Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Witold Jarmolowicz
Wto Sty 01, 2013 11:07
Dieta niskowęglowodanowa w ciężkich czasach
Autor Wiadomość
Zielony Karzeł 

Pomógł: 5 razy
Wiek: 38
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 282
Skąd: Gniezno
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 07:38   Dieta niskowęglowodanowa w ciężkich czasach

Tak się zastanawiam kto szybciej by zachorował i umarłby w przypadku ciężkich czasów i głodu.
Osoba na niskowęglowodanówce czy na "normalnej diecie".

Co też myślicie, że stanie się ze zdrowiem osoby na diecie niskowęglowodanowej gdy zacznie się żywić wysokowęglowodanowo z duża ilością zbóż (dieta w więzieniach, jeńców itp.)
_________________
Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.

Blog o permakulturze, produktywnych leśnych ogrodach, hodowli zwierząt i ekologii.
 
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 07:41   

Z głodem lepiej sobie radzą low-carbowcy. Mogą jeść rzadziej, więc lepiej by się odnaleźli w ciężkich czasach.
Oczywiście najlepiej jak ktoś jest przyzwyczajony do padliny, wtedy otwierają się ogromne możliwości. 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 12:02   

Hannibal napisał/a:
Z głodem lepiej sobie radzą low-carbowcy. Mogą jeść rzadziej, więc lepiej by się odnaleźli w ciężkich czasach.

Obawiam się, że nie masz racji. W ciężkich czasach białka i tuszcze są prawie niedostępne. Chyba, że zaczniesz kłusować :roll: .
Moja matka opowiadała, że w czasie okupacji niemieckiej Polacy na kartki mogli kupić wędliny i mięso w ilościach ok. 25 dkg na miesiąc. Z tłuszczy dostępna była margaryna.
Nawet do chleba dodawano mąkę z żołędzi. Jeżeli w czasie rewizji znaleziono w domu Polaka np. gęś, groził za to obóz.
Na początku lat osiemdziesiątych bywało, że udało mi się dostać 1 kurczaka w miesiącu na trzyosobową rodzinę. Co z tego, że były kartki na mięso. One były najczęściej bez pokrycia. Do sklepu przywożono dwa pojemniki mięsa, z czego jeden sprzedawano po południu. Robiono fikcję ciągłości zaopatrzenia. Ludzie ustawiali sie w kolejkach w środku nocy; ci, którzy nic nie dostali czekali do popołudnia na ten drugi pojemnik. Za jednym razem można było kupić tylko kilogram mięsa z kością.
Teraz, kiedy jest obfitość towarów w sklepach, trudno to sobie wyobrazić.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 12:04   

EAnna napisał/a:
W ciężkich czasach białka i tuszcze są prawie niedostępne.

A w lasach, na łąkach, halach nie ma zwierzaków? No proszę Cię :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Zielony Karzeł 

Pomógł: 5 razy
Wiek: 38
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 282
Skąd: Gniezno
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 13:51   

Raczej zgadzam się EAnną - w razie czego będzie ciężko. Zwierzyna w lasach i na łąkach jest, bo ludzie nie są zainteresowani tak bardzo jej jedzeniem (boją się kary, nie mają broni) no ale jak będzie głód/wojna to szybko te zasoby zostaną przetrzebione.

To właśnie uważam za minus diety lowcarb - że właśnie w ciężkich czasach będzie naprawdę ciężko (i drogo). Do tego dochodzi sprawa z przestawianiem się (niedobrowolnym) organizmu na żywienie wysokowęglowodanowe (łatwiejsze do zdobycia i tańsze) w czasie głodu/wojny.
_________________
Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.

Blog o permakulturze, produktywnych leśnych ogrodach, hodowli zwierząt i ekologii.
Ostatnio zmieniony przez Zielony Karzeł Pią Cze 18, 2010 13:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Zielony Karzeł 

Pomógł: 5 razy
Wiek: 38
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 282
Skąd: Gniezno
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 13:55   

EAnna napisał/a:
Nawet do chleba dodawano mąkę z żołędzi


Czytałem w kilku źródłach, że jeżeli taką mąkę z żołędzi się odpowiednio przygotuje (poprzez wypłukiwanie tanin), to jeśli mąka żołędna stanowi do 50% mąki w tym cieście to nadaje to ciastu orzechowy smak. W czasie II WŚ Niemcy oczywiście nie pieprzyli się, żeby jakimś tam Polaczkom smak chleba uprzyjemniać...
_________________
Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.

Blog o permakulturze, produktywnych leśnych ogrodach, hodowli zwierząt i ekologii.
 
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 14:05   

Zielony Karzeł napisał/a:
jak będzie głód/wojna to szybko te zasoby zostaną przetrzebione

nigdy nie zostały wyczerpane, bo gdyby tak było to nie byłoby teraz żadnych zwierzaków
poza tym nie ma zbyt wielu amatorów padliny :hihi:
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 14:45   

Hannibal, jesteś zwolennikiem posiadania broni palnej? Bo jeśli dojdzie do opisywanej przez Ciebie sytuacji, abyś mógł korzystać z dobrodziejstw padłego zwierza lub człowieka, musisz mieć na uwadze, że pojawią się inni, ci chętni, by z padłego zrobić pieczyste za pomocą starego jak świat sposobu. Albo też podobni Tobie, którzy nie będą bawić się w harcerzyków, a dzielić się nie lubią.

Tomek
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 15:51   

Zielony Karzeł napisał/a:
Tak się zastanawiam kto szybciej by zachorował i umarłby w przypadku ciężkich czasów i głodu.
Osoba na niskowęglowodanówce czy na "normalnej diecie".
Co też myślicie, że stanie się ze zdrowiem osoby na diecie niskowęglowodanowej gdy zacznie się żywić wysokowęglowodanowo z duża ilością zbóż (dieta w więzieniach, jeńców itp.)


Chyba już ten temat dyskutowaliśmy. Przykład Indian północnoamerykańskich i ich degradacja w rezerwatach pokazuje, że niskowęglowodanowcy są mało odporni na takie zmiany.
Przypomina mi się opowiadanie Aleksandra Sołżenicyna - Jeden dzień z życia Iwana Denisowicza. W tym opowiadaniu słynny dysydent opisuje zgodnie z tytułem jeden dzień życia w łagrze sowieckim. W jednym miejscu jest tam ciekawe rozważanie, dlaczego Litwini, Łotysze, Estończycy słabo znosili trudy obozów i szybko wymierali. Bohatera zastanawiało, dlaczego te ludy północy znosiły gorzej pobyt za kręgiem polarnym, niż ludy żyjące bardziej na południe. Wg niego to Litwini powinni być bardziej zahartowani do życia na Kołymie.
Wydaje mi się, że wytłumaczeniem może być słynna kuchnia litewska obfitująca w tłuszcz i mięso. W obozie musieli się przestawić na marne żywienie węglowodanowe i nie wytrzymywali tego, podobnie, jak Indianie, a odwrotnie, niż ludy żywiące się zbożem.

Kiedyś zastanawialiśmy się z Tonim Pożerskim i też nam tak wyszło, że zdrowe żywienie przegrywa w starciu z łobuzami, którzy czerpią siłę z węglowodanów.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 16:13   

EAnna napisał/a:
Hannibal napisał/a:
Z głodem lepiej sobie radzą low-carbowcy. Mogą jeść rzadziej, więc lepiej by się odnaleźli w ciężkich czasach.

Obawiam się, że nie masz racji. W ciężkich czasach białka i tłuszcze są prawie niedostępne.

Też się tego obawiam. Pamiętam, jak w czasach komunistycznych niedoborów musiałem się żywić przez miesiąc w stołówce studenckiej w Krakowie. Dopychałem wtenczas chlebem, czego nigdy w domu nie robiłem. W domu raczej instynktownie grubo smarowałem masłem, a wszyscy się dziwili, dlaczego ja tak mało jem. Więc ten miesiąc chlebowego żywienia osłabił mnie znacznie i pojawiły się różne zmiany na skórze, które, jak mi się wówczas wydawało, wywodziły się z braku witamin. Przez cały stan wojenny i potem, czułem się bardzo osłabiony z powodu niewielkich przydziałów kartkowych oraz niedoborów tłuszczu w sklepach i na stołach.
A potem się zainteresowałem zdrowiem. Jak chyba większość, zacząłem od krzaczków, prawie wegetarianizmu, diety rozdzielnej, następnie DO, teraz doszedłem do tego, co nazywam rozsądną dietą niskowęglowodanową.
Pewnie dlatego, że przeszedłem tyle etapów, drażnią mnie nawiedzeni neofici, którym jakiś guru objawił prawdy wieczyste. Zarówno ci od krzaczków, jak i ci od mięsa.
JW
 
     
barb

Pomógł: 11 razy
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 252
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 16:49   

Witold Jarmolowicz napisał/a:

A potem się zainteresowałem zdrowiem. Jak chyba większość, zacząłem od krzaczków, prawie wegetarianizmu, diety rozdzielnej, następnie DO, teraz doszedłem do tego, co nazywam rozsądną dietą niskowęglowodanową.


A tak konkretnie to jakie produkty pan wybiera? Tak jak Hannibal restrykcyjnie tylko ekologiczne? Czy może pan nie zwraca na to aż takiej uwagi i jada pan wieprzowine, sklepowe majonezy itd.? Nadal jada pan rozdzielnie?
:-)
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 16:59   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
W obozie musieli się przestawić na marne żywienie węglowodanowe i nie wytrzymywali tego, podobnie, jak Indianie, a odwrotnie, niż ludy żywiące się zbożem.

To samo dotyczyło obozów II. wojny światowej. W relacjach osób, które przeżyły obozy a z którymi rozmawiałam przewijała się opinia, że ludzie z dworów padali jak muchy. Bardziej chorowali na biegunki i szybciej ulegali wycieńczeniu.
Na podstawie literatury IX wiecznej oraz przedwojennej można znakomicie wyróżnić dwa nurty żywieniowe. Ludzie z dworów, inteligencja wiejska, miejska, duchowieństwo i zamożni mieszkańcy miast żywili się tłusto i wysokobiałkowo ze sporym dodatkiem warzyw. Nawet wypieki oparte były na kopie żółtek ;-) .
Biedota wiejska i miejska gotowała kasze lub żarnówkę na wodzie nawet 3x dziennie, jeden posiłek z kartoflami. Nawet jak była krowa to masło szło do żyda. To samo z jajkami. Jedna świnka na rok to osiągnięcie dopiero końca IX wieku, kiedy rozpowszechniły się ziemniaki (tania karma). Komornicy nie mieli i tego. Na przednówku pożyczali mąkę we dworze i gotowali wodzionkę z lebiodą.
Bardzo dobrą ilustracją tego jest jedna z książek kucharskich Ćwierciakiewiczowej, w której podaje jadłospisy dla I., II. i III. stołu.

Pozdrawiam
EAnna
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 17:08   

Zdaje się, że wyspecjalizowani dietetycznie ludzie mają mniejsze szanse na przeżycie trudnych sytuacji, niż wszystkożerni koryciarze. Zwierzęta jak szczur, świnia lub kura zjedzą wszystko, byle im się w paszczęki zmieściło ;) Trudno się też nie zgodzić z poglądem, jakoby low-carbowcy mieli słabsze możliwości w obliczu przetrwania na wysokich węglach.

Tomek
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 17:49   

Ja tam bez problemu zaadaptowałbym się do mniejszych ilości tłuszczu i białka i większych węgli. Góra tydzień zmiany szlaków metabolicznych i jak by trzeba było to bym jechał na suchym chlebie. Jest baza, na której można długo pociągnąć w gorszych warunkach 8-)
M i T napisał/a:
Hannibal, jesteś zwolennikiem posiadania broni palnej?

Jasne. 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Cze 18, 2010 17:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 17:56   

EAnna napisał/a:
Ludzie z dworów, inteligencja wiejska, miejska, duchowieństwo i zamożni mieszkańcy miast żywili się tłusto i wysokobiałkowo ze sporym dodatkiem warzyw. Nawet wypieki oparte były na kopie żółtek ;-) .

To nie do końca prawda. Oni jedli z reguły ponad miarę i mieszali te tłuszcze i białka ze sporymi ilościami węgli i alkoholu. Tak jak w tych fajnie zrobionych filmach o żywieniu arystokracji w Wlk. Brytanii w różnych epokach.
EAnna napisał/a:
Biedota wiejska i miejska gotowała kasze lub żarnówkę na wodzie nawet 3x dziennie, jeden posiłek z kartoflami. Nawet jak była krowa to masło szło do żyda.

Bogatobiałkowo nie jedli - to fakt. Ale kromki chleba ze sporą ilością smalcu, śmietana to było ich częste jedzenie.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 18:12   

barb napisał/a:

A tak konkretnie to jakie produkty pan wybiera? Tak jak Hannibal restrykcyjnie tylko ekologiczne? Czy może pan nie zwraca na to aż takiej uwagi i jada pan wieprzowinę, sklepowe majonezy itd.? Nadal jada pan rozdzielnie?
:-)

Bez żartów, to było dwadzieścia lat temu, jadanie rozdzielne to kwiatek do kożucha dla pedantów. Teraz staram się jadać produkty bardziej wartościowe, zwracam uwagę na ich skład, w smaku od razu wyczuwam różnicę pomiędzy godziwą wieprzowiną a wieprzowiną naprawdę dobrą, o niegodziwej nie wspominając. Nie zawsze mogę się żywić ekologicznie, ale przynajmniej staram się.
JW
 
     
Zielony Karzeł 

Pomógł: 5 razy
Wiek: 38
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 282
Skąd: Gniezno
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 20:22   

Hannibal napisał/a:

nigdy nie zostały wyczerpane, bo gdyby tak było to nie byłoby teraz żadnych zwierzaków
poza tym nie ma zbyt wielu amatorów padliny :hihi:


Po zjedzeniu dojrzałych, dorodnych zwierząt (czyli przeżarciu "kapitału") nie będą rodzić się nowe zwierzęta, więc i padliny nie będzie :)
Inna sprawa, że w czasach głodu ludziom pewnie obniża się tolerancja nt. tego co to jest zepsute mięso.
_________________
Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.

Blog o permakulturze, produktywnych leśnych ogrodach, hodowli zwierząt i ekologii.
 
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 20, 2010 20:31   

Zielony Karzeł napisał/a:
Po zjedzeniu dojrzałych, dorodnych zwierząt (czyli przeżarciu "kapitału") nie będą rodzić się nowe zwierzęta, więc i padliny nie będzie :)

No to ja nie wiem, o jakiej Ty wojnie mówisz? Chodzi Ci o apokalipsę, zagładę? Wtedy to i ziaren zbóż będzie jak na lekarstwo. :-?
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Cze 20, 2010 20:33   

Hannibal, oglądałeś/czytałeś "The Road"?

Marishka
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 20, 2010 20:35   

M i T napisał/a:
Hannibal, oglądałeś/czytałeś "The Road"?

Nie. Ja filmów praktycznie nie oglądam.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 20, 2010 20:50   

Polsce nie grozi konflikt metodami konwencjonalnymi - z racji położenia geopolitycznego. Działania wojenne na naszym terenie będą błyskawiczne - bo z bronią nuklearną i nie będzie zbyt wielu dylematów czym by tu się wyżywić. Więc o dietę w czasie wojny nie musimy się martwić :hihi:
 
     
Zielony Karzeł 

Pomógł: 5 razy
Wiek: 38
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 282
Skąd: Gniezno
Wysłany: Nie Cze 20, 2010 23:54   

Hannibal napisał/a:

No to ja nie wiem, o jakiej Ty wojnie mówisz? Chodzi Ci o apokalipsę, zagładę? Wtedy to i ziaren zbóż będzie jak na lekarstwo. :-?


A o taką III WŚ ale bez atomówek 8-)
_________________
Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.

Blog o permakulturze, produktywnych leśnych ogrodach, hodowli zwierząt i ekologii.
 
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 15:28   

Hannibal napisał/a:
No to ja nie wiem, o jakiej Ty wojnie mówisz?

"Ciężkie czasy" przeciągają się z reguły na wiele jeszcze lat po wojnie.
W latach pięćdziesiątych w moim rodzinnym domu kupowało się jedną kostkę (250g) masła na tydzień dla trojga małych dzieci :sad: . Przed wojną oboje rodzice byli dość zamożnymi ludźmi.
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 15:31   

@Eanna
A w gospodarstwie mojego dziadka na wsi w czasie wojny ze śmietaną i masłem nie było problemów. Mięso też było, olej lniany, który sami wytłaczali.
A jego rodzina do jakichś zamożnych nie należała.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
dzilo 

Wiek: 51
Dołączył: 07 Lut 2010
Posty: 8
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 15:59   

Ale w czasie takiej wojny będzie sporo padliny pierwszego sortu - 100% genetycznego i enzymatycznego dopasowania . Dlatego low-carbowcy mogli by sobie dobrze dać radę , a w szczególności amatorzy surowego low-carb
 
     
Kosmal


Pomógł: 2 razy
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 107
Skąd: Grodzisk Mazowiecki
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 17:10   

Hej :-D
Właśnie wróciłem z Niemiec (bawarii), i powiem, że niemożliwe jest tam utrzymywanie wysokotłuszczowej diety z jednego powodu- nie sprzedaje się tam tłustego mięcha! Przynajmniej nie w normalnym sklepie. Za to mają bardzo dobre precle. Ale to chyba słabe pocieszenie.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 17:20   

Kosmal napisał/a:
Właśnie wróciłem z Niemiec (bawarii), i powiem, że niemożliwe jest tam utrzymywanie wysokotłuszczowej diety z jednego powodu- nie sprzedaje się tam tłustego mięcha!

No nie wiem, wujek mój dobrze zna ten rejon, bo mieszkał tam przez długi czas, a teraz raz na jakiś czas tam jeździ i mówił, że golonki można dostać wszędzie.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 18:21   

Kosmal napisał/a:
nie sprzedaje się tam tłustego mięcha!

Hannibal napisał/a:
golonki można dostać wszędzie.

Mięso z golonki jest najbardziej klasycznym mięsem wieprzowym zaliczanym do kl.III. Jest to mięso chude, ścięgniste. Poza tym zawiera bardzo duże ilości kleju (żelatyna). Cechy te właściwe są dla mięśni mocno pracujących.
Tłuszcz występuje wyłącznie na zewnątrz i tuż pod skórą. W niektórych golonkach tego tłuszczu jest naprawdę niewiele.
Można zatem sprzedawać/przyrządzić golonkę (prawie) zupełnie bez tłuszczu własnego, udusić w piwie lub winie i jarzynach a danie trudno będzie zaliczyć do tłustych.
Powiem inaczej: golonka jako danie może obciekć tłuszczem (bo taka jest najsmaczniejsza) ale sama w sobie tłustą nie jest.
Wrażenie tłustości i zawiesistości zawdzięcza golonka właśnie dużym ilościom kolagenu.
Podobne cechy posiada wołowy odpowiednik golonki: pręga wołowa. Jeszcze bardziej wartościowa jest gicz cielęca (słynne danie: ossobuco)
Pozdrawiam EAnna
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 19:26   

EAnna napisał/a:
Mięso z golonki jest najbardziej klasycznym mięsem wieprzowym zaliczanym do kl.III. Jest to mięso chude, ścięgniste.

A jak definiujesz mięso chude? Każde poniżej podgardla? :D
Spójrz na tabelę - http://www.dobradieta.pl/...how_entry&lp=68
25% fatu zawiera, ergo to jest już dość tłusty kawałek
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 20:36   

Hannibal napisał/a:
A jak definiujesz mięso chude? Każde poniżej podgardla?

Wieprzowina kl. III - chude lub średnio chude, ścięgniste, dopuszczalna ilość tłuszczu do 25%.
I tak jest w przypadku golonki w całości, ze skórą. Po zdjęciu skóry z przylegającym do niej tłuszczem pozostaje nam mięso superchude (spotkałam się z daniami z golonki serwowanymi bez skóry - tereny Niemiec i Belgii).
Podgardle, po oskórowaniu (10%) i usunięciu gruczołów oraz mięsa krwawego (13%), ma przeciętnie 50% czystego tłuszczu oraz 50% mięsa przerośnietego tłuszczem, czyli mięsa klasy IIB. W klasie tej mamy 45-55% tłuszczu. W efekcie w podgardlu mamy ok. 75% tłuszczu i 25 % mięsa. Jest to ilość statystyczna dla półtusz kl.2. i 3. Źródło: http://wedlinydomowe.pl/articles.php?id=949
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 20:46   

Jadłem nie raz golonkę po bawarsku w Adlerze i tłuszczu tam nie brakuje. Oczywiście on jest pod skórą, bo dalej jest chude. Ale to nie ma tu znaczenia.
Ważne, że dany kawałek jest dla mnie i dla wielu innych osób uważany jako tłusty.
Spójrz sobie jak zawartość tłuszczu w golonce - 25% - ma się nie do wieprzowego podgardla czy boczku, ale do kawałków koniny, koziny, sarniny. Biorąc wszystkie mięsa golonka wieprzowa ze skórą jest kawałkiem tłustym. QED 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Cze 21, 2010 20:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 21:57   

Hannibal napisał/a:
Biorąc wszystkie mięsa golonka wieprzowa ze skórą jest kawałkiem tłustym. QED

jeśli golonka jest tłusta to jak nazwiesz boczek ? optytłuste ?
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 22:10   

Maad napisał/a:
Hannibal napisał/a:
Biorąc wszystkie mięsa golonka wieprzowa ze skórą jest kawałkiem tłustym. QED

jeśli golonka jest tłusta to jak nazwiesz boczek ? optytłuste ?

Hani ma swoje normy kwalifikacyjne.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 22, 2010 05:46   

Maad napisał/a:
jeśli golonka jest tłusta to jak nazwiesz boczek ? optytłuste ?

bardzo tłusty
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved