Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Byron Katie, www.thework.co
Autor Wiadomość
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Wrz 19, 2009 20:44   Byron Katie, www.thework.co

Oceń swego sąsiada – „The Work” Byron Katie.

Wypełnij poniższe pola, pisząc o kimś (martwym lub żywym), któremu do tej pory nie wybaczyłeś do końca. Używaj prostych, krótkich zdań. Nie ograniczaj się – w pełni doświadcz złości lub bólu tak jakby działa się teraz. Skorzystaj z okazji wyrażenia swych ocen na papierze.


1. Kto Cię denerwuje, złości, smuci, konfuduje, zawodzi, i dlaczego? Czego nie lubisz na ich temat?


Jestem…(np. zły)….na…(np. Piotra)…..bo……(nie oddał mi pieniędzy)………….


2. Jak reagujesz, gdy chcesz, by się zmieniła? Co chcesz, by zrobiła?


Chcę, by…(np. Piotr)…….(np. oddał mi pieniądze i przeprosił)…………….



3. Co ta osoba powinna zrobić albo czego nie powinna robić, czuć, myśleć, etc. Jaką dałbyś jej radę?


(np. Piotr)…………….powinien/nie powininem……………(np. kłamać)…………


4. Co musi zrobić ta osoba, byś Ty był szczęśliwy?


Chcę, by………..(np. Piotr)…………(np. zaczął do mnie dzwonić i kontaktować się ze mną)……..


5. Co myślisz o tej osobie?


(np. Piotr) jest……………(np. arogancki, chamski, fatalny przyjaciel i nie rozumie przyjaźni).......


6. Czego już nie chcesz przeżyć w związku z tą osobą?


Nigdy nie chcę…………….(np. być przez Piotra niedoceniany i traktowany z góry, nie chcę go widzieć na swoje oczy)……………..



Teraz zadaj sobie cztery pytania:


1. Czy ta historia jest prawdziwa? Odpowiedz tak/nie.

2. Czy jesteś absolutnie przekonany, że to prawda? Czy może to być nieprawdą?

Jeśli masz problemy z odpowiedzią „nie”, czując, że się zatrzymałeś w martwym punkcie, bo Twoja opinia wydaje się być absolutnie niepodważalnym faktem, skorzystaj z poniższych możliwości.

a) To oznacza, że….

Dodaj do swojej opinii powyższe wyrażenie, np. „Zostawi mnie dziewczyna i to oznacza, że mnie nie kochała”. Twoje cierpienie może być spowodowane myślą, która interpretuje to, co się wydarzyło, bardziej niż samym wydarzeniem. Dzięki „to oznacza, że…” odkryjesz tę dodatkową interpretację.
Np. „Jestem zła na ojca, bo mnie uderzył”. Prawda, uderzył Cię i prawda, jesteś zła. Dodaj teraz, co to oznacza: „Jestem zła na ojca, bo mnie uderzył, co oznacza, że mnie nie akceptował”. Zacznij pracować z tą właśnie interpretacją, zadając cztery pytania.

b) I co by się wydarzyło, gdybyś miał, to co chcesz?

„Gdyby ona mi pomagała, byłbym szczęśliwy”. – zacznij pracować z tym, co byś rzekomo uzyskał, gdyby rzeczywistość była w pełni taka, jaką chcesz mieć.

c) Co najgorszego może się wydarzyć?

Idź na całość!! Wymyśl najgorsze konsekwencje tego, co się wydarzyło. „Moja żona mnie zostawiła i czuję się fatalnie”. Konsekwencje są takie, że już nikt mnie nie zechce, że będę sam, że nie zarobię na siebie, że straciłem kontakt z dziećmi, że umrę z goryczy”; teraz zadaj cztery pytania i przeramuj wszystkie konsekwencje, o jakich pisałeś.

d) Dodaj powinność

Jeśli negatywne uczucie bierze się z życzenia, że rzeczywistość powinna była być inna, przepisz historię, dodając „powinna” : „Moja żona nie powinna mnie była zostawić”. O ile zarówno było rozstanie, jak i człowiek się czuje fatalnie, o tyle już nie do końca wiadomo, czy aby na pewno nie powinna była go zostawiać.. Bo nie wiadomo, czy nie stało się dobrze.

e) Znajdź dowód

Znajdź dowody, że Twoja historia jest prawdziwa (na przykładzie: Jestem zła na Piotra, że mnie nie kocha):

- bo przechodzi obok mnie, nic nie mówiąc
- bo nie patrzy na mnie, jak wchodzę do pokoju
- bo nie mówi do mnie często po imieniu
- bo mówię mu, o której jest obiad, a on się nie pojawia
- bo jest zimny, gdy rozmawiamy
- itd.

Teraz pracuj na każdym z dowodów, np.: Czy to, że przechodzi obok Ciebie, nic nie mówiąc, oznacza, że Cię nie kocha? Nie może oznaczać przypadkiem, że myśli po prostu o czymś? Oczywiście, że może, a więc może to być niezgodne z prawdą – i przejdź do kroku numer 3.




3. Jak reagujesz, gdy myślisz tę myśl?

- Jak się czujesz, gdy myślisz tę myśl?
- Czy ta myśl przynosi pokój, czy stres do Twego życia?
- Jak ta myśl wpływa na Twoje procesy mentalne? Jakie obrazy wywołuje? Jak wpływa na przyszłość/przeszłość?
- Co się dzieje w Twoim ciele, gdy żyjesz tą historią? Jakie są jego reakcje?
- Jak wpływa ona na relacje z innymi? Jak ich traktujesz?
- Jak traktujesz siebie, myśląc tę myśl?
- Jakie konsekwencje ma ta myśl (nałogi, telewizor, obżeranie się, alkohol, zakupy, plotkowanie, etc.)?
- Kiedy po raz pierwszy pomyślałeś tę myśl? Kiedy zacząłeś nią żyć? Ile miałeś lat, co się wtedy wydarzyło?
- W czyim świecie jesteś (Boga, drugiej strony czy swoim), gdy żyjesz tą historią?
- Co zyskujesz, trzymając się tego przekonania?
- Co myślisz złego mogłoby się stać, gdybyś przestał wierzyć w tę historię? (Zrób listę i powtórz cały proces).

Tutaj możesz też zadać dodatkowe pytanie pt. „Czy masz jakikolwiek bezstresowy powód, by wierzyć w tę historię?” oraz „Czy widzisz jakiś powód, by porzucić tę historię?” (i nie staraj się jej porzucić, bo gdy poznasz rzeczywistą prawdę, historia sama Cię opuszcza).


4. Kim byś był bez tej myśli?

Porzuć historię na moment i wyobraź sobie siebie bez tej historii. Kim byś był? Jak byś się czuł?


A teraz przeramuj historię (np. Piotr jest chamski) i odnieś ją:

a) do drugiej strony (Ja jestem chamski w stosunku do Piotra, bo taka opinia o kimś jest chamska)
b) do siebie (Ja jestem chamski w stosunku do siebie, bo mając tę historię sam fatalnie się czuję)
c) odwróć całkowicie (Piotr nie jest chamski)

i znajdź minimum 3 szczere przykłady powyższych przeramowań w swoim życiu.





© 2009 Byron Katie, Inc. All rights reserved. www.thework.com

zrodlo:
http://www.nlppolska.pl/forum/
tlumaczyl prawdopodobnie Mateusz Grzesiak
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Sob Wrz 19, 2009 22:17, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Wrz 19, 2009 20:55   

Mateusz Grzesiak napisał/a:

Zalozenia.

Ten post bede zmienial, wiec zagladajcie do niego. Teraz bedzie pierwsze.

1. Rzeczywistosc a historie umyslowe to dwie rozne rzeczy.

Jedynie to, co jest tu i teraz, jest rzeczywiste. Reszta to projekcje umyslu, ktore do nas wracaja. Na przyklad, jesli jestem uwazany za egoiste, to musze byc egoista, bo tylko to widzi umysl. Jesli za mlodego mezczyzne, to tez musze nim byc, bo umysl wysyla projekcje na rzeczywistosc (na mnie), ubiera mnie w opinie bycia mlodym mezczyzna, po czym odbiera to, co wyslal. To kolko - co wysylasz, to wraca. Jesli fizyka w opinii jest trudna, to musi byc trudna - bo ta opinia pozwala jedynie na percepcje (odbior) samej siebie.

2. Rzeczywistosc jest. Historie sa zawsze jakies.

Jade samochodem, mam wypadek. Auto jest zniszczone, ja zlamana noge - to rzeczywistosc.
"O Jezu, bedzie mnie bolec". ", beznadziejny kierowca"."Chryste, co powie tata, wlasciciel auta" - to sa historie negatywne.
"Uff, dobrze ze wszystko ok"."Jak dobrze, bo nie moglem sprzedac auta, a teraz ubezpieczyciel zaplaci" - to sa historie pozytywne.

Poty nie oceniasz historiami rzeczywistosci, poty ona po prostu jest - reagujesz, robisz swoje i zyjesz dalej. Jesli zaczynasz oceniac, wybiegasz w przeszlosc i w przyszlosc, zwykle wchodzac w nieswoj biznes (o tym w punkcie 3) i cierpiac.

3. Istnieja trzy biznesy - Boga, Twoj i moj.

Jesli wejde z biznes Boga, czyli rzeczy, ktorych nie moge zmienic - np padajacego deszczu - mam gwarancje, ze bede cierpial, bo z tym moge zrobic. Jesli zaczne oceniac moj komputer, bede cierpial podobnie - ani pogoda, ani on sie nie zmienia, moge jedynie ja. Bede rozdarty, w dualistycznym swiecie miedzy rzeczywistoscia (pada i komputer nie dziala), a historia o niej (cholerna pogoda, do komputer).

Jesli wejde w biznes Twoj, zaczne roscic sobie prawa do Twojej wolnosci. Moge wtedy wejsc w pozycje mentora, ktory mysli, ze wie, co jest dla Ciebie najlepsze (a to wiesz tylko Ty i nikt inny); w pozycje oceniajacego, ktory projektuje swoje oceny na zewnatrz ("powinienes byc milszy"); w przejmujacego sie, tym co Ty o mnie myslisz albo uwazasz (a to nie jest moj swiat, to Ty w nim zyjesz). Krotko mowiac, jestem znowu rozdarty - bo zyje w nie swoim swiecie. Ty wybierasz, jak zyjesz, ja nie mam na to wplywu.

Trzeci swiat, jedyny, w jakim mam szanse zyc i byc odpowiedzialnym, to moj swiat. Jesli moje myslenie jest niezgodne z rzeczywistoscia, to jestem rozdarty i mnie boli, ALE moge je zmienic. Moge zmienic swoja opinie (co zrobimy ponizej). Moge zmienic przekonania. Moge powrocic do prawdziwosci. Nie moge tego zrobic z Toba ani z Bogiem, bo Ty mozesz chciec miec swoja opinie i basta, a Bog jest i koniec. Ale ja moge w pelni kontrolowac swiat moich mysli.

4. Sa historie niezgodne i zgodne z rzeczywistoscia.

Jesli teraz pisze na komputerze i o tym pisze, to ta historia opisuje rzeczywistosc - nie mam rozdarcia, dobrze sie czuje, wszystko jest ok. Jesli zaczynam sie zastanawiac, ile osob to przeczyta (a np. mam historie, ze im wiecej, tym lepiej), to zaczynam sie stresowac, czy aby wystarczajaca ilosc - to jest historia niezgodna z rzeczywistoscia. Dlaczego? Dlatego, ze NIE WIEM i nie moge tego wiedziec, chocbym nie wiadomo jak udawal, ile osob to przeczyta. Co wiecej, nie moge rowniez wiedziec, czy naprawde im wiecej ludzi to przeczyta, tym lepiej.. Bo moze pisze to tylko dla siebie (bardziej prawdziwe!)? A moze tak naprawde przeczytaja to tylko Ci, ktorzy maja to przeczytac (absolutnie prawdziwe, bo nie przeczyta tego nikt, kto nie ma tego przeczytac!!!!). NIE WIEM. Jesli nie wiem, a projektuje, jakbym wiedzial, jestem rozdarty - a w rozdarciu pojawiaja sie te wszystkie emocje, ktore ludzie nazywaja negatywnymi.

Tyle tytulem wstepu. Dopisze tu potem pare rzeczy.

5. Nie musimy uczyc sie pozytywnego myslenia.

Bo nim jestemy!!! Jesli nie masz negatywnych historii na temat swiata, jestes pozytywny. To Buddysci nazywaja czystym umyslem, ktory zyje w swojej naturze - pieknej, niezaklocnej, pozytywnej. Nie ucz sie pozytywnego myslenia, ono jest oczywiste i nie mozesz od niego uciec. Tak jak nie zmienisz tego, ze jest niebo; moga byc chmury, ale mijaja. Niebo jest zawsze.

6. Kreator vs wykonawca

7. Weryfikowanie mysli lub wchodzenie w nie.

8. Historie wystepuja lancuchowo.

9. Nie mozna sie zmienic w "jakims kontekscie" - jakakolwiek, pozornie nawet najmniejsza zmiana holistycznie zmienia absolutnie wszystko. Mozna, niczym po nitce do klebka, odnalezc wszystkie historie jakie istnieja w mapie. To jest cybernetycznie polaczone.
_________________
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Sob Wrz 19, 2009 21:09   

A tak w jednym zdaniu to o co chodzi?
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Wrz 19, 2009 21:52   

wejdz na thework.com i poogladaj filmiki.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Sob Wrz 19, 2009 21:56   

uffffff..... :razz:
gdyby mi przyszło streścić o co chodzi :-/
chyba dostałam pomroczności ale tez niewiem jeszcze jakiego koloru.
Teraz dopiero widze jak ciężka jest psychologia.
Fimiki" sekret"obejrzałam ale szczerze mówiąc więcej tam wody niż trści
wystarczyłby jeden bo w następnych nic nowego
_________________
pozdrawiam
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Wrz 19, 2009 22:23   

Utożasamiasz "figa" "The Secret" z psychologią??
Poważne zaniedbanie. Gdybyś powiedziała, że to sfera religijna, byłoby bardziej trafnie.
Bo to tak, jakby poddawać analogii saaba z wozem drabiniastym.. na dodatek bez konia i z pijanym woźnicą :->

Tomek
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Sob Wrz 19, 2009 22:59   

Tomek
Sekret -religią ,ale mam zaległości ,nie odróżniam :shock:
Post Grzesiaka wydaje mi sie z podobną treścią jak te filmy.
_________________
pozdrawiam
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Wrz 19, 2009 23:10   

Oficjalnie to nie religia, ale wystarczy zerknąć, by się przekonać o tym, że by coś takiego zaadoptować, należy użyć sfery irracjonalnej. Bełkot, fake i szkodliwa ściema.
Czy jeśli powszechnie nie skataloguje się konkretnej rzeczy, to czy ona jest "bezpańska"?

Tomek
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Wrz 19, 2009 23:18   

M i T napisał/a:
Belkot, fake i szkodliwa sciema.

Czy ta historia jest prawdziwa?
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Paź 10, 2009 19:01   

zenon napisał/a:
Mateusz Grzesiak napisał/a:

Jesli nie masz negatywnych historii na temat swiata, jestes pozytywny. To Buddysci nazywaja czystym umyslem, ktory zyje w swojej naturze - pieknej, niezaklocnej, pozytywnej.


To sugeruje całkowite oderwanie się od rzeczywistości i różnorodności doświadczanych uczuć. Masz być "pozytywny", żadnych bolesnych wspomnień, żadnych niewygodnych uczuć. Tworzysz sobie w umyśle wydumany "pozytywny" świat i uciekasz w niego od rozwiązywania realnych problemów. Problemy? Jakie problemy? Przecież to wszystko w naszym umyśle i od nas zależy. A więc można sobie zwyczajnie wmówić, że problemu nie ma i po problemie!

Co to w ogóle za chory podział - jesteś "pozytywny", jesteś "negatywny"? Tak, jakbyśmy nie doświadczali przeróżnych uczuć i historii. Tak, jakbyśmy w zależności od sytuacji nie byli skłonni do różnych czynów. I co to za nawoływanie do podważania własnej historii i jej przekręcania? Kojarzy mi się to też z szukaniem pozytywów na siłę w każdej, nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji. Wyobraźmy sobie sytuację, w której przychodzi do "mistrza" zgwałcona kobieta a on do niej mówi: "no, ku.wa, czy ta historia napewno jest prawdziwa? no przecież facet ci dobrze zrobił! a jak nie chciałaś, laska, to nie trzeba było cycami mu przed twarzą machać!" Bo tak właśnie mi się ten cały interes kojarzy.

Jestem wkurzona, bo widzę jak i na kogo takie "metody" mogą zadziałać. Widzę też ich szkodliwość. Kojarzy mi się to też z tak dobrze znanym wielu z nas z dzieciństwa słynnym powiedzeniem "to dla twojego dobra!" To stwierdzenie zaburza u dziecka percepcje wyrządzanej mu krzywdy. Podobnie jest z doszukiwaniem się pozytywów w negatywnych wydarzeniach w życiu dorosłym.

Grzesiak podaje tu przykład z wypadkiem samochodowym i każe skupiać się jedynie na pozytywach (żyję, ubezpieczyciel pokryje koszty naprawy, etc.). Ok, ale co z lękiem, z wściekłością, z wyciąganiem wniosków z popełnionych błedów? Tak, jakby to wszystko było nieistotne a liczyła się jedynie radocha i dobra zabawa. I co takiego gościa spotka? Ano prawdopodobnie kolejna stłuczka. Nie mówię, że trzeba śmiertelnie się wystraszyć i do końca życia nie wsiadać za kierownicę. Ale dopuszczenie do siebie zarówno lęku jak i złości w takiej sytuacji jest całkiem normalną, zdrową reakcją.

Jeśli to ja spowodowałam stłuczkę, bo np. na czas nie zwolniłam bo zmieniałam płytę czy poprawiałam makijaż, to całkiem zasadne jest wkurzenie się na siebie i wyciągnięcie wniosków, by na następny raz bardziej uwazać. Jeśli nie dopuszczę do siebie tej złości, a pomyślę, że super ze mnie laska, bo makijaż mam odlotowy i nawet się nie rozmazał w wypadku, to na następny raz znów spowoduję wypadek, bo guzik się nauczyłam, a na dodatek pogratulowałam sobie i pomyślałam o sobie "pozytywnie".

Albo jeśli to we mnie wjechał jakiś zapijaczony kierowca, a ja z uśmiechem pomyślałam sobie, jak to dobrze, że przeżyłam i że jemu wóz się zapsuł, a więc już więcej tej nocy wypadków nie spowoduje i wszyscy będziemy czuli się bezpieczniejsi... A gdzie złość na to, że mój wóz jest rozwalony, że mogło się jeszcze gorzej skończyć, że koszty naprawy, utrudnienia w życiu, rozwalone plany na noc, etc.? I wszystko przez palanta, który musiał się schlać. Ta złość jest absolutnie uzasadniona i adekwatna. Jeśli jej nie wyrażę, a tylko wmówię sobie, że wszystko jest "pozytywne" i piękne, to po powrocie do domu wyżyje się na męzu lub dziecku, albo dostanę migreny, albo coś jeszcze. Może nie odrazu. Może np. nagle rozboli się mnie kark po kilku dniach. Albo wybuchnę w pracy.

Chodzi o to, że trudnych uczuć i "historii" nie da się wyciąć i wyrzucić. One znajdą sposób by powrócić i przypomnieć o sobie, jeśli je nie przeżyjemy świadomie. I żadne manipulacje tu nie pomogą na dłuższą metę, a jedynie pogłebią oderwanie się od siebie.

Marishka
 
     
frozen

Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 1
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 07:57   

Witaj!

Pomimo, że w żadnym wypadku nie mam zamiaru przekonywać kogokolwiek do czego kolwiek, to muszę zwrócić uwagę na złą interpretacje pewnych zagadnień tutaj poruszonych.

M i T napisał/a:
zenon napisał/a:
Mateusz Grzesiak napisał/a:

Jesli nie masz negatywnych historii na temat swiata, jestes pozytywny. To Buddysci nazywaja czystym umyslem, ktory zyje w swojej naturze - pieknej, niezaklocnej, pozytywnej.


To sugeruje całkowite oderwanie się od rzeczywistości i różnorodności doświadczanych uczuć. Masz być "pozytywny", żadnych bolesnych wspomnień, żadnych niewygodnych uczuć. Tworzysz sobie w umyśle wydumany "pozytywny" świat i uciekasz w niego od rozwiązywania realnych problemów. Problemy? Jakie problemy? Przecież to wszystko w naszym umyśle i od nas zależy. A więc można sobie zwyczajnie wmówić, że problemu nie ma i po problemie!

Co to w ogóle za chory podział - jesteś "pozytywny", jesteś "negatywny"? Tak, jakbyśmy nie doświadczali przeróżnych uczuć i historii. Tak, jakbyśmy w zależności od sytuacji nie byli skłonni do różnych czynów. I co to za nawoływanie do podważania własnej historii i jej przekręcania? Kojarzy mi się to też z szukaniem pozytywów na siłę w każdej, nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji. Wyobraźmy sobie sytuację, w której przychodzi do "mistrza" zgwałcona kobieta a on do niej mówi: "no, ku.wa, czy ta historia napewno jest prawdziwa? no przecież facet ci dobrze zrobił! a jak nie chciałaś, laska, to nie trzeba było cycami mu przed twarzą machać!" Bo tak właśnie mi się ten cały interes kojarzy.

No właśnie, co do pierwszego zdania: tutaj chodzi o przyjęcie rzeczywistości, a nie o oderwanie się od niej.

Cała idea polega na tym że świat jest. Poprostu jest,a my dorabiamy do niego interpretacje. Nie jest to złe ani dobre. Poprostu tak działa nasz umysł z wielu względów. W paru miejscach piszesz o szukaniu pozytywów, czy przywołujesz bycie pozytywnym. The WOrk to nie doszukiwania się pozytywów. Bo nie o to tutaj chodzi. Chodzi o akcetację rzeczywistości.

Co do problemu, to znowu wyłacznie subiektywna interpretacja rzeczywistości. Ale tu kolejna uwaga, bo w ostatnim zdaniu jest znowu pewna zła interpretacja. Bo owszem, problemu nie ma, ale to nie znaczy że tej sytuacji która wywołuje ten problem nie ma lub jest ona czymś pozytywnym.

Weźmy np. tą stłuczkę samochodową.

Załóżmy, że mamy stłuczkę. Możemy się zezłościć, wyjść z samochodu zwyzywać tamtego kierowce i uwolnić całe emocje jakie w nas są.

Ale równie dobrze możemy wyjść z samochodu, spokojnie spisać wszystkie dokumenty, wezwać pomoc, policje czy cokolwiek innego się jeszcze robi w takich sytuacjach.

Te dwa warianty są oparte na tym w jaki sposób zinterprtujemy całe wydarzenie: możemy się zdenerwować i stwierdzić, że takie coś jest złe, nie mogło się wydarzyć, że tamtem kierowca to *****.

Ale rzeczywistość jest taka jaka jest. Zderzyliśmy się. I tyle. Poprostu. I tu się kończy The Work, oczywiście jeżeli zaakceptujemy to, że taka jest rzeczywistość, prawdopodobnie stworzą się nowe historie (np. zdarza się, załatwie wszysktko co trzeba i będzię ok).

Co do przykładu tej kobiety, to znowu została tutaj pewna rzecz przekręcona. Bo to co tam zostało napisane jako wypowiedź trenera (wiem że jest przekoloryzowane) opiera się na czymś zupełnie innym, niż cała idea The Work. Bo to, co było tam napisane nazywamy pozytywnym myśleniem, i ewentualnie przenoszeniem na siebie odpowiedzialności.

W przypadku tego gwałtu, znowu mogą pojawić się różne historie na ten temat. I teraz kobieta może żyć całe życie zadręczając się, żyjąc w poczuci wstydu, strachu. Może stwierdzić że każdy facet to zwierzę, może wymyśleć mnóstwo historii na ten temat i każda z nich będzie wywoływała w niej coraz gorsze emocje. Ona będzie sama siebie gwałcić psychicznie setki razy!

Ale może poprostu zaakceptować fakt rzeczywistości. To się stało. A na dodatek to się stało w przeszłości która już nie istnieje. Nabranie pewnego dystansu który daje The Work, powoduje że można świadomie zaakceptować wszystkie te uczucia i emocje, które się wtedy pojawiły. Można zrozumieć, że wszystkie interpretacje tego wydarzenia, które pojawiły się potem, były tylko interpretacjami.

Czy to sprawi, że fakt tego że kobieta została zgwałcona zniknie? Nie.
Czy to sprawi, że sam fakt gwałtu będzie winą kobiety? Nie.
Czy zrobienie Thw Work zmienia rzeczywistośc? Nie.



Cytat:


Grzesiak podaje tu przykład z wypadkiem samochodowym i każe skupiać się jedynie na pozytywach (żyję, ubezpieczyciel pokryje koszty naprawy, etc.). Ok, ale co z lękiem, z wściekłością, z wyciąganiem wniosków z popełnionych błedów? Tak, jakby to wszystko było nieistotne a liczyła się jedynie radocha i dobra zabawa. I co takiego gościa spotka? Ano prawdopodobnie kolejna stłuczka. Nie mówię, że trzeba śmiertelnie się wystraszyć i do końca życia nie wsiadać za kierownicę. Ale dopuszczenie do siebie zarówno lęku jak i złości w takiej sytuacji jest całkiem normalną, zdrową reakcją.


Czy do wyciągnięcia wniosków trzeba odczuwać lęk i złość?


Cytat:

Jeśli to ja spowodowałam stłuczkę, bo np. na czas nie zwolniłam bo zmieniałam płytę czy poprawiałam makijaż, to całkiem zasadne jest wkurzenie się na siebie i wyciągnięcie wniosków, by na następny raz bardziej uwazać. Jeśli nie dopuszczę do siebie tej złości, a pomyślę, że super ze mnie laska, bo makijaż mam odlotowy i nawet się nie rozmazał w wypadku, to na następny raz znów spowoduję wypadek, bo guzik się nauczyłam, a na dodatek pogratulowałam sobie i pomyślałam o sobie "pozytywnie".

To samo co wyżej. A co do tej interpretacji, znowu cała idea nie sprowadza się tylko do stworzenia dobrej interpretacji na temat siebie.

Cytat:

Albo jeśli to we mnie wjechał jakiś zapijaczony kierowca

to jest fakt
Cytat:
a ja z uśmiechem pomyślałam sobie, jak to dobrze, że przeżyłam i że jemu wóz się zapsuł, a więc już więcej tej nocy wypadków nie spowoduje i wszyscy będziemy czuli się bezpieczniejsi...

To jest interpretacja (historia)- w tym wypadku "pozytywna"

Cytat:
A gdzie złość na to, że mój wóz jest rozwalony, że mogło się jeszcze gorzej skończyć, że koszty naprawy, utrudnienia w życiu, rozwalone plany na noc, etc.? I wszystko przez palanta, który musiał się schlać.

Tutaj jest druga interpretacja, tym razem negatywna.

Zauważ, że te są tu dwie intrepretacje, jedna pozytywna druga negatywna. Ale koleś wjechał tak, czy siak. To się stało.

Cytat:

Ta złość jest absolutnie uzasadniona i adekwatna. Jeśli jej nie wyrażę, a tylko wmówię sobie, że wszystko jest "pozytywne" i piękne, to po powrocie do domu wyżyje się na męzu lub dziecku, albo dostanę migreny, albo coś jeszcze. Może nie odrazu. Może np. nagle rozboli się mnie kark po kilku dniach. Albo wybuchnę w pracy.

To już jest twoja historia, równie dobrze ktoś może wyrazić swoja złość na dzieciach lub żonie, i większość osób, i tak dostanie tej migerny gdy będzie się denerwować tą sytuacją i przeżywać ją w swojej głowie miliony razy.


Cytat:

Chodzi o to, że trudnych uczuć i "historii" nie da się wyciąć i wyrzucić. One znajdą sposób by powrócić i przypomnieć o sobie, jeśli je nie przeżyjemy świadomie. I żadne manipulacje tu nie pomogą na dłuższą metę, a jedynie pogłebią oderwanie się od siebie.

Marishka


I na koniec pół żartem pół serio co do tej ostatniej wypowiedzi: czy jesteś absolutnie przekonana Marishka, że to jest prawda? ;-)

Tak jak napisałem na początku, nie chcę nikogo do niczego przekonywać, sam nie jestem do tego przekonany. Chciałem tylko wyjaśnić parę nieścisłości :D

Pozdrawiam :D
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 10:29   

Przyszła mi do głowy moja osobista historia a mianowicie lęk związany z jazdą samochodem po przebytym wypadku...
lęk był ogromny a moja decyzja była taka, kupuję nowy samochód i podejmuje walke "oko w oko" ze swoim strachem....i tak tez zrobiłam, początkowo było ciężko, z czesem lepiej a na dzień dzisiejszy gdy mijam się z samochodem nie czuje żadnej traumy wręcz zastanawiam się czy kiedykolwiek takową miałam...

i teraz mam pytanie! ..
1)czy mierząc sie ze strachem przezyłam, przetrawiłam złe emocje, stąd powrót do normalnego podejścia do jazdy samochodem?
2)czy, poprzez pozytywną interpretacje rzeczywistości w sensie było minęło i nie ma co rozczulać się nad sobą tylko wsiąść do auta i jechać przed siebie dosłownie i w przenośni...pokonałam ten lęk?
 
     
ashkar
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lis 28, 2009 13:10   

Kwestia samego lęku przed jazdą nie jest jakimś specjalnym przykładem. Gorzej gdybyś czuła lęk jeszcze zanim zaczęłaś w ogóle jeździć. Ale to też jest mało dobry przykład. Tutaj chodzi raczej o przypadki "przewlekłe", takie gdzie lęk nie wynika z jakiegoś jednorazowego przypadku.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 13:25   

ashkar napisał/a:
Kwestia samego lęku przed jazdą nie jest jakimś specjalnym przykładem. Gorzej gdybyś czuła lęk jeszcze zanim zaczęłaś w ogóle jeździć. Ale to też jest mało dobry przykład. Tutaj chodzi raczej o przypadki "przewlekłe", takie gdzie lęk nie wynika z jakiegoś jednorazowego przypadku.

być może masz racje ale jednak jest gro takich przypadków gdzie ludzie po przebytym poważniejszym wypadku przestają być kierowcami...juz na wieki wieków... :-D

mysle głosno co by było gdym nie zdecydowała sie"kuć zelaza puki gorace", czy lęk utrwaliłby sie , scementował na tyle poprzez moje negatywne wyobrażenia ze nie odważyłabym sie usiąść za kierownica?
 
     
ashkar
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lis 28, 2009 14:34   

Gdybyś pielęgnowała w sobie strach. Być może, mimo tego uważam że ma tutaj znaczenie podłoże. Zależy kto ma wypadek, jaka jest jego osobista historia, ile ma do stracenia, w co wierzy. Jeżeli trafia to na osobę "bez obciążeń" to nawet przy pielęgnacji strachu jest w stanie taka osoba przełamać się. Natomiast osoba w której taki wypadek obudził jeszcze inne lęki będzie miała większy problem. Z ratunkiem zawsze przychodzi tutaj wiara. Może być też techniczne zatuszowanie lęków przy pomocy różnych technik lub piguł. Ale coś za coś.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved