www.DobraDieta.pl
Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl

Książki i artykuły - Skażona woda?

amii - Pią Cze 26, 2009 15:06
Temat postu: Skażona woda?
Ja ostatnio przeczytałam w necie artykuł o skażonej wodzie -> link, który bardzo mnie zaniepokoił. Ciekawa jestem czy naprawdę spożywamy tak skażoną wodę i czy jest to niebezpieczne dla zdrowia?
Hannibal - Pią Cze 26, 2009 18:00

kto spożywa ten spożywa
ja pijam wodę oligoceńską i ona takich shitów nie ma
wodą miejską (chlorowaną) to się tylko myję

figa - Śro Lip 01, 2009 01:26

Ja tylko miejską kranówe :mad: ,czasami nawet nieprzegotowaną :mad:
Hannibal - Śro Lip 01, 2009 05:40

figa napisał/a:
Ja tylko miejską kranówe :mad: ,czasami nawet nieprzegotowaną :mad:

jeśli to taka jak w Wa-wie to lepiej zrezygnuj z takiej wody
we wielu wsiach jest dobrze, bo mają bardzo fajną wodę

Maad - Śro Lip 01, 2009 09:44

Uzdatnianie wody przez miejskie wodociągi to jeden wieki pic na ... wodę :hah:
Uzdatnianie polega na: sedymentacji, koagulacji i w końcu dezynfekcji. Te procesy usuwają tylko zanieczyszczenia mechaniczne i bakteriologiczne, nie są w stanie usunąć pestycydów, metali ciężkich, antybiotyków i innego chemicznego syfu. Polecam artykuł
http://www.stow-czystawoda.pl/publi28.php

figa - Pią Lip 03, 2009 01:06

Hanibal ,Mnie Warszawa bardzo rozczarowała -nie tylko ze względu na wode
[Czy dalej stoicie w kolejkach po żródlana wode???]
Jakaś taka zaściankowośc i prowincja -
Pomyśleć ,że po wojnie z całego kraju zbierano na odbudowe Stolicy :shock:
Nasza kranówa jak najbardziej pitna po przegotowaniu.

Hannibal - Pią Lip 03, 2009 18:03

figa napisał/a:
Hanibal ,Mnie Warszawa bardzo rozczarowała -nie tylko ze względu na wode
[Czy dalej stoicie w kolejkach po żródlana wode???]

przepraszam bardzo, ale co Cię rozczarowało konkretnie? no bo woda w kranie jest rzeczywiście nie najlepsze, choć i tak w ostatnich latach wyraźnie się poprawiła
do mycia może być
natomiast do picia mamy oligoceń - wystarczy przejść się do pobliskiego ujęcia ze szklanym gąsiorem (jak Waldek) lub z paroma szklanymi butelkami (jak ja i zenon) i jest git
jakie kolejki masz na myśli ? :-?

Anonymous - Pią Lip 03, 2009 18:15

Hannibal napisał/a:

jakie kolejki masz na myśli ? :-?

Nie ściemniaj ,że nie wiesz o jakie kolejki chodzi-sam pisałeś o kolejkach po buły i ciasta,w których widzisz jakieś tam kobity,no chyba że to inny Hannibal pisał ,jak już to raz wyszło na forum 8-)
Pozdro z gorącej częsci Polski :papa:

Hannibal - Pią Lip 03, 2009 18:29

Iga napisał/a:
Nie ściemniaj ,że nie wiesz o jakie kolejki chodzi-sam pisałeś o kolejkach po buły i ciasta,w których widzisz jakieś tam kobity,no chyba że to inny Hannibal pisał ,jak już to raz wyszło na forum 8-)

no bo są takowe kolejki po buły
my tu chyba mówimy o wodzie, a ja pisałem o wodzie oligoceńskiej
nie mam pojęcia o jakiej wodzie figa pisała
ja w każdym bądź razie nie widzę żadnych kolejek po jakąkolwiek wodę

zenon - Pią Lip 03, 2009 22:31

figa napisał/a:
[Czy dalej stoicie w kolejkach po zrodlana wode???]

Tak, to jedna z naszych warszawskich tradycji. Dzien bez stania w kolejce po wode jest dniem straconym.

Cytat:
Jakas taka zasciankowosc i prowincja -

Wiesz, prawda jest taka, ze wiekszosc mieszkancow Warszawy to ludnosc naplywowa. A rzadko kiedy emigruje sie z duzego miast do duzego miasta. Raczej sa inne trendy..

To, ze ktos pochodzi z prowincji to nie jest nic zlego, zeby bylo jasne.
Moja mama jest rodowita Warszawianka, ale ojciec nie ma przodkow zwiazanych z tym miastem jakos scislej.
Jestem dumny tak samo z miejskich jak i wiejskich korzeni swych.

Ale to fakt, w Warszawie mieszka wiele osob, ktore szczegolnie na jakichs wyjazdach woza sie przy innych pokazujac jacy to oni sa stoleczni, a tak na prawde sloma z butow im wystaje..

Czesto jak sa swieta, szczegolnie wielkanoc - Warsiawka pustoszeje..

To miasto to juz nie to co przed wojna. Nie ma wielonarodowosci, nie ma dzielnic zydowskich, nie ma tych zabytkow, budynkow, klimatu.
Gwara warszawska juz praktycznie nie istnieje, przetrwala tylko u starszych i moze jakies elementy w grypserze..

Warszawa jest ofiara i hitlera i stalina, ta ziemia na ktorej teraz sikaja psy jest przesiaknieta krwia, malo kto zdaje sobie sprawe, ze szczegolnie w "centrum" czesto chodzimy po ludzkich grobach.

Cytat:
Pomyslec ,ze po wojnie z calego kraju zbierano na odbudowe Stolicy :shock:

jakos nieprzyjemnie to zabrzmialo..

figa - Sob Lip 04, 2009 02:00

Macie racje Warszawa ucierpiała w czasie wojny
ale po.. -była najważniejszym miastem przy odbudowie .
rozumiem ,ze nieprzyjemnie zabrzmiało -ale to fakt cała Polska
zbierała na odbudowe Stolicy,no i słusznie .
Toteż mniemałam ,ze to najmniej metropolia.
Miejscami nawet jest -ale kultura ,obyczaje i zachowanie Warszawiaków :mad:
to szczycenie się swa wielkomiejskością a słoma z butów wyłazi.
kolejki po wode - no cóż [.oligeceńska -oczywiście bo w kranach ciemnawa]
.bilety w tramwajach jeszcze dziurawicie??
wiele było dla mnie komicznych sytuacji ,jakbym wróciła sie 20 lat wstecz.

zenon - Sob Lip 04, 2009 11:38

figa napisał/a:
Macie racje Warszawa ucierpiala w czasie wojny
ale po.. -byla najwazniejszym miastem przy odbudowie .
rozumiem ,ze nieprzyjemnie zabrzmialo -ale to fakt cala Polska
zbierala na odbudowe Stolicy,no i slusznie .

Masz chyba nieco mylne wyobrazenie i chyba nie znasz historii, faktow.
Jasne, ze Warszawa byla najwazniejsza przy odbudowie, ale piszesz to tak jakby to sie odbywalo kosztem calej reszty Polski, jakby Warszawiacy zyli w luksusie i dobrobycie a wszedzie indziej biedowano.

Otoz do lat 60-tych nie rzadko bywalo, ze w jednym mieszkaniu mieszkaly zameldowane 3 rodziny.
Zamek Krolewski odbudowano dopiero w polowie lat 70tych, a niektore czesci dopiero w 80tych.
To oczywiscie przyklad, bo wiadomo ze zamek nie jest najwazniejszym obiektem.
Ale podaj mi przyklad innego miasta, gdzie w6razne zniszczenia po wojnie widac bylo jeszcze w latach 50-60.

Cytat:
...ale kultura ,obyczaje i zachowanie Warszawiakow :mad:

"warszawian", "mieszkancow warszawy", ale nie Warszawiakow.

Cytat:
.bilety w tramwajach jeszcze dziurawicie??

A wy dalej koczujecie na poboczach szosy by sprzedac krasnala Niemcowi??

Cytat:
wiele bylo dla mnie komicznych sytuacji ,jakbym wrocila sie 20 lat wstecz.

no blagam...
Cofajac sie 20 lat wstecz to u was na dolnym slasku w Legnicy ruscy stacjonowali - do dzis jest tam "plac dwuch pedalow", stadion w Lubiinie byl zrobiony przez komuchow na dozynki - najbardziej obciachowy stadion w kraju, jedyna autostrada w regionie to byla niemiecka sprzed wojny, we Wroclawiu zbudowano dzielnice na terenie ktory w dokumentach miejskich zdefiniowany byl jako zalewowy.
A najwieksza fucha to bylo sprzedac krasnala na poboczu niemcowi, najwieksza popularnoscia cieszyl sie zawod policjanta - drogowka. Bo mozna bylo schowac sie w krzakach, zlapac Niemca i wziac w lape w deutsche markach..
I co, milo?
Jadac po stereotypach i zaszlosciach sprzed 20 lat daleko nie zajdziemy.

A jesli chcesz poznac prawdziwa dusze Warszawy to nie cofaj sie 20 lat wstecz tylko ponad 70.

figa - Pią Lip 10, 2009 01:58

No dobra niech Ci będzie ,jestem z Legnicy :oops:
Ja tylko odebrałam subiektywne wrazenie -przecież do stolicy nie jeżdzi się na codzień.
będąc w Lesznie czy Poznaniu -byłam mile zaskoczona .

sherpa - Pią Lip 10, 2009 10:28

zenon napisał/a:

Ale podaj mi przyklad innego miasta, gdzie w6razne zniszczenia po wojnie widac bylo jeszcze w latach 50-60.


Na Świętokrzyskiej niedaleko ronda ONZ pozostałości wojenne zniknęły chyba dopiero w drugiej połowie lat 80. Stała częściowo zburzona kamienica.
Myślę że jeszcze teraz można by znaleźć pozostałości gruzów.
Przecież Warszawa została zniszczona aż w 84%.

Anonymous - Pią Lip 10, 2009 12:37

figa napisał/a:

będąc w Lesznie czy Poznaniu -byłam mile zaskoczona .

Ponoć Warszawiacy są zadufani w sobie,"co to oni nie są"-tak słyszałam,bo w Warszawie nie byłam i nie miałam możliwości rozmawiać,ani przebywać z Warszawiakami na żywo.
Mój znajomy ma samochód na warszawskich rejestracjach -napisał sobie pod numerami :"nie jestem z Warszawy" :what:

zenon - Pią Lip 10, 2009 17:02

Iga napisał/a:
figa napisał/a:

bedac w Lesznie czy Poznaniu -bylam mile zaskoczona .

Ponoc Warszawiacy sa zadufani w sobie,"co to oni nie sa"-tak slyszalam...


..ponoc jeszcze pija krew malych dzieci...

Hannibal - Pią Lip 10, 2009 17:15

Widać, że jeszcze wielu Polaków żyje stereotypami...
zenon - Pią Lip 10, 2009 17:25

figa napisał/a:
No dobra niech Ci bedzie ,jestem z Legnicy :oops:
Ja tylko odebralam subiektywne wrazenie -przeciez do stolicy nie jezdzi sie na codzien.
bedac w Lesznie czy Poznaniu -bylam mile zaskoczona .


Leszno rzeczywiscie jest ladne, ale zauwaz, ze tam sie nie przetoczyl walec hitlerowski a pozniej sowiecki. Mieszkaja tam w duzej mierze potomkowie przedwojennych mieszkancow. Jest przywiazanie do tej ziemi, do tych ulic, jest kontynuacja tradycji - tak przynajmniej podejrzewam...

A w Warszawie?
Wystarczy dac przyklad "kibicow" legii, ktorzy zarowno w 2002 jak i w 2006 uczcili zdobycie mistrzostwa swojego postbolszewickiego klubu demolujac starowke.
Czy tak zachowalby sie "Warszawiak"?

Problem Warszawy polega na tym, ze wiekszosc mieszkancow to warszawianie.
O nich sam moglbym wypowiedziec sie krytycznie.

Ale do Warszawiakow prosze miec szacunek 8)

Zaznaczam przy tym, ze nie chodzi mi tu tylko o rodowitosc rozumiana w sposob doslowny.
Taki Grzesiuk, Slominski, Niemen to legendy Warszawy, a zaden z nich sie nie urodzil w naszym miescie.
A i tak sa dla mnie 1000 razy bardziej warszawwscy niz pierwszy lepszy dresiarz z chomiczowki czy brodna, ktory nosi sie ze swoja warszawskoscia, wyciera nia sobie morde, ale nie wie co to byl kercelak, albo ktora ulica to bylo przedwojenne Leszno czy Gesia....

zenon - Pią Lip 10, 2009 17:33

figa napisał/a:
No dobra niech Ci bedzie ,jestem z Legnicy :oops:


Bylem w Legnicy 8)

Jak wysiadlem na ddworcu (bylo juz bardzo pozno) chcieli mnie okrasc. Na szczescie byly taksowki, wiec wsiadlem do jednej z nich i tam mnie facet nacial troche na kase :P
W dodatku ta aleja z kasztanami (niedaleko dworca jest) - wszytkie kasztanowce byly jakies "chore" z jakims pasozytem :(
No i slynny plac dwoch pedalow :lol:

Zakaczawie (chyba tak sie zwie ta dzielnica) - oj robi wrazenie...

Ale ogolnie miasto ladne. Fajny zameczek, ladna dzielnica willowa, bardzo fajny park z czescia zagospodarowana i poldzika..

ps.
dziwi mnie troche, ze Twoja siostra nie byla w szpitalu w Zlotoryi, to przeciez bardzo blisko, nawet sa autobusy miejskie laczace oba miasta..

figa - Sob Lip 11, 2009 00:04

Moja siostra upodobała sobie Poznań ,i pomimo choroby
nie dało się jej stamtąd wyciagnąć . Jej pobyt w Gnieżnie był już drugim ,
bo pierwszy raz, skutecznie uciekła .
Co do Legnicy ,masz racje i to jest smutne - kiedys był proletariat
i inteligencja pracujaca ,a teraz wyścigi szczurów i męty .
Nie kazdy umie się w tym odnależć
Smrodek z huty to uroda naszego zagłębia . KGHM,
chociaż teraz są już nowoczesne filtry

zenon - Sob Lip 11, 2009 00:14

Ale mi sie w Legnicy w sumie podobalo :)

Pomijajac to, ze chcieli mnie skroic a jak zabladzilem w strone zakaczawia mialem serce w przelyku - bylo spoko 8)

Bylem w waszym teatrze na jakims kabarecie, zwiedzilem miasto wszerz.
Troche tam malo atrakcji dla turysty, na przyklad na zamek nie wiem jak moznaby sie dostac... chyba nie jest udostepniony, a przynajmniej wtedy nie byl.. Chyba jest tak jakas szkola ...

To dziwne, bo to jedna z pierwszych rzewczy jaka turysta moglby chciec zobaczyc..

Zlotoryja mnie sie podobala, bardziej kameralna, nikt nie chcial mnie pobic i w ogole.. :)

Mysle, ze Legnica wiele by zyskala jakby bylo szybkie polaczenie z Wroclawiem. Odleglosc jest taka miedzy tymi miastami, ze szybka kolejka w takim stylu jak we Francji czy Niemczech jechalaby ok 20-25 minut na moje oko..

ps.
Czemu tak bardzo nie lubicie Lubina?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group