Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Maj 28, 2009 21:19
M i T napisał/a:
(...) dlatego amatorzy high-metaow, bedziecie musieli, za szczerym przeproszeniem - niezle sie uganiac za sklonnymi do wspolzycia w szerokim slowa tego znaczeniu, kobietami - pominawszy uczciwie zaangazowane panie.
To sie nadaje na nowy temat.
Motyw z pogranicza surowy dzial/sferra psychiczna, daje do surowego...
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Zaczynam odnosić wrażenie, że ostatnio ważniejsza od czytania/analizowania/dyskutowania staje się zabawa w wycinanki-przeklejanki. To tak, jakby się za wszelką cenę chciało "rozdrobnić" niewygodny temat, by przestał wreszcie uwierać...
ale bardzo właściwie postąpił zenon, bo to wątek na osobny temat
tak więc jedziecie! ciekaw jestem, co powiecie
No właśnie, ten post tylko potwierdza to, co napisałam powyżej - przeklejanie jest stosowane ZAMIAST odpowiedzi/dyskusji, bo skutecznie "kończy" temat, pozornie go "eksponując". Nie zauważyliście jeszcze tej prawidłowości?
Skoro temat wątku jest wyraźnie adresowany do osób stosujących raw paleo i został specjalnie "wyeksponowany" by można było go rozbudować, to dlaczego żadna z tak odżywiających się osób nie napisała jeszcze ani słowa "na temat"?
Nie mieliście Panowie ochoty na offtopa w innym wątku, więc macie tu pole do popisu. Tylko w takim razie czemu znów nie na temat? A może pobawmy się w kolejne wycinanko-przeklejanko, co?
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Maj 28, 2009 22:19, w całości zmieniany 1 raz
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Maj 28, 2009 22:13
Ja nie jestem zwolennikiem trzymania w domu słoi ,w których dojrzewa mięso ,bo znając siebie nie wytrzymałabym nawet widoku .Jak widzę potłuczone jajka w torebce papierowej i muszę tam grzebać,coby wyciągnąć całe,to dostaję torsji,a co dopiero widok tego,co jest w słoju,nie mówiąc o zapachu,ale skoro znalazł się ktoś taki jak Hannibal,któremu to nie przeszkadza,to nie rozumiem dlaczego nie mogłaby znaleźć się taka dziewczyna dla Hannibala,która by to zaakceptowała,a nawet polubiła taki sposób odżywiania?
W życiu wszystko jest możliwe...nawet takie rzeczy,które przekraczają nasze najśmielsze oczekiwania
Acha.No i nie mówię,że nigdy takiego jedzenia nie spróbuję,bo nie jestem jasnowidzem i nie potrafię tym samym przewidzieć przyszłości
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Maj 28, 2009 22:28
Od dawna zastanawiam sie "jak to bedzie" gdy sie z jakas panna zwiaze.
Na razie jest ok, luz, bo jestem singlem. Ale jednym z celow w zyciu jest zalozenie rodziny, splodzenie potomstwa i zycie w zdrowiu jak najdluzej patrzac jak potomkowie w zdrowiu szczesliwie, godnie (dostatnio) zyja.
Do tego celu potrzebna jest baba.
No wlasnie, jak tu powiedziec drugiej osobie, ze "wiesz, w sumie to odzywiam sie padlina"?
Nie mam zamiaru nikomu narzucac pogladow, ale z drugiej strony nie da rady by partnerka zyciowa odzywiala sie skrajnie inaczej
To sa realne, konkretne dylematy, ktore nas czekaja.
Ostatnio poznalem fajna dziewczyne. Sporo z nia rozmawiam, wiec temat zywienia rowniez sie nawinal. Wie, ze jestem pasjonatem.
Chcac sie "przopodobac" powiedziala "wiesz, ja w sumie jakos tak naturalnie jem bardzo malo miesa". Nie chcialem ostro kontrowac, ale wypowiedzialem sie, ze zdrowe prymityne ludy wcale nie byly jaroszami.
Juz samo zywienie typu LOW CARB jest pewna granica, a wersja raw paleo to ostre dziwactwo.
Wielu moich znajomych wie jak sie zywie. Troche sobie z tego zartuja, ale akceptuja to i z pewna ciekawoscia mozna o tym porozmawiac.
Ale mysle, ze jakbym jadl w ich obecnosci to jednak nie czuliby sie komfortowo. Poniewaz sa to ludzie na poziomie to nie powiedzieliby mi tego co minister Fedak do Sawickiego.. Ale jednak jakbym w przyszlosci mial przy nich zjesc to by mnie unikali w tych okolicznosciach.
Mysle, ze z dziewczyna byloby poddobnie. Ostatnio poznalem jedna fajna, wartosciowa, wrazliwa osobke. Wydaje mi sie, ze moglbym wyjawic jej swoje poglady, i ona by zaakceptowala to. Natomiast w zadnym razie nie daloby radybym przy niej zjadl obiad. Chyba by uciekla przez okno, a w oknie mam kraty...
Zastanawialem sie hipotetycznie jak bym postepowal gdybym sie z kims zwiazal i mial z nim mieszkac.
Dojrzale, skruszale mieso raczej odpada. No chyba ze bym je jadal w parku, ale to pachnie paranoja.
Swieze surowe mieso - nie wiem. Na poczatku chyba nie.
Wiec trzaby postawic na jakis kompromis...
Surowy tluszcz (np niepasteryzowane maslo), surowe zoltka.. owoce.. Czasem surowe mieso, jakbym jadal samodzielnie.
A wspolne posilki? No tu raczej trzaby sie poswiecic, przynajmniej na poczatku. Jakas w miare malo psyjaca obrobka termiczna? Jaka? Parowar? Dobrej jakosci ekologiczne wedliny, pasztety, moze nabial? Czy niepasteryzowany ser jest lepszy od pieczonego miesa?
Posilki w naszej kulturze maja tez wymiar spoleczny, szczegolnie w rodzinie. Wg mnie trzeba wypracowac jakis kompromis, bo samotne jedzenie w parku to patologia, ktora by niszczyla zwiazek.
Oczywscie chcialbym, by moja hipotetyczna partnerka przeszla na medium carb / low carb i by jadla mozliwie duzo produktow surowych.
Tymniemniej watpie by ktorakolwiek dziewczyna bylaby w stanie z marszu zaczac powielac moje praktyki.
Przeciez moj obecny styl zycia wypracowywalem przez rok!
Przeciez poczatkowo sam mialem opor w jedzeniu swiezego surowego mieska.. Mielilem tatary i strasznie sie patyczkowalem.
Boje sie troche, ze poprawiajac swoje zdrowie i podnoszac swoja wartosc biologiczna staje sie jednoczesnie dziwakiem, z ktorym ciezko byloby wytrzymac.
Zastanawiam sie czasem jakby to bylo jakbym spotkal siebie z dzisiaj 5 lat wstecz. Czy bym nie uciekl przed samym soba.. Mysle, ze ucieklyby oba moje wcielenia
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Maj 28, 2009 22:33
M i T napisał/a:
No wlasnie, ten post tylko potwierdza to, co napisalam powyzej - przeklejanie jest stosowane ZAMIAST odpowiedzi/dyskusji, bo skutecznie "konczy" temat, pozornie go "eksponujac". Nie zauwazyliscie jeszcze tej prawidlowosci?
Marishka, znamy twoje "dzialania prewencyjnie przeciw rozmywaniu tematu".
Zamiast skladac kolejne wnioski formale na temat tego okolicznosci wypowiadania sie w temacie napisz cos!
Jak chcesz to moga tematy spowrotem scalic, kurde, ja juz nie chce byc modem
ciongle ktos siem czepia
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Maj 28, 2009 22:35
Iga napisał/a:
...
ale skoro znalazl sie ktos taki jak Hannibal,ktoremu to nie przeszkadza,to nie rozumiem dlaczego nie moglaby znalezc sie taka dziewczyna ....
Wiesz, z Hannibalem jest taki "problem", ze niektore jego sloje NAWET MNIE szokuja!
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Maj 28, 2009 22:52
zenon napisał/a:
Zastanawialem sie hipotetycznie jak bym postepowal gdybym sie z kims zwiazal i mial z nim mieszkac.
Dojrzale, skruszale mieso raczej odpada. No chyba ze bym je jadal w parku, ale to pachnie paranoja.
Swieze surowe mieso - nie wiem. Na poczatku chyba nie.
Wiec trzaby postawic na jakis kompromis...
Bardzo mi się spodobało to,co napisałeś Zenonie
Fajnie,że nie stawiasz sprawy na "ostrzu noża" -"nie zaakceptuje dziewczyna od razu mojego sposobu odżywiania,to znaczy,że to nie ta właściwa".
Sama wiem,po sobie,że z miejsca w zyciu bym nie zaakceptowała żadnych high meatów.Surowe mięso świeże jak najbardziej tak,ale dojrzałego nie,nawet przy najwiekszych chęciach.Po prostu samo jakoś wychodzi.Nie wykluczam,żebym się nie przyzwyczaiła,ale to Wy chyba najlepiej rozumiecie,że to wymaga czasu.
To wszystko będzie wymagało kompromisów.Myślę,że istnieje nawet prawdopodobieństwo,że porzucicie,swój dotychczasowy sposób odżywiania,dla kobiety/związku...tak jak napisałam-wszystko jest możliwe.
Myślę,że tę zagadkę rozwiąże czas
Fajnie, Zenonie, że napisałeś taki post. To są zupełnie poważne dylematy i pytania.
Wspominasz o kompromisie. To trudne, ale pewnie osiągalne przy wspólnej chęci i świadomym wysiłku. Nie jest to jednak "idealne" rozwiązanie i na dłuższą metę może stać się uciążliwe. Ale tak jak mówię, wszystko zależy tylko i wyłącznie od partnerów. Ja mam to niesamowite szczeście, że w naszym z Tomkiem Związku nie musimy się martwić o kompromisy. Na dodatek "odnaleźliśmy się" będąc wówczas na różnych końcach świata. Tak że "cuda" są możliwe
Wspólny posiłek jest czymś bardzo pięknym, uwielbiam takie chwile i różne inne nasze "rytuały". Wspólne gotowanie też jest piękne. Takie "drobiazgi" bardzo zbliżają. Tak więc to wcale nie jest dziwne, że każdy człowiek pragnie wspólnie z najbliższą osobą zjadać posiłek. Fajnie, kiedy udaje się znaleźć taką osobę. Ja tam uważam, że wszystko, co się robi razem, wzbogaca Związek, pozwala mu wzrastać, rozwijać się.
Tyle się "za miedzą" czytało smutnych opisów "walki" małżonków o "najbardziej słuszną" zawartośc talerza, tyle narzekań, drobnych "podstępów", perswazji, etc. To niby nic wielkiego, ale dla mnie takie relacje są niezwykle smutne, pozbawione bliskości i chęci porozumienia się. Kompromisy, jak widać, są trudne i nie zawsze możliwe...
"Nawracanie" na swój sposób żywienia też nie jest dobrym pomysłem. Szczególnie kiedy wieje od niego fanatyzmem/fundamentalizmem. Ale zawsze można mówić o swoich uczuciach, przedstawiać własne wartości w sposób zachęcający do ich poznania, czyli nieautorytarny. Dzielić się i proponować, zamiast tylko szokować. Tak bym to widziała.
Pewnie łatwo nie będzie. Ale warto próbować, popełniać błędy i wyciągać wnioski. Ja np. w najśmielszych marzeniach nawet nie przypuszczałam, że spotkam Miłość Mojego Życia w wieku 34 lat na innym kontynencie. I że odwrócę całe swoje życie dogóry nogami i poczuję się kobietą spełnioną i szcześcliwą. Po prostu byliśmy z Tomkiem SOBĄ, szczerzy wobec siebie i swoich potrzeb i pragnień. I w ten sposób się "przyciągnęliśmy się" (uprzejmie proszę nie kojarzyć tego z żadnym "sekretem" ). W naszym przypadku przyczyniło się do tego słuchanie tej samej muzyki i pewna, nieistniejąca już "kawiarenka" (czat). Być może Tobie też będzie łatwiej znaleźć "bratnią duszę" w sieci. W końcu to, że zaglądały tu swego czasu inne "surowe" dziewczyny, dobrze rokuje.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Maj 28, 2009 23:09
Czy gotow bylbym rzucic diete dla zwiazku?
Jasne ze tak.
Ja jak sie zakocham to jestem w stanie zrobic dla panny wszystko.
Moge wzinac chleb z margaryna i smazyc banana.
Tylko... czy dzieki temu uzyskam swoje cele?
Czy moja hipotetyczna partnerka na chlebie i normalnym (w sensie statystyki) zywieniu splodzilaby mi zdrowe potomsto o wysokiej wartosci biologicznej?
Sadze ze takiej gwarancji nie ma..
Pewna zbieznosc pogladow jednak powinna byc.Jezeli ja bym byl na raw paleo a "ona" na wegetarianizmie?
Jezeli ja bym nie chcial szczepic a ona by cchiala? jezeli ja bym chcial karmic potomka wartosciowym, low/medium carbowym pozywieniem, a moja partnerka bulami i wedlinami z markietu?
To chyba kiepska opcja i bomba z opoznionym zaplonem.
Zasadniczo jak bym sobie wyobrazal zywienie swojej hupotetycznej partnerki?
Nie musi jesc high meatow. Nie musi w ogole byc na jakiejs kozackiej odmianie low carb.
Jezeli mialaby "wysoka wartosc biologiczna wrodzona" to wystarczyloby medium carb, na produktach z najlepszego sortu, ze sporym udzialem surowych produktow (owoce, warzywa /soki/, maslo niepasteryzowane, szynka surowa, zoltka surowe, czasem tatar).
Zero smazenia, produkty stermizowane w sposob malo inwazyjny np dobrej jakosci parowar (niszczy czesc witamin jak kazda obrobka, ale nie tworzy trucizn, bo temperatura jest umiarkowana)
To jest wizja mozliwa do zaakceptowania przez przecietna niewiaste, przy czym oczywiscie kazda zmiana musialaby byc jej decyzja. Ja przeciez nie mam mozliwosci by dziewczyne do czegos przymusic.
Tzn oczywiscie sa takie, ktore "by sie daly" zniewolic, ale mnie interesuje chyba inny sort, "inteligentne, niezalezne, wolnomyslace, odwazne, majace pasje".
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ja jak sie zakocham to jestem w stanie zrobic dla panny wszystko.
Moge wzinac chleb z margaryna i smazyc banana.
Dobrze, że później tę myśł rozwinąłeś w zdrowym kierunku
Odrzucanie własnych wartości na rzecz "miłości" nikomu jeszcze na dobre nie wyszło. To takie odcinanie części siebie. Co innego, jeśli zmieniamy się DLA SIEBIE, a nie po to by uzyskać/rozkochać partnera. Osobiście trzymała bym się zdaleka od osby, która "dla mnie" się nagle zmieniła, bo to oznaczałoby, że ona sama nie wiedziała kim jest, co ceni i czego pragnie.
Marishka
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Maj 28, 2009 23:17
zenon napisał/a:
Ja jak sie zakocham to jestem w stanie zrobic dla panny wszystko.
Moge wzinac chleb z margaryna i smazyc banana.
.
Aż o takich skrajnościach nie myślałam
Jeśli chodzi o mnie,to jestem osobą tolerancyjną i również wolę,żeby osoba mi bliska zawsze miała swoje zdanie,niż żeby była jakaś uległa i rzucała dla mnie wszystko,bo to bez sensu i na dluższą metę nic dobrego by nie wniosło
Kompromisy owszem,ale najważniejsze to być sobą ,nie dać sobie odebrać prawa do pełni siebie
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Maj 28, 2009 23:32
M i T napisał/a:
Odrzucanie wlasnych wartosci na rzecz "milosci" nikomu jeszcze na dobre nie wyszlo.
Moj przyjaciel byl kiedys w takim toksycznym zwiazku. Dziewczyna wrecz otwarcie nalegala na poszczegolne zmiany. Kolega zmienil "dla niej" towarzystwo, znajomych, "zainteresowania".. Dziewczyna chciala nawet by zaczal praktykowac protestantyzm.
Ostatecznie go rzucila twierdzac, ze za bardzo jej ulegal
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
I dlatego tak ważne jest znalezienie partnera/partnerki o podobnych wartościach i światopoglądzie, podobnych potrzebach i pragnieniach. Bo na tym się buduje fundament zdrowego Związku. Wówczas kompromisy mogą dotyczyć jakichś drobnostek, ale w sprawach najważniejszych będzie pewność, że zmierza się w tym samym kierunku.
Marishka
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Maj 28, 2009 23:44
zenon napisał/a:
Moj przyjaciel byl kiedys w takim toksycznym zwiazku. Dziewczyna wrecz otwarcie nalegala na poszczegolne zmiany. Kolega zmienil "dla niej" towarzystwo, znajomych, "zainteresowania".. Dziewczyna chciala nawet by zaczal praktykowac protestantyzm.
Ostatecznie go rzucila twierdzac, ze za bardzo jej ulegal
Ja też mam znajomego,który mówił mi ,że jego żona pod wpływem swojej mamusi powiedziała mu,żeby porzucił sport (kolarstwo) na rzecz pracy na działce u wspomnianej mamuni.Powiedziała mu,że jeśli tego nie zrobi,to ma zabierać swój rower i się wynosić,a ja powiedziałam,ze tak właśnie bym zrobiła-zabrałabym rower i bym się wyniosła.
Powiedziałam jemu,co o tym wszystkim myślę,bo on był gotów ulec,ale zrozumiał pewne fakty,zrozumiał,że mamunia nie może się wtrącać do jego związku,następnie porozmawiał z żoną i doszli do porozumienia.Jak będzie dalej ,tego nie wiem,ale póki mamunia bedzie się wstrącać ,póty będzie źle oraz póki córunia nie zrozumie,że jej mamunia nie ma prawa tego robić,póty również będzie źle-dla mnie taki związek,to nieporozumienie.
A moja historia to taka, że mój drogi Narzeczony nie je mięsa (lecz to nie wegetarianizm z ideologią, może jedynie bunt przeciw hodowli 5 na głowie szóstej), ja natomiast głównie mięso. Kiedy spotkaliśmy się w naszej miłości mieliśmy za sobą kilkanaście lat znajomości i różnice jeśli idzie o żywienie nie były dla nas nowością, przeszkodą tym bardziej.
I mimo, że często jadamy osobno (również z przyczyn pracowych) to pielęgnujemy działania na wspólnej płaszczyźnie czyli wspólnie jadamy różnego rodzaju sery,masło, jaja, ryby, trochę warzyw, oliwa z oliwek, oliwki... Właściwie mogę powiedzieć, że zarówno różnice jak i to co nas żywieniowo łączy jest tak naturalne we wspólnym funkcjonowaniu, że rzadko zwracamy na ten "dysonans" uwagę
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 09:45
M i T napisał/a:
I dlatego tak ważne jest znalezienie partnera/partnerki o podobnych wartościach i światopoglądzie, podobnych potrzebach i pragnieniach. Bo na tym się buduje fundament zdrowego Związku. Wówczas kompromisy mogą dotyczyć jakichś drobnostek, ale w sprawach najważniejszych będzie pewność, że zmierza się w tym samym kierunku.
Marishka
o właście - napisałaś praktycznie to, co ja myślę na ten temat
bo tu nie chodzi o same żywienie - tu chodzi o całe podejście do życia, zdrowia, natury, cywilizacji, itd.
kompromisy nie mogą wszak polegać na tym, że jak mamy z "hipotetyczną żoną" dwoje dzieci i jak ona chce szczepić, a ja nie to jedno dziecko się zaszczepi, a drugiego nie
z drugiej strony nie musi być przecież tak, że od razu partnerka ma do tych spraw tak jednoznaczne podejście jak ja - chęci, żeby to poznać są niezmiernie ważne
ważne, żeby wiedzieć, że idziemy w tym samym kierunku, że się nie rozmijamy co chwila
na dzień dzisiejszy tak sobie to wyobrażam
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 10:37
Hannibal napisał/a:
z drugiej strony nie musi być przecież tak, że od razu partnerka ma do tych spraw tak jednoznaczne podejście jak ja - chęci, żeby to poznać są niezmiernie ważne
ważne...
O właśnie ,bo trudno będzie spotkać partnerkę,która od razu będzie jadła z Tobą high meaty ze słoja przy jednym stole,no chyba,że wcześniej już takie mięso jadła (może taką spotkasz,nie mówię,że NIE) ,ale ważne żeby ona była tym zainteresowana,żeby nie skreślała z miejsca Twojego sposobu odzywiania. Jak skreśli,czy nie będzie w ogóle przejawiała żadnych chęci poznania,to już wiadomo,że związek z taką osobą,to pomyłka.
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 14:07
Hannibal napisał/a:
...żeby wiedzieć, że idziemy w tym samym kierunku...
Jak tego pragniesz to kup sobie psa. 8-)
Zapomnij raz na zawsze o "jednym kierunku" z kobieta "zona",
jesli chodzi o "kochanke" to jak najbardziej tak,
ale "zona" to juz jest "twor formalno prawny"! :hihi:
.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 14:16
grizzly napisał/a:
Zapomnij raz na zawsze o "jednym kierunku" z kobieta "zona",
jesli chodzi o "kochanke" to jak najbardziej tak,
ale "zona" to juz jest "twor formalno prawny"! .
ale ja nie mówiłem o jakimś tam sztucznym tworze, ale o realnym związku
kobieta może być jednocześnie żoną, matką i kochanką, jak w tym dawnym serialu
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 16:14
M i T napisał/a:
"Matką" - byle nie dla własnego męża!
no ja takiej na pewno nie potrzebuję
ale są tacy "mężczyźni", którzy bez takiej żony są zgubieni
M i T napisał/a:
Dopisałabym do Twojej listy jeszcze jedną "funkcję" - żona może być też przyjaciółką dla swojego męża. Dla mnie to jest bardzo ważne w Związku.
przyjaciółką jak najbardziej
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 16:32
zenon napisał/a:
Od dawna zastanawiam sie "jak to bedzie" gdy sie z jakas panna zwiaze.
Na razie jest ok, luz, bo jestem singlem.
To sa realne, konkretne dylematy, ktore nas czekaja.
Boje sie troche, ze poprawiajac swoje zdrowie i podnoszac swoja wartosc biologiczna staje sie jednoczesnie dziwakiem, z ktorym ciezko byloby wytrzymac.
ja też o tym dużo myslę, niestety raw dieta wiąże się z ogromną alienacją społeczną
ostatnio pozałam fajnego faceta i mysle że dla miłosci mogę z pewnych rzeczy zrezygnować, z pewnych, nie wszystkich (np jedzenie chleba z margaryna nie wchodzi w gre),
kompromis w postaci maksymalnie surowej ale nie całkowicie surowej niskoweglowodanowki, czesc surowa a czesc lekko przerobiona, niektore produkty sa przeciez zjadane normalnie w postaci surowej, najwiekszy problem stanowi mieso + fakt ze wiekszosc ludzi nie zwraca uwagi na dobrej jakosci, pochodzenia produkty
ja nie jadłam high meatow i nie zamierzam własnie z tego powodu że nie mam zamiaru poswiecic zycia na poprawe zdrowia, zycie dla poprawy zdrowia i maksymalnego jego wydłuzenia nie jest moim celem, poza tym lubie jak to co jem niesmierdzi
zywienie jest ważne, ale ostatnio skłaniam sie ku teori iz wieksze znaczenie na zdrowie i dobre samopoczucie ma sfera psychiczna, pozywywne dzialanie i myslenie, wartosci moralne, zadowolenie...
oczywiscie mam nadzieje ze nikt nie bedzie zmuszac mnie do jedzenia pizzy czy chleba, mysle ze moge sobie cos niecos wywalczyc w tej sprawie,
narazie nie ma problemu ale w razie potrzeby czesciowy kompromis jak najbardziej jest mozliwy
mysle ze wszystko ostatecznie powinno skupic sie i byc zalezne od poza żywieniowych watkow, wartosciach..., na tym czy i jak bardzo bedzie nam na sobie zależec, jedzenie to przecież tylko środek, istotny acz nie najważniejszy
_________________ t i m s z e l
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 16:49
monika s. napisał/a:
...nie mam zamiaru poswiecic zycia na poprawe zdrowia, zycie dla poprawy zdrowia i maksymalnego jego wydłuzenia nie jest moim celem, poza tym lubie jak to co jem niesmierdzi zywienie jest ważne, ale ...
Monia, dostaniesz to na co "zapracujesz"! :shock:
Jak kto przedklada "zdrowe i dlugie zycie" nad "zapachy z pod pachy"
i "rodzaj tipsow" oraz "samopoczucie" czy wyglad "nogi w bucie",
to dostanie "nagrode"! :hihi:
Monia nie mozna jednoczesnie "miec" ciastka
i "zjesc" ciastko! 8-)
Ale to rowniez nie wszyscy chca i sa w stanie zrozumiec.
.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 16:51
monika s. napisał/a:
ja nie jadłam high meatow i nie zamierzam własnie z tego powodu że nie mam zamiaru poswiecic zycia na poprawe zdrowia, zycie dla poprawy zdrowia i maksymalnego jego wydłuzenia nie jest moim celem, poza tym lubie jak to co jem niesmierdzi
ja też lubię jak to co jem nie śmierdzi, więc rasowe kilkumiesięczne haje traktuję jako suplementy, choć niektóre mają fajny owocowy zapach, jak np. wątroba barania, albo taki frytkowy, jak moje 1,5 miesięczne combrowe mięsko
na co dzień jadam dojrzałe mięso z lodówki, które dla mnie ma zapach wyśmienity
co ja zrobię jak świeży ozór czy mięśnie nie są dla mnie przyciągające, a jak sobie poleżą, nabiorą zapaszku to pałaszuję je z wielką przyjemnością
monika s. napisał/a:
zywienie jest ważne, ale ostatnio skłaniam sie ku teori iz wieksze znaczenie na zdrowie i dobre samopoczucie ma sfera psychiczna, pozywywne dzialanie i myslenie, wartosci moralne, zadowolenie...
nie zapominaj o śnie
BTW - to kolejny problem, bo jak tu związać się z nocnym markiem jeśli traktuje się życie zgodnie z rytmem dnia jako jeden z fundamentów zdrowia
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 17:21
[quote="Hannibal"]
monika s. napisał/a:
nie zapominaj o śnie
BTW - to kolejny problem, bo jak tu związać się z nocnym markiem jeśli traktuje się życie zgodnie z rytmem dnia jako jeden z fundamentów zdrowia
tak to tez jest pewien problem, ja wczesniej zasypiam i wczesnie wstaje, ale mysle ze to nie jest aż tak duzy problem i mozna sie tu dogadac
narazie nie bede sie martwic tym i innymi problemami, przynajmniej do czasu gdy bede w miare pewna ze chce z tym kims spedzic swoje zycie, narazie nie ma problemu ale sa obawy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 17:24
ja wiem, że to może wydawać się mało romantyczne, ale o prozie życia jednak warto rozmawiać, bo to czy jest udana decyduje wg mnie o trwałości związku
a zauroczenie jest na pewno fajne, ale kiedyś się ono kończy i zaczyna się normalne życie
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 17:46
oczywiscie ideałem byłoby poznać i zwiazac sie z kimś o podobnych zwyczajach, ale nie czarujmy sie takich ludzi jest bardzo niewielu, moze tylko osoby z tego forum, a jak mieszkasz tak jak ja w małej wiosce to szans nie masz żadnych na poznanie kogos podobnego w kwesti zywienia etc
ja poprostu majac wybór :
1. 100 l. samotnosci
2. 50 l. zycia z kims kogo bede kochac i z kim bede w miare szczesliwa + kompromisty
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 19:26
no właśnie - kogo będziesz kochać
chodzi mi o to, że ja raczej nie mógłbym się zakochać w prawdziwym i realnym tego słowa znaczeniu z osobą, która ma zupełnie inne poglądy na tematykę żywieniowo-zdrowotną
ja się nie zakocham, bo dziewczyna będzie ładnie z twarzy wyglądać
dla mnie liczy się wspólnota duchowa, to, że rozumiemy się doskonale w różnych sprawach
możemy się trochę różnić w pewnych kwestiach i raz jedno przekona drugiego a raz na odwrót
ale tak jak napisała Marishka - kompromisy tak, ale nie w sprawach fundamentalnych
jako wielki optymista myślę, że spokojnie sobie znajdę taką bratnią duszę
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Maj 29, 2009 19:29, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 19:28
to bylo do Moniki
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 19:45
Hannibal napisał/a:
ja się nie zakocham, bo dziewczyna będzie ładnie z twarzy wyglądać
dla mnie liczy się wspólnota duchowa
w pełni sie z Toba zgadzam w tej kwesti
gdyby to była sprawa wygladu i zauroczenia zewnetrznym wygladem to wszystko byłoby znacznie prostsze, przynajmniej dla mnie, jednak ja własnie szukam czegos wiecej i dlatego zwykły, mniej lub bardziej przystojny etc facet mnie nie interesuje, nudzi, mam troche wieksze wymagania jednak nie sa zwiazane z żywieniem a raczej cechami charakteru, postepowaniem, wiedza........................., musze sie z nim dobrze czuc, a przede wszystkim musi szanowac zarowno mnie jak i innych ludzi etc etc etc
ja też nie jestem idealna ale sie staram
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 02, 2009 20:27
trochę humorystyki -
(wzięte z rawpaleoforum)
You know you're an RPDer when...
1. You have lots of blood stains on your clothes
2. You started eating your food naked so you wouldn't get any more blood stains!
3. Neighbors continually complain about the smell of rotting meat
4. You've used acronyms like SAD or RAF in normal conversation.
5. Those bugs that most people scream at or try to kill look more and more like a tasty meal each day.
You drive past a paddock of cattle...and your stomach starts rumbling!
Road kill isn't just road kill anymore!
Your fridge contains meat, meat and more meat
and you get nick names like 'the mince man' or 'meat boy'
...Your roommate comes out of his room, sees you in the kitchen, and automatically says "Raw meat time again, huh?"
...While at a park, you observe some people laughing at the playful antics of squirrels. You don't understand what they're laughing at, all you see is food. (jk... i think watching squirrels is hilarious)
...When the thought of eating anything not raw paleo isn't even appealing anymore.
When people stop offering you food because they know you're not interested
When people know to not ask to try any of your food because it's "gross"
When the term "eating out" mostly denotes taking your premade food outside rather than dining in a restaurant
When you laugh about the latest e. coli or other bacterial outbreak
... when butchers in the market know you by name and know your favorite cuts of meat and let you taste them before you buy them.
... when none of the restaurants appeal to you
... when your idea of dining out to restaurants is how to order the least damaging food
... when you have a party to go to you eat a lot at home before going
...when even the things from a health food store aren't good enough for you.
...when you don't count your calories, but you measure your BG after every meal.
When you walk into a supermarket and can't find anything to eat!
-when you find that no longer avoid sick/cold/flu people anymore.
-When you find bit of grissel still in your teeth and start chewing them in front of people who would be horrified to know that its not chewing gum.
-you find yourself using nutrition advice from veterinary web sites!
...when you have to stop yourself from giving dietary advice to people, even people you don't even know.
...when you can't remember the last time you were sick.
...you laugh when someone says they're "germophobic". If they only knew
... You never get sick, no coughs, no colds, no fevers, no nothing...
... When you do feel not 100%, you know why: skipped a night or two of sleep, ate dairy, ate something non-paleo.
... You do not expect to get sick.
-when you eat by yourself
-when you never look at the world the same again
...when you could go on the show Fear Factor and it would be nothing new to you
...you come home at the end of the day (looking forward to, but not starving for) your first meal of the day.
...your prepared meal(s) for the day are for both you and your dog! (lol, my dog is now my favorite and only eating companion.)
....you spend most of your time working out what your going to do about your food situation for your holidays instead of planning the actual holiday!
...for your trips away you have a variety of cooling carry bags to store your meat and you've got the process down to a fine art!
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Cze 03, 2009 09:21
Cytat:
...when you have to stop yourself from giving dietary advice to people, even people you don't even know.
Pamiętam śmiałem sie z opisów przekonywania jakiegoś przypadkowego dziadka w sprawie cholesterolu. A wczoraj sam słuchałem żali babki w autobusie z maleńkim dzieciakiem może rocznym, w każdym (!) ząbku mlecznym dziury, co miesiąc jezdzi do stomatologa gdzieś tam. Dzieciak trzyma wielką torbę jakiś chrupków. Przecież takie maleństo powinno pić chyba tylko mleko... No nie powiem kusiło mnie żeby coś poradzić.
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Śro Cze 03, 2009 09:23, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 05, 2009 16:04
to chyba będzie w tym temacie, bo dotyczy zapachów
od jakiegoś czasu używam w domu kadzideł i teraz wydaje mi się, że żaden z domowników nie narzeka "trupiarniane zapachy"
mam japońskie, indyjskie o zapachach takich jak drzewo sandałowe, cynamon, zielona herbata, kardamon i cedr
dla mnie fajne przyjemne zapachy
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Gru 28, 2009 20:52
Restauracja pełna nie tylko surowych ryb, ale także surowej dziczyzny, kurczaków, koniny, wielorybów, wołowiny, etc.; i nikt nie robi wielkich oczu - http://www.livevideo.com/...y-raw-meat.aspx
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Gru 28, 2009 22:32
Pewnie o jedno i drugie. Wiesz, taki macdonalds z sushi, jezdza na tasmie w plastykowych miseczkach. Nie wiem, czy w Polszy tez to podchwycili.
W kazdym razie podejrzewam ja o zwiekszone naturalne zapotrzebowanie na Omega-3 ze wzgledu na finskich rybackich przodkow.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Gru 29, 2009 07:30
_flo napisał/a:
Pewnie o jedno i drugie. Wiesz, taki macdonalds z sushi, jezdza na tasmie w plastykowych miseczkach. Nie wiem, czy w Polszy tez to podchwycili.
W kazdym razie podejrzewam ja o zwiekszone naturalne zapotrzebowanie na Omega-3 ze wzgledu na finskich rybackich przodkow.
P.S. Ale ze względów społecznych dobrze jest pokazywać, że takie restauracje istnieją, że ludzie jedzą tam surowe ryby i mięsa, a nie tylko po cichu w domu
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Gru 29, 2009 07:31, w całości zmieniany 1 raz
no syf syf wszedzie, co zrobic - zreszta wiekszosc osob jakby nie ma nic przeciwko
btw, "organiczne" Pret-a-Manger nalezy, z tego co wiem, do McDonald's Co.
Bruford Pomógł: 32 razy Dołączył: 28 Sty 2005 Posty: 1739 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Gru 29, 2009 13:31
_flo napisał/a:
Za to moja przyjaciolka (finko-szwedka) wlasciwie jedzie tylko na tym. No i na "snakebite'ach".
Miałem ongiś przyjaciółkę , finko-szwedkę ....słit czizas!!!
Ale to off-top.Natomiast co do jedzonka są w Europie zakątki z prawdziwym food'em po tradycyjnemu--osobiście rekomenduję Sardynię (właśnie dla zjadaczy surowego).
Natomiast kuchnia szwedzka to jakaś pomyłka dramatyczna jest.
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Gru 29, 2009 13:39, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Gru 30, 2009 12:27
Molka napisał/a:
ja przez okres świąteczny troszke sobie poluzowałam, tzn. nie ma zmiłuj sie korytko... przytyłam 2 kg w ciągu tygodnia....
Ja przytyłem do 91 kg. Po Świętach w ciągu 2 dni zleciałem do 88 kg - tylko mięso i tłuszcz, bez grama węgli, no i oczywiście zachowując IF w postaci 2-3 godziny jedzenia i reszta niejedzenia; ale kalorii sobie nie odmawiałem i jadłem do syta.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Gru 30, 2009 12:28, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Gru 30, 2009 12:40
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
ja przez okres świąteczny troszke sobie poluzowałam, tzn. nie ma zmiłuj sie korytko... przytyłam 2 kg w ciągu tygodnia....
Ja przytyłem do 91 kg. Po Świętach w ciągu 2 dni zleciałem do 88 kg - tylko mięso i tłuszcz, bez grama węgli, no i oczywiście zachowując IF w postaci 2-3 godziny jedzenia i reszta niejedzenia; ale kalorii sobie nie odmawiałem i jadłem do syta.
jak dobrze przeczytac cos takiego i poczuc ze inni tez grzeszyli, bo jak tu nie zgrzeszyc serniczkiem czy słoneczkiem czy makowcem czy innym "rarytaskiem"....
ja tez czuje ze za pare dni waga" wystrzeli w kosmos"...
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Gru 30, 2009 12:46
Najlepiej byłoby nie mieć "ciastowych wspomnieć" i najnormalniej nie lubić tych rzeczy.
Dobrze przynajmniej, że do słodkich napojów, soków, coli, etc. zupełnie mnie nie ciągnie - może to dlatego, że przestałem słodzić herbatę paręnaście lat temu
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Gru 30, 2009 12:48, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Śro Gru 30, 2009 12:55
nom, aaaale plus jest taki, ze mozna ten naddatek zrzucic po dniu lub dwoch subordynacji, a 18000kcal nie spalisz w tak krotkim czasie
chociaz kto wie, moze Ty Hani bys dal rade
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Gru 30, 2009 14:24
Molka napisał/a:
czemu woda? mysle ze wegle z tluszczami, woda byc moze tez bo przed ... jestem, ale wiem ze jadlam w ogole wiecej i nie tak jak powinnam...
no bo taka jest biochemia ludzkiego organizmu
po przejściu na low-carb bardzo szybko spada nam waga o parę kilo, ale jest to woda; żeby fat nam się kurczył to potrzeba troszkę więcej czasu
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
alejasienieznam
Wiek: 35 Dołączył: 13 Maj 2009 Posty: 340 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Gru 30, 2009 14:30
konkretnie chodzi o glikogen, który wiąże dużo wody. A po przejściu na high carb zwiększa się ilość glikogenu w mięśniach i wątrobie.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Czw Gru 31, 2009 11:01
Cytat:
konkretnie chodzi o glikogen, który wiąże dużo wody
Nom. Chyba jest wiecej mechanizmow, ktore powoduja retencje wody przy zwiekszonym spozyciu W. Mnie sie jeszcze obila o uszy kwestia Na+, ktory pomaga glukozie przedostac sie na "druga strone lustra".
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Gru 31, 2009 11:54
_flo napisał/a:
Nom. Chyba jest wiecej mechanizmow, ktore powoduja retencje wody przy zwiekszonym spozyciu W. Mnie sie jeszcze obila o uszy kwestia Na+, ktory pomaga glukozie przedostac sie na "druga strone lustra".
Rozwiń proszę ten wątek, podaj jakieś ciekawe linki
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Jaskiniowiec w Nowym Jorku
Joseph Goldstein
Dwudziestosześcioletni John, pracujący w branży reklamowej, należy do niewielkiej na razie nowojorskiej subkultury, której członkowie starają się prowadzić styl życia zbliżony do tego z epoki paleolitu. Ujmując rzecz inaczej - jest jaskiniowcem.
Tak jak wielu innych nowojorskich kawalerów, John Durant dba o wygląd swojego mieszkania - na wypadek, gdyby miał do niego kiedyś przyprowadzić przyszłą panią Durant. Lokal na piątym piętrze dzieli z trzema kolegami, ale utrzymuje w nim nienaganny porządek i nigdy nie zapomina o podlaniu kwiatów.
Jedyną rzeczą, która mogłaby odstraszyć nową narzeczoną, jest najnowszy zakup Duranta: wysoka na metr lodówka, stojąca w rogu salonu. Mężczyzna trzyma w niej świeże podroby i mięso jelenia.
Współczesny jaskiniowiec - jak nazywa siebie Durant - spożywa duże ilości mięsa. Każdy posiłek poprzedza długi post, odpowiadający okresowi głodu, jakiego doświadczali nasi przodkowie między jednym a drugim polowaniem.
Mężczyzna je owoce i warzywa, ale unika pieczywa i produktów, które nie były dostępne przed rozwinięciem się rolnictwa. Durant wierzy, że ludzkie ciało ewoluowało ze zbieracko-myśliwskiego trybu życia. Jego celem jest wyzbycie się tego, co postrzega jako wiele tysięcy lat złych nawyków.
Poza dietą miejscy jaskiniowcy starają się naśladować naszych przodków także w innych dziedzinach. Wybierają takie formy ruchu, które najbardziej przypominają aktywność człowieka prehistorycznego uciekającego przed mastodontem, a więc biegi i podskoki.
W mieście pełnym wegetariańskich restauracji i klubów jogi jaskiniowcy wydają się być zaprzeczeniem wyobrażeń innych ludzi o zdrowym trybie życia. - Nie chciałem stosować jakiejś modnej diety, którą wybrałaby moja siostra -wyjaśnia Durant.
Jeszcze niedawno jaskiniowiec mógł czuć się w Nowym Jorku samotny. Jednak Durant, który wygląda jak radosna wersja Jima Morrisona, z kręconymi włosami do ramion, w ciągu ostatnich kilku lat stał się swego rodzaju przywódcą grupy złożonej z około 10 osób. W swoim mieszkaniu urządza kolacje i tłumaczy innym, jak przerabiać na paleolityczne dania zawartość własnej lodówki.
Ale ruch współczesnych jaskiniowców wcale nie zaczął się w Nowym Jorku. Niektórzy zdecydowali się przejść na ten tryb życia, zachęceni informacjami o paleolitycznych dietach i programach ćwiczeń, ułożonych przez specjalistów w USA i Europie. Jedyna kobieta w tej grupie, 23-letnia Melissa McEwen, szukała sposobu leczenia swoich problemów żołądkowych. W internecie trafiła na blog 72-letniego emerytowanego profesora ekonomii Arthura De Vany’ego.
Na swoim blogu De Vany propaguje formę ruchu, którą określa jako „ewolucyjny fitness”. Uważa on, że nasi przodkowie zdolni byli do wyczynów, jakie dziś wzbudziłyby zdumienie wśród wielbicieli siłowni.
Jego naśladowcy uważają, że sam De Vany również odznacza się niezwykłą tężyzną fizyczną. Potwierdza to Durant, który widział go na wykładzie w Las Vegas. - Wygląda świetnie - mówi. - Masz wrażenie, że w każdej chwili mógłby cię chwycić i rozdeptać.
Nowojorskim jaskiniowcom udało się przyciągnąć uwagę największych autorytetów ruchu. Jedną z takich osób jest Erwan Le Corre, Francuz, który według magazynu „Men's Health” jest „jednym z najbardziej sprawnych fizycznie mężczyzn na naszej planecie”. Le Corre zatrzymał się u Duranta podczas swojej grudniowej wizyty w mieście. Mężczyźni przypieczętowali swoją przyjaźń, wybierając się na wieczorny jogging po Manhattanie. Jak przystało na zahartowanych jaskiniowców, mimo mrozu nie mieli na sobie koszulek, a Francuz był boso.
Trzydziestoośmioletni Le Corre, który kiedyś zarabiał na produkcji mydła, promuje teraz w ośrodkach w Zachodniej Wirginii i całym kraju formę ruchu, którą sam nazywa „mouvement naturel”. Treningi obejmują bieganie po zaroślach na czterech kończynach, skakanie po głazach, rzucanie w siebie kamieniami i inne czynności, w których według niego brylował człowiek pierwotny. Jak sam mówi, są to „podstawowe umiejętności, które każdy powinien opanować”.
Loren Cordain, profesor na Uniwersytecie Stanowym Colorado oraz autor książki „The Paleo Diet”, łączy ruch jaskiniowców z artykułem, który ukazał się w 1985 roku w „New England Journal of Medicine”. Jego autorzy twierdzili, że „dieta naszych odległych przodków może stanowić punkt odniesienia dla sposobu, w jaki odżywia się współczesny człowiek”.
Eksperci zajmujący się ludźmi pierwotnymi kwestionują jednak niektóre założenia współczesnych jaskiniowców, w tym przekonanie, że głodzenie się ma korzystny wpływ na zdrowie, oraz że organizm człowieka nie jest przystosowany do tego, by poradzić sobie z dietą opartą na pokarmach roślinnych.
- Istnieje ogromna różnica między sprawnością fizyczną współczesnego człowieka i jego przodków - uważa Clark Larsen, antropolog z Uniwersytetu Stanowego w Ohio. - Mężczyźni i kobiety sprzed 12 czy 15 tysięcy lat byli dużo silniejsi. Niestety, większość z nich żyła dużo krócej, najwyżej 30 lat.
Dla współczesnego jaskiniowca życie w Nowym Jorku może się wydawać nie lada wyzwaniem. Całe zastępy ludzi pracują tu w świetle ekranu komputera, nie zwracając uwagi, czy słońce za oknem wstaje czy właśnie zachodzi. Polowanie i zbieractwo są zabronione - przynajmniej na terenie parków. Za wykopanie byle korzonka (o upolowaniu wiewiórki nie wspominając) można trafić do więzienia na 90 dni.
- Lubię Nowy Jork, ale trudno jest przez cały dzień siedzieć w biurze - przyznaje McEwen, szczupła brunetka, która swój styl życia woli określać jako „zbieracko-łowiecki”, a nie „jaskiniowy”.
A jednak wielu wyznawców paleolitycznego stylu życia przyznaje, że Nowy Jork jest dla nich rajem. - To jedyne miasto w Ameryce, po którym możesz spacerować - mówi inwestor Nassim Taleb. - Ludzie traktują chodzenie jako ćwiczenie, ale to dzięki chodzeniu człowiek stał się człowiekiem.
Źródło: New York Times
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 15:08
Iga napisał/a:
Jak przystało na zahartowanych jaskiniowców, mimo mrozu nie mieli na sobie koszulek, a Francuz był boso
Jednak niektórzy praktykują boso w zimie
iliq Pomógł: 26 razy Dołączył: 18 Wrz 2009 Posty: 1238 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 20:34
Tak się zastanawiam czy dzieci jak nie będziecie im mówić co sobie ludzie pomyślą będą miały jakieś problemy w związku z tym że inne dzieci zagryzają parówkami chleb z margaryną a one "dojrzałe" mięso będą wcinać.
Ostatnio zmieniony przez iliq Sob Sty 16, 2010 20:34, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 20:40
iliq napisał/a:
Tak się zastanawiam czy dzieci jak nie będziecie im mówić co sobie ludzie pomyślą będą miały jakieś problemy w związku z tym że inne dzieci zagryzają parówkami chleb z margaryną a one "dojrzałe" mięso będą wcinać.
A to ciekawe, bo jak byłem ostatnio w sklepie dla dyplomatów i akurat przyszła elegancka francuska rodzinka ze swoim synkiem to jemu aż oczy się zabłyszczały jak zobaczył ozór wołowy - matka oczywiście mu kupiła
Przychodzą też jakieś laski po 30-ce i kupują po 1,5 kg wątroby jagnięcej, często w każdym tygodniu!
ELITA inaczej się żywi, a z planktonem nie trzeba utrzymywać poufałych kontaktów, więc dziećmi bym się nie martwił.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Tak się zastanawiam czy dzieci jak nie będziecie im mówić co sobie ludzie pomyślą będą miały jakieś problemy w związku z tym że inne dzieci zagryzają parówkami chleb z margaryną a one "dojrzałe" mięso będą wcinać.
Widzisz iliq bo to nie jest takie proste .Na to składa się wiele rzeczy.Chociażby mentalnośc człowieka.Po rodzicach się dziedziczy wiele cech.Po za tym samo odżywianie matki jest ważne przed zajściem w ciąże , w trakcie jej trwania , odżywianie dziecka od początku to wszystko jedno.Ale póżniej dochodzi ta sprawa o której piszesz i obok takiego malca stoją rodzice raczej twardo stąpający po ziemi którzy zawsze wspierają szkraba z wiekiem on dorasta fizycznie , emocjonalnie dojrzewa będąc wśród nich i sam dociera swoje "JA". U "godnej" rodziny takie rzeczy nie będą miały miejsca jak przejmowanie się że ktoś patrzy krzywo na małego człowieka jedzącego jagodowe z masłem czy suszone mięso z papierowej torebki na przerwie w szkole. A propos szkoly , przedszkola czy czegoś tam jeszcze w stylu niani chociaż to dla mnie sci-fi - rodzina first aid przyzwyczajona rzecz jasna do naszego stylu życia - ważne jest jaka to szkoła i jakie otoczenie.@ Hannibal kiedys napisał to ładnie żeby uwrażliwiac małe dzieci na przyrodę od najmłodszych lat , a nie telefon od roku w łapie i dzwoni już do wszystkich chociaż mówic nie potrafi jeszcze.
Rodzice są wszystkim dla potomstwa.Na pewno nie jest to wszystko proste właśnie ze względu na to że żyjemy w takich czasach w jakich żyjemy : emo , sremo , e- randka , Ich Troje i Biedronka & Żabka , ale da się pociągnąc niektórym oleisto łomega-3 głowym familijom
Ostatnio zmieniony przez chill Sob Sty 16, 2010 21:00, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 21:12
chill napisał/a:
Na pewno nie jest to wszystko proste właśnie ze względu na to że żyjemy w takich czasach w jakich żyjemy
wiadomo, że nie jest proste, ale nie ma innej alternatywy; po przecież comeback do poprzedniego jedzenia i stylu życia odpada z marszu
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
iliq Pomógł: 26 razy Dołączył: 18 Wrz 2009 Posty: 1238 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 21:34
@chill
słuszne spostrzeżenia. Z tymi rodzicami to bym polemizował. Trochę to smutne ale u nikogo nie spotkałem rodziców wspierających dziecko, zwaracam na to dość sporą uwagę bo przez moje zgredy się wyczuliłem.
Małe dzieci są prawdziwe. Wkurza się / są zazdrosne okazują to odrazu to na ogół społeczeństwo programuje te biedne istoty na boty które mają zarabiać na innych
@Hani
jeśli rozumiesz poprzez elitę osoby dużo zarabiające to Cię ździwie ale tam o dziwo dość często zdarzają się osoby posrane. Chwalące się tym że siedzieli na zupkach chińskich przez 6 lat spali po 4h na dobe i udało im się dorobić zer na końcie. Na ogół hajs mają ale znajomi, przyjaciele, zdrowie, fajne poszły się...
Albo mam takiego "farta" i tacy przedsiębiorcy przychodzą robić wykłady Znalazło się coprawda paru bardzo wartościowych i "ludzkich" ludzi jak np porfesor Blikle ale to nistety mniejszość była ze 3 może 4 kojarze, co stanowiłoby narazie ~35% wykładowców.
Mimo swojej elitaroności nie zaboserowałem żeby jedli raw paelo
Ostatnio zmieniony przez iliq Sob Sty 16, 2010 21:35, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 21:42
absolutnie nie uważam, że jak ktoś zarabia dużo kasy to automatycznie należy do ELITY
mówię o ludziach o wysokim poziomie intelektualnym, z klasą, którzy nie muszą się afiszować kasą
Ci Francusi, których spotykam w sklepie potrafią na mięcho i podroby wydać kilkaset zeta i nie przejmują się tym, że za rogiem jedzą bułę z margaryną.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Sty 16, 2010 21:42, w całości zmieniany 1 raz
Trochę to smutne ale u nikogo nie spotkałem rodziców wspierających dziecko, zwaracam na to dość sporą uwagę bo przez moje zgredy się wyczuliłem.
Nie , nie chodziło mi o takie wspieranie że dziciak przychodzi ze szkoły i mu tłumaczę że jestem z Toba też tak jem .Tutaj musi byc więż od początku jak najblizsza , najmocniejsza.
Przede wszystkim dziecko potrzebuje wyborów , nie każe mu jeśc miesiecznego haja , ale dostanie różne opcje z tych najbardziej korzystnych. Wolnośc wyboru ale nie pomiędzy snickersem a hajem.Po za tym z dzieciakiem już takim od małego zaadoptowanym na żółtkach surowych , mięsiwach mogą byc zblenderowane , jakieś owoce itd. jest prosciej o to żeby wybierało sposród produktów healthy a nie junk.
Przypomniał mi się GS i jego perypetie z jednym z synów.Owy potomek bawił się z jakimś kolegą na podwórku , przyszła bodajże matka tego chłopca czy ciotka i poczęstowała go jakims ciastem czy ciasteczkiem.Chłopiec cierpiał troszeczkę na pewnego rodzaju egzemę jak był młodszy - oczywiście tatuś magik go wyleczył arsenałem medycyny naturalnej.Co się stało , ano na drugi dzień mały doświadczyl bólów brzucha i jakis tam innych mniejszych dolegliwości.Więc father mu wytłumaczył pogadał z nim jak człek z człekiem że to nie jest jedzenie odpowiednie dla niego itd, itd.Mały to załapał i sam prosił o jakąś procedurę która pozwoliłaby mu się poczuc normalnie.Oni maja tam jakies ziołowe herbatki czy coś w tym stylu.
Tyle tylko ze tutaj właśnie rodzic a nie kto inny jest doinformowany i on dba o swoje dzieci, anie pani w szkole która ci powie - pijcie mleko czy co tam jeszcze.To samo było jak poszedl do szkoły .On posłał je do jakiejś lepszej szkoły z tego co wiem , mają takie jakieś "ekologiczne " natural szkółki. Zjadł na lunch kurczaka z ryżem chyba , a na kurczaka i jaja kurze jest uczulony.No i znów tatuś uratował pociechę. Poszedl też do szkoły powiedział babce całkiem normalnie ze jego dziecko nie moze jeśc tego i tego i będzie miał swój posiłek który lubi i który jest dla niego ok.I tak się stało. Większej filozofii nie było.Dzieciak jest zadowolony usmiechnięty itd.Możesz zresztą poczytac i popatrzec na fotki jak te uśmiechniete szkraby fajnie wygladają.
W innym wypadku woził go do jednego gościa który pomógł wyleczyc tuberculosis chłopca. Oczywiscie wszystko rozwiązało się ze sktukiem pozytywnym , mały w końcu przybiera na wadze co dostrzega dalsza rodzina , która widuje ich raz na jakiś czas.Wszystko jest ok.
I na zakończenie :
Dzieciak nawiązał mega bliski kontakt z rodzicem.Nauczył się dużo.Wie teraz że mozna liczyc na ojca , matkę .O to chodzi najbardziej żeby maluch miał za wzorzec rodziców przede wszystkim i póżniej dalszą familię która obejmuje swoją osobą najmłodszego potomka.A nie jak to teraz jest telefony , TV ( chociaz oni nie maja tv od bodajże 8 lat to jedyne co oglądają , bo są fanami to "Star Wars" co jakiś czas ) , emo i inne post neolityczne zajawki.Ale o tym już pisałem wcześniej.Chłopiec sam teraz prosi o jakąś krótką głodówkę kiedy jest coś nie tak chociażby ostatnio po Świętach
...to na ogół społeczeństwo programuje te biedne istoty na boty które mają zarabiać na innych
A no właśnie + betonowi rodzice , i jest tragedia. I wołają póżniej Nianię margarynę zeby pomogła okiełznac takiego diobła
iliq Pomógł: 26 razy Dołączył: 18 Wrz 2009 Posty: 1238 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 17, 2010 12:02
chill
Cytat:
Nie , nie chodziło mi o takie wspieranie że dziciak przychodzi ze szkoły i mu tłumaczę że jestem z Toba też tak jem .Tutaj musi byc więż od początku jak najblizsza , najmocniejsza.
Mi chodzi właśnie o tę więź, po tym jak ojciec tratkuje mojego kota widzę jakie miałem dzieciństwo, wiem już czemu byłem zakompleksiony etc. Najgorsze jest to że dużo osób tak ma, 90% osób w moim wieku ~20 lat ma te same problemy.
Rodzice ciągle jakieś nakazy zakazy, wyzywanie etc. Moi starzy i ich starzy są w bardzo słabej kondycji, schorowanie, nieszczęśliwi, zfrustrowani, rosłem na taką samą osobę jak dobrze że się ocknołem. Pamiętam dalej teksty typu: "nie biegaj bo się spocisz", "a ty myślisz że kim ty jesteś, jesteś tylko idiotą to nie dla ciebie"... ble ble ble, z tego co widzę to bardzo dużo osób tak ma.
Mój dobry kolega nawet mi mówił że jego starzy zabronili jego bratu ćwiczyć bo ma się uczyć Mnie taki coś w ogóle nie rusza, powiem więcej zaczynam się śmiać z większości tego za co ojciec mnie wyzywa. Ostatnio dowiedziałem się że jestem pieprzonym idiotą bo nie wiem ile sms-ów tygodniowo wysyłam
Długi czas myślałem że tylko ja mam tak zjebaną styuację ale zobaczyłem że duża większość osób ma to samo. Szkoda osób które sobie z tym nie radzą, popadają w kompleksy i kończą po studiach na kasie w biedronce. Swoją drogą ciekawe jak to wszystko się zaczeło, cała ta pentla nienawiści i nieszczęscia.
@iliq
- Też tak miałem i smieję się z tego dzisiaj w ogóle nie zwracam na takie sprawy uwagi jestem już osoba dorosłą i robię to co ja uważam za słuszne.
Wracając do żywienia to ojciec nawet niejednokrotnie mówił mi jak chciałem na Święta 2 lata temu gotowane mięso a nie smażone w oleju rafinowanym , że wydziwiam .Teraz mi powiedział ostatnio że trzeba jeśc błonnik (przykład) bo gdzieś wyczytał.
TERAZ mi to mówi.A gdzie oni byli kiedy byłem mały i do Polszy zawitało Frito lay z falowanymi chipsami Ruffles.
TERAZ rodzice tłumaczą komuś tam ze gluteny cukry rafinowane i inne plastiki są be.
Nie obwiniam ich za nic nigdy w życiu wiem jak było kiedyś, wiem że mogli byc tym nie zainteresowani ok trudno.Jestem dorosły teraz mój czas i mojego potomstwa .
Ano kiedyś niczego nie było , a nagle można się zaopatrzyc we wsio oprócz mózgu.Stąd masz z kolei chamstwo , prostactwo, wieśniactwo , beton.
Jeden sobie nakupuje tipsów , skóre fure i robi wiejski szpan.Drugi będzie miał litr jagód w słoiku w pracy i ten pierwszy juz popatrzy nie niego jak na debila.
A tych pierwszych jest w naszym kraju póki co multum.I to jest przykre ale to oni dają "przykład".
U mnie w pracy taka sytuacja - wszyscy się dziwią że nie pijam herbat kawy itd.Że nie palę ok ale że nie pijam alkoholu nawet dla starszych osób jest mega dziwne. "Trzeba sobie dogadzac jakos " mówią , no tak jeszcze raz na tydzień czekoladki ok super.Ale dla mnie to żadna przyjemnośc.Ale oni z kolei TEGO nie zrozumieją.Tutaj tak jest że jeden spojrzy na drugiego że ten ma inaczej to musi byc głupi
Z kolei moja koleżanka która wychowana na wsi zajadała kurze, kacze podroby wszelkiej maści, piła czernicę od najmłodszych lat jak zobaczyła że piję wodę ze szklanej butelki , powiedziała : " e pijesz wodę ze szklanej butelki zdrowy chłopak z ciebie będzie" .
Tak więc są lódzie i ludzie w naszym kraju ale tych pierwszych jest jeszcze więcej.
Na zachodzie watpie żeby nikogo nie zdziwiło że małe dziecko je plastikową parówkę z chlebem. U nas jest po prostu jeszcze inna mentalnośc , jeszcze może . Albo tak już zostanie
iliq Pomógł: 26 razy Dołączył: 18 Wrz 2009 Posty: 1238 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 17, 2010 14:25
Cytat:
Teraz mi powiedział ostatnio że trzeba jeśc błonnik (przykład) bo gdzieś wyczytał.
Mi babcia mówiła że lekarz jej kazał jeść chleb (nie wiem ile w tym prawdy), mówiła że w moim wieku wszystko się je i że chleb jest potrzebny aby być zdorwym i silnym Ale cóż taka mentalność: "bo wszyscy ludzie jedzą chleb"
Przynajmniej zachodzi symbioza. Im się poprawia chumor śmiejąc się ze mnie że nie jem chleba, a mi śmiejąc się z nich kiedy przystają na propozycję jedzenia chleba z zupą czy z marakonem
Szczerze powiedziawszy to mi nawet bardziej pasuje taka proporcja ludzi do "ludziów" niż miałby być odwrotnie Przynajmniej czuje się indywidualistą. Jak to Mickiewicz bądź Tuwim mawiał "Śmiejecie się ze mnei bo jestem inny a ja śmieje się z was bo wszyscy jesteście tacy sami"
Zresztą obserwowanie jest super umiejętnością, bardzo dużo można się nauczyć dzięki tej umiejętności. Pooglądaj informatyków którzy nie mają dziewczyn i porozmawiaj z nimi jak podrywać każdy Ci powie że należy być miłym, mówić to co ona chce usłyszeć, kupować jej coś.
Spytaj ludzi w szpitalu jak się odżywiają i już wiesz czego nie robić, bardzo łatwo przenieść to na wszystkie dziedziny życia dlatego to jest piękne i tacy ludzie są naprawdę potrzebni
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Nie Sty 17, 2010 16:55
iliq napisał/a:
Zresztą obserwowanie jest super umiejętnością, bardzo dużo można się nauczyć dzięki tej umiejętności. Pooglądaj informatyków którzy nie mają dziewczyn i porozmawiaj z nimi jak podrywać każdy Ci powie że należy być miłym, mówić to co ona chce usłyszeć, kupować jej coś.
Spytaj ludzi w szpitalu jak się odżywiają i już wiesz czego nie robić, bardzo łatwo przenieść to na wszystkie dziedziny życia dlatego to jest piękne i tacy ludzie są naprawdę potrzebni
Illig, rozumiem, grunt to dobre sampoczucie, ale, bez urazy, tak wulgarnie uprosciles pewne zjawiska tym postem, ze plakac sie chce. Casanova z osiedlowej remizy jest zapewne emocjonalnym kaleka w porownaniu z "informatykiem bez dziewczyny", a choroba i szpital to niekoniecznie kara za grzechy zywieniowe.
iliq Pomógł: 26 razy Dołączył: 18 Wrz 2009 Posty: 1238 Skąd: Warszawa
Stanowisko dobrystyczne, tak popularne, sprowadza na je przejawiających zdolność niewiarygodnego wręcz bełkotania, które nie wynika ze złej woli, ale z działania mechanizmów ukrytych przed świadomością. Te lubią wywoływać sprzeczności, których dobrysta nie widzi, a zaróżowione dobryzmem otoczenie, nie kwalifikuje do kategorii pozalogicznych. Często dla odbiorcy takich treści, nie ma znaczenia fakt, że sprzeczności (których może nawet nie zauważy) nie wynikają ze skomplikowanej sytuacji człeka chcącego żyć w miarę autentycznie, ale wprost wynikają z działania tłumionych uczuć (dobryzm).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.