www.DobraDieta.pl
Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl

Dział naukowy - Matury2011

Molka - Czw Cze 16, 2011 16:00
Temat postu: Matury2011
Podobno matury z chemii w tym roku były trudne... ;)
no tak to wyglada, poziom podstawowy chyba nie był najtrudniejszy...
chemia, poziom podstawowy
http://fakty.interia.pl/r...wy,1640665,7352
chemia poziom rozszerzony
http://fakty.interia.pl/r...ny,1641057,7352

jezyk angielski poziom podstawowy
http://img.interia.pl/wia...iom_5232883.pdf
:P

Anonymous - Czw Cze 16, 2011 16:15
Temat postu: Re: matury2011
[quote="Molka"]...Podobno matury z chemii w tym roku były trudne...[/quote]
-------------------------------------------------------------------------------------------


Jestem ciekawy opini waszej co do "poziomu trudnosci"
dzisiejszych "matur" np z Chemii i starych "przedwojennych"
egzaminow z tego przedmiotu na Akademiach Medycznych? :-)

Ktory system jest BARDZIEJ sprawiedliwy i WYDAJNY
w SEGREGACJI ROZUMOWEJ? :-)
.

Molka - Czw Cze 16, 2011 18:08

wiesz Mis co jest paradoksem w tym wszystkim? matury z chemii w tym roku były trudniejsze w porównaniu z rokiem ubiegłym . Osoby z ubiegłego roku które nie dostaly się na studia w ubiegłym roku najprawdopodobniej bedą miały duże szanse dostac się nie dając szans byc może osobom lepszym z tego roku tylko dlatego, że poziom matur w tym roku był dużo wyższy. To jest dla absurdalne, chory system.

Teraz mają o tyle łatwiej, że zdają raz, tzn. mature i na tym sie kończy, ja musiąlam zdac mature a w lipcu zdawac 4 egzaminy , teraz jest o tyle nieciekawie, że jak słabo zdasz mature masz zamkniętą droge na dobre studia, żeby miec szanse trzeba zdawac ją ponownie, wg mnie to to jest bez sensu...

Na Akademie Medyczną powinny byc oddzielne egzaminy, wtedy wychodzi co tak na prawde umiesz.... matura w danym roku z chemii czy fizyki moze byc łatwa i niedouki mogą przez przypadek dostac się , z drugiej strony po pierwszym roku taki przypadkowy student najprawdopodobniej i tak zostanie odsiany, ale mimo wszystko uwazam ze te nasze testy z chemii, biologi, fizyki i jezyka były lepszym odzwierciedleniem wiedzy niż tylko egzamin maturalny..

Hannibal - Czw Cze 16, 2011 18:32

Molka napisał/a:
Teraz mają o tyle łatwiej, że zdają raz, tzn. mature i na tym sie kończy, ja musiąlam zdac mature a w lipcu zdawac 4 egzaminy

Ale wtedy też było tak, że te egzaminy nie miały identycznego stopnia trudności w różnych latach.
Zawsze przecież można zdawac jeszcze raz, licząc że za rok będzie łatwiej.
Molka napisał/a:
Na Akademie Medyczną powinny byc oddzielne egzaminy, wtedy wychodzi co tak na prawde umiesz....

Są cały czas uczelniane egzaminy wstępne dla osób ze starą maturą. Są one równoważne maturom (w załozeniu)
Molka napisał/a:
z drugiej strony po pierwszym roku taki przypadkowy student najprawdopodobniej i tak zostanie odsiany, ale mimo wszystko uwazam ze te nasze testy z chemii, biologi, fizyki i jezyka były lepszym odzwierciedleniem wiedzy niż tylko egzamin maturalny..

Odsianie w trakcie studiów zawsze było kluczowe!
Np. za czasów gdy mój ojciec studiował fizykę na UW wcale nietrudno było się tam dostac. Oczywiście trzeba bylo miec wiedzę, ale dopiero na studiach zaczynała sie ostra segregacja :D

Molka - Czw Cze 16, 2011 21:05

Hannibal napisał/a:

Ale wtedy też było tak, że te egzaminy nie miały identycznego stopnia trudności w różnych latach.
Zawsze przecież można zdawac jeszcze raz, licząc że za rok będzie łatwiej.

No niby tak ale róznica polega na tym, ze ten który zdawałam w poprzednim roku juz nie musi sie wysilac tylko sklada papiery i eliminuje tych z aktualnego roku tylko dlatego ze matura z poprzedniego roku była łatwa i dlatego uzyskal duzo punktów, ale stan wiedzy moze miec duzo mniejszy niz ten któremu zabrakło kilka punktów tylko dlatego ze matura była bardzo trudna. I ten który zdał słabo bedzie musiał prawdopodobnie zdawac drugi raz mature z chemii zeby uzyskac lepszy wynik by miec szanse dostac sie w nastepnych latach, a ten drugi bez wysiłku bedzie tylko skladal papiery i w koncu pewnie sie dostanie.
Hannibal napisał/a:

Odsianie w trakcie studiów zawsze było kluczowe!
Np. za czasów gdy mój ojciec studiował fizykę na UW wcale nietrudno było się tam dostac. Oczywiście trzeba bylo miec wiedzę, ale dopiero na studiach zaczynała sie ostra segregacja :D

No tak to wygląda......

Hannibal - Pią Cze 17, 2011 06:51

Molka napisał/a:
w koncu pewnie sie dostanie

No dostanie się. Tylko co potem? Egzaminy na samych studiach trzeba zdawac juz takie same jak inni.
Może byc nawet tak, ze z racji tego, że jest gorszy, że udało mu się trafic na łatwą maturę, ma gorzej niż ten, który solidnie się przygotował i zdał trudniejszą maturę, bo potem na studiach dostanie większy wycisk.

Hannibal - Pią Cze 17, 2011 06:51

Molka napisał/a:
w koncu pewnie sie dostanie

No dostanie się. Tylko co potem? Egzaminy na samych studiach trzeba zdawac juz takie same jak inni.
Może byc nawet tak, ze z racji tego, że jest gorszy, że udało mu się trafic na łatwą maturę, ma gorzej niż ten, który solidnie się przygotował i zdał trudniejszą maturę, bo potem na studiach dostanie większy wycisk.

Maad - Pią Cze 17, 2011 10:53

grizzly napisał/a:
Ktory system jest BARDZIEJ sprawiedliwy i WYDAJNY
w SEGREGACJI ROZUMOWEJ? :-)


ten bez obowiązku nauki!

dla uściślenia: obowiązek nauki obejmuje wiek 7-18 lat, a w zupełności wystarczyłoby egzekwowanie obowiązku szkolnego (podstawówka i gimnazjum)

Hannibal - Pią Cze 17, 2011 11:05

Maad napisał/a:
w zupełności wystarczyłoby egzekwowanie obowiązku szkolnego (podstawówka i gimnazjum)

to też socjalizm
nie powinno byc żadnego obowiązku szkolnego

Joannaż - Pią Cze 17, 2011 11:26

Hannibal napisał/a:
nie powinno byc żadnego obowiązku szkolnego

Też tak uważam.
Nie obowiązek, tylko wolny wybór.
:)

Baldhead - Pią Cze 17, 2011 17:35

Cytat:
no tak to wyglada, poziom podstawowy chyba nie był najtrudniejszy...


Te same egzaminy zdają uczniowie w elitarnych liceach i różnorakich technikach, gdzie młodzież kształci się na fryzjerów, kelnerów i mechaników. Dlatego poziom musi być drastycznie uśredniony. O ile z chemią to pół biedy, bo generalnie wybierają ją osoby, które interesują się choć w minimalnym stopniu tym przedmiotem, to choćby poziom matury podstawowej z obowiązkowego języka obcego woła o pomstę do nieba. Nie wspominając już o żenującej liczbie punktów, które trzeba uzyskać, by zdać.

mhm - Pią Cze 17, 2011 21:37

sinsemilla napisał/a:
Hannibal napisał/a:
nie powinno byc żadnego obowiązku szkolnego

Też tak uważam.
Nie obowiązek, tylko wolny wybór.
:)


Wolnego wyboru w tym wypadku nie ma, bo siedmiolat nie jest na tyle dojrzały, by zdecydować o własnej edukacji. Co najwyżej mógłby dostać "prezent" od rodziców w postaci wiecznych wakacji a potem wyklinać ich, że skazali go na łopatę.

Swoją drogą vive le socialisme :razz:

Molka - Pią Cze 17, 2011 21:40

mhm napisał/a:


Wolnego wyboru w tym wypadku nie ma, bo siedmiolat nie jest na tyle dojrzały, by zdecydować o własnej edukacji. Co najwyżej mógłby dostać "prezent" od rodziców w postaci wiecznych wakacji a potem wyklinać ich, że skazali go na łopatę.

Swoją drogą vive le socialisme :razz:

oczywiscie ze tak, wolny wybór może miec dorosły osobnik a nie dziecko...

Hannibal - Pią Cze 17, 2011 21:52

Jeśli rodzice postanowią nie posłac dziecka do szkoły to potem zawsze to dziecko jak podrośnie może ich rozliczyc. I tak powinno byc.
Zadnego państwowego nakazu byc nie powinno.
No ale jak kto nie ma duszy libertariańskiej to tego za Chiny nie zrozumie. 8)

mhm - Pią Cze 17, 2011 22:00

Władza nad cudzym życiem ma niewiele wspólnego z libertarianizmem. Zawsze jakaś ideologia poczuje się pokrzywdzona, więc trzeba się kierować interesem społecznym, nawet niezgodnym z dogmatami.

Na czym miałoby polegać rozliczenie rodziców z odebrania prawa do edukacji? Nic nie zwróciłoby człowiekowi utraconych szans i lat spędzonych w ciemnocie.

Jestem pewien, że nie zabroniłbyś swojemu dziecku uczenia się i takie zachowanie uważałbyś za wyrządzanie mu krzywdy. A liberalne państwo powinno oszczędzać człowiekowi krzywd, dając mu maksimum swobody możliwej przy jednoczesnym zapewnieniu mu ochrony podstawowych praw.

Joannaż - Sob Cze 18, 2011 00:29

mhm, uważasz, że dziecko (i jego potrzeby) lepiej znają politycy niż rodzice ?
Joannaż - Sob Cze 18, 2011 00:56

mhm napisał/a:

Na czym miałoby polegać rozliczenie rodziców z odebrania prawa do edukacji? Nic nie zwróciłoby człowiekowi utraconych szans i lat spędzonych w ciemnocie.

To nie istotne jak wyglądałoby to "rozliczenie".

Istotne jest to, że to rodzic będzie odpowiedzialny za swoje decyzje (dotyczące nauki dziecka) a w przyszłości zbierze "plony" swoich decyzji.
:)

mhm - Sob Cze 18, 2011 01:11

Na jakiej podstawie jedno dziecko potrzebuje umieć pisać i czytać a drugie nie? Chyba tylko dlatego, że rodzice tego drugiego zapragnęli wydać na świat człowieka upośledzonego społecznie i intelektualnie wbrew jego własnej woli. Gdyby nie obowiązek szkolny, dzieci z patologicznych domów automatycznie dziedziczyłyby po rodzicach patologie. Nie trzeba chyba dodawać, jakie by to miało skutki długofalowe dla społeczeństwa, chociażby galopującą przestępczość, upadek nauki, brak ciągłości kulturowej.

Sam sprzeciwiam się ingerencji państwa w życie rodzinne obywateli, jednak pewne ustalenia należałoby przyjąć dla dobra tych, którzy sami nie mogą się wypowiedzieć. Człowiek nigdy nie jest i nie będzie wolny, idealistyczne dążenie do spełnienia ideału ma taki sam rodowód jak rewolucja francuska i bolszewicka, po których nie zapanował raj na Ziemi.

Pełne poparcie dla autonomii jednostki, minimalizacji fiskalizmu i odideologizowaniu państwa, ale też dla nienaruszalności praw człowieka, które są deptane, gdy zabrania się komukolwiek kształcić, leczyć, modlić itd.

mhm - Sob Cze 18, 2011 01:12

sinsemilla napisał/a:
mhm napisał/a:

Na czym miałoby polegać rozliczenie rodziców z odebrania prawa do edukacji? Nic nie zwróciłoby człowiekowi utraconych szans i lat spędzonych w ciemnocie.

To nie istotne jak wyglądałoby to "rozliczenie".

Istotne jest to, że to rodzic będzie odpowiedzialny za swoje decyzje (dotyczące nauki dziecka) a w przyszłości zbierze "plony" swoich decyzji.
:)


Jest w tym pewna sprawiedliwość oddana rodzicom, ale nie dziecku.

Joannaż - Sob Cze 18, 2011 01:33

mhm napisał/a:
Gdyby nie obowiązek szkolny, dzieci z patologicznych domów automatycznie dziedziczyłyby po rodzicach patologie. Nie trzeba chyba dodawać, jakie by to miało skutki długofalowe dla społeczeństwa, chociażby galopującą przestępczość, upadek nauki, brak ciągłości kulturowej.

Dobrze.

Niech więc zmienią się "standardy nauczania"
na takie!:

Summerhill - bez kar i mundurków
Cytat:
Według A.S. Neilla wychowanie winno podkreślać w dziecku indywidualność, otwartość myślenia i działania, a z drugiej strony - umiejętność życia w grupie, respektowania praw innych osób.

Już Arystoteles rozumiał, że źródłem wolności jest panowanie woli nad poznaniem. Jednakże nie potrafił rozstrzygnąć, czy samą wolność wyboru należy przypisać formalnie woli, czy też rozumowi. Początkiem obydwu jest człowiek, ma on prawo do wolności. Przywilej wolności zawiera się w tym, że człowiek może działać świadomie i z własnego wyboru. Jest to cecha osobowości człowieka, do której z pełnym zrozumieniem i pietyzmem pod chodzi się w Summerhill. W szkole tej wolność jednostki jest traktowana jako prawo wyboru motywów działania, które implikują odpowiedzialność. Jeśli na przykład uczeń nie ma ochoty iść na lekcję języka angielskiego lub matematyki, to ma prawo to zrobić. Ale jeśli gra na gitarze po godzinie oznaczającej początek ciszy nocnej, to na pewno będzie pociągnięty do odpowiedzialności za przeszkadzanie innym. [b]Wolność jest prawem robienia wszystkiego, co się chce, ale w sposób, który nie przynosi szkody innym.


:)

Hannibal - Sob Cze 18, 2011 08:37

mhm napisał/a:
Na czym miałoby polegać rozliczenie rodziców z odebrania prawa do edukacji? Nic nie zwróciłoby człowiekowi utraconych szans i lat spędzonych w ciemnocie.

A skąd wiesz, że byłyby to stracone lata?
Uważasz, że tylko jedna opcja jest właściwa, tj. chodzenie do szkoły?
Oprócz tego można robic jeszcze multum rzeczy i byc szczęśliwym.
Póki dziecko jest małe to do rodziców należą takie decyzje.
Jeśli jednak w przyszłości uzna, że dużo stracił na tym, że się nie uczył to może odciąc się od swoich starych i tyle. Nikt mu tego nie zwróci? No trudno, takie jest życie. Pretensje może miec wówczas tylko do rodziców i tak byc powinno.
mhm napisał/a:
Jestem pewien, że nie zabroniłbyś swojemu dziecku uczenia się i takie zachowanie uważałbyś za wyrządzanie mu krzywdy.

Oczywiście, że nie zabroniłbym.
Dziecko samo by chciało się uczyc, bo jego ciekawośc świata byłaby na bieżąco rozbudzana.
mhm napisał/a:
A liberalne państwo powinno oszczędzać człowiekowi krzywd, dając mu maksimum swobody możliwej przy jednoczesnym zapewnieniu mu ochrony podstawowych praw.

Liberalizm a libertarianizm sporo się różnią.
Liberalizm ma pewne socjalistyczne elementy.

Hannibal - Sob Cze 18, 2011 08:42

mhm napisał/a:
Gdyby nie obowiązek szkolny, dzieci z patologicznych domów automatycznie dziedziczyłyby po rodzicach patologie. Nie trzeba chyba dodawać, jakie by to miało skutki długofalowe dla społeczeństwa, chociażby galopującą przestępczość, upadek nauki, brak ciągłości kulturowej.

Gdyby było mniej nakazów ze strony państwa, a więcej wolności, więcej libertarianizmu, to i patologii byłoby o wiele mniej.
Sporo patologii ma swoje źródło w socjalu.
A margines zawsze będzie, bo takie są prawa natury.
To ideologia socjalistyczna obiecuje, że jak państwo będzie o wszystkim decydowało to wszyscy będą happy.
A co się okazuje? Że im większa jego ingerencja tym więcej patologii, niesprawiedliwości, tłamszenia indywidualizmu, itd.

Maad - Sob Cze 18, 2011 11:46

mhm napisał/a:
Gdyby nie obowiązek szkolny, dzieci z patologicznych domów automatycznie dziedziczyłyby po rodzicach patologie.


W obecnym układzie dzieje się dokładnie na odwrót. Dzieci z domów niepatologicznych dziedziczą patologię. Różnica jest tylko taka, że patologia nie przepływa bezpośrednio od ich niepatologicznych przecież rodziców, tylko poprzez inne dzieci z rodzin patologicznych.

Ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego moje dziecko ma cierpieć i być poddane wpływom innych, cierpiących patologicznych dzieci. Czy jak wszystkie dzieci w klasie będą równo cierpiały, to będzie w sumie mniej cierpienia?

Może system kastowy nie jest taki do końca zły?

Joannaż - Sob Cze 18, 2011 13:44

Maad napisał/a:
Może system kastowy nie jest taki do końca zły?

A jaki to jest ?

Maad - Sob Cze 18, 2011 13:47

to co jest w Indiach - zamknięte grupy społeczne z dziedziczoną przynależnością
Joannaż - Sob Cze 18, 2011 13:54

Maad napisał/a:
to co jest w Indiach - zamknięte grupy społeczne z dziedziczoną przynależnością

A w tym systemie można wybrać i zmienić kastę, do której przynależy?

mhm - Sob Cze 18, 2011 14:11

Owszem, w przyszłym wcieleniu, o ile w obecnym będziesz sumiennie odrabiać pańszczyznę.
Joannaż - Sob Cze 18, 2011 14:25

mhm napisał/a:
Owszem, w przyszłym wcieleniu, o ile w obecnym będziesz sumiennie odrabiać pańszczyznę.

;D ;D ;D

edit:
A skąd będę wiedziała czy odrabiam ją "sumiennie" ? :)

mhm - Sob Cze 18, 2011 15:29

Cóż, tego nie wie najmędrszy guru, ale wszelkie kwestie rozstrzygają się pośmiertnie, więc można się nieustannie doskonalić i uczyć na błędach, a sprawiedliwość społeczna na pewno to uwzględni.
Molka - Pon Lis 07, 2011 19:38

http://www.sfora.pl/Upadn...rzez-niz-a37513
jeden z komentarzy pod artykułem

Cytat:
Studia płatne, oznaczają walkę o klienta. Miałem kiedyś dywanik w dziekanacie, bo nie zaliczyłem semestru studentowi, który był 3 razy na zajęciach i kompletnie sobie nie radził w przedmiocie kierunkowym, a był na roku dyplomowym. Dał mu to zaliczenie dziekan... A ja - poszukałem sobie pracy za granicą. Po co komu tacy magistrzy? I jak się dziwić, że jest ich tylu i nie mogą znaleźć pracy?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group