Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Molka
Wto Gru 25, 2012 09:23
Dlaczego ludzie za dużo jedzą?
Autor Wiadomość
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Nie Paź 11, 2009 17:41   

WITAM :hug:

Jeżeli występują u kogoś "sensacje" po zjedzeniu owoców i zdarza się to za każdym razem warto się zastanowić czy nie jest to związane z reakcją organizmu na fruktozę.

Ocenia się ze około 30 % populacji mieszkańców Europy cierpi na nietolerancję fruktozy.
Istnieje trzewna nietolerancja fruktozy nazywana złym wchłanianiem fruktozy czyli zaburzenie w transporcie fruktozy w jelicie ( uszkodzenie białka transportującego ) oraz znacznie rzadziej zdarza forma dziedziczna nietolerancja , genetycznie uwarunkowana ( uszkodzenie enzymu ).

Oczywiście pierwsza jest nie jest tak poważna jak druga forma i nie istnieje konieczność ścisłego reżimu dietetycznego.

Istnieje łatwa i niezawodna metoda sprawdzenia i diagnozy trzewnej nietolerancji fruktozy i jest nim wodorowy test oddechowy ( stosowany od 1975 prosty i nieinwazyjny) niewymagający nadmiernej lekarskiej ingerencji - jednak istnieją wytyczne gdy chodzi o dzień poprzedzający test.

Możliwe objawy brzuszne :

wzdęcia oraz wzdęty brzuch
bolesne skurcze
zgaga
rzadki stolec i częste oddawanie stolca
odbijanie się
częste parcie na mocz
mdłości po zjedzeniu owoców
biegunka i zaburzenia biegunowe
poczucie przesytu połączone z utrudnionym oddychaniem
nieprawidłowe zasiedlenie bakteryjne jelita grubego
bóle górnej części brzucha

możliwe objawy psychiczne :

nerwowość
zaburzenie koncentracji
drażliwość
napięcie
wewnętrzny niepokój
depresje lub nastroje depresyjne
bark energii do działania
chroniczne zmęczenie
przygnębienie
wyczerpanie

Niespecyficzne objawy :

zaburzenia snu
ból głowy
brak siły
zawroty głowy
poczucie duszności w piersiach
zanieczyszczona skóra
podatność na infekcje
złe samopoczucie
bóle członków

Niedobory cynku - wszystkie przebadane osoby z niedoborem cynku cierpią również na nietoler. frukt.
Niedobory kwasu foliowego

Tutaj znajduje się "owocowe zestawienie" (oczywiście nie wszystkie) z zawartość poszczególnych cukrów w owocach;
http://www.thepaleodiet.c...uits_table.html
http://translate.google.p...cial%26hs%3DlcL


POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Paź 11, 2009 17:57   

cytat:
"No effect on blood sugar level
Since fructose does not enter into the bloodstream, it is not going to have an effect on blood sugar levels or insulin, therefore making it a slightly better choice for diabetes or those who suffer from hypoglycaemia if they are eating a carbohydrate-containing food alone. If you are having protein and fat with the carbohydrate food, then this becomes less of an issue as those two macronutrients will help prevent surges in blood-sugar levels from glucose.
Generally, the amount of fructose in a piece of fruit is really quite low -- around 5-7 grams per piece. You should be aiming for about 50 grams of fructose per day to ensure your liver isn't depleted, while also preventing excess triglyceride formation."
http://www.askmen.com/spo...ating_well.html

przypominam ponadto, że fruktozę zawierają również warzywa
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Nie Paź 11, 2009 23:26   

Hannibal napisał/a:

gdyby fruktoza była taką trucizną to różne ludy, które jadły miód i owoce byłyby chore
jakoś dziwnym trafem chorzy są cywilizowani ludzie,

tylko zapomniałeś dodać że owe produkty występowały sezonowo / krótko
nie były też powszechnie dostępne szczególnie miód
dzikie owoce w większości nie były tak słodkie
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 06:50   

ali napisał/a:
tylko zapomniałeś dodać że owe produkty występowały sezonowo / krótko nie były też powszechnie dostępne szczególnie miód
dzikie owoce w większości nie były tak słodkie

a mógłbyś napisać skąd masz info, że dawniej dzikie owoce nie były takie słodkie? dowody?
jeśli chodzi o sezonowość to prawda, ale to też zależy o jakiej strefie klimatycznej mówimy
no bo jeśli chodzi o okres paleolityczny to ludzie zamieszkiwali ciepłe rejony i praktycznie przez cały rok (lub co najmniej przez większość) rosły jakieś owoce
ja nie twierdzę, że trzeba je jeść w jakichś dużych ilościach; ale są to praktycznie jedyne źródła węgli, jakie się wówczas jadło - czyli te, które zawierają w sobie fruktozę
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 09:31   

Hannibal napisał/a:
a mógłbyś napisać skąd masz info, że dawniej dzikie owoce nie były takie słodkie? dowody?

spróbuj owoców z jakiegoś dzikiego, zaniedbanego przez dłuższy czas sadu, to się przekonasz
owoce są małe, kwaśne, w dużej mierze uszkodzone przez szkodniki i choroby
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 09:36   

Maad napisał/a:
spróbuj owoców z jakiegoś dzikiego, zaniedbanego przez dłuższy czas sadu, to się przekonasz owoce są małe, kwaśne, w dużej mierze uszkodzone przez szkodniki i choroby

przecież napisałem powyżej, że jest na odwrót - te dzikie, ze starych odmian są słodsze od tych komercyjnych
moja matka wspomina u siebie na wsi truskawki, że były znacznie słodsze od tych, co dzisiaj można kupić
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 15:40   

Hannibal napisał/a:
te dzikie, ze starych odmian są słodsze od tych komercyjnych

nie wiem co porównujesz, dzikie ze starych odmian z niedzikimi uprawianymi współcześnie?
czy dzikie ze starych odmiany z dzikimi współczesnymi?
tylko to drugie porównanie ma jakiś sens, i tu możesz mieć rację,
ale i tak to nic wnosi do dyskusji o wpływie człowieka na ilość fruktozy
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 15:54   

WITAM :hug: !!!

Dzikie/Naturalne Owoce kontra Nowoczesne Owoce Hodowlane
http://www.surawka.republika.pl/F3.htm

ODMIANY ROŚLIN NASZYCH PRZODKÓW TO OGRÓD OBFITOŚCI
http://www.surawka.republika.pl/MZZ10.htm

DWANAŚCIE NAJGORSZYCH I DWANAŚCIE NAJLEPSZYCH NIE ORGANICZNYCH PRODUKTÓW ŻYWNOŚCIOWYCH
http://www.surawka.republika.pl/OZ4.htm

Dlaczego by nie spożywać pożywienia prosto z dzikiej przyrody?
http://www.surawka.republika.pl/DJZ1.htm


tutaj kilka starych odmian:
http://ogrody.gazetadom.p...61,4594226.html

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 21:08   

Maad napisał/a:
ale i tak to nic wnosi do dyskusji o wpływie człowieka na ilość fruktozy

ja tylko napisałem, że nie należy się obawiać jedzenia rodzimych owoców (najlepiej dzikich lub z własnego sadu) i miodu, bo to nie one są odpowiedzialne za epidemię otyłości i różniaste choroby na tym świecie - nie tylko nie należy się obawiać, ale warto je jeść jako źródło węgli, przy oczywistym dla nas założeniu, że tych węgli ma być niedużo
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 12:28   

Hannibal napisał/a:
przecież napisałem powyżej, że jest na odwrót - te dzikie, ze starych odmian są słodsze od tych komercyjnych
moja matka wspomina u siebie na wsi truskawki, że były znacznie słodsze od tych, co dzisiaj można kupić

Hannibal napisał/a:
ja tylko napisałem, że nie należy się obawiać jedzenia rodzimych owoców (najlepiej dzikich lub z własnego sadu)

mieszasz Hannibal :-/
nie masz racji, dzikie są mniej słodkie niż komercyjne, dotyczy to np. jabłek, gruszek
przy tej samej ilości słońca nowoczesne odmiany będą słodsze

truskawki łatwo napompować wodą i pokolorować chemią, dlatego nie są dobrym przykładem do porównywania, tym bardziej, że nie ma czegoś takiego jak dzikie truskawki
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 15:01   

Maad napisał/a:
nie masz racji, dzikie są mniej słodkie niż komercyjne, dotyczy to np. jabłek, gruszek
przy tej samej ilości słońca nowoczesne odmiany będą słodsze

rany, mam jeszcze raz powtarzać? pytałem się matki, jakie były owoce za jej czasów, które uprawiali jej rodzice na swoim ogródku, a także jakie były w lasach? odpowiedź była jednoznaczna - słodziutkie truskawki (z ogródka), słodziutkie maliny (z lasu); a chodzi o rejon Podlasia, a dokładnie Nadbużański Park Krajobrazowy
te dzisiejsze są dla niej mniej słodkie i takie nijakie
nie wiem jak z jabłkami, bo nie mam porównania
moje gruszki klapsy ze starego drzewa na działce (żadna komercha) są wyraźnie słodkie
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
xvk 

Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 31 Sie 2009
Posty: 715
Skąd: Poznań
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 15:51   

Hannibal napisał/a:
są dla niej mniej słodkie i takie nijakie


Ja podobnie widzę smak nowych odmian: nijakie, ze zmnieszoną ilością dawnego charakterystycznego dla gatunku aromatu, za to większe, napompowane wodą, kolor i wygląd przyciąga ale smak rozczarowuje. Chyba ten aromat zwiekszał to wrażenie słodkości.
To dobrze (dla mnie), że juz tak nie smakują, bez żalu ograniczam ilość zjadanych owoców. Jak spotkam starą odmianę np. jabłko papierówka, to wtedy jestem smakoszem :)
Przyszło mi jeszcze do głowy, że kiedyś cukier, słodycze były rzadziej obecne w jadłospisach, wtedy i zmysł smaku człowieka był bardziej wyczulony na naturalną słodycz owoców.
Funkcjonuje opinia o kwaśnych, zdziczałych owocach ze starych drzew, np. przydrożnych, zaniedbanych. Nie znam ich smaku bo nie trafiałam na nie w porze dojrzałości do zbiorów.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 16:00   

xvk napisał/a:
Przyszło mi jeszcze do głowy, że kiedyś cukier, słodycze były rzadziej obecne w jadłospisach, wtedy i zmysł smaku człowieka był bardziej wyczulony na naturalną słodycz owoców.

u mojej matki słodkie rzeczy się jadło - różne ciasta, serniki, pierogi na słodko, etc.
więc to nie kwestia zmysłu
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Wto Paź 13, 2009 21:11   

Hannibal napisał/a:
rany, mam jeszcze raz powtarzać? pytałem się matki, jakie były owoce za jej czasów, które uprawiali jej rodzice na swoim ogródku, a także jakie były w lasach? odpowiedź była jednoznaczna - słodziutkie truskawki (z ogródka), słodziutkie maliny (z lasu); a chodzi o rejon Podlasia, a dokładnie Nadbużański Park Krajobrazowy
te dzisiejsze są dla niej mniej słodkie i takie nijakie
nie wiem jak z jabłkami, bo nie mam porównania
moje gruszki klapsy ze starego drzewa na działce (żadna komercha) są wyraźnie słodkie

tete
mnie nikt nie musi nic opowiadać
dobrze znam to od lat 50
stare uprawne odmiany przedwojenne nie były takie ach i och
po rewolucji lat 60tych dopiero się poprawiły
póżniej to badziewie nastało
teraz zaczyna się poprawiać
w lasach nic się nie zmieniło
dzikie to dzikie
jagody, poziomki, maliny i jeżyny były i są ok
ale dzikiego owocu do pyska nie weźmiesz żeby cię nie pokręciło
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Paź 13, 2009 21:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 21:21   

ali napisał/a:
ale dzikiego owocu do pyska nie weźmiesz żeby cię nie pokręciło

no to chyba ty masz z nimi problem, bo ja czy Waldek jakoś nie mamy
żurawina jest jedynie nie-słodka, ale dzisiaj jadłem i nic mnie nie kręci
a dzikie leśne jeżyny czy poziomki (miałem okazję jeść tego lata) to już miodzio
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Gru 12, 2009 15:47   

O "wielbicielach" i dokarmiaczach otyłych kobiet:

http://partnerstwo.onet.p...,1,artykul.html

Cytat:

Feedersi - wielbiciele grubych kobiet
Małgorzata Lachowicz-Jachim / Onet.pl

Gdy Gina osiągnęła wagę 380 kg, jej mąż Mark był w siódmym niebie. Była dla niego spełnieniem erotycznych fantazji. W końcu udało mu się „stworzyć” najgrubszą kobietę na świecie.

Uwielbiają otyłe kobiety. I nie chodzi tutaj o panie z lekką nadwagą, ale o osoby o naprawdę pokaźnych gabarytach. Podniecają ich fałdki tłuszczu, cellulit, rozstępy i zrogowaciała skóra. Zasada jest prosta – im większa kobieta, tym bardziej atrakcyjna. O kim mowa?

Feedersi (ang. dokarmiacze, wypasacze) to osoby z zaburzeniem preferencji seksualnych, u których podniecenie wywołuje otyłość. W większości przypadków są to mężczyźni. Źródłem fascynacji feedera jest tuczenie drugiej osoby. Niektórzy odczuwają dodatkowe doznania, poniżając swoje partnerki ze względu na ich tuszę lub obserwując, jak ich kobieta spożywa posiłek. - Tym, co sprawia, że feederyzm jest tak zbliżony do seksualności, jest fakt, że jedzenie jest tak zmysłową i hedonistyczną przyjemnością jak seks. Uważam, że dwie osoby jedzące i wzajemnie się tuczące są, obok kochającej się pary, najbardziej zmysłowym widokiem. Dwoje ludzi karmiących się czekoladą… co w tym złego – napisał na forum „Dimensions Magazine” fa_man_stan.

Według seksuologa, dra Andrzeja Depko, jest to po prostu „odmiana fetyszyzmu, w której fetyszem staje się nadmiernie otyłe ciało kobiety”. - Podłoże feederyzmu jest takie samo, jak każdej innej dewiacji seksualnej - tłumaczy.

A jak feedersi określają samych siebie? Zgodnie z definicją, którą można znaleźć na brytyjskiej stronie feedersów, dokarmiacz to „mężczyzna, który kocha otyłe kobiety. Wielu mężczyzn i wiele kobiet podnieca wszystko, co jest związane z otyłością. Dla FA (ang. Fat Admirer – osoba lubiąca krągłości) nazwanie kogoś grubym jest największym komplementem i docenieniem czyjegoś piękna”.

- Chciałbym pomóc seksownej kobiecie przytyć. Uczestniczyć w powiększaniu się jej brzucha i całego ciała. Jeżeli szukasz kogoś, kto pomógłby ci przytyć, znalazłaś idealnego faceta. Jestem byłym zawodowym graczem baseballu, który wie, jak się odżywiać i jak przytyć bez rozstępów – zachęca na forum feedersów Noir.

Gina i Mark

Niektórzy dokarmiacze nie znają granic w spełnianiu fantazji seksualnych. Potrafią uwięzić żonę w jej własnym ciele, ponieważ pełna kontrola nad jej życiem działa na nich stymulująco. W 2003 roku telewizja Chanel4 wyemitowała film dokumentalny „Fat Girls and Feeders” opowiadający o życiu Giny i Marka.

Gina była zakompleksioną dziewczyną, która od zawsze uważała, że jest nieatrakcyjna i gruba (mając 24 lata, ważyła już około 150 kg). Wszystko zmieniło się, kiedy w jej życiu pojawił się Mark, w którego oczach była ideałem kobiecości. Mark był z kolei klasycznym przykładem feedera, choć wolał określać siebie mianem enablera (ang. osoby, która pomaga drugiemu człowiekowi osiągnąć jakiś zamierzony cel). Od zawsze kochał grube kobiety, a Gina wydawała się spełnieniem jego marzeń. Jego obsesją było „stworzenie” najgrubszej na świecie kobiety.

Po kilku latach małżeństwa, dzięki usilnym staraniom, sprawił, że Gina osiągnęła wagę 380 kg i tym samym trafiła do Księgi rekordów Guinnessa. Mark skrupulatnie rejestrował każdy dodatkowy kilogram swojej żony. Początkowo skupiał się tylko na robieniu nagich zdjęć. Z czasem zaczął nagrywać filmiki wideo, które umieszczał w internecie, co zresztą przyniosło parze niemałe pieniądze. W ciągu 10 lat małżeństwa Gina stała się kaleką przykutą do łóżka, całkowicie zdaną na opiekę Marka. W końcu powiedziała stop i poddała się operacji zmniejszenia żołądka, po której pozbyła się połowy swojej wagi. Ta decyzja spowodowała, że para mało się nie rozstała, a Mark przez pewien czas nie mógł znieść widoku Giny.

- Myślę, że spełnianie fantazji Marka było z mojej strony wspaniałomyślne. Nie zrobiłam tego jednak bez pewnego poświęcenia. Czy zrobiłabym to jeszcze raz? Prawdopodobnie nie. […] Przez większość tego czasu byłam całkiem szczęśliwa, ale były także momenty głębokiego smutku i żalu. Jednak kiedy już się dojdzie do takiego rozmiaru, nie można zbyt wiele zrobić – wyznała Gina.

Instrukcje tuczenia

Metody tuczenia są różne. Na jednej z brytyjskich stron, przeznaczonej dla miłośników obszernych kształtów, można znaleźć m.in. opis instruujący, jak „zachęcić” kobietę do zjedzenia dużych ilości pokarmu: „Musisz się upewnić, żeby talerz nie był zbyt pełny i żeby było trochę wolnego miejsca wokół brzegów. W ten sposób sprawisz, że twoja znajoma nie zauważy, jak duża jest porcja, przez co nie poczuje się pełna od samego patrzenia na jedzenie. […] Wkrótce skończy swoją porcję, a ty przyniesiesz jej kolejną. […] Gdy zauważysz, że twoja znajoma zacznie się angażować w waszą znajomość, rozpocznij rozmowę na jej ulubione tematy. To spowoduje, że dobrze się poczuje i nie będzie skupiała się na jedzeniu. […] Kiedy z pewnym wysiłkiem skończy swoje kolejne danie, pogratulujesz jej i wspomnisz, że przecież byłoby nieładnie wyjść bez deseru, po czym zaproponujesz lody. […] Gdy powie, że jeszcze nigdy nie była tak pełna, zapewnij ją, jak seksownie wygląda w tym momencie. Możesz dodać, że świetnie bawiłeś się tego wieczoru i że powinniście się spotykać częściej. Ona ci przytaknie. Po wyjściu będzie podziwiał jej nabrzmiały brzuch i pomyślisz, jak świetnie wyglądałaby, gdyby bluza, którą ma na sobie, była na nią za ciasna. Po kilku tygodniach tego typu posiłków tak się stanie”.

Tego typu instrukcja nie jest jednak pojedynczym przypadkiem. Bardziej dociekliwi mogą natrafić na różnego rodzaju nagrania programujące podświadomość. Takie sugestie hipnotyczne mają na celu pomóc kobiecie, która jest gainerką (określenie gainer jest synonimem słowa feedee, czyli wypasana, karmiona, ale z tą różnicą, że gainerki najczęściej próbują przybrać na wadze na własną rękę i rzadziej korzystają z pomocy encouragera, czyli zachęcacza), w szybkim tempie przybrać na wadze. Spokojny, niski i lekko usypiający głos mężczyzny powoli wprowadza słuchacza w trans:

- „[…] Za każdym razem, kiedy będziesz tego słuchała, potrzeba jedzenia i głód będą coraz większe. Będziesz słuchała nagrania ciągle i ciągle i odkryjesz, że potrzebujesz jeść więcej i więcej. Jedzenie, które stoi przed tobą, nie może zostać odsunięte. Ty po prostu musisz je zjeść. […] Jedząc czujesz się spełniona, jedzenie jest dla ciebie wszystkim, a chcesz i potrzebujesz go więcej i więcej każdego dnia […], nie możesz nic na to poradzić, nie możesz tego powstrzymać. Im jesteś grubsza, tym jest smaczniejsze. Im więcej, tym lepiej. Nie musisz się martwić swoimi problemami z wyglądem, ponieważ wiesz, że jesteś szczęśliwa taką, jaką jesteś. Jedzenie jest twoim przyjacielem i sprawia, że jesteś szczęśliwa. A ty chcesz i potrzebujesz być szczęśliwa”.

- Jeżeli ktoś coś takiego robi, to znaczy, że to jest przestępstwo – komentuje powyższe nagranie dr Andrzej Depko. - Hipnozy nie wolno używać do celów które potencjalnie mogą szkodzić dobru lub zdrowiu człowieka. To nagranie to raczej oszustwo, niemniej jednak, jeżeli chociaż jedna osoba po czymś takim przytyła, to jest to przestępstwo - dodaje.

Ofiary czy manipulatorki?

- Możesz kogoś więzić w domu lub piwnicy albo uczynić z niego więźnia w jego własnym ciele – tłumaczy Hanne Blank, amerykańska pisarka, znana ze swoich publikacji na temat seksualności. - Są przypadki, w których feedersi twierdzą, że są w związku feeder-feede za obopólną zgodą. Może to być jednak bardzo trudne do udowodnienia. Jest to bardzo „śliska” sprawa z powodu szkód, jakie tak wiele otyłych kobiet odnosi ze względu na to, że są emocjonalnie manipulowane. Tym bardziej, że ludzie są w stanie posunąć się do takich skrajności ze strachu przed utratą partnera.

Blank dodaje także, że kobieta, która jest emocjonalnie zaangażowana w związek i która boi się stracić partnera, może nie zdawać sobie sprawy z sytuacji, w jakiej się znalazła.

Warto jednak postawić pytanie, czy postrzeganie kobiety z perspektywy ofiary nie jest stereotypem? W końcu wiele kobiet uważa swoją tuszę za atut. Dla niektórych ich wygląd jest także źródłem dochodów. Wystarczy zobaczyć, jaką popularnością cieszą się strony poświęcone tej tematyce oraz witryny zakładane przez BBW (ang. Big Beautiful Women - duża piękna kobieta).

W amerykańskim programie telewizyjnym „Dr Keith”, prowadzonym przez psychiatrę Keitha Ablowa, w odcinku poświęconym otyłym kobietom jednym z gości była Rhonda, która waży 167 kg, ale jej wymarzona waga to 200 kg. – Uwielbiam być wielka, kocham mój rozmiar. To niesamowite wiedzieć, że mam taką władzę i że mężczyźni padają mi do stóp - mówiła. - Kiedy wchodzę do pokoju, wszyscy robią „wow” i właśnie o to mi chodzi – tłumaczyła z kolei Hot Chocolate. – My jesteśmy wersją top modelek, tylko w rozmiarze BBW.

- Jestem zła, widząc, jak feedersi są potępiani za swoje preferencje. Mam wrażenie, ze krąży wieść gminna o złym człowieku przynoszącym pączki i karmiącym nimi niechętną, ale potrzebującą miłości partnerkę, żeby w efekcie unieruchomić ją, a następnie porzucić dla kolejnego „celu do utuczenia”. Znam ten temat od bardzo dawna i widziałam tylko jeden przypadek takiego zachowania, ale szczerze mówiąc, facet był dupkiem, a ona i tak za wszelką cenę chciała jego uwagi - pisze HeatherBBW na jednym z forów „Dimensions Magazine” - W tej chwili mam 33 lata i ważę 213 kg. W moim życiu spotykałam się z bardzo dużą liczbą FA. Miałam też to szczęście pojawić się w mediach dedykowanych otyłym osobom. Zawarłam wiele przyjaźni, które doprowadziły do wielu randek. Umawiałam się prawdopodobnie z większą liczbą fedderów, niż zdawałam sobie sprawę. Trzy związki były bardziej zaawansowane, ale z racji na ich minimalną liczbę z pewnością nie mogę „winić” tych mężczyzn za moją nadwagę – dodaje.

- Ofiarą jest ten, kto czuje się wykorzystywany i kto czuje, że jego życie zostało podporządkowane zaspokajaniu potrzeb drugiej strony – tłumaczy dr Andrzej Depko. - Jeżeli dana osoba nie ma takiego poczucia, to trudno mówić o wykorzystywaniu. Czasami ludzie tworzą bardzo stabilne związki oparte na występowaniu dewiacji u jednej z płci lub u obydwojga. Ich związek jest bardzo komplementarny i czasem jest trwalszy od niejednego związku, w którym takie zaburzenia nie występują.


Nie zgadzam się z podsumowaniem dr Depko, bo na tej samej zasadzie można byłoby usprawiedliwić np. pedofilię. Albo może na tej samej zasadzie aktywnie pomagajmy (szczególnie młodym) samobójcom odejść z tego świata. Poza tym, co to za oksymoron o "stabilnym związku opartym na dewiacji" :what: ? Psychologiczna poprawność jak widać już sięga totalnego absurdu.

Zjawisko opisywane w artykule to już nie jest niewinny fetysz, to spowolnione i wyszukane morderstwo/samobójstwo. I jak zwykle, zero prób zastanawienia się nad przyczynami takiego zachowania. A odpowiedzi - jak zwykle - siedzą w dziale "Sfera psychiczna"...

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Gru 12, 2009 15:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Sob Gru 12, 2009 23:02   

O matkooo...zastanawia mnie jak można po taaaaakim
żarciu chciec ,coś chcieć :evil: Już ciekawośc mnie zzera
by zobaczyć tą wspinaczke na taką GÓRE mięsa
może to nie chodzi o kochanie tylko poszukiwanie
,tego magicznego trójkąta
_________________
pozdrawiam
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Gru 12, 2009 23:41   

figa napisał/a:
wspinaczke na taką GÓRE mięsa


Chyba chciałaś powiedzieć "górę TŁUSZCZU".

Marishka
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Gru 13, 2009 10:22   

kiedyś oglądałam taki program w tv , kobieta nie była w stanie już wstać z łóżka tak ją zboczony mąż utuczył, a z jaką zadowoloną miną ganiał w okół niej i coś tam pomrukiwał pod nosem że jeszcze mało mu tych zwałów tłuszczu .... :shock: od razu "rzuciło mi sie w oczy to" ze z tym facetem przede wszystkim, jest cos nie tak......ale niczego nie sugerowano, wrecz przeciwnie przedstawiono jako opiekuńczego męża.... z drugiej strony jak fatalnie musi funkcjonować mózg takiej kobiety żeby chcieć doprowadzić sie do takiego stanu? zresztą to dotyczy wszystkich nałogów nie tylko patologicznego obżarstwa....
 
     
carbon

Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 175
Wysłany: Pon Gru 14, 2009 15:44   

Biedna Kobieta tuczyla sie bo maz kazal - a rozum jej to gdzie? Poprostu kochala jesc a maz temu przyklaskiwal i mu sie to podobalo , takie zboczki nie wybieraja modelek tylko juz otyle kobiety bo wiedza ze takie kochaja zarcie.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pon Gru 14, 2009 16:39   

carbon napisał/a:
...takie zboczki nie wybieraja modelek tylko juz otyle kobiety bo wiedza ze takie kochaja zarcie...
Ciekawe ilu jest takich "zboczkow" w "krainie hamburgerow"
i Szczuplych Bogatych Zydow zatrudniajacych "intelektualistow z Bialegostoku" do nocnego sprzatania w swoich sklepach i do "gosposiowania na domkach"? :viva:
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Pon Gru 14, 2009 21:38   

Hannibal napisał/a:
ali napisał/a:
ale dzikiego owocu do pyska nie weźmiesz żeby cię nie pokręciło

no to chyba ty masz z nimi problem, bo ja czy Waldek jakoś nie mamy
żurawina jest jedynie nie-słodka, ale dzisiaj jadłem i nic mnie nie kręci
a dzikie leśne jeżyny czy poziomki (miałem okazję jeść tego lata) to już miodzio

owoce dzikie to dzikie jabłka , grusze i reszta
ciekaw jestem jak je poźresz
wcześniej nim sfermentują
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Gru 14, 2009 21:40   

ali napisał/a:
owoce dzikie to dzikie jabłka , grusze i reszta
ciekaw jestem jak je poźresz
wcześniej nim sfermentują

owoce dzikie to są też maliny, poziomki, jeżyny, mirabelki, jagody, żurawina
wszystkie je miałem okazję zjeść i mi smakują :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Sty 20, 2010 22:58   

Otyłość i... geny :roll: :

http://portalwiedzy.onet....czasopisma.html

Marishka
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Sty 20, 2010 23:44   

W ogole ten art jest typowo ojmletowy, dęty po prostu. Na przyklad to:
Cytat:
Nasz organizm w jakiś sposób wie, jak jesteśmy grubi. Ale do dziś nie wiemy, jak zdobywa tę wiedzę.

Jak to nie wiemy? Wiemy. Leptin. I gherlin. Dwa hormony uzaleznione od poziomu tluszczu w adipocytach. Zazwyczaj b. niskie u osob glodujacych (np. anoreksja - tylko ze tu akurat cechy osobowsci rzutuja - obsesywny perfekcjonizm, anhedonia - pewnie zreszta Marishka wiesz znacznie lepiej ode mnie)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Sty 20, 2010 23:47   

_flo napisał/a:
W ogole ten art jest typowo ojmletowy


No przecież! Stąd mój :roll:

Marishka
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Sty 20, 2010 23:50   

Aha! Masz pewnie procent od kliknietych ojmletow.. !
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Sty 20, 2010 23:54   

Tak, tak, mam też % od propagowania Miller, Sarno, Jonesa, Wilsona i kogo tam jeszcze? :evil:
A no przecież - mojego Kochanego Tomka :-D

Marishka
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Sty 20, 2010 23:57   

M i T napisał/a:

A no przecież - mojego Kochanego Tomka

Przewaza szale. :) Czytam Miller wlasnie btw.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Sty 28, 2010 20:44   

A tu widzimy piękny przykład robienia wody z mózgu osobie otyłej, czyli "moc pozytywnego myślenia" zastosowana tam, gdzie nie powinna być stosowana:

http://www.onet.tv/ten-ty...l#m=6061861,c=5

Dziewczyna na początku filmiku doskonale zdawała sobie sprawę z REALNEGO problemu i przy odpowiednim wsparciu i zmianie nawyków żywieniowych pewnie dałaby sobie radę ze zbędnymi kilogramami. Ale przeciez program nie jest o tym, tylko o oszustwach, które należy stosować, by móc "pokochać siebie". Cudzysłów dlatego, że w rzeczywistości nie ma to nic wspólnego ze zdrową miłością własną, a jest jedynie samooszukiwaniem się dla potrzeb TV.

I co widzimy na końcu? Dziewczyna "pokochała" swoje fałdy i swój nowy imidż. Tylko jak się poczuje, kiedy zmyje makijaż z twarzy i lakier z włosów? Na jak długo styknie tej "miłości"? Bo to, że wały i kompleksy zostaną, to pewne.

Najlepszy był dialog z kobietą od bielizny, która podciągnęła naszej bohaterce stringi tak, że musiały nieźle się werżnąć wiadomo gdzie:

- I nie po to masz kobitko szorto-stringi by je zakładać jak pantalony.
- To niewygodne jest...
- A kto ci powiedział, że seksowna kobieta ma mieć wygodnie? Przede wszystkim masz mieć ładnie!

:faint:

Szkoda dziewczyny, bo zamiast dowiedzieć się jak skutecznie wrócić do normalnej wagi i zdrowia, usłyszała jedynie o tym, jak oszukiwać samą siebie i innych, manipulując słowami, kolorami i kształtami. Wiem, wiem, taka specyfika tego planktonicznego programu, ale szkoda mimo wszystko...

Marishka
 
     
kasiaula79

Dołączył: 07 Lut 2010
Posty: 3
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 13:55   Re: Dlaczego ludzie za dużo jedzą?

Hannibal napisał/a:
Yo_ga79 napisał/a:
Intrygujące pytanie, prawda? Sporo ostatnio o tym myślałam, bo przecież każdy wie, co powienien jeść, a czego unikać żeby nie tyć / lub ewentualnie schudnąć. A jednak ludzie spożywają jedzenie, które im szkodzi - powoduje różne choroby, tycie, spadek popędu seksualnego, cellulit itp. Dlaczego?

każdy to wie? :o
każdy wie, że trzeba jeść warzywa i owoce 5 razy dziennie + pełnoziarniste pieczywo + ryby
ale jak dobrze wiemy na czymś takim większość ludzi kiepsko chudnie i efekt jojo gwarantowany
wg mnie mało kto wie, co powinien jeść, a czego unikać żeby być szczupłym i zdrowym; mało kto wie, że trzeba jeść tłusto i ubogowęglowodanowo
ludzie za dużo wcale nie jedzą; jedzą po prostu mnóstwo niezdrowych produktów i tyle; kcal nie wychodzi z tego aż tak dużo, jednak jest to kcal marniutkiej jakości


dlaczego, bo jedza nie wlasciwe jedzenie, za malo surowych rzeczy,,,,bogactwa tak nam potrzebnego bialka znajdziemy w "zielskach: czyli wszystkich typach salat, rzysmskiej, rucoli, mieszanych ziolowych, jamruzu...zmieniajac styl zycia na 100%raw-surowy, czlowiek jest W STANIE pozbyc sie wszystkich chorob, a o to nam chodzi, bo bole glowy, migreny, tycia, chudniacia na przemian sie z tym wiaza, i BARDZO WAZNE, KAZDY POWIEN PRZEJSC CZYSZCZENIA - CANDIDA-ja ma kazdy kto choc raz w zyciu bral antybiotyki....ja przechodzac na surowa diete, widze roznice i w zachowaniu moim-bardziej jestem spokojna, jak i widze efekty na skorze- twarz wygladzila sie, jak i jest skora bardziej miekka i wyglada mlodziej...jeszcze jedno cwiczenia ida w parze, o tym nie mozemy zapominaj, a np. skaczac na mini-trmpolinie REBOUNDER - przez 2 TYLKO min, to jest tyle samo co musielibysmy biegac przez 12 min, badz chodzic marszem przez 24 min.
Ps. przechadzac na raw diet - najlepiej zaczac od - zakupu mixera i blendowac pol na pol zielsko z owocami ;-)moja coreczka 2 lata uwielbia to;-)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
     
kasiaula79

Dołączył: 07 Lut 2010
Posty: 3
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 14:00   

M i T napisał/a:
A tu widzimy piękny przykład robienia wody z mózgu osobie otyłej, czyli "moc pozytywnego myślenia" zastosowana tam, gdzie nie powinna być stosowana:

http://www.onet.tv/ten-ty...l#m=6061861,c=5

Dziewczyna na początku filmiku doskonale zdawała sobie sprawę z REALNEGO problemu i przy odpowiednim wsparciu i zmianie nawyków żywieniowych pewnie dałaby sobie radę ze zbędnymi kilogramami. Ale przeciez program nie jest o tym, tylko o oszustwach, które należy stosować, by móc "pokochać siebie". Cudzysłów dlatego, że w rzeczywistości nie ma to nic wspólnego ze zdrową miłością własną, a jest jedynie samooszukiwaniem się dla potrzeb TV.

I co widzimy na końcu? Dziewczyna "pokochała" swoje fałdy i swój nowy imidż. Tylko jak się poczuje, kiedy zmyje makijaż z twarzy i lakier z włosów? Na jak długo styknie tej "miłości"? Bo to, że wały i kompleksy zostaną, to pewne.

Najlepszy był dialog z kobietą od bielizny, która podciągnęła naszej bohaterce stringi tak, że musiały nieźle się werżnąć wiadomo gdzie:

- I nie po to masz kobitko szorto-stringi by je zakładać jak pantalony.
- To niewygodne jest...
- A kto ci powiedział, że seksowna kobieta ma mieć wygodnie? Przede wszystkim masz mieć ładnie!

:faint:

Szkoda dziewczyny, bo zamiast dowiedzieć się jak skutecznie wrócić do normalnej wagi i zdrowia, usłyszała jedynie o tym, jak oszukiwać samą siebie i innych, manipulując słowami, kolorami i kształtami. Wiem, wiem, taka specyfika tego planktonicznego programu, ale szkoda mimo wszystko...

Marishka



LUDZIE !!!!
OBUDZCIE SIE,,,,,,,,KAZDY WYGLADA TAK JAK JE,,,,,I TU ABSOLUTNIE GENY NIE MAJA NIC WSPOLNEGO Z TYM,,,,,,,JADZAC WLASCIWE JEDZENIE, CZYLI SUROWE, JESTESMY W STANIE OCZYSZCZIC ORGANIZM , JAK I UMYSL....POCZYTAJCIE O ANN WINGMORE, CZY VICTORII BOUTENKO,,,,JAK ZAPRASZAM NA " LIVE SPEECH " Z VICTORIA DO GORZOWA W MARCU....
POZDRAWIAM I POWODZENIA NA NOWEJ "DIECIE" ZYCIA,,,,TO NIE POWINNA BYC DIETA, LECZ NA STYL ZYCIA, BO JESLI KTOS KRAKTUJE DIETE,ZE MUSI DOJSC DO JAKIEGOS CELU, TO I W MOZGU TEZ SIE TWORZA TAKIE INFORMACJE I ZYJEMY CIAGLE POD PRESJA...A WTEDY TO TYLKO MINUTA DO ZOSTANIA ZMANIPULOWANYM PRZEZ DUUUUUUUZE KONCENRY I DIETETYCZNE I FARMACEUTYCZNE
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 14:25   

Kasiula, tylko nie pisz wielkimi literami, bo to oznacza krzyk. :)
Mnie nie musisz przekonywać do surowego, bo dla mnie to też podstawa. Tylko chyba Ty jadasz dużo roślin, a ja jadam głównie surowe zwierzęce :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
kasiaula79

Dołączył: 07 Lut 2010
Posty: 3
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 14:27   

Ok, nie bede uzuwac duzych liter ;-) nie wiedzialam,,,co do za duzo roslin, to myslisz sie,,,,bo mam w sam raz,,,a jak smakuje surowe mieso i jakie jesz, jak moge spytac???czy kazde, czy czy kupujesz je w marketach czy gdzie? bo jak wiesz, to mieso jest ph.kwasowe, a to nie dobrze dla nas
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 14:30   

To siem nazywa redukcjonizm zywieniowy..

Czynnik genetyczny jest nie do pominiecia. To tak oczywiste, ze azszkoda czasu to uzasadniac.
Ponadto jezeli w okresie krytycznym, tj w czasie ciazy, podczas karmienia piersia i w czasie najintensywniejszego wzrostu cos zostalo schrzanione, to potencjal wynikajacy z genotypu jest odpowiednio oslabiony.

Wiele tez zalezy od zywienia, przy czym ja to widze tak, ze im ktos ma nizsza wartosc biologiczna tym zywienie jest u niego istotniejsze by utrzymac tego kogos w stanie wzglednego zdrowia.

Ale to nie wszystko. Procz tego dochodza inne czynniki takie jak sen, solaryzacja. To tez jest nie do pominiecia.

No i wazna, czesto bagatelizowana kwestia to psychika.
Niby kazdy wie, ze stres wykancza, zabija.
Niby to takie oczywiste.
A jednak tak ciezko uwierzyc w istnienie relacji psycosomatycznych.
Tak wiele czasu potrzeba by dotarlo, ze tlumione badz nieuswiadomione emocje moga nas niszczyc, zabijac po kawalku dzien w dzien.

Zarcie to nie wszystko.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 14:32   

kasiaula79 napisał/a:
Ok, nie bede uzuwac duzych liter ;-) nie wiedzialam,,,co do za duzo roslin, to myslisz sie,,,,bo mam w sam raz,,,a jak smakuje surowe mieso i jakie jesz, jak moge spytac???czy kazde, czy czy kupujesz je w marketach czy gdzie? bo jak wiesz, to mieso jest ph.kwasowe, a to nie dobrze dla nas

surowe mięso ma ph bliższe neutralnemu
ph kwasowe nie jest złe - to jest mit
wiele zdrowych ludów miało niższe ph
tu jest cały dział poświęcony jedzeniu na surowo - http://www.dobradieta.pl/forum/viewforum.php?f=26
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 20, 2010 14:59   

Nie pamiętam, czy ten artykuł już wklejałam, ale warto przeczytać raz jeszcze:

http://zdrowie.onet.pl/15...sychologia.html

Cytat:

Apetyt z emocji
Monika Bąk-Sosnowska

Jedzenie dla niektórych ludzi znaczy dużo więcej niż zaspokajanie głodu – jest lekarstwem na zły nastrój i bezradność. Spożywane w nadmiarze prowadzi do otyłości, a kiedy zmienia się w obsesję – sprawia, że racjonalne myślenie przegrywa z apetytem. Dlaczego nie potrafimy powstrzymać się od objadania?

Martyna ma 31 lat, waży 120 kg i od dziecka zmaga się z otyłością. Pracuje w księgowości, mieszka sama w wynajętej kawalerce. Ma kilku znajomych, jednak w ciągu ostatnich miesięcy znacznie ograniczyła z nimi kontakty. Cierpi z powodu swojej tuszy. Nie ma w domu wagi ani luster, a kiedy zdarzy jej się dostrzec odbicie swojego ciała w sklepowej witrynie, odwraca się ze wstrętem. Mówi, że nienawidzi siebie i rozumie reakcje ludzi, którzy jej wygląd komentują z obrzydzeniem. Mimo tego, każdego popołudnia, wracając z pracy, wchodzi do osiedlowego marketu i wypełnia koszyk batonami, chipsami, coca-colą, mrożoną pizzą i frytkami. W domu zasiada w fotelu, włącza telewizor i zaczyna jeść. Je tak długo, dopóki nie poczuje mdłości, a ogólne zmęczenie nie zamieni się w senność. Często nie kładzie się nawet do łóżka, zasypia na siedząco. Następnego dnia wszystko powtarza się od nowa.

Martyna jest typowym przykładem osoby, której umysł i ciało pozostają ze sobą w słabym kontakcie, przez co każde z nich kieruje się własnymi, często odmiennymi priorytetami. Umysł jest racjonalny – zna zasady zdrowego odżywiania, umie przeliczać kalorie i wie dokładnie, dlaczego należy zmniejszyć masę ciała. Mało tego – jest w stanie wymyślić doskonały plan odchudzania i deklaruje gotowość wprowadzenia go w życie. Za głównego przeciwnika uważa ciało, którego nie rozumie i nie akceptuje, więc odcina się od niego, negując cielesne potrzeby i odbierane sygnały. Często wypiera również niewygodne uczucia i informacje dotyczące ciała, chociażby na temat aktualnej wagi. Czasem umysł jest niewzruszony wobec problemów ciała, innym razem wypowiada mu swego rodzaju wojnę, aby je poskromić i siłą zmusić do uległości. Ciało żyje natomiast własnym życiem, pozostając w kontakcie ze światem zewnętrznym, którego jest częścią. Za pośrednictwem układu limbiczno-podwzgórzowego oraz pokrewnych struktur reaguje również na bodźce psychiczne, czego wyrazem są doznania emocjonalne – od radości, podekscytowania, nadziei, po lęk, złość, bezsilność. Uczucia oraz towarzyszące im reakcje cielesne pojawiają się zarówno w odpowiedzi na codzienne sytuacje, jak i na wspomnienia, skojarzenia, wczesne doświadczenia. Przyczyniają się do gromadzenia napięcia i dyskomfortu, co z kolei zmusza do poszukiwania skutecznego sposobu rozładowania się, by odczuć ulgę i satysfakcję. Dla wielu osób takim sposobem staje się jedzenie. Jest łatwo dostępne, stosunkowo niedrogie, nie wymaga angażowania innych osób, a co najważniejsze – jest skuteczne. Od najmłodszych lat kojarzy się z poczuciem bezpieczeństwa, przyjemnością, pocieszeniem, radością. Staje się wyuczonym, symbolicznym sposobem komunikowania się z samym sobą oraz z innymi ludźmi.

Obrona przed zagrożeniem

Większość ludzi objada się pod wpływem stresu, chociaż jego powody są kwestią bardzo indywidualną. Jak twierdzą Richard Lazarus i Susan Falkman, twórcy współczesnej teorii stresu – stres jest uzależniony przede wszystkim od interpretacji sytuacji. Joanna Laitinen i jej współpracownicy wykazali, że zestresowane kobiety sięgają po jedzenie zwłaszcza wtedy, gdy nie mają emocjonalnego wsparcia, mężczyźni zaś – gdy pozostają przez dłuższy czas bez stałej partnerki lub bez pracy. Stres wzmaga u obu płci apetyt na kiełbasę, hamburgery, pizzę, czekoladę i alkohol. W niektórych sytuacjach – gdy poziom napięcia oceniany jest jako niewielki bądź umiarkowany – jemy przez cały czas, znacznie więcej niż potrzeba, by zaspokoić głód. Dzieje się tak zwłaszcza w sytuacjach, gdy źródło zagrożenia jest niejasne (np. bezprzedmiotowy lęk towarzyszący nerwicy). Jeśli natomiast stres jest wyjątkowo silny i uruchamia w ciele szereg reakcji nastawionych na walkę lub ucieczkę, to powoduje zahamowanie apetytu do czasu aż zagrożenie minie. Dopiero wtedy pojawia się niepohamowany głód, który jest formą odreagowania napięcia. Uważa się ponadto, że określone emocje mogą wywołać apetyt na konkretne potrawy. Cynthia Power, psychoterapeutka z Illinois zaobserwowała, że zdenerwowani najchętniej sięgają po mięso, smutni pocieszają się słodyczami, a samotni zajadają się makaronem i ryżem.

Opieka nad sobą

Kiedy indziej – jak w opisanym wyżej przypadku Martyny – objadanie się jest formą znieczulenia, odcięcia się od emocji w ogóle. Trudne doświadczenia z dzieciństwa, jakie stały się jej udziałem (przemoc ze strony matki), tak bardzo naruszyły poczucie bezpieczeństwa oraz własnej wartości, że aby przetrwać, Martyna „zamroziła się” wewnętrznie. Chroni ją to przed ewentualnymi kolejnymi przykrościami, a rytuał objadania staje się jedyną dostępną formą doznawania przyjemności. Odcinanie się od faktycznych lub subiektywnie postrzeganych zagrożeń oraz budowanie tzw. własnego, wewnętrznego świata jest uwarunkowane funkcjonowaniem psychologicznych mechanizmów obronnych. Są one uniwersalne i występują u wszystkich ludzi w określonych sytuacjach, jednak czasem stają się tak silne lub liczne, że trwale zniekształcają rzeczywistość. U osób otyłych oraz objadających się obserwuje się najczęściej: zaprzeczanie (np. obecności problemu), wyparcie (pozorny brak świadomości problemu, związany również z nieadekwatnym postrzeganiem własnego ciała jako bardziej szczupłego i atrakcyjnego niż w rzeczywistości), racjonalizację (poszukiwanie przyczyny otyłości w genach lub zaburzeniach hormonalnych, przy ignorowaniu wpływu własnego stylu życia), fantazjowanie (np. na temat innego, „lepszego” życia, które będzie możliwe po schudnięciu). Chociaż stosowanie mechanizmów obronnych poprawia samopoczucie i pomaga zachować pozytywny obraz siebie, utrudnia konfrontację z problemem, powoduje wewnętrzny dyskomfort i poszukiwanie środków zaradczych, czego rezultatem może być właśnie nadmierne jedzenie.

Któż z nas nie usłyszał przynajmniej raz w życiu: „musisz jeść, żeby być zdrowym i silnym” albo „jedz, bo potrzebujesz dużo energii”. W sposób naturalny jedzenie kojarzy się ze wzmacnianiem organizmu, zatem kiedy pojawia się odczucie osłabienia – niezależnie, czy jest ono obiektywne i dotyczy ciała, czy też jest to osłabienie odporności psychicznej – odruchowo sięgamy po jedzenie. Taki mechanizm występuje u 42-letniej Teresy. Jako dziecko była drobna, szczupła i blada. Babcia, która opiekowała się Teresą, gdy rodzice byli w pracy, dokładała wszelkich starań, aby wnuczkę „odkarmić”, nagradzała słodyczami i podtykała przekąski. W trzeciej klasie podstawówki Teresa była już znacznie tęższa niż jej rówieśnicy. Nadal po szkole stołowała się u babci, gdzie z apetytem zjadała przygotowane potrawy, ku ogólnemu zadowoleniu rodziny. Dopiero w szkole średniej, kiedy przy wzroście 160 cm ważyła 80 kilogramów, tusza zaczęła jej przeszkadzać. Od tego czasu przeszła kilka nieudanych prób odchudzania. Chociaż dzięki diecie waga początkowo spada, po pewnym czasie znowu ujawniają się stare przyzwyczajenia i problem powraca. Dla Teresy jedzenie stanowi symbol troski i dbania o siebie. Gdy jest na diecie, czuje się pokrzywdzona i obawia się negatywnego wpływu odchudzania na zdrowie. Gdy pojawia się poczucie braku sił witalnych, wewnętrznej pustki, niedosytu czy niezaspokojenia, osoby takie jak Teresa szukają środków wyrównujących ten subiektywnie odczuwany brak. Indywidualne predyspozycje (np. umiejscowienie poczucia kontroli, zdolność odraczania gratyfikacji, uwrażliwienie na smak i zapach), wcześniejsze doświadczenia (np. stosowanie pokarmu jako pocieszenia) oraz aktualne możliwości (np. dostępność pożywienia) mogą sprawić, że to właśnie jedzenie stanie się podstawowym, symbolicznym sposobem opiekowania się sobą. Jedzenie może być sposobem na regulowanie nastroju (np. czekolada na poprawienie humoru), nagrodą (np. ucztowanie z okazji odniesionego sukcesu) czy wypełniaczem czasu, kiedy dopada nas nuda. Dla wielu osób, zwłaszcza kobiet, jedzenie staje się okazją do odpoczynku – usprawiedliwioną przerwą w pracy zawodowej czy zajmowaniu się domem i dziećmi. Nie bez znaczenia jest również związek jedzenia z seksem. Obie te czynności aktywują ten sam obszar mózgu, zwany ośrodkiem przyjemności lub układem nagrody. Jedzenie staje się często skutecznym – alternatywnym wobec seksu – sposobem osiągania satysfakcji.

Na naszą osobowość oraz jakość życia w istotny sposób wpływają również rodzinne przekazy – również te związane z jedzeniem, wyglądem i otyłością – wypowiadane wprost bądź modelowane przez zachowanie osób znaczących. Janusz, 53-letni prawnik, waży 130 kg przy wzroście 180 cm. Na pytanie o przypuszczalne powody swojej tuszy z dumą opowiada o swoich przodkach: W mojej rodzinie mężczyźni zawsze byli postawni. Budzili respekt swoim wyglądem i osiągali sukcesy. Ojciec i dziadek Janusza również byli prawnikami. Przekazywanie zawodu, tak jak silne więzy międzypokoleniowe, to cecha charakterystyczna jego rodziny. Dla bliskich Janusza duża masa ciała jest symbolem męskiej siły. Osoby takie jak Janusz pod wpływem sugestii lekarzy deklarują chęć schudnięcia, jednak towarzyszy temu zwykle silny, aczkolwiek nieuświadamiany opór wewnętrzny. Potrzeba przynależności do rodziny i poczucie, że jest się przez nią akceptowanym, jest jedną z podstawowych potrzeb społecznych człowieka. Nawet jeśli brak jest faktycznych nacisków i jasno sformułowanych oczekiwań, rozstrzygające stają się przekonania i wyobrażenia na temat ich treści. Oprócz genów przejmujemy również od rodziców pewne tradycje związane z jedzeniem – ilość, jakość, częstotliwość posiłków, zamiłowanie do słodyczy lub słonych przekąsek. Od nich uczymy się także sposobów spędzania wolnego czasu, uprawiania aktywności fizycznej, dbania o wygląd czy radzenia sobie ze stresem. Niekiedy nawet otrzymujemy od nich bezpośrednie sugestie na temat preferowanego wyglądu, np. „Jesteś za chuda, powinnaś więcej jeść” albo przeciwnie „Jak ty wyglądasz! Zrzuć trochę kilogramów!”. Każdy ma również swój obraz ciała, poczucie własnej wartości i sposób myślenia o sobie.

Pakt o współpracy duszy i ciała

Dla osób, które nie akceptują siebie, nadmierne jedzenie może stać się formą autodestrukcji, sposobem samokarania. W takim przypadku przejście na dietę wyłącznie w celu redukcji masy ciała nie przynosi pozytywnych rezultatów, może natomiast pogłębiać problemy emocjonalne. Niezbędna okazuje się najczęściej pomoc psychoterapeuty.

Ciało i psychika wpływają na siebie na zasadzie sprzężenia zwrotnego i nic, co dotyczy jednego z nich, nie pozostaje obojętne dla drugiego. Wie o tym każdy, kto choćby w minimalnym stopniu obserwuje siebie. Wpływ czynników psychologicznych na ciało może być korzystny albo destrukcyjny, co manifestuje się m.in. w postaci dolegliwości i chorób. Otyłość jest przykładem choroby, która angażuje zarówno ciało, jak i emocje oraz umysł. Objadanie się pod wpływem silnych emocji, ze stresu lub nudy, inspirowane przekazami rodzinnymi i przekonaniami, powoduje przybieranie na wadze i dolegliwości ciała, to zaś najczęściej nie pozostaje bez wpływu na nastrój i sposób myślenia o sobie.

Bez porozumienia między ciałem i psychiką trudno liczyć na trwały sukces, dlatego nieustanna wojna z nadwagą powinna zostać zastąpiona paktem o współpracy. Odkrycie i zrozumienie własnych potrzeb, wartości i celów staje się szansą nie tylko na życie w zgodzie z samym sobą, ale też na zdrowie fizyczne i dobre samopoczucie.

Dr Monika Bąk-Sosnowska jest psychologiem klinicznym. Prowadzi gabinet psychoterapeutyczny Primodium dla osób w kryzysie, chorych somatycznie i otyłych. Pracuje w Zakładzie Psychologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, gdzie zajmuje się badaniami naukowymi oraz dydaktyką z zakresu psychologii zdrowia.

www.charaktery.eu
Źródło: Charaktery


Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 19, 2010 14:26   

"Ona chce być gruba":

http://www.tvn24.pl/12691...,wiadomosc.html

http://film.onet.pl/zwias...2,fotonews.html

I mamy doskonały przykład poważnego problemu natury psychicznej.

Cytat:
- Lubię mieć nadwagę, lubię być gruba, cały ten aspekt nabierania wagi - mówi 42-letnia Brytyjka, Donna Simpson, której waga już pokazuje 300 kilogramów. [...]

- To była taka walka, że musiałam postawić na bycie naturalną... nie przeszkadza mi to - mówi radośnie.

Dlaczego chce być tak gruba? - Bo zawsze mnie w tym wspierano, w dzieciństwie, w czasie dojrzewania akceptowano mnie taką jaką jestem. Nikt mi nigdy nie powiedział "to dziwne".


Czyżby ofiara bezstresowego wychowania i wszechobecnej tolerancji dla grubasów? Skoro określenie "fat" jest obecnie na zachodzie uznawane za - UWAGA! - chamskie i wybitnie obraźliwe, to może taka polityczna poprawność ma wpływ na zaburzenie percepcji własnego ciała? Skoro wszyscy od dziecka "wspierali" tę kobietę w jej nadwadze i nikt jej nie powiedział, że to jest conajmniej "dziwne" (nie mówiąc już o tym, że to chore, czy nienaturalne), to jak miała zdobyć się chociażby na odrobinę refleksji? I tak się wychodowało w niej chorą "pewność siebie", która nie ma nic wspólnego z normalnym poczuciem własnej wartości, jest wręcz jego całkowitym zaprzeczeniem. Za tym jej "lubieniem siebie" kryje się potężna prawie 300 kilogramowa nienawiść do siebie.

Nic, tylko "pogratulować" takich "wspaniałych", "kochających" i "wspierających" rodziców :razz:

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Mar 19, 2010 14:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pią Mar 19, 2010 15:35   

M i T napisał/a:
..Czyżby ofiara bezstresowego wychowania i wszechobecnej tolerancji dla grubasów? Skoro określenie "fat" jest obecnie na zachodzie uznawane za - UWAGA! - chamskie i wybitnie obraźliwe, to może taka polityczna poprawność ma wpływ na zaburzenie percepcji własnego ciała? Skoro wszyscy od dziecka "wspierali" tę kobietę w jej nadwadze i nikt jej nie powiedział, że to jest conajmniej "dziwne" (nie mówiąc już o tym, że to chore, czy nienaturalne), to jak miała zdobyć się chociażby na odrobinę refleksji? I tak się wychodowało w niej chorą "pewność siebie", która nie ma nic wspólnego z normalnym poczuciem własnej wartości, jest wręcz jego całkowitym zaprzeczeniem. Za tym jej "lubieniem siebie" kryje się potężna prawie 300 kilogramowa nienawiść do siebie.

Nic, tylko "pogratulować" takich "wspaniałych", "kochających" i "wspierających" rodziców :razz:

Marishka


Tak wlasnie jest! 8-)
Dzisiaj "chamstwem" jest pisanie prawdy
i nawet w tzw. "sadach" karaja za pisanie o faktach! :razz:

Parszywa "obluda" wypelza z kazdego miejsca! :razz:
.
 
     
Masala

Dołączył: 19 Mar 2010
Posty: 11
Wysłany: Pią Mar 19, 2010 21:48   

Odpowiadając na pytanie zawarte bezpośrednio w temacie powiem tylko,że ludzie jedzą bo chcą. Nic innego,mają wolną wolę i sami decyduja o swoim zdrowiu i o tym jak będzie wygląda ich dieta.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 19, 2010 23:19   

No proszę (coś dla Zenka :hah: KMWTW ) NLP, hipnoza i... odchudzanie się, bo to "wszystko siedzi w gowie":

http://zdrowie.onet.pl/16...ofilaktyka.html

Cytat:

Wszystko siedzi w głowie
Celia Walden

"Mogę sprawić, że schudniesz" – czy można wyobrazić sobie zdanie bardziej jednoznacznie kojarzące się z robieniem pieniędzy na ludzkiej naiwności? A jednak Paul McKenna absolutnie poważnie twierdzi, że jest w stanie to osiągnąć.

Jeśli skrupulatnie przejdziesz cały program zawarty w jego nowej książce o odchudzaniu (i na dołączonej do niej płycie), to – przekonuje ten światowej sławy hipnotyzer i terapeuta – schudniesz bez konieczności ostrego ograniczania jedzenia i męczących ćwiczeń. McKenna twierdzi, że korzystając z metody neurolingwistycznego programowania "przeprogramował" mózgi tysięcy ludzi, którzy dzięki niemu uwierzyli, że mogą kontrolować swoje jedzenie, zamiast żeby to jedzenie kontrolowało ich.

– Większość moich klientów to kobiety wagi ciężkiej – uśmiecha się McKenna. – Nie, to nie kalambur. Może nawet wydałoby mi się to śmieszne, gdyby nie świadomość tego, że na początku XXI wieku ogromna część społeczeństwa Zachodu albo ma nadwagę, albo się głodzi. Ludzie piją, uprawiają hazard, biorą narkotyki, wpadają w zakupoholizm, ale największym uzależnieniem naszych czasów jest jedzenie. To bardzo groźny narkotyk: stosunkowo tani i łatwo dostępny.

McKenna dodaje, że niezależne badania jego programu potwierdziły jego skuteczność: 71 proc. osób biorących w nim udział schudło i było w stanie utrzymać nową wagę przez dwa lata. Później, kiedy 20 osób testowało jego metodę na potrzeby programu emitowanego przez brytyjską telewizję GMTV, 90 proc. z nich udało się pozbyć nadwagi.

McKenna, który studiował neurobiologię na uczelniach w Luizjanie (USA) i w Wielkiej Brytanii, napisał 10 książek na tematy tak różne jak wiara w siebie, palenie, stres czy metody zdobywania bogactwa. Wszystkie okazały się bestsellerami i przyniosły autorowi 17 milionów funtów w samej tylko Wielkiej Brytanii. Paul McKenna prowadzi także po obu stronach Atlantyku różne seminaria i kursy.

Temat nadwagi i odchudzania, jak sam mówi, pasjonuje go chyba najbardziej. McKenna przyznaje, że jego własna rodzina ma tendencję do nadmiernego jedzenia. On sam, jak twierdzi, walczył z tym od dzieciństwa, odmawiając "zjadania wszystkiego z talerza", do czego zmuszali go rodzice. – Dziś ludzie pracujący na eksponowanych stanowiskach i poddawani dużej presji pomagają sobie jedzeniem podobnie jak sięgnięciem po papierosa – tłumaczy. – Jedzenie powoduje stan lekkiej euforii, bo kiedy jemy coś smacznego wydzielają się endorfiny i następuje redukcja stresu. To dlatego wielu z nas czyni swoją pracę znośniejszą bez przerwy coś jedząc, napychając się bezcukrowymi słodyczami, żując gumę albo pijąc litry kawy.

Litry kawy – to zabrzmiało znajomo. Nie mam potrzeby zrzucania wagi, ale zapytałam McKennę czy mógłby za pomocą tych samych metod wyleczyć mnie z kofeinowego nałogu.

Kilka minut później stałam na lekko rozstawionych nogach usiłując nie dać się przepchnąć McKennie, który naciskał na moje prawe ramię delikatnie, ale nieubłaganie. Korzystając z technik zaczerpniętych z aikido – japońskiej sztuki samoobrony – do opanowania emocji poprosił mnie, abym wyobraziła sobie sytuację z życia zawodowego, w której staję przed podobnym, pozornie niewykonalnym zadaniem.

– Jak określiłabyś teraz swój poziom stresu? – zapytał szeptem. Kiedy powiedziałam mu, że w skali od 1 do 10 mój stres osiągnął poziom 9, zaczął naciskać mocniej. – A teraz wyobraź sobie tę samą sytuację, ale bez sięgania po kawę – powiedział. – Wyobraź sobie, że po prostu sobie z nią radzisz. Jaki poziom osiąga twój stres?

Odparłam, że 6 w dziesięciostopniowej skali – i sama zdziwiłam się własną odpowiedzią. Konieczność wytrzymywania nacisku jego ręki zmusiła mnie do wzmocnienia tego, co jogini nazywają „centrum” – miejsca, które jako pierwsze ulega stresowi.

Kilka minut później mój stres spadł już do poziomu 5/10 – byłam w stanie wyobrazić sobie, że siadam przy komputerze bez wielkiego kubka mocnej, czarnej kawy. I wtedy McKenna powiedział, że na tym na razie zakończymy. – Ludzie zajmujący się twórczą pracą powinni zachować pewien poziom stresu, który popycha ich do działania – wyjaśnił.

Potem nastąpił krótki seans hipnoterapii. Byłam nieco zaniepokojona, kiedy McKenna kazał mi położyć się i zamknąć oczy – bałam się, żeby nie obudzić się z hipnozy becząc jak owca… Albo, co gorsza, już nigdy nie odczuwać przyjemności z jedzenia lub picia kawy. – Spokojnie – mówił hipnotyzer. Jego głos oscylował pomiędzy uwodzącym mruczeniem a delikatnym nakazem. – Chce teraz popatrzeć na świat twoimi oczyma. Słuchaj mojego głosu…

I nagle znalazłam się zupełnie gdzie indziej. Czułam się jakbym leżała pod wieloma warstwami czegoś miękkiego, przypominającego puchatą kołdrę. Nadal słyszałam jak McKenna śpiewnym głosem recytuje podstawowe prawdy, które wszyscy dobrze znamy, ale którym codziennie zaprzeczamy ("…nie potrzebujesz kolejnego kubka kawy, żeby normalnie funkcjonować" etc.). Mój umysł stał się chłonny jak gąbka, akceptując fakty tak jakbym słyszała je i rozumiała po raz pierwszy w życiu. Byłam przy tym w pełni świadoma: słyszałam alarm samochodowy gdzieś za oknem, robotników wołających coś na pobliskim rusztowaniu. Czułam się tylko bardzo śpiąca.
Nagle McKenna zaczął mówić szybciej, jego głos stracił całą melodyjność – liczył teraz od 10 wstecz i nakazał mi się obudzić.

Kiedy wracałam do pracy, wciąż jeszcze byłam nieco śpiąca. Minęłam ulubioną kawiarnię nie zwróciwszy na nią niemal uwagi. Przez kolejne dwa czy trzy dni czułam, że jestem wyraźnie mniej zestresowana, mój brzuch nie był ściśnięty jak zwykle. Niestety, w ciągu tygodnia wróciłam do moich pięciu kaw dziennie…

McKenna podkreśla, że hipnoterapia to nie magia – często potrzeba więcej niż jednej sesji, aby przesłanie się uwewnętrzniło. Często jednak jego seminaria (na które przychodzi nawet 500 osób płacących po 300 funtów) rzeczywiście dają efekty już po jednym dniu. A dla tych, którzy potrzebują więcej, hipnotyzer ma pomysłową propozycję: program komputerowy "I Can Make You Thin" ("Sprawię, że schudniesz") – można go kupić w sklepie internetowym iTunes Store i odtwarzać na iPhonach. Pomysł okazał się tak dobry, że teraz McKenna przygotowuje podobne aplikacje do każdego tematu, nad którym pracuje.

– Wiele z tego co robię z ludźmi zależy od ich motywacji, od woli zmiany – tłumaczy. – Reszta to kwestia wyczucia czasu. Jeśli to wszystko zadziała, naprawdę możesz zmienić swoje życie.

Źródło: Daily Telegraph


No i tak to jest, że jak nie chce się samemu zająć swoją psyche (i jej rolą w tyciu), to zajmią się tym różnego rodzaju hipno-McKenny i zarobią na tym niezłą kasiorę :roll: .

Marishka
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Mar 20, 2010 12:58   

Bardzo dobry artykul.
Szkoda, ze nie poruszyli kwestii "diagnostyki karmicznej", no ale wiadomo, nie mozna tak od razu wszystkiego przekazac.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Lut 13, 2011 19:41   

http://www.sfora.biz/Otyl...aly-kraj-a29181
Im więcej jemy, im jesteśmy bardziej otyli tym ochota na cokolwiek oprócz jedzenia jest mniejsza, natomiast ochota na jedzenie o dziwo nie maleje tylko rosnie coraz bardziej i koło sie zamyka, żarełko tez może działac jak narkotyk, uzależniac, zwłaszcza gdy jest bezwartosciowe, im bardziej szitowe tym bardziej uzależnia, dlaczego ludzie maja wieksze skłonnosci do czynienia sobie złego niż dobrego? Skoro otyłosc rodzi kompleksy, poczucie niższej wartosci? czemu nie chce sie tego przerwac? Otylosc wg mnie to choroba psychiczna.

jeden z komentarzy niżej:
"Przecież ten na zdjęciu to Stasiek mój kumpel, a nie jakiś zawszony angol!" :what: :what:
Ostatnio zmieniony przez Molka Nie Lut 13, 2011 19:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 13, 2011 20:02   

Molka napisał/a:
Skoro otyłosc rodzi kompleksy, poczucie niższej wartosci?

Myślę przeciwnie. Że poczucie niskiej wartości i kompleksy (rozumiane jako zespół objawów) są nadrzędnym powodem otyłości. Po prostu nierozwiązane rebusy nieświadomości czynią (poprzez zażeranie ich) z wielu ludzi odrażających tłuściochów. Zajadając problem, tyją, a potem koło się zamyka, bo jako grubasy nabawiają się kolejnych problemów.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lut 13, 2011 20:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lut 13, 2011 20:14   

M i T napisał/a:
...Myślę przeciwnie. Że poczucie niskiej wartości i kompleksy (rozumiane jako zespół objawów) są nadrzędnym powodem otyłości. Po prostu nierozwiązane rebusy nieświadomości czynią (poprzez zażeranie ich) z wielu ludzi odrażających tłuściochów...
Tomek
Moim zdaniem decydujace UPOSLEDZENIE UMYSLOWE parafian!

Ten ktory sprawnie korzysta z CUN
zwykle panuje "nad sytuacja". 8-)

Nie zapominajmy, ze w koncu zyjemy w MATRIX 10/90! :viva:
.
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 14, 2011 02:13   

Molka napisał/a:
Im więcej jemy, im jesteśmy bardziej otyli tym ochota na cokolwiek oprócz jedzenia jest mniejsza

Oj tutaj do końca bym się nie zgodził. Ja ostatnimi czasy pracuję nad masą i regularnie się przejadam, faktycznie większości rzeczy mi się nie chce ale weekend tak niemiłosiernie mi się dłużył bo miałem aż 2 dni bez siłki... 8) Swoją drogą jeszcze mi cholernie libido skoczyło więc z tym przejadaniem i otyłością to też tak do końca nie jest. Zauważyłem za to że strasznie upodobania się zmieniają.
 
     
Dietetyk_333v 


Pomógł: 2 razy
Wiek: 47
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 89
Skąd: Opolszczyzna
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 19:54   

Nie trzeba dużo jeść by tyć chociażby. Wystarczy prowadzić leniwy tryb życia i odżywiać się nie zdrowo, jeść tłuste rzeczy. Człowiek je dużo bo sam tego chce lub nie potrafi tego zahamować, tak też jest i ze mną. Ja przez to, że odżywiam się nie zdrowo. Polega to na tym, że to co spalę czyli tyle ile schudnę i tak wróci.
 
     
Feniks

Pomógł: 7 razy
Dołączył: 13 Lis 2009
Posty: 535
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 19:58   

Dietetyk_333v napisał/a:
jeść tłuste rzeczy


:keep:
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 19:59   

Damian napisał/a:
Dietetyk_333v napisał/a:
jeść tłuste rzeczy


:keep:

:what: :what: , tutaj taki tekst prawda? jak smiał... :what:
 
     
Feniks

Pomógł: 7 razy
Dołączył: 13 Lis 2009
Posty: 535
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 20:04   

Molka napisał/a:
, tutaj taki tekst prawda? jak smiał...


Po prostu to brzmi komicznie na forum low carb :)

Ja się nie mam z czego śmiać, bo na węglach jadę :oops:
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 20:08   

Damian napisał/a:
Molka napisał/a:
, tutaj taki tekst prawda? jak smiał...


Po prostu to brzmi komicznie na forum low carb :)

Ja się nie mam z czego śmiać, bo na węglach jadę :oops:

no brzmi, ludzie kojarzą tycie z tłuszczami, a do tego by tyc trzeba węglowodanów w sporych ilosciach, weglowodany z tłuszczami w odpowiednich proporcjach no i od samego tluszczu niektorzy tez moga przytyc ale tego tluszczu musi byc sporo i gdy przy tym sporo białka...malo ruchu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Maj 04, 2011 16:33   

"To nie od żarcia się tyje" - dość ogólne ale słuszne powiązanie psychiki z ciałem (w tym przypadku - jego nadmiarem):

http://kobieta.wp.pl/kat,...,wiadomosc.html

Kilka ciekawych cytatów:
Cytat:
Moja babcia musiała siedzieć na dwóch zydlach, bo na jednym się nie mieściła, nie uprawiała sportu, jadała pierogi ze skwarkami polane śmietaną. I dożyła 99 lat w najlepszym zdrowiu. Umarła, bo się znudziła życiem.


Cytat:
U wielu osób napychanie się jedzeniem przynosi pewną ulgę: zmniejsza uczucie lęku, smutku, pustki. Trzeba znaleźć inny sposób na zmianę naszych stanów emocjonalnych. Poza tym otyłość spełnia czasami rolę ochronną. Mówiąc najprościej: dla wielu osób to, czego najbardziej chcą, jest także tym, czego najbardziej się boją. Wobec tego rozwiązaniem jest sytuacja „mogłabym, gdybym była szczupła”. Ale nie jestem. Gdybym zeszczuplała, znalazłabym mężczyznę moich marzeń. Ale gdzieś w środku boję się, że nawet gdybym zeszczuplała to i tak nikt mnie nie pokocha. To po co mam to sprawdzać? A tak mogę sobie myśleć: jestem bardzo warta kochania, tylko trochę za gruba. Inny przykład. Powiedzmy, że kobieta bardzo chce mieć dziecko, ale boi się zajść w ciążę, z jakichś powodów obawia się, że nie będzie dobrą matką. Lekarz mówi, że dopóki nie schudnie, nie może zajść w ciążę. „Ależ ja się strasznie staram schudnąć. Tylko jakoś nie mogę...” Takich przykładów można by mnożyć.

Poza tym niektórym ludziom wydaje się, że jak są grubi, to są silni i przez to zyskają szacunek. Mówi się: postawny mężczyzna. Duża kobieta. Tylko ta kobieta czasami po prostu boi się być mała. Bo jako mała była bita i poszturchiwana. Teraz jest duża i już nikt tego nie zrobi.

Nie wierzę w popularne stwierdzenie, że kiedy w czasie diety schudniemy kilka kilogramów to zyskujemy dodatkową motywację do dalszej pracy nad sobą. Pewnie w niektórych przypadkach tak jest. Ale u tych zatwardziałych w walce z nadwagą osób oznacza to tylko: schudłem, jest dobrze i niedobrze zarazem, bezpieczniej będzie znowu zjeść. Po staremu.

- Czyli sprawdziłem czy potrafię i teraz wracam do poprzednich nawyków żywieniowych?

Raczej wracam na stare, bezpieczne miejsce. Jeżeli pójdę dalej tą ścieżką, w nowy świat, stanę twarzą w twarz ze swoim lękiem. Pojawią się nowe wyzwania i możliwość realizacji marzeń. Chudnięcie powoduje nasilający się lęk. Wtedy trzeba szybko zjeść.


Cytat:
Na przykład kobiety, które żyły w rodzinach przemocowych były przekonane, że tłuszcz chroni przed bólem. Jak ktoś bije, to mniej boli. Tłuszcz stanowił ich płaszcz ochronny. I jak taką panią znów stłucze małżonek, to mniej ją uszkodzi, kości nie połamie... Obserwowałam też przypadki, że kiedy po rozstaniu z przemocowym partnerem znikało zagrożenie biciem, kobieta chudła i utrzymywała wagę. I mówiła: samo mi się schudło. Nie utrzymywała żadnej diety. Po prostu skończyło się nocne zajadanie strachu, bo co będzie, jak mąż znów wróci pijany.


Cytat:
Osoby jedzące nadmiernie jedzeniem rozwiązują problemy, których nie potrafią rozwiązać wprost. Na przykład „zajadają” konflikt. Miałam ochotę powiedzieć mężowi, co mi się nie podoba, ale się boję, nie umiem. Póki połykam, słowa nie przejdą mi przez gardło, uniknę konfrontacji. Kiedy indziej czuję w sobie wielką pustkę i smutek. Ale jak się najem, jak brzuch się wypełni, to już nie jestem sama, tylko jest nas dwoje: ja i mój brzuch. Układamy się razem na kanapie, oglądamy miłość w telewizji. Z jednej strony mam poczucie winy, a z drugiej ogarnia mnie błogi spokój. A pustka i smutek znikają.


Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Maj 04, 2011 16:46, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Śro Maj 04, 2011 19:53   

M i T napisał/a:

Cytat:
Moja babcia musiała siedzieć na dwóch zydlach, bo na jednym się nie mieściła, nie uprawiała sportu, jadała pierogi ze skwarkami polane śmietaną. I dożyła 99 lat w najlepszym zdrowiu. Umarła, bo się znudziła życiem.

Marishka

ładne, prawie poetyckie :)
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Sie 05, 2011 19:57   

Ewidentne psychosomatyczne przyczyny monstrualnej otyłości 15-latki:

http://vod.onet.pl/mam-15...11124,film.html

Cytat:
Jej problemy zaczęły się w momencie, gdy zmarł jej tata. Z tęsknoty za nim, dziewczyna zaczęła się objadać. Jak sama mówi, "gdy jest smutna mózg podsuwa jej myśl o jedzeniu".


Marishka
 
     
AdelaStós
[Usunięty]

  Wysłany: Pią Sie 05, 2011 20:21   GŁÓD. Podjadanie. Błędy IG.

ZOBACZ też to: :hug: ♥♥♥ ♫♪♫♫♪♫ ♥♥♥

BH.30.
http://www.myspace.com/441640023/blog/538852173

ENGLISH VERSION_______: http://www.instytutirl.com.pl/index9.php
 
     
plej_tssz 

Pomógł: 10 razy
Wiek: 36
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 894
Wysłany: Pią Sie 12, 2011 07:30   

Jedzą za dużo bo żrą
_________________
ggggggggggrrrrrrrrrrrddddddddddyyyyyyyyykkkka
 
 
     
kanapeczka 


Wiek: 39
Dołączyła: 27 Lip 2011
Posty: 33
Wysłany: Śro Sie 17, 2011 09:20   

I wszystko jasne...;)
_________________

 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Śro Sie 17, 2011 12:44   

Dlaczego ludzie za dużo jedzą? http://tiny.pl/h5j6n napisał/a:
(...) W odróżnieniu od innych narkotyków nie powoduje on żadnych halucynacji czy stanów „high”, tylko wywołuje „tylko” sztuczny apetyt, zakłócając funkcjonowanie rdzenia mózgowego, który (układ limbiczny) reguluje podstawowe funkcje naszego ciała a także odczucia a zatem i poczucie głodu. (...)
 
     
Bronia

Dołączył: 17 Sie 2011
Posty: 1
Wysłany: Śro Sie 17, 2011 14:23   

Powodów może być na prawdę wiele:
samotność,
stres,
brak zajęć, celów itd.
Zazwyczaj ludzie po prostu nie doceniają dobrego jedzenia i nie mają świadomości tego co jedzą.


Dla tych, którzy chcą wiedzieć czy ich sposób jedzenia może ich zabić polecam stronkę ...
http://sites.google.com/site/news048
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Śro Sie 17, 2011 17:56   

Ze strony: http://susanneeman.com/


Cytat:
I began to eat just a bit more each day than the previous day. Before I knew it I was 700. I'm still very healthy, very mobile, and active. I'm looking forward to pushing the limits and seeing just how fat I can get. It's hard to put into words what it feels like.


Moje tłumaczenie, trochę po łebkach byle szybko napisał/a:
Zaczęłam jeść każdego dnia nieco więcej, zanim się zorientowałam ważyłam 317kg. Jestem cały czas bardzo zdrowa, ruchliwa i aktywna, mam nadzieję przekraczać kolejne granice i zobaczyć jak tłusta mogę być. Trudno ogarnąć słowami jakie to uczucie.


Czego połamania można w takim przypadku życzyć?
:-/
Ostatnio zmieniony przez Adam319 Śro Sie 17, 2011 17:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mariusz_ 
[Usunięty]

Pomógł: 12 razy
Wiek: 24
Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 2808
Wysłany: Śro Sie 17, 2011 18:50   

Bronia napisał/a:
Dla tych, którzy chcą wiedzieć czy ich sposób jedzenia może ich zabić polecam stronkę ...
http://sites.google.com/site/news048

cena uzyskania daty śmierci jedyne 3 zł płatne kartę (nie wiem jak) oraz 63zł Brutto SMS (2 SMS-y ) :D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lis 18, 2011 19:51   

Te panie najwyraźniej codziennie sprawdzają jakość lodów swego dziadka i teścia ;D :

http://zyciegwiazd.onet.p...ews_detail.html

Marishka
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Lis 20, 2011 13:55   

M i T napisał/a:
Te panie najwyraźniej codziennie sprawdzają jakość lodów swego dziadka i teścia ;D :

http://zyciegwiazd.onet.p...ews_detail.html

Marishka


chyba kilka razy dziennie :P
a propos - zakochalam sie w ich makowych, mniamulka :P :P :P
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Nie Lis 20, 2011 17:08   

M i T napisał/a:
Te panie najwyraźniej codziennie sprawdzają jakość lodów swego dziadka i teścia ;D :

http://zyciegwiazd.onet.p...ews_detail.html

Marishka, co się stalo że niesprowokowana wyciągasz jakieś zdjęcia Bogu ducha winnych ludzi i się ich czepiasz? Kto z kim przestaje takim się staje?
_________________
I never forget a face, but in your case I'll be glad to make an exception.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 17:10   

Obrzydliwe :razz: Ale najbardziej obrzydliwe w tym wszystkim nie są nawet te kobietony, ale REKLAMA OTYŁOŚCI jako... normalności ("uchylmy kapelusze przed dużymi dziewczynami"), a nawet powodu do dumy!!!

http://vod.onet.pl/byc-na...,film.html#play

Marishka

P.S. Niesamowite, jak olbrzymia tusza każdemu z tych kobietonów dodała co najmniej 20 lat.

P.P.S. W przypadku jednej - psychologiczna przyczyna problemu z tuszą została dość wyraźnie nakreślona.
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Sty 12, 2012 17:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 18:35   

Ta jedna ma tyle w udzie ile ja w biodrach. :D
 
     
Mariusz_ 
[Usunięty]

Pomógł: 12 razy
Wiek: 24
Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 2808
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 18:37   

Czyli jesteś "wąska w pasie" ? :P 8)
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 21:18   

Mariusz_ napisał/a:
Czyli jesteś "wąska w pasie" ? :P 8)

Z tego by wynikało ze raczej tak. :P
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Lip 14, 2012 17:32   



:P
mam nadzieje ze ja nie bede z tych babc.. nie no, na pewno nie bede.. ;)
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Lip 28, 2012 21:59   

http://www.kinomaniak.tv/film/Czlowiek-Kolos/36599
Oglądał ktoś z was ten piękny film?

Film tym bardziej piekny, bo opowiada o przyjazni chłopaka z człowiekiem, który pomógl mu schudnac. Chłopak wazył 295 kg , teraz jest szczupłym, wysportowanym kolesiem pragnacym cieszyc sie zyciem. Chłopak w pewnym momencie zwierzył sie trenerowi jaki był powód jego obzarstwa. Otóz jako dziecko był molestowany seksualnie przez swojego kolege.

Trener zmienił mu diete na posiki 5 razy dziennie, oczywiscie odpowiedniej jakosci i jak mówi gdy właczył do tego odpowiednie cwiczenia, chłopak zaczal bardzo szybko chudnac. Potem musiał przejsc 3 zabiegi chirurgiczne, celem pozbycia sie nadmiaru skóry.

Warto zobaczyc, polecam. W tym filmie nie chodzi tylko o utrate wagi, ale budowanie na nowo okaleczonej psychiki, uczenia sie relacji interpersonalnych poniewaz w tym okresie kiedy był otyły, jego zycie sprowadzało sie tylko do dwóch czynnosci, snu i jedzenia.
 
     
Gavroche
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lip 28, 2012 23:15   

Molka napisał/a:
http://www.kinomaniak.tv/film/Czlowiek-Kolos/36599
Oglądał ktoś z was ten piękny film?

Film tym bardziej piekny, bo opowiada o przyjazni chłopaka z człowiekiem, który pomógl mu schudnac. Chłopak wazył 295 kg , teraz jest szczupłym, wysportowanym kolesiem pragnacym cieszyc sie zyciem. Chłopak w pewnym momencie zwierzył sie trenerowi jaki był powód jego obzarstwa. Otóz jako dziecko był molestowany seksualnie przez swojego kolege.

Trener zmienił mu diete na posiki 5 razy dziennie, oczywiscie odpowiedniej jakosci i jak mówi gdy właczył do tego odpowiednie cwiczenia, chłopak zaczal bardzo szybko chudnac. Potem musiał przejsc 3 zabiegi chirurgiczne, celem pozbycia sie nadmiaru skóry.

Warto zobaczyc, polecam. W tym filmie nie chodzi tylko o utrate wagi, ale budowanie na nowo okaleczonej psychiki, uczenia sie relacji interpersonalnych poniewaz w tym okresie kiedy był otyły, jego zycie sprowadzało sie tylko do dwóch czynnosci, snu i jedzenia.

Ciekawe,Mola,obejrzę na pewno.
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Maj 03, 2013 14:13   

M i T napisał/a:


P.P.S. A w Stanach określenie "fat" jest traktowane jako potworna obelga. Jak wejdzie w życie nowa ustawa o "obrażaniu uczuć", to za nazwanie otyłej osoby grubasem, można będzie z łatwością trafić do więzienia.


doczytuję z perspektywy czasu - weszła ta ustawa w życie??
dla mnie osobiście jest to szok....:shock:
 
     
WagaSTOP_pl

Dołączył: 12 Kwi 2013
Posty: 35
Wysłany: Czw Maj 23, 2013 19:11   

Stany Zjednoczone to naprawdę specyficzny kraj. Również ciekawi mnie, czy obecnie ustawa ta została wprowadzona w życie.
 
     
WagaSTOP_pl

Dołączył: 12 Kwi 2013
Posty: 35
Wysłany: Czw Maj 23, 2013 19:20   

Jeśli jednak chodzi o jedzenie w dużych ilościach. Mam znajomą, która zawsze była szczupła. Wystarczyło, że Jej Mama zachorowała na raka i zaczęło się podjadania słodyczy, chipsów w ogromnych ilościach. W pół roku przytyła 15 kg.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8793
Wysłany: Pią Maj 24, 2013 08:57   

WagaSTOP_pl napisał/a:
Jeśli jednak chodzi o jedzenie w dużych ilościach. Mam znajomą, która zawsze była szczupła. Wystarczyło, że Jej Mama zachorowała na raka i zaczęło się podjadania słodyczy, chipsów w ogromnych ilościach. W pół roku przytyła 15 kg.
Stres nasila wydzielanie kortyzolu, który tak działa. Wkrótce wykryją u niej cukrzycę.
Gdyby wiedziała, o co chodzi, to zmusiłaby się do podjadania mięsa i zastosowała trening autogeniczny. A tak żaden doktor jej tego nie powie i skończy w poradni diabetologicznej zgodnie ze schematami leczenia, szczęśliwa, że ktoś w porę wykrył u niej cukrzycę.
JW
 
     
Agata Miłosz

Dołączył: 08 Sie 2013
Posty: 18
Wysłany: Pią Sie 16, 2013 09:54   Re: Dlaczego ludzie za dużo jedzą?

Yo_ga79 napisał/a:
Intrygujące pytanie, prawda? Sporo ostatnio o tym myślałam, bo przecież każdy wie, co powienien jeść, a czego unikać żeby nie tyć / lub ewentualnie schudnąć. A jednak ludzie spożywają jedzenie, które im szkodzi - powoduje różne choroby, tycie, spadek popędu seksualnego, cellulit itp. Dlaczego?

Oto moje wnioski:
1) Często ludzie nie mają kontaktu z własnym ciałem i emocjami, jakie przeżywają - nikt ich nie nauczył prawidłowego ich rozpoznawania i radzenia sobie z nimi/ wyrażania ich w sposób adekwatny. Często nie wiedzą, co naprawdę czują i każdy dyskomfort interpretują jako głód. Np. jestem zmęczony - zjem coś, jestem znudzony - zjem coś, jestem zdenerwowany - zjem coś, tęsknię - zjem coś, pouprawiał bym seks (ale nie mam z kim) ;) - zjem coś itd. itp. W rezultacie jedzą prawie non stop, choć ich organizm wcale nie sygnalizuje głodu.

2) Jedzenie jest wspaniałym (łatwo dostępnym i doraźnie również skutecznym) remedium na stres. Uspokaja poprzez samą czynność wkładania do ust (Freud miałby cos na ten temat do powiedzenia) a wyrzut cukru do krwi uspokaja i relaksuje. Jeśli ktoś nie wie, jak inaczej rozładować stres - łatwo sięga po jedzenie, zwłaszcza to z dużą zawartością cukru.

3) Niski status ekonomiczny. Jest grupa ludzi, których po prostu nie stać na to, czego pragną: kupowanie książek, bilety do teatru, chodzenie na koncerty, podróże, więc próbują zaspokoić swoje zachcianki w sferze, w której mogą to zrobić i kupują jedzenie. Niestety nie to zdrowe (droższe), ale właśnie to śmieciowe, które (wg. reklamy) "podniesie" ich status społeczny. Poza tym ciężko jest w życiu cały czas sobie czegoś odmawiać (bo nie ma forsy), więc myślą, że przynajmniej w sferze zakupów spożywczych kupię sobie i zjem to, na co mam ochotę.

4) Niezaspokojone lub nieuświadomione do końca pragnienia i potrzeby seksualne. Bycie otyłym może być mniej lub bardziej "świadomie" wybieraną rolą, by się chronić przed pokusami lub własnymi lekami w sferze seksualnej. Osoba otyła wygląda raczej jak urocze, pulchne dziecko, zazwyczaj nie podkreśla strojem atrakcyjności seksualnej, może przez to łatwiej jest jej radzić sobie psychicznie z niezaspokojeniem, nieznajomością własnych potrzeb, lękami w tej sferze. Dodatkowa korzyść jest taka, że nikomu do głowy nie przyjdzie, żeby ją (przepraszam) bzyknąć, więc nie jest narażona na zaczepki, nagabywanie, propozycje. Idealna sytuacja (z punktu widzenia utrzymania wierności małżeńskiej) jest wtedy, gdy partner seksualny jest podobnie niatrakcyjny. Wierność do końca życia gwarantowana!!

I kilka bardziej prozaicznych powodów, które dostrzegam:
- mała ilość snu
- poczucie małej wartości własnej
- ciągłe odczuwanie chłodu.

A co wy na to?



Moim zdaniem największym problemem jest nieświadomość jedzenia które się spożywa bo jeśli ktoś nie potrafi wybrać tylko je to co im supermarkety serwują to później tak się dzieje że tyją i chorują po spożywaniu tej chemii.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8793
Wysłany: Czw Sie 22, 2013 07:58   Re: Dlaczego ludzie za dużo jedzą?

Yo_ga79 napisał/a:
I kilka bardziej prozaicznych powodów, które dostrzegam:
- mała ilość snu
- poczucie małej wartości własnej
- ciągłe odczuwanie chłodu.
A co wy na to?
To jest typowe błędne koło. Niskie spożycie białka powoduje stres, drażliwość, niepewność, a niskie spożycie tłuszczu prowadzi do odczuwania chłodu. Można je przerwać poprzez psychoterapię albo zmianę diety. Sama psychoterapia bez zmiany diety nie rozwiąże problemu, skoro nawet żołnierze na poligonach nie są odporni na niedobory wartościowego pożywiania.
JW
 
     
Basiczek 

Dołączyła: 16 Lis 2013
Posty: 17
Wysłany: Sob Lis 16, 2013 06:59   

Zawsze będzie błędne koło. Problem nie jest przecież w tym co jeść, albo nie jeść. To na ogół wiemy. Problem tkwi w głowie. Dlatego pomyślałam za autorem artykułu: Walcz z otyłością. Pozbądź się jej dzięki Ajurwedzie.
 
     
dominika999 

Dołączyła: 21 Lis 2013
Posty: 3
Wysłany: Czw Lis 21, 2013 10:24   

Bardzo łatwo wpaść w taka pułapkę, jedzenie nieregularne, ciężko strawne tłuste czasem jedzenie kiedy nie jesteśmy głodni ale po prostu z przyzwyczajenia czy dla towarzystwa. łatwo się w tym pogubić
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8793
Wysłany: Czw Lis 21, 2013 16:12   

dominika999 napisał/a:
Bardzo łatwo wpaść w taka pułapkę, jedzenie nieregularne, ciężko strawne tłuste [url=http://www.forumneur...ink.gif]Obrazek[/url] czasem jedzenie kiedy nie jesteśmy głodni ale po prostu z przyzwyczajenia czy dla towarzystwa. łatwo się w tym pogubić [url=http://www.forumneur...ink.gif]Obrazek[/url]
Jak sama nazwa wskazuje, ciężkostrawne tłuste pożywienie nie stymuluje apetytu, bo z definicji jest ciężkostrawne. Podjadanie stymulują produkty szybko przyswajane, czyli chude i alkoholowe. Takie, które najszybciej są przetwarzane na tkankę tłuszczową i robią w ten sposób szybko miejsce dla następnych porcji. Ile można zjeść ciężkostrawnych kotletów w panierce? A chude owoce albo słone paluszki można na okrągło jeść. Może wreszcie neurolodzy też na to wpadną. To jest codzienne banalne doświadczenie każdego człowieka. Nie potrzeba do tego Anova.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8793
Wysłany: Czw Lis 21, 2013 16:21   

Basiczek napisał/a:
Zawsze będzie błędne koło. Problem nie jest przecież w tym co jeść, albo nie jeść. To na ogół wiemy. Problem tkwi w głowie.
Dokładnie na tym polega problem, co jeść, a czego nie jeść. Tego na ogół 95 % ludzi nie wie. Ile jest środowisk, które wiedzą, że najszybciej tuczą chude owoce? Ile jest środowisk, które wiedzą, że, otręby, cudowny błonnik jest główną przyczyną wzdęć? Ilu weterynarzy wie, że krowa żywi się nie trawą, ale kwasami tłuszczowymi? W jej pożywieniu nie ma w ogóle glukozy. Itd.
Dlatego problem rzeczywiście tkwi w głowie.
Trzeba samodzielnie zdobyć tę wiedzę, a nie iść na łatwiznę telewizyjnej papki.
JW
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Czw Lis 21, 2013 16:36   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Ilu weterynarzy wie, że krowa żywi się nie trawą, ale kwasami tłuszczowymi?
Krowę żywi się trawą,
krowa żywi trawą bakterie,
a bakterie żywią krowę.

Taka symbioza.

Badając krowę jako "czarną skrzynkę" można stwierdzić, że krowa zjada mniej kwasów tłuszczowych niż wydala z mlekiem, więc całościowo traktowana jest producentem kwasów tłuszczowych, a nie ich konsumentem. Równie trudno powiedzieć, że elektrownia jest zasilana energią elektryczna, a nie np. węglem.
8)
Ostatnio zmieniony przez vvv Czw Lis 21, 2013 16:43, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8793
Wysłany: Sob Lis 23, 2013 09:34   

To jest sofistyka, która nie zmienia faktu, że krowa żywi się nasyconym kwasem tłuszczowym i białkiem zwierzęcym. Trzeba to powtarzać do znudzenia, żeby dotarło do durni propagujących żywienie roślinne.
JW
 
     
koffin

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 22 Sty 2013
Posty: 482
Wysłany: Sob Lis 23, 2013 12:31   krowa

Witold Jarmolowicz napisał/a:
To jest sofistyka, która nie zmienia faktu, że krowa żywi się nasyconym kwasem tłuszczowym i białkiem zwierzęcym. Trzeba to powtarzać do znudzenia, żeby dotarło do durni propagujących żywienie roślinne.
JW



VVV- KrowĘ żywi się trawą? To że krowa nie żywi się trawą to rozumiem, poniewaz żywi się kwasami tłuszczowymi. Czy nie powinno być napisane że krowę "nie karmi się trawą"? Pomueszaulo się :D
Ostatnio zmieniony przez koffin Sob Lis 23, 2013 12:45, w całości zmieniany 6 razy  
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Sob Lis 23, 2013 14:07   

To jest filozoficzne gdzie zaczyna się krowa, jeśli krowa zaczyna się na czubku nosa i wnętrze krowy w tym przewód pokarmowy należy do krowy to krowa żywi się trawą, gdyż granicę pomiędzy nie krową, a krową przechodzi właśnie woda, trawa i powietrze.

Choć to w sumie ciekawe (personifikując) traktować wnętrze ust, przełyku, żołądka i jelit jako będące wewnątrz organizmu, ale poza organizmem, jak przysłowiowa ołowiana kulka w zadku.

No i nie zapomnijmy przeciągnąć tę filozofię na oddychanie, człowiek nie oddycha powietrzem, człowiek oddycha tlenem, powietrze znajdujące się w płucach przecież nie jest częścią organizmu, a przez płuca do organizmu przenika tylko tlen.
:D
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Sob Lis 23, 2013 14:46   

Jakby reklama dla pana Józefa od jelit, ale w sumie wszyscy doceniamy wagę zdrowia jelit.
Nie jesteś tym co jesz, jesteś tym to wchłonęły twoje jelita.

Jeżeli powierzchnia jelit jest granicą organizmu to
dochodzimy do paradoksu osiowo - promieniowego:

Nie jesteś tym co zjadłeś, jesteś tym co przeszło przez twoje jelita.
:hah:

(przecież mocz w nerkach czy pęcherzu moczowym nie jest człowiekiem)

Człowiek zaczyna się w jelitach, a kończy w nerkach.

Mózg znajduje się pomiędzy jelitami, a nerkami.
:viva:
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8793
Wysłany: Sob Lis 23, 2013 15:34   

Po co młócić tę pianę?
Pańska inteligencja przerasta przeciętną,
proszę jej użyć zgodnie z intencjami Wszechmogącego.
JW
 
     
e-market24_com_

Dołączył: 09 Paź 2013
Posty: 17
Wysłany: Czw Gru 05, 2013 12:12   

Ludzie za dużo jedzą chyba głównie dlatego,że nie znają umiaru i to jest och największym problemem,a potem mamy kłopoty ze zdrowiem. Ruch oraz dieta to jedyny sposób na zdrowe życie.
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Lut 28, 2014 10:36   

M i T napisał/a:
Skoro już mowa o otyłości. Ten globalny fenomen, ta patologia i wynik nienawiści człowieka do swojego własnego ciała, chęć ukarania go - w moim odczuciu, jest na rękę nie tylko przemysłowi medycznemu.
Ja widzę tez i druga opcję, wynikającą z potrzeby zminimalizowania populacji w sposób możliwie cichy i nie wzbudzający podejrzeń planktonu.
Genialny to sposób, by wmówić, wzbudzić u mas kult obżarstwa. Sprzedaż produktów wielokrotnie przetworzonych, barwionych, silnie schemizowanych czy wręcz prostoliniowo trujących, odbywa się według .. planu. Korporacje produkujące syf za niewielkie pieniądze, sprzedają go z potrojonym narzutem. Czysty zysk. Społeczeństwo jest pozbawione poczucia własnej wartości, jest silnie sterowne, podatne na niemal każdą z zasad opisanych przez choćby Aronsona, a więc grunt pod manipulacje jest idealnie przygotowany. Jeszcze bowiem nigdy w historii, społeczeństwa nie były tak apatyczne, tak bezmyślne i bezrefleksyjne. Kultura medialna podsuwa bezkrytycznym, pozbawionym osobowości manekinom emocjonalnym coraz to nowe atrakcje w postaci tak zróżnicowanej, że aby to opisać, należałoby stworzyć potężny katalog.
Mało tego, tworzy się szkodliwą nowomowę. Zastępowane są właściwe określenia społecznie poprawnymi, jak "puszysta". W USA już nie wolno o kimś powiedzieć, że jest gruby. Zamiast znajdywać przyczynę takiego stanu rzeczy i likwidować problem, powstają sklepy XXXL. I nie ma co wymawiać się barokiem, ponieważ człowiek z nadwagą jest brzydki, słabszy, mniej stabilny, mało sprawny, powolny i cóż .. po prostu choruje. Przede wszystkim zaś, ma problem psychologiczny, którego nikt za niego nie rozwiąże.
Wracając do planu eliminacji populacji. Nie chce go nadmiernie rozwijać, ale ktoś mądrze napisał, że światem rządzą psychopaci, a ja jestem zdania, że z tym człowiek się nie rodzi - to się nabywa. Wystarczy prześledzić dzieciństwo każdego z nich. Ci, którzy tego nie wiedzą, zadają pytania, po co im redukcja populacji, skoro ktoś musi na nich pracować. Ale to błędne założenie, bo "elita" ma już każde pieniądze. Tu wchodzą w grę inne pobudki, których z powodu własnych finansowych deficytów, po prostu nie przyjmuje się do wiadomości.

Tomek

ps: Nie przeszkadza mi to twierdzić, że jest nas za dużo.


heh, bardzo trafne....
 
     
lovebefit 

Dołączyła: 14 Sty 2015
Posty: 55
Wysłany: Pon Lut 16, 2015 14:26   Re: Dlaczego ludzie za dużo jedzą?

Yo_ga79 napisał/a:
Intrygujące pytanie, prawda? Sporo ostatnio o tym myślałam, bo przecież każdy wie, co powienien jeść, a czego unikać żeby nie tyć / lub ewentualnie schudnąć. A jednak ludzie spożywają jedzenie, które im szkodzi - powoduje różne choroby, tycie, spadek popędu seksualnego, cellulit itp. Dlaczego?

Oto moje wnioski:
1) Często ludzie nie mają kontaktu z własnym ciałem i emocjami, jakie przeżywają - nikt ich nie nauczył prawidłowego ich rozpoznawania i radzenia sobie z nimi/ wyrażania ich w sposób adekwatny. Często nie wiedzą, co naprawdę czują i każdy dyskomfort interpretują jako głód. Np. jestem zmęczony - zjem coś, jestem znudzony - zjem coś, jestem zdenerwowany - zjem coś, tęsknię - zjem coś, pouprawiał bym seks (ale nie mam z kim) ;) - zjem coś itd. itp. W rezultacie jedzą prawie non stop, choć ich organizm wcale nie sygnalizuje głodu.

2) Jedzenie jest wspaniałym (łatwo dostępnym i doraźnie również skutecznym) remedium na stres. Uspokaja poprzez samą czynność wkładania do ust (Freud miałby cos na ten temat do powiedzenia) a wyrzut cukru do krwi uspokaja i relaksuje. Jeśli ktoś nie wie, jak inaczej rozładować stres - łatwo sięga po jedzenie, zwłaszcza to z dużą zawartością cukru.

3) Niski status ekonomiczny. Jest grupa ludzi, których po prostu nie stać na to, czego pragną: kupowanie książek, bilety do teatru, chodzenie na koncerty, podróże, więc próbują zaspokoić swoje zachcianki w sferze, w której mogą to zrobić i kupują jedzenie. Niestety nie to zdrowe (droższe), ale właśnie to śmieciowe, które (wg. reklamy) "podniesie" ich status społeczny. Poza tym ciężko jest w życiu cały czas sobie czegoś odmawiać (bo nie ma forsy), więc myślą, że przynajmniej w sferze zakupów spożywczych kupię sobie i zjem to, na co mam ochotę.

4) Niezaspokojone lub nieuświadomione do końca pragnienia i potrzeby seksualne. Bycie otyłym może być mniej lub bardziej "świadomie" wybieraną rolą, by się chronić przed pokusami lub własnymi lekami w sferze seksualnej. Osoba otyła wygląda raczej jak urocze, pulchne dziecko, zazwyczaj nie podkreśla strojem atrakcyjności seksualnej, może przez to łatwiej jest jej radzić sobie psychicznie z niezaspokojeniem, nieznajomością własnych potrzeb, lękami w tej sferze. Dodatkowa korzyść jest taka, że nikomu do głowy nie przyjdzie, żeby ją (przepraszam) bzyknąć, więc nie jest narażona na zaczepki, nagabywanie, propozycje. Idealna sytuacja (z punktu widzenia utrzymania wierności małżeńskiej) jest wtedy, gdy partner seksualny jest podobnie niatrakcyjny. Wierność do końca życia gwarantowana!!

I kilka bardziej prozaicznych powodów, które dostrzegam:
- mała ilość snu
- poczucie małej wartości własnej
- ciągłe odczuwanie chłodu.

A co wy na to?


Dobry rekonesans tematu i trafne spostrzeżenia :) . Chociaż istnieje tez druga strona medalu i niektóre wymienione powyżej czynniki, równie mogą skutkować brakiem apetytu.
 
     
sapero84 

Wiek: 40
Dołączył: 23 Cze 2017
Posty: 58
Skąd: Wieluń
Wysłany: Śro Lip 26, 2017 22:28   

Temat warty odświeżenia. Przeczytałem cały wątek i zauważyłem kilka nieścisłości. Zwłaszcza kiedy rozmawialiście o wpływie fruktozy na tycie. Inna z kolei osoba forsowała teorię, że ludzie tyją z powodu stresu...

W rozważaniach które były tu czynione zabrakło jednego bardzo ważnego spostrzeżenia. Rozmowa dotyczyła wyizolowanych związków. Nie neguje tu stwierdzenia, że fruktoza tuczy. Tak jest. Chodzi o to, że czym innym jest fruktoza, a czym innym owoc posiadający fruktozę. Zakupmy 1 kg jabłek. Ile jabłek jesteś w stanie zjeść ? dwa, trzy ? A teraz z trzech jabłek wyciśnij sok, ile soku uzyskasz ? pół szklanki ? A teraz z tego soku wyizoluj fruktozę, ile gramów fruktozy uzyskasz ?. Ostatecznie uzyskasz substancje chemiczną oderwaną od pozostałych związków. Pijąc 1 litr soku (100% naturalnego) , pijesz zawartość fruktozy ok 1,5-2 kg jabłek. Sok wypijesz w ciągu dnia, a czy zjesz 2 kg jabłek ?

Jest to jeden z powodów przez który patrzę z przymrużeniem oka na tzw. badania naukowe. One najczęściej mówią o analizie czegoś, rzadko kiedy syntezie. Medycyna poszła do przodu z analizą, ale zupełnie nie radzi sobie z poskładaniem tej wiedzy do kupy.

Co do aspektu psychicznego i jego wpływu na tycie. Obecnie sprawy wyglądają tak, że dzieciom od najmłodszych lat podsuwa się słodycze. Cukier zwłaszcza kiedy jest w tak dużej koncentracji jak w słodyczach powoduje wzrost serotoniny w mózgu. Następuje to szybko, ale ma krótkotrwały charakter. Kiedy doświadczamy czegoś negatywnego, a zauważymy że słodkie poprawia nam humor, mózg programuje się, że cukrem można złagodzić ból. Cukier w swoim działaniu na mózg wykazuje podobieństwo narkotyczne. Powstają opioidy, uzależnienie, i chęć na kolejnego "kopa" Na przestrzeni lat programowanie wynikające z permanentnego dostarczania cukru z powodu "psychicznego doła" zyskuje na sile i doprowadza, że kiedy go nie dostarczamy doświadczamy "psychicznego doła" Przez co, to nie stres powoduje tycie, a substrat wykorzystany do anabolizmu tk. tłuszczowej - cukier. Dlaczego stresu nie zajada się tłuszczem ? Niech ktoś zacznie stres zajadać tłuszczem. Stres jest ładunkiem wyzwalającym kilka niekorzystnych substancji, ale cukier tym co może zostać upakowane jako tłuszcz. Gdyby postawić czoła nałogowi, i odebrać całkowicie cukier mózgowi, to po pewnym czasie, pomimo stresowych sytuacji nie dochodziłoby do zajadania stresu. To nie stres tuczy, a cukier będący remedium w tych chwilach na owy stres. Weźmy szczury, stresujmy je, i nie dawajmy im cukru, ale podawajmy tłuszcz i białko. Ciekawe czy wykształtują coś na wzór "zajadania stresu"

Dlaczego ludzie dużo jedzą ? Bo jedzą jedzenie słabej jakości. Niskiej wartości biologicznej. Weźmy tort przeliczmy jego wartość kaloryczną, i jedzmy do momentu aż poczujemy się najedzeni. Przypuszczam, że zjedlibyśmy większą część tego tortu, a nie czulibyśmy się syci pomimo dostarczenia kilku tysięcy kalorii. Weźmy teraz gotowane jajka. Ile ich zjesz ? 3-4 ? A ile one mają kalorii ? Weźmy golonkę, niech ma 600 kcal. Wątpię by ktoś zjadł golonkę mającą tyle kcal i czuł się nie najedzony.

Cukier bardzo ogłupia ośrodek głodu, ale jeszcze sprawniej czyni to syrop glukozowo-fruktozowy. Syrop G-F w postaci wyizolowanej. I to nadmiar cukru, syropu g-f, czy ogólnie węglowodanów przyczynia się do częstej chęci na jedzenie, i do krótkotrwałego najadania się. Bywa także przyczyną zjadania o dużo większych porcji niż powinniśmy.

Miałem okazję próbować syropu glukozowo-fruktozowego. Mogę wam zaświadczyć, że nie jest on słodki jak się powszechnie uważa. Jest pozbawiony całkowicie smaku i zapachu. Jest to gęsta ciecz o brązowawym odcieniu. Po co to jest ona dodawana ? Ja w pracy syrop G-F dodawałem do galaretki. Poza syropem (30 litrów) sypałem na kociołek (100 litrowy) 45 kg cukru. Syrop zauważalnie zwiększał gęstość galaretki. Syrop G-F nie służy słodzeniu produktów.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved