Mieszkam w centrum dość dużego miasta, nie ukrywam iż marzy mi się może nie ekstremalna wieś ale peryferie miasta, własny domek z ogródkiem.
Zdania na temat stereotypów dotyczących wsi na pewno są podzielone, jedni uważają że to przeszłość inni widzą różnice w mentalności miastowych i tych ze wsi....pewnie prawda leży gdzieś po środku....
Dla mnie "miasto" kojarzy mi się dość jednoznacznie z tak zwaną swobodą bycia, niestety żyjąc na wsi jesteśmy skazani na tzw. "obstrzał" , ludzie na wsi liczą sie z opinią innych gdyż nie maja większego wyboru, wychylenia od standardowych zachowań niestety nie są mile widziane...
Dla mnie osobiście ważniejsza jest swoboda istnienia bez ograniczeń, poza tym i tak połowę życia spędzam
w mieście z uwagi na pracę a życie na wsi wiązałoby się z dodatkowymi dojazdami i kosztami z tym związanymi, na łono natury zawsze mogę wybrać się w weekend ...
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Gru 02, 2009 21:34
ashkar napisał/a:
No to o co chozzzi?
jak o co chodzi? mentalność miastowych mi bardziej "pasi"...
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Gru 02, 2009 21:37
Molka mam rodzinę na wsi i mogę napisać tak; to już nie ta sama wieś,gdzie na łąkach pasły się krówki,gdzie gęsi szły sobie na łąki ulicami itd. Teraz niemal kazdy ma super domek,samochód,kompa (to podstawa ;p) Czyściusieńko,kosze na chodniku,nikt nie rzuca śmieci na ulicę .
Dużo ludzi głównie ze Śląska wykupilo sobie stare domki ,wyremontowali je,ładnie urządzili podwórka i przyjeżdżają na całe wakacje.Myślę,że ludziom dobrze się tam zyje,przede wszystkim swobodnie,cicho.
Jak mają potrzebę jechać do większego miasta,to wskakują w samochód i jadą,nie muszą czekać na autobus.Jednak ja przyzwyczaiłam się do Zabrza,przyzwyczajałam się 10 lat i już nie chciałabym tam mieszkać,bo tutaj jest moja Rodzina
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Gru 02, 2009 21:52
Na pewno wieś nie ta sama co sprzed kilku dziesięciu lat, standard życia niejednokrotnie wyższy w porównaniu z klitką w blokach mieszkalnych, mi bardziej chodzi o swobodę myśli, działań, wyrażania bez ogródek własnego światopoglądu itd. np. ktoś kto nie chodzi do kościoła na wsi jest z automatu "brany na języki", ludzie chcą o Tobie wiedzieć wszystko niejednokrotnie "włażąc z butami w Twoje życie", taki model życia byłby dla mnie zbyt frustrujący....
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Gru 02, 2009 21:58
szczególnie "fajna" jest wieś pod Warszawą
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Gru 02, 2009 22:04
Molka napisał/a:
np. ktoś kto nie chodzi do kościoła na wsi jest z automatu "brany na języki", ludzie chcą o Tobie wiedzieć wszystko niejednokrotnie "włażąc z butami w Twoje życie", taki model życia byłby dla mnie zbyt frustrujący....
No to piszesz chyba o jakiejś zapadłej dziurze sprzed parunastu lat,albo kilkudziesięciu lat.
Ja mieszkałam na dosyć większej wsi,gdzie była szkoła podstawowa,technikum,liceum,kosciół też ma się rozumieć,nawet piekny pałac i nie chodziłam do kościoła.Zresztą nie tylko ja nie chodziłam do kościoła i jakichś większych problemów nie miałam z tego powodu.Otoczenie (koleżanki) jakoś to tolerowaly
Jak masz wybierać wieś,to jakąś większą.We wakacje byłam na takiej małej wsi,gdzie faktycznie mieszkańcy byli zaangażowani w życie kościoła.Gospodynie nawet wyprawiały księdzu urodziny -widac ksiądz miał się dobrze na tej wsi
Ostatnio zmieniony przez Iga Śro Gru 02, 2009 22:05, w całości zmieniany 1 raz
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Śro Gru 02, 2009 22:23
Hannibal napisał/a:
szczególnie "fajna" jest wieś pod Warszawą 8-)
No i w samej Warszawie "slomowco-plaszczowcow" ci dostatek! :viva:
Wiocha to jednak wylazi ze sfery "mentalnosci" 8-)
"swiniopas i mleczrka" zawsze beda "cepami"
nawet w "sejmowych kuluarach" :razz:
Mielismy calkiem niedawno wspaniala "prezentacje"
jak cepowate prostactwo wylazi " z locow". :hihi:
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Gru 02, 2009 22:25
Hannibal napisał/a:
szczególnie "fajna" jest wieś pod Warszawą
Peryferie duzego miasta to jak małe miasto przede wszystkim pod wzgledem mentalnym wiec to jest zupelnie inna bajka....pamietam przypadek kobiety ktora przyjechała do szpitala z bólami brzucha, lekarze skierowali ja na porodówke, kobieta była z lekka zdziwiona....nie bede podawala nazwy tej wsi....to autentyczny przypadek.... wies wsi nie równa...
...Gospodynie nawet wyprawiały księdzu urodziny :D -widac ksiądz miał się dobrze na tej wsi :)...
Ja mam przyjaciela kaplana, ktoremu "gospodyni" nie takie zeczy "wyprawiala"! 8-)
A ja jako gosc to rowniez nie moglem zlego slowa powiedziec! :viva: :oops:
Jak od niego wyjezdzam to juz mysle kiedy bede wracal! :oops:
.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Gru 02, 2009 22:53
tak wygląda wieś u moich dobrych znajomych z rodu Chełmońskich pod Grodz. Maz. -
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Gru 02, 2009 22:56, w całości zmieniany 1 raz
ali [Usunięty]
Wysłany: Śro Gru 02, 2009 22:58
mieszczuchy i wsiuny?
problem nie tkwi w miejscu zamieszkania , a w mentalności
bajka
daczowisko w centrum miasta ze 200 m od rynku.
od ulicy kamienice, za nimi ogrody i łączka/ bagienko,
na niej wyspa z paroma starymi świerkami i brzozami, altanką i ogniskiem
wokoło teraz oszołomy dalej blokowiska,
właściciele 3 kamienic, leciwa rodzinka nie szuka spokoju za miastem-
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Śro Gru 02, 2009 23:00
Tylko miasto. Duze miasto. Z przyczyn, ktore wymienilas Wiola i jeszcze z kilku innych.
S. Johnson: "When a man is tired of [wstawic nazwe ukochanego miasta], he is tired of life"
_________________ Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Śro Gru 02, 2009 23:30
Ćwiczyłem i spore miasto (8mln mieszkańców) i średnią wieś 1000 mieszkańców. Zdecydowanie lepiej pracuje się w dużym mieście, zdecydowanie lepiej mieszka się na wsi. Miasto wygodne jest wtedy jak po pracy pozostaje tylko czas na małe wyjście do kawiarni, wieś wtedy gdy jest czas na medytację i proste zajęcia typu rąbanie drewna. Osobiście nie trawię gdy ktoś mieszka nade mną i pode mną (za wyjątkiem kuny*** na strychu i myszy pod podłogą).
**Edit było "łasicy" jest "kuny"
Iga – oczywiście, że kuna, wiele razy widziałem ten lisi pyszczek, a jak nieraz bydle hałasuje w nocy. Poczekałem na zimę i raz poszedłem na strych załatwić gniazdo os bo było kilkanaście stopni mrozu, wychodzę patrzę a gniazdo rozwalone, plastry wyjedzone i tylko ślady kunich łapek na zakurzonej podłodze. Futerko ma w zimie białe jak śnieg i przy obecnych zimach na oświetlonej słońcem trawie rzuca się w oczy. Choć nie w dzień to chyba widuję z daleka łasicę, a kunę tylko w nocy, więc kuna jest ciemna, bo jest ciemno i pewnie ma także ciemne futerko.
Ostatnio zmieniony przez Adam319 Czw Gru 03, 2009 02:13, w całości zmieniany 3 razy
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Gru 02, 2009 23:32
ali napisał/a:
komary tną
Okolice piekne,ale faktycznie komary.Właśnie sobie przypomniałam,ze latem ma do Polski dotrzec jakiś wirus Zachodniego Nilu,(wklejałam tutaj link)który bedzie przenoszony przez komary,no ciekawa jestem,czy te komary,to czasem nie specjalnie wyhodowane na tę okazję.
Adam319 napisał/a:
...za wyjątkiem łasicy na strychu
Albo kuny
Ostatnio zmieniony przez Iga Śro Gru 02, 2009 23:41, w całości zmieniany 1 raz
Bruford Pomógł: 32 razy Dołączył: 28 Sty 2005 Posty: 1739 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Gru 03, 2009 00:43
Hannibal napisał/a:
Ranczo, tylko ranczo, pod Wa-wą! Oczywiście przy założeniu, że nie przejmujemy się płynnością finansową
Jako stary , patologicznie miastowy wychowanek Wawy (dzielnica Ochota) , potwierdzam---własność z ogrodem pod Wawą , życie w Wawie.Nigdy nie wrócę do bloków ale stały kontakt z moim parszywym ,cuchnącym, hałaśliwym , obskórnym , ukochanym miastem mieć muszę.
Molka ,gadasz jak stara baba uzależniona od tego co LUDZIE POWIEDZĄ
Ile Ty masz lat dziewczyno ,zeby sie głupimi ozorami przejmować .
W mieście ,przedmiesciu czy na wsi -wszędzie gadaja jak nic innego do roboty nie mają.
Dlaczego miałoby Cie to ruszać -wszystkim i tak sie nie spodobasz ,ani nie dogodzisz.
Problem jest w tym ,aby mieć dobre połączenie z pracą i MARKETAMI.
No i co najważniejsze -mieć koło siebie złotą rączke ,moze to być osobisty wielbiciel.
W domku pracy i awarii jakby nieco więcej .
Misiek -daj spokój Renacie -ma więcej oleju i sprytu niż niejeden poseł
a dostaje sie jej za to ,ze jest kobietą .
No i co , z tego ,ze powiedziała CO LUBI -a Ty nie lubisz ?
wogóle nie rozumiem dlaczego akurat z TEGO wszyscy drwią.
na tym świat stoi i tym sie podpiera -mozna robić a nie wolno mówić
ani żartowac bo to ososba publiczna -TAK???
Może Twoim zdaniem jest utuczona i obleśna
-ale dla swojego męża piękna i kochana i kobieca .
_________________ pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez figa Czw Gru 03, 2009 02:09, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Gru 03, 2009 07:14
ali napisał/a:
nie ciekawie
bagienne brzegi
komary tną
u mnie na ranczu nie ma stawu, a z komarami nie jest tak źle
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Czw Gru 03, 2009 19:35
Model australijskiego miasta jest zupelnie inny niz europejskiego. Okolo 80% mieszkancow miasta mieszka w domach jednorodzinnych polozonych w dzielnicach rozmiesczonych wokol centrum miasta zwanym "City".
W City miescza sie wszystkie urzedy w wiezowcach. Dzielnice mieszkaniowe wygladaja jak wsie. Polacy pytaja swoich znajomych w ktorej wsi mieszka. Dawniej nie bylo mniejszych dzialek budowlanych niz 600 mkw.
Teraz juz sa mniejsze. Ci bogatsi mieszkaja na tzw akrach polozonych na peryferiach miasta. 1akr=0.405ha.
Problemem jest komunikacja. W godzinach porannego szczytu sznury samochodow zdazaja w kierunku City, a po poludniu odwrotnie. Parkingi w City sa bardzo drogie. Mandat za nieprawidlowe parkowanie 50$. Samochodem do city sie nie wybieram. Samochodem jade na stacje kolejowa i pociagiem jade do miasta. W Brisbane sa specjalnie pobudowane drogi tylko dla autobusow. Inne miasta korzystaja z tego doswiadczenia.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pią Gru 04, 2009 07:36
e ludzie głupoty gadacie mieszkam na wsi 40 km od miasta dzika wieś i to co piszecie to stereotypy o ludziach na wsi, mentalności mieszkaniu itd.
U mnie na wsi jest
- dużo osób rozwiedzionych
- wielu nie chodzi do kościoła
no i wiele innych rzeczy ma miejsce niby uznawanych za zboczone.
Ale każdy dojeżdża do pracy 40-100 km i nikt nie przejmuje sie gadaniem zreszta tego gadania nie ma . Każdzy przychodzi do domu je spi biega, generalnie ludzie się nie spotykają, młodzi nawet też .
10 lat temu za moich czasów młodzi szli na boisko sportowe pograć teraz nawet tego nie ma prawie wszyscy są anonimowi .
Tylko pracy wokół domu jest więcej bo nie ma administracji osiedla tylko wszystko trzeba pomalować samemu samemu kosić, obcinać drzewka sadzić obierać Sąsiad do sąsiada nie przyłazi nie gada nie ma zbiórek plotkwych ludzie to nie te czasy Kilka lat temu mowili jeszcze "Dzeń dobry " teraz tak jak by większość sie zupełnie nie znała
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Gru 04, 2009 08:40
Cordoba_2004 napisał/a:
e ludzie głupoty gadacie
Bo są różne wsie, Cordoba! Jedne są takie, jakie Ty opisałeś, a inne takie, jakie inni opisali
Taka jest Polska - zróżnicowana, o różnych mentalnościach, trochę zaściankowości, trochę nowoczesności - taki jej urok
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Gru 04, 2009 14:16
ashkar napisał/a:
cp tp jest zaściankowa Polska?
zaściankowość to inaczej prowincjonalizm, parafiańszczyzna
zaściankowy - pozbawiony szerszych horyzontów, zacofany, prowincjonalny
za zaściankowe wsie uważam takie, w których jest nadal sporo takich zaściankowych ludzi
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ali, czy chcesz wkleić z własnego komputera? Najpierw musisz wrzucić np. do imageshack'a lub innej podobnej strony, która umożliwi Ci wklejenie linka tutaj (klikasz w wysyłanej wiadomości na przycisk Img i wklejasz w wyskakujące okienko adres, a obrazek ukazuje się w Twoim poście).
a jak bezpośrednio j/w?
aby fota była wklejona w poście
Ostatnio zmieniony przez ali Pią Gru 04, 2009 19:07, w całości zmieniany 3 razy
ali [Usunięty]
Wysłany: Pią Gru 04, 2009 19:19
[quote="Kangur"]
Teraz juz sa mniejsze. Ci bogatsi mieszkaja na tzw akrach polozonych na peryferiach miasta. 1akr=0.405ha.
/quote]
nio to prawie bogacz jezdem
mam pół akra!!!!!!!!!!!!
Iga [Usunięty]
Wysłany: Pią Gru 04, 2009 19:23
Ali ściągnij sobie to ;
https://www.dropbox.com/
Kopiujesz zdjęcie do folderu dropbox/public .Pod prawym klawiszem myszy masz dropbox ->kopiuj publiczny link.Kopiujesz i wstawiasz w poście jako Img.
a jak bezpośrednio j/w?
aby fota była wklejona w poście
No to wyżej napisałam dokładnie jak to zrobić. Bierzesz ten adres img46.imageshack.us/img46/3517/kuna1.jpg i u góry w poście który piszesz pod emotikonami klikasz na przycisk "Img". Wyskakuje okienko z początkiem http:// więc wklejasz tam skopiowany adres swojego obrazka, dajesz ok i voila!
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Gru 04, 2009 19:26, w całości zmieniany 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Iga Pią Gru 04, 2009 20:12, w całości zmieniany 1 raz
iliq Pomógł: 26 razy Dołączył: 18 Wrz 2009 Posty: 1238 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Gru 04, 2009 22:57
Może ciekawiej byłoby rozważać miasto czy odludne miejsce Wsie jakie są każdy widzi, dla mnie o wiele lepsze jest takie odludzie - oczywiście na jakiś czas
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pią Gru 04, 2009 23:40
Hannibal napisał/a:
ali napisał/a:
mam pół akra!!!!!!!!!!!!
u mnie jest ok. 5 ha
Syriusz pochwal sie co ty masz.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Miasto, najlepiej ogromne - gdzie mijani ludzie są anonimowi, ja jestem anonimowy dla nich. Gdzie unosi się śmierdzący opar przesady, witryny świecą po gałach, a przebywanie w mieszkaniu lub własnym domku, jest jak egzystencja w raju.....STOP!!! To nie tak, nie zgadzam się ze sobą....
... może wieś? Też nie. Znam te mikrospołeczności. Prymitywizm i tępota w 2/3 przypadków. Maltretowanie swoich dzieci i zwierząt (w miastach też zresztą), przesądy i plebania jako jądro egzystencjalne, wokół którego czuć jedynie smród alkoholu albo obornik.
To niby kontakt z przyrodą, naturą... ale ja nie toleruję TYPOWYCH mieszkańców polskiej post-komuszej wsi - tych gromadzących się na festynach przy remizach strażackich, odpustach lub wiszących na przysklepowej barierce.
Nie podoba mi się wieś, jaką znam.
Duże miasto może być nie do zniesienia, wieś stokroć gorsza. Co zatem zostaje? Dom na przedmieściach. I to jest TO !!
Najlepiej też, gdy sąsiedzi zbytnio nie interesują się naszym życiem, my ichnim. Idealna sytuacja dla mnie to serdeczna lub chłodna anonimowość z okresową tendencją do krótkotrwałych, zapowiedzianych wizyt wąskiej, wyspecjalizowanej garsteczki znajomych - którzy :
- zdejmą obuwie po wejściu (bo w Katolandzie na każdym trawniku psia masa to dominująca materia)
- zapowiedzą wizytę i spytają o zdanie (nie znoszę niespodziewanych wizyt)
- przychodzą z zamiarem omówienia konkretnych tematów, a nie bo się nudzą
- można im względnie zaufać
- nie są natrętni
- nie szukają okazji do obalenia jakiejś wódeczki
itd, itp. Jeszcze wyjdę na faszystowskiego sztywniaka
Tomek
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Sob Gru 05, 2009 19:05
Sasiedzi.
Mam ich 16-tu. Znam zaledwie polowe. Kontakty bardzo rzadkie. W przeszlosci jena sasiadka pracujac w ogrodku przy naszej wspolnej granicy zawsze mi przyjaznie kiwala reka. Pewnego razu jak mi kiwala zszedlem z buldozera, podszedlem do niej i zaczelismy gaworzyc. Byla tylko w biustonoszu i majtkach.
Zauwazylem obok stojaca taczke bez dna. Poznalem te taczke. To byla moja taczka, ktora zostala skradziona z mojej budowy. Brakowalo juz w niej dna. Sasiadka (dosc ladna blondynka) miala spuchniete jedne kolano.
Poglaskalem ja po tym kolanie i zapytalem jaka jest przyczyna tej opuchlizny. Odpowiedziala, ze to sie jej stalo w tancu. Moglem ja glaskac po obydwu kolanach i powyzej bez zadnego jej sprzeciwu z jej strony. Widzialem ze nawet jej to sprawialo przyjemnosc. Zaproponowalem, ze zrobie jej zabieg na kolano pradami selektywnymi. Uzgodnilismy ten zabieg na nastepny dzien w jej domu. O umowionej godzinie nastepnego dnia wykapany i wypachniony z PENTAPULSEM pod pacha ruszylem w kierunku domu sasiadki.
Juz czekala na mnie przy granicy. Jak mnie zobaczyla, to zaczela nieprzyjaznie machac rekami. Niedaleko od niej stala jej corka, a w oddali jej matka.
Podszedlem i zapytalem co sie stalo. Odpowiedziala, ze powiedziala o naszym spotkaniu mezowi, maz jej zabronil spotykania sie ze mna i ze postawi wysoki plot na granicy. Slowa dotrzymal. Plot postawil.
Na szczescie nie zazadal zwrotu polowy kosztow. Wg tutejszego prawa koszty plotu ponosza sasiedzi po 50% kazdy. A juz myslalem, ze sie zemszcze na sasiedzie za skradziona taczke. Chcialem byc czysty i elegancki. A trzeba bylo kuc zelazo jak bylo garace.
Pewnego wieczora uslyszalem kolo domu tupanie. Wyjrzalem przez okno i zauwazylem mlodego mezczyzne, ktory manipulowal przy zamku do szopy. Zapukalem w okno. Intruz sie wystraszyl i uciekl do domu tej wyzej opisanej sasiadki, gdzie sie odbywalo przyjecie. Nastepnego ranka napisalem na kartce papieru co sie zdarzylo i wrzucilem te kartke do skrzynki pocztowej sasiadki. Teraz przed ich domem stoi plakat z napisem:
"Zlodziejom wstep wzbrionony".
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
ali [Usunięty]
Wysłany: Sob Gru 05, 2009 19:44
Iga napisał/a:
_flo napisał/a:
Ali, nie podziekowales Edycie za screencast - za filmik.
No właśnie
Dzięki _Flo,że Ty zauwazyłaś moje dokonanie
BTW czego to ludzie nie wymyślą
nie otwiera mi się
oto problem
ali [Usunięty]
Wysłany: Sob Gru 05, 2009 19:50
M i T napisał/a:
Nie podoba mi się wieś, jaką znam.
Tomek
no tak jak ktoś widział tylko wsie pegeerowskie
a zresztą, jak obserwuję to przez te 50 lat wieś, zmieniała się 3 krotnie
po wojnie wszyscy sobie wzajemnie pomagali
nikt nie musiał wpraszać się
odwiedzali się kiedy mieli tylko czas
później każdy zaczął ciągnąć tylko do się
a teraz to już konkurencja, kto lepszy
Ostatnio zmieniony przez ali Sob Gru 05, 2009 20:03, w całości zmieniany 1 raz
...zapowiedzianych wizyt wąskiej, wyspecjalizowanej garsteczki znajomych - którzy :
- zdejmą obuwie po wejściu (bo w Katolandzie na każdym trawniku psia masa to dominująca materia)
Tomek
Super! Sukienka wizytowa + kapcie -szczyt wysublimowania
W szpilkach po trawniku
Jeśli chodzi o mnie, to "idealnym" miejscem byłoby miasto wielkości ok. 200 tys. mieszkańców, koniecznie z dostępem do wody (np. jakiegoś fajnego jeziora lub... czterech), z dużą ilością parków i zieleniny wszędzie, z fajnym centrum (stare zabytkowe budynki, sklepiki, restauracje, etc.) i jakimś przyzwoitym uniwersytetem
No więc z sentymentem wspominam Madison (stolica stanu Wisconsin), uznane w 1996 r. za najlepsze miasto do zamieszkania w USA. Wówczas właśnie tam mieszkałam i bardzo mi odpowiadała atmosfera tego maista. Nie za duże, nie za małe, dużo wody, przyroda, liberalizm, fajnie zakręceni ludzie, tłumy wiewiórek i szopów, a nawet saren, mieszkanie w pobliżu Picnic Point, Arboretum, spokój i anonimowość...
Wychowałam się w mieście liczącym ok. 250 tys. mieszkańców gdzie również było dużo zieleni i wody. W zasadzie nic szczególnego, ale może stąd moja preferencja do średniej wielkości miast.
Nie znoszę zarówno kilkumilionowych metropolii (w których każda dzielnica to prawie jak małe miasteczko, z innym chrakterem, klimatem) jak i zbyt małych mieścin w których każdy zna każdego i wsadza swój nos wszędzie. Dla mnie ideałem jest coś pomiędzy. Chociaż z Ukochaną Osobą da się stworzyć swój mały "raj" wszędzie. Sprawdzone, potwierdzone
Flo, to się nazywa MIŁOŚĆ Poznałam Tomka, "namieszał" mi w głowie tak, że zmieniłam całe swoje życie o 180 stopni, za co jestem Mu bezgranicznie wdzięczna Zresztą historię Naszej Miłości już tu tyle razy wałkowaliśmy, że zlinczują nas jak będę się powtarzać
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Gru 05, 2009 20:37, w całości zmieniany 1 raz
Ali, ten PS: masz wiele racji, tyle że istnieje mnóstwo detali zdolnych w jakiś sposób zanegować Twoje - bardzo słuszne w ogólnym ujęciu - stwierdzenie.
To gdzie te Syriuszowe australijskie włości?
Tomek
ali [Usunięty]
Wysłany: Pon Gru 07, 2009 21:03
M i T napisał/a:
Ali, ten PS: masz wiele racji, tyle że istnieje mnóstwo detali zdolnych w jakiś sposób zanegować Twoje - bardzo słuszne w ogólnym ujęciu - stwierdzenie.
Pomógł: 6 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 165 Skąd: z buszu australijskiego
Wysłany: Wto Gru 08, 2009 01:06
Nie ma czym sie chwalic. O mojej farmie pisalem swego czasu na sasiednim forum. Byly nawet jakies zdjecia. Mam tylko skromne 32 akry pagorkowatego, lekkiego buszu. Z frontu wyglada dosyc ladnie na tle niewielkich gor, okolo 500 npm. Na maly shoping mamy 55 km a na wiekszy ponad 100 km. Dlatego na zakupy jezdzimy 2 razy w tygodniu chociaz ja bym jezdzil rzadziej ale moja polowka chce czesciej do cywilizacji.
Autobus szkolny zabiera dzieci z pod bramy za free, tak wiec nie ma problemu z edukacja. Wszystkie warzywa, ktore jadamy to mamy z wlasnego ogrodka, sklepowe to nawoz. Mieso, nabial, jaja, drob tez glownie nasze. Niewiele dokupujemy. Moim marzeniem jest byc calkowicie niezaleznym od producentow zywnosci, dostawcow energii, wody itp. W tym roku mamy problem z woda. Malo opadow i rzeczka plynaca przez nasza farme zatrzymala sie. Jednak wciaz mamy wode do podlewania ogrodu i wszystkiego co potrzebuje aby rosnac ze stawu, 3 z nich tez juz suche. Zwierzeta pija wode ze studni glebinowej a my deszczowke, ktora zbieramy z dachu do tankow, 45 tys. litrow. Jak nam brakuje deszczowki do domu to pompujemy z bore water i nas susza nie rusza. Ogrzewanie domu nic nas nie kosztuje, poniewaz palimy w piecu wlasnym drzewem. Goraca woda za darmo z solar hot water system. Wlasny wodociag i kanaliza. Podlewanie poprzez nawadnianie. Slowem pracy niewiele. Wlasna gorzala wszelkiego gatunku i hamak przed domem. Co wiecej potrzeba dla przyjemnosci takiego zycia?
Dobra partnerka do lozka a takowa mam.
Pozdrawiam z mojego Edenu
Pomógł: 6 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 165 Skąd: z buszu australijskiego
Wysłany: Wto Gru 08, 2009 01:28
Zapomnialem dodac, ze tutejsza spolecznosc zaakceptowala nas i ze wszystkimi mieszkancami naszej wioski zyjemy w dobrej komitywie. Zawsze mozemy liczyc na czyjas pomoc jak rowniez oni moga liczyc na nasza. Ludzie tutaj sa rozni ale my nie wywyzszamy sie, nawet jezeli widzimy, ze niektorzy z nich maja klapki na oczach. Szanujemy ich takimi jacy sa i za to oni polubili nas. Wsrod Polakow nie daloby sie tak zyc, dlatego jestesmy daleko od wspoplemiencow chociaz czesto brakuje nam tzw. samych swoich. Po 5 latach pobytu tutaj w QLD poznalismy pierszych Polakow w naszym stanie a sa to Kangur i jego polowka. Wprawdzie nie mielismy zbyt wiele czasu bo my bylismy przejazdem w Brisbane i spieszylismy do domu ale swego dopialem i zobaczylem kangura we wlasnej osobie. Calkiem mily czlowiek jak na pierwsze spotkanie. Z pewnoscia blizej poznamy sie kiedy wpadna w odwiedziny do nas na nieco dluzej.
Pozdrawiam
Ps.
Nie mam wiele czasu na siedzenie przed kompem, dlatego tez nie jestem na biezaco na forum. Jesli mam go nieco to wole czytac was anizeli udzielac sie w dyskusji.
Tak wiec i nie zawsze zdaze odpowiedziec i w zwiazku z tym jesli ktos oczekuje mojego glosu to prosze mnie powiadomic.
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Gru 08, 2009 11:42
Syriusz napisał/a:
Nie ma czym sie chwalic. O mojej farmie pisalem swego czasu na sasiednim forum. Byly nawet jakies zdjecia. Mam tylko skromne 32 akry pagorkowatego, lekkiego buszu. Z frontu wyglada dosyc ladnie na tle niewielkich gor, okolo 500 npm.
Pomógł: 6 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 165 Skąd: z buszu australijskiego
Wysłany: Śro Gru 09, 2009 00:07
Hannibal napisał/a:
Syriuszu, a jak by się tam mieszkało bez auta?
Kilku mieszkancow zyje bez auta i jakos daja sobie rade.
Rano mozna zabrac sie do miasteczka szkolnym autobusem a po poludniu wrocic.
Mozna skorzystac z uprzejmosci sasiada.
Sam wozilem sasiadke bez auta jak rowniez i korzystalem z sasiada pomocy.
Tutaj ludzie pomagaja sobie wzajemnie.
Poza tym rozwazam kupno bryczki, konia latwiej kupic.
Wtaedy jezdac po wsi nie zatruwam srodowiska i nic mnie to nie kosztuje.
Pozdrawiam
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Śro Gru 09, 2009 00:44
Syriusz napisał/a:
Poza tym rozwazam kupno bryczki, konia latwiej kupic.
Wtaedy jezdac po wsi nie zatruwam srodowiska i nic mnie to nie kosztuje.
Pozdrawiam
Pewien dyrektor PGR-u chcial mnie przewiezc bryczka w pare koni.
Jako gosc siadlem pierwszy. Konie nie czekaly az gospodarz siadzie i ruszyly z kopyta w polna droge. Lejce luzno dyndaly na powietrzu. W pewnym momencie chwycilem za lejce, ale za lewa. Konie skrecily w lewo; jeden kon po lewei stronie drzewa sliwowego, drugi po prawej a dyszel od bryczki prosto w drzewo. Uprzez sie zerwala, konie pobiegly dalej a ja wyrzucony jak z katapulty wyladowalem w swiezo zaoranym polu. Bylem latajacym kangurem. Widzial kto latajacego kangura? Pozbieralem sie i wrocilem do wystraszonego i bladego pana dyrechtora. Nic mi sie stalo, tylko bylem troche umorusany.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Ostatnio zmieniony przez Kangur Śro Gru 09, 2009 00:46, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 6 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 165 Skąd: z buszu australijskiego
Wysłany: Śro Gru 09, 2009 00:46
_flo napisał/a:
pieknie, gorki, krowki, ale ten boa....
To nie boa lecz jeden z jadowitych wezy. Ten piesek wlasnie zabil go, przegryzajac mu kregoslup powyzej glowy. W ogole zamordowal ich z 10 zanim jeden z nich dosiegnal i jego. Po godzinie piesek byl juz martwy. Ja sam zabilem takich ze 3 plus 2 duze dusiciele, ktore bal sie tknac piesek. Lubie weze ale z daleka od domu a kiedy podejda blizej to musza umrzec aby nie zagrazaly domownikom.
Pozdrawiam
Pomógł: 6 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 165 Skąd: z buszu australijskiego
Wysłany: Śro Gru 09, 2009 01:09
figa napisał/a:
Syriusz a te krowy tak z pyska inchsze,od naszych młóciek
Dwie jasne to rasy jersey, pozostale to mieszance.
Teraz muialem odstrzelic jedna, miala raka juz we wszystkich organach.
Dwa tygodnie przed smiercia wydala na swiat zdrowe ciele, ktore karmi teraz druga jersejka.
Podejrzewam, ze rak byl wynikiem zlego odzywiania. Byla susza a ja odseperowalem ja od jej poprzedniego cielaczka bo tamten ciagle chcial doic a ona musiala budowac nowy organizm. Poza tym zrobilem sobie 2 miesiace wakacji w Zachodniej Australii i nie moglem dopilnowac. Po powrocie zauwazylem, ze co sie dzieje ale myslalem, ze to wina zlej trawy po przymrozku. Szkoda krowy, miala dopiero 4 lata.
pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.