http://www.dobradieta.pl/...p=248396#248396
A jak,ta zmiana ma wpływ na zdrowie i samopoczucie u Pana?(nic Pan o tym nie wspomniał)
Pisze Pan,że zwiększył ilość warzyw.Nie boi się Pan błonnika,że zryje Panu jelita.
Czy dużo jest w tym surowizny?
Wykład Pawlaka najbardziej szczegółowy.
https://www.youtube.com/watch?v=RVKkE9LlPYM
Pawlak, sam wegetarianin, jednoznacznie wykazuje, że to wegetarianie są najbardziej narażeni na niedobór wit.B12, aczkolwiek pozostałe grupy konsumentów też.
Co do mnie, żywię się niskowęglowodanowo, tak, jak opisywałem. Jest to wynikiem wieloletnich doświadczeń i poszukiwań, tak, żeby osiągnąć najlepsze samopoczucie. Nie przyjmuję żadnych pomysłów na wiarę.
Błonnika z warzyw ma być tyle, żeby nie wzdymało.
Ani ja, ani nikt inny nie jest w stanie przebiałczyć się, ponieważ zjedzenie za dużej dawki białka skutecznie zniechęca do kontynuowania tego procederu. To tak proste, że aż nie do wiary, dlatego tylu maniaków walczy z przebiałczeniem.
Natomiast mechanizm przesytu nie występuje ani w przypadku węglowodanów, ani w przypadku tłuszczów. Dlatego ich spożycie trzeba kontrolować i uczyć się.
JW
Ani ja, ani nikt inny nie jest w stanie przebiałczyć się, ponieważ
zjedzenie za dużej dawki białka skutecznie zniechęca do kontynuowania tego procederu.
To tak proste, że aż nie do wiary, dlatego tylu maniaków walczy z przebiałczeniem.
JW
Z moich obserwacji
gdy zjada się nadgryzając po kawałku kostkę żółtego sera
i popijając wodą
trudno przesadzić, przesyt następuje szybko.
Gdy zjada się głównie żółty ser, nieznacznie zagryzając tłustą kiełbasą i popijając wodą, może być trudniej, organizm może wziąć pod uwagę ilość białka w kiełbasie i domagać się więcej.
Gdy zjada się głównie żółty ser, nieznacznie zagryzając kiełbasą i popijając nieznacznie śmietaną, organizm może wziąć pod uwagę zawartość białka w śmietanie i apetyty ustąpi dopiero wtedy gdy żołądek będzie wypełniony całkowicie.
Podobnie jest z jajecznicą (jaja+tłuszcz) nie da się tego zjeść za dużo.
Sam bekon z patelni też przesyt następuje szybko.
Ale już przy jajach na bekonie, lekko zagryzanych czy to chlebem, czy np ogórkiem kiszonym może dojść do całkowitego wypełnienia żołądka zanim organizm powie stop.
Niezbyt celne przykłady podałem, ale
chciałem tylko zarysować naturę zjawiska sytości
w połączeniu z jednym produktem
lub bardziej wchodzącą mieszanką.
Oczywiście wybór metody zależy od kontekstu,
czy chcemy się maksymalnie odżywić,
czy zjeść małe co nieco.
Jednorazowo może takie zjawisko wystąpić.
Ale proszę spróbować tak się przejadać białkiem przez kilka dni.
Nie ma szans.
JW
Trudno jednoznacznie określić co to znaczy "przejeść się białkiem". Przecież są mistrzostwa świata w jedzeniu jajek na czas. Z tego co pamiętam to rekordziści zjadają chyba koło 50 sztuk w krótkim czasie. Mimo to nie było przypadków zgonu z powodu pochłonięcia tak dużej ilości białka w krótkim czasie, mimo że rekordziści to mali, szczupli ludzie.
Natomiast zdarzały się przypadki zgonów w wyniku jedzenia hamburgerów na czas. Z kolei w tej konkurencji zawodnicy to raczej ludzie z dużą nadwagą.
Start w obu konkurencjach wymaga treningu więc taki rekordzista często "przejada" się białkiem.
Ci od rekordu w jedzeniu jaj to z tego co czytałem, ludzie zdrowi, aktywni i szczęśliwi. Nie wiem jak ci od hamburgerów.
Przecież same niedotłuszczone jajka to B do T 1:1. Tak wiec mniej wiecej 25% energii z białka. Czego chcieć wiecej.
Ostatnio zmieniony przez Titelitury Wto Sie 11, 2015 14:09, w całości zmieniany 3 razy
Rekord w jedzeniu gotowanych jaj na czas, należy do Sonyi Thomas, niskiej drobnej Amerykanki koreańskiego pochodzenia, nazywanej Black Widow. To 65 jaj w 8 minut i 40 sekund.
Zjadła też 2,5 kg mięsa z kurczaka w 12 minut.
Nie ma zewnętrznych oznak przebiałczenia choć bije rekordy w szybkim jedzeniu od kilku lat.
Ostatnio zmieniony przez Titelitury Wto Sie 11, 2015 17:04, w całości zmieniany 1 raz
Natomiast mechanizm przesytu nie występuje ani w przypadku węglowodanów, Dlatego ich spożycie trzeba kontrolować i uczyć się.
JW
Ma Pan na myśli surowe warzywa i owoce? Chociaż oglądając Niebieskie Strefy,to wskazano tam,że mieszkańcy Okinawy potrafią odejść od posiłku,gdy nie są do końca nasyceni.Ale,dla zdrowia,to takie zachowanie jest wskazane w każdym sposobie odżywiania.
Chociaż oglądając Niebieskie Strefy,to wskazano tam,że mieszkańcy Okinawy potrafią odejść od posiłku,gdy nie są do końca nasyceni.Ale,dla zdrowia,to takie zachowanie jest wskazane w każdym sposobie odżywiania.
Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze surowe szybciej i lepiej się trawi ze względu na enzymy endogenne. Do trawienia przetworzonych produktów poddanych wysokiej temperaturze organizm musi wytworzyć enzymy.
Po drugie jelita nie mają nieograniczonych możliwości. Jest granica w ilości przyswajanego białka, tłuszczu, węglowodanów.
Są jak kombinat o określonej mocy przerobowej. Jeśli zarzuci się go zbyt wielką ilością pożywienia to nawet przy dobrze działającym przewodzie pokarmowym nie poradzi sobie z nadmiarem. Lepiej więc zjeść trzy małe posiłki niż napchać się raz dziennie po wól jak niektórzy Optymalni.
Ostatnio zmieniony przez Titelitury Nie Sie 16, 2015 15:04, w całości zmieniany 1 raz
Nie ma czegoś takiego jak przejedzenie się białkiem. O ile ktoś nie napcha w siebie tyle mięcha że mu żołądek pęknie. Kulturyści profesjonalni jedzą po 400 do nawet 700 gram białka codziennie przez większość swojej kariery. Kwestia przyzwyczajenia się. Jedzą przy tym kilka 6-12 posiłków dziennie. Do tego dochodzą jeszcze ww i tłuszcze. I nie, sterydy nie są wytłumaczeniem.
Co do gości z Okinawy. Odchodzą od "michy" wcześniej bo żyją spokojniej. Jedzą (jedli?) wolniej niż "cywilizowani" ludzie Zachodu. Dzięki temu nie przegapiają tego momentu kiedy się jest usatysfakcjonowanym, ale jeszcze nie obżartym.
Większość osób które znam i spotykam na swojej drodze je jak na wyścigi. Zupełny bezsens, nawrzucać w siebie jak w śmietnik ile wlezie i tyle. Efekt gorsze trawienie (szczególnie przy obrabianym termicznie) i przejadanie się.
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Ostatnio zmieniony przez gudrii Nie Sie 16, 2015 15:40, w całości zmieniany 1 raz
Nie ma czegoś takiego jak przejedzenie się białkiem. O ile ktoś nie napcha w siebie tyle mięcha że mu żołądek pęknie. Kulturyści profesjonalni jedzą po 400 do nawet 700 gram białka codziennie przez większość swojej kariery. Kwestia przyzwyczajenia się. Jedzą przy tym kilka 6-12 posiłków dziennie. Do tego dochodzą jeszcze ww i tłuszcze. I nie, sterydy nie są wytłumaczeniem.
Co do gości z Okinawy. Odchodzą od "michy" wcześniej bo żyją spokojniej. Jedzą (jedli?) wolniej niż "cywilizowani" ludzie Zachodu. Dzięki temu nie przegapiają tego momentu kiedy się jest usatysfakcjonowanym, ale jeszcze nie obżartym.
Większość osób które znam i spotykam na swojej drodze je jak na wyścigi. Zupełny bezsens, nawrzucać w siebie jak w śmietnik ile wlezie i tyle. Efekt gorsze trawienie (szczególnie przy obrabianym termicznie) i przejadanie się.
Oj. Sterydy są wytłumaczeniem. Przecież mają ogromny wpływ na syntezę białek.
Dlatego lepiej jeść mniej objętościowo a częściej, tak jak jedzą nie tylko na Okinawie ale i w innych oazach względnego spokoju, gdzie nie ma głupawki związanej z wyścigiem szczurów.
Każdy rodzaj diety opartej na nie przetworzonym pożywieniu może się przyczynić do poprawy zdrowia.
Przeciętny człowiek nie jest w stanie przyswoić w krótkim czasie więcej niż 50 gram białka. Dlatego dość dobre są zalecenia Nory Gedgaudas. Trzy posiłki zawierające mniej więcej 40 gramów białka każdy i niewielkie ilości węglowodanów. Oczywiście tłuszczu także nie należy żałować.
Ostatnio zmieniony przez Titelitury Nie Sie 16, 2015 16:34, w całości zmieniany 1 raz
Białko w nadmiernej ilości też nie jest dobre. Nie można pakować go w nieskończoność. Kulturyści nie są wyjątkiem, ale one są w stanie przetworzyć tyle gram białka. Jeżeli ktoś pozostaje pasywny względem ćwiczeń to już jest gorzej.
Białko w nadmiernej ilości też nie jest dobre. Nie można pakować go w nieskończoność. Kulturyści nie są wyjątkiem, ale one są w stanie przetworzyć tyle gram białka. Jeżeli ktoś pozostaje pasywny względem ćwiczeń to już jest gorzej.
One czyli kto? Te kulturyści?
Pytanie zasadnicze brzmi - po co komu taka muskulatura i po co komu kulturystyka?
Czy to jest praktyczne? Raczej nie jest. Czy to jest estetyczne? Ni cholery.
Z naukowego punktu widzenia jest to zaburzenie tak samo jak anoreksja, tylko w drugą stronę. Martwociąg patrzy w lustro i choć ma potężne mięśnie wydaje mu się że jeszcze są za małe. Podobnie jest w przypadku niektórych otyłych osób. Czasem jest to uwarunkowane kulturowo, jak w przypadku zapaśników sumo, którzy kiedyś byli synonimem piękna, siły, męskości itd
Nie o wielkość mięśni chodzi w przyrodzie ale o to jak są efektywne.
Osiągi sportowców sprzed epoki sterydów i innych wspomagaczy różnią się niewiele od tych które mają dzisiejsi sportowcy.
A co do białka w nadmiernej ilości to niestety nikt nie wiem ile to jest nadmierna ilość białka. Jeśli wątroba i nerki dobrze funkcjonują to trudno jest powiedzieć ile tego białka trzeba zjeść żeby można było mówić o nadmiarze.
Nikt tego na razie nie ustalił i pewnie jeszcze długo nie ustali.
Umiar wskazany we wszystkim.
Ostatnio zmieniony przez Titelitury Pon Sie 17, 2015 14:12, w całości zmieniany 3 razy
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość --- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---
Ostatnio zmieniony przez vvv Pon Sie 17, 2015 14:05, w całości zmieniany 1 raz
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon Sie 17, 2015 20:40
Piszę, żeby czytać. Takie utrudnienia. Może sie zaraz dowiem po co te tajemnice
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon Sie 17, 2015 20:42
Acha, wiadomość była raczej dość prywatna
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Sie 17, 2015 21:23
prywatna? na forum?
Ostatnio zmieniony przez Pon Sie 17, 2015 21:25, w całości zmieniany 1 raz
Każdy rodzaj diety opartej na nie przetworzonym pożywieniu może się przyczynić do poprawy zdrowia.
A więc Iwan,który zaprzestał pisania poszedł w bardzo dobrym kierunku.
Bo taka karkówka zapiekana na smalcu,to raczej przetworzona żywność
A mniemam że mnóstwo osób,by takiego wieprza na surowo nie ruszyło.No.chyba,ze jakieś mielone i mocno potraktowane przyprawami.
Każdy rodzaj diety opartej na nie przetworzonym pożywieniu może się przyczynić do poprawy zdrowia.
A więc Iwan,który zaprzestał pisania poszedł w bardzo dobrym kierunku.
Bo taka karkówka zapiekana na smalcu,to raczej przetworzona żywność
A mniemam że mnóstwo osób,by takiego wieprza na surowo nie ruszyło.No.chyba,ze jakieś mielone i mocno potraktowane przyprawami.
Tak. Iwan poszedł w dobrym kierunku. Od lat powtarzam że miarą diety jest to jak się ktoś na danej diecie czuje, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Wegetarianie mówią że ich sposób odżywiania daje szczęście. Jest jednak bardzo wielu wegetarian, którzy po przejściu na typowo roślinne pożywienie dorobili się depresji. Są i tacy którzy dorobili się jej przechodząc na dietę z przewagą produktów zwierzęcych. Nie ma na to reguły.
Iwan jest pogodnym człowiekiem, ma energię, chęć do działania. Ponadto cechuje go zdroworozsądkowe myślenie.
Nie ma jednej recepty na zdrowie dla wszystkich. Zdrowie opiera się na wielu filarach.
Nie ma też jednego rodzaju diety dla wszystkich. To co cechuje diety zdrowych ludzi to nie przetworzona żywność, która siłą rzeczy jest niskowęglowodanowa. To cała filozofia.
Za osobne kwestie uważa się resztę czynników, a tymczasem są to naczynia polaczone. Jeśli będziesz mówił komuś że na przykład jedzenie codziennie mięsa jest przyczyną alergii, sztywności porannej (dobrze że nie sztywności uogólnionej hehe ) to u wielu ludzi zadziała efekt nocebo i zapewniam Cię że będą opisywać fizyczny ból brzucha itd.
Jeśli chodzi o surowe mięso to da się go polubić tak samo jak wszystko inne.
Trzeba jednak czasu. Nie wyobrażam teraz sobie żebym tak jak jeszcze kilka miesięcy temu jadł smażone jajka. W porównaniu do surowych smakują mi teraz jak guma. Mięso surowe dobrze jest po prostu zmieszać z cebulką, czosnkiem, sokiem z cytryny i odstawić na jakiś czas do lodówki. Każdy metodą prób i błędów wyczuje czy woli takie które stało w tej lodówce godzinę czy całą noc.
Ostatnio zmieniony przez Titelitury Wto Sie 18, 2015 08:31, w całości zmieniany 3 razy
Oj. Sterydy są wytłumaczeniem. Przecież mają ogromny wpływ na syntezę białek.
Dlatego lepiej jeść mniej objętościowo a częściej, tak jak jedzą nie tylko na Okinawie ale i w innych oazach względnego spokoju, gdzie nie ma głupawki związanej z wyścigiem szczurów.
Każdy rodzaj diety opartej na nie przetworzonym pożywieniu może się przyczynić do poprawy zdrowia.
Przeciętny człowiek nie jest w stanie przyswoić w krótkim czasie więcej niż 50 gram białka. Dlatego dość dobre są zalecenia Nory Gedgaudas. Trzy posiłki zawierające mniej więcej 40 gramów białka każdy i niewielkie ilości węglowodanów. Oczywiście tłuszczu także nie należy żałować.
No mają wpływ ale nie aż tak duży jak się Tobie zapewne wydaje. Nawet "naturalni" kulturyści jedzą lekko do 600 gram białka na dzień. Nic wielkiego.
Czy lepiej jeść mniejsze porcje i częściej? Nie sądzę, bo niby dlaczego tak miałoby być lepiej?
Moim zdaniem nie ma co regulować na siłę. Apetyt i "ślinotok" są najlepszymi wyznacznikami Wiem że my ludzie jesteśmy wszystkożerni i potrafimy się świetnie dostosować do wszelkich warunków. Ale jednak, są diety lepsze i "lepszejsze". W tym temacie odsyłam tutaj http://gutenberg.net.au/ebooks02/0200251h.html
Jako gatunek, My ludzie jesteśmy mocno skrzywieni. Dzięki grze na emocjach jaką zapewnia nam marketing zatraciliśmy swoje naturalne instynkty. Nikt już dziś nie słucha własnego "przeczucia", ignorujemy kompletnie sygnały które wysyła nam nasze ciało. Wolimy słuchać "autorytetów" z reklam itd.
Widziałeś kiedyś reakcję psów wyciągniętych ze schroniska na surową nogę indyka? Lub inny smakowity surowy kąsek mięsa?
Gdyby nie kontrola człowieka to by się zadławiły tym.
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Ostatnio zmieniony przez gudrii Sob Sie 22, 2015 20:50, w całości zmieniany 2 razy
Chapter 3
ISOLATED AND MODERNIZED SWISS
The nutrition of the people of the Loetschental Valley, particularly that of the growing boys and girls, consists largely of a slice of whole rye bread and a piece of the summer-made cheese (about as large as the slice of bread), which are eaten with fresh milk of goats or cows. Meat is eaten about once a week. In the light of our newer knowledge of activating substances, including vitamins, and the relative values of food for supplying minerals for body building, it is clear why they have healthy bodies and sound teeth. The average total fat-soluble activator and mineral intake of calcium and phosphorus of these children would far exceed that of the daily intake of the average American child. The sturdiness of the child life permits children to play and frolic bareheaded and barefooted even in water running down from the glacier in the late evening's chilly breezes, in weather that made us wear our overcoats and gloves and button our collars. Of all the children in the valley still using the primitive diet of whole rye bread and dairy products the average number of cavities per person was 0.3. On an average it was necessary to examine three persons to find one defective deciduous or permanent tooth. The children examined were between seven and sixteen years of age.
W tej dolinie byli zdrowi.
Spożycie mięsa było niskie, spożycie wapnia i fosforu wysokie.
I co z tym fantem zrobić?
JW
Nie o wielkość mięśni chodzi w przyrodzie ale o to jak są efektywne.
Prawda Jo żem chudzinka, a krzepę w łapie to mo
To spróbuj jeszcze prócz surowych warzyw i mlecznych surowego mięsa. Zobaczysz jakiego kopa daje.
Surowe jajka też nie są gorsze. Trzeba się tylko przyzwyczaić do tego że surowe mięso i jajka bardzo szybko się trawią i szybko opuszczają przewód pokarmowy.
Mimo tego przyswajanie składników odżywczych z surowizny jest o wiele lepsze.
Czesław Lang: Załóżmy, że zorganizowałoby mistrzostwa świata dla kolarzy, którzy ścigali się w latach 80. Myślę, że stanąłbym w nich na podium. Moser był geniuszem, w klasyfikacji zawodników, którzy w historii kolarstwa wygrali najwięcej wyścigów, zajmuje trzecie miejsce. Dziś jest moim dobrym przyjacielem, ale nawyk rywalizacji pozostał. Ilekroć zakładamy się o to, która dieta będzie górą – wegańska czy konwencjonalna, wygrywam. W tym roku w wyścigu Strade Bianche dołożyłem mu prawie pół godziny. A na Tour de Pologne Amatorów ścigaliśmy się trzy razy z rzędu i za każdym razem był za mną. Czyli jednak wegańska (śmiech).
Przyczyna choroby Meniera jest w medycynie kompletnie nieznana.
Zauważmy, że Lang jedząc wegańsko wyeliminował mleczne i nadmiar wapnia z diety.
Co więcej, dieta wegańska dostarcza dużo potasu i magnezu. Magnezu jest tam więcej niż wapnia, co zupełnie odwraca zalecaną oficjalnie proporcję Mg/Ca= 1/3
Nikt nigdzie tego nie podnosi, ale wg mnie schorzenia błędnika są generowane poprzez nadmiar wapnia w pożywieniu i zaburzenie prawidłowego tworzenia otolitów, kryształków wapniowych.
Współczesna norma 1000 mg wapnia jest dwukrotnie za duża, czego najlepszym dowodem jest, że pożywienie bez produktów mlecznych dostarcza tylko 500 mg tego pierwiastka.
A miażdżąca większość naszych przodków po odstawieniu od piersi mlecznych produktów nie jadała.
JW
Piotr86 Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Mar 2010 Posty: 40
Wysłany: Pią Lis 11, 2016 22:53
U wszystkich ludów badanych przez Westona A. Price'a spożycie wapnia i innych pierwiastków było wysokie, podobne do tych u Szwajcarów czy Masajów http://www.westonaprice.o...mineral-primer/
Ludy które nie jadły produktów mlecznych dostarczały wapń w dużych ilościach w formie wywarów z całych ryb i/lub kości zwierzęcych.
Myślę że błędnym jest wskazywanie na szkodliwość nadmiernego spożycia wapnia, ponieważ organizm nie wchłonie więcej pierwiastków mineralnych niż wynosi jego zapotrzebowanie;
Do właściwego zużycia tego wapnia jest jednak potrzebny właściwy balans między witaminą A, D3 i K2;
Jeśli ktoś nie zjada prawdziwej witaminy A z produktów zwierzęcych, to musi dostarczać znacznie więcej karotenów. Te karoteny nie zostaną wcale przetworzone na witaminę A, jeżeli przy okazji nie napotka właściwej ilości tłuszczu emulgowanych przez właściwe ilości żółci w układzie pokarmowym.
Istnienie problemów z "nadmiarem wapnia" to moim zdaniem problem niedoboru witaminy A i/lub K2
Ostatnio zmieniony przez Piotr86 Pią Lis 11, 2016 23:04, w całości zmieniany 1 raz
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Sob Lis 12, 2016 13:37
Piotr86 napisał/a:
Myślę
Piotr86 napisał/a:
moim zdaniem
przyjemnie się czyta takie wypowiedzi
z dystansem, świadomością ograniczeń i możliwości poznawczych, ale i z wnikliwością
znaczy młodzieńcza arogancja już minęła
godne pochwały
A miażdżąca większość naszych przodków po odstawieniu od piersi mlecznych produktów nie jadała.
JW
ubawiłeś mnie waść
prawda jest niestety odmienna
gdyby nie owe krówki w oborze to całe chłopstwo wymarło by na przednówku,
tyle że ono spożywało mleko surowe !!!.
Ostatnio zmieniony przez gruby Sob Lis 19, 2016 19:25, w całości zmieniany 1 raz
A miażdżąca większość naszych przodków po odstawieniu od piersi mlecznych produktów nie jadała.
JW
ubawiłeś mnie waść
prawda jest niestety odmienna
gdyby nie owe krówki w oborze to całe chłopstwo wymarło by na przednówku,
tyle że ono spożywało mleko surowe !!!.
Chłopstwo może by i wymarło bez hodowli krów przez ostatnie 1000 lat, ale nasi przodkowie istnieli od co najmniej 100 tys. lat. Sto razy więcej pokoleń było nie jedzących mleka, niż mlekojadów z ostatniego tysiąclecia.
JW
A miażdżąca większość naszych przodków po odstawieniu od piersi mlecznych produktów nie jadała.
JW
ubawiłeś mnie waść
prawda jest niestety odmienna
gdyby nie owe krówki w oborze to całe chłopstwo wymarło by na przednówku,
tyle że ono spożywało mleko surowe !!!.
Chłopstwo może by i wymarło bez hodowli krów przez ostatnie 1000 lat, ale nasi przodkowie istnieli od co najmniej 100 tys. lat. Sto razy więcej pokoleń było nie jedzących mleka, niż mlekojadów z ostatniego tysiąclecia.
JW
nie ...
można jedynie stwierdzić że postęp cywilizacyjny nastąpił wraz z początkiem korzystania z mleka,
pierwszych pastuchów opisano już w Biblii
Ostatnio zmieniony przez gruby Nie Lis 20, 2016 18:54, w całości zmieniany 1 raz
Nawet jeżeli się cofniemy o 10 tys. lat, to i tak jest to nic w porównaniu ze 100 tys. lat. A przecież tamci sprzed 100 tys. mieli swoich przodków i skala tego sięga milionów lat.
Mleko i zboże to całkiem świeży wynalazek w skali ewolucji Homo sapiens.
JW
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.