Witam na LC jestem dziś 13 dzień (byłem wcześniej ale zrezygnowałem z tej diety na dobre 5-6 miesiecy)
Przez te dni eskperymentowałem.Poprzez 100g W i 50g W do obecnie 150g W .
Jem teraz ok BTW 100-120: wdg.apetytu:150
Ale jestem nadal zszokowany ponieważ dzis wieczorem znów wyskoczyła mi ketoza!! Ketoza oznacza że zabrakło już węglowodanów ,a także że tyle białka ile mogło być zostało wykorzystane do syntezy węglowodanów.
Wspomne o jednej waznej rzeczy.Moja aktywnosć jest BARDZO intensywna umysłowa .Naprawde moznaby powiedzieć ze z 3x większa niz przecietnej osoby pracującej umysłowo.Jestem świadom że przy wielkich wysiłkach fizycznych czy nawet średnych można mieć 2-3x większy apetyt na białko czy tłuszcz wiec logiczne ze to samo może zachodzić z węglowodanami.
Wiec czy dobrym pomysłem jest jeszcze podniesienie węglowodanów do na przykład 195 czy 210?
W każdym razie ketoza pokazuje że czegoś jest za mało i wypadałoby chyba coś zmienić. Zaskoczyło mnie ze przy podaży 150 g W (co wydało mi sie i tak wielką dawką) zobaczyłem ketoze co prawda pomiędzy ilościami śladowymi a niewielkimi więc małą ale jednak .
A może tak ma być zanim organizm sie przestawi bardziej na tłuszcze i zacznie oszczędzać węglowodany ,bo to moze być BŁĘDNE KOŁO. Ja podwyższam węgle to organizm więcej węgli wykorzystuje przez swoje komórki szybciej je spalajac i znów długo po posiłku wyskoczy ketoza i tak wyżej wyżej i wyżej błędnie. A moze właśnie tak trwać i zacznie je oszczędzać i zmieniac metabolizm? <-Pare przemyśleń.
Kombinuje i eksperymentuje dalej i zastanawiam sie co teraz zrobić.
Mięso strasznie rujnuje portfel wiec nie wiem czy podnosić jeszcze białko. Chociaz to wydawałoby się chyba najlepsze.A jesli nie białko to co sądzicie o pomysle podniesienia węglowodanów do jeszcze wyższej dawki.Jesli to zrobie to dalej będą dostarczane o najniższym IG jakim sie da.
moze to przez to ze jestes dopiero 13 dni na LC i twoj organizm nie umie wyorzystac jeszcze tluszczy optymalnie, wydaje mi sie ze narazie mozesz trzymac ww na ok 100-120 gram, bialko i tluszcze wedlug apetytu (jak u Lutza) i poczekac minimum 3-4 tygodnie na rozwoj wypadkow. Ja sobie jeszcze nigdy nie mierzylem poziomu ketonow (moze tylko raz), pare razy czulem poprostu smrodek z buzi i cuchnacy mocz, wtedy wiedzialem ze wydalam ketony.
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Tzn myśle że tłuszcz umie optymalnie wykorzystać ponieważ kilkanaście miesiecy nie oszczędzam tłuszczu bo wiem że jego szkodliwość i zalecenia by go unikac jak ognia to bujda.
hmm...ale pewnie ww tez nie oszczedzales w swojej diecie, trudno powiedziec, adaptacja podobno moze trawac pol roku lub dluzej, po tym okresie powinno byc wszystko ustabilizowane i bardziej przewidywalne, ja nigdy sie na pomiarach raczej nie skupialem az tak bardzo, dzialalem bardziej instynktownie.Dam takie porownanie: jak sie zaczyna biegac to puls skacze bardzo wysoko nawet przy spokojnych biegach, wtedy uzywa sie jakiegos pulsometru i zwalnia zeby zwolnic puls (czasami mozna zwolnic do poziomu marszu lub stanac ), to bledne dzialanie, bo to normalne na poczatku ze serce bedzie szybcjej pikac, dlatego tez sa tacy co nie zalecaja uzywania pulsometrow na poczatku przygody z bieganiem bo to w pewnym sensie samoograniczanie sie (wiadomo ze przed rozpoczeciem biegow lepiej sprawdzic serducho u jakiegos znawcy).Podobnie jest moim zdaniem z proporcjami w diecie (tym bardziej na poczatku), uwazam ze kombinacje z proporcjami mozna potraktowac luzniej i dzialac bardziej instynktownie ale z uwzglednieniem zasad, ja jem tyle na ile mam ochote i wystarczy mi ze wiem czego ile zjadlem.
ja bym pewnie ustawil na pierwszy miesiac ww na 100-120g na, tluszcze i bialko wedlug apetytu, a pozniej zaleznie od sytuacji bym kombinowal.
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Nie dalmy się zwariować. Szkodliwa jest ketonuria na 2-3 krzyżyki trwająca permanentnie przez kilka lat.
Ketonuria poniżej 1 krzyżyka trwająca dwa tygodnie, to nie jest nic. Organizm się przebudowuje, spala zbędne zapasy, tłuszcze zamieniane na ciała ketonowe. Ketozę nasila kofeina, alkohol, wysiłek fizyczny. Jak widać, być może również również wysiłek umysłowy.
Jeżeli samopoczucie jest dobre, to spokojnie można tak funkcjonować kilka miesięcy.
Pozdrawiam
JW
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sie 20, 2008 07:33
Cytat:
Wiec czy dobrym pomysłem jest jeszcze podniesienie węglowodanów do na przykład 195 czy 210?
niestety nie
Cytat:
Jesli to zrobie to dalej będą dostarczane o najniższym IG jakim sie da.
IG to bzdura na resorach. O wiele szkodliwsze jest dostarczenie 210 gramów węgli o niskim IG (np kasza z surówką) niż 30 -70 gramów o wysokim IG (np miód albo śliwki). A jeśli ten miód zjemy z tłuszczem i białkiem to jego IG będzie niższy (co i tak nie ma wielkiego znaczenia).
Cytat:
Przydatność ładunku glikemicznego w planowaniu diety opiera się na założeniu, że produkty o wysokim IG spożywane w małych ilościach dają taki same efekt w wyrzucie insuliny do krwi, jak produkty o niskim IG, za to spożywane w dużych ilościach. Różne produkty mają różną zawartość węglowodanów, na przykład stanowią one 50% bułki, ale tylko 25% ryżu. Również gotowana marchewka, którą odrzucał np. twórca Metody Montignaca mimo dosyć wysokiego IG nie powoduje dużego wyrzutu insuliny do krwi, bowiem zawiera tylko 7% węglowodanów.
Ładunek glikemiczny dla pojedynczej porcji pożywienia można obliczyć wg wzoru:
gdzie:
W - ilość węglowodanów w danej porcji (w gramach)
IG - indeks glikemiczny
LG(ŁG) - ładunek glikemiczny
Przykłady:
100 gramowy plasterek arbuza z wysokim IG=72 zawiera tylko 5 gramów węglowodanów, gdyż w większości składa sie z wody. Stąd rachunek 5*(72/100)=3,6. Ładunek glikemiczny jest więc niewielki. podobnie - 100 gramowa porcja makaronu ryżowego (IG=40) zawiera 22 gramy węglowodanów, a wiec ŁG wynosi 8,8 - czyli ponad dwa razy więcej niż w przypadku arbuza, mimo niższego IG.
Wspomne o jednej waznej rzeczy.Moja aktywnosć jest BARDZO intensywna umysłowa .Naprawde moznaby powiedzieć ze z 3x większa niz przecietnej osoby pracującej umysłowo.
Jeżeli można zapytać, to tak z czystej ciekawości: w jakim zwodzie pracujesz?
ala
Dołączył: 31 Mar 2006 Posty: 133 Skąd: gliwice
Wysłany: Czw Sie 21, 2008 14:11
gudrii napisał "ja bym pewnie ustawil na pierwszy miesiac ww na 100-120g na, tluszcze i bialko wedlug apetytu, a pozniej zaleznie od sytuacji bym kombinowal."
ja stosuję DO 10 - ty rok, proporcje jak dr Kwaśniewski pisze i nie miewam problemów.
I po co kombinować?
Alu jak Tobie pasuje to super ale to nie oznacza ze kazdemu bedzie pasowac, bo mi jakis nie pasuje taka proporcja, pomimo tego ze jestem aktywny fizycznie caly tydzien.Nie ma jednej proporcji dla wszystkich, nie ma
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
...ja stosuję DO 10 - ty rok, proporcje jak dr Kwaśniewski pisze i nie miewam problemów.
I po co kombinować? :)...
Ala, robilas sobie moze badania profilaktyczne
choc jeden raz w ciagu tych 10 lat?
Tak dla swietego spokoju?
jurek 1946
Dołączył: 31 Sie 2007 Posty: 1062 Skąd: LUBUSKIE
Wysłany: Pią Sie 22, 2008 13:58
grizzly napisał/a:
ala napisał/a:
...ja stosuję DO 10 - ty rok, proporcje jak dr Kwaśniewski pisze i nie miewam problemów.
I po co kombinować? ...
Cytat:
Ala, robilas sobie moze badania profilaktyczne
choc jeden raz w ciagu tych 10 lat?
Tak dla swietego spokoju?
Przecież w/g formuły 4es która to ostatnio przypadła Tobie do gustu
jedna z reguł mówi że wazne jest samopoczucie,a czy ktoś jak
dobrze się czuje przez okres dziesięciu lat,nie choruje,to idzie zrobic sobie wyniki,chyba że są to wyniki takie które wymagają okresowych badań( Mamografia ) itp.
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sie 22, 2008 14:24
Zazwyczaj różne badania to sobie można darować. Pamiętam jak chorowałem strasznie na wysokich węglach, czułem się potwornie zle, poszedłem się zbadać i... wszystkie wyniki super, nawet dużo powyżej przeciętnych.
Poza tym od badań jeszcze nikt nie wyzdrowiał. A zachorowac można. Różne prześwietlenia, rezonanse, strzykawki, oglądanie tych narzekających skazańców oraz rakarzy w białych kitlach - to zdrowe nie jest...
ala
Dołączył: 31 Mar 2006 Posty: 133 Skąd: gliwice
Wysłany: Pią Sie 22, 2008 15:21
grizzly napisał/a:
ala napisał/a:
...ja stosuję DO 10 - ty rok, proporcje jak dr Kwaśniewski pisze i nie miewam problemów.
I po co kombinować? ...
Ala, robilas sobie moze badania profilaktyczne
choc jeden raz w ciagu tych 10 lat?
Tak dla swietego spokoju?
Robię. Z poczatku częściej z ciekawości, zawsze były dobre. Ostatnio w zeszłym roku w marcu.
Cholesterol: 257 mg%
HDL - 75 MG%
LDL - 165 MG%
TRÓJGLICERYDY 85 MG%
Pomógł: 8 razy Dołączył: 02 Kwi 2008 Posty: 823 Skąd: warszawa
Wysłany: Sob Sie 23, 2008 08:56
Ja w takiej sytuacji mm4 zwiększam białka innym też to polecam i jest ok. Najwięcej jem w takim przypadku jaj, ale jeżeli wystąpi trochę wysypki na moich rączkach, bo i tak bywa, to na dwa, trzy dni stopuję ilość zjadanych jaj. Nie jem lub 2, 3, ale bywa tak, że białka wyrzucam, jem tylko żółtka. Spróbuj.
A tu niespodzianka kwas arachidonowy powoduje wysypki a jest w dużych ilościach w jajach. Niestety z powodu iż kury pasie sie tak jak dziś ludzi to jest wciskajac kupe węglowodanów co daje kupe insuliny co daje kupe kwasu arachidonowego . To pokazuje że to dziadostwo chyba sie kumuluje w organiźmie skoro aż matki w dzieciach(jajkach) to wydzielają.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Wrz 02, 2008 12:36
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Może ta wysypka, to nie przebiałczenie, ale nietolerancja białka z jaja.
Jak wiadomo, część białkowa jajka bardzo uczula.
JW
na surowo chyba nie uczula - tak pisze Mercola
a już na pewno nie uczula surowe żółtko
ale ad rem - wg mnie takie ilości węgli to już podpada bardziej pod medium-carb, ale low-carb
była już o tym wielokrotnie mowa na forum - ketoza jest bardzo korzystna dla organizmu, a wydalanie większych ilości ketonów z moczem ustąpi po należycie długiej adaptacji
dlatego też wg mnie lepiej zejść poniżej 100 g węgli, białka ponad 100 g, tłuszczy 300 g (jeśli tak intensywnie pracujesz) i zmierz sobie te ciała ketonowe po miesiącu, dwóch, po pół roku, itd. zobaczysz, że będzie coraz mniej się wydalać
Gdybyśmy się skoncentrowali tylko na kwasie arachidonowym, to tak.
Ale żółtko jest bez porównania bardziej wartościowe niż białko, a część białkowa sama z siebie uczula, więc raczej jadajmy żółtka, a nie białka, jeżeli musimy już coś wyrzucać.
JW
jurek 1946
Dołączył: 31 Sie 2007 Posty: 1062 Skąd: LUBUSKIE
Wysłany: Czw Wrz 04, 2008 04:28
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Gdybyśmy się skoncentrowali tylko na kwasie arachidonowym, to tak.
Ale żółtko jest bez porównania bardziej wartościowe niż białko, a część białkowa sama z siebie uczula, więc raczej jadajmy żółtka, a nie białka, jeżeli musimy już coś wyrzucać.
JW
Czy potrafi Pan znaleśc odpowiedż że ludzie chorzy wycieńczeni powinni zjadać jednak całe jaja.
planowalem wywalic bialka ze swojej diety ale po namysle zostawilem i jadam od jakiegos czasu cale jaja, nic nie wyrzucam, nic mnie nie uczula na szczescie, zbyt duzo bialka by mi sie marnowalo, po za tym jajko jest w calosci i uwazam ze tak trzeba jej jesc, no chyba ze ktos ma deficyt biotyny lub inne problemy to juz inaczej....
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
rozumiem ze tobie nie smakuje..., mi smakuje wiec jem, moze i ma nizsza wartosc biologiczna ale co z tego?, jest zrodlem bialka i nie widze powodu dla ktorego zdrowa osoba miala by wywalac tak cenny skladnik, no chyba ze ktos nie lubi, jak Hannibal lub postanowil isc za glosem Dr.Kwasniewskiego.
Cytat:
to zjedz razem ze skorupką jak wąż albo barana razem z rogami Wink
ja wiem ze to taki zarcik.., ale w przyrodzie jesli cos jest jedzone to ma wartosc biologiczna i powinno zostac zjedzone, mniej wiecej tak to widze. (tylko mi nie pisac ze mam zaczac jesc swoje kupy i inne takie...)
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
bialko z soji to osobna sprawa, ale to z bialka kurzego mozna zjesc i organizm na tym nie ucierpi a napewno skorzysta, ja tam jestem zdania ze bialka nigdy nie za wiele
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Czy potrafi Pan znaleśc odpowiedż że ludzie chorzy wycieńczeni powinni zjadać jednak całe jaja.
Oczywiście.
Ludzie w biednych krajach takich jak Angola czy Bangladesz powinni zjadać wszystko, co strawne, przyswajalne. Część białkowa z jaja kurzego, pomimo, że w sumie mniej wartościowa niż żółtko, zawiera 4g protein o wartości znacznie większej niż te z ryżu.
W zasobnej Europie jak ktoś chce, może sobie wyrzucać część białkową jajka.
Ludzi wycieńczonych w Europie stać na jedzenie rzeczy bardziej wartościowych, niż część białkowa jajka i nie ma powodu, żeby się zmuszać do tego. Jajecznica z dwóch żóltek i całego jaja jest najsmaczniejsza, przynajmniej moim zdaniem. Zarówno jajecznica z samych żółtek, jak i jajecznica z sześciu całych jaj dla przeciętnego człowieka nie są ani smaczne, ani pożyteczne.
Natomiast, gdy zjada się jedno jajko dziennie, nie ma przeciwwskazań, żeby je zjadać w całości.
Pozdrawiam
JW
Cztery jaja w całości nie są już smaczne, chyba, że jesteśmy bardzo głodni. Smaczniejsze są dwa całe, dwa żółtka. Oczywiście to rzecz gustu, smaku i wygłodzenia.
Pozdrawiam
JW
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Pią Wrz 05, 2008 06:22
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Cztery jaja w całości nie są już smaczne, chyba, że jesteśmy bardzo głodni. Smaczniejsze są dwa całe, dwa żółtka. Oczywiście to rzecz gustu, smaku i wygłodzenia.
Pozdrawiam
JW
tylko ??
osobiscie jadam jajka np 2 x w tygodniu ale jak juz je jem to jest to caly "dzien na jajkach" , jajka sa wowczas jedynym żrodlem B, tak jak w inne dni np sama wołowina etc , obawiam sie alergi stad rotuje
troche dziwne wydaje mi sie wyrzucanie tych białek, zw jesli ma sie do dyspozycji wiejskie jajka, ostatecznie trzeba by pewnie przetestowac tolerancje białka na sobie i zadecydowac
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Wrz 05, 2008 10:35
gudrii napisał/a:
Cytat:
Natomiast, gdy zjada sie jedno jajko dziennie, nie ma przeciwwskazan, zeby je zjadac w calosci.
a dwa albo cztery to juz problem?
Jak sie je jaja gotowane to jest problem zjesc wiecej niz 3 jaja.
Jadajac na surowo jestem ww stanie wypic 6 jajek bez problemu, zagryzc maslem i suszonym owocem i isc na spacer (nie ma ciezkosci na zoladku)
a ja mam pytanie z troche innej beczki. czy istnieja jakies badania (w miare rzetelne) o szkodliwosci spozycia jaj typu 3, albo udowadniajace, ze 0 maja w zoltku wiecej skladnikow odzywczych i mniej syfu niz 3?
bo do tej pory obilo mi sie o uszy, ze typy jaj roznia sie jedynie smieciami w bialku a nie zoltku, ale nie jest to informacja naukowa.
poza tym jakos nie chce mi sie wierzyc, ze w zoltku jajek kury chodzacej po wybiegu i zjadajacej wlasne za przeproszeniem kupy bedzie mniej zanieczyszczen niz u kury ktora zywi sie ta sama pasza, tyle ze czystsza (bo nie uwalana w ziemi i odchodach) + dostaje antybiotyki.
oczywiscie pozostaje kwestia etyczna, ale szczerze mowiac nie mam zamiaru glodowac z tego powodu.
chcialbym wiedziec czy jest sens placic za zoltko 2 razy wiecej pieniedzy
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Wrz 05, 2008 13:15
jest sens
I nie potrzeba żadnych badań choć u Westona na stronce były min o zawartości witaminy D i proporcji kwasów omega.
Zresztą tu wystarczy logika z kurnika, ptaszor może chodzić - krew krąży - odżywia organy, ptaszor żre robale, ma dostęp do naturalnego światła, nie dostaje antybiotyków - płody mają o wiele lepszą wartość biologiczną.
Zastanów się jak byś był ludożercą to wolałbyś jeść dzieci bladych, zestresowanych, bezzębnych matek z krostami i dysbiozami poantybiotykowymi, osteoporozą, zabużeniami hormonalnymi, zamkniętych całe życie w klatce bez ruchu i słońca?
poza tym jakos nie chce mi sie wierzyc, ze w zoltku jajek kury chodzacej po wybiegu i zjadajacej wlasne za przeproszeniem kupy bedzie mniej zanieczyszczen niz u kury ktora zywi sie ta sama pasza, tyle ze czystsza (bo nie uwalana w ziemi i odchodach) + dostaje antybiotyki.
lepiej jesc jajka tych co zjadaja swoje wlasne kupy! widocznie maja powody (Howell ?) ,niz tych co sa upaszone slaba karma i tego nie robia bo sa syte, "czystosc" nie ma tu nic do roboty, chyba ze sa na dobrej free range diecie i nie musza jesc kup bo sa pelne, chociaz niewiem do konca jak to kury maja w zwyczaju
Po kazdym wysilku fizycznym wypijam 2-3 jaja, nie rozni sie to niczym od wody, poprostu wpada i tego nie czuc, jak napisal Zenon.
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
z tym ze karma nie zaleznie od metody chowu jest podobno ta sama. jaja 0 sa drozsze dlatego ze z takiej samej powierzchni chowu jest ich mniej niz 3. poza tym nie wiem czy ma to znaczenie, ale porownywanie zoltka do plodu to blad. "plodem" w jajku jest tarczka zarodkowa plywajaca na zoltku, a nie zoltko samo w sobie. to z tarczki zarodkowej powstaje kurczak. zoltko jest tylko magazynem subst. odzywczych.
ale w przyrodzie nie było kiedyś tyle toksyn, co teraz, więc potrzeba obecnie więcej składników odżywczych coby regenerować organizm
ok niby tak..., ale pomijajac juz sama biotyne, jezeli kiedys nie bylo tyle toksyn i zylismy zdrowiej i dluzej to w jaki sposob teraz wieksza podaz witamin i innych skl. odzywczych ma sie przyczynic do Dluzszego zycia? czy nie oznacza to wiekszej pracy dla organizmu i wiekszego zuzywania sie go co sie moze przyczynic do krotszego zycia? moze tak przeciez byc...,no chyba ze regeneracja ma zajac wiecej czasu i bedziemy dluzej spac i sie relaksowac, jak Ty to widzisz Hannibal?
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
z tym ze karma nie zaleznie od metody chowu jest podobno ta sama. jaja 0 sa drozsze dlatego ze z takiej samej powierzchni chowu jest ich mniej niz 3
eee..., jak jest ta sama?, to dlaczego jaja OMEGA-3 maja wiecej omega-3 niz jaja klasy 1 naprzyklad?, karma nie jest ta sama i to jest sedno sprawy! nawet jak nie ma w niej hormonow ale kury sa paszone jakimis wynalazkami to proporcje omega3 do omega6 sa zachwiane i takie jajo nie jest juz naturalne, klasa 0 to typowy free range bez zadnych dodatkow, 1- to free range ale na paszy przemyslowej bez barwnikow, hormonow itp, 2- niepamietam, 3 -cage egg czyli MASAKRA!
jaja omega-3 sa z paszonych karma wzbogacona w te wlasnie kwasy co nie oznacza ze sa najlepsze, najlepsze sa zerowki.
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
zastanawia mnie jeszcze jakosc jajek wiejskich czyli takich nie badanych, chodowanych dla siebie, ew na sprzedaz sasiadom. mam taka mozliwosc, ale nie wiem co myslec. z jednej strony kury sa na maksa wolne, nawet mi prawie do ogrodka wchodza za trawa, z drugiej strony kobieta jest z takich prawdziwych mieszkancow wsi czyli prosta babina, ktora o chodowli wie tyle co sie przez te kilkadziesiat lat nauczyla doswiadczeniem. no i nie podejrzewam ja o stosowanie odzywek i syfow bo jest na to za biedna (kosi kurom pokrzywy z laki i to tyle "udziwnien"), ale z drugiej nie wiem czy od takich jajek sie czyms nie zaraze.
poza tym nie ma tyle zeby mi dostarczac 5 jaj dziennie bede musial zdywersyfikowac zrodla, ale wlasnie przenioslem sie na wies wiec to nie problem.
duzy plus to cena takich jaj 40gr/szt!! az mi glupio tyle placic jak sobie pomysle ile by kosztowaly w miescie ze stempelkiem.
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Pią Wrz 05, 2008 18:59
kuba85 napisał/a:
zastanawia mnie jeszcze jakosc jajek wiejskich czyli takich nie badanych, chodowanych dla siebie, ew na sprzedaz sasiadom. mam taka mozliwosc,...ale z drugiej nie wiem czy od takich jajek sie czyms nie zaraze.
poza tym nie ma tyle zeby mi dostarczac 5 jaj dziennie bede musial zdywersyfikowac zrodla, ale wlasnie przenioslem sie na wies wiec to nie problem.
duzy plus to cena takich jaj 40gr/szt!! az mi glupio tyle placic jak sobie pomysle ile by kosztowaly w miescie ze stempelkiem.
osobiscie jadam tylko takie jajka własnie od sasiadów, znajoma w sklepie od ludzi ze wsi kupuje (nie ma ich codziennei) , czasmi z gospodarstwa ekologicznego (daleko wiec tylko czasami) itp źrodel
0,40 to BARDZO TANIO -ja płace 0,50 (b. male) 0,60 duże
nie ma co sei zastanawiac nad zakupem
pozd
0,40 to BARDZO TANIO -ja płace 0,50 (b. male) 0,60 duże
nie ma co sei zastanawiac nad zakupem
pozd
kiedys jak bylem maly to rodzice brali jajka od gospodarza ktory karmil kury marchwia. te jajka byly olbrzymie - strzelam ze okolo 80-90g jak nic a zoltko mialy wielkie i prawie czerwone.
te ktore biore od sasiadki zoltko maja w miare normalne ale sa faktycznie dosc duze taie xxl, choc ich wielkosc sie waha dosc mocno, bo zalezy prawdopodbnie od wielkosci kury ktora znosi
zastanawia mnie jeszcze jakosc jajek wiejskich czyli takich nie badanych, chodowanych dla siebie, ew na sprzedaz sasiadom. mam taka mozliwosc, ale nie wiem co myslec. z jednej strony kury sa na maksa wolne, nawet mi prawie do ogrodka wchodza za trawa
to powinno byc ok, tylko nalezy myslec o tym w jakich warunkach zyja,
Cytat:
czyli prosta babina, ktora o chodowli wie tyle co sie przez te kilkadziesiat lat nauczyla doswiadczeniem. no i nie podejrzewam ja o stosowanie odzywek i syfow bo jest na to za biedna
a tu moze byc niespodzianka bo babina mogla sie nauczyc ze pewne pokarmy bardziej "smakuja" kurkom
wiec najlepiej jest poprostu podejsc, zaprzyjaznic sie i dowiedziec jak je karmi, to dotyczy wszystkich produktow kupowanych "lokalnie" nie tylko jaj, np: w Anglii sprzedaja Kg wolowiny za 40 funtow, niby free range ale jak sie okazuje jest to bydlo paszone "przemyslowa" pasza na wybiegu, wiec ostroznosc i jeszcze raqz ostroznosc!
Na marginesie, nie opodal mnie mieszka jeden bardzo znany muzyk i zywi sie wlasnie z lokalnych produktow a nie wie nawet ze BARDZO przeplaca za wybrakowany i szkodliwy towar..heh... zabawne nie? [/quote]
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Wrz 05, 2008 21:08
Ja kupuje jajka za 70gr, natomiast w sklepach bio mozna kupic jajka od z certyfikatem i rodowodem za 1.20,-
A jajkami wiejskimi roznie bywa, trzeba znac sprzedawce. Ktos moze karmic kury przeterminowanym chlebem - tam gdzie mam dzielke niektorzy tak robio, bo tanio (psy tez karmio przeterminowanym chlebem namoczonym w mleku. Generalnie w lokalnym sklepie jest polka z chlebem dla ludzi i z chlebem dla zwierzat..)
Takie jajka to shit, ale to widac: skorupka miekka, bialko wodniste, zoltko latwo "peka" i sie rozlewa.
Dobre jajko ma mocne zoltko, zolte, slonkowe, ktore mozna upuscic np do miski i nie peknie.
Co do zarazy: ja w tym roku zjadlem jakies 1.5-2 tys surowych jajek i zoltek i nie chorowalem na salmonelle ani razu.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.