Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Rak a psychika
Autor Wiadomość
r.ewelka 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 05 Lut 2010
Posty: 104
Skąd: Pruszków
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 16:52   Rak a psychika

Tomek, tak właśnie z nią było, zawsze ustępująca, siebie usuwająca w cień, ksiądz na pogrzebie ją nazwał świętą za życia (co mnie wk..., nie tylko dlatego że popełnił bluźnierstwo, ale dlatego że katolicyzm wzmacniał w niej takie chorobliwe zachowania). Poświęcała się dla każdego, rezygnowała z wygód dla siebie, ustępowała, do niczego nie dawała sobie prawa. Przygarnęła mnie w swoim mieszkaniu w Warszawie jak tu przyszłam studiować, i to co u niej zastałam mnie powaliło, jak w klasztornej celi, lodówka pusta (nie z braku pieniędzy, ale właśnie brak takiego dbania o własne wygody lub przyjemności). Kase z wypłaty oddawała dobrowolnie na Kościół, jak straciła pracę, to wyprowadziła się do swej matki i zajęła się nią z wielkim poświęceniem. Była pod opieką psychiatry, miała epizody lękowe, brała leki, poza tym głos ściszony, postawa skulona, jakby chciała, żeby jej nie było. Otwierała się tylko przed kimś do kogo miała zaufanie, między innymi do mnie bo ja z nią rok mieszkałam. Paranoja - wydawało jej się, że wszyscy się z niej śmieją za plecami. Mówiła mi to, jak przyszła z pracy, że jak tylko się odwróci to koleżanki się z niej śmieją w pracy. Aż dostała raka piersi - zrobili jej operację, ale przerzuty już były nieoperowalne, bo bardzo rozsiane - nie walczyła też za bardzo, jakby się nie bała śmierci i uważała, że to w sumie spoko, że umrze.
Ostatnio zmieniony przez Molka Czw Paź 06, 2011 19:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
r.ewelka 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 05 Lut 2010
Posty: 104
Skąd: Pruszków
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 16:58   

Pytasz Tomku, czy była to osoba serdeczna, pogodna dla wszystkich

Serdeczna tak, ale nie pogodna - smutna, przygnębiona, nie była w stanie tego ukryć, ale faktycznie mówiła o tych problemach tylko nielicznym, wstydziła się, bała się drwiny.
_________________
Tłuszcz, jak wiadomo, jest szkodliwy.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 19:24   

jak mozna ksiedzu oddawac swoja pensje, to objawy skrajnej autodestukcji....
 
     
Cordoba_2004 
technolog żywności

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 660
Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 19:48   

nikt cie nie pyta komu ty oddajesz nie krytykuj tych co dają na kościół
_________________
gg 14 987 97
 
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 19:56   

Cordoba_2004 napisał/a:
nikt cie nie pyta komu ty oddajesz nie krytykuj tych co dają na kościół

wiesz tu nawet nie chodzi o to ze na kosciol, tu chodzi o to ze oddawala kase z wyplaty, rozumiem ze albo cala kwote albo wiekszosc..... r.ewelka z tego co zrozumialam nie miala na mysli niedzielnego datku na tzw. tace.... dlatego mowilam o glebokiej autoagresji, autodestukcji .....
 
     
Cordoba_2004 
technolog żywności

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 660
Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 19:57   

nie to w żadnym wypadku nie świadczy o żadnej destrukcji to świadczy o jej przekonaniach swiatopoglądzie itd inni dają na schroniska dla zwierząt jeszcze inni na wódkę
_________________
gg 14 987 97
 
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 20:01   

Cordoba_2004 napisał/a:
nie to w żadnym wypadku nie świadczy o żadnej destrukcji to świadczy o jej przekonaniach swiatopoglądzie itd inni dają na schroniska dla zwierząt jeszcze inni na wódkę

to znaczy sama mam przymierac glodem poniewaz moj swiatopoglad nie pozwala mi na szacunek wzgledem samej siebie...... to uwazasz za normalny stan psychiczny?
 
     
Cordoba_2004 
technolog żywności

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 660
Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 20:02   

nie wiesz czy przymierała - skąd to wiesz ?
_________________
gg 14 987 97
 
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 20:10   

cordoba czy Ty na prawde nie widzisz skrajnego wyniszczenia psychicznego u tej kobiety ktory to stan nie pozwalal na racjonalne myslenie? udajesz palanta w tym momencie?
 
     
Cordoba_2004 
technolog żywności

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 660
Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 20:20   

nikogo nie udaje ....

To wiara ....miłość do Boga ....ty tego nie rozumiesz...
Ale nie bierz tego do siebie to moje zdanie subiektywne ....nie zmienisz go więc uszanuj
_________________
gg 14 987 97
 
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Czw Mar 11, 2010 20:50   

Jednym mentalność pozwala na dawanie pieniędzy na kościół (nie sądzę,że cała pensja),a innym ich mentalność pozwala na ryzykowanie zdrowia bądź życia jeżdżąc na rowerze wśród aut i nic nie robiąc,aby sytuacja sie poprawiła-czy to nie autodestrukcyjne kroki? I niech mi ktoś powie,że te kroki są lepsze ....
 
     
r.ewelka 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 05 Lut 2010
Posty: 104
Skąd: Pruszków
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 20:55   

Cordoba_2004 masz rację teoretycznie. To objaw głębokiej wiary dawać na Kościół - ona przelewała regularnie na kościelną organizację (taca przy tym to pikuś), ale u niej to niestety była choroba. Nie głodowała, po prostu jedzenia dużo nie kupowała, nie miała takiej potrzeby. W testamencie zapisała na Kościół też wszystko. Dużo by gadać. W sumie takie stany jak ciocia miała w okresie nawrotu choroby to miała i Święta Katarzyna ze Sieny - z tego co kiedyś czytałam o jej wizjach. Strach przed abstrakcyjnym złem chyba, wizja czystego zła. Kurcze, tu granica była taka cienka, ona cierpiał, dla księdza jak mówię była świętą za życia.
_________________
Tłuszcz, jak wiadomo, jest szkodliwy.
 
     
Cordoba_2004 
technolog żywności

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 660
Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 21:31   

Właśnie była taka jaka była i chwała jej za to my jesteśmy dużo gorsi bo wielu z nas nie było by stać na tak wiele poświeceń na takie oddanie....
Nie nam oceniać kogokolwiek.......Jak dla mnie ideał człowieka.....Szacunek.....
_________________
gg 14 987 97
 
 
     
Cordoba_2004 
technolog żywności

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 660
Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 21:41   

Co mam odpowiadać na głupie zdanie?
_________________
gg 14 987 97
 
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Mar 11, 2010 23:42   

IgaM napisał/a:
...Jednym mentalność pozwala na dawanie pieniędzy na kościół (nie sądzę,że cała pensja),a innym ich mentalność pozwala na ryzykowanie zdrowia bądź życia jeżdżąc na rowerze wśród aut ...
To jest takie przykre! :-(
Ty tego nie czujesz ale Schizofrenia u Ciebie czyni coraz wieksze spustoszenie. :shock:

Nakrecana UROJENIAMI w "patologicznych postach"
pokazujesz wszystkim jak powazny jest Twoj stan.

Czy zdajesz sobie sprawe, ze piszac o "rowerach i samochodach"
ukazujesz czytelnie jak patologiczny jest twoj sposob
percepcji i rozumowania? :-(

Przemysl to, moze jednak najlepsza "opcja" bedzie psychiatra?
.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 12:58   

Depczecie po meritum wątku robiąc kolejnego zmylającego off-topa.
R.ewelka podała dość ważne dane, które można wykorzystac przy analizie wpływu nie tylko katolandzkiego modelu udupiania ludzkiej woli życia na nowotworzenie (być może wyraz skrajnie nieświadomej autodestrukcji), ale ogólnie rozumianego wpływu psychiki jako czynnika kancerogennego.

Tomek

P.S. R.ewelka, typ osobowości który opisałaś zgadza się z opisami innych badaczy tematu. Jest jak żywcem wyjęty z książek Dr. Johna E. Sarno, który zajmuje się medycyną psychosomatyczną. Jeśli jeszcze nie miałaś okazji przeczytać, to polecam jego "Receptę na zdrowie" (tandetny tytuł i równie tandetna okładka polskiego wydania, ale to pikuś, bo liczy się treść), w której znajdziesz więcej tego typu powiązań.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Mar 12, 2010 13:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 13:13   

M i T napisał/a:
Depczecie po meritum wątku robiąc kolejnego zmylającego off-topa.
R.ewelka podała dość ważne dane, które można wykorzystac przy analizie wpływu nie tylko katolandzkiego modelu udupiania ludzkiej woli życia na nowotworzenie (być może wyraz skrajnie nieświadomej autodestrukcji), ale ogólnie rozumianego wpływu psychiki jako czynnika kancerogennego.

Tomek


Tomek ja nie mam najmniejszej watpliwosci ze psychika to cos co moze uleczyc albo zabic..... psychika ma przeogromny wplyw na to co dzieje sie w naszym organizmie na poziomie komorkowym , o czym tu dyskutowac, ja mysle ze nie trzeba podpierac sie w tej kwestii dowodami naukowymi, wystarczy spojrzec na samego siebie w okreslonej przestrzeni czasowej i odpowiedz mamy gotową, oczywiscie inne czynniki przyspieszaja badz opozniaja wplyw naszego nadrzednego organu jakim jest mozg na to w jaki sposob funkcjonujemy....
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 13:30   

Molka, to nie są sprawy oczywiste. Mało tego - psychosomatyka brzmi dla mnie jak science fiction, na dodatek o niewygodnej treści. Każdy, nawet najmniejszy wywód w tym temacie jest na wagę złota, bo ani media, ani prawie nikt inny psychosomatyką w kontekście tłumionych uczuć, nie chce sobie głowy zaprzątać. Lepiej, wygodniej jest rozważać wpływ karmiczny, boski determinizm, determinizm genetyczny, redukcjonizm żywieniowy - podczas gdy ważniejsze jest chyba, by starać się znaleźć odpowiedź na pytanie o to, jaki czynnik ma najważniejszą rolę. Źle jest patrzyć na wszystko jak komuch - nie ma równości wśród ludzi, tak jak nie ma równości wśród czynników. Coś odgrywa decydującą rolę.

Tomek
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 13:31   

Jesli chodzi o zdrowie, to dzis wlasnie mam rozkmine, ze redukcjonizm w kazda strone, sprawia, ze to wszystko, wszelkie analizy, wnioski i zalecenia staja sie bez-u-zy-tecz-ne, widze to na przykladzie wielu osob...

No i zupelnie sie nie zgodze, ze istnieje jeden "decydujacy czynnik".
Ostatnio zmieniony przez _flo Pią Mar 12, 2010 13:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 13:51   

trudno mowic ze jeden czynnik oczywiscie, mozecie sie smiac, ale ja jestem tego pewna w 100%, psychika jest nadrzedna, ja to widze tak , psychika "poniewiera" narzadami ( psychosonmatyka), po czym taki "sponiewierany narzad" jest łatwym łupem dla innych czynnikow, toksyn, badziewnego zarcia itd. łatwo wówaczas o raczysko czy inne choróbsko i nawet jesli dietą podreperujemy zdrowie chora psychika i tak po dłuzszym badz krótszym czasie dokona spustoszenia....
 
     
alejasienieznam 

Wiek: 35
Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 340
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 13:55   

ja myślę podobnie jak Flo, ale teraz tego nie rozwinę.
Tomek, wydaje mi się, że w dwóch ostatnich zdaniach poczyniasz założenia, których nie można poczynić, jeśli dyskusja ma mieć sens.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 14:02   

wydaje mi sie ze psychika jest czynnikiem ktory dziala zdecydowanie szybciej w porownaniu z innymi i to jest niebezpieczne, uruchamia szybka kaskade ktora "spada niczym lawina i dusi" .....
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 15:18   

_flo napisał/a:
No i zupelnie sie nie zgodze, ze istnieje jeden "decydujacy czynnik".


No bo takie zaakceptowanie jednego decydującego czynnika - szczególnie jeśli jest nim psychika - może napawać człowieka autentycznym przerażeniem.

Jak to, to JA mam aż tak wielki wpływ na swoje zdrowie? To JA mogę coś znacząco zmienić w swoim życiu i zdrowiu? To JA jestem ODPOWIEDZIALNA za siebie? Nie, to niemożliwe! Przecież potrzebuję rodziców/przyjaciół/guru/lekarzy/kleru/bogów/tv/naukowców/rządów/etc. którzy będą za mnie decydować i których w przypadku niepowodzenia będę mogła obarczyć odpowiedzialnością (UWAGA! mówimy tu o odpowiedzialności dorosłej osoby za siebie, czego nie należy mylić z odpowiedzialnośćią rodzica za małe dziecko!) :-o Nie, to jest absolutnie nie do zaakceptowania, bo wymaga ciągłęj pracy nad zwiększaniem mojej samoświadomości, a są przecież fajniejsze sprawy w życiu. Więc rozłożę odpowiedzialność za moje życie po trochu (najlepiej po równu) na różne czynniki - geny, żarcie, media, rodzina, stres - i będzie dobrze. Żaden czynnik nie ma prawa się "wywyższac", bo żyjemy w dobie relatywizmu, "urawniłowki" i "tolerancji" w każdej dziedzinie. Tak jest bezpieczniej i łatwiej, no bo cóż mogę poczynić z wiedzą o potędze mojej psychiki i umysłu? Przeraża mnie to, więc lepiej zostawię ten temat...

Oczywiście to tylko taki mój stream of consciousness, który teoretycznie może zachodzić w nieświadomości wielu ludzi...

Pozatym, myślę, że dla wielu osób żarcie jest takie barziej "namacalne", bardziej nadające się do kontrolowania, niż własny umysł. To, co się dzieje w umyśle może przerażać. Może też dawać poczucie bezradności, bo ani go nie widać, ani namacać, ani w ogóle zrozumieć. A zawartość talerza można rozwalić na czynniki pierwsze, obwąchać, posmakować, ale co najważniejsze, można wywalić do kosza i zacząć od początku. Eeee, co tam np. takie wyrzeczenie się słodyczy w porównaniu z konieczniecznością stawienia czoła np. jakimś bolesnym uczuciom z przeszłości.

Żarcie i wygląd fizyczny (ćwiczenia) da się okiełzać, a z taką psychiką nie wiadomo co począć i od której strony ugryźć. Bo jeśli spróbować ją ugryźć od strony dzieciństwa, no to natychmiast mamy problem ze świętością rodziców, czyli murem dla większości osób nie do przebicia. Więc często "gryzienie" na tym się kończy. A gdzie tam dopiero do "przeżuwania" czy tym bardziej "połykania". Można też spróbować podejść od ugryzienia kawałka pokrytego jakimś "Sekretnym" lukrem - NLP, hellingery-szmelingery, różowe okularki, aleluja, czakry-szmakry i do przodu. I jest git. Na chwilę. Bo człowiek przeważnie zrobi wszystko, by zmniejszyć swoje poczucie odpowiedzialności za własne życie i by nie dotykać niewygodnych, bolesnych tematów.

Tak to widzę, jeśli chodzi o niedowierzanie, że psychika może mieć zasadniczą rolę w kształtowaniu się większości naszych chorób.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Mar 12, 2010 15:22, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
r.ewelka 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 05 Lut 2010
Posty: 104
Skąd: Pruszków
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 15:41   

Tomek, to jest najgorsze, że u nas się nie podaje choćby elementarnych narzędzi do samozrozumienia siebie. W Stanach mamy macdonaldyzacje psychologii. I ona trafia pod strzechy, w formie bajek animowanych (Król lew, Gdzie jest Nemo < Shrek, Toy story - to są takie psychologiczne bajeczki podane w łatwej do zgryzienia formie i dla dzieci i dla dorosłych - bajki o dojrzewaniu, dorastaniu , konflikcie rodzic dziecko, wyparciu, przeniesieniu...) . Kurde, dla dorosłych, w każdym głupim serialu, filmie mamy podręcznikową psychologię dla ludu. Woody Allen - toż to psycholog pełną gębą. A u nas kiszka. Pokolenie moich rodziców to niezapisana karta, ludzie nie liznęli grama pojęć psychologii, sami o sobie nic nie wiedzą, targają nimi czyste uczucia w całej nieświadomości i zero dystansu. Co tu gadać o matematyce, ci ludzie nawet nie znają liczb. U nas mamy spowiedź świętą, głupie kazania. Będąc dzieckiem alkoholika co mogłam usłyszeć na kazaniu? Przypowieść o małej dziewczynce, która tak mocno się modliła, aż ojciec w drugim pokoju przestał lać matkę.
Dziś czytam swym dzieciom bajki terapeutyczne, na każdą okazję - dziecko boi się zasnąć - bajka, boi się ciemności bajka, rozmowa, pogadanki z dziećmi o "złym dotyku", o tym dlaczego nauczycielce nie wolno krzyczeć ani obrażać.
Sama miałam tylko roczny kurs psychologii, ale dowiedziałam się że coś takiego istnieje, dalej szukam sama. Uczy się ludzi wielu niepotrzebnych bzdur - a to jest podstawa.
_________________
Tłuszcz, jak wiadomo, jest szkodliwy.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 17:39   

Czytał może ktoś tę książkę? Jakieś opinie, wrażenia?

http://www.dobreksiazki.p...-styl-zycia.htm

Marishka
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 17:58   

@Marishka
Czytając Twój powyższy post poczułem się jak na wystąpieniu typowego amerykańskiego kaznodziei. Bez urazy oczywiście :)
M i T napisał/a:
Tak to widzę, jeśli chodzi o niedowierzanie, że psychika może mieć zasadniczą rolę w kształtowaniu się większości naszych chorób.

Widzę, że ewoluujesz, bo wcześniej mówiłaś o 50/50 - psyche i ciało.
Pewnie niedługo żywienie, sen, aktywność fizyczna będzie tylko bzdetem, bruzdą, która plami jedyne słuszne podejście 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 18:01   

M i T napisał/a:
Czytał może ktoś tę książkę? Jakieś opinie, wrażenia?
http://www.dobreksiazki.p...-styl-zycia.htm

Przeglądałem, fragmenty przeczytałem i raczej jest to powtarzanie tych samych komunałów żywieniowych, co inni.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 18:28   

Wiecie co wam powiem, bo was bardzo lubię, że te wszystkie analizy nie mają i tak większego sensu. Dokładnie jak zauważył Hannibal, to są komunały. Jeżeli ktoś jest chory to go nie obchodzi to jaki wpływ ma psychika, bo jeżeli z jego psychiką jest źle zanim zachorował to już jasne że z jego psychiką jest źle.

Jesteście niestety ale coraz dalej prawdy. Jest takie powiedzenie, że mnogość wywołuje błądzenie. I jest to prawda, mnożenie teorii, szukanie na coraz to innych poziomach przyczyn jest mało sensowne. A jeżeli już to i tak musi się przełożyć na technikę, na konkretne rozwiązanie problemu. A najlepsze rozwiązanie jest najprostsze i dużo bardziej proste niż te wszystkie wywody.

Molka ma rację pisząc o wpływie psychiki. Tylko co z tego wynika, pytanie podstawowe czym jest ta psychika, jak nad nią zapanować? Najlepiej posłużyć się przykładem, nadać sprawie dynamiki. Np.: mam problem, wiem że wynika on z psychiki, więc co muszę zrobić? Wmówić sobie że mam problem i nie chcę go mieć, a może wmówić sobie że tego problemu nie mam? Czy widzicie jeszcze jakąś inną możliwość postępowania z psychiką?
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Pią Mar 12, 2010 18:33, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 18:28   

Hannibal, nie wiadomo, jak wygląda procentowy udział. Gdybamy sobie, to jest forum.
Jest jednak małe ale: śmierć voodoo i ciąża urojona. Psychosomatyczne fenomeny, gdzie żarcie w żaden sposób nie jest w stanie niczego zmienić ani pomóc. I dlatego warto pisać o mocnym oddziaływaniu na ciało, na metabolizm, na ukł. odpornościowy.
Są jeszcze tzw. samowyleczenia, niewyjaśnione cofanie się nowotworu rozsianego, odwlekanie czasu śmierci do momentu załatwienia wszystkich ziemskich spraw (majątek, ujrzenie bliskiej osoby, jakieś przeprosiny), to co opisuje Sarno (mózg reaguje na tłumioną złość wywoływaniem bolesnych stanów zapalnych itp.)

ps: I wiele, wiele innych

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Mar 12, 2010 18:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 18:32   

M i T napisał/a:
_flo napisał/a:
No i zupelnie sie nie zgodze, ze istnieje jeden "decydujacy czynnik".


No bo takie zaakceptowanie jednego decydującego czynnika - szczególnie jeśli jest nim psychika - może napawać człowieka autentycznym przerażeniem.


Mowisz, ze wypieram? Chyba nie-eeee.
Poniewaz zainteresowalam sie temat, eksperymentuje na sobie, i uwaznie sie przygladam, jakie efekty u innych osob odnosza poszczegolne metody, i jak dotad wnioskuje, ze jedynie podejscie holistyczne ma sens.
Co mnie dzis pchnelo do rozkminy? Ano fakt, ze przyjrzalam sie pani S., ktorej audycji ostatnio wiekszosc osob na forum miala okazje wysluchac. Zasadniczo przytaknelam jej w wiekszosci spraw chyba, ale patrze na fotografie, i widze osobe, ktora na pewno zdrowa nie jest. Nie u wszystkich widac stan zdrowia na pierwszy rzut oka, ale u niej - owszem. Uwazam, ze ma problemy zdrowotne. A przeciez nie odmowimy jej wiedzy i doswiadczenia w kwestii psychoterapii. Nie znamy jej historii, wiec nic nie mozna zawyrokowac, ale zakladam, ze swoje dziecinstwo ma przepracowane, zakladam, ze zyje mozliwie swiadomie. No ale to jakby nie pomoglo...

Nawet jesli chodzi o sama psychologie redukowanie psychoterapii do metody humanistyczno-egzystencjalnej jest conajmniej naiwne. Sytuacje bywaja rozne, rozne problemy, rozni ludzie.

To co postulujesz jak najbardziej mi lezy, ja tego wszystkiego nie neguje, tak jest i juz. Mnie to nie przeraza, jestem daleka od przyprawiania aureoli swoim rodzicom, nie odcinam sie od tego, staram sie nie racjonalizowac, ...mozna to ewentulanie odlozyc w czasie, ale jest to praca ktora trzeba wykonac. Zagladanie we wlasne dziecinstwo moze dac niebywale zyski, przywrocic swiadomosc, pomoc sie okreslic, sama tego doswiadczylam/doswiadczam. Ale to nie wszystko. Ba, to tylko ulamek sukcesu.
 
     
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 18:37   

ta dyskusja trochę przypomina spór o to co było pierwsze - kura czy jajko :)

a nie może być tak, że osłabiona odporność na choroby jest wynikiem stresu na poziomie organizmu.
czy ten stres będzie wynikał z niedożywienia, braku pewnych składników, braku nasłonecznienia, poparzenia słonecznego, życia w toksycznym chemicznie środowisku, życia w toksycznym emocjonalnie środowisku - wiele może być przyczyn. Nie ma co mówić, że jedna jest ważniejsza od drugiej, bo wiadomo że tak jest , tylko że w każdym indywidualnym przypadku inna będzie ważniejsza.

można też twierdzić, że jak ktoś ma zdrową psyche to i w temacie diety da sobie radę bo będzie podświadomie dostarczał to co jest potrzebne. albo można twierdzić przeciwnie - że kto stosuje poprawną dietę, temu zaniknie patologiczna czynność umysłu ludzkiego.

I dlatego ta rozmowa przypomina tę o kurze i jajku :)
_________________
I never forget a face, but in your case I'll be glad to make an exception.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 18:38   

M i T napisał/a:
Hannibal, nie wiadomo, jak wygląda procentowy udział. Gdybamy sobie, to jest forum.

Jeśli tak to spoko. :)
To są wg mnie sprawy tak potwornie złożone, że nie idzie ująć tego w jakichś procentowych widełkach.
_flo napisał/a:
wnioskuje, ze jedynie podejscie holistyczne ma sens.

Tak samo i ja myślę.
Pod resztą Twojej wypowiedzi też się podpisuję.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Mar 12, 2010 18:41, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 18:44   

_flo napisał/a:
ale patrze na fotografie, i widze osobe, ktora na pewno zdrowa nie jest. Nie u wszystkich widac stan zdrowia na pierwszy rzut oka, ale u niej - owszem. Uwazam, ze ma problemy zdrowotne. .


Tez tak myślę. Jestem pewny jej problemów zdrowotnych. Wygląda fatalnie, okropnie i koszmarnie. Problem jednak w tym, że być może jest to jeden z wielu przypadków, kiedy rozkminka kończy się na intelektualnej pracy, a to GUZIK znaczy. Zapewniam z własnego doświadczenia, że intelektualnie to wiele można zaakceptować.
Tak więc, może być tak, że ta pani psycholog pojęła o co biega, ale już emocjonalnie ciężaru nie dała rady podźwignąć. I znowu - z własnego doświadczenia powiem - że słowo "ciężkie" jest tu nie przystające. W żaden sposób nie opisuje mentalnej , jaka towarzyszy wykluciu się jakby na nowo. To lepiej namalować, niż opisać - chyba...

Wracając do pani psycholog. Millerowa Katarzyna też niby cytuje, zna i rozumie o co biega Alice Miller (też nie jest bez wad, to oczywiste, w końcu chodzi o minimalizację STRAT i maksymalizację powierzchni więzienia, nikt nie jest doskonały), tyle że w jeden tydzień gada o empatii, o świadku empatycznym, aby w kolejnym programie zjebać jakąś dzwoniącą do niej dziewczynkę, że jest tumianiątkiem, bo sobie nie daje rady z własnymi decyzjami. Tak, jakby baba nie wiedziała, że to nie jest lekkie, łatwe i przyjemne, gdy pomiędzy bezpieczną niewolą w toksycznej rodzinie a zobowiązującą wolnością, zechcesz wybrać to drugie.

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 19:10   

zbiggy napisał/a:
albo można twierdzić przeciwnie - że kto stosuje poprawną dietę, temu zaniknie patologiczna czynność umysłu ludzkiego.


Twierdzić to sobie można wszystko, co tylko ślina na język przyniesie, ale obserwacja zamiedzowych relacji i reakcji oraz oglądanie wiadomych "propagandowych" filmików na YT wyraźnie pokazuje absurdalność powyższego twierdzenia.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Mar 12, 2010 19:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 19:17   

M i T napisał/a:
zbiggy napisał/a:
albo można twierdzić przeciwnie - że kto stosuje poprawną dietę, temu zaniknie patologiczna czynność umysłu ludzkiego.


Twierdzić to sobie można wszystko, co tylko ślina na język przyniesie, ale obserwacja zamiedzowych relacji i reakcji oraz oglądanie wiadomych "propagandowych" filmików na YT wyraźnie pokazuje absurdalność powyższego twierdzenia.


hasło o patologicznej czynności znam stąd i nie wiem dokładnie o co chodzi w zamiedzowych relacjach i filmiki, ok, ale mam nadzieję że to nie upośledza mojej zdolności do dyskusji na tym forum.

Rozumiem, że Wy głosicie że niemal wszystko zaczyna się od psyche, ale jak to słusznie ktoś tu zauważył - spróbuj zarazić się bakteriami/wirusami a potem wyleczyć się psychoterapią, to będzie jakiś ciekawy argument w tej dyskusji :)
_________________
I never forget a face, but in your case I'll be glad to make an exception.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 19:22   

I tak byś Zbiggy wtedy napisał, że wyjątek potwierdza regułę, a poza tym, to tylko gra między obiektem ataku drobnoustrojów a nimi samymi ;)

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Mar 12, 2010 19:27, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 19:30   

zbiggy napisał/a:
hasło o patologicznej czynności znam stąd i nie wiem dokładnie o co chodzi w zamiedzowych relacjach i filmiki, ok, ale mam nadzieję że to nie upośledza mojej zdolności do dyskusji na tym forum.


Może opyla się tym zainteresować?
Kopalnia wiedzy o autorytarnych relacjach guru-wyznawca. A samo hasło to hardkor, bardzo fajnie brzmi i dobrze się stosuje :)

Tomek
 
     
alejasienieznam 

Wiek: 35
Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 340
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 19:30   

zbiggy napisał/a:

I dlatego ta rozmowa przypomina tę o kurze i jajku :)


a mi się wydaje, że to co piszesz, byłoby gdyby "ścierali" się redukcjoniści między sobą, a tu raczej redukcjoniści kontra holiści ;-)
Ostatnio zmieniony przez alejasienieznam Pią Mar 12, 2010 19:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 22:47   

M i T napisał/a:
Tak więc, może być tak, że ta pani psycholog pojęła o co biega, ale już emocjonalnie ciężaru nie dała rady podźwignąć.

Tomek ,ale Ona w którymś z programów mówiła ,ze Jej syn zmarł .
Wydaje mi się ,ze ciężko jest z takiej traumy się podżwignąc -nawet pani psycholog
_________________
pozdrawiam
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 23:25   

No proszę, jaki ciekawy artykuł znalazłam (English):

http://www.maryellenmark....5L-000-032.html

Warto przeczytać, chociaż jest dość długi. Nazwisko Epstein znalazłam w książce Sarno i postanowiłam poszperać na jej temat. Ten artykuł akurat dobrze się czyta.

Jest wzmianka o wpływie układu odpornościowego na raka (duh!), oraz o powiązaniu tegoż układu z układem nerwowym. A skoro na układ nerwowy wpływ mają nasze emocje (tu dużą rolę odgrywa m.in. stres), to można śmiało zacząć przyglądać się roli jaką emocje odgrywają w etiologii raka.

M.in. takie dwa cytaty mi się rzuciły w oczy:

Cytat:

Cole and Everson couldn't explain why remissions were more prevalent in certain kinds of cancers, let alone the process by which remission occurred. They speculated about the influence of hormones and the endocrine system, high fever, or an allergic or immune reaction. Perhaps something interfered with the blood supply to the tumor; perhaps the patient was unusually sensitive to the therapy. Cole would eventually write that he believed most cases of spontaneous remission were triggered by some sort of immunological response.

That the immune system played some role in cancer was clear from studies in the late 1940s. Research showed that animals could produce antibodies capable of fighting chemically induced tumors. Further work over the next 30 years would show that human cancer patients also produced tumor-fighting antibodies; cancers were worse in patients whose immune systems didn't make the antibodies. The field of organ transplants produced evidence of the impressive response immune systems could mount against tumors. There was, for instance, the case of a man who had received a transplanted kidney that contained latent cancerous tissue. Tumors spread through the patient's body until the immune-suppressing drugs he'd been taking were stopped. Then the tumors dramatically disappeared.


I ten wybitnie pasujący do tego, co pisała R.ewelka, opis "typu rakowego":

Cytat:

"On the surface Alice was cheerful, helpful to others, highly competent, and much loved by people in and out of the family. The only one who did not love her was herself. She could do things for others, but she could not do things for herself, nor could she accept favors from others, nor, apparently, could she even accept the fact that others loved her. Her manifest enthusiasm and cheerfulness masked an underlying depression. It seemed to me that, if in her case personality had played an important role in the etiology of the cancer, then changing her personality could contribute to her recovery."


Marishka

P.S. No i była opisana historia tego faceta (Mr. Wright), co to "cudownie" wyzdrowiał, a jak się dowiedział, że lek nie działa, to zmarł w ciągu 2 dni.
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Mar 13, 2010 00:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 23:27   

figa napisał/a:
Tomek ,ale Ona w którymś z programów mówiła ,ze Jej syn zmarł .


Rudka, a nie pokićkałaś czegoś? Bo coś mi się wydaje, że wybitnie pomyliłaś Katarzynę Schier z wielokrotnie krytykowaną przez nas Ewą Foley?

Marishka
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pią Mar 12, 2010 23:51   

M i T napisał/a:
...Są jeszcze tzw. samowyleczenia...
Taka jest nazwa.
Faktycznie dzialaja okreslone czynniki ktore moga do tego prowadzic! 8-)

W tym miejscu nalezy wspomniec o "gorliwej i glebokiej"
modlitwie wlasnej oraz SWIADOMOSCI "wzmacniajacych"
modlitw(najlepiej za duze pieniadze) ksiedza,
lub bliskiej osoby(za darmoche) 8-)

Razem z Nowoczesna Medycyna, to POTEZNA bron "na raka",
po prostu sila synergii. 8-)
.
Ostatnio zmieniony przez grizzly Pią Mar 12, 2010 23:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 23:53   

Przepraszam -napewno pokićkałam :shock:
_________________
pozdrawiam
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Mar 13, 2010 02:27   

M i T napisał/a:
Zapewniam z własnego doświadczenia, że intelektualnie to wiele można zaakceptować.
Tak więc, może być tak, że ta pani psycholog pojęła o co biega, ale już emocjonalnie ciężaru nie dała rady podźwignąć. I znowu - z własnego doświadczenia powiem - że słowo "ciężkie" jest tu nie przystające. W żaden sposób nie opisuje mentalnej , jaka towarzyszy wykluciu się jakby na nowo.

Tak, jak najbardziej podpisuje sie pod tym wszystkimi konczynami, zdarzylam sie zorientowac. Dlatego odlozylam Forward na razie na bok, bo zadaje za duzo niewygodnych pytac, i zadan domowych, a rozwazania i opowiesci Miller sobie czytam stosunkowo beznamietnie.
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Mar 13, 2010 09:35   

zbiggy napisał/a:
ta dyskusja trochę przypomina spór o to co było pierwsze - kura czy jajko :)

a nie może być tak, że osłabiona odporność na choroby jest wynikiem stresu na poziomie organizmu.
czy ten stres będzie wynikał z niedożywienia, braku pewnych składników, braku nasłonecznienia, poparzenia słonecznego, życia w toksycznym chemicznie środowisku, życia w toksycznym emocjonalnie środowisku - wiele może być przyczyn. Nie ma co mówić, że jedna jest ważniejsza od drugiej, bo wiadomo że tak jest , tylko że w każdym indywidualnym przypadku inna będzie ważniejsza.

można też twierdzić, że jak ktoś ma zdrową psyche to i w temacie diety da sobie radę bo będzie podświadomie dostarczał to co jest potrzebne. albo można twierdzić przeciwnie - że kto stosuje poprawną dietę, temu zaniknie patologiczna czynność umysłu ludzkiego.

I dlatego ta rozmowa przypomina tę o kurze i jajku :)


Miałem napisać to samo. Mogłęm też napisać o tym jak stres wpływa na organizm, tylko po co. Właściwie nie ma to znaczenia co był o pierwsze, jeżeli zrozumiemy że osobie która jest chora czy ma problemy ważne jest nie to aby ją analizować tylko jej pomóc. A ta pomoc jest zawsze uniwersalna, to znaczy nie trzeba szukać jakiegoś diabła pod mikroskopem tylko zwyczajnie zadziałać tak aby pomóc. Wzmacniając ciało wzmacniamy psychikę, tworząc zdrowe warunki wzmacniamy ciało. No i heja.

W ogóle wszystkie mądre książki na ten temat należałoby spalić. A najprędzej biochemije Harpera, która sprowadza na ciemną ścieżkę.
_________________

 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Mar 26, 2010 14:33   

M i T napisał/a:
Czytał może ktoś tę książkę? Jakieś opinie, wrażenia?

http://www.dobreksiazki.p...-styl-zycia.htm

Marishka

Czytałam, ale równie wybiórczo jako i Hanibal przeglądał. :-D Szukałam informacji na temat EMDR - metody leczenia urazów za pomocą stymulacji ruchów gałek ocznych i innych tajemniczych technik. Niewyjaśniona zasada działania tej metody, kojarzonej z fazą REM w czasie snu - polega jednak na innego typu uporządkowaniu wspomnień. Na moje oko to ma coś wspólnego z hipnotycznym NLP niestety. Więcej o EMDR w innej książce Servana-Schreibera: http://tnij.org/emdr . W "Antyraku" autor podaje przykład wyleczenia - wg. jego wiedzy - pacjentki z traumy za pomocą EMDR. Przeżywa ona po kolei silne emocje związane z urazem, nienawidzi sprawcę etc., by w końcu... oczywiście mu przebaczyć! Wspomnienie traumy jest teraz zwykłym obrazkiem - totalne odcięcie od uczuć. Teraz pacjentka może się skupić na jasnej stronie życia. Podobnie kończy się sprawa z innymi propozycjami dla chorych na raka: joga, medytacja, pisanie pamiętnika, zajęcia fizyczne etc. Pozornie pozwala się im na rozpoznanie własnych uczuć, po czym zaleca się je oddalić, "przenieść uwagę dalej". Do tego afirmacja czego się tylko da, wdzięczność całemu wszechświatowi, dążenie do uzyskania wewnętrznego spokoju, kosztem jednak tłumienia uczuć, które wydają się być zbyt głęboko, by je zauważyć. Czyżby znowu dobryzm? Za to pacjenci, którzy po rozpoznaniu choroby zmienili swoją łagodną, pełną poświęcenia postawę na zdecydowanie NIE w kwestiach, które w ten właśnie sposób odczuwali, poprawiali dzięki temu swoje wyniki w przebiegu choroby. Podatna na raka jest "osobowość typu C", unikająca wszelkiej konfrontacji, "święta", niosąca w sobie bezradność, poczucie niskiej wartości zakorzenione w dzieciństwie. Dużo jest w książce udokumentowanych badań. Mnóstwo różnistych wątków, aż po globalne ociEplenie.
Podsumowując - sporo ciekawych obserwacji, nie zawsze właściwych wniosków. Jednak to TA droga pomogła pokonać raka mózgu samemu autorowi. Podkreśla on jednak, że nie jest to ostateczne remedium, jedynie pomoc w odkryciu wartości życia w obliczu śmiertelnie groźnej choroby. Pozostaje otwarty na nowe rozwiązania.

Co do osobowości i ich powiązania z chorobami, z moich skromnych obserwacji wynika, że nie zawsze wizerunek zewnętrzny, jaki sobą prezentuje chory, odzwierciedla wspomnianą wyżej osobowość typu C. Cholerycy też zapadają na raka (mogę potwierdzić 2 przypadki - w tym jeden zakończony zgonem - rak mózgu; drugi - osobowość wszelkich możliwych chorób, niesamowicie żywotna mimo wszystko... ). Obaj to wyjątkowi furiaci "kochający i prześladujący" swoje córki, które to nigdy nie sprostają ich wymaganiom. Konflikt jest tu wg. mnie na innym poziomie, niż w przypadku osoby wycofującej się, znajduje inne ujście, wydaje się być bardziej uzewnętrzniony, jednak uczucia odpowiedzialne za cały ten stan rzeczy pozostają do końca wyparte. W jednym przypadku to reperkusje z dzieciństwa, silnej osobowości matki i nadużywającego alkohol ojca.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 26, 2010 14:59   

Dzięi Sana za tak rzetelnego posta!

Marishka
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Wto Lip 27, 2010 12:15   

A propos przeprowadzek
http://www.wired.com/wire...ges-and-cancer/
W tym badaniu, zrobili zastrzyki z raczyskiem (skory - melanoma) duzej grupie myszy. Po 6 tygodniach, okazalo sie, ze u myszy ktore mieszkaly w luksusowych klatkach z zabawkami, nowotwor by 75% mniejszy, a u 17% w ogole sie nie rozwinal.
---
Edit: bo przekrecilam, czytalam po lebkach
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Wto Lip 27, 2010 13:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kuba1981f

Dołączył: 03 Lip 2012
Posty: 6
Wysłany: Wto Lip 03, 2012 07:28   

Każdy onkolog oraz lekarz będzie zawsze podkreślać, że nastawienie psychiczne jest ogromnie istotne dla właściwego przebiegu leczenia nowotworów. Ponadto, potwierdza ten fakt rzeczywistość i miliony przypadków na świecie. Moja koleżanka miała raka piersi. Od samego początku stawiała jemu czoła. Od zawsze była optymistką i osobą, która potrafi cieszyć się z życia. Podczas choroby się to nie zmieniło, a wręcz przeciwnie - można powiedzieć, że się nasiliło. Podczas chemioterapii była osobą bardzo aktywną - praca, wyjścia ze znajomymi. Bardzo dużo też zwiedzała - co drugi weekend wyjeżdżała na różne wycieczki do różnych miast w Polsce oraz za granicą (Berlin, Praga, Wiedeń, Wilno, Kijów). Te małe wycieczki dodawały siły psychicznej i umacniały ją do walki z nowotworem. Walkę o życie wygrała. Tego samego życzę wszystkim innym, którzy zmagają się z rakami.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Lip 03, 2012 08:25   

Molka ktos pogoni te boty reklamowe stad? Jakas inwazja doslownie, jak nie wegetarianie to biznesmeni.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved