Nadszedł czas, żeby wnikliwie omówić temat nadciśnienia i wszystkich jego aspektów.
Podręczniki medyczne młócą pianę nadciśnienia samoistnego, bez głębszej refleksji, więc nie pomogą.
JW
Jak podaje podręcznik internisty, tylko u 10% chorych udaje się ustalić etiologię nadciśnienia, które jest określane wtedy jako wtórne, np. spowodowane zwężeniem aorty.
Natomiast u 90% chorych przyczyna nadciśnienia jest nieznana i wówczas nazywamy je pierwotnym.
Substancje obniżające ciśnienie zwane lekami dzielą się na kilka grup
1. Moczopędne
2. Blokery receptorów adrenergicznych alfa
3. Blokery receptorów adrenergicznych beta
4. Blokery receptorów adrenergicznych alfa i beta
5. Blokery zwojów autonomicznych
6. Bezpośrednio rozszerzające tętniczki
7. Hamujące aktywność enzymu przekształcającego angiotensynę
8. Blokery kanału wapniowego
Generalnie ich dokładne działanie nie jest znane.
JW
Naczelną przyczyną nadciśnienia jest określony, nieprawidłowy skład diety, wymuszający przewagę układu sympatycznego, szczególnie w części unerwiającej naczynia tętnicze, czemu towarzyszy nadmierne wytwarzanie katecholamin i innych związków zwężających tętnice, a ponadto wymuszona składem diety przemiana węglowodanów w cyklu heksozowym i spalanie wolnych kwasów tłuszczowych w nadmiernej ilości, zwłaszcza w czasie stressu. Bezpośrednio „winnym” nadciśnienia tętniczego samoistnego jest centralny układ nerwowy, bowiem pogorszenie zaopatrzenia tkanek opisywane w nadciśnieniu, nie dotyczy centralnego układu nerwowego, a związki naczyniozwężające, wytwarzane przez organizm w nadciśnieniu, nie działają na tętnice mózgowe.
Większość leków stosowanych w nadciśnieniu działa przez hamowanie przewagi układu sympatycznego, powodując w efekcie zmniejszenie wytwarzania katecholamin i innych ciał czynnych towarzyszących przewadze układu sympatycznego, zmniejsza ilość glukozy spalanej w cyklu heksozowym , zmniejsza wytwarzanie i spalanie wolnych kwasów tłuszczowych, pobudza cykl pentozowy oraz syntezę i spalanie trójglicerydów, zwiększa w efekcie syntezę cholesterolu i przyspiesza rozwój miażdżycy.
Podobnie działają wszystkie leki i czynniki środowiskowe hamujące układ sympatyczny, bądź pobudzające układ parasympatyczny: beta blokery, glikozydy nasercowe, hormony sterydowe, doustne środki antykoncepcyjne, nadmiar wapnia, witaminy D, witaminy C, niedobór magnezu, czy witaminy B1 , papierosy w dawce powyżej 40 sztuk na dobę, niedobór tlenu (góry, choroby płuc), ciepło, ograniczenie ruchu fizycznego, rzadkie posiłki. Wszystkie te czynniki, przy określonym, niekorzystnym składzie diety, przyspieszają rozwój miażdżycy.
Układ zaopatrzenia w tlen, zwłaszcza tkanek słabo z zasady odżywionych, nie jest dostosowany do przeciętnego obecnego składu diety. Tkanki z zasady słabo odżywione, przy niekorzystnym składzie diety, odżywiane są jeszcze gorzej niż inne tkanki. Czym gorsze otrzymują paliwa, tym więcej potrzebują tlenu, którego nie mogą otrzymać. Są zmuszone do wytwarzania tlenu na miejscu. Jedna gramocząsteczka glukozy (180g) przetworzona na cholesterol, dostarcza 96 g tlenu – to jest 67,2 litrów O2. Jest to ilość bardzo duża zważywszy, iż serce zużywa na dobę w spoczynku około 42 litry tlenu.
Leki i inne czynniki wymienione wyżej zmieniają nadciśnienie chwiejne w nadciśnienie miażdżycowe, gdyż efektem ich działania jest pobudzenie syntezy cholesterolu, także w ścianie naczyń tętniczych. Zdrowa ściana tętnicy nie zawiera magnezu, co świadczy o tym, że zdrowa ściana tętnicy nie spala węglowodanów. Nie zawiera również cholesterolu, a to dowodzi, że zdrowa ściana tętnicy nie przetwarza glukozy w cyklu pentozowym. Zwiększona przemiana glukozy w cyklu pentozowym, wymuszona głównie określonym składem diety i pozostałymi, wymienionymi wyżej czynnikami, które działają tylko w obecności określonej ilości węglowodanów w diecie, jest głównie źródłem tlenu dla tkanek słabo odżywionych, a jako produkt odpadowy (żużel) powstaje w tych tkankach cholesterol.
Przyczynowe leczenie nadciśnienia polega na wprowadzeniu żywienia optymalnego, czyli takiego, jakie w przeszłości ukształtowało zdrowy, uprzywilejowany w stosunku do innych gatunków, gatunek ludzki.
Praktyczne wyłączenie z diety węglowodanów w diecie optymalnej, uniemożliwia powstawanie miażdżycy. Uniemożliwia również rozwój nowotworów złośliwych bowiem dla nowotworów jedynym źródłem energii są węglowodany spalane w cyklu heksozowym, a liczącym się źródłem tlenu – węglowodany przetwarzane w cyklu pentozowym.
W diecie optymalnej na 1g białka o najwyższej wartości biologicznej przypada 3-4 g tłuszczów zwierzęcych i poniżej 0,0212 uncji węglowodanów.
W Akademii Zdrowia Arkadia przebywało w okresie 2 tygodni 175 chorych na nadciśnienie (75-M i 100-K) w wieku średnio 64,2 lat (od 25 do 82), chorujących na nadciśnienie średnio 8,8 lat (od 1 do 36 lat). Chorzy, jako podstawowe leczenie otrzymywali standardowe żywienie optymalne. Systematycznie przyjmowało leki stosowane w nadciśnieniu 152 chorych, pozostali okresowo. Od pierwszego dnia odstawiono leki stosowane przeciw nadciśnieniu u 143 chorych tj. u 82%, od 2-6 dnia odstawiono leki u 10 chorych (6%) u pozostałych w czasie pobytu istniała konieczność podawania leków w dawce średnio o 50% mniejszej od dotychczas stosowanej.
Przy przyjęciu średnie ciśnienie tętnicze wynosiło 203,5/99,8 (od 160/100 do 260/130). Po 11 lub 12 dniu pobytu średnie ciśnienie tętnicze wynosiło 138,4/78,8 (od 105/60 do 190/90). W okresie pobytu ciśnienie skurczowe obniżyło się średnio o 65,1 mm Hg tj. o 32%, średnie ciśnienie rozkurczowe obniżylo się o 21 mm Hg tj. o 21%.
Z ciśnieniem poniżej 150/80 wyjechało 150 soób, wszyscy bez leków stosowanych przeciw nadciśnieniu.Przy dalszym stosowaniu żywienia optymalnego w warunkach domowych technicznie nie jest możliwym zachorowanie na nadciśnienie.
Wyleczenie nadciśnienia miażdżycowego w okresie 2 tygodni nie jest możliwe. Na to potrzeba więcej czasu. Po okresie 2-3 miesięcy, wszyscy chorzy na nadciśnienie z zasady mają ciśnienie niskie, lub bardzo niskie, z wyjątkiem tych nielicznych osób, u których po udarze mózgowym nie nastąpił spadek ciśnienia krwi.
Wśród chorych z nadciśnieniem po 1 lub 2 udarach mózgowych było 15 osób na ogólną ilość 175 z nadciśnieniem i ogólną ilość po udarach mózgowych wynoszącą 118 osób.
U tych chorych średnie ciśnienie tętnicze krwi wynosiło przy przyjęciu 193/111 (od 160/120 do 260/140) a w 11 lub 12 dniu pobytu obniżyło się średnio do 146/84 (od 110/70 do 190/90). Zarówno ciśnienie skurczowe jak i rozkurczowe obniżyło się o 24%. Przez cały okres pobytu 9 osób otrzymywało typowe leczenie farmakologiczne z zaleceniem dalszego stosowania leków w domu.
Wnioski:
1. Przyczyną naczelną nadciśnienia samoistnego jest określony, niekorzystny skład diety.
2. Przyczyną wyższą nadciśnienia samoistnego jest centralny układ nerwowy wymuszający poprawę swego zaopatrzenia kosztem innych narządów.
3. Ważną , pośrednią przyczyną nadciśnienia miażdżycowego są leki stosowane w leczeniu nadciśnienia chwiejnego , inne leki powszechnie stosowane oraz inne czynniki środowiskowe.
4. Żywienie optymalne jest leczeniem przyczynowym w nadciśnieniu samoistnym i miażdżycowym
5. Obserwowany u chorych po udarach mózgowych, u których po udarze nie nastąpił spadek tętniczego ciśnienia krwi, stosunkowo niewielki spadek ciśnienia, może być związany z organicznym uszkodzeniem ośrodków regulujących ciśnienie tętnicze.
lek. med. Jan Kwaśniewski.
Jeżeli cytuje Pan czyjś tekst, należy podawać nazwisko autora.
JW
Ostatnio zmieniony przez Witold Jarmolowicz Nie Cze 21, 2020 08:25, w całości zmieniany 1 raz
A ja myślę ze za nadciśnienie odpowiadają cukry.Jest sporo osób które odżywiają sie nisko węglowodanowo
i pozbywają się nadciśnienia .
Rzeczywiście, u wielu osób zmniejszenie spożycia węglowodanów powoduje obniżenie ciśnienia.
Wszakże są osoby zdrowe, szczupłe, u których zmniejszenie węglowodanów i zwiększenie tłuszczów prowadzi do sukcesywnego wzrastania ciśnienia rozkurczowego w przeciągu 2-3 lat. Charakterystycznym objawem jest wyraźny jego wzrost w pół godziny po spożyciu tłustych produktów, co manifestuje się m.in. odczuciem ucisku, obrzęku w obrębie szyi i twarzy.
JW
Rzeczywiście, u wielu osób zmniejszenie spożycia węglowodanów powoduje obniżenie ciśnienia.
Wszakże są osoby zdrowe, szczupłe, u których zmniejszenie węglowodanów i zwiększenie tłuszczów prowadzi do sukcesywnego wzrastania ciśnienia rozkurczowego w przeciągu 2-3 lat. Charakterystycznym objawem jest wyraźny jego wzrost w pół godziny po spożyciu tłustych produktów, co manifestuje się m.in. odczuciem ucisku, obrzęku w obrębie szyi i twarzy.
JW
Jakie są pańskie wnioski na temat przyczyn takiego stanu?
Chciałbym, żebyśmy wszyscy razem zgłębili problem nadciśnienia poczynając od fundamentu praw hydrauliki, poprzez fizjologię, endokrynologię do psychiki.
JW
Chciałbym, żebyśmy wszyscy razem zgłębili problem nadciśnienia poczynając od fundamentu praw hydrauliki, poprzez fizjologię, endokrynologię do psychiki.
JW
To co Pan opisał powyżej, to zespół Cushinga spowodowany przez niedostosowanie się organizmu do niskiej glikemii, czyli dość częste.
Nie występuje u ludzi, którzy przeszli cały proces adaptacji do LC, KD.
Ci co lecą sobie w kulki i wydaje im się, że można udawać, iż jest się na LC nawet wtedy, kiedy od czasu do czasu zeżre się 400g węglowodanów na dobę kiedy nikt nie widzi, powodują u siebie właśnie zespół Cushinga.
W okresach niskiego spożycia węglowodanów, niezaadaptowany do LC organizm, ratuje się nasileniem glukoneogenezy, a to wymaga zwiększonego uwalniania adrenaliny i kortyzolu przez korę nadnerczy. Stąd obrzęk twarzy i nadciśnienie.
Do diety niskowęglowodanowej trzeba podejść na serio, albo nie zabierać się za to wcale. Jeśli ktoś czuje, że nie da rady, niech sobie odpuści, bo potem jest jęk, lament i obwinianie środowiska niskowęglowodanowców.
_________________ Nullius in verba
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz-Rec Pon Cze 22, 2020 09:00, w całości zmieniany 1 raz
Niewątpliwie zespół Cushinga, czyli nadmierny poziom kortyzolu wyzwala nadciśnienie.
Podobnie działają wszystkie hormony stresu, również wyżej wspominane przez dra Kwaśniewskiego katecholaminy, adrenalina, noradrenalina.
Wszelako żywienie niskowęglowodanowe eliminuje bluesa cukrowego i napady hipoglikemii oraz zmniejsza podatność na stres. Jeżeli już, to incydentalne zjedzenie większej ilości węglowodanów powoduje hiperglikemię rzędu 250 mg/%
Natomiast w/w wzrost ciśnienia diasystolitycznego, rozkurczowego, występuje po spożyciu tłuszczu bez związku ze stresem czy hipoglikemią.
Myślę, że ma to jakiś związek z budową układu krwionośnego i trawiennego, a mniej z układem endokrynologicznym.
JW
Natomiast w/w wzrost ciśnienia diasystolitycznego, rozkurczowego, występuje po spożyciu tłuszczu bez związku ze stresem czy hipoglikemią.
Myślę, że ma to jakiś związek z budową układu krwionośnego i trawiennego, a mniej z układem endokrynologicznym.
JW
Fajnie by było, ale to pobożne życzenia. Nie ma takiej czynności, która nie pobudza układu współczulnego. Tylko nieboszczyk nie doświadcza jego aktywności. Trawienie jest dla organizmu stresem. Można sobie czytać, że podczas posiłku przeważa aktywność przywspółczulnego. Jest to półprawda, bo współczulny też jest wtedy aktywny.
Niskie spożycie węglowodanów nasila lipolizę. Czyż nie dlatego chudnie się jedząc wysokotłuszczowo? Lipoliza jest indukowana przez: adrenalinę, noradrenalinę, glukagon i adrenokortykotropinę, niskie spożycie cukrowców powoduje wzrost uwalniania T3 i T4, co podkręca termogenezę, a wszystko to razem podnosi ciśnienie krwi. Jak się Pan nie obróci, to zadek będzie z tyłu.
Trawienie białka i tłuszczu to wysiłek dla organizmu. Trawienie cukrów jest dziesięciokrotnie mniej energochłonne, chyba że ktoś opycha się cukrowcami jak ciężarna locha.
Pomimo tych "wad" niskowęglowodanówki, organizm szybciej wraca do równowagi, natomiast po wysokowęglowodanowym posiłku powrót do homeostazy nie jest sprawą prostą.
Wzrost ciśnienia spowodowany trawieniem, które jest przecież złożonym procesem mechaniczno-chemicznym, jest sprawą indywidualną i jak w przypadku innych czynności zależy od kondycji organizmu. Dla człowieka o dobrej kondycji nie jest to duży wysiłek, a dla człowieka w kiepskiej kondycji będzie oznaczać wzmożony wysiłek dla układu krążenia. Analogicznie rzecz ujmując - dla jednego przebiegnięcie kilku km to pestka, a drugi po kilkuset metrach nadaje się na oiom.
_________________ Nullius in verba
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz-Rec Śro Cze 24, 2020 17:05, w całości zmieniany 2 razy
Ci co lecą sobie w kulki i wydaje im się, że można udawać, iż jest się na LC nawet wtedy, kiedy od czasu do czasu zeżre się 400g węglowodanów na dobę kiedy nikt nie widzi, powodują u siebie właśnie zespół Cushinga.
W okresach niskiego spożycia węglowodanów, niezaadaptowany do LC organizm, ratuje się nasileniem glukoneogenezy, a to wymaga zwiększonego uwalniania adrenaliny i kortyzolu przez korę nadnerczy. Stąd obrzęk twarzy i nadciśnienie.
Do diety niskowęglowodanowej trzeba podejść na serio, albo nie zabierać się za to wcale. Jeśli ktoś czuje, że nie da rady, niech sobie odpuści, bo potem jest jęk, lament i obwinianie środowiska niskowęglowodanowców.
Grzegorz-Rec napisał/a:
jeśli przyglądniesz się bliżej temu co jedli i jedzą ludzie żyjący bardzo długo, to okaże się, że nie żałowali sobie węglowodanów w postaci miodu, czekolady. Nie ma jednej uniwersalnej diety dla wszystkich.
Ci co lecą sobie w kulki i wydaje im się, że można udawać, iż jest się na LC nawet wtedy, kiedy od czasu do czasu zeżre się 400g węglowodanów na dobę kiedy nikt nie widzi, powodują u siebie właśnie zespół Cushinga.
W okresach niskiego spożycia węglowodanów, niezaadaptowany do LC organizm, ratuje się nasileniem glukoneogenezy, a to wymaga zwiększonego uwalniania adrenaliny i kortyzolu przez korę nadnerczy. Stąd obrzęk twarzy i nadciśnienie.
Do diety niskowęglowodanowej trzeba podejść na serio, albo nie zabierać się za to wcale. Jeśli ktoś czuje, że nie da rady, niech sobie odpuści, bo potem jest jęk, lament i obwinianie środowiska niskowęglowodanowców.
Grzegorz-Rec napisał/a:
jeśli przyglądniesz się bliżej temu co jedli i jedzą ludzie żyjący bardzo długo, to okaże się, że nie żałowali sobie węglowodanów w postaci miodu, czekolady. Nie ma jednej uniwersalnej diety dla wszystkich.
No to mi teraz zacytuj, że twierdziłem kiedykolwiek, że dieta niskowęglowodanowa, jest dla wszystkich najlepsza, bo z twoich wypocin wynika, że to chciałeś udowodnić.
Trawienie jest dla organizmu stresem. Można sobie czytać, że podczas posiłku przeważa aktywność przywspółczulnego. Jest to półprawda, bo współczulny też jest wtedy aktywny.
Niskie spożycie węglowodanów nasila lipolizę. Czyż nie dlatego chudnie się jedząc wysokotłuszczowo? Lipoliza jest indukowana przez: adrenalinę, noradrenalinę, glukagon i adrenokortykotropinę, niskie spożycie cukrowców powoduje wzrost uwalniania T3 i T4, co podkręca termogenezę, a wszystko to razem podnosi ciśnienie krwi. Jak się Pan nie obróci, to zadek będzie z tyłu.
Przede wszystkim lcarb zmniejsza wydzielanie insuliny i to kilkakrotnie. To tkanka tłuszczowa jest najbardziej wrażliwa na insulinę i obniżenie jej poziomu nasila lipolizę, natomiast podwyższenie zwiększa lipogenezę.
Oba układy autonomiczne, współczulny i przywspółczulny zawsze działają. Liczy się natomiast przewaga aktywności jednego z układów, a nie to, że dany układ przestaje funkcjonować, bo nigdy nie przestaje.
Podobnie antagonistycznie działają insulina i glukagon.
Dlaczego w ogóle tak? Dlaczego nie wystarcza jeden hormon, ale muszą być dwa przeciwstawne?
To jak w tej anegdocie:
Baco, dlaczego ciągniecie ten łańcuch?
A co, mam go pchać?
Podobnie mamy mięśnie zginające i prostujące rękę, bo nie da się zrobić z kurczliwych mięśni urządzenia takiego, jak tłok maszyny parowej, poruszający się tam i nazad.
W czasie odpoczynku i trawienia zyskuje przewagę układ przywspółczulny.
Nawet nic na ten temat nie wiedząc, można się domyślić, że ten układ zmniejsza napięcie psychiczne i mięśniowe, ciśnienie, intensywność skurczów serca, nasila procesy trawienne i kieruje organizm w stronę anabolizmu.
A jednak po spożyciu dużej ilości tłuszczów ciśnienie wzrasta, pomimo przewagi układu przywspółczulnego.
Może jakimś tropem będzie fakt, że osoby z wyciętym żołądkiem doświadczają skoków ciśnienia.
JW
Trawienie jest dla organizmu stresem. Można sobie czytać, że podczas posiłku przeważa aktywność przywspółczulnego. Jest to półprawda, bo współczulny też jest wtedy aktywny.
Niskie spożycie węglowodanów nasila lipolizę. Czyż nie dlatego chudnie się jedząc wysokotłuszczowo? Lipoliza jest indukowana przez: adrenalinę, noradrenalinę, glukagon i adrenokortykotropinę, niskie spożycie cukrowców powoduje wzrost uwalniania T3 i T4, co podkręca termogenezę, a wszystko to razem podnosi ciśnienie krwi. Jak się Pan nie obróci, to zadek będzie z tyłu.
Przede wszystkim lcarb zmniejsza wydzielanie insuliny i to kilkakrotnie. To tkanka tłuszczowa jest najbardziej wrażliwa na insulinę i obniżenie jej poziomu nasila lipolizę, natomiast podwyższenie zwiększa lipogenezę.
Oba układy autonomiczne, współczulny i przywspółczulny zawsze działają. Liczy się natomiast przewaga aktywności jednego z układów, a nie to, że dany układ przestaje funkcjonować, bo nigdy nie przestaje.
Podobnie antagonistycznie działają insulina i glukagon.
Dlaczego w ogóle tak? Dlaczego nie wystarcza jeden hormon, ale muszą być dwa przeciwstawne?
To jak w tej anegdocie:
Baco, dlaczego ciągniecie ten łańcuch?
A co, mam go pchać?
Podobnie mamy mięśnie zginające i prostujące rękę, bo nie da się zrobić z kurczliwych mięśni urządzenia takiego, jak tłok maszyny parowej, poruszający się tam i nazad.
W czasie odpoczynku i trawienia zyskuje przewagę układ przywspółczulny.
Nawet nic na ten temat nie wiedząc, można się domyślić, że ten układ zmniejsza napięcie psychiczne i mięśniowe, ciśnienie, intensywność skurczów serca, nasila procesy trawienne i kieruje organizm w stronę anabolizmu.
A jednak po spożyciu dużej ilości tłuszczów ciśnienie wzrasta, pomimo przewagi układu przywspółczulnego.
Może jakimś tropem będzie fakt, że osoby z wyciętym żołądkiem doświadczają skoków ciśnienia.
JW
Tak wlaśnie. Kiedy pracuje biceps, to triceps pełni rolę stabilizującą. Gdyby było inaczej, to nastąpiłoby wyrwanie przedramienia ze stawu łokciowego.
Współczulny różni się od przywspółczulnego tym, że poszczególne jego sektory mogą uaktywniać się w zależności od sytuacji. Przywspółczulny nie jest tak plastyczny. To cała tajemnica.
Może inaczej. Miota się Pan i dosram Panu bez ogródek. Tylko proszę nie być małostkowym i posyłać po tym co napiszę następnych lewaków czy kólerków, bo to dziecinada.
Pański sąsiad z biosłonejskiej miedzy, zgłębił temat sprzężenia zwrotnego prowadzącego do homeostazy w stopniu dużo większym niż Pan.
A Schrödinger zgłębił równania falowe w stopniu przekraczającym ich zrozumienie przez nas wszystkich tutaj. Takie erystyczne parabole nie rozwiązują problemu.
Jako automatyk nie będę się teraz znęcał nad tematem sprzężeń zwrotnych i wyciągał np. kryterium stabilności Nyquista, ale proponuję wrócić do tematu.
JW
Zacznijmy od hydrauliki, a może coś nas oświeci.
W dłuższym okresie czasu cała krew, na zasadzie ciągłości strumienia, przepływa kolejno przez lewy przedsionek, lewą komorę, aortę, tętnice krążenia dużego, tętniczki, naczynia włosowate, żyłki, żyły, prawy przedsionek, prawą komorę, tętnice płucne, tętniczki, naczynia włosowate, żyłki, żyły i ponownie do lewej komory krążenia dużego.
Ciągłość strumienia krwi jest zachowana w przybliżeniu w dłuższych okresach czasu. W stanach dynamicznych część płynów wymienia się z przestrzenią międzykomórkową.
Spadek ciśnienia w krążeniu dużym, bo to nas interesuje, przypada głównie na naczynia małe, takie jak tętniczki 35% całego spadku ciśnienia, naczynia włosowate 23%, żyłki 35% co razem daje 94%. Jak widać żyły, tętnice i aorta nie mają istotnego wpływu na opory przepływu krwi w naczyniach.
Mięśnie gładkie tych małych naczyń są wrażliwe na hormony powodujące ich skurcz lub rozkurcz, co w oczywisty sposób reguluje opory przepływu.
JW
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 83 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Wto Cze 30, 2020 21:36
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Zacznijmy od hydrauliki, a może coś nas oświeci.
Mięśnie gładkie tych małych naczyń są wrażliwe na hormony powodujące ich skurcz lub rozkurcz, co w oczywisty sposób reguluje opory przepływu.
JW
źródło:
https://yandex.ru/turbo/s/znaesh-kak.com/m/mf/кровообращение-в-капиллярах
Podczas pracy mięśnia wydziela się kwas mlekowy obniżając pH krwi co powoduje znaczne zwiększenie przekroju sieci przepływu krwi i spadek ciśnienia. Medycy zalecają ruch, ale nie znają mechanizmu jego skutków i tkwią w ponad stuletnim aksjomacie o zasadowym odczynie krwi.
W przypadku zaczopowania części kapilarów wapniem nie nastąpi spadek a podwyższenie ciśnienia.
Na światło naczyń włosowatych wpływają pewne substancje chemiczne krążące we krwi. Substancją rozszerzającą jest histamina. Ta trucizna, nawet w niewielkich dawkach, powoduje gwałtowny rozwój naczyń włosowatych. Znaczne dawki histaminy mogą powodować tak duże rozszerzenie sieci naczyń włosowatych, że zwierzę może umrzeć z powodu braku krwi w dużych naczyniach z powodu napływu krwi do sieci naczyń włosowatych.
Substancją zwężającą naczynia krwionośne jest wazopresyna - hormon przysadki mózgowej. Przysadka mózgowa lub wyrostek mózgowy nieustannie uwalnia ten hormon do krwi.
Oprócz tych substancji we krwi krążą inne substancje wspomagające napięcie naczyniowe; w zależności od określonego stanu ciała powodują rozszerzenie lub zwężenie światła naczyń włosowatych.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Na schematycznych rysunkach krążenia krwi proporcje naczyń są zupełnie przerysowane. Uściślijmy więc, że długość naczyń włosowatych to zaledwie 1 milimetr a tętniczek i żyłek 2 mm.
Natomiast łączna powierzchnia przekroju naczyń włosowatych jest 750 razy większa niż tętnicy głównej. Zgodnie z prawem ciągłości strumienia w stanie ustalonym (podczas odpoczynku) iloczyn pola przekroju i prędkości przepływu jest stały dla wszystkich naczyń.
Oznacza to, że prędkość przepływu krwi w naczyniach włosowatych jest 750 razy mniejsza, niż w aorcie, wynosi 0,7 mm/s czyli krew przebywa w naczyniu włosowatym 1,5 sekundy.
Naczynia włosowate są oplecione siecią naczyń włosowatych limfatycznych, które mogą pobierać składniki osocza krwi. Naczynia limfatyczne są zaślepione i od nich zaczyna się krążenie limfy, która przechodzi poprzez coraz większe naczynia do dwóch naczyń podobojczykowych łączących się z układem krwionośnym.
W skurczu w aorcie krew przepływa z prędkością 1,2 m/s, w rozkurczu prędkość jest chwilowo ujemna, krew się cofa, więc średnie prędkości to 0,3-0,5 m/s.
Wszystkie większe naczynia krwionośne i limfatyczne zawierają zastawki uniemożliwiające cofanie się płynów. Natomiast naczynia drobne, odpowiedzialne za 94% oporu, dzięki kurczliwym mięśniom gładkim wrażliwym na hormony, mogą się rozszerzać lub całkowicie zamykać.
Np. w zimnym otoczeniu kurczą się naczynia w skórze, żeby zmniejszyć utratę ciepła i skóra blednie. Ciekawym wyjątkiem są dłonie, które na mrozie po kwadransie czerwienieją, co świadczy o szczególnie ważnej roli, jaką pełnią u ludzi. Za wszelką cenę organizm poprawia ich ukrwienie, żeby zapobiec odmrożeniu.
JW
Sugerujesz, ze czlowiek do wiadro, ktore mozna wyplukac? Ten mit juz nawet medycyna dawno obalila a ty dalej wierzysz, ze bociany przynosza dzieci.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 83 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Śro Lip 08, 2020 01:15
zyon napisał/a:
marcin458 napisał/a:
kawy która wypłukuje magnez
Sugerujesz, ze czlowiek do wiadro, ktore mozna wyplukac? Ten mit juz nawet medycyna dawno obalila a ty dalej wierzysz, ze bociany przynosza dzieci.
Medycyna dobrze wie, ze ZUS i konto (kasa) pacjenta nadają się do płukania.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
W skurczu lewa komora wyrzuca do krążenia dużego, zasilającego wszystkie tkanki 80 cm sześciennych krwi, mniej niż setka wódki. Zgodnie z zasadą ciągłości strumienia, w normalnym stanie zdrowia, prawa komora wyrzuca taką samą ilość krwi do krążenia płucnego.
Przy przeciętnym tętnie spoczynkowym 70 uderzeń na minutę daje to pojemność minutową około 5 litrów. Cała krew w ilości 5 litrów przepływa jednokrotnie w ciągu 1 minuty.
Podczas wysiłku fizycznego serce zwiększa siłę i częstość skurczów, co przyspiesza krążenie krwi, zależnie od stopnia zapotrzebowania mięśni na tlen.
Z tego wynika, że w ciągu doby serce przepompowuje 7 ton płynu lub więcej.
Ponieważ wielkość i opory krążenia płucnego są znacznie mniejsze, niż krążenia dużego, więc moc i praca prawej komory jest sześciokrotnie mniejsza, niż lewej komory. Razem obie komory w spoczynku wykonują pracę mechaniczną o mocy 1,3 wata. Wydajność energetyczna mięśnia sercowego to 14%, czyli całkowita moc serca cieplna i mechaniczna to prawie 10 watów, tyle co energooszczędna żarówka.
Inżynierowie wybaczą mi, że w tych dwóch zdaniach występuje jednocześnie moc i energia, ale każdy absolwent gimnazjum powinien rozróżniać te wielkości fizyczne.
Moc 10 watów daje zużycie energii 10 dżuli na sekundę czyli w ciągu doby 860 kJ lub 200 kcal. Przy masie serca 0,4 kg dobowe zapotrzebowanie kaloryczne wynosi około 500 kcal na kg.
O ile przez serce przepływa cała krążąca krew, o tyle przez poszczególne naczynia i tkanki niekoniecznie. Zależnie od skurczu lub rozszerzenia mikronaczyń, krew płynie bardziej przez naczynia skórne lub mięśniowe lub innych tkanek, a to zależy od sytuacji życiowej i reakcji autonomicznego układu nerwowego.
Jednak opory ruchu krwi zależą od wielu czynników i nie można się koncentrować tylko nad funkcjonowaniem receptorów alfa i beta mięśniówki mikronaczyń, bo stosując betablokery ze smutkiem możemy zauważyć objawy impotencji.
JW
W przybliżeniu tętniczki i żyłki mają średnice 0,02-0,03 mm oraz długość 2 mm, a naczynia włosowate średnicę 0,008 - 0,015 mm i długość 1 mm, czyli wielokrotność około 100 swoich średnic.
Erytrocyt ma średnicę porównywalną z rozmiarem naczynia włosowatego 0,007 mm oraz grubość 0,002 mm. Jest krążkiem z obu stron wklęsłym, nie zawiera jądra komórkowego i energię uzyskuje tylko z beztlenowej fermentacji glukozy.
W mikronaczyniach występuje akumulacja osiowa, tzn. krwinki ustawiają się blisko osi naczynia, co powoduje pewien paradoks. Lepkość krwi zmniejsza się ze wzrostem prędkości przepływu, oczywiście do pewnej wartości. Samo osocze ma stałą lepkość względną 1,8 i spełnia kryterium cieczy newtonowskiej. Pełna krew ma lepkość większą, około 4,75.
Opory ruchu zależą więc od hematokrytu, czyli ilorazu objętości erytrocytów do objętości pełnej krwi. Przeciętnie ta wartość wynosi 40%. Zwiększenie hematokrytu do 60% pogarsza opory przepływu i grozi zawałami. Tak się dzieje w przypadku czerwienicy albo dopingu erytropoetyną lub transfuzją własnych erytrocytów przed zawodami.
JW
Naczynia włosowate (mające zaledwie 1 mm długości) mają co pewien odcinek na swojej długości przewężony fragment ścianek, przez które mogą przedostawać się na zewnątrz elementy morfotyczne krwi, np. leukocyty.
Jedynie naczynia mózgowe takich przewężeń nie mają i tam neurony nie mają kontaktu z komórkami krwi. Są owinięte szczelnie komórkami mielinowymi . To jest ta słynna bariera krew-mózg. Neurony są odżywiane pośrednio przez komórki mielinowe lub, jak ktoś woli, glejowe.
Istnieje tzw. dziwne krążenie wątrobowe, w którym krew dopływa do wątroby żyłą i odpływa żyłą.
Podobnie jest dziwne krążenie nerkowe, gdzie krew dopływa tętnicą i odpływa tętnicą.
Wreszcie krążenie w śledzionie polega na tym, że krew wypływa z naczyń bezpośrednio w miąższ śledziony i opuszcza naczynia krwionośne. W ten sposób śledziona jest magazynem krwi.
Istnieje ponadto krążenie oboczne, gdzie tętnice bezpośrednio łączą się z żyłami.
Naczynia wieńcowe z kolei zasilają serce w czasie rozkurczu, odwrotnie, niż w pozostałych tkankach.
JW
Spoczynkowe zużycie energii jest względnie stałe i zależy od masy ciała, wieku, płci i proporcji pomiędzy beztłuszczową masą ciała FFM a tkanką tłuszczową.
Uzyskanie tej energii wymaga dostarczenia tlenu, więc przepływu krwi z określona prędkością.
Jeżeli serce bije wolniej, to z każdym skurczem musi wyrzucać więcej krwi, niż wtenczas, gdy bije szybciej.
Obniżenie tętna z 72 do 60 uderzeń wymaga zwiększenia pojemności wyrzutowej z 80 cm sześć. do 96 cm sześć. przy zachowanym przepływie minutowym 5 litrów.
Pytanie, czy korzystniejszym jest mniejsze serce bijące częściej, czy większe serce bijące wolniej, pozostaje otwarte.
Przywoływanie sportowców, których serca w spoczynku zmniejszały aktywność do 50 uderzeń nie do końca jest właściwe, bo dzisiejszy sport w ogóle jest nienaturalnym wysiłkiem fizycznym degradującym organizm.
Przykładem niech będzie Bruce Lee, który zatrenował się na śmierć albo biegacze z patologicznym przerostem serca.
Zauważmy, że spalanie węglowodanów wymaga o 8% mniej tlenu do uzyskania określonej ilości energii, niż spalanie tłuszczów.
Z drugiej strony tłuszcze są bardziej efektywnym źródłem energii dla większości tkanek w spoczynku, za wyjątkiem erytrocytów.
Węglowodany są niezbędne jedynie w wysiłku maksymalnym.
W normalnym życiu spalanie tłuszczów jest korzystniejsze. Dlatego wszystkie zwierzęta wyższe zamieniają węglowodany na tłuszcze i w takiej formie gromadzą energię.
JW
Spoczynkowe zużycie energii jest względnie stałe i zależy od masy ciała, wieku, płci i proporcji pomiędzy beztłuszczową masą ciała FFM a tkanką tłuszczową.
Uzyskanie tej energii wymaga dostarczenia tlenu, więc przepływu krwi z określona prędkością.
Jeżeli serce bije wolniej, to z każdym skurczem musi wyrzucać więcej krwi, niż wtenczas, gdy bije szybciej.
Obniżenie tętna z 72 do 60 uderzeń wymaga zwiększenia pojemności wyrzutowej z 80 cm sześć. do 96 cm sześć. przy zachowanym przepływie minutowym 5 litrów.
Pytanie, czy korzystniejszym jest mniejsze serce bijące częściej, czy większe serce bijące wolniej, pozostaje otwarte.
Przywoływanie sportowców, których serca w spoczynku zmniejszały aktywność do 50 uderzeń nie do końca jest właściwe, bo dzisiejszy sport w ogóle jest nienaturalnym wysiłkiem fizycznym degradującym organizm.
Przykładem niech będzie Bruce Lee, który zatrenował się na śmierć albo biegacze z patologicznym przerostem serca.
Zauważmy, że spalanie węglowodanów wymaga o 8% mniej tlenu do uzyskania określonej ilości energii, niż spalanie tłuszczów.
Z drugiej strony tłuszcze są bardziej efektywnym źródłem energii dla większości tkanek w spoczynku, za wyjątkiem erytrocytów.
Węglowodany są niezbędne jedynie w wysiłku maksymalnym.
W normalnym życiu spalanie tłuszczów jest korzystniejsze. Dlatego wszystkie zwierzęta wyższe zamieniają węglowodany na tłuszcze i w takiej formie gromadzą energię.
JW
Korzystniejsze jest niższa częstotliwość tętna spoczynkowego.
To, że zmiana diety prowadząca do redukcji otyłości jest skuteczna w leczeniu wielu chorób, nie tylko nadciśnienia, to oczywista oczywistość, której nikt nie neguje, za wyjątkiem celebrytów w rodzaju Beth Ditto.
Natomiast większość specjalistów z uporem maniaka zaleca diety niskotłuszczowe, pomimo, że doskonale znają wyniki badań świadczące o czymś dokładnie przeciwnym.
I tu jest pies pogrzebany. Pod nagrobkiem szmalu.
Grzegorz-Rec napisał/a:
Korzystniejsza jest niższa częstotliwość tętna spoczynkowego.
Rzeczywiście, korzystniejsza jest niższa częstotliwość, niż w tachykardii, natomiast musi być wyższa, niż w bradykardii. I tu znowu jest pogrzebany pies.
Jaka jest właściwa częstotliwość, czy fizjologiczna 72, czy trochę mniejsza, np. 60. Bo na pewno 40, to za mało.
Tymczasem znowu specjaliści młócą mantrę, że tętno powinno być niskie, na zasadzie owczego pędu. A zapewne w nadziei na profity od producentów substancji hipotensyjnych.
JW
korzystniejsza jest niższa częstotliwość, niż w tachykardii, natomiast musi być wyższa, niż w bradykardii. I tu znowu jest pogrzebany pies.
Jaka jest właściwa częstotliwość, czy fizjologiczna 72, czy trochę mniejsza, np. 60. Bo na pewno 40, to za mało.
Tymczasem znowu specjaliści młócą mantrę, że tętno powinno być niskie, na zasadzie owczego pędu. A zapewne w nadziei na profity od producentów substancji hipotensyjnych.
JW
Tak właśnie.
Niska częstotliwość, czyli między 90 a 50. Niższa wiąże się z przerostem lewej komory, a to skraca życie, co widać na przykładzie wielu sportowców.
Proszę zauważyć, że tachykardia przy prawidłowym anatomiczne sercu i braku arytmii nie wpływa na długość życia. Natomiast utwalony stan w którym występuje przerost lewej komory, skraca życie nawet o kilkadziesiąt lat. Sporty siłowe uprawiane bez przerwy są zabójstwem dla serca. Nawet jeśli nie tyka się koksu. Bradykardia spowodowana ekstremalnym treningiem aerobowym, który doprowadza do tego, że tętno w stanie spoczynku wynosi 25 jak u jednego z zawodowych kolarzy, lub 20, które odnotowano u jednego z biegaczy, także skraca życie i pogarsza komfort życia.
Te problemy w zasadzie nie dotyczą ludzi i zwierząt żyjących w warunkach naturalnych, ponieważ zachowują oni, one balans pomiędzy wysiłkiem, a czasem potrzebnym na regenerację.
Lekki przerost lewej komory, umożliwiający wyrzut wiekszej ilości krwi jest zjawiskiem krótkoterminowym, tak jak gromadzenie tłuszczyku w czasie obfitości, żeby go potem spalić w czasie niedostatku.
_________________ Nullius in verba
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz-Rec Czw Lip 30, 2020 13:02, w całości zmieniany 3 razy
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 83 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pią Lip 31, 2020 01:45
Grzegorz-Rec napisał/a:
Może inaczej. Miota się Pan i dosram Panu bez ogródek. Tylko proszę nie być małostkowym i posyłać po tym co napiszę następnych lewaków czy kólerków, bo to dziecinada.
Pański sąsiad z biosłonejskiej miedzy, zgłębił temat sprzężenia zwrotnego prowadzącego do homeostazy w stopniu dużo większym niż Pan.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Może inaczej. Miota się Pan i dosram Panu bez ogródek. Tylko proszę nie być małostkowym i posyłać po tym co napiszę następnych lewaków czy kólerków, bo to dziecinada.
Pański sąsiad z biosłonejskiej miedzy, zgłębił temat sprzężenia zwrotnego prowadzącego do homeostazy w stopniu dużo większym niż Pan.
A dlaczego się nie podpierać Biosłone, jeśli mają rację?
Organizm ludzki to nie automat. Nawet tak skomplikowane automaty jak roboty Boston Dynamics są mniej skomplikowane niż sam autonomiczny układ nerwowy.
Na automat nie działa np efekt placebo czy nocebo. Automat nie zwiększa swoich maksymalnych możliwości dostosowując się do zmiennych warunków. Podobieństwa między automatem a organizmem żywym są pozorne.
To są dwie różne bajki.
Też kiedyś robiłem błąd dokonując animizacji. Przeklinałem starego Commodore C64 grając z nim w szachy albo pokera.
_________________ Nullius in verba
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz-Rec Pią Lip 31, 2020 09:19, w całości zmieniany 1 raz
Z całym szacunkiem dla wiedzy p. Słoneckiego, nie jest On Einsteinem. Ani nikt z nas. Tymczasem nawet Einstein nie był w stanie zrozumieć zasady nieoznaczoności.
Tak więc cytując jakiś autorytet dobrze jest podeprzeć twierdzenie jakimś materiałem źródłowym. W przeciwnym wypadku zaczyna się gołosłowne młócenie piany typu: "miód zawiera wszystkie niezbędne składniki odżywcze" albo że "człowiek powinien miłować zwierzęta i ich nie jeść, bo jest roślinożercą". To drugie stwierdzenie pasuje jak ulał do wegetariańskiego Hitlera.
Wikipedia nie jest do końca kompetentnym źródłem wiedzy, ale na początek pozwala rozpoznać temat i skierować poszukiwania we właściwą stronę. Zacznijmy więc od tego, czym jest wazopresyna, jak działa i do czego służy.
Wiki napisał/a:
Powoduje zagęszczanie moczu, pobudzając resorpcję wody w kanalikach nerkowych (kanalikach zbiorczych)[2] poprzez pobudzanie receptorów V2. Na akwaporyny działa w dwojaki sposób: krótkoterminowa regulacja kieruje AQP2 do błony (odpowiedź w ciągu kilku minut), natomiast długoterminowa (efekty widoczne na przestrzeni kilku dni) powoduje ekspresję genów kodujących kanał AQP2 (w przeciwieństwie do AQP1 stale obecnego w błonie) dla wody, następnie translację tegoż mRNA oraz wbudowanie tego produktu w błonę bieguna apikalnego komórek sześciennych budujących kanaliki nerkowe.
Powoduje skurcz naczyń krwionośnych poprzez receptory V1, obecne na ich powierzchni.
Sądzi się, że ma udział w regulacji zachowań społecznych różnych gatunków zwierząt, w tym ludzi
Otwieramy następnie Biochemię Harpera 1995 i na stronie 611 możemy przeczytać, że z grubsza to resume z Wiki jest prawdziwe.
Teraz jest jasne, dlaczego medycyna w przypadku nadciśnienia stosuje jako pierwszy lek z wyboru diuretyki, leki moczopędne, z których najbardziej popularnymi są tiazydy.
Tiazydy to leki z grupy sulfonamidów, które wydzielają się i działają w kanalikach nerkowych.
Sulfonamidy wywierają działanie bakteriostatyczne i odkażające.
I tutaj zapala się czerwone światełko. Odkażanie kanalików nerkowych przez 30 lat musi prowadzić do jakichś zaburzeń pracy nerek.
Wazopresyna wydzielana przez przysadkę mózgową, czyli przez regulator, jest sygnałem, który steruje członem wykonawczym, nefronami, żeby sięgnąć do umiłowanej tutaj teorii regulatorów i serwomechanizmów.
Wazopresyna nie jest przyczyną nadciśnienia, ale skutkiem, sygnałem sterującym z regulatora-przysadki, odpowiedzią na sygnał uchybu i zakłócenia.
A co jest wejściowym sygnałem sterującym dla regulatora-przysadki i z czym jest porównywany, żeby powstał sygnał uchybu?
Zakładamy bowiem, że układ regulacji jest zamknięty. Na razie nie wiemy, czy to regulacja statyczna czy astatyczna, jaki jest typ regulatora: P, PI, PID oraz jeżeli regulacja astatyczna, to czy pierwszego czy drugiego rzędu.
Dlaczego ilość wydzielanej wazopresyny bywa większa lub mniejsza?
Zostawmy na boku stres i nowotwory, jako oczywistą oczywistość.
Jakie sygnały zakłócają działanie tego układu, prowadząc do hipotensji lub hipertensji?
Sprawę komplikuje fakt, że występują dwie stałe czasowe, rzędu kilku minut i kilku dni.
JW
A propos częstości tętna.
Niskie tętno wymaga większej pojemności wyrzutowej, tak samo, jak jedzenie zupy małą łyżeczką wymaga częstszego nabierania, niż jedzenie dużą łyżką.
I podobnie w przypadku zupy pojemność łyżki powinna mieścić się w ramach jakiejś sensownej wielkości, bo używanie chochli albo kroplomierza tego sensu nie ma w przypadku człowieka.
Większa pojemność wyrzutowa nie jest tożsama z większym sercem, ponieważ w stanach patologicznych występuje kardiomiopatia przerostowa, polegająca na tym, że mięsień sercowy jest powiększony, ale jama serca nie. Takie serce ma małą pojemność wyrzutową i małą wydolność. Przyczyny tej patologii są różne.
W normalnym życiu nie jest potrzebna większa pojemność wyrzutowa i niskie tętno. (Uznajmy za normę tętno spoczynkowe dorosłego 60 do 75 uderzeń/min. Dzieci mają tętno większe.)
Natomiast w sporcie wyczynowym jak najniższe tętno spoczynkowe jest skorelowane jednocześnie z dużą pojemnością wyrzutową. Pozwala to podczas wysiłku, po przyspieszeniu tętna, na większy przepływ krwi, niż przy małej pojemności wyrzutowej i większą moc mięśni.
Dlatego sportowcy tak walczą o niskie tętno.
Wszakże przesada powoduje kardiomiopatię przerostową i niekiedy smutny finał.
JW
Dlaczego ilość wydzielanej wazopresyny bywa większa lub mniejsza?
Zostawmy na boku stres i nowotwory, jako oczywistą oczywistość.
Jakie sygnały zakłócają działanie tego układu, prowadząc do hipotensji lub hipertensji?
Sprawę komplikuje fakt, że występują dwie stałe czasowe, rzędu kilku minut i kilku dni.
JW
To jest pytanie ogólne, na które można odpowiedzieć ogólnie i nic z tego nie wyniknie.
Szukając przyczyn nadmiaru czy niedoboru wazopresyny trzeba znać jej funkcje i rozpatrywać to na konkretnych przypadkach. Np zaburzenia w gospodarce wodnej organizmu mogą trwać latami, co w konsekwencji prowadzi do stałego wzrostu ciśnienia tętniczego. Cukrzyca, ponieważ wazopresyna pełni funkcje regulacyjne glikolizy, ale też glukoneogenezy, więc zarówno cukrzyca jak i dieta niskowęglowodanowa, mogą powodować wzrost ciśnienia.
Natomiast zmniejszenie sekrecji wazopresyny można wywołać w prosty sposób. Wystarczy regularnie popijać napoje z zawartością C²H⁵OH.
Istotnie, z drążenia szczegółów kardiologicznych nic nie wynika, tak samo, jak nic nie wynika z badania dna oka w cukrzycy, bo przyczyną cukrzycy II jest nadmierne spożycie węglowodanów ponad indywidualne możliwości ich zutylizowania.
Spróbujmy od strony fundamentu, wspomagając się podręcznikami dla studentów medycyny:
1. Zaburzenia gospodarki wodno-elektrolitowej i kwasowo-zasadowej Franciszek Kokot
2. Podstawy Biofizyki Andrzej Pilawski.
Są dwa aspekty ciśnienia krwi nawzajem ze sobą powiązane, jeden wynikający z praw hydrauliki i drugi wynikający z homeostazy, konieczności utrzymania stałego środowiska wewnętrznego.
Zazwyczaj nadciśnienie kojarzy się z zapchanymi naczyniami krwionośnymi, a to jest tylko cząstka prawdy.
Dotychczas mówiliśmy o hydraulice płynów ustrojowych, a wazopresyna reguluje raczej homeostazę.
Tak więc homeostaza polega na utrzymywaniu stałego poziomu:
1. ciśnienia osmotycznego tzw. izotonii
2. fizjologicznych wielkości przestrzeni wodnych
3. składu jonów - izojonii
4. stężenia jonów wodorowych - izohydrii.
Najważniejsze są pierwsze dwa punkty i organizm reaguje natychmiast w przypadku ich niewielkich odchyleń od normy, rzędu zaledwie 2%.
Izotonia jest niezwykle ważna, ponieważ niewielka nierównowaga pomiędzy ciśnieniem osmotycznym osocza i płynów wewnątrzkomórkowych powoduje migrację wody i puchnięcie albo obkurczanie się komórek.
Obrzęk jest niebezpieczny w przypadku mózgu umieszczonego w twardej puszce kostnej. Wzrost uwodnienia mózgu o 10% wywołany spadkiem natremii osocza do 125 mmol/l stanowi wartość krytyczną.
Przy dalszym zmniejszaniu się stężenia sodu w osoczu komórki mózgowe zaczynają wydalać własne elektrolity, żeby zapobiec puchnięciu. Po wydaleniu 28% osmolitów (mineralnych i organicznych) komórki mózgowe stają się niezwykle wrażliwe na dalszą utratę tych składników.
Zbyt szybkie wyrównanie natremii poprzez podawanie kroplówek powoduje wówczas to, że osocze staje się hipertoniczne w stosunku do wnętrza komórek, co prowadzi do odwodnienia komórek mózgu i zespołu demielinizacyjnego.
Jak widać, najbardziej wrażliwy na zmiany molalności osocza jest mózg.
Stałą molalność osocza zapewnia właściwy poziom wazopresyny i innych hormonów.
Członem wykonawczym są nerki oraz pragnienie, które zmusza do picia większych ilości wody. Wzrost molalności zaledwie o 2% powoduje wydzielanie wazopresyny, która zwiększa wchłanianie zwrotne wody w nefronach, czyli zmniejsza wydalanie z moczem.
Ponadto niezależnie od zewnętrznej stymulacji, nerki autonomicznie mogą i regulują molalność.
Natomiast nie istnieje bezpośrednie proste przełożenie molalności na ciśnienie.
JW
z drążenia szczegółów kardiologicznych nic nie wynika, tak samo, jak nic nie wynika z badania dna oka w cukrzycy
i nie wyniknie, ponieważ to jest ta sama historia co z innymi normami określonymi przez współczesną medycynę.
To tzw leczenie nadciśnienia nieznacznie przekraczającego ową normę, powoduje, że wielu ludzi opisuje sytuacje, w których czują się jakby uszła z nich energia. Brak im chęci do działania, stają się apatyczni.
Medyczna kosiara tnie równo i ma te same normy dla każdego. Nie uwzględnia ani różnic osobniczych, ani tych zwiazanych z wiekiem pacjenta.
Wystarczy wychwycić absurdy, np: "ciśnienie rośnie wraz z wiekiem", po czym zaznacza się, że głównym czynnikiem tego stanu rzeczy jest wiek, a nie zmiany cywilizacyjne, bo u ludzi żyjących w warunkach naturalnych także ta zależność występuje. Jest to więc stan naturalny, ale zawsze podkreśla się, że leczenie nadciśnienia jest koniecznością, nawet jeśli nieznacznie przekracza "normę".
Efekt jest taki, że aktywnego człowieka robi się sflaczały kapeć, bo pan dochtór stwierdza, że w wieku 55 lat ciśnienie wyższe o 10-20 mm hg jest groźne i za wszelką cenę trzeba je zbić do "wartości prawidłowej".
Urbi et orbi. Jeśli któryś z forumowiczów wyjaśni sensownie dlaczego ciśnienie i ogólny poziom cholesterolu wzrastają proporcjonalnie do wieku, to funduję skrzynkę wódki nie byle jakiej jakości.
Wyczerpująca odpowiedź obliguje mnie do wywiązania się z obietnicy i zrobię to z chęcią jeśli uzyskam wyczerpującą odpowiedź.
Z wiekiem zmniejsza się elastyczność wszystkich tkanek, co najlepiej widać po sportowcach. Jak by nie patrzył, starsi sportowcy z młodszymi nie mają szans. Nawet Dino Zoff musiał przed pięćdziesiątką zakończyć karierę bramkarza.
Elastyczność tkanek jest związana z drugim aspektem nadciśnienia, z oporami ruchu cieczy. Na tę elastyczność wpływa nie tylko odnawianie elastyny i kolagenu, ale także zwapnienie tkanek. Zwapnienie zaś zależy m.in. od spożywania przetworów mlecznych oraz innych przyczyn podwyższających poziom wapnia we krwi.
Aorta współpracuje z sercem. Dzięki elastycznemu rozszerzaniu się w chwili wyrzutu krwi z komory serca, zmniejsza opory przepływu i odciąża serce. Generalnie tętnice składają się głównie z elastyny, substancji sprężystej, która magazynuje energię wyrzutu płynu z serca, by następnie ją przekazać dalej. Średnia prędkość przepływu krwi w aorcie
to od 0 do 0,8 m/s. Natomiast fala tętna przesuwa się znacznie szybciej, z prędkością dziesięciokrotnie większą, czyli praktycznie tętnienie wszystkich tkanek odbywa się jednocześnie ze skurczami serca.
Żyły zawierają mniej elastyny, więcej kolagenu, nie są więc sprężyste, natomiast służą jako magazyn krwi.
W diagnostyce kardiologicznej określa się stopień stwardnienia naczyń i zastawek poprzez badanie ich zwapnienia. Nie złogów cholesterolu, ale wapnia, a potem przepisuje statyny.
Niezależnie od przyczyn, stwardniała aorta przestaje być sprężysta i serce musi wykonywać większą pracę, żeby pokonać opory ruchu. Stwardniałe zastawki nie zamykają się szczelnie, co też zwiększa obciążenie serca.
JW
Z wiekiem zmniejsza się elastyczność wszystkich tkanek, co najlepiej widać po sportowcach. Jak by nie patrzył, starsi sportowcy z młodszymi nie mają szans. Nawet Dino Zoff musiał przed pięćdziesiątką zakończyć karierę bramkarza.
Elastyczność tkanek jest związana z drugim aspektem nadciśnienia, z oporami ruchu cieczy. Na tę elastyczność wpływa nie tylko odnawianie elastyny i kolagenu, ale także zwapnienie tkanek. Zwapnienie zaś zależy m.in. od spożywania przetworów mlecznych oraz innych przyczyn podwyższających poziom wapnia we krwi.
Aorta współpracuje z sercem. Dzięki elastycznemu rozszerzaniu się w chwili wyrzutu krwi z komory serca, zmniejsza opory przepływu i odciąża serce. Generalnie tętnice składają się głównie z elastyny, substancji sprężystej, która magazynuje energię wyrzutu płynu z serca, by następnie ją przekazać dalej. Średnia prędkość przepływu krwi w aorcie
to od 0 do 0,8 m/s. Natomiast fala tętna przesuwa się znacznie szybciej, z prędkością dziesięciokrotnie większą, czyli praktycznie tętnienie wszystkich tkanek odbywa się jednocześnie ze skurczami serca.
Żyły zawierają mniej elastyny, więcej kolagenu, nie są więc sprężyste, natomiast służą jako magazyn krwi.
W diagnostyce kardiologicznej określa się stopień stwardnienia naczyń i zastawek poprzez badanie ich zwapnienia. Nie złogów cholesterolu, ale wapnia, a potem przepisuje statyny.
Niezależnie od przyczyn, stwardniała aorta przestaje być sprężysta i serce musi wykonywać większą pracę, żeby pokonać opory ruchu. Stwardniałe zastawki nie zamykają się szczelnie, co też zwiększa obciążenie serca.
JW
Właśnie tak, chociaż nie musi się to wiązać z kalcyfikacjami. Wapń jest trudno dostępny w warunkach naturalnych. A co z cholesterolem?
Z cholesterolem sprawa jest o tyle trudniejsza, że medyczny pijar działa na rzecz producentów statyn i dane nie są wiarygodne.
Z moich skromnych obserwacji wynika, że u zdrowych dorosłych poziom cholesterolu przez kilkadziesiąt lat nie wzrasta i jeżeli już, to jest zależny od sposobu żywienia i trybu życia i waha się około 220-250 mg/dl. Nierzadko zdarzają się osoby z cholesterolem całkowitym 150 mg/dl lub 350 mg/dl i występuje odwrotna korelacja z miażdżycą.
Osobiście spotkałem zupełnie zdrowego człowieka z wynikiem:
Chol-73, HDL-30, LDL-34, TGD-41, OB-3
Długowieczni Japończycy mają wyższy poziom cholesterolu niż Amerykanie i się nie leczą statynami.
Być może małe dzieci szybciej metabolizują cholesterol, bo procentowy udział mózgu w masie ciała jest większy, niż u dorosłych, a tkanka mózgowa zawiera 1,5% cholesterolu i rozwija się intensywnie. Podobnie jest z tkanką płucną. Ponadto wszystkie tkanki sukcesywnie zwiększają swoją masę, w związku z tym potrzebują do tego większych ilości cholesterolu. Dlatego jest on wychwytywany z krwi bardziej, niż u dorosłych.
JW
Z cholesterolem sprawa jest o tyle trudniejsza, że medyczny pijar działa na rzecz producentów statyn i dane nie są wiarygodne.
Komercjalizacja spraw dotyczących zdrowia zawsze rodzi patologię. Nie ma tu wyjątków i podziałów na tzw medycynę konwencjonalną i alternatywną. Chorzy ludzie są łatwym celem i zawsze pojawi się ktoś, kto chce zarobić na nich w łatwy sposób, obiecując szybkie, łatwe i przyjemne remedium. Droga do zdrowia jest długa i ciężka. Jeśli ktoś myśli inaczej, to z reguły umiera przedwcześnie w szpitalnym łóżku, co dla mnie jest najgorszą opcją.
Cytat:
Z moich skromnych obserwacji wynika, że u zdrowych dorosłych poziom cholesterolu przez kilkadziesiąt lat nie wzrasta i jeżeli już, to jest zależny od sposobu żywienia i trybu życia i waha się około 220-250 mg/dl. Nierzadko zdarzają się osoby z cholesterolem całkowitym 150 mg/dl lub 350 mg/dl i występuje odwrotna korelacja z miażdżycą.
Efektywność procesów naprawczych maleje z wiekiem, a zwiększone stężenie cholesterolu jest odpowiedzią organizmu na zwiększone zapotrzebowanie na substraty potrzebne do jego odbudowę i tu nie ma żadnej filozofii. Po okresie, w którym wszystko przebiega gładko, zaczynają się schody. Między 30 a 40 rokiem życia rośnie stężenie cholesterolu. Rośnie do ponad 200 mg/dl, a w późniejszym okresie życia do ponad 300.
Cytat:
Osobiście spotkałem zupełnie zdrowego człowieka z wynikiem: Chol-73, HDL-30, LDL-34, TGD-41, OB-3
Trudno coś powiedzieć na podstawie jednostkowego przypadku. Niskie stężenie całkowite cholesterolu może być oznaką doskonałego zdrowia, tak jak np kiedyś w przypadku Masajów, albo wręcz przeciwnie. Na dzień dzisiejszy wiadomo tylko tyle, że najniższe wartości notuje się u ludzi z depresją, autyzmem, u chorych na raka i jest to konsekwencja choroby. U Masajów wynikało to z tego, że ich styl życia i odżywiania pozwalał na życie w pełni zdrowia. Dobra dieta, w zasadzie bezustannie w ruchu, znikoma ilość czynników szkodliwych dla zdrowia.
Cytat:
Długowieczni Japończycy mają wyższy poziom cholesterolu niż Amerykanie i się nie leczą statynami.
Azjaci cechują się wyższym ilorazem inteligencji i nie biorą wszystkiego na wiarę tak jak Anerykanie.
Cytat:
Być może małe dzieci szybciej metabolizują cholesterol, bo procentowy udział mózgu w masie ciała jest większy, niż u dorosłych, a tkanka mózgowa zawiera 1,5% cholesterolu i rozwija się intensywnie. Podobnie jest z tkanką płucną. Ponadto wszystkie tkanki sukcesywnie zwiększają swoją masę, w związku z tym potrzebują do tego większych ilości cholesterolu. Dlatego jest on wychwytywany z krwi bardziej, niż u dorosłych.
Tak. U dzieci i młodzieży ilość receptorów LDL jest wyższa, więc wychwyt jest efektywniejszy. Z wiekiem liczba receptorów maleje, więc rośnie stężenie cholesterolu. Jego podaż jest regulowana przez mechanizm ujemnego sprzężenia zwrotnego. Nie ma więc obaw, że do komórek dostarczona będzie zbyt duża, czy zbyt mała ilość, poza nielicznymi przypadkami, w których defekt genetyczny powoduje upośledzoną syntezę lub strukturę apoproteiny, bądź brak lub znikomą ilość receptorów LDL.
_________________ Nullius in verba
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz-Rec Wto Sie 11, 2020 09:02, w całości zmieniany 1 raz
Oczywiście, że trudno coś powiedzieć na podstawie jednostkowego przykładu. Ojciec tego człowieka też miał zawsze niski poziom cholesterolu, więc jest to jakaś wrodzona norma.
Jeden przypadek wybiegający daleko poza normę świadczy, że norma ta jest wzięta z powietrza, bez merytorycznego uzasadnienia. Tak samo, jak byśmy spotkali jednego człowieka lewitującego, musielibyśmy zrewidować prawa fizyki.
Takie przypadki nie występują ani w przypadku stężenia hemoglobiny, ani w przypadku ciśnienia. Poziom hemoglobiny dwa razy niższy czy dwa razy wyższy to poważna patologia zagrażająca życiu.
Tymczasem jak widać, cholesterol całkowity trzykrotnie niższy nie powoduje zaburzeń, przynajmniej w tym wypadku, co zresztą producenci statyn przyjęliby z radością.
Gorzej, bo ewidentnie poziom cholesterolu nie jest skorelowany z miażdżycą, o czym codziennie przekonują się naczyniowcy i kardiolodzy. Są bowiem osoby z chol-150 mg/dl mające poważne złogi miażdżycowe i są osoby z chol-350 mg/dl, które mają czyste naczynia. I to nie są jednostkowe przykłady. Nie dają one jednak do myślenia umysłom wypranym przez medyczną indoktrynację.
JW
Poziom hemoglobiny dwa razy niższy czy dwa razy wyższy to poważna patologia zagrażająca życiu.
JW
Niekoniecznie. Czasem niedokrwistość ratuje życie. Dlatego nie należy się sugerować normami. Podobny sposób w przypadku zakażeń stosowano kiedy nie było jeszcze antybiotyków. Było to w zasadzie naśladowanie natury. Upuszczanie krwi powodowało, że patogeny żywiące się hemoglobiną nie miały co żreć i nie były w stanie się namnażać.
Cytat:
W latach 40-tych ubiegłego stulecia zaobserwowano, iż w rejonach malarycznych częstość hemoglobinopatii jest znacznie wyższa niż w innych obszarach geograficznych. Wytłumaczeniem tego zjawiska okazał się fakt, że u osób cierpiących na poszczególne schorzenia związane z zaburzeniem syntezy hemoglobiny malaria nie rozwija się lub przebiega łagodnie.
W malarii chodzi o niedokrwistość sierpowatokrwinkową. Za cenę odporności na malarię chorzy płacą wieloma innymi chorobami, które niszczą zdrowie i skracają życie.
W przypadku cholesterolu takie zjawisko nie zachodzi. Można być zupełnie zdrowym mając ten poziom trzykrotnie niższy lub dwukrotnie wyższy, niż norma. Nie mówiąc o tym, że ten poziom silnie waha się po spożytym posiłku, co nie występuje przy innych wskaźnikach, takich jak hemoglobina czy elektrolity.
W kwestii ciśnienia nadal mamy tylko jasność, że zależy ono od oporów przepływu w mikronaczyniach oraz od równowagi osmolalnej, ciśnienia osmotycznego wewnątrz i na zewnątrz komórek. (Skrupulanci używają pojęcia ciśnienie onkotyczne)
Stany patologiczne, takie jak niewydolność wątroby i nerek oraz zaawansowana miażdżyca naczyń dużych lub histeria są oczywistą oczywistością a nam chodzi o zaburzone regulacje ciśnienia u ludzi przeciętnie zdrowych.
JW
W malarii chodzi o niedokrwistość sierpowatokrwinkową. Za cenę odporności na malarię chorzy płacą wieloma innymi chorobami, które niszczą zdrowie i skracają życie.
W przypadku cholesterolu takie zjawisko nie zachodzi. Można być zupełnie zdrowym mając ten poziom trzykrotnie niższy lub dwukrotnie wyższy, niż norma. Nie mówiąc o tym, że ten poziom silnie waha się po spożytym posiłku, co nie występuje przy innych wskaźnikach, takich jak hemoglobina czy elektrolity.
W kwestii ciśnienia nadal mamy tylko jasność, że zależy ono od oporów przepływu w mikronaczyniach oraz od równowagi osmolalnej, ciśnienia osmotycznego wewnątrz i na zewnątrz komórek. (Skrupulanci używają pojęcia ciśnienie onkotyczne)
Stany patologiczne, takie jak niewydolność wątroby i nerek oraz zaawansowana miażdżyca naczyń dużych lub histeria są oczywistą oczywistością a nam chodzi o zaburzone regulacje ciśnienia u ludzi przeciętnie zdrowych.
JW
Z pańskiego punktu widzenia jest to wada. Z punktu widzenia natury to zaleta. Trzeba tylko wyrzucić z głowy wizje fantastów typu Kwaśniewski czy Zięba, bo to jeden pies, tylko w innym opakowaniu.
Niedokrwistość sierpowatokrwinkowa umożliwia dotrwanie do wieku projekcji i przekazanie cechy umożliwiającej przetrwanie w tamtych warunkach dalej. Naturze chodzi o ciągłość, coby życie przetrwało w trudnych warunkach. Ma w zadku długość czy komfort życia. Jej celem jest tylko zachowanie ciągłości życia. "Nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las". To bardzo stare powiedzenie ilustruje istotę rzeczy.
7 "zdrowych" chorób. Aż trudno w to uwierzyć, ale cukrzyca chroniła nas przed głodem i chłodem - Focus.pl
https://www.focus.pl/arty...wychquot-chorob
„Survival of the Sickest: The Surprising Connections Between Disease and Longevity”, Sharon Moalem (William Morrow 2007)
Zyon pewnie czytał dużo wcześniej i teraz mi wypomni, że jestem zacofany, bo tak późno o tej książce wspominam.
_________________ Nullius in verba
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz-Rec Pią Sie 21, 2020 19:15, w całości zmieniany 1 raz
Zyon pewnie czytał dużo wcześniej i teraz mi wypomni, że jestem zacofany, bo tak późno o tej książce wspominam.
Grzegorz, alez skad Lepiej pozno niz wcale, a wszystkiego i tak nie da sie przeczytac naraz. Wazny jest fakt czytania
Ja mam w kolejce grubo ponad setke zaleglosci a lista zamiast sie skracac to wydluza, bo dochodza kolejne i kolejne.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Komercjalizacja spraw dotyczących zdrowia zawsze rodzi patologię. Nie ma tu wyjątków i podziałów na tzw medycynę konwencjonalną i alternatywną. Chorzy ludzie są łatwym celem i zawsze pojawi się ktoś, kto chce zarobić na nich w łatwy sposób, obiecując szybkie, łatwe i przyjemne remedium.
Grzegorz-Rec napisał/a:
Uderzeniowe dawki witamin z grupy B stosowałem w przypadku różnego rodzaju schorzeń występujących wśród członków mojej bliższej i dalszej rodziny. Z doskonałym skutkiem.
Zyon pewnie czytał dużo wcześniej i teraz mi wypomni, że jestem zacofany, bo tak późno o tej książce wspominam.
Grzegorz, alez skad Lepiej pozno niz wcale, a wszystkiego i tak nie da sie przeczytac naraz. Wazny jest fakt czytania
Ja mam w kolejce grubo ponad setke zaleglosci a lista zamiast sie skracac to wydluza, bo dochodza kolejne i kolejne.
Fakt. Nie da się. Zawsze są zaległości. Szkoda tylko, że dopiero po przeczytaniu niektórych książek ma się poczucie, że zmarnowało się czas na ich przeczytanie, bo streszczenia wprowadzają w błąd.
Komercjalizacja spraw dotyczących zdrowia zawsze rodzi patologię. Nie ma tu wyjątków i podziałów na tzw medycynę konwencjonalną i alternatywną. Chorzy ludzie są łatwym celem i zawsze pojawi się ktoś, kto chce zarobić na nich w łatwy sposób, obiecując szybkie, łatwe i przyjemne remedium.
Grzegorz-Rec napisał/a:
Uderzeniowe dawki witamin z grupy B stosowałem w przypadku różnego rodzaju schorzeń występujących wśród członków mojej bliższej i dalszej rodziny. Z doskonałym skutkiem.
Poczułem się jak celebryta, bo poświęcasz dużo czasu na wyszukiwanie cytatów z moich postów. To miłość czy nienawiść? Jeśli miłość to Cię zmartwię, bo jestem hetero. Jeśli nienawiść, to na jedno wychodzi, bo i to i to ryje beret w podobnym stopniu.
Komercjalizacja spraw dotyczących zdrowia zawsze rodzi patologię. Nie ma tu wyjątków i podziałów na tzw medycynę konwencjonalną i alternatywną. Chorzy ludzie są łatwym celem i zawsze pojawi się ktoś, kto chce zarobić na nich w łatwy sposób, obiecując szybkie, łatwe i przyjemne remedium.
Zmniejszenie spożycia dużych ilości płynów, i nie mam tu na myśli alkoholowych cieczy, prowadzi do obniżenia ciśnienia tętniczego.
Sprawdzone w praktyce.
Powoduje ponadto obniżenie masy ciała o kilka kg i ustabilizowanie rytmu serca.
Osoby pijące nadmierne ilości płynów muszą, co oczywiste, wstawać w nocy ale także mają ciekawy objaw: ciśnienie skurczowe mierzone na stojąco wynosi np. 120 a na siedząco wzrasta do 160.
Po ograniczeniu płynów ta różnica zanika.
Ponieważ taka równowaga metaboliczna po zmniejszeniu płynów ustala się stopniowo po kilku tygodniach, trudno jest to zauważyć z marszu.
Podobnie zresztą równowaga ustala się po dwóch tygodniach od rozpoczęcia przyjmowania tabletek diuretycznych. Nerki przystosowują się stopniowo.
I tu mi się kojarzy, że podstawowym lekiem hipotensyjnym są diuretyki, leki odwadniające.
Jednocześnie powszechnie się zaleca picie dużych ilości płynów, jako niezbędne dla zdrowia.
Być może chodzi o zdrowie firm produkujących leki hipotensyjne.
JW
Piotrx Pomógł: 17 razy Dołączył: 14 Lut 2010 Posty: 1497
Wysłany: Nie Wrz 24, 2023 12:44
Kiedy według Pana jest nadmierne spożycie płynów? Zakładając, że osoba nie poci się, ile powinna średnio wypijać dziennie? Przy jakich założeniach?
Ja słyszałem standardowe zalecenia żeby pić 2-3 l wody i ja osobiście tyle pije mniej wiecej
Pije się tyle ile potrzebuje organizm a nie według jakiś zaleceń.
Całkiem słusznie.
Pracując ciężko w gorącym miejscu można wypić ze 6 litrów wody.
Zależy to też od stanu psychicznego. Jest takie powiedzenie: spocił się ze strachu.
Spożycie mocno solonych potraw też wzmaga pragnienie.
W przeciwieństwie do pożywienia zapotrzebowanie na wodę może się znacznie wahać.
Np. aktor w trakcie spektaklu traci czasem 3 kg wody.
Sprawdziłem, przeciętny jadłospis bez żadnych napojów dostarcza około 1 litra wody z zupy, warzyw, pieczywa, mięsa itd.
Więc dodatkowe 4 szklanki wody do posiłków dają już razem 2 litry.
Wydaje się, że to jest takie minimum w przeciętnych warunkach życiowych.
JW
Zdecydowanie widać już, że picie nadmiernych ilości płynów zwiększa ciśnienie skurczowe i to o 30-40 mm/Hg a rozkurczowe o 20 mm/Hg.
Jednocześnie pojawia się arytmia serca.
Po zmniejszeniu spożycia napojów ciśnienie normalizuje się i obniża o te wartości bez konieczności przyjmowania diuretyków. Przypomnijmy, że to właśnie leki odwadniające, diuretyki, są zalecane jako podstawa w leczeniu nadciśnienia.
Ustępuje arytmia.
Zmniejsza się również masa ciała o jakieś 2-3 kg.
Tak w ogóle masa ciała wieczorem u każdego jest większa niż rano prawie o kilogram, o czym nikt jasno nie mówi. Dlatego, co oczywiste, ważymy się zawsze w tych samych warunkach, najlepiej rano.
Podobnie ciśnienie mierzone na siedząco bywa wyższe nawet o 20-30 jednostek niż na stojąco.
Ile wynosi ta właściwa ilość płynów?
W przeciętnym jadłospisie (z zupą) już jest około jednego litra wody.
Jeżeli do tego dodamy litr - półtora napojów, to nasze całkowite dzienne spożycie wody wyniesie 2 do 2,5 litra i to wydaje się ilością wystarczającą.
Oczywiście w upalne dni lub podczas ciężkiej pracy to zapotrzebowanie wzrośnie.
Analogicznie duży człowiek potrzebuje wszystkiego więcej, ale nie trzy razy więcej.
JW
Ja zauważyłem że w lato jak jest ponad 30-35 stopni to strasznie rośnie pragnienie i można jechać cały czas na płynach ale do czego zmierzam : OGROMNIE spada apetyt na stałe jedzenie,moge całe dnie nie jeść i dużo pić.Z czego to może wynikać że je sie tak mało nie wiem? A czy ktoś z was umie wytłumaczyć to zjawisko?
Ja zauważyłem że w lato jak jest ponad 30-35 stopni to strasznie rośnie pragnienie i można jechać cały czas na płynach ale do czego zmierzam : OGROMNIE spada apetyt na stałe jedzenie,moge całe dnie nie jeść i dużo pić.Z czego to może wynikać że je sie tak mało nie wiem? A czy ktoś z was umie wytłumaczyć to zjawisko?
pozdrawiam
marcin
Przy wysokiej temperaturze otoczenia potrzeba mniej energii, żeby utrzymać temp. ciała 36,6*C, bo zgodnie z prawami termodynamiki są mniejsze starty ciepła.
Jednocześnie zwiększa się wydzielanie potu w celu chłodzenia przez parowanie wody, więc zapotrzebowanie na płyny wzrasta.
JW
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.