Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 19:59
Cytat:
dzisiaj wracam z uczelni, w między czasie haje, wchodzę na klatkę i taki mały piesek miał wejść z panią do windy, ale nagle się zatrzymał; ja wchodzę po schodach a on patrzy się na mnie i wącha jakby zobaczył Zbawiciela
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 20:15
Iga napisał/a:
Wiem Dla mnie jednak jedzenie takiego kilkutygodniowego ,już nie mówię o kilkumiesięcznym high meat ,to "kosmos"
Igo, ja to wszystko wiem i zupełnie się nie dziwię; przecież byłem kiedyś tam, gdzie Ty teraz jesteś i dokładnie pamiętam moje spostrzeżenia z tamtego okresu; pamiętam też jak niełatwo było zmienić żywienie obrobione term. na surowe
zmiana z high-carbu na low-carb była zupełnie bezproblemowa i przeszedłem na nie ino myk (organizm miał już dosyć tych wszystkich kasz, ryżów, makaronów i kilometrowych stolców )
surowego też zaczął się po pewnym czasie domagać, ale ta zmiana nie była już tak komfortowa - to był mój "challange" życia
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
tomthemaster Pomógł: 1 raz Dołączył: 03 Mar 2009 Posty: 164
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 20:28
Ja rzucam się z takim lekkim podnieceniem (ekscytacją) na łój. Dosłownie jak zwierze:-) jak poczuję ten smak w ustach to ...:-)
Co do stolców: wreszcie w tym temacie odżyłem na surowym. Jak byłem na wysokich węglach to nawet 5 razy dziennie bywałem w kibelku(jadłem minimum 4 posiłki dziennie). Koszmar. teraz pełen luz - raz dziennie.
Jak się ma picie mleka do surowizny? Mam dostęp do wiejskiego mleka, pani sprzedaje na targu w butelkach po wodzie lub coli
Pytam, bo stoję przed alternatywą, co wybrać jako zasadnicze źródło węglowodanów. Do zieleniny mnie w ogóle nie ciągnie. Miód z kolei piekielnie słodki, nie wiem czy przejdzie przez gardło. Mleko zawsze lubiłem, z cycka, mniam, mniam... Co o tym myślicie?
W tej chwili piję soki warzywne ze sklepu + ziemniak(notabene już odstawiony). Trochę poczytałem i chcę to zmienić. Dojadam także węglowodany w podrobach (jutro pierwsze podejście wątróbka z barana na surowo ), ale to pozostawiam. Miód kusi z uwagi na silną koncentrację składników, jednak zobaczymy jak to wygląda w praktyce.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 21:09
ja mlecznych nie polecam, ale jeśli Tobie by służyły to możesz pić (ale lepiej fermentowane, np. kefir własnej roboty)
miód spadziowy ze spadzi iglastej, gryczany, wrzosowy - nie są aż tak słodkie; jedzony z tłuszczem powoduje, że ta słodycz jest delikatna
do zieleniny Cię nie ciągnie - tak samo i mnie
w sezonie jedz jagodowe jako źródło węgli
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
tomthemaster Pomógł: 1 raz Dołączył: 03 Mar 2009 Posty: 164
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 21:12
siniak napisał/a:
Hej!
Jak się ma picie mleka do surowizny? Mam dostęp do wiejskiego mleka, pani sprzedaje na targu w butelkach po wodzie lub coli
odpowiedź jest raczej prosta: w naturze dorosłe zwierze nie pije mleka. Tym bardziej od innego gatunku.
Ale z drugiej strony jeśli jest to krowa która jest wypasana na pastwisku to kupuj. Ubij masło i wypij potem maślankę
podsumowują - picie mleka będąc dorosłym osobnikiem jest wbrew naturze
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 21:19
siniak napisał/a:
Jutro na warsztat łój z barana, zagryzę łyżką miodu.
siniak, czy Ty przypadkiem nie jest z Wa-wy i nie kupujesz pod Halą?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
tomthemaster Pomógł: 1 raz Dołączył: 03 Mar 2009 Posty: 164
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 21:26
Hannibal napisał/a:
siniak napisał/a:
Jutro na warsztat łój z barana, zagryzę łyżką miodu.
siniak, czy Ty przypadkiem nie jest z Wa-wy i nie kupujesz pod Halą?
wy z warszawki jesteście szczęściarze. U nas w Bydgoszczy jestem w stanie kupić tylko tłuszcze z wołu. A jagnięcinę i baraninę uwielbiam. Brakuje w Polsce internetowego sklepu ze świerzym mięsem, podrobami i tłuszcze. Zamawiasz kurier puka na drugi dzień a ty zajadasz co lubisz.
Teraz wygląda to tak że moje zdobywanie tłuszczy to normalne polowanie. Jeżdżę po mieście i odwiedzam punkty w których tłuszcz się może pojawić. normalny powrót do kultury zbieracko-polującej:-)
Jutro na warsztat łój z barana, zagryzę łyżką miodu.
siniak, czy Ty przypadkiem nie jest z Wa-wy i nie kupujesz pod Halą?
Tak, jestem
W jaja zaopatruję się na targu w Legionowie. Asortyment niczego sobie; kury, gęsi, kaczki. Kupowałem tam też podroby cielęce, słoninę, salceson. Poczytałem Was i zmieniam źródło podrobów na baranie, do tego łój.
Długo mieszkam w Wa-wie, a byłem dzisiaj na hali drugi raz (poprzednio 10 lat temu ) Wracając, o 12 po szkole przeszedłem się, a tu zonk. Pani powiedziała, żebym jutro o 7 przyszedł, będzie co nieco z barana. W oczy rzuciła mi się 10 metrowa kolejka do jakiejś cukierni
Brakuje w Polsce internetowego sklepu ze świerzym mięsem, podrobami i tłuszcze. Zamawiasz kurier puka na drugi dzień a ty zajadasz co lubisz.
Zbyt piękne, aby było prawdziwe
tomthemaster napisał/a:
Teraz wygląda to tak że moje zdobywanie tłuszczy to normalne polowanie. Jeżdżę po mieście i odwiedzam punkty w których tłuszcz się może pojawić. normalny powrót do kultury zbieracko-polującej:-)
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 22:02
ale to jednak nie Ty, siniak
jest taki delikwent, który we wtorek rano o 6 zgarnął wszystkie podroby baranie, a dziś na piątek miał odłożone 1/3 dużego kawałka łoju baraniego
gościu jest podobno w moim wieku, brunet - stawiałem na Waldka, ale czort wie, może to ktoś spoza forum
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 22:02 Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
ja miodu z tluszczem nie jem, jakos mi to niezbyt pasi.
miod jem 15-20 min po posilku sam.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
tomthemaster Pomógł: 1 raz Dołączył: 03 Mar 2009 Posty: 164
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 22:03
siniak napisał/a:
tomthemaster napisał/a:
Brakuje w Polsce internetowego sklepu ze świerzym mięsem, podrobami i tłuszcze. Zamawiasz kurier puka na drugi dzień a ty zajadasz co lubisz.
Zbyt piękne, aby było prawdziwe
poska jeszcze raczkuje jeśli chodzi o zaspokajanie potrzeb klientów. Za mało nas surojadków:-)
tomthemaster napisał/a:
Teraz wygląda to tak że moje zdobywanie tłuszczy to normalne polowanie. Jeżdżę po mieście i odwiedzam punkty w których tłuszcz się może pojawić. normalny powrót do kultury zbieracko-polującej:-)
"zazdroszcze" tej wawy ... bo u nas nie mozna dostac podrobow baranich ... ja ostatnio jak pojadlam baranine to moj haszczak nie mogl sie oderwac od weszenia moich dloni. co gorsza...wczoraj sciagnal mi ze stolu pol kilograma wolowiny i dzis non stop mnie "molestuje" chociaz kupuje mu serca i watrobki (tylko ze z indyka)
ogolnie mi bardziej smakuje mieso takie 3 dniowe niz takie calkiem swieze (ale trzymane w lodowce). u mnie tez jakies "dziwne" instynkty sie budza. czuje sie jak dzikuska jedzac takie mieso surowe i wciaga mnie to...i wiecie co...ostatnio tak sobie nawet myslalam ze fajnie by bylo umiec polowac i chyba nie mialabym skrupolow taka sarne sobie z lasku "sprowadzic" ... ale pewnie teraz tak tylko mowie a jakby doszlo co do czego to zal by mi bylo ... dzis np jak wyszlam z bloku do roboty to zobaczylam zaglodzonego psa...wrocilam sie po zarcie ale jak zeszlam na dol juz go nie bylo (
ale to jednak nie Ty, siniak
jest taki delikwent, który we wtorek rano o 6 zgarnął wszystkie podroby baranie, a dziś na piątek miał odłożone 1/3 dużego kawałka łoju baraniego
gościu jest podobno w moim wieku, brunet - stawiałem na Waldka, ale czort wie, może to ktoś spoza forum
heh no wlasnie z takich powodow ja wole jednak aby ta cala oficjalna dietetyka byla sobie nadal taka jaka jest ...im mniej osob wie tym wiecej i taniej zarcia dla mnie . ja jak kupuje takie mieso i łój to faceci mi sie przygladaja z zaciekawieniem a babki patrza sie jak na ufo...ekspedienci zaczeli sie tez wypytywac tak zaczepnie - a to dla sasiadki (bo jak dla mnie to taniej haha ) a co to za dieta? ( chociaz nawet slowem nie wspominalam o jakiejkolwiek) a czy to na jakies lekarstwo (łoj barani)...ogolnie mam ubaw ale nie mowie ze konsumuje to na surowo...chociaz matka wszystkim na okolo nawet w robocie opowiada i robi sensacje....
tomthemaster Pomógł: 1 raz Dołączył: 03 Mar 2009 Posty: 164
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 22:46
Abhilasha napisał/a:
Hannibal napisał/a:
ale to jednak nie Ty, siniak
jest taki delikwent, który we wtorek rano o 6 zgarnął wszystkie podroby baranie, a dziś na piątek miał odłożone 1/3 dużego kawałka łoju baraniego
gościu jest podobno w moim wieku, brunet - stawiałem na Waldka, ale czort wie, może to ktoś spoza forum
heh no wlasnie z takich powodow ja wole jednak aby ta cala oficjalna dietetyka byla sobie nadal taka jaka jest ...im mniej osob wie tym wiecej i taniej zarcia dla mnie . ja jak kupuje takie mieso i łój to faceci mi sie przygladaja z zaciekawieniem a babki patrza sie jak na ufo...ekspedienci zaczeli sie tez wypytywac tak zaczepnie - a to dla sasiadki (bo jak dla mnie to taniej haha ) a co to za dieta? ( chociaz nawet slowem nie wspominalam o jakiejkolwiek) a czy to na jakies lekarstwo (łoj barani)...ogolnie mam ubaw ale nie mowie ze konsumuje to na surowo...chociaz matka wszystkim na okolo nawet w robocie opowiada i robi sensacje....
ej no wiesz go tam malo maja i tylko ekhm 1 miejscowke znam...no ale nie bede taka.sklep XXX .ale przeciez Ty chyba z bydgoszczy
Ostatnio zmieniony przez Abhilasha Pią Mar 20, 2009 23:50, w całości zmieniany 1 raz
tomthemaster Pomógł: 1 raz Dołączył: 03 Mar 2009 Posty: 164
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 23:02
tak z Bydgoszczy ale w poznaniu bywam raz na kwartał:-) pod szósta sklep się znajduje? studiowałem przez rok w poznaniu. i co roku zawsze we wrześniu jestem na targach przez klika dni. Sentyment do poznania pozostał.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 00:33
Hannibal napisał/a:
ale to jednak nie Ty, siniak
jest taki delikwent, ktory we wtorek rano o 6 zgarnal wszystkie podroby baranie, a dzis na piatek mial odlozone 1/3 duzego kawalka loju baraniego
gosciu jest podobno w moim wieku, brunet - stawialem na Waldka, ale czort wie, moze to ktos spoza forum
Ta, tez slyszalem o kolesiu
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 00:40 Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
zenon napisał/a:
Hannibal napisał/a:
ale to jednak nie Ty, siniak
jest taki delikwent, ktory we wtorek rano o 6 zgarnal wszystkie podroby baranie, a dzis na piatek mial odlozone 1/3 duzego kawalka loju baraniego
gosciu jest podobno w moim wieku, brunet - stawialem na Waldka, ale czort wie, moze to ktos spoza forum
Ta, tez slyszalem o kolesiu
Ciekawe czy jest raw paleo
Trzeba kiedys przyjsc 5:40, zaczaic sie i go dorwac
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 06:28
Abhilasha napisał/a:
ogolnie mi bardziej smakuje mieso takie 3 dniowe niz takie calkiem swieze (ale trzymane w lodowce). u mnie tez jakies "dziwne" instynkty sie budza. czuje sie jak dzikuska jedzac takie mieso surowe i wciaga mnie to...i wiecie co...ostatnio tak sobie nawet myslalam ze fajnie by bylo umiec polowac i chyba nie mialabym skrupolow taka sarne sobie z lasku "sprowadzic"
Abhilasha, imponujesz mi
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 08:09 Re: Rada: <>
zenon napisał/a:
zenon napisał/a:
Hannibal napisał/a:
ale to jednak nie Ty, siniak
jest taki delikwent, ktory we wtorek rano o 6 zgarnal wszystkie podroby baranie, a dzis na piatek mial odlozone 1/3 duzego kawalka loju baraniego
gosciu jest podobno w moim wieku, brunet - stawialem na Waldka, ale czort wie, moze to ktos spoza forum
Ta, tez slyszalem o kolesiu
Ciekawe czy jest raw paleo
Trzeba kiedys przyjsc 5:40, zaczaic sie i go dorwac
Dobrze stawiasz. Jest na raw paleo od miesiąca, czasem tylko "zgrzeszy" żeberkami albo wywarem z nóżek.
Generalnie jest nas chyba trzech do podziału padliny.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 08:51 Re: Rada: <>
Waldek B napisał/a:
Dobrze stawiasz. Jest na raw paleo od miesiąca, czasem tylko "zgrzeszy" żeberkami albo wywarem z nóżek.
wiedziałem
wyglądasz podobno młodo, bo jak spytałem się tej babki to powiedziała, że nie wyglądasz na starszego ode mnie; a o mnie mówią, że wyglądam na 20-22 lata
Waldek B napisał/a:
Podroby baranie we wtorek można dostac jeszcze kilka stoisk dalej, pod warunkiem, że chińczycy rano nie wyczyszczą.
wiem, u takiego faceta z wąsem, co czasem oszukuje; a łój ma słabego sortu
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 09:04 Re: Rada: <>
Generalnie jest nas chyba trzech do podziału padliny. [/quote]
Nie ma tak dobrze, jest więcej ludzi do podziału - jesteście dobrymi misjonarzami rawpaleo.
U mnie we Wrocławiu ciężko z baranem.Jest tylko mięsko w kilku miejscach.natomiast podroby moge zmówic razem z cała półtuszą baranią, która waży około 20 kg.Wtedy dostaje wszystkie podroby "co łaska".Cały łój do tego.Teraz zamierzam tak zrobic i zamrozic najmniej ile sie da .
Cielęcy łój łatwo dostac tak samo podroby.Dziczyzna mrozona tez w wielu sklepach jest.MIodu dużo wszędzie surowego.U nas w dolnosląskim jest mnóstwo pszczelarzy.Chociaż teraz juz wszedzie resztki i czekaja na nowy sort maj-czerwiec,tylko wtedy to ja sie chyba juz zaczne interesowac jagodowymi .Jaja ze wsi mam lepszeniz te wszystkie w sklepach eko a i tak pól raza tańsze;) Nie jest tak żle ale rzeczywiście jeżeli chodzi o takie menu to trzeba "polowac" .
Dobra spadam dotlenic haje
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 11:55
a u mnie czeka na dzisiaj, jutro, pojutrze (?) 3-3,5 (?) tygodniowa cielecina która wlasciwie nie śmierdzi, prawie nie zmieniła wyglądu (nieznacznie kolor) od momentu zakupu w przeciwienstwie do wolowiny która juz po 1-1,5 tygodniu nie jest zbyt apetyczna z wygladu i zaczyna nieco "dawać"
mam pytanie: wasze wiejsckie jajka sa jasno żółte czy raczej bardziej pomaranczowe? moje dotychczas były j. żółte ale wczoraj dostałam kilka (jak dla mnie tylko na 1 x wystarczy ) takich troche bardziej pomaranczowych anizeli żółtych, w smaku to samo tylko ten wygląd troche dziwny mi sie wydaje i tak sie zastanawiam czy w przyszlosci wziąść jeszcze te bardziej pomaranczowe ?
Z tego co wiem to powinny byc właśnie jasno żółte nie tak łatwo rozlewające sie po rozobiciu żółtko i gęste białko osłanaijące żóltko.Takie mialem zawsze z wiochy.Czasem na zime zdażało sie że było kilka bardziej pomarańczowych.Słyszałem tez że niektórzy celowo dosypuja kurkumy żeby żółtko było ciemneijsze bo większośc ludzi myśli że jak ciemne to ładne a co tym idzie też lepsze i zdrowsze .Nie wiem dokładnie jak to jest moze wypowie sie jeszcze ktos.Ale np. te ekologiczne 1 czy 0 też sa ciemniejsze niektóre
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 17:39
żółtka powinny być żółciutkie, pachnące i względnie spore (w stosunku do objętości białka)
ale pamiętajcie, że jajka w dużych ilościach nie są teges (dopiero od niedawna mamy dostęp do takich ilości), dlatego też zmniejszyłem ich spożycie; dawniej jadłem codziennie 8-10 zółtek, a teraz zjadam takie ilości co parę dni
może w przyszłości będę je jadł tylko raz na jakiś czas (np. raz w miesiącu)
na razie jeszcze nie ten etap
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 18:55
Ja biore jajka zawsze od tej samej babki.
W lato zawsze zolciutkie, slonkowe.
W zime czesc jest pomaranczowa. Prawdopodobnie dlatego, ze zre kura wiecej ziarna.
Ja generalnie od dluzszego czasu jem 2 posilki i jajka jem rzadko. Traktuje zoltka w zasadzie jako zastepstwo dla podrobow.
Np dzis nie mam nerek, jader itp: to po prostu zamiast tego jem zoltka.
I np dzis na pierwszy obiad zjadlem troche ponad 20 deko combra, 6 zoltek + loj.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Żółtka są pomarańczowe wtenczas, gdy specjalnie karmi się nioski karotenem, np. paszą z dużą ilością marchwi. Podejrzewam jednak, że cwaniaczki raczej dodają do karmy syntetyczny karoten niż marchew.
JW
PS. Co nie znaczy, że pomarańczowe jaja zawierają dużo żelaza.
Uwielbiam żółtka. Najbardziej smakują mi te o jasnej niemalże białej skorupce i jasnożółtym żółtku. Nie mam wątpliwości, co do ich pochodzenia, ewidentnie są wiejskie. Zjadam około 12 żółtek dziennie, są pyszne. Białek nie jem.
tomthemaster Pomógł: 1 raz Dołączył: 03 Mar 2009 Posty: 164
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 20:46
Ja na początku sporo żółtek surowych jadłem. Teraz tak z 10 dni jem coraz mniej. Jak nie mam tłuszcz to wtedy więcej żółtek idzie.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 20:53
żółtka to raczej słabo sycące źródło tłuszczu; tak samo awokado
w naturze były one traktowane jako przegryzka, nie jako baza żywieniowa
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 09:52
siniak napisał/a:
Uwielbiam żółtka. Białek nie jem.
ja też
zdaje sie że jem ich wiec za dużo, codziennie średnio 8 sztuk (zalezy od wielkosci), wczesniej było mniej (srednio 5 lub mniej) ale chcialam zwiekszyc białko w tym posiłku (jem 2 posiłki na dobe) i zrobiłam to poprzez zwiekszenie żółtek gdyz białka okazały sie obrzydliwe w smaku (ok 3 dnia zrezygnowałam z dalszego ich konsumowania), sprobuje od jutra jesc 2 x dziennie mieso a żółtka np co 2-3 dzien w jednym z posiłków tak jak dotychczas to było (zw. że i tak nie mam obecnie wogóle jajek )
moje jajka sa galaretowate, różnej wielkosci (b. małe, średnie, duże) i raczej pachną, dla mnie sa przede wszyskim smaczne i lekkostrwne stad te ilosci i codzienne spozywanie poza tym nie jem podrobów (moge kupic tylko wołowe, wciaz poszukuje cielecych ale nie jest to takie proste jak u Was)
Drugi dzień na surowiźnie i powiem tyle; Podziwiam Was.
Dzisiaj analogicznie, śniadanie łój + żółtka po porannym biegu, popite sokiem pomidorowym. Po mleku taką nieprzyjemną pustkę w brzuchu czuje. Kolacja to zmielone serca cielęce (zimna krew ) z łojem + żółtka, popite pomidorowym. Wrażenia? Jedzie mi z paszczy, pobiegałbym
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 20:47
a co, siniak, nie smakuje Ci?
mi też by teraz nie smakowała taka mielonka, ale przez pierwsze pół roku też ograniczałem się do tatarów
teraz lubię jeść sobie w kawałkach mięsa i organy pierwszego sortu
popijanie nie jest wskazane, bo to rozcieńcza soki żołądkowe
a mleko to w ogóle
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ja jem surowizne od sierpnia 2008 a dopiero w tym miesiacu jakos samo z siebie wyszło po prostu pokrojenie miesa,podrobów na kawałki.Teraz to sie dziwie jak mogłem jeśc taka zmieloną breje .Ale to właśnie przychodzi z czasem tak jak chętka na HM .
Te IF'y nieżle robią na apetyt.Dzisiaj wracam z pracy (zaczynam polowanie), wchodzę do rzeżnika i patrze na te wszystkie soczyste smakołyki i tak mi ślinka pociekła że ho ho
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 25, 2009 18:09
zenon napisał/a:
Ja na poczatku jadlem w kawalkach, ale niejaki Hannibal przekonal mnie do tatarow
głupi byłem jak but
w kawałkach znacznie lepiej się trawi -
Geoff napisał:
"Well, the simplest explanation would be that our bodies are designed to handle raw meat in unprocessed form. So, by cutting the meat into tiny pieces it would slow digestion.
At any rate, judging from mine and others' experience, ground meat is less easy to digest. Plus, raw meat does NOT require more chewing. In fact, you'll find that many Rawpalaeos, like myself, no longer bother to chew more than once or twice for a split-second before bolting down the raw meats in small chunks at a time. Indeed, several have stated that they find raw meat easier to digest if it's bolted down instead of being pre-chewed thoroughly.
William's right re carnivores not needing to chew, with herbivores being forced to do so(mostly). We are, of course, on an evolutionary level, omnivores, but the same rule applies to when we eat meats."
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 27, 2009 08:37
Hannibal napisał/a:
zenon napisał/a:
Ja na poczatku jadlem w kawalkach, ale niejaki Hannibal przekonal mnie do tatarow
głupi byłem jak but
w kawałkach znacznie lepiej się trawi -
Geoff napisał:
"Well, the simplest explanation would be that our bodies are designed to handle raw meat in unprocessed form. So, by cutting the meat into tiny pieces it would slow digestion.
Więc jeśli ktos ma wrodzone "szybkie i niepełne trawienie" jako "czuciowiec-ektomorfik", to może lepiej dla niego aby jadł właśnie te "tiny pieces" tatary ?!
Ja w ogóle długo gryzę i żuję po to by już amylaza (?) pomagała trawić pokarm na samym początku.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 27, 2009 08:44
Waldek B napisał/a:
Więc jeśli ktos ma wrodzone "szybkie i niepełne trawienie" jako "czuciowiec-ektomorfik", to może lepiej dla niego aby jadł właśnie te "tiny pieces" tatary ?!
nie ma na to żadnych dowodów
Ty, Waldek, próbowałeś z początku świeże kawałki mięśni, a ich się nie poleca do jedzenia! one powinny się trochę shajować - wtedy trawią się idealnie
świeże to możemy jeść nerki, serca, wątrobę, etc, choć shajowane lekko serca uwielbiam
Waldek B napisał/a:
Ja w ogóle długo gryzę i żuję po to by już amylaza (?) pomagała trawić pokarm na samym początku.
ale amylaza trawi cukry! jak jesz "meat and fat" to Ci ona nie jest do niczego potrzebna
arbuza, jagody to możesz pogryźć, ale mięsne to bezsens
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 27, 2009 08:50
chill napisał/a:
Ja po przurzeceniu sie z tatarów na większe kawałki tez długo żułem. A teraz to wszystko znika z miski raz, dwa, trzy
ja miększe kawałki trochę pogryzę, żeby nacieszyć się smakiem
ale np. twardsze fragmenty ozorów to łykam ze skórą w całkiem sporych kawałkach i super się to trawi
kości też czasem połknę w mniejszych kawałkach albo jak kończę posiłek przed snem to, jak mam, biorę sobie kawałek niedużej kostki i leżąc już w łóżku trenuję sobie zęby i ostatecznie wszystko rozgryzam na miazgę
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Kwi 06, 2009 21:12
cytat:
"Well, the simplest explanation would be that our bodies are designed to handle
raw meat in unprocessed form. So, by cutting the meat into tiny pieces it would
slow digestion.
At any rate, judging from mine and others' experience, ground meat is less easy
to digest. Plus, raw meat does NOT require more chewing. In fact, you'll find
that many Rawpalaeos, like myself, no longer bother to chew more than once or
twice for a split-second before bolting down the raw meats in small chunks at a
time. Indeed, several have stated that they find raw meat easier to digest if
it's bolted down instead of being pre-chewed thoroughly.
William's right re carnivores not needing to chew, with herbivores being forced
to do so(mostly). We are, of course, on an evolutionary level, omnivores, but
the same rule applies to when we eat meats.
Geoff
-- In rawpaleodiet@yahoogroups.com, tanstaafl@... wrote:
>
> On 3/24/2009, geoffp0115 (geoffpurcell@...) wrote:
> > I found that ground, raw meat was slightly less easy to digest than
> > normal fresh raw meat.
>
> I'd be interested in any kind of explanation as to why that could
> possibly be, because logic dictates that ground meat should be *much*
> easier to digest, since it is already broken down considerably.
>
> I do know this... eating raw meat is very tiring, because it requires a
> whole lot more chewing. Ground meats is already far better chewed than I
> could do myself... too bad I still can't bring myself to eat it...
> I'm down to eating my steaks lightly cooked on the outside (still raw on
> the inside), and ground beef cooked a bit more on the outside, but still
> very rare/raw on the inside..."
gdzieś jeszcze znalazłem, ale nie pamiętam dokładnie gdzie, że jeśli zbyt dużo przeżuwamy mięso, im dłużej ma kontakt ze śliną tym dłużej się trawi
nie wiem jak to jest z tym do końca, ale empirycznie doświadczam, że dużych kawałków praktycznie w ogóle nie odczuwa się na żołądku
dzisiaj jak jadłem w parku to miałem taki kawał twardego ozora baraniego - nie szło tego dokładnie pogryźć, więc połknąłem i ledwo przeszło przez przełyk - lekkość znów niewiarygodna
a przy tatarach nie było takiej lekkości
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Kwi 06, 2009 21:44
znalazłem o tej ślinie -
"*Re chewing:- AV says that the ptyalin in your saliva retards the action of protein digesting enzymes so you should expose the least amount of surface area of your food to saliva in your mouth for optimum digestion, which translates to minimal chewing.In other words, unlike with cooked-foods which need to be chewed due to a lack of enzymes in them, raw foods can and should be bolted down with minimal chewing. * I mention this as some newbies claim that some raw meats can be too tough to chew.*"
źródło
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Kwi 06, 2009 22:02
Probowalem dzis zjesc "1 posilek".
Na przestrzeni 4 godzin z hakiem zjadlem to co zazwyczaj na przestrzeni 8-9 godzin.
Wrazenia kiepskie.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Wto Kwi 07, 2009 06:16
zenon napisał/a:
Probowalem dzis zjesc "1 posilek".
Na przestrzeni 4 godzin z hakiem zjadlem to co zazwyczaj na przestrzeni 8-9 godzin.
Wrazenia kiepskie.
u mnie było tak samo przez pierwsze 2 dni - ciezko było zjesc cała porcje B+T na raz, a jak zjadłam to byłam poprostu taka pełna że.. wiec przez kolejne ok. 3 dni zostawiałam jakieś 1/3 przygotowanej porcji i tak ok. 5-6 dnia znowu zjadam całość w 1 porcji (tylko wegle osobno ok 3 godz. wczesniej), wrócił apetyt, samopoczucie też dobre, zobaczymy jak bedzie po dłuższym czasie ale wyglada na to że można sie przyzwyczaić i dobrze z takim 1 dużym posiłkiem czuć
To jedzenie "ruszającego się" zauważyłem jedynie na przykładzie waranów z Komodo, hien z sawanny oraz tamtejszych likaonów. Inspirujące.
Rawpaleocooljestideologia
Tomek
tomthemaster Pomógł: 1 raz Dołączył: 03 Mar 2009 Posty: 164
Wysłany: Śro Kwi 22, 2009 22:17
M i T napisał/a:
To jedzenie "ruszającego się" zauważyłem jedynie na przykładzie waranów z Komodo, hien z sawanny oraz tamtejszych likaonów. Inspirujące.
Rawpaleocooljestideologia
Tomek
byłeś gdzieś poza polską i twoją druga ojczyzną? W ilu krajach byłeś? Ile społeczności odwiedziłeś?
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 95 Skąd: Kotlina Kłodzka
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 06:44
Te ośmiornice to wstrętne Jak można wkładać do ust żywe zwierzę i je tam zabijać. No fakt, najświeższy produkt do konsumpcji jaki można sobie wyobrazić, ale to nie przekonujące. O nie.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 12:48
już parę razy ledwo mi przeszło przez przełyk, raz na jakieś 10 sekund utkwiło, ale to, co jem ma odpowiednią konsystencję i zadławić się tym to naprawdę ciężko
ale już mniej więcej wypraktykowałem, jakie kawałki bez problemu przełykam
ogólnie noża przy jedzeniu nie używam i jak mam kawał ozora baraniego to wyszarpuję używając kłów - po coś one przecież są
teraz nawet te super twarde kawałki ze skórą daje się trochę pogryźć (a kiedyś nie dało rady) - po prostu wzmocniły się mięśnie szczęki
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 15:07
Iga napisał/a:
Myslalam,ze zeby sluza rowniez do rozdrabniania pokarmu ,a nie tylko do tego ,zeby cos wygryzc i polknac No,ale widocznie sie pomylilam
Rozdrabniac trzeba pokarm roslinny. Tu trzeba dokladnie gryzc bo nasze organizmy nie sa w stanie trawic celulozy.
Dlatego u Japoncow i w innych kulturach mamy zalecenia by pokarm przezuwac po kilkadziesiat razy.
Drapiezniki i padlinozercy czesto nie gryza tylko polykaja.
Np moj pies lyka to co jest w misce, zajmuje mu to 30 sekund i idzie na legowisko. I surowy pokarm bezproblemowo mu sie trawi.
Gorzej jak w ten sposob spozyje duszone zarcie. Wtedy w ogolicy jego legowiska jest za przeproszeniem "strefa Gazy".
Ja tez czesto lykam miecho bez gryzienia i to sie znakomicie sprawdza.
Z rozbawieniem wspominam czasy gdy mielilem tatary..
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 15:22
zenon napisał/a:
...Z rozbawieniem wspominam czasy gdy mielilem tatary...
To mielenie, miesa raczej nie zepsuje,
natomiast "zwiekszy powierzchnie" trawienia
a tym samym ulatwi zycie naszym "pomocnikom jelitowym".
Tym samym wiecej "witamin" i calej reszty
damy kom. jelitowym.
Istnieje prawdopodobienstwo, ze przy lykaniu
"wielkich kawalkow" trawienie jest niepelne
co rodzi niebezpieczenstwo, ze w przewodzie pokarmowym
mamy niestrawione "cialo obce".
.
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 18:58
gudrii napisał/a:
a: Samo sie strawi...
Samo? Skoro przez "hajowanie" sie przez kilkanascie dni
nie strawilo to tym bardziej w jelitach mala szansa, gdzie paleczke
przejmuja "jelitowe stwory" i ich "otwory" 8-)
.
Drapieżcy " na czterech łapach " łykają duże kawały być może z kilku innych względów, o których tu się nie pisze. Np. nie uwzględnia się pośpiechu w wyniku bojaźni o stratę łupu (to u psów zostaje w sferze instynktowej). Zwierzęta jedzą, nerwowo rozglądają się, koledzy warczą im do ucha, czasem wybuchają konflikty.
To mało logiczne, aby zarzucać wstępne trawienie w jamie ustnej u człowieka. Łykanie kawałków separuje człowieka od smakowania potrawy i wymusza na żołądku brudną robotę. Nabieram coraz większego przekonania, że rawpaleo to bardziej, o wiele bardziej, ruch ideologiczny. Zupełnie jak wege-religia.
Na ten czas zgodzę się z Tomkiem-o tym samym myślałam.
Ludzie to nie psy.Od tego mamy zęby,żeby rozdrabniać nimi pokarm,od tego w ślinie są enzymy,żeby ten pokarm w jamie ustnej był trawiony-no tak myślę przynajmniej na ten czas
No chyba,że ktoś mnie przekona niezbitymi dowodami ,że łykanie dużych kawałków mięsa sprzyja zdrowiu,to może zmienię zdanie
Mnie również to "pachnie" jakąś "modą" -łykanie dużych kawałków mięsa,tylko dlatego,że psy tak robią-bez sensu jak dla mnie
[ Dodano: Czw Kwi 23, 2009 20:23 ]
Waldek B napisał/a:
i uważajcie z tym "łykaniem" wszystkiego, można się zadławić
Waldku, racja. Raz się uda,drugi raz też,a za trzecim może juz się nie udać
Poza tym jestem przeciwna wszelakim "ruchom ideologicznym",organizacjom itp.
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 20:27
Myślę, że z tymi kawałami to takie wybieganie przed szereg, jeszcze nie wiemy na 100% jak i czy wszystkim ludziom i w każdych okolicznościach to służy. I czy napewno. Grizzli może miec trochę racji.
Podobnie było z witaminą C, chłopaki "łykali" po 10-15 gram na łepka "bo kuń tyle produkuje".
Nie chcieli na początku słuchać, że może człowiek nie kuń, że naczelne i świnka morska nie produkujo "końskich dawek" witaminy c, mało tego w ogóle jej nie produkują. Może z jakiegos naturalnego powodu, którego jeszcze nie rozumiemy.
Ale trzeba im przyznać, że nie są głusi na logiczne argumenty i w pore się opamiętali, więc ten tekst o religii rawpaleo na razie ma słabe podstawy.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 20:48
Iga napisał/a:
Ludzie to nie psy.Od tego mamy zęby,żeby rozdrabniać nimi pokarm,od tego w ślinie są enzymy,żeby ten pokarm w jamie ustnej był trawiony-no tak myślę przynajmniej na ten czas
w ślinie jest amylaza, która zapoczątkowuje trawienie skrobi i innych wielocukrów
do trawienia białek i tłuszczy jest ona praktycznie niepotrzebna, no może poza mucyną, która to ułatwia połykanie pokarmu
pies to nie człowiek, pies to nie kot, kot to nie hiena, itd. itd. - to oczywista oczywistość, nad którą szkoda czasu perorować
ale podobieństwo układu pokarmowego jest, co ładnie pokazał na swojej stronie Barry Groves
Iga napisał/a:
No chyba,że ktoś mnie przekona niezbitymi dowodami ,że łykanie dużych kawałków mięsa sprzyja zdrowiu,to może zmienię zdanie
co to znaczy dużych? ja po prostu staram się łykać takie, które łatwo mi przechodzą przez przełyk - po prostu musiałem wypraktykować, trochę popołykać większe kawałki, coby sprawdzić, co mi będzie pasowało
Iga napisał/a:
Mnie również to "pachnie" jakąś "modą" -łykanie dużych kawałków mięsa,tylko dlatego,że psy tak robią-bez sensu jak dla mnie
to jest właśnie dorabianie ideologii i szukania dziury w całym
ja nie gryzę kawałków mięsnych kilkadziesiąt razy wzorem Azjatów (ale tam była obróbka term.!) dlatego, że psy tak robią, ale dlatego, iż nie jest mi to zupełnie potrzebne i bardziej mi pasuje zrobić parę gryzów, posmakować i przełknąć i uświadczam przy tym lekkość na żołądku
przeżuwam daktyle czy śliwki
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Kwi 23, 2009 20:51, w całości zmieniany 1 raz
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 20:49
Waldek B napisał/a:
Grizzli może miec trochę racji.
Ja myślę,że trochę więcej niż "trochę"
[ Dodano: Czw Kwi 23, 2009 20:53 ]
Widzę Hannibal,że się trochę obruszyłeś.Zupełnie niepotrzebnie .I widzę,że tylko mnie zacytowałeś,a nie tylko ja się wypowiadałam na ten temat
Jedz sobie takie kawałki jakie Tobie pasują,mnie nic do tego,ale swoje zdanie moge chyba wyrazić.Prawda?
Ostatnio zmieniony przez Iga Czw Kwi 23, 2009 20:55, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 20:54
Teoria teoria a praktyka praktyka.
Ja gryze niewiele, malo dokladnie.
Kiedys gryzlem baaardzo dokladnie.
Mam porownanie. I nie widze wad "niedbalego gryzienia".
Zauwazmy tez, ze nie jadam miesa bardzo swiezego. Dzis na przyklad zjadlem comber barani kupiony tydzien temu, przy czym ponad dobe lezalo to w sloiku pokrojone w kostke w temperaturze pokojowej..
Takie mieso ma jak to ujal Hannibal odpowiednia konsystencje.
To nie jest jeszcze high, ale jest miekkie i swietnie sie trawi. (Z punktu widzenia praktyka)
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 20:58
Iga napisał/a:
Widzę Hannibal,że się trochę obruszyłeś.Zupełnie niepotrzebnie .I widzę,że tylko mnie zacytowałeś,a nie tylko ja się wypowiadałam na ten temat
Jedz sobie takie kawałki jakie Tobie pasują,mnie nic do tego,ale swoje zdanie moge chyba wyrazić.Prawda?
wiesz, do słów Tomka nie będę się odnosił, bo szkoda czasu
do Twoich się odniosłem, bo bardziej je cenię
możesz odnieść się do roli śliny? bo chciałbym, żeby tak kwestia była przynajmniej wyjaśniona
masz jakieś info, że w ślinie są enzymy, które rozkładają białka i tłuszcze?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 21:10
Hannibal napisał/a:
masz jakieś info, że w ślinie są enzymy, które rozkładają białka i tłuszcze?
Nie ,ale skoro jest tam amylaza ,która rozpoczyna trawienie skrobii ,to znaczy,że człowiek jest wszystkożerny ,a nie że tylko ma jeść mięso i mięso ...
Poza tym ,tak jak powiedziałam możesz sobie łykać takie kawałki ,jakie Tobie pasują.Mnie nic do tego.Dziwi mnie jednak fakt,że Waldek pisał też o dużych kawałkach i jakoś się nie odniosłeś do Jego słów,a tylko do tego,co ja napisałam,a dobrze wiesz,ze nie jestem "mocna" w hajach
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 21:23
ależ ja tez uważam, że człowiek jest wszystkożerny
sam jadam produkty węglowodanowe takie jak miód czy owoce
z tą śliną chodziło mi o to, że jedząc surowe mięso i tłuszcz nie ma żadnego sensu przetrzymywać je w jamie ustnej nadmiernie długo
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 21:36
Ok.Ja się wycofuję.
Nie napisałam nic więcej niż pozostali Użytkownicy,a Ty odebraleś moje słowa (w sumie nie wiem jak) .
Przepraszam najmocniej,że wypowiedziałam się na temat łykania bliżej niesprecyzowanej wielkosci kawałków mięsa-więcej nie będę
W ogóle mogę pisać na jakikolwiek temat? Mogę wyrazić swoje zdanie,nawet jesli bedzie ono odmienne od Twojego? Czy mogę pisać tylko wtedy,kiedy się z Tobą zgadzam?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 21:47
oj, Igo, czy ja muszę znów cytować dobre słowa pewnego forumowicza z forum tatrzańskiego -
"trzeba miec twardą dupę, coby komfortowo na forach siedziec."
ja tam nikomu nie zabraniam nie zgadzać się ze mną - mamy tu wolność słowa
no ale trzeba umieć sobie radzić z moimi ripostami i nie chować się po kątach
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 21:50
Po prostu miażdżysz ripostami.Nie zdołam się podnieść
Czy ktoś zechce mi pomóc się otrząsnąć?
Jak chciałeś mnie zmiażdżyć swoimi ripostami,to Ci się udało.
Możesz być z siebie zadowolony.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 21:57
Iga napisał/a:
Po prostu miażdżysz ripostami.Nie zdołam się podnieść
Czy ktoś zechce mi pomóc się otrząsnąć?
no to odnieś się do mojego ostatniego posta o wszystożerności i ślinie
bo ja tam napisałem w 100% merytorykę, bez zbędnych słów
nie zgadzasz się z czymś? ok, ale uargumentuj to, a nie wymyślasz sobie, że ja uważam, że człowiek jest tylko mięsożercą lub że ptialina w ślinie jest niepotrzebna
Igo, zarzuć mnie argumentami, ale rzeczowymi!
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
no ale trzeba umieć sobie radzić z moimi ripostami i nie chować się po kątach
Ciekawe, że wielu socjopatów używa podobnego usprawiedliwienia, przerzucając odpowiedzialność za własne słowa i czyny na odbiorcę...
Marishka
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 22:14
Rany.Ja nie napisałam nic więcej w temacie jedzenia jakichś kawałków mięsa od Waldka ,czy Tomka,a wyszło "niewiadomoco".
Waldek wkleił link,potem się do niego odniosłam i tylko tyle,a teraz mam niby zarzucać argumentami.Tylko jakimi i po co? Nie znam się zupełnie na hajach ,na ich trawieniu itd.
Nigdy też nie negowałam tego sposobu jedzenia,a wręcz przeciwnie-pisałam,że może się okazać potrzebny,dobry itd.,a okazało się zupełnie coś innego,że jestem wrogiem nr. jeden rawpaleodiet-dziekuję bardzo,ja wysiadam .
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 22:46
molar napisał/a:
Ja bym chciał, tylko że się boję. Chodzą słuchy, że Hannibal takich jak ja zjada na jedno posiedzenie. Wolę nie ryzykować.
Jeśli tak,to nawet nie próbuj.
Ja "zaryzykowałam" i co mi z tego przyszło? Lepiej siedzieć cichutko i grzecznie kiwać główką na znak,że się ze wszystkim zgadzamy
Nie znoszę tego,ale cóż O mały włos nie dostałam bana za własne słowo w porę usuwając konto sama
Od dziś będę grzeczna,a moje motto będzie brzmiało;
Nie wiem
Nie rozumiem
Nie znam się
To jest dobry sposób, żeby sobie nagromadzić wielu "przyjaciół" ,tylko sęk w tym,że mnie w ogóle na tym nie zależy
Ostatnio zmieniony przez Iga Czw Kwi 23, 2009 23:53, w całości zmieniany 3 razy
Zenonie, ten temat Ciebie na tyle nurtuje, że powracasz do niego niemal w każdym wątku, w którym piszę. To jest typowy "stalking".
Na Twój apel:
zenon napisał/a:
szukam wszelkich informacji na temat tej choroby.
Jezeli ktos bedzie mial ciekawe linki bardzo prosze je tu wkleic.
udzieliłam Ci wyczerpującej odpowiedzi w postaci wielu fachowych linków oraz polecenia znakomitej lektury Dr. Johna E. Sarno na temat dolegliwości psychosomatycznych (do których AZS również się zalicza). Podzieliłam się tym, czym mogłam i chciałam się w tym temacie podzielić. Czy zechcesz z tych informacji skorzystać, czy też nie, to Twoja sprawa. Dla mnie temat jest już dawno zamknięty.
Skończ więc Waść chodzić za mną po innych wątkach i "upominać", że niby nie odpowiadam na pytania, bo nie jesteśmy na przesłuchaniu.
Marishka
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pią Kwi 24, 2009 01:06
Hannibal napisał/a:
...tłuszcze?...
Hani, w slinie jest Lipaza!!!
"cumbajszpil" :hah:
.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 24, 2009 04:57
Iga napisał/a:
Rany.Ja nie napisałam nic więcej w temacie jedzenia jakichś kawałków mięsa od Waldka ,czy Tomka,a wyszło "niewiadomoco".
Waldek wkleił link,potem się do niego odniosłam i tylko tyle,a teraz mam niby zarzucać argumentami.Tylko jakimi i po co? Nie znam się zupełnie na hajach ,na ich trawieniu itd.
Nigdy też nie negowałam tego sposobu jedzenia,a wręcz przeciwnie-pisałam,że może się okazać potrzebny,dobry itd.,a okazało się zupełnie coś innego,że jestem wrogiem nr. jeden rawpaleodiet-dziekuję bardzo,ja wysiadam .
rany, Igo, ja nie odnosiłem się do Twoich słów dlatego, że chcę Cię atakować tylko dlatego, że chcę dyskutować
napisałaś pewne rzeczy i dlatego się do nich odniosłem
a dlaczego nie odniosłem się do tego, co inni powiedzieli? bo wolałem do Twoich
chyba nie mam obowiązku odnosić się do wszystkiego, co wcześniej inni napisali?
nie uważam Cię za wroga rawpalaleo i dobrze o tym wiesz
Iga napisał/a:
Lepiej siedzieć cichutko i grzecznie kiwać główką na znak,że się ze wszystkim zgadzamy
ja wolę jak nikt nie będzie siedział cicho i każdy miał swoje zdanie - to tyle ode mnie
grizzly napisał/a:
Hannibal napisał/a:
...tłuszcze?...
Hani, w slinie jest Lipaza!!!
"cumbajszpil" .
tego nie wiedziałem, dzięki
ale właśnie sprawdziłem i ta lipaza (a dokładnie "lingual lipase") pracuje przy ph 4,5 do 5,4, więc jej rola rozpoczyna się dopiero w żołądku
Lingual Lipase and Its Role in the Digestion of Dietary Lipid
z tego, co zaobserwowałem to u mnie pokarm w jamie ustnej jest wymieszany ze śliną, więc żadnych problemów tu nie widzę
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 95 Skąd: Kotlina Kłodzka
Wysłany: Pią Kwi 24, 2009 07:59
"Trawienie tłuszczów rozpoczyna się już w jamie ustnej i żołądku przy udziale enzymu lipazy językowej i żołądkowej wydzielanych przez gruczoły nasady języka zwane gruczołami Ebnera oraz przez gruczoły dna żołądka. Jest to jednak proces marginalny. Znacząca faza zaczyna się dopiero w dwunastnicy. W żołądku zachodzi proces przygotowujący tłuszcze do trawienia i polega na dobrym rozmieszaniu papki pokarmowej i rozproszenia spożytego tłuszczu do niewielkich kropli- faza ta zwana jest fazą emulsyfikacji i zachodzi dzięki rytmicznym skurczom żołądka zwanym ruchami perystaltycznymi. Po przedostaniu się do dwunastnicy papka pokarmowa miesza się z wydzielaną do jej światła żółcią, która ma bardzo silne właściwości zmniejszania napięcia powierzchniowego, podobnie jak płyn do mycia naczyń ułatwiający mycie zatłuszczonych naczyń. Dzięki temu proces emulsyfikacji zapoczątkowany w żołądku zachodzi dalej, a tłuszcz tworzy emulsję złożoną z bardzo drobnych kropelek tłuszczu. Następnie do światła dwunastnicy zostają wydzielone produkowane w trzustce enzymy: lipaza trzustkowa, fosfolipaza i esterazy. Zadaniem ich jest hydroliza, czyli rozkład wiązań chemicznych tłuszczów złożonych, którego końcowym etapem jest mieszanina kwasów tłuszczowych. Dopiero w tej postaci tłuszcz może być wchłaniany ze światła jelita i wykorzystywany przez organizm jako materiał energetyczny lub zapasowy."
Tak czy inaczej lepiej jest rozdrobnić pokarm, szybciej zostanie przetworzony do postaci papki. Nie bardzo wierzę w uczucie lekkości po nawrzucaniu kawałków nie pogryzionego mięsa do żołądka, tym bardziej, że żując jedzenie oprócz tego, że mieszamy je ze śliną (substancjami ułatwiającymi trawienie) to przede wszystkim w procesie gryzienia spływają z jamy ustnej do źołądka śladowe ilości tego co jest w jamie ustnej pobudzając żołądek do przygotowania odpowiednio wzbogaconego środowiska trawiennego.
Logicznie rzecz biorąc (ale tylko mechanika działania) - wrzucając do "wora" kawałki nie przygotowanego (nie pogryzionego i nie wymieszanego ze śliną z dodatkami) pokarmu powodujemy, że cały proces trawienia rozpoczyna się z opóźnieniem więc i apetyt na następną dawkę pokarmu jest "odroczony". Z tego punktu widzenia działanie logiczne.
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 24, 2009 07:59
Ostatnio z surowych specjałów najbardziej idzie mi podsuszona polędwica jagnięca i krzyżowa. Ale nie taka sucha na wiór jak robię do pemmicanu, tylko taka bardziej gumowata. Coś pysznego, uwialbiam to długo przeżuwać i smakować. Sory.
Teraz mnie pewnie czeka ekskomunika z kościoła rawpaleo.
Ostatnio z surowych specjałów najbardziej idzie mi podsuszona polędwica jagnięca i krzyżowa.
Waldek mam pytanie (mam nadzieję,że nic nie "eksploduje") ;
Czy to suszone mięso też ma taki specyficzny zapach mięsa "rozkładanego"? (wiesz o jaki mi zapach chodzi) .
Pytam z czystej ciekawości
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 24, 2009 08:21
aukuba napisał/a:
Tak czy inaczej lepiej jest rozdrobnić pokarm, szybciej zostanie przetworzony do postaci papki. Nie bardzo wierzę w uczucie lekkości po nawrzucaniu kawałków nie pogryzionego mięsa do żołądka, tym bardziej, że żując jedzenie oprócz tego, że mieszamy je ze śliną (substancjami ułatwiającymi trawienie) to przede wszystkim w procesie gryzienia spływają z jamy ustnej do źołądka śladowe ilości tego co jest w jamie ustnej pobudzając żołądek do przygotowania odpowiednio wzbogaconego środowiska trawiennego.
Logicznie rzecz biorąc (ale tylko mechanika działania) - wrzucając do "wora" kawałki nie przygotowanego (nie pogryzionego i nie wymieszanego ze śliną z dodatkami) pokarmu powodujemy, że cały proces trawienia rozpoczyna się z opóźnieniem więc i apetyt na następną dawkę pokarmu jest "odroczony". Z tego punktu widzenia działanie logiczne.
primo, nikt tu nie pisał o mechanicznym wrzucaniu do jakiegoś wora
to jest jedzenie, czyli celebra, delektowanie się, przyjemność
łój barani jest papką po paru gryzach, więc nie widzę problemów
w lekkość możesz nie wierzyć, nikt w nią wcześniej nie wierzył, była besztana z prawa i lewa, ale każdy kto na dłużej zadomowił się w jedzeniu na surowo ten wie jaka jest praktyka
teoretyk może nawymyślać różniastych rzeczy, ale liczy się zawsze i wyłącznie praktyka (przy czym ja przynajmniej nie widzę, żeby była ona w tym wypadku w jakimś konflikcie z teorią)
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 24, 2009 08:28
Iga napisał/a:
Waldek B napisał/a:
Ostatnio z surowych specjałów najbardziej idzie mi podsuszona polędwica jagnięca i krzyżowa.
Waldek mam pytanie (mam nadzieję,że nic nie "eksploduje") ;
Czy to suszone mięso też ma taki specyficzny zapach mięsa "rozkładanego"? (wiesz o jaki mi zapach chodzi) .
Pytam z czystej ciekawości
Niet. To jest coś innego niż świeże mięso surowe czy bardziej dojrzałe, niż haje, niż duszone, pieczone. Niby wszystko to samo, ale smakowo fajne urozmaicenie.
Niet. To jest coś innego niż świeże mięso surowe czy bardziej dojrzałe, niż haje, niż duszone, pieczone. Niby wszystko to samo, ale smakowo fajne urozmaicenie.
Takiego mięska z miejsca bym spróbowała
Nie wiem,czy bym sama zdołała tak ładnie przygotować...
Może mi prześlesz DHL-em kawałek -pokryję wszelkie koszty ;p
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 24, 2009 09:38
Waldek B napisał/a:
Ostatnio z surowych specjałów najbardziej idzie mi podsuszona polędwica jagnięca i krzyżowa. Ale nie taka sucha na wiór jak robię do pemmicanu, tylko taka bardziej gumowata. Coś pysznego, uwialbiam to długo przeżuwać i smakować. Sory.
Teraz mnie pewnie czeka ekskomunika z kościoła rawpaleo.
też bym sobie parę kawałków podsuszył, ale mam bana w domu na suszenie
ogólnie suszenie jest paleo - na słońcu to robili i nie potrzebowali żadnych piekarników czy specjalnych suszarek
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 24, 2009 10:21
Cytat:
Nie wiem,czy bym sama zdołała tak ładnie przygotować...
Tylko, że tu się praktycznie nic nie przygotowuje. Kroisz np polędwicę jak na "schabowe" grubości 3-5 mm i zostawiasz w przewiewnym miejscu na kracie od piekarnika. I wsio, samosie robi. Na drugi dzień można już szamać jak jest albo z czosnkiem czy np imbirem.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 24, 2009 10:49
Waldek B napisał/a:
Tylko, że tu się praktycznie nic nie przygotowuje. Kroisz np polędwicę jak na "schabowe" grubości 3-5 mm i zostawiasz w przewiewnym miejscu na kracie od piekarnika. I wsio, samosie robi. Na drugi dzień można już szamać jak jest albo z czosnkiem czy np imbirem.
to bez obróbki termicznej? e tam, toto i ja nie raz robiłem, tylko z tą różnicą, że kawałki były sporawe, a leżały one sobie ładnych parę dni, więc były z lekka podsuszone i już z lekka dające
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Samo? Skoro przez "hajowanie" sie przez kilkanascie dni
nie strawilo to tym bardziej w jelitach mala szansa, gdzie paleczke
przejmuja "jelitowe stwory" i ich "otwory"
.
zgoda zle okreslenie "samo"...ale zywe mieso (cieple jeszcze) to nie to samo co zchajowany "trup".
Wiem tylko tyle ze takie mieso jest naprawde Zywe i moze sie swietnie trawic, badan na ten temat nie ma wiec... nie mialem okazji jesc takiego miesa ale jak mi sie uda to podziele sie doswiadczeniami.
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Kwi 25, 2009 18:46
gudrii napisał/a:
:-o
grizzly napisał/a:
gudrii napisał/a:
a: Samo sie strawi...
Samo? Skoro przez "hajowanie" sie przez kilkanascie dni
nie strawilo to tym bardziej w jelitach mala szansa, gdzie paleczke
przejmuja "jelitowe stwory" i ich "otwory"
.
zgoda zle okreslenie "samo"...ale zywe mieso (cieple jeszcze) to nie to samo co zchajowany "trup".
Wiem tylko tyle ze takie mieso jest naprawde Zywe i moze sie swietnie trawic, badan na ten temat nie ma wiec... nie mialem okazji jesc takiego miesa ale jak mi sie uda to podziele sie doswiadczeniami.
Gudri, jezeli ja dobrze rozumiem to ty napisales niniejszego posta o godzinie "za dwadziescia czecia".
Stary, to nie jest paleo.
Dostajesz upomnienie i dobrze radze by to sie nie powtarzalo, bo za recydywe grozi ekskomunika.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Samo? Skoro przez "hajowanie" sie przez kilkanascie dni
nie strawilo to tym bardziej w jelitach mala szansa, gdzie paleczke
przejmuja "jelitowe stwory" i ich "otwory"
.
zgoda zle okreslenie "samo"...ale zywe mieso (cieple jeszcze) to nie to samo co zchajowany "trup".
Wiem tylko tyle ze takie mieso jest naprawde Zywe i moze sie swietnie trawic, badan na ten temat nie ma wiec... nie mialem okazji jesc takiego miesa ale jak mi sie uda to podziele sie doswiadczeniami.
Gudri, jezeli ja dobrze rozumiem to ty napisales niniejszego posta o godzinie "za dwadziescia czecia".
Stary, to nie jest paleo.
Dostajesz upomnienie i dobrze radze by to sie nie powtarzalo, bo za recydywe grozi ekskomunika.
nie chcialo mi sie spac..., wiem ze to nie paleo i tylko troszke chcialem sprowokowac
Ale pomyslcie o takim "cieplym miesie", co wy na to jak ma sie trawienie takiego CUDA w porownaniu do reszty?
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Kwi 27, 2009 13:26
z tą dżdżownicą to jest niezły, ale poza tym to jednak amator surowego - wszystko potwornie świeże, nienormalnie czyste
pokazaliby mnie jak wyciągam ze słoja coraz to bardziej rozłożone kawałki, a muszyska i psy dostają amoku
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 22, 2009 20:18
apropos mojego IF, czyli "po polskiemu" - okresowej głodówki
chyba znalazłem sposób jak zjeść dużą porcję w ciągu krótszego czasu -
otóż wcześniej robiłem tak, że pierwszy posiłek podczas tej "biesiady" jadłem do względnego syta i wtedy musiałem odczekać nawet 3 godziny, żeby mieć miejsce na następne
jest lepsze rozwiązanie - pierwszy posiłek zjadam teraz dość niewielki - parę kawałków mięsa, organów, trochę łoju i tyl; jem tyle, żeby czuć jeszcze spory zapas na żołądku
wtedy robię przerwę ok. półgodzinną i wtedy resztę zjadam już do końca, bez problemów
dzisiaj 0,9 kg dojrzałego mięsa i organów i łoju zabrało mi w sumie ok. 1 godziny i po tym wszystkim czułem się spoko na żołądku, lepiej niż jak jadłem pierwszy posiłek do syta
myślę, że jest to związane z "mini-wyjściem" z tej prawie całodziennej głodówki - jak dobrze wiemy, wyjścia najlepiej zaczynać od małych posiłków
nie wiem, ile kcal zjadałem podczas tej godziny, ale myślę, że na pewno jakoś 3,5-4 tys. kcal
tym sposobem mam 23-godzinna głodówkę
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 23, 2009 09:17
Waldek B napisał/a:
Oj chyba to jednak nie przejdzie u mnie. Po rannym basenie jestem głodny jak wilk.
no ja się nie dziwię, jak Ty jesz tak mało na wieczór
zjadłbyś co najmniej 3 tys. kcal (w formie surowej) i by Ci wystarczyło
na początku trzeba się trochę przyzwyczaić, ale później jest ok i głód pojawia się naprawdę lightowo
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 12:09
W tym temacie została poruszona ciekawa sprawa jeśli chodzi o jedzenie... ekstrementów zwierząt roślinożernych
podobno toto zdrowe (Aajonus na raka poleca) i liczne drapieżniki od czasu do czasu coś takiego sobie skonsumują
inną formą jest jedzenie zawartości żołądków upolowanych zwierząt (Innuici to robili)
w sumie to logiczne, bo rośliny są ładnie przetrawione
u mnie psy na posiadłości jedzą sobie końskie stolce z pożytkiem dla zdrowia
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Hanni, możesz mi nie wierzyć, ale z olimpijskim spokojem oczekiwałem pewnego dla mnie biegu wydarzeń - że w końcu zaczniesz pałaszować odchody. NIe przejmuj się jednak, to zupełnie naturalna kolej rzeczy w tego rodzaju obłędzie
Zachodzę w głowę, jaki będzie "peak"? Tego nie potrafię jeszcze rozgryźć. To zapewne wina braku kwadratowej szczęki i neandertalskiego karku
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 13:26
Tomku, ja nic nie napisałem o chęci pałaszowania odchodów. Napisałem o tym, bo pomyślałem, że warto. Przemilczania niewygodnych spraw Ty też chyba nie lubisz. Tu mamy sposobność, żeby pisać otwarcie nawet o najbardziej nieprawdopodobnych rzeczach. Ale ta nieprawdopodobność to często nasze schematy myślowe, stereotypy. Przecież zwykłe powiedzenie, że nie jem pieczywa jest dla wielu ludzi rzeczą tak nieprawdopodobną, że traktują mnie jak z kosmosu.
Co do obłędu - to jest to, co w dzisiejszym świecie się wyprawia, co ludzie ze sobą robią
natura to nie obłęd
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 07, 2009 15:16
Co powoduje zaparcia?
na pewno nie brak błonnika, o czym pewno wszyscy tu wiedzą
a więc co? wszystko, co nienaturalne dla człowieka, czyli -
- wszelaki nabiał (opioid peptides)
- zboża i jego produkty
- wszelkie produkty obrobione termicznie, w szczególności białkowe (beta-carbolines)
źródło
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Cze 10, 2009 21:29
czytałem gdzieś ostatnio, że z upolowanej zwierzyny miększe kawałki szły dla starszych ludzi, jako że były traktowane jako mniej wartościowe
te twarde były najwartościowsze
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 13:59
Ostatnio zaczynałem biesiadne wieczorne posiłki (tak jak radzili mięsożercy) od zjedzenia tłuszczu, potem jakieś pół godzinki przerwy i dopiero mięsa
no i chyba coś takiego mi się podoba
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
czytałem gdzieś ostatnio, że z upolowanej zwierzyny miększe kawałki szły dla starszych ludzi, jako że były traktowane jako mniej wartościowe
te twarde były najwartościowsze
Chyba że tym starszym łatwiej było takie "mientkie wyciamkać"
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 16:20
sherpa napisał/a:
Chyba że tym starszym łatwiej było takie "mientkie wyciamkać"
ale surowego mięsa nie trzeba dokładnie przeżuwać - to nie roślina
można było pokroić na mniejsze kawałki i połykać
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 16:44
Tu szło jednak o zęby a nie o wartość poszczególnych kawałków mięsa. Przecież wątroby, nerki, oczy, mózgi to bardziej miękkie części a i bardziej wartościowe od mięsa.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lip 30, 2009 08:59
sherpa napisał/a:
I to też miałem na myśli. Pewnie dziadki też lubią pomlaskać żeby lepiej posmakować i możliwe że dlatego dostawali bardziej miękkie kawałki.
Starsze osoby u naprawdę zdrowych ludów miały nadal całkiem sporo zębów, więc to chyba nie był problem
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 03, 2009 17:39
Starszyzna plemienna cieszyła się dużym szacunkiem i mirem w różnych stronach świata więc może po prostu dostawała bardziej wartościowe mięso, czyli podroby, które są miękkie? W Kazachstanie senior rodu spożywa najbardziej cenioną część - baranie ślepia
Na północnej Syberii również lubią szamać surowe mięso. Tu jest kilka fotek z komentarzem:
http://englishrussia.com/?p=2409
Ta dziewczynka z uczerwienionymi krwią ustami jest rozbrajająca. W komentarzu ludzie wypowiadają się, że jedzą surowe mięso, gdyż jest to jedyne w tym klimacie źródło witamin. Pomyślałam sobie, że ludy, które jedzą dużo surowego mięsa, a nie okazjonalnie, żyją chyba tylko w bardzo zimnym klimacie - Grenlandia, Alaska, Syberia. Tam w otoczeniu zewnętrznym nie ma dużych ilości mikrobów więc może ludzie mogą szamać większe ilości patogenów z surowego jedzenia. W cieplejszym klimacie ludzie mają dużo więcej zewnętrznych patogenów i ludzie nie są skłonni do jedzenia dużych ilości raw meat. Poza tym mają witaminy w roślinkach.
W książce "Ginące plemię" Eskimosi starali się gotować mięso, gdy tylko warunki na to im pozwalały. Często drastycznie niskie temperatury nie pozwalały im na rozpalenie ogniska na zewnątrz igloo - a w środku dym ich udusiłby.
Waldek postępuje instynktownie jedząc surowe i gotowane mięso, przecież nigdzie na świecie ludzie nie jadali w 100% surowego - dlaczego?
To takie luźne myśli.
Ostatnio zmieniony przez Magdalinha Wto Sie 04, 2009 00:41, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 03, 2009 18:25
Magdalinha napisał/a:
Pomyślałam sobie, że ludy, które jedzą dużo surowego mięsa, a nie okazjonalnie, żyją chyba tylko w bardzo zimnym klimacie - Grenlandia, Alaska, Syberia. Tam w otoczeniu zewnętrznym nie ma dużych ilości mikrobów więc może ludzie mogą szamać większe ilości patogenów z surowego jedzenia. W cieplejszym klimacie ludzie mają dużo więcej zewnętrznych patogenów i ludzie nie są skłonni do jedzenia dużych ilości raw meat. Poza tym mają witaminy w roślinkach.
W książce "Ginące plemię" Eskimosi starali się gotować mięso, gdy tylko warunki na to im pozwalały. Często drastycznie niskie temperatury nie pozwalały im na rozpalenie ogniska na zewnątrz igloo - a w środku dym ich udusiłby.
Waldek postępuje instynktownie jedząc surowe i gotowane mięso, przecież nigdzie na świecie ludzie nie jadali w 100% surowego - dlaczego? To takie luźne myśli.
Idąc dalej tą logiką można powiedzieć, że nigdzie na świecie żadna społeczność nie była w 100% uczciwa, szczera; zawsze znaleźli się ci źli
otóż to dla ludzi pewnego rodzaju wygoda, że sobie ugotują mięso, bo nie muszą go później tak mocno ochraniać przed owadami, gryzoniami, czy innymi drapieżnikami
surowe mięcho jest potwornie przyciągające dla tychże
a w ciepłym klimacie takie surowe mięso dość szybko się hajuje, ergo jest jeszcze bardziej "ponętne" dla tychże i niekoniecznie tak "ponętne" dla wszystkich homo sapiens, którzy ma tendencję to wybierania czekolado-żelko-marsowych zapachów
poza tym na północy z biegiem lat ludzie też coraz więcej obrabiali i niektóre inuickie społeczności jadły już później praktycznie samo obrobione term. mięso; częściowo również dlatego, że nie chcieli być przez współczesnych ludzi Zachodu utożsamiani z Eskimosami, czyli "tymi, którzy jedzą na surowo"
Nie widzę powodu, dla którego Waldek miałbyy postępować zgodnie z instynktem a inni, którzy jedzą praktycznie w 100% na surowo już nie; nie widzę żadnej odżywczej wartości dodanej jeśli miałbym zjeść mięso obrobione term.; widzę samą kupę "wartości zabranych'
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 03, 2009 18:55
Bardziej wygodne jest jedzenie surowego mięsa, a ochrona przed owadami i gryzoniami nie jest dość silnym argumentem na rzecz obróbki - to ludzki żołądek jest najważniejszy. W tamtych czasach nie istniały żadne żelki, marsy itp i ludzie jedli to co im najbardziej służyło, tym bardziej, że mieli znacznie trudniejszy tryb życia, tj. niedobory pożywienia, brak centralnego ogrzewania, brak odpowiednich lekarstw w przypadku nagłych infekcji - to wszystko wymagało tężyzny. Poza tym gdzie w cieplejszym klimacie ludzie stale jedli większe ilości surowego mięsa?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 03, 2009 19:04
Magdalinha napisał/a:
Bardziej wygodne jest jedzenie surowego mięsa, a ochrona przed owadami i gryzoniami nie jest dość silnym argumentem na rzecz obróbki - to ludzki żołądek jest najważniejszy. W tamtych czasach nie istniały żadne żelki, marsy itp i ludzie jedli to co im najbardziej służyło, tym bardziej, że mieli znacznie trudniejszy tryb życia, tj. niedobory pożywienia, brak centralnego ogrzewania, brak odpowiednich lekarstw w przypadku nagłych infekcji - to wszystko wymagało tężyzny. Poza tym gdzie w cieplejszym klimacie ludzie stale jedli większe ilości surowego mięsa?
W dzisiejszych czasach istnieją żelki i marsy, bo ja o tych czasach mówiłem
ludzie wcale nie jedli tego, co im najbardziej służyło, czego dowodem jest pojawienie się rolnictwa i szamanie sporej ilości zbóż; a później coraz to kolejnych cukro-wynalazków
Ludzie w cieplejszym klimacie przez milenia jedli surowe mięso, zanim ok. 250 tys. lat temu pojawił się na stałe ogień
ludzie jedli zboża i obrobione term. mięso a infekcji było od pytona i jeszcze trochę, że wspomnę tylko dżumę
teraz są miliony farmaceutyków, ludzie jedzą w zdecydowanej większości wysterylizowane produkty, a infekcji jest bez liku
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 03, 2009 19:11
Hannibal napisał/a:
Ludzie w cieplejszym klimacie przez milenia jedli surowe mięso
w jakich miejscach?
Gdyby to im tak służyło to nigdy by nie przestali tak jeść, tak jak koty. Dlaczego przestali jeść surowe mięso? Smak im podpowiedział, że pieczyste lepsze? Powinni byli gorzej się czuć na pieczystym skoro zawsze tak jadali surowe mięso - tak jak koty , które się degenerują na obrobionym mięsie.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 03, 2009 19:14
Magdalinha napisał/a:
Hannibal napisał/a:
Ludzie w cieplejszym klimacie przez milenia jedli surowe mięso
w jakich miejscach?
no w Afryce, później kolejne homo- przywędrowały na południe Europy
Magdalinha napisał/a:
Gdyby to im tak służyło to nigdy by nie przestali tak jeść, tak jak koty. Dlaczego przestali jeść surowe mięso? Smak im podpowiedział, że pieczyste lepsze? Powinni byli gorzej się czuć na pieczystym skoro zawsze tak jadali surowe mięso - tak jak koty , które się degenerują na obrobionym mięsie.
a dlaczego ludzie zaczęli jeść zboża, a później różne cukro-wynalazki? dlaczego dzisiejsi ludzie jedzą to, co jedzą? nie odpowiedziałaś mi jeszcze na to pytanie
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 03, 2009 19:34
Hannibal napisał/a:
dlaczego dzisiejsi ludzie jedzą to, co jedzą?nie odpowiedziałaś mi jeszcze na to pytanie
nie zadałeś mi go ,a telepatii jeszcze nie opanowałam
Ludzie zaczęli jeść zboża , bo one pozwoliły im uniezależnić się od mięsa, za którym trzeba było wędrować bądź być skazanym na okresowe niedobory pożywienia. Rolnictwo umożliwiło ludziom osadzenie się - wtedy zaczął się rozwój cywilizacji ludzkiej, który doprowadził m. in. do patologicznego rozwoju przemysłu spożywczego, tj. rafinacji cukru itp. Nie mówiąc o prężnym rozwoju kapitalizmu, który wyśrubował efektywność ekonomiczną produkcji jedzenia i zmienił nawyki żywieniowe ludzi wykorzystując ich mechanizmy biologiczne np insulinowy.
Ponowię moje pytanie: dlaczego ludzie przestali jeść surowe mięso (w świetle tego co napisałeś o ich historii) i przeszli na obróbkę?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 03, 2009 19:43
Magdalinha napisał/a:
Ponowię moje pytanie: dlaczego ludzie przestali jeść surowe mięso (w świetle tego co napisałeś o ich historii) i przeszli na obróbkę?
powodów jest na pewno wiele - ja podałem kilka, wśród których jest chociażby wygoda
dawniej było istotnie wygodniej jeść obrobione term., bo one dłużej zachowywało swój pierwotny smak
ugotowane mięso było łatwiej pogryźć - znów wygoda; twardsze kawałki surowego mięsa trzeba było wyszarpywać i nie szczędzić mięśni żuchwowych przy gryzieniu
mięso surowe nieprzechowywane w niskiej temperaturze swój smak dość szybko zmieniało
może ta nieustanna chęć eksperymentowania? obrobione term. można przyprawiać na setki sposobów, obrabiać na różne sposoby; a surowe jednak się je zazwyczaj tak, jak go natura stworzyła
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Pon Sie 03, 2009 20:00
Magdalinha napisał/a:
Ponowię moje pytanie: dlaczego ludzie przestali jeść surowe mięso (w świetle tego co napisałeś o ich historii) i przeszli na obróbkę?
Odpowiem Ci,to co Hannibal chciałby Ci powiedzieć,ale się wstydzi ; Bo byli głupi i mało wartościowi biologicznie
A na powaznie ,to całkiem dobre pytanie !
Właśnie;dlaczego ludzie przestali jeść surowe,a przeszli na obróbkę,skoro z tego co Hannibal pisze,co piszą inni jedzenie to było/jest takie cudowne? Czyżby jednak ludzie chorowali jedząc surowizne i chcieli się jakoś ratować? Przecież gotowanie/pieczenie nie było takie proste jak teraz ,że pstryk i mamy ogień,mamy garnki itp.,to wymagało od ludzi wysiłku,a jednak woleli obróbkę,niż świeże ,surowe.
Kierując się wygodą,to też bym sobie wolała kupić jakieś zwierze i go zjeść na surowo,ale wygodą się nie kieruję.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Pon Sie 03, 2009 22:22
Hannibal napisał/a:
...powodów jest na pewno wiele - ja podałem kilka, wśród których jest chociażby wygoda
Ależ mi to wygoda zbieranie opału,rozpalanie ognia,pilnowanie żeby nie zgasło,żeby się nie przypaliło itp.itd. Czy nie wygodniej jednak było zjeść na surowo- "wygoda" ,to niezbyt trafiony przykład.
Cytat:
dawniej było istotnie wygodniej jeść obrobione term., bo one dłużej zachowywało swój pierwotny smak
Tego nie rozumiem,wytłumacz proszę. Mięso obrobione termicznie zachowuje swój pierwotny smak i to dłużej? A ja myślałam,że mięso obrobione termicznie pod względem smaku ma się nijak do surowego.
Cytat:
ugotowane mięso było łatwiej pogryźć - znów wygoda; twardsze kawałki surowego mięsa trzeba było wyszarpywać i nie szczędzić mięśni żuchwowych przy gryzieniu
No w sumie tak,ale ponoć mieli przecież mocne zęby.
Cytat:
mięso surowe nieprzechowywane w niskiej temperaturze swój smak dość szybko zmieniało
No,ale chyba byli do tego przyzwyczajeni,ponadto raczej nie przechowywali tego niewiadomo jakie ilosci,tylko raczej mieli świeże,następnie przecież wiedzieli ,że można mięso suszyć.
Cytat:
może ta nieustanna chęć eksperymentowania? obrobione term. można przyprawiać na setki sposobów, obrabiać na różne sposoby; a surowe jednak się je zazwyczaj tak, jak go natura stworzyła
Gdyby to był tylko eksperyment,to na eksperymencie by się skończyło-musieli jednak widzieć korzyści płynące ze spożywania miesa obrobionego termicznie-inaczej wątpię,żeby decydowali się na taki krok.
A może po prostu chcieli się odwróżnić od dzikich bestii,niepotrafiących się posługiwać ogniem ?
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 00:01
Iga napisał/a:
Hannibal napisał/a:
...powodow jest na pewno wiele - ja podalem kilka, wsrod ktorych jest chociazby wygoda
Alez mi to wygoda zbieranie opalu,rozpalanie ognia,pilnowanie zeby nie zgaslo,zeby sie nie przypalilo itp.itd. Czy nie wygodniej jednak bylo zjesc na surowo- "wygoda" ,to niezbyt trafiony przyklad.
Pewnie.
Zamiast wlaczyc lampke i poczytac ksiazke, albo np pograc na kompie to gamonie zbierali chrust na jakiestam ognisko. nie wiedziec po co..
Cytat:
Cytat:
dawniej bylo istotnie wygodniej jesc obrobione term., bo one dluzej zachowywalo swoj pierwotny smak
Tego nie rozumiem,wytlumacz prosze. Mieso obrobione termicznie zachowuje swoj pierwotny smak i to dluzej? A ja myslalam,ze mieso obrobione termicznie pod wzgledem smaku ma sie nijak do surowego.
Mieso surowe juz po 2-3 dniach bez lodowki sie hajmici.
Mieso obrobione termiczne zachowuje znacznie dluzej swoj pierwotny smak miesa obrobionego termicznie.
Podroznicy, traperzy, zeglarze brali z soba pemikany, mieso suszone.
Hannibal w gory wzial suszone kielbasy.
Pemikan ponoc mozna zjesc po kilkunastu latach od przyrzadzenia.
hm?
Cytat:
Cytat:
mieso surowe nieprzechowywane w niskiej temperaturze swoj smak dosc szybko zmienialo
No,ale chyba byli do tego przyzwyczajeni,ponadto raczej nie przechowywali tego niewiadomo jakie ilosci,tylko raczej mieli swieze,nastepnie przeciez wiedzieli ,ze mozna mieso suszyc.
kombinujesz jak kon pod gore Iga..
Cytat:
Cytat:
moze ta nieustanna chec eksperymentowania? obrobione term. mozna przyprawiac na setki sposobow, obrabiac na rozne sposoby; a surowe jednak sie je zazwyczaj tak, jak go natura stworzyla
Gdyby to byl tylko eksperyment,to na eksperymencie by sie skonczylo-musieli jednak widziec korzysci plynace ze spozywania miesa obrobionego termicznie-inaczej watpie,zeby decydowali sie na taki krok.
Wiesz, przecietny palacz zaczynal z fajkami od eksperymentowania. Widocznie widzieli w tym jakies korzysci skoro sa palaczami
Korzysci wymienil juz Hannibal.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 10:04
zenon napisał/a:
Cytat:
Cytat:
mieso surowe nieprzechowywane w niskiej temperaturze swoj smak dosc szybko zmienialo
No,ale chyba byli do tego przyzwyczajeni,ponadto raczej nie przechowywali tego niewiadomo jakie ilosci,tylko raczej mieli swieze,nastepnie przeciez wiedzieli ,ze mozna mieso suszyc.
kombinujesz jak kon pod gore Iga..
Kombinuję jak koń? To co powiedzieć o Tobie?
Nie mów ,ze im te highmeaty śmierdziały. Przecież one mają ponoć smak owoców leśnych (nie wiem konkretnie jakich).
Ponadto tak jak piszę watpię,ze robili kto wie jakie zapasy.
Cytat:
Wiesz, przecietny palacz zaczynal z fajkami od eksperymentowania. Widocznie widzieli w tym jakies korzysci skoro sa palaczami
Dobre.Powinieneś napisać sztukę teatralną .
Skoro surowizna jest taka dobra,zdrowa,to czemu ludzie przeszli na mięso obrobione termicznie?
Widocznie mieli jakieś płynace korzyści z tego,albo(jeśli wszystko było ok) byli głupi i mało wartościowi biologicznie, jak już wspomniałam.Mądry ,zdrowy człowiek chyba by tak nie postąpił -nieprawdaż?
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 12:16
Iga napisał/a:
Kombinuje jak kon? To co powiedziec o Tobie?
Ja kombinuje jak krowa.
Cytat:
Nie mow ,ze im te highmeaty smierdzialy. Przeciez one maja ponoc smak owocow lesnych (nie wiem konkretnie jakich).
Zapach owocow lesnych ma w zasadzie tylko watroba jagnieca, ale trzeba ja odpowiednia hajowac. Moze byc np trzymana w lodowce bez przykrycia z odsaczaniem tego co z niej wycieknie. Wtedy obsycha i rzeczywiscie ma zapach owocow lesnych.
Moge przyrzadzic taka specjalnie dla Ciebie. Za miesiac bym wyslal..
Inne czesci miesa nie hajuja sie jednak tak fajnie.
Wiekszosc po dluzszym hajowaniu po prostu sultani. A nerki, jadra to sultania juz jedwabiscie.
tak na marginesie to ja w ogole jakis czas temu rzucilem haje. (Hannibal uzna to pewnie za zdrade rasy..)
My mamy bardzo dobre warunki do hajowania, mamy sloje, mozemy hajowac w lodowce lub w piwnicy etc.
Pierwotni mysle, ze nie mieli sloikow, bo wtedy jeszcze nie bylo ikei.
Wiec taka padline trzeba bylo chronic od insektow itd.
Mysle ze to bylo bardziej klopotliwe niz uwedzenie/obsuszenie miesa wysoko nad ogniskiem, potem mozna to bylo zawinac w skory. tak to sobie wyobrazam.
Cytat:
Ponadto tak jak pisze watpie,ze robili kto wie jakie zapasy.
To pewnie zalezy od strefy klimatycznej.
W afryce mozna sobie polowac raz na tydzien.
W naszej strefie w zime bylby z tym wielki problem..
Eskimosi robili sobie zapasy po 50 kilo pemikana na osobe.
Indianie polnocnoamerykanski tez robili dosc duze zapasy, ktore byly dla nich tak cenne, ze byly z tego powodu wojny.
W "tanczacym z wilkami" byl taki motyw..
Cytat:
Cytat:
Wiesz, przecietny palacz zaczynal z fajkami od eksperymentowania. Widocznie widzieli w tym jakies korzysci skoro sa palaczami
Dobre.Powinienes napisac sztuke teatralna .
Myslalem o tym, ale to czy sie zdecyduje zalezy od tego czy zgodzisz sie zagrac w niej glowna role..
Cytat:
Skoro surowizna jest taka dobra,zdrowa,to czemu ludzie przeszli na mieso obrobione termicznie?
Widocznie mieli jakies plynace korzysci z tego....
No oczywiscie ze mieli.
Hannibal wymienil te najbardziej oczywiste.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 12:40
zenon napisał/a:
tak na marginesie to ja w ogole jakis czas temu rzucilem haje. (Hannibal uzna to pewnie za zdrade rasy..)
rzuciłeś te wiekowe rasowe haje, ale z tego co mówiłeś nadal jesz np. tygodniowe mięśnie; mylę się?
a one są już jednak na jakimś etapie hajowania
zenon napisał/a:
Inne czesci miesa nie hajuja sie jednak tak fajnie.
Wiekszosc po dluzszym hajowaniu po prostu sultani. A nerki, jadra to sultania juz jedwabiscie.
no właśnie, znów wraca jak bumerang sprawa tego, co nazywamy zhajowanym mięsem
otóż ja uwielbiam takie 5-dniowe jagnięce serduszko, czy ozorek, które dla osób "spoza branży" mocno sułtanią; preferuję je nad takim świeżym jednodniowym
weźmy znów koninę - ona hajuje się wyśmienicie, bo nawet po 2 tygodniach wcale tak mocno nie daje - jest taka skruszała, ma zmieniony kolor, ale zapach ma cudo
psy na działce pożerają ją wzrokiem
starych, paromiesięcznych hajów dość dawno już nie jadłem - na bieżąco jadam te lekko (dla mnie!) zhajowane i to mi wystarcza; jem też świeże (najlepiej tak do 2 dni) nerki, wątrobę, czy móżdżek
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 13:13
Hannibal napisał/a:
zenon napisał/a:
tak na marginesie to ja w ogole jakis czas temu rzucilem haje. (Hannibal uzna to pewnie za zdrade rasy..)
rzuciles te wiekowe rasowe haje, ale z tego co mowiles nadal jesz np. tygodniowe miesnie; myle sie?
a one sa juz jednak na jakims etapie hajowania
Tygodniowe mieso trzymane u mnie w lodowce moznaby spokojnie podsunac wrazliwej i wyczulonej Idze i nie budziloby to w niej odrazy.
Porzucilem smierdziele.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 14:05
zenon napisał/a:
Tygodniowe mieso trzymane u mnie w lodowce moznaby spokojnie podsunac wrazliwej i wyczulonej Idze i nie budziloby to w niej odrazy.
W czym przechowujesz mięso?
Ja zauwazyłam,że np. niektóre mięso jak trzymałam w worku foliowym,to po pewnym czasie śmierdziało,jak jest na talerzu bez przykrycia,to wysycha -nic nie śmierdzi.
Hannibal napisał/a:
no właśnie, znów wraca jak bumerang sprawa tego, co nazywamy zhajowanym mięsem
otóż ja uwielbiam takie 5-dniowe jagnięce serduszko, czy ozorek, które dla osób "spoza branży" mocno sułtanią; preferuję je nad takim świeżym jednodniowym
weźmy znów koninę - ona hajuje się wyśmienicie, bo nawet po 2 tygodniach wcale tak mocno nie daje - jest taka skruszała, ma zmieniony kolor, ale zapach ma cudo
psy na działce pożerają ją wzrokiem
Zenonie zobacz ;skoro Hannibalowi mięso,które jakiś czas leży, pachnie ,przy czym ma On porównanie z mięsem obrobionym termicznie,to tymbardziej ludziom paleo nic a nic nie śmierdziało, ponieważ oni byli do takiego zapachu przyzwyczajeni
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 14:41
Iga napisał/a:
Ja zauwazyłam,że np. niektóre mięso jak trzymałam w worku foliowym,to po pewnym czasie śmierdziało,jak jest na talerzu bez przykrycia,to wysycha -nic nie śmierdzi.
no nie dziwne, że w folii śmierdzi, bo sama folia jedzie chemią
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 14:50
Iga napisał/a:
zenon napisał/a:
Tygodniowe mieso trzymane u mnie w lodowce moznaby spokojnie podsunac wrazliwej i wyczulonej Idze i nie budziloby to w niej odrazy.
W czym przechowujesz mieso?
W sloiku.
Mam takie dwa 2-litrowe sloje z Ikei.
Jak kupuje mieso - kroje, wywalam kosc, scinki, skorki sa dla psa. Kroje w kostke wrzucam do sloja i do lodowki.
Nie trzeba nawet odsaczac tego co wycieka i tak nie smierdzi.
Cytat:
Ja zauwazylam,ze np. niektore mieso jak trzymalam w worku foliowym,to po pewnym czasie smierdzialo,jak jest na talerzu bez przykrycia,to wysycha -nic nie smierdzi.
Mam takie same spostrzezenia.
Maslo jak kupuje w plastiku (niepasteryzowane) to od razu przekladam do sloika i wtedy bardzo dlugo smakuje swiezo.
(Wlasnie jem baranine z maslem)
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 14:53
Iga napisał/a:
Zenonie zobacz ;skoro Hannibalowi mieso,ktore jakis czas lezy, pachnie ,przy czym ma On porownanie z miesem obrobionym termicznie,to tymbardziej ludziom paleo nic a nic nie smierdzialo, poniewaz oni byli do takiego zapachu przyzwyczajeni
No ale on ma lodowke.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 15:02
zenon napisał/a:
No ale on ma lodowke.
No i ok.Lodówka sobie stoi i niech sobie stoi,ale oprócz tego ma jeszcze słoje,które w lodówce nie przechowuje,które wietrzy i Jemu to nie śmierdzi.Tak przynajmniej pisze.
Lodówka tutaj nie ma żadnego znaczenia,bo te słoje przecież nie przechowuje w lodówce.
Druga sprawa;
zenon napisał/a:
Cytat:
Ja zauwazylam,ze np. niektore mieso jak trzymalam w worku foliowym,to po pewnym czasie smierdzialo,jak jest na talerzu bez przykrycia,to wysycha -nic nie smierdzi.
Mam takie same spostrzezenia.
Dzisiejsze lodówki (bezszronowe) działają podobnie jak klimatyzator-dmuchają do środka lodówki zimnym,suchym powietrzem i dlatego mięso nie przykryte wyschnie,a nie zasmierdzi się.W tych starszych lodówkach tak nie było-czy mięso było w folii,czy nie i tak się zaśmierdziało.
W sumie mogłabym sobie taki kawałek mięska ususzyć (takie zamierzone suszenie )
Czasem mi dłużej kawałki kiełbasy leżą zapomniane w lodówce,to jak potem je wezmę,to są twarde jak jasna cholera,z mięsem byłoby pewnie podobnie.Ciekawa jestem czy to Waldka suszone mięso to też takie twarde,czy nie.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 15:54
Iga napisał/a:
zenon napisał/a:
No ale on ma lodowke.
No i ok.Lodowka sobie stoi i niech sobie stoi,ale oprocz tego ma jeszcze sloje,ktore w lodowce nie przechowuje,ktore wietrzy i Jemu to nie smierdzi.
Smierdzi.
Mnie tez smierdzi. Bo wachalem.
Cytat:
Tak przynajmniej pisze.
Nie pisze.
TZN moze inaczej: zalezy co mamy na mysli.
Bo jesli 5 dniowe serca czy ozory - to dla mnie tez ten zapach nie jest odstraszajacy i nie stanowi to dla mnie problemu.
Inna sprawa, ze jakby to lezalo na powietrzu bylo z larwami i zyloby wlasnym zyciem to juz by mi przeszkadzalo, nie wiem jak paleo koleszce, pewnie - ale pewnie nie mialby takich rozterek.
Natomiast haje miesieczne trzymane w temp pokojowej, czy polroczny udziec - to sultani jak 150.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 16:09
Na chwilę obecną nic nie trzymam w temperaturze pokojowej
czasem podhajuję w temp. pokojowej koninkę tak z parę dni, żeby nabrała smaczku
żeby hajować w temp. pokojowej trzeba dość często robić wietrzenia, coby uzupełniać nowy tlen; bez wietrzenia robi się hajowanie beztlenowe, a to jest "no-no"
a żeby robić często wietrzenia trzeba być cały czas w jednym miejscu (ja nie jestem) i o tym pamiętać (a mi zdarza się zapomnieć)
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 16:19
zenon napisał/a:
Cytat:
Tak przynajmniej pisze.
Nie pisze.
Jakoś nie przypominam sobie abym czytała posty Hannibala o tym,ze Jego mięso (high meaty) sułtanią jak 150,natomiast czytałam,ze Jemu to smakuje .
Hannibal napisał/a:
Na chwilę obecną nic nie trzymam w temperaturze pokojowe...
napisałem powyżej jakie jadam mięso - zhajowane też jest, tylko nie tak mocno, rasowo
dla Ciebie takie tygodniowe serducho byłoby na pewno mocnym hajem - gwarantuję Ci
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 18:36
Hannibal napisał/a:
oj nie, nigdzie nie pisałem, że te rasowe paromiesięczne mi smakują
jadłem je tylko i wyłącznie dla walorów bakteryjnych
Acha.Ja myślałam,że Tobie takie smakują .
Cytat:
...dla Ciebie takie tygodniowe serducho byłoby na pewno mocnym hajem - gwarantuję Ci
Nie wątpię
PS. Z resztą czy taki high meat miesięczny pachnie mniej wyraziście niż kilkumiesięczny?
Ja chyba bym różnicy nie wyczuła-działałyby pewnie na mnie jednakowo.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 22, 2010 18:27
No i dzisiaj miałem okazję skosztować jeszcze ciepłego mięsa i tłuszczu od barana.
Hodowca z Kaukazu dał mi cynk, że ma świeżutkiego ubitego baranka, z którego mogę wziąć ile chcę; no to ja do wozu, pedał gazu do dechy i w mgnieniu oka jestem pod Warszawą w okolicy, gdzie mieszka sporo ELITY
Abdullah, bo tak się nazywa ten gościu, chciał zobaczyć, jak jem to surowe mięso, więc ukroił mi ze środka jeszcze ciepły kawałek no i ja go wszamałem na oczach jego i jego znajomych.
Tłuszcz jeszcze taki ciepły i rzadki, nie zbity - no superowy w smaku.
Wziąłem od niego fragment udźca, ale samo mięso, więc odkroił mi wszystko w okolicach kości, kość zostawił na koniec; wtedy to ciachnął ją na pół i wyjadłem trochę szpiku, potem ciachnął siekierą jeszcze w innych miejscach i zjadłem do końca cały - zarąbisty
Abdullah zobaczył, że ja jem, więc on też spróbował i powiedział, że fajne w smaku i stwierdził, że też będzie tak jadł.
Wziąłem 3 kg wykrojonego mięsa z tego udźca, 2 duże nerki, kilo wątroby oraz 5 kg wspaniałego tłuszczu, który sam sobie wykroiłem, gdzie chciałem
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Hani tylko nie mow ze ty to z rysunku nr 2 jesz na surowo
Tyle tam miekkiego tluszczu ktory sie nadaje tylko do smietnika , rozumiem tluszcz twardy ktory sie dodaje do kotletow mielonych czy kelbas , ale loj -tluszcz miekki toc to najgorsze go...no pelne toksyn do niczego nie zdatne
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 22, 2010 19:09
carbon napisał/a:
Hani tylko nie mow ze ty to z rysunku nr 2 jesz na surowo
no jasne, że tak
tego zjadłem najwięcej, bo to sam cymes
jak się dorwałem do zjadłem głównie jego i cały tłusty wodnisty szpik z kości udowej
carbon napisał/a:
Tyle tam miekkiego tluszczu ktory sie nadaje tylko do smietnika , rozumiem tluszcz twardy ktory sie dodaje do kotletow mielonych czy kelbas , ale loj -tluszcz miekki toc to najgorsze go...no pelne toksyn do niczego nie zdatne
miękki to był jak miał jeszcze temperaturę bliższą 36 stopni - im niższa temperatura tym twardszy
gdzie Ty widzisz te ogromne ilości toksyn? to nie jest tłuszcz z fabryki, ale z łąki
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Mar 22, 2010 19:11, w całości zmieniany 1 raz
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pon Mar 22, 2010 19:44
Hannibal napisał/a:
...Fotki mięsa i tłuszczu :) ...
Takie EKOLOGICZNE miesko z PEWNEGO miejsca to SKARB,
za ktory warto zaplacic nawet 20 x wiecej od sredniej ceny bazarowej! 8-)
Znam ludzi ktorzy "na tym" nigdy nieoszczedzaja! 8-)
Ale tak to juz jest "jestes madry to masz pieniadze" mozesz sobie kupic
to co najlepsze dla swojego zdrowia, choc wcale nie musisz! :hah: :hihi:
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 23, 2010 16:26
Hannibal napisał/a:
Abdullah, bo tak się nazywa ten gościu, chciał zobaczyć, jak jem to surowe mięso, więc ukroił mi ze środka jeszcze ciepły kawałek no i ja go wszamałem na oczach jego i jego znajomych.
Nie wiem czemu wydaje mi się to very wrong, jak dla dziczy z Kaukazu jesteś dziczą. Do czego to doszło.
Swoją drogą sporo osób od których kupowałem jagnięcinę się deklarowało z błyskiem w oku, że też ją lubią w postaci tatara. I ich dzieci. Ale to jakieś "mohery" z gór, może jeszcze nie tak zarażeni dzisiejszą fobią zarazków...
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 23, 2010 16:32
Waldek B napisał/a:
Nie wiem czemu wydaje mi się to very wrong, jak dla dziczy z Kaukazu jesteś dziczą. Do czego to doszło.
był tam jego brat (bo to jego posesja), paru znajomych, w tym Polak licealista, który też został muzułmaninem
raczej nie byłem odebrany jako dzicz, gdyż przyjechałem dobrym autem, porządnie ubrany
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
barb Pomógł: 11 razy Dołączył: 27 Mar 2009 Posty: 252
Wysłany: Czw Mar 25, 2010 23:29
Hannibal życze ci abyś sam miał takie stado baranów (jeżeli oczywiście w to celujesz) a w związku z tym sobie życze aby nabywać u ciebie mięso
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 27, 2010 14:53
Piotrx napisał/a:
Czy je się na surowo kurczaki? Mówię oczywiście o kurczakach od chłopa, biegających po trawce.
co to znaczy się je? pytasz się o to, czy można jeść, czy ktoś z nas je je?
na pierwsze pytanie odpowiedź jest oczywiście twierdząca, bo jaki miałby być powód aby ich nie jeść; toż to też zwierzaki
jeśli chodzi o drugie pytanie to nie wiem, czy ktoś je tutaj je; ja nie jem
jeśli chodzi o ptactwo to lepsze są kaczki gęsi - tłuściejsze są
znajomy Abdullach pytał się mnie, jak byłem u niego ostatnio po świeżą, jeszcze ciepłą jagnięcinę, czy chcę koguta, który nieopodal chodził - mówił, że jak chcę to zaraz go bierze pod topór i za chwilę mogę go konsumować
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Mar 27, 2010 14:54, w całości zmieniany 1 raz
Piotrx Pomógł: 8 razy Dołączył: 14 Lut 2010 Posty: 1457
Wysłany: Sob Mar 27, 2010 19:50
Hannibal napisał/a:
czy ktoś je tutaj je; ja nie jem
jeśli chodzi o ptactwo to lepsze są kaczki gęsi - tłuściejsze są
Czyli mięso kurczaka jest za mało tłuste i nikt tutaj nie je. A smakowo jak to wygląda? Czy ktoś próbował?
alejasienieznam
Wiek: 35 Dołączył: 13 Maj 2009 Posty: 340 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 27, 2010 19:59
mi smakuje najbardziej(i surowe i obrobione)
Piotrx Pomógł: 8 razy Dołączył: 14 Lut 2010 Posty: 1457
Wysłany: Nie Mar 28, 2010 17:01
alejasienieznam napisał/a:
mi smakuje najbardziej(i surowe i obrobione)
A w jaki sposób jesz surowego kurczaka? Czy mielisz to mięso?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 04, 2010 22:14
No i dzisiaj było mi dane zjeść kacze jajka, a raczej ich żółtka.
Skorupki są znacznie twardsze i grubsze, żółtka większe, bardziej zbite, skondensowane, o większych walorach organoleptycznych niż kurze. Ogólnie super sprawa.
Zjadłem też takie zapłodnione, z malutkimi pisklętami, które się ruszały - fajna sprawa.
Teraz przed snem spijam "juice" z koziny.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Cze 04, 2010 22:14, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 20 Mar 2007 Posty: 1774
Wysłany: Nie Sty 23, 2011 20:48
mam pytanie do Was i prośbę jeśli ktoś z Was jakoś to czyta, czy może to zamówić, na stronie paleo diet są poszczególne wydania biuletynu i jedno z nich jest pt: Autism and Paleo diet. Jesli jest tam możliwość zamówienia tego w pliku elektronicznym to jesli ktoś z was używa płatności międzynarodowych to oddałabym pieniądze łącznie z dodatkowymi kosztami.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 10, 2012 09:54
Gavroche napisał/a:
Moje surowe sie skurczylo.
Mieszkasz w Wawie, więc masz wybór
Pyszna konina, podroby jagnięce - na Saskiej Kępie. Masz befsztyk na Puławskiej. Dziczyzna ze Zwierzyńca od gościa z Inkubatorów Przedsiębiorczości. W soboty na Biobazarze (przy rogu Prostej i Żelaznej) jest ekologiczny certyfikowany drób.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Czw Maj 10, 2012 10:02
Tak,tak,przerabialem to wszystko.
Teraz lecę na supermarketowym.
Tragedii nie ma,ale tęsknota za smakiem...
Pytasz o nowy layout SFD? Ujdzie, bardziej mnie interesuje funkcjonalnosc, bo wczesniej potrafilo strasznie mulic
Czy o to co pisza w artach? Troche jakby sie rozmijali z tym co rpzczytali, bo pomijajac to, ze cytuja wylacznie Cordaina i Konarzewskiego ( O Wolfie ani Sissonie ani slowa) to jednak ryze, kasze i oleje roslinne nie sa za bardzo paleo moim zdaniem. Wg tego co pisza jedyne co odroznia zwykle zarlo od paleo to przetwarzanie zywnnosci
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Śro Cze 20, 2012 13:52
Cytat:
Czy o to co pisza w artach? Troche jakby sie rozmijali z tym co rpzczytali, bo pomijajac to, ze cytuja wylacznie Cordaina i Konarzewskiego ( O Wolfie ani Sissonie ani slowa) to jednak ryze, kasze i oleje roslinne nie sa za bardzo paleo moim zdaniem. Wg tego co pisza jedyne co odroznia zwykle zarlo od paleo to przetwarzanie zywnnosci
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Nie Wrz 30, 2012 11:55
http://www.dailymotion.co...-2011_lifestyle
Dla mnie zenada, jakies babsko poczytało pewnie przez godzine na temat paleo diety, poczym swoje mundrosci wykepało na wizji. szok
Czemu sie dziwisz, przeciez to poranna papka dla kretynow, ktorzy budzac sie bez mozgu musza czyms zapelnic puszke mozgowa z rana. Ta dieteyk, sprawia wrazenie jak ta od smietanki sojowej, ogolnie mowiac nienajlepsze.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Pomógł: 12 razy Wiek: 24 Dołączył: 16 Sie 2010 Posty: 2808
Wysłany: Nie Wrz 30, 2012 18:30
No tak umierali w wieku 20, 30 lat.Dojrzałość płciową osiągali wieki 10 lat, 10-20 lat na wychodowanie potomka miały babcie i dziadkowie,aby cykl się domknął. Aż dziw,że nie wyginęli. To co pisze jest logiczne, a może zwariowałem ?
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Czw Lis 06, 2014 18:41
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
Tabu Polska - jedzenie
To mój dobry znajomy
Nie dziwi mnie to specjalnie, nawet pomyślałam sobie o Tobie ogladając ten film, że powinniście się zakumplowac. Ciekawa jestem czy częstował Cie swoimi specjałami, np mrówkami.
A żona wegetarianka, fajnie się uzupełniają, razem na surowo, tylko on zwierzątka, ona rośliny.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 06, 2014 18:53
Częstował mnie różnymi surowymi produktami, nie tylko mięsnymi, bo np. naturalną wodą brzozową którą sam zebrał.
A żona już dawno nie wegetarianka - jada sporo produktów zwierzęcych, w tym surowych, bo o wiele lepiej się na nich czuje niż dawniej na wege.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Dawniej była dostępna w każdym kiosku ruchu. Pili ją dżentelmeni których nie stać było na szlachetniejsze trunki. Wartości odżywcze czy lecznicze soku ź brzozy są delikatnie mówiąc przereklamowane. Jednak sok z liści i pączków brzozy pomaga w wielu schorzeniach. Są to głównie schorzenia przewodu pokarmowego. Działa także jak detox.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lut 06, 2015 22:06
Molka napisał/a:
Chce zatrzymac czas i wygladac cały czas młodo, miec duzo energii, nie chce miec osteoporozy, niedoborów itd itd
Zatrzymać czasu nie da rady, ale można go zawsze spowolnić.
A rawpaleo to świetny wybór, tyle że bardzo istotny jest dobór odpowiednich produktów, żeby nie były to tylko surowe z markietu, bo nie o to tu chodzi. Do tego intermittent fasting, calorie restriction, solidna porcja ruchu (polecam treningi z kettlami), słońce, świeże powietrze, towarzystwo miłych osób, sen.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Lut 07, 2015 12:48
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
Chce zatrzymac czas i wygladac cały czas młodo, miec duzo energii, nie chce miec osteoporozy, niedoborów itd itd
Zatrzymać czasu nie da rady, ale można go zawsze spowolnić.
A rawpaleo to świetny wybór, tyle że bardzo istotny jest dobór odpowiednich produktów, żeby nie były to tylko surowe z markietu, bo nie o to tu chodzi. Do tego intermittent fasting, calorie restriction, solidna porcja ruchu (polecam treningi z kettlami), słońce, świeże powietrze, towarzystwo miłych osób, sen.
Cała prawda i te wszystkie czynniki które wymieniłes poza zywieniem sa niesamowiecie wazne, słonce i sen czyli swiatło i ciemnosc czyli faza pobudznia i wyciszenia, równowaga miedzy nimi sa koniecznoscią, bez tego nie ma fajnego zycia bo samo zywienie dysharmonii miedzy dniem a nocą nie jest w stanie wyrównac, nie ma takich kompetencji.
No nie wiem, może faktycznie mikrobiologia nie jest niebezpieczna. https://figures.boundless.com/14462/full/safety-level-4-hazmat-suit.jpe
Cytat:
Z góry zakładaj, że wszystkie substancje z którymi pracujesz są szkodliwe i unikaj kontaktu z nimi. To, że dziś uważa się jakąś substancję za obojętną dla zdrowia nie oznacza, że za kilka lat nie zostanie ona umieszczona na liście substancji niebezpiecznych.
Jakaś logika w tym jest.
Ostatnio zmieniony przez vvv Nie Lut 08, 2015 15:21, w całości zmieniany 4 razy
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Nie Lut 08, 2015 16:12
Własnie tak jak Ty Adas, mysli 99% populacji dlatego wcale mnie to nie zdziwiło. A w rzeczywistosci jest zupełnie odwrotnie, laboratoria to najbezpieczniejsze miejsca jesli chodzi o czynniki zakazne. Podam Ci prosty przykład, zagadka, co jest bardziej groźne, pacjent z zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych czy jego próbka płynu mózgowo-rdzeniowego w probówce przyniesiona do laboratorium. Jak myślisz, jeśli odpowiesz sobie poprawnie na to pytanie, to zrozumiesz w czym rzecz. Albo co jest bardziej groźne, obsrany pacjent leżący na łózku szpitalnym z powodu Norowirusa czy jego próbka gó--wna w probówce przyniesiona do laboratorium? Albo co jest bardziej groźne pacjent z Salmonellą w domu czy jego gó--wno w pojemniku w laboratorium, albo co jest bardziej groźne, pacjent ze świńską grypą A/H1N1 w domu czy jego wymaz na wymazówce w laboratorium? Dla ułatwienia dodam, ze microby nie posiadają skrzydeł ale wyrzucone do atmosfery pod cisnieniem stanowią poważny problem, lub bytujące niezabezpieczone w srodowisku również.
Co jest groźniejsze, obsrany pacjent leżący na łóżku szpitalnym z powodu Norowirusa czy jego próbka gó--wna w probówce przyniesiona do laboratorium?
Zasadniczo masz rację, śp. znajoma laborantka chemiczna dożyła bez lekarzy w zdrowiu i jasności umysłu 89lat, posypała się dopiero w ciągu miesięcy po endoprotezie stawu biodrowego, czyli po pobycie w szpitalu.
Ostatnio zmieniony przez vvv Nie Lut 08, 2015 16:39, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 08, 2015 20:06
No ale co dla immunokompetentnej osoby znaczą patogeny fakultatywne, tudzież w gruncie rzeczy niegroźne przy dostaniu się zwykłymi drogami, a nie via otwarta jama brzuszna?
W nosie większości są aureusy i nic to złego nie oznacza. Ale dla słabych wszelakie MRSA, VRSA już mogą być zagrożeniem życia.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Nie Lut 08, 2015 21:18
Hannibal napisał/a:
No ale co dla immunokompetentnej osoby znaczą patogeny fakultatywne, tudzież w gruncie rzeczy niegroźne przy dostaniu się zwykłymi drogami, a nie via otwarta jama brzuszna?
W nosie większości są aureusy i nic to złego nie oznacza. Ale dla słabych wszelakie MRSA, VRSA już mogą być zagrożeniem życia.
Jesli chodzi o St. aureus to w nosie w ogóle nie powinien byc traktowany jako patogen , nawet MRSA, to w zasadzie flora fizjologiczna , tego sie nie leczy. Tak samo jak białego gronkowca na skórze St. epidermidis. Oczywiscie sa pewne sytuacje gdzie trzeba sie go pozbyc ale tylko MRSA, MRSE, czy inne gatunki MR ogólnie mówic MRCNS (metycylinooporny koagulazo-ujemny Staphyloccocus) np. przed zabiegami kardiologicznymi bo MS juz nie.
MRSA czy VRSA (na szczęście VRSA występują sporadycznie) w nosie nawet u słabych nie bierze sie pod uwagę jeśli nie stają się czynnymi patogenami poza nosem, kolonizacji się nie leczy, zresztą dużo częściej patogeny alarmowe występują w okolicach odbytu a nie w górnych drogach oddechowych, ale to jest kolonizacja i tego nie wolno ruszać, nawet u ciężko chorych gdy nie są przyczyną uogólnionej infekcji. Dla ciekawości powiem Ci, że MRSA u ciężko chorych w szpitalach rzadko są przyczyną śmierci, (najbardziej powinna czuwać ortopedia z endoprotezami), natomiast znacznie częściej inne rodzaje patogenów zbierają żniwo, pałeczki gram ujemne wielooporne np. Acinetobacter wrażliwy tylko na Colistyne, reszta oporna łącznie z karbapenemami , która to Kolistyna jest toksyczna dla nerek, a ciężko chorzy przeważnie mają kiepskie parametry nerkowe wiec ciężko osiągnąć terapeutyczne dawki tego antybiotyku i koło się zamyka, albo inne pałeczki z mechanizmami ESBL czy AmpC albo Pseudomonas wielooporny, bo inne mechanizmy oporności typu KPC, MBL , CHDL czy OXA 48 nie są jeszcze powszechne ale obecne i pewnie niedługo zaczną miec większe znaczenie.
Dla immunokompetentnej osoby microby nie muszą być groźne i najczęściej nie są, natomiast wszystko zależy od środowiska w jakim się osoba znajduje, jego stanu zdrowia i dostępności wrót zakażenia przez microba tak jak powiedziałes. Otwarty brzuch to ogromny stres dla organizmu, tu nie chodzi tylko o łatwość przedostania się microbów do miejsca otwartego ale równiez o załamanie systemu immunologicznego w tym stanie.
Cytat:
Istnieją doniesienia o częstym występowaniu zakażeń Acinetobacter baumannii wśród amerykańskich żołnierzy w Iraku
to ciekawe Wikipedia to podała
Ostatnio zmieniony przez Molka Nie Lut 08, 2015 21:28, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 08, 2015 23:37
No właśnie, flora fizjologiczna. Poza tym, nie wiem czy wiesz, ale są różne flory, np. u plemienia Hadza odkryto zupełnie inne skład - to co u nas mainstream postrzega za patogeny u nich normalnie jest obecne, i na odwrót nasze "błogosławione" Bifidy, etc. u nich są w bardzo niewielkich ilościach.
http://www.wired.com/2014...gut-microbiome/
VRSA może u nas jest jeszcze rzadkością, ale w USA już jest tego więcej. Tworzone są jednak nowe generacje, jak dobrze wiesz, i mamy ceftarolinę, ceftopibrol z V generacji cefalosporyn i tu chyba szczepów opornych jeszcze nie uświadczono, ale to do czasu; mamy linezolid, dalfopristynę-chinupristynę, daptomycynę (mocniejsza od wankomycyny), no i starsze kotrimoksazol, lewofloksacyna, klindamycyna (choć ona raczej na CA-MRSA).
Wszystko jednak zmierza w tym kierunku, że możliwości tworzenia nowych antybiotyków się skończą, a bakterie w końcu nabędą tyle oporności ile będą potrzebowały. No chyba, że się czegoś rzadko stosuje to nawet stara penicylina naturalna starczy na wąglik.
A na Acinetobacter nie starcza sulperazon?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 09, 2015 21:17
Cytat:
znacznie częściej inne rodzaje patogenów zbierają żniwo, pałeczki gram ujemne wielooporne np. Acinetobacter wrażliwy tylko na Colistyne, reszta oporna łącznie z karbapenemami , która to Kolistyna jest toksyczna dla nerek, a ciężko chorzy przeważnie mają kiepskie parametry nerkowe wiec ciężko osiągnąć terapeutyczne dawki tego antybiotyku i koło się zamyka
To prawda, śmiertelność z powodu Acinetobacter baumanii wynosi od 17 do 51% w szpitalach. Ale on też jest typowym drobnoustrojem oportunistycznym, jest szeroko rozpowszechniony w przyrodzie, występuje w różnych produktach spożywczych jak mięso, mrożonki, jest też składnikiem mikroflory fizjologicznej na skórze oraz błonach śluzowych dróg oddechowych.
A co do leczenia to kolistyna jest raczej rzadkością w zastosowaniu. W książce do farmakologii Korbuta (najnowsza w sumie pozycja z polskich książek) napisane jest, że "bardzo rzadko wykonuje się iniekcje dożylnie w leczeniu ciężkich zakażeń bakteriami Gram-ujemnymi opornymi na inne antybiotyki (Pseudomonas aeruginosa, Acinetobacter sp.)". Zastosowanie tego antybiotyku ogranicza się praktycznie tylko do miejscowego leczenia - na skórę, do ucha, worka spojówkowego.
Skuteczne jest, jak pisze Dzierżnowska, leczenie synergistyczne - np. fluorochinolony + amikacyna, beta-laktamy + aminoglikozydy (szczególnie netylmycyna), piperacylina/tazobaktam, cefoperazon/sulbaktam (czyli sulperazon), a także tygecyklina.
Co do zakażeń wśród żołnierzy amerykańskich w Iraku to pewnie OXA-58 była winowajcą.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Lut 09, 2015 22:53
Hannibal napisał/a:
No właśnie, flora fizjologiczna. Poza tym, nie wiem czy wiesz, ale są różne flory, np. u plemienia Hadza odkryto zupełnie inne skład - to co u nas mainstream postrzega za patogeny u nich normalnie jest obecne, i na odwrót nasze "błogosławione" Bifidy, etc. u nich są w bardzo niewielkich ilościach.
http://www.wired.com/2014...gut-microbiome/
VRSA może u nas jest jeszcze rzadkością, ale w USA już jest tego więcej. Tworzone są jednak nowe generacje, jak dobrze wiesz, i mamy ceftarolinę, ceftopibrol z V generacji cefalosporyn i tu chyba szczepów opornych jeszcze nie uświadczono, ale to do czasu; mamy linezolid, dalfopristynę-chinupristynę, daptomycynę (mocniejsza od wankomycyny), no i starsze kotrimoksazol, lewofloksacyna, klindamycyna (choć ona raczej na CA-MRSA).
Wszystko jednak zmierza w tym kierunku, że możliwości tworzenia nowych antybiotyków się skończą, a bakterie w końcu nabędą tyle oporności ile będą potrzebowały. No chyba, że się czegoś rzadko stosuje to nawet stara penicylina naturalna starczy na wąglik.
A na Acinetobacter nie starcza sulperazon?
No faktycznie ciekawy ten artykuł o plemieniu Hadza.
Róznica miedzy kontynentami jesli chodzi o opornosc bakterii jest spora, tak samo jest z antybiotykami, np takie chinolony, ciprofloksacyna czy norfloksacyna u nas jeszcze dają rade a w Ameryce są prawie bezużyteczne, bo wczesniej zaczeli stosowac i dlatego.
Mamy 5 gen. cefalosporyn ale w praktyce chyba w niewielu szpitalach stosowana, jak na razie Vancomycyna i Linezolid przede wszystkim, choc pojawiaja sie juz szczepy oporne na Linezolid zarówno wsród gronkowców jak i enterococców.
Linezolid zarejestrowana w Polsce tylko do infekcji płucnych oraz skóry i tkanki podskórnej. Jesli w krwi masz MRSA to tylko Vancomycyna.
Daptomycyna zarejestrowana tylko do zakazen skóry i tkanki podskórnej oraz endocarditis.Nieskuteczna przy infekcjach płucnych poniewaz inaktywowana jest przez surfaktant. Do infekcji krwi tez nie zarejestrowana wiec w tym wypadku pójdzie Vancomycyna.
Dalfopristyna-chinupristyna w zasadzie stosowana przy enterococcus faecium ale w praktyce nie za często , jednak Vancomycyna króluje, chyba że jest to szczep VRE ale pewnie chętniej sięgną po linezolid.
Levofloksacyna nawet stosowana ale przy ogólnoustrojowej infekcji i tak sięgną po Vancomycynę.
Kllindamycyna w praktyce wygląda to tak, że przy MRSA 90% szczepów posiada mechanizm oporności MLSb na makrolidy i linkozaminy tak że praktycznie jest bezużyteczna. Klindamycyna to przy florze beztlenowej, przy infekcjach górnych dróg oddechowych gdy nie mozna zastosowac innych opcji np b-lactamów bo np. jest uczulenie albo inne terapie sa nieskuteczne. Stosowanie jej w pierwszym rzucie jest błedem bo to mocny antybiotyk w tym sensie ze ma bardzo duzy wpływ na flore jelitową.
Sulperazon ?
Z tym lekiem jest tak, że wskazania są ograniczone do zapalenia pęcherzyka i zakażeń Acinetobacter. (ze względu na aktywnosc sulbactamu).
Poza tym nie ma ustalonych wartości granicznych dla tego leku przez Unie Europejską i USA i jeszcze kilka lat temu nie był tam zarejestrowany, nie wiem jak jest dzis.
W Polsce zarejestrowany w zbyt szerokich wskazaniach dla których brak uzasadnienia.
Co znaczy wartości granicznych? DLa poszczególnych drobnoustrojów ustalono wartosci graniczne MIC i stref zahamowania wzrostu na poszczególne antybiotyki.
Np dla E. coli MIC Ampicyliny wynosi <8 > , co to znaczy? < oznacza wrazliwosc, > oznacza oporny, czyli jesli MIC Ampicyliny wykonany w labolatorium dla E.coli z moczu Kowalskiego będzie poniżej 8 to znaczy ze szczep jest wrażliwy, mozna leczyc, jesli powyżej to oporny i nie można leczyc. Tak samo strefy zahamownia wzostu, <14> , jesli strefa zahamowania wzrostu bakterii E. coli przez Ampicyline będzie mniejsza niz 14 mm, to będie oporny, jeśli większa od 14 to wrażliwy.
MIC minimalne stezenie antybiotyku przy którym działa bójczo na bakterie.
I takich stref granicznych dla Sulperazonu nie ustalono, w europejskich rekomendacjach nie ma, istnieją tylko zalecenia interpretacji oceny lekowrazliwości producenta a to za mało by miec pewnosc jesli chodzi powodzenie w terapii.
Sulperazon posiada sulbactam, jest inny lek z sulbactamem zarejestrowany dla Acinetobacter, Unasyn - Ampicylina z sulbactamem, i na ten lek są wartości graniczne ale z Unasyn jest tak, ze jak szczep jest wielooporny to Unasyn nie ma szans, tez siada, gdy Acinetobacter jest wrazliwy na wiekszosc antybiotyków albo ma pełna wrazliwosc to wtedy rowniez ten jest wrażliwy..
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Lut 09, 2015 23:21
Hannibal napisał/a:
Cytat:
znacznie częściej inne rodzaje patogenów zbierają żniwo, pałeczki gram ujemne wielooporne np. Acinetobacter wrażliwy tylko na Colistyne, reszta oporna łącznie z karbapenemami , która to Kolistyna jest toksyczna dla nerek, a ciężko chorzy przeważnie mają kiepskie parametry nerkowe wiec ciężko osiągnąć terapeutyczne dawki tego antybiotyku i koło się zamyka
To prawda, śmiertelność z powodu Acinetobacter baumanii wynosi od 17 do 51% w szpitalach. Ale on też jest typowym drobnoustrojem oportunistycznym, jest szeroko rozpowszechniony w przyrodzie, występuje w różnych produktach spożywczych jak mięso, mrożonki, jest też składnikiem mikroflory fizjologicznej na skórze oraz błonach śluzowych dróg oddechowych.
A co do leczenia to kolistyna jest raczej rzadkością w zastosowaniu. W książce do farmakologii Korbuta (najnowsza w sumie pozycja z polskich książek) napisane jest, że "bardzo rzadko wykonuje się iniekcje dożylnie w leczeniu ciężkich zakażeń bakteriami Gram-ujemnymi opornymi na inne antybiotyki (Pseudomonas aeruginosa, Acinetobacter sp.)". Zastosowanie tego antybiotyku ogranicza się praktycznie tylko do miejscowego leczenia - na skórę, do ucha, worka spojówkowego.
Skuteczne jest, jak pisze Dzierżnowska, leczenie synergistyczne - np. fluorochinolony + amikacyna, beta-laktamy + aminoglikozydy (szczególnie netylmycyna), piperacylina/tazobaktam, cefoperazon/sulbaktam (czyli sulperazon), a także tygecyklina.
Co do zakażeń wśród żołnierzy amerykańskich w Iraku to pewnie OXA-58 była winowajcą.
Z tym miejscowym stosowaniem Kolistyny to teoria, niestety, oczywiscie nie jest rutynowo stosowana, jak tylko jest inna opcja to stosuje sie tą inną, ale jak masz tylko wrażliwosc na Kolistyne co niestety zdarza się, to nie ma zmiluj sie.
Jesli chodzi o synergizm to i owszem ale przy opornosci na dany antybiotyk nie ma synergizmu.
Jako ciekawostke podam Ci na czym polega synergizm aminoglikozydu i beta-lactamu, beta lactam rozwala sciane komórkowa bakterii a aminoglikozyd łatwiej penetruje do srodka, dlatego sam aminoglikozyd działa słabiej. Praktycznie nie powinno sie stosowac aminoglikozydów w monoterapii.
Jeszcze jedną ciekawostke Ci podam, ASO nie podnosi tylko Streptococcus grA-pyogenes ale rowniez gr. G , z tym ze gr.G nigdy nie wywoła goraczki reumatycznej tylko kłębuszkowe zap. nerek, natomiast grA może wywołac zarówno gor. reumatyczną jak i kłębuszkowe zapalenie nerek. To jest dosc nowe odkrycie, moze kiedys Ci sie przyda.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lut 10, 2015 14:03
Molka napisał/a:
Mamy 5 gen. cefalosporyn ale w praktyce chyba w niewielu szpitalach stosowana
Ceftabiprol chyba jeszcze nigdzie w Polsce. No ale ceftarolina tak i z biegiem czasu będą pewno częściej stosowane.
Molka napisał/a:
jak na razie Vancomycyna i Linezolid przede wszystkim, choc pojawiaja sie juz szczepy oporne na Linezolid zarówno wsród gronkowców jak i enterococców.
Mimo tego, że wankomycyna jest nefro- i ototoksyczna.
Cytat:
Daptomycyna zarejestrowana tylko do zakazen skóry i tkanki podskórnej oraz endocarditis.Nieskuteczna przy infekcjach płucnych poniewaz inaktywowana jest przez surfaktant. Do infekcji krwi tez nie zarejestrowana wiec w tym wypadku pójdzie Vancomycyna.
"Tylko"? No owe zakażenia skóry i tkanki podskórnej (SSTI) to "chleb powszedni" w przypadku zakażeń CA-MRSA.
Cytat:
Kllindamycyna w praktyce wygląda to tak, że przy MRSA 90% szczepów posiada mechanizm oporności MLSb na makrolidy i linkozaminy tak że praktycznie jest bezużyteczna. Klindamycyna to przy florze beztlenowej, przy infekcjach górnych dróg oddechowych gdy nie mozna zastosowac innych opcji np b-lactamów bo np. jest uczulenie albo inne terapie sa nieskuteczne. Stosowanie jej w pierwszym rzucie jest błedem bo to mocny antybiotyk w tym sensie ze ma bardzo duzy wpływ na flore jelitową.
Tak nie jest
Otóż musisz rozróżnić CA-MRSA od HA-MRSA. W przypadku HA-MRSA masz zapewne rację, Ale CA-MRSA tyczy się właśnie głównie SSTI (skin soft tissue infection), a grupą ryzyka są sportowcy, więżniowie, homoseksualiści i narkomani, a więc raczej młodsza populacja. Ponadto dowiedziono, że mamy tu rzadką oporność wielolekową, nie tak jak w HA-MRSA.
Klindamycyna jest w USA (i nie tylko) standardowo stosowana przy zakażeniach CA-MRSA, właśnie w pierwszym rzucie. Oczywiście ma ona skutki uboczne, szczególnie rzekomobłoniaste zakażenie jelita grubego, ale nie jest to większy problem po zakażenie to przechodzi niedługo (ok. 14 dni) po zakończeniu terapii. A co nie ma skutków ubocznych, zwłaszcza jeśli tak stosowana jest ta wankomycyna?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lut 10, 2015 14:18
Molka napisał/a:
Z tym miejscowym stosowaniem Kolistyny to teoria, niestety, oczywiscie nie jest rutynowo stosowana, jak tylko jest inna opcja to stosuje sie tą inną, ale jak masz tylko wrażliwosc na Kolistyne co niestety zdarza się, to nie ma zmiluj sie.
Nie teoria, lecz praktyka. Nie wnikam rzecz jasna w praktykę Twojego szpitala, bo jej nie znam. Ale mam info z pierwszej ręki, więc wiem że ogólnie rzecz biorąc tak jest, że wykorzystanie kolistyny wewnętrznie należy do rzadkości.
Cytat:
Jako ciekawostke podam Ci na czym polega synergizm aminoglikozydu i beta-lactamu, beta lactam rozwala sciane komórkowa bakterii a aminoglikozyd łatwiej penetruje do srodka, dlatego sam aminoglikozyd działa słabiej. Praktycznie nie powinno sie stosowac aminoglikozydów w monoterapii.
Dzięki za ciekawostkę, ale ten synergizm to akurat elementarz farmy.
Cytat:
Jeszcze jedną ciekawostke Ci podam, ASO nie podnosi tylko Streptococcus grA-pyogenes ale rowniez gr. G , z tym ze gr.G nigdy nie wywoła goraczki reumatycznej tylko kłębuszkowe zap. nerek, natomiast grA może wywołac zarówno gor. reumatyczną jak i kłębuszkowe zapalenie nerek. To jest dosc nowe odkrycie, moze kiedys Ci sie przyda.
Jest o tym na str. 230 "Mikrobiologii" Murraya
Cytat:
Dzierżanowska jest bardzo dobra.
Spoko jest, ale bez przesady. O wiele lepiej czyta się Korbuta, choć wiadomo że nie poświęcił tyle miejsca antybiotykom co cała książka Dzierżanowskiej.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Lut 10, 2015 17:40
Hannibal napisał/a:
Ceftabiprol chyba jeszcze nigdzie w Polsce. No ale ceftarolina tak i z biegiem czasu będą pewno częściej stosowane.
Mamy paski z gradientem stężeń dla ceftaroliny ale nie zakładamy, zarezerwowana dla sytuacji bez wyjścia, gdyby było brak innych opcji terapeutycznych, nie można szafowac antybiotykiem z najwyższej półki bo doszło by w pewnym momencie do tragedii, nie było by czym leczyc. Przez to ze mikrobiologia nad tym czuwa, sytuacja z microbami jet pod kontrolą.
Hannibal napisał/a:
Mimo tego, że wankomycyna jest nefro- i ototoksyczna.
Mimo tego, ale jest skuteczna i to nie jest tak ze stosuje sie ja gdy sa inne opcje, szpitalne szczepy MRSA najczęsciej wyglądają tak, że tylko glikopeptydy są wrażliwe i np. linezolid, ale gdy infekcja dotyczy krwi, czyli jest uogólniona to linezolid odpada.
Hannibal napisał/a:
"Tylko"? No owe zakażenia skóry i tkanki podskórnej (SSTI) to "chleb powszedni" w przypadku zakażeń CA-MRSA.
Tak tylko to, tak wszelkie ropnie pozaszpitalne to najczesciej gronkowiec choc zdarzają się paciorkowcowe.
Hannibal napisał/a:
Tak nie jest
Otóż musisz rozróżnić CA-MRSA od HA-MRSA. W przypadku HA-MRSA masz zapewne rację, Ale CA-MRSA tyczy się właśnie głównie SSTI (skin soft tissue infection), a grupą ryzyka są sportowcy, więżniowie, homoseksualiści i narkomani, a więc raczej młodsza populacja. Ponadto dowiedziono, że mamy tu rzadką oporność wielolekową, nie tak jak w HA-MRSA.
Klindamycyna jest w USA (i nie tylko) standardowo stosowana przy zakażeniach CA-MRSA, właśnie w pierwszym rzucie. Oczywiście ma ona skutki uboczne, szczególnie rzekomobłoniaste zakażenie jelita grubego, ale nie jest to większy problem po zakażenie to przechodzi niedługo (ok. 14 dni) po zakończeniu terapii. A co nie ma skutków ubocznych, zwłaszcza jeśli tak stosowana jest ta wankomycyna?
Rozróżniam i masz dużo racji, ja pisząc wcześniej skupiałam się na szczepach szpitalnych.
Choc sprawa z klindamycyną wygląda tak, że :
wyrózniamy dwa mechanizmy MLSb dla makrolodów i linkozamidów - konstytutywny, gdzie nie działa zarówno makrolid czyli np. erytromycyna jak i linkozamid czyli klindamycyna i indukcyjny gdzie nie działa makrolid a linkozamid w zasadzie tak, ma strefe wrazliwosci gdzie teoretycznie powinien działac. Mechamnizm indukcyjny czesciej wystepuje u gronkowców niz konstytutywny.
W USA przy indukcyjnym mechanizmie pisza klindamycyne wrazliwą, natomiast w Europie oporną pomimo że pewnie by zadziałała, w Europie wychodzą z założenie ze istnieje ryzyko nabrania przez klindamycyne opornosci krzyzowej w trakcie terapii i ogólnie pojawienia sie wiekszej ilosci szczepów opornych zarówno na makrolidy jak i likozamidy. Stąd pewnie większe zastosowanie Klindamycyny w USA bo lecza nawet przy mechanizmie opornosci a poza tym nie zawsze przy CA-MRSA ten mechanizm wystepuje, wiec mozna tym leczyc. Przy HA-MRSA mozna zapomniec o erytro i klinda.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Lut 10, 2015 18:13
Hannibal napisał/a:
Nie teoria, lecz praktyka. Nie wnikam rzecz jasna w praktykę Twojego szpitala, bo jej nie znam. Ale mam info z pierwszej ręki, więc wiem że ogólnie rzecz biorąc tak jest, że wykorzystanie kolistyny wewnętrznie należy do rzadkości.
Co bys zrobił gdybys dostał taki antybiogram gdzie tylko colistyna wrazliwa, powiem Ci sprowadziłbys ją i podał
A ciekawe co bys zrobił gdybys otrzmał antybiogram z pandrug resistance PDR , powiem Ci, zbladł bys i zacząłbyś się drapac po głowie... w takich wypadkach leczą nawet antybiotykami opornymi z maxymalnymi jak się tylko da dawkami. Istnie szansa ze cos moze drgnąc, patrzy się na MIC antybiotyków i wybiera opcje najkorzystniejszą czyli taką gdzie MIC antybiotyku jest najbardziej zbliżony do strefy granicznej dla wrażliwości. Oczywiscie sam MIC to nie wszystko, penetracja do danej tkanki tez jest podstawa, co z tego ze podasz antybiotyk ze wzglednie dobrym MIC jak słabo penetruje do danego miejsca na którym nam zalezy.
Hannibal napisał/a:
Dzięki za ciekawostkę, ale ten synergizm to akurat elementarz farmy.
domyślam się
Hannibal napisał/a:
Jest o tym na str. 230 "Mikrobiologii" Murraya
O, jak Ty masz tą księge to jestes w domu, miałam Ci ją polecic, a tak swoją drogą to nie źle jestes już obryty z microbiologii, fajnie dyskutuje sie z kims kompetentnym, ale pewne niuanse w microbiologii znają tylko microbiolodzy stąd jesteśmy poważną podporą dla lekarzy w tej dziedzinie. Np. kwestia farmakokinetyki i farmakodynamiki antybiotyku w ustroju, nie sztuka podac antybiotyk ale jak go podac, kwestie zaleznosci antybiotyku od czasu czy stęzenia np. beta lactamy zaleza od czasu i najlepiej podawac je w mniejszych dawkach a czesto np we wlewie ciągłym a np. aminoglikozydy zaleza od stezenia i najlepioej podawac je w jednej duzej dawce a najlepsze jest to, gdy w organizmie zachodza takie zmiany ze antybiotyk nie chce wpasowac sie w parametry FD, FK i trzeba obliczac, podstawiac do wzoru, zeby móc podac taka dawke by mozliwy był efekt terapeutyczny. To sa bardzo trudne sprawy.
Hannibal napisał/a:
Spoko jest, ale bez przesady. O wiele lepiej czyta się Korbuta, choć wiadomo że nie poświęcił tyle miejsca antybiotykom co cała książka Dzierżanowskiej.
Dzierzanowska to dobra ksiazka starszej generacji.
Ostatnio zmieniony przez Molka Nie Mar 22, 2015 09:34, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 11, 2015 14:34
Molka napisał/a:
Przez to ze mikrobiologia nad tym czuwa, sytuacja z microbami jet pod kontrolą.
Jaką kontrolą? Sytuacja jest poza kontrolą już od kilku dziesięcioleci, gdy głupimi nadużyciami spowodowano taką oporność bakterii; nie tylko wśród ludzi ale w dużej mierze i u zwierząt, dodając swego czasu ogromne ilości antybiotyków.
Oficjalnie się przecież mówi, że możliwości rozwoju antybiotyków dobiegają końca, niewiele nowego można jeszcze wymyślić w tej dziedzinie; natomiast bakterie dopiero się rozkręcają, że się tak wyrażę
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 11, 2015 14:44
Molka napisał/a:
Co bys zrobił gdybys dostał taki antybiogram gdzie tylko colistyna wrazliwa, powiem Ci sprowadziłbys ją i podał
Tak, ale napisałem wcześniej o innych opcjach (to akurat z Dzierżanowskiej); nie tak nefro-toksycznych.
Molka napisał/a:
O, jak Ty masz tą księge to jestes w domu, miałam Ci ją polecic, a tak swoją drogą to nie źle jestes już obryty z microbiologii, fajnie dyskutuje sie z kims kompetentnym, ale pewne niuanse w microbiologii znają tylko microbiolodzy stąd jesteśmy poważną podporą dla lekarzy w tej dziedzinie.
No mam, ale wcale nie jest taka dobra. Zagraniczność nie implikuje lepszości
Ma różne błędy i tłumaczenia niektóre są błędne.
Najlepsza obecnie jest najnowsza polska książka, sprzed paru miesięcy - "Mikrobiologia" Heczki. Polecona przez doktora Tomasza Dzieciątkowskiego, pewnie znasz go
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Lut 11, 2015 19:02, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.