Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Molka
Wto Sty 01, 2013 11:30
Czy można jeść tylko mięso i być zdrowym?
Autor Wiadomość
jerzyk 

Pomógł: 4 razy
Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 476
Wysłany: Śro Lut 10, 2010 12:48   Czy można jeść tylko mięso i być zdrowym?

Na to pytanie odpowiada niniejszy artykuł:
http://www.menshealth.pl/...zezyc-3685.html
Przeczytajcie.
Ostatnio zmieniony przez Molka Pią Wrz 23, 2011 21:27, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
jerzyk 

Pomógł: 4 razy
Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 476
Wysłany: Śro Lut 10, 2010 12:57   

polecam jeszcze jeden adres, tym razem o tłuszczu:

http://www.menshealth.pl/...czem-3765.html.
_________________
Jeśli potrzebujesz przyjaciela , kup sobie psa/G.Gekko
 
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 10, 2010 14:55   

Przeklejam bo takie arty lubią z czasem znikać.

http://www.menshealth.pl/...zezyc-3685.html

Cytat:
Czy można jeść tylko mięso i przeżyć?

Matt Marion

Jestem redaktorem MH. Nie jadłem owoców i warzyw od 25 lat. Na pierwszy rzut oka jestem zdrów jak ryba. Ale czy pozory nie mylą? Postanowiłem sprawdzić, jak moja mięsożerność wpływa na moje zdrowie. Oto rezultaty tego naukowego śledztwa.

Na długo zanim Robert Atkins stworzył swoją dietę opartą na zasadzie "unikaj węglowodanów, jedz do woli białka i tłuszcze", Vilhjalmur Stefansson spotkał Eskimosów. W 1928 r. słynny badacz Arktyki przeistoczył się w pioniera diety wysokoproteinowej, kiedy postanowił udowodnić, że człowiek może przeżyć, jedząc wyłącznie pokarmy pochodzenia zwierzęcego.

Z jego punktu widzenia nie był to eksperyment ryzykowny i pełen wyrzeczeń. Już wcześniej w bezlitosnych polarnych warunkach żywił się tylko tym, co składa się na dietę Eskimosów: mięsem karibu, rybami i wielorybim tłuszczem. Ale Stefansson chciał przekonać niedowiarków. Przez rok przebywał w nowojorskim Bellevue Hospital pod czujnym okiem lekarzy, przez cały czas jedząc jedynie mięso.

Po zakończeniu eksperymentu okazało się, że jest o 2,5 kilograma lżejszy, ale stan jego zdrowia nie budził żadnych zastrzeżeń. Aby być całkowicie w zgodzie z prawdą dodajmy, że jeden z obserwatorów zauważył na początku pewien problem: "[Stefansson] dostrzegł związek między uporczywymi zatwardzeniami a ochotą na niektóre smakołyki, szczególnie cielęce móżdżki".

Moja apetyt na cielęcinę wiąże się raczej z chęcią zjedzenia spaghetti niż móżdżku, ale dostrzegam w Stefanssonie bratnią duszę. Moja dieta również przypomina dietę Eskimosów. Co prawda w moim menu nie ma kotletów z karibu, ale nie ma także żadnych owoców i warzyw. Zostało kiedyś policzone, że produkty rolne stanowią zaledwie 4 procent tradycyjnej eskimoskiej diety - w przybliżeniu ja zjadam ich tyle samo, jeśli wliczyć w to keczup.

Od blisko trzech dekad moje szczęki nie przeżuwały niczego, co wyrosło z ziemi albo spadło z drzewa. Podczas gdy wszystkie dzieciaki wyrosły w końcu ze swojego wstrętu do groszku i szpinaku, ja jeszcze bardziej utwierdzałem się w niechęci do zieleniny. I kiedy byłem już na tyle dorosły, by móc samemu decydować o tym, co będę jadł, zdecydowałem nie jeść warzyw.

Wiem, że muszą być jakieś minusy mojej diety. Na przykład to, że jej skład kłóci się z tym, co jako redaktor działu Paliwo w Men's Health od wielu lat doradzam jeść naszym czytelnikom. Jest tylko jeden "problem": czuję się świetnie. Niemożliwe? A jednak. W mojej dokumentacji medycznej znajdziecie zapis o dwóch kamieniach nerkowych, ale poza tym nie wyróżnia się ona niczym szczególnym.

Zdaję sobie sprawę, że brak jakichkolwiek objawów złego stanu mojego zdrowia można wytłumaczyć na kilka wiarygodnych sposobów, ale zakładam się o moje życie, że prawdziwe jest tylko jedno wyjaśnienie: owoce i warzywa nie są człowiekowi niezbędne do życia.

Prawie jak Superman

"Pracowałam kiedyś z mężczyzną, który żywił się chipsami i colą, tylko czasami jedząc jabłka. I był wielkim, zdrowym facetem. Ludzie potrafią przetrwać na skrajnie różnych dietach" - uważa dr Marcia Pelchat, psycholog żywienia z Monell Chemical Senses Center z Filadelfii.

Przerwała na moment i spytała: "Jesz pełnoziarniste produkty?"

"Staram się" - odparłem.

"To prawdopodobnie jeden z powodów, dla których ciągle jeszcze żyjesz." - stwierdziła.

Zabrzmiało dramatycznie. Większość ludzi, którzy słyszą, że przez z górą ćwierć wieku żyłem pozbawiony ochronnego działania najzdrowszych produktów spożywczych, zakładają najgorsze. Ale czy ich krytyczna ocena z punktu widzenia tych, co owoce i warzywa uważają za konieczny składnik ludzkiego pożywienia, jest usprawiedliwiona? Postanowiłem to sprawdzić z pomocą najnowocześniejszych testów.

Kiedy otrzymałem wyniki pierwszego z nich z Biophysical Corporation w Austin w Teksasie - poczułem się, jakbym trzymał w swoich dłoniach moje przeznaczenie. 38-stronnicowy raport zawierał wszystkie rezultaty testu krwi stworzonego po to, by zmierzyć wszystko od banalnego poziomu cholesterolu LDL po bardzo poważny poziom białka C-reaktywnego (czynnik ryzyka chorób naczyń). W sumie 250 biomarkerów, które razem pozwalają stworzyć "pełny profil stanu zdrowia człowieka i czynników ryzyka".

Koszt: 4 fiolki krwi i 3400 dolarów. Ubezpieczenie nie pokrywa kosztów przeprowadzenia takiego testu, więc pobranie krwi do badania zabolało mnie najmniej.

Rak niegroźny do czasu

Człowiekiem, który pomógł mi odczytać wyniki testu, był dr George Rodgers, prezes firmy i jej dyrektor medyczny. Po krótkiej rozmowie na temat mojego żywieniowego dziwactwa, przejrzeliśmy się biomarkerom nowotworowym. Wytłumaczył mi, że począwszy od antygenu gruczołu krokowego PSA (ang. Prostate Specific Antygen), a skończywszy na antygenie rakowopłodowym CEA (ang. Carcino-Embryonic Antigen) wszystkie moje wyniki są w normie.

Moja mięsna dieta kłóci się z tym, co doradzam czytelnikom na łamach MH. Jest tylko jeden problem: Czuję się świetnie.

Ulżyło mi. Szczególnie, kiedy dowiedziałem się, że CEA jest biomarkerem raka okrężnicy - ten nowotwór zabił moją babcię, co oznacza, że jestem półtora raza bardziej zagrożony pojawieniem się groźnych polipów w tej części jelita grubego niż osoba, której krewni nie chorowali na raka. Kilka lat temu gastroenterolog przyjrzał się - z bliska i dosłownie - mojemu jelitu grubemu i uznał, że wszystko jest w porządku. Teraz, po tym teście poczułem się prawie niezniszczalny.

Dr Rodgers miał jednak lekarstwo na moją zbytnią pewność siebie. Zauważył, iż mimo że próbuje kompensować brak owoców i warzyw produktami pełnoziarnistymi, niedostateczna ilość błonnika w mojej diecie może być mutagennym przyczynkiem do pojawienia się guzów nowotworowych w przyszłości.

"Badania wykazały, że bogata w błonnik dieta jest czynnikiem chroniącym przed rakiem okrężnicy - powiedział. - Ale nawet u tych, którzy spożywają mało błonnika, nowotwór nieczęsto pojawia się przed 60. lub 70. rokiem życia."

Reszta raportu wygląda optymistycznie. Jedno po drugim dr Rodgers zaznaczał ... "niskie ryzyko" przy tuzinach biomarkerów reprezentujących rozmaite kategorie, wliczając w to cukrzycę i stany zapalne. I kiedy rosłem w oczach z dumy, że jestem w tak znakomitej formie, doktor sięgnął po wyniku badań krwi.

"Drobny problem to poziom "złego" cholesterolu LDL - powiedział. - "Najlepiej mieć wynik niższy niż 100, tymczasem Ty masz 121. Różnica nie jest duża, ale nie jest to też rezultat optymalny."

To mnie zaniepokoiło. Nie tylko unikam owoców i warzyw, ale także reaguję alergicznie na wszelkie formy aktywności fizycznej, starając się miesiącami nie zakłócać mojego spoczynkowego tętna. Na szczęście kilka elementów w mojej diecie chroni mój układ sercowo-naczyniowy. To jednonienasycone tłuszcze, olej rybny, zielona herbata i multiwitaminy, które ratują mnie przed arteriosklerozą.

Ale jak długo jeszcze? Dr Rodgers stwierdził krótko: "Być może Twoja dieta nie jest idealna jako długookresowa strategia żywienia, ale póki co jesteś zdrowy. Właściwie mogę powiedzieć, że jesteś tak zdrowy, jak nasi klienci-wegetarianie."

Zastanawiam się teraz, co słowo "zdrowy" oznacza w przypadku wegetarian.

Fabryka utleniaczy

Następny mój krok to wysłanie kurierem pojemniczka z moczem do Baltimore. Zdaję sobie sprawę, że są łatwiejsze i tańsze sposoby, aby pozbyć się z domu zawartości pęcherza, jak choćby użycie spłuczki. Ale rezultaty mojej porannej wizyty w toalecie potrzebne były do kolejnego testu, który daje nawet głębszy wgląd w ludzkie ciało i pozwala odkryć najwcześniejsze oznaki chorób.

Mam na myśli badanie tzw. profilu stresu oksydacyjnego, który dostarcza dowodów na to, że nowotwory, choroby krążenia i różne inne dolegliwości są w znacznym stopniu efektem uszkodzeń powodowanych przez wolne rodniki (inaczej utleniacze albo oksydanty).

Proces ich tworzenia można przyrównać do powstawania zanieczyszczeń w fabryce. Kiedy organizm spala dostarczane mu paliwo (kalorie), powstają uboczne produkty tego procesu (wolne rodniki). I tak jak wyrzucane kominem spaliny mogą być groźne dla środowiska, gdy jest ich za dużo, tak niebezpieczny dla organizmu jest nadmiar utleniaczy. W najgorszym razie powodowane przez nie uszkodzenia w kodzie DNA mogą prowadzić do powstania guza albo zatkania arterii.

Są tylko dwa sposoby, aby powstrzymać oksydanty: spożywać mniej kalorii albo dostarczać sobie z pożywieniem więcej antyoksydantów, które działanie wolnych rodników. Dla mięsożercy takiego, jak ja, problemem jest to, że większość antyutleniaczy znajduje się w tym, co rolnicy i sadownicy zbierają z pól i drzew.

Niekompletna drużyna

Aby dowiedzieć się, jakie zniszczenia mogą uczynić wolne rodniki, poświęciłem wspomniany wcześniej mocz i kolejne dwie fiolki krwi (jeśli moja dieta nie narobi mi kłopotów ze zdrowiem, uczyni to wkrótce anemia). Próbki przetestowano w labolatoriach Genox Corporation w Baltimore. To jeden z niewielu ośrodków badawczych w USA, który mierzy zarówno poziom zagrożenia ze strony oksydantów, jak i poziom osobistej ochrony antyoksydantami u konkretnych badanych osób.

Przeglądając strony otrzymanego od nich raportu, zauważyłem, że mam podwyższone wyniki dla dwóch markerów oksydacyjnych zniszczeń: 8-OHdG i hydroperoksydów I, oraz niski poziom dla innych. Dlaczego nie są one dobre albo złe bez żadnych wyjątków?

Dowiedziałem się od lekarzy, że moje ciało jest wolne od chorób. Nie znaczy to jednak, że jestem zdrowy.

Dr Wayne Askew, ekspert od wolnych rodników i antyutleniaczy oraz szef katedry żywienia na Uniwersytecie w Utah, wyodrębnił mój zwyczaj wypijania 5 kubków zielonej herbaty każdego dnia jak prawdopodobne wyjaśnienie. Problem w tym, zdaniem dr Askew, że nawet jeśli zawiera ona dużo antyoksydantów, to nie są one zróżnicowane.

"Antyoksydanty to przykład pracy zespołowej - mówi Askew. - Kiedy masz drużynę koszykarską, tworzy ją grupa graczy, którzy wspólnie próbują wygrać mecz, ale robią różne rzeczy, aby ten cel osiągnąć. Możesz mieć w swoim zespole najwyższego centra na świecie, ale bez wsparcia ze strony innych zawodników, ani on, ani drużyna niewiele zdziałają".

Ponieważ jakoś nie byłem przekonany, że moja dieta przypomina Shaqa O'Neala bez Dwyane'a Wade'a, dr Askew zwrócił moja uwagę na tę część raportu, która dotyczyła karotenoidów, roślinnego barwnika o potężnych właściwościach antyoksydacyjnych.

"Masz za mało luteiny i zeaksantyny - stwierdził. - I to jest coś, co mnie niepokoi najbardziej. Badacze uważają, że ludzie cierpiący na zwyrodnienie plamki żółtej tracą wzrok, ponieważ stres oksydacyjny występuje w okolicach oka, a luteina i zeaksantyna to dwa antyutleniacze, które mogą zapewnić oczom odpowiednią ochronę".

A jak luteina i zeaksantyna mogą znaleźć się w moim krwiobiegu? Trzy najlepsze źródła tych substancji to szpinak, jarmuż i collards (rodzaj kapusty - przyp. tłum.) - wszystkie one zajmują najwyższe miejsca na mojej prywatnej liście najbardziej znienawidzonych warzyw.

Postępująca ślepota jest straszna. Ale jeszcze bardziej przerażająca jest śmierć. Kiedy dr Askew spojrzał na koniec do wnętrza swojej biochemicznej kryształowej kuli, jego diagnoza brzmiała niemal identycznie do tej, którą wystawił mi dr Rodgers. "Może nie mieć żadnych poważnych problemów ze zdrowiem, a w wieku 70 lat odkryć u siebie raka i stwierdzić: 'Cóż, może powinienem jednak jeść trochę więcej warzyw?'"

Życie na pół gwizdka

Wolne rodniki nie sieją spustoszenia w moim ciele. Moje arterie nie produkują w szalonym tempie blaszki miażdżycowej. I nie mam nigdzie żadnych guzów. To wszystko dowodzi, że... Właściwie niewiele dowodzi.

Taki jest werdykt dr Jeffreya Blumberga, dyrektora laboratorium zajmującego się badaniem antyoksydantów na Jean Mayer USDA Human Nutrition Research Center w Tufts University. Ma on na swoim koncie prawdopodobnie więcej badań nad zdrowotnymi właściwościami warzyw i owoców niż ktokolwiek inny. Przedstawiłem mu więc przypadek anonimowego mężczyzny, który dożył trzydziestki (z hakiem) bez pomocy nawet pojedynczej jagódki albo brukselki.

Jego odpowiedź mogłaby z powodzeniem być skierowana do Stefanssona, który uparcie wierzył w swoją mięsną dietę do śmierci w wieku 83 lat na skutek zawału serca.

"Twój mięsożerca po prostu ignoruje wszystkie zalecenia biomedycyny i nauki o żywieniu, które służą promocji zdrowia i zmniejszeniu ryzyka przewlekłych chorób poprzez odpowiednią dietę - oznajmił. - Niezależnie od tego, że obecnie najwyraźniej nic mu nie dolega, możliwości jego organizmu - sprawność umysłowa, siła, wytrzymałość itd. - są na pewno na niższym poziomie niż mogłyby być, gdyby odżywiał się zdrowo. To oznacza, że byłby 'zdrowy', a nie 'wolny od chorób'".

Podświadomie wiem, że ma rację. Wszystko, co zgromadziłem jako materiał dowodowy przeciwko owocom i warzywom, to jedynie informacje o braku chorób. Innymi słowy to, że nie mam raka czy szkorbutu nie oznacza, że jestem zdrowy. Co więcej, jeśli wziąć pod uwagę wszystko, co się dowiedziałem, wcale nie mam zbyt wiele powodów, aby ze spokojem oczekiwać kolejnych lat.

Ale najdziwniejsza rzecz jest taka, że jestem zadowolony. Pozwolono mi rzucić okiem w przyszłość, która mnie czeka, w momencie, gdy mam jeszcze czas, by zdecydować jaką drogą ku niej zmierzać. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie jeść marchewkę albo szpinak, ale po raz pierwszy od ćwierć wieku staram się to robić.

Bez bólu

Czyli jak dołączyć warzywa i owoce do swojej diety.

Napij się marchewki
Zamiast jeść warzywa i owoce, możesz pić soki owocowe i warzywne. W sklepach jest coraz więcej przecierowych i jednodniowych soków, dzięki czemu wzbogacisz dietę o różnorodne antyoksydanty, niezbędne witaminy i sole mineralne. Wybieraj te, które nie są słodzone, wzmacniane chemicznie, a ich długi termin przydatności do spożycia nie jest wynikiem zastosowania konserwantów.

Substancje ochronne:
likopen (prostata, serce), betacyjanina (serce), betakaroten (system odpornościowy), apigenina (prostata), luteina (oczy)

Rób koktajle
Minusem soków owocowych jest to, że w odróżnieniu od świeżych owoców mają mniej błonnika. Robiąc koktajle ze świeżych lub mrożonych owoców (truskawek, jagód, malin, jeżyn, jabłek, bananów), zapewniasz sobie porcję błonnika, który nie tylko uchroni Cię przed rakiem okrężnicy, ale ułatwi trawienie i poprawi pracę układu pokarmowego.

Substancje ochronne:
antocyjanina (mózg, serce), kwas elagowy (okrężnica), kwercetyna (oczy, okrężnica), inhibitory proteazy (żołądek)

Kup batonik
Nie, nie czekoladowy z wafelkiem i nadzieniem karmelowym, tylko batonik muesli, który zrobiony jest z suszonych owoców i ziaren zbóż z dodatkiem np. polewy jogurtowej. Są pożywne i świetnie zabijaja głód, a przy okazji dostarczą Ci sporo błonnika, nieco witamin i składników mineralnych.

Substancje ochronne:
bromelaina (układ trawienny), amigdalina (skóra), folian (serce), floryzyna (kości)

MH 06/2007
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Śro Lut 10, 2010 14:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Lut 10, 2010 15:02   

Dario kiedys juz wklejal ten artykul.
Z tego co pamietam, to facet nabawil sie kamicy nerkowej (czyli dokladnie ten sam motyw co w przypadku Lex'a Rooker'a)
No ciekawe dlaczemu... :roll:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 10, 2010 16:07   

_flo napisał/a:
No ciekawe dlaczemu... :roll:

bo za mało pił wody
przy dużej ilości białka trzeba więcej pić
Innuici wypijali co najmniej 5 litrów dziennie
dzikie miesożerne zwierzaki potrafią wypić czasem ogromne ilości
gdy to jest spełnione to o żadnej kamicy nerkowej nie ma mowy
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Lut 10, 2010 16:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 10, 2010 16:16   

Hannibal, Innuici pili dużo wody, bo w warunkach, gdy notorycznie wieje suchy, mroźny wiatr - pić się chce bardziej niż w lecie. Z mojego doświadczenia wynika, że w upały rzadko kiedy odczuwam pragnienie - nawet po dużej ilości ruchu, zaś zimą, gdy przejadę się kilkanaście lub kilka kilosów rowerem w czasie zadymki śnieżnej lub zamieci, pragnienie pojawia się szybciej niż diabeł z pudełka.

Moim zdaniem, ilości białka, jakie zjada sie na rawpaleo i jakie jadali eskimosi, są zbyt duże, w efekcie czego może zostać mocno skrócony żywot. Oczywiście, nie mam na myśli drakońskich zaleceń ŻO, ale na dzień dzisiejszy myślę, że przebiałczenie postarza bardziej niż niedobór makro i mikro elementów.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Lut 10, 2010 16:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 10, 2010 16:27   

M i T napisał/a:
Hannibal, Innuici pili dużo wody, bo w warunkach, gdy notorycznie wieje suchy, mroźny wiatr - pić się chce bardziej niż w lecie. Z mojego doświadczenia wynika, że w upały rzadko kiedy odczuwam pragnienie - nawet po dużej ilości ruchu, zaś zimą, gdy przejadę się kilkanaście lub kilka kilosów rowerem w czasie zadymki śnieżnej lub zamieci, pragnienie pojawia się szybciej niż diabeł z pudełka.

u mnie latem jest znacznie większe pragnienie niż zimą
przy wysiłku fizycznym to samo
M i T napisał/a:
Moim zdaniem, ilości białka, jakie zjada sie na rawpaleo i jakie jadali eskimosi, są zbyt duże, w efekcie czego może zostać mocno skrócony żywot. Oczywiście, nie mam na myśli drakońskich zaleceń ŻO, ale na dzień dzisiejszy myślę, że przebiałczenie postarza bardziej niż niedobór makro i mikro elementów.

A na jakiej podstawie twierdzisz, że są zbyt duże? Jakie są zbyt duże?
Eskimosie potrafili zjeść i 5 kg mięsa, w dużej mierze chudego, bo akurat to mieli dostępne. Nie mieli za każdym razem takich możliwości, żeby sobie wszystko ładnie zbilansować. Poza tym warunki mieli bardzo ciężkie - biali Europejczycy, gdy nie kopiowali tam ich żywienie padali jak muchy.
W żywieniu rawpaleo nie masz żadnych wytycznych co do ilości spożywanego białka - jesz wedle swoich potrzeb. Rawpaleo nie oznacza również zero-carbu - możesz jeść w 30% owocowo, jak latem robi Tylor.
Ja jadam energetycznie 15-20% białka - wg Pana Witolda procentowe ilości oznaczają ewidentne braki białka. Ty twierdzisz, że to przebiałczenie.
Ja natomiast twierdzę, że to akuratne umiarkowane ilości :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Lut 10, 2010 16:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Lut 10, 2010 16:56   

Hannibal napisał/a:

bo za mało pił wody

łoczywiscie woda na pewno pomaga
ale.. w sumie to nie chce ciagnac tematu, bo za malo wiem o tym na razie, zeby zapodac jakies konkrety. jak sie ponownie kiedys zainteresuje, to mozemy wrocic do tego. poki co nie, bo sie interesuje czyms innym 8)
w kazdym razie, przebialczenie, przetluszczenie (czy tez "niedocukrzenie") - to wszystko bedzie mialo podobne konsekwencje w tym kontekscie. z tego co wiem.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 10, 2010 17:03   

_flo napisał/a:
w kazdym razie, przebialczenie, przetluszczenie (czy tez "niedocukrzenie") - to wszystko bedzie mialo podobne konsekwencje w tym kontekscie. z tego co wiem.

Jasne, tylko diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach i precyzyjnym ilościowym zdefiniowaniu, co to przebiałczenie czy przetłuszczenie.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Lut 10, 2010 17:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
jerzyk 

Pomógł: 4 razy
Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 476
Wysłany: Śro Lut 10, 2010 19:54   

w pierwotnej wersji tego posta napisałem delikatnie mówiąc, że nie wiem skąd Flo wyczytała o kamieniach i byłem złośliwy ale cytat Waldka B sprowadził mnie do pionu. To tak jest jak się czyta co się chce wyczytać a nie to co jest napisane. Flo przepraszam.
Ostatnio zmieniony przez jerzyk Śro Lut 10, 2010 20:56, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 10, 2010 19:56   

wspomina w artykule powyżej

Cytat:
Wiem, że muszą być jakieś minusy mojej diety. Na przykład to, że jej skład kłóci się z tym, co jako redaktor działu Paliwo w Men's Health od wielu lat doradzam jeść naszym czytelnikom. Jest tylko jeden "problem": czuję się świetnie. Niemożliwe? A jednak. W mojej dokumentacji medycznej znajdziecie zapis o dwóch kamieniach nerkowych, ale poza tym nie wyróżnia się ona niczym szczególnym.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Lut 10, 2010 23:36   

jerzyk, spoko loko
 
     
Cordoba_2004 
technolog żywności

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 660
Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Wto Lut 16, 2010 10:00   

Ludu pracujący jak chcecie sobie wypić sok zdrowy to sobie go zróbcie nawet zwykłą krytykowaną sokowirówką te ze sklepu są z wytłoków chlorowane itd, ale już mniejsza o to jakie są sok z marchwi po pół godzinie od zrobienia jest stekiem bezużytecznych prostych substancji tylko do pół godziny ma enzymy aktywne i inne substancji prozdrowotne. Potwierdza to praktyka diety gersona z innymi sokami to samiutko się dzieje tak więc nie chodzi o to co tam jest dodawane i jak robione. Chcesz się napić zdrowego kup nawet marchewkę z biedronki choć jest pędzona to dużo zdrowszy sok zrobiony z niej będzie niż np sok z z ekomarchewki kupiony w sklepie .
_________________
gg 14 987 97
 
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pon Kwi 26, 2010 10:05   

Pamiętajmy, że człowiek nie może się żywić samym chudym mięsem, czyli pożywieniem ze znaczną przewagą białka. Jeżeli już chcemy wzorem Eskimosów jeść tylko mięso, to ono musi być tłuste, tak tłuste jak karkówka albo bardziej.
Tymczasem większość kojarzy dietę mięsną z jedzeniem chudego mięsa typu wołowina, drób i szczególnie ryby, a tego się nie da przetrzymać, bo rzeczywiście wyjdzie za dużo białka. O czym doskonale wiedzą Eskimosi, tylko nikt ich poważnie nie słucha.
JW
 
     
Cordoba_2004 
technolog żywności

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 660
Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pon Kwi 26, 2010 20:42   

NAwet jest wiele chorób które łączy etiologia - przebiałczenie..........
_________________
gg 14 987 97
 
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 17, 2010 14:48   

Waldek B napisał/a:
Jego odpowiedź mogłaby z powodzeniem być skierowana do Stefanssona, który uparcie wierzył w swoją mięsną dietę do śmierci w wieku 83 lat na skutek zawału serca
A tego nie wiedzialem. :roll: Co na to nauka?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved