chodzi
skróty myślowe są niebezpieczne
"Nie lubię ruskich"
"pierogów"
np.
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pią Cze 13, 2014 10:20
Ostatnio zmieniony przez Pią Cze 13, 2014 10:21, w całości zmieniany 1 raz
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Pią Cze 13, 2014 13:16
Media zabrały się za rozrabianie i rozszarpywanie prawa do wolności. Wolności sumienia. Tego akurat prawa żadne prawo zabronić nie może. Sumienie albo jest i go zabrać nie można albo go nie ma. I wtedy nie ma czego zabierać.
Fragment wczorajszej „rozmowy” Karoliny Rożej z prof. Chazanem.Z pamięci(mojej).
B.Ch.- Odczuwam wywieranie presji przez zadawanie tendencyjnych pytań, co ogranicza przedstawienie stanowiska w tej sprawie"
K.R.- Nie wydaje mi się, przecież cały czas TO PAN MÓWI WIĘCEJ ODE MNIE.
B.Ch.- Dobrze, proszę, NIECH PANI MÓWI.
Czy coś można dodać? Komentarz? Kto wg PAŃSTWA REDAKTORSTWA MA MÓWIĆ I MIEĆ RACJĘ?
Mentalność K.R. z chaty Kargula: "Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie"
Można posłuchać co mówi mądry człowiek i do tego lekarz ( link na dole).
Komuś się może wydawać, że aborcja to takie nic. Że można przejść przez życie bez traumy, gdy się za to zapłaci.Uniknąć bólu. Nic z tego. To jest "droga na skróty". Gdybyśmy rozmnażali się tak jak zwierzęta, gdyby rodziło się tak jak się wydala, to takich problemów by nie było. Ale cywilizacja ograniczyła rozmnażanie. Dziecko już nie jest bachorem a jest dobrem dla niektórych nieosiągalnym. Czy mentalność Jacka Kaczmarskiego dalej pokutuje?http://teksty.org/jacek-kaczmarski,nasza-klasa,tekst-piosenki
"Kaśka z Piotrkiem są w Kanadzie, bo tam mają perspektywy
Staszek w Stanach sobie radzi, Paweł do Paryża przywykł
Gośka z Przemkiem ledwie przędą - w maju będzie trzeci bachor
Próżno skarżą się urzędom, że też chcieliby na Zachód
Że też chcieliby na Zachód..."
Z uwagi na życiorys, który wróży lepiej niż Cyganka, innego światopoglądu mieć nie mógł. Wiki"Jacek Kaczmarski był synem malarki Anny Trojanowskiej-Kaczmarskiej i wieloletniego prezesa Zarządu Głównego Związku Polskich Artystów Plastyków Janusza Kaczmarskiego. Uczęszczał do XV Liceum Ogólnokształcącego im. Narcyzy Żmichowskiej w Warszawie[1]. W 1980 ukończył studia na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego."
Mamy już dobra Zachodu i następne propozycje nie do odrzucenia. Dziurkami mi wychodzą. Wszystkimi.
Te dobra zachodu wychodzą nam już bokiem.
Dr J.K. mówił, że dobrze odżywiony organizm sam reguluje m. in. poczęcia i zbędna jest aborcja.
U nas ciągle króluje 'margaryna i chleb' wtedy konstuktywne myślenie nie może mieć przewagi.
Z zachodu mamy stadiony, autostrady i centra handlowe.
Wrócę do rozmowy ks. Sedlaka z Paciakiem (jego przyjaciel) - "po co ludzom twoje bohomazy"? (obraz Paciaka) -"dla ludzi wyzszą wartość ma krowa".
_________________ "Jeden człowiek nie zmieni świata, ale jeden człowiek może przekazać informację... która zmieni świat."
D. Icke http://davidicke.pl/forum/
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Nie Cze 15, 2014 01:19 punkt widzenia Pepsi Eliot
Ostatnio często pada pytanie typu egzystencjalnego. Usłyszał je nawet Pan Premier : „ Panie premierze, jak rzyć?” Niestety, chyba nie było odpowiedzi wyczerpującej temat. Pytanie zresztą jest zadawane od zarania dziejów, mimo dawno otrzymanej odpowiedzi. Ten niełatwy problem jest rozpatrywany w atrakcyjnym w odbiorze tekście: http://www.pepsieliot.com/page/39/
Zawiera on również celnie złośliwe spostrzeżenia dot. życia „rodzinnego”. Ogólne uwagi dotyczące sposobów uniknięcia problemów zdrowotnych. Sprowadzające się do diety odkwaszającej oraz utrzymania Gluteusa Maximusa w formie wypukłej. Która to forma -zdaniem Pepsi, warunkuje przetrwanie mózgu (czy czegoś podobnego). Co do diety to na niektóre składniki spożywcze zostało rzucone odium. Wśród nich szczególną infamią cieszy się gluten. Jednak trudno się oprzeć faktowi, iż w utrzymaniu Gluteusa w dobrej kondycji kiedyś gluten nie przeszkadzał. Widać nawet jakieś powinowactwo semantyczne (być może nieprzypadkowe) Gluteusa z glutenem.
Jest też załącznik YT z panem Herbatką wyjaśniającym funkcjonowanie komórki Nową Biologią. Panem który, niestety, nie spotkał się nawet wirtualnie z panem Młotkiem przez jedno M. Bo wtedy nie mówiłby, że komórki nowotworowe, to takie indywidua jak wyalienowane ze społeczeństwa jednostki ( bezdomni). Ponieważ wszystko ma swoje przyczyny w zdarzeniach poprzedzających wyalienowanie i są „tego te skutki”. Nauka co i raz odkrywa, że chaos w świecie jest pozorny. Prawdziwy jest tylko we łbach. Reszta jest zaplanowana.
Nie podzielam punktu widzenia Pepsi Eliot. Która jest przekonana, że wszystko zależy (łącznie z punktem widzenia) od siedzenia, które nie ma być płaskie. Nie mam. Wolałabym mieć płaskie. I co teraz.
Wróćmy do skutków, które należy przewidywać : quitquit agis prudenter agas et respice finem. Bo ważne, jak się kończy. Najczęściej tego widelca się już nie trzyma, bo nie ma siły – karmią. To może trwać długo. Gluteus, choćby nie wiem jak uprzednio wyrzeźbiony, ulega sprasowaniu w majtach jednorazowego użytku. I nie tylko to przestaje mieć znaczenie.
Co jest ważne zawsze? Co pozostaje, gdy wszystko się oddala, łącznie z przyjaciółmi ? Można pośpiewać, choćby cienko.
Rodzina, rodzina
Rodzina! Rodzina! Rodzina, ach, rodzina!
Rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest -
lecz kiedy jej ni ma -
samotnyś jak pies!
Miał willę z ogródkiem -
miał garaż i auto -
że każdy, co nie ma,
zaraz by mieć chciał to.
I wizję, i fonię, i pralkę, i frak...
Więc czego, ach, czego, ach, czego mu brak?
Rodziny! Rodziny! Rodziny, ach, rodziny!...
Pięć lat dostał skutkiem
tej willi z ogródkiem.
Spokojnie mijają
mu w celi czyściutkiej.
Lektura, spacery, wikt niezły ma smak.
Więc czego, ach, czego, ach, czego mu brak?
Rodziny! …
(piosenka Jeremiego Przybory)
Najzupełniej się zgadzam: „gdyby nasze umysły przestały postrzegać świat wytartymi schematami nastałaby prawdziwa idylla”
_________________ gea
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Nie Cze 15, 2014 14:57
Najbardziej egzotyczną dżunglą na świecie jest psychika ludzka.
J. Conrad
_________________ gea
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Nie Cze 15, 2014 14:59
Najbardziej egzotyczną dżunglą na świecie jest psychika ludzka.
J. Conrad
_________________ gea
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Pon Cze 16, 2014 01:40
Czy liczyrzep z kosturem machają ogórem skrzaka?
Oczywiście w rytm bajlando.
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Pon Cze 16, 2014 22:10
Chojnik12 = Skrzakar = kostur587 = liczyrzep
JW
Czy liczyrzep z kosturem machają ogórem skrzaka?
Oczywiście w rytm bajlando.
Znaczy się chojnik12 i reszta robią to za 12 groszy ( tylko nie płacz proszę) To ich ulubiona muzyka). Ale to smutne.
_________________ gea
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Pią Cze 27, 2014 00:44
Świadomość, kto cierpi a kto nie i dlaczego.
Dzisiaj w PR program 1 przedstawiono reportaż o „nieludzkich” warunkach hodowli kurzej. Potem była dyskusja z udziałem obrończyni praw do ludzkiego traktowania, weterynarz, naukowiec i PanRedaktor. Pani -weganka zaapelowała o ograniczenie spożywania jaj celem oszczędzenia cierpień. Zamknięcia w klatce kurom skazanym na znoszenie w niej jaj. To była piękna polityka miłości kurzej.
Kury cierpią nieludzko- po kurzemu. Ludzie zaś też cierpią z powodu zezwierzęcenia. Mnie niektóre cierpienia wprowadzają w stan śmiechu. Ale to z emocji trudnych do określenia.
http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html
*Adwokatka żony przyznała, że jej klientka jest skrajnie wyczerpana walką o eutanazję męża. Zdaniem pani mecenas, madame Lambert ma nadzieję, że spełni ona to czego życzył sobie jej mąż. Rodzice chorego, konserwatywni katolicy, są zdecydowanie przeciwni eutanazji syna.
Zdaniem lekarzy, szanse na to aby wrócił do zdrowia są zerowe, tym bardziej, że przebłyski świadomości chorego zmalały do minimum.*
Przebłyski świadomości były. Ale świadomość przebłyskując odniosła wrażenie, że jej odzyskanie może nie być mile widziane. I przebłyskiwać przestała. Ja się nie dziwię. Pani Rachela cierpi męczarnie. Któż to ogarnie. Zrywałam dziś porzeczkę i tak jej współczułam. Nie ma to jak miłość Francuzki imieniem Rachela. A konserwatywni katolicy to jest odmiana katolików. Bo są też niekonserwatywni, czyli postępowi. I oni by na to poszli. Tak się niektórym redaktorom WP wydaje.
Miłość francuska
Sprawa to niesłychana, pani cierpi przez pana.
Pani jest nieszczęśliwa. Ledwie z rozpaczy jest żywa.
Pani ociera łzy rączką, pan porażony jest śpiączką.
I trzeba stwierdzić bezsprzecznie. Śpi stale, lecz jeszcze nie wiecznie.
Pan budzi- uczucia złowieszcze, bo śpi żyjąc, niestety wręcz, jeszcze.
Pani nieszczęsna, o Pani, Ja radę przynoszę ci w dani.-
Weź przyduś zgrabnie poduszką, główkę mężusia i uszko.
Skrop potem skroń oraz dłoń Chanel eau de cologne.
Niech przykład piękny ma dziatwa- miłość to sprawa niełatwa.
To dzisiaj jest mile widziane, gdy pani załatwia rzecz z panem.
Nie pytaj czy pan oraz pani byli w sobie aż tak zakochani.
Szpitalnego zaś nie bój się wózka – piękna jest miłość francuska.
_________________ gea
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pią Cze 27, 2014 08:19
gea napisał/a:
przyduś zgrabnie poduszką
ale to już było
i wróci nie raz
"kino uczy, wychowuje , uwodzi"
pod 'nieobecność' lepszych wzorców
"Nagrodzona Złotą Palmą na festiwalu w Cannes "Miłość" Michaela Hanekego to jedno z największych arcydzieł współczesnego kina. Film opowiada o sile miłości, czułości i poświęceniu. Po raz drugi nagrodzony najważniejszą nagrodą festiwalu w Cannes twórca m.in. "Pianistki" i "Białej wstążki" zaprosił do współpracy przy "Miłości" Dhariusa Khondji, wybitnego operatora, autora zdjęć do filmów Davida Finchera, Romana Polańskiego, Wong Kar-Waia czy Woody'ego Allena. Głównymi bohaterami "Miłości" są Georges (Jean-Louis Trintignant) i Anne (Emmanuelle Riva), małżeństwo muzyków w podeszłym wieku. Ich córka (Isabelle Huppert) mieszka z rodziną za granicą. Pewnego dnia Anne przechodzi silny atak, w wyniku którego jej stan zdrowia dramatycznie się pogarsza. Więzy uczuciowe od tylu lat łączące parę zostają wystawione na ciężką próbę. "
D
Ostatnio zmieniony przez Pią Cze 27, 2014 08:31, w całości zmieniany 1 raz
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Czw Lip 10, 2014 08:31
Naukowcy odkryli w naszym mózgu przełącznik świadomości. Potrafią ją włączać i wyłączać na zawołanie. Rezydencją świadomości okazała się niepozorna część mózgu zwana przedmurzem.
Pstryk i jest, pstryk i nie ma. Po raz pierwszy naukowcom udało się wyłączyć (i włączyć z powrotem) ludzką świadomość. Czym? Prądem.
http://m.wyborcza.pl/wybo...y_swiadomi.html
D
Tylko nie zmienia to faktu, że mała część mózgu zwana przedmurzem także składa się z milionów neuronów, które jakoś muszą z milionów izolowanych impulsów elektrycznych stworzyć jednolitą świadomość.
Nadal nie wyjaśnia to fenomenu świadomości, którą można podzielić na kawałki w hipnozie.
JW
A czyje świadomości jednego mózgu przemawiają bez hipnozy?
JW
" W dziele Encyclopedia of Occultism and Parapsychology napisano na temat hipnozy: „Jej historia nieodłącznie się wiąże z okultyzmem”.
Za formę hipnozy zazwyczaj uznaje się religijną ekstazę, będącą odwiecznym elementem praktyk magicznych i czarnoksięskich.
W hipnotyczny trans wpadali również starożytni kapłani egipscy i greccy, próbujący uzdrawiać w imię swych fałszywych bóstw."
Hipnoza - brak barier - otwarte drzwi - zaproszenie ...
'Siły niematerialne' lubią takie zaproszenia.
D
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Czw Lip 31, 2014 01:32
I czegóż to ludzie nie wymyślą aby się ustrzec od choroby. A i tak chorują.
"Trudno o bardziej mylącą nazwę niż Vegetarian Festival. Coś, co zapewne kojarzy się z jakimś piknikiem ze zdrową żywnością jest w rzeczywistości jednym z najbardziej widowiskowych i krwawych spektakli, jakie można zobaczyć na świecie.
Historycznie festiwal to coroczne święto chińskie trwające dziewięć dni. Ma oczywiście swoje reguły, cele itp. o których można poczytać np. w Wikipedii.
Ale najciekawszy jest sposób celebracji tych świąt. W oparach dymu i przy ogłuszającej kanonadzie petard ulicami Phuket przemieszczają się procesje ludzi, którzy mają własnoręcznie i dobrowolnie okaleczone ciała. Wielu w sposób bardzo drastyczny. Wierni poprzekłuwani nożami, nożyczkami, mieczami i czym tylko wyobraźnia podsunie. Podobno nie odczuwają bólu ani nie są pod wpływem narkotyków."
Film piękny, tekst uwodzi wizją cudownego oderwania się od przyziemności. ( Któż może bardziej to czuć niż ja – zapewniam, niewielu. Ci mogą – którym „rzeczywistość skrzeczy” a nawet jeśli wsadzi się zatyczki do uszu, to zalatuje smrodkiem.)
Jak zawsze, sprawdzam „ ofertę”. Czyli co mogę przyjąć mentalnie, nie narażając się na podtrucie umysłu. Bowiem przyjmowanie czegokolwiek bez tzw. zasady ograniczonego zaufania czy to w konsumpcji dietetycznej czy mentalnej, może być niebezpieczne. ( nie przytoczę po raz drugi dowcipu o kelnerze trzymającym zreumatyzmowany palec w zupie konsumenta, celem utrzymania w cieple, co zalecił mu lekarz. I gdzie przedtem go trzymał )
Bowiem poglądy, które KAŻDY reprezentuje, wywodzą się z jego wychowania w danej cywilizacji. Cywilizacja, której reprezentantem jest p. Bashar, to najstarsza cywilizacja na Ziemi- bramińska, której odnóżką jest buddyjska. Jest to cywilizacja z religiami różnego dziwnego sortu i światopoglądem tzw. lucyferycznym. „ Lucyferyzm to światopogląd ezoteryczny, w którym osoby dąŜą do światła i zrozumienia”. http://www.the-serpent.pl...The_Serpent.pdf
I nie jest to cywilizacja z mojej bajki.
Zajrzałam do innych jutubów i coraz mniej mi się te propozycje p. Bashara podobały, a nawet wydały się odrażające. Np. samo przypuszczenie, że „negatywne duchy mogą się przykleić”. Oczywiście, nie mogą, wg Bashara, ale trzeba się „dobrze przygotować” aby się nie przykleiły. Swoim krótkim komentarzem to opatrzę: co to za g ówno, w które można wdepnąć, jeśli się człowiek NIEWYSTARCZAJĄCO dobrze przygotuje. Znaczy się, że taka możliwość w ogóle istnieje, deliberując filozoficznie.
I jeszcze cytat z wypowiedzi przewielebnego Bashara, cytat odrażający dla chrześcijanina: „Robić to, co ekscytuje najbardziej, bez oczekiwań związanych z tym do czego to … DOPROWADZI.”
Jest to dokładne zaprzeczenie maxym wywiedzionych ze starożytnych kultur greckich i rzymskich, na których opiera się cywilizacja łacińska : Quidquid agis, prudenter agas et respice finem!
Zaraz mi się przypomniały tabuny psychopatów: pedofile, K. Bratkowska, Urban, Michnik itp. Toć robią to co najbardziej lubią i się nie oglądają. Róbta co chceta.
Wizja vvv wciąganego w g ówniane wizje niuejdżowe jest dla mnie bardziej przykra jak p ierdolenie Samarytanina o szczepionkach. Bo vvv to inteligentny facet i szkoda.
Co do gotowania na piecu węglowym - TO JA MIAŁAM RACJĘ. Szanowny vvv nie wziął pod uwagę tego, że na płycie CAŁY SPÓD GARNKA się grzeje. Zaś na kuchence gazowej tylko pierścionek. Co do samego gazu, miał rację.
Będzie mi się musiał zepsuć laptop. Tyle czasu znów zmarnowałam przy komputerze.
Zaiste. Świadomość cieplna, oto jak duszę:
( o ile poniższy obrazek raczy się załadować)
<przewiduję że będzie widać, nie oczekuję,
oczekiwanie wiązałoby się z emocjonalnym sukcesem lub porażką,
a kto by chciał ponieść porażkę w związku z ładowaniem obrazka>
Ostatnio zmieniony przez vvv Pon Wrz 08, 2014 17:52, w całości zmieniany 1 raz
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Wto Wrz 09, 2014 01:09
Dobrze jest wiedzieć, czyli mieć świadomość tego co się proponuje.
"Dlatego też pani minister Joanna Kluzik Rostkowska, która pokazała, że dla dobrej posady zdolna jest do wszystkiego, na wieść, że oprócz lekarzy, również nauczyciele chcieliby odwołać się do klauzuli sumienia, oświadczyła, że szkoła publiczna powinna być „neutralna światopoglądowo”, a nauczyciel, który neutralności tej nie będzie przestrzegał - „łamie prawo”. Ale szkoła, podobnie jak i państwo, „neutralne światopoglądowo” być nie mogą. Państwo - bo musi ustanawiać prawa, a zatem - arbitralnie określać, jaka etyka obowiązuje na terenie publicznym. A ponieważ każda etyka zakotwiczona jest w konkretnym światopoglądzie, który dostarcza uzasadnienia dla jej norm i hierarchii tych norm, to państwo, ustanawiając konkretne rozwiązanie prawne i decydując tym samym, jaka etyka obowiązuje na terenie publicznym - siłą rzeczy preferuje światopogląd, który tę etykę uzasadnia - a więc nie jest „neutralne”.
Podobnie szkoła, której celem jest nie tylko nauczanie, ale i wychowanie ucznia, to znaczy - wpojenie mu konkretnego systemu wartości - „neutralna światopoglądowo” być nie może, bo każdy system wartości wypływa z konkretnego światopoglądu. W tej sytuacji „neutralność światopoglądowa”, zarówno w państwie, jak i w szkole jest tylko pseudonimem rugowania z terenu publicznego światopoglądu chrześcijańskiego na rzecz „laickości”, to znaczy - etyki sytuacyjnej, w której dobre jest to, co na danym etapie za dobre uzna partia. Mamy zatem do czynienia z walką o kształt cywilizacji, w której stawką jest to, czy uda się nam ocalić cywilizację łacińską, czy też to się nie uda, i na jej gruzach zatriumfuje komunizm. Sytuację pogarsza fakt, że pod wpływem podszeptów i propagandy mądrych i roztropnych, włożyliśmy w ręce wrogów łacińskiej cywilizacji narzędzia, dzięki którym dzisiaj doprowadzają nas oni do stanu bezbronności."
Ale garnek nadal się grzeje tylko gazem z pierścienia.
_________________ gea
Ostatnio zmieniony przez gea Wto Wrz 09, 2014 01:13, w całości zmieniany 1 raz
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Czw Wrz 11, 2014 02:10 czyżby powtórka z ACTA
Moi drodzy, mój wiedźmi nos wyniuchał niebezpieczeństwo. Być może to tylko ja wyczuwam i tylko mnie się robi konflikt biologiczny. A mianowicie taki, że nie będę mogła nabywać bezczelnie wiedzy z informacji żmudnie cedzonej i przesiewanej z wielkiego śmietnika. Bowiem najcenniejszą wartością niematerialną ( prócz pozytywnych uczuć) jest dla mnie informacja.
Znowu wyjdziemy na ulicę? TTIP to druga ACTA
http://gadzetomania.pl/92...p-to-druga-acta
Cytat:
Po ACTA politycy wyciągnęli wnioski. Robią wszystko, by o ważnych umowach społeczeństwo dowiedziało się jak najpóźniej.
Dziennik Internatów alarmuje – o tym, czym dokładnie jest TTIP, dowiemy się dopiero wtedy, gdy umowa... zostanie podpisana. Czyli po fakcie. Łatwo się domyślić, że na ewentualne zmiany może być wówczas za późno.
O podejrzenia nietrudno, szczególnie gdy mamy w pamięci to, co działo się przy ACTA. Tyle że nawet w tamtym przypadku o sprawie wiedzieliśmy, zanim umowa została podpisana. Tymczasem dziś o TTIP mówi się niewiele, a jeśli już, to pokazuje się wyłącznie dobre strony i korzyści.
Na przykład dzięki TTIP mielibyśmy latać do Stanów Zjednoczonych bez wiz. Skorzystać mają też gospodarki Stanów Zjednoczonych i Europy. Super? Problem w tym, że umowa Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowego i Inwestycji rzekomo ma też swoje złe oblicze. Mowa tu przede wszystkim o ewentualnej cenzurze treści czy nawet inwigilacji.
Zatem, póki jeszcze można proponuję czytać wartościowe źródła ( zamiast pisać p ierdoły i zasądzać g ówno na śmierć czy też opowiadać o śmierci g ówna - jak powiadają u mnie w powiecie ludziska)
"Wojny można podzielić na dwie kategorie: wojny energetyczne i wojny informacyjne.
Jeśli Kali palnąć kogoś maczugą, zgruchotać mu czaszkę i zabrać jego krowy, to jest to wojna energetyczna, ale jeśli Kali przekonać kogoś, żeby sam mu przyprowadził swoje krowy, to jest to wojna informacyjna.
W wojnach energetycznych pokonuje się wroga fizycznie w otwartej walce, maczugą, mieczem lub pociskiem samosterującym. Różnica polega tylko na stopniu stechnicyzowania użytej broni. Skutkiem ubocznym wojny energetycznej są straty w ludziach i zniszczenia substancji materialnej.
W wojnach informacyjnych obezwładnia się przeciwnika informacją – otumania się działaniami wywiadu, podszeptem agentury wpływu, propagandą i manipulacją, a potem bierze się go w poddaństwo.
W wojnie energetycznej walczące strony niszczą przeciwnika na jasno określonym froncie. Uderzenia są szybkie, potężne, widoczne i odczuwalne. Ideałem jest Blitzkrieg.
W wojnie informacyjnej zniewala się społeczeństwo stopniowo. Trwa to latami. Polem walki jest ludzka świadomość. W pierwszej fazie wyznaczona do podboju społeczność jest demoralizowana, żeby złamać jej moralny kręgosłup. W kolejnej fazie burzy się obowiązujący w niej od wieków porządek wartości, potem pozbawia się ją poczucia własnej godności, zakłamuje osiągnięcia przodków, wpaja poczucie ogólnej niemożności, by wreszcie zniechęcić do stawiania oporu tłumacząc, że wszelki sprzeciw jest bezsensowny, bo trzeba płynąć z prądem.
To właśnie świetnie się udaje psychopatom kreującym g ówno prawdy w GieW i Nie. Oraz idiotycznie pożytecznym redaktorom i redaktorkom w mendiach publicznych.
W związku z informacjami, które można znaleźć w sieci, a które już nie pochodzą z ery informacji łupanej ale daleko bardziej zaawansowanej technologicznie. Nie tylko bowiem gładzonej ale inkrustowanej perełkami sztucznej wiedzy, lakierowanej a nawet nabłyszczanej na tęczowo. Muszę się wypowiedzieć na temat „zdania innych o mnie”. Tym razem treściwie, krótko, bez barokowych określeń : Mam je w d upie.
Zwłaszcza jak jestem wściekła. A jestem wściekła z powodu robienia wody z mózgu krasnoludkom. http://www.youtube.com/watch?v=d2RxZr2nUT8 Jak obiecuje mi się obfitość dobroci, KTÓRA NIC NIE KOSZTUJE, to natychmiast włącza mi się sygnał alarmowy, który każda wredna wiedźma posiada zakodowany gienetycznie. Sam sposób indoktrynacji prowadzony przez indywiduum, stręczący te dobrodziejstwa, jest zdecydowanie podejrzany. To jest odmiana wróżki z kryształową kulą w wersji na bogato dla Amerykanów. Chłopina robiący za guru transcendencji czy czego tam, w anturażu zmultiplikowanych kryształowych kul. Nachalna pewność siebie w amerykańskim stylu, którego organicznie nie znoszę. Tak jak prezentowania idiotycznie optymistycznej gęby rozjechanej w poziomie obowiązkowym „cziz”, nawet jak się gościowi chałupa spaliła wraz z rodziną.
Osobiście uważam pomysł aby się znieczulać metodą mędytacji, oderwania od rzeczywistości, utraty świadomości czy czegoś w tym stylu, za przerażająco-odrażający. W życiu NIGDY nie straciłam przytomności. I mam nadzieję stracić ją w momencie utraty życia. Mówię to w kontekście radzenia sobie z konfliktami biologicznymi. Żadne metody Silvy na dłuższą metę a właściwie w przypadku poważniejszych problemów NIE DADZĄ rozwiązania. Jest tylko jedna metoda – zrozumienie, dlaczego tak się stało, przemyślenie sposobu naprawienia sytuacji, wyjścia z niej i gdy to dotyczy -przebaczenia. Odfruwanie od problemów w inną „rzeczywistość” nic nie da. Po to biologiczny kod daje wydłużony czas czuwania podczas trwania konfliktu – sympatykotonię, aby PROBLEM ROZWIĄZAĆ. A nie fruwać koło niego, czy udawać, że go nie ma albo nas nie dotyczy.
Podkładanie rozwiązań z bramińskiej bajki cywilizacyjnej pt. joga i mędytacja jest nieskuteczną metodą. A nawet, z tego, co sam guru mówi, są w niej ryzykownie niebezpieczne elementy.
Tak więc kojarzę sobie pana Bashara z jego propozycją jak z pewną ofertą. Ostatnio brzmiącą ostrzegawczo w radiu PR I
„100 % GWARANCJI NA 100% ZYSKU. GDZIE? W NIBYBANKU.”
Frenezja była szczególnie popularna we wczesnym romantyzmie.
Szkoła chyba z pół tora roku przeznacza na to
by
zmienić definicję romantyzmu
z
podążania za wspólną radością istnienia,
kosztem dóbr materialnych
na
taplające się w świadomości bólu nacjonalistyczne ka mi kadzę,
kosztem podążania za wspólną radością
Musi to więc dla TPTB ważne być.
gea napisał/a:
W życiu NIGDY nie straciłam przytomności.
Znaczy NIGDY nie spać i pamiętać każdą sekundę od momentu urodzenia, można by rzec, być przytomnym do bólu, bo ból to przytomność, kto nie cierpi ten nie jest przytomny, "romantyczne" to jak uczyli w szkole jest.
Ostatnio zmieniony przez vvv Czw Wrz 11, 2014 07:35, w całości zmieniany 7 razy
W wojnie informacyjnej zniewala się społeczeństwo stopniowo. Trwa to latami. Polem walki jest ludzka świadomość. W pierwszej fazie wyznaczona do podboju społeczność jest demoralizowana, żeby złamać jej moralny kręgosłup. W kolejnej fazie burzy się obowiązujący w niej od wieków porządek wartości, potem pozbawia się ją poczucia własnej godności, zakłamuje osiągnięcia przodków, wpaja poczucie ogólnej niemożności, by wreszcie zniechęcić do stawiania oporu tłumacząc, że wszelki sprzeciw jest bezsensowny, bo trzeba płynąć z prądem.
Słowo "społeczeństwo" mnie o tyle niepokoi, że mam na myśli, że może jednak masz na myśli "ogół poczciwych ludzi żyjących na Świecie", a nie "ludność danego Państwa", bo potem wychodzi paradoks, że ludzie nie chcą się tłuc między sobą, a TPTB robi wszystko by jednak się tłukli i już czytamy, że Ukrainie zagrażają epidemie bo brakuje szczepionek, jak się tak z rok ludzi przegłodzi to Ebola może się przyjąć jakąkolwiek konfiguracją elektromagnetyczną (informacyjną) by się ona nie przenosiła, ważne tylko by tumanic i przestraszać, by zyski płynące ze sprzedaży energii, broni i farmaceutyków nie były zagrożone.
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Wto Lis 04, 2014 13:51
coś w temacie (samo)świadomości
jak twierdzą służby wywiadu są wiadome wiadome i wiadome niewiadome
ale ...
są też
niewiadome wiadome oraz niewiadome niewiadome
jeśli 'czytać' w 1 os. :
wiem, że wiem
wiem, że nie wiem
nie wiem, że wiem
nie wiem, że nie wiem
przy takiej 'piramidzie (nie)świadomości'
"wiem,że nic nie wiem"
nabiera jeszcze głębszego sensu
Czy człowiek (samo)świadomy może być szczęśliwy? Może
Czy może być 'zadowolony z siebie' ?
D
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Pią Lis 07, 2014 23:57
Chwilami mam dziwne uczucie. Że istniejemy niczym w wielkim terrarium w którym dano nam określone warunki do funkcjonowania ( prawa chemiczne, fizyczne, biologiczne) I KTOŚ się nam przygląda.
Prawa są perfekcyjnie skonstruowane. Zwłaszcza biologiczne , ponieważ te same zasady dotyczą zwierząt, roślin i ludzi. Te prawa dają szanse zwierzętom na przeżycie, wspomagają ewolucję gatunków. Jednak zezwierzęcenie ludzi (tzn. podleganie takim jak one instynktom, odruchom) ma dla ludzi zgubne konsekwencje - powoduje choroby i śmierć, nawet w męczarniach.
Uważam, że wszelkie próby uzyskania nieśmiertelności są skazane na niepowodzenie (dla mnie są dowodem na głupotę) Świat i my zostaliśmy stworzeni aby wg. tych praw funkcjonować i się rozwijać ale jakiś element (elementy?)zakłócający przekazy informacyjne paskudzi ten przekaz. Efekty są destrukcyjne- zaburzają harmonię.
Może, gdybym się wspomogła jakim wspomagaczem, to bym skumała więcej. „Biez poł litra nie razbieriosz”. Z tego co poniżej przeczytałam. Ale nie mam predyspozycji do „podrasowywania” umysłu –jest mi pisane prozaicznie nudne stanie trzeźwo na ziemi, bez odlotów, usiłowanie "panowania"nad tym co się dzieje. Bo może trzeba będzie reagować. Dobrze, że mam chwile przerwy w tym trzeźwym oglądactwie, na sen. Raczej nic mi się nie śni. Choć ostatnio wkładałam pampersy … kotu.
Najgorsze jest to, że wiedza którą WYDAJE MI SIĘ, że posiadłam, w niczym mi nie pomaga. Wręcz przeciwnie. Jest źródłem męczarni. Bo jakże to- matka i babcia nagle zaczyna coś opowiadać innym kobitkom znajomym o specyfice świata kwantowego i specjalnym poziomie rzeczywistości, a one mają inny wspólny temat. Ponieważ Conchita (albo inna) z telenoweli „Upadły anioł” wyszła za mąż i nie wiadomo co będzie dalej. Diabeł mnie podkusił, aby grzebać się w Internecie i zastanawiać nad funkcjonowaniem świata. Będę się musiała dostosować i zacząć śledzić losy Conchity, bo uznanie za nawiedzoną skończy się alienacją. A z przekonaniami się ukrywać, bo odmieńce sieją grozę. Zwłaszcza okaz nawiedzonej, sfiksowanej babci.
Tfu, na psa urok. Owoce z drzewa wiadomości są gorzkie.
„Jak wiadomo specyfika świata kwantowego jest taka, że wskazuje na konieczność istnienia tak zwanego Obserwatora, dzięki któremu dochodzi do określenia stanu superpozycji cząstek elementarnych wchodzących w skład materii. Fizycy postulują, że istnieje specjalny poziom rzeczywistości, który jest niemierzalny z naszej przestrzeni. Uważają oni, że wpływ na niego ma nasza świadomość.
Podstawowe jednostki budulcowe otaczającego nas świata to atomy. Molekuły takie są już określone w świecie kwantowym, czyli można je mierzyć za pomocą tradycyjnych urządzeń. Jest tak dlatego, że posiadają one ładunek elektryczny.
Profesor William Tiller z Uniwersytetu Stanforda twierdzi, że istnieje specjalna pośrednia "substancja", która funkcjonuje w czymś w rodzaju fizycznej "próżni". Jest to SUBSTANCJA, KTÓRA MA WIELKĄ MOC KREACJI materii i wpływają na nią w jakiś sposób ludzkie myśli.
Tiller co prawda twierdzi, że nie był w stanie wykryć dotychczas śladów tej niewidzialnej nadsubstancji, ale jak twierdzi tylko dlatego, że jakikolwiek pomiar jest możliwy dopiero wtedy gdy cząstki elementarne mają już ładunki czyli wydostały się z tego poziomu pojawiając się i dzięki temu stają się mierzalne.
Hipoteza ta zakłada, że wszechświat jest właściwie płaski, ale Tiller zastrzega, że jego obliczenia mogą nie być 100 procentach dokładne, ale jak dodaje są na tyle precyzyjne, by dać nam wyobrażenie o ilości energii istniejącej w tym drugim rodzaju substancji rzeczywistości.
Ludzka świadomość zdaje się być w interakcji z tą warstwą istnienia. Wygląda na to, że ludzkie myśli zwiększają przewodność między poziomem atom / cząsteczka, a poziomem tej osobliwej próżni. Świadomość może, w taki sposób wchodzić w interakcję z siłą większą niż ta jaką są w stanie zmierzyć jakiekolwiek tradycyjne instrumenty fizyczne.”
Na mój mało podatny na abstrakcyjne myślenie mózg, to fragmenty z tekstu powyżej mają COŚ wspólnego z tekstem poniżej. Oraz z przekształceniami energia- informacja- materia. Tematami będącymi przedmiotem dociekań fizyków kwantowych. http://www.goldenline.pl/grupy/Zainteresowania/swiat-nauki/czym-jest-informacja,2881036/
Jak wynika z zaawansowanych rozważań metafizycznych
i teologicznych, informacja może, a nawet musi, istnieć w stanie
nie związanym z materią lub energią. Jej źródłem jest Bóg Stworzyciel.
On to jest SŁOWEM, informacją, nie związaną z materią lub energią.
Dopiero potem ta czysta informacja, za sprawą sił nieczystych,
UPADA i zostaje związana z materią i energią.
Tak przynajmniej twierdzi wielki polski naukowiec Michał Heller,
laureat Nagrody Templetona http://www.templetonprize.org/
Dopiero potem ta czysta informacja, za sprawą sił nieczystych,
UPADA i zostaje związana z materią i energią.
Można postrzegać zakładanie pampersów kotu za upadek, albo za budujące doświadczenie, albo i za to i za to.
Podziwiając kolory jesieni na wycieczce rowerowej niekoniecznie można całkować równoważnik własnej siły ciągu w niutonach.
Ostatnio zmieniony przez vvv Sob Lis 08, 2014 00:29, w całości zmieniany 3 razy
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Sob Lis 08, 2014 03:48
vvv napisał/a:
gea napisał/a:
Choć ostatnio wkładałam pampersy … kotu.
Dopiero potem ta czysta informacja, za sprawą sił nieczystych,
UPADA i zostaje związana z materią i energią.
Można postrzegać zakładanie pampersów kotu za upadek, albo za budujące doświadczenie, albo i za to i za to.
Podziwiając kolory jesieni na wycieczce rowerowej niekoniecznie można całkować równoważnik własnej siły ciągu w niutonach.
Kompilując losowo (bo chyba nie celem obśmiania) treści pospolite i zwyczajne z cytatami (było nie było) aspirującymi do naukowych, można uzyskać efekt groteski.
Czyli vvv zakrzątnął się koło tekstu aby wydobyć creme de la creme z postu, wg swojego uznania.
Co do snu - kot wymagał zaopatrzenia w pampersa i uznałam to za dziwne dopiero po przebudzeniu. Mój organizm widocznie tak długo operował w kieracie zakładania tych pampersów, że musiał odrobić ten brak zastępczo. Kot został użyty przez moją podświadomość jako ostatnie żywe stworzenie widziane przed zaśnięciem. Widzę, że tłumaczę się z tego, że miałam kota we śnie. I to w pampersie. Na to mi zeszło. Upadek umysłowy całkowity.
A wracając do zniekształcania przekazu czyli informacji. Czyli co vvv zrozumiał i ujął własnymi słowami jak wyżej. Uznałam to za znamienne i niepokojące.
Bo skoro on "streścił" przekaz, to co dopiero "reszta".
Zniekształcanie przekazów- informacji- jest nagminne i moim zdaniem stanowi główny problem ludzkości. Mimo moich najusilniejszych starań, nikt nie spróbował nawet ze zrozumieniem przeczytać NGM. A. przecież są tam formy opisowe. Nawet książeczki dla dzieci w Niemczech są wydawane.
Myślałam, że to jest takie proste. Że wstyd będzie się przyznać do niezrozumienia. Bo w sytuacji niezrozumienia tego co rozumieją wszyscy, będzie to "osobliwa postać głupoty".
No i co? NIC.
Ludzie nie rozumią.
_________________ gea
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Sob Lis 08, 2014 09:52
gea napisał/a:
Mimo moich najusilniejszych starań, nikt nie spróbował nawet ze zrozumieniem przeczytać NGM.
więcej
wiary
w ludzi
wiara bez wiedzy jest niebezpieczna
wiedza bez wiary ... nieskuteczna
'tak mi się nasunęło'
Dar
gea Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 1354
Wysłany: Sob Lis 08, 2014 22:09
Jak na dłoni widać –tzn . na ekranie, że to co się uważa za prawdziwe- szkodliwe, czy nie, determinuje zachowanie. Korzystając ze stanu całkowitej wolności ( jestem sama w domu, stan od lat niebywały) , zaszalałam. W kawiarni z najlepszymi ciastkami z jakimi spotkała się kuzynka z Gdańska (to u Was takie dobre ciastka- nigdy takich nie jadłam!) . Ze żarłam 2 i napiłam się espresso porą tuż przedwieczorną. Zrobiło mi się ciut niedobrze (jednak przedobrzyłam z ilością) ale efekt wtórny picia kawy przeciągnął się do 4 rano. Poznaniacy chlejący kawę litrami by się z tego wyśmiali. Że taki naparstek mnie tak zarajcował. Ale oni nie wiedzą, że mój mózg odebrał kiedyś informację, że KAWA DZIAŁA POPBUDZAJĄCO. Ja w to kiedyś uwierzyłam. Że kawa wypita po południu tak NA MNIE DZIAŁA, że nie zasnę. No i RZECZYWIŚCIE. Poznaniacy śmiali by się i nie wierzyli.
Vvv otrzymał placet na objaśnianie forumowiczom spraw zawiłych i niezrozumiałych – „nie wiesz - spytaj Adama”. I to mnie martwi. Ponieważ on nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia swoich komentarzy. Ja zużyłam sporo energii na znalezienie i porównanie opinii o problemach filozoficznych rozpatrywanych na gruncie nauk fizycznych, oraz z gruntem odwrotnie. Z sygnalizowanych mi opinii wiem, że to co piszę jest niestrawne, niezrozumiałe i nieczytane. Tak więc streszczenie czy też odstręczenie przez vvv sensu mojego postu. Przez skrzyżowanie kota w pampersach z wypowiedziami naukowców wprawiło mnie w ponury nastrój.
Z jednej strony bowiem vvv asymiluje bez zastrzeżeń nauki przewielebnego guru obstawionego kryształowymi kulami o ksywie Bashar, a z drugiej ignoruje wypowiedzi, bądź co bądź fizyków kwantowych. I sobie „dworuje”.
Więcej wiary, Darciu, zalecasz. W ludzi. Czyli myślenie pozytywne. Ratuję się jak mogę przed całkowitym popadnięciem w depresję. Czytam Michalkiewicza, bo nie miałam okazji się zapoznać z dawniejszymi tekstami. I dowiaduję się oraz dokształcam. Odpada ze mnie ignorancja, dziecięca naiwność i wytwarza się wewnętrzny opór. Jak raz S.M. traktował w pewnym felietonie o pozytywnym myśleniu. Chciałabym też tak umieć mówić jak ten erudyta. I obfitość serca ma i w głowie i ustami się wypowiada.
Nie wypada mi zachowywać się tak, jak pewien zgorzknialec, narzekający, że „ludzie to straszni egoiści; każdy myśli tylko o sobie. O mnie myślę tylko ja jeden na całym świecie!”.
(cytuję przykład o zgorzknialcu też za Michalkiewiczem). Sama nic mądrego a dowcipnego natenczas nie wymyślę) Więc cytuję, bo bardzo mi się podoba:
„ Ostatnio jesteśmy zachęcani ze wszystkich stron, żeby myśleć pozytywnie. Podobno taka zmiana myślenia potrzebna jest zwłaszcza u nas, gdzie od rana do wieczora słychać tylko narzekanie, a od wieczora do rana – wołanie upiora i ujadanie strwożonych psów. Jak tylko wszyscy zaczniemy myśleć po nowemu, to narzekać będziemy tylko na to, na co wolno, a nawet trzeba, a z pozostałych rzeczy będziemy już tylko się radować według wskazówek Adama Michnika.
Tak w każdym razie mówią psychologowie, którzy z każdą kolejną ustawą respektującą unijne standardy, mają nam coraz więcej do powiedzenia i coraz bardziej władczym tonem. Skoro więc taki rozkaz, to trudno; próżno wierzgać przeciwko ościeniowi, więc w tej sytuacji warto się zorientować, na czym właściwie polega to pozytywne myślenie.
Najkrótsze objaśnienie znajdujemy w anegdotce o pesymiście i optymiście. Pesymista powiada: już gorzej być nie może! Na to optymista pogodnie: może, może! Jak widzimy, myślenie pozytywne nie jest specjalnie trudne, chociaż i ono obfituje w pułapki.
Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo człowiek znajdujący się w nieznośnym położeniu instynktownie szuka jakiegoś wyjścia. I pan red. Mazurek, odwołując się do myślenia pozytywnego, wyjście znajduje: „trzeba się myć i wietrzyć i w głowę stuknąć”. O, to to! Wietrz się pan i stukaj, panie redaktorze! Czekamy na rezultaty.” http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1306
Tak więc zabiorę się za mycie, wietrzenie. Bo stuknięta to już jestem.
Z której strony byśmy nie zaglądali do fenomenu świadomości, dochodzimy do podobnych wniosków: http://www.dobradieta.pl/...p?p=95764#95764 Od strony nauki jedynie kwanty stanowią jakiś punkt zaczepienia.
Natomiast ciekawe są dwa aspekty tegoż fenomenu.
1. Istnieje zaburzenie zwane dysocjacją osobowości, gdy mózg gości dwie lub więcej odrębnych świadomości, które o sobie nawet nie wiedzą. I są to osobowości zdolne do spójnego działania, zdrowe psychicznie. Co więcej, taki stan można wywołać sugestią hipnotyczną.
2. Zdrowy człowiek we śnie nadal odczuwa swoją świadomość jako jedyną i niepodzielną, pomimo, że świat zewnętrzny w którym się obraca podczas snu nie istnieje obiektywnie a jest tylko generowany przez ten sam mózg, w którym mieści się świadomość śniącego.
JW
Sentinel
Wiek: 50 Dołączył: 05 Sie 2017 Posty: 1021
Wysłany: Pon Wrz 11, 2017 07:12
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Z której strony byśmy nie zaglądali do fenomenu świadomości, dochodzimy do podobnych wniosków: http://www.dobradieta.pl/...p?p=95764#95764 Od strony nauki jedynie kwanty stanowią jakiś punkt zaczepienia.
Natomiast ciekawe są dwa aspekty tegoż fenomenu.
1. Istnieje zaburzenie zwane dysocjacją osobowości, gdy mózg gości dwie lub więcej odrębnych świadomości, które o sobie nawet nie wiedzą. I są to osobowości zdolne do spójnego działania, zdrowe psychicznie. Co więcej, taki stan można wywołać sugestią hipnotyczną.
2. Zdrowy człowiek we śnie nadal odczuwa swoją świadomość jako jedyną i niepodzielną, pomimo, że świat zewnętrzny w którym się obraca podczas snu nie istnieje obiektywnie a jest tylko generowany przez ten sam mózg, w którym mieści się świadomość śniącego.
JW
Schizofrenicy są świadomi tego, że żyją w dwóch światach: realnym i urojonym. Przyczyną tego, że najczęściej wybierają urojony, jest to że w iluzji czują się bezpieczniej.
Schizofrenicy są świadomi tego, że żyją w dwóch światach: realnym i urojonym. Przyczyną tego, że najczęściej wybierają urojony, jest to że w iluzji czują się bezpieczniej.
Tutaj rzekłbym, że raczej to neurotycy czują się bezpieczniej w iluzji.
Schizofrenicy, jak się wydaje, są raczej przerażeni światem alternatywnym, w który mają wgląd i który to świat ich czasem atakuje.
Pytanie, czy to iluzja, taka, jak po kwasku, czy może schizofrenicy rzeczywiście mają tragiczny przywilej oglądania tego świata, który przed nami jest litościwie ukryty.
JW
Nigdy nie miałem do czynienia ze schizofrenikiem, ale podejrzewam że musi być to straszna choroba. Według mnie utrata zdrowia psychicznego jest często gorsza niż niepełnosprawność fizyczna.
Sentinel
Wiek: 50 Dołączył: 05 Sie 2017 Posty: 1021
Wysłany: Pon Wrz 18, 2017 17:23
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Sentinel napisał/a:
Schizofrenicy są świadomi tego, że żyją w dwóch światach: realnym i urojonym. Przyczyną tego, że najczęściej wybierają urojony, jest to że w iluzji czują się bezpieczniej.
Tutaj rzekłbym, że raczej to neurotycy czują się bezpieczniej w iluzji.
Schizofrenicy, jak się wydaje, są raczej przerażeni światem alternatywnym, w który mają wgląd i który to świat ich czasem atakuje.
Pytanie, czy to iluzja, taka, jak po kwasku, czy może schizofrenicy rzeczywiście mają tragiczny przywilej oglądania tego świata, który przed nami jest litościwie ukryty.
JW
Nie jest to wykluczone, że widzą więcej, ponieważ mają "odbiornik" o "szerszym zakresie". Nauka niewiele wie o schizofrenii i jej przyczynach. Teoria z neuroprzekaźnikami wydaje się naciągana, bo wahania stężenia neuroprzekaźników zdarzają się u każdego. Wyjaśniona częściowo jest tylko sprawa dziedziczenia. Jest to zarówno kwestia naukowa, jak i filozoficzna, tak jak w przypadku hełmu Persingera, gdzie nikt nie jest w stanie orzec, czy mózg stwarza wizje Boga, czy pobudzenie odpowiednich obszarów czyni z niego odbiornik. Podobieństwo między schizofrenikem a amatorem kwasu kończy się na tym że obaj mają halucynacje. Po kwasie człowiek jest głupi: wzrasta ciepłota ciała, przyśpiesza metabolizm, tętno. Jest wtedy duże prawdopodobieństwo że w zimie taki człowiek zamarznie, bo rozbierze się na mrozie, kiedy będzie mu gorąco. Czasem skacze z okna, będąc przekonanm, że posiadł umiejętność latania, czasem gine pod kołami samochodu itd. U schizofrenika prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest mniejsze. U północno-amerykańskich Indian człowiek inteligentny mający wizje i rozmawiający z duchami przodków, zostawał szamanem. Z opisów historycznych wynika, że byli to schizofrenicy. Dożywali późnej starości, ponieważ pełnili określoną i ważną funkcję w wiosce. Współcześnie samobójstwa schizofreników to głównie wynik uwarunkowań kulturowych, rzadziej zmian w strukturach czy biochemii mózgu. Wmawia się im że powinni się leczyć, że ich stan czyni ich niezdatnymi do funkcjonowania w społeczeństwie. Jest to całkowite przeciwieństwo tego jak postępowali Arapaho czy Inuici. U nich stan w którym znajdowali się czasem szamani, uznawany był za wyższy stopień wtajemniczenia. Stąd chęć do wprowadzania się w podobny stan za pomocą nikotyny, grzybków, pejotlu i innych. Znów jest to sytuacja odmienna od tej uwarunkowanej naszą kulturą. Rada starszych chciała zjednoczyć się z duchami przodków, tak jak szaman, a nie leczyć szamana. Pełnił ważną funkcję, czuł się potrzebny, a jak pokazują niektóre badania, w czasach np powszechnej mobilizacji, kiedy ludzie czują że są potrzebni i mają do odegrania jakąś rolę w społeczeństwie, u wielu chorych psychicznie częściowo lub całkowicie zanikają objawy schizofrenii, nerwic. Prosty wniosek jest więc taki, że człowiek nie jest stworzony do bezproduktywnej egzystencji i że pomijanie przez medycynę aspektu filozoficznego i duchowego jest ogromnym błędem. Nauka: opium, które uśmierca siłę życiową". Aż się prosi, żeby przytoczyć tu ten cytat z "Fausta".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Pon Wrz 18, 2017 17:24, w całości zmieniany 1 raz
Sentinel
Wiek: 50 Dołączył: 05 Sie 2017 Posty: 1021
Wysłany: Pon Kwi 09, 2018 11:37
Witold Jarmolowicz napisał/a:
pomimo, że komputery wygrywają w szachy z mistrzami, rozmawiają z nami na dowolne tematy, nadal nie potrafią skutecznie zamodelować inteligencji. A już o świadomej inteligencji jak na razie mowy nie ma.
JW
Zakładając, że komputer kwantowy będzie miał świadomość, to jak go później utylizować, tłumacząc mu, że czas na eutanazję, bo się moralnie zużył, jak zwykły IBM?
JW
Sentinel
Wiek: 50 Dołączył: 05 Sie 2017 Posty: 1021
Wysłany: Czw Kwi 19, 2018 22:16
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Zakładając, że komputer kwantowy będzie miał świadomość, to jak go później utylizować, tłumacząc mu, że czas na eutanazję, bo się moralnie zużył, jak zwykły IBM?
JW
Kwantowy lub nie kwantowy, to tylko komputer.
Nie dajmy się zwariować.
_________________ "Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Sentinel
Wiek: 50 Dołączył: 05 Sie 2017 Posty: 1021
_________________ "Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Sentinel
Wiek: 50 Dołączył: 05 Sie 2017 Posty: 1021
Wysłany: Czw Sie 23, 2018 21:09
dario_ronin napisał/a:
https://www.youtube.com/watch?v=Poa59TbPleU
Świetny film.
Pamiętam czas, kiedy fascynowały mnie wierzenia Indian pólnocnoamerykańskich, które mówiły o tym, że wszystko ma swojego Manitou. Z tym że Indianie wierzyli, że narzędzia i inne przedmioty wytworzone przez człowieka także mają swojego Manitou.
Pamiętam swój pierwszy komputer (Commodore C-64). Grając z nim w szachy odnosiłem wrażenie, że gram z jakąś żywą, rozumną istotą.
Patrząc kiedyś na Świat czy Wszechświat miałem wrażenie, że wszystko to jest jednością, że to jakiś wielki żywy organizm... potem gdzieś to zagubiłem... albo się zagubiłem.
_________________ "Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.