www.DobraDieta.pl
Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl

Hyde Park - Akohol %%% C2H5OH %%% =]

zenon - Pon Gru 10, 2007 22:39
Temat postu: Akohol %%% C2H5OH %%% =]
Zamiast kontynuowac off top w innym temacie proponuje przeniesc dyskusje tu.

Jakie alkohole polecacie?
Oczywiscie mowimy o rozsadnych ilosciach.

Na pewno dobre jest wino.. Ale jakie wino? Win jest mnostwo rodzai...

Rzecz jasna - nalezy pic takie, ktore najbardziej smakuje.
Ale nie zaszkodzi przedyskutowac ktore gatunki sa najlepsze.

Wodka? Moze ziolowa? Sa jakies fajne wspomagajace zdrowie wodeczki?

Zapraszam do dyskusji :)

Jaro - Pon Gru 10, 2007 23:43

Ja piję większość alkoholi, nie tykam się win dla dreszczy i przesłodzonych likierów. Preferuję jednak dobre wino i wódę. Z win upodobałem sobie Sophię, bo dobra i tania a w wódkach specjalnie nie wybrzydzam, bo wszystkie raczej podobnie wykrzywiają gębę.
Mariusz Waszak - Wto Gru 11, 2007 06:10

Preferuję czerwone wytrawne wina ze szczepu Cabernet Savignon (ew. Merlot i Shiraz); najechętniej chilijskie, australijskie, nowozelandzkie, mołdawskie lub włoskie. Nie przepadam za francuskimi (fuj!) i podejrzliwie patrzę na kalifornijskie.
Z twardszych rzeczy pijam czyste wódki (Absolut, Smirnoff, Finladię, Wyborową, a na Ukrainie Medoff). Z kolorowych toleruję burbona, dobre koniaki, whisky Balantines. Nie pijam piwska.

"Pili nasi pradziadowie
Nie byli pijacy,
Byli mężni, pracowici
Bądźmy i my tacy!"

Witold Jarmolowicz - Wto Gru 11, 2007 09:54

Zgadza się, francuskie są drogie i sprowadzają do nas
najgorszy sort, jakieś podejrzane wytwory technologii.
Czasem udaje się kupić poczciwe wina bułgarskie o całe
niebo lepsze.
W ogóle, to wygląda na to, że cały przemysł zaczyna produkować swoje podróby. Przecież niemożliwe, żeby sto procent wódki produkowali w garażach. Legalne gorzelnie też w końcu coś czasem wyprodukują, chociażby po to, żeby opłacić obowiązkowy ZUS.
A trafić obecnie na dobrą wódkę, która nie wykrzywia, taką jak dawno temu była Wyborowa, to marzenie ściętej głowy.
Niedawno jeżdżąc do małego miasteczka kupowałem Słoneczny Brzeg,
zapomniany winiaczek o całkiem niezłym smaku. Po kilku moich przyjazdach okazało się, że zaczęli sprzedawać w oryginalnych butelkach ciecz z lekka zalatującą denaturatem, która udawała winiak. Zareagowali błyskawicznie na potrzeby rynku, niestety.
To samo z kawą i kosmetykami. Kupione za granicą są o całe niebo
lepsze jakościowo, niż te same kupione tutaj.

JW

zenon - Wto Gru 11, 2007 10:50

Jesli chodzi o francuskie wina to takie oryginalne sa na prawde bardzo zacne.

Moj ojciec robi czasem interesy z francuzami. Ktoregos razu na swieta dostal paczke z zagranicy: skrzynke win z prywatnej winnicy pana z ktorym wspolpracowal.
Tamto wino bylo porzadne i bardzo smaczne. No ale to byl produkt niekomercyjny..

Nelka - Wto Gru 11, 2007 11:47

z wódek to najlepsza jest Finlandia, Maximus, Dębowa. Na reszcie nie mozna polegać. Wino lubię włoskie Chianti Sensi. Piwo lubię jak jest upał.
Nelka

Witold Jarmolowicz - Wto Gru 11, 2007 11:49

Zenon napisał:
Cytat:
Tamto wino bylo porzadne i bardzo smaczne. No ale to byl produkt niekomercyjny..


No i było przysłane bezpośrednio z zagranicy, oryginalne.
Tak samo jest ze wszystkim, z koniakiem, whisky itp.
Kupione za granicą różnią się jak niebo a ziemia.
Z tej zasady wyłamuje się tylko grappa. Musi być mocna,
inaczej nie da się pić. Słaba 40% , nawet kupiona we Włoszech, to
obrzydliwe mydliny dobre, żeby zniechęcić gości i rozpędzić imprezę.

JW

PS
Kto wyjaśni, na czym polega proporcja 1410 ?

.

zenon - Wto Gru 11, 2007 12:01

WJ napisał/a:

PS
Kto wyjasni, na czym polega proporcja 1410 ?
.

Bitwa pod Grunwaldem? :D

Witold Jarmolowicz - Wto Gru 11, 2007 12:14

Zenon napisał:
Cytat:
Bitwa pod Grunwaldem?


Też.

W każdym razie w obu przypadkach przejawiła się
nieposkromiona niechęć Polaków do najeźdzców.
JW

Hannibal - Wto Gru 11, 2007 13:35

Lubię mocno wytrawne czerwone wina - np. chilijskie, czy sycylijskie
whisky i bourbon - przepadam ;)
wódkę to średnio na jeża
piwo - raz na parę miesięcy, ale tylko niepasteryzowane i niefiltrowane

wiraha - Wto Gru 11, 2007 14:47

ja generalnie lubie wszystko co mokre... :roll:

pozd
WiRAHA

Mariusz Waszak - Wto Gru 11, 2007 16:43

1410? Bimbrownicy na polach Grunwaldu - 1 część drożdży, 4 cukru i 10 wody; to przepis na zacier.
A propos bimbru: w normalnych krajach wolno go produkować tylko Polaczkom - verboten! Domowe destylaty (hazipalinki) na Węgrzech i w Austri to istne dzieła sztuki - palce lizać! Szczegłólnie z moreli lub gruszek - mają intensywny smak owocowy, nie są słodki i mogą mieć do 70 "volt". Rewelacja! :P

wiraha - Wto Gru 11, 2007 20:09

ja na jakosc np mojej ulubionej Luksusowej czy czesto pijanej Wyborowej oraz takiej dosc przyzwoitej 1906 nie narzekam. gorzej z cenami. W Polmosie Lublin alkohol kupowany na eksport (np dla polskich placowek) - np butelka spirytusu 0,5L kosztuje 1,5$ czyli jakies 4-5zl. Z tego robi sie ok 1,2L wódki a ta u nas kosztuje 16-22zl za polowke.
Na Ukrainie przyzwoite wódki typu Nemiroff kosztuja ok 5-8zl za 0.5. Do wyboru do koloru.
To pokazuje jak to u nas jest poobkladane marzami akcyzami podatkami itd itp a przeciez i tak pare lat temu obnizyli ceny

pozd
WiRAHA

m - Wto Gru 11, 2007 20:54

wiraha napisał/a:
takiej dosc przyzwoitej 1906

A coż to jest za specyfik?

Hannibal - Wto Gru 11, 2007 21:01

najlepsze dla mnie czasy to były czasy Konesera - wódka tania jak barszcz, a przede wszystkim genialna Miodowa (piło się ją jak wodę) :]
zenon - Wto Gru 11, 2007 21:39
Temat postu: Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu
Matti napisał/a:
Mysle ze ta ankieta jest niesprawiedliwa...


Nie mysl za duzo :D

Dobra ankieta to podstawa.
A moja jest tak samo rzetelna jak co poniektore badania naukowe 8)

m - Śro Gru 12, 2007 00:19

Coś chyba nazbyt poważnie podchodzisz do tematu :)
ptaku - Śro Gru 12, 2007 01:07

siema

ja lubie whisky, bacardi , zubrowke i wino czerwone wytrawne

pozdrawiam

xxprzemek - Nie Gru 16, 2007 21:39
Temat postu: Przepis na wyleczenie grypy winem
wino wytrawne i czysta.


W ramach ciekawostki przepis naszych przodków na wyleczenie grypy

http://www.bimber.com.pl/...=article&sid=65

nordica - Pon Lut 04, 2008 21:28

polecam martinii bianco ze spritem pycha 100 mlmartini i 150 sprite.wysoka szklanka bosko...niestety strasznie kaloryczny jest taki drink.
Witold Jarmolowicz - Pon Lut 04, 2008 22:18

Tam w dyskusji się przewinęły ukraińskie wódki serii Nemirnoff.
Występują jako czyste i w kilku smakach.
Nawet tu u nas w marketach nie są drogie - 22zł.
A cóż za niezrównana jakość, na poziomie Wyborowej z lat siedemdziesiątych.
Polecam
JW

figa - Sob Lut 09, 2008 22:45

Ja też lubie ,ale mam problem -czy przed piciem jadać tłusto
czy węglowodanowo . Otóż na diecie korytkowej
alkohol nie szkodził a teraz dostaje palpitacji serca .
Oczywiście małe ilości 50g wódki ,koniaku czy troszke winka
jak najbardziej toleruje.
Piwsko lubie- niestety tylko ten napój najlepij mi gasi pragnienie.
No i jak liczyc wódke ,jak ją wpisac w tabelke ?
czystą ,koniak ? są tam weglowodany????czy tylko puste kalorie?

Witold Jarmolowicz - Nie Lut 10, 2008 13:11

Chyba gdzieś o tym pisałem, na pewno mówiłem na wykładach.
Niskowęglowodanowcy i tak mają dużo tłuszczu w pożywieniu, więc lepiej nie dokladać go do alkoholu.
Natomiast niezbędne są właśnie węglowodany, żeby wątroba mogła przetworzyć etanol na triglicerydy oraz białka, żeby mogła wytworzyć niezbędne enzymy do tego celu.
Serce się tłucze z nadmiaru tłuszczu i niedoboru białka wogóle, a przy alkoholu w szczególności. Trzeba zakąszać dobrym mięskiem z odrobiną chleba i cieniutko smarować masłem.
W tabelkę należałoby etanol wpisać jako czystą energię, która musi być zamieniona na tłuszcze, częściowo spalona i doliczona do bilansu energetycznego.
5 kcal przypada na jeden mililitr czystego spirytusu, flaszka wódki do 1000 kcal, pół dziennego zapotrzebowania.
Pisałem o tym w grudniu 2002 w miesięczniku Optymalni z Jaworzna

Puste kalorie są fatalną nazwą. Puste kalorie tuczą najbardziej.

pozdrawiam
Witold Jarmołowicz

zenon - Nie Lut 10, 2008 23:22

Cytat:
Pisalem (..) w miesieczniku Optymalni z Jaworzna

:shock:

figa - Śro Lut 13, 2008 01:08

wpisywać do czystej energii ,czyli tłuszczu???
czysta -do tłuszczu, a kolorową tłuszcze i węgle?
Z tego prosty wniosek ,ze najlepiej pić kolorowe wódki,
koniak -winko albo piwo .

Witold Jarmolowicz - Pią Lut 15, 2008 00:49

Tak, tak, Panie Zenonie, pisywałem do Jaworzna, a oni to drukowali. Do dzisiaj jeszcze ze dwa moje artykuły leżą tam u nich w szufladzie.
Swego czasu Prezes Pułkownik dziwił się obłudnie, dlaczego do nich nie piszę. A po co? Niech najpierw wydrukują to co już mają.

JW

jurek 1946 - Pią Lut 15, 2008 10:29

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Tak, tak, Panie Zenonie, pisywałem do Jaworzna, a oni to drukowali. Do dzisiaj jeszcze ze dwa moje artykuły leżą tam u nich w szufladzie.
Swego czasu Prezes Pułkownik dziwił się obłudnie, dlaczego do nich nie piszę. A po co? Niech najpierw wydrukują to co już mają.

JW



Teraz ma już Pan swoją gazetkę,i nie musi się Pan nikogo prosic o wydanie swoich artykułów.A recenzentami tego co Pan napisze jesteśmy my czytelnicy.I albo się z tym zgadzamy co Pan napisze albo mamy inne zdanie ,co nie przeszkadza nam w dalszej lekturze Optymalnika

ziutekt - Nie Gru 21, 2008 20:59

http://www.bimber.info/forum/index.php
tu jest wyjaśnione co to jest 1410 i czy z tego może być dobry bimber ?

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Nie Sty 10, 2010 13:47

Witold Jarmolowicz napisał/a:

Serce się tłucze z ... i niedoboru białka w ogóle,


nie tak do końca. Serce "leży" na żołądku i wszystko co dobre dla żołdka można przyjąć, że jest ok dla serca. Mam w leczeniu osobę z nawracajacą ciężką arytmią nadkomorową i doskonale ona "idzie" na 1-2 rodzaje białka na dobę. Powiedziałabym, że nadal stosuje dietę bogaciejbiałkową, a mimo to arytmia bezsprzecznie i znacząco ustepuje. Wczesniej przed poznaniem mnie stosowała 4 rodzaje produktów bogatobiałkowych na dobę.Okresy między napadami wydłużają się z 1 doby do 9 dób...a napad trwa 1 godzinę, a nie jak uprzednio póltorej doby... Wszystkie arytmie jak dotąd "idą" na to co leczy żołądek.

ziutekt - Nie Sty 10, 2010 17:36

Mariusz Waszak napisał :
"1410? Bimbrownicy na polach Grunwaldu - 1 część drożdży, 4 cukru i 10 wody; to przepis na zacier."
poczytaj sobie :
http://www.bimber.info/forum/index.php
to zmienisz zdanie

plej_tssz - Nie Sty 10, 2010 19:16

tylko czystą.....
od czasu do czasu nachodzą mnie smaki hehe.
:D info tylko na priv jaką pijam
Pozdrawiam

Hannibal - Nie Sty 10, 2010 19:39

Tak jak już w innym temacie napisałem - mocnych alkoholi nie pijam, poza paroma w roku spotkaniami ze znajomymi z liceum.
W ogóle mnie do alkoholu nie ciągnie, nawet do wina, czy niepasteryzowanego niefiltrowanego piwa.
Natomiast z wielką chęcią spróbowałbym porządnej jakości konopi, opium i haszyszu z fatem 8-)

zenon - Nie Sty 10, 2010 19:47

Ja od czasu do czasu czerwone wytrawne wino.

# to dobry kierunek.
Wazne tylko by byl z ekologicznego gospodarstwa.

Hannibal - Nie Sty 10, 2010 19:51

zenon napisał/a:
Wazne tylko by byl z ekologicznego gospodarstwa.

czy to w tych chorym nakazowo-rozdzielczym antywolnościowym systemie możliwe? :razz:

zenon - Nie Sty 10, 2010 20:33

Hannibal napisał/a:
zenon napisał/a:
Wazne tylko by byl z ekologicznego gospodarstwa.

czy to w tych chorym nakazowo-rozdzielczym antywolnosciowym systemie mozliwe? :razz:


No niestety, jestesmy ofiarami egalitarnej polityki mlotkowo-planktonicznej..

Generalnie jakis # z Holandii bylby wart mojego zaufania.

Ewentualnie z Maroka itp krajow.

Najgorzej to cos "made in Poland", szczegolnie ta tzw rodzima marihuana.
Prawdziwa marihuana to wybrane czesci rosliny najlepiej przekwitle kwiatostany i ewentualnie male listki. To tez oczywiscie zalezy od odmiany. No bo marihuana GMO ma w sobie tyle THC, ze na lisciach sa az biale plamy wynikajace z kumulacji tej substancji.
W kazdym badz razie u nas chodowanie rosliny po to by z niej wykorzystac tylko pewne ELITArne drobinki jest nieoplacalne, po co ryzykowac by zarobic wielokrotnie mniej niz robiac produkt gorszej jakosci?
Skoro jedna i druga opcja grozi tym samym, skoro nie ma zadnej instytucji chroniacej praw konsumenta, ktora by dozorowala proces produkcji?

Tak wiec u nas miela cala rosline, lacznie z korzeniami i ziemia z doniczki.
Poniewaz taka miazga ma mniejszy potencjal niz prawdziwa marihuana robiona wedle procedury przekazanej nam przez Elohim to nalezy to "podrasowac".

A wiec ddodaje sie rozne shity.. I ponoc feta jest tu najmniej szkodliwym dodatkiem.

Slyszalem, ze psika sie to szprejem na owady, "muchozolem".
Taki szprej do rozpylania w powietrzu ma truc owady, dla czlowieka ma byc stosunkowo niegrozny. Ponoc dziala w ten sposob, ze palac zielsko popsikane tym syfem konsument poddusza sobie neurony, przez co jego stan "ujarania" zwieksza siem.
Oczywiscie nie wiem na ile ta informacja jest prawdziwa. Czytalem o tym kiedys w prasie, ale wiadomo, jak to jest z rzetelnoscia prasy w naszym EGALITARNO mlotkowym spoleczenstwie.

Swoja droga: kolega mi opowiadal, ze samopoczucie po marihuanie hiszpanskiej jest zupelnie inne niz po tej naszej rodzimej.

Jestem ciekaw opinii Waldka na ten temat, bo on chyba jest obyty w temacie..

plej_tssz - Nie Sty 10, 2010 20:40

Hannibal napisał/a:
Natomiast z wielką chęcią spróbowałbym porządnej jakości konopi, opium i haszyszu z fatem 8-)




Będzie ciężko......
Możesz spróbować z siemieniem konopnym
Miałem kiedyś krzaczka z takich nasionek.
Było dobrze......

Pozdrawiam

_flo - Nie Sty 10, 2010 20:41

zenon napisał/a:
Najgorzej to cos "made in Poland"

Widzisz Zenon, gdyby bylo Cie stac na chociaz troche patriotyzmu, to bys dodal, ze za to mamy w Polszy bezkonkurencyjna fete, cieszaca sie renoma w calej Europie. :-]
zenon napisał/a:

Ewentualnie z Maroka itp krajow.

Zawsze mozna udac sie na wycieczke i tak jak moj znajomy mlotek australijczyk zarobic na przeprowadzeniu klocka przez granice. Potem jeszcze trzeba puscic "bonka" na przyklad w Dublinie, i cale pincet funtow w kieszeni. Swietny biznes 8-) Co tam marokanskie paly bez skrupulow...

zenon - Nie Sty 10, 2010 20:46

TZN nasiona mozna legalnie kupic.

Sa tez w karmie dla ptakow do kupienia w sklepie zoologicznym. Tyle, ze to sa odmiany z niewielka iloscia THC.

Nasiona nie zawieraja THC, dlatego nie sa zabronione. Mozna spokojnie znalezc w internecie strony gdzie idzie to kupic.
Nawet na allegro czasem sie pojawia, choc pracownicy portalu od razu wywalaja, pacyfikuja.

No chyba, ze cos sie zmienilo w polskim prawie, bo nie jestem w temacie od wielu lat... Choc nie sadze, bo takie zmiany bylyby raczej naglosnione.

Hannibal - Nie Sty 10, 2010 20:47

Przypominam, że holenderska maryśka też nie jest wolna od różnych dodatków.
Hannibal - Nie Sty 10, 2010 20:49

zenon napisał/a:
Nawet na allegro czasem sie pojawia, choc pracownicy portalu od razu wywalaja, pacyfikuja.

Do dołu z wapnem z takimi totalitarystami :shoot: :shoot:
To tak samo jak ci piep..... weterynarze, którzy nie pozwalają mi kupić mózgu jagnięcego :shoot:

zenon - Nie Sty 10, 2010 20:49

Hannibal napisał/a:
Przypominam, ze holenderska maryska tez nie jest wolna od roznych dodatkow.


Ale tam jest chyba wybor, tzn mozna kupic tanie dla planktonu i drozsze dla elity.

Ale nie jestem pewien bo nie bylem tam..

chill - Nie Sty 10, 2010 20:53

Wystarczy udac sie na wycieczkę turystyczna do Holandii ;)
M i T - Nie Sty 10, 2010 21:01

Zenek, faktycznie idzie tam znaleźć ekskluzywne kofiszopy, ale jak wychodzisz z autobusu w Amsterdamie i akurat masz dredy na głowie, to prawie pewne, że nie opędzisz się podczas całego czasu zwiedzania miasta od wszelakiego rodzaju ulicznych handlarzy, dla których sfilcowane kudły natychmiast oznaczają słabość do trawy 8-)
W kofiszopie pełno jest całego stuffu do palenia - wymyślne faje wodne o pięknych kształtach, poradniki jak hodować itp. Nazbierałem tego trochę (materiału edukacyjnego) będąc tam pod koniec lat 90-tych (2 tygodnie), a na granicy niemiecko-polskiej, przygraniczne psy zabrały mi wszystko, łącznie z porządnym haszyszem w ilości rekreacyjnej 8-) Ciekawe, czy wypalili to z długopisa ze sznurkiem na komisariacie, pajace :shoot:

W każdym razie Hannibal, po porządnym przypaleniu, pochłonałbyś pewnie dzika jak Obelix i jeszcze byś gadał, że kucharz zostawił Cie po przystawkach :-D

Tomek

_flo - Nie Sty 10, 2010 21:06

Wlasnie nie wiem Tomek od czego konkretnie to zalezy, poniewaz dawniej miewalam munchies, a odkad jestem na LC zupelnie mnie to nie trapi. Wrecz przeciwnie.
Cos czytalam, ze # blokuje cAMP, ale potem przestalo mnie to interesowac.

M i T - Nie Sty 10, 2010 21:15

A to ciekawe, bo wtedy też jadłem high-carb, piłem sporo alkoholu i jarałem papierochy. Po chmurze, jak się już rozeszła po krwi, biegłem do lodówki i jadłem co popadnie w strasznych ilościach. Organizm zachowywał się jak wyzerowany kalorycznie, więc jedynym wyjście było pochłanianie jedzenia.
Jeśli na tłuszczach rzecz ma się zupełnie inaczej, to tylko dobrze świadczy o low-carbach.

Tomek

zenon - Nie Sty 10, 2010 21:20

M i T napisał/a:

W kazdym razie Hannibal, po porzadnym przypaleniu, pochlonalbys pewnie dzika jak Obelix i jeszcze bys gadal, ze kucharz zostawil Cie po przystawkach :-D

Tomek

A mnie sie nigdy jesc po tym nie chcialo.

Slina mi tak gestniala, ze ledwo moglem cos przelknac.
Ewentialnie pilem jakis soczek.

Acha, z jedzenia to wcinalem jesli juz jakies produkty pol plynne:
takie dania dla bobasow :D i mleczko z tubce (zdrada rasy).

W ogole moje wrazenia bywaly odmienne od tego co zazwyczaj ludzie relacjonuja:
- nie lubilem palic spolecznie
- nie chcialo mi sie gadac, raczej lapalem bloka i rozmyslalem
- nie mialem wiekszej sprawnosci fizycznej. A widzenie to niekiedy ograniczalo mi sie to 9 pikseli na kazde oko.

Bardzo lubilem slucac muzyki po trawie lub #'u.
I najczesciej palilem jako samotnik, potem zapuszczalem Alice in Chains, Soundgarden, Melvins, Mudhoney - bo to byly te czasy - i od czasu do czasu robilem sobie mala przerwe na jakies marne jedzonko.
Ogolnie jadlem po to by czuc w gebie intelsywny smak, a nie po to by sie najesc, zaspokoic glod.
Bralem do geby odrobine czegos: np czekolady mlecznej i ssalem.
8)

ale to dawne czasy. Juz nawet nie pamietam ile nie palilem.

_flo - Nie Sty 10, 2010 21:21

M i T napisał/a:

Jeśli na tłuszczach rzecz ma się zupełnie inaczej, to tylko dobrze świadczy o low-carbach.

Tomek

Same plusy :D

M i T - Nie Sty 10, 2010 21:37

No Zenon, to samo u mnie: blokada na ludzi, zamknięcie w sobie i słuchanie muzyki.
Miałem też kilka napadów śmiechu, ale to się skończyło, kiedy popalałem będąc w przykrym związku. Wtedy nikt nie miał do mnie dostępu, podejrzewam, że ja również.
Najlepiej paliło się z fajki wodnej w Bieszczadach. Wtedy była w Polsce mega-powódź, namioty tonęły, a myszy grupami zaiwaniały po łąkach ze strachu przed wodą. Szkoda, że wtedy nie przyjarałem, bo na widok tych myszy i przemokniętych znajomych wylewających wodę z namiotów, miałbym głupawę stulecia :)

Tomek

xvk - Czw Sty 14, 2010 14:43

Czytam „Białą gorączkę” Jacka Hugo-Badera. Autor odbył samotną podróż łazikiem z Moskwy do Władywostoku, poznał obszary, gdzie nie zapuszczają się turyści. W książce pisze głównie o spotkanych ludziach, ich życiu, zachowaniach, mechanizmach myślenia itp.
To fragmenty o ginących, w szybkim tempie, rdzennych narodach zamieszkujących Syberię, żywiących się niskowęglowodanowo.

„Pijany Ewenk, Buriat, Mongoł, Tuwiniec, Czukcza to wyjątkowo przykry widok. Zacząć trzeba od tego, że zwala go z nóg dawka, po której Rosjanin, Polak, a nawet Niemiec spokojnie prowadzą samochód – a ten wala się po trotuarze. Ludy Azji Północnej mają bardzo słabą tolerancję na alkohol. Ale różnica jest nie tylko ilościowa. Rosjanie mówią, że oni po wódce zachowują się „nieadekwatnie”. Bardzo trafny opis. Wszystko, co robią, nie przystaje do rzeczywistości. Rozbierają się na mrozie, skaczą z mostu do zamarzniętej rzeki, siadają na ruchliwej drodze...”

fragementy rozmowy z miejscową lekarką, psychiatrą:
„Rosjanie oczywiście także strasznie piją, ale rdzenni mieszkańcy... Przerażające. To jest holokaust. Do tego ginie najmłodsza, wydawałoby się najbardziej perspektywiczna grupa ludzi, głównie mężczyźni. Giną w straszny sposób. Napił się i zastrzelił, albo powiesił, położył na torach. Mamy do czynienia z plagą samobójstw. I morderstw. Wypadł w zimie z łódki, samochód go przejechał, spalił się, zamarzł albo zwyczajnie zapił.
...rdzenne narody żyjące na Północy mają genetyczne predyspozycje do alkoholizmu. Nic na to nie można poradzić. Od tysięcy lat żyjemy na terenach, gdzie z powodu surowych warunków niewiele rośnie. Odżywiamy się mięsem, nabiałem i rybami, więc w procesie ewolucji wykształciła się u nas białkowo-tłuszczowa przemiana materii. Ty, jak wszyscy ludzie rasy indoeuropejskiej masz białkowo-węglowodanowy typ przemiany materii...
Wódka jest robiona ze zboża, kartofli albo owoców. Żeby ją przepracować, zutylizować w organizmie, potrzebny jest pewien enzym, którego w twoim organizmie jest pod dostatkiem a w moim bardzo mało...
Mój organizm nie metabolizuje alkoholu jak każdej innej trucizny, prawie z nim nie walczy, więc wódka robi co chce. Głównie w układzie nerwowym, w mózgu. Człowiek staje się bardzo agresywny, emocjonalny, ekspresyjny.
...również nasze kobiety robią się bardzo agresywne, ale przyznam, że nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje. U Rosjan tylko faceci po pijaku tłuką się po mordach. Nie wiem też, jak to się dzieje, że kobiety nie giną przy tym tak masowo jak mężczyźni, chociaż wg moich obserwacji piją jeszcze więcej od nich. Nasze kobiety także szybciej i łatwiej niż mężczyźni wpadają w alkoholizm, ale nie zabijają i rzadko decydują się na samobójstwo.
A dla mężczyzn...
To bardzo łatwa, lekka i szybka decyzja. „

m - Czw Sty 14, 2010 18:53

xvk napisał/a:
Czytam „Białą gorączkę” Jacka Hugo-Badera.

Również polecam, jeżeli ktoś się interesuje wschodem a konkretnie obszarami byłego Związku Radzieckiego. Bardzo dobra książka. Czytałem też wcześniej "W rajskiej dolinie wśród zielska" tegoż autora, również dobra, utrzymana w takim samym klimacie. Wprawdzie wydawało mi się, że niektóre reportaże powtarzają się w obu książkach, ale nie jestem teraz pewien czy tak było. Być może część z nich czytałem w Dużym Formacie w wyborczej i znałem je stamtąd.

Hannibal - Sob Lis 20, 2010 20:47

No dzisiaj Beaujolais u mnie gości :)

smak niespecjalnie wyszukany, jak na to wino przystało, no ale od święta można skosztować

M i T - Sob Lis 20, 2010 21:05

Nie wiem, pod jaki typ podpadam, ale nienawidzę alkoholu wysokoprocentowego, nie lubię wina, średnio akceptuję piwo, a likiery i nalewki do kubła.
Generalnie, można mnie ostatecznie namówić na piwo. Najgorsze zawsze u mnie będzie lepsze niż pierwszosortowa wódka, szkocka czy najstarsze wino z piwnicy Marka Kondrata.
Alkohol, trawa i papierosy (choć wszystkiego niegdyś posmakowałem w całkiem niezłych ilościach) koszmarnie kłóciły się z dobrym samopoczuciem, a spierać się z żołądkiem - lubiącym ciepłe, tłuste i mało kwaśne, to głupota była.

Tomek

Hannibal - Sob Lis 20, 2010 21:10

M i T napisał/a:
Generalnie, można mnie ostatecznie namówić na piwo.

No mi piwo już od dawna marnie podchodzi, nawet te najlepsze z minibrowaru.
Mocne alkohole bardzo rzadko.
Jedynie czerwino wino częściej.

Witold Jarmolowicz - Sob Lis 20, 2010 22:08

xvk napisał/a:
Czytam „Białą gorączkę” Jacka Hugo-Badera.
To fragmenty o ginących, w szybkim tempie, rdzennych narodach zamieszkujących Syberię, żywiących się niskowęglowodanowo.
„Pijany Ewenk, Buriat, Mongoł, Tuwiniec, Czukcza to wyjątkowo przykry widok. Zacząć trzeba od tego, że zwala go z nóg dawka, po której Rosjanin, Polak, a nawet Niemiec spokojnie prowadzą samochód – a ten wala się po trotuarze.

Niestety, żywienie niskowęglowodanowe zmniejsza odporność na alkohol, co okazało się już dawno na przykładzie Indian. Teraz okazuje się na przykładzie ludów Syberii.
Optymalni też to na sobie sprawdzili.
Moim zdaniem niskie spożycie węglowodanów zmniejsza zdolność organizmu do wytwarzania enzymów służących do metabolizowania glukozy, ale i również pokrewnego alkoholu.
Ponadto alkohol powoduje hipoglikemię, która ma fatalny wpływ na mózg, szczególnie u osób stroniących od węglowodanów po jego wypiciu, jak właśnie Indianie i ludy Syberii.
JW

Hannibal - Sob Lis 20, 2010 22:29

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Niestety, żywienie niskowęglowodanowe zmniejsza odporność na alkohol

to w sumie możliwe

Neska - Sob Lis 20, 2010 22:57

ale bym sie napila winka :-D mniam, kocham czerwone kwasiory wytrawne, do tego sery albo orzechy.
Nie cierpie wodki, koniakow, likierow, piwo ew. latem odrobinke.
No to mam smaka i nie moge nic z tym zrobic 8-)

Molka - Sob Lis 20, 2010 22:59

Ja z alkoholi lubie dobry koniaczek ale rzadko... tylko okazyjnie.
Hannibal - Nie Lis 21, 2010 08:49

JaśniePani napisał/a:
kocham czerwone kwasiory wytrawne

hehe, no to masz "rasowy" gust
bo większość kobiet jednak słodkie musi mieć
a kwasiory to w ogóle dla koneserów tylko ;)

nottymoni - Nie Lis 21, 2010 09:34

Ja tez pije tylko wino czerwone wytrawne ale w miare rzadko, bo ciezko mi poprzestac na jednym kieliszku :hihi: i zgadzam sie ze wiekszosc kobiet lubi wina slodkie lub polslodkie. Kiedy odwiedzam kolezanki czy rodzine i Pani domu czestuje mnie takim winem to po prostu musze odmowic, bo tego sie nie da wypic....
Hannibal - Nie Lis 21, 2010 09:41

nottymoni napisał/a:
Ja tez pije tylko wino czerwone wytrawne ale w miare rzadko, bo ciezko mi poprzestac na jednym kieliszku :hihi:

hehe
no ja tam z reguły wypijam do końca butelkę, bo nie ma sensu zostawiać na później ;)
ale czasem potrafię nie kupować wina wiele miesięcy, bo nie mam na przykład na niego smaku

Molka - Nie Lis 21, 2010 09:45

Hannibal napisał/a:

hehe
no ja tam z reguły wypijam do końca butelkę, bo nie ma sensu zostawiać na później ;)
ale czasem potrafię nie kupować wina wiele miesięcy, bo nie mam na przykład na niego smaku

chyba zdrowiej po lamce codziennie czy co kilka dni niz na raz calą ... :razz:

Hannibal - Nie Lis 21, 2010 09:48

Molka napisał/a:
chyba zdrowiej po lamce codziennie czy co kilka dni niz na raz calą ... :razz:

właśnie nie
zdrowiej rzadziej, a więcej (oczywiście w ramach jakiejś normy)
no na raz duszkiem się przecież nie pije - na wiele wieczornym godzin jest to z reguły rozciągnięte u mnie

Molka - Nie Lis 21, 2010 09:51

Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
chyba zdrowiej po lamce codziennie czy co kilka dni niz na raz calą ... :razz:

właśnie nie
zdrowiej rzadziej, a więcej (oczywiście w ramach jakiejś normy)
no na raz duszkiem się przecież nie pije - na wiele wieczornym godzin jest to z reguły rozciągnięte u mnie

ja jednak mysle ze mniejsza ilosc nie zaszkodzi, pobudzi krazenie, nawet obnizy cisnienie, natomiast cała butla obciaza watrobe, podnosi ciesnienie i upija... na LC nie wskazane sie upijac... 8-)

Hannibal - Nie Lis 21, 2010 09:54

Molka napisał/a:
ja jednak mysle ze mniejsza ilosc nie zaszkodzi, pobudzi krazenie, nawet obnizy cisnienie, natomiast cała butla obciaza watrobe, podnosi ciesnienie i upija...

no bo trzeba dostosować ilości do własnych możliwości :)
u mnie nie podnosi ciśnienia - obniża (sprawdzałem nie raz)
no i nie upija - w miarę ok funkcjonuje
Molka napisał/a:
na LC nie wskazane sie upijac... 8-)

Tak, Wiolu, dlatego dla Ciebie butelka wina nie jest wskazana. Ty powinnaś ograniczać się do jednej, góra dwóch lampek. :hihi:

Molka - Nie Lis 21, 2010 09:59

Hannibal napisał/a:

Molka napisał/a:
na LC nie wskazane sie upijac... 8-)

Tak, Wiolu, dlatego dla Ciebie butelka wina nie jest wskazana. Ty powinnaś ograniczać się do jednej, góra dwóch lampek. :hihi:

no i ograniczam sie , Hani jak Ty mnie dobrze znasz... :-)

Kangur - Nie Lis 21, 2010 10:46

Molka napisał/a:
Hannibal napisał/a:

Molka napisał/a:
na LC nie wskazane sie upijac... 8-)

Tak, Wiolu, dlatego dla Ciebie butelka wina nie jest wskazana. Ty powinnaś ograniczać się do jednej, góra dwóch lampek. :hihi:

no i ograniczam sie , Hani jak Ty mnie dobrze znasz... :-)

...... od wewnatrz.

RAW0+ - Nie Lis 21, 2010 10:58

Molka napisał/a:
ja jednak mysle ze mniejsza ilosc nie zaszkodzi, pobudzi krazenie, nawet obnizy cisnienie

Tobie wino czerwone bardzo służy :viva: . Możesz spoko spożywać 180-240ml 2-4 porcji dziennie :shock: :viva: Francuzi tak robią :viva:
BDW pytanie w ankiecie powyżej jest tendencyjne :-D A co z abstynentami :shock: :viva:

Molka - Nie Lis 21, 2010 11:16

RAW0+ napisał/a:
Molka napisał/a:
ja jednak mysle ze mniejsza ilosc nie zaszkodzi, pobudzi krazenie, nawet obnizy cisnienie

Tobie wino czerwone bardzo służy :viva: . Możesz spoko spożywać 180-240ml 2-4 porcji dziennie :shock: :viva: Francuzi tak robią :viva:
BDW pytanie w ankiecie powyżej jest tendencyjne :-D A co z abstynentami :shock: :viva:

no spróbuje :-D ale tylko wytrawne, słodkie mi nie podchodza zbytnio..... zobacze jak bede sie czuła... :-)

Kevo - Nie Lis 21, 2010 12:49

ja z kolei preferuję wyłącznie "specjalistykę" tak z 50%-60%. Po tłustym obiedzie lub na wieczór 20ml-40ml jak znalazł.
Piwo (szklaneczka) tylko w duże upały - najlepiej gasi pragnienie, wino sporadycznie najczęściej u kogoś lub kiedy zakupi żona.





PS. ww. sprzęt do celów destylacyjnych wody ;-)

EAnna - Nie Lis 21, 2010 18:20

JaśniePani napisał/a:
kocham czerwone kwasiory wytrawne,

Masz na myśli wina ze szczepów prymitywnych?
Naprawdę dobre są tylko niektóre roczniki.
Polecam: Sessantanni Primitivo di Manduria

Hannibal - Nie Lis 21, 2010 18:34

EAnna napisał/a:
Polecam: Sessantanni Primitivo di Manduria

Stokilkadziesiąt zeta za butelkę 8-)
A kosztowałaś kiedyś Château d'Yquem? Podobno genialne

soook - Nie Lis 21, 2010 18:48

EAnna , co masz na myśli , mówiąc - szczepy prymitywne ?
EAnna - Nie Lis 21, 2010 19:02

Hannibal napisał/a:
A kosztowałaś kiedyś Château d'Yquem?

Tak.
Ale się zdziwisz: to wino robi się z winogron przejrzałych, zaatakowanych pewnym gatunkiem pleśni i podsuszonych naturalnie. Stają się przez to bardziej słodkie (coś, w rodzaju rodzynek) i dzięki temu można wyprodukować słodkie wino bez dosładzania. Te wina są dość drogie ze względu na kosztowny proces technologiczny, małą wydajność i ograniczoną ilość odpowiedniego surowca.
Przyjaźnię się z pewnym przemysłowcem, prywatnie miłośnikiem i znawcą win. W jego piwniczce są najlepsze wina świata. Ponieważ wysoko ceni moje amatorskie sery oraz wędliny domowe, mam możliwość degustacji zupełnie wyjątkowych. Przy okazji wymieniamy się ciekawą wiedzą i miło spędzamy czas.

Hannibal - Nie Lis 21, 2010 19:45

EAnna napisał/a:
Tak.
Ale się zdziwisz: to wino robi się z winogron przejrzałych, zaatakowanych pewnym gatunkiem pleśni i podsuszonych naturalnie. Stają się przez to bardziej słodkie (coś, w rodzaju rodzynek) i dzięki temu można wyprodukować słodkie wino bez dosładzania. Te wina są dość drogie ze względu na kosztowny proces technologiczny, małą wydajność i ograniczoną ilość odpowiedniego surowca.

Acha, dzięki za info.
Widzę, że na konesera trafiłem. :)
EAnna napisał/a:
Przyjaźnię się z pewnym przemysłowcem, prywatnie miłośnikiem i znawcą win. W jego piwniczce są najlepsze wina świata. Ponieważ wysoko ceni moje amatorskie sery oraz wędliny domowe, mam możliwość degustacji zupełnie wyjątkowych. Przy okazji wymieniamy się ciekawą wiedzą i miło spędzamy czas.

Nic bardziej ELITARNEGO 8-)

EAnna - Nie Lis 21, 2010 19:57

soook napisał/a:
co masz na myśli , mówiąc - szczepy prymitywne

To, co werbalnie brzmi.
Są wytwórcy win, którzy utrzymują na plantacjach pewną ilość szczepów prymitywnych, które dają dość kwaśne wina ale cenione przez pewną grupę klientów ze względu na unikatowy bukiet.
Jednak co któryś rocznik - przy optymalnych warunkach pogodowych - daje wspaniałe wino, które osiąga wysokie ceny.

soook - Nie Lis 21, 2010 21:45

EAnna , w jakim rejonie Italii te szczepy rosną ?
EAnna - Nie Lis 21, 2010 22:07

soook napisał/a:
jakim rejonie Italii te szczepy rosną

Nie tylko we Włoszech.
Przede wszystkim Fracuzi, również Niemcy (szczególnie dotyczy to winnic z długimi tradycjami rodzinnymi) pielegnują "swoje" prymitywne szczepy.
Nie wiem za dużo na ten temat (raczej z punktu widzeni konsumenta) bo nie zwiedzałam tych winnic. Moja wiedza jest "z drugiej ręki".
Firma Dom Wina organizuje wyjazdy do ciekawych winnic Europy dla swoich najlepszych klientów.

EAnna - Nie Lis 21, 2010 22:10

P.S. Takie specjalne wina, dla koneserów - często butelkowane są w mniejsze, smukłe butelki z opisem szczepu.
soook - Nie Lis 21, 2010 22:28

Rozumiem . Dlaczego wina leżakują ?

:->

soook - Pon Lis 22, 2010 19:10

Tak trochę o winach . Od pewnego czasu , wszystkie (?) wina sprzedawane na terenie
Polski , zawierają siarczyny . Psuje to bukiet , jak i wartości odżywcze trunku .Tak zwane
szumnie i dystyngowanie , leżakowanie win , liczone latami nie wpływa na jakość trunku .
Przechowywana w piwnicach o odpowiednich parametrach klimatu , butelka leży . W pozycji
poziomej . Butelka , wino i korek . Etykieta , osłonka etc. umieszczana jest przed zbytem
partii butelek . Dobrą winnicę, laik może poznać po korku . Korki syntetyczne poza tematem
win . Musujące , sekt to inny temat . Po zdjęciu osłonki , korek naznaczony starzyzną
pleśni świadczy o niezłej jakości winiarza . Co do cen w Polsce . Muller Thurgau ,
u właściciela , dając swoją butelkę na wymianę można nabyć za ok . 1euro za litr .
U winiarzy można negocjować ceny . I jest jeszcze wino bez chemii . Jak bóg przykazał .
Win słodkich w popularnym rozumieniu , nie ma . Na rynek polski , są polepszane cukrem .
Popularnie mówiąc , wino to wytrawne i półwytrawne . Oczywiście to mówię w uproszczeniu . Bez komplikowania .

soook - Pon Lis 22, 2010 19:26

Polscy konsumenci win , są traktowani szyderczo . Nie wyrobione kubki smakowe ,
braki tej edukacji ... i taki , majętny byznes vip , nabywa butelkę wina za dwie stówy
dumny jest i szpan do maluczkich . A piją pośledni sort . :-D

Hannibal - Pon Lis 22, 2010 19:38

soook napisał/a:
Od pewnego czasu , wszystkie (?) wina sprzedawane na terenie
Polski , zawierają siarczyny .

Nie tylko na terenie Polski, bo na całym świecie i nie od niedawna, lecz od dawna tak jest.
Wino domowej roboty jest bez siarczyn.

soook - Pon Lis 22, 2010 19:44

Nie wiem ,czy na całym świecie . Nie sprawdzałem :-> A i teraz można nabyć bez
siarczynów . Jak się wie , gdzie i jak .

Hannibal - Pon Lis 22, 2010 19:45

soook napisał/a:
A i teraz można nabyć bez
siarczynów . Jak się wie , gdzie i jak .

No ja wiem - od mojego sąsiada na posiadłości - robi wino ekstra klasa 8-)

Nowy24 - Pon Lis 22, 2010 19:47

Z tymi siarczanami nie do końca tak jest...One były od zawsze w winie ale teraz Unia Europejska nakazała o tym informować! Więc wina które sprzedawane są w Uni mają na etykiecie tę informację. Zapytam znajomego który ma winnice jak to jest z domowym winem, albo na małą skalę...!
soook - Pon Lis 22, 2010 19:49

Jak mówisz że extra , to extra . Mówiłem o winach z zachodniej europy .
A niezłe robią w byłych sojuza respublikach .

soook - Pon Lis 22, 2010 19:53

Nie były zawsze ... winiarze są zoobligowani związkami .
Nie mówią wszystkiego .

Hannibal - Pon Lis 22, 2010 19:57

soook napisał/a:
Mówiłem o winach z zachodniej europy .

A wiesz, różnie z nimi bywa.
Moi rodzice jak byli w zeszłym roku na Sycylii to kupili gdzieś w górach takie ekologiczne wino.
Dla mnie kupili. No i takiego ciężkiego to ja chyba nigdy nie piłem. No masakra. Nawet jak było bez siarczyn to ja jednak za takie dziękuję. :D
soook napisał/a:
A niezłe robią w byłych sojuza respublikach .

Gruzji na przykład?

soook - Pon Lis 22, 2010 20:00

Parę lat temu , pewne wino naznaczone zostało srebrnym medalem . Graniczna nagroda .
Pomiędzy Francją i Niemcami . Ciągniki które pielęgnowały te winorośle , paliwo
eco , specjalne katalizatory , kompost . Przy zbiorze ręcznym gron , wysoki reżim .

soook - Pon Lis 22, 2010 20:03

Nie chcę się wypowiadać o winach , Italii ....
Hannibal - Pon Lis 22, 2010 20:10

soook napisał/a:
Nie chcę się wypowiadać o winach , Italii ....

Sycylia to inna Italia, inny świat tam jest :D

soook - Pon Lis 22, 2010 20:13

Gruzja ,Mołdowa ....musujące jest dobre . I cena przystępna w Polsce .
I bratanki Węgry , Tokaja porządnie robią . Rozlewnie psują .
Mieszają , mała higiena dla wina . Żądza zysku .

soook - Pon Lis 22, 2010 20:18

Nie przeczę , zapewne i na Sycylii i Italii ,są mikroklimaty i fachowcy od super
win . Wino to jest , mikroklimat , rok , szczepy , dusza winiarza , i tajniki rodzinne .

soook - Pon Lis 22, 2010 21:26

Z tymi winami , wysokiej wartości aromatu i atrakcji smakowej .
Sekatorek ( nożyczki ) do ścinania grona , smarowany jest olejem mineralnym .
W czasie zbioru , pracownicy konsumują arcy smaczne grona. Grona z których
zjedzona została porcja , nie powinny znaleźć się w kadzi . Musi być skonsumowane
w całości . Ścinając bez rękawic ochronnych , dłonie nie mogą być perfumowane ,
kremowane , ... Palenie tytoniu , konsumowanie podczas ścinania . Stop .

soook - Pon Lis 22, 2010 23:29

Wino Czerwone , jest to zdrowie . :-)
Neska - Wto Lis 23, 2010 00:18

ja zwiedzilam pare winnic na poludniu Francji, ale na winach si enie znam. jestem w stanie tylko stwierdzic czy mi smakuje czy nie :-) cena bez znaczenia, niejednokrotnie tansze wina za 30zl sa lepsze niz te drozsze, np dawna Sofia byla kiedys extra winem, ktore nawet moi przyjaciele z Francji chwalili.
Adam319 - Wto Lis 23, 2010 03:43

Jeszcze kiedyś miałem ambicję uszlachetniać własne wino przez skraplanie i sączenie przez własnego wyrobu drobno zmielony węgiel drzewny, sączenie bardzo wolne typu 10 kropel na minutę. Ostatnio jednak polubiłem temperaturę w domu poniżej tego co drożdże lubią, a budowanie dla dymiona (gąsiora) ogrzewanej elektrycznie klatki ze styropianu z termostatem uznałem za lekką przesadę zachodu nad zachciankami.

Sklepowy alkohol to nie to samo, nawet najdroższe whisky jakie gościnnie piłem chętnie bym najpierw skroplił i przekapał przez węgiel drzewny.

Więc generalnie, gościnnie karbidówę (wódki dostępne w sklepach) staram się z grzeczności posmakować, pochwalić i unikać zasłaniając się samochodem. Co do wina to kiedyś Egri bikavér zdarzało mi się kupić bo pasowało do sera, ostatnio jednak jakoś do sera mnie nie ciągnie, a wszystkie inne wina są za słodkie.

Piwo się zdarzy, ale to zawsze z pełną świadomością, że to w temacie sponiewierania się (hartowania przeciwchemicznego), tak jak np. ketchup.

No dobra, tak raz do roku warto zresetować metabolizm do czego trzeba jakieś 4g C2H5OH na kg nmc, ale to naprawdę raz do roku, albo i rzadziej.
:-)

Kevo - Wto Lis 23, 2010 08:40

Adam319 napisał/a:
No dobra, tak raz do roku warto zresetować metabolizm do czego trzeba jakieś 4g C2H5OH na kg nmc, ale to naprawdę raz do roku, albo i rzadziej.

chyba trochę przesadziłeś z ilością alkoholu do tego resetu. :-)
Miałeś na myśli 4g czystego etanolu (97%) czy też 4g rozcieńczonego (40%) ?

Adama319 napisał/a:
nawet najdroższe whisky jakie gościnnie piłem chętnie bym najpierw skroplił i przekapał przez węgiel drzewny.

whisky, tequila itp to nic innego jak bimber, czyli oryginalny destylat zacieru z różnych produktów (zboże, sok agawy). Jak dla mnie nie ma nic lepszego.
Natomiast "zwykłe" wódki to mieszanka spirytusu (w warunkach polskich wytwarzany z ziemniaków) z wodą i dodatkami smakowo-zapachowymi. Czyli jakby powiedział Hannibal - zwykły marketowy shit.

soook - Wto Lis 23, 2010 09:04

Kevo , nieźle . Edelstahl . Dwa razy destylacja . Z mocnych napoi osobiście
numer jeden to , Passover Slivovitz Plum Brandy . Tak 84 % .

Hannibal - Wto Lis 23, 2010 09:56

Kevo napisał/a:
Natomiast "zwykłe" wódki to mieszanka spirytusu (w warunkach polskich wytwarzany z ziemniaków) z wodą i dodatkami smakowo-zapachowymi. Czyli jakby powiedział Hannibal - zwykły marketowy shit.

Nom :D
Przed wojną Żydzi robili świetny bimber z cukru - podobno sam cymes 8-)

Kevo - Wto Lis 23, 2010 09:58

Akurat ja osobiście nie przepadam za destylowanymi winami (brandy). Wbrew pozorom zawsze jest jakiś dziwny posmak. Chociaż podwójna destylacja mogłaby rzeczywiście załatwić "problem". Ale z drugiej strony dobry sprzęt (pot-still z elemematami kolumny rektyfikacyjnej) też powinien załatwić ten problem.
Tutaj masz więcej: http://www.bimber.info/forum/index.php

Ale ten Passover Slivovitz Plum Brandy może być wyjątkiem - nie wiem, nie piłem. Jak będzie okazja na pewno się skuszę, już wiem czego szukać :-)
Przykładem skopanej destylacji win może być chociażby chorwacka rakija. Jak dla mnie, to porażka

Kevo - Wto Lis 23, 2010 10:00

Cytat:
Przed wojną Żydzi robili świetny bimber z cukru - podobno sam cymes

i nie ma nic lepszego, tylko do tego jeszcze jakieś dobre drożdże gorzelnicze (byle nie piekarskie) i jazda.
Ewentualnie czymś zaprawić - według gustu.

soook - Wto Lis 23, 2010 10:09

Na foto , to niezły sprzęt . W ogrodzie . Kevo . Po degustacji , slivovitz panowie i panie
szok . Co do jakości . Jeszcze o winach .
Piękny wypoczynek , wchodzimy do piwnicy . Beczki , beczki ... z której dzisiaj ?
Młotek gumowy , zabijamy kran , dzban pełen wina . Atmosfera degustatorni
(probirnia ) . Parę minut aromatu . Rozmowy ..i dzban pusty .

Kevo - Wto Lis 23, 2010 10:25

Cytat:
Na foto , to niezły sprzęt . W ogrodzie . Kevo . Po degustacji , slivovitz panowie i panie

:-D

soook - Wto Lis 23, 2010 10:34

Dobra woda , dobry cukier , dobre drożdże . Goździki . Fachman i pierwyj sort .
Tak trzymać :-D

Neska - Wto Lis 23, 2010 12:33

no Kevo niezla pracownia :-D

ja kiedys na studiach bylam na obozie naukowym i na te 2 tygodnie badan chlopaki wzieli 80 litrow czystego spirytusu, ktory mieszali wprost z woda z kranu, obrzydlistwo, pewnie to nawet nie zdarzylo sie przegryzc, potem to tak pili albo z napojem Orange czy czyms :-D :x

soook - Wto Lis 23, 2010 13:06

JaśniePani , Sofija jest teraz dostępna . Zgadza się , można za mała sumę złotych ,
nabyć wino znośne . Nawet dodać zero na końcu ceny , wina te mogą być jednakie .
:-)

Hannibal - Wto Lis 23, 2010 13:19

soook napisał/a:
Nawet dodać zero na końcu ceny , wina te mogą być jednakie . :-)

I nawet te z dodatkowym zerem może być gorsze w smaku niż te bez zera ;)
Marek Konrad dobrze to ujął - dobre wino to takie, które nam smakuje. I to jest cała tajemnica :)

soook - Wto Lis 23, 2010 13:23

Tak , o tym mówię . Cena jest dla i do nie znających . Jest wino musujące zza
wschodniej granicy Polski . Mała cena , a bije znane sekt'y .
:-D

Maad - Wto Lis 23, 2010 13:30

Z siarczynami w winie sprawa jest prosta - to najtańsza i najprostsza metoda zabicia drożdży. A drożdże trzeba w jakimś momencie zabić, żeby butelki nie eksplodowały.
Można je otruć (siarkowanie) lub ugotować (pasteryzacja) lub być może, ale to tylko moje domysły, odfiltrować, a raczej odmikrofiltrować, tak jak to się czasem robi z piwem i mlekiem.

Adam319 - Wto Lis 23, 2010 13:40

Kevo napisał/a:
chyba trochę przesadziłeś z ilością alkoholu do tego resetu.
Miałeś na myśli 4g czystego etanolu (97%) czy też 4g rozcieńczonego (40%) ?


Taki przeliczeniowy 100% :-)
0.75l 40% / łeb jeszcze nie resetuje pamięci operacyjnej.

Żeby nie było to pamiętam reset w 1999, 2002, 2006, 2010.
:-)

soook - Wto Lis 23, 2010 13:41

Nie , nie Maad . Wino , po pewnym czasie fermentacji , nie ma drożdży .
Coś takiego nie ma prawa . Nie. :-) google tego nie powiedzą .
Są wina , butelka jeden litr , zbiór 1947rok. Butelka umyta czystą , zimną wodą .
Prasa ręczna , korkowanie ręczne. Wlane wino z kranika . I nic nie eksploduje .
Do 2010 r .

soook - Wto Lis 23, 2010 13:51

W rodzinach winiarzy , dzieciak ma bardzo dużą wiedzę o winie . A jak ma pasję.
Dzieci są przyuczane od uprawy na polu , do degustacji . Parę lat "nauki ", i
tęga wiedza . Teoria i praktyka . Piękna to jest pasja .

:-) i profesja .

Hannibal - Wto Lis 23, 2010 14:00

soook napisał/a:
W rodzinach winiarzy , dzieciak ma bardzo dużą wiedzę o winie .

No
Od najmłodszych lat winko za winkiem ;)
Oczywiście wszystko elegancko, kulturalnie, żeby nie było

Kevo - Wto Lis 23, 2010 14:03

Adam319 napisał/a:
0.75l 40% / łeb jeszcze nie resetuje pamięci operacyjnej.

Żeby nie było to pamiętam reset w 1999, 2002, 2006, 2010.

to piękne określenie: "reset pamięci operacyjnej" :-) . Po polsku brzmi: "urżnąć się jak świnia".

soook - Wto Lis 23, 2010 14:04

A , paroletnia dziewczynka , chłopiec zasuwa w rejach . Ścina , nosi , pracuje .
W czasie pauzy , odrobinę wina z wodą też popije. Reya , to są te rzędy winnej rośli .
Drewniane kołki , druty nierdzewne , i rośliny . Są rzędy winnej rośli , gdzie ścinanie
ręczne trwa kilka godzin . Bez przerwy .

soook - Wto Lis 23, 2010 14:10

No tak , Hannibal . Gospodarz i Gospodyni , winiarni całej nie piją .
W czasie zbiorów i innych prac z winem związanych .
W zimowe wieczory , czemu nie . :-)

soook - Wto Lis 23, 2010 14:15

Winem chyba się nie zresetuje . Wino rozwesela i usypia . Szczególnie młode wino .
I oczyszcza człowieka . Z toksyn i kłopotów .
:-D

Hannibal - Wto Lis 23, 2010 14:18

soook napisał/a:
Winem chyba się nie zresetuje . :-D

Taaaa, nie? :D
Ja mam za sobą już wiele resetów samym winem. Stare dzieje oczywiście :D

soook - Wto Lis 23, 2010 14:29

Ta obiegowa opinia , o resetowaniu w Polsce nie jest prawdziwa . Resetują się i
w innych krajach . Adam319 , prawa autorskie za - alkoholreset. :-D

Neska - Wto Lis 23, 2010 17:29

soook napisał/a:
JaśniePani , Sofija jest teraz dostępna . Zgadza się , można za mała sumę złotych ,
nabyć wino znośne . Nawet dodać zero na końcu ceny , wina te mogą być jednakie .
:-)


tak, ale podobno to juz nie ta sama Sofja co kiedys. Pytalam znawce.

Hannibal - Wto Lis 23, 2010 17:34

To tak jak z tym Egri Bikaverem - ten z markietów nijak nie przypomina tego oryginalnego, co na Węgrzech można dostać.
soook - Wto Lis 23, 2010 18:09

Nie są mi znane w stopniu dostatecznym , wina węgierskie i bułgarskie .
Moja edukacja "winna", że tak powiem . od klasy zerowej i dalej wzwyż
opiera się na Weingut Rheinhessen . Winiarnie reńskie . Cykl tworzenia
win jest jednakowy . Drobne niuanse regionalne . By się wypowiedzieć ,
należy znać winnicę , Gospodarza i mówiąc prosto . Posmakować , wypić
ze szkła . Sommelier .

sylwiazłodzi - Wto Lis 23, 2010 20:27

Hannibal napisał/a:
To tak jak z tym Egri Bikaverem - ten z markietów nijak nie przypomina tego oryginalnego, co na Węgrzech można dostać.


jak mięliśmy biuro na Węgrzech to kierowca mi przywiózł wino węgierskie oryginalne. Nie było drogie bo kosztowało 40 zł . Butelka mi się podobała z fantazyjną etykietą przypominającą metal, smak jak dla mnie też ok, ale nie pije się dla butelki. Niestety nie zapamiętałam nazwy. Mam wrażenie,że tam się pewnych sztuczności nie dodaje do wina bo dużo go się sprzedaje i ludzie bardziej znają się na jego smaku. Relatywnie dla Węgrów to wino, które mi kupili nawet droższe można dostać po prostu w sklepie. Nie wiem może to można przyrównać do naszej wódki. Co sklep to wódka stoi przynajmniej koło mnie na jednym skrzyżowaniu 2 sklepy z alkoholem , i jeszcze piwa regionalne. !!!!

Kadarka węgierska nawet kupowana u nas inaczej smakuje ale koleżanka mi zwracała uwagę,że musi być napis made in Hungary. Przelewane u nas to nie to samo
albo bułgarskie. No bo oczywiście ja rzadko trafiam do sklepów z winami ,ięc mówimy o jakiś dużych stoiskach w supermarketach. :)

soook - Wto Lis 23, 2010 21:33

Wino to , o którym nadmieniałem ,w ascetyczną butelką było odziane .
Przeźroczyste szkło . Osłonka , i jedna etykieta . Projekt plastyka .
Jakość papieru znakomita . Stylizowany na alt papier . Biel ,skromne
czarne liternictwo . Ornamenty, lekka zieleń . Litr .

Srebrne wyróżnienie .

Anonymous - Wto Lis 23, 2010 21:42

Hannibal napisał/a:
To tak jak z tym Egri Bikaverem - ten z markietów nijak nie przypomina tego oryginalnego, co na Węgrzech można dostać.

Ciekawy jestem ile alkoholu metylowego i podobnych trucizn
znajduje sie w takich "markietowych" stoiskach? :razz:

Zastanawiam sie czy produkowane w specyficzny sposób nalewki
nie sa zdrowsze i smaczniejsze? 8-)

Oczywiscie aspekt zdrowia na pierwszym miejscu, nawet kosztem tzw. bukietu.
.

limetka - Wto Lis 23, 2010 22:08

Jak dla mnie to najlepsze to są domowe nalewki, lubię też z wieczora wypić wytrawne wino, od większego dzwonu ;) kombinuję z drinkami na bazie białego rumu lub whisky
Hannibal - Wto Lis 23, 2010 22:14

limetka napisał/a:
Jak dla mnie to najlepsze to są domowe nalewki

z owoców dzikiej róży, aronii, pigwy, jarzębiny, czarnego bzu - super :)

limetka - Wto Lis 23, 2010 22:17

Hannibal napisał/a:
limetka napisał/a:
Jak dla mnie to najlepsze to są domowe nalewki

z owoców dzikiej róży, aronii, pigwy, jarzębiny, czarnego bzu - super :)

I jeszcze z malin - na przeziębienie, albo z tarniny - koniecznie z przemrożonych owoców

Hannibal - Wto Lis 23, 2010 22:33

limetka napisał/a:
I jeszcze z malin - na przeziębienie, albo z tarniny - koniecznie z przemrożonych owoców

no z dzikich malin najlepiej
a tarnina niemrożona będzie po prostu cierpka
przemrożona już nie

Adam319 - Śro Lis 24, 2010 06:44

Kevo napisał/a:
Po polsku brzmi: "urżnąć się jak świnia".


To mi się kojarzy raczej z wymiotowaniem, zataczaniem, potrącaniem naczyń.
Reset jest bardziej subtelny, zamiast filmu zostają zdjęcia z tych ważniejszych momentów, mam takie jedno na przykład jak dumny za pierwszym podejściem otworzyłem nieoświetlony zamek drzwi wejściowych, z którym nawet na trzeźwo mam kłopoty, bo się nieco zacina, no i klucze były w domu, a dom zamknięty od środka, ubranie ładnie poukładane bez śladów zetknięcia z czymkolwiek. :-)

Ciężko było zebrać relację jak się potoczyła impreza, jedyny pewnik to ile flaszek było opróżnionych, relacje kto o której wyszedł były niespójne, gospodarz podobno zamortyzował oparcie czoła na stole sałatką i tak został.

Takie czary mary to możliwe tylko w zaufanych okolicach podmiejskich, gdzie każdy obcy jest momentalnie identyfikowany przez głośne szczekanie, a odprowadzany czujnym wzrokiem tych sąsiadek co pojawiają się wtedy w oknach.
:-)

soook - Śro Lis 24, 2010 09:44

Sympatyczne i w temacie wina

http://www.youtube.com/watch?v=Bj6nhpC5Qbo



.

Paweł-poprostu - Śro Lis 24, 2010 18:11

Wina wytrawne, pułsłodkie także ale mniej chętnie.
Wódka tak okazyjnie w dobrym towarzystwie, nie lubię żołądkowej gorzkiej (czystej) i krakowskiej.
Lubie likier jajeczny i kokosowy.
Jeśli chodzi o własną prodkcję to najleprze z dzikiej ruży (owoców), jej płatków i czerwonej porzeczki.
piwa:
Okocim mocne i Dębowe mocne - ale te drugi się zepsóło. Ze słabych tylko piasta lubię.
Polecam spirytus karmelowy którego z butelki pociągnełem 300 mililitrów (na 6 kolejek) na dniach Polkowic. Ani nie żygałem ani nie urwał mi się film (na koncercie) no może z wyjątkiem akcji z dziewczynami.
Gonił mnie tłum dziewczyn i prawie mnie jakiś koleś pobił, bo mu po nodzę skakałem!
Rano także kaca nie było - jak zwykle, tak samo nigdy nie miałem zakwasów.
Żygam tylko jak zmieszam wino z piwem, a jak już prawie trzeźwy wracam do domu i się wys... to mnie drugi raz łapie tak że potrójnie widzę.
Kiedyś mieliśmy grila u babci kolegi (dziadkowie wyjechali).
Kolega powiedział że w barku są ciastka i żebym przyniósł. Otworzyłem barek, lecz pierwsze po co sięgnąłem to nie były ciastaka lecz sok w dużej butelce. Pomyślałem sobie że się przyda więc chwyciłem. Także pomyślałem: zaras wypiją więc napije się na zapas. Otworzyłem i przechylając butelkę jak się da pociągnełm dwa wielkie łyki. Trzeciego już bym spewnością nie wchłonoł gdyż poczułem niesamowite palenie w okolicy migdałów i klatki piersiowej. Okazało się, że była to nalewka spirytysowa o nieludzkiej mocy, istne paliwo rakietowe!
Takaż nauczka mnie spodkała, że cały przełyk bolał do wieczora....
Jakiś czas puźniej piliśmy znowu tam lecz tym razem "świetne" drinki kolegi z tabasko.
Przełknełem jeden łyk i do dzisiaj mam obrzydzenie.
Teraz tylko popijam własne winka i niezamienił bym je na żedne inne trunki. :-]

Hannibal - Czw Gru 09, 2010 08:28

Daniel Vitalis o "wild fermented hard cider"
http://www.danielvitalis....ted-hard-cider/

soook - Czw Gru 09, 2010 21:00

http://www.youtube.com/watch?v=va4wIjkWoJ0

Fragment z kombajnem do zbioru winnego grona

.

Hannibal - Pią Sty 07, 2011 08:00

Politycy lubią %%% :D
http://tygodnik.onet.pl/30,0,57577,1,artykul.html

Hannibal - Pon Lut 28, 2011 06:51

Niezły post sabertootha z forum rawpaleo na temat jego babci -
Cytat:
I know alcoholics who can live off of beer as a primary food source and live relatively healthy up into their elderly years. My grandmother is 72 and she can drink an 18 pack a day with maybe a peanut butter sandwich for lunch and be just fine. I swear she is a freak of nature. Her grandparents where bootleggers and everyone on her side of the family has an ungodly tolerance to alcohol. At the fourth of July she drank about 30 beers within a 12 hour period of time and was wide awake smoking a cigarette, watching the sunrise with me barely slurring a word. There are somethings that cant be explained. She never drinks water and if she is out of beer she will drink vodka chased down with Diet Pepsi.

:D

easy russian - Pon Lut 28, 2011 09:24

:) a czemu w ankiecie nie ma innej opcji ? -

....... mam dobrze przećwiczony temat czerwonego wytrawnego ( nawet się kiedyś chciałem zająć sprowadzaniem - były możliwości piwnica itp )_ . Piwa w życiu wypiłem niewiele - jakoś nie toleruję ( na pewno nie tego gorzkiego a już to co współcześnie nie ma z piwem nic wspólnego )- bywało,że przy ognisku z kumplami wypiliśmy jakiś transporter starego Wareckiego czy też miejscowe - całkiem ciekawe bywało, bo rozrzut jakościowy w zależności od dnia tygodnia i plam na słońcu- z miejscowego browaru niepasteryzowane.

dziś nie dotykam alkoholu w ogóle ( chyba ze 2 lata temu z kimś tam popijałem przy ognisku latem) - obudził się jakiś wstręt i niechęć . Mam na co dzień taki stabilny "wyż" ,że nawet drobina alkoholu odczuwana jest jako obniżenie nastroju .

Hannibal - Pon Lut 28, 2011 09:34

easy russian napisał/a:
Mam na co dzień taki stabilny "wyż" ,że nawet drobina alkoholu odczuwana jest jako obniżenie nastroju .

A konopie, haszysz? 8-)

easy russian - Pon Lut 28, 2011 10:18

Hannibal napisał/a:
easy russian napisał/a:
Mam na co dzień taki stabilny "wyż" ,że nawet drobina alkoholu odczuwana jest jako obniżenie nastroju .

A konopie, haszysz? 8-)


ee.. nie . kiedyś coś zapaliłem z pewną panną ale nie podobał mi się ten stan. nadto każde takie sztuczne "wybicie" niesie nieuchronny dołek , który trzeba potem przeżyć . Do tego jakieś sensacje na poziomie ciała. kiedyś zabrałem kilku znajomych do Holandii. Ja jechałem po lek dla ojca - oni się zabrali w swoich sprawach pomagając w kosztach benzyny . To co miałem możność obserwować wystarczyło.

Są dużo lepsze i tańsze pod każdym względem sposoby na dobry nastrój - do tego stabilny . Spokojne życie z dala od cywilizacyjnej głupawki.

soook napisał/a:
Winem chyba się nie zresetuje . Wino rozwesela i usypia . Szczególnie młode wino .
I oczyszcza człowieka . Z toksyn i kłopotów .
:-D
da się , da się . z tym,że te resety są pozorne . Problemy wracają czasem po długim czasie z tą róznicą ,że bywają wtedy lawiną . Tak mówi moja praktyka . Taki sztuczny reset to zmiecenie pod dywan.
Hannibal - Pon Lut 28, 2011 10:36

easy russian napisał/a:
nadto każde takie sztuczne "wybicie" niesie nieuchronny dołek , który trzeba potem przeżyć . Do tego jakieś sensacje na poziomie ciała. kiedyś zabrałem kilku znajomych do Holandii. Ja jechałem po lek dla ojca - oni się zabrali w swoich sprawach pomagając w kosztach benzyny . To co miałem możność obserwować wystarczyło.

Są dużo lepsze i tańsze pod każdym względem sposoby na dobry nastrój - do tego stabilny . Spokojne życie z dala od cywilizacyjnej głupawki.

Akurat konopie są mega naturalne, prozdrowotne.
Zapraszam do tego tematu - http://www.dobradieta.pl/...pic.php?t=16269 :)

easy russian - Pon Lut 28, 2011 10:51

;) arszenik też jest naturalny .

Ja w 1998 roku kopiowałem od w/w znajomych jakąś książeczkę na temat zalet konopi. Nazwisko autora przewija się gdzieniegdzie (polak) .

Mam dziś swoje zdanie na ten temat . Wszelkie te środki (choćby tytoń - według wschodniej medycyny silnie rozgrzewa meridiany żołądka , w każdym razie daje kopa układowi trawiennemu ) są silnie działającymi na wielu pułapach środkami .

Wszystko zależy co się chce osiągnąć . Człowiek czasem aby przeżyć zimę do której źle się przygotował musi spalić deski z podłogi aby w ogóle przeżyć . Wiosną roztropnie byłoby zadbać o zgromadzenie opału na następną a podłogę trzeba sporym wysiłkiem odbudować . To jedno z moich porównań dot. używek . To takie "palenie w piecu banknotami " - nierozsądne zupełnie zajęcie - lepiej kupić węgla .

barb - Pon Lut 28, 2011 11:39

po konopiach miałem zawsze silną chęć tworzenia czegoś i nie dziwie że wielu artystów pali liście, one pobudzają te sfery w bani które na trzeźwo ciężko odsłonić,Ale doszedłem do wniosku że to jest świństwo na dłuższą mete, wole być trzeźwy niż chodzić przez 2 godziny pobudzony marychą a przez reszte dnia zamulony jak zaniedbany staw. nie pale trawy

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group