Wysłany: Nie Mar 06, 2011 10:23 Kto cierpi na racjonalizm?
Kto nie wierzy w eksperymenty ufo na ludziach, plejady i pierniki magmiczne, trebomblusa, kaszpirusa, cieciory, golonki z jajcami, grzyby z Yuggoth, narkotyczne objawienia, magiczne zwoje z 13 pieczary nad morzem czarnym mowiace o gargmageddonie, Cthulhu, miksiury i inne planety z galaktytki AG-345? Jest tu w ogole ktos taki? Bruford?
Kosmitow prosilbym sie o niewpisywanie.
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Nie Mar 06, 2011 11:01
zyon napisał/a:
eksperymenty ufo na ludziach, plejady i pierniki magmiczne, trebomblusa, kaszpirusa, cieciory, golonki z jajcami, grzyby z Yuggoth, narkotyczne objawienia, magiczne zwoje z 13 pieczary nad morzem czarnym mowiace o gargmageddonie, Cthulhu, miksiury i inne planety z galaktytki AG-345?
Oddzielnie to nie, ale jakby wszystko do kupy zebrać to by się pod jakieś definicje do psychologicznego przepracowania podciągło
też cierpię na tę rzadką przypadłość
ale czy przypadkiem w ten sposób nie powstanie wątek-lista przeznaczonych do likwidacji przez Elohim? (czyli lepiej ostrożnie: racjonalizmowi świeczka a Elohim ogarek
Kiedyś trza wkońcu przestać wierzyć i zacząć....Wiedzieć
/Po przemyśleniu wedytowałam /
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Pon Mar 07, 2011 10:30, w całości zmieniany 1 raz
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Nie Mar 06, 2011 12:40
rakash napisał/a:
Bez wiary nie ma wiedzy.
Tutejsi zasiedleńcy to raczej coś pomiędzy Ot taka "stosowana filozofia religijna" przez analogię - mutacja, odmiana scientologii , a jednocześnie świetny materiał na pracę dohturską z psycholilogii - nic tylko czerpać
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Nie Mar 06, 2011 12:42, w całości zmieniany 1 raz
To Prawda. Lecz kiedyś trza wkońcu przestać wierzyć i zacząć....Wiedzieć
Wiedzieć co ?
Jest który jest.
Albo chociaż powiedz mi co wiesz, wyłóż mi choć jedno. Np. De gustibus est non disputandum a może Audere est facere. Wyłóż mi tak abym to pojął czyli przyjął.
Albo chociaż powiedz mi co wiesz, wyłóż mi choć jedno. Np. De gustibus est non disputandum a może Audere est facere. Wyłóż mi tak abym to pojął czyli przyjął.
Wiedzieć to w Co się wierzy.
Ja wierzę w Miłość
"...tak więc trwają...te trzy..."
Kiedy wierzysz w Miłość - Miłość i tak jest
Kiedy masz nadzieję na Miłość - Miłość i tak jest
Kiedy Kochasz - Miłość jest
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Nie Mar 06, 2011 12:50, w całości zmieniany 1 raz
Bez wiary nie ma wiedzy. Bez wiary nie ma niczego. Tylko dzięki wierze jesteśmy.
Sądzę, że istnienie lub wiedza są niezależne od wiary. Kamień istnieje, choć nie wierzy, że istnieje (w nic nie wierzy, taki zagorzały ateista), wiedza z kolei jest tym obszarem faktów o życiu, które można potwierdzić/doświadczyć (na trzeźwo) bez zakładania, że dowody są niepotrzebne.
Tutejsi zasiedleńcy to raczej coś pomiędzy Ot taka "stosowana filozofia religijna" przez analogię - mutacja, odmiana scientologii , a jednocześnie świetny materiał na pracę dohturską z psycholilogii - nic tylko czerpać
Tak to jest jak ktoś niewie, wtedy usiłuje się mówić że wie. Stawia na wiedzę. Trzyma się jej lecz upada. Bo odstępstwo zawsze jest karane. Takie jest prawo. Tak powiedział Pan.
Bez wiary nie ma wiedzy. Bez wiary nie ma niczego. Tylko dzięki wierze jesteśmy.
Sądzę, że istnienie lub wiedza są niezależne od wiary. Kamień istnieje, choć nie wierzy, że istnieje (w nic nie wierzy, taki zagorzały ateista), wiedza z kolei jest tym obszarem faktów o życiu, które można potwierdzić/doświadczyć (na trzeźwo) bez zakładania, że dowody są niepotrzebne.
Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy. Gorczyca ma jaką wielką wiarę! Pan mówi do niej, a ona słucha. I daje plon.
A kamień jest dopiero wiarą.
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Nie Mar 06, 2011 13:00, w całości zmieniany 3 razy
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Nie Mar 06, 2011 13:07
Ale jesli przyjmuje jakas konkretna wiedze za prawde to w pewnym sensie wierze ze tak jest, przeciez nie jestem w stanie tego sprawdzic bo np. nie mam takich mozliwosci, np. z dostepnej mi wiedzy wiem ze krew krazy od lewej czesci serca do prawej, nie odwrotnie, nigdy tego nie widziałam, wiem bo przeczytałam z dostepnej mi literatury naukowej, ale skoro tego nie widziałam, wierze ze tak jest, ktos to badał , opisał, ale ja nie byłam tego swiadkiem, wiec pozostaje mi wierzyc ze tak jest.
Kiedys ktos opisał ze Ziemia jest płaska, ludzie przyjmowali to za wiedze równoczesnie wierzac ze tak jest, nie badali tego osobiscie wiec pozostało im po przez wiare przyjac to za pewnik, po jakims czasie okazalo sie ze wiedza ta nie jest prawdziwa, stwiedzono że Ziemia jest bryłą, no skoro nauka doszła do takich wniosków więc teraz wiem równoczesnie wierzac ze tak jest.
Wiedza to innymi słowy przekonanie o słusznosci danego stwierdzenia. Jesli przeczytam cos gdzies, i zgadzam sie z tym poniewaz argumenty sa dla mnie przekonywujace no to uznaje to za wiedze, ale trzeba tutaj dodac ze opartej na wierze poniewaz zawierzam tym którzy badali dane zjawisko iz to co przedstawili jest zgodne z prawdą.
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Nie Mar 06, 2011 13:10
sinsemilla napisał/a:
OK. Rozumiem :hug:
Sinsemilla, Ty to lubisz "kapuste" w kazdej postaci. :hihi:
Sinsemilla, Ty to lubisz "kapuste" w kazdej postaci.
A lubię lubię Pycha jest!
Cytat:
Ciekawi mnie jaka jestes Kobieta?
Taka jaką widzisz
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Nie Mar 06, 2011 13:14, w całości zmieniany 1 raz
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Nie Mar 06, 2011 13:16
Molka napisał/a:
...Wiedza to innymi słowy przekonanie o słusznosci danego stwierdzenia. Jesli przeczytam cos gdzies, i zgadzam sie z tym poniewaz argumenty sa dla mnie przekonywujace no to uznaje to za wiedze, ale trzeba tutaj dodac ze opartej na wierze poniewaz zawierzam tym którzy badali dane zjawisko iz to co przedstawili jest zgodne z prawdą...
Zobaczyli np. na youtube jakiś filmik, którego autorem jest ch*j wie kto i odrazu uznali, że jest to zgodne z rzeczywistością. Pytani o uzasadnienie - najczęściej milczą. Natomiast ja w dyskusjach z wieloma osobami zawsze podawałem swoje uzasadnienie, opierając się na faktach dostępnych wszystkim
Masz na myśli między innymi te fakty przytoczone poniżej?
Cytat:
A jednym z moich poprzednich wcieleń był... jeden z papieży.
Sądzicie, że przypadkowo Polak został wybrany na papieża ?
Na te "racjonalne, merytoryczne, logiczne argumenty" też nikt w ogóle nie zareagował.
Ktos, kto wierzy w eksperymenty ufo na ludziach, plejady i pierniki magmiczne, trebomblusa, kaszpirusa, cieciory, golonki z jajcami, grzyby z Yuggoth, narkotyczne objawienia, magiczne zwoje z 13 pieczary nad morzem czarnym mowiace o gargmageddonie, Cthulhu, miksiury i inne planety z galaktytki AG-345
Wysłany: Pon Mar 07, 2011 08:11 Re: Kto cierpi na racjonalizm?
molar napisał/a:
zyon napisał/a:
Jest tu w ogole ktos taki?
Są, są, tylko w mniejszości i niemodni . Jak widać ^
Ano wlasnie spodziewalem sie takich wynikow, czyli przewazajacej ilosci wpisow kosmitow uwazajacych sie za racjojnalistow a racjonalizujacych swoj "racjonalizm" nieracjonalizmem racjonalistow wynikajacym z niezbyt racjonalnego podejscia do tych tych kosmicznych "faktow", ktorych to racjonalisci nie chca przyjac do swojej racjonalnej swiadomosci z powodu tego, ze sa zbyt ortodoksyjnie racjonalni czyli po prostu racjonalni.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pon Mar 07, 2011 08:11, w całości zmieniany 2 razy
Co prawda artykuł ten był pisany z myślą o publikacji w serwisach o tematyce paranormalnej i "teoriospiskowej", jednak podobne zjawisko "ekspertów od niczego" występuje, niestety, także na wielu innych forach internetowych. Z racji tego, iż administruję serwisem o tematyce paranormalnej właśnie oraz udzielam się na kilku innych, często stykam się z wywodami ludzi, którzy myślą, że na dany temat wiedzą wszystko, a przy weryfikacji okazuje się, że tak naprawdę wiedzą kufno. W końcu, gdzieś ze dwa tygodnie temu, nerwy mi puściły i wysmarowałem poniższy artykuł.
Niniejszy artykuł piszę w oparciu o moje kilkuletnie obserwacje poczynione na wielu forach i serwisach o tematyce paranormalnej, zarówno polskich, jak i zagranicznych.
Zjawiskami paranormalnymi interesuję się już od dzieciństwa. Zaczęło się w czasach, gdy o Internecie najstarsi górale nie słyszeli - sięgałem wówczas po książki Lucjana Znicza, Arnolda Mostowicza, czasem też po prasę ezoteryczno-paranormalną. Była to fascynująca lektura - autorzy podchodzili do poruszanych przez siebie tematów z możliwie największym profesjonalizmem. Dążyli do wyjaśnienia opisywanych spraw, unikając przy tym podsuwania czytelnikom teorii wziętych "z powietrza" i usilnego wmawiania ludziom, że to, w co do tej pory wierzyli, to bzdura.
Wiele lat później powstał Internet - medium umożliwiające dotarcie do czytelnika w niewiarygodnie szybki sposób i stwarzające niepowtarzalną możliwość wymiany poglądów na grupach dyskusyjnych, a później - tysiącach for internetowych.
Internet jednak "przytaszczył" ze sobą pewien problem. Jest nim mianowicie trudność w zweryfikowaniu większości podawanych za jego pomocą informacji oraz łatwość w kreowaniu fikcyjnej osobowości i udawania kogoś, kim się tak naprawdę nie jest. Niezwykle trudno jest na przykład stwierdzić z pewnością, czy obserwacja UFO na drugim końcu świata naprawdę miała miejsce, czy może ktoś przypadkiem robi nas w bambuko, oraz czy osoba podająca się za znawcę i eksperta w danej sprawie naprawdę nim jest.
Dość znany przykład "udawanej osobowości naukowej" mieliśmy na anglojęzycznej Wikipedii, gdzie kilka lat temu jeden z najbardziej zaangażowanych użytkowników przyznał się, że tak naprawdę nie jest "doktorem na uczelni XXX" i że tylko "przykleił" sobie DR przed nazwiskiem.
Żeby jednak zdobyć w Internecie poważanie, wcale nie trzeba sobie doklejać do nazwiska tytułu naukowego...
Przeglądając zasoby Internetu, współtworząc jego małą cząstkę (administracja Paranormalium i moderacja na forum paranormalne.pl) i poznając możliwości, jakie ze sobą niesie to niepospolicie szybkie medium wymiany informacji i poglądów, zauważyłem zjawisko co najmniej niepokojące. Jest nim mianowicie łatwość, z jaką można zdobyć w nim uznanie i "renomę". Wystarczy przecież zarejestrować się na takim czy innym forum internetowym o tematyce, w której wydaje ci się (tak, WYDAJE), że jesteś obeznany, i że owo obeznanie (pozostające często tylko obeznaniem w cudzysłowie) pozwala ci brać udział w dyskusjach i zakładać kolejne tematy. Teraz wystarczy, że ktoś się z tobą zgodzi - najlepiej kilka osób. Po jakimś okresie udzielania się na forum (często udzielaniu się towarzyszy zbieranie "punktów reputacji" czy jakiejś innej wirtualnej nagrody za aktywność, przyznawanej przez użytkowników) zaczynasz uchodzić za eksperta.
A, jeszcze taki szczegół - profil na YouTube mile widziany, obowiązkowy wręcz! Wszak swoje tezy trzeba czymś poprzeć - najlepiej filmikiem zawierającym jakąś animację, grafikę, nagranie wideo, etc. Tak, żeby przyciągnąć uwagę dyskutujących w możliwie największym stopniu.
Na tym etapie pisania coraz bardziej wydaje mi się, że ten tekst zamieni się za chwilę w kolejny artykuł o dezinformacji - ale przecież często w taki właśnie sposób działają dezinformatorzy, zwykle nie zdający sobie sprawy ze szkodliwości swojej działalności i mający mylne przeświadczenie o własnej nieomylności.
Teraz szybkie spojrzenie na najpopularniejsze polskie fora o tematyce około- i paranormalnej. Jednymi z najczęściej poruszanych tematów są te o Nowym Porządku Świata, ataku na World Trade Center oraz te o supertajnej amerykańskiej broni HAARP. Wszędzie trafisz na tematy o tym, że rząd USA czy tajny Klub Bildeberg próbują przejąć władzę nad światem, że w WTC podłożono bomby, a Usama Ibn Ladin jest niewinny, a ostatnio - że przyczyną tragicznych w skutkach trzęsień ziemi w Chile i na Haiti jest supertajna amerykańska broń HAARP, która jest tajna (a może i nie), swoim działaniem łamie prawa fizyki, a wszyscy, którzy o niej wiedzą (oh, pardon! WIEDZIELI), już dawno wąchają kwiatki od spodu.
Jednym z dłużej utrzymujących się przy życiu gorących tematów była sprawa komety Schwassmann-Wachmann 3, która w 2006 roku podzieliła się na fragmenty, a jeden z nich - kawał kosmicznego śmiecia wielkości ciężarówki - miał uderzyć w Ziemię. Temat podchwycił Eric Julien, były francuski kontroler wojskowy. Gość ów założył stronę internetową zatytułowaną "Jak przeżyć 26 maja 2006 roku", na której publikował kolejne, coraz to dłuższe artykuły i przedstawiał obszerne analizy mające potwierdzać "nieuchronną katastrofę, która może zrujnować życie na Ziemi". Pomogło mu w tym wiele osób, które uwierzyły w prezentowane przez niego rewelacje i nawet tłumaczyły na inne języki treści umieszczane przez Juliena (również na język polski). Rozpętała się, można by rzec, ogólnointernetowa wrzawa, która na chwilę przyćmiła nawet rewelacje o roku 2012 prezentowane przez Patricka Geryla!
Minął 26 maja 2006 roku. Dzień jak co dzień, nic specjalnego. Mijały kolejne dni. I nic, jedno wielkie nic. Forum na stronie Erica Juliena powoli traciło użytkowników. I nagle - ejże, co się dzieje? Forum zostało shackowane! Parę godzin później okazało się, że jakiś cieć malinowy usunął z niego wszystkie posty. Ktoś próbuje ukryć prawdę i nie dopuścić do tego, by ludzkość dowiedziała się o nadchodzącej zagładzie! Tylko kto by tego chciał? Czyżby rząd USA, a może tajny klub Bilderberg? Takie i podobne podejrzenia sprawiły, że sprawa komety Schwassmann-Wachmann 3 (która już dawno ominęła Ziemię, nie czyniąc jej większej szkody) znów odżyła - na szczęście, tylko na chwilę, by w końcu ucichnąć.
Podobnie ma się sprawa z filmami udostępnianymi w serwisach typu YouTube - masa tekstu, zbliżenia, zwolnienia, strzałeczki, kropeczki, animacje, fachowe pojęcia, itd. Często zdarza się, że autor filmiku czy jakiegośtam innego materiału przytacza w nim wszystkie ewentualne wątpliwości, jakie przyjdą mu do głowy, po czym każdą z nich usiłuje rozwiać. Wszystko po to, by przekonać oglądającego i uczestniczącego w dyskusji do stawianych przez autora stwierdzeń. Użytkownicy często jarają się tym, co widzą i czytają, i nabierają przekonania, że ktoś przekazuje im pilnie strzeżoną tajemnicę.
Masz zamknięty umysł, niegodziwcze!
Co jest szczególnie denerwujące to to, że tacy "poszukiwacze prawdy" często operują dużą ilością pojęć naukowych, których - jak się później okazuje - sami nie rozumieją. Zupełnie jak w pewnym śląskim dowcipie, w którym sztygar przychodzi do górników i prawi im homilię pod tytułem: "Suchejcie górniki, te kiere mie rozumiom to som ludzie inteligentne, a te co mie nie rozumiom to mie mogom w ###### pocałować i vice versa!". Często osoba naprawdę obznajomiona z poruszaną tematyką, ujrzawszy dzieło "poszukiwacza prawdy", puka się w czoło, stwierdzając ze zgrozą, że delikwent nie posiada nawet elementarnej wiedzy na temat tego, o czym pisze.
Tacy ludzie, o ile udzielają się na forach od dłuższego czasu i zgadza się z nimi całkiem spora grupa użytkowników, po pewnym czasie zaczynają uchodzić za ekspertów. Z czasem zakładane przez nich tematy zaczynają być coraz dłuższe i zawierać wykresy, analizy, wyjaśnienia, dlaczego tak a nie inaczej, pojawia się w nich również bardzo dużo naukowego i pseudonaukowego slangu i określeń typu "nauka sprzed kilku lat jest przestarzała" bądź "najnowsze odkrycia są ukrywane". Wszystko po to, żeby tekst był długi i brzmiał mądrze, gdyż wówczas szansa na przekonanie do swoich racji zwykłego chlebojada niepomiernie wzrasta.
Pojawia się odpowiedź. Zawiera jakieś wątpliwości. Alarm, alarm, potrzebna interwencja! Autor tematu więc odpisuje i wszelkie wątpliwości usiłuje rozwiać. Pojawiają się kolejne odpowiedzi, dyskusja się rozwija. Ktoś przytaknie, ktoś coś potwierdzi "na podstawie własnych doświadczeń", ktoś stwierdzi, że "jest ok., ale...". Generalnie do tego momentu większość dyskutujących zgadza się z autorem tematu.
Nagle jednak pojawia się element wielce niepożądany - osoba, która ośmiela się wyrazić zdanie zgoła odmienne od tego wyznawanego przez "eksperta" i "poszukiwaczy prawdy". Przedstawia swoje wątpliwości, wytyka "ekspertowi" błędy, pomyłki, prostuje jakieś informacje. Często ów "element" ma rację w danej sprawie lub przynajmniej jest bardziej od "eksperta" obeznany w poruszanym temacie.
W odpowiedzi na "wybryk" "elementu" "ekspert" i "poszukiwacze prawdy" przypuszczają atak. W ruch lecą ostre słowa, a niejednokrotnie wręcz inwektywy i wulgaryzmy, a "element" dowiaduje się, że ma zamknięty umysł, jest głupi, nic nie wie i wierzy w "oficjalną (czytaj: kłamliwą jak szlag) wersję wydarzeń". No, może jeszcze tego, że ma nadmuchane ego i ze swoim poziomem wiedzy (która w opinii "eksperta" jest "brakiem elementarnej wiedzy") powinien spadać na drzewo i banany prostować.
Ogólnie rzecz ujmując, jeśli jesteś takim właśnie "elementem", który naprawdę coś wie i chce wnieść do dyskusji coś nowego, to jeśli trafisz na forum opanowane przez jednego lub kilku "ekspertów"... to zginiesz marnie, przytłoczony masą pseudoargumentów i obrzucony stekiem "mądrych" bzdur...
Sytuacja wygląda podobnie w przypadku wielu blogów i stron internetowych. Tu również właściciel może dowoli publikować stworzone przez siebie treści i wyrosnąć na "eksperta w dziedzinie", tworząc przy tym wrażenie, że przekazuje czytelnikom pilnie strzeżony sekret, za ujawnienie którego grożą poważne konsekwencje. Właściciel bloga ma w ręku również przepotężne narzędzie - panel do moderowania komentarzy. Jeśli któryś komentarz się nie spodoba, można go usunąć lub zedytować. Można go też zatwierdzić - najwyżej autor bloga bądź też jego czytelnicy zjadą autora takiego komentarza jak psa.
Sztuka filtrowania bzdur
Pisząc ten artykuł, bynajmniej nie mam zamiaru dyskredytować tych, którzy udzielając się na forach dyskusyjnych i stronach internetowych przekazują naprawdę wartościową wiedzę, popartą solidnymi argumentami, i są naprawdę obznajomieni z poruszaną tematyką. Takich osób - dzięki Bogu! - jest naprawdę sporo i chwała im za to, co robią.
Niestety, ich praca spotyka się z zainteresowaniem dużo rzadziej, niż "dokonania" "ekspertów" piszących o teoriach spiskowych i "ukrywaniu prawdy". Zwykle dyskutant naprawdę mający pojęcie na dany temat jest w dyskusji pomijany, gdyż prezentowane przez niego poglądy i treści mijają się z tym, w co wierzy większość użytkowników. For, na których ta sytuacja jest zgoła odmienna, jest niestety niewiele - najczęściej są to fora, które spokojnie można nazwać elitarnymi z uwagi na mniejszą popularność i małą ilość piszących na nim użytkowników. Fora dużo popularniejsze oblegane są zwykle przez "neokidziarnię", która "prawdę" prezentowaną przez "ekspertów" przyjmuje za dobrą monetę, a wszystko, co stoi w sprzeczności z ową "prawdą" (nawet jeśli są to dobrze ugruntowane fakty), stanowczo odrzuca.
Przeglądając strony i fora dyskusyjne, szczególnie te najpopularniejsze, musimy umieć oddzielić prawdę od "prawdy". Nie wolno nam przyjmować wszystkiego za pewnik. Filtrowanie oczywistych bzdur to w Internecie sztuka niełatwa, gdyż często dajemy się zwieść osobom wymądrzającym się na jakiś temat, o którym tak naprawdę nie mają zielonego pojęcia. Warto, w miarę możliwości, zajrzeć do fachowej literatury i w ten sposób sprawdzić, czy autorzy czytanych przez nas treści w ogóle wiedzą, o czym piszą - najczęściej tylko w ten sposób uda nam się oddzielić prawdę od "prawdy" i wyłowić z internetowego morza informacji rzeczy naprawdę ciekawe, dobrze ugruntowane i warte uwagi.
Ivellios, paranormalium.pl
Pasuje do wielu tematów, ale niech sobie wisi tutaj.
_________________ Please do not feed trolls. It is unkind and unnecessary.
Bruford Pomógł: 32 razy Dołączył: 28 Sty 2005 Posty: 1739 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 08, 2011 12:27
A propos tekstu cytowanego przez Molara uzupełnienie - chyba jednak nie zawsze to jest atak wulgaryzmami , jakoś mnie to się wydaje ,że są dwie podstawowe techniki stygmatyzacji racjonalisty :
1.wersja "agent wpływu"
2.wersja "otumaniony mejnstrimem planktoniarz"
Ad rem generalnie : dla mnie prywatnie, odjazd od racjonalnego myślenia jest dowodem jakiegoś substancjalnego i stale powielanego błędu edukacji.I to nawet nie na poziomie uniwersyteckim tylko maturalnym.Zupełnie mnie dewastuje fakt, że licea kończą ludzie nie umiejący choćby formułować zasadnych pytań czy odróżniać defektywny wywód o charakterze spekulacyjnym od teorii popartej dowodami empirycznymi.A już jeśli tych umiejętności brak po studiach uniwersyteckich to jakaś tragiczna pomyłka.Bo tu nie chodzi o wiedzę encyklopedyczną tylko kanony racjonalnego rozumowania.
_________________ Those Who Go Beneath the Surface Do So At Their Peril
I think that God in creating Man somewhat overestimated his ability.
"Amerika - ach, was ist Amerika gegen die Straßenbahnlinie Neun, die nach Brösen fuhr..."
Pasuje do wielu tematów, ale niech sobie wisi tutaj.
Do tego pasuje idealnie, takie wlasnie mi intencje przyswiecaly. Przeczytalem go z zainteresowaniem i wstrzymujac wytrysk aby nie karmic moim nasieniem demonow, ktore to moglyby zaatakowac nieopatrznie galaktyke plejad przy pomocy Grzybow z Yuggoth. Moglby byc wtedy straszny horrormageddon
Ostatnio zmieniony przez zyon Wto Mar 08, 2011 13:45, w całości zmieniany 2 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.