Szukam czegoś teraz do przesłuchania bo mi sie przejadło to co słchałem.To ważne i przydatne w motywacji niedługo dostaniecie przełom maxymalny!!
Jakl najwięcej.Niedługo wszystko wyjaśnie.
pzdr
Marcin
Matti poproś Pana Mariusza niech Tobie przesle muzyke hinduska ,może
ona pozwoli Tobie ukoic swój zmęczony umysł,a z Nowym Rokiem pełen sił ruszysz głosic swoje przemyślenia.jako jedyną słuszna metodę,bez autorytetów,Ty i tylko TY.
Wychowany na muzyce typu: Genesis, Pink Floyd, King Crimson, Yes, Gentle Giant, Deep Purple, Caravan, Soft Machine, Gong, Mahavishnu Orchestra, Return To Forever, Led Zeppelin.
Teraz odejście w stronę: szeroko rozumianej muzyki folkowej, ambientu, jazzowych okolic (ECM np.), muzyki filmowej, elektronicznej, wokalistyki solowej, death metalu (właściwie głównie Opeth), szczypta awangardy (np. muzyka z Tzadik Records, Coco Rosie), trochę nowego podejścia do starego (np. Porcupine Tree, Pink Freud, Tool, Anekdoten, Cinematic Orchestra, No-Man), troszkę wyszukanego popu, szczypta klasyki (głównie Bach). Mimo, że jestem ateistą, uwielbiam też chorały gregoriańskie. Działają jak balsam.
Muzyka jest jednym z najwspanialszych przejawów aktywności człowieka.
King Crimson, VDGG, Camel na "The Snow Goose" czy Rush (wokalista nie do zniesienia) świetnie obroniły się przed czasem. Głównie brzmieniowo. Ciężko ponadto znaleźć obecnie wokalistę tak charyzmatycznego jak choćby Hammil czy Gabriel (wolę np. ostatnio słuchać jego "Czwórki", niż albumów z Genesis).
Wyrywkowo zenon. Garażowe brzmienie, to pierwsze, co mi się rzuciło w uszy. Potem o niej zapomniałem. Gdybyś nie przypomniał, być może do końca życia, nie uświadomiłbym sobie ponownie jej istnienia
Napiszę o wrażeniach, gdy zdobędę się wreszcie na odsłuch.
ps: Posmakuj szwedzkiego dania w postaci Pain Of Salvation - "The Perfect Element, pt. 1 ". Muzyka jest adekwatna do tytułu. Chyba, że znasz ?
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Lis 10, 2008 00:04
Znam, w tym sensie, ze ta plyta jest na mojej liscie zakupow.
Przesluchalem ja kiedys.
Szwedzi maja kilka fajnych kapel.
Opeth, Evergrey i wielka perelka: Anglagaard.
Tego ostatniego niestety nie da sie inaczej sluchac niz z mp3, bo ich 2 plyty sa ciezkie do zdobycia..
A winyl to juz w ogole kosztuje ze 500 $ na ebay.
Najnowszy Rush jest swietny. Polecam. Puszcze sobie za moment jak bede bral prysznic
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Tiaa..Anglagaard swego czasu mnie zmiażdżył potęgą brzmienia i odwołaniami do klasyki. Już wtedy nie mogłem znieść cyrkowca Emersona, ale taki Anglagaard był miodziuchny Też mam jedynie kopie i rzadko do nich wracam, bo hmm.... coraz mniej trawię bezpośrednie indukowanie prawie że pełnych klasycznych fraz w rocka. Ale jest ktoś taki jak Jon Lord, a jego solowe płyty błyszczą do tego stopnia, że sobie mogę podarować wszystkich Parpli łącznie z "Child In Time" - i to bez żalu !
Rozmijamy się co do Evergrey. Od czasu, gdy poznałem opethowską czwórkę doskonałą , czyli "Blackwater Park" (dzieło doskonałe, skończone, zapięte na ostatni guzior i zawierające najwspanialszy growl świata), "Deliverance", zaskakującą "Damantion" no i oczywiście "Still Life" - właściwie niewiele jest mnie w stanie ruszyć z obszarów ciężkich i kutych w metalu. Evergrey przy Opeth wydaje mi się niewiarygodnie infantylnym.
Jest chyba tylko jedna płyta z muzyką ostrą, ciężką w odbiorze i awangardową, która może stać z podniesionym czołem przy Opeth. To norweski Peccatum i jego "Lost In Reverie". Nie biorę tutaj pod uwagę sugerowanego przeze mnie "Perfect Element, pt 1" PoS, gdyż to już danie z innej zwierzyny, choć równie smaczne.
ps: Poleć mi proszę jakieś swoje typy. Jestem otwarty na wszystko, prócz country, rhythm'n' bluesa, rock & rolla, power metalu, soft metalu, neo-proga, disco , opery, operetki i hip-hopu
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Lis 11, 2008 00:55
Ojej, jestes niezle kumaty i chyba ciezko bedzie mi cie czyms zaskoczyc.
Wymieniasz rzeczy co znam lub, ktore sa dopiero na mojej liscie zakupow.
Tak sie zastanawiam..
Znasz moze zespol Present? Belgijski zespol avant-prog owy. 2 pierwsze plyty sa bardzo zjawiskowe. Przynajmniej dla mnie. Ale ostrzegam, ze nie kazdemu sie podoba.
To jest taka lekko "transowa" dosc ciezka jesli idzie o nastroj muzyka. Pianino, bas, berkusja, czasem elektryk. Prawie bez wokalu.
Moim zdaniem to ma dusze King Crimson. Mnie ten zespol bardzo zaskoczyl, aczkolwiek nie da sie tego sluchac na codzien.
Znasz Alice in Chains? Pewnie znasz..
Znasz Kings'X? pewnie znasz...
Evergrey w przypomina mi wczesny Dream Theater. Bardzo cenie plyte Recreation Day.
Nie slucham tego zespolu dosc czesto. Zaluje, bo ostatnio mieli koncert w W-wie, wejscie za ... 15zl (!) a ja przegapilem..
Z progresywnego metalu lubie tez Fates Warning. Znasz? pewnie znasz..
Kojarzysz moze takiego faceta co sie zwie Devin Townsend?
Kanadyjczyk, bardzo plodny. Tworzy w roznych stylach metalu. Slyszalem kilka jego plyt i robi na prawde fajne brzmienie "sciany dzwieku". Mnie sie to bardzo podoba i w najblizszym czasie bede rozkminial tego czlowieka.
Ale ostrzegam, ze wielu starszych sluchaczy progresywnych dzwiekow uwaza jego tworczosc za "halas"....
Power Metal jest na prawde fajny.
Helloween, Edguy, Gamma Ray, Blind Guardian...
Kazdy prawdziwy facet musi od czasu do czasu przywdziac rajtuzy
Ja raz na rok funduje sobie tydzien z power metalem. chodze wtedy w rajtuzach, spiewam falsetem i jestem z tego dumny
Tak na serio to sprobuj pokonac awersje do power metalu i przesluchaj dwuplytowe "Live" Blind Guardian. Na prawde swietny koncert. Plyta "nightfall in the middle earth" jest na prawde strawna...
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Dzięki za Present. Zniosłem Johna Zorna z Naked City, zniosę i to
Nie do wiary, ale KAPITALNA jest samodzielnie słuchana ścieżka dźwiękowa do znakomitej gry "Neverhood" !!
ps: Devina, a jakże, kojarzę. Czasem jest fajnie, czasem zbyt wrzaskliwie. Alice in Chains - jeden z najmniej docenionych zespołów. Śmierć Lance'a (charakterystyczny, drażniący osadzonych gustem w kanonie głosowym - kozi wokal) pozostała właściwie bez echa. "Dirt" w latach 90-tych, to była potrawą obowiązkową. Płyta doskonała, bez słabszego nagrania.
Fates Warning, Dream, Theater, Kings X to muzyka, która mnie nie przekonuje. Z prog-metalu broni się świetnie.. Gordian Knot czy pierwszy O.S.I.
"Jar of Flies" - faktycznie urocza. Pełna zgoda. Przestrzenne brzmienie, kapitalna, oszczędna, wyważona praca gitary i balladowy charakter, ujmują zupełnie. Najbardziej mi odpowiada "Nutschell". Dysocjuję się wówczas od świata na chwileczkę. Nie umiem wyrazić werbalnie, na czym polega siła oddziaływania tego prostego, minimalistycznego dziełka. Coś w klimacie, nastroju - na pewno. A może zawarty w nim smutek jest tak pociągający ?
Relaksuję się właśnie jedyną w miarę znośną płytą Collinsa - "Face Value". Wcześniej przejechałem się numerycznie po Gabrielu. Czy jest tutaj ktoś, kogo zaczarowała bardzo etniczna i ponadczasowa "Czwórka" ?
Fragment z "Kiss of life" jest miażdżący - " Na brzegu oceanu siedzi wielka kobieta, obok leży ciało w piasku. Ciepłem swojej skóry, ogniem swego oddechu, kobieta dmie głęboko. Dmie głęboko w usta śmierci. "
Mordercze, chłodne jak granit, tłumione riffy plus re-we-la-cyj-na perkusja. Mogę tego słuchać w kółko.
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Śro Lis 12, 2008 06:25
ostatnio (tj od kilku lat) wolę Natache, chyba za duzo było swego czasu DEAD CAN DANCE
a z polskich muzykow tylko MOżdzera, Stanko, Pieronczyka, Barona, Jagodz, Kroke, Krakov Clezmerband, preisnera - uznaje no moze cos jescze by sie znalazło ale to juz mniej ważne osoby np lubiane ponieważ poznane, muzyk na koncercie nawet brzmia dosc ciekawie ale na CD juz nie bardzo
przy tej muzyce MITA nie bardzo bym sie zrelaksowała, ale juz przy Metalice napewno Alice in Chance mnie przygnebia
fajne są takie skaldanki jak BUDDHA BARI,IV,IX, MARRAKECH EXPRESS, ORIENTAL FEVER, NOW DANCE ARABIA 2005...- pobudzajace i relaksujace , fajnie sie tego słucha zw z rana, oczywiscie odpowiednio głosno i na w miare dobrym sprzecie lub wogóle
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Śro Lis 12, 2008 09:12
tez czasem slucham sinatry i elli+ troche mniej lub bardziej znanych muzykow z owych czasow, mysle ze ok 20-30 cd tego typu, taka stara piracka kolekcja
Hannibal, to nie przebrnąłbyś przez Mesuggah
Ja też mam z tym problem, ale wciąż próbuję.
Hip-hop nie wchodzi. Polecano mi kiedyś DJ-Shadowa, ale jeszcze się nie zapoznałem. Ponoć to coś z klasą i smakiem.
ps: Monika, a propo Żydów Grających. Słyszałaś Kroke z Nigelem Kennedy ? Perełka !! Ten skrzypek próbował też flirtu z jazzem i nagrał coś dla wytwórni Blue Note, ale rezultat, moim zdaniem, niespecjalny. Chyba Nigel niezbyt dobrze czuje jazz. Aaaa..i jeszcze Cracow Klezmer Band (teraz chyba Bester Band - Tzadik ich przygarnął) - nasza duma krakowska. Awangarda, piękno i folk - CUUDO !
Na relaks świetna jest - znajdziesz ją w nowojorskiej Tzadik Records - "Diaspora Soul" Stevena Bernsteina. Wystarczy zassać z sieci, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie kupuje oryginałów w ciemno
Co do Lisy, sprobuj jej projektu z Klausem Schulze. Nie powinna sprowadzac w rejony Tartaru jak DeadCanDance.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lis 12, 2008 14:13
M i T napisał/a:
Hip-hop nie wchodzi
ok, hip-hop nie
a coś tak doskonałego też nie? - http://pl.youtube.com/wat...feature=related
dla mnie przynajmniej to jeden z najbardziej doskonałych utworów i jedno z najbardziej doskonałych wykonań
proszę zwrócić uwagę na osobliwy taniec palców na fortepianie np. w 5 wariacji (czyli 6 utwór, bo pierwszy to aria)
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Śro Lis 12, 2008 14:27
Kroke z Nigelem Kennedy- oczywiscie znam tę cd, Nigela niejednokrotnie słuchałam na zywo gł. z grupa śmietany, na zywo super, ale na cd juz nie bardzo
Cracow Klezmer Band- oczywiscie słucham i mam wszystkie dotychczasowe cd , Zorn, cage itp tez czasmi zabrzmi ale to juz nie na codzien
"Diaspora Soul" Stevena Bernsteina-sprzedałam ostatnio na allegro, juz mi sie nie podobała
"Co do Lisy, sprobuj jej projektu z Klausem Schulze"- nie wiem o która plyte ci chodzi ale mam w kolekcji wszystkie albo prawie wszystkie, rowniez filmowe, problem w tym ze po pewnym czasie wszystko mi sie nudzi, potrzebuje przerwy i tak chyba jest i z nia
DJ-Shadowa kiedys słuchałam, ale nie pamietam zbytnio
hiphop jest fajny jak słucham go w radio, ale zeby tak słuchac całej płyty
no i Górecki
Szalałem tam ostro powiem Ci jako 28 latek a wokól mnie banda gimnzjalistów zawieszonych jakis smutnych z telefonami w reku robiacymi zdjecia i nie znajacymi tekstów oprócz jednego hitu z ostatniego roku-porazka. Deptałem ich wszystkich skaczac wysoko ile sie da . Juz wtedy byłem na surowym.Bardzo milo wspominam ten wyjazd.Lubie raczej klasykow gatunku nie stronie od dobrego rapu, electro, bluesa .Ale raczej.Kreci mnie energetyczna muzyka zwłaszcza z czarnym rytmem.
Matti poproś Pana Mariusza niech Tobie przesle muzyke hinduska ,może
ona pozwoli Tobie ukoic swój zmęczony umysł,a z Nowym Rokiem pełen sił ruszysz głosic swoje przemyślenia.jako jedyną słuszna metodę,bez autorytetów,Ty i tylko TY.
bardzo dobry soundtrack; ma coś w sobie urzekającego
Generalnie, to nie jest OST. Ten kawalek napisali duzo wczesniej, zanim powstał film The Myst. I to nawet nie jest pierwszy filmy, gdzie tego utworu uzyli. Ale ja go wlasnie na Myst-cie odkrylem
Generalnie, to nie jest OST. Ten kawalek napisali duzo wczesniej, zanim powstał film The Myst. I to nawet nie jest pierwszy filmy, gdzie tego utworu uzyli. Ale ja go wlasnie na Myst-cie odkrylem
ale ja napisałem "soundtrack", a nie "original soundtrack"
"soundtrack" to po prostu ścieżka dźwiękowa, czyli muzyka do filmu; a muzyka ta mogła powstać i 50 lat temu; nie ma to znaczenia
[
"Co do Lisy, sprobuj jej projektu z Klausem Schulze"- nie wiem o która plyte ci chodzi ale mam w kolekcji wszystkie albo prawie wszystkie, rowniez filmowe, problem w tym ze po pewnym czasie wszystko mi sie nudzi, potrzebuje przerwy i tak chyba jest i z nia
O nową. Ciekawa jestem Twojej opinii, i tego w jakim tempie Ci się znudzi
Mamy problem.
aa..ps. mam kupę płyt. Analogowych. Nie nudzą się. Przypadek..?
_________________ licho nie śpi.
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Pią Lis 14, 2008 06:50
licho napisał/a:
O nową. Ciekawa jestem Twojej opinii, i tego w jakim tempie Ci się znudzi
płyta sie nie znudziłą, troche od niej odpoczywam, oczywiscie najlepsza płyta l. gerrard na drugim miesjcu jest Duality, a pozniej A thousand roads, szczerze to nie sadziłam że jeszce cos tak dobrego jak thesilver tree usłysze, najlepsza cd która słyszałam w ostatnim czasie po Pasodoble Możdzera,
pamietam jak sie pojawiła w Polsce przed swietami B. N., byłam skłaonna dac za nia ponad 100 zł, ale inni byli lepsi , ostattecznie nabyłam ja po ok 1/2 roku po normalnej cenie rynkowej
najlepsza, najważniejsza muzyka w moim dotychczasowym zyciu taka do ktorej zawsze sie wraca, chociaz czasami sie od niej troche odpoczywa
1. Możdżer- Piano, The taime,
2. Dead can dance- spiritchasen, Into fhe labirynth
3. l. gerrard - the silver tree, Duality
4. Natacha Atlas - ayeshteni, halim
5. Coltrane - Blue train
6. Davis - Kind of blue
5. jagodzinski, Mirabassi trio (z fortepianem na okładce)
6. Preisner - Damage, Rouge
7. Stanko - Soul of things, Suspended night
8. The cracow klezmer band -De profundis, Bereshit
Nooo... Jest kapitalny, prawie jak "PI" tego samego reżysera.
Jak nie lubię teledyskowego montażu, to u Aronofsky'ego był "jak w mordę strzelił". Sprawdził się, ponieważ nie chodziło o czynność z trendu wziętą, a o czysty zabieg artystyczny. No i jeszcze Kronos Quartet do tego.
No, ale film do "niedzielnych" nie należy.
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 14, 2008 20:28
Obejżałem też ten film o AIDS co zapodał Zenon i można powiedziec, że to również ma "posmak toksyczny". Brzydcy chorzy ludzie, choroby i w ogóle. Wg sekretu powinno się unikać tego jak ognia. Ale ile tam było wiedzy biochemicznej! Największe wrażenie na mnie zrobił Stefan Lanka. Gościu ma pojęcie i nawet lepiej mi temat wyjaśnił niż Mullis.
A ja sądzę, że należy jak ognia unikać zjawisk typu secret, NLP, Freud od 1890 wzwyż, tombakopodobnych bzdetów, opukiwania się, hellingera, Foley- owej, Dobroń - owej, huldozapperowej - tak na marginesie.
Wybaczcie - nie mogłem się powstrzymać Nie rozwijam tego w tym zacnym wątku dalej.
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 14, 2008 20:42
Hehe ja tam jestem za równowagą. Ze wszystkiego można skorzystać i u kazdego znalezć coś przydatnego jesli się nie podchodzi bezkrytycznie i zachowuje jakiś tam dystans.
Ostatnio w kółko i na okrągło "Blackwater Park" - Opeth.
Gdy pierwszy raz usłyszałem "Drappery Falls" z tego albumu u Kaczkowskiego na początku lat dwutysięcznych, moje pojęcie o muzyce ostrej i ciężkiej dostało nagłego zawrotu głowy, który po pewnym czasie adaptacji przyjął formę absolutnej fascynacji. Od tak długiego czasu noszę się zamiarem napisania porządnej recenzji tego majstersztyku.
W każdym razie, płyta ta może się odwdzięczyć tylko wówczas, gdy słuchacz wyzwoli się z niemałej ilości stereotypów. M.in.- że dobry głos to koniecznie vibrato, koniecznie czysto, koniecznie w kontekście prostej jak cep melodii.
Próbuję zawsze argumentować w ten sposób - jeśli uważasz growling za coś gorszego, to jak możesz cenić Toma Waitsa, W. Wysockiego czy gardłowe zaśpiewy folkowe ?
W każdym razie, jeśli to jeden z pomników death - metalu, to trzeba jak najszybciej zrewidować podejście do tej muzyki. I może uznać ją za sztukę, za coś wspaniałego - a nie szufladkować i wkładać do stęchłej nierzadko szuflady pełnej pleśni, grzybów i wilgoci.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Sty 22, 2009 13:23
Nic dziwnego
Przy pisaniu lewa reka przesunela mi sie o nieco w prawo
Mialem na mysli szwedzki zespol OPETH o ktorym zreszta byla juz tu mowa.
Zasadniczo to chcialem rozruszac temat - a poniewaz ja i M_i_T lubimy ich tworczosc stwierdzilem ze to bedzie dobry pretekst.
Opeth to progresywny metal, ale nie taki standardowy z delikatnym subtelnym wokalem (Jak w dream theater, queensryche, fates warning czy rush)
Tam najczesciej gosciu spiewa growlem, kompozycje sa dosc ciezki i mroczne, jednym slowem deth'owe
Wiele osob nie jest w stanie przywyknac do konwencji i tym samym docenic zespol.
I ok. Nie kazdemu musi sie podobac taka stylistyka.
Ale nie mowcie ze ta muzyka nie jest ambitna, bo jest. Bardzo rozbudowane kompozycje, wirtuozeria, melodyjnosc, trudne solowki.
Zazwyczaj slucham bardziej subtelnych i lekkich dziweko, jednak od czasu do czasu lubie zapodac cos ciezkiego. I Opeth znakomicie sie do tego nadaje. Ten zespol ma swoj urok.
Szkoda tylko, że koncert w W-wie, na dodatek w "Stodole". Raczej tym razem się nie skusimy, bo kawał drogi, no i jak wracać (nocnym?)?
Byliśmy na koncercie Opeth w Pradze, grudzień 2005 (promowali "Ghost Reveries"), w takiej małej knajpo-piwnicy - REWELACJA! Ale przede wszystkim dzięki temu, że Czesi zupełnie inaczej zachowywali się na tym koncercie - oni naprawdę SŁUCHALI muzyki! Piękne wspomnienia...
Dla mnie osobiście najpiękniejszym Opethowym przeżyciem pozostanie koncert w Chicagoskim Vic Theater w lipcu 2003. Wyobraź sobie stary, podupadający, mroczny teatr, gdzie można muzyki wysłuchać na siedząco. I dwa pełnowymiarowe nietypowe koncerty - najpierw Porcupine Tree prezentujące swoją cięższą, mroczniejszą stronę (ani jednego "spokojnego" kawałku nie zagrli tamtej nocy), a po nich Opeth i "Damnation" W CAŁOŚCI plus 4 czy 5 innych ballad (czyli ZERO mroku)! Ponieważ moja osobista przygoda z Opeth zaczęła się właśnie od "Damnation", to ten koncert był dla mnie niesamowitym przeżyciem.
Dopiero potem powoli zaczęłam przyzwyczajać się do growlingu Mikaela, pragnąc więcej i więcej takich piekielnie pięknych dzwięków
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Sty 22, 2009 14:19
Porcupine tree to fajny zespol, ale nie nawidze ich "spokojnych kawalkow". W wiekszosci jest to jakies takie plumkanie bez wyrazu. W ogole po dluzszym okresie bez PT mam problem by rozrozniac te utworki!
Tak a propos orientujesz sie jak tam z king crimson? Podobno graja teraz w stanach koncerty zgrywajac sie z Levinem i nowym perkusista Harrisonem..
Mam nadzieje, ze nagraja jeszcze jakas plyte, bo The power to believe jest wg mnie jednym z najlepszych albumow ever!
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
uszy więdną tak jak te rośliny podczas eksperymenów jakie robili japończycy
pamiętacie?
death metal ("śmierć"! jak sama nazwa wskazuje) = rośliny więdły
mozart itp = ładnie rosły
myślę, że zdrowy człowiek, który ma jakiekolwiek resztki naturalnego instynktu ucieka od takiego jazgotu gdzie pieprz rośnie bo idzie przy tym się pochorować
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Sty 22, 2009 19:09
Oj, Boze... Taka konwencja..
Goscie od tru metalu zakladaja rajtuzy i spiewaja falsetem o byciu zajebistym, kolesie od wiking metalu spiewaja o skandynawskich mitach a na teledyskach karczuja las, goscie od power metalu to tez falceciarze spiewajacy o jakichs tolkienowskich fantastykach..
I tak dalej i tak dalej.
Szwedzi z Opeth siedza w takiej a nie innej konwencji i juz. Ja tez wole jak on spiewa czysto.
No ale nie zmienia to faktu ze muzycznie wymiataja.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 22, 2009 19:10
Waldek, Iga - mam tak samo jak Wy
ale jestem tolerancyjny i jak mogę zrozumieć, że nie każdy pada z zachwytu nad Wariacjami Goldbergowskimi tak jak ja tak i mogę zrozumieć, że na innych balsamicznie działa heavy metal
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Sty 22, 2009 21:04
Dobra, jedziemy dalej.
Tym razem bedzie bez rykow.
Jeden z moich ulubionych zespolow, jedna z najlepszych grup progrockowych - jednak malo popularna, w cieniu Yes, King Crimson, Genesis, Pink Floyd itp..
Cale Godbluff mozna sciagnac z 4shared. Polecam plyte
Still Life
Wiekszosc fanow uwaza te plyte za najlepsza. Czesto bywa, ze plyta podoba sie dopiero za 10 przesluchaniem. Tak bylo u mnie.
Zajebiscie brzmi puszczona z vinyla
Zenon, zgadzam się w kwestii VDGG! Najlepsze jest to, że "dziadkowie" nadal świetnie się trzymają. Nie wiem, czy byłeś 2 lata temu na ich koncercie (Hammill-Evans-Banton) - coś niesamowitego! Podobno w Bydgoszczy było jeszcze lepiej niż w Krakowie - zagrali wówczas "Still Life"...
Miałam zaszczyt obsługiwać krakowski koncert (jako pomocnik Organizatora i tłumacz) i miałam okazję osobiście poznać tych panów. bardzo mili, sympatyczni, z dużym poczuciem humoru. Hammill jest bardzo ciepłym, uważnym człowiekiem, takie miałam wrażenie. No i skoro jesteśmy na forum żywieniowym, to mogę zdradzić tajemnicę, że panowie całkiem sensowny zjedli obiadek (czego nie można powiedzieć np. o muzykach z Dream Theater, grrrr), a z napojów mieli tylko wodę (żadnych soczków czy koli) i wino, a ze słodyczy - śliwki w czekoladzie (podobno Hammill je uwielbia)
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Sty 23, 2009 13:08 Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
M i T napisał/a:
Zenon, zgadzam sie w kwestii VDGG! Najlepsze jest to, ze "dziadkowie" nadal swietnie sie trzymaja. Nie wiem, czy byles 2 lata temu na ich koncercie (Hammill-Evans-Banton) - cos niesamowitego! Podobno w Bydgoszczy bylo jeszcze lepiej niz w Krakowie - zagrali wowczas "Still Life"...
Mialam zaszczyt obslugiwac krakowski koncert (jako pomocnik Organizatora i tlumacz) i mialam okazje osobiscie poznac tych panow. bardzo mili, sympatyczni, z duzym poczuciem humoru. Hammill jest bardzo cieplym, uwaznym czlowiekiem, takie mialam wrazenie. No i skoro jestesmy na forum zywieniowym, to moge zdradzic tajemnice, ze panowie calkiem sensowny zjedli obiadek (czego nie mozna powiedziec np. o muzykach z Dream Theater, grrrr), a z napojow mieli tylko wode (zadnych soczkow czy koli) i wino, a ze slodyczy - sliwki w czekoladzie (podobno Hammill je uwielbia)
M
Yak, tak, bylem w Budgoszczy.
Jestem wielki fanem VDGG i chcialem isc na oba koncerty, ale ten krakowski byl w niedziele a nastepnego dnia mialem kolokwium wiec...
Bylem w Budgoszczy...
Z krakowskiego mam bootleg
Mnie bardziej podpasowala traklista bydgoska. Zagrali undercover ma i scorched earth, ni i still life ktore Hammill zakonzyl a capella bez mikrofonu.
Po koncercie rozmawialem z taka fajna ekipa starszych stazem muzycznych nerdow i oni mowili, ze po bydgoskim wystepie solowego Hammilla kilka lat wczesniej osoby ktore zostaly dlugo po koncercie zostaly nagrodzone bo Hammill do nich wyszedl i nawet poczestowal winem.
Sporo osob sie nakrecilo i czekalismy dosc dlugo, ale to bylo pewnie zbyt duzo chetnych poza tym nastepnego dnia mieli kolejny koncert.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Sty 23, 2009 13:19
anegdotka:
jeden facet podsluchal ochroniarzy
- co ten zespol gra?
- chyba jakis jazz..
gosciu co relacjonowal zasmial sie, co przykulo uwage ochroniarzy.
Po koncercie jeden z nich jak zobaczyl tego pana powiedzial:
- a jednak to nie jazz. to jakis heavy metal.
Jedyne co mi sie nie podobalo to ludzie ktorzy podlazili na kilka metrow od sceny i robili fotki z fleszem telefonami i krecili krotkie filmiki telefonami.
koncert byl w filharmonii, wiec to bylo bardzo wyraznie widac jak ktos schodzi z ostatnich rzedow po schodkach, podchodzi prawie po sama scene, celuje, stryk - zenada.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
VDGG to wciąż muzyka, która opiera się próbie czasu - zwłaszcza brzmienie na "Still Life" i "Godbluff". Cała wcześniejsza reszta też robi piorunujące wrażenie - pod warunkiem jednak, że liczne dysonanse, wycieczki w stronę free, niezliczone podziały rytmiczne, smaczki tkwiące w szczegółach, manieryczny wokal Hammilla i muzyka wcale nie łatwa, wcale nie miła (od pierwszego wsłuchania się) - nie będą barierą nie do przejścia.
Koncert krakowski był wydarzeniem wspaniałym: znakomicie nagłośniony, ze smakiem oświetlony, kameralny występ. Nie znoszę stania na koncertach, wolę usiąść, by lepiej się wsłuchać, a nie bez przerwy przenosić ciężar z jednej nogi na drugą. Najlepiej muzyka smakuje w domu, ale gdy koncert jest nagłośniony zgodnie z moim gustem, można siedzieć na czterech literach i nie czuć smrodu papierochów lub piwa - to dobrze jest jednak ruszyć się z domu. A cholera ! Przecież jako 14-latek słuchałem już Hammilla i jego głos przeszywał flaki na wylot - taki był pełen autentycznych emocji A muzyka ich pozbawiona, jest - lub czesto bywa - tylko i wyłącznie cyrkowym popisem (vide choćby D.Theater).
Niesamowite, kiedy berbeć już dorosły, nagle ma możliwość przeżycia pewnego rodzaju misterium myzycznego z udziałem tak cenionych - i wydawałoby się - odległych osób. Dla mnie, widzieć Hammilla i jego zespół na żywo po tylu latach, jest jak ujrzenie materializującego się ducha z czasów późnego dzieciństwa.
Co do Opeth - mogę pisać na granicy floodowania. Dodam jedynie, że tzw progressive metal jest muzyką dla mnie zupełnie nie do zaakceptowania. Za dużo tam popisów, naleciałości thrashowych, jakies to takie "miętkie"
Opeth nie jest muzyką do zobacz, usłysz i od razu oceń. Tak jak jazz. Człowiek słyszy growling i już myśli, że zaraz diabeł cynadry mu nadzieje na rogi, podczas , gdy Akerfeldt przedstawia historie o życiu - po prostu. O wyalienowaniu, o samotności, ucieczce od męczącego towarzystwa tłumu. Cżesto pojawiają się motywy wyizolowania, odrzucenia jednostki przez społeczność.
Opeth drga od emocji, wibruje dwojakim pięknem. Z jednej strony - aksamitne piękno, wyważone wspaniałe, perfekcyjnie skomponowane partie solowe. Piękny, naturalny, poetycki głos i ta dbałość o KOM-PO-ZYC-JĘ. A z drugiej, potęga przesteru, masywna ściana kapitalnie współgrających riffów i growlingu, którego jakość jest klasą samą w sobie. Jest ten ryk, Panie i Panowie, PIĘKNY. Jest doskonałym środkiem do wyrażania trudnych myśli, jest to zmetalizowany Wysocki czy jak jest w istocie - stanowi pochodną folkowych zaśpiewów gardłowych rodem - chyba z zakaukazia. Nie słyszałem nikogo, kto by dysponował takim majestatycznym, wręcz królewskim "rykiem". To już nie jest heavy metal, to jest ZJAWISKO w historii muzyki. Fuzja dwóch światów muzycznych, jaką prezentuje ten szwedzki zespół, to miód na moje zmęczone tymi czasami uszy. Ciekawe, że są osoby, które w tej muzyce nie potrafią usłyszeć naleciałości jazzowych, podobieństw do wczesnego Andy Latimera, wtrętów klasycznych. A to wszystko zatopione w tak doskonale smutnej i tak przepotężnej muzyce. Ich dwie ostatnie płyty zjednają sobie nawet kilka nastolatek lub nastolatków. Na mnie już nie robią wrażenia. Brak tam tego ..no nie wiem - fatalizmu, szczerości, dramatu, masywności. Nie widzę już oczyma wyobraźni pękających wielkich gór lodowych, tak jak w trakcie odsłuchu choćby "Deliverance".
ps: Uwielbiam muzykę, która nie podoba się "z kopyta", od razu. Ta wylatuje z umysłu szybciej niż życie z żołnierza. Prawdziwa sztuka każe się "rozbierać" krok po kroku. Potem już jest raczej więź nierozerwalna.
T.
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Sty 23, 2009 19:25, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 23, 2009 19:22
MiT - gadasz o tej muzyce, jak niektórzy spece o winach
a tu trzeba prostych słów używać i tak jak Marek Konrad mówi o winie - dobre wino to takie, które nam smakuje; that's it
takimi tyradami na pewno do heavy metalu byś mnie nie przyciągnął
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Sty 23, 2009 20:26 Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
M i T napisał/a:
Hannibal, ale wazne, ze Tomek m.in. takimi "tyradami" sobie mnie "przyciagnal"
Ja tez lubie takie analityczne podejscie do muzyki.
Ale w kilku kwestiach sie nie zgadzam.
Jaki jest wasz stosunek do Dream Theater?
Kiedys na zajrzalem na forum VDGG, byl tam taki temat:
"zacne zespoly i ich marne plyty"
Jeden z pierwszych wpisow brzmial:
"dream theater - wszystkie plyty"
na co odpowiedz zalozyciela tematu brzmiala:
"stary: mialy byc zacne zespoly"
Generalnie nie wiem czemu ale w srodowisku muzycznych nerdow modne jest obnoszenie sie z brakiem sympatii do Dream Theater.
A ja ich lubie I co z tego ze sa efekciarscy?
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Wiele razy próbowałem muzyki Dream Theater. To, co ewentualnie się broni, tkwi raczej w epizodach, nawet w kilkunastu sekundach jakiegoś nagrania. Chętnie zrobiłbym montaż z takich fragmencików.
Krótki etap fascynacji był. Głównie umiejętnościami muzyków, szczególnie swobodą techniczną Pietruchy. Ale... mimo wszystko, Portek gra ociężale, Azjata raczej mało słyszalny, ale Ser po prostu kładzie wszystko na łopaty swoim wyjącym głosem. Gdyby ograniczył się do bycia w "środkowych rejestrach" - jego głos byłby chociaż podobny do Georga Michaela. Niestety, facet nie zna swoich ograniczeń i po prostu wyje. A jak już zapędzi się w wycie, to nagranie zaczyna się rozmywać, kompozycja się gubi, wszystko się ślimaczy i rozpełza w szwach.
Petrucci, kiedy jest liryczny, leje się cukier nie do zniesienia. Gdy gra "w rytmie", jest dobrze, mocno, dynamicznie, swobodnie - ale jak zaczyna sypać nutami jak z rozprutego wora, to brzmi to jak dobrze i bardzo szybko zagrana wprawka. Ta szkoła wirtuozerskiej gry na gitarze i te brzmienia gitary mi nie leżą. Wolę minimalistyczne podejście, granie z wyczuciem, z uczuciem - tak, by każda nutka była niezbędna. Wolę gilmour -owe podejście niż np. holdsworth - owe. Steven Wilson gra - w moim przekonaniu - z wyczuciem, David Gilmour, Mickael Akerfeldt, Andy Latimer itp. itd.
ps: Zenon, faktycznie - zbyt surowo oceniłem "Ghost Reveries". Ostatnia zaś - jak pisałem - klapa. Oczywiście, poza fragmencikami, epizodkami, frazkami.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Sty 23, 2009 21:05
Camambert to rzeczywiscie najslabsze ogniwo dreamow.
Ale nie przesadzajmy.. nie spiewa az tak fatalnie.
"Images & words" to chyba najlepsza wokalnie plyta.
Jakos po awake bodajze on mial chorobe, kiedy duzo wymiotowal i to podobno rozwalilo mu glos. Dopiero niedawno zaczal sie na koncertach wyrabiac.
Kupilem kiedys oficjalny bootleg z 2000 - traklista wysmienita, same moje ulubione utwory.
Falszowal tak, ze nie dalo sie tego sluchac, po prostu glos mu siadal.
Jak koledze opowiadalem - to nie wierzyl ze moze byc tak zle jak relacjonowalem, myslal ze koloryzuje. Ale jak mu puscilem - stwierdzil ze i tak jestem dyplomatyczny.
Sprzedalem to ze strata na allegro.
Zapodalbym fragment, ale nawet nie kopiowalem takie to marne bylo.
Tak czy inaczej kilka rzeczy im sie udalo. I&W, Scenes from the memory. Lubie tez awake i debiut.
W zeszlym roku bylem na koncercie w W-wie i Seru spiewal przyzwoicie.
Scenes from the memory jest jedna z moich ulubionych plyt.
Moglbys mi polecic Tomku jakies fajne zjawiskowe zespoly? Masz niezly (bo zblizony do mojego ) gust i dluzej w tym siedzisz.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Warto Zenon odnotować. To grupa, która nagrała niesamowicie zwiewną brzmieniowo, przepiękną, wysmakowaną, bardzo stonowaną instrumentalną płytę "Absencen". Nie znam żadnej innej, stąd polecam właśnie tą. Zespół zjawiskowy nie jest, bo pewnie inni już TO gdzieś tam grali. Prodigy jest zjawiskowy, ale to nie moja muzyka
Z mocniejszych, ale też mocno awangardowych i ambitnych pozycji, polecam również grupę Peccatum, ale pod warunkiem, że będzie to TA płyta - "Lost in Reverie". Smakuje z każdym przesłuchaniem coraz bardziej. Wielka, naprawdę wielka i nieprzystępna muzyka ! Nie da się do niej za czesto wracać, zupełnie jak do filmu "To nie jest kraj dla starych ludzi", bo jak ten GENIALNY obraz Coenów, mocno obciąga nastrój.
T.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Sty 27, 2009 21:24
M i T napisał/a:
"To nie jest kraj dla starych ludzi"...
Jak ja lubię ten film Oglądałam go kilka razy .
Oglądałam tez niedawno,równiez z Javierem Bardem film "Vicky Cristina Barcelona" -świetny
Zenon, znasz takiego gitarzystę - z gatunku tzw. "wymiataczy" - Jasona Beckera ? Jako pierwszy zagrał jakiś tam kaprys Paganiniego. Ja tam nie przepadam za gitarowymi onanistami, ale trzeba przyznać, że czasem chętka mnie bierze, by pokatować się takim streamem nutek.
Ale wracając do Beckera. Wiesz, co się z nim stało ? To straszne.
Tomek
ps: Zabrałem się za mało znany w Polsce, za to doceniony w Państwie Nadzoru Orwellowskiego, czyli w Anglii - projekt jazzujących dj-ów SKALPEL. Zanosi się na niezłą ucztę, bo panowie mają coś, czego tak mało - dobry GUST.
ja tam roznej muzy slucham.latwiej mi powiedziec za czym nie przepadam-to metal, polski hip hop,disco polo czy muza niskich lotow przykladowo doda(piosenka katharsis jedna jakas jej sensowna).oczywiscie zawsze perelki w kazdym gatunku sie znajda-i jedna taka ktora wysowa mi sie na pierwszy plan to discopolowe "jestes szalona" Boys'ow
na wstepie-moja ulubiona piosenka to Reamonna "supergirl" swietny tekst muza i teledysk.moze nie jest to muzycznie jakies wybitne dzielo no ale jest to piosenka ktora zawsze poprawi mi humor swietnie oddaje moja nature i ogolnie jest taka "wyzwalajaca",daje mi poczucie takiej wewnetrznej wolnosci.
ostatnio po glowie leci mi lady gaga "love games" , ne yo "closer"
Aguilera "get mine get yours" http://www.youtube.com/watch?v=DDyPYh3xBh8
Michael Buble "You don't know me" http://www.youtube.com/watch?v=vCEbMZR__i8 - z Georgem Michaelem moje 2 ukochane meskie glosy :d
Garbage "Milk" http://www.youtube.com/watch?v=Q35-2Bj7DV8
Kelis "Good Stuff" http://www.youtube.com/watch?v=ce3c4uGew3A
rolling stones "anybody seen my baby"
a tak to tatu, tha cardigans, renne olstead ( http://www.youtube.com/watch?v=nE-fFDxKbPw ----- http://www.youtube.com/wa...feature=related ..... ma cudny glos),christina aguilera(dirty,can't hold us down)shakira,shania twain,britney spears,norah jones,diana krall,nelly furtado(say it right),james blunt,celine dion,rihanna,sugababes("stronger"),depeche mode ("only when i lose myself" "freelove"),atb("I don't wanna stop"),texas(summer son), aerosmith (crazy,cryin,i don't wanna miss a thing),duran duran (come undone),roxette,duffy(stepping stone),neneh cherry(woman),Sinead 'O Connor( Nothing Compares 2 U),The Sundays (Wild Horses),Savage Garden ( To The Moon And Back,I Knew I Loved You,Truly Madly Deeply),Michael Jackson (They Don't Care About Us,Heal The World,earth song,billie jane),Beyonce (Me, Myself, and I),Sheryl Crow, Katie Melua...
z takich relaksujacych to cos klimaty bliss "wish you were here"
ogolnie pelno tego- nie sposob wszystko wymienic.klimaty typu 50 cent (ayo technology),timberlake (sexy back) tez lubie,no i oczywiscie stare Coolio - Gangsta's Paradise itd.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 07, 2009 20:45
dla mnie ostatnio głos Elli Fitzgerald rulez!
dzięki last.fm poznałem wielu fajnych młodych wykonawców, jak np. Annę Terhneim - http://www.youtube.com/watch?v=janU5AbJ9EA
Amber Claire ("At seventeen"), Emiliana Torrini, Sophie Milman, Sarah McLachlan ("Blackbird")
jeśli chodzi o Arethę Franklin to dla mnie najlepszy jest "I Say A Little Prayer"
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
oh Sarah McLachlan tez lubie np fallen,river no i oczywiscie angel .ta piosenka blackbird widze ze z filmu "i am sam" widzialam ten film - fajny ale to na cos zwrocilam uwage to na swietna gre dakoty fanning.
reszty poki co nie znam ...na pierwszy rzut youtube najbardziej przypadla mi do gustu z tego co wymieniles anna terhnein.
klasyczna muze taka jak na poczatku jakis link podales tez lubie - ale w sumie jak radyjko wlacze to leci i nie orientuje sie jaki utwor itp ale preferuje takie raczej klimaty romantyczne,spokojne.
a ta elli fitzgerald-nie znalam jej poki co ale jak wpisalam w youtube to widze ze to summertime ktorego linka wyslalam w wykonaniu renne olstead jest jej albo tez to wykonuje.wole wykonanie renne
http://www.youtube.com/watch?v=nE-fFDxKbPw
z "prayer" w tytule uwielbiam madonny "like a prayer"
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 07, 2009 22:19
Abhilasha napisał/a:
a ta elli fitzgerald-nie znalam jej
to mnie zaskoczyłaś
przecież to Pierwsza dama piosenki
posłuchaj sobie "Cheek to cheek" w jej wykoaniu, a usłyszysz ten niesamowity tembr głosu
acha, zapomniałem jeszcze o Madeleine Peyroux, która śpiewa w tym charakterystycznym stylu, co kolejna królowa Billie Holiday
http://www.youtube.com/watch?v=Pl-cVgAU8K8
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Mar 07, 2009 22:22, w całości zmieniany 1 raz
obie piosenki obily mi sie uszy.
jakos nie zachwyca mnie.nie porywa mnie do dalszego zaglebiania sie w jej tworczosc.ma glos,barwe,spiewa bezblednie ale ja jakos nie czuje emocji w tej jej spiewie.jakby to o czym spiewa nie szlo od serca.takie moje odczucia.przynajmniej jak przesluchalam to summertime cos tam jeszcze no i to cheek to cheek.
ale utafilas w moj guscik
Uwielbiam ta piosenke a z teledysku najlepsze scenki to jak jezdzi na tym rowerku no i te w wodzie
Iga [Usunięty]
Wysłany: Nie Mar 08, 2009 14:07
No widzisz Ostatnio wymiekam jak widzę Javiera Bardem
Nie wiem,czy on spiewa-może i sobie tam podśpiewuje,ale jest super aktorem -jak dla mnie
Jak ktoś chce,może sobie go pooglądać
http://tiny.pl/bdg6
nie wiem,czy istnieje jakiś konkurs,w którym byłby do wygrania tygodniowy pobyt z nim ,bo z chęcią wziełabym udział -myślę,że mąż mój by mnie zrozumiał
no w moim typie(te 2 czasno-biale fotki najlepsze) -tzn czarne wlosy ciemna karnacja,dobrze zbudowany ale nie "kark" .jak do tego jeszcze jasne oczy-najlepiej zielone to wymiekam...haha. mi od jakiegos czasu podoba sie z tych mlodszych Ryan Gosling i James McAvoy jak graja.no i jeszcze fajny jest edward norton.musze tez przyznac ze chyba poraz pierwszy uleglam jakiejs zbiorowej "fascynacji" - robert pattison
bardzo mi sie podoba jego postawa sposob zachowania no i wyglad w zmierzchu.tak mrocznie i agresywnie a do tego romantycznie-jak gral na tym pianinie
Jestem maniaczką jesli chodzi o muzykę-to nią się przede wsz żywię-dlatego bedę się dzielić z Wami tym co mam aktualnie na "talerzu".
W tej chwili
http://www.myspace.com/ez3kielmyspace
Zupełnie nie do wiary, ale broni się przed czasem o niebo lepiej niż "DP in rock" ! A przecież brak tu Gillana i Glovera, a jednak to rasowy, znakomicie zaaranżowany hard-rock z wokalami, które kipią potęgą. Ma się wrażenie, że testosteron wylewa się z gardła Coverdale'a. W Whitesnake to taki z niego pudel się zrobił - no i to już w zasadzie muzyka nie dla mnie.
Oklepane, stare, ale jare ....
od kilku dni w radiu trzeszczy
w głowie echem się nosi - wylecieć nie może
a serduszko się raduje - niepoprawna ze mnie romantyczka
http://www.youtube.com/watch?v=LFSfdL5lPoY
Autora klipu - do natychmiastowej psychoanalizy Aczkolwiek ja sobie cenię fotoklimaty tego gościa (Lasse Hoile) - http://www.lassehoile.com/
A co do pierwszej solowej płyty Wilsona ("Insurgentes"), to jest na wysokim poziomie. Znakomity, zróżnicowany przekrój zainteresowań i zdolności tego Wrażliwca. Ostro-słodko, ale bez lukru i bez przesady. Jak na "In Absentia". I jak zwykle - ogromny ładunek emocji. Warto rzucić uchem
A na dokładkę - najbardziej subtelna wersja Wilsona, z ostatniej płyty "Porków". Mam sentyment do tego Wrażliwca :
oba kawałki lubie
ostatnimi czasy youtube zrobiło sie strasznie irytujące - jak się pojawia komunikat że utwór nie jest dostępny w moim kraju przeciez to jakiś rasizm !! no i jeszcze trudno znalezc jakies teledyski bo non stop wywalaja za naruszenie praw autorskich. tez korzystam w zwiazku z tym jak sie wkurze z dailymotion
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 30, 2009 06:19
Iga napisał/a:
http://www.youtube.or/watch?v=1KjpyHX7X-o
"When Linda Creed wrote the lyrics, she was in the midst of her struggle with breast cancer. The words describe her feelings about coping with a terminal illness and being a young mother. She eventually succumbed to the disease and died in April 1986 (at the age of 37), the same month that the single was released."
źródło
Zanim się o tym dowiedziałem jakoś instynktownie podejrzewałem, że coś podobnego musiało być kanwą tej piosenki
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Kenye westa stronger wymiata
z Twoich linkow chilli przypadla mi najbardziej do gustu ta nuta co molarowi-kto by pomyslal ze ma taki dobry gust muzyczny zasysam cala plytke. to z dzisiaj tez fajne...musze przyznac ze w sumie nigdy w taka muze sie nie "zaglebialam" ale jakos nabralam ochoty na takie klimaty.
whitney wiadomo jest cool - moj jej dzisiejszy typ to duet z boską mariah carey
http://www.youtube.com/wa...l&v=EnZvh4iNP2Y
MONO - "Hymn to the Immortal Wind".
Jedna z piękniejszych płyt tego roku. Polecam miłośnikom kanadyjskiego minimalizmu a la GYBE!, a ściślej, ich japońskich przedstawicieli. Jak dla mnie, MONO prezentuje się wyjątkowo okazale na tym albumie - kto wie, czy nie najlepszym w ich dorobku.
Recepta jest bardzo prosta. Brak wokali - raz. Genialnie prosty motyw grany niezwykle spokojnie i zapętlający się - dwa. Nagłe, potężne uderzenie ściany dżwiękowej będące kontrapunktem dla wypracowywanego lirycznego nastroju - trzy. Na opisywanej płycie proporcje wydają się być wręcz optymalne. To nie jest radosna muzyka, ale jej majestat i klimat sprzyjają wielu pożytecznym refleksjom.
Tego rodzaju podejście do muzyki idealnie może być wykorzystane w filmach, czego przykładem jest choćby właśnie GYBE!, których możemy usłyszeć w jednym z najlepszych filmów grozy ostatnich lat, czyli "28 days later" Danny'ego Boyle'a, święcącego obecnie triumfy za "Slumdog".
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Kwi 16, 2009 20:10
Gosc jest zryty jak malo kto.
Swoja droga: w Norwegii to maja jakies lagodne prawo.
Facet jest nazista, podpalal koscioly, zabil kolege.
Dostal najsurowszy wyrok: 21 lat.
Po 11 latach uciekl, ukradl samochod, zdobyl bron. Aresztowali go.
Prokurator wystapil o dodatkowa kare, ale jego adwokat powiedzial, ze on zaluje i chcial tylko zobaczyc sie z rodzina i mu darowali.
A po 16 latach zostaje warunkowo zwolniony
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
are Pomógł: 1 raz Dołączył: 06 Mar 2005 Posty: 744
Rusza - przerażający widok bezmyślnego, płaczącego i całkowicie głupiejącego z zachwytu dla swego "boga" PLANKTONU. I czy stoi przed nimi Jackson, The Beatles, Obama, JP2 czy Hitler, wyraz twarzy planktonu i zachowanie zawsze jest takie same...
Marishka
are Pomógł: 1 raz Dołączył: 06 Mar 2005 Posty: 744
Rusza - przerażający widok bezmyślnego, płaczącego i całkowicie głupiejącego z zachwytu dla swego "boga" PLANKTONU. I czy stoi przed nimi Jackson, The Beatles, Obama, JP2 czy Hitler, wyraz twarzy planktonu i zachowanie zawsze jest takie same...
Dude, ta papuga jest dowodem, ze sie myslisz. Taki street jaz to sposob na odreagowanie emocji. To nie jest tak, ze na tym koncercie jest jakas chołota. Trzeba odreagowac, zeby nie bylo zamieszania w glowie. Pokaż mi "odreagowanych już" ludzi na pielgrzymce u JP2. Nie ma, nie ma, bo tacy pojda gdzie indziej - pojda sie bawić.
A co do sztywniaków: jedynym prezydentem USA z doktoratem byl wlasnie sztywniak. Podczas jego kadencji Stany interweniowaly militarnie wiecej razy, niz za jakielkolwiek innej.
Are, możesz mi muzycznie wytłumaczyć, kto to sztywniak, bo ja Ciebie nie rozumiem ni w ząb. Czy sztywniak to Robert Fripp? Hackett? Może ktoś inny?
Czy trzeba pokazać tors jak Plant i trzepać moszną jak to coś, co kiedyś było Jacksonem, by nie być muzycznym sztywnym? Co to jest w ogóle sztywniactwo? Co to jest luz? Co to za cool-nowomowa? Maglujesz się MTV czy jaką inna vivą? Kuoolfa maść, co za dzień
Molar,
zgadzam sie. I co z tego? Kiedys był nierozpadniety.
MiT,
sztywniak to ktos taki, co uwaza tanczacych ludzi za chołote. Tymczasem jest to z ich strony zwykle - i jak najbardziej pozytywne - harmonizowanie drugiego stopnia rozszerzonej piramidy Maslowa. Odsylam do literatury. Pozniej robi sie z niego taki Ali (10 lat na diecie bogów/rabinow Izraela wcale go nie uzdrowilo) albo inny Romek czy Wojcieh W. Co do "trzepania moszna" to w tym teledysku nie ma tego za duzo a w sam raz, a jak sie zajrzy w głąb siebie, to sie zrozumie, ze tak to juz ludzie maja, tylko nie wszyscy maja sie odwage do tego przyznac. Ci co maja, sa szczesliwi. Ci, co nie, wyrastaja na Ali, Romka albo Wojciecha czy inna poslanke Sobecka.
Are, ale Marishka ma rację. Oglądnij sobie "Obama Deception", to sam zobaczysz. Jest różnica między zachwytem, tańcem, a tłumem wpatrzonym jak w Boga. Kumasz? Widziałem nabożną cześć na wielu koncertach, ale to co gały me zobaczyły na występie Dream Theater, przeszło wszystko. Jakiś gościu walił allahowe pokłony w stronę sceny. Długo to robił. Ja rozumiem, że można i tak, ale jaka jest prawda o takich ludziach? Parker wiedział, gdy porównał wiec faszystowski do koncertu rockowego w "The Wall".
To zawsze jest to samo - AUTORYTARYZM.
Michael Jackson nagrał znakomity popowy album "Dreszczowiec". Potem powolutku zaczął się staczać na dno nie tylko muzyczne. Ostatnio ktoś przerobił "Thriller", by zabrzmiał nowocześnie. Efektem był shit, jakich mało.
Nie no chyba nie powiesz Tomku że plytka "Dangerous" jest do 4 liter ?Jedna z płyt którymi można jak to mówia potestowac dobry zestaw hi-fi.
Ja tam szanuje Jacksona mega za muzyke i to tyle nikt nikomu nie każe jarac się jego odchyłami.Ale koleś nagrał jedne z najlepszych płyt w swoim gatunku i tyle.To klasyk jeśli chodzi o muzyke pop.Po co sie wkręcac w jego prywatne wariactwa, wyrzucam to w tej chwili i słucham tylko jego nut.
No nie jest do , ale ja tam mało popu słucham, a jeśli, to już ewidentne perły, jak pierwsza Sade, "Stars" Simply Red, czy wczesny Talk Talk (bo późniejsze to już coś więcej niż rozrywka) i np. "Thriller" Jacksona-pedofila. Jest tego pewnie więcej.
To mówisz Zenon, że Burzum zaszedł w ambient ??????????? Jak tak, to ja to łykam
Tomek
ps: Behemoth szykują nowy lp o wdzięcznej nazwie "Evangelion". Ciekawe, czy m.in. po to, by wkulvić Nowaka Znowu siem braciszek będzie onanizował z wściekłości
are Pomógł: 1 raz Dołączył: 06 Mar 2005 Posty: 744
Wysłany: Pią Kwi 17, 2009 21:10
M i T napisał/a:
Are, ale Marishka ma rację. Oglądnij sobie "Obama Deception", to sam zobaczysz. Jest różnica między zachwytem, tańcem, a tłumem wpatrzonym jak w Boga. Kumasz? Widziałem nabożną cześć na wielu koncertach, ale to co gały me zobaczyły na występie Dream Theater, przeszło wszystko. Jakiś gościu walił allahowe pokłony w stronę sceny. Długo to robił. Ja rozumiem, że można i tak, ale jaka jest prawda o takich ludziach? Parker wiedział, gdy porównał wiec faszystowski do koncertu rockowego w "The Wall".
To zawsze jest to samo - AUTORYTARYZM.
Michael Jackson nagrał znakomity popowy album "Dreszczowiec". Potem powolutku zaczął się staczać na dno nie tylko muzyczne. Ostatnio ktoś przerobił "Thriller", by zabrzmiał nowocześnie. Efektem był shit, jakich mało.
Tomek
Ja tez mam racje, dude. Co tydzien chodze na Jam session w takim jednym klubie i jak puszczaja cos ze street jazu albo te klimaty, to od razu ludzie staraja sie ruszac jak roboty (cos ala Jackson). Przy czym wcale nie musi to byc street jaz oczywiscie, byle nie cos tak durnego jak Usher itp. Nawet Scooter ("Nessaja") pozwala troche poszalec, chociaz to faktycznie nie jest zbyt gornolotne. Wtedy tez te osoby co wczesniej narkotyzowaly sie RnB siadaja, a ja np wstaje i jestem czesto head dancerem. Wczesniej (kilka lat temu) myslalem, ze to cyrk, oglupianie sie i pajacowanie. Dopoki nie przyszlo mi pewnej pieknej nocy do glowy, ze moznaby troche poszalec, bo taka juz jest ludzka natura (ten 1. i 2. szczebel piramidy wlasnie). Jak dol ludzkiej natury jest zablokowany, to jak chcesz marzyc, zeby gora dzialala? Przeciez chyba jasne, ze tak sie nie da. Wiem cos o tym i nie szanuje M.J. w taki sposob, jak myslisz. Ale talentu nie da mu sie odmowic:
http://www.youtube.com/watch?v=svwwh8m9P9A
On nie tylko wszystko to co jego perfekcyjnie wykonywal. On to stworzyl WSZYSTKO od zera i polaczyl w jedna calasc, przy ktorej ludzie wariowali z zachwytu. I zgadzam sie, ze jest w tym troche autorytaryzmu, ale nie takiego jak myslisz i nie az tyle.
Ostatnio zmieniony przez are Pią Kwi 17, 2009 21:14, w całości zmieniany 1 raz
Nijak Panie Kolego. Dieta ma się do muzyki jak, nie przymierzając, ten szkocki zasyfiony klop z "Trainspotting" do poranka nad Morzem Śródziemnym.
I jeszcze jedno - proszę nie wtryniać mnie do tych sekt fanatyków i betoniarzy z ORMO..uupps..ZOMO.Ech.....miało być OSBO
Jedzenie to nie ideologia. Muzyka to sztuka. A dekadencja? W muzyce jak najbardziej. Bo jest piękna.
Tomek
are Pomógł: 1 raz Dołączył: 06 Mar 2005 Posty: 744
Wysłany: Nie Kwi 19, 2009 08:48
M i T napisał/a:
Jedzenie to nie ideologia. Muzyka to sztuka. A dekadencja? W muzyce jak najbardziej. Bo jest piękna.
Dla niektorych to jest ideologia.
Czy ja dobrze zrozumialem: dekadencja jest piekna?
Piękno muzyki wynika często właśnie z molowych tonacji. Z z drugiej strony, muzyka powinna nieść całą skalę emocji. Muzyka, jak i psychika człowieka, nie może być wykastrowana. Tak się składa, że im bardziej nastrojowo, tym piękniej. Sztuka w moim uznaniu służy głównie (co nie znaczy, że tylko) wyrażaniu uczuć trudnych, kłębiących się gdzieś w oczekiwaniu na narodziny. Tak jest najlepiej, choć radosna twórczość bywa równie ujmująca. Ale czy nie można z pasją opowiadać o trudnych sprawach? Jednak trudno mi się słucha trupiej muzyki, gdzie już wszystko umarło. Bywa tak u wykonawców, których szanuję. Nawet w nieskończenie smutnym utworze powinno być ŻYCIE. Dobrze, gdy artysta nieustannie poszukuje. Muzyka rozrywkowa funkcjonuje u mnie na wąskim marginesie.
Nie lubię przerysowania, nadmiaru, gęstości - dlatego np. barok czy nadmierny patos odpadają. Kilka przykładów:
Ależ mi wspomnień przywołałeś tym utworem... Aż ciarki chodzą... Zakochałam się w Tobie "na zabój" prawie 5 lat temu właśnie dzięki m.in. TEMU utworowi i całej "The Perfect Element"...
I lie awake watching your shoulders
Move so softly as you breathe
With every breathe you're growing older
But that is fine if you're with me
I pledge to wake you with a smile
I pledge to hold you when you cry
I pledge to love you till I die
Till I die
The rays of dawn plays on your eyelids
A sleeping beauty dressed in sun
I will wake you with a smile
I will hold you when you cry
I will love you till I die
Till I die
Till I die
I believe this heart of mine when it tells my eyes
That this is beauty
I believe this heart of mine when it tells my mind
That this is reason
I believe this heart of mine when it cries at time
That this is forever
I believe this heart of mine when it tells the skies
That this is the face of God
I lie awake watching your shoulders
Jak to pięknie, że marzenia się spełniają!
I jeszcze trochę tego melancholijnego piękna i jednego z moich najbardziej ulubionych głosów (i twarzy - jeśli chodzi o muzyków) wszechczasów:
are Pomógł: 1 raz Dołączył: 06 Mar 2005 Posty: 744
Wysłany: Nie Kwi 19, 2009 18:33
M i T napisał/a:
Piękno muzyki wynika często właśnie z molowych tonacji. Z z drugiej strony, muzyka powinna nieść całą skalę emocji. Muzyka, jak i psychika człowieka, nie może być wykastrowana. Tak się składa, że im bardziej nastrojowo, tym piękniej. Sztuka w moim uznaniu służy głównie (co nie znaczy, że tylko) wyrażaniu uczuć trudnych, kłębiących się gdzieś w oczekiwaniu na narodziny. Tak jest najlepiej, choć radosna twórczość bywa równie ujmująca. Ale czy nie można z pasją opowiadać o trudnych sprawach? Jednak trudno mi się słucha trupiej muzyki, gdzie już wszystko umarło. Bywa tak u wykonawców, których szanuję. Nawet w nieskończenie smutnym utworze powinno być ŻYCIE. Dobrze, gdy artysta nieustannie poszukuje. Muzyka rozrywkowa funkcjonuje u mnie na wąskim marginesie.
Nie lubię przerysowania, nadmiaru, gęstości - dlatego np. barok czy nadmierny patos odpadają. Kilka przykładów:
to muzyka dla osoby zle czujacej sie na tym swiecie, dekadencka i błagajaca "niech jutro bedzxie lepiej" albo mowiaca "trudno, ale zyc trzeba". Tymczasem jak sie zjadloby bananka i kaszke gryczana, to by sie podobac przestala
Are, zajebiście wiele rzeczy NIE podoba mi się na tym świecie. Większość populacji mi się nie podoba, ALE w moim życiu, w swojej skórze, czuję się bardzo dobrze. W swoim świecie, albo raczej, w naszym z Marishką - czuję się wybornie. A muzyka jest muzyka. Bananka poleć zakonnicy Słyszałeś o teorii "drugiej rzeczywistości"? Nie, nic z metafizyki !!!!
Jeśli chodzi o mnie, to utwory odwołujące się do ludzkiej WRAŻLIWOŚCI i empatii, a na dodatek wykonane z potężnym ładunkiem emocji, nigdy nie przestają się podobać. Dają dużo do myślenia, inspirują, wzruszają, a to w muzyce cenię najbardziej.
Marishka
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Nie Kwi 19, 2009 19:18
M i T napisał/a:
...Większość populacji mi się nie podoba...
Tak sie zastanowilem jak jest ze mna?
Wiem na pewno, ze sa "osobniki"
ktore lubie, kocham i nienawidze,
natomiast ta "wiekszosc" jest dla mnie chyba "obojetna"
a moze faktyczni "oni" mi sie nie podobaja? 8)
BTW
Jedno wiem na pewno WAS MiT,
co najmniej lubie! :)
.
Swego czasu Genesis - piszę to gdyż ludzie ciągle kojarzą ten zespół z trio, gdzie pierwsze skrzypce grał jeden z najlepszych perkusistów świata, Phil Collins (warto zerknąć uchem na jego jazz-rockowy projekt BrandX"), to był kwintet, którego podporą i spiritus movens (czy jak to się tam pisze) był niejaki Peter Gabriel. Zespół w latach 70-tych stworzył coś na kształt teatru muzycznego, gdzie połączył show wizualny z muzyką opartą na klasyce, rocku, burlesce , a nierzadko także na malutkich elemencikach jazzu. W jego szeregach występował odpowiedzialny za niezwykle oryginalne brzmienie gitar, Steve Hackett - człowiek bardzo ciepły i niezwykle wrażliwy muzycznie. Z perspektywy czasu, twórczość Genesis tamtych lat, już się tak nie broni brzmieniem, ale za to od strony kompozycyjnej.... wciąż MIODZIO.
Gdy grupę opuścił nieoczekiwanie Gabriel, nagrano jeszcze z Hackettem dwa albumy, "A Trick of The Tail", która miała otrzeć łzy po odejściu charyzmatycznego Piotra i przewspaniałą "Wind and Wuthering", prawdziwe ukoronowanie twórczości. Po tej płycie, Genesis opuścił Hackett i Genesis zaczął 'POPIEĆ". Oczywiście to wynik dominacji Collinsa, ale przecież takie "Home by the sea" czy przerażający "Mamma" to kapitalne nagrania. Proste i doskonałe!
Hackett zaczął pod koniec lat 70-tych solową karierę. Oto próbka w postaci finału "Shadow of the hierophont" z zupełnie przepięknego i w moim przekonaniu najlepszego wydawnictwa "Voyage of the acolyte". Jest potężnie jak na Dworze Karmazynowego Króla. I jest monumentalnie, wzniośle, ale nie cukierkowo.
A u mnie zostało z GG "Three Friends". Gentle Giant to zdecydowanie eksperymentalna muzyka oparta o wiele nakładek rytmicznych i melodycznych, które współżyją ze sobą w ramach jakiegoś diabolicznie perfekcyjnego zespolenia.
Co do PF - w sumie nie ma sensu, by się rozpisywać o oryginalności i wielkości tego zespołu. Wracam jednak do nich już coraz rzadziej, chociaż przesłanie jakie niesie choćby "The Wall" jest mi ostatnio bardzo bliskie.
Co jeszcze o Genesis? "Nursery Cryme". Słuchając jej, gdy miałem 12 lat, bałem się autentycznie. Zwłaszcza w trakcie "Musical Box". I w ogóle ta płyta posiada klimat wiktoriański. Sam nie wiem, czemu. Jeszcze wtedy, co dla mnie ważne - Banks nie używał tych , syczących lub piszczących syntezatorków (jak ja nie znoszę partii solowych na piejących klawiszach), zwłaszcza na poly-moogu.
Muszę Cię Zenon zmartwić. Skoro kolesie z neandertalskimi wałeczkami na grubym karku zdobywają tzw. "laski", to Weathers tez ma szanse, choć to cro-magnońskie chuchro. I tak wolę tych drugich. W sumie gość mocno gejowaty.
Zdecydowanie preferuje odsłuch Olbrzyma niż wpatrywanie się, jak ktoś robi z siebie durnia. Emerson swego czasu na scenie prawie onanizował się jakąś przystawką do syntezatora i chciał przewrócić sprzęt. Podobno uzyskiwał w ten sposób niecodzienne efekty dźwiękowe.
ps: Odwołuję "durnia", jeśli był to tylko wynik "wczuwania się" w grę.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Kwi 26, 2009 13:43
Lily Was Here w wykonaniu Dava Stewarta i Candy Dulfer
pamiętam jak miałem jakieś 5-6 lat to ta piosenka leciała bardzo często w radio
nadal lubię tę rozmowę saksofonu z gitarą
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Rossignol Pomógł: 4 razy Dołączył: 20 Lut 2008 Posty: 303
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Kwi 26, 2009 23:15
Lona to jeden z moich ulubionych wykonawcow.
Bardzo inligentny facet.
To co on tworzy to nie jest sztampowy hip hop, to cos z pogranicza rapu i kabaretu.
Poznalem go zupelnie przez przypadek. Przelaczajac kanaly natrafilem na jakis program "hip hopowy" w TV, gdzie jakis wczuty ziom zapodawal kawalki. Pomyslalem sobie, ze w koncu smiech to zdrowie, wiec zostane chwile na tym kanale by sie nieco pobrechtac.
I wtedy puscili "rozmowe z Bogiem".
Wrylo mnie i kupilem debiut lony w ciemno. To byla moja pierwsza plyta hip hopowa w ogole.
To bylo 5-6 lat temu..
Potem dokupilem jeszcze drugi krazek, tez niezly.
W miedzyczasie wydal chyba cos jeszcze, wiec bede musial uzupelnic kolekcje.
Mam kolege ktory z nim rozmawial.
Kolega tworzy jakas muzyke, ktorej za bardzo nie potrafie nazwac. Uzywajac plyt winylowych tworzy z czegos starego cos nowego. Rytm ogolnie szybki, mocne basy.
Nie moje klimaty, ze mniejsza o to.
Kumpel wraz z klkoma innymi amatorami chcieli zrobic impreze w warszawie w klubie.
Chcieli wkrecic w to kogos znanego by przyszli ludzie i by koszty wynajmu lokalu sie zwrocily. Ogolnie imreza non profit.
Dzwonili do wielu polskich hip hopowcow i wszyscy ich wysmiali.
Jedynie Lona zgodzil sie przyjechac i zagrac za darmo - oczywiscie koszt przejazdu i nocleg bylby mu zwrocony, ale nie mialby zarobku z tego.
Do imprezy ostatecznie nie doszlo, ale fakt faktem, ze Lona okazal sie byc porzadnym gosciem i autentycznie nie pozerem.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Rossignol Pomógł: 4 razy Dołączył: 20 Lut 2008 Posty: 303
Wysłany: Pon Kwi 27, 2009 09:14
heh dobrych masz kolegow zeznon
No to teraz inny wykonawca Adam Ostrowski absolwet Lodzkiej akademi muzycznej specjalizacja: skrzypce.
W lutym wydal swoja 10 plyte maja 28 lat. Po mniej wiecej 2 tygodniach na rynku uzyskala status zlotej plyty. W sprzedazy nie przebila tylko U2.
daje moj "ulubiony kawalek" http://www.youtube.com/watch?v=D8cFcs0_Bu8
i 2gi "ulubiony kawalek" http://zarapowana.wrzuta....g/o.s.t.r_-_dom
Oglnie strasznie podoba mi sie jego filozofia zycia. Bylem na jego koncercie energia niesamowita. Dodam jeszcze ze jego studio to kawalek pokoju w bloku.
http://www.youtube.com/watch?v=QJi3Y92skwA tu mozecie to zobaczyc. Oglnie sam robi sobie muzyke i jest cenionym producetem w polsce jak i za granica.
Ostatnio zmieniony przez Rossignol Pon Kwi 27, 2009 11:57, w całości zmieniany 1 raz
Znam osobiście wielu z polskiej scceny
Kolesie na ogół w porządku.Nawet Peja tak na prawde w porządku Rysiek
Kiedyś się piło z wszystkimi whiskacze
Ale to dla mnie już odległe.Bardzo ich cenie wszystkich i dużo im zawdzięczam, poznałem wiele ciekawych aspektów tej kultury dzieki nim a sam ją też tworzyłem.Jednak tryb życia co po niektórych daje dużo do myślenia niestety .I to byłabny jedyna wada tej jak to mozna nazwac subkultury chociaż za nic w świecie nie nawidzę tego określenia .I to by było tyle.tak na prawdę ci prawdziwi to po prostu chłopaki z ulicy prawie do słownie,obyci z wszelkimi przejawami kryminalnej egzystencji( co nie znaczy że to popieram) i nie jeden z nich więcej wie o życiu niż pierwszy lepszy studencina- bez urazy dla studiujacych
Ja akurat wole bardziej hc rap, bo po prostu miałem stycznośc z prawedziwa strona ulicy bardzzo długo, na tym sie wychowałem.Bez urazy dla reszty muzycznie cenie wielu.
to ja dorzucę swoje typy w tym temacie
raz dwa trzy cztery
dodam, że słucham tego panu odkąd pamiętam, a wcale nie jestem wielkim fanem rapu (poza właśnie paroma wykonawcami)
ps. @chill, Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows NT 5.1; SV1; GTB5) - pogadaj z Waldkiem, on Ci powie co należy zrobić w zaistniałej, jakże przykrej, sytuacji
To był post z pracy, i za bardzo nie mogę ingerowac w tego kompa zresztą nie mam takiej potrzeby bo jak jestem w robocie to żadko zaglądam a tym bardziej odpisuję luz blues molar
Wczoraj u Zambrowskiego, późno w nocy, po kolejnej idiotycznej, dobrystycznej i ogłupiającej "Dobronocce" - miałem absolutną przyjemność usłyszeć nagranie z nowego albumu Reni Jusis. Jeśli cała płyta tak brzmi, będzie to jedna z najważniejszych muzycznych transformacji w naszym kraju. Muzyka, jaką Reni teraz proponuje, a co z utworu tego wynika, jest zupełnym zaprzeczeniem dyskotekowo-klubowego miałkiego rodowodu tej artystki.
Tomek
ps: Nowa płyta zwie się "Iluzjon1" i jest grana na prawdziwych instrumentach przez prawdziwych muzyków. Ów piękny utwór zwie się "A mogło być tak pięknie". Ależ jest pięknie, jak najbardziej, proszę Pani. Czekam na resztę.
Ciekaw jestem czy nagral/skomponowal cos wartosciowego, godnego uwagi.
Wiem ze wydal cos solo, nagrywal tez z innymi m.in. z Bozzio (to moze byc ciekawe).
Jestes w stanie cos polecic?
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Tylko ostrzegam, to nie jest prosta muzyka, ktora spodoba sie po pierwszym przesluchaniu.
Tego trzeba posluchac na porzadnym odtwarzaczu, Devin tworzy "sciane dzwieku", genialna sprawa...
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Maj 17, 2009 10:15
Devin Townsend tworzy bardzo rozne rzeczy. Niektore sa swietne, niektore niesluchalne..
Ale na szczescie te niesluchalne sa dokladnie oznaczone.
Te pierwsze linki ktore wkleilem sa za-yeah-biste, jak sie tego slucha na lepszym sprzecie powstaje wrazenie sciany dzwieku, wpada sie w metallowo-ambientowy trans
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 17, 2009 13:42
słowo rzekłem i nie klikam
Ale co ciekawe przeglądałem ostatnio ezoteryczną książkę Leszka Żądło i znalazłem ciekawy fragment o metalu.
Otóż twierdzi on, że taka ciężka i głośna muzyka jest bardzo dobrym antidotum dla dzieci, które mają tłamszących je rodziców. Uwalnia psychikę dzieciaka od zakrzykiwania i umoralniania.
Tak mnie ciekawi czy jakaś prawda i reguła w tym jest? Czy większość "metali" miała rodziców z tendencjami do tłamszenia?
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Maj 17, 2009 14:51
Waldek, sprawdz vaia.
Mozliwe ze ci sie spodoba, ciekaw jestem twojej opinii.
Mysle, ze Mattiemu tez moglby sie spodobac, szczegolnie te klimaty z utworu "for the love of God". Vai stara sie rozwijac duchowo, ale na jakim jest etapie to nie wiem, ale watpie by mial swiadomosc istnienia jaszczurow z 4 wymiaru
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Nie Maj 17, 2009 20:55
M i T napisał/a:
... miałem absolutną przyjemność usłyszeć nagranie z nowego albumu Reni Jusis. Jeśli cała płyta tak brzmi, będzie to jedna z najważniejszych muzycznych transformacji w naszym kraju. Muzyka, jaką Reni teraz proponuje, a co z utworu tego wynika, jest zupełnym zaprzeczeniem dyskotekowo-klubowego miałkiego rodowodu tej artystki.
Tomek
.
Płytę należy potraktować jako debiut-kobieta narodziła się na nowo-to rzadki przypadek,że ktoś potrafi zerwać z przeszłością i zacząć z zupełnie "innej nuty" .
Perfekcyjna wokalistka ,a fortepian ,który dominuje nadaje klasyczne,szkachetne brzmienie tej muzyce.
Jeśli będzie dawała koncerty śpiewając i jednocześnie grając na fortepianie ,to stanie się polską Beverley Craven.
Ogólnie jestem pod wielkim wrażeniem.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 18, 2009 09:27
Waldek B napisał/a:
słowo rzekłem i nie klikam
Ale co ciekawe przeglądałem ostatnio ezoteryczną książkę Leszka Żądło i znalazłem ciekawy fragment o metalu.
Otóż twierdzi on, że taka ciężka i głośna muzyka jest bardzo dobrym antidotum dla dzieci, które mają tłamszących je rodziców. Uwalnia psychikę dzieciaka od zakrzykiwania i umoralniania.
Tak mnie ciekawi czy jakaś prawda i reguła w tym jest? Czy większość "metali" miała rodziców z tendencjami do tłamszenia?
zenon raczej nie ma takich rodziców
ale może, Waldku, taka muzyka to domena osób, które po całości łamią zasady życia zgodnie z rytmem dnia
popatrz na nas - chodzimy spać tak jak Elohim przykazał , no i kawałki, które wrzucasz bardzo mi pasują, a zenona i Tomka działają jak przysłowiowa płachta
a monika.s? słucha rytmów podobnych do naszych, no i też, z tego co widać, nie siedzi po nocach
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Pon Maj 18, 2009 10:13
Hannibal napisał/a:
popatrz na nas - chodzimy spać tak jak Elohim przykazał , no i kawałki, które wrzucasz bardzo mi pasują, a zenona i Tomka działają jak przysłowiowa płachta
a monika.s? słucha rytmów podobnych do naszych, no i też, z tego co widać, nie siedzi po nocach
Hanni zlituj się Czy w wątku muzycznym też masz zamiar pisać ,o której chodzisz spać i o której godzinie inni powinni to robić
Wymiękam już
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 18, 2009 10:17
Iga napisał/a:
Hanni zlituj się Czy w wątku muzycznym też masz zamiar pisać ,o której chodzisz spać i o której godzinie inni powinni to robić
Wymiękam już
nie, nie mam zamiaru tego dalej ciągnąć
odniosłem się li tylko do słów Waldka, że sprawy ze snem mogą mieć tu więcej wspólnego z upodobaniami muzycznymi - that's it
a litować to się nie zlituję, bo póki żyję to piszę to co myślę
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Pon Maj 18, 2009 10:33
Hannibal napisał/a:
a litować to się nie zlituję, bo póki żyję to piszę to co myślę
Pozwól też robić to innym,bo o ile sobie dobrze przypominam,to "straszyłeś" mnie molarem,że On wyrzuci moje posty do kosza bo "blablabla" ,a były całkiem na temat,tylko był jeden szkopół -nie były takie , jakich byś sobie życzył
Zenon, Vai zajął mi całkiem spory kawał czasu, bo myślę, że ponad dwa lata. Dwa lata upajałem się, hołdowałem, bałwochwaliłem i idealizowałem tego rodzaju instrumentalną masturbację. Ale muzyka to doświadczenie, więc czemu nie?
Kilka spraw jest pewnych:
- Vai jest wirtuozem, czy tego chcemy czy nie
- Vai jest koszmarnym kompozytorem, czy mu się to podoba czy nie
- Vai okiełznany przez znakomitego kompozytora, byłby nieocenionym członkiem grupy
- Vai jest bufonem, narcyzem, a jego muzyka - z małymi wyjątkami - jak to ujął kiedyś mój znajomy, to muzyka dla gitarzystów. I tu się zgadzam. Sam trochę gram, więc coś tam w głowie od Vaia zostaje.
- Vai nie jest specem od budowania napięcia, emocji, kultury kompozycji. Jest obliczalny, schematyczny i koncentruje się tylko na swoim instrumencie. Podporządkowuje całą muzykę gitarze, czyli tworzy niejako muzykę instruktażową.
- Vai chwilami mnie porywa, chwilami wzrusza. Najczęściej jednak drażnią te jego gejowskie puszczania oczek, ten cały sceniczny image (wyjątkowy przerost formy nad treścią), ta wymuszona gestykulacja,mimika, wentylator puszczony na scenie z nawiewem od dołu na włosy - kufa, co on jara?!!
- Vai jest wirtuozem, czy tego chcemy czy nie. I ma swój styl. I ma swoje brzmienie. I konstruuje swoje modele Ibaneza (sygnowane, z dziurą na rękę i siódmą wysoką struną)
I ma świra na punkcie opanowania wysokich tonów do perfekcji. I ma bardzo dużo pieniędzy. I jego teledysk do "For The Love of God" jest TOTALNYM KICZEM, a samo nagranie - przepiękne.
- Vai jest muzykiem, którego słucham niezwykle rzadko.
To sa takie jeki ze nawet solo na tej gitarze w ksztalcie X nie robi na mnie wrazenia.
Co do Vaia - zgodzisz sie, ze "Passion & warefore" to najlepsza jego plyta?
Obecnie to jedyny album Steva, ktory moglbym komus polecic.
Jakies Dvd jeszcze warto miec, a tak poza tym to mozna ograniczyc obcowanie z ta muzyka do youtube.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Muzyka do jednego z najlepszych - od czasu arcydzieła "Match point" - filmów Allena - "Vicki Cristina Barcelona".
Całość otwiera stuprocentowy przebój, w kółko ostatnio walcowany przez stacje radiowe. Faktycznie, rewelacja. Prosto i na temat.
Ale najwspanialszy kawałek, jaki wykorzystano, to nagranie, które wykonuje mistrz flamenco - Paco de Lucia., znany wszystkim miłośnikom nylonowych strun.
Po niedzielnym koncercie w Trójce - totalny opad szczeny. Swoiste połączenie starego King Crimson z muzyka spod znaku Tzadika, plus coś jeszcze. Ale przede wszystkim - emocje, klimatyczne pejzaże, piękno i mrok...
Teraz już na spokojnie - słuchanie z CD. Myślę, że Tomek skrobnie coś więcej przy okazji. Ja na razie z braku czasu podaję jedynie link:
Zenon, zalegam z odpowiedzią. Ja też uważam, że "Passion & Warfare" jest najlepszą w dorobku Vaia, ale kompletnie już dla mnie straciła słuchalność - może dlatego, że zrozumiałem, że łatwiej grać szybko niż z sensem. W muzyce muszą być EMOCJE i SENS. Niekoniecznie dyskwalifikuje to kliniczne popisy, ale mają one rację bytu, gdy dotyczą całego zespołu. Weźmy taki Mahavishnu Orchestra - trzy pierwsze albumy to nieustanne "rozmowy" między poszczególnymi instrumentami, co daje piorunujący efekt. Drapieżna, sucho brzmiąca gitara McLaughlina, piekielnie rockowe podejście do skrzypiec, do bólu dokładna , szczegółowa, pierońsko szybka i pogmatwana rytmicznie (typowy fusion) perkusja Cobhama, typowo rockowe linie basu oraz charakterystyczne klawisze Hammera.
Oto próbka właśnie muzyki zespołowej, gdzie każdy jest cholernie wielkim i cenionym indywidualistą. Mahavishnu Orchestra - "One Word" . prawie 10 minut jazz-rocka z piekła rodem.
http://www.youtube.com/watch?v=XU4yAk6qYUs
Molka, przypomniałaś mi nazwisko Rogera Hodgsona. I bardzo dobrze, bo jest co wspominać w temacie naprawdę fajnej, kawiarnianej muzyki. Znaczy się, pisząc Hodgson, mam na myśli nie tylko np. pamiętny "Lovers in the Wind", ale głównie zespół Supertramp.
Pomijając pierwszą płytę - najlepszą od strony artystycznej - reszta jest strawna dla każdego wielbiciela lekkich ballad. Oczywiście, Supertramp nie stronili od bardziej rozbudowanych kompozycji przez całą swą działalność (np. "Fool's Overture" czy doskonały lp. "Crime of the Century") , lecz znani są z materiału lekkiego, nierzadko popowego, co nie znaczy - dla idiotów. Ich pop jest wysmakowany, ich rock jest delikatnie serwowany, ich zadęcia do bardziej ambitnych rzeczy - wystarczająco ulotne, by nie zrazić miłośnika lżejszych formalnie dźwiękowych cudeniek.
a tutaj słynna "Fool's Overture" (okraszona w bezsensowny sposób jakimiś screenami)
http://www.youtube.com/watch?v=qEj46CSJ2zI
Jako 12-latek dosłownie SZALAŁEM na punkcie tego utworu !!!!
No i jeszcze próbka z ich pierwszej, wspaniałej, nieco archaicznie brzmiącej, ale odważnej i chwilami zahaczającej o półkę z napisami jazz, King Crimson, folk itd. Dla regularnych wielbicieli Supertramp pijących przy tym zespole kawę z damą, ta muzyka może być niezłym zaskoczeniem Ta emotikona pasuje jak ulał do 2 minuty 40 sek. nagrania Odjazd.
http://www.youtube.com/watch?v=_2LhCLw1dzU
Z dedykacją dla M.Rourke, mojego nastoletniego "idola"
On to mnie właśnie "natychnął" , przypominając ten przeciętny utwór o GENIALNYM REFRENIE i tych chórkach w połowie. Ram słuchał go sobie, jadąc samochodem w filmie "The Wrestler". Mickey wieeeeelkim aktorem jest, choćby mu całkiem ryło przekręciło !
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Nie Maj 31, 2009 21:45
Tomek ja kocham Supertramp i Rogera, dla mnie Supertramp czy później Roger Hodgson to istna magia , pamiętam czasy studenckie, zamiast wkuwać wiedze potrafiłam przeleżeć godzinami z słuchawkami na uszach rozkoszując się jego cudowną barwą głosu....roger ma już chyba ok. 60 lat i nadal koncertuje, wcale mnie to nie dziwi, jest wybitnie uzdolniony i widać że to co robi sprawia mu ogromną radość co udziela się słuchającym jego głosu.
Ja mam chyba wszystkie ich utwory, a utwór "Fool's Overture" jest faktycznie nieziemski.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Maj 31, 2009 22:08
Zdumiewajace, ale odkrylem u siebie na polce Supertramp "Crime of the century". Kupilem chyba kiedys w promocji, NIGDY jeszcze nie przesluchalem tej plyty.
CD jest dziewicze.
Po skonczeniu pisania tego glupiego postu pozbawie je cnoty
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
are Pomógł: 1 raz Dołączył: 06 Mar 2005 Posty: 744
Nie dość, że film jest pooorywający, to kapitalnie otwiera go cover "Fortunate Son" - tym razem - co rzaaadko się zdarza - bijący oryginał o lata świetlne.
Tomek
ps: No i sami widzicie, że żaden ze mnie siafajdanyrasosista
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Cze 30, 2009 19:29, w całości zmieniany 1 raz
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Śro Cze 17, 2009 18:53
WITAM
Iga to jest kotka , kotki też są niesamowite
POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY
Ostatnio zmieniony przez krzysztof2 Śro Cze 17, 2009 18:59, w całości zmieniany 1 raz
ps: Tu można się spierać, bo nie każdy lubi, gdy dość lekki oryginał zamienia się w gęsty jak smoła kawał transowego ciężkiego i mocno doomowatego grania. Ale ja i owszem.
Jest jeszcze wersja - bardzo oryginalna - polskiego zespołu Quidam. Warto sięgnąć, bo jest cudnie skomponowana:
ps: Nie wiem, czy Quidam zdają sobie sprawę z wagi artystycznej ichniego covera. Dziwne, ten zespół grywał z wielkimi muzykami (Thijs Van Leer, Collin Bass), koncertował w Meksyku..a w Polsce - po prostu, to zespół z Inowrocławia. Nasz kraj dziwnie się zachowuje. Gwoli ścisłości, ta ich wersja miażdży oryginał swoja finezją bardziej niż Tool swoim mrokiem. To niewiarygodne, jak na wiele sposobów można zagrać jedno nagranie. MUZYKA JEST CUDOWNĄ FORMĄ EKSPRESJI CZŁOWIECZEŃSTWA !!
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Jestem ciekaw, co na to powie słuchacz, który nie wie, w jakiej muzycznej niszy siedzą ci sympatyczni i zdrowo wyglądający Grecy.
Ale z drugiej strony, załóżmy, że słuchacz wie z czym ma przyjemność lub "przyjemność" i mimo, że wrażliwy jest na piękno - programowo pewnie uzna, że a feee, a fuuj , a kysz siło nieczysta. I to w języku naszym polskim zwie się kołtunerią oraz zakłamaniem. Ciekawe, ilu bogobojnych zaprzeczy ewidentnemu pięknu tej miniaturki tylko dlatego, że to ...
... Rotting Christ
ps: Swoją drogą, perełka jakich w tej muzyce ze świecą szukać. No i oczywiste jest, że całego splendoru tego dziełka nie usłyszymy, gdyż jakość pliczku jest planktoniczna.
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lip 18, 2009 20:43
Bardzo orzeźwiający jest teledysk do trzeciego kawałka Waldka. Trzeba spuścić żaluzje w pokoju i włączyć na cały ekran teledysk, to działa w upał >30C. Chcę do Polinezji Francuskiej!
A ja odświeżam gorliwie Thin Lizzy. Zespół tworzył nierówne albumy, takie modne wtedy koktajle porządnego, energetycznego hard-rocka z badziewnymi piosnkami, które wnerwiają.
Obronił się w całości tylko "Johnny the Fox". Rewelacyjna, świetnie zagrana, pełna wigoru, króciutka płyta z niezapomnianymi "Johnny the Fox Meets Jimmy the Weed" czy choćby okraszony wspaniałą partią gitary "skaczkowanej" - "Don't Believe A Word".
Z innej beczułki. Przymierzam się do kolejnego podejścia do zespołu Messuggah. Jak dotąd przegrywałem, ale coś mnie gna do tej muzyki, która wydaje się być kompletnie chora, naznaczona szaleństwem, obłędem, ale też jest całkiem inna, kompletnie nie ma tu melodii. Jest tylko ten piekielnie perfekcyjny monolit. Cholera, nie da się przejść bez emocji obok Fredrika Thordendala i jego zespołu. Chyba znów upadnę, nie wytrzymam, wymiąknę, dostanę w zad siedmiostrunową potężnie nisko strojoną, perfekcyjnie graną gitarą, perkusją wymagającą wybitnych zdolności, brakiem partii solowych, wrzaskiem zamiast śpiewu. Aż do następnego razu......a może do następnej płyty? Tak bardzo bym chciał, część mnie chce..
ps: Jeszcze coś w temacie "Meszugi". Zadziwiające zjawisko, na koncerty tej grupy przyłażą wszelkiej maści ludzie. Trzepią bezmyślnie łbami, krzyczą, pokazują jakieś znaki, chleją piwsko i ćmią fajki. To przedziwne, bo gdyby odjąć krzyk wokalisty, muzyka ta miałaby znamiona czegoś na kształt mocno podrasowanego King Crimson. Więc po co przychodzą? Większości z nich Messuggah to to samo, co np. Biohazard, więc wypada przyjść z kolesiami, by pod pretekstem niewątpliwie głośnej muzyki, strasznie pokręconej rytmicznie, pozbawionej cech jakiejkolwiek innej muzyki tzw. "metalowej" - nachlać się, wytrzepać z włochów kurz i zaliczyć kolejną imprezę z biletem w roli dowodu. Ale to popieprzone!! Goście wykonują muzykę diabelnie ciężką w odbiorze, a mimo to, większość usznych kaleków płaci im za bilet z tego względu, bo jest to zespół wpisany w nurt metalowy. Ilu spośród słuchających muzyki tych Szwedów tak naprawdę czuję ich dźwięki wszystkimi zmysłami????? Jak bardzo chciałbym z kimś takim porozmawiać, czegoś się nauczyć...
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Sie 12, 2009 17:27
W ogole nie znam tego zespolu.
na poczatku skojarzylo mi sie z Dream Theater, ale to tylko pierwsze nuty.
Potem nie kojarzylo mi sie z niczym.
Te smyczki kojarza mi sie z soundscapes Frippa /przezterowane/ lub z Lark's tongues in aspic /nieprzesterowane/.
Po 1 przesluchaniu wrazenia pozytywne, zespol ma potencjal.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Znalazłem gościa na YT. Ten Turek mnie rozwalił - ale nie szybkością czy sprawnością, tylko TALENTEM. Nie wiem, jakim byłby muzykiem tworzącym samodzielnie, ale spośród samorodków oblegających YT, wyróżnia się bezapelacyjnie.
Nie jestem zwolennikiem gitarowego oszołomstwa, bo w muzyce cenię głównie emocje, ale do pioruna jasnego - ten chłopaczek tak odtworzył partię Van Halena z "Beat It" Jacksona, że mi normalnie żuchwę zaklinowało!!!
No to próbka szaleństwa. Jeśli ktoś cokolwiek chwyta z gry na gitarze, będzie wiedział, jak wysokiej próby jest ta interpretacja.
Zauważcie, porywające podobieństwo brzmieniowe z oryginałem, znakomite wyczucie dynamiki i rytmu. Dawno nie słyszałem tak doskonałej "podróbki"!
A teraz Ugur zmierza się z jedną z najwspanialszych partii gitarowych w historii muzyki. Tu już same emocje, ból, rozpacz, emocjonalne trzęsienie ziemi i KOMPOZYCJA. Nutki ułożone jak natchnione Zaszczytem jest zagrać coś tak znamienitego tak doskonale. Mimo wszystko jednak nie podołał oryginałowi, który grany przez Gilmoura jest drapieżny jak harpia.
ps: Tenhi odkryłem. Znakomity dark folk z Finlandii - pierwszoklaśne.
are Pomógł: 1 raz Dołączył: 06 Mar 2005 Posty: 744
Wysłany: Sob Sie 22, 2009 23:11
District 9 Soundtrack --- BARDZO polecam!!
Wreszcie znowu jakis film z coolową muzyką. Trochę podobna do
tej z Tears of the Sun, ale to nie to samo jednak. Są cudowne
nutki etniczne. Zresztą sam film tez warto zobaczyc, jest momentami
barodzo błyskotliwy, wręcz rewelacyjny. Warto np. usłyszec, jak robot
podobny do transformarsów dostaje w d*pe z broni snajperskiej
wysokokalibrowej i klnie z anglielskim akcentem: "Fuck!"
Mnie siadły utwory:
01 - District 9
04 - Exosuit
07 - A Lot of Secrets
09 - Wikus Is Still Running
Nooooo are, już mi smaka tym robotem-bluzgaczem narobiłeś.
Olaaaa!!
Dzisiaj obejrzałem sobie Paco w akcji, jak w towarzystwie wyborowych muzyków, wykonuje mój ulubiony kawałek wykorzystany w filmie "Vicki,Cristina,Barcelona"
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Sie 23, 2009 22:28
Primus jest zaYEAHbisty, najczesciej tego slucham podczas sesji.
Idealne polaczenie - zejsciowa muzyka na zejsciowy nastroj.
Porksode tradycyjnie juz puszczam sobie odstatniego dnia sesji.
Utwor oczywiscie znam, super teledysk. Tylko nie za bardzo wiem kto to jest Ryders i dlaczego sie oburzyl..
ps.
Nie wiedzialem, ze sluchasz takich brudnych rzeczy jak PRiMUS
ps2.
Masz debiut Primusa? Nigdy nie widzialem tego w sklepie. W ogole warto sie za tym uganiac? 2 utwory z tej plytki mam na "Annimals should not to act like people"
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 24, 2009 21:47
are napisał/a:
District 9 Soundtrack --- BARDZO polecam!!
Wreszcie znowu jakis film z coolową muzyką. Trochę podobna do
tej z Tears of the Sun, ale to nie to samo jednak. Są cudowne
nutki etniczne. Zresztą sam film tez warto zobaczyc, jest momentami
barodzo błyskotliwy, wręcz rewelacyjny. Warto np. usłyszec, jak robot
podobny do transformarsów dostaje w d*pe z broni snajperskiej
wysokokalibrowej i klnie z anglielskim akcentem: "Fuck!"
Mnie siadły utwory:
01 - District 9
04 - Exosuit
07 - A Lot of Secrets
09 - Wikus Is Still Running
are Pomógł: 1 raz Dołączył: 06 Mar 2005 Posty: 744
Wysłany: Pon Sie 24, 2009 21:56
Waldek B napisał/a:
muza fajna ale omg ten film to tylko dla ludzi o mocnych nerwach
No jest brutalny, ale dzisiaj niestety to normalne. W kazdym razie zbiera doskonale recenzje równo jak leci. Czegos takiego po prostu jeszcze nie nakrecono.
are Pomógł: 1 raz Dołączył: 06 Mar 2005 Posty: 744
Wysłany: Wto Sie 25, 2009 12:53
Waldek B napisał/a:
Are wez poleć mi jakieś jeszcze filmy, które uważasz za zacne. Film był wizjonerski.
Musialbym sie dluzej zastanowic, bo szczerze, to nie przychodzi mi teraz na mysl nic, oprocz Blade Runner, wersja rezyserska. A ksiazka ("Czy androidy marza o elektryczych owcach", Ph. K. Dick) jest jeszcze 100x lepsza i wizjonerska do kwadratu. W ogole wszystko tego autora jest rewelacyjne i przelomowe. Np "Ubik". Lubie tez "Bunt na Bounty" (1984) za rajski klimat. Jesli chodzi o muzyke, to podobna jest w "Tears of the Sun". Film "Królestwo Niebieskie" tez sie fajnie ogląda, odziera z przebrązowienia konflikt katolicyzm-islam.
Jak sobie jeszcze jakies filmy przypomne, to napisze.
EDIT: No wlasnie, jeszcze "Generation Kill" jest ciekawe w podobny sposob, jak "Distric 9". Pokazuje realia tej inwazji, tlumaczy czemu Irakijczycy nie zatrzymywali sie na punktach kontrolnych, czemu cala amerykanska technologia sie tam na niewiele zdaje itp. W kazdym razie ja po obejrzeniu zrozumialem.
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Iga [Usunięty]
Wysłany: Sob Wrz 05, 2009 21:58
Pojawiły się już piosenki Reni Jusis z ostatniej płyty na youtube,ale nie wszystkie,np.nie ma "Ostateczne starcie",ale za to jest ;
http://www.youtube.com/watch?v=pwXSKNF3xwk
Pojawiła się dziś u Podolskiej w TOKFM Hanna Banaszak.
Odtworzono jej wersję tematu przewodniego z płyty Chucka Mangione "Children of Sanchez". Znakomita interpetacja!!! Nie spodziewam się jednak, by takie cacko było promowane przez RMF czy inne "hipermarketowe" stacje nadające shit i badziewo 24h/dobę.
Na żywo - CINEMATIC ORCHESTRA - w tej właśnie chwili, w radiowej "Trójce"!
Marishka
P.S. dżisasssssss... jakie piękności.... i gdyby nie to, że wymyślili ten koncert gdzieś w hali ocynkowni w Nowej Hucie, miast np. w Filharmonii Krakowskiej to siedzielibyśmy teraz z Tomkiem tam, chłonąc to piękno na żywo... eeeeeech...
P.P.S. normalnie ciary po mnie łażą.................
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Wrz 14, 2009 22:46
Żywiołowa muzyka najsłynniejszego Świadka Jehowy :
Co by wam tu podrzucić tym razem...
Uwielbiam ten duet...nie nie, to nie duet- to pełnia
Wprawdzie może bardziej na śniadanie niż kolację-mi smakuje zawsze (moim sasiadom pewnie mniej )
Rodrigo y Gabriela - 'Juan Loco'
Zenon, co do linków: chcesz mnie zamordować?
Ja spośród tzw Nowej Fali Brytyjskiego H.Metalu, przyswajałem z powodzeniem jedynie Ironów, bo reszta tych grup miała dziwaczną i charakterystyczną przypadłość - piejących wokalistów, FATALNE okładki (Maideni też) i paskudniaszcze syntezatory. Coś na kształt casio dla 6 latków. Zbędny patos i komediowy image sceniczny.
Co do Iron Maiden. Do końca życia będę z całą pewnością zdolny stworzyć z ich dyskografii naprawdę mocną kompilację.
Pamiętasz to?
Natomiast, co do Fates Warning. Ja generalnie nie lubię prog metalu, bo metal sam w sobie powinien być progresywny z racji choćby potężnego ładunku emocjonalnego i dużych możliwości wynikłych z zazwyczaj niesamowitych zdolności technicznych samych muzyków.
Ale muzycy z FW udzielali się w dwóch znakomitych muzycznie projektach: OSI oraz instrumentalnym Gordian Knot (wśród nazwisk Steve Hackett, Bill Bruford - słyszysz Bruford?, Sean Malone). Te klimaty właśnie mi odpowiadają bardziej niż FW.
Ja oczywiscie zdaje sobie sprawe z kiczowatosci tego "gatunku muzycznego", ale doceniam pewien dyskretny urok tych kompozycji.
Co jak co, ale sa bardzo dobre wokalnie.
Chociazby linkowana wyzej Avantasia:
http://www.youtube.com/watch?v=5AQ_gD7NxaM
Zwroccie uwage, ze to jest "metal opera" - jest podzial na role i kolesie spiewaja swoje kwestie. Kiczowata stylistyka z jjarmarczno-festyniarskimi wstawkami, ale ma swoje mocne atuty.
Czasem mozna posluchac.
W zyciu kazdego prawdziwego faceta przychodzi taki czas, ze trzeba zalozyc rajtuzy. I Power Metal jest wlasnie idealny na takie okazje!
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Zwroccie uwage, ze to jest "metal opera" - jest podzial na role i kolesie spiewaja swoje kwestie.
A znasz może Ayreon lub inne projekty Arjena Lucassena?
Marishka
Zenon, racja, poważna skucha merytoryczna, ale muzycznie nie do odróżnienia, więc jakoś tak tożsame to wszystko.
Molka, a ta emotikonka to jakoś ma pokazać, że wsadziłaś kijek w mrowisko i że na przekór niby? A właśnie że nie, bo ten Rumun z fletnią Pana, to m.in. rewelacyjny wkład w muzykę filmową, by wspomnieć choćby dwa tytuły: "Picnic at the Hanging Rock" czy "Once Upon a Time in America". Co prawda, np. do drugiego autorem muzyki jest Morricone, lecz partie - CUUUUDOWNE - fletni, gra właśnie Zamfir.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Wrz 15, 2009 15:11
No nie, sa bardzo znaczace roznice.
W NWOBHM nie ma chociazby klawiszy, sa za to najczesciej 2 gitary.
Falset nie jest az tak "gejowski".
Piosenki sa raczej o byciu zajebistym, o jezdzie na motorach etc a nie o elfach i trolach..
Kojarzycie Blind Guardian?
Niby niemiecki power metal, ale nagrali kilka przyzwoitych, dosc progresywnych w sumie plyt.
Z NWOBHM moimi liderami sa Judas Priest, w dalszej kolejnosci Iron Maiden.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Wrz 17, 2009 10:31
A mi ostatnio wpadł w ucho kawałek "Two Birds" Reginy Spektor. Usłyszałem go w ramówce TVN-u.
http://www.youtube.com/watch?v=0oGrwGCRImY
BTW, Regina jest z TYCH, za którymi z grizzlim tak przepadamy
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Pią Wrz 18, 2009 11:08
ja ostatnio zachwycam się dwoma ostatnimi nabytkami:
A poineważ to dzieło Stevena Wilsona i Co. jest trochę inne od poprzednich płyt, cięższe, to pozwoliłam sobie przypomnieć pewne perełeczki z dawnych czasów:
No to się zajeżozwierzowałam się... z okzaji zbliżającego się koncertu we Wrocku, na który nie będziemy się mogli wybrać...
Marishka
P.S. Mam ogromny sentyment do Porków, ponieważ dzięki ich emocjonalnej muzyce zaczęłam wiele lat temu wychodzić z depresji, uczyłam się docierać do swoich uczuć, przezywac je - najpierw przez identyfikowanie się z muzyką, potem poprzez malowanie, pisanie. Odkrycie Porków na nowo, na koncercie jesienią 2002 r. stało się punktem zwrotnym w moim odzyskiwaniu siebie... A dopiero potem pojawił się Tomek
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Wrz 21, 2009 11:43
Bardzo lubie wszystkie powyzsze utwory.
W tym przedostatnim kilka nutek poczynajac od 1:23 przypomina mi pewna polska kompozycje.
Niech to bedzie pytanie konkursowe.
Konkurs gdzie nagroda bedzie satysfakcja i pochwala Zenona.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Zenek, chodzi o ... Edyte Bartosiewicz? Tylko nie kumam jakie to nagranie.
Tomek
POPRAWKA: Teraz mi wlazło inne rozwiązanie. To przecież jak nic Varius Manx Ale tytułu nie pamiętam, bo to tylko Varius Manx - nie słucham ich prawie w ogóle.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Wrz 25, 2009 21:30
a mnie ostatnio w głowie cały czas brzmi "Pavane for Dead Princess" Maurice Ravela
słuchałem RMF Classic i gdy ten kawałek zabrzmiał wiedziałem, że to będzie jeden z moich ulubionych
http://www.youtube.com/watch?v=GKkeDqJBlK8
wg mnie jego motyw przewodni jest niezmiernie zbliżony od motywu soundtracka do filmu "Dług" Michała Urbaniaka
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Paź 02, 2009 22:20
M i T napisał/a:
Zenek, chodzi o ... Edyte Bartosiewicz? Tylko nie kumam jakie to nagranie.
Tomek
POPRAWKA: Teraz mi wlazlo inne rozwiazanie. To przeciez jak nic Varius Manx Ale tytulu nie pamietam, bo to tylko Varius Manx - nie slucham ich prawie w ogole.
tak
tez nie pamietam jaki to ma tytul, ale mniejsza o to
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Lubię tych radosno-marszowo-metallicowych Szkopów.
Coś mi się zdaje, że i oni nie dali sobie wepchnąć bez popitki głodnego kawałka na temat lądowania Apollo
Z jakiego okresu? "Stratosfear", "Ricochet" i "Phaedra" ? Czy z późniejszych? Ja najbardziej cenię ich płyty, kiedy skład brzmiał: Edgar Froese, Chris Franke i Peter Baumann.
Dlaczego tak zdolny facet jak Dariusz Pielaciński zniknął w papce TV?
Pomiędzy udami Dody a szczęką Jaworowicz?
To smutne.
Panie Darku! Jak Pan tam gdzieś jest, niech pan ucapi zębami do krwi, niech Pan nie będzie taki skromny. Ma Pan wielki talent o który pies z kulawą nogą się nie zatroszczy, jak Pan sam o to nie zadba. Wierzymy w Pana!
JW
http://www.daro.midimania.pl/lewa.html
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Czw Paź 22, 2009 21:34
Ha! Dziex. Odwdziecze sie wiec, i napisze, ze widzialam jakis czas temu, ze wklejalas i chwalilas Princa, i pomyslalam sobie, o, ta dziewczyna wie, co dobre.
Dlaczego tak zdolny facet jak Dariusz Pielaciński zniknął w papce TV?
Pomiędzy udami Dody a szczęką Jaworowicz?
To smutne.
E, bez przesady taka muzyka nigdy nie była w modzie. To są rzeczy niszowe, nawet bardziej niż niszowe. Podobnie w papce TV nie gra się muzyki poważnej, a z pewnością jest tam wiele muzyki ciekawszej niż Pielaciński. Właśnie wsłuchuje się w utwory z podanego odnośnika, i muszę przyznać że chyba "kupuję". Bardzo mi odpowiada tego typu muzyka elektroniczna, pozwala na głębokie odpręzenie umysłu.
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Wto Paź 27, 2009 00:18
Nie wiem czy dobrze rozumiem o czym jest ten kawałek ale mam wrażenie że nie tylko bez popitki ci panowie nie dają sobie wcisnąć bajek o lądowaniu na księżycu ale jeszcze wiedzą coś w ulubionym temacie Wladka B
Tangerine Dream - "Invisible Limits" z albumu "Stratosfear" (1976 r)
Musiałbym nieźle przypalić, by móc dać się przekonać, że powyżej opisywany i niedoceniony polski el-twórca, miałby zbliżyć się swą muzyką do poziomu Tangerinów z tego, PODKREŚLAM, z tego okresu (płyty "Stratosfear", "Phaedra", "Rubycon" i "Ricochet")
A tu próbka Tangerine Dream z najlepszego okresu w wyjątkowo pejzażowym, wręcz malarskim wydaniu. Proszę się nie zrażać pierwszymi dość surowymi plamami dźwiękowymi jak z dobrego horroru. W miarę upływu czasu jest bowiem coraz bardziej aksamitnie, cieplutko, łagodnie, kojąco i wykwintnie (choć bywają momenty "zejścia w mrok" lub chłodną elektronikę)...miodzio!!!
ps: Jeśli komuś się spodoba, z pewnością sięgnie po kolejną część utworu. A potem po płyty. Ciekawe, dla mnie bardzo istotne, że Niemcy używali w swej el-muzyce zwykłych instrumentów akustycznych, a zdarzało im się też sięgnąć nawet po takie z ubiegłych wieków. W zestawieniu z dźwiękami programowanymi czy syntezatorowymi tłami, dawały wtedy piorunujący efekt. Teraz też dają radę
Dzięki za przypomnienie Tangerineów, co by nie mówić to muzyka bardzo dobra do słuchania. Nigdy nie byłem fanem, kilka razy słyszałem ale od jakiegoś czasy TD za mną chodziło. Chyba wejdzie na stałe do zestawu muzyki którą lubię.
Ten utwór do dziś wywołuje ciarki, a tego badziewia, które wyprodukowali w tym roku nie da się w ogóle strawić. Szkoda, bo całkiem sensownie się chłopaki zapowiadali.
Marishka
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Czw Paź 29, 2009 19:25
Nie znam ich muzyki, tylko słyszałem o nich. Ten kawałek jest nastrojowy bardzo. Taki trochę Pinkflojdowy.
Słuchając tego kawałka od razu przypomniała mi się muzyka Tiamatu, według mnie dużo lepsza.
Hehe, ten kawałek przypomniał mi I rok studiów, gdy chadzałam do małego klubu, gdzie DJ genialnie tworzył ścianę dźwięku i światła (może raczej sześcian ale wiadomo o co chodzi) - tak, że nie potrzebne było żadne wspomaganie do transu. Potem już nie trafiłam nigdzie indziej na tak dobry klimat do transowego tańca.
Ostatnio zmieniony przez Magdalinha Pią Paź 30, 2009 03:35, w całości zmieniany 1 raz
Dawno nie słuchałam Sinead O'connor,dziś usłyszałam w radio "All babies" i myślę,że przez najbliższe tygodnie spacerując sobie, będę słuchała właśnie jej głosu.
Sluchalem ich w podstawowce bedac, tak kolo 4-5 klasy. W tym samym okresie wsrod moich ulubionych zespolow bylo queen, deep purple, genesis (ale z Collinsem na wokalu tylko).
W polowie 6 klasy poznalem grunge i punk, a poniewaz bylo to bardzo "akceptowane spolecznie" to zapuscilem dlugie kudly i walkowalem te prymitywne formy az do klasy maturalnej, gdy zaczalem swa przygode z progresywnym rockiem, ktora trwa do dzis
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Nie Lis 01, 2009 22:52
zenon napisał/a:
W polowie 6 klasy poznalem grunge i punk
Ja mialam chlopaka, ktory byl punkiem, raz sobie zafarbowal wlosy na czerwono, a ze byl blondynem, to po dwoch myciach uzyskal color soczyscie amarantowy
btw, post-punk roxxx
Ostatnio zmieniony przez _flo Nie Lis 01, 2009 22:52, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Lis 02, 2009 20:33
był okres gdzie na studiach miałam takie czerwono pomaranczowe włosy, nawet ładnie wyglądałam z tego co mi znajomi gadali....i lekkie afro jeszcze, bo dawano dawno temu takie afro modne było....
Podobno łączny czas odgrywania tego utworu we wszystkich rozgłośniach radiowych na świecie jest większy niż czas jaki upłynął od momentu jej powstania do teraz.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Lis 04, 2009 21:29
molar napisał/a:
Molka napisał/a:
http://www.youtube.com/watch?v=G_q6j9h2M9Q
Podobno łączny czas odgrywania tego utworu we wszystkich rozgłośniach radiowych na świecie jest większy niż czas jaki upłynął od momentu jej powstania do teraz.
Sluchalem ich w podstawowce bedac, tak kolo 4-5 klasy. W tym samym okresie wsrod moich ulubionych zespolow bylo queen, deep purple, genesis (ale z Collinsem na wokalu tylko).
W polowie 6 klasy poznalem grunge i punk, a poniewaz bylo to bardzo "akceptowane spolecznie" to zapuscilem dlugie kudly i walkowalem te prymitywne formy az do klasy maturalnej, gdy zaczalem swa przygode z progresywnym rockiem, ktora trwa do dzis
no a ja mam tak ze lubie wracac do czegos co jest na prawde dobre....ELO to podobnie jak Supertramp klasyka muzyki rockowej , ta własnie odmiana rocka jest dla moich delikatnych uszu kobiecych najodpowiedniejsza...
Fragment ze studia podczas nagrywania znakomitej "Deliverance".
Tego rodzaju podejście do gitary elektrycznej silnie osadzonej w rockowej hard-klasyce, a jednocześnie wkomponowanej w metalowe ekstrema - bardzo mi odpowiada. Tym bardziej, że w przypadku tych akurat Szwedów, technika jest tak oczywistą sprawą, że rozmowa o niej jest zbędna, zaś kompozycja i emocje - otrzymują zawsze priorytetowe miejsce i za to m. wieloma in. tak bardzo kocham muzykę Opeth.
Jeden z moich ukochanych zespołów wydaje własnie nową EPkę. Masakrycznie słabą jak na mój gust (i na możliwości zespołu). Ale znajdzie się na niej jedna perełka:
Znam to na pamięć, mimo, że "AENIMA" już od dawna nie lądowała w napędzie.
Ja widzę analogię z King Crimson, ale są to mimo wszystko dwa światy. Uwielbiam styl grupy Tool, zwłaszcza z dwóch ostatnich płyt - te ich wspaniałe kompozycje bez partii solowych z ledwo zaznaczono melodyką.
Swego czasu mi się super przy tym malowało dziwne rzeczy...
A ten utwór pierwotnie przewijałam/pomijałam kiedy słuchałam Stupid Dream. Dopiero później doceniłam go na maksa (po pewnym koncercie na żywo, który zrobił n am,nie piorunujące wrażenie) i do dziś jest jednym z moich ulubionych transowych jeżozwierzowych kawałków:
Wiem jeno tyle, ze jest to kultowa sztuka zydowska w oryginale pisana w Jidish (czy jak sie to cholera pisze).
Musze sie na to kiedys przejsc do teatru zydowskiego.
Swoja droga mieszkancom Warszawy polecam ten teatr, bardzo fajna atmosfera i graja sztuki o starej, przedwojennej warszawie , takie, ze czuc ten klimat!
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
bardzo mi się spodobał ten kawałek
wcześniej jakoś na niego nie natrafiłem
napisany został przez Phila Coultera na temat swojego dziecka z zespołem Downa
a to jest wersja Luka Kelly'ego - http://www.youtube.com/watch?v=YTBC7ckTWpo
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
P.S. To właśnie jego syn, Duncan Jones wyreżyserował "Moon", który również mi bardzo się spodobał. To był jego debiut długometrażowy i jest duża szansa, że utrzyma wysoki poziom w następnych filmach sci-fi.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 22:24
Okej, z tej okazji przedstawie moja "piosenke przewodnia" (i prosze o kredyt za szczerosc)
http://www.youtube.com/watch?v=8UoG-xQ9Lqc
W wykonaniu mojego boyfriendos zawsze przywraca mnie do pionu.
_________________ Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
W zasadzie dla mnie na zawsze pozostali zespołem tylko jednej płyty - "Ztraceni w Karpatech". Jest prosta i melodyjna, wpadająca w ucho i taka jakaś... optymistyczna, zabawna
No i to jest właśnie żałosny, śmieszny, do bólu kiczowaty growl. Taki to może na małych dzieciach zrobić wrażenie, ale nie na koneserach muzyki Ja uznaję tylko jeden jedyny i niepowtarzalny growl - Mikaela Akerfeldta. Reszta może się schować w ciemnej norze i nie wyłazić na światło dzienne.
Myślę, że naprawdę trzeba mieć nielada talent by growlować tak, żeby to nie brzmiało śmiesznie, żałośnie czy żenująco. No i tak, żeby słowa można było zrozumieć i żeby ciarki po plecach biegały A jak się to jeszcze czas od czasu połączy z normalnym śpiewem i jak się ma cudowny balladowy głos, to zachwyt (mój) murowany. Stąd właśnie Akerfeldt.
Swoją przygodę z Opeth zaczynałam od spokojnej "Damnation" - bez żadnych growli. Wałkowałam ją aż do bólu i twierdziłam, że za żadne skarby świata nigdy przenigdy nie skuszę się na inne płyty. Ale po jakimś czasie ta jedna płyta przestała mi wystarczać, więc zrobiłam sobie składankę wszystkich spokojnych utworów z całej dyskografii Opeth. I dalej twierdziłam, że nigdy nie dam się namówić na słuchanie growli Mikaela. A potem i tej składanki mi było za mało, więc powoli zaczełam próbować słuchać tych piekielnych ryków. No i wreszcie je należnie doceniłam W dużej mierze właśnie dzięki Tomkowi
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Lis 20, 2009 01:45, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lis 20, 2009 02:01
Posluchajcie Haggarda.
Growl mi sie podoba, choc jest lekko zabawny.
Ale zespolu nie doceniacie?
Chociazby to ile tam jest ludu, ile instrumentow, jakie bogactwo, spiewaja po angielsku momentami po niemiecku, lacina, francuzki, ruski..
Bardzo fajny pomysl na "Beauty and the beast vokal" czyli ten kiczowaty grubasek z operowa diva rozwalajaca swoim glosem szklo..
Generalnie piosenki wyrwane z kontekstu moga nie robic takiego wrazenia jak cale albumy, ktore sa conspektami, opowiadaja jakas historie.
"Awaking the centuries" jest o Nostradamusie, "Eppur Si Muove " o Galileuszu. Tego albumu z 2008 nie znam.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Zenek, ale my go znamy! Mieliśmy kilka płyt bodajże swego czasu i wszystkie chyba wykasowaliśmy. Może Tomek coś skrobnie na ten temat jak znajdzie czas...
Marishka
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Pią Lis 20, 2009 11:04
M i T napisał/a:
A skoro jesteśmy już przy różnych wampirzastych rytmach, to mi się przypomnieli (proszę się nie śmaić)... XIII-wieczni Czesi Lubię ten język
Marishka
Według mnie XIII Stoleti jest jedną z lepszych kapel. Język może trochę śmieszyć ale jak się wsłuchać to brzmi to wszystko bardzo. I co ważne nie udają jakichś anglików czy innych amerykańców. Śpiewają w ojczystym języku i nie mają się czego wstydzić.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Pią Lis 20, 2009 11:05, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lis 20, 2009 12:54
M i T napisał/a:
zenon napisał/a:
Posluchajcie Haggarda.
Zenek, ale my go znamy! Mielismy kilka plyt bodajze swego czasu i wszystkie chyba wykasowalismy. Moze Tomek cos skrobnie na ten temat jak znajdzie czas...
Marishka
Ja to se kupilem oryginaly jak bylem kilka lat temu w Niemczech
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ten bardzo klimatyczny utworek, zresztą mój ulubiony dedykuję wszystkim bez wyjątku forumowiczom a w szczególności moim przyjaciołom: misiowi, flo, Haniemu, Zeniowi, Waldiemu i MIT-om.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Czw Lis 26, 2009 18:22
M i T napisał/a:
Trochę mi się skojarzyło to z I AM KLOOT, nie wiem czemu... Pewnie ich znasz? A tak przy okazji:
hah, a tamto spiewal moj boyfriendos, jak jeszcze byl w bandzie. Troche za duzo o nim gadam ostatnio...
I am klot znam z pracy, w sensie moj kolega czesto to puszcza. Brit indie jest spoko.
Tego drugiego nie znam, zaraz sobie przeslucham,
(...)
_________________ Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
tyle fenomenalnych głosów w jednym...normany odjazd... gdy słysze tam Brucea Springsteena dostaje orgazmu za orgazem
Iga [Usunięty]
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 14:17
http://dl.dropbox.com/u/1...N%20GAIGEBS.mp3
To dla miłośników gruzińskiej nutki
Byłam strasznie ciekawa starych piosenek gruzińskich ,dlatego poprosiłam o taką mojego dobrego kolegę mieszkającego w Gruzji
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 14:35
A o czym śpiewają?
Iga [Usunięty]
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 14:39
ashkar napisał/a:
A o czym śpiewają?
A tego to nie wiem,nie uczyłam się gruzińskiego.Jak tylko będę w kontakcie z kolegą,to zapytam.
No to Violka przypomniałaś mi czasy podstawówki i pierwszy raz kiedy słuchałam ich wcześniejszej "4"... Szczególnie ten utwór wówczas wywarł na mnie ogromne wrażenie, a to dlatego, że był tam taki fajny dźwięk wędrujący z jednego głośnika do drugiego przy "urgent", no i ten saksofon:
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 16:36
Molka napisał/a:
http://www.youtube.com/watch?v=M9BNoNFKCBI&feature=related
jackson taki normalny nie zdezelowany przez rzeczywistosc....
tyle fenomenalnych głosów w jednym...normany odjazd...
ja najbardziej lubię ten specyficzny głos Cindy Lauper
Molka napisał/a:
gdy słysze tam Brucea Springsteena dostaje orgazmu za orgazem
A tu bardzo radosna wspólnota wioślana
I pomyśleć, że pod tym całym show, kryją się lata ćwiczeń, które - jak w poniższym, owocują spektakularnym, elitarnym pokazem - albo też zamieniają się w coś bardziej poważnego. Tego drugiego nie znalazłem w twórczości MrBig, ale przyznać trzeba, że są to fachowcy, rzetelni rockmani i wyjątkowo biegli instrumentaliści.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 18:14
M i T napisał/a:
No to Violka przypomniałaś mi czasy podstawówki i pierwszy raz kiedy słuchałam ich wcześniejszej "4"... Szczególnie ten utwór wówczas wywarł na mnie ogromne wrażenie, a to dlatego, że był tam taki fajny dźwięk wędrujący z jednego głośnika do drugiego przy "urgent", no i ten saksofon:
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 18:16
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
http://www.youtube.com/watch?v=M9BNoNFKCBI&feature=related
jackson taki normalny nie zdezelowany przez rzeczywistosc....
tyle fenomenalnych głosów w jednym...normany odjazd...
ja najbardziej lubię ten specyficzny głos Cindy Lauper
Molka napisał/a:
gdy słysze tam Brucea Springsteena dostaje orgazmu za orgazem
przy tym kawalku mam tak zajebiste wspomnienia ze szok , to były lata 80 te studentów medycyny w Krakowie masakra co sie działo, nawet dokładnie pamiętam swój emige, długie blond włosy pocieniowane do pasa, mocny blond i zawsze na czarno, zajebista bluzka dobrze dopasowana, wąska czarna spódnica mini, szpile...widze to dzisiaj ...raz o mało co nie straciłam życia przy tym kawałku, chłopak wziął mnie na ręce i wygrzmociliśmy razem o parkiet ...boże dlaczego tak zajebiste chwile bezpowrotnie przemijają, ta beztroska życia studenckiego nigdy nie powróci...
Misiek
Czyzbyś miał na imie Andrzej ?? Jeżeli tak to WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO.
wypije za Twoje i forumowiczów zdrówko -nawet zmusze sie do tuczącego winka.
Własnie dolałam gorącej wody ,zeby było mniej kaloryczne i więcej picia.
Specjalnie dla Ciebie zaśpiewa Ci .....M.O
http://www.youtube.com/wa...l&v=EpgXFcNXjBs
btw jak juz tu jestem, to wkleje to, zupelnie bez zwiazku z tematem, ale w zwiazku z "miszczem"
http://www.youtube.com/watch?v=qsLrmC0w8DQ#t=4m34s
o Alice Miller
"..she just dismisses her critiques, and she doesn't engage in any dialog with them, (...) she's such a forceful thinker, she doesn't let anyone get in her way, (...) but the flipside of that is that I see her as quite rigid, and in many cases not very self reflective"
Ostatnio zmieniony przez _flo Nie Lis 29, 2009 19:40, w całości zmieniany 2 razy
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Nie Lis 29, 2009 19:31
M i T napisał/a:
Viola, dobre - ten "Bohemian..." lepszy od oryginału ?
TO JEST RE - WE - LA - CYJ - NEEEEE i ...
..nawet Ty Violka tam jesteś Ukradłaś mi wiosło
ps: Inni też są Nic tylko przypasować. Mistrz as himself też
ja tam jestem? i Ty tez? zaraz włącze jeszcze raz, mnie tez przyszło na mysl by doszukac się więcej osób z forum ale nie włączyłam drugi raz ponieważ miałam telefon...
Tomek
ja tam jestem? i Ty tez? zaraz włącze jeszcze raz, mnie tez przyszło na mysl by doszukac się więcej osób z forum ale nie włączyłam drugi raz ponieważ miałam telefon...
jejku no oczywiście że Violnia tam jest, zapyla na giatrze aż wiury lecą obok Tomka i bruforda tam widze ten okrąglutki w okularkach a ten mama z czerwonymi wlosami i bialymi zabkami to no własnie to nasz admim WJ , nasz misiu slicznym misiakiem jest,ten z rogami to nasz molarek a i hani kucharz tez jest, dwaj seniorzy to ali i kangur i zeniu na pianinku pogrywa....
flo napewno tam jestes, poszukaj siebie...
Ostatnio zmieniony przez Molka Nie Lis 29, 2009 19:51, w całości zmieniany 2 razy
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Nie Lis 29, 2009 20:20
M i T napisał/a:
Koncert ŻYWIOŁAKa w tej chwili w radiowej Trójce
Marishka
brzmi jak polski odpowiednik Arcade Fire
bylam na nich z 4 razy, choc wielka fanka nie jestem,.. no ale bilety za darmoche
Regina temi rencami odprawia czary prawie jak Kate Bush
http://www.youtube.com/watch?v=iydsuzCk4K0
Co ja na to?
W tym przypadku konkretnym, przytrzymam się pierwowzoru, żebym nie upadł.
Który to już kolejny raz słyszę przeciętny, zachrypnięty country-bluesowy wokal.
Nie udzielił mi się szał niestety.
Tomek
PS: od siebie tylko dodam, że jak się ma taki akcent to nie powinno się bezcześcić tak pięknego języka angielskiego, bo mi się nóz w kieszeni otwiera
Marishka
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Wto Gru 01, 2009 00:06
M i T napisał/a:
...Ciekawe, co na to Janis Joplin?! :roll:
Co ja na to?
W tym przypadku konkretnym, przytrzymam się pierwowzoru, żebym nie upadł.
Który to już kolejny raz słyszę przeciętny, zachrypnięty country-bluesowy wokal.
Nie udzielił mi się szał niestety...
Ale przyznasz, ze na tle "skakajacych kukielek"
typu "kwaczorex", czy "chlopaczkow z blokowisk" podbijajacych pileczke,
to jednak jest "COS" :what:
"misie" podobalo, moze dlatego, ze jestem "muzyczny plankton" :hihi:
No i ta przemiana z "utuczonego koc-garkotluka" w "blondi labondzia" :what:
Nie tak latwo z "kaszalota" zrobic "GWIAZDE"! 8-)
.
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Wto Gru 01, 2009 00:10
M i T napisał/a:
...PS: od siebie tylko dodam, że jak się ma taki :razz: akcent to nie powinno się bezcześcić tak pięknego języka angielskiego, bo mi się nóz w kieszeni otwiera :shoot:...
Marishka...
No z tym "jezyczkiem" to jeszcze nic pewnego! :viva: :oops:
Ja wiem, ze dziewczyna pewnie nie rozumiala o czym spiewa,
ale jednak ...... 8-) Kto wie......... moze "po francusku byloby lepsiej"? :oops:
.
Ostatnio zmieniony przez grizzly Wto Gru 01, 2009 00:13, w całości zmieniany 3 razy
Ale przyznasz, ze na tle "skakajacych kukielek"
typu "kwaczorex", czy "chlopaczkow z blokowisk" podbijajacych pileczke,
to jednak jest "COS" .
Przyznaję bez problemu, że w porównaniu do modnego dzisiaj robienia z człeka małpy na potrzeby show, występ ten błyszczy. Tyle, że ja nie śledzę losów tzw. gwiazd telewizyjnych, więc nie znam także historii tego właśnie "przepoczwarzenia".
Ale postaram się dokształcić.
Miś, Ty to chyba jesteś zwolennikiem dobrego, starego - najlepiej czarnego - bluesa. Ja raczej bardziej czuję bielszą - bardziej żwawą, cięższą, bardziej hard - odmianę tej muzyki.
Np. ten blues może se u mnie grać w pokoju bez problemu:
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Gru 01, 2009 20:44
M i T napisał/a:
grizzly napisał/a:
Ciekawe "co napisze Tomek" na TO!!!.
Ciekawe, co na to Janis Joplin?!
Co ja na to?
W tym przypadku konkretnym, przytrzymam sie pierwowzoru, zebym nie upadl.
Ktory to juz kolejny raz slysze przecietny, zachrypniety country-bluesowy wokal.
Nie udzielil mi sie szal niestety.
Tomek
Ale wez tego nie wyjmoj z kontekstu...
A kontekstem jest to, ze dziewczyna jest amatorka, pierwszy raz w zyciu spiewala na zywo przed widownia.
Jakby ja oszlifowac, dac jej odpowiednie kompozycje napisane pod jej mozliwosci mogloby byc bardzo spoko.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Wto Gru 01, 2009 20:47, w całości zmieniany 1 raz
dziewczyna jest amatorka, pierwszy raz w zyciu spiewala na zywo przed widownia.
Ponoć właśnie chodzi o to, że nie pierwszy i że przeszła transformację (m.in. schudła). Jak się ma żenujący akcent w obcym języku, ale dobry głos, to czemu nie zaśpiewać w j. ojczystym? Nie rozumiem osób, które za wszelką cenę chcą kaleczyć cudze języki zamiast pokazać jak pięknie i stanowczo potrafią zabłysnąć w swoim własnym? Po co się uparcie pchać w coś, co nie jest jej mocną stroną, zamiast podkreślać to, co jest naprawdę dobre? Jakaś taka totalna bezkrytyczność wobec swoich umiejętności, czy co?
Jak się nie jest Mariuszem Dudą, Anitą Lipnicką czy tam jeszcze inną Gabą, to nie powinno się tykać angielskiego
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Gru 01, 2009 20:54, w całości zmieniany 1 raz
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Wto Gru 01, 2009 23:41
Język angielski wcale nie jest piękny, a jak ktoś chce słyszeć jak jest bezczeszczony to wystarczy do Angli pojechać.
Zenek, to jest wokalnie nie do przyjęcia. Po prostu nie dała rady.
Janisową lepiej odrobiła, znacznie lepiej.
Tu była żenada i aż podejrzany jest orgazmiczny zachwyt.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Gru 02, 2009 00:16
M i T napisał/a:
Zenek, to jest wokalnie nie do przyjecia. Po prostu nie dala rady.
Janisowa lepiej odrobila, znacznie lepiej.
Tu byla zenada i az podejrzany jest orgazmiczny zachwyt.
Tomek
Wiesz, na zywo to sie czesto inaczej odczuwa.
Mnie sie nie podobalo, pierwsze gorsze, ale ma papiery, moznaby ja oszlifowac.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.