www.DobraDieta.pl
Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl

Surowy dział - Sery

zenon - Śro Lis 26, 2008 21:16
Temat postu: Sery
Temat o serach niepasteryzowanych.

Sery z mleka krowiego, owczego, koziego.
Podpuszczkowe, twarogowe, zolte, zolte dojrzale, gnilne, plesniowe.

Ja ostatnimi czasy mam niezle laknienie na sery plesniowe.
Znakomicie komponuja sie z winem.
Na raziee jem niestety takie kupne pasteryzowane masowki..
Lazur z niebieska plesnia czy sekret mnicha, ale rozgladam sie za czyms porzadnym.

Hannibal - Śro Lis 26, 2008 21:53

http://www.seryowcze.pl/
tutaj mają porządne produkty
jadłem ich ser z przerostem niebieskiej pleśni z niepasteryzowanego mleka owczego - pychota! te sery z marketów nie umywają się do niego
więc wcale nie tylko Francuzi potrafią robić sery

CzarnaHellenka - Pią Lis 28, 2008 10:14

ja ostatnio w turynie odnalazlam, organizowany raz w miesiacu, targ ekologiczny-malenki, kilka straganow.....jak skosztowalam sera to myslalam, ze opchlone pol kilo naraz ehehhehe, do tego plesniowe kielbaski-pychota...w polsce kupuje ser bialy na bazarze, od takiej staruszki-tez jest pycha i jajka czasem ma, ale one sa na zamowienie-zbyt cenny towar:)
Abhilasha - Pią Lis 28, 2008 12:20

oooo sery owcze...zawsze chciałam spróbować:)
one wszystkie tam oferowane sa z surowego mleka?

chill - Pią Lis 28, 2008 18:50

Ja mam dostęp do niepasteryzowanego twarogu śmietany i mleka.Biore tylko smietane i robie maselko.A za serem białym jakos nie przepadam.Ale te owcze....mmm, chyba sie skusze na jakis plesniowy ;)
zenon - Pią Lis 28, 2008 22:52

Plesniowe kurna do wina smakuja super.

Zainwestuje w ten niebieski owczy :)

monika s. - Sob Lis 29, 2008 20:27

Jak, mniej wiecej, okreslilibyscie BTW takich serów jak:
- bundz
- ser podpuszczkowy z ml krowiego/owczego
- sery twar. owcze, kozie

czy podchodza pod BTW serow żółtych czy raczej twarogowych tłustych krowich a może jeszcze innych ?
mysle że sery kozie i owcze beda chyba bardziej tłuste od krowich :] i moze taki bundz to bedzie taki tłusty krowi twar. ser

ps osobiscie b. lubie ser Bundz z odrobina soli :P

gudrii - Sob Lis 29, 2008 21:12

zenon napisał/a:
Plesniowe kurna do wina smakuja super.

Zainwestuje w ten niebieski owczy :)

a zapodaj sobie do tego taki kawaleczek szynki parmenskiej lub serano....mmm pyszota

zenon - Nie Lis 30, 2008 01:13

stosunek pewnie ok. 1:1

sery kozie sa w tableli:
Kozi miekki
Kozi Twardy


Sera owczego nie ma, ale jak sie porowna mleko kozie i owcze to w obu tluszczu do bialka jest mniej wiecej tyle samo.
kozie
Owcze

Na nutritiondata na bank bedzie wiecej info, mozna tam poszukac.

kiwi4 - Nie Lis 30, 2008 06:18

Wiecie, jak sobie chcecie, każdy ma wybór co do jedzonka, ale. Niegdyś przeczytałam, że pleśń, która jest na serach to ta sama pleśń jest na ścianach i w nowotworach. Czytałam badania naukowe, nie pamiętam w czym, ale to mi utkwiło i patrze na te sery jak na truciznę. Zresztą sami wiecie, że mamy pozbywać sie grzybów z organizmów swoich , a nie odwrotnie. Tyle ile jest chorób, tyle jest odmian grzybów jelitowych. Spleśniała cytryna jest zdrowa ?, penicylinka jak w nowotworze, co ?.
zenon - Nie Lis 30, 2008 11:35
Temat postu: Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
I poraz kolejny: "zarazek jest niczym, gleba jest wszystkim".

Wydaje mi sie ponadto ze ta plesn jest jednak nieszkodliwa.
To sa setki lat praktyki.
We francji takie sery sa popularne i dopoki ludzie tam zywili sie tradycyjnie byli wzglednie zdrowi i dlugowieczni.

Hannibal - Nie Lis 30, 2008 13:30

extra high meaty też są z pleśnią - wtedy są najzdrowsze :]
zenon - Nie Lis 30, 2008 17:21
Temat postu: Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
Kiwi, daj ten art..
Hannibal - Wto Gru 02, 2008 15:16

znalazlem prawdziwy rarytas 8) -
Casu marzu - http://en.wikipedia.org/wiki/Casu_marzu
jest to ser Pecorino, ktory dojrzewa dzieki larwom! nazywany tez "walking cheese", czyli "chodzacym serem"
larwy to swietny "booster" jesli chodzi o dojrzewanie - larwy produkuja enzymy, ktore przyspieszaja fermentacje sera
jest to oczywiscie nielegalny towar, ale i tak Sardynczycy go jedza
swietnie dziala na zoladek, afrodyzjak i ogolnie wzmacnia organizm
zreszta poczytajcie sobie sami o tym, co jedza na Sardynii - prawdziwa dieta srodziemnomorska - tluste sery (zeby byly tlustsze smaruje sie je maslem i jagniecym lojem) oraz mieso; warzyw raczej sie nie je -
""Cheese is the basis of our diet," he says quietly as he slowly stirs the whey. "That and meat. We don't eat vegetables. Not unless the doctor tells us we have to!""
epicurious.com z archiwum web.archive.org

Hannibal - Wto Gru 02, 2008 22:41

"That's magic" - http://pl.youtube.com/wat...feature=related
gudrii - Śro Gru 03, 2008 01:31

kiwi4 napisał/a:
Wiecie, jak sobie chcecie, każdy ma wybór co do jedzonka, ale. Niegdyś przeczytałam, że pleśń, która jest na serach to ta sama pleśń jest na ścianach i w nowotworach. Czytałam badania naukowe, nie pamiętam w czym, ale to mi utkwiło i patrze na te sery jak na truciznę. Zresztą sami wiecie, że mamy pozbywać sie grzybów z organizmów swoich , a nie odwrotnie. Tyle ile jest chorób, tyle jest odmian grzybów jelitowych. Spleśniała cytryna jest zdrowa ?, penicylinka jak w nowotworze, co ?.

:D :D :D :D :D :D :D
łopatologiczne rozumowanie..... ;) ;) ;)

Hannibal - Śro Gru 03, 2008 08:54

Hannibal napisał/a:
"That's magic" - http://pl.youtube.com/wat...feature=related

a tu jeden z lepszych komentarzy do tego video -
"You're mistaking it! Listen: I'm a proud sardinian ( west coast ) and I say: if you don't like maggots, don't eat it! Many of us do the same! But trust me: this cheese is incredible and it's hot like chili!! Sardinia island has the most number of ultra-aged people among Italy, because we live in a simple way, we only eat what we produce ( like maggots cheese!! ) and we fuck a lot! That's the right way! Welcome to everyone of you!! And taste maggot cheese, of course! :) "

Waldek B - Śro Gru 03, 2008 09:14

kiwi chyba Westona nie odrobiła ;)

ale paradoks jest lepszy, że dziś ludzie ogłupieni przez konowałów wszystko pasteryzują i konserwują, a potem idą do apteki i kupujo acodofilusy i enterole (też grzyby btw) aby uzupełnić "pozyteczna flore bakteryjno" :? :hah:

kiwi4 - Śro Gru 03, 2008 14:44

Mnie osobiście interesują tylko badania, a jak komuś smakuje pleśń ze ściany, to smacznego, ja nie piszę się na taką kolację. Poszukuję informacji, nie ignoruję czyichś wiadomości, ale szukam prawdy. Pozdrawiam serdecznie.
Hannibal - Śro Gru 03, 2008 14:49

kiwi4 napisał/a:
Mnie osobiście interesują tylko badania, a jak komuś smakuje pleśń ze ściany, to smacznego, ja nie piszę się na taką kolację. Poszukuję informacji, nie ignoruję czyichś wiadomości, ale szukam prawdy. Pozdrawiam serdecznie.

tyle, że opierając się na samych badaniach nigdy nie dojdziesz do prawdy, bo z wielu badań wysnujesz zupełnie przeciwstawne wnioski
przede wszystkim liczy się praktyka, a Sardyńczycy są jednymi ze zdrowszych i najdłużej żyjących ludów Europy

Hannibal - Pon Gru 08, 2008 14:25

Zakupiłem dzisiaj 2 francuskie krowie sery - jeden z niebieską pleśnią o łagodnym smaku oraz drugi (dość znany) o nazwie Comte, bardziej intensywny
sprzedawcą był Francuz, który mieszka w Polsce od jakichś 10 lat
Comte szczególnie mi zasmakował - jest to bardzo twardy ser, długodojrzewający (mój ma już ponad rok)
sery są oczywiście z surowego mleka; sprzedawca nawet się zdziwił, że pytam się, czy jest pasteryzowany - to jest oczywista oczywistość, że nie
tutaj jest trochę info o tym serze - http://www.comte.com/page...ngue=2&idSite=1

zenon - Pią Gru 12, 2008 14:25
Temat postu: Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
Kupilem dzis u tego samego sprzedawcy:
Comte
niebieska plesn
Tomme - taki mlodszy bo kilkumiesieczny, tlusty

Do tego nabylem flaszke wina i dzis wieczorem planuje kulinarny onanizm 8)

zenon - Pią Gru 12, 2008 22:53
Temat postu: Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
Wlasnie pije wytrawne wino i wcinam sery.

Comte jest naprawde swietny, ten z niebieska plesnia ciekawie smakuje ale nie mozna go imo zjesc zbyt duzo na raz. Ser nie do jedzenia a do degustowania.
Comme fajnie smakuje, jest tlusty, ale to mlody ser. Ze 3 miesiace ma.

Jestem w siodmym niebie 8)

kiwi4 - Sob Gru 13, 2008 09:03

Jestem przyzwyczajona do ignorancji, ale ja nie choruję, nie jestem gruba. Nie tylko w internecie zdobywam wiadomości, skąd można przesłać link zenon. Widzisz, o pleśni jak o innych niezdrowych jedzonkach, przeczytałam kiedyś, wiele przypomina się w zależności od tematu, jak i w rozmowie z pacjentami. Ale nic nie wiedzący są najlepsi - ja tak zawsze jadłam i dylemat, chora, ale nie będzie jadła nic innego i koniec.
zenon - Sob Gru 13, 2008 12:00

Kiwi, ale plesni sa rozne.

I sadze, ze ser z wielowiekowa tradycja przetestowany przez tysiace ludzi dodajmy - zdrowych, bo francuzi byli do niedawna zdrowym narodem - od czasu do czasu mi nie zaszkodzi.

Z tych serow ktore jadlem wczoraj najbardziej smakowal mi comte. wyborny. Zaluje, ze nie wzialem go wiecej.

Waldek B - Sob Gru 13, 2008 13:46

Ja tam jestem "myśliwym" i tego nie dotykam. Ale jak bym miał okazje to z miejsca bym zjadł ten ser z robakami. :D
zenon - Sob Gru 13, 2008 17:36

Twoje westonowskie ludy pierwotne jadaly sery, wiec dlaczego ty nie jesz :)

Taki ponad roczny comte juz nie ma w sobie kazeiny. bialka mleczne sa poprzerabiane przez bakterie.

Waldek B - Sob Gru 13, 2008 18:13

Cytat:
Twoje westonowskie ludy pierwotne jadaly sery, wiec dlaczego ty nie jesz


Mam grupę zero - myśliwy. Dwa nie wszystkie "westonowskie ludy" jadły sery. Aborigens, Samoans, Tongans and Eskimo people by nie szukac daleko sera nie znały i się dobrze trzymały. 8)

Cytat:
Taki ponad roczny comte juz nie ma w sobie kazeiny. bialka mleczne sa poprzerabiane przez bakterie.


Bardzo cieszy mnie to info! Nie wiedziałem o tym. Gdzie kupujesz taki?

zenon - Sob Gru 13, 2008 21:14
Temat postu: Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
Ten comte kupilem na rynku starego miasta, tam jest przedswiateczny jarmark ktory trwa do 22.
Francuz ktory tam sprzedaje ma 5 rodzajow sera: comte - ponad roczny, niebieska plesn i 3 mlode bo kilkumiesieczne sery.

comte kosztuje 75zl za kilo, wiec sporo.

Ja to nazywam kulinarny onanizm, bo spozywanie serow jest bardzo przyjemne, ale wstyd sie przyznac w towarzystwie (tzn na tym forum).
Mam swiadomosc, ze podroby sa wartosciowsze od sera i 5x tansze.

Pytalem sprzedawce czy ma gdzies na stale sklep, on powiedzial ze nie, bo nie ma popytu i jedynie okazjonalnie sprzedaje: w blue city raz w miesiacu i na takich jarmarkach.

Hannibal - Sob Gru 13, 2008 21:46

dobry ser nie jest zły
ale trzeba to uczciwie przyznać - to nienaturalny pokarm dla osoby, który nie jest niemowlakiem
to właśnie przez te mleczne wiele osób porzuciło Primal Diet Ajonusa
jak było w "Uwadze" o oszustwach z mlecznymi to wypowiadał się jakiś doktor, czy profesor z SGGW; widać, że poczciwa dusza, przez nikogo nie sponsorowany
powiedział otwarcie - mleczne nie są dla ludzi; nie są w ogóle dla zwierząt
tylko dla niemowląt i tylko mleko od matki

Magdalinha - Pon Gru 15, 2008 20:57

Zenon, nie musisz wstydzic sie ze jesz takie luksusy - burzujstwo w modzie ;) ,

a na serio tak przerobione mleczne, jak sery "wonne" sa juz b malo podobne do mleka i maja rozne pozyteczne bakterie - mimo to nadal niewskazane?
mleko i smietana rzeczywiscie sa nie teges, ale przerob przy udziale bakterii juz moze to jedzonko zamienic w cos odpowiednio zdrowego;

dlaczego ludzie odchodzili przez mleczne od Primal Diet? z powodu nietolerancji czy z powodu ciagot do innych niezdrowych rzeczy?

Hannibal - Pon Gru 15, 2008 21:08

Magdalinha napisał/a:
dlaczego ludzie odchodzili przez mleczne od Primal Diet? z powodu nietolerancji czy z powodu ciagot do innych niezdrowych rzeczy?

z powodu wyraźnej nietolerancji; zamiast odzyskiwać zdrowie wpędzali się w jeszcze większe kłopoty
Aajonus ustawicznie twierdzi, że to wymaga adaptacji
a to wierutna bzdura na 150%, bo mleczne nie są naturalnym pożywieniem dla dorosłych osobników
jeśli komuś służą to ok; ale jeśli nie służą to niech absolutnie się do nich nie zmusza

zenon - Pon Gru 15, 2008 21:11
Temat postu: Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
Te sery w ogole nie capia.
Ten z niebieska plesnia ma zapaszek, ale trzeba miec ser bardzo blisko nosa. Co ciekawe ten zapach czuc z opoznieniem. Np zaciagam sie serem i go nie czuje, dopiero przy nastepnym wdechu (juz bez sera przy nosie) aromat jest "rejestrowany" przez mozg.
Przynajmniej ja tak mam.

kopik0088 - Pią Mar 13, 2009 22:13

ja sery uwielbiam ;)
Hannibal - Pią Mar 13, 2009 22:14

kopik0088 napisał/a:
ja sery uwielbiam ;)

a coś więcej? :)

Waldek B - Pon Kwi 27, 2009 15:52

w horoskopie wyczytałem, że powinienem jeść sery jako urozmaicenie, no i tak patrzyłem ostatnio na te sery kozie, w sumie jedyne jakie może moja grupa krwi szamać

no i co? wszyskie nawet te ekorganic są z mlika pasteryzowanego, więc se darowałem

zenon - Pon Kwi 27, 2009 16:43

Ja serow to juz daaawno nie jadlem.

Jakos przeszla mi na nie ochota.

No - moze takiego Comte bym sobie raz na 2tyg zjadl na jeden posilek, ale niestety nie wiem gdzie go kupic :)

chill - Pon Kwi 27, 2009 18:08

Ja tego nie jem juz w ogóle bo to shit nieziemski ten nabiał cały tylko masło niepasteryzowane jakby łoju zabrakło w Polsce ;)
Hannibal - Pon Kwi 27, 2009 20:22

u dziadków na Wielkanoc zjadłem kawałek białego sera i tyle
a dla siebie nie kupuję tych rzeczy
jedynie surowe masło, ale ostatnimi miesiącami jakoś rzadko je jadam
dopiero teraz postanowiłem go trochę pojeść, bo zaczyna się najlepszy okres - trawa świeża i zielona, więc i masełko będzie idealne :)

Anonymous - Pon Kwi 27, 2009 23:09

Hannibal napisał/a:
...Aajonus ustawicznie twierdzi, że to wymaga adaptacji
a to wierutna bzdura na 150%...

Jak to milo sie czyta!
Jednak! "ajonus" ma swoje "owieczki",
ktore potrafi "wydoic" z $.

Ale najbardziej zaskakujacym jest fakt,
ze nie chca sie dac "wydoic" wyznawcy
"zoltek i podgardla" zwani "opty-betonem". 8-) :hah:
.

Anonymous - Wto Kwi 28, 2009 14:34

grizzly napisał/a:
wyznawcy
"zoltek i podgardla" zwani "opty-betonem". 8-) :hah:
.

:)

Waldek B - Nie Maj 10, 2009 09:25

Znalazłem chyba dobry ser kozi w arkadii. Na kilkadziesiąt serów kozich i owczych tylko 1 był z mleka surowego. Tak wygląda.








Dzisiaj spróbuję, jak nie będzie mi pasować to może będę kupował dla siostry, bo ona za tym przepada.

Waldek B - Nie Maj 10, 2009 09:28

Nawet niezła smakowa kompozycja z miodem i żurawiną. Imo ciekawe urozmaicenie w diecie.
Hannibal - Nie Maj 10, 2009 16:14

Waldek -
Hannibal napisał/a:
http://www.seryowcze.pl/
tutaj mają porządne produkty
jadłem ich ser z przerostem niebieskiej pleśni z niepasteryzowanego mleka owczego - pychota! te sery z marketów nie umywają się do niego
więc wcale nie tylko Francuzi potrafią robić sery

teraz mają jakieś nowe sery
smak tego ich pleśniowego do dzisiaj pamiętam, po prostu rewelacja
ja nabiału nie jadam, poza sporadycznym masłem, ale takie rarytasy zafunduję sobie od czasu do czasu

zenon - Nie Cze 07, 2009 22:54

Kupilem dzis sery: 2 francuskie i kozi podpuszczkowy.

Oprocz tego smietane, bardzo gesta, mysle ze ma z 36%

Wszystko oczywiscie niepasteryzowane tradycyjna robota, eko itd.

Wlasnie wpieprzam comme z regionu Jura, oraz jakis taki podobny do Comte, tylko z innego regionu. Jem tez smietanke i troche tego koziego.

Comte jaki jadlem w grudniu mial ponad rok, byl twardy, bardzo aromatyczny.
Ten podobnego rrodzaju co go teraz jem jest mlodszy, ma ledwie pol roku. Smak podobny, ale mniej intensywny, nie jest taki twardy, nie ma slodkiego posmaku.


Bogactwo smaku. Moge nawet zaryzykowal ekskomunika od Hannibala dla tych doznan organoleptycznych.

zenon - Nie Cze 07, 2009 22:56

Przyznam, ze troche ciezko na zoladku, ale walic to.

Ten smak jest wart grzechu.

Anonymous - Nie Cze 07, 2009 23:06

Jeśli zapach i smak tego sera ,jest taki sam jak sera,który mój Mąż czasem jada ,no to jestem pod wrażeniem :pada: Mnie ten zapach powala :faint:
zenon - Nie Cze 07, 2009 23:34

nie, te sery co je przed kwadransem wpieprzylem nie sa z rodzaju smierdzacych.

Smak wyborny, wyrazisty.

Hannibal - Śro Gru 02, 2009 08:28

cytat z innego tematu -
monika s. napisał/a:
ja próbowałam różne kozie i krowie twarogi i podpuszczkowe ale mi nie pasują, co do tych dojrzałych to nie mam niestety gdzie kupić (w internecie pewnie by się znalazły ale w dużej ilości pewnie trzeba by kupić a mogą być nie bardzo..), w sumie przydałoby się urozmaicenie, zw. że u mnie nie ma takich mięs jak jak w stolicy, ale cóż...

Moniko, ale przecież ja właśnie kupiłem przez internet, z rancza mazurskiego - http://seryowcze.pl/
a to jest ten blue -

tych zwykłych twarogowych to ja nie ruszam
tylko dojrzałe, porządnie przetrawione przez odpowiednie mikroorganizmy ;)
Ten blue jest dość słony, bo bez soli taki ser by nie powstał. Dlatego też najlepiej komponuje się on z gruszkami, winogronami, śliwkami, figami, orzechami
Ja jadam go z gruszką i orzechami laskowymi (wcześniej namoczonymi na 24 h) i taka kompozycja najbardziej mi odpowiada :)
BTW - Aajonus też pisał, że sery można jadać z owocami; dodatkowo zalecał równą porcję masła, co sera, żeby zapobiec zatwardzeniom (ale on akurat ma skłonności do nich)
dlatego też zamówiłem masła z Wiżajn i będę jadł z dodatkowa porcją tłuszczu (może jeszcze oliwa od czasu do czasu), choć sam ser jest już mocno tłusty :D

Hannibal - Śro Gru 02, 2009 10:57

aromat sera z RANCZA FRONTIERA -
http://kulinarny.wordpres...ncza-frontiera/

monika s. - Czw Gru 03, 2009 07:38

bardzo zachęcający z wyglądu :-D
Hannibal - Pią Gru 11, 2009 21:01

monika s. napisał/a:
bardzo zachęcający z wyglądu :-D

ale jednak zrezygnowałem z niego, bo jakoś średnio mi się trawił; poza tym łokrutnie słony i musiałem po nim wypić z litr wody :D
ojciec ode mnie odkupił, bo mu bardzo zasmakował ;)
Zresztą to akurat nie dziwota, że trawienie serów krowich jest nie teges
oto fragment książki "Around the Roman Table" Patricka Faasa -
Cytat:
Cheese

Dairy products did not predominate but the Romans ate plenty of cheese. It was the primary way to preserve milk, and was made from the milk, and was made from the milk of all kinds of animals. Acording to Pliny, animals with two nipples - goats and sheep - made the best cheese. Milk from animals with more than four nipples, like cats and dogs, was unsuitable. Cheese was made from horse milk and donkey milk. Camel cheese was also highly valued. Milk of the hare and the deer was turned into cheese, and rabbit-milk cheese was supposed to cure diarrhoea. The cow has four nipples; its cheese was therefore inferior but popular nevertheless (caseus bubulus), partly because the cow produced great quantities of milk. Cow's-milk cheese was considered nutritious but hard to digest.

będę próbował jeszcze z owczym peccorino

monika s. - Sob Gru 12, 2009 12:22

a więc dobrze że się powstrzymałam przed zakupem, własnie czekałam na relację po dłuższym czasie :hihi: niespodobała mi się minimalna waga zakupów tj 1 kg, troche dużo jak na testowanie sera który może okazać się niejadalny :-( mięso to podstawa :-D
Hannibal - Sob Gru 12, 2009 12:33

monika s. napisał/a:
mięso to podstawa :-D

meat and fat! 8-)

Hannibal - Sob Gru 12, 2009 12:41

ale poza tym te sery są naprawdę dobrej jakości
jeśli komuś służą to "why not"
mój ojciec kupował już w wielu miejscach, nawet takie drogie, ale powiedział, że tak dobrego jak ten z Frontiery to jeszcze nie jadł; no ale te na rynku to pasteryzowane i nie wiadomo od jakich krów
z tego, co pamiętam to owcze całkiem dobrze mi się trawiły, więc ten paromiesięczny peccorino może być spoko; poza tym ma znacznie mniej soli
zobaczymy :)

monika s. - Sob Gru 12, 2009 12:50

Hannibal napisał/a:
monika s. napisał/a:
mięso to podstawa :-D

meat and fat! 8-)


tak tak :-D
odkąd jem łój mięso z nim jest u mnie podstawą,
najsmaczniejsze i dobrze sycące jedzenie

Hannibal - Sob Gru 12, 2009 12:52

monika s. napisał/a:
tak tak :-D
odkąd jem łój mięso z nim jest u mnie podstawą,
najsmaczniejsze i dobrze sycące jedzenie

tylko co na to powie Waldek, który twierdzi, że takie jedzenie nie jest dla kobiet? :-D

monika s. - Sob Gru 12, 2009 12:53

ja mam niekiedy tak że mam smak tylko na mięso z łojem i jadłabym to codziennie :hihi:
Waldek B - Sob Gru 12, 2009 13:32

Hannibal napisał/a:
monika s. napisał/a:
tak tak :-D
odkąd jem łój mięso z nim jest u mnie podstawą,
najsmaczniejsze i dobrze sycące jedzenie

tylko co na to powie Waldek, który twierdzi, że takie jedzenie nie jest dla kobiet? :-D


jak najbardziej jest

tylko to nie oznacza, że wszystkie będą wyglądać jak wyżyłowane fitneski z gazetek bez fatu w biodrach

popa sobie na eskimoski, masajki, dzikie laski

zenon - Sob Gru 12, 2009 13:58

Hannibal napisał/a:
monika s. napisał/a:
mieso to podstawa :-D

meat and fat! 8-)


a ja wlasnie sie zastanawiam, czy te mleczne u Aajonusa nie maja jakiegos glebszego uzasadnienia.

Od dluzszego czasu czytam Waldka i rozmyslam na temat typow psychofizycznych, wiedzy ajurwedyjsko-elohimowej itd.

I widze w tym jakis sens.
Co najwazniejsze zgadza mnie sie to z moja praktyka.
Jak zjem mieso z tluszczem i miodem - waga spada, jak zjem taka sama ilosc kalorii tyle ze zamiast miodu zjem do posilku B+T suszone owoce: rodzynki, daktyle, figi: calosc trawi sie przez to dluzej, ale ja paradoksalnie czyje sie lepiej, mam wiecej energii i waga stabilna na optymalnym dla mnie poziomie.

Wiec moze te sery u Aajonusa maja jednak jakies uzasadnienie?
Bo jesli ktos nie ma jakiejs wyraznej nietolerancji to moze warto zjesc czasem cos co trawi sie 5-6 godzin?

Ja zajadam te same sery co zanabyl Hannibal, bo kupilismy na spole.
Jem to razem z miesem, niewielki plaster sera do posilku miesnego. np 200g miesa, 50g sera. Tak okolo.
Bardzo mi to smakuje, nie przeszkadza mi slony smak tego blue, chociaz nastepnym razem kupie tylko dojrzewajacy zolty dzersej.
Nie mam po tym jakichs zlych objawow typu reakcja skorna czy patologiczna czynnosc umyslu ludzkiego..

zenon - Sob Gru 12, 2009 14:06

Waldek B napisał/a:
Hannibal napisał/a:
monika s. napisał/a:
tak tak :-D
odkad jem loj mieso z nim jest u mnie podstawa,
najsmaczniejsze i dobrze sycace jedzenie

tylko co na to powie Waldek, ktory twierdzi, ze takie jedzenie nie jest dla kobiet? :-D


jak najbardziej jest

tylko to nie oznacza, ze wszystkie beda wygladac jak wyzylowane fitneski z gazetek bez fatu w biodrach

popa sobie na eskimoski, masajki, dzikie laski


Jedziesz z fotami :D
Najlepiej zaloz nowy temat: "Westnowskie raszple" i wklejaj "picsy" :D

chill - Sob Gru 12, 2009 17:41

Ja ostatnio też zamawiałem ten Blue krowi i Dżersej dojrzewający.Moja żonka wcinała i jej bardziej podpasił ten dojrzewający , Blue okazał si e również za słony.
Ogólnie mnie nie ciągnie do serów , bardziej do masła jeśli już mowa o nabiale.Teraz we Wrocławiu jest taki duży jarmark świąteczny na rynku i można kupic całkiem niezłe masło krowio - owcze niepasteryzowane z Krynicy.Jem go trochę ostatnio co kilka dni czasem co dziennie.
Ale i tak lepiej się czuję bez szczypty nabiału przez dłuższy czas. Na mięchu i łoju + trochę miodu jest dla mnie najlepiej :medit:

Hannibal - Pon Gru 14, 2009 18:55

surowa konina oraz sery "as ripe as old socks" :D -
http://www.youtube.com/watch?v=VVH4oZOXODI

Hannibal - Nie Gru 20, 2009 19:39

A to jak wyglądam sytuacja surowego mleka w Wisconsin - http://www.youtube.com/watch?v=0O2pZfiBJs0
wolność jednostek do jedzenie tego, czego chcą w ogóle się nie liczy :razz:
P.S. Pod koniec pojawia się nie kto inny jak Aajonus 8-)

temperance76 - Pią Wrz 24, 2010 10:17

WiTAM sery francuskie sa bardzo smaczne i zdrowe. We Francji sery zjada sie na koniec posilku z salata.Sery nalezy wyjmowac z lodowki na godzine przed posilkiem,wtedy odzyskuja swoj smak.SMACZNEGO
Hannibal - Nie Gru 05, 2010 09:08

Cytat:
Najlepszy ser na świecie

Wizyta w Roquefort oznacza zgodę na atak ostrych woni. Oznacza też marsz przez wilgotne, oślizgłe jaskinie. Ale za to, na końcu drogi czeka nas bezcenna zdobycz – najdoskonalszy ser, jaki kiedykolwiek powstał na Ziemi.

Już w chwili, gdy wstępowałam na wąskie, prowadzące w głąb jaskini schody, na karku wylądowała mi pierwsza, lodowata kropelka.

Otaczająca mnie woń, którą najdelikatniej można by określić jako zapach bardzo zmęczonych stóp hojnie skropionych amoniakiem, zapierała dech. Tak, byłam w niebie. Właśnie postawiłam stopę w jaskiniach Roquefort, wioski w południowej Francji, ojczyźnie najsłynniejszego sera pleśniowego.

Niewykluczone, że ja i Roquefort zostaliśmy sobie przeznaczeni, zanim jeszcze pojawiłam się na świecie. Bo moja mama upodobała sobie wszystko, co francuskie. A szczególną estymą darzyła sery pleśniowe.

Kiedy więc w ubiegłym roku mignął mi w gazecie tytuł "Stany Zjednoczone zamierzają ukarać Francję, nakładając zaporowe cło na roquefort", zdjął mnie strach. Mały, trójkątny kawałek sera ma kosztować, zamiast zaporowych dwudziestu, trzykroć zaporowe 60 dolarów. Quelle horreur!

Mniejsza już, że zbankrutujemy. To dałoby się przeżyć. Ale wizja pozostania sam na sam z gumowatą goudą z Georgii wprawiła mnie z zakłopotanie. Moje marzenie o wizycie we Francji zyskało więc dodatkowy wymiar. Postanowiłam osobiście, na miejscu, zdobyć żelazną rezerwę roqueforta. Albo przynajmniej najeść się nim do syta.

Cóż prostszego: samolot, Marsylia, pięć godzin w pociągu na północny zachód. Myśl o tym, co mnie czeka, ekscytowała: tydzień z roquefortem na bagietkach i w sałatkach, z kurczęciem i kaczką, albo wyjadanym widelcem prosto z celofanu. A jeśli trafi się czekolada lub chipsy z aromatem boskiego sera? Ależ tak! Zamierzałam go jeść i jeść, aż do chwili, gdy wszystkie ubrania, jakie wzięłam, zaczną cisnąć.

Nie wiedziałam jeszcze, że podróż zaprowadzi mnie do jaskiń zarządzanych przez firmę Papillon, drugiego pod względem rangi i skali obrotów producenta boskiego sera. I że na zawsze utkwi mi w pamięci widok dobrze zbudowanego dziesięciolatka, podskakującego jak najęty z okrzykiem "Papillon!" na ustach.

Nic dziwnego: rodzice młodzieńca dokonywali właśnie transakcji zakupu bryły sera znacznie większej od głowy pierworodnego. Obserwowałam scenę z zazdrością, krążąc wokół stołu uginającego się od półmisków z próbkami roquefortu, bagietek skropionych oliwą i cennego półproduktu: świeżego, nietkniętego pleśnią owczego sera.

Magnifique – szeptałam do pozostałych zwiedzających. Potakiwali ochoczo, jeśli byli w stanie na chwilę odciąć się od obżarstwa, oderwać od kredowobiałych brył, z turkusowozielonymi jamkami i ubytkami. Sery – soczyste, tłustawe, lekko słonawe i o odurzającej woni. A do nich garść świeżych winogron, oraz lekko umazana tłuszczykiem, szklanka schłodzonego Sauternes. Zaiste, magnifique.

Na razie jednak czekała mnie wędrówka: przesiadka w Béziers, i kolejny odcinek wzdłuż rzeki Orb, między pagórkami, wioskami, murkami z szarego kamienia, karnymi rzędami cyprysów, i z odległym błękitem Masywu Centralnego w tle.

Kolejne skojarzenia, owoc matczynej frankofilii, uzupełniały wrażenia zza okna. W uszach uparcie dzwoniły mi takty piosenek Edith Piaf. A w duszy kołatały się wyrzuty sumienia: dlaczego nie przeczytałam więcej o departamencie Aveyron?

Millau, drugie co do wielkości miasto regionu i moja przystań na najbliższy tydzień, było już tylko o pół godziny drogi. Na razie jednak wszystko skryła mżawka. Gdzieś po lewej przemknęły mi zabudowania Roquefort-sur-Soulzon, jak brzmi pełna, urzędowa nazwa ojczyzny sera pleśniowego.

- To tyle? – przemknęło mi przez głowę na widok rozciągniętej wzdłuż szosy, szarej, trochę niechlujnie wyglądającej wioski. Zasnęłam na kwadrans, by po przebudzeniu zobaczyć za oknem, w pełnym słońcu, jeden z cudów współczesnej architektury.

Bo do Millau wjeżdżaliśmy z widokiem na Viaduct, przyrównywany do ważek, skrzypiec i pajęczyny most, jeden z najwyższych na świecie, biegnący nad dnem doliny rzeki Tarn, łączący dwa płaskowyże, Causse Noir i Causse Larzac.

W górze, na ciepłych prądach powietrza, unoszących się znad piaskowca, szybowali lotniarze. Czy tam, wysoko, docierał do nich zapach roquefortu? Ja wyczuwałam zaledwie słabą, amoniakalną nutkę. I czym prędzej wysiadłam, by jej nie zgubić.

Pamiętałam o renomie "mojego" sera (Rzymianie mieli go za największy przysmak, Casanova za afrodyzjak, ale co dla Giacomo nie było afrodyzjakiem?). Przypomniałam też sobie legendę dotyczącą jego powstania. Odpoczywający w grocie pasterz ruszył w pościg za nimfą, zapomniawszy skromnego posiłku, kromki chleba żytniego z serem. I, gdy po wielu godzinach wrócił, strudzony, sięgnął po przemokłe, zapleśniałe śniadanie, by przekonać się, że jest delicieux!

I przypomniałam tez sobie, że w Millau czeka na mnie wynajęty samochód. Ruszyłam krętą, asfaltową drogą w stronę jaskiń, po drodze mijając te, które powinny być prawdziwymi bohaterkami mojej opowieści.

A to wzgardzone przez bardów, kędzierzawe, przysadziste owce racy Lacaune, z mleka których wytwarzany jest ser nad sery. Przez chwilę popatrzyłyśmy sobie w oczy – one żując trawę, ja przełykając ślinę na myśl o czekającej mnie degustacji.

Droga przez dłuższą chwilę wspina się pod górę. Płaskowyż Combalou, na którym leży mój cel podróży, osunął się pod własnym ciężarem. W piaskowcowych skałach pozostały głębokie, długie na kilkaset metrów szczeliny, którymi do jaskiń trafia powietrze. W lecie po drodze stygnie, w zimie się nagrzewa. Rezultatem jest stała temperatura, wynosząca ok. 9 stopni, idealna dla rozwoju szlachetnej, błękitnej pleśni.

Wioska z bliska wygląda dużo bardziej zachęcająco, pełna pomalowanych pastelowymi kolorami domów. Między nimi prowadzą wysoko w góry szlaki piesze dla wszystkich, którzy zapragnęliby zrzucić kalorie. A jest się czym przejmować – ser ma ich w 100 gramach aż 360, a to dlatego, że składa się w trzech czwartych z tłuszczu.

Mijają mnie kolejne ciężarówki z logo największego producenta roquefortu, firmy Société – ale zapach wciąż pozostaje tylko nutką. Ale jak trafić do jego źródła?

Na odpowiedź nie czekałam długo. Dotarłam do skarbca główną ulicą wioski, Avenue de Lauras. To było tu. Oto, wejście do udostępnionych dla zwiedzających grot firmy Papillon. Już po chwili w grupie kilkunastu osób schodziliśmy do wilgotnego, wonnego, obiecującego świata.

Pierwsza ekspozycja – to po prostu kromki chleba żytniego, które porasta błękitnozielonkawa pleśń. Tak, to Penicillium roqueforti – grzyb dla mnie cenniejszy od trufli, występujący w stanie naturalnym w tych jaskiniach, choć większość szczepów rodzi się i przechodzi kontrolę w laboratoriach.

Strzęp tej grzybni (większość zwiedzających Francuzów w tym momencie przywarła nosami do szyby) dodany do surowego mleka owczego wystarczy, by na pożywce z białka i laktozy zaczęła rosnąć pleśń, wzbogacając ser o niepowtarzalny smak, kolor i aromat.

Do jaskiń i innych dojrzewalni owcze mleko trafia, gdy tylko się zsiądzie; w takiej postaci nalewane jest do form, przypominających duże salaterki, i szczepione grzybkiem.

Serowarzy solą jeszcze galaretowatą, szybko tężejącą masę, nakłuwają ją stalowymi prętami – i zostawiają na długich, drewnianych półkach, by jaskiniowy grzybek czynił swoją powinność. Owoc tej pracy widzieliśmy za szybą: setki tysięcy kręgów (zwanych tu "bochenkami"), których siedmiuset mieszkańców wioski w życiu nie zdołałoby przejeść.

Inna rzecz, że mieliby na to trochę czasu. Wprawdzie tylko niektóre, najwytrawniejsze gatunki dojrzewają okrągły rok, ale kodeksy serowarskie nakazują by, wbrew oczekiwaniom nabywców, każdy "bochenek", już po tym, jak pojawi się na nim pleśń, owinięty w folię aluminiową (zastąpiła pergamin) poleżakował w suchej i chłodnej ciemności co najmniej trzy miesiące.

Dbają o to mistrzowie cechowi, przechadzający się między półkami, odkrawający próbki, z mądrą miną rozcierający je w palcach. Są ustylizowani w tak przerysowany sposób – ucieleśnienie Francuza z kabaretu i rysunków Sempégo – że tylko czekać, jak do beretu i ufryzowanych wąsów dodadzą akordeon, nie bacząc na ciemności i wilgoć.

Ale obeszło się bez tego. Co do mnie, przez następnych kilka dni zwiedziłam jeszcze piwnice Société, sklep Gabriela Coulet i Carlesa, którego śmietankowy, ostry, słony roquefort na zawsze utkwił w moim sercu. Kiedy pociąg ruszał z peronu w Millau, pocieszało mnie tylko jedno: Waszyngton nie zamierza się spieszyć z dyscyplinowaniem rynku i importu serowego.

C’est un miracle! Błękitna pleśni – przybywaj!

http://przewodnik.onet.pl...15,artykul.html

Kangur - Nie Gru 05, 2010 10:16

Hannibal napisał/a:

Wprawdzie tylko niektóre, najwytrawniejsze gatunki dojrzewają okrągły rok, ale kodeksy serowarskie nakazują by, wbrew oczekiwaniom nabywców, każdy "bochenek", już po tym, jak pojawi się na nim pleśń, owinięty w folię aluminiową (zastąpiła pergamin) poleżakował w suchej i chłodnej ciemności co najmniej trzy miesiące.

Zwrocilem uwage na ta folie aluminiowa. W chorych na Alzheimera w mozgu wykrywane jest aluminium. Nie wiem czy to bedzie dalej takie magnifique et miracle.

Hannibal - Nie Gru 05, 2010 10:45

Kangur napisał/a:
Zwrocilem uwage na ta folie aluminiowa. W chorych na Alzheimera w mozgu wykrywane jest aluminium. Nie wiem czy to bedzie dalej takie magnifique et miracle.

Zgadza się.
Dziwi mnie co im w tym naturalnym pergaminie przeszkadzało? :-?

Kangur - Nie Gru 05, 2010 10:54

Hannibal napisał/a:
Kangur napisał/a:
Zwrocilem uwage na ta folie aluminiowa. W chorych na Alzheimera w mozgu wykrywane jest aluminium. Nie wiem czy to bedzie dalej takie magnifique et miracle.

Zgadza się.
Dziwi mnie co im w tym naturalnym pergaminie przeszkadzało? :-?

Pewnie cena folii aluminiowej jest mniejasza.

EAnna - Nie Gru 05, 2010 11:19

Ser na pleśni roquefort'skiej mozna zrobic w warunkach piwniczno/domowych.
Poniżej efekt; niestety, na krowim mleku z braku dostępności owczego


Feniks - Nie Gru 05, 2010 12:10

Jak zrobić taki serek EAnno ? :)
EAnna - Nie Gru 05, 2010 12:36

Damian napisał/a:
Jak zrobić taki serek EAnno ? :)

Cała fotorelacja jest TUTAJ

Hannibal - Nie Gru 05, 2010 13:44

Nice one :)
Ale krowie to jednak kiepski sort.
Fragment książki "Around the Roman Table" Patricka Faasa -
Cytat:
Cheese

Dairy products did not predominate but the Romans ate plenty of cheese. It was the primary way to preserve milk, and was made from the milk, and was made from the milk of all kinds of animals. Acording to Pliny, animals with two nipples - goats and sheep - made the best cheese. Milk from animals with more than four nipples, like cats and dogs, was unsuitable. Cheese was made from horse milk and donkey milk. Camel cheese was also highly valued. Milk of the hare and the deer was turned into cheese, and rabbit-milk cheese was supposed to cure diarrhoea. The cow has four nipples; its cheese was therefore inferior but popular nevertheless (caseus bubulus), partly because the cow produced great quantities of milk. Cow's-milk cheese was considered nutritious but hard to digest.

EAnna - Nie Gru 05, 2010 14:09

Hannibal napisał/a:
Ale krowie to jednak kiepski sort.

To prawda, że najlepsze sery powstają z koziego i owczego mleka. Mają o kilka procent wyższą tłustość i inny skład białek mlecznych. Wyższy % albumin i globulin w stosunku do kazeiny daje lepszą strawność.
Ale w dojrzałych serach nie występują już białka takie, jak w podstawowym surowcu. Zatem ich strawność bardziej zależy od enzymów, które na skrzep serowy działały. Zależy też od czasu ekspozycji.
Niestety, w moich rejonach mleko owcze świeże jest nie do zdobycia. Kozie jest, ale za drogie.
Włosi produkują ser z niebieską pleśnią Gorgonzola na mleku krowim. Musi to być mleko bardzo tłuste lub nawet wzbogacone śmietanką. Raz tak właśnie zrobiłam: z części mleka zebrałam śmietankę i dodałam do części przeznaczonej na ser. Wyszedł znakomity. Jednak w naszych warunkach jest to zabawa dla pasjonatów. Trzeba pilnować wilgotnosci, wietrzenia i temperatur.

Anonymous - Nie Gru 05, 2010 17:44

EAnna napisał/a:

Jednak w naszych warunkach jest to zabawa dla pasjonatów. Trzeba pilnować wilgotnosci, wietrzenia i temperatur

Sery podpuszczkowe można najtaniej kupić na podlasiu cena 14 zł za kg w okolicach Dąbrowy Białostockiej u nas ten sam kosztuje około 30zł i więcej.
(kiedyś kupiłem tam bochen ok 5 kg za 20 zł)
Miejscowi preferują świeży i taki bywa na bazarach (w Dąbrowie na bazarze okazjonalnie a pod sądem prawie codziennie) .
Trzeba będzie przy okazji kopnąć się na bazar do Sokółki dostanie się tam też ser podpuszczkowy świeży, wstawić do piwnicy z temperatuą ok 12 st wilgotność 85 % i będzie po 2 miesiącach dojrzały. Kiedyś bywał tam ser żółty dojrzały, w tym roku nie widziałem.
ps.
Namówiłem moją dostawczynie śmietany na produkcję sera podpuszczkowego, kupiłem podpuszczkę i przekazałem uwagi jakie wychwyciłem z opisów "farmerki"
piwniczkę odpowiednią mam, zobaczymy co z tego wyjdzie.

kaskada - Pią Sie 19, 2011 12:58

EAnna, super pics! Cała procedura nie wydaje się zbyt skomplikowana... Jak długo przechowujesz taki ser? Ja mam akurat dostęp do koziego mleka więc może bym się pokusiła nawet, choć chyba tylko dla rodziny, bo dla mnie sery są za ciężkie.
EAnna - Wto Sie 23, 2011 14:58

kaskada napisał/a:
Jak długo przechowujesz taki ser?

Nawet rok. Resztki wszystkich gatunków serów podpuszczkowych, również pleśniowych, suszę i ścieram na wiórki. Jest to przepyszny dodatek do wielu potraw.

rochsir - Czw Wrz 22, 2011 11:25

szczególnie potrawy zapiekane w piekarniku świetnie smakują z serem na wierzchu, mniam!
kiwi4 - Sob Wrz 24, 2011 17:27

Ja osobiście nie przepadam za serami, jedynie jak wyjeżdżam z dużej Wsi na weekend do małej Wsi, to dostaje mleko prosto od krowy , jeszcze nie kręcone, z tego mleka robię sobie ser, jest mniam mniam :)
Hannibal - Sob Lis 05, 2011 22:51

Dzisiaj na targach produktów regionalnych w Blue City kupiłem kawałek rocznego sera korycińskiego; pierwszy raz. No i powiem jedno - takiego mocnego, w smaku i zapachu, sera jeszcze nigdy nie miałem w ustach. Ten posmak zostaje na godziny :D
EAnna - Sob Lis 05, 2011 23:29

Hannibal napisał/a:
kupiłem kawałek rocznego sera korycińskiego; pierwszy raz.

Hannibal,
taki ser dosyć łatwo się robi:
niepasteryzowane mleko tradycyjnie dojone, odrobina podpuszczki, sól i ulubione zioła.
W programie kursów serowarstwa w Bukowinie Tatrzańskiej jest wyrób serów tego typu.
Z czasem nabierają ostrości.

Hannibal - Nie Lis 06, 2011 07:22

No ja wiem, że nabierają ostrości.
Tyle, że ja już nie raz jadłem innego rodzaju roczne, czy nawet dwuletnie sery (np. z Toskanii) i były o niebo delikatniejsze niż ten.
Ciekaw jestem, czy Casu Marzu jest jeszcze mocniejszy :hihi:

EAnna - Nie Lis 06, 2011 09:27

Hannibal napisał/a:
Ciekaw jestem, czy Casu Marzu jest jeszcze mocniejszy

Nigdy tego sera nie jadłam. Jest to ser owczy więc teoretycznie powinien być ostrzejszy.
Ale enzymy potrafią zrobić cuda. Może te wydzieliny większych niż bakterie form tak właśnie działają?
Kiedyś zakupiliśmy dużą tacę farmerskich serów francuskich w celach degustacyjnych. Było to przy okazji tzw. Dnia chleba w Paryżu gdy prezentowano wyłącznie wyroby rzemieślnicze i farmerskie. W tymże zestawie przeróżne sery z mleka owczego, koziego i krowiego były w proporcji 1/3. Otóż co stwierdziłam? Wszystkie te sery były dość delikatne w smaku chociaż zapach powalał :D .
Współcześni konsumenci preferują znacznie łagodniejsze smaki niż to było dawniej. Z tego też powodu sprzedaje się dużo młodsze sery pozostawiając te zupełnie dojrzałe dla koneserów lub sprzedając je w formie bardzo drogich serów przyprawowych (po starciu i podsuszeniu).
W serach zachodzą złożone procesy biologiczne, zależne od wielu parametrów. Już na wstępie decydują parametry mleka, parametry skrzepu, jego zasolenie itd. Robione wg identycznej receptury sery mogą się dość znacznie różnić.
Dlatego domowa produkcja serów jest ciekawym hobby i jej wyniki często zaskakują.

Hannibal - Nie Lis 06, 2011 18:32

EAnna napisał/a:
Hannibal napisał/a:
Ciekaw jestem, czy Casu Marzu jest jeszcze mocniejszy

Nigdy tego sera nie jadłam. Jest to ser owczy więc teoretycznie powinien być ostrzejszy.
Ale enzymy potrafią zrobić cuda. Może te wydzieliny większych niż bakterie form tak właśnie działają?

Nie zapominaj o tym, że sporo roboty w tym serze robią larwy - to ich przetrawienie sera daje efekty 8)

EAnna - Nie Lis 06, 2011 18:52

Hannibal napisał/a:
sporo roboty w tym serze robią larwy

Larwy to w moim poście: "większe niż bakterie formy" :D Nie chciałam tego pisać dosłownie ale skoro już to zrobiłeś :-x
Chętnie spróbuję tego sera, o ile będzie mnie na niego stać.

EAnna - Pią Mar 16, 2012 22:35

Kangur napisał/a:
Po ukwaszeniu podgrzalem az sie mleko 'scielo".
Przecedzilem przez sito. Na sicie pozostal bardzo smaczny twarog. Niestety bardzo sypki.

Kangur,
z sympatii do Twojej osoby zdradzę trochę szczegółów kuchni serowarskiej, może się i innym przydać.
Podgrzewałeś mleko do zbyt wysokiej temperatury i stąd kruchość twarogu.
To dosyć powszechny błąd zważywszy, że zsiadłe mleko to jednorodny skrzep, którego w zasadzie nie powinno się rozbełtywać poprzez mieszanie.
Następnym razem zastosuj następujacą technikę:
Zsiadłe mleko pokrój wstępnie na prostopadłościany o boku ok. 4x4cm, a te następnie podetnij w kostki ukośnie prowadzonym nożem.
Ułatwi to oddzielanie się serwatki i pozwoli na równomierne ogrzanie poszczególnych kostek skrzepu.
Zacznij delikatnie podgrzewać
Gdy serwatka zacznie się wydzielać przemieszaj ostrożnie (aby nie rozpylić słabego jeszcze skrzepu) aby wyrównać temperaturę. Żadnego bełtania !
Podgrzewaj do 36-38 st.C, nie więcej.
Potrzymaj w tej ciepłej serwatce skrzep jeszcze z pół godziny mieszajac od czasu do czasu.
Łyżką cedzakową wyłóż ser na durszlak wyłożony płótnem, ścierką lub pieluchą tetrową, potem zawieś do samoocieknięcia.
Gdy serwatka przestanie kapać należy tkaninę zawiązać, włożyć do zlewu i obciążyć garnkiem z wodą (prowizoryczna domowa prasa).
Tak zrobiony twaróg można kroić nożem w dowolne plasterki lub rozrobić ze śmietaną. Jest spoisty, elastyczny i delikatny "na języku".
Jeżeli serwatki nie wylejesz to możesz z niej zrobić serek ricotta.
Jest to ser z białek serwatkowych czyli albuminy i globuliny.

Proszę moderatorów o umieszczenie tego posta w odpowiednim wątku i przepraszam za wykroczenie poza temat.

Kangur - Sob Mar 17, 2012 02:51

EAnna napisał/a:

Kangur,
z sympatii do Twojej osoby zdradzę trochę szczegółów kuchni serowarskiej, może się i innym przydać.
Podgrzewałeś mleko do zbyt wysokiej temperatury i stąd kruchość twarogu.


Serdeczne dzieki za wskazowki i za sympatie. Odwdzieczam sie juz isniejaca ale wzmocniona sympatia do Pani Anny.

Kijek11 - Nie Mar 29, 2020 11:13

Lubię sery białe i pleśniowe od czasu do czasu zjeść.
karmo - Pią Sie 28, 2020 00:38

Powinniśmy jeść sery na pewno. To bogate źródło wapnia, białka. Pyszne w smaku do tego. Moim zdaniem najlepsze te od https://www.krasnystaw.eu/ . Zarówno świeże mleko jak i przetwory właśnie, sery, jogurty. Moim dzieciom właśnie te smakują najbardziej a za jakością idzie też rozsądna cena i dostępność w wielu sklepach.
Kangur - Nie Sie 30, 2020 19:42

karmo napisał/a:
Powinniśmy jeść sery na pewno. To bogate źródło wapnia, białka. Pyszne w smaku do tego. Moim zdaniem najlepsze te od https://www.krasnystaw.eu/ . Zarówno świeże mleko jak i przetwory właśnie, sery, jogurty. Moim dzieciom właśnie te smakują najbardziej a za jakością idzie też rozsądna cena i dostępność w wielu sklepach.

Jak chcesz uniknąć chorób układu krążenia, to wyeliminuj z diety picie wody z dużą zawartością wapnia oraz wszelkie produkty mleczne z wyjątkiem masła. Nie narażaj swoje dzieci i siebie na choroby. Radzi ci tego stary wapniak Kangur.

monika112 - Wto Mar 02, 2021 18:46

Dla mnie bardzo ciekawym tematem jest czy w czasie ciąży mogę spożywać normalnie sery pleśniowe bo różne głosy słyszę na ten temat. Czy są szkodliwe dla dziecka?
patka - Wto Mar 02, 2021 19:17

Dobrej jakości produkty spożywcze znajdziecie w ofercie sklepu: Swojska Piwniczka. Warto spojrzeć, tym bardziej że mają szeroki asortyment, a przy tym bardzo konkurencyjne ceny.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group