www.DobraDieta.pl
Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl

Publikacje - Dzieje jednego pacjenta

Witold Jarmolowicz - Wto Lut 09, 2016 12:49
Temat postu: Dzieje jednego pacjenta
Dzieje jednego pacjenta

Jest taka powieść Andrzeja Struga, właściwie Tadeusza Gałeckiego: „Dzieje jednego pocisku” Na początku XX wieku, w czasach rewolucji zostaje skonstruowana bomba, która ma posłużyć do zamachu. Pierwszy zamach nie dochodzi do skutku i pocisk jest przekazywany kolejnym konspiratorom. Przechodzi z rąk do rąk zupełnie obcych sobie ludzi. Ostatecznie po latach anonimowej tułaczki ulega uszkodzeniu i nie spełnia swojej roli.
W pewnym sensie podobny los spotyka pacjentów współczesnej medycyny. Coraz węższa specjalizacja powoduje, że przewlekle chory przechodzi z rąk do rąk kolejnego specjalisty i grzęźnie w kolejnych schorzeniach, z coraz bardziej uszkodzonym organizmem. Medycyna doskonale radzi sobie ze śmiertelnym dawniej zawałem, ale jest bezradna, gdy wieczorem muli w żołądku. W tym wypadku tylko całościowe podejście do pacjenta może przynieść ulgę w chorobie. Należałoby użyć słowa: holistyczne, z wykorzystaniem wszystkim dostępnych metod. Niestety, z jednej strony metafizyczny ruch New Age zagospodarował te metody dla swoich celów, z drugiej strony czujni menadżerowie farmacji co kilka lat organizują, z oczywistych biznesowych powodów, krucjaty przeciwko wszelkim metodom wspomagającym leczenie, ponieważ wiedzą doskonale, że monopolizacja rynku powoduje zwielokrotnienie dochodów. Robią to pod obłudnym hasłem ochrony zdrowia pacjentów, którym rzekomo zagrażają jakieś ziółka czy kulki homeopatyczne. Nie cofnęli się nawet przed wykorzystaniem Kościoła, podrzucając łatwowiernym w tej kwestii hierarchom zgrabne opowiadania telewizyjnych żurnalistów o siłach nieczystych, które upodobały sobie siedlisko w paramedycznych technologiach. Udało im się dokonać w dzisiejszym zlaicyzowanym świecie karkołomnej sztuki, ożywili średniowieczny mit o wiedźmie latającej na Łysą Górę. Skutecznie powiązali zwykłe słowo holistyczny z metafizycznym mętniactwem przełomu II Tysiąclecia. Holistyczny znaczy całościowy. Holistyczny znaczy, że trzeba każdy organizm traktować jako jedność psychofizyczną. Najlepiej wyjaśnić to na przykładzie, opisującym dzieje jednego pacjenta, tułającego się z rąk do rąk obcych sobie specjalistów, wzorem niesprawnego pocisku Andrzeja Struga.
Ponieważ nie chcemy stosować negatywnej reklamy, więc bohaterowie tego medycznego reportażu i występujące leki są wykropkowane.

Witam Pana serdecznie.
Zwracam się z prośbą o udzielenie mi rady w kwestii stosowania diety optymalnej. Zwracałem się z moim problemem do forumowiczów na forum i tam i tu, jednak nikt nie potrafi mi pomóc. Mało tego. Byłem u dwóch znanych doradców ŻO, a jednym z nich był sam [----] który kręcił głową i twierdził, że to niemożliwe, co opowiadam. Mój problem dotyczy układu trawiennego, a w szczególności żołądka. Gastroskopia wykazała bardzo mocne zapalenie błony śluzowej żołądka w części przedodźwiernikowej. Dostałem lek P----, który biorę od trzech lat, jednak ów lek pomaga mi tylko na zgagę, nie likwiduje natomiast ciągłego odbijania, wzdęć oraz zaparć. Przeszedłem na DO jakieś trzy lata temu po wcześniejszej konsultacji w znanej Arkadii [----] i stosowałem je przez rok, jednak nie pomogło to na moje dolegliwości, a wręcz wszystko co jadłem jeszcze bardziej mi szkodziło. Przerwałem dietę, ale po jakimś czasie skonsultowałem się telefonicznie z dr optymalną [----], która zweryfikowała to, co zalecił poprzedni doradca, każąc jeść tylko ziemniaki i jaja na miękko z odrobiną masła. Jak do tej pory, stwierdzam, że to najlepszy przepis jaki otrzymałem, choć słynny dr [----] jakieś dwa miesiące temu zalecił mi jeść frytki i jajecznicę, po których czułem się fatalnie, zarówno jeśli chodzi o układ trawienny, jak również i o psychikę. Moim zdaniem psychika odgrywa tutaj największą rolę, ponieważ mam lekkie stany depresyjne i nerwicowe oraz związany z tym brak apetytu. I tu się zaczyna problem. Mam w związku z tym pytanie. Jak mam zjadać wyliczone ilości BTW, skoro nie mam ochoty na jedzenie, a jeśli już mam, to nie na te potrawy, które jeść powinienem. Mam apetyt np. na owoce i to w dużych ilościach. Zdarza się tak, że apetyt przychodzi dopiero o godz. 17 i ciężko jest mi zjeść zalecaną dawkę białka 70-80 gram (mam wzrost 188 cm, wagę 82kg i 38 lat). Wyraźnie odczuwam brak węglowodanów, choć zjadam ich nawet do 100 g, przeważnie w postaci ziemniaków i gotowanych warzyw. Są dni, kiedy w ogóle nie mam ochoty na jakiekolwiek białko zwierzęce, a na jaja i mięso dosłownie nie mogę patrzeć. Jeśli chodzi o leki, to obecnie biorę S---- oraz I---- (na sen) od 2 tygodni, ale apetytu jak nie było, tak nie ma. Bardzo proszę o radę. Co robić, jak jeść, jakie ewentualnie zrobić badania, bo teraz dużo się mówi o pasożytach i grzybach. Jedyne badanie jakie miałem robione, to na helicobacter, którego nie stwierdzono. Wiem, że to na tle psychicznym, bo zdarza się dzień, kiedy mam apetyt i w zasadzie wtedy nic mi nie szkodzi. Najczęściej dzieje się tak po wypiciu dość sporej dawki alkoholu, choć piję rzadko, lecz to jedyny antydepresant, jaki działa. Jeszcze raz proszę o pomoc, bo nigdzie nie spotkałem się z takim problemem, a przeczytałem prawie wszystko, co pojawiło się w Internecie w ciągu ostatnich dwóch lat, no i oczywiście książki o diecie optymalnej.
Pozdrawiam [----]

Szanowny Panie!
Proszę sprawdzić na ulotkach dołączanych do lekarstw lub w Internecie, jakie działania uboczne mają specyfiki, które Pan bierze. Skoro bierze Pan lek P----, który na trzy doby prawie całkowicie redukuje wydzielanie kwasu solnego w żołądku, proszę się nie dziwić, że odczuwa Pan wstręt do białka. Żołądek służy do trawienia białka właśnie, natomiast tłuszcze i węglowodany są trawione w dalszej części układu pokarmowego, po przejściu przez żołądek w stanie niewiele zmienionym. Kwas solny jest potrzebny do denaturacji oraz trawienia białka, trawienie węglowodanów i tłuszczów wymaga środowiska zasadowego, jakie występuje dopiero za odźwiernikiem, w dwunastnicy. Przyjmując lek P---- ma Pan kwasowość w żołądku jak niemowlę karmione piersią, tzn. odczyn obojętny lub zasadowy. Brak kwasu solnego na wejściu układu trawiennego upośledza trawienie i pracę tego układu na całej długości. Neuroleptyk I---- sam w sobie powoduje objawy dyspeptyczne i dodaje swoje trzy grosze do tych powodowanych przez P----. Także antydepresant S---- czasem zamiast otyłości powoduje reakcje paradoksalne, w tym zmniejszenie łaknienia oraz depresję i drażliwość.
Wcale się nie dziwię, że przy takim zestawie leków nie może Pan nawet patrzeć na tłustą jajecznicę i frytki. Takie białkowo tłuszczowe pożywienie wymaga sprawnego żołądka, który po posiłku obfitującym w białka może wydzielić dostateczną ilość kwasu solnego, jak u strusia. Również z tego samego powodu, z powodu niedoboru kwasu solnego, ma Pan apetyt na owoce, zawierające łatwo przyswajalną fruktozę, której trawienie nie wymaga kwasów żołądkowych.
Niestety, spożywanie małej ilości białka wymuszone przyjmowaniem leków, nasila objawy depresji, która Panu również dolega. Tego jestem pewien tak samo jak tego, że dwa razy dwa jest cztery w dziesiętnym systemie liczenia.
Błędne kółeczko pseudo-leczenia objawowego się zamyka. Na początku męczyła Pana zgaga, uczenie zwana refluksem. Zgaga jest powodowana przez niesprawność wpustu i złą motorykę żołądka. Ma niewiele wspólnego z nadkwasotą, natomiast bardzo wiele ze sposobem żywienia. Przepisano Panu
P----, lek drastycznie zmniejszający wydzielanie kwasu solnego. To spowodowało złe trawienie i złą pracę jelit oraz wyzwoliło niechęć do produktów białkowych, a następnie lekką depresję z powodu niedoboru tryptofanu i tyrozyny w pożywieniu. Tryptofan i tyrozyna to aminokwasy występujące głównie w białku zwierzęcym, do którego odczuwa Pan niechęć dzięki zażywaniu leku P----.
Zgaga jest powodowana przez spożywanie małej ilości białka i dużej ilości węglowodanów, szczególnie z owoców. A Pan pod wpływem łańcuszka leków przeciwko refluksowi musi się żywić w sposób dokładnie taki sam, musi Pan jeść owoce i mało białka, bo czego innego żołądek nie trawi na skutek leków. Wraca Pan do punktu wyjścia, leki przeciwko refluksowi wymuszają żywienie, które powoduje nasilenie refluksu. Natomiast wieloletnie stosowanie środków blokujących wydzielanie kwasu solnego prowadzi do nieżytu żołądka i nieodwracalnego zniszczenia błony śluzowej.
Tylko od Pana zależy, czy chce Pan dalej dreptać w tym medycznym kołowrotku chomika.
Proszę napisać coś więcej, jak te choroby się zaczęły, co było dalej. Kto i kiedy zdiagnozował ten stan zapalny w części przedodźwiernikowej i z jakiego powodu poddał się Pan diagnostyce. Z samym refluksem można sobie poradzić odpowiednim żywieniem, znamy takie osoby.
Pozdrawiam i proszę o kontakt
Witold Jarmołowicz

Bardzo dziękuję za odpowiedź.
Liczyłem na to, że Pan w końcu mi to wszystko wytłumaczy.
Mój problem z żołądkiem zaczął się w wieku 19 lat (obecnie mam 40). Z początku była to tylko zgaga występująca po każdym posiłku, a w szczególności po świeżym chlebie, bułkach, alkoholu. Od czasu do czasu brałem wtedy ranigast lub piłem jakieś mleczka i wszystko było w miarę. Problem zaczął się kilka lat temu, kiedy to miałem bardzo stresującą pracę tzn. przestał działać ranigast, zaczęło się odbijanie, a po sylwestrowej nocy tak się strułem alkoholem, że przez kilka następnych dni nic nie mogłem zjeść, nawet papki z ryżu. Mój żołądek w ogóle nie przyjmował pokarmów. Po jakimś czasie poszedłem do lekarza rodzinnego i on kazał zrobić badanie na helicobacter. Okazało się, że mam trzy plusy, czy coś takiego. Dostałem metronidazol, controlock i jeszcze jakieś tabletki na pasożyty nystatynę chyba, ale nie jestem pewny i chyba jeszcze jakiś antybiotyk. Po dwutygodniowej kuracji wszystko ustąpiło, ale gdy odstawiłem leki wróciło. Wtedy pojechałem do gastrologa, który tylko na podstawie oględzin języka, oka i wymacania żołądka stwierdził, że to prawdopodobnie refluks. Przepisał znów metronidazol, nystatynę, S---- oraz P---- i oczywiście dietę. Po paru dniach poczułem wyraźną poprawę, wrócił apetyt, przeszło odbijanie i wzdęcia, jednak po leku S---- z dnia na dzień rósł mi apetyt tak bardzo, że jadałem nawet w nocy. Po prostu mogłem jeść non stop. Powiedziałem o tym lekarzowi, co go bardzo zdziwiło i odstawił ten lek. Niestety po jakimś czasie wszystkie dolegliwości wróciły. Muszę dodać, że nie specjalnie udawało mi się trzymać zaleconą dietę, nadal miałem stresującą pracę i do tego doszły jeszcze kłótnie z różnymi osobami. W końcu zdecydowałem się na gastroskopię o wynikach której już pisałem. Nadmienię jeszcze, że psychiatrzy dopatrywali się u mnie choroby dwubiegunowej, ponieważ w ciągu tych kilku lat trafił się okres jednego miesiąca kiedy ustąpiły dolegliwości żołądkowe i psychiczne. Psychotesty nie potwierdziły w 100%, że to ta choroba, natomiast stwierdzono u mnie depresję, nerwicę, zaburzenia osobowości, lęki itd. Jeśli chodzi o S----, to powiem szczerze, że czuję się po nim dobrze i pomału zaczynam mieć apetyt i przestaje mi się odbijać. P---- staram się brać co drugi dzień. Nie chciałbym brać żadnych tabletek, ale nie radzę sobie bez nich. Dostaję lęków, denerwuje mnie rodzina, nawet tym, że po prostu istnieje (zupełnie tego nie rozumiem ). Próbowałem kiedyś postu E. Dąbrowskiej, czyli soków i warzyw gotowanych. Wytrzymałem tylko dziewięć dni, ale czułem się fantastycznie. Kupiłem sobie paski do mierzenia ph moczu i będąc na DO, mimo, że jadłem bardzo dużo buraczków ( około 300 gram), to odczyn był kwaśny. Nie wiem czy zwracać na to uwagę, bo każdy mi mówi co innego. Jeszce raz bardzo dziękuję za odpowiedź. Widać, że Pan wie co pisze, czego nie mogę powiedzieć o innych doradcach, u których byłem. Proszę napisać, co robić, jakie leki brać a jakie odstawić i jak jeść. Dodam jeszcze, że kiedy zjadałem codziennie tylko gotowane buraczki z masłem i trochę ziemniaka oraz 10 żółtek i 2-3 białka, to zauważyłem, że depresja mi mija. Wiem, że za mało białka w tych potrawach, ale jak próbuję dołożyć trochę mięsa, to już nie czuję się tak dobrze.
Pozdrawiam [----]

Szanowny Panie!
Łatwiej jest odkryć przyczyny Pana chorób, trudniej je wyleczyć, ponieważ blisko dwadzieścia lat boryka się Pan z nimi i przewlekły stres oraz kolejne terapie zdążyły spowodować niezły galimatias metaboliczny. Trzeba zacząć od przestudiowania ulotek dołączanych do lekarstw. Nie bardzo rozumiem, dlaczego stada specjalistów z licencją na leczenie nie dostrzegły spraw elementarnych, że np. lek S---- powoduje otyłość. Przecież to jest tam na ulotce zaznaczone wyraźnie.
Jest wielce prawdopodobne, że drażliwość, nieuzasadniona agresywność oraz depresja są skutkiem ubocznym leku I----, który Pan przyjmuje na bezsenność oraz lekarstwa P---- zmniejszającego wydzielanie kwasu solnego w żołądku. Oba specyfiki to powodują. Ponadto P---- zaburza pracę układu trawiennego i wyzwala znane Panu doskonale objawy: brak apetytu, zespół jelita drażliwego, wzdęcia, zmianę zabarwienia stolca, grzybicę przełyku. Na te dolegliwości bierze Pan lek S----, który działa przeciwpsychotycznie i przeciwdepresyjnie. Wykazuje on również działanie przeciwlękowe, przeciwwymiotne i uspokajające. Stosuje się go w depresji oraz schizofrenii, a także w chorobie wrzodowej, we wrzodziejącym zapaleniu jelit, migrenie i zawrotach głowy. Wygląda na to, że ma Pan doskonale dobrane leki, które powodują działania uboczne i nawzajem je sobie leczą. Są to leki silnie ingerujące w szlaki metaboliczne i wymuszające określony sposób żywienia, niskobiałkowy, niskotłuszczowy i wysokowęglowodanowy. Takie żywienie, samo w sobie, nawet bez podawania lekarstw, wyzwala u podatnych osób depresję, drażliwość, wahania nastroju, pogarsza orientację przestrzenną i funkcje poznawcze, nasila stany zapalne układu pokarmowego oraz refluks. Czyli takie żywienie powoduje to wszystko, z czym Pan boryka się przez dwadzieścia lat. Ponadto związane z tym upośledzenie pracy OUN – ośrodkowego układu nerwowego oraz problemy trawienne muszą być niezmiernie stresujące dla osoby pracującej z innymi ludźmi. Stres zaś nasila wszystkie wyżej wymienione objawy. W psychiatrii funkcjonuje pojęcie nerwicy oczekiwań. Obawa przed wystąpieniem jakiejś nerwicowej reakcji potęguje stres i tę reakcję właśnie wyzwala. Tak się dzieje np. gdy jesteśmy w towarzystwie innych osób i obawiamy się, że neurotyczne zachowania nas skompromitują. Trafnie Pan zaobserwował korzystne działanie alkoholu. Rzeczywiście, alkohol wywiera takie działanie, jest ono jednak tylko chwilowe i po latach nasila wszelkie choroby. Z naszych obserwacji wynika, że nie jest to wpływ czynnościowy alkoholu(psychiczny), ale raczej organiczny, związany z fizjologią układu trawiennego. Opisany wyżej stan metaboliczny Pańskiego organizmu jest całkowicie niepożądany, ale niestety stabilny i trudny do zmiany, dlatego próby modyfikacji samego sposobu żywienia były skazane na niepowodzenie, o czym Pan się osobiście przekonał. Co można zrobić?
Podobnie jak w zaawansowanej cukrzycy, należy stopniowo zmieniać sposób żywienia i zmniejszać dawki leków, bezwzględnie posługując się Formułą 4eS. Powinien Pan stopniowo przesuwać swój model żywienia w kierunku niskowęglowodanowego. Ze względu na wrażliwe jelita nie wolno spożywać produktów silnie schłodzonych, wysoko-przetworzonych, smażonych, przypalonych, bardzo spieczonych, surowych, ostro przyprawionych, zawierających duże ilości tłuszczu lub przesadne ilości czegokolwiek, również konserwantów i błonnika. Powinien Pan jadać na początek produkty w formie uznawanej powszechnie za lekkostrawną tzn. dobrze ugotowane, a tylko w wyjątkowych wypadkach lekko podpieczone, przynajmniej cztery razy dziennie. Musi Pan te posiłki spożywać powoli, w spokoju, jeszcze ciepłe. Oczywiście dotyczy to napojów, obiadów, jajecznicy itp. Nie ma powodu, żeby podgrzewać kanapki w pracy. Proszę zacząć właśnie od gotowanych warzyw, ziemniaków, ryżu, masła oraz 10 żółtek i 2-3 białek, ewentualnie dobrze rozgotowanej wołowiny. Nie powinien Pan w początkowym okresie spożywać jakiegokolwiek pieczywa poza ryżowym. Należy wyeliminować sery, jogurty, kefiry, mleko oraz wędliny sklepowe i owoce. Ponieważ musi Pan coś jeść, na początek może Pan zjadać 200-300g węglowodanów i stopniowo zmniejszać ich ilość poniżej 200g. Jednocześnie musi Pan zacząć sukcesywnie odstawiać leki. Samym jadłospisem nie da się tutaj nic osiągnąć. Musi występować jednoczesna oraz stopniowa zmiana i żywienia i leków, w miarę poprawy zdrowia. Przede wszystkim proszę zacząć odstawiać P----, tak szybko, jak tylko pozwoli na to Pańskie samopoczucie. Jednocześnie powinien Pan wytłumaczyć otoczeniu, że ma Pan wrzody oraz bóle żołądka, na które bierze Pan bardzo silne leki i dlatego czasem jest Pan drażliwy i agresywny, bo te leki tak działają na metabolizm neuroprzekaźników. Prosi Pan o cierpliwość i wyrozumiałość dla swoich zachowań. Ma Pan nadzieję, że intensywne leczenie wkrótce spowoduje, że odstawi Pan leki i wróci pogoda ducha. Jeżeli tak przedstawi Pan sprawę, co zresztą jest prawdą, to otoczenie zaakceptuje Pańskie zachowania, a Pan zmniejszy poziom stresu. Pozostałe leki w miarę poprawy samopoczucia i możliwości jedzenia większych ilości białka musi Pan również stopniowo redukować. Po kilku tygodniach i zmniejszeniu leku P---- powinien Pan stopniowo wprowadzać urozmaicenia do jadłospisu, np. trochę pieczonego w domu schabu, jakiś serek biały, ale prawdziwy, nie homogenizowany. Stopniowo należy dążyć do osiągnięcia 80g białka, 120g tłuszczu i 200g węglowodanów. Proces zdrowienia jelit trwa niestety kilka lat, ale jak najbardziej jest możliwy. Po dłuższym czasie, kilkunastu, kilkudziesięciu miesięcy, będzie możliwe zmniejszenie węglowodanów i zwiększenie białka oraz tłuszczów do poziomu typowego dla niskowęglowodanowego żywienia.
Jest to możliwe do osiągnięcia tylko wtenczas, jeżeli Pan osobiście zatroszczy się o swoje zdrowie zgodnie z Formułą 4eS, traktując siebie holistycznie jako całość, bez frakcjonowania się na niesprawny odźwiernik, wrzodziejące jelito i depresyjny umysł.

Życząc powrotu do zdrowia serdecznie pozdrawiam
Witold Jarmołowicz
Akademia Zdrowia Dan-Wit
Optymalnik maj 2008


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group