[kleofas]

Czytając wcześniejsze Wasze posty na temat gotowanych jajek i tego że nie trawią się całkowicie w żołądku tylko przechodzą do jelit gdzie są rozkładane przez kilka dni przez bakterie i badaniach na szczurach które jadły własne odchody w celu uzupełnienia enzymów zastanawia mnie jedna rzecz. Jeśli już jemy przetworzone pożywienie (z różnych względów np. w gościach lub na mieście) to czy pewnym wyjściem nie będzie dodanie do takiego posiłku sztucznych enzymów (np. Citropepsin przed posiłkiem białkowym lub tabletki z mieszanką różnych enzymów (m.in. z amylazą jeśli jemy węglowodany))? Szczury żyły tyle samo na obu wersjach (jedzenie surowe i enzymy z odchodów) , więc czy nie jest to chociaż połowiczne rozwiązanie żeby nie szkodzić sobie gotowanym i uniknąć rozkładu gnilnego w jelitach?

[Witold Jarmolowicz]

O ile Citropepsin być może byłby na miejscu, o tyle amylazy wymagają środowiska zasadowego i w żołądku są niszczone.
Co do enzymów, to logicznie rzecz biorąc, sens mają enzymy nie niszczone w kwaśnym środowisku żołądka. Enzymy trzustkowe wymagają środowiska zasadowego.
Być może zwierzętom zjadającym swoje odchody brakowało w pożywieniu jakiś witamin albo w ogóle wartościowego pożywienia.
Roślinożercy z krótkim układem pokarmowym, np. zając, zjadają swoje niezupełnie strawione odchody, żeby jeszcze raz je trawić i wykorzystać do maksimum proces fermentacji błonnika.
Przeżuwacze, takie jak krowy nie muszą tego czynić, ponieważ mają długi układ pokarmowy umożliwiający efektywną fermentację błonnika przez 3 dni.
JW

[Hannibal]

z praktyki wynika, że osoby jedzące obrobione term. jedzenie i biorące przy tym różne enzymy mają większy komfort na żołądku niż bez tych enzymów
podobny komfort występuje oczywiście przy produktach surowych
przypominam to, na co zwracał uwagę dr Howell - aktywność enzymów z surowych produktów ma miejsce podczas trawienia zanim jeszcze kwaśne środowisku w żołądku zniszczy pewną ich część