Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Jednak jakiś postęp w prawach człowieka następuje
Autor Wiadomość
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Nie Sie 01, 2010 12:51   Jednak jakiś postęp w prawach człowieka następuje

Jędrzej Kitowicz 1727-1804
Opis obyczajów za panowania Augusta III


Tortury były używane w sprawach gardłowych, kiedy wi¬nowajca albo przez inkwizycyją nie był doskonale o występek przekonany, albo choć był, ale się nie chciał przyznać do tego, co mu inkwizycyjami dowiedziono; którego wyznania winy podług zwyczaju, w wszelkich sądach praktykowanego, ko¬niecznie po winowajcy wyciągano26 i choć go zaprzeczanie in-kwizycyjom nie uwalniało od śmierci, jeżeli te były dokładne, przecież go w takowym razie brano na tortury, których żaden kryminalista uniknąć nie mógł, chyba kiedy się sam dobrowolnie przyznał do tego występku, który mu zadawano27. Na¬wet kiedy przyznał się podczas tortury, a po odbytych mękach zapierał się, znowu go drugi i trzeci raz męczono. Jeżeli po trzech torturach wytrzymanych wracał się do zapierania, oglądali się sędziowie na okoliczności dowodów i inkwizycyje świadków; jeżeli te były mocne, winowajcę śmiercią kara¬no, nie zważając na jego zaprzeczania, zaciętości umysłu i cierpliwości ciała przypisane. Jeżeli dowody i inkwizycyje były słabe, jeżeli się więzień nie przyznał na torturach albo, przyznawszy się na jednych i drugich, a na trzecich zaparł, uwalniano go z wolnym popieraniem kary na stronie, na któ¬rej instancyją był męczony; jeżeli nie było żadnych dowodów tylko podobieństwa28, a przy tym więzień na pierwszych, dru¬gich lub trzecich torturach przyznał się i więcej przyznania swego nie odwołał, był stracony. Jeżeli podobieństwa były mocne a winowajca tortury wytrzymał bez przyznania się ostatecznie, uwalniany zostawał. Lecz i strona instygująca29 była wolna od kary za udręczenie winowajcy z przyczyny mocnych - jako się wyżej rzekło - do prawdy podobieństw. Najwięcej zaś takowe męczenia ludzi, czasem niewinnych, dlatego bezkarnie uchodziły, że pospolicie osoby, które bra¬no na tortury, były albo włóczęgowie, albo poddani panów swoich, którzy ich męczyć dawali, albo z ostatniego motłochu, za którymi nie mial się kto ująć; przeciwnie zaś oddają¬cy obwinianych na torturę musieli być ludzie majętni, ponie¬waż ekspedycyja30 tortur wiele kosztowała.
Tortury, czyli sposób męczenia ludzi, był takowy: w mia¬stach pryncypalnych pod ratuszem była piwnica do tego uży¬wana, w której ścianach w jednej był osadzony hak żelazny, gruby, z kółkiem takimże wysoko od ziemi na półtrzecia łok¬cia; w drugiej ścianie takiż hak z kółkiem od pawimentu czy¬li od ziemi, na łokieć; na środku piwnicy postawiono niski stołek, na nim kat posadził więźnia, związał mu w tył ręce jednym powrozem, drugim powrozem związał nogi do kupy a końce powroza przywiązał mocno do kółka niższego; przez powróz u rąk przewlekł inny postronek, długi, smagły31 i do¬brze łojem dla lekkiego pomykania się wysmarowany; ten po¬stronek, przez kółko wyższe pojedynczo przewleczony, trzy¬mał za koniec raz i drugi sobie około ręki okręciwszy, aby mu się w ciągnieniu nie wymknął.
Przyporządziwszy tak więźnia i stanąwszy tuż przy nim na boku, pociągnął lekko postronka do wyprostowania go tyl¬ko podług odległości, jak była od rąk winowajcy do kółka, ażeby ani kółko, ani postronek nie wisiały, tylko się znajdo¬wały w wyciągłości32. Na boku, przy ścianie naprzeciw wi꟬nia postawiono stolik i stołki z kałamarzem, piórem i papie¬rem na stoliku, za którym zasiadł wójt33 z jednym lub dwiema ławnikami, a na rogu stolika pisarz miejski. Gdy już wszyst¬ko było przygotowane, instygator miejski, stojący przy wój¬cie, imieniem delatora34 przytomnego lub nieprzytomnego35 (jak mu się podobało), w krótkiej perorze upraszał owego szlachetnego magistratu, ponieważ więzień dobrowolnie nie chce się przyznać do ekscesu36 popelnionego, aby go wskazał na tortury podług świętej sprawiedliwości. Wójt zatem zaczął się pytać więźnia najprzód: jakiej jest kondycyi, jakiej wiary, gdzie się urodził, czym się bawił od młodości lat aż do czasu ostatniego swojej kaptywacyi37, jeżeli38 już kiedy był o po¬dobny kryminał obwiniony, sądzony lub torturami próbowa¬ny? Gdy na te wszystkie pytania więzień odpowiedział, jak rozumiał, a pisarz wszystkie pomienione depozycyje39 zapi¬sał, dopiero wójt przystąpił do rzeczy, o którą chodziło, mó¬wił łagodnie do więźnia, po imieniu: „Podobnoś to ty (lub wa-szeć40), tę kradzież, tę zbrodnią popełnił, przyznaj się dobrowolnie, nie daj się męczyć; zapieranie nic ci nie pomo¬że; czy się przyznasz, czy nie przyznasz, równo się od śmier¬ci nie wybiegasz, bo są na ciebie wielkie dowody, żeś to ty, a nie inny, zrobił; a przyznawszy się dobrowolnie, nie bę¬dziesz mąk przygotowanych cierpiał; przez wzgląd na dobro¬wolne twoje wyznanie winy, sąd cię łaskawszą śmiercią ska¬rżę; a jeżeliś to uczynił z ostatniej nędzy (na przykład gdy szło o kradzież), albo z nieostrożności, albo z pierwszej po-pędliwości (gdy kogo zabił), albo z głupstwa41 (gdy szło o cza¬ry), albo z namowy cudzej nauczywszy się tego od drugich, starszych czarowników albo czarownic, przyznaj się, może cię sąd za twoją pokorę życiem darować". Gdy więzień na te pierwsze łagodne perswazyje nie przyznawał się, zaklinał go znowu wójt na wszystkie świętości religii, na zbawienie ¬szy własnej, którą podaje w niebezpieczeństwo utraty, kiedy grzechu na siebie wyznać nie chce i przez jedyną zaciętość ciało swoje grzeszne na męki eksponuje42. Gdy te egzorty43 nic nie wyciągnęły z więźnia, dopiero wójt rzekł do instygatora: „Panie instygator, mów mistrzowi44, niech sobie postą¬pi według prawa". Instygator zawołał na kata: „Mistrzu, po¬stąp sobie według prawa"; kat, nim przystąpił do egzekucyi rozkazu, zawołał po trzy razy: „Mości panowie zastolni i przedstolni (wyrażając tymi terminami urząd, siedzący za stołem, i instygatora, stojącego przy stole), czy z wolą, czy nie z wolą?" Instygator odpowiedział mu za każdym razem: „Z wolą". Dopiero kat silnie pociągnął za sznur, czyli powróz, którego koniec trzymał w ręku, jako się wyżej rzekło; wten¬czas ręce więźnia poczęły się wyłamywać z stawów ramion, podnosić się w górę tyłem głowy i stanęły z nią w równej wy¬sokości wyciągnione i do haka przywiązane, pozytura45 zaś więźnia, podając się wyższą częścią ciała za sznurem, po-śladkiem znajdowała się na stołku; nogi zaś wisiały jak na po¬wietrzu. Więzień przeraźliwym głosem wrzeszczał co garła: „Nie winienem! nie znam się do niczego! nie męczcie mnie! zaklinam was na straszny sąd boski, puśćcie mię" i tym po¬dobnie; albo jeżeli był miętkiego przyrodzenia, prosił o po¬folgowanie i to otrzymawszy, przyznawał się do tego, o co by} obwiniony, powiadał nawet inne ekscesa rozmaite w życiu swoim popełniane, gdyż oprócz występku, sprawę czyniące¬go, nie zaniedbywano nigdy egzaminować go z całego życia. Po takim wyznaniu już nie był więcej dręczony. Lecz jeżeli się do niczego nie chciał przyznać, albo też inne występki po¬wiadał, a ten, o który chodziło, taił, trzymany w pozyturze pierwszego traktu, czyli pociągnienia, znowu z poprzedzają¬cymi magistratu, instygatora i kata rozkazami i pytaniami był mocniej pociągniony. Do drugiego traktu kat przybierał swe¬go czeladnika hycla46; obaj tedy, co mieli sił, ciągnęli za sznur: więzień wyciągnął się jak strona47, ręce wykręciły się tyłem i stanęły w prostej linii z ciałem nad głową, w piersiach zro¬bił się dół głęboki, w który tłoczyła się głowa; cały człowiek wisiał na powietrzu, nie dotykając już nic stołka. Wszystkie żebra, kości, junktury48 w nim niemal widać było, że mógłby je porachować; do tortur albowiem rozbierano delinkwentów do naga, obojej płci, same tylko miejsca wstydliwe jakim chuściskiem obwinąwszy. Więzień tu już dobywał tchu ostatniego siląc się na wrzask, albo też zdawał się go pozbywać wszystkimi otworami natury, wyrzucając z siebie z kaszlem i grzmotem gęste, wodniste i flegmiste ekshalacyje, które - iż zarażały przytomnym nosy i widok przykry sprawowały - przeto ci wszyscy, którzy takowych tortur dyspozytorami, egzekutorami i spektatorami być musieli albo chcieli, mieli na pogotowiu kadzidło i trunki na odpędzenie smrodu i pokrzepienie serca kompasyją wątlejącego.
(Nawet wtenczas solidarność wewnątrzgatunkowa wyzwalała odruchy współczucia-kompasyji, które trzeba było zagłuszać trunkami. JW)

Niektórzy wi꟬niowie - mdłością ściśnieni - zdawali się w tych mękach usy¬piać, nie dając żadnego znaku życia prócz jednej pary z ust wychodzącej, której przyłożonym zwierciadłem próbowano i gdy tak długo w milczeniu zostawał, przymuszano go do odezwy53 nowym męki rodzajem, której opis po kilku wier¬szach nastąpi.
Jeżeli się trafiło, że więzień w samej rzeczy umarł na tor¬turach, wszystko się natychmiast skończyło, pochowano zmarłego, a sprawa przepadła. Trafiali się tacy delinkwenci, którzy, miasto prośby o folgę, używali ostatnich słów obelży¬wych na stronę sędziów, do podziwienia mężnie najgorsze ka¬townie wytrzymując, a tacy się trafiali najczęściej z złodzie¬jów. Za drugim traktem54, dopiero opisanym, kiedy więzień w uporze był zatwardziały, kładli mu na nogi żelazo, ostre karby na kształt zębów u piły mające, z dwóch sztuk złożo¬ne, przez które przechodziły z oboch końców śruby; tymi śru¬bami hycel ściągał żelaza zębate na wierszch piszczeli nóg i pod spód zadane55, które coraz bardziej gniotąc i kalecząc nogi, nieznośny ból winowajcy wyciągnionemu i bynajmniej nie spuszczonemu zadawały. Mistrzowie te żelaza - dybkom podobne - po swojemu nazywali botami hiszpańskimi; nie wszędzie ich używano, tylko w miastach większych. Powiadano mi za rzecz pewną, iż nie znalazł się żaden delinkwent, którego by takie obuwie do przyznania się nie zmiękczyło. Kropienie siarką gorącą, przykładanie do boków blach rozpalonych, czego po innych miastach używano, nie było tak skuteczne, jak te hiszpańskie boty.
(Jakie to uroczo proste i oszczędne. Zamiast długotrwałego śledztwa marnującego pieniądze podatników, hiszpańskie buciki i każdy się przyzna. JW

Po innych miastach, mniejszych, albo i po wsiach, kiedy do nich miejski urząd na taką inkwizycyją byt sprowadzony, męczono więźnia w lada domu lub stodole, ciągnąc go na drabinie położonego i do szczebla pierwszego i drugiego przywiązanego, podłożywszy pod niego deszczkę, aby się ręce o szczeble nie zawadzały. Kiedy miano czarownice i czarowników próbować torturami, kacia56, zabobonnicy i guślarze wielcy, golili im naprzód wło¬sy wszędzie, gdziekolwiek te ozdoby i zasłony ludziom natu¬ra dała, powiadając, iż w włosy diabeł się kryje i nie dopusz¬cza czarownicy lub czarownikowi wyznania, i że ukryty w włosach za niego lub za nią cierpi, biorąc za przyczynę ta¬kowego mniemania owo ciche i spokojne tortur wytrzymo-wanie, wyżej wyrażone, z mdłości i upadku z gruntu na si¬tach pochodzące, nie z łaski diabła, któremu się jako zdrajcy i nieprzyjacielowi ani śniło cierpieć za człowieka. Golili też także i złodziejów, twardych do przyznania. Żydom zaś, wskazanym o jakikolwiek eksces na tortury, regularnie tę ga-lantomiją57 czyniono, choć nieraz ogolony tak Żyd bez mydła, wszystkie męki - nie przyznawszy się, albo i chrześcijanin - wytrzymał. Wtenczas kacia, w rzeczach fizycznych wielcy błaznowie, udawali, że im jakiś wielki czarownik tortury oczarował, iż swego skutku wziąć nie mogły. Podobnież spędzali na oczarowanie placu niesprawność ręki swojej, kiedy kogo pod miecz skazanego niegładko ścięli. Lecz im ta ekskuza przed mądrymi magistratami nie uchodziła, od których pospolicie za niesprawną egzekucyją bierali po sto batogów.
Skończywszy pierwsze tortury z sukcesem pomyślnym lub niepomyślnym względem wybadania prawdy - kat więźnia spuszczał z tortur i odejmował z nóg boty hiszpańskie, jeżeli do nich przyszło; posadził go na stołku tak, jak przed torturami; wziąwszy potem ręce powykręcane, odkręcał nazad z nowym bólem; potem założywszy te na krzyż przed piersi więźnia - kolanem między łopatki tłocząc i rozmaicie wiercąc
- nabijał i naprowadzał w stawy, co było mało co mniej bolesne od samej tortury; ubrał potem więźnia w suknie i zaprowadził do aresztu, z którego do katuszy był przyprowadzony.
(No proszę, nastawiał zwichnięcia bez szkół medycznych, tomografu i ortopedycznej specjalizacji II. JW)

Takie tortury na twardych więźniach lub niejednostajnych w wyznaniu winy były powtarzane do trzeciego razu, odpoczynkiem kilkodniowym do wzmocnienia sił przeplatanego, za którym dopiero następował dekret śmierci lub uwolnienia
- podług okoliczności.
Tortur nie atentował nigdy żaden sąd szlachecki; ale jeżeli kogo trybunał, ziemstwo albo gród wskazały na tortury, odsyłano go z ekspedycyją onych do urzędu miejskiego.
Ostatnio zmieniony przez Witold Jarmolowicz Nie Sie 01, 2010 13:17, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved