Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Tajemnica długowieczności górali
Autor Wiadomość
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Sie 13, 2009 18:17   Tajemnica długowieczności górali

No proszę, dużo białka, nabiału, ruchu i jak najrzadziej korzystać z usług lekarzy i lodówek, a będziemy długowieczni, jak... górale :)

http://portalwiedzy.onet....czasopisma.html

Cytat:

2009-08-12 Wojciech Harpula

Tajemnica długowieczności górali

Chcesz dożyć setki? Przeprowadź się na Podhale. Naukowcy nie mają wątpliwości: pod Tatrami żyje się najdłużej w całej Polsce. Badania nad grupą najstarszych góralek i górali dały odpowiedź na pytanie, jak postępować, by omijając z daleka lekarzy doczekać sędziwego wieku.

Franciszek Duda ma 85 lat. Całe życie spędził w Zakopanem. Najdalsza wycieczka w jego życiu to wyjazd na krakowskie lotnisko w Balicach, by pożegnać krewnych odlatujących do USA. Wykształcenie: podstawowe. Praca: na gospodarce i trochę ciesielki. Dzieci: troje. Używki: papierosów nigdy nie „kurzył”, wódkę i owszem, czasem pił, ale teraz to już tylko „krapeckę”. Zdrowie: oprócz żylaków i zwyrodnień stawów - na medal. Lekarz rok temu przepisał mu receptę na okulary. Córka kupiła, ale niedługo później „kasik je stracił”. I równie dobrze radzi sobie bez nich. Mówi, że teraz to już jest słaby, ale 10 lat temu pomagał jeszcze wnukowi w wykończeniu domu.

Żona, Maria, jest o rok młodsza. Trochę przygarbiona, ale formy mogłyby pozazdrościć jej kobiety o 20 lat młodsze. Gotuje mężowi i sobie, z pomocą wnuków opiekuje się całym domem i obejściem. Wie, co dzieje się w kraju i ma na ten temat własne, sprecyzowane zdanie, które nie nadaje się do cytowania. Żywa, ruchliwa, choć narzeka, że nogi ją bolą w biodrach.

Franciszek i Maria Duda uważają, że wcale nie żyją długo: – E, kiejsi ludzie dłużej żyli. Po sto lat mieli. Żyjemy, ale to jest tak, że dzisiok się żyje, a jutro nie.

Piramida długowieczności

Szanse na to, że państwo Dudowie przeżyją jeszcze kilka ładnych lat, są jednak spore. Osób w ich wieku na Podhalu nie brakuje. - Średnia wieku jest u nas najwyższa w całym kraju i od lat stale rośnie. Coraz więcej górali dożywa sędziwej starości – mówi Adam Radko, powiatowy inspektor sanitarny w Zakopanem.

Statystyki nie pozostawiają wątpliwości: mężczyźni w Polsce żyją średnio 72,4 lat; kobiety – 78,2 lat. Natomiast na Podhalu, w powiecie tatrzańskim, średni wiek życia mężczyzny to 74,6 lat, a kobiet 81,4 lat.

Jak pogodzić ją ze stereotypem górala, który za kołnierz nie wylewa, „kurzy” papierosy, a „likosza” unika jak tylko może? Za wyjaśnienie tego fenomenu zabrał się dr hab. Dariusz Mucha, pracownik naukowy Podhalańskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym Targu, specjalista od kultury fizycznej i zdrowotnej, który dokładnie przeanalizował styl życia kilkudziesięciu mieszkańców Podhala w wieku co najmniej 80 lat. – Chciałem dowiedzieć się czym się odżywiają, jak pracują, jakie środowisko zamieszkują, czy są szczęśliwi, jakie mają hobby, nałogi… Interesowało mnie wszystko, co może mieć wpływ na długość życia – mówi Mucha.

Dzięki analizie danych udało się ustalić, co decyduje o wysokiej średniej długości życia górali. – Skonstruowałem model piramidy, której wierzchołkiem jest długowieczność – mówi Mucha. – Podstawą jest oczywiście czynnik genetyczny, na który nikt nie ma wpływu, bo genów się nie wybiera. Jednak na pozostałe cztery składowe, czyli odżywianie, aktywność ruchową, środowisko życia oraz profilaktykę i leczenie, mamy pewien wpływ. A to właśnie one w 85 proc. decydują o długości życia – podkreśla.

Mucha zastrzega jednak, że jest to jego własny pogląd. Naukowcy od lat spierają się o znaczenie czynników wpływających na długowieczność, ale zgoda co do dominującej roli uwarunkowań genetycznych, jest powszechna. Potwierdzają ją liczne badania: prawdopodobieństwo osiągnięcia sędziwego wieku przez osoby, których rodzeństwo liczy sobie 91 lat i więcej, jest już kilka razy wyższe niż w grupie kontrolnej.

Także w Polsce rozpoczęto specjalny program naukowy mający na celu przebadanie rodzimych stulatków – niekoniecznie górali. Stwierdzono, że nasi stulatkowie nie mają miażdżycy, nie cierpią na demencję, chorobę Parkinsona czy Alzhaimera. Starzeją się w sposób fizjologiczny, zachowując zaskakująco dobrą wydolność serca i układu krążenia. Po ukończeniu 90. roku życia seniorom praktycznie nie grożą już nowotwory ani choroby układu nerwowego. Po osiągnięciu tego wieku ryzyko śmierci statystycznie spada. Co ważne: okazało się, że w wielu przypadkach długowieczność jest cechą rodzinną, a to wskazuje na genetyczne uwarunkowanie opóźnionego starzenia.

Badania wśród górali przyniosły podobne rezultaty: prawie 80 proc. osób, które przeżyły 80 lat, miało równie wiekowe osoby w swojej najbliższej rodzinie. Jednak zdaniem Muchy nie ma podstaw, by twierdzić, że górale podhalańscy zostali obdarzeni przez swoich przodków „pulą genową” o szczególnych właściwościach. – Stwierdzenie tego faktu wymagałoby zresztą szeroko zakrojonych i kosztownych badań w całej Polsce. Genetyka jest bardzo ważna, ale o tym, że górale żyją długo, decyduje przede wszystkim aktywność ruchowa i spożywanie regionalnych produktów – nie ma wątpliwości Mucha.

Bez wódki i lekarza

Jak wygląda góralskie menu? To głównie mleko, sery, twarogi i gruboziarniste pieczywo. Nabiał codziennie spożywa ponad 80 proc. najstarszych Podhalan, a pieczywo o wysokiej zawartości ziarna aż 90 proc. Do tego kilka razy w tygodniu warzywa, nasiona strączkowe i ryby. Górale nie przepadają za tłustymi mięsami i wędlinami – badani przyznawali, że tego typu produkty jedzą raz, najwyżej dwa razy w tygodniu (najczęściej w niedzielę). – To dieta bogata w białko, witaminy i składniki mineralne. Co ważne, większość produktów pochodzi z własnego ogródka, bądź z własnej hodowli. Są przygotowywane bezpośrednio przed jedzeniem, na jeden raz: nie zamrażane, nie odgrzewane, nie gotowane. Starsi górale nie lubią trzymać jedzenia w lodówce. Dzięki temu produkty żywnościowe nie tracą większości cennych składników – podkreśla Mucha.

Żeby jednak móc zapewnić sobie dostęp do świeżych wiktuałów z własnego ogródka, trzeba sporo się natrudzić. A to właśnie aktywność fizyczna jest drugim z elementów mających decydujący wpływ na długowieczność górali. Większość badanych miała wykształcenie podstawowe (70 proc. kobiet i 50 proc. mężczyzn), a ich „zawodem” było wykonywanie prostych prac fizycznych, związanych przede wszystkim z uprawą roli. A to w surowym, górskim klimacie nigdy nie było łatwe. – Ruch na świeżym powietrzu, wysiłek, pokonywanie wielu kilometrów trudnym terenie – to wszystko było udziałem niemal każdego z badanych – mówi Mucha.

Podkreśla, że na Podhalu normą jest, że kilkudziesięcioletni ludzie nadal zajmują się pracą fizyczną. Dopóki mają siłę, robią to, czym zajmowali się przez całe życie. A z badań wynika, że sił im nie brakuje. Najstarsi górale jako hobby najczęściej wymieniali uprawę ogródka. Do regularnej aktywności fizycznej przyznało się aż 76 proc. kobiet i 80 proc. mężczyzn. – To bardzo dużo. Ruch i wysiłek są zbawienne dla organizmu – zwłaszcza, gdy wszystko odbywa w nieskażonym środowisku. To właśnie środowisko – naturalne i społeczne – jest kolejną ścianą piramidy – tłumaczy Mucha. – Wiadomo, że Podhale jest obszarem ekologicznie czystym i ma to niewątpliwy wpływ na zdrowie jego mieszkańców. Jednak interesowało mnie także, w jaki sposób wiekowe osoby oceniają swoje funkcjonowanie w najbliższym otoczeniu. Na ile życie rodzinne jest dla nich źródłem satysfakcji bądź stresu.

Co się okazało? Najstarsi górale to ludzie szczęśliwi. Zadowolenie z życia deklarowało 90 proc. kobiet i 80 proc. mężczyzn. Swoje życie małżeńskie jako bardzo dobre oceniło 80 proc. badanych.

Przy tej okazji upadł stereotyp, że górale lubią i potrafią dużo wypić. Alkohol nie był źródłem konfliktów w małżeństwie. Wprawdzie aż 80 proc. mężczyzn przyznało, że pije alkohol, ale bardzo sporadycznie. Co ciekawe: aż 100 proc. kobiet odpowiedziało, że wódki nie pije nigdy. Piwo i wino – owszem, ale bardzo rzadko. Podobnie rzecz ma się z papierosami. Ponad 90 proc. kobiet i mężczyzn w ogóle nie pali, a tylko jeden góral mimo skończonych 85 lat puszczał z dymem paczkę dziennie.

Potwierdziła się natomiast obiegowa opinia, że góral idzie do lekarza tylko wtedy, gdy jest z nim naprawdę źle. Większość osób w ogóle się nie leczyła, a jakiekolwiek leki zaczęła przyjmować dopiero po 70. roku życia. Wcześniej nie czuli takiej potrzeby. – Czwarta ściana mojego teoretycznego modelu, czyli korzystanie z profilaktyki i leczenia, na Podhalu praktycznie nie istnieje. To dowodzi, jak duże znaczenie mają pozostałe elementy – zwłaszcza odpowiednie odżywianie i aktywność fizyczna – podkreśla Mucha.

Zapisane na górze

Sami górale w wyniki badań naukowych na temat wierzą, ale nie do końca. Franciszek Duda twierdzi, że ciężka praca jeszcze nikomu nie przedłużyła życia i długo żyją ci, co się w życiu nie narobią. Natomiast jego żona uważa, że wszyscy żyliby dłużej, gdyby nie trzeba było teraz tak bardzo „za dudkami latać”.

A jaka jest ich osobista recepta na długie życie? – Jak kto nie jest sietniokiem, to pożyje, ile trzeba. A tam na górze każdy ma zapisane, kiedy jego pora. I co byś nie robił, to śmierzć i tak przyjdzie.

I akurat z tą „mądrością góralską” trudno się nie zgodzić.


Marishka
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sie 13, 2009 18:41   

Ciekawe jest to, że górale odżywiają się głównie nabiałem - własnoręcznie robionym. Mięso jadają tylko 1-2 razy w tygodniu. Można i tak.
BTW twaróg owczy jest znakomity i krowi do niego nie umywa się. Jest bardzo delikatny i prawie kremowy.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Sie 13, 2009 18:44   Re: Tajemnica długowieczności górali

M i T napisał/a:
...No proszę, dużo białka, nabiału, ruchu i jak najrzadziej korzystać z usług lekarzy i lodówek, a będziemy długowieczni, jak... górale :)...


Co to za dieta bez "niskoweglowodanowych" zalecen! :shock:
Gdyby tak zechcieli sie "przylozyc" jak nasz stary znajomy Goral Adam "Ojmlecik"
to dopiero by pozyli. 8-) Kto wie czy do 2-setki by nie dobili? 8-)
.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Sie 13, 2009 21:07   Re: Tajemnica długowieczności górali

grizzly napisał/a:
M i T napisał/a:
...No proszę, dużo białka, nabiału, ruchu i jak najrzadziej korzystać z usług lekarzy i lodówek, a będziemy długowieczni, jak... górale :) ...


Co to za dieta bez "niskoweglowodanowych" zalecen! :shock:
Gdyby tak zechcieli sie "przylozyc" jak nasz stary znajomy Goral Adam "Ojmlecik"
to dopiero by pozyli. 8-) Kto wie czy do 2-setki by nie dobili? 8-)
.


:hah: :hah: :hah:

jak ja dawno omleta nie jadłam, zrobię sobie jutro na śniadanie takiego malutkiego omlecika "albinoska" :oops:
 
     
jerzyk 

Pomógł: 4 razy
Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 476
Wysłany: Pią Sie 14, 2009 19:42   

Ale nie ograniczają węgli i jedzą bardzo mało mięsa.
_________________
Jeśli potrzebujesz przyjaciela , kup sobie psa/G.Gekko
 
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 17, 2009 16:53   

Magdalinha napisał/a:
Ciekawe jest to, że górale odżywiają się głównie nabiałem - własnoręcznie robionym. Mięso jadają tylko 1-2 razy w tygodniu. Można i tak.
BTW twaróg owczy jest znakomity i krowi do niego nie umywa się. Jest bardzo delikatny i prawie kremowy.

no tak, ale to nie zapewnia optimum zdrowotnego
zauważ, że u nich na to trochę zdrowsze i trochę dłuższe życia składa się bardzo wiele czynników
weź teraz takiego miastowego, który ma pracę siedzącą, mieszka gdzie mieszka, z nieciekawą historią problemów żołądkowo-jelitowych i daj mu te ogromne ilości nabiału - one go wykończą
te żylaki, zwyrodnienia stawów też się nie wzięły z niczego
osób przy tuszy też nie brakuje - bywam tam regularnie i widzę, jacy są
jednak 100% zgody, że takie odżywianie, przy ich warunkach jest znacznie znacznie lepsze od tego cywilizacyjnego
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Sie 23, 2009 15:37   

http://www.gp24.pl/apps/p...ROWIE/817834448
 
     
Cordoba_2004 
technolog żywności

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 660
Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pon Sie 24, 2009 11:19   

praca ruch niejednokrotnie ponad siły dzień i noc

moja babcia ja miała 70 lat to wykryli u niej raka skóry powiedziala im że ona nie pójdzie na leczenie może umrzeć dziś ma 95 lat i czuje się dobrze u lekarza byla raz w zyciu

Je wszystko ale nigdy do syta zostało jej to z czasów wojen ciągle się boi że na jutro jej zabraknie szczupła jest i chodzi jak rakieta
_________________
gg 14 987 97
 
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 24, 2009 20:48   

Cordoba_2004 napisał/a:

Je wszystko ale nigdy do syta...

Ja myślę,że to jest bardzo ważne.Myślę tez,że wkrótce ludzie pojmą,że jedzenie do syta nie jest dobrym rozwiązaniem i zaczną odchodzić od tego modelu odżywiania.
 
     
alejasienieznam 

Wiek: 35
Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 340
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 24, 2009 21:06   

a co jest złego w jedzeniu do syta?
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 24, 2009 21:23   

alejasienieznam napisał/a:
a co jest złego w jedzeniu do syta?

Łatwo o przejadanie się -to moje prywatne zdanie.
Ponadto panuje powszechna opinia wśród optymalnych,że to dobrze jesli nie odczuwa się głodu-to następny błąd,ponieważ,to uczucie głodu mówi nam,że nasz organizm potrzebuje pożywienia-nie mylić uczucia głodu z chęcią zjedzenia czegoś.
Nie wyobrażam sobie ,abym zaczynała coś jeść, nie będąc głodna-to wbrew naturze-takie moje zdanie.
 
     
alejasienieznam 

Wiek: 35
Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 340
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 24, 2009 21:51   

no ale mowa o sytości a nie o przejadaniu się. Co do przejadania się to pełna zgoda. Ale co do sytości...mówisz, że uczucie głodu mówi nam, że organizm czegoś potrzebuje. Zgoda.
Ale tak samo jest z uczuciem sytości. Instynkt mówi nam że organizm otrzymał to co chciał i wcale nie dostał za dużo(jak przy przejadaniu się). Odchodzenie od stołu z poczuciem głodu to odchodzenie od stołu z organizmem, który nie dostał wszystkiego co chciał(tak prosto mówiąc:) )
Masz rację żeby nie mylić uczucia głodu z chęcią zjedzenia czegoś, ale tak samo nie mylmy uczucia sytości z przejedzeniem.
Tak to widzę osobiście i wydaje mi się, że widzę to bardzo logicznie ;-)
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 24, 2009 22:02   

Wklejałam to kiedyś na Forum,dobrze że zacytowałam,bo pod linkiem już nie ma tych info.

"
Głodny mózg
Dlaczego niektórzy ludzie są niezmienne szczupli, a inni tyją? Rozwiązanie tej zagadki może tkwić w odczuwaniu przez mózg przyjemności czerpanej z jedzenia.
Osoby z nadwagą nie zauważają często, że zjadły wystarczającą ilość potraw tłustych lub słodkich i przez to przejadają się, bo tak rekompensują sobie ów względny brak zadowolenia.
Badania aktywności mózgów młodych kobiet i dorastających dziewcząt wykazały znaczne różnice w reagowaniu osób szczupłych oraz mających nadwagę na koktajl czekoladowy i napój pozbawiony smaku. Korzystając ze skanera mierzącego poziom pobudzenia "ośrodka przyjemności" znajdującego się w mózgu oraz za pomocą testu genetycznego określającego indywidualny układ genów, naukowcy mogli przewidzieć, które z kobiet w ciągu najbliższego roku przybiorą na wadze.
- Były wprawdzie podstawy, by przypuszczać, że osoby otyłe mogą doświadczać mniej przyjemności z jedzenia i dlatego konsumują więcej, ale teraz mamy pierwszy bezpośredni dowód na istnienie takiego związku -twierdzi Eric Stice z University of Oregon w Eugene.
Test genetyczny zastosowany przez naukowców "liczył" receptory dopaminy znajdujące się w ośrodku przyjemności. Kobiety mające ich mniej niż inne jadły więcej, by uzyskać ten sam poziom przyjemności. W okresie jednego roku naukowcy stwierdzili, że panie dysponujące mniejszą liczbą receptorów częściej przybierały na wadze.
Naukowcy badali aktywność mózgu w dwóch grupach kobiet - 43 studentek w wieku od 18 do 22 lat oraz 33 dziewcząt w wieku od 14 do 18 lat. Każdą osobę poddano też testowi na obecność wariantu genetycznego znanego jako Taq1A1, łączonego z niższą liczbą receptorów dopaminy w mózgu.
Doktor Stice uważa, że odkrycia te wskazują na znaczenie czynników psychologicznych będących pod kontrolą chemicznych procesów w mózgu - pozwalają one określić, czy ktoś ma predyspozycje do tycia, jeśli żyje w środowisku, gdzie łatwo dostępna jest wysokokaloryczna żywność.
- Zrozumienie anomalii, jakie zachodzą w funkcjonowaniu ośrodka odczuwania przyjemności z jedzenia, może bardzo pomóc ludziom w regulowaniu swojej wagi - twierdzi Stice. - Osoby o mniejszej wrażliwości na sygnał zaspokojenia są bardziej narażone na niezdrową nadwagę, ale rozpoznanie tego i środki farmakologiczne mogą skorygować deficyt satysfakcji, co pozwala zapobiegać otyłości i ją zmniejszać.
Cara Bohan z University of Oregon podkreśla, że są to pierwsze badania nad otyłością, w których użyto skanerów mózgu i testów genetycznych, a badanych obserwowano w okresie całego roku. - Ustaliliśmy, że niektóre czynniki biologiczne mogą zwiększać ryzyko nadwagi, co jest bardzo ważne dla lepszego zrozumienia sposobów walki z otyłością."
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 24, 2009 22:46   

alejasienieznam napisał/a:

Ale tak samo jest z uczuciem sytości. Instynkt mówi nam że organizm otrzymał to co chciał i wcale nie dostał za dużo(jak przy przejadaniu się).

No właśnie,nie wiemy,czy organizm nie dostał za dużo,bo są ludzie,którzy zanim odczują sytość,to jedzą i jedzą -często właśnie się przejadają.
Przez ostatnie dwa tyg. jadałam posiłki z ludzmi,którzy wciąż nalegali,abym więcej jadła,a ja zjadłam trochę i odchodziłam od stołu-zaznaczam,że nie odchodziłam głodna-mogłam zjeść więcej,ale nie chciałam,natomiast niektórzy zjadali swoje dania i "resztki" po swoich dzieciach(prawie pełne talerze) tłumacząc to tym,że szkoda marnować jedzenia.
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 24, 2009 22:55   

alejasienieznam napisał/a:
...mówisz, że uczucie głodu mówi nam, że organizm czegoś potrzebuje. Zgoda.

To fajnie ,że się zgadzasz.
Jeśli odczuwamy głód,to znaczy że organizm potrzebuje pożywienia-to naturalne.
Co zatem robić,jesli tego głodu nie odczuwamy(optymalni czesto piszą,że nie odczuwają głodu,że głód to uczucie niepożądane),mamy wtedy jeść,czy też nie? Czy mamy organizmowi dostarczać wtedy pożywienie pomimo tego,ze nie jest głodny? Oni nie odczuwają głodu i jedzą,pisząc przy tym,że kierują się apetytem-czy dobrze robią ?
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Sie 25, 2009 02:06   

Iga napisał/a:
alejasienieznam napisał/a:
a co jest złego w jedzeniu do syta?

Łatwo o przejadanie się -to moje prywatne zdanie.
Ponadto panuje powszechna opinia wśród optymalnych,że to dobrze jesli nie odczuwa się głodu-to następny błąd,ponieważ,to uczucie głodu mówi nam,że nasz organizm potrzebuje pożywienia-nie mylić uczucia głodu z chęcią zjedzenia czegoś.
Nie wyobrażam sobie ,abym zaczynała coś jeść, nie będąc głodna-to wbrew naturze-takie moje zdanie.


Są tacy, którzy wieczorem zerkają na komórkę, czy wskaźnik naładowania spadł chociaż o jedną kreseczkę, jeśli tak to ładują. Inni czekają, aż zacznie piszczeć, że bateria się kończy.
Jestem fachowcem i wiem, że im mniej pojemności akumulatora się używa tym dłuższą ma on żywotność, jeżeli będziemy rozładowywać go tylko np. w 25% to skoki ciśnienia i temperatury, są przy ładowaniu znacznie mniejsze. Można oczywiście ładować nie do pełna tylko tak powiedzmy na dwa dni, i czekać aż komórka zacznie piszczeć z braku prądu, ale to jest chore bo trzeba sobie nastawić budzik na 25minut i czuwać przy ładowarce by ją wyłączyć w odpowiednim momencie i dodatkowo może nam się prąd skończyć z dala od gniazdka i wtedy sobie już nie podzwonimy, a może być nagła potrzeba. Działanie takie ma tylko wtedy sens gdy automatyka układu ładowania jest zepsuta, ale niby dlaczego ma być? Nigdy ale to przenigdy nie należy wznawiać za szybko przerwanego ładowania bo wtedy napięcie i temperatura nie są stabilne i automatyka głupieje powodując przeładowanie, przegrzanie, ciśnienie, rozszczelnienie i to właśnie najbardziej akumulatorkom szkodzi. Ładowanie dopiero po opróżnieniu miało sens przy starych typach akumulatorów NiCd, ale przesądy pozostały i ludzie chodzą z „pechowo” rozładowanymi komórkami. Co doświadczyłem w pełni potwierdza to co napisałem.

Jakieś analogie – e chyba jak zwykle nie na temat.
8)
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Wto Sie 25, 2009 08:14   

Adam319 napisał/a:

Są tacy, którzy wieczorem zerkają na komórkę, czy wskaźnik naładowania spadł chociaż o jedną kreseczkę, jeśli tak to ładują. Inni czekają, aż zacznie piszczeć, że bateria się kończy.

Również myslałam o komórkach.
Tak na szybciutko-kiedyś przed laty ładowałam komórkę właśnie wtedy,kiedy brakowało już jednej kreseczki ,co się stało po czasie? Komórka zaczęła się szybciej rozładowywać (bateria nie była stara),musiałam doładowywać cześciej,żeby się nie rozładowała.To samo było z drugim tel.Później posłuchałam fachowca i ładowałam wtedy,kiedy tel. był prawie rozładowany.Co się w tym przypadku okazało? Okazało się,że bateria wytrzymuje dłużej jeśli jest ładowana od niemalże zera -to są moje doświadczenia z komórkami.

Ponadto,kiedy ktoś mnie czymś częstuje,a nie odczuwam głodu ,mówię ;"dziękuję,nie jestem głodna :) " . Pewnie mogłabym zjeść,tylko po co? Po co mam jeść ,kiedy mój organizm o jedzenie nie woła?
Nie powiem...zdarzało się,kiedy nie byłam glodna,a tylko chciało mi się jeść i jadłam-to mojemu organizmowi nie służy,nie lubię tak.Wolę jednak odczuć głód-oczywiście nie taki,że mnie ssie jak diabli i myślę tylko,zeby się dorwać do jedzenia,a potem rzucic się na nie i jeść bez opamiętania.Odczuwam najnormalniejszy w świecie zdrowy głód,siadam do stołu,zjadam posiłek i odchodzę od stołu z lekkim odczuciem niedosytu (mogłabym zjeść więcej),ale nie głodna-tak się lepiej czuję,a czy nie jest ważne,żeby czuć się dobrze? :)
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Sie 25, 2009 10:34   

Iga napisał/a:

Tak na szybciutko-kiedyś przed laty (...)

Wiem, że to długie i nudne, ale czasami na końcu kryje się pointa.
Adam319 napisał/a:

Ładowanie dopiero po opróżnieniu miało sens przy starych typach akumulatorów NiCd, ale przesądy pozostały i ludzie chodzą z „pechowo” rozładowanymi komórkami.
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Wto Sie 25, 2009 10:49   

Moje córki mają nowe tel.,które ładują wtedy ,kiedy już nie mają kreseczek i jak naładują,to mogą tego nie robić przez tydzień,a ja obecnie doprowadziłam swój tel. do takiego stanu,że muszę ładować codziennie,bo się szybko rozładowywuje,może też dlatego,że korzystam z Internetu...

Co bardziej wpływa na długowieczność? Jedzenie do syta?Przejadanie się?Jedzenie nie do syta? Okresowe głodowanie? Niech kazdy sobie to przemyśli.
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Wto Sie 25, 2009 11:57   

Adam319 napisał/a:

Jestem fachowcem i wiem, że im mniej pojemności akumulatora się używa tym dłuższą ma on żywotność, jeżeli będziemy rozładowywać go tylko np. w 25%...

Inni fachowcy na usenecie mówią ,że w dzisiejszych akumulatorach "nowoczesnych" NiMH lub polimerowych trwałość jest określona ilością cykli ładowanie-rozładowanie .Ilość cykli jest obliczana przez elektronikę akumulatora.
Jesli bedziemy ładować akumulator codziennie po 25%-tach rozładowania ,to dajmy na to 5 tyś. cykli,minie nam po 5 tyś. dni. ,a jeśli bedziemy ładować przy 90% rozładowania co 3 dni,to wytrzyma nam 15 tyś. dni.Oczywiście jest to w uproszczeniu,bo też istnieje coś takiego jak żywotność chemiczna akumulatora,ale generalnie za zywotność akumulatora odpowiada chip wbudowany w akumulator .W niektórych przypadkach można go skasować np. tydzień w lodówce, wtedy skasujemy pamięć i polepszymy parametry,aczkolwiek nalezy jak już wspomniałam pamietać o żywotnosci chemicznej akumulatora.

A co do przejadania i nieprzejadania się,to przykład ludzi,którzy przezyli Oświęcim i dożyli ponat 90 lat nasuwa jakieś wnioski.
Gdyby teraz otworzono taki obóz i zamkniętych ludzi futrowaliby jedzeniem tak,aby każdy z nich nie odczuwał nigdy głodu i to przy takim samym stopniu "opieki" dożywalność starosci byłaby o wiele mniejsza.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Sie 25, 2009 12:48   

Iga napisał/a:

Co bardziej wplywa na dlugowiecznosc? Jedzenie do syta?Przejadanie sie?Jedzenie nie do syta? Okresowe glodowanie? Niech kazdy sobie to przemysli.


Jedzenie do syta + nieprzejadanie sie z okresowymi postami. :)
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Wto Wrz 08, 2009 21:44   

zenon napisał/a:
Iga napisał/a:

Co bardziej wplywa na dlugowiecznosc? Jedzenie do syta?Przejadanie sie?Jedzenie nie do syta? Okresowe glodowanie? Niech kazdy sobie to przemysli.


Jedzenie do syta + nieprzejadanie sie z okresowymi postami. :)
mnie sie wydaje ze lepiej jest raczej nie dojadac przez wiekszosc czasu a raz na iles tam dni zjesc do syta, szczegolnie tluszcz mam na mysli bo o ilsoc wegli na lc nie ma sie co martwic. Przejadanie sie wedlug mnie jest w ogole do bani I nie powinno miec miejsca.

Moze to oznaczac ze przez 5 dni jem po 500-1500 kcal a na szosty 3000 I wiecej kcal. W kazdym razie takie cos na mnie dziala dobrze I mi odpowiada. Zupelnie nic nie licze, jak zjem 20g bialka na dzien I nie mam ochoty to nie pcham w siebie na sile zeby dobic do jakiejs tam cyfry.
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Wrz 24, 2009 19:35   

Łucja Sobolewska 108 latka...

cyt. "nie przestrzegałam żadnej diety...jadam wszystko ale w niewielkich porcjach i często,, nawet kiszona kapusta mi nie szkodzi... " :pada:
Opinia sąsiadki : jesty niezwykle gościnna i otwarta wobec wszystkich którzy ją odwiedzają...na stole zawsze cukierki ciastka oraz propozycja wypicia wspólnej kawy...NIE MA W NIEJ NIENAWIŚCI DO ŚWIATA....

Jej prababcia pochodziła z litewskiego rodu magnackiego RADZIWIŁŁÓW...
Jest wzorem religijności i wewnętrznej siły jakiej można jej pozazdrościć...

Na pytanie co robic by życ w zdrowiu odpowiedziała: jak najdalej od pigułek czyli od lekarzy :what:
Dużo sił czerpię z codziennej modlitwy....Ważne też, by mieć PRZYJANY STOSUNEK DO WSZYSTKICH LUDZI co sprawia , że nie mam wrogów. W niebie o mnie zapomnieli więc niech przynajmniej pamiętają o mnie dobrzy ludzie... :-P
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Paź 05, 2009 22:26   

Ciekawostka;
Cytat:
Pigułka na przedłużenie życia


Za pomocą substancji chemicznej uczeni przedłużyli życie pierwszego ssaka. Po tym eksperymencie stworzenie pigułki na długowieczność dla ludzi przestało być wyłącznie wymysłem pisarzy science fiction.

Jak donosi najnowszy numer ”Nature”, naukowcy z Jackson Laboratory w Bar Harbor w USA podawali myszom rapamycynę, substancję produkowaną przez bakterię żyjącą w glebie na Wyspie Wielkanocnej. Podczas eksperymentu gryzonie miały dwa lata – odpowiednik 60 lat u ludzi. Dzięki rapamycynie myszy żyły średnio o pół roku dłużej niż zwierzęta nie poddane terapii. Długość ich życia wydłużyła się więc o 14 procent, co w skali ludzkiego życia byłoby równoznaczne z dodatkowymi dziesięcioma latami.

Okazało się, że rapamycyna hamuje wydzielanie enzymu, który odpowiedzialny jest między innymi za regulację wzrostu komórek oraz ich metabolizmu. Oznacza to, że po zażyciu tej substancji organizm po prostu wolniej się starzeje. Co więcej, jak wykazały badania, takie działanie rapamycyny chroni także przed chorobami wieku podeszłego, między innymi dolegliwościami układu krwionośnego, otyłością spowodowaną niewłaściwą dietą oraz nowotworami.

Rapamycyna została odkryta w 1972 roku na Wyspie Wielkanocnej. Ten związek już jest stosowany jako lek dla ludzi. Dzięki działaniu przeciwzapalnemu i immunosupresyjnemu zapobiega bowiem odrzutowi przeszczepionego organu, hamuje rozwój nowotworu nerek, a także chroni tętnice przed zwężaniem się u osób cierpiących na chorobę wieńcową.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Paź 22, 2009 10:12   

Jest tylko kwestią czasu, gdy spostrzeżenie o długowiecznych góralach jedzących nabiał upadnie. Okaże się, że jedzenie nabiału skraca życie i to właśnie góralom najbardziej.
JW
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 11:36   

DNA Żydów Aszkenazyjskich da nam długowieczność?
Cytat:
DNA Żydów Aszkenazyjskich da nam długowieczność?
WYNIKI BADAŃ NAD SŁYNĄCĄ Z DŁUGOWIECZNOŚCI GRUPĄ
DNA Żydów Aszkenazyjskich da nam długowieczność?
Badania nad słynącą z długowieczności grupą Żydów aszkenazyjskich
To może być kolejny krok w drodze do odnalezienia drogi do ludzkiej długowieczności. Naukowcy, którzy przebadali słynących z długowieczności Żydów Aszkenazyjskich, dowiedli, że istnieje wyraźny związek między długim życiem, a dziedziczeniem nadpobudliwej wersji enzymu chroniącego komórki przed starzeniem się.
Naukowcy z Albert Einstein College w Nowym Jorku pobrali próbki od 86 Żydów Aszkenazyjskich, którzy średnio dożyli do wieku 97 lat, a także od 175 ich potomków oraz od 93 innych osób spoza tej grupy.

Okazało się, że u 86 starszych osób i ich potomstwa dopatrzono się wyższego poziomu telomerazy chroniącej DNA. Dowiedziono też, że jest to cecha dziedziczna. Takiej prawidłowości nie dopatrzono się u 93 osób z tzw. grupy kontrolnej.

Enzym telomeraza występuje w intensywnie dzielących się komórkach, a jej aktywność zmniejsza się z wiekiem. Procesy skracania się telomerów uważane się za przyczyny starzenia się komórek, powstawania nowotworów oraz chorób dziedzicznych.

Będzie lek na długowieczność?

Naukowcy są zdania, że za sprawą tych badań możliwe będzie stworzenie leków, które symulowałyby działanie nadpobudliwej telomerazy. To byłby zaś prawdziwy lek na długowieczność.

- Próbujemy teraz zrozumieć mechanizm, dzięki któremu te warianty genetyczne telomerazy utrzymują długość telomerów u stulatków – powiedział Yousin Suh, jeden z naukowców przeprowadzających badania.

http://www.tvn24.pl/12691...,wiadomosc.html
I znów wychodzi na to,że "kto się wróblem urodził,ten kanarkiem nie umrze" .
Kolejny kamyczek do ogórdka przeciwników genetyki :)
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 13:03   

Ashkenazi Jews and Colon Cancer :-?
http://coloncancer.about....enJewsAndCC.htm
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Nie Lis 15, 2009 13:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 14:05   

Hannibal napisał/a:
Ashkenazi Jews and Colon Cancer :-?
http://coloncancer.about....enJewsAndCC.htm

Hani, ale to jest "maly pikus" wystarczy pozerac "zoltka i podgardle",
nie robic badan diagnostycznych, oraz "przykladac ciepciorke"
efekt bedzie "marmurowy" jak "dobra plyta nagrobna" :viva:
.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 14:43   

A za miedzą fachowcy-ciepciorkowcy,
na boczku raneczka, w środku ciepcioreczka,
zewsząd płynie ropa i osocze,
a nawet krwią, rzecze Kodarowa, broczę,
Już ŻO nie wystarcza, gdy pojawia się zmarszczka starcza,
Trzeba szukać, bo czas leci,
I nieważne, że ten smród wąchać będą dzieci,
Nieważne, że łono przez męża zaniedbane i ciało pokiereszowane,
Bo liczy się efekt finalny, czyli przez Miśka nagłaśniany stan agonalny.
Więc dalejże ciąć swe ciało, gdy szczęścia i seksu tak mało,
Ciepciorka niezastąpiona, gdy bolesny związek w nieświadomość pcha niejedna żona.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lis 15, 2009 14:44, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 14:58   

Iga napisał/a:

http://www.tvn24.pl/12691...,wiadomosc.html
I znów wychodzi na to,że "kto się wróblem urodził,ten kanarkiem nie umrze" .
Kolejny kamyczek do ogórdka przeciwników genetyki :)

Podobno statyny sa dobre i pomagaja sie pozbyc roznych chorob...

Jest tylko jedna naukowo udowodniona metoda przedluzania zycia. Wszelkie geny zydowskie, rapamacyny z wysp wielkanocnych i inne cuda mozna sobie wsadzic w cztery litery i ewentualnie udac sie po recepte do lekarza i dalej sie oszukiwac.

Najwazniejsze ze lekarz bedzie syty no i oczywiscie ego naiwniakow ;)
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 15:11   

M i T napisał/a:

..Więc dalejże ciąć swe ciało, gdy szczęścia i seksu tak mało..
Tomek

no. Spot on. Nie wiem, jestem z lekka zbulwersowana tym, co sie tam za miedza wyprawia.
Oszolomstwo pierwsza klasa. I te glodne kawalki racjonalizujace - zmarszczka, sucha skora. No ludzie kochani...
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 15:37   

Idąc tamtejszym tokiem "rozumowania", pracownik szpitala myjący notorycznie łapy, miałby się pociąć i rozbabrać ranę, bo ma suche dłonie :faint:

Nie może to być!! Przecież ludzie, którzy akurat tam imają się ciepciorzyny, nie są głupi! A może to wynik nieświadomego przerażenia śmiercią optymalnych jak Morgano.
I niby wszystko jest z ich zdrowiem ok, ale te suche łapska, to mnie rozmyło zupełnie. Chyba jest inny powód tego samookaleczania. Albo... inne powody.

Tomek
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 15:53   

M i T napisał/a:
Chyba jest inny powód tego samookaleczania. Albo... inne powody.

Nom, dokladnie, ja tak to widze, to jest nazjwyklejszy w swiecie odruch z autoagresji - IMO. Nie do podrobienia.
Ostatnio zmieniony przez _flo Nie Lis 15, 2009 15:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 16:01   

M i T napisał/a:
A może to wynik nieświadomego przerażenia śmiercią optymalnych jak Morgano.

gwoli sprawiedliwości dla optymalnych - Morgano nie był na DO, co już wielokrotnie wałkowaliśmy
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 17:36   

Hannibal napisał/a:
M i T napisał/a:
A może to wynik nieświadomego przerażenia śmiercią optymalnych jak Morgano.

gwoli sprawiedliwości dla optymalnych - Morgano nie był na DO, co już wielokrotnie wałkowaliśmy
Hani, ale na "WIELKIEGO RAKA" zmarl! :razz:

I to sa twarde fakty o ktorych "trabie" od lat! :razz:

Powtarzam wszystkim, ze ostateczna diagnoza
jest na "stole sekcyjnym" ale "som" tacy,
ktorzy jednak twarde dowody wola "spalic w krematorium"! :shock:

Jednoczesnie wcale nie przeszkadza im to "p.tolic"
przez "pol zycia" ze nic sie nie robi w kierunku badan
nad ZBAWIENNYM WPLYWIE "zoltkow i podgardlow"! :viva:
.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 18:19   

grizzly napisał/a:
Hani, ale na "WIELKIEGO RAKA" zmarl! :razz:

I to sa twarde fakty o ktorych "trabie" od lat! :razz:

A czy ja temu zaprzeczam? Jadł żółtka, tłuste mięsa, ale to jeszcze nie oznacza, że był na DO
On stosował własne zasady, które jednak rozmijały się z tym, co Kwaśniewski pisał
Zaprzeczasz temu?
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 18:48   

Hannibal napisał/a:
...A czy ja temu zaprzeczam? Jadł żółtka, tłuste mięsa, ale to jeszcze nie oznacza, że był na DO
On stosował własne zasady, które jednak rozmijały się z tym, co Kwaśniewski pisał
Zaprzeczasz temu?...
Oczywiscie ze nie! 8-)

Nalezaloby ustalic "kiedy sie jest" na DO,
czy po przeczytaniu wszystkich ksiazek i "arcikow",
czy moze wtedy gdy jest sie 6 razy w roku po 4 tygodnie
w NAJDROZSZYCH tzw. "Arkadiach"? :hah:

Czy moze jednak w wtedy gdy codzienna diete,
kazdego dnia i odplatnie, ustala ktos z "short list"
najwybitniejszych specow od DO? :viva:
.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 19:19   

Wiesz, ja na DO aż tak bardzo się nie znam, ale np. "zasada 200" ma się raczej nijak do DO
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 19:46   

M i T napisał/a:
A za miedzą fachowcy-ciepciorkowcy,
na boczku raneczka, w środku ciepcioreczka,
zewsząd płynie ropa i osocze,
a nawet krwią, rzecze Kodarowa, broczę,
Już ŻO nie wystarcza, gdy pojawia się zmarszczka starcza,
Trzeba szukać, bo czas leci,
I nieważne, że ten smród wąchać będą dzieci,
Nieważne, że łono przez męża zaniedbane i ciało pokiereszowane,
Bo liczy się efekt finalny, czyli przez Miśka nagłaśniany stan agonalny.
Więc dalejże ciąć swe ciało, gdy szczęścia i seksu tak mało,
Ciepciorka niezastąpiona, gdy bolesny związek w nieświadomość pcha niejedna żona.

Tomek

Uroczy wiersz ;-) Jesteś z niego dumny? :)
I chodzi mi tutaj tylko i wyłącznie o wartość artystyczną.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 20:18   

Doprawdy nie Edyta!
Nie jestem dumny, wolałbym tego nie naskrobać, bo pani Kodar jest osobą co do której nic nie mam, ale kiedy widzę ludzką szamotaninę w oparach bezradności podkrapianej dobryzmem, to najpierw się , potem mi żal, a na końcu - gdy już posta posłałem i jest za późno - przychodzisz Ty i pytasz o artystyczną wartość ;)
A ja wiem, jaka ona jest? Spoko, wystarczy na forum.

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 20:41   

Nagle pojawiło się 25 gości na forum :)
Chyba zbiegowisko ciekawskich zza miedzy :viva:

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lis 15, 2009 20:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 20:43   

M i T napisał/a:
Nagle pojawiło się 25 gości na forum :)
Chyba zbiegowisko ciekawskich zza miedzy :viva:
Tomek

Może są spragnieni poezji ,bo jakby nie patrzeć,to wniosłeś nową jakość w tę dziedzinę :)
BTW.Kalliope ostrzy już swój rylec :hihi:
Ostatnio zmieniony przez Iga Nie Lis 15, 2009 20:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 21:39   

M i T napisał/a:
...pytasz o artystyczną wartość ;)
A ja wiem, jaka ona jest? Spoko, wystarczy na forum...
Tomek...
Wiersz jest BOSKI!!! Forma i tresc WYSMIENITA!!! :viva:

Dziekuje i prosze o JESZCZE!!! 8-)
.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 21:48   

M i T napisał/a:
A za miedzą fachowcy-ciepciorkowcy,
na boczku raneczka, w środku ciepcioreczka,
zewsząd płynie ropa i osocze,
a nawet krwią, rzecze Kodarowa, broczę,
Już ŻO nie wystarcza, gdy pojawia się zmarszczka starcza,
Trzeba szukać, bo czas leci,
I nieważne, że ten smród wąchać będą dzieci,
Nieważne, że łono przez męża zaniedbane i ciało pokiereszowane,
Bo liczy się efekt finalny, czyli przez Miśka nagłaśniany stan agonalny.
Więc dalejże ciąć swe ciało, gdy szczęścia i seksu tak mało,
Ciepciorka niezastąpiona, gdy bolesny związek w nieświadomość pcha niejedna żona.

Tomek

Tomek, co prawda to nie program Mam Talent , Kubą Wojewódzkim nie jestem ale muszę to powiedzieć, MASZ TALENT :viva: :viva: :what:
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 21:59   

grizzly napisał/a:
M i T napisał/a:
...pytasz o artystyczną wartość ;)
A ja wiem, jaka ona jest? Spoko, wystarczy na forum...
Tomek...
Wiersz jest BOSKI!!! Forma i tresc WYSMIENITA!!! :viva:

Dziekuje i prosze o JESZCZE!!! 8-)
.

Molka napisał/a:
Tomek, co prawda to nie program Mam Talent , Kubą Wojewódzkim nie jestem ale muszę to powiedzieć, MASZ TALENT :viva: :viva: :what:

No dobra Panowie i Panie,dosyć lizania się po genitaliach-proszę mi wybaczyć ten cytat z Tarantino ;-) (co prawda w oryginale było "lizania po fiutach",ale nie wypada napisać do Molki,ze liże komuś fiuta,stąd moja drobna korekta 8-) Mam nadzieję,że Tarantino mi wybaczy :D BTW.Kto zgadnie z jakiego to filmu? 8-)
PS.Nie gniewaj sie Tomek,ale nie słuchaj fałszywych pochlebców,tymbardziej że masz nick na zielono .
Ostatnio zmieniony przez Iga Nie Lis 15, 2009 22:01, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 22:06   

hehe to był "Pulp Fiction"?

Iga dobrze gada,polać jej :-D
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 22:16   

Iga napisał/a:
...Nie gniewaj sie Tomek,ale nie słuchaj fałszywych pochlebców,tymbardziej że masz nick na zielono...
Edyta no co Ty? :shock:

Czy wszystko jest OK? :shock:

BTW
Jeszcze kilka takich postow i pomysle
ze ...............! :shock:
.
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 22:26   

Ale w czym problem, Tomek bardzo dobrze okreslil rzeczywistosc. Skad "bulwers" znowu?
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 22:35   

_flo napisał/a:
Ale w czym problem, Tomek bardzo dobrze okreslil rzeczywistosc. Skad "bulwers" znowu?

A gdzie widzisz tutaj "bulwers" i czyj?
BTW.Może Kodar to temat zastępczy? Może ktoś ma nieuświadomione lęki?
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 22:38   

grizzly napisał/a:

I to sa twarde fakty o ktorych "trabie" od lat! :razz:
.

O czym trąbisz i od ilu lat? Konkretnie.
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 22:43   

Przeciez Edyta nie chodzi o Kodar (ktora swoja droga jest jedna z sympatyczniejszych i szczerych uzytkowniczek), tylko o idiotyczne metody leczenia czy to psyche czy to ciala. I imo dobrze, ze sie to nazywa po imeniu, wytyka i pietnuje, nalezy to robic, najlepiej w umiejetny i blyskotliwy sposob.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 22:45   

_flo napisał/a:
Tomek bardzo dobrze okreslil rzeczywistosc.

Absolutnie nie.Nie zgodzę się z tym.Jestem pewna ,że niechętnie czytałby wiersze porównujace Go do bezpłodnego wałacha.
Cokolwiek by myśleć o Kodar,to co Jemu ta persona uczyniła?.Wiersz jest prostacki,a fałszywi pochlebcy dopingują Go do kolejnej głupoty.
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 22:50   

Iga napisał/a:
Absolutnie nie.Nie zgodzę się z tym.Jestem pewna ,że niechętnie czytałby wiersze porównujace Go do bezpłodnego wałacha.
Cokolwiek by myśleć o Kodar,to co Jemu ta persona uczyniła?.Wiersz jest prostacki,a fałszywi pochlebcy dopingują Go do kolejnej głupoty.

Miejmy nadzieje, ze Kodar tu nie zaglada. Dla wszystkich innych - bardzo pouczajace wersety.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 22:53   

_flo napisał/a:

Dla wszystkich innych - bardzo pouczajace wersety.

To znaczy dla kogo? Konkretnie.Dajesz do zrozumienia,że gdybyście poczytali (Ty i te inne osoby)Norwida,Rilke,Miłosza ,to by Wam się mózg zlasował od tych nauk.
BTW.Teraz rozumiem wstręt co poniektórych do Biblii.Po prostu Wasza poezja wymiata-rulezzzzz.
Ostatnio zmieniony przez Iga Nie Lis 15, 2009 22:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 22:59   

Tworczosc Norwida, Rilke i Milosza w sposob bardzo niewyrazny dotyka naszej rzeczywistosci, wiec w tym kontekscie utwor Tomka - gora :viva:
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 23:03   

_flo napisał/a:
Tworczosc Norwida, Rilke i Milosza w sposob bardzo niewyrazny dotyka naszej rzeczywistosci, wiec w tym kontekscie utwor Tomka - gora :viva:

Każdy odbiera poezję tak,jak mu jego umysł pozwala.
BTW.Co z tymi osobami?
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 23:05   

z jakimi osobami?
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 23:07   

_flo napisał/a:
z jakimi osobami?

_flo napisał/a:
Dla wszystkich innych

No właśnie.Z jakimi?
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Nie Lis 15, 2009 23:09   

wszystkimi osobami oprocz Kodar, ktora rzeczywiscie musialaby sie wspiac na wyzyny inteligencji emocjonalnej, zeby przelknac ten wierszyk
dobranoc :papa:
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lis 15, 2009 23:12   

_flo napisał/a:
wszystkimi osobami oprocz Kodar

Tarantino masz też na myśli? Dziwne.

_flo napisał/a:
wszystkimi osobami oprocz Kodar, ktora rzeczywiscie musialaby sie wspiac na wyzyny inteligencji emocjonalnej, zeby przelknac ten wierszyk
dobranoc :papa:

Wyżynach inteligencji emocjonalnej, powiadasz? A co możesz powiedzieć o swojej inteligencji emocjonalnej,empatii itp. itd.?

Miłych emocjonalnych snów
:papa:
Ostatnio zmieniony przez Iga Nie Lis 15, 2009 23:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pon Lis 16, 2009 01:36   

Iga napisał/a:
Wyżynach inteligencji emocjonalnej, powiadasz? A co możesz powiedzieć o swojej inteligencji emocjonalnej,empatii itp. itd.?


Jest w miare ok, nie narzekam.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pon Lis 16, 2009 14:05   

(...)
epilog: Kodar dala rade jak zwykle, i "wspiela sie" :viva: :pada:
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Lis 16, 2009 21:26   

Zgadza się. Brawa dla Pani Kodarowej 8-) No a z innych ... po prostu "wyszło" to co zwykle :-D
Myślę, że lepiej dać sobie siana z tą cieciorką, choć głos to aprioryczny.

Tomek
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Lis 16, 2009 21:30   

M i T napisał/a:
No a z innych ... po prostu "wyszło" to co zwykle :-D

Tomek

A co wyszło z Ciebie Tomku? Bo widzę,że nie jesteś świadomy tego co z Ciebie wyszło.
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Czw Gru 24, 2009 11:02   

Zobaczcie jaka mnie spotkała niespodzianka na Gwiazdkę :D
Cytat:
Dzień 14 maja 2008 r. był wyjątkowym dniem – nestorka buskich pedagogów, nauczycielka i wychowawczyni tysięcy młodzieży z Buska, Oleśnicy i całego naszego powiatu, Pani Zofia Ludwikowska obchodziła swoje 100 urodziny!
Urodziła się w 1908 r. w Jurkowie k. Wiślicy w rodzinie Józefa Walochy i [b]Marianny z domu Maj herbu Stary Koń. Po ukończeniu seminarium nauczycielskiego w Zawierciu, w specjalności nauczanie początkowe i geografia, powróciła w rodzinne strony. W grudniu 1932 r, w Szczaworyżu, wyszła za mąż za starszego o 3 lata Juliana Ludwika Ludwikowskiego (1905-1991) – nauczyciela, absolwenta matematyki i pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego.Po ślubie małżonkowie zamieszkali i pracowali w ...
(...) Pani Zofia, jak sama mówi – czuje się dobrze, dopisuje jej zdrowie i pamięć – o czym wszyscy obecni mogli się przekonać podczas tego wyjątkowego spotkania, słuchając licznych wspomnień Jubilatki i widząc jak w kulminacyjnym momencie przyjęcia pani Zofia jednym dmuchnięciem, zgasiła świeczki na urodzinowym torcie i wzniosła toast lampką szampana.

http://umig.busko.pl/j/content/view/600/6/

Czy zdajecie sobie sprawę kto to jest? Ano pewnie nie,ale ja Wam powiem.Marianna z d.Maj herbu Stary Koń była najstarszą siostrą mojego pradziadka Zygmunta Maj,ciotką dla mojego dziadka Jana Maj.Zofia jest kuzynką mojego dziadka.Oczywista ,że moje panieńskie nazwisko to Maj.
Moi bliscy zajęli się genealogią i odnaleźli długowiecznego członka rodziny,niejednego zresztą.

Wiem jak mnie lubicie,moje szczęście jest też Waszym szczęściem,więc nie musicie mi gratulować ;)
I tym miłym akcentem pożegnam Was na czas Świąt :)
Ostatnio zmieniony przez Iga Czw Gru 24, 2009 21:33, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Gru 24, 2009 14:26   

Siostra pradziadka jest jednoczesnie siostra cioteczna dziadka?
Nie bardzo rozumiem jak to mozliwe..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Czw Gru 24, 2009 21:41   

Zenon dziękuję,że mimo to,iż jestem ignorowana przez Ciebie,to czytasz uwaznie moje posty (jak zechcesz).
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Pią Gru 25, 2009 02:05   

Serdecznie Ci Iga gratuluje -tak zacnego pochodzenia i dobrych genów.
Czy planujesz odwiedzić swoją prapra ...?antenatke ?
Jest taka strona w necie "-moi krewni "i nawet sie zapisałam -
ale po przemysleniu to
głupie i nieodpowiedzialne- czyjeś metryki wypisywać .
Starczy mi krewnych ,których znam .
U nas w rodzinie też znalazłoby sie długożyjących -ale
z pochodzeniem to różniście ,bo w Małopolsce to
realia najlepiej oddali w filmie" Sami Swoi "
_________________
pozdrawiam
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Gru 25, 2009 10:13   

Cytat:
Wiem jak mnie lubicie,moje szczęście jest też Waszym szczęściem,więc nie musicie mi gratulować ;)


Dobrze, że chociaż Cię to nie dziwi i masz dystans do siebie. Iga Wanna improve the world? Yourself is a good place to start
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Gru 25, 2009 11:51   

iliq napisał/a:
Wanna improve the world? Yourself is a good place to start


piękne kanadyjskie powiedzonko
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Pią Gru 25, 2009 17:37   

Waldek B napisał/a:
iliq napisał/a:
Wanna improve the world? Yourself is a good place to start


piękne kanadyjskie powiedzonko


dokladnie, sens tej ksiazki opiera sie wlasnie na takiej filozofji

http://www.google.co.uk/#...9283b7e2fa8c663

pozycja nr. 5. Przy okazji ciekawe spojrzenie na problem biedy i bogactwa (nie popularne dzis)
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lut 26, 2010 14:24   

M i T napisał/a:
A za miedzą fachowcy-ciepciorkowcy,
na boczku raneczka, w środku ciepcioreczka,
zewsząd płynie ropa i osocze,
a nawet krwią, rzecze Kodarowa, broczę,
Już ŻO nie wystarcza, gdy pojawia się zmarszczka starcza,
Trzeba szukać, bo czas leci,
I nieważne, że ten smród wąchać będą dzieci,
Nieważne, że łono przez męża zaniedbane i ciało pokiereszowane,
Bo liczy się efekt finalny, czyli przez Miśka nagłaśniany stan agonalny.
Więc dalejże ciąć swe ciało, gdy szczęścia i seksu tak mało,
Ciepciorka niezastąpiona, gdy bolesny związek w nieświadomość pcha niejedna żona.

Tomek


Dramat Transatlantycki.
Będzie to odezwa do poety znanego.
Bo trzeba wam wiedzieć ,że kiedyś mówił on coś takiego;
"Ukochani rodzice,jakże was wielbiłem.
Muszę przyznać szczerze,póki się nie stoczyłem.
Kochałem niedzielne obiady;kartofle,schaby ,rosoły.
Lecz naprawdę tylko w Internecie jam był wesoły.
Podejrzewając u siebie niemoc chuci -chorobę straszną.
Postanowiłem w Internecie odnaleźć żonę -niewłasną.
Tułałem się długo-wtem muzyka przyszła mi z pomocą.
W końcu spotkałem lubą,z którą dzieliłem się niemocą".
Lecz była przeszkoda,byłaż to mężatka.
A mąż ;głupi jankes chciał spłodzić dziatka.
Lecz jego luba,nie w ciemię była bita.
Potrafiła jankesa zwieść-Ukraińska kobita.
Świergotali wesoło,wieczory i ranki.
Mąż nie dawał za wygraną w jurne stawał (mu) szranki.
Lecz miłość,jak to w życiu bywa-zawsze zwycięża.
Nie kochała wszak niewiasta jankeskiego męża.
Po wielu przygodach i walkach stoczonych.
Jurny jankes, w końcu pozbył się żony.
Gdy dziatwy nie ma,bo być nie może;
Powiedział ;"Won! Spier****j za morze".
Lecz aspekt finansowy był nie do przecenienia.
Oskubała jankesa ,jak jakiegoś jelenia.
I lecą,lecą ,gołąbki przez ocean.
Myśląc sobie;"wylądujem szcześliwie ,napiszem Dawkinsowi pean".
Lądują szczęśliwie wraz z współpasażerami.
A kochanka lubego ateizmem mami.
Boga porzucił dawno nieborak,w sercu on Go nie miał.
Lecz wybranka jego każe mu się wyrzec rodziceli,on na to oniemiał.
Wszak kochał ich,cenił,lubością obdarzał.
Lecz jego luba namawia ,by się w niegodziwości wytarzał.
Ukochani rodzice,niegdyś tak cenieni,kochani.
Stali się w dzień jeden,głupimi ciołkami.
Cóż tam dziedziczenie,niech szczeznie genomu helisa.
Nasz kochanek cwańszy chce być od lisa.
On nie chce mieć raka,DNA to dla niego komunały.
On chce być zdrów,jurny-taki chce być cały.
Lecz jest w tej historii niestety, skaza całkiem spora.
On złapał się sam diety,miast pytać doktora.
A wszyscy wiemy;pożywienie-ono bywa zdradliwe.
I wcina nasz luby i wcina,lecz niestety tyje.
Nie pomaga rower,nie pomaga stresujące kino.
Nie pomaga sex,banany,a pomóc powinno.
Niestety nie wolno lekceważyć genetycznego dziedziczenia.
Bo ono nam mówi;bedziesz robił jak rodzice,to dowiedzenia.
I miast trzymać linię z pomocą małżonki.
On na bicyklu narażając życie i zdrowie,nadwyręża członki.
Przystopuj nasz miły kinooperatorze.
Przystopuj! Wiesz wszak,że tak być nie może.
Nie trwoń swych sił na kamienistym ugorze.
Chyba,żeś jest wałachem któren żyznej klaczy nie zmoże.
Ocknij się! Poeto! Mistrzu ukochany!
Czas spłodzić potomka,zamiast rozdrapwać rany.
Zapomnij krzywdy,porzuć płonne żale.
Krzywdziciela to nie ruszy nic,a ty zostaniesz bez potomka sam jak palec.
Chciałoby się tu napisać wersów rymowanych wiele.
Lecz zostawmy je na później, Drodzy Przyjaciele.


Jestem ciekawa,czy naszemu uroczemu forumowemu poecie,spodoba się :)
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Sob Maj 15, 2010 16:30   

Widzę,że wątek był ostatnio jakimś tabu,czyżby nikt nie chciał długo żyć?

Nie wiem,czy ktoś z Was oglądał wczoraj wywiad z dr. Yoshiro Nakamatsu i teraz o nim film na dwójce.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Yoshiro_Nakamatsu

Facet ma 82 lata ,ma na koncie największą ilość wynalazków i ciekawe poglądy na kwestie żywieniowe.
Mówił,że od 40 lat bada wpływ każdego posiłku na jego organizm i stwierdził,że najlepsza jest wieprzowina i spożywanie tylko jednego posiłku dziennie.Facet wypowiada się też na temat seksu,że jest on bardzo dobry,ale nie należy zaczynać współżycia przed 24-tym rokiem życia.
Ma zamiar dożyć 144 lat.
Wczoraj z tą wieprzowiną mnie rozwalił ponieważ pojawiało się wiele dyskusji na ten temat,a dziennikarzynom w studio opadły szczeny,bo myśleli ,że jada warzywa i ryby.
W sumie jego poglądy żywieniowe były zbliżone do poglądów dr. Jana Kwaśniewskiego.
Ostatnio zmieniony przez IgaM Sob Maj 15, 2010 17:14, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Maj 15, 2010 17:26   

Schaboszczak no nie. I wszystko jasne.

Ale podobno wieprzowina ma estrogen i nie mogą go jeść osoby chore, szczególnie na raka.
_________________

 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Sob Maj 15, 2010 18:47   

rakash napisał/a:
Schaboszczak no nie. I wszystko jasne.

No właśnie.Nie haje,nie dziczyzna,nie ryby tylko wieprzowina i to w Japonii.
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Maj 15, 2010 18:56   

IgaM napisał/a:

No właśnie.Nie haje,nie dziczyzna,nie ryby tylko wieprzowina i to w Japonii.


Ja tam zawsze przepadałem, za schabowym, za mielonymi, za żeberkami, za szynką, za boczkiem, za słoniną, i długi czas nie jadłem albo mało jadłem. A ostatnio jak zacząłem systematycznie to też zauważam autoamtycznie poprawę.

Gdzieś w necie czytałem że Żydzi wychodowali koszerne świnie. Nie wiem na czym ta koszerność polega, ale chińska medycyna w przypadku nowotworów zaleca niejedzenie mięsa.
_________________

 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Sob Maj 15, 2010 19:35   

rakash napisał/a:


Gdzieś w necie czytałem że Żydzi wychodowali koszerne świnie. Nie wiem na czym ta koszerność polega, ale chińska medycyna w przypadku nowotworów zaleca niejedzenie mięsa.

Ashkar :D W Biblii nic nie pisze o koszernych świniach.To jakiś oksymoron :D
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved