abaszydze o takich przypadkach nie słyszałem. To dość niepokojące. Trudno uwierzyć że można dietą doprowadzić się do takiego stanu. Trochę mnie zatkało.
Kiedyś wyszedłem przed dom, spojrzałem, tuż za moim samochodem stoi walec drogowy, o kurczę sobie myślę, a po co on tu? Wsiadłem do samochodu i śmiało do tyłu bęc. Książkę mógłbym napisać z podobnymi zdarzeniami, wyrwane kilka lat z życia.
To jest typowy objaw. Na ŻO wiele osób przejeżdżało samochodem na czerwonym świetle. Po prostu, tak sobie człowiek patrzył na to czerwone światło i jechał.
Już na turnusie w Colonii w 1999r. mówiłem o tym niebezpieczeństwie, ale Teresa nie podchwyciła tematu, chociaż należało ostrzegać przed takim, dosyć niebezpiecznym skutkiem ubocznym. Potem pisałem o tym.
http://www.dobradieta.pl/...p=229546#229546
Cytat:
Aktywne osoby ze zdziwieniem odczuwały spadek energii i wewnętrzne wyciszenie emocjonalne. Z tego powodu niektórzy, prowadzący własne biznesy, rezygnowali z Ż.O. nie mogąc sobie pozwolić na zmniejszenie tempa życiowej gonitwy. Wyciszenie było tak znaczne, że optymalnym kierowcom zdarzało się przejechać skrzyżowanie na czerwonym świetle. Nie wynikało to z braku refleksu, ale raczej z rozmyślania na luzie o niebieskich migdałach. Osiem lat temu sądziłem, że było to jedyne niebezpieczeństwo związane z żywieniem optymalnym. Ponieważ dr Kwaśniewski obiecywał poprawę czynności umysłu na swojej diecie, więc powyższe objawy optymalni tłumaczyli sobie lepszą i spokojniejszą pracą mózgu, dzięki lepszemu zasilaniu. Lekarze wyjaśniali to zjawisko działaniem ciał ketonowych na układ nerwowy. Oczywiście nie wyczerpywało to tematu, ze względu na ogromną złożoność ludzkiego metabolizmu.
Uważałem zachowanie kangura czy innych za zwykłe fanaberie a to takie buty. Aż mi głupio teraz.
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Śro Sty 15, 2014 12:43
abaszydze napisał/a:
I nie będzie, na pohybel DO. Mnie wykończyła fizycznie i przede wszystkim mentalnie, takiego zamulenia i apatii nie życzę nikomu. Kiedyś wyszedłem przed dom, spojrzałem, tuż za moim samochodem stoi walec drogowy, o kurczę sobie myślę, a po co on tu? Wsiadłem do samochodu i śmiało do tyłu bęc. Książkę mógłbym napisać z podobnymi zdarzeniami, wyrwane kilka lat z życia.
To nie tylko Ty, sporo jest takich ludzi, jeszcze inni naczytali się bredni o „zagłodzeniu raka” i na chorobie nowotworowej jeszcze bardziej się zakwaszali niż spowodowała to sama choroba, czy chemioterapia.
Wracając do Twojego przykładu jest dokładnie tak jak opisuje to Pan Witold, problem ten poruszał również w książce Ponomarenko.
Również znany jest mi przypadek jak zdrowy przeszedł na dietę optymalną i miał takie problemy z pamięcią że musiał sobie zawiesić w pokoju tablicę aby do niej przypinać karteczki z ważnymi sprawami do załatwienia. Znajomi nie mogli go poznać bo tak jak dawniej słynął z dobrej pamięci, tak jej nie miał zupełnie. Biedak męczył się ponad rok bo lekarze optymalni wmawiali mu brednie że to „przebudowa organizmu”, a cholesterol ponad 700 ich w tym „utwierdzał”.
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
co ciekawe ci żyjący najdłużej nie przekraczają 100 gramów tłuszczu na dobę. Z reguły jest to między 50 a 70 gramów przy takiej samej ilości białka i od 150 do 250 gramach węgli. To pokazuje że Pan Witold w wielu swoich założeniach celuje prawidłowo w proporcje. Nie u każdego da się je zastosować. U mnie takie proporcje powodowały by różne nieprzyjemne dolegliwości ale każdy jest inny. Nawet bliźniaki jednojajowe nie mają identycznego metabolizmu.
Dokładnie, opisywał to również Ponomarenko w książce w rozdziale „Oazy długowieczności”, trochę więcej opisał McCarrison.
Ale tamten Admin oczywiście wie lepiej i napisał:
„Przeciętna dieta Hunzów jest dokładnie odzwierciedleniem Żywienia Optymalnego” http://forum.dr-kwasniews...87465#msg187465
Niedługo facet będzie pisał że wszyscy którzy trafili w Lotto szóstkę, też byli na diecie optymalnej i zjadali 6 g tłuszczu, a ci co trafiają "trójkę" jedzą za mało tłuszczo bo tylko 3g.
Zaburzenia łaknienia są prawdopodobnie skutkiem uszkodzenia neuronów w podwzgórzu. Takie mogą być skutki długoletniej diety wysokotłuszczowej, ubogiej w białko i węglowodany.
Są to niestety zmiany nieodwracalne.
Jeśli już do uszkodzenia neuronów doszło to można po rezygnacji z żywienia optymalnego, próbować pobudzić neurogenezę niektórymi rodzajami antydepresantów, których nazwy tu nie wymienię bo miałem wątpliwości czy wogóle o tym sposobie napisać.
Ja nie mogę o takich rzeczach myśleć bo moja głową na to za mała jak się dowiaduję o takich rzeczach że ktoś chciał rozjechać walec drogowy samochodem osobowym. To już wolę z Panem Tadwojem podyskutować o produkcji alkoholu
Panie Witoldzie. Jak Kwaśniewski uzasadniał to że zalecał dużą ilość tłuszczu nawet osobom prowadzącym niezbyt aktywny tryb życia ? Czy osoby prowadzące siedzący tryb życia, przed przejściem na ŻO nie zastanawiały się nad tym że nie są w stanie spalić 350 gramów tłuszczu na dobę ? Przecież to ile kalorii spala organizm podczas różnych czynności to nie jest wiedza tajemna.
Trzeba nieźle namieszać ludziom w głowach żeby nie myśleli o tym co dzieje się w ich organizmie ogromną ilością kalorii ponad miarę.
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Śro Sty 15, 2014 20:57
Grzegorz Rec napisał/a:
Panie Witoldzie. Jak Kwaśniewski uzasadniał to że zalecał dużą ilość tłuszczu nawet osobom prowadzącym niezbyt aktywny tryb życia ?
Niczym nie uzasadniał, to czyste wymyślone teorie nie podparte nauką, i dodatkowo znowu brednie o "częściach zamiennych" oto przykład wypowiedzi:
"Dobrze jest, zwłaszcza w początkowym okresie diety, zwiększyć spożycie produktów zawierających gotowe "części zamienne" dla mózgu oraz produktów zawierających gotowe źródła energii dla mózgu. Można jeść móżdżek około 10-15 dag/tydzień, żółtka, szpik, wątrobę i nerki. Po 3 miesiącach należy zwiększyć spożycie tłuszczów do 5-6g na 1g białka."
http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=671
Moim zdaniem pomylił proporcję energetyczną i przyjął, że to iloraz gramów, a nie kcal. 20% energii z białka i 60% energii z tłuszczu daje właśnie proporcję 1:3, tyle, że w kaloriach. W gramach proporcja 1:3 daje koszmarny nadmiar tłuszczu z niedoborem białka.
JW
A to ciekawa rzecz wypłyneła. Kwaśniewski jest w opozycji do tego co zauważył Lutz. Twórca ŻO uznaje za szkodliwy "nadmierny poziom hormonu wzrostu". Do dziś jestem pod wrażeniem tego w jak genialny sposób Lutz opisał to jak jego dieta znosi anaboliczne działanie insuliny na rzecz anabolicznego działania hormonu wzrostu. Znów błędne założenia.
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Czw Sty 16, 2014 11:41
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Moim zdaniem pomylił proporcję energetyczną i przyjął, że to iloraz gramów, a nie kcal. 20% energii z białka i 60% energii z tłuszczu daje właśnie proporcję 1:3, tyle, że w kaloriach. W gramach proporcja 1:3 daje koszmarny nadmiar tłuszczu z niedoborem białka.
JW
Raczej wywodzi to z jakiejś diety kapłanów,
Doktor Kwaśniewski pisze:
„W diecie kapłanów izraelskich na 1 g białka przypadało 5-7 g tłuszczu i poniżej 0,5 węglowodanów. I był to tylko tłuszcz zwierzęcy, nasycony. Przy takim modelu żywienia kapłani nie mogli chorować, a już na pewno nie mogli chorować na miażdżycę”
Proporcje to nie wszystko, tak samo jak picie 2ch litrów wody dziennie nie gwarantuje, ani nie wyklucza zdrowia, aczkolwiek można powiedzieć, że picie 5iu litrów wody dziennie generalnie zdrowiu nie służy, generalnie białko:tłuszcz 1:6 średnio na dłuższą metę to oczywiście gruba przesada, okazyjnie w dniu "niskobiałkowym" (10żółtek sic!!! lol ) może służyć.
Ostatnio zmieniony przez vvv Czw Sty 16, 2014 14:17, w całości zmieniany 4 razy
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Czw Sty 16, 2014 14:31
vvv napisał/a:
Proporcje to nie wszystko
Proporcja to podobno podstawa diety optymalnej, sęk w tym że jeśli proporcja jest chorobotwórcza to wszelkie inne rzeczy dodatkowe nie pomogą. Jedyna opcja to 4s.
to wymaga wielkiej finezji, wręcz alchemizmu by dostarczyć witaminy i minerały i trzeba wspomnieć regułę, że przy tych przysłowiowych 30g białka to białka z roślin niskobiałkowych nie wliczamy:
Wygląda na koktajl rano (szpinak 500g+oliwa 100g) 600g
białko + koktajl na obiadokolację (nerki)200g + (szpinak 500g+oliwa 100g) 600g
No ale przecież nie zając, tak jadać nie będzie, woli kromeczkę chleba albo kostkę czekolady i na deser owoce z bitą śmietaną, więc generalnie taka proporcja jest niebezpieczna bo sprowadza demineralowitaminizację.
Ostatnio zmieniony przez vvv Czw Sty 16, 2014 16:11, w całości zmieniany 2 razy
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Pon Sty 20, 2014 00:34
Molka napisał/a:
Ech, poziom cukry 90 czy 120 nie ma znaczenia przy nowotworach
Przeglądam, archiwalne Optymalniki, z 2005 roku, jakie tam ludzie listy piszą, jak dieta optymalna im zdrowie zniszczyła, to włosy dęba stają, ale nie o tym chcę teraz pisać.
Obecnie czytam dosyć fajnie opisany artykuł „O zagłodzeniu raka” Doktora Waldemara Pawłowskiego, który dosyć mądrze pisze że skutki mające na celu „Zagłodzić raka”, mogą zagłodzić samego chorego. Pisze wyraźnie że w chorobie nowotworowej należy ograniczyć poziom cukru we krwi (optymalni mają poziom wysoki jak pisze Doktor Kwaśniewski),
Doktor Pawłowski pisze nawet takie zdanie:
„Doktor Kwaśniewski w swoich publikacjach, podaje jako normalny dla optymalnych poziom 120mg/dl, a nawet więcej. Być może wiele osób może w ten sposób funkcjonować całymi latami, bez żadnych problemów, ale z pewnością nie dotyczy to chorych i zagrożonych nowotworami. W artykule z poprzedniego miesiąca wskazaliśmy na rolę układu odpornościowego w walce z rakiem, tymczasem od lat wiadomo że to właśnie powoduje jego osłabienie ”
Artykuł opisany jest dosyć dobrze i solidnie, autor zwraca też uwagę na istotna sprawę właściwej pracy enzymów trzustkowych. Dosyć dobrze uzasadnia to co pisał Lutz odnośnie zwiększenia podaży węglowodanów.
Jakby ktoś szukał, źródło Optymalnik, październik 2005, artykuł „Zagłodzić raka”?
Prośba do Pana Witolda, jakby Pan Witold mógł ten cały artykuł wstawić do działu „publikacje” byłbym bardzo wdzięczny, jest tam ładnie opisane i uzasadnione to co pisał Lutz o zwiększeniu węglowodanów, kolejny raz widać że Lutz to prawdziwy naukowiec bazujący na rzetelnej nauce, i dodać trzeba że Doktor Ponomarenko również ostrzegał przed takim poziomem glukozy.
Rozmawiałem z dr Ponomarenko na temat tego głodzenia raka. Ponomarenko wysunął hipotezę, że zaniżając dostawę węglowodanów być może uczymy raka, jak scukrzać nasze białko i tkanki. Jeżeli tak jest, to niskie spożycie białka tym bardziej przyspiesza degradację organizmu. Ja zauważyłem, że rak nie musi się tego uczyć. Wystarczy, że pobierze glukozę z krwi, a mózg sam zarządzi scukrzanie białek, żeby nie umrzeć z braku glukozy.
Jak by nie patrzył, efektowne bon-mott dr Kwaśniewskiego uzasadniające obniżanie węglowodanów przyniosło więcej szkody, niż pożytku. Optymalni z sekciarskim uporem zaczęli te slogany wprowadzać dosłownie w życie, zamiast traktować je jako metafory.
Co do podwyższonej glikemii do 120, to raczej nie występuje powszechnie. To jakiś mit powtarzany przez optymalnych, którzy nigdy tego u siebie nie sprawdzali. Nie ma o co kruszyć kopii.
Natomiast u osób, które mają glikemię niską lub częste napady hipoglikemii, poziom glukozy podnosi się na żywieniu niskowęglowodanowym do 90-100 mg% i co ważniejsze, stabilizuje. Znikają napady niedocukrzenia i zdecydowanie poprawia się nastrój.
To jest taki fajny paradoks. Jeżeli chcemy pozbyć się przykrych objawów niedocukrzenia, musimy zmniejszyć spożycie węglowodanów, a nie zwiększać. Jest to zrozumiałe, jeżeli potraktujemy organizm jako homeostat i przypomnimy sobie teorię bluesa cukrowego. Natomiast klasyczna medycyna zaleca wtenczas picie słodkich napojów i nie rozumie tego mechanizmu.
JW
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Pon Sty 20, 2014 11:02
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Rozmawiałem z dr Ponomarenko na temat tego głodzenia raka. Ponomarenko wysunął hipotezę, że zaniżając dostawę węglowodanów być może uczymy raka, jak scukrzać nasze białko i tkanki. Jeżeli tak jest, to niskie spożycie białka tym bardziej przyspiesza degradację organizmu. Ja zauważyłem, że rak nie musi się tego uczyć. Wystarczy, że pobierze glukozę z krwi, a mózg sam zarządzi scukrzanie białek, żeby nie umrzeć z braku glukozy.
Jak by nie patrzył, efektowne bon-mott dr Kwaśniewskiego uzasadniające obniżanie węglowodanów przyniosło więcej szkody, niż pożytku. Optymalni z sekciarskim uporem zaczęli te slogany wprowadzać dosłownie w życie, zamiast traktować je jako metafory.
Co do podwyższonej glikemii do 120, to raczej nie występuje powszechnie. To jakiś mit powtarzany przez optymalnych, którzy nigdy tego u siebie nie sprawdzali. Nie ma o co kruszyć kopii.
Czyli wychodzi na to że to kolejna teoria wymyślona przez Doktora Kwaśniewskiego, albo znowu, druga opcja: To co postuluje Doktor Kwaśniewski obniżając spożycie białka, może spowodować wysoki poziom glukozy we krwi, na skutek scukrzania białka, z tym że to już było przerabiane, nie ma to nic wspólnego ze zdrowiem, ale z chorobą owszem i być może tu jest jedna z przyczyn chorób wśród optymalnych. Ale Doktor Kwaśniewski oczywiście nigdy tego nie skorygował, zatem znowu Lutz i Ponomarenko mają rację, jakby nie patrzeć.
Witold Jarmolowicz napisał/a:
To jest taki fajny paradoks. Jeżeli chcemy pozbyć się przykrych objawów niedocukrzenia, musimy zmniejszyć spożycie węglowodanów, a nie zwiększać. Jest to zrozumiałe, jeżeli potraktujemy organizm jako homeostat i przypomnimy sobie teorię bluesa cukrowego. Natomiast klasyczna medycyna zaleca wtenczas picie słodkich napojów i nie rozumie tego mechanizmu.
JW
Doktor Pawłowski ciekawe wnioski wyciąga w artykule pisząc:
„Ograniczenie poziomu insuliny zależy od spożycia węglowodanów, ale nie jest to zależność liniowa. Dr. Lutz powołując się na historyczne metody terapii cukrzycy, w czasach przed odkryciem insuliny podaje, że widoczne skutki ograniczania węglowodanów w diecie kończą się wraz z osiągnięciem poziomu 72g/dobę. Dalsze zmniejszanie spożycia cukrów skutkuje nasilonym wydzielaniem hormonów katabolicznych co nasila produkcję własnej glukozy. Często zachodzi przeregulowanie układu hormonalnego, objawiające się podniesieniem glukozy ze krwi.
Optymalny poziom spożycia węglowodanów przyjmować może różne wartości, od postulowanych przez Lutza 70-80g do 120g/dobę, a nawet więcej. Jeżeli chodzi o dobór produktów dostarczających węglowodany, to absolutnie pierwszeństwo należy się warzywom, ze względu na ich właściwości odkwaszające i zawartość witamin i mikroelementów.”
Dalej Dr. Pawłowski pisze to na co zwrócił uwagę wcześniej Dr. Michalak, o zakwaszeniu przestrzeni międzykomórkowej, więc po raz kolejny totalnym nieporozumieniem jest doprowadzanie w chorobie do jeszcze większego zakwaszenia które postuluje Doktor Kwaśniewski.
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Śro Sty 22, 2014 19:22
Wstawię jeszcze rzeczowe fragmenty Doktora Pawłowskiego, świadczące , jak niepoważną brednią jest zalecanie w chorobie nowotworowej „zagłodzenia” raka i tym samym zakwaszenia:
Doktor Pawłowski pisze:
„Odkrycie zdolności komórki rakowej do anaerobowego spalania glukozy, zwróciło uwagę żywieniowców na rolę spożywanych węglowodanów w diecie chorych na nowotwory. Pojawiły się twierdzenia o możliwości „zagłodzenia” raka, poprzez drastyczne ograniczenie spożywanych węglowodanów, na zasadzie: im mniej, tym lepiej. Niestety, codzienna praktyka pokazuje, że jest to zbyt proste, aby mogło być w pełni prawdziwe. Istnieje olbrzymia ilość procesów w organizmie, na które oddziaływują węglowodany.
W latach 70-tych ubiegłego wieku odkryto, że białe krwinki potrzebują dużych dawek witaminy C, aby mogły pochłonąć bakterie, wirusy czy zmutowane komórki. Skoro glukoza i witamina C mają podobną budowę chemiczną, to ten sam czynnik jest odpowiedzialny za ich wnikanie do wnętrza komórek. Zatem współzawodniczą one między sobą o to, która pierwsza się tam dostanie. Jeśli więcej będzie glukozy, to mniej witaminy C dostanie się do komórkę. Już poziom cukru o wartości 120mg/dl powoduje czterokrotny spadek prędkości pochłaniania wirusów, bakterii, czy komórek rakowych przez makrofagi i limfocyty. Dr. Cornrlissen podkreśla konieczność stałej kontroli poziomu glukozy i niedopuszczania do jego wzrostu powyżej 90mg/dl. Każdy organizm reaguje odmiennie, dlatego osobom zagrożonym nowotworami, należałoby doradzić zaopatrzenie się w glukometr i poeksperymentowanie z własną dietą.”
Ciekawie Doktor Pawłowski pisze o pracy trzustki i tylko potwierdza to co pisał o zakwaszeniu w chorobie nowotworowej Doktor Michalak:
„Poważnym chorobom degradacyjnym, z nowotworowymi na czele, z reguły towarzyszy wysokie obciążenie toksynami. Dotyczy to zarówno trucizn przenikających z zanieczyszczonego środowiska i latami odkładających się w organizmie, jak i toksyn powstających w wyniku zaburzonego chorobą metabolizmu. I właśnie trzustka jest tym organem, który najszybciej reaguje na zatrucie środowiska wewnętrznego, ograniczając produkcję enzymów trawiennych. Enzymy trzustkowe do prawidłowego działania wymagają środowiska zasadowego (pH=7,8). Środowisko takie powstaje w dwunastnicy, w wyniku reakcji soku trzustkowego, zawierającego węglany sodu, z kwasem solnym produkowanym w żołądku. Często u osób dotkniętych szeroko pojętymi chorobami degeneracyjnymi obserwuje się paradoksalne zjawaisko: silnemu zakwaszeniu mezynchymy (pisał też o tym Doktor Michalak: http://drmichalak.pl/data/studenci/bioch8.htm ) towarzyszy nieraz niedokwaśność żołądka. Za niski poziom kwasu solnego w treści żołądkowej przesuwanej do dwunastnicy, nie pozwala sokom trzustkowym na wytworzenie właściwego środowiska. Występuje spadek pH dwunastnicy (wzrost kwasowości) co w połączeniu z ograniczeniem produkcji enzymów w trzustce, w ogromnym stopniu upośledza trawienie. Do następującego po dwunastnicy jelita czczego trafia niestrawiony pokarm, stając się pożywką dla rozwoju bakterii gnilnych i fermentacyjnych, a te procesy stwarzają wymarzone warunki do rozwoju grzybów (najczęściej Candida albicans) i pasożytów (lambile).”
Dzięki COOLER za fragmenty tego artykułu. Mnie od samego początku nie podobało się zalecenie u pana Kwaśniewskiego żeby raka zagłodzić, bo to nawet jest nielogiczne i człowiek sam się zagłodzi, wszędzie piszą że to zakwaszenie sprzyja rakowi, a ten wysoki poziom cukru u optymalnych też może sprzyjać rakowi, i pan Kwaśniewski jest tu w dużym błędzie.
Czy to co zjadłem wczoraj mieści się w kryteriach low carb ?
300 gramów białego sera 15%tłuszczu , 400 gramów boczku, 6 dużych jajek, 150 gramów ziaren słonecznika, 50 gramów rodzynek, 4 średnie pomidory, litr mleka, 200 gramów żółtego sera półtłustego i 150 gramów wytrawnego wina.
Nie wiem czy nie przeginam z ilością jedzenia. Ale trzeba wziąć pod uwagę że przejechałem 40 km rowerem w trudnych warunkach i odśnieżałem przez dwie godziny dość dużą powierzchnię ;]
Należałoby zmierzyć poziom glukozy, żeby sprawdzić, czy to był nadmiar.
Od kilku lat glukometry są przeskalowane i wskazują poziom glikemii wyższy o 10 %, niż dawniej. Wynika to z przyjęcia teoretycznie innej metodyki pomiaru przez unię chemiczną.
W praktyce oznacza to, że dawniej przeciętna glikemia wynosiła 85 mg%, a teraz 94mg%.
Czytając dawniejsze publikacje trzeba to brać pod uwagę.
Jak się zapytacie, nikt ze służb medycznych o tym nie słyszał, chociaż ta informacja jest dołączana do każdego glukometru.
JW
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Czw Sty 23, 2014 10:28
samarytaninn napisał/a:
Dzięki COOLER za fragmenty tego artykułu. Mnie od samego początku nie podobało się zalecenie u pana Kwaśniewskiego żeby raka zagłodzić, bo to nawet jest nielogiczne i człowiek sam się zagłodzi, wszędzie piszą że to zakwaszenie sprzyja rakowi, a ten wysoki poziom cukru u optymalnych też może sprzyjać rakowi, i pan Kwaśniewski jest tu w dużym błędzie.
Identycznie jak Doktor Pawłowski on napisał podobnie:
„Jak widać, zmiany wywołane w organizmie przez nowotwór, a także skutki uboczne stosowanych terapii, mogą w pełnym znaczeniu tego słowa zagłodzić samego chorego”
Jak widać teoria Doktora Kwaśniewskiego o zagłodzeniu raka jest kolejną brednią wymyśloną, nie mającą jakiegokolwiek potwierdzenia, można w ogóle węglowodanów nie jeść, a nowotwór i tak bez problemu będzie miał glukozę dla siebie, tak jak napisał pan Jarmołowicz. Dodatkowo zakwaszenie jest środowiskiem ułatwiającym przerzuty nowotworowe i jak wykazał Doktor Pawłowski, jeszcze bardziej osłabia ono organizm. Wysoki poziom cukru we krwi, u Optymalnych który Doktor Kwaśniewski nazywa czymś normalnym, może sprzyjać chorobom nowotworowym, co też zostało opisane w artykule. Zachorowania na raka wśród Optymalnych już dawno powinny skłonić „optybeton” do pochylenia się nad tym poważnym problemem. Tylko mają ciężki orzech do zgryzienia, bo co zrobić z błędnymi teoriami Doktora Kwaśniewskiego?, najlepiej zamieść problem pod dywan.
To mnie Pan trochę zaskoczył Panie Witoldzie. Nie mam glukometru ale wydaje mi się że poziom glukozy miałem stosunkowo niski. Piszę tak na podstawie dawnych obserwacji sprzed mojej przygody z low carb i high protein bo tak bym nazwał moją radosną twórczość dietetyczną. Kiedy dawniej miewałem wyższy poziom cukru we krwi ciśnienie miałem znacznie wyższe a kołatanie serca było na porządku dziennym.
Chciałem wrócić do kwestii którą poruszył cooler. Znałem lekarza który twierdził że odkwaszenie organizmu ma podobny skutek jak kuracja antydepresantami, tylko bez skutków ubocznych. Czy odkwaszenie organizmu może dawać aż tak dobre efekty ?
Stosowałam dietę wysokobiałkowa i mi nie służyła, póki nie sięgnęłam po kiełk (nie ze słoika z marketu, sama hoduję). http://terapiasokami.pl/kielki-organiczne polecam. Idealne źródło białka i bardzo fajne urozmaicienie. Nie smakuje jak papier
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Czw Sty 23, 2014 11:01
Grzegorz Rec napisał/a:
Chciałem wrócić do kwestii którą poruszył cooler. Znałem lekarza który twierdził że odkwaszenie organizmu ma podobny skutek jak kuracja antydepresantami, tylko bez skutków ubocznych. Czy odkwaszenie organizmu może dawać aż tak dobre efekty ?
Dawniej pisałem Kangurowi że nie jestem tu od edukacji, tylko od pokazywania szkodliwości diety optymalnej i zaleceń Doktora Kwaśniewskiego, ale dopowiem, że nie chodzi aby się odkwaszać, czy zakwaszać, po prostu ma być zachowana równowaga kwasowo-zasadowa, a organizm wówczas bez problemu reguluje pH żołądka, czy enzymów trzustkowych. Dieta optymalna nie sprzyja zachowaniu równowagi kwasowo-zasadowej. Natomiast „zagładzanie” raka i temu towarzyszące zakwaszenie organizmu jest brednią totalną, osłabiająca organizm, bo raka nie sposób zagłodzić, optymalni mają jeszcze jeden problem z tym wysokim cukrem jeśli taki u nich występuje. No ale to już problemy optymalnych, w końcu jak oni powtarzają „każdy musi na coś zachorować i umrzeć”
Znałem lekarza który twierdził że odkwaszenie organizmu ma podobny skutek jak kuracja antydepresantami, tylko bez skutków ubocznych. Czy odkwaszenie organizmu może dawać aż tak dobre efekty ?
Odkwaszanie nie jest izolowanym działaniem, ale polega na zmianie sposobu żywienia. W związku z tym należy zapytać, na czym to odkwaszanie polegało. Przypuszczalnie efekt był spowodowany innymi czynnikami, niż odkwaszenie. Kwasowość jest bardzo efektownym pojęciem, ale w praktyce to efekt uboczny innych ważnych czynników.
Każdy, kto próbował odkwasić wino wie, że jest to trudne, ponieważ roztwór buforowy wina utrzymuje stałą kwasowość pomimo dosypywania dużych ilości węglanu wapnia.
Podobnie w organizmach żywych płyny wykazują właściwości buforowe, utrzymują stałe pH pomimo spożywania odkwaszaczy.
Wreszcie, można się odkwaszać sodem albo potasem albo magnezem albo wapniem albo ich kombinacją. Co więcej, te metale mogą być podane w formie węglanów, fosforanów, cytrynianów, glukonianów, mleczanów albo innych chelatów, więc na dzień dobry efekty mogą być odmienne i zaskakujące.
Żaden ze specjalistów od odkwaszania nie analizuje wpływu składu mikstury odkwaszającej, a tylko uwypukla efekt alkalizujący. Tymczasem tak podobne metale jak sód i potas pełnią zupełnie różne funkcje w organizmach i wywierają odmienne efekty.
JW
Stosowałam dietę wysokobiałkowa i mi nie służyła, póki nie sięgnęłam po kiełk (nie ze słoika z marketu, sama hoduję). http://terapiasokami.pl/kielki-organiczne polecam. Idealne źródło białka i bardzo fajne urozmaicienie. Nie smakuje jak papier
Kiełki są jedynym, rzeczywiście wartościowym produktem roślinnym, ale proszę nie uprawiać kryptoreklamy.
JW
Każdy musi umrzeć, to fakt. Tyle że optymalnym zdarza się częściej zachorować i umrzeć niż statystycznemu polakowi. Wolne rodniki już były przerabiane więc zostaje problem zakwaszenia. Jeśli ph krwi jest za niskie przekazuje ona kwasy komórkom. Stwarza to idealne warunki do rozwoju w nich grzybów, bakterii i wirusów. Co te bidne komórki muszą znosić jeśli są żywione optymalnie A kangur pisze że sytuacja jest odwrotna kiedy się człowiek zakwasi jak kiszony ogórek
Należałoby zmierzyć poziom glukozy, żeby sprawdzić, czy to był nadmiar.
Rozszerzony zestaw wykrywający nadmiary:
wzrost, masa ciała, cukier we krwi poranny, cukier we krwi 40min po posiłku, TRIG na czczo, cholesterol, LDL, HDL, ketony w moczu.
Domowy zestaw wykrywający nadmiary:
wzrost, masa ciała, cukier we krwi poranny, cukier we krwi 40min po posiłku, ketony w moczu.
IMHO.
Ostatnio zmieniony przez vvv Czw Sty 23, 2014 17:14, w całości zmieniany 1 raz
To o czym Pan pisze Panie Witoldzie to już niestety przekracza moją wiedzę. Wynika z tego że zakwaszenie organizmu może być niejako utrwalone. To by tłumaczyło dlaczego tzw diety odkwaszające często nie dają oczekiwanego rezultatu. Zostawiam to więc wam profesjonalistom w tej materii.
I tak nie będzie wam łatwo, biorąc pod uwagę to jak tomasz kwaśniewski na swoim forum tłumaczy dlaczego na DO nie można się zakwasić
_________________ Incurably Himself
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Czw Sty 23, 2014 19:07
Grzegorz Rec napisał/a:
I tak nie będzie wam łatwo, biorąc pod uwagę to jak tomasz kwaśniewski na swoim forum tłumaczy dlaczego na DO nie można się zakwasić
Cooler. Chodzi o to że tomasz kwaśniewski zrobił prosty wywód. Białko w zetknięciu z kwasem robi się zasadowe a w zetknięciu z zasadą kwaśne. Genialnie proste tylko że nieprawdziwe. Oni dobrze wiedzą że to co proste trafia do ludzi i koduje się w pamięci. Cała DO miała właśnie taka być. Tłumaczenie w prosty sposób trafiające do jak najszerszego grona osób.
Witold Jarmołowicz mówi to co zgodne z rzeczywistością ale jak wytłumaczyć szerszej grupie osób że jednego odkwasi mleko a drugiego jogurt a jeśli będzie na odwrót obaj się zakwaszą ?
Poczytałem i faktycznie tam twierdzą że dieta Hunzów jest zgodna z założeniami DO Za chwilę się okaże że dietę japończyków opracował kilkuletni jan kwaśniewski. Wrzucił do morza w formie listu w butelce i dotarła do japonii
_________________ Incurably Himself
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Czw Sty 23, 2014 21:54
Grzegorz Rec napisał/a:
Poczytałem i faktycznie tam twierdzą że dieta Hunzów jest zgodna z założeniami DO Za chwilę się okaże że dietę japończyków opracował kilkuletni jan kwaśniewski. Wrzucił do morza w formie listu w butelce i dotarła do japonii
Tak, dlatego podałem o tym link: http://www.dobradieta.pl/...p=233923#233923
Wpierw optymalni „przyssali” się do długowiecznych Japończyków i nagadali ludziom że dieta optymalna jest lepsza od Japońskiej, ale Japońska, jest druga zaraz po optymalnej. Nie mogli ludziom nagadać bredni że Japończycy odżywiają się optymalnie gdyż każdy człowiek nawet nie interesujący się żywieniem doskonale wie co jadają Japończycy i ten numer by nie przeszedł, więc w obliczu długowieczności Japończyków ich dietę „mianowali” jako też dobrą, ale gorszą od optymalnej.
Później „przyssali” się do Hunzów i się totalnie zbłaźnili pisząc że Hunzowie odżywiają się optymalnie, to samo próbowali zrobić z Eskimosami, pozostali im jeszcze długowieczni Indianie Q’ero.
Na tym ta cała łajba optymalna polega, optymalni nie mogą znaleźć wśród optymalnych długowiecznych, a teraz to już jest problem żeby znaleźć wśród nich zdrowych bo padają na raka i inne choroby, a niektórzy ze strachu przed rakiem śrutują B17, a ludziom ściemniają że w taki sposób uzupełniają węglowodany.
Ostatnio zmieniony przez COOLER Czw Sty 23, 2014 21:58, w całości zmieniany 2 razy
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość --- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---
Q'ero (niski poziom glukozy i trójglicerydów, cholesterol poniżej skali aparatu pomiarowego)
Cytat:
Q'ero, którego członkowie z reguły dożywają 110–115 lat, a niektórzy żyją jeszcze dłużej.
Cytat:
Zaskakująca jest dieta tego plemienia. Nikt nas nie przekona, iż jest ona godna upowszechnienia. To dieta bardzo jednostronna, monotonna, w gruncie rzeczy – niezdrowa ziemniaczana monodieta.
Indianie Q'ero uprawiają w zasadzie tylko kartofle! Co prawda mają ich kilkanaście różnych odmian i potrafią przygotowywać je na wiele różnych sposobów, ale ziemniak pozostaje tylko ziemniakiem, i to niezależnie od tego, czy będzie to ziemniak wysuszony na słońcu, ziemniak zmrożony nocnym chłodem czy zakopany w ziemi i wydobyty stamtąd po wielu dniach, gdy nabrał już konsystencji budyniu, papki...
Cytat:
Na czym polega zdumienie doktora Jacka?
Na tym, że nawet u osób w bardzo podeszłym wieku poziom glukozy, trójglicerydów i cholesterolu w krwi jest bardzo niski. Wśród Indian nie ma więc śladu chorób cywilizacyjnych! To, co w Europie i w krajach najwyżej rozwiniętych stanowi zagrożenie w zasadzie już po przekroczeniu magicznej granicy czterdziestu lat, tu nie występuje nawet w późnej starości. Nie występuje także u tych najstarszych – u staruszek i starców zamieszkujących poza obrębem wiosek, w pustelniach. Jest to tym bardziej zadziwiające, że trudno jest wyegzekwować, by Indianie przychodzili na badania na czczo. Narzucenie czegoś takiego graniczy tu z niemożliwością. A mimo to wyniki są za każdym razem znakomite. – Jak oni to robią? – Jacek zachodzi w głowę, a wraz z nim wszyscy pozostali.
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Czw Sty 23, 2014 22:33
Cytat:
Q'ero (niski poziom glukozy i trójglicerydów, cholesterol poniżej skali aparatu pomiarowego)
Łoj, to teraz optymalni mają kamień do zgryzienia, bo to znowu strzał w teorię Doktora Kwaśniewskiego o poziomie glukozy wśród optymalnych. Zapewne optymalni powiedzą że nie było takiego plemiona Q'ero, a było to plemienie optymalnych, a niski poziom glukozy to skutek złego pomiaru, bo w rzeczywistości był wysoki.
Tomek Kwaśniewski zinterpretuje to po swojemu. Napisze że Q'ero odżywiają się optymalnie a te różnice w poziomie cukru, cholesterolu i trójglicerydów to skutek dużej wysokości nad poziomem morza Zasugeruje także że może warto uzupełniać węgle liśćmi koki kiedy ketonów będzie na trzy krzyżyki
_________________ Incurably Himself
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Czw Sty 23, 2014 22:56
Albo powie że są na diecie optymalnej, tylko że mają wagi na baterie słoneczne i po zmroku nie przestrzegają proporcji, stąd ten poziom glukozy. Gdyby słońce nigdy nie zachodziło glukozę by mieli taką jak pisze Doktor Kwaśniewski.
Lutz opisał zjawisko glukogenezy z aminokwasów jako lepsze od bezpośredniego spożycia takiej ilości cukrów jakiej potrzebuje na dobę organizm. Efekty jego diety potwierdzają to że jest to zjawisko korzystne dla organizmu. Zaznaczał on wyraźnie że w jego diecie nie ma limitu spożywania białka.
Ponomarenko w swoich wypowiedziach na ten temat był powściągliwy a może nawet lekko sceptyczny. To chyba była pozostałość po jego przygodzie z żywieniem optymalnym.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Pią Sty 24, 2014 08:23, w całości zmieniany 1 raz
Coraz szersze grono naukowców przyznaje że zjawisko wytwarzania glukozy z białka przy jednoczesnym ograniczeniu węglowodanów do minimum ma pozytywny wpływ na zdrowie i długość życia. Określają to jako odkrycie ostatnich lat ! Udają głupków czy naprawdę nie słyszeli o Wolfgangu Lutzie ?
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 20 Mar 2007 Posty: 1774
Wysłany: Pią Sty 24, 2014 08:44
jeszcze to ma znaczenie:
obficie rozdzielając liście koki, które uchodzą tu za najcenniejszy upominek i których – na szczęście! – przywieźliśmy ze sobą bardzo dużo!
a tak w ogóle kto doczytał, ile jest ziemniaków, jak są uprawianie i jak się je spozywa?
nawozy itp., przecież tam tego nie ma....
skoro dotrzeć tam nawet jest trudno,
a to już przemilczę bo to nie mój zakres ciekawostek:
Innym problemem, który przynajmniej teoretycznie przemawia przeciwko długowieczności Indian Q'ero, jest brud, w którym oni żyją, a właściwie – są zanurzeni po uszy. Liczba wszy, na które Jacek w czasie badań medycznych natrafia pod ich charakterystycznymi kapeluszami i czapeczkami chullo, jest trudna do wyobrażenia. Zresztą – nie tylko liczba jest porażająca. Także ich rozmiary. Wszy są tak wielkie, że wcale nie trzeba wysilać wzroku, żeby je wypatrzyć. Niektóre z nich przypominają niewielkie motyle.
...
Mimo że Jacek używa najgrubszych igieł, jakimi dysponuje, często nie jest w stanie przekłuć grubej skórnej powłoki na indiańskich dłoniach. Oj, naprawdę jest tu się nad czym nieustannie głowić!
*
a na koniec rozumiem,że maja papiery na swój wiek ?
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Pią Sty 24, 2014 10:10
sylwiazłodzi napisał/a:
Innym problemem, który przynajmniej teoretycznie przemawia przeciwko długowieczności Indian Q'ero, jest brud, w którym oni żyją, a właściwie – są zanurzeni po uszy.
Łoj, to niedługo optymalni swoim zwyczajem, tak jak próbowali podpiąć się pod Hunzów, niebawem będą próbowali podpinać się pod Indian Q'ero. Z perukami już mają doświadczenie, więc wódz Apacho znajdzie się bez problemu, ale do proporcji B-T-W będą musieli dodać jeszcze N-ile razy trzeba się myć żeby nie odbiegać od Indian Q'ero
Wychodzi na to, że długowieczność zapewniają im liście koki. To wyjaśnia, dlaczego koka jest tak zwalczana. Rządzący nie chcą, żeby emerytury zdrenowały budżety strefy wolnego handlu.
Oprócz tych ziemniaków muszą coś podjadać, bo inaczej pleniłby się tam kwashiorkor. Ta choroba została właśnie odkryta w biednych plemionach, które żywiły się monotonnie roślinami. Może jedzą jakieś robale albo mrówki. Może okraszają ziemniaki stonką ziemniaczaną? Stonka pochodzi z Ameryki, tak samo, jak ziemniaki.
JW
Według niektórych źródeł Q'ero piją mleko lamy i jedzą jajka. Z jajkami nie ma problemu ale mleko lamy jest chyba trudno dostępne w polsce. Jeśli więc ktoś zobaczy w zoo człowieka dojącego lame to zapewne będzie optymalny.
Ludzie robią różne rzeczy. Czytałem kiedyś że w rosji ochrona zoo nakryła bezdomnego na tym jak po przeskoczeniu przez ogrodzenie złapał i upiekł żurawia japońskiego. Ten ptak wart był kilkadziesiąt tysięcy dolarów bo na świecie jest ich tylko kilkadziesiąt. Tłumaczył się że był głodny a wartości ptaka nie znał
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Pią Sty 24, 2014 18:22, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 20 Mar 2007 Posty: 1774
Wysłany: Pią Sty 24, 2014 20:32
na końcu tego tekstu z linka jest o lamach i rysunkach ale własnie to mnie zastanowiło, że jest tam lekarz jak zrozumiałam więc powinien mieć sposobność oceniania całej diety... traktuję to trochę jak inne doniesienia np. o Hunzach....
Sylwio. Myślę że dieta q'ero to koszmar witoszkowej. Trzy produkty: mleko lamy, jajka i ziemniaki. Co tu dobierać i rotować ?
_________________ Incurably Himself
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Pią Sty 24, 2014 21:59
Grzegorz Rec napisał/a:
Według niektórych źródeł Q'ero piją mleko lamy i jedzą jajka. Z jajkami nie ma problemu ale mleko lamy jest chyba trudno dostępne w polsce. Jeśli więc ktoś zobaczy w zoo człowieka dojącego lame to zapewne będzie optymalny.
Optymalni powiedzą że Indiane Q'ero, żyją dlatego tak długo bo przez pomyłkę zakodowania informacja od prezydenta USA trafiła do nich, razem z przybyszami z kosmosu, a nie do Polski. Dlatego Indianie żyją długo będąc na diecie optymalnej, a w Polsce myślą że się odżywiają optymalnie i dlatego chorują na raka.
na końcu tego tekstu z linka jest o lamach i rysunkach ale własnie to mnie zastanowiło, że jest tam lekarz jak zrozumiałam więc powinien mieć sposobność oceniania całej diety... traktuję to trochę jak inne doniesienia np. o Hunzach....
Właśnie lekarz jest ostatnią osobą, która ma pojęcie o zdrowiu i żywieniu. Lekarz zna się na chorowaniu.
JW
To prawda. Lekarze mogli by w znaczącej mierze skrócić życie Q'ero.
"Po co są dni ?
To w dniach mieści się nasze życie.
Jeden po drugim nastają i budzą nas ze snu.
To w nich ma nam być dobrze.
Gdzie żyć jeśli nie w dniach ?
Ach, znaleźć na to odpowiedź, a zaraz zjawia się ksiądz i lekarz - obaj pędzą w długich płaszczach przez pola."
Philip Larkin , Dni
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 20 Mar 2007 Posty: 1774
Wysłany: Nie Sty 26, 2014 17:52
Grzegorz Rec napisał/a:
Sylwio. Myślę że dieta q'ero to koszmar witoszkowej. Trzy produkty: mleko lamy, jajka i ziemniaki. Co tu dobierać i rotować ?
ha,ha,ha
nie znasz możliwości dr.Witoszek
nawet jajka i mleczne i ziemniaki można rotować a post jest też lekiem więc...
a nawet liście koki z ziemniakami
nie znasz całości jej wiedzy więc nie pogadamy konstruktywnie
poza tym mleko lamy nie jest mlekiem takim jak inne z grupy krowa, koza,owca bo lamy nie da się chyba karmić sztuczną paszą więc poza biologicznym składem mleka podobnym do całej grupy mlek zwierzęcych karmienie lamy i naturalna karma mogą chronić przed alergenami z takiego mleka bo system pokarmowy lamy działa podobnie do ludzkiego i potencjalne alergeny przenikają z organizmu lamy do mleka lamy !!!!.
Mleko owcy czy kozy już nie jest tak czyste bo człowiek może karmić je inaczej do Indian nie opłaca się dowozić sztucznych pasz, a generalnie jak by napisała dr.Witoszek ludzie, którzy nie dojadają nie maja obciązonych szlaków metabolicznych i to daje im "wolność" od alergii potencjalną. Bo wypadanie zębów czy skóra ze zmarszczkami też jest wg niej objawem "choroby" tzn. słabość zębów to ewentualne problemy z wchłanianiem produktów mlecznych spożywanych codziennie a zmarszczki zbyt uboga dieta w dobre tłuszcze. Długowieczność wg dr.Witoszek ma jednak różne parametry i można na mleku i ziemniakach dożyć starości.
Jak kiedyś zapoznasz się z jej wiedzą to może pogadamy . Póki co nie jesteś dla mnie partnerem do rozmowy. Zresztą ja tego nie chcę a ty tego nie oczekujesz. Piszesz ze swoich powodów nudy czy niewiadomo czego. A ja nie zamierzam tracić czasu. Wolę jak już napisac coś sensownego by zostało dla innych.
Jak mawiał Konfucjusz "Szlachetny człowiek wymaga od siebie , prostak od innych''. Wymaganie od lekarzy,aby zajęli się leczeniem jest w pełni uzasadnione.
Coraz szersze grono naukowców przyznaje że zjawisko wytwarzania glukozy z białka przy jednoczesnym ograniczeniu węglowodanów do minimum ma pozytywny wpływ na zdrowie i długość życia. Określają to jako odkrycie ostatnich lat ! Udają głupków czy naprawdę nie słyszeli o Wolfgangu Lutzie ?
A co z Eskimosami? Jedzą dużo białka, sporo tłuszczu, bardzo mało węglowodanów i żyją średnio po 40 lat. Właśnie dlatego dr. Kwaśniewski (tak przypuszczam pamiętając że wspominał o Eskimosach) jest zwolennikiem ograniczania białka w diecie. W sumie to nie wiadomo czego się trzymać...
RJ na dietę optymalną napewno nie przejdę. Dobrze się czuję i nie potrzebuję ketozowego haju który optymalni mylą z prawidłową czynnością umysłu. Zresztą haj na ketozie też się kończy po mniej wiecej trzech miesiącach więc wydaje mi się że stąd wziął się trzymiesięczny czas przebudowy.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lut 14, 2014 16:43
RJ333 napisał/a:
A co z Eskimosami? Jedzą dużo białka, sporo tłuszczu, bardzo mało węglowodanów i żyją średnio po 40 lat.
Ale którzy konkretnie Eskimosie i z jakiego okresu? Bo to teraz to większość jada cywilizacyjne żarcie. A dawniej jedli tradycyjnie, ale różnice były czasem dość spore w proporcjach i konkretnych pokarmach - w końcu byli oni rozciągnięci na całym obszarze tundry - Alaska, północna Kanada, Grenlandia, cała północna Rosja.
Jeśli chodzi o tradycyjnych Innuitów zbadanych przez Stephanssona to żyli średnio ok. 60 lat. I to było raczej optimum w tamtych warunkach.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Nie wiem którzy, ale kilka miesięcy temu czytałem chyba w tygodniku Angora opowieść księdza-misjonarza o pobycie wśród Eskimosów (czasy obecne, o ile pamiętam to chyba była Syberia albo Grenlandia). Według niego oni faktycznie krótko żyją, mają ogromny przyrost naturalny, nieraz po kilkanaścioro dzieci, starsi do dziś odżywiają się w sposób tradycyjny, osobiście polują. Ksiądz wspomina, że skóra wieloryba na surowo "jest nawet smaczna", z kolej wątroba wykrojona na miejscu z upolowanego zwierzęcia niezbyt mu smakowała (Eskimos zanurzył ją dodatkowo w soku żołądkowym zwierzęcia jak w sosie i zjadł ze smakiem). Tradycyjny sposób odżywiania wcale tam więc nie zaginął a ich życie z tego by wynikało jest rzeczywiście dość krótkie. Chociaż sprawdziłem teraz w Google rozmaite dane i są rozbieżności (od 25 do 70 paru lat) - acz mało wartościowych materiałów ze źródłami. Może też być tak, że nie tyle białko im szkodzi co ekstremalny klimat.
Grzegorz Rec napisał/a:
RJ na dietę optymalną napewno nie przejdę. Dobrze się czuję i nie potrzebuję ketozowego haju który optymalni mylą z prawidłową czynnością umysłu.
A czy ktoś tu namawia? Osobiście zaczynam się skłaniać do wniosku, że dieta jest nie aż tak istotna. Człowiek posiada wielkie zdolności adaptacyjne i może funkcjonować dobrze na różnych dietach, co widać (ja widzę) po ludziach z otocznia. Pomijając niedożywienie, przekarmienie i rozmaite niedobory wynikające z jednostronnych diet które szkodzą... Czytałem ostatnio książkę Makarego Sieradzkiego, napisaną dawno temu, autor odżywiał się w sposób jarski, stosował głodówki, dożył ponad 90 lat, może dociągnąłby do 100-ki ale miał wypadek. Jego książka przypomina książkę J. Kwaśniewskiego, sporo tam filozofowania, porad ogólnych "jak żyć". Autor wiele lat spędził w ubeckich więzieniach, nabawił się ciężkich chorób ale "dzięki diecie wegetariańskiej i głodówkom" zdołał się wyleczyć. Sieradzki napisał swoją książkę jeszcze zanim Kwaśniewski napisał o swojej diecie. Ich diety to całkowite przeciwieństwo, daje to do myślenia...Niewykluczone więc, że to są wszystko głupotki i dieta jednak nie ma aż tak wielkiego wpływu. Do tego na pewno liczy się nastawienie, na youtube jest ciekawy filmik pokazujący jak działa siła sugestii. Dunka z chorobą alzheimera (lub parkinsonem, nie pamiętam teraz dokładnie) po zasugerowaniu jej że przeszła nowatorską operację na mózgu, zaczęła jeździć na łyżwach, wcześniej nie mogła nawet chodzić. Gdy lekarze w końcu powiedzieli jej, że to był tylko pozorowany zabieg, eksperyment, że nie miała prawdziwej operacji, objawy choroby wróciły. Czyli może być tak, że jeśli wierzysz w swoją dietę, jakakolwiek by ona nie była, to sama ta wiara bardzo ci poprawia zdrowie. To by wiele tłumaczyło.
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pią Lut 14, 2014 20:06
RJ333 napisał/a:
Może też być tak, że nie tyle białko im szkodzi co ekstremalny klimat.
W Jakucji tez jest ekstremalny klimat do -60 〫 C, a to jest obszar dlugowiecznosci. Tam jest 9 miesiecy zimy a potem lato i lato.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
RJ to że umiarkowanie w jedzeniu sprzyja długiemu życiu wiadomo nie od dziś. Jednak aktywny tryb życia wymaga tego żeby dobrze się odżywiać. Co do siły sugestii to bym nie przesadzał. Po prostu są ludzie na nią podatni i tacy którzy są kompletnie na nią nie podatni.
A co z Eskimosami? Jedzą dużo białka, sporo tłuszczu, bardzo mało węglowodanów i żyją średnio po 40 lat. Właśnie dlatego dr. Kwaśniewski (tak przypuszczam pamiętając że wspominał o Eskimosach) jest zwolennikiem ograniczania białka w diecie. W sumie to nie wiadomo czego się trzymać...
Konkretnie dawni Eskimosi w roku 1855 jadali średnio B:T:W - 377:162:59 (sic!)
W roku 1975 starzy Eskimosi B:T:W - 280:147:238
W roku 1975 młodzi Eskimosi B:T:W - 70:80:600 w tym połowa, to cukry proste
Więc dajmy spokój tym biednym Eskimosom, bo nikt z nas nie jada 377 g białka, a nawet nie dochodzimy do 280g. Poza tym Eskimosów, na których wszyscy się powołują już nie ma!
Przyczyną ich niskiej średniej życia nie było spożywanie białka! Przyczyną były trudne warunki życia i częste głodowanie. Średnia 40 lat wcale nie odbiega od średniej życia społeczeństw pierwotnych w innych częściach świata, również w tropikach, gdzie białka jedli bardzo mało, bo go nie mieli.
40 lat, to typowa średnia życia w społeczeństwach przedindustrialnych i wynika po prostu z głodowania oraz nadmiernych trudów życia. Częściowo odpowiedzialna jest za to również duża śmiertelność niemowląt, rzędu 30%, słownie- trzydziestu procent.
JW
Niewykluczone więc, że to są wszystko głupotki i dieta jednak nie ma aż tak wielkiego wpływu.
Nie liczyłbym na to. Bez metodyki Anova ale za to codziennie, widzimy, jak zła dieta i niepotrzebne leki niszczą zdrowie i dają ogromne oszczędności funduszom emerytalnym. Często słyszymy pytanie: "Dlaczego ONI to robią?".
JW
Proporcje, Proporcje , jeszcze raz proporcje....
Nie znam, że rzeczy, w której nie byłoby proporcji
Przykro mi, panie Witoldzie. Musi je pan uznać....
Zgadza się, przed miażdżycą chroni proporcja 20% energii z białka, a nie mniej niż 15%. Przy mniejszej ilości procentowej białka, taka proporcja jest najbardziej miażdżycorodna ze wszystkich rodzajów diet właśnie na diecie tłuszczowej.
Natomiast bez uwzględnienia niezbędnych ilości, proporcja 1:3:0,8 jest pustym frazesem, bo nawiedzeni optymalni będą jedli 30g białka, 90g tłuszczu i 25g węglowodanów. Jak by powiedział James Bond, to zabójczo skuteczna dieta.
Tylko w matematyce występują wartości nieskończenie małe, różne od zera. W realnym życiu wszystko musi mieć oprócz proporcji odpowiednią wielkość.
JW
Jak widać eskiomsi cieszą się dużą popularnością wśród wysnuwających teorie o długowieczności. Tyle samo żyją ludzie na wyspach w warunkach nie odbiegających od tych jakie panowały tam sto czy dwieście lat temu. W tych tropikalnych rajach średnia długość życia wynosi od 60 do 70 lat dla mężczyzn i 10 lat wiecej dla kobiet.
Nie jesteśmy zaprogramowani na 120 lat życia. Tylko promil ludzi dożywa tego wieku mimo że bardzo wielu ludzi na ziemi żyje w warunkach optymalnych do tego żeby ten wiek osiągnąć. Łatwo namieszać ludziom w głowie obiecując długie życie bo to chwytliwe hasło.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Sob Lut 15, 2014 11:18, w całości zmieniany 1 raz
W Jakucji tez jest ekstremalny klimat do -60 〫 C, a to jest obszar dlugowiecznosci. Tam jest 9 miesiecy zimy a potem lato i lato.
To jest dobry przykład. Jakuci w przeciwieństwie do Eskimosów to nie ludy zbieracko-łowieckie, ale pasterskie. Taki sposób pozyskiwania żywności jest znacznie bardziej efektywny i chroni przed głodem oraz umożliwia wartościowe żywienie.
Ponadto Jakucja wydobywa 1/4 światowej puli diamentów i dużo złota! Część tego strumienia bogactwa musi spływać również na Jakutów, dzięki czemu łączą zamożność z wartościowym zwierzęcym pożywieniem.
Cudów nie ma. Musi być względna zamożność i wartościowe pożywienie. Jedno i drugie!
Abisynia daje nam wytrzymałych, zdrowych biegaczy długodystansowych, ale poza tym żyje się tam krótko i źle.
JW
Jak widać eskiomsi cieszą się dużą popularnością wśród wysnuwających teorie o długowieczności. Tyle samo żyją ludzie na wyspach w warunkach nie odbiegających od tych jakie panowały tam sto czy dwieście lat temu. W tych tropikalnych rajach średnia długość życia wynosi od 60 do 70 lat dla mężczyzn i 10 lat wiecej dla kobiet.
To teraz dochodzą do tego, do niedawna średnia była poniżej 50 lat. Podobnie zresztą, jak w przedwojennej Japonii.
JW
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Sob Lut 15, 2014 18:31
[quote="Witold Jarmolowicz"]
Kangur napisał/a:
RJ333 napisał/a:
W Jakucji tez jest ekstremalny klimat do -60 〫 C, a to jest obszar dlugowiecznosci. Tam jest 9 miesiecy zimy a potem lato i lato.
To jest dobry przykład. Jakuci w przeciwieństwie do Eskimosów to nie ludy zbieracko-łowieckie, ale pasterskie. Taki sposób pozyskiwania żywności jest znacznie bardziej efektywny i chroni przed głodem oraz umożliwia wartościowe żywienie.
Ponadto Jakucja wydobywa 1/4 światowej puli diamentów i dużo złota! Część tego strumienia bogactwa musi spływać również na Jakutów, dzięki czemu łączą zamożność z wartościowym zwierzęcym pożywieniem.
Cudów nie ma. Musi być względna zamożność i wartościowe pożywienie. Jedno i drugie!
Abisynia daje nam wytrzymałych, zdrowych biegaczy długodystansowych, ale poza tym żyje się tam krótko i źle.
JW
Cytat:
Не интригуя и не утомляя более читателей, скажу, что и в Абхазии, и в Дагестане, и
в Нагорном Карабахе, а в дальнейшем выяснилось, что и в Якутии, и в отдельных районах
Северного Кавказа, и в Нахичеванской республике, а в итоге везде, где было много долго-
жителей, природная вода обладала одним общим признаком – она была мягкой, содержа-
ние ионов кальция в ней укладывалось в очень узкий интервал – от 8 до 20 мг/л. А
где кальция было меньше или больше указанного интервала, там число долгожителей резко
снижалось, хотя долгожители имеются везде, где проживают люди.
W skrócie.
Wszędzie w rejonach, gdzie jest dużą ilość długowiecznych, zawartość wapnia w wodzie pitnej układa się w granicach od 8 do 20mg/l.
I na dodatek w Jakucji jedzą dużo tłustej koniny. Tam się tuczy konie do uboju.
A żyli tam gługo jeszcze przed wydobywaniem bogactw naturalnych. Tak że bogacrwo nie przekłada się na długowieczność.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
A skąd Kangur czerpie wodę bez wapnia?
Destyluje, czy deszczówka, czy posiada studnie, czy kran, czy woda bad ana?
Supermarketowe wody to zadziwiające ale zawsze posiadają dodatek fluoru sic!
Kangur jakieś fotki zamieści, nie języka, nie sympatii, nie antypatii, coś z fauny, flory lub techniki, zawsze to miło popatrzeć.
Jakie masz domowe zwierzątka? Jakie zwierzątka farmowe? jak tam węże czy obrodziły w tym roku? Masz nowego psa?
Ostatnio zmieniony przez vvv Sob Lut 15, 2014 19:27, w całości zmieniany 3 razy
Tak że bogactwo nie przekłada się na długowieczność.
Przekłada się w stu procentach. Wystarczy wziąć statystyki światowe. Ja wziąłem statystyki WHO z 2011 roku dla 191 krajów. Liczba 191 spełnia kryterium wielkich liczb i wnioski są niepodważalne.
Co więcej, w 25 najbogatszych krajach zwiększanie nakładów na ochronę zdrowia powyżej 2500 dolarów rocznie na łeb, skraca życie, średnio o 73 dni na każdy 1000 dol.
JW
"Listy-Pytania-Odpowiedzi"
Panie doktorze. Nazywam się Kangur i mam problem. Mam tak twardą wodę że muszę wchodzić pod prysznic w kasku bo inaczej groziło by mi wstrząśnienie mózgu. Czy żywienie optymalne mogło by pomóc ?
Tak, żywienie optymalne leczy przyczynowo pana problem. Stosując żywienie optymalne nie trzeba się myć ani pić wody. Organizm optymalnych wytwarza wystarczającą ilość wody o czym świadczy skłonność każdego optymalnego do wodolejstwa
(...) Jak brzydko jest plotkować. Na początku może to wydawać się przyjemne i zabawne, jak jedzenie cukierka - zauważył papież. Przestrzegł: Obmawianie innych napełnia serce goryczą i zatruwa także nas samych. (...)
Papież Franciszek używa porównania do "jedzenia cukierka" w znaczeniu "niby przyjemne", a zatruwa i niszczy.
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Nie Lut 16, 2014 20:11
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Kangur napisał/a:
Tak że bogactwo nie przekłada się na długowieczność.
Przekłada się w stu procentach. Wystarczy wziąć statystyki światowe. Ja wziąłem statystyki WHO z 2011 roku dla 191 krajów. Liczba 191 spełnia kryterium wielkich liczb i wnioski są niepodważalne.
Co więcej, w 25 najbogatszych krajach zwiększanie nakładów na ochronę zdrowia powyżej 2500 dolarów rocznie na łeb, skraca życie, średnio o 73 dni na każdy 1000 dol.
JW
W latach 1960-tych mieszkańcy Nauru byli najbogatszymi ludźmi w rejonie Pacyfiku.
Każdy mógł sobie pozwolić przejść na zdrowa dietę promowana przez kraje bogate.
Wynik był taki, ze zaczęli chorować na cukrzyce i inne choroby cywilizacyjne. Jak pan widzi na tym przykładzie, wiedza a nie pieniadze sprzyja zdrowiu.
http://www.encyclopedia.com/topic/Nauru.aspx
To samo się stanie jak nowoczesna medycyna dotrze do obszarów długowieczności.
Sam Pan stwierdza, ze:
"zwiększanie nakładów na ochronę zdrowia powyżej 2500 dolarów rocznie na łeb, skraca życie, średnio o 73 dni na każdy 1000 dol. "
Z tych danych statystycznych wyciąga Pan dwa sprzeczne ze sobą wnioski.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Z jednostkowych przykładów nic nie wynika. Tylko prawo wielkich liczb pozwala na wyciągnięcie wniosków zgodnych z rzeczywistością i potrzebne są do tego tablice Studenta.
Nie ma żadnej sprzeczności w tym, co napisałem. W świecie realnym każdy proces nie rośnie w nieskończoność, ale ma ekstrema i wzrost się kończy. Czego najlepszym przykładem eksplozje demograficzne.
Zamożność społeczeństwa a nakłady na opiekę zdrowotną, to różne sprawy. Aczkolwiek skorelowane ze sobą, bo żadne państwo nie może przeznaczać więcej, niż kilkanaście procent na zdrowie. Biedacy nie mają po prostu tak dużych dochodów, jak 25 najbogatszych państw.
Średnia długość życia w funkcji nakładów na ochronę zdrowia początkowo stromo rośnie, następnie osiąga maksimum w okolicy 2500$ US, potem spada z gradientem 73 dni na każdy 1000$.
Ponieważ wzrost gospodarczy i powodowana nim eksplozja demograficzna zawsze wyprzedza upowszechnienie opieki medycznej, widać, że medycyna ma niewielki wpływ na zwiększenie długości życia, a przy dużych nakładach nawet to życie skraca.
Jedynym pewnym sukcesem medycyny w zwiększaniu średniej życia jest zmniejszenie śmiertelności noworodków i niemowląt z 30% do 6 - 3%
JW
Dieta to tylko mały element układanki która decyduje o długości życia. Robiono już wiele badań nad tym co przyczynia się do tego że ludzie żyją długo. Ci którzy mieli chorobliwe wręcz podejście do zdrowej diety i ogólnie zdrowego stylu życia ale byli sami, żyli dużo krócej niż ci którzy nie zwracali uwagi na dietę czy inne czynniki decydujące rzekomo o długim i zdrowym życiu ale byli w szczęśliwych związkach, tworzyli szczęśliwą rodzinę.
Wokół kuchni często toczy się życie rodzinne. Tak było, jest i będzie. Ważny jest przede wszystkim umiar. Nie należy robić z diety ideologii, sensu życia czy zagłuszacza tego od czego się ucieka. To nigdy nikomu nie wyszło na zdrowie.
Ekstremizm w jakąkolwiek stronę w proporcjach BTW zawsze prędzej czy później odbije się na działaniu ciała i umysłu. Rozsądek i mało lub wcale nie przetworzone produkty są wskazane. Od czasu do czasu je się wiecej tłuszczu, czasem wiecej węglowodanów, czasem białka. Ale to mało istotne. Ważne żeby sprawiało to przyjemność bo taka jest jedna z funkcji jedzenia.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Pon Lut 17, 2014 10:23, w całości zmieniany 2 razy
Mój dziadek zawsze powtarzał, że jeśli ktoś przeżyje rok dwóch siekier będzie żył długo- dziadek zmarł w wieku 88 lat. Totalnie nie dbał o dietę chodził do lekarza i do sąsiadki, która leczyła go różnorakimi lekami. Jego zupy są już hitem rodzinnym, wszystko, co było w kuchni znalazło się w garnku i tak w jednym daniu był makaron, kasza, ziemniaki oczywiście kawal kości z mięsem, tłuszcz, bo dziadek lubił tłusto, warzywa a nawet kaszanka, kiełbasa. Totalny mix lodówkowy. Przez długie lata był sam pochował 2 żony. Fakt że chorował na cukrzycę, a zęby zaczęły mu się psuć od picie różnych witaminek w płynie ponoć nadmiar żelaza. Nadwaga prawie zero ruchu. Nie wiem czy 88 lat to człowiek długowieczny ale sam fakt zero zdrowego stylu życia i taki wiek. Myślę że na tym forum nie docenia się tak ważnego czynnika jak stres- który zabija bardzo skutecznie oraz czynniki psychiczne. Podświadomość ma ogromną siłę. Wielu ludzie, która przeżyła 2 wojnę światową oraz obozy koncentracyjne żyli bardzo długo. A warunki w tamtych czasach nie były najlepsze delikatnie powiedziawszy. Każdy wie, że po wojnie też dobrze nie było. Moja mama zawsze wspomina, że była bieda. Jedli chleb pieczony na zakwasie, dużo przetworów mącznych, czyli glutenu. Kluski okraszone skwarkami, zupy. Mięsa nie było w takiej ilości jak dziś. Stary chleb odświeżany na patelni........ i inne rarytasy, których dziś nikt nie je. Owoce jedzone z krzaczka były normą a warzywa wyrwane z ziemni odkurzone ręką i zjadane przez dzieci, teraz czytam jak matki dzieciom maliny wyparzają!! Dla mnie to szok coraz częściej się mówi o zbyt sterylnym wychowaniu, które też powoduje choroby, bo w końcu nie żyjemy w laboratoryjnych warunkach.
Gusia
Mój Ojciec ma 92 lata i tez jego dieta nie ma nic wspólnego ze zdrowym odzywianiem
Wyjada cukier z cukierniczki ,nałogowo -ciasteczka ,lody..słodycze -wydzielam.
Bez chleba i masła nie ma zycia .
Gotuje sobie sam -bo ja nie potrafie dobrze ugotować .
No więc kapucha z zeberkami ,ziemniaki umascone mocno przypalona cebulą na smalcu.
Dobre najgorsze,że.często podłanczam sie do tego niezdrowego żarła .
Nadwagi troche jest -trudności z chodzeniem
Pół roku temu miał zabieg na drugie już oko z powodu jaskry i zaćmy.
ogólnie samodzielny ,pomagam mu tylko, jak potrzeba gdzieś wyjść-
do lekarza ,zakupy wizyty -no i oczywista porządki ,pranie ...
Figa. Gdyby długość i jakość życia zależała tylko od rodzaju diety to było by to zbyt proste. N'est-ce pas ?
Któryś z naukowców zajmujących się wpływem tego co jemy na zdrowie stwierdzi - Po wielu latach badań można powiedzieć tylko tyle że golonka zjedzona ze smakiem, bardziej służy zdrowiu niż jedzone na siłę kiełki pszenicy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.